Siedzi facet na ławce i w parku. Na kolanach trzyma butelkę
patrzy
w nią. Siedzi tak godzinę. Nagle do jego ławki
>
podchodzi dresiarz, rozwala się obok, zabiera facetowi flaszkę,
>
wypija jednym łykiem zawartość i beka potężnie. Smutny dotąd
>
mężczyzna zaczyna płakać.
> - Stary, nie becz,
żartowałem - mówi zakłopotany dresiarz. - Chodź,
> tu
obok jest monopolowy, kupię ci nową flaszkę.
> - Nie o to
chodzi - tłumaczy mężczyzna. - Nic mi się nie udaje.
>
Zaspałem i spóźniłem się na bardzo ważne spotkanie. Moja firma
nie
> podpisała kontraktu, więc szef mnie wywalił.
Wychodząc z firmy,
> zobaczyłem, że ukradli mi samochód,
więc wziąłem taksówkę do domu.
> Kiedy taksówka
odjechała, zorientowałem się, że zostawiłem w niej
>
portfel ze wszystkimi dokumentami. A w domu - co? W domu moja żona
> zdradza mnie z innym facetem! Postanowiłem więc popełnić
> samobójstwo. Przygotowałem sobie truciznę... i nagle
przychodzi
> dureń, który mi ją wypija!