Dzień jak co dzień
Rozdział 1
Rosalie
Dziś miał być wyjątkowy dzień , miałem wreszcie znaleźć się w domu . W moim kochanym Los Angeles . To był mój prawdziwy dom . I co najważniejsze jadę tam z Alice , nie widziałam się z nią od czasów liceum , później każdy poszedł swoją droga . Zamiast tak rozmyślać lepiej się spakuję do końca .
– Rose ! - odezwał się śliczny głosik Alice .
– Tu jestem .
– A ty jeszcze nie gotowa ? Kochana mamy ze 2 h samolot !
– Ciii , to jeszcze 2 h , mamy tyle czas , a poza tym już kończą .
Alice usiadła obok mnie i zaczęłyśmy rozmawiać .
– A ty nadal jesteś z Leo ?
– Tak , jak na razie nie jest tak źle . A ty z Rickiem ?
– Tak , wiesz coś ostatnio nie odbierał moich tel. nie wiem co się dzieje .
– Spokojnie , pewnie ma masę zajęć na głowie , wiesz występy i wgl. Proszę opowiedz mi co wydarzyło się przez te kilka lat u Ciebie ?
– OO , dużo można opowiadać . Najgorsze jest to że każdy poszedł z nas w inną strone po liceum .
– Tak to prawda .. Szkoda , lecz słyszałam że Bella mieszka w Los Angeles bo ostatnio mówili w tv że jakiejś ważnej sprawie gdzie grożono prawnikowi i zdaje się ze to była właśnie Bella .
– Słyszałam o tym lecz nie podali nazwiska . Najlepiej pójdziemy do tej tv i zapytamy o nią .
– Myślisz ze dadzą nam jej adres ?
– Kochanie , jestem Alice Brandon , a ty Rosalie Hale , myślisz ze nam odmówiła ?
– Heh , masz racje ..
Wzięłyśmy torebki a nasza ochrona walizki i wyzułyśmy w stronę lotniska . Nie dałam rady opisać jak bardzo się cieszyłam że wreszcie spotkałam się z Alice , było to przypadkowe spotkanie jeszcze 4 dni temu w Forks , w sklepie . Hahah , zaczęłyśmy krzyczeć na swój widok . Byłyśmy już w samolocie , a stiuardesa kazała zapiąć pasy .
– Powiesz mi dlaczego skończył się twój związek z Emmettem ? - zapytała nagle Alice .
– Szczerze mówiąc to nie ma zbytnio o czym mówić . Strasznie się pokłóciliśmy , o to że mnie zdradza , powiedziała mi o tym Angela , ale jednak miał racje ..
– W czym miał racje ?
– Nie zdradził mnie , Angela była zazdrosna i puściła tą plotkę na całe Forks , po tym wyjechałam do Los Angels gdy zadzwoniła Bella i powiedziała ze to kłamstwo ..
– Ojej , dlaczego do niego nie zadzwoniłaś ?
– Myślałam ze to nie ma sensu , raz próbowałam zadzwonić odebrał i powiedział ze nie chce ze mną rozmawiać skoro mu nie ufam . . już nie odebrał .
Łzy pojawiły mi się w oczach , a Alice przytuliła mnie mocno do siebie .
– Dobrze , wszystko w porządku . No to teraz chyba twoja kolej nie ?
– Hmm , -westchnęła Alice , widać było zmianę jej nastroju - po liceum poszłam na studia w Los Angeles , Jasper wyjechał razem ze mną , bez studiów załapał się na jakiś film , po filmie zyskał ogromną sławę . Fanki stały non stop pod naszym mieszkaniem . Jasper zupełnie stracił głowę . A najgorsze było to ze nie wracał na noc do domu , a w filmie w kółko obściskiwał i całował jakoś kobietę .. nie wytrzymałam tego .. a poza tym wgl. Się do mnie nie odzywał przez jakiś czas nie mówił mi co się dzieje .. wkółko były kłótnie , i się skończyło .
– Tak mi przykro Alice .
– A mi nie , kurwa nie byliśmy dla siebie stworzeni . On teraz ma sto panienek na minute – powiedział obrażona Alice .
– Ska wiesz ?
– Mieszka dalej z Los Angeles i jest największym „ ciachem „ oraz dupodawcą - próbowała powiedzieć to z obrzydzeniem ,
– Ahaa . . - powiedziałam śmiejąc się .
Bella
Wstałam rano . Czułam się jak bym zarwała cała noc spiąć na kanapie . I taka była prawda . Siedziałam całą noc w papierach . Byłam wykończona , rozejrzałam się po mieszkaniu . Ups , zapomniałam ze wczoraj był mały awans i zaprosiłam paru znajomych . A teraz ? Syff ! I kurwa co ja mam zrobić z tym śmietnikiem ? Lepiej zamówię pokojówkę . Chwyciłam za telefon i prędko wybrałam numer .
– Dzień dobry poproszę pokojówkę na 3 piętro , pokój 205 .
Migiem zadzwonił dzwonek do drzwi i weszła sprzątaczka . Uznałam ze nie będę jej przeszkadzać i udam się pod prysznic .. w końcu nie miałam wolnego . Na 12.00 miałam spotkanie , no i jeszcze lunch z jakimiś 2 moimi fankami . Jestem ciekawe co to za fanki ? Moje ? Hahaha . Wzięłam szybki prysznic i założyłam ciemne rurki , biała koszule wsadziłam w spodnie i na to ciemna marynarka . Moje włosy zawsze były w świetnym stanie , „ artystyczny nieład „ jak to zawsze mówiła Rosalie . Oo, Rosalie , Boże jak ja za nimi wszystkimi tęsknie ! W oku zakręciła mi się łza , ale musiałam szybko ja zmazać miałam się za chwile spotkać z szefem . Lepiej już pójdę .
Edward
– Dobra chłopaki słucham o co chodzi ?
– No chyba dobrze wiesz – powiedział tajemniczo Jasper .
– Chodzi o tą dziewczynę którą mieliśmy załatwić w tamtym tygodniu . - powiedział Emmett.
– Aaa , i co ?
– Szef się do nas pluje , bo dalej chodzi .. - powiedział Jasper .
– Słuchajcie , dziś wieczorem wiem ze będzie w klubie „ Ladies „ więc i my tam będziemy .. nie macie się co bać nawet ja to zrobię .
– O niee ! Umowa była taka ze to ja biorę kurwa towar w tym tygodniu . - powiedział śmiejąc się Jasper .
– Stoi , tylko byś mógł bez uwodzenia ? - pow. Emmet.
– Chcesz mi zabrać cała frajdę ?
– Haha , przestańcie już , chodzie idziemy na lunch .
– Okej , ale ja dziś wieczorem za bardzo nie mogę iść z wami bo jestem umówiony z Emily -pow. Emmett
– O Jezuu ! Ty i ta twoja Emily , jak ty wgl. Możesz z nią być ? -pow. Edward
– Jest cudowną dziewczyną , jest wyrozumiałą i boska – pow. odrobinę głośniej ostatnie słowo Em.
– Najlepiej być singlem , każdy Ci to powie , wierność aż po grób to zjabane życie po grób – pow. Jazz
– Dokładnie , zobaczysz jeszcze do ołtarza Cię zaciągnie – pow. śmiejąc się Ed.
– Bardzo śmieszne .. a tak wgl. To widujesz się mądralo z Bellą ?
– A owszem i co z tego ?
– No nic , ale z tego co pamiętam to nieźle się w niej zakochałeś w liceum , i raczej do tej pory Ci nie przeszło ..- pow. Em i spojrzał się na Jaspera i znowu na mnie .
– Możemy iść już na ten lunch ?
– Weszliśmy do kawiarni a tam zamurowało nas totalnie ! ..
– Ejj , no się nie wymiguj teraz !
Dlaczego nie mogli mi dać spokoju ? To prawda byłem z niej zakochany , i cuż nadal jestem nic na to nie poradzę że dziewczyna śni mi się co noc .. Jest moim aniołem w ponurych dniach . To nie ma sensu .. tak jak w liceum nie było opcji abym z nią był to teraz tym bardziej . Nie nadaje się dla faceta dla niej . Ona zasługuje na kogoś lepszego .
Bella
Dobra wreszcie koniec tego durnego spotkanie . Która godzina ? Spojrzałam na zegarek . O Kurwa .. jest jż 2 muszę lecieć na spotkanie na lunch . Czy ja zawsze muszę się spóźniać ? Biegłam szybko pomiędzy samochodami . No tak , każdy mój dzień wygląda tak samo .. Da się przyzwyczaić .
Wbiegłam szybko do kawiarni podchodząc do kelnera .
– Przepraszam umówiłam się tutaj na spotkanie z 2 kobietami i nie mam pojęcia gdzie one są.
– Przepraszam ale ja nic nie wiem , możliwe że to te dwie kobiety siedzące w roku po prawej .
– Aha , dziękuje .
Spojrzałam w prawo a w wejściu byli oni ..
Alice
– Kiedy ona wreszcie tu przyjdzie ?
– Nie mam pojęcia , coś się spóźnia - pow. Rose
– Ona zawsze się spużnia . Ale teraz to przesada .
– Rosalie .. Jest !
Obejrzałyśmy się szybko za siebie a tam stała Bella jak by zobaczyła ducha . Spojrzałam z kierunku gdzie właśnie utkwił jej wzrok … już wiem czemu tak ją ten widok zdziwił
– Bella ! Kochana ..- zawołała Rose .
Bella się otrząsnęła i spojrzała w naszym kierunku . Podbiegłyśmy szybko do niej i zaczęłyśmy krzyczeć . Na usprawiedliwienie dodam ze nie widziałyśmy się parę lat .
– Dziewczyny co wy tu robicie ? - pow. radosna Bella
– No jak co , my tu mieszkamy , już dość długo , niedawno spotkałam Alice w Forks i teraz wróciłyśmy do domu , widziałyśmy cię w tv i poszliśmy tam aby dali nam twoje namiary .
– I tak po prostu je wam dali ?
– Oczywiście , masz przed sobą słynna projektantkę mody Rosset i piękna modelkę dla Coco Chanel . - pow. dumne Alice
– O Boże jak się cieszę .. Tylko jeszcze jedno pytanko co oni tutaj robią ?
Odwróciłyśmy się wszystkie w stronę wejścia .
Rozdział 2
Edward
O co tu chodziło ? Skąd się one tutaj wzięły ? Belli też już dawno nie widziałem , ale chyba nie mieszka tutaj w L.A .
–No witamy drogie panie .. - pow. szarmancko Jasper i we 3 podeszliśmy do nich .
–No witamy panów , a można wiedzieć co wy tu robicie ?- pow. Alice
–My również chcieliśmy zadać to pytanie . - pow. Em
–My właśnie , .. ee – Rose
–No my właśnie się tu umówiłyśmy jako niespodzianka dla Belli – Ally
–A wy przypadkiem nie mieszkacie nadal w Forks ? - Edd
–A właśnie się złożyło ze one również tutaj mieszkają – odezwała się Bella
–Oo , no to bardzo miła niespodzianka – Jazz
–Ile my to już się nie widzieliśmy ? Około 6 lat chyba prawda ?- Edd
–Jak coś około tego – Bella
–No to może usiądziemy pogadamy jak to kiedyś było ? - Emm
–No w końcu czemu nie . - Bella
To dopiero była niespodzianka . Nie widziałem Belli 3 lata , a dziewczyn ok. 6 . I tak nagle spotkaliśmy się wszyscy w jakiejś durnej kawiarni . Przeznaczenie ? Hahah , Edward przestań !
Wszyscy usiedliśmy przy jednym stoliku i zamówiliśmy posiłek .
–No więc jak wam się układa w pracy ?- przerwałem panującą ciszę .
–No więc ja jestem prawnikiem , kasa jest niezła ale za dużo roboty , nawet nie pamiętam co wczoraj robiłam – Bella
–Ja jestem projektantką mody , mówią nieskromnie świetną . Moje kolekcje wiszą prawie wszędzie . - Rose
–Ależ oczywiście , skromność to twoja mocna strona Rose – Jazz
–Uważaj żebyś na początku znowu sobie nie nagrabił kochany braciszku . ( ich ojcowie są braćmi )
–Dobra , Dobra – Jazz
Do Alice zadzwonił telefon.
–Ups , przepraszam was na chwilę ale Rick dzwoni .. - Ally , po czym odeszła od stolika .
–Uuu , a kto to jest Rick ? - Em
–Nowy men Alice – Jazz
–A ty skąd wiesz ? - Bella
–Wybacz , jestem aktorem , i czytam gazet wiesz ?
–Yhymn , - Em
Jasper spojrzał się gniewnie na Emmett a ten zaczął się śmiać .
–A ty Rose tez mach „mena” ? - Ed
–A owszem mam , Jazz , może wyczytałeś w gazecie jak się nazywa co ?
–A owszem , Leo ?
–Tak , brawo . - Rose
–Masz chłopaka ?- zapytał zaniepokojony Em
–Tak , i układa nam się świetnie .
–Przepraszam ale mogę Cię prosić na małe słówko ?
Rosalie i Emmett wyszli an chwile na małe słówko poza stolik i zaczęli o czymś rozmawiać wyglądało to tak jak Emmett by się jej z czegoś tłumaczył ale tego już nie wiemy .
–Już jestem – przyszłą Alice .
