HISTORIA PRAKTYKI KOMUNII ŚWIĘTEJ NA RĘKĘ
x. Paweł McDonald
Rzekoma
historia praktyki udzielania Komunii na rękę jest zwykle
przedstawiana w sposób następujący: począwszy od ostatniej
wieczerzy i w czasach apostolskich Komunia św. była oczywiście
rozdawana na rękę. Tak samo było w epoce męczenników i w złotym
wieku Ojców oraz liturgii, po pokoju Konstantyna. Komunia była
rozdawana wiernym na rękę tak, jak się to czyni obecnie (w
bardziej "otwartych" i
"nowoczesnych" obszarach Kościoła). Praktyka ta była
powszechnym zwyczajem aż do co najmniej X wieku. Stanowiła więc
normę przez ponad połowę istnienia Kościoła.
Twierdzi
się, że wspaniały przykład tego można znaleźć w tekście św.
Cyryla Jerozolimskiego (313-386), w którym radzi on wiernym,
by "uczynili ze swych rąk tron dla przyjęcia Króla [w Komunii
św.]". Św. Cyryl zaleca też wielką troskę o każdą cząstkę
Ciała Pańskiego, która mogłaby pozostać na rękach, pisząc, że
jeśli nie pozwolilibyśmy upaść na ziemię pyłkowi złota, o
wiele większą troskę powinniśmy wykazywać względem Ciała
Chrystusa.
Według rozpowszechnionego tłumaczenia, zmiana w sposobie
przyjmowania Komunii dokonała się w
następstwie pewnych wypaczeń doktryny w okresie
średniowiecza (...). Chodziło rzekomo o przesadną bojaźń Bożą
i związane z tym nadmierne podkreślanie znaczenia grzechu, sądu i
kary oraz akcentowanie Bóstwa Chrystusa, przy równoczesnym
negowaniu lub przynajmniej pomniejszaniu Jego człowieczeństwa.
Twierdzi się też, że kładziono wówczas zbyt wielki nacisk na
rolę kapłana w świętej liturgii oraz utracono poczucie wspólnoty,
którą jest Kościół.
Według
wspomnianego wyjaśnienia, z powodu nadmiernego nacisku na cześć
należną Chrystusowi w Eucharystii i zbyt
rygorystycznego podejścia do kwestii moralnych, przyjmowanie Komunii
stawało się coraz rzadsze. Uważano, że wystarcza spoglądanie na
Hostię św. podczas podniesienia. (...)
W
takiej atmosferze i w takich okolicznościach praktyka Komunii na
rękę zaczęła być rzekomo ograniczana. Rozwinął się (a raczej
został narzucony) zwyczaj umieszczania przez kapłana konsekrowanej
Hostii bezpośrednio w ustach wiernych.
Konkluzja
jest raczej jasna: powinniśmy wykorzenić ten zwyczaj, którego
korzenie odnaleźć można w wiekach
ciemnych. Powinniśmy zabronić lub przynajmniej zniechęcać do tej
praktyki, nie pozwalającej wiernym "brać i jeść",
powracając do pierwotnego zwyczaju Ojców i Apostołów: Komunii na
rękę.
Brzmi
to bardzo przekonująco - niestety jednak nie ma nic wspólnego z
rzeczywistością.
Święty
Sobór Trydencki ogłosił, że zwyczaj, zgodnie z którym kapłan
celebrujący Mszę udziela Komunii sam sobie (własnymi rękami), a
świeccy wierni otrzymują ją od niego, wywodzi się z Tradycji
apostolskiej.
Bardziej
szczegółowa analiza dostępnych świadectw z historii Kościoła i
z pism Ojców nie wspiera tezy, że Komunia na rękę była
powszechną praktyką, która została stopniowo wyparta i zastąpiona
przez praktykę Komunii udzielanej do ust.
NIEUBŁAGANA
WYMOWA FAKTÓW
Papież św. Leon Wielki (440-461) już w piątym wieku jest wczesnym świadkiem tradycyjnej praktyki. W swych komentarzach do szóstego rozdziału Ewangelii według św. Jana mówi o Komunii do ust jako o panującym wówczas zwyczaju: "Przyjmuje się do ust to, co uznaje się przez wiarę". Papież nie mówi o tym, jakby wprowadzał jakąś nowość, ale tak, jakby był to przyjęty od dawna zwyczaj.
