http://fakt.onet.pl/mafia-morduje-emerytow-by-przejac-ich-mieszkania,artykuly,426128,1.html
M afia morduje emerytów, by przejąć ich mieszkania
Szajka oszustów pozbawia mieszkań starszych ludzi.
Koszmar! Bezwzględni bandyci zmuszają emerytów do przepisywania albo sprzedaży za bezcen mieszkań i domów, a potem zabijają starszych, schorowanych ludzi. Jak podejrzewają śledczy mafia grasuje na terenie całej Polski!
Mechanizm działań bandziorów jest zawsze taki sam: Najpierw obiecują emerytowi gotówkę, mieszkania zastępcze czy dożywotnie utrzymanie w zamian za to, że ci sprzedadzą im swoje nieruchomości. Potem, już po podpisaniu aktu notarialnego, emeryt ginie w tajemniczych okolicznościach.
Z tego co udało się już ustalić we Wrocławiu bezwzględna szajka wyłudzaczy mieszkań działa co najmniej od 2002 roku. Jak ustalili reporterzy Superwizjera, w bulwersującą sprawę może być zamieszany m.in. Jerzy N., emerytowany policjant jednego z komisariatów. To on, rzekomo, z racji wykonywanego zawodu zajmował się wynajdowaniem ofiar. Za każdą z nich mógł otrzymywać nawet 20 tys. zł.
– Mój teść padł ich ofiarą. Zmarł pod koniec grudnia 2010. Trafił do szpitala, a lekarze wpisali w kartę, że miał liczne urazy, jak po pobiciu – mówi pani Teresa, która chce pozostać anonimowa. – O przepisaniu mieszkania dowiedzieliśmy się na początku stycznia 2011, już po pogrzebie teścia. Chcieliśmy wtedy uregulować sprawy spadkowe – dodaje synowa jednej z rzekomych ofiar naciągaczy, Jerzego Szczęsnego.
Dom
Ewy Janiszewskiej został również sprzedany za jej życia. Kobieta
chorowała na demencję starczą. Kilka tygodni po podpisaniu aktu
notarialnego zmarła
w niewyjaśnionych okolicznościach. Więcej szczęścia, choć te
słowo jest niezbyt właściwe, miał pan Czesław, który w zamian
za swoje miał dostać mieszkanie pod Wrocławiem. Przepisał swój
majątek, ale do dziś nie doczekał się obiecanego lokum na wsi.
Wciąż jednak żyje...
– Stan
psychiczny wielu sprzedających mógł wskazywać, że nie
rozpoznawały znaczenia swoich czynów co do sprzedaży tych
nieruchomości – mówi Marek
Poteralski z wrocławskiego sądu okręgowego. Śledztwo trwa.