–I co nagadałaś się ze swoim chłopaczkiem ?-Jazz
–Tak nagadałam .. a ty ile już kobiet wykorzystałeś ?
–No trochę ich było , a ty ile razy się już z nim przespałaś ?
–Dość tego ! - Bella
–Co was ugryzło , zachowujecie się jak dzieci ! - Ed
–Bo niektórzy jeszcze nie dorośli do poważnych związków .. - Ally
Trochę inaczej wyobrażałem sobie spotkanie po latach . Mam nadzieje ze chociaż Rose i Emmett wyjaśnia sobie wszystko normalnie . Posiedzieliśmy jeszcze jakoś chwile i wszyscy udaliśmy się do swoich zajęć .
–Bello ?
–Takk ?
–Może chciałabyś pójść ze mną na kolację ?
–Oo , - zamyśliła się na chwilę – bardzo chętnie .
–Dobranoc – pocałowałem ją w rękę , nie mogłem sobie tego odmówić
Dziewczyny poszły a my zostaliśmy przed ulicą .
–Uuu , Edward , i teraz spróbuj mi powiedzieć że nic do niej nie czujesz to przystawię ci nóż do gardła – Em
–Nie zaprzeczam .-pow. uśmiechnięty Ed
–No widzisz , nie można było tak od razu , a propo o czym Em gadałeś z Rose – Jazz
–Chciałem wyjaśnić nasze wcześniejsze rozstanie .
–I co udało się ?
–Takk , mamy iść na romantyczny spacer – pow. uradowany Em
–No brawo chłopaki , ale sory ale ja muszę wykonać zlecenie w klubie „ Ladies „
–No to na razie – Edd.
Każdy poszedł w swoją stronę a ja udałem się do domu zjeść kolację i odpocząć przed jutrzejszym dniem.
Alice
Aż nie mogę uwierzyć co się stało . Spotkanie było by super gdyby nie Jasper , dlaczego on jest taki okropny ? Nawet nie umie być kulturalny . Ale muszę przyznać ze cholernie wyprzystojniał jest boski . Boże o czym ja myślę ? ! Chyba rzuciło mi się na mózg . Dobra muszę się jeszcze uszykować do zaraz przyjdzie Rick . Ubrałam się w mała czarną założyłam czarne szpilki a włosy wyprostowałam . Dzwonek , dobra mogę iść .
–Cześć kochanie – Rick
–Cześć – buziak – możemy już iść , tylko gdzie mnie zabierzesz tym razem ?
–Jest nowy klub w mieście , „Ladies” muszę się tam pokazać będzie dużo mediów.
–Okej , chodźmy .
Wyszliśmy z mojego mieszkania z dziwnym uczuciem , jak by coś było nie tak , ale to pewnie przez te nerwy Jazza .
–Już jesteśmy .
–Dobrze , już idę ,
Wyszłam i zobaczyłam tłumy ludzi stojących w kolejce do wejścia , oświetlenia napisy do kluby , Był wart miliony .
–No to wchodzimy .- pow. Rick i wziął mnie za rękę .
Klub był wielki , były takie tłumy ze nie można było się ruszyć . Podeszliśmy do baru ale jednak doszłam samo ponieważ wokół Ricka zaczęły tańczyć napalone nastolatki . Okej dam sobie rade sama .
–Ooo , teraz mnie będziesz prześladować ?
–Cooo ? ! Jasper ! Co ty tu robisz ?
–No wiesz mam małą sprawę do załatwienia i radze Ci niedługo wyjść .-powiedział to rozglądając się ja by na kogoś czekał .
–Że co , wiesz nigdzie mi się nie śpieszy .
–Czy tamten który obściskuje się z tymi dziewczynami to twój Rick ?
Miał racje , tańczył z nimi w tańcu erotycznym , myślałam ze go uduszę ..
–Tak ,a le to tylko fanki .
–Czyżby , radze Ci wyjść Alice , i to szybko .- teraz jego wzrok zamarł z jednym punkcie .
–Dlaczego ?
–Wyjdź .- i sobie poszedł , czemu wszyscy mnie zostawiają ?
Patrzyłam w kierunku którym idzie poszedł za kulisy do jakiegoś tunelu za jakoś dziewczyna chciałam iśc za nim ale usłyszałam bardzo cisze strzały .. Boże , szybko pobiegłam za nim . Zobaczyłam krwawiącego Jaspera opierającego się za ścianą za która dalej stał jakiś facet w czerni z bronią !
–Alice co ty tu do cholery robisz ! - szybko złapał mnie za ręke bo byłam na linii strzału .
–Ty krwawisz !
–Kazałem ci się stad zmywać – ledwo do mnie mówił ..
Wyciągną ze spodni pistolet i wycelował i tego faceta on już leżał..
–Możesz mi powiedzieć co się tu dzieje ?
–To nie najlepsza pora uciekaj stad , ja muszę coś załatwić !
–Nigdzie nie ide bez ciebie !
W tej chwili jego wzrok był tuż nademną a on jedną ręka mnie obejmował w tali a drugą trzymał pistolet . Puścił mnie i pobiegł naprzód . On chyba nie myśli ze pójdzie mu tak łatwo ze mną . Skrycie pobiegłam za nim do jakiegoś pomieszczenia . Było tam 3 facetów którzy zaczęli strzelać do Jaspera , on ich zabił jeden mnie zauważył i krzyknął !
–Dziewczyna ! - wycelowali we mną bronią myślałam ze już po mnie , ale Jasper odepchnął mnie i trafiło go w plecy .
–Miałaś .. sobie .. iść ! - krzyczał na mnie .
–Miałam cie zostawić ?
Jazz ledwo wstał i pobiegł do następnego pomieszczania gdzie siedziała dziewczyna i zadał jej ostateczny cios w klatkę piersiową . On ją zabił ? Ale dlaczego ? Nagle usłyszałam jak ktoś biegnie do nas .
–Wynosimy się stąd ..
Szybko wziął mnie za rękę i uciekliśmy stamtąd , a ludzie tańczyli nie patrząc co się dzieje . Wybiegliśmy z kluby i wsiedliśmy na jego motor.
–Dokąd mnie bierzesz ?
–Muszą cię o patrzeć , mnie zresztą też .
Pojechaliśmy w jakiś dziwny zakamarek , i weszliśmy do winy która zjechała na dół. O matko co to za siedziba ?
–Jesteśmy .
–Ale gdzie ?
–Jesteśmy w tajnym miejscu gdzie pracuje .-Jazz
–Szefie , już po wszystkim . Załatwiłem ja .
–Wiedziałem że mogę na cb liczyć , ilu ich było ?
–Około 5 . - Jazz
Patrzyłam an to z szokiem . Jazz zabijał ludzi , ale do cholery po co ? Był w mafii ?
–A to kto ?-Szef
–Eee, to jest moja koleżanka , wszystko widziała też ją widzieli .
–Dobra , zabierzcie ich stąd .
Zabrali ans na jakieś opatrzenie , mi nic nie było ale Jazz miał się gorzej , stracił dużo krwi a mimo to chodził jak zdrów. Gdy zdjął koszulkę zobaczyłam blizny na jego ciele , miał chyba wiele operacji
–Co to za blizny ?
–Aa , to są moje potyczki życiowe- Jazz.
Zbliżyłam się do niego i dotknąłem jego klatki piersiowej gdzie wzdłuż była blizna do draśnięciu nożem .
–Alice , możesz mieć przeze mnie kłopoty , lepiej będzie jak cie odwiozę do domu .
–Jasper myślisz ze ja mam tak po prostu o tym zapomnieć ?
–Musisz ..
Rozdział 3
Bella
Niewierze , Edward Cullen zaprosił mnie na kolacje , aż się mogę doczekać się dzisiejszego wieczoru . Będzie fantastycznie . Zawsze mi się podobał ale to co piszą o nim w gazetach to prawda . Jest niezwykle przystojny a jego lekko rude włosy są niebiańskie . Na myśl że te silne ramiona mogłyby mnie objąć i nie puścić .. ahh , może być coś lepszego ? Niee ..W liceum był inny . Był bardziej przyjacielem , bratem . A teraz ? Teraz nawet dobrze wyobrażam sobie siebie z nim . O matko Bello , nie rozpędzaj się tak . Na pewno ma mnóstwo kobiet u boku , to będzie przyjacielska kolacja . Tak i nic więcej ..Zadzwonił dzwonek do drzwi . Dziś sobota ale kogo mogło nieść o 7 rano ?
– Już idę .
Otworzyłam drzwi a w nich ...
– Witaj Bello .
EDWARD ! CO ON TU ROBI! BOŻE JAK JA WYGLADAM ! A ON TU ! BOŻEE !
– Edward , a co ty to robisz – udawałam opanowana .
– Pomyślałem że zamiast kolacji może będzie śniadanie – jaki on słodkiii , Bella opanuj się do cholery !
– No pewnie , wchodź tylko uprzedzam ze mam pusta lodówkę .
– Nie szkodzi zamiast tego ja zrobiłem zakupy .. - i pokazał mi 2 pełne torby świeżych bułeczek , serków i wgl. Czego tam nie było .
– A mogę wiedzieć czemu tak wcześnie ?
– Zamierzałaś jeść .śniadanie o 12.00 ? -Ed
– No w sumie to tak jak zawsze .
– Zmienię twoje nawyki .-uśmiechną się do mnie promiennie .
Poszłam szybko się ogarnąć uczesać włosy i założyć coś normalniejszego od piżamy . Umalowałam lekko oczy trochę pudru żebym nie wyglądała jak po wczorajszej imprezie . Wróciłam do kuchni a tam pachniało świeżym pieczywem i jajecznicą. Edward stał przy mojej kuchni w patelnią w ręku.
– Rozumiem że jesteś niezłym kucharzem , wreszcie ktoś coś ugotował na tej kuchni .
– To znaczy ze mieszkasz sama ?
– Jak widać , czasem odwiedza mnie listonosz .- listonosz ? Na nic więcej cię nie stać ?
– Aha , no więc siadamy do stołu .( i znowu ten piekielnie zajebisty uśmiech )
Odchylił mi delikatnie krzesło . Jeju prawdziwy dżentelmen . I jak ja mam przy nim spokojnie jeść ? Nie umiem nawet posługiwać się sztućcami !
– Smacznego -Ed.
– Smacznego – uśmiechnęłam się najładniej jak tylko potrafiłam .
Emmett
MOJA GŁOWA ! Zaraz nie wytrzymam , która to godzina ? Dopiero 6.00 . Co ja wczoraj robiłem ze nie mogę się podnieść z łózka ? Hmm .. aa ! Już pamiętam upiłem się do nieprzytomności przez moją kochano Rosalindę . Czy ty chłopie jesteś z Marsa czy z Wenus ? ! Ona ma Cie w dupie ! A ty pijesz przez nią .. ten spacer chyba odwołam .. będzie najlepiej . Wymyśle jakiś numer .
– Emmett ! - Ed.
– No słucham kochanie ?
– Wychodzę będę w południe .
– Oszalałeś ! Jest środek nocy człowieku !
– I co , Pa kochanie .. - pow. Edd śmiejąc się i zamykając za sobą drzwi .
Zasnąłem .. Obudziłem się godzina 8.06 . Dobra może jeszcze się zdrzemnę . I znowu stok się dobija do moich drzwi .. : Proszę !
– Emmett .. chłopie znajdziesz trochę miejsca w łóżku dla przyjaciela ?- do pokoju wszedł Jazz.
– Dla przyjaciela zawsze .. -Jazz wszedł z miną dziecka i położył się na moim łóżku .
– A teraz chłopie mów co się dzieje . I tak już nie zasnę , dom wariatów .
– Eee , .. nic takiego po prostu schronienia u ciebie szukam ..
– Schronienia powiadasz ? A co nie znalazłeś sobie dziewczyny na noc ?
– Nie , znalazłem jedną ale nie jestem dla niej .. - tu powiedział jak by odezwał się Jazz za szkolnych lat .
– Że co proszę ? Kim jesteś i gdzie jest Jazz ! - momentalnie wstałem z łózka .
– Uspokój się chłopie , lepiej wstawaj , ubierz się i idziemy zamówić jakoś ładna pokojówkę aby nam zrobiła śniadanko .
– Teraz mówisz jak facet , ale ubierał się nie będę to ty całe życie w gaciach chodzisz po domu .
– Ja ? Ty to już wgl. Bez i masz czelność na mnie gadać ?
– Mam !
– Chodź po tą pokojówkę .. - zadzwonił dzwonek do drzwi .
– Kogo diabli niosą o tej godzinie ? - Jazz
– Mnie się pytasz ?
Jazz poszedł otworzyć drzwi a tam stała piękna panina ok. 22 lat . Uła , niezły początek dnia .
– Przepraszam , ale niedawno się wprowadziła i mam pustą lodówkę , czy bym nie mogła zjeść z wami śniadania ?
– Zjeść z nami ? Oczywiście . Nigdy nie odmawiam pięknej kobiecie a zwłaszcza śniadania .-Jazz nie mógł się oprzeć z nią nie po filtrować , ale za tą niebiańska dziewczyna stała inna .
– Emmett ? Króliczku , co to za szma*ta ! -Emily
– Kotku to nie jest szma*ta ! To sąsiadka przyszła do Jaspera !
– Skoro tak to w tej chwili idziesz się ubrać !-Emily
– Już idę .. !
– Witaj Emily , co słychać? - Jazz
– Witaj Whitlock , Dobrze . A u Ciebie ?
