O tym, jak Mikołaj zachorował i jak go leczyła mądra sowa- Dorota Niewola
Święty
Mikołaj -jak co roku zresztą -przygotował prezenty dla dzieci i
ruszył w świat wielkimi saniami
A że było bardzo zimno
-przeziębił się.
.A- psik, a.- psik -zaczął kichać. l
kichał
tak mocno, że zmiótł śnieg z drogi i sanie
zatrzymały się.
Zmartwił się Mikołaj.
-Kto rozda
dzieciom prezenty? Nie dotrę
do nich na czas, bo a.. psik
-znowu kichnął
-Ale hałas! Ktoś nie daje mi spać.
sapnął
bury miś -zły, że przerwano mu
drzemkę.
-Przepraszam, niedźwiadku. Może znajdziesz radę na
ten wstrętny katar? Bo inaczej nie zdążę z podarkami.
.Idź
do sowy. Ona wie wszystko.
Poczłapał więc Mikołaj, ukłonił
się nisko sowie (którą też musiał obudzić) i rzecze:
.Poradź,
proszę, jak pozbyć się kataru?
-Pij herbatę z lipy, mleko z
miodem i sok malinowy -jutro będziesz zdrowy.
Ale na drugi
dzień Mikołaj nie czuł się ani trochę lepiej.
Tymczasem
przez szparkę w niebie spoglądały na niego zatroskane aniołki.
-To
ty nie wiesz, że lipowa herbata i sok z malin nie pomagają
Mikołajom? -
zawołały.
.Wyleczyć mogą cię tylko
dzieci. Jeśli są pracowite i układają swoje zabawki -to
tak,
jakbyś wypił mleko z miodem i sok z malin. Gdy są grzeczne. to jak
herbata z
lipy na twój katar. A najlepsza aspiryna to ich dobre
serduszka.