Około
150 lat później, ale nadal trzy wieki przed czasem, w którym
praktyka ta miałaby być rzekomo wprowadzona, papież św. Grzegorz
Wielki (590-604) jest kolejnym jej świadkiem. W swych dialogach
(Rzym 3, rozdz. 3) opowiada, jak papież Agapit uczynił cud podczas
Mszy, po umieszczeniu Ciała Pańskiego w ustach wiernego. Również
Jan Diakon wspomina o sposobie udzielania Komunii przez tego papieża.
Świadectwa te pochodzą z V i VI wieku - jak więc
można twierdzić, że Komunia na rękę była "oficjalną
praktyką aż do X wieku"? Jak można twierdzić, że
podawanie Komunii do ust jest wynalazkiem średniowiecznym?
Nie
twierdzimy, że wierni nie mogli przyjąć Komunii z własnych rąk w
żadnych okolicznościach. W jakich jednak warunkach było to
dopuszczalne? Wydaje się, że od samego początku zwykłą
praktyką było umieszczanie przez kapłana Hostii św. w ustach
wiernych. Jednakże w czasach prześladowań, kiedy kapłani nie byli
łatwo osiągalni i kiedy wierni brali Najświętszy Sakrament do
swych domów, udzielali oni sami sobie Komunii, swymi własnymi
rękoma. Innymi słowy, by nie być całkowicie pozbawieni Chleba
Życia, mogli otrzymać Go z własnych rąk - gdyby tego nie czynili,
byliby pozbawieni niezbędnego pokarmu duchowego. To samo stosowało
się do zakonników, którzy żyli na pustyni, gdzie nie mogli
korzystać z posługi kapłana, a nie chcieli
zarzucić praktyki codziennej Komunii św.
Podsumowując
- zgodnie z przyjętym zwyczajem można było dotknąć Hostii, o
ile w przeciwnym przypadku byłoby się pozbawionym sakramentu.
Kiedy jednak kapłan był osiągalny, nie otrzymywało się Komunii
do ręki.
Św. Bazyli (330-379) mówi wyraźnie,
że przyjmowanie Komunii do ręki jest dopuszczalne jedynie w czasie
prześladowania albo w przypadku mnichów przebywających na pustyni,
kiedy nie ma diakona ani kapłana, by Ją podać: "Gdy zaś w
czasie prześladowania jest ktoś zmuszony z braku kapłana lub
diakona wziąć Komunię własną ręką, to nie jest to grzechem"
(list 93).
Z
tekstu tego wynika, że przyjmowanie Komunii do ręki w innych
okolicznościach, poza prześladowaniem, byłoby ciężkim
przewinieniem. Święty opiera swoją opinię na zwyczaju eremitów,
którzy przechowywali Najświętszy Sakrament w miejscu swego
zamieszkania i pod nieobecność kapłana czy diakona sami udzielali
sobie Komunii.
W
artykule o Komunii św. w Słowniku archeologii chrześcijańskiej
Leclerq stwierdza, że dekret Konstantyna doprowadził do ustania
praktyki rozdawania Komunii na rękę. Potwierdza to słowa św.
Bazylego, że to prześladowania zrodziły dylemat: przyjmować do
ręki albo nie przyjmować w ogóle.
Gdy
prześladowania ustały, najwyraźniej zwyczaj ten utrzymał, tu i
ówdzie, traktowany był jednak przez władze Kościoła jako
nadużycie, które należało wykorzenić, ponieważ uważano je za
sprzeczne ze zwyczajem przekazanym przez Apostołów.
Tak
więc synod w Rouen, zwołany w 650 roku mówi: "Nie
kładźcie Eucharystii w ręce żadnego świeckiego mężczyzny czy
kobiety, ale jedynie w ich usta".
Synod
w Konstantynopolu, znany jako in trullo (nie zaliczany do soborów
powszechnych, odbywanych w tym mieście), zakazał
wiernym udzielania sobie samym Komunii (co ma miejsce, gdy święte
postacie umieszczane są na rękach wiernych). Zadekretował karę
ekskomuniki na czas jednego tygodnia dla tych, którzy uczyniliby to
w obecności biskupa, kapłana czy diakona.
CO PISZE ŚW. CYRYL?
Propagatorzy
Komunii na rękę zazwyczaj poświęcają mało uwagi dowodom, które
przytoczyliśmy wyżej. Nieustannie odwołują się natomiast do
tekstu przypisywanego św. Cyrylowi Jerozolimskiemu, który żył
w V wieku - w tym samym czasie, co św. Bazyli.