– Bywało lepiej , a więc drogie panie wchodźcie .. zaraz coś upichcę .. - w tej chwili Jasper się oblizał na myśl o nowej sąsiadce , hahah , to był poruszający widok , dobra lepuje szukam moich gaci !
Bella
– A więc do zobaczenia wieczorem .
– Do zobaczenia – odp. Edward
Po tym zamknęłam drzwi . Czy on nie mógł być tym Mike Newtonem z liceum ? Dlaczego on jest taki zajebisty ! Jest sobota . Może pójdę na miasto z dziewczynami . Muszę się przyzwyczaić że mam swoje 2 skarby z L.A . Zadzwonię do nich .
– Rosalie ?
– Tak . Bella ? Właśnie miałam do ciebie dzwonić co powiesz na mały wypad w miasto ?
– No właśnie też o tym myślałam . To jak za pół godziny przy fontannie ?
– Okej , ale zajadę po ciebie ?
– Dobrze . Ja jeszcze zadzwonię do Alice .
– Będziesz wielka jeśli odbierze , nie wiem co się z nią dzieje od wczorajszego wieczoru z Rockiem nie dobiera .
– Mam nadzieje że ode mnie odbiorze , Pa .
– Pa .
Nie odbiera telefonów ? Alice zawsze ma włączoną komórkę . Rrr , Rrr .. Nie odbiera . Co się z nią dzieje ? Lepiej się uszykuje bo jeszcze się nie wyrobię . Minęło 40 minut i do drzwi zadzwoniła Rosalie .
– Witaj skarbie . -Rose
– Hejj , i co gotowa na wypad ?
– Jak zawsze , ale Alice nie odbiera . Może po nią pojedziemy ?
– Dobry pomysł , zaczynam się martwić .
Przed willą Alice Brandon .
– Ulala , ale chata . - Rosa
– No dokładnie.
Podeszłyśmy do wielkich drzwi i zadzwoniłyśmy . Zadzwoniłyśmy znowu . I znowu .
– Może po prostu z rana wyszła na miasto albo przenocowała u Ricka -zapytałam Rose .
– Możliwe , chodź nie będziemy stały jak głupie pod jej drzwiami .
Alice ( w tej samej chwili )
Odeszły . Na szczęście . Nie chciałam aby widziały mnie w takim stanie . Wszystko mnie bolało . I jeszcze we wczorajsze zdarzenie . No i Jasper .. Czy ja nie mogę o nim zapomnieć , i dlaczego .. On zabił ludzi . Coś takiego nie jest normalne . To wgl. Nie jest normalne ! ! Znowu ktoś dzwoni do drzwi . Zobaczyłam na monitoringu że to Rick . Za chwile do mnie zadzwonił .
– Halo ?
– Alice ? Co się dzieje ? Czemu nie ma cię w domu , i gdzie wczoraj zniknęłaś ?
– Ja .. ee . Ja jestem u cioci przyjechała na parę dni , źle się czułam a ty byłeś zbyt zajęty więc ..
– Kochanie , przepraszam ale było tyle fanek że nie mogłem odmówić . Poczekaj zadzwonię za chwile mam drug tel.
Miałam monitoring , a że stał przed moim domem , doskonale go słyszałam i widziałam .
– Halo ? Amanda ? Mówiłem abyś więcej do mnie nie dzwoniła ! Co ? Żartujesz sobie ? Odpierdol się , nie jestem jego ojcem !
Cooo ! Jaki ojcem ! Za chwile zaczął do mnie dzwonić . Nie odebrałam . Miałam ochotę się zabić .
Jasper ( w tej samej chwili )
Myślę o Alice . To co się wczoraj zdarzyło nie było normalne .. a ona jak an to zareagowała ? Przecież mój zawód nie jest najpopularniejszym zawodem , jest brutalnym zawodem . Widziałem jej strach w oczach gdy nasze spojrzenia się spotkały . Chyba ja ą nadal kocham . Cały czas mam ją przed oczami .. Cholera Jasper , jak możesz ją kochać ? Jesteś bezdusznym draniem ..
– Jasper , ja po tobie tego syfu nie będę sprzątał ! - zawołał Edward.
– Jak byś raz dupę ruszył to byś chociaż schudł ! Masz dupę jak Emmett .
– Uważaj na słowa , jestem szczuplutki jak motylek ! - Emmett.
– Hahahaha , motylek ? - Ed
– Tak , mam pupcię jędrna i gładką .- Em
– Dobra , dobra bo ja bym dziś jeszcze chciał coś zjeść .- musiałem się odezwać .
Ktoś zadzwonił do drzwi . Edward poszedł otworzyć . A ja udałem się do lodówki napić się mleka .
– Bella ? Rosalie ? A co wy tu robicie ? Aż tak się za mną stęskniłaś ?
– Cześć , my trochę nie w porę ale chciałyśmy zapytać czy nie wiecie gdzie jest Alice ? Bo nie można się do niej zdzwonić ani nie ma jej w domu .
W tej chwili zakrztusiłem się mlekiem , a wzrok wszystkich powędrował na mnie .
– Jak to jej nie ma w domu ?
– Byłyśmy u niej i nic .. Dzwoniłyśmy nawet do Ricka – Rose
A jak ją porwali ? Muszę iść .
– Wychodzę .
– Ale gdzie mówiłeś ze będziesz cały dzień w domu .
Edward
– Gdzie go powiało ?
– A jak myślisz ? - Emm posłał mi te spojrzenie , no fakt , wczorajsza akcja , gdy to opowiadał był bardzo przejęty , a poza tym było ostro bo Jazz ma nawet nowe blizny .
– Może nam ktoś powiedzieć o co chodzi ?- Bella się troszkę zdenerwowała ,
– O nic , chłopak się po prostu przejął , może wejdziecie co ?- Emm
– Wiesz my idziemy na miasto ale może przejdziecie się z nami co ?- Rose
– Wiecie nie mamy nic lepszego do roboty , więc idziemy ..
Rozdział 4
Jasper
Musze wiedzieć co się z nią dzieje . Mam nadzieje że nie zrobi żadnej głupoty . Musze jej jakoś to wszystko wyjaśnić . Przeżyłem to samo za pierwszy razem gdy się w to wpakowałem . A ona ? Jest taka drobna i bezbronna . Najgorsze jest to że może mieć przez mnie kłopoty ale zabiłem ich nie powinni się dowiedzieć że ktoś był ze mną . Za bardzo panikuje . Jestem przed jej domem .
- Alice ? Wiem ze tam jesteś otwórz .. to ja Jasper .
- Jasper ?- Alice
- Co ty tu robisz ? ( wyjrzała lekko za drzwi )
- Musimy pogadać , wpuścisz mnie ?
Uchyliła mi drzwi po czym wszedłem do niej do salonu . Przyznam że chatę to ma niezła , jak na jedną osobę , ale nie po to tu jestem .
- Alice ? Czemu nie odbierasz telefonów ? Wszyscy się o ciebie martwią ..
- Sama nie wiem , to wszystko się za szybko dzieje , nagle nie widzieliśmy się parę lat i wszystko się zmienia .. i na dodatek ty .. jesteś mordercą ! - pow. Alice z łzami w oczach .
- Alice , to nie jest takie proste ..
- Twoim zdaniem to nie jest proste ? ! Zabiłeś niewinnych ludzi ! Masz jakieś usprawiedliwienie ? !- wtedy zaczęła krzyczeć a łzy spływały jej pojedynczo po policzku .
- Posłuchaj mnie błagam Cię !
Wtedy zamilkła i odeszła do kuchni . Czułem że nie chce mnie widzieć ale mnie potrzebuje , tak jak kiedyś .
- Posłuchaj , siedzie w tym bagnie już bardzo długo , wszystko zaczęło się po tym jak skończyłem liceum i się tu przeprowadziliśmy .. nie miałem łatwego życia jak wiesz , i mój stary znajmoy który siedzi w brudnych interesach przekrętach i właśnie w tym .. miał dla mnie robotę , a że potrzebowałem kasy nie mogłem odmówić , wziął mnie ze sobą abym mu pomógł załatwić jednego kolesia ... nie zabić tylko unieszkodliwić . Była jego paczka zaczęliśmy robotę gdy Eryk go zabił . Nie mogłem uwierzyć w to co zrobił . Chciałem uciec stamtąd i o tym zapomnieć ale paczka tego chłopaka którego Eryk zabił namierzyła mnie i wyszło na to że ja go zabiłem . Eryk zaproponował mi dołączenie do mafii , bo inaczej zginę . Zgodziłem się a wtedy ty odeszłaś .. wiedziałem ze nie mam już nic .. - zacisnąłem mocniej pieści , a Alice odwróciła się do mnie cała zapłakana - i nie zabijam ludzi ot tak , oni są za coś winni , najczęściej są to uciekinierzy z więzienia który mieli wyrok skazania , lub ludzie którzy byli wpakowani w jakieś afery .. to tyle ..
- A ta dziewczyna co była winna ?
- Ona ? Ona zabiła swoją rodzinę , nie wygląda na taką ale jest psychicznie chora , jeśli mi nie wierzysz mogę ci pokazać akta .
- Wierze Cie , tylko .. nie rozumiem czemu to robisz .. nie możesz odejść ? - zapytała Alice.
- Jeśli odejdę , to mnie zabiją , zabiją mnie ze względu na to że ja zabijałem , poszedł bym do więzienia ..
Wtedy Alice podeszła do mnie chciała mnie przytulić do siebie , ale nie mogłem na to pozwolić i odessałem dalej i się odwróciłem ..
Alice
Odszedł ode mnie i się odwrócił , nie chciał nawet mojego współczucia , nic . Wiedział jak bardzo złe robi .
- A co z twoim sumieniem ? - zapytałam
- Moje sumienie już obumarło .. Alice nie możemy się przyjaźnić ..
- Co ? Dlaczego ?
- Grozi ci przy mnie niebezpieczeństwo , nie mogą cię zobaczyć ze mną . Bo mogą zrobić ci krzywdę .
- Nie interesuje mnie to !
- Ale mnie tak .. muszę iść .. odezwij się do dziewczyn strasznie się martwią .
- Jazz. !
Nie zdążyłam go zatrzymać .. zawsze jak coś postanowił już nie było odwrotu . Tak bardzo chciałam aby był teraz przy mnie . Pamiętam te rozstanie . Aż za dobrze Zmienił się , był bardzo nerwowy . Dlatego nie chciał abym się z nim pokazywała wieczorami , wtedy chcieli go zabić . Za dużo się dzieje .. nie wytrzymuje tego .. przynajmniej mogę go widzieć na naszym wspólnych spotkaniach . Po tym napewno znowu się zamknie w sobie, i odwróci się od nas . Nie można na to pozwolić . Widziałam jak wsiada na motor . Spojrzał sie na chwile w moje okno i założył kask , dotknęłam ręką szyby jak by to była jego blada cera . Miałam ochotę wykrzyczeć mu : WRACAJ DO MNIE ! Ale czułam jak by zniknął mi głos . Tak bardzo go potrzebuje , tak bardzo potrzeba mi jego wsparcia, tak bardzo ..
Bella
-No dobra jesteście już gotowi ?
- Zaraz ! - krzyknął Ed z pokoju .
- Oni szykują się dłużej niż my - Rose
- Zauważyłam - pow. ze śmiechem .
- Już idziemy ! - krzyknął Emmett .
- Mówiliście to już pół godziny temu .- Rose
I wtedy wyszli , niczym na pokazie mody, wyszli w tym samym czasie z pokoju i szli niczym elegancka modelka z Paryża , po chwili się na siebie spojrzeli i puścili oczko . Myślałam że wybuchnę śmiechem !
- Haha , i jak drogie panie możemy już iść ? - Rose
- O tak skarbie , ale luknij czy nie mam brudnego kuperka bo usiadłam na podłogę - Emm
- Już kotku , to odwróć się , .. nie jest wszystko okej - Rose
Lekko się odwrócił i wystawił tyłeczek . Zachowywał się jak .. gej ! No inaczej tego nie opisze ! Dziękuje że Edward był w miarę normalny , inaczej chyba stracił by moją sympatię .
- Skarby moje ruszamy , zaparkowałam pod waszym hotelem po prawej .
- No idziemy , ale ja prowadzę ? - Ed
- Może , zobaczymy na dole .
Ruszyliśmy samochodem w stronę centrum handlowego , nie dałam rade kłócić się z Edwardem i to on prowadzi auto , moje cudne autko . A do Rosalie zadzwonił telefon .
- Słucham , tu Rosalie Hale . Alice ? Wreszcie dzwonisz co się z tb działo ? Co nie słysze ? Aha , no okej . A może wypad na miasto co ? Aa , no dobrze to widzimy się dziś u Belli . No pa skarbie .
- I co u niej ?- Em
- Nic , mówiła ze cioci ją niespodziewanie odwiedziła i że udały się na zakupy już z samego rana i tel. zostawiła w domu .
- Ale będzie dziś na babskim wieczorku ?- musiałam sie zapytać .
- Będzie , będzie .
- No to ma szczęście .
- A ja mogę przyjść ? - zapytam Em i zrobił śliczne oczka szczeniaczka .
- Wiesz innym razem Em .- Rose
- Ooo , chyba sie popłacze , Edziu przytul mnie !
- Em ja prowadzę!
