W
roku 1943 wojsko amerykańskie prowadziło badania o
kryptonimie THE MONTAUK PROJECT. Miały one na celu
ukrycie okrętu wojennego przed radarami. Eksperymenty
prowadzono na statku USS Eldridge, stacjonującym w
Filadelfii. 12 sierpnia w zatoce rozpoczęto prace.
Uruchomiono aparaturę. Na minutę okręt zniknął z
radarów. Sukces. Radość naukowców przerwało jednak
pewne nieoczekiwane wydarzenie. Nagły, niebieski błysk
spowodował, że USS Eldridge zniknął! Nie wysyłał
sygnałów radiowych. Po czterech godzinach pojawił się
ponownie. Już na pierwszy rzut oka widać było, że coś
jest nie tak. Infrastruktura okrętu była poważnie
uszkodzona. Wielu marynarzy nie żyło. Inni objawiali
poważne zaburzenia psychiczne. Uratowali się tylko ci,
którzy byli pod pokładem. Al Bielek, jeden z niewielu
którzy przeżyli twierdzi, że pojawił się w 1983 roku.
Początkowo uważano, ze eksperyment ten miał
miejsce tylko raz. Jednak pojawiły się nowe fakty. Dwaj
dziennikarze z Nowego Yorku zbierając materiały do
książki o zjawiskach paranormalnych natrafili na list
kapitana Franklina Reno. Opisywał on, że z pokładu
parowca "Adres Furuseth" obserwował znikanie
krążownika. Zdarzenie to datował na 18-20 sierpnia 1943
roku. Ponieważ wszystkie inne źródła mówiły, że
eksperyment przeprowadzono w październiku postanowiono to
dokładniej sprawdzić. Dziennikarze zwrócili się do
biura prasowego marynarki wojennej z prośbą o
udostępnienie dzienników pokładowych obu statków:
krążownika, na którym przeprowadzano eksperymenty oraz
parowca "Adres Furuseth". Wraz z nimi otrzymali
list z wyjaśnieniem, że dziennik jest miejscami
uszkodzony, ponieważ w warunkach wojennych narażony był
na różne niebezpieczeństwa. Z obu dzienników jasno
wynikało, ze oba statki spotkały się na morzu dwa razy:
20 sierpnia 1942 roku oraz w okolicach 6 października.
Wynika z tego jasno, ze eksperyment został przeprowadzony
dwukrotnie! Oczywiście karty w okolicach tych dat okazały
się najbardziej zniszczone. Sprawa została objęta
ścisłą tajemnicą, a wszyscy świadkowie zginęli w
tajemniczych wypadkach lub zamilkli na zawsze. Również
wiele osób, które zaczęły odkrywać tajemnice
eksperymentu "Filadelfia" tajemniczo zniknęło.
Ale dlaczego? Czy nie był to zwykły eksperyment
wojskowy? Cóż było w nim takiego niezwykłego.
Odpowiedzi na to pytanie udzielił fizyk jądrowy z
Bostonu. Według niego eksperyment ten mógł doprowadzić
do zagłady całej ludzkości ! Otóż od 1905 roku, kiedy
to Albert Einstein opracował teorie pola niestatecznego,
wiadomo z obliczeń, ze mogłoby ono w miarę upływu
czasu zmieniać strukturę cząsteczek. Gdyby wiec
cząsteczki, z których zbudowany jest człowiek, oddaliły
się od siebie, przybralibyśmy formę tak rozrzedzona, Iż
bylibyśmy dla siebie niewidoczni. Ziemia stała by się
środowiskiem miliardów swoistych duchów. Wszystko
wskazuje na to, że zjawiska jakie miały miejsce w czasie
eksperymentu "Filadelfia", a wiec znikanie i
przemieszczanie się w czasie i przestrzeni były
początkiem owego rozrzedzania się cząsteczek materii.
Ten rodzaj pola elektromagnetycznego, jaki zastosowano,
mógł wywołać pole niestateczne, które zaczęłoby się
rozszerzać w sposób niekontrolowany. Uczeni szybko zdali
sobie sprawę, że kontynuowanie prac doprowadzić musi do
zniknięcia wszystkiego, co istnieje na Ziemi, a później
samej planety.