Dr
Henri Leclerq stwierdza, co następuje: "Św. Cyryl zalecał
wiernym, aby podchodząc do przyjęcia Komunii, trzymali [prawą]
rękę wyciągniętą, z palcami złączonymi razem, opartą o lewą
rękę i z dłonią lekko ugiętą; w momencie, kiedy Ciało
Chrystusa składane było na jego dłoni, przyjmujący odpowiadał:
Amen".
Tekst ten zawiera jednak coś jeszcze.
Nakazuje on dalej: "Uświęć też ostrożnie oczy swoje przez
zetknięcie ich ze świętym Ciałem. (...) A kiedy już spożyłeś
Ciało Chrystusowe, przystąp do kielicha Krwi. (...) Kiedy twe wargi
są jeszcze wilgotne, dotknij ich rękami i uświęć nimi oczy,
czoło i inne zmysły". To raczej dziwaczne (czy nawet
zabobonne) zalecenie spowodowało, że uczeni kwestionowali
autentyczność całego tekstu. Niektórzy uważali, że mamy tu
do czynienia z interpolacją lub że prawdziwym autorem jest następca
świętego (Jan II). Rzeczywiście, możliwe jest, że tekst ten jest
w istocie dziełem patriarchy Jana, który był następcą św.
Cyryla na stolicy biskupiej w Jerozolimie. Był on jednak postacią o
podejrzanej ortodoksji. Wiemy to z korespondencji św. Epifaniusza,
św. Hieronima oraz od św. Augustyna.
(Podobnej
wartości "świadectwo" przytacza o. Tomasz Kwiecień OP na
łamach miesięcznika "W drodze" (nr 309). Za praktyką tą
świadczyć mają rzekomo słowa Teodoreta z Cyru: "Należy
rozważyć, jak podczas świętego misterium bierzemy członki
Oblubieńca, całujemy je, obejmujemy je i dotykamy nimi naszych
oczu". O czym "zapomniał" wspomnieć o. Kwiecień,
to fakt, że Teodoret był... arianinem - uwaga red.).
Tak
więc na rzecz Komunii na rękę przytaczany jest tekst o wątpliwym
pochodzeniu i budzącej kontrowersje treści. Z drugiej strony mamy
wiarygodnych świadków, w tym dwóch wielkich papieży, że
umieszczanie konsekrowanej Hostii w ustach wiernych było już
powszechnym zwyczajem przynajmniej w V wieku, co
możemy dowieść z całkowitą pewnością.
KLERYKALIZM?
Czy jednak nie jest formą klerykalizmu pozwolić kapłanowi na dotykanie Hostii św., a zakazać tego świeckim wiernym? W żadnym razie. Musimy pamiętać, że kapłanom nie wolno dotykać Najświętszego Sakramentu poza absolutną koniecznością. W rzeczy samej nikt poza odprawiającym Mszę, nawet kapłan, nie może przyjąć Komunii ze swoich własnych rąk. Tak więc zgodnie z tradycyjną praktyką liturgiczną rytu rzymskiego, jeśli kapłan asystował we Mszy (nie odprawiając jej) i chciał przyjąć Komunię św., nie czynił tego własnymi rękoma: otrzymywał Ją do ust od innego kapłana. To samo odnosiło się do biskupa, a nawet samego papieża.
Kiedy
papież św. Pius X leżał na łożu śmierci w sierpniu 1914 roku i
przynoszono mu Komunię św. jako Wiatyk, nie przyjmował Jej (i nie
wolno mu było tego zrobić) do ręki: przyjmował Ją do ust -
zgodnie z prawem i praktyką Kościoła
katolickiego.
Potwierdza
to ogólną regułę: nie powinno się dotykać Hostii św. bez
absolutnej potrzeby. Oczywiście ktoś musi rozdzielać Chleb Życia.
Nie jest jednak konieczne czynienie każdego mężczyzny, kobiety czy
dziecka swym własnym szafarzem Eucharystii i powiększanie przez to
ryzyka i niebezpieczeństwa upuszczenia oraz utraty cząstek Hostii.
Nawet ci, których ręce zostały specjalnie poświęcone do
dotykania Najświętszej Eucharystii, czyli kapłani, nie powinni
czynić tego bez potrzeby.
ZARZUTY
WOBEC KOMUNII NA RĘKĘ
Pochodzenie
praktyki.