Emmet zaczął przytulać się do Edwarda a ten stracił panowie nad samochodem, byliśmy na autostradzie .Na szczęście Edward był dobrym kierowcą i udało mu się zjechać na pobocze i tylko lekko zahaczyliśmy o drzewo..
- Emmett mogliśmy się rozbić do cholery !- Edward był nieźle wkurzony , nie dziwie się .
- Okej , sory chłopie , a teraz wszyscy mają się dobrze ? 0 odwrócił się i spojrzał na Rose która właśnie coś nam oznajmiła .
-Nie jest dobrze ! Szpilka mi się złamała ! - pow. prawie w rozpaczy .
- Hahaha , no to możemy jechać , a ty kupisz sobie nowe . - pow. ze śmiechem Em .
I ruszyliśmy , ogólnie przez całą drogę śmieliśmy się z nieszczęścia Rosalie która złamała sobie swoje ukochane czerwone szpilki , chciałam dać jej swoje czarne trampki z bagażnika ale się na mnie oburzyła. Nie wiem za co , na to Emmett zareagował śmiechem.
- Bello , przecież jaśnie księżna nie może założyć takich butów ! - Em
- Bardzo śmieszne , - Rose .
Na dodatek miała na sobie śliczna spódniczkę czerwoną w białe kropeczki i bufiastą biała koszule na krótki rękaw , a podczas wychodzenia z samochodu przed centrum handlowym zatrzasnęła jej się spódniczka . To chyba jakieś fatum !
- Cholera , pomóżcie mi !
- Już idę ci na pomoc kochana !- Em , i pociągnął za klamkę a spódniczka Rose się oderwała a ona odkręciła się parę razy .
- Boże ! I co ja mam teraz zrobić ? !
- Eee , to może jednak dam ci moje buty i krótkie spodenki ?- zaproponowałam.
Była w samych białych majteczkach , Emmett nie mógł oderwać od niej oczu , tak samo jak przejezdni którzy nie patrzyli wcale na jezdnię , jeden nawet uderzył w śmietnik . Co mało następny miał lekki wypadek w następnego który zahamował na widok zajebistego tyłka Rosalie.
- Rose , mała prośba wejdź do auta bo zaraz spowodujesz gorszy wypadek . - Edward
- Masz racje , a ty daj mi jakieś rzeczy . To najgorszy dzień w moim życiu . - nagle posmutniała .
- Rybko , za to mi sie podoba . - pow. Em z przedniego siedzenia w aucie .
Rosalie spojrzała na niego niebezpiecznym wzrokiem a mu mina zbladła .
- Bello to dawaj lepiej te spodnie !
Hahaha , oni to są udani . Znalazłam w bagażniku jakieś krótkie spodenki i czarne trampki . Były to rzeczy z moich ostatnich wakacji , kiedy wróciłam zapomniałam o jednej torbie i została tutaj , jeju , aż się kusz zebrał . Rosalie się szybko ubrała , i wiecie co ? Wyglądała lepiej niż w swoich czerwonych szpileczkach i spódniczce w groszki .Jej zawsze we wszystkim do twarzy. Ale niestety to nie przebije Chanel, Prady czy Gucciego. Ja jestem zawsze ubrana odpowiednio . Bluzka biała na krótki rękaw na to niebieska bluza , jasne krótkie spodenki i trampeczki , ale moje są zielone . Wiem że pod kolor ale to szczegół .
W centrum handlowym wywalili nas z 5 sklepów za zakłócanie spokoju .. Ale lepiej nie będę o tym mówiła .
- Ej , tu jest nawet Zara , muszę tam wejść chodźcie migiem . - krzyczała Ros
Edward
Większej szopki to ja nie widziałem . Najpierw mój i Emmetta pokaz mody , później prawie wypadek samochodowy , następnie złamane szpilki i utrata garderoby Rose . A teraz wywalają nas ze sklepów za zakłócanie ciszy . A dlaczego ? Bo Emmett nie wytrzymał na widok staruszki która mierzyła stanik . A on musiał to skomentować :
- Patrzcie , o fuu , jak ona wyglada ! Pani nie powinna wgl. tu przychodzić tylko stanik zrobić sobie ze starej szmatki . Hahaha
No tak, nie ma to jak Emmett . Później Bella i Rose zaczęły się sprzeczać na temat jakiś spodni . Były beznadzieje . A one obydwie je chciały . Warto to a takie byle jakie spodnie czarny , rurki ? Byle co . I co z tego że były od projektanta ? Następnie Em i Rose obrzucali się popcornem , dziecinne wygłupy a w tym czasie nieźle skorzystałem bo poszedłem na koktajl z Bellą , to była wykorzystana sytuacja . Przez przypadek oblałem jej biała koszulkę z dużym dekolcikiem . O szok myślałem ze tam padnę !
- I co ja mam teraz zrobić ? - wstała wyrzuciła koktajl i pobiegła do łazienki , wszyscy w kawiarni patrzyli się na mnie jak bym kogoś zabił. Oburzone miny były dookoła mnie. Lepiej się stąd zabiorę.
- No co to był przypadek !- usprawiedliwiłem się i pobiegłem za nią .
Pobiegłem to jakiegoś zakamarku gdzie była Bella , czułem się tu niezręcznie ponieważ po tej stronie nie było męskiego kibla , a kobiety patrzyły sie na mnie jak na kąsek mięsa . Cuż jestem słąwny i bogaty ale one mnie w tej chwili nie interesują.
Przybiegła Rose z jakąś bluzką i weszła do łazienki .
- Bello proszę załóż to .
- Żartujesz sobie !
- Cicho siedź , inaczej będziesz chodziła w tym co jesteś .
Nie wiedziałem o co im chodzi .. A Bella po paru minutach wyszła w czarnej bluzce 3/4 i głębokim dekoldem który był ozdobiony cekinami . Wyglądała bosko .
- No i jak ? - zapytała niepewnie .
- No . noo .. wyglądasz niesamowicie . - jaki palant ze mnie !
– Heh , dzięki .. - jej śliczny uśmiech , ona jest tak moja manipulantka co by chciała bym zrobił .
Dobrze wie że wygląda niesamowicie i jeszcze się pyta. Wie dobrze że ma bardzo kobiece kształty i wygląda jak bóstwo. Nieładnie panno Swan.
- Już gotowi chodźcie szybkoo !- krzyknął Em .
- Co ty znowu zrobiłeś ?
- Wziąłem kawałem waty cukrowej od jakiegoś bachora i goni mnie jego matka , no chodzcie szybko !
- Hahaha , no lepiej już chodźmy - pow. Bella .
Rozdział 5
Bella
Cały czas o nim myślę . Czy to normalne ? Chyba nie . Nie potrafię nie myśleć o jego cudnych oczach , i tych lekko rudych włosach . Sama nie wiem co czuje . Ale to co czuje nie jest czymś w rodzaju przyjaźni , tym napewno nie . Ale też nie mogę powiedzieć że to miłość . Jak ktoś by mnie posłuchał powiedział by że sama nie wiem o co mi chodzi . Nikomu o tym nie mowie . Wole zostawić wszystko dla siebie . Kiedyś powiem o tym co czuje Rose i Alice ale to nie ten moment. W końcu jeśli sama nie mogę się uporać z tym co czuje to czy ktoś jest w stanie mi pomódz ? Nie sadzę .
Wstałam wreszcie z łóżka , była strasznie zmęczona po wczorajszych „zakupach " . Wychodząc z pokoju przeciągnęłam się lekko , czułam się jak bym spała na kamieniach . Spojrzałam w lustro , widok nie był za piękny . Włosy miałam jak czarownica po porządnym tapirowaniu . Zresztą dziś sobota , pewnie sobotni dzień spędzę ze swoim ukochanym telewizorem . Poszłam do kuchni przygotować sobie kawę . Przy okazji jajecznicę . Jak to bywa w szczęściu ochlapałam sobie niebieską koszule w chmurki . Wiem była troszkę dziecinna ale słodka .Każdy ma swoje upodobania. Zadzwonił do mnie telefon . Czy ja nigdy nie mogę rano przygotować sobie posiłku ? Moja biedna kuchnia.
- Halo ?
- Bello ? Ty wiesz co dziś za dzień ? - oczywiście to była Rose .
- Niee ? Jaki ?
- No dziś w Los Angeles jest święto zakochanych ! I nie uwierzysz co się stało ale najlepiej zaraz ci opowiem ..
- Jak to zaraz ?
-No to otwórz mi drzwi lepiej .
No pięknie, święto zakochanych a ja sama , czyż to nie cudowne ? Podeszłam do drzwi a w nich stała odszykowana Rosalie . Miała cudowną czerwoną tunikę na ramiączka i czarne leginsy . Była oczywiście na wysokich szpilkach i do tego pomarańczowe korale . Jak zawsze świetnie wszystko współgrało ze sobą . Sama się rozgościła rzucając swoją czerwoną kopertówkę na stolik i rozwaliła sie na kanapie .
- No mi też ciebie jest miło wiedzieć .
- Słuchaj Bello , wczoraj byłam na mojej 235 randce z Leo i nie uwierzysz co się stało !
- 235 ? Ty liczysz randki , no na serio nie uwierzę .. mam nadzieje że mi się śnisz bo ostro chce mi się spać ..
-Ojj Bello , ty tylko o jednym ..
- No wybacz jest 11.00 jest jeszcze poranek !
- Yhymn , Leo Smith oficjalnie mi się wczoraj oświadczył ! Aaaa , !
- ŻE CO ! ! ! !
-No dokładnie , było jak w bajce był zachód słońca , on powiedział ze na nikim mu tak bardzo nie zależy jak na mnie ! Prawda że cudnie ?
- No wiesz ..- nie dała mi dokończyć !
- Później przyszli muzykanci i zaczęli śpiewać piosenkę romantyczną , po francusku więc nic nie rozumiałam ale była o miłości ! A potem wyjął pudełeczko białe jak moja sukienka i pierścionek z brylantem ! - mówiła do mnie Rose , wręcz krzyczała ze szczęścia .
- Czemu mnie to nie dziwi ? Słuchaj Rosalie , on był już w 3 związkach które kończyły się rozwodem .
- Mówił mi o tym ale powiedział że tamtych tak naprawde nie kochał .-mówiła cały czas z uśmiechem na twarzy .
- Nie rozumiesz ze on leci tylko na twoją kasę ?Nie zachowuj się jak naiwniaczka. Dobrze wiesz że Leo Smith to jeden z najbardziej pożerających kasę facetów! Jest z tb tylko dla twojej fortuny ! - wtedy mnie poniosło.
- Wiesz co Bello jak możesz !- wykrzyczała do mnie oburzona ,
Po czym wstała i wyszła obrażona na mnie .
- Ale Rose !- nie zdarzyłam bo trzasnęła drzwiami za sobą .
No pięknie niezły początek dnia . Może byłam trochę za ostra i powiedziałam za dużo . Ale taka jest prawda on sam niczego nie osiągnął . Wszystkie najpiękniejsze kobiety no i najbogatsze były z nim i teraz chce wciągnąć w to Rose . Nie mogę na to pozwolić !
Zadzwonił do nie kolejny telefon .
- Rose ja nie chciałam , pozwól mi to wyjaśnić !
- Witaj Bello .
Ten głos był wyjątkowy . To był głos Edwarda . WPADKA ! Nie patrząc na wyświetlacz mogłam zgadnąć ze to on.
- Witam Edwardzie .
-Chciałbym panią przeprosić za wczorajszą wpadkę z koktajlem .
- Ale czy ja się gniewam ?
- No właśnie nie wiem i dlatego przepraszam .
- I tylko po to dzwonisz ? - jeju , czy ja zawsze muszę coś palnąć ?
- A nie nie tylko po to , co byś powiedziała na miły spencer w moim towarzystwie ?
- Trudno odmówić .
- A wiec może o 13.00 ?
- Chętnie , to do zobaczenia .
Rosalie
Jak ona mogła tak pomyśleć ? Że niby Leo jest ze mną dla moich pieniędzy . To głupota przecież on mnie kocha . Udowodnił to nie raz . Jest okropna . Ja przyszłam do niej po takiej nowinie a ona do mnie z taką reakcją . Nie zamierzam się do niej odzywać . Alice chociaż miała trochę entuzjazmu jak jej o tym powiedziałam przez telefon . Ale rozumiem ,bo to był środek nocy . Ale ona ? Jestem ostro wkurzona i strasznie zdenerwowana . Może najlepiej pochwale się swojemu braciszkowi .
Wyjęłam telefon idąc przez miasto i wykręciłam numer Jazza . Wyglądałam fenomenalnie bo wielu facetów się za mną na przejściu oglądało . No cóż , taki mój urok . Miałam ochotę im wykrzyczeć : ZAJĘTA , JESTEM ZARECZONA !
- Słucham ? - odezwała się jakaś dziewczyna .
- Eee , czy moge dostać do telefonu Jaspera ? - a ten już się zabawia , o matko !
- Słucham skarbie ?
- A ty już masz nową pannę ? Ile ma lat ? 16 !
- Oj nie przesadzaj , za 2 miesiące będzie miała 17 - powiedział ze śmiechem .
- Aha , no okej . A masz trochę czasu ?
- Dla ciebie zawsze , a coś się stało ?
- Nie , tylko chce aby wreszcie ktoś mi szczerze pogratulował bo narazie to tego nie słyszałam .
- A czemu ? W ciąży jesteś ?