W końcu udało się jednak dotrzeć
do opisu eksperymentu "Filadelfia": Gdy
uruchomiono generatory wokół statku ukazała się lekka,
święcąca, zielonkawa mgiełka. Mgła taka była często
obserwowana podczas niewyjaśnionych zdarzeń w Trójkącie
Bermudzkim. Ogarnęła ona bardzo szybko cały okręt.
Pole magnetyczne miało kształt elipsoidy i rozciągało
się 100 metrów z każdej strony okrętu. Wszystkie
osoby, które znalazły się w tym polu, widać było jako
niewyraźne zarysy sylwetek. Ci którzy znajdowali się na
pokładzie sprawiali takie wrażenie jakby chodzili lub
stali w powietrzu. Po zwiększeniu siły pola osoby
znajdujące się poza nim nie mogły w ogóle niczego
dostrzec poza odciskiem kadłuba w wodzie. Polowa oficerów
i załogi okrętu momentalnie kompletnie zwariowała.
Niektórzy, przez dłuższy czas po eksperymencie,
trzymani byli w specjalnych ośrodkach, gdzie otrzymywali
specjalistyczną naukową pomoc. U wielu z członków
załogi pozostały zwiększone zdolności psychiczne oraz
zdolność transmutacji czyli czasowego znikania lub
pojawiania się w różnych miejscach. Do typowych skutków
ubocznych zbyt długiego przebywania w polu magnetycznym
należały: "unoszenie się w powietrzu",
"tkwienie bez ruchu", "zamarzanie".
Człowiek, który "tkwił bez ruchu" nie mógł
poruszać się z własnej woli. Jeśli w takiej chwili nie
podbiegło do niego kilku kolegów znajdujących się z
nim w polu magnetycznym i nie położyło na nim swoich
rak wówczas "zamarzał". Kiedy człowiek
"zamarzał" oznaczało się dokładnie jego
pozycje i wyłączało pole magnetyczne. Wszyscy poza
"zamrożonym" mogli znów poruszać się w
swoich materialnych ciałach. Następnie członek załogi
o najkrótszym stażu musiał iść w to miejsce gdzie był
"zamrożony" i odszukać jego twarz lub fragment
skóry nie osłonięty mundurem. Było to potrzebne do
zastosowania specjalnie skonstruowanej maszyny do
"rozmrażania". "Rozmrażanie" trwało
od jednej godziny do sześciu miesięcy.
Po drugiej
wojnie światowej nie zaniechano badań nad fenomenem. Dr
John von Neumann, kierownik techniczny "projektu
filadelfijskiego", zaczął badać załogę USS
Eldridge. W Narodowych Laboratoriach "Brookhaven"
w Nowym Jorku rozpoczęto "Projekt Phoenix".
Dr
John von Neumann, twórca współczesnego komputera, był
niewątpliwie geniuszem matematycznym. Jego marzeniem było
odczytanie ludzkich myśli. Korzystając z wyników badań
prowadzonych w III Rzeszy odkrył, że ludzkie myśli są
falami radiowymi. "Projekt Filadelfijski" oraz
"Projekt Phoenix" dostarczył jeszcze
dokładniejszych informacji na temat pracy umysłu.
Dokładny raport w tej sprawie został przedstawiony
kongresowi USA, który jednak zdecydował o zakończeniu
badań.
Nie bacząc na decyzję rządu, bliżej
nieznana organizacja o silnym zapleczu finansowym
utworzyła nową placówkę naukową w Camp Herp, na
lotnisku USAF wyposażonym w antenę o częstotliwości
400 MHz. Kontynuowano tam badania nad kontrolą umysłu
ludzkiego. Po wielu latach badań amerykańscy naukowcy
rzekomo odkryli, że człowiek może otworzyć wrota do
innego wymiaru. W 1983 roku otworzono portal, łączący
teraźniejszość z rokiem 1943. Mimo że wydaje się to
nierealne, zdaje się potwierdzić teorię Alberta
Einsteina o istnieniu innych wymiarów. Co się stało z
marynarzami, znajdującymi się na USS Eldrige? Do jakiego
świata trafili? Co przeżyli? Dlaczego ich osobowości
uległy dezinformacji? Czy to wszystko wydarzyło się
naprawdę? Tego prawdopodobnie nie dowiemy się nigdy.
|