Początki
współczesnej praktyki udzielania Komunii na rękę w Kościele
zachodnim można odnaleźć w rewolucji
protestanckiej, zwanej reformacją. Niektórzy będą argumentowali,
że było to wskrzeszenie powszechnej i czcigodnej praktyki z
pierwszych wieków chrześcijaństwa. Argumentem tym zajmiemy się za
chwilę. Jednak nawet jeśli rzeczywiście istniał niegdyś taki
zwyczaj w Kościele
katolickim, jego ponowne wprowadzenie w
wieku XVI było już na granicy ortodoksji, było manifestacją
odrzucenia doktryny o przeistoczeniu, nauczanej przez Chrystusa i
Jego Kościół, oraz negacją katolickiego kapłaństwa. Było
liturgiczną konsekwencją uprzedniej herezji.
Powszechnie
wiadomo, że Komunia na rękę zaczęła upowszechniać się we
wczesnych latach 1960. w pewnych środowiskach
katolickich w Holandii. Zrodziła się więc jako naśladownictwo
praktyki protestanckiej, albo co najmniej jako "fałszywy
archeologizm", ubóstwienie (domniemanej) praktyki pierwotnego
Kościoła. Pociąga to za sobą ignorowanie (czy wręcz negację)
prawdy i zasady rozwoju katolickiej doktryny eucharystycznej od formy
mniej do bardziej precyzyjnej - do odrzucenia tego, co zostało nam
przekazane w procesie organicznego rozwoju liturgii. Był to akt
rażącego nieposłuszeństwa prawu Kościoła i władzy duchownej.
Praktyka ta nie pochodziła ani od najwyższej władzy Kościoła,
która była jej przeciwna, ani od wiernych katolików (trzymających
się silnie doktryny o
przeistoczeniu), którzy nigdy o to nie prosili. Jej propagatorami
były różne ośrodki wewnątrz Kościoła, zwłaszcza establishment
liturgiczny. Jest to schemat działania typowy dla rewolucji.
Kiedy nadszedł czas na wywieranie nacisku na rzecz tej
praktyki w Ameryce Północnej, środki, których użyto, nie zawsze
były uczciwe. Wprowadzano w błąd i - najdelikatniej mówiąc -
dezinformowano. Pomińmy tu milczeniem szczegóły, ale jeśli ktoś
chce zapoznać się ze detalami, możne znaleźć bogatą
dokumentację. Podsumowując: współczesna praktyka Komunii na rękę
zrodziła się z herezji i
nieposłuszeństwa. Czy zmiany te mogły być inspirowane przez Ducha
Świętego? Są podstawy do podejrzeń, że mieliśmy w tym przypadku
do czynienia z całkiem innym duchem.
Cząstki.
Kiedy zastanawiamy się nad praktyką udzielania Komunii na rękę wiernych, na myśl przychodzi natychmiast jeden dogmat Kościoła: eucharystyczna obecność Chrystusa rozpoczyna się w momencie konsekracji i trwa tak długo, jak istnieją postacie eucharystyczne. Zbawiciel jest obecny w pełni i cały w każdej postaci i w każdym jej fragmencie w taki sposób, że łamanie chleba nie dzieli Chrystusa (por. Sobór Trydencki, DS 1641).
Katechizm
rzymski wyjaśnia to w sposób następujący: Chrystus, cały i w
pełni, zawarty jest nie tylko pod każdą postacią, ale również w
najdrobniejszej cząstce każdej postaci. "Każda - mówi św.
Augustyn - mieści w sobie Chrystusa, a On jest cały w każdej
cząstce. Nie jest umniejszony przez to, że dawany jest wielu, ale
daje się cały i w pełni każdemu. (...) Ciało naszego Pana
zawarte jest całe i w pełni pod najmniejszą cząstą chleba".
Cząstkom tym powinien być okazywany najwyższy
szacunek, cześć i względy. Dlaczego więc mnożymy ponad potrzebę
liczbę osób, które dotykają Hostii, z których niektórzy są
niezręczni, nie widzą dobrze albo nie zastanawiają się nad tym,
co robią, nie rozumieją tego etc. - a mogą sprawić, że cząstki
Hostii pozostaną na ich rękach, zostaną wytarte w ubranie czy też
spadną na posadzkę? Już sama tylko troska o cząstki Hostii
powinna wystarczyć do odrzucenia praktyki przyjmowania Komunii św.
do ręki.
Kto
promuje Komunię na rękę? Członkowie establishmentu liturgicznego
(i ich zwolennicy), którzy promują Komunię na rękę, są w
istocie tymi samymi osobami, które na różne sposoby dają wyraz
swej odrazie do kultu Zbawiciela w Najświętszej Eucharystii, a
zwłaszcza do wieczystej adoracji.