- Ha Ha Ha , a bardzo śmieszne . Zaręczyłam się z Leo .
- Ooo , no to moje szczere gratulacje , szykuje się impreza a raczej weselicho !
- A dziękuje za szczere gratulacje . Wiesz co w dzisiejszym dniu nie będę ci przeszkadzać .. spędź go sobie ze swoją 17-nastką za 2 miesiące ;D.
Jasper
- Wiesz ale wole również z tobą . Co ty na to ,tylko mów gdzie ?
- Hmm , może przy kawiarni przy Losso ? - zapytała Rose .
- No cóż może być ..
-No okej tylko ...
Usłyszałem wielki huk. Momentalnie zerwałem się z łózka gdzie właśnie leżałem w samych slipkach .
- Rose ! Rose !
Rzuciłem telefon o ścianę i założyłem spodnie szukając jakiejś koszulki .
- Jazzie co sie dzieje ?
- Nieważne , a ty sie ubieraj i jak wrócę ma cie tu nie być jasne ?
- Czy ty ze mną zrywasz ?
- Tak chyba ze chcesz dostać to na piśmie .
Mówiłem do niej biegając po całym domu w to i to szukając jakiś rzeczy . Ten tir który słyszałem przez. tel. musiał walnąć w Rosalie . O Boże .. mam nadzieje że nic poważnego jej nie jest . Co ja gadam ! Zamiast być już w drodze do niej ja siedzie i gadam z ta małolatą .
- Kurwa nie rozumiesz ze masz stąd wypierdalać ? ! - wtedy mnie już zdenerwowała .
Wzięła swoje rzeczy i z płaczem wybiegła z mieszkania . Nie można było tak od razu . Wziąłem sybko klucze do auta i odtworzyłem drzwi od wejścia a w nich stał Emmett .
- A ty stary dokąd tak pędzisz ?
- Rose miała wypadek , słyszałem przez. tel. właśnie jadę tam .
- Jade z tobą – jego mina stała się absolutnie poważna z małego śmieszka.
Szybko wyszliśmy z mieszkania a na tel. spr. miejsce ostatniego połączenia . Gdy Em usłyszał o wypadku mina mu zbladła . Nie dziwie się końcu był z nią przez 4 lata ..
Edward
Szliśmy razem przez park kipiący życiem . Wszędzie były zakochane pary , które przytulały się , całowały czułem się trochę niezręcznie . A poza tym sam chciał bym z Bellą sie przytulać i całować . Ooo , to był by mój szczyt marzeń . Chciałbym jej powiedzieć co czuje . Co czuje już od bardzo dawna .
- .. I wiesz wtedy przyszłą Rose i powiedziała że jednak nigdzie nie jedziemy . Dokładnie to pamietam . Hahaha , .. Edward ? Czy ty mnie wgl. słuchasz ?- nagle przypominałem sobie że Bella opowiadała mi jakoś śmieszna sytuacje , ale juz zapomniałem jaką .
-Bello , muszę ci coś powiedzieć .. - o matko , ale sie wpakowałem ...
-Słucham - powiedziała promiennie .
Szliśmy przez park , słońce raziło nas po oczach , czułem ze właśnie moje serce stanęło . Miałem jej powiedzieć co czuje .
- Bello , już dano powinienem ci to powiedzieć ale czuje że to może bardzo dużo zmienić , nie koniecznie na lepsze ..
- Ale o co? - teraz zaczęłaś się martwić .
- Bello , ja ... ja cie .. uu .. ja cie .. - cholera wtedy zadzwonił telefon !
Najważniejsza chwila mojego życia a tu telefon ! ! ! Czy Bóg nie liczy się ze mną ! Cholera jasna ! ! Bella odebrała i obrazu mi powiedziała co sie stało .
- Edward , Rose miała wypadek Jasper i Emmett są w szpitalu !
-Jedziemy tam !
Rozdział 6
Bella
- Panie doktorze czy to poważny wypadek ? - zapytałam doktora .
- Szczerze mówiąc potrącił ja wielki samochód i nie mogę powiedzieć że wszystko będzie dobrze . Ale jeśli przejdzie operacje pomyślnie i dobrze wypocznie wróci do domu w dobrej formie .
- Dziękuje .
Staliśmy we 3 na korytarzu , każdy nie był w dobrym nastroju . Jasper siedział pod ściną skulony a twarz skrywał w swoich dłoniach , jak by to byłą jego wina a na jego jedwabnej białej koszuli były jeszcze ślady krwi Rose .Edward siedział naprzeciwko mnie na ławce i sam nie wierzył co sie stało . Byłam w szoku . Do Rose mogła wejść tylko jedna osoba , wszyscy wiedzieliśmy że to Emmett najbardziej tego potrzebuje i to on właśnie przebywał w jej pokoju .Dzięki Bogu że przyjechała tu na czas . Później mogło być za późno . Musze zadzwonić jeszcze do Alice . Odeszłam trochę dalej od nich i wybrałam nr. Alice .
- Słucham , tu Alice Brandon .
- Cześć Ally, musisz szybko przyjechać do Szpitala na ul. Foll Live .
- Czemu , co się stało ? !
- Rose miała wypadek , ale nie denerwuj sie , wyjdzie z tego .
- Boże , już jadę !
Rozłączyła się bardzo szybko i zapewne za jakieś 10 minut właśnie tu będzie . To niby dzień zakochanych ale dla Rose nie skończy się najlepiej . Zresztą nie tylko dla niej . Usiadłam przy Edwardzie i spróbowałam trochę sie przespać byliśmy tu już od godziny była już 14.00 , a że polowe nocy nie spałam to musiałam chociaż na chwilkę zmrużyć oczy . Nawet nie zauważyłam gdy zamknęły mi się oczy a głowę oparłam o ramię Edwarda.
Śnił mi się ślub . Byłam w pięknym ozdobionym różami pomieszczeniu z wysokim sufitem . Naprzeciwko mnie stał duży łuk ślubny a dookoła mnóstwo kwiatów . Wstęgi biało kremowe obwieszone nad moją głową . Krzesła poustawiane naprzeciw łuku . Ludzi się zbierali , wszyscy się ze mną witali i gratulowali . Dopiero zauważyłam ze stałam w śnieżno białej długiej sukni , która cudownie mieniła się brylantami . Była bez ramiączek i dość prosta ale za to zniewalająca . Włosy miałam upięte w kok a na głowie po prawej stronie sztuczny kwiat . Uciekłam z tego pomieszczenia i zaczęłam biec . Uciekać jak najdalej . Nawet nie widziałam czemu . Uciekają ca panna młoda , to było dobre . Gdy wybiegłam z budynku zauważyłam ze byłam w Forks . Skąd ja się do cholery wzięłam w Forks ! Pojawiłam się na ruchliwej ulicy Forks przez która przebiegłam a ludzie krzyczeli do mnie że jestem wariatką . Zobaczyłam w oddali samochód czarny samochód . Ustałam na chodniku a z samochodu wysiadł ..
- Bello ? - usłyszałam głos i sen się skończył . Szczęście .
- Alice , już jesteś ? Szybko w 5 min. się wyrobiłaś ..
- 5 minut ? Nie było mnie pół h. .
- Taak ? Jak szybko zleciało . - zdziwienie .
Teraz czułam się jeszcze gorzej . Jeszcze bardziej chciało mi się spać . Zobaczyłam że Alice nawet nie przywitała się z Jazzem , ten nawet na nią nie spojrzał . Pewnie znowu sie pokłócili . Dopiero zauważyłam ze przerwałam Alice romantyczną randkę zapewne z Rickiem bo miała na sobie śliczną czerwoną sukienkę golf i duże kolczyki w kształcie koła . Włosy zapewne były w koku ale teraz wszystko się popsuło . Przeciągałam się na wszystkie strony a Edward zachichotał . Co było śmiesznego w przeciąganiu się po drzemce ? Chichotał nie ze mnie tylko z Alice , która właśnie narzekała na to ze złamał się jej obcas . No moje współczucie .
- Co mówią lekarze ? - zapytała zmartwiona Alice .
- Doktor powiedział że jeśli operacja przebiegnie dobrze bez komplikacji , to Rose wróci do domu w dobrej formie - odp. Edward .
- To ona będzie miała operacje ? !
- Niestety . Właśnie ją wywożą z pokoju . - wszyscy wstaliśmy .
Wywieźli Rose na noszach . Był to okropny widok . Trzymali przy niej kroplówkę i szybko pojechali z nią na sale operacjyjną . Pościel była zakrwawiona a ona miała rozciętą głowe . Jasper ruszył za nimi nie chciał jej zostawić . My odprowadziliśmy Rose wzrokiem . Co my teraz możemy zrobić ? Nic .. tylko czekać i się modlić . Oby z tego wyszła . Lekarz prowadzący nie wpuścił Jazza na operacje . On zaczął się awanturować . Edward szybko do niego podbiegł i zaczął go uspokajać .
- Jasper spokojnie , wszystko będzie dobrze ..- mówił do niego Edward .
- Nic nie będzie dobrze .. - wtedy wyrwał się z rąk Edwarda i wybiegł .
- To za dużo dla niego .. Ale nie możemy go zostawić .- pow. Alice .
Wtedy w pokoju wyszedł cały czas zszokowany Emmett . Szedł strasznie powoli a głowe miał spuszczoną a wzrok mu zamarł jak by zobaczył ducha . Usiadł na podłodze pod ścianą . Nawet nie zauważył naszej obecności . Nogi rozłożył i zaczął krzyczeć ..
- ROSE ! DLACZEGO TY ! - wtedy zaczął płakać .
Nie widziałam go w takim stanie . Nigdy . Zawsze był tym który w najtrudniejszych momentach potrafił każdego wesprzeć . A dziś to on potrzebuje wsparcia . Alice i ja szybko do niego podbiegłyśmy i przytuliłyśmy do siebie . On dalej patrzył w puste łóżko po Rosalie . Nie odwzajemnił uścisku powiedział tylko jedno słowo bardzo cichutko .
- Dzie .. Dziękuje .
- Emm , z Rose będzie wszystko dobrze , zobaczysz . To tylko kwesta czasu . - Edward .
- Wszystko będzie dobrze . - powiedziałam położyłam mu głowę na ramieniu i przycisnęłam go do siebie .
- Ja pójdę zobaczyć co z Jasperem .- pow. Edward .
- A tak wgl. to czemu tu nie ma narzyczonego Rosalie ? Ten Leo tak ?
- Dzwoniłam do niego w drodze do szpitala z tel. Rosalie a on powiedział że teraz ma spotkanie i nie może ..
-Dupek .. - pow. oburzona Alice .
Edward
Szłem głównym korytarzem szukając gdzie pobiegł Jasper . Chłopak czuł sie okropnie . A najgorsze jest to ze on znowu zamyka się w sobie . Korytarze nie miały końca . Wszędzie chodzili ludzie , na wózku , na kulach . Widok nie codzienny . Zobaczyłem wyjście ewakuacyjne a przy tym drzwi ze szkłem za którymi widziałem jak siedzi Jasper .
Przyśpieszyłem tempo i podbiegłem do drzwi .
- Jasper ?
Nic się nie odezwał .
- Jasper nie możesz przed tym uciekać . Nie bądź sam a takim momencie .
- Wiesz co jej obiecałem gdy miała 4 lata ? - wtedy spojrzał na mnie na chwile szklistymi oczami a ja poczułem że mogę usiąść obok niego na chodniku pod ściną - że będę ją chronił resztkami sił jak super bohater . Ona tylko się uśmiechnęła i mnie do siebie przytuliła . Złamałem tę obietnicę .
- Nic nie złamałeś . Nie mogłeś jej przed tym uchronić . Nikt nie mógł .
On spojrzał się nie mnie kamienną twarza i powiedział tylko ..
- Dzięki .
A później dalej patrzył daleko przed siebie . Poklepałem go po plecach a dalej siedzieliśmy w cichy . Najgorsze co bym mógł zrobić to zostawić go samego . Być z nim przynajmniej w cichy to jedyne co mogłem dla niego zrobić . Był moi przyjacielem znałem go prawie od małego . Jak bym sobie poszedł ja bym złamał obietnice przyjaźni .
Emmett
Ból . Strach . Tęsknota . Szalona tęsknota choćby za tym jak na mnie krzyczała gdy robiłem coś nie tak . Tęsknota za tym gdy śmiała się z moich dowcipów chociaż nikogo nie śmieszyły a była jedyna która umiała udawać radosną . Tęsknota za tym jak była chamska dla sprzedawczyń w butikach za podwyższoną cenę butów . Tęsknota za jej dotykiem ... Pamiętam każdą chwile spędzoną z Rose . Gdy pierwszy raz ją zobaczyłem a jej długie blond włosy powiewały na wszystkie strony . Oczy lśniły blaskiem . A kąciki ust były lekko uniesione . Pamiętam nasz pierwszy pocałunek . Gdy tańczyliśmy o wschodzi słońca na wzgórzu pełnym zieleni . Nie potrzebowaliśmy muzyki , ona grała nam w duchy . Wtedy j a pocałowałem .. Nie mogę jej stracić . Nie musi być ze mna wystarczy mi widok jej szczęścia . Siedzieliśmy we 3 na podłodze przysunięci blisko do siebie . Czekaliśmy aż skończy się operacje już 3 h . Był wieczór . Pielęgniarki kazały nam pójść do domu ale my nic nie mówiliśmy . Zostajemy . Wtedy wyszedł lekarz z sali operacyjnej .. Wstaliśmy na baczność i podbiegliśmy do niego .
- I co ? I co z Rose ? - wykrzyczałem .
– Niestety , nie mam dobrych wieści .. - wtedy zawalił mi się świat , a oczy przymknąłem jak bym był skazany na śmierć
Rozdział 7
Bella
– Doktorze do rzeczy ! - wykrzyczałam .
– Pańska przyjaciółka przeszła ciężką operacje . I .. Jej kręgosłup jest uszkodzony . Będzie musiała być rehabilitowana . Jest spora szansa że będzie mogła jeździć na wózku .
– Boże .. nie , nie nie ! - Alice złapała się za głowa i łzy zaczęły jej napływać do oczu .
Emmett odszedł od nas i usiadł na ziemię . Przymknął oczy i poraz pierwszy jedna maleńka łza spłynęła mu po policzku . Edward podbiegł do niego i usiadł , zaczął mu coś mówić ale jego stan był taki sam .
– Jak dużo jest możliwość że będzie na wózku ? - zapytał Jazz .
– Ponad 70 % . Przykro mi . Zobaczymy jak przebiegnie rehabilitacja wtedy będzie wszystko jasne . A teraz przepraszam muszę iść .
– Boże , co teraz będzie – Alice zaczęła płakać . Jasper podszedł i ją przytulił mocno do siebie .
– Alice , cii , wszystko będzie dobrze . - powtarzał do niej Jazz .
Musimy sobie poradzić . Nie mamy wyjścia . Rosalie jest dla nas najważniejsza . Pomożemy jej w tej rehabilitacji .
– Spokojnie , pomożemy jej dojść do siebie .
Wtedy na noszach z sali operacyjnej wyjechała Rosalie . Wyglądała marnie .Jej włosy opadały na bladą cerę , wyglądała jak by dodano jej minimum 30 lat . Emmett wstał i powędrował za nią do sali . Lekarz pozwolił nam wszystkim z nią posiedzieć .Weszliśmy do ciemnego pomieszczenia bez okien .Pokój był dość spory , a łózko Rosalie stało na środku podłączone do kroplówki . Biedna kochana Rose . Emmett wolnym krokiem podszedł do niej usiadł na małym krześle bez oparcia i chwycił ją za rękę .
– Skarbie , obiecuje zrobić wszystko abyś z tego wyszła . - powiedział to i pocałował ją w czoło .
– Rose , jesteśmy z tobą . - powiedział Edward po czym usiadł obok Emmetta.
Alice cały czas płakała , oparła głowę na moim ramieniu . Stałyśmy we dwie nad jej łóżkiem . Jasper stał cały czas w drzwiach z zamkniętymi oczami . Mówiąc do siebie :
– Rosalie , przepraszam .
– Jasper to nie twoja wina , bardziej moja .. Gdybym się z nią dziś rano nie pokłóciła nic by się nie stało .- próbowałam go pocieszyć , ale ja też byłam winna .
– To jest niczyja wina . Los tak chciał . - powiedziała Ally .
– Alice ma racje . Teraz jest najważniejsze aby wyzdrowiała – pow. Edward
Wszyscy byliśmy z nią tu już 2 dzień . Każdy z nas się bardzo martwił o nią . Była gdzieś około 6 nad ranem . Leżałam z Alice na małej kanapie w pokoju . Otworzyłam na chwilę oczy i zobaczyłam jak Rosalie się budzi .
– Obudźcie się ! - krzyknęłam .
– Co się dzieje ? - zapytał Jasper .
– Zobaczcie , ona się budzi .
Rosalie poruszyła ręką , i próbowała otworzyć oczy . Przekręciła głowę na bok gdzie siedział Emmett , spojrzała na niego a na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech .
– Em .. Emmett ? - zapytała .
– Tak Rose , jestem przy tobie .
– Co się stało ? - mówiła strasznie cichutko , ledwo dawała rade wydobyć z siebie jakiekolwiek słowa .
– Miałaś wypadek , ale wszystko będzie dobrze , jesteśmy tu wszyscy . Odpoczywaj .
Przymknęła trochę oczy . Światło było jasne a ona była po operacji i ciężko było jej poruszać nawet szyją .Spojrzała na wszystkich po kolei i powiedziała jeszcze ciszej niż wcześniej a po policzku spłynęła jej pojedyncza łza .
– Dziękuje .
Spędziliśmy z Rose cały tydzień w szpitalu chodziliśmy cały czas nie wstawała . Teraz dziś miał być decydujący Dzień , Dzień ostateczny czy Rosalie będzie jeździć na wózku czy będzie mogła poruszać się jak osoba pełno sprawna . Wszyscy się zebraliśmy na korytarzy . Lekarz miał ją przygotować aby postawiła nogi na ziemię . Przyszedł też Leo , jej kochany narzeczony który przez ten cały tydzień był u niej tylko raz na zaledwie pół godziny . Mam nadzieje że zerwie z nim bo to szkodliwy związek . Wszyscy byliśmy bardzo zdenerwowani . Nie wiedzieliśmy czy jej się uda , czy będzie miała wystarczająco dużo siły aby w ogóle wstać . To najważniejsza chwile jej i naszego życia . Wierze w to że da rade . Musi dać rade .
Zobaczyliśmy otwierające się drzwi . Stał z nich lekarz trzymając w tali Roselie która .. SZŁA ! ONA STAŁA NA WLAŚNYCH NOGACH ! Uśmiechnęła się do nas i dalej patrzyła pod nogi .
– Rosalie ! Chodzisz ! - podbiegła do niej Alice i uściskała ją .
– To dzięki wam , dziękuje że byliście przy mnie . Czego nie powiem o tobie . - powiedziała do Leo a on dziwnie się skrzywił .
– Że co ? Byłem tu cały czas .
– Tak , widziałam . A co do pierścionka to daj go Aleksandrze .
– Skąd o niej wiesz ?
– Z góry przepraszam Rosie ! A ty wypierdalaj stąd i to migiem , niech ja cie tylko gdzieś spotkam to nie chciał bym być na twoim miejscu .- wykrzyczał Jasper po dowiedzeniu się o jego romansie . Na co lekarz spojrzał się na niego surowym wzrokiem .
– No właśnie Jazz , a co do ciebie to żegnam .
Powiedziała to rzucając mu w twarz pierścionek z brylantem . On upadł na ziemię a wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem . Emmett cały czas był z niej zapatrzony . Rosalie wreszcie wyglądała tak .. normalnie . Opierając się o lekarza nawet stała jak seksowna modelka .Jej włosy opadały na ramiona a w oczach miała małe płomyczki nadziei . Emmett podszedł do lekarza dając mu znak że może przejść się z Rose . Ten odstąpił mu miejsca i ten szedł teraz z Rosalie pod rękę . Mówiłam jużże byli na siebie zapatrzeni jak dwa gołąbeczki ? Chyba mówiłam . Wyszliśmy wszyscy na zewnątrz przeszliśmy się kawałek po parku przy szpitalu i zawołał nas lekarz że Rosalie powinna odpocząć .
– Jedzcie już , już zbyt długo tu siedzieliście . Jest wszystko w porządku .
– Ja zostaje – Emmett , no fakt .
– My pojedziemy ale jutro wracamy uprzedzam . - Jazz .
– Spokojnie – pow. Emmett – będzie pod moja opieką .
Udaliśmy się wszyscy do swoich samochodów i ruszyliśmy do swoich domów . Bardzo dużo się wydarzyło przez ten tydzień . Na-szczęście wszystko się dobrze skończyło .Szef będzie się do mnie kurwa znowu czepiał że tyle zlecień mi przepadło ale to był ważny powód . O matko .. Dopiero sobie przypomniałam .
W dzień zakochanych gdy byłam z Edwardem on chciał mi coś powiedzieć . O jeju . Ja to mam pamięć nie ma co . Ale o co mu chodziło ? E tam , może po prostu chciał mi powiedzieć że mam rozwiązane sznurowadło ? Pewnie tak . Wracam do domu .
Rozdział 8
Bella
- Rosalie ale napewno się dobrze czujesz ?
- Bello jeszcze troche a tak mnie zdenerwujesz ze zasadzę ci kopa w dupe ! - wykrzyczała Rosalie do telefonu .
- Chce być pewna że jest wszystko okej . Na imprezie nie będziesz siadziała cały czas , może lepiej zostaniemy w domu co ?
- Bello do cholery mam dośc siedzenia w domu , kurwa chce spędzić piatkowy wieczór w klubie jasne ? A jeśli nie rozumiesz tro jade sama.
- Rozumiem , rozumiem . Chyba się strasznie napaliłaś na tą nową prace chłopaków , a zwłaszcza Emmetta .- zachichotałam do telefonu.
- Och Bello .. prosze cie . - miałam racje .
Rozłączyłyśmy się
Rozłączyłyśmy się i poszłam pośpieszyć Alice w mojej łazience .
– Alice przypominam ci ze to tylko impreza w klubie a nie rewia mody pamiętasz o tym ?
– Tylko piątkowa impreza w klubie ? Żartujesz sobie ? - wykrzyczała z łazienki .
Mojej kochanej Alice skończyła się szminka od Coco Chanel . Dała mi kiedyś taką samą malinową na urodziny . Lecz ja nie lubię się malować więc nie musiała pędzić do sklepu . Zastawiam się po co chłopakom ta praca w klubie ? Są nadziani kasą tak czy tak więc co to za różnica ? Na ich życzenia mogą pojawić się na 1 stronie w Vogue . Ale nic nie mówię . Ich wybór . A poza tym nawet pewnie ich nie zobaczymy jak rzucą się na nich tłumy .
Wreszcie wyszła Alice . Miała na sobie czarną obcisłą sukienkę podkreślającą jej zgrabne ciało . Do tego czarne wysokie szpilki , włosy lekko poowijane na wszystkie strony , jakby każdy żył swoim życiem . Wyglądała zabójczo seksownie .
– Bell to jakiś żart ? Zamierzasz iść w tym starym T-shircie ? Na pewno nie ze mną .
Zrobiła obrażoną minę chwytając mnie za rękę do mojej sypialni . Wyciągnęła ze swojej dużej torby parę czarnych jeansów a do tego czarną bluzkę obszytą cekinami . Rzuciła mi to w twarz i wyciągnęła z szafy wysokie czerwone szpilki które dostałam od Rosalie . Z niechęcią przebrałam się szybko w to co pokazała mi Panna Alice i wyszłam z pokoju gdzie Rosalie i Alice właśnie chichotały razem .
– I jak zadowolona ?
– Nawet nie wiesz ja bardzo Bell – pow. Alice .
Rosalie miała na sobie czerwoną króciutką sukienkę nietoperz z cekinami , która ledwo zasłaniała jej tyłek . Wyglądała zajebiście . Jej włosy były upięte w koka a dwa kosmyki opadały jej swobodnie na czoło . Lekarz zabronił jej chodzić w szpilach i zamiast tego miała kremowe baleriny z białym kwiatuszkiem na czubku . Jest wysoka , nie sprawiło jej to żadnego kłopotu .
– Dziewczyny majtki uciskają mnie w tyłek !
– Bello nie dramatyzuj , chcesz aby Edward był rozczarowany twoim strojem ?
– Rosalie , co ma do tego Edward ??
– Och proszę cie , nie udawaj ze ci się nie podoba . Widać to gołym okiem . Zresztą Emmett mi mówił jak całymi dniami gada o tobie !
W tym momencie moje policzki były zaczerwienione a cała gotowałam się w środku . Miałam nadzieję że zaraz zapadnę się pod ziemię ale jednak poszłam dalej . Weszłyśmy do samochodu aby udać się do pobliskiego klubu .
Edward
Nie mogłem się doczekać aż zobaczę Bellę . Nie widzieliśmy się aż tydzień . Usycham już z tęsknoty . Czy los naprawdę nie da mi z nią być ? Chciałem powiedzieć jej co czuje , ale los chyba tak nie chciał . Muszę się o nią postarać jeśli chcę aby byłą moja . Moja . Jak to cudownie brzmi . Z rozmyślań wyrwał mnie Jasper klepiący mnie w tył głowy .
– Stary wszystko okej ? Zaraz zaczynamy pracę ?
– No pewnie , jest okej . Nie mam pojęcia czemu się na to zgodziłem .
– Ponieważ potrzebujemy reklamy nie pamiętasz ? A jak wyjdzie w gazetach ze pomagamy w klubie uznają nas za wielkodusznych . Musimy odzyskać sławę. Justin Zjeber nie zabierze mi fanek o nie ! - powiedział wkurzony Jasper .
– Tak dokładnie. Didd'iego też trzeba wykluczyć , kto by pomyślał ze murzyn będzie miał takie powodzenie co ? - pow. Emmett .
– Nie sądzicie ze to głupi pomysł aby w ten sposób pokazać nasza „ wielkoduszność „ ?
– No właśnie świetny . Dobra chodźcie już robią się tłumy .