Współcześni liturgiści nie wydają się przywiązywać specjalnego znaczenia do obowiązku podkreślania osobistej, fizycznej, rzeczywistej obecności Chrystusa, naszego Boga, w Komunii św. W rzeczywistości czynią coś wręcz przeciwnego. "Nasza uwaga ma być skupiona na wspólnocie" - mówią. [Typowe dla sekt - przyp. admina]
Można
powiedzieć, że deformatorzy (znani i nieznani) tradycyjnej doktryny
i praktyk Mszy winni są, wedle słów G. K. Chestertona,
"pośredniego bałwochwalstwa, polegającego na zapomnieniu o
rzeczy podstawowej". Słowa te zdają się pasować do postawy
promotorów Komunii na rękę, którzy czują niechęć do
tradycyjnego sposobu jej przyjmowania i zniechęcają do niego.
Dlaczego?
"Komunia
na rękę" jest w istocie niewłaściwym określeniem.
Umieszczenie Hostii św. na czyjejś dłoni nie jest udzieleniem mu
Komunii. Sakrament Komunii św. polega na spożyciu Chleba Życia. W
rzeczywistości mamy tu do czynienia z sytuacją, w której każda
osoba, która otrzymuje Hostię do ręki, udziela sobie Komunii sama.
Każdy staje się swoim własnym szafarzem Komunii św. (nadzwyczajny
staje się zwyczajnym). W ten sposób posługa kapłanów (czy
diakonów), a nawet świeckich szafarzy, staje się niewidoczna czy
nawet zanika. (...)
Praktyka
przyjmowania Komunii do ręki ma w sobie coś z lekceważenia. Co
jemy własnymi rękami? Są to w naszej kulturze zwykle potrawy,
którym nie poświęca się wiele uwagi. Jemy rękoma popcorn, z
oczyma utkwionymi w ekran. Na przyjęciach jemy przekąski -
prowadząc przy tym konwersację. Zwłaszcza w
przypadku dzieci (ale nie tylko) kojarzenie w ten sposób
Najświętszej Eucharystii ze zwykłym pokarmem wydaje się bardzo
nieroztropne.
Owoce.
Musimy być wobec siebie całkowicie uczciwi. Czy praktyka ta naprawdę wzmocniła i utwierdziła naszą wiarę w rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii? Czy zaowocowała większą żarliwością na modlitwie, miłością i miłosierdziem braterskim? Czy jesteśmy bardziej przepełnieni Bożą bojaźnią, biorąc Ciało Pańskie w nasze ręce?
Wydaje
się, że zwyczaj ten w wydatny sposób przyczynił się do spadku
wiary w obecność Pana Jezusa w Najświętszym
Sakramencie. Większość z nas słyszała, że badania Gallupa
stwierdziły, iż ponad 70% katolików w USA nie wierzy w
rzeczywistą obecność Zbawiciela w Eucharystii. A odrzucenie
tego fundamentalnego dogmatu Kościoła skutkuje ekskomuniką ipso
facto.
POWSZECHNY
ZWYCZAJ?
By
udowodnić, że Komunia na rękę była kiedyś "powszechnym
zwyczajem", cytowany jest zwykle wspomniany tekst św. Cyryla
Jerozolimskiego. Wiemy już, że autentyczność tego tekstu jest
wątpliwa. W istocie bardziej prawdopodobne jest,
że jego autorem jest nestoriański biskup. Posiadamy jednak
zweryfikowane teksty św. Leona Wielkiego, św. Bazylego i wielu
innych, świadczące o czymś wprost przeciwnym.
Mówi
się także, że z pewnością Apostołowie podczas ostatniej
wieczerzy otrzymali Komunię św. na rękę. Jest to jedynie domysł.
Musimy pamiętać o tradycyjnym zwyczaju, popularnym na Bliskim
Wschodzie, związanym z prawem gościnności, który praktykowany był
w czasach Pana Jezusa i który nadal jest zachowywany: karmi się
gościa swymi własnymi rękoma, umieszczając symboliczny kawałek
potrawy w jego ustach. Posiadamy potwierdzający to dowód z Pisma
św. - Zbawiciel umoczył kawałek chleba w winie
i podał go Judaszowi. Czy umieścił go w jego dłoni? To raczej
mało prawdopodobne - przypuszczać
raczej należy, że Pan Jezus zastosował się do zwyczaju, o którym
wspomnieliśmy powyżej.
Twierdzi
się, że Apostołowie sami udzielali sobie Komunii podczas ostatniej
wieczerzy, opierając się na tym, jak obecnie spożywa się posiłek.
Świadectwa kulturowe z czasów Apostołów wskazują jednak na coś
wprost przeciwnego. Dlaczego nie przypuszczać, że Pan Jezus i
Apostołowie postępowali zgodnie ze swą własną kulturą, a nie
naszą - 2000 lat późniejszą? Tak więc istnieje wsparcie dla
tezy, że Zbawiciel udzielił pierwszej Komunii św. wprost do ust
Apostołów, nie sposób jednak znaleźć przesłanek dla
twierdzenia, że udzielali oni sobie Komunii sami. Potwierdzają to
również wizje Anny Katarzyny Emmerich.
DOWODY
Z PISMA ŚWIĘTEGO
W
Komunii św. przyjmujemy Słowo, które stało się Ciałem. Ezechiel
otrzymał słowo Boże w sposób cudowny, a jednak pośledniejszy niż
my: "I rzekł [Pan] do mnie: (...) . I ujrzałem, a oto
wyciągnięta do mnie ręka, w której była zawinięta księga.
(...) I rzekł do mnie: <<Synu>>. I otworzyłem usta
moje, i nakarmił mnie ową księgą, i rzekł do mnie: <<Synu>>.
I zjadłem ją, a była w ustach moich jak miód słodka" (Ez 2,
8-9).
Nie napisano, że prorok wyciągnął swoją rękę,
ale że otworzył swe usta. I czyż nie jest to ze wszech miar
właściwe - ponieważ w innym miejscu Pismo św. mówi, że mamy
przyjąć słowo jak małe dzieci, zarówno chleb doktryny, jak też
Chleb, który z nieba zstąpił?
Na
innym miejscu w psalmie o wyraźnym proroczym odniesieniu do
Eucharystii, używanym w Boże Ciało, Bóg mówi: "Ja jestem
Pan, Bóg twój, który cię wywiódł z ziemi egipskiej. Otwórz twe
usta, a Ja je napełnię. (...) Ale Izrael karmiłem pszenicą
przewyborną i napełniłem miodem płynącym ze skały" (Ps
80). "Napełniłem je", a nie "napełnijcie je sami".
Nie jest to samo w sobie dowodem, jednak wskazuje nam właściwy
kierunek.
KONKLUZJA
Św.
Tomasz z Akwinu przypomina nam, że ze względu na szacunek
należny Bogu, jedynie to, co zostało Mu w szczególny sposób
poświęcone, powinno dotykać Najświętszego Sakramentu. Poprzez
chrzest chrześcijanin zostaje poświęcony Bogu, co czyni go zdolnym
do przyjmowania Zbawiciela w Komunii św. Nie uprawnia go to jednak
do rozdawania Hostii św. sobie samemu czy innym, jak też do
dotykania jej
bez absolutnej konieczności.
Jedynymi,
którzy zawsze przystępowali do Komunii stojąc i z wyciągniętą
ręką, byli od samego początku arianie, którzy uparcie
negowali Bóstwo Chrystusa i nie widzieli w Eucharystii niczego poza
symbolem "jedności", który może być dotykany i
rozdawany dalej.
Św.
Sykstus (ok. 115): "Naczyń liturgicznych nie może dotykać
nikt prócz osób poświęconych Panu".
Św.
Eutychian, Papież (275-283) zabraniał wiernym brania
konsekrowanych Hostii w ręce.
Św.
Bazyli Wielki, Doktor Kościoła (330-379): "Otrzymywanie
Komunii do ręki dozwolone jest jedynie w czasach
prześladowań". Św. Bazyli uważał praktykę tę za tak
poważne nadużycie, że nie wahał się traktować jej jako ciężkie
przewinienie.
Synod
w Saragossie (380) ekskomunikował każdego, kto odważyłby się
przyjmować Komunię św. do ręki. Dekret ten został później
potwierdzony przez Synod w Toledo.
Św.
Leon Wielki, Papież (440-461) energicznie bronił praktyki
udzielania Komunii do ust wiernych i stanowczo
wymagał od nich posłuszeństwa w tej kwestii.
Synod
w Rouen (650) potępił zwyczaj przyjmowania Komunii św. do ręki
- w celu powstrzymania rozpowszechnionych nadużyć wynikających z
tej praktyki, jak również by zapobiec ewentualnym świętokradztwom.
http://forums.v3v.org/viewtopic.php?t=136