Wyszliśmy z zaplecza gdzie były przyciemniane szyby i ustaliśmy za barem . Rozgladałem się po parkiecie szukając Belli ale nic nie widziałem przez te tłumy piszczące na nasz widok . Do Jaspera ustwiły się w kolejkę panny a drugie kolejka była przy Emmecie który pokazywał swoje bicepsy . Trzecia kolejka była do mnie . Widziałem niektóre dziewczyny patrzące się na mnie krzywo . Zapewne to te „ zranione serca „ przeze mnie . Nawet ich nie poznaje . Jasper miał już napiwki w spodniach a Emmett numery telefonów od wszystkich dziewczyn . Wtedy zobaczyłem jak uchylają się szeroko drzwi do klubu. Stały 3 zajebiste dziewczyny . Wzrok każdego faceta poleciał prosto na dziewczyny . Wyglądały bardzo seksownie , zwłaszcza Bella . Usłyszałem za sobą jak właśnie komuś , zapewne Emmettowi upadł kufer z piwem . Weszły swobodnym krokiem do środka i powędrowały do zarezerwowanego stolika naprzeciwko naszego baru w kącie . Bella usiadła tak abym miał spokojny widok na ni ą a ona założyła nogę na nogę i rozglądała się po sali szukając kelnera .
Bella
Zauważyłam Edwarda wpatrującego się na mnie z otwartą buzią . Wyglądał słodko . Było to dość krepujące . Ale jeśli miał być to Edward to jestem za .Zobaczyłam że przy naszym stoliku pojawiło się mnóstwo facetów , 3 siedziało a reszta stała nade mną wysklepiając oczy w mój biust .
– A panu coś nie pasuje ?
Ten obudził się widząc że mówię coś do niego , i pokręcił przecząco głową . Zaraz nie wytrzymam . CO on sobie wyobraża ? Nie jestem jakąś szmatą spod latarni i nie pozwolę sobie na to . Ten usiadł koło mnie i objął mnie jedną ręką w tali a drugą położył na moje kolano przesuwając się w górę .
– Kochany co ty sobie wyobrażasz ! Spieprzaj stad i to migiem ! - wykrzyczałam dając mu ręką w twarz .
Ten cały czerwony szubko uciekł a przy stoliku zapanował śmiech . Rosalie siedziała z jakimś kolesiem który pokazywał jej swoje „ mięśnie „ których wgl. Nie miał ale to tak na marginesie . A Alice siedziała z dwoma facetami którzy zaczęli się kłócić kto da jej pierwszy swój numer . To było komiczne . Wypiłam jednego drinka i patrzyłam po sali gdzie może być Edward , niestety nic nie widziałam przez te tłumy przy barze . Widziałam tylko jak Alice zamawia drinka po drinku . Wiedziałam ze to się źle skończy .
– Bello na co czekasz ? Idź do Edwarda do baru i zamów coś ? Może być coś mocnego dla mnie ?
– Nie możesz sama iść Alice ?
– Nie , on ma na cb wklepać swoje oczy nie na mnie !
Pokiwałam głową na znak zgody , i ruszyłam do baru . Przepychając się przez te tłumy doszłam do swojego celu . Stałam tuż przy barze . Pochyliłam się lekko wyglądając gdzie jest Edward .
– Witaj Bello . - powiedział Emmett .
– Cześć Em , jak idzie praca ?
– Świetnie , zarobię tu więcej niż gdziekolwiek indziej . - powiedział to a ja spojrzałam an kasę w jego spodniach . Dziewczyny rwały się do niego jak do kawałka mięsa . Zobaczyły jak z nim rozmawiam to połowa baru spojrzała na mnie wzrokiem mającym mnie zaraz zabić .
– Cześć Bello . - nagle pojawił się Edward i powiedział do mnie swoim uwodzicielskim głosem .
– Witaj Edwardzie . Poprosiłabym coś mocniejszego dla Alice . Dziewczyna nieźle baluje dziś .
– Okej już się robi . To tak jak Jasper , już się upił na stojąco . Nie nadaje mu się robota w barze , a poza tym mieliśmy poprawić nasz wizerunek ale spoko ,.
– Czemu poprawić ?
– Bo ostatnio zlecieliśmy na 3 miejsce co do popularność , i trzeba jakoś być znowu numerem 1 nie ?
– Ale w barze ?
– Tez im to mówiłem , nic nie dało . Bello może zatańczymy >?
– Eee ,.. nie nie wiem . Kiepsko tańczę ..
– Proszę cię , chociaż raz ?
I jak tu odmówić chodzącemu ideale faceta ? Musiałam się zgodzić .. Wziął mnie za rękę i poszliśmy na parkiet . Usłyszałam jak z mojego stolika Rosalie i Alice klaszczą i krzyczą : łuuu . Ale nie zwracałam an to uwagi . Byłam oczarowana wzrokiem Edwarda . Z klubie DJ zapodał cos wolniejszego i puścił : Within Temptation - All I Need , a my zaczęliśmy tańczyć . Objął mnie delikatnie w tali a ja położyłam mu ręce na ramiona . Byłam kompletnie zaślepiona jego widokiem . Nie liczyło się nic . Tylko to że właśnie tańczyłam z kimś takim jak on . Czy to możliwe ?
A może ja się zakochałam ?
– Bello wyglądasz dziś cudownie .
– Dziękuje , wzajemnie . - chyba już nic lepszego nie mogłam palnąć .
Ob-kręcił mnie 2 razy dookoła siebie i pochylił do tyłu . Co dziwne ale z nim wszystko jest takie inne . Takie miłe . Nawet taniec gdy delikatnie przesuwa swojego opuszki palców po moim ciele . Gdy piosenka się skończyła ukłonił się trzymając moją rękę i powiedział :
– Dziękuję za taniec .
– Ja również dziękuje Edwardzie .
Trzymaliśmy się tak chwile za ręce a gdy zorientowaliśmy się że taniec się skończył Edward się lekko zarumienił . Udaliśmy się RAZEM , tak RAZEM do naszego stolika . Zobaczyłam że jest tam również Emmett i Jasper . Widziałam jak Alice i Jasper szeptali sobie coś do ucha i się przy tym śmiejąc .
– Rosalie ile ona wypiła ?
– Przestałam liczyć po 6 kolejce . - powiedziała Ross .
– A jak taniec ? - zapytał Em .
– A świetnie . - odpowiedział Edward .
Poczułam jak moje policzki się rumienią . To do mnie nie podobne . Ja zazwyczaj bawie się do upadłego na takich imprezach mając po 10 facetów przez godzinę .. Co się ze mną stało ?
– A czemu nie tańczysz Rosalie >?
– Trochę mnie noga boli , wole zostać .
– Tak masz racje , może już pojedziemy do domu ?
– Bello bez przesady nie denerwuj mnie ! Zostajemy , a poza tym Alice i Jasper byli by niezadowoleni gdybyśmy im przerwali .
Wszyscy popatrzeliśmy na nich . Byli piajani . Kompletnie pijani . Alice zazwyczaj nie doprowadza się do takiego stanu . Co jej dziś odbiło . Jasper wstał i wziął Ally za rękę udając się na parkiet . Wszyscy bacznie im się przyglądaliśmy . Usłyszałam piosenkę Vanessy Hudgens – Lets dance a Ally ustała na środku parkietu kołysząc biodrami do rytmu . Jasper poszedł do baru napić się jeszcze 1 drinka a Alice podchodziła do niego coraz bliżej pociągając za jego krawat tak aby byli razem na środku sali . Wszystkie dziewczyny zazdrośnie patrzyły na Ally która na odpowiedz pokazała im fuck . Alice pociągnęła Jaspera za krawat aby jego twarz była bliżej jej i namiętnie pocałowała go w usta . Jasper złapał małą za biodra.
– O niee , jutro będą tego żałować ! - wykrzyczała Rosalie .
– Hahaha , ciekawe co mi jutro Jazz powie jaką tym razem laskę wyrwał ! - krzyknął Em .
Patrzyliśmy jak Alice była odwrócona tyłem do Jaspera zniżając się coraz to niżej . Jasper rzucił za siebie kieliszek whisky przyciągając ją mocno do siebie . Tańczyli jak by potrzebowali koniecznie pokoju . Dopiero co zauważyłam ale Edward zaczął to zjawisko nagrywać .
– Co ty robisz ?
– Nagrywam ich , jutro im to pokażemy . Będzie niezły ubaw .
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem . Pokazaliśmy im znak ze już idziemy . Jasper wziął z baru butelkę z whisky i ruszliśmy do wyjscia . Po drodze szliśmy a Jasper z Alice zaczęli śpiewać : Kid Rock - So Hott . Popsuł mi się samochód a chłopakom zabrakło benzyny więc postanowiliśmy iść do chłopaków na noc .
– Wiecie ze to chyba zły pomysł aby iśc do was ?
– Czemu Rosalie ? - zapytał Em .
– Spójrzcie na naszych alkoholików nie sądze aby jedno mieszkanie było dla nich odpowiednie w takim stanie .
– Trudno , nie my ich upiliśmy . - i znowu zaczęliśmy się śmiać . - Zresztą kto z nas jest dziś trzeżwy ?
Jasper poruszał się jak Micheale Jackson po chodniku z teledysku Billy Jean i zaczeliśmy wszyscy razem śpiewać.Weszliśmy do mieszkania hotelowego zdejmując płaszcze . Jasper i Alice zaczęli już grę wstępną ledwo trzymając się na nogach . Zaczęli się gorąco całować nie widząc ze my jeszcze czekamy w holu . Alicie obkrawając nogi dookoła jego i Jasper powędrował do swojego pokoju . Jak trzasnęły drzwi od jego sypialni usłyszeliśmy jak coś się zbiło . Zaczęliśmy się panicznie śmiać .
– Ej to jak śpimy > - zapytał Emmett spoglądając na Rosalie .
– Nie myśl sobie , my z Bellą idziemy do jednego pokoju wy do drugiego to jakiś problem ?
– Nie nie , myślałem że zrobimy coś takiego jak Jasper ale okej .
Wtedy Rosalie i ja zaczęłyśmy się śmiać jak zobaczyłyśmy smutny pyszczek Emmetta . Udaliśmy się wszyscy do pokoi . Zasnąłem migiem śniąc o Edwardzie .
Rano usłyszałam okropny krzyk migiem postawiłam się na równe nogi z Rosalie .
– Co to do cholery było ?
– Coś czuje że to nasze wczorajsze Gołąbki ..
Rozdział 9
Bella
Wszyscy wbiegliśmy do pokoju Jaspera gdzie po prawej stronie łóżka stała Alice owinięta w prześcieradło a po lewej Jazz który ledwo zdąrzył założyć slipki na nasz widok.
– Kurwa co ty tu robisz ! - krzyknęła Ally
– Ja ? Do cholery co ty robisz w moim łóżku !
– Pewnie wrzuciłeś mi wczoraj jakąś pigułkę gwałtu przyznaj się do cholery !
– TOBIE ! To już nie ma bardziej seksownych dziewczyn w Nowym Yorku od ciebie ? ! Była byś ostatnią osobą z jaką miał bym ochotę się przespać !
– Hahaha , oboje wiemy ze kłamiesz jak z nut ! Mam swoją wartość pedale , jesteś marny jak noc listopadowa !
I tak zaczęli się wyzywać , mówiłam że Emmet mało co się nie posikał na ich widok ! Zresztą wszyscy się śmialiśmy , to była komiczne . Wiedzieliśmy wszyscy że oni dalej się kochają , ale czemu oni tego nie wiedza to było najlepsze .
– Ja pierdole gdzie moje rzeczy !
– Szukaj sobie , zobacz w mojej szafie znajdź sobie jakiś stanik i majtki , a nie , wybacz będą dla cb za duże Ally.
– Whitlock nie pochlebiaj sobie bo moje piersi są w sam raz , a że ty wolisz plastik to nie moja wina kochany. Obje wiemy jak się do mnie rwałeś w liceum. - i tu Jasperowi zrobiło się łyso, ona jedyna umiała to zdziałać ten jej złośliwy uśmieszek.
– To były stare czasy, to ty mnie upiłaś dzisiejszej nocy .
– Ja ? Na pewno, nie mam nic lepszego do roboty tylko biegać za takim frajerem jak ty ! Tej nocy nic się nie wydarzyło rozumiesz ? A uwieść cię to najprostsza rzecz na świecie .
– Moi drodzy wina leży po waszej stronie bo to wy się wczoraj upiliście i nikt nikogo nie musiał uwodzić rozumiecie ? - Edward
– Możecie sobie wreszcie isć ? Będę wdzięczny ! - Jazz
Oczywiście my zamiast tego usiedliśmy sobie ja na parapet i Rosa a chłopaki na kanapę w pokoju Jazza . To było najlepsze przedstawienie roku ! Jasper podszedł do łóżka i spojrzał brutalnie na Alice .
– Przed ciebie mój materac idzie na śmieci , Dziękuje !
– Że co ?
– Jest całe zasmrodzone twoimi perfumami od Channel – mówiąc to zmiękczył głos.
– Haa ! Ja przynajmniej mam perfumy nie to co ty , każda szmata była w tym łóżku żałuje że i ja , ohyda !
– Szmata ? Lepiej uważaj na słowa bo i ty nie mogłaś się oprzeć mojemu urokowi .
– Urokowi ? Jeżeli twój urok to duży tyłek , zarost i twoje loczki jak u elfa to jesteś żałosny.
Muszę przyznać ze to były największe atuty Jaspera, miał boski tyłek a jego blond włosy były niebiańskie .
– Ty o atutach moich nie mów lepiej bo jesteś nie lepsza , na ten tyłek i loczki leci cały Nowy York !
– Raczej frajerki z Nowego Yorku !
– Jestem tylko ciekaw co powie twój kochany chłopaczek !
– Tylko coś mu powiesz to zginiesz marnie !
Wskazała na niego wskazujący palec i wzięła swoje rzeczy i poszła do łazienki. Ally jest strasznie seksowna kiedy jest w prześcieradle a jak się zdenerwuje to już wgl. Edwaqrd kiwnął do mnie głową żebyśmy już poszli. Wychodząc zobaczyłam Jaspera rzucającego się na łóżko na prawą stronę gdzie spała Alice.
– Dziewczyny to może małe śniadanko na tak cudownie zapowiadający się dzień ?
– Chętnie , jestem ciekawa tylko co będzie jak dowie się o tym Rick .
– Nie może się dowiedzieć , przecież to będzie koneic ich związku.
– A jak się dowie o tym Jane , to będzie ubaw.- powiedział Emmett robiąc jajecznicę .
– Jane ? - zapytałam
– Jane to dziewczyna Jaspera od tygodnia , daje mu prezenty wgl. Jest strasznie nadziana poznał ja przez internet i napisała tam że nie znosi zdrady umie za to zabić więc ..- mówił Edward
– Myśleliście że skąd wzięliśmy kasę na nowe auta ? OD Jane .
– Ja mam dość swojej firmy , muszę z tym skończyć to nie dla mnie . - Edward
– Dlaczego ?- Rose
– Nie kręci mnie to ani trochę. Pewnie i tak mnie wyleją bo nie byłem z firmie z miesiąc .
– Ja też muszę zacząć coś robić bo już odmówiłam tylu zleceniom że nie będę miała za co domu spłacić -powiedziałam ,
– Jesteś prawnikiem tak ? Zawsze mówiłaś że będziesz piosenkarką . - Edward
– Tak , ale nie miałam jak się za to zabrać a nie byłam w żadnej szkole muzycznej.
– Mam kumpla który jest menadżerem , szuka ostatnio nowych talentów na pewno będzie tobą zainteresowany .
– Serio Emmett ? Było by super
– Dam ci jego numer , spisz sobie .
Podał mi telefon a ja szybko go spisałam na swój. Było by świetnie gdybym mogła nagrać płytę. Mam w domu pełno piosenek tylko nie dokończonych. W wolnych chwilach uwielbiałam śpiewać .
Wtedy z pokoju wyszedł Jasper w obcisłej czarnej bluzce i jasnych spodniach .
– Niech mi ktoś powie co się wczoraj stało ? Mam takiego kaca że szok .
Po czym usiadł na kanaęe do nas i wziął talerz z ciepłą jajecznicą . Spojrzeliśmy się wszyscy na siebie czy mu powiedzieć .
– Proszę ?
– Okej , okej . A więc tak w skrócie to wczoraj ..
I wyszła z łazienki Alice .Spoglądając złowroga na Jaspera.
– Ja też chętnie posłucham co ten drań mi zrobił .
I usiadła tuż przy mnie . Rosalie opowiedziała wszyscy jak było . Emmett z tego wszystkiego zakrztusił się jajecznicą . Ta historia była nie z tej Ziemi. Bardziej o coś takiego podejrzewałabym Rosalie z Emmettem ale Alice ? Szok jednym słowem. Jasper gdy Rosalie opowiadała patrzył katem oka na reakcje Alice. Która troszkę się z tego wszystkiego śmiała .Gdy skończyła się historia Alice wstała .
– Muszę iść do pracy. Dziewczyny idziecie ?
– Tak , tak już . Na razie chłopaki - Rose
– Cześć , - Emmett
Udałyśmy się do samochodu. Wtedy Rosalie zapytała o coś Alice .
– Alice , ty wszystko pamiętasz prawda ?
Alice spojrzała się na nią błagalnym wzrokiem , i odetchnęła .
– Tak ,,
– Pamiętasz ? ! Ale jak to ? - wtedy mnie zszokowała
– To proste gdy Alice jest najebana to zawsze robi striptiz , a wczoraj nic takiego nie było .. - Rose
– To prawda , nie mogłam się oprzeć , to głupie ale .. dłuższy czas temu byłam z Rickiem w klubie , była tam też Jasper , odszedł ode mnie i usłyszałam strzały. Była w pokoju w barze strzelanina , Jasper kazał mi uciekać ale ja nie mogłam go zostawić . On pracuje na zabijanie . I to przez to nasz związek się rozpadł ..
– Jak to zabija ludzi ? Czemu dopiero teraz o tym mówisz ?
– Nie chciałam was martwić , ale spokojnie Jasper mówił że nikt mnie nie widział i jest okej , a on zabije ludzi którzy byli winni , albo byli już skazani na śmierć , czy byli uciekinierami z więzienia .
– I ty mówisz to tak spokojnie ?
– Już przywykłam do tej myśli .. ale mówił że niedługo z tym skończy . Rose ? A ty czemu nic nie mówisz >?
– Szczerze mówiąc .. - westchnęła – to ja o tym wiem. Nie siedzi w tym tylko Japser, ale i Emmett i po części Edward który rzucił to jakiś rok temu .
– Naprawdę świetny początek dnia , nie ma co .. Jedzmy już – powiedziałam
Przez resztę drogi nie zamieniłyśmy ani słowa . Każda wróciła do swoich zajęć . Jasper, Emmett i Edward zabijali ludzi. Nie mieliśmy tyle czasu z nimi kontaktu i wszystko potoczyło się tak dziwnie. Gdy już wchodziłam do swojego mieszkania dostałam sms'a od Edwarda :
Wiem że już wiesz , ale proszę nie gniewaj się na żadnego z nas . Rzuciłem to , na prawdę . Zależy mi na tobie Bello .
Jakie to miłe . Nie jestem na niego złą . Raczej zdezorientowana . Jak można zabijać ludzi ? I to jeszcze za pieniądze ? Ale tak na prawdę to nie ruszyło mnie to , przy Edwardzie czułam się zawsze bezpiecznie , swobodnie nigdy by mi nie zrobił krzywdy . Nigdy .
Edward
– To byłą głupota , musicie to przerwać !
– Myślisz że to tak łatwo ? Ty zanim odeszłeś czekałeś na to 2 lata ! Ja przynajmniej muszę zostać .. - Jasper
– Ja jutro będę gadał z szefem . Nie masz Ed się co tak wkurzać , Bella wie że to zostawiłeś , nie gniewa się an tb .. - Emmett
– Nie chodzi tylko o Belle ! Ale i o was ! Przecież zawsze nic wam się nie stanie , oni też mogą was zabić !
– Zdaje sobie z tego sprawę , ale teraz mam w dupie swoje bezpieczeństwo , w mieście jest „ Bit „ .. - tu wyraźnie się zdenerwował .
Usiedliśmy z Emmettem na sofę z wrażenia .
– A jego bandę zabiłem wtedy gdy była tez w klubie Alice , a co najgorsze .. - wziął głęboki wdech- 1 dał rade uciec ..
– A to znaczy ze widział Alice ..- dokończył Emmett
– Właśnie .. muszę ją teraz chronić ..
Rozdział 10
Rosalie
Minął tydzień odkąd chłopaki nie odezwali się do ans ani słowem. Nie mamy pojęcia co się dzieje. Alice jest przygnębiona tym co się wydarzyło nawet odwołała przez to pokaz. Bella również jest przygnębiona z powodu Edwarda, mieli się spotkać niestety wyszło że spotkanie nie aktualne. Odeszła z firmy jako prawnik. Nie wiemy co się z nimi dzieje. Że mój braciszek Jasper się nie odzywa to nawet bym zrozumiała , ale Emmett ? Myślałam ze coś nas znowu połączy. Chciałabym się przytulić do jego umięśnionej klatki. Tak bardzo za nim tęsknie, nie mogę się nawet skupić na pracy. Dostałam rolę w filmie Szkoła miłości niestety słabo mi idzie, i na dodatek Robert Pattinson odrzucił rolę mojego chłopaka więc .. SŁABO ! Codziennie wydzwania do mnie Justin Timberlake , nawet on mnie teraz nie interesuje na jakąś marną kolację. PRAGNĘ EMMETTA ! ! ! !
Bella
Rzuciłam prace, chciałabym zacząć pracę jako piosenkarka. Niestety, brakuje mi znajomości w tej branży. Chłopacy mają nas w dupie, i to dosłownie. Zaplanowałyśmy z dziewczynami aby odwiedzić Forks i nasze stare liceum. Myślałyśmy aby zabrać się z chłopakami ale nie odbierają telefonów. Przykro mi że nawet Edwarda ja nie interesuje, kurwa co jest ze mną nie tak ? Zanim spotkaliśmy się po paru latach byłam inna . A teraz jestem znowu tą nudziarą która ma fiołą na punkcie swojego przyjaciela. Jestem pojebana. No świetnie jeszcze gadam sama do siebie, może być gorzej ? ( ktoś dzwoni do drzwi ) Huj kurwa, może być gorzej !
– Już idę, nie pali się no ! !
– Tak ?
– Witaj Bello.
TYLKO NIE TO ! KURWA EDWARD ! EDWARD ! EDZIOOO ! KURWA BELA OGARNIJ SIĘ !
– O, Edward? Co ty tu robisz ?
– Chciałem cię przeprosić , przepraszam ze odwołałem naszą randkę ale miałaem …
NASZA RANDKE ? AAAAAAAAAA! TO BYŁA RANDKA ? EDWARD CHCIAL się ZE MNA UMOWIĆ !
Zaślepiłam się w jego cudowne oczu i się kompletnie wyłączając mój mózg zaczął wrzeszczeć ze szczęścia !
– Bello ?
– A , noo ?
– Wszystko okej ? Wybaczysz mi ?
– Tak no pewnie, nic się nie stało .( Nic się nie stało ? Popierdoliło cie ? Wygarnij mu wszystko ! Tak zrobię to , myśli sobie ze przyleci do mnie na rumaku i kurwa będzie wszystko okej ? Nie doczekanie , powiedz mu to ! )
– Edward … ( MÓW NO ! ) może wejdziesz na herbatę ?
– Jasne , chętnie.
Marna jesteś , miałaś mu wygarnąć , i taka mocna jesteś ? Bądź tą samą Bellą co pół roku temu ! Zanim ten jebany dupek który jest cholernie przystojny gdy siada przy stole w mojej kuchni .. STOP, znowu się wyłączasz !
– Może moglibyśmy się spotkać dziś ..
Kurwa czy ten telefon nie ma kiedy dzwonić ?
– Sorki muszę odebrać , - Halo ? .. A no tak zapomniałam , a gdzie jesteście ? … Okej , zajdźcie po mnie. No pa .
– Przepraszam cię Edward ale właśnie mam za godzinę samolot do Forks i lecimy tam z dziewczynami .
– Do Forks ? Wyprowadzasz się ? ( Aż wstał od stołu )
– Nie nic z tych rzeczy, po prostu chcemy się trochę oderwać od rzeczywistości, powspominać , chciałyśmy z wami jechać ale nie odbieraliście telefonu.. ( Wtedy podszedł do mnie i mnie przytulił, teraz to na pewno się na niczym nie skupię ! ! )
– Isabello , nigdy bym cię nie zostawił, musieliśmy załatwić parę spraw, i chętnie byśmy z wami pojechali jeśli to nadal aktualne. ( Zdrętwiałam , myślałam że padnę trupem przed nim )
– Okej... ( okej ? Kurwa tylko tyle ? Otworzyły się drzwi)
– Bells goto... ( zatkało Rose na mój widok w objęciach z Edwardem ) my to chyba nie w porę ? / Rose
Momentalnie się od siebie oderwaliśmy , jestem pewna że byłam czerwona kompletnie.
– Nie nie, my po prostu ..eee … chłopaki jadą z nami .
– Oo , no to fajnie. Ładujcie się musimy w takim razie jeszcze do was podjechać .
Edward zabrał moje 2 walizki jak prawdziwy dżentelmen. Jednak nie zmieściły się w aucie Rose ponieważ wpierdoliła tam swoje 5 walizek. Alice była nie lepsza , wzięła 4 , to oznaczało załamanie nerwowe ponieważ normalnie na tydzień bierze około 7. Edward spakował moje walizki do swoje auta i ruszyliśmy .
Dy weszłyśmy do pokoju hotelowego chłopaków zastałyśmy Emmetta w samych bokserkach wsuwającego miskę chipsów i oglądającego mecz.
– Co wy tu robicie ? ( wstał jak oparzony zasłaniając swoje klejnoty miską od chipsów )
– Ładuj się do auta jedziemy do Forks .
– Edziu posrało cię ? Jest dopiero 12 rano !
– Emmett rano ? / Rose
– Tak Rozie rano ! Nie patrz na mnie jestem w samych gaciach !
– Taki widok najbardziej mi się podoba ! ( podeszła do niego wyrywajac mu miskę z rąk , to było świetne zagranie )
– Misiek zbieraj się już ! / Bella
Było uroczo Emmett miał śliczne majteczki w gwiazdeczki ,buhahahahahah . Rosalie nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Nie tylko ona. Wtedy do mieszkania wszedł Jasper z krwawą raną pod okiem .
– Jasper co ci się stało ? - krzyknęła Alyy
– Co wy tu do cholery robicie ? ( był bardzo zdenerwowany )
– Jedziemy wszyscy do Forks , pakuj się . / Edd
– Nigdzie nie jadę. Zostawcie mnie .
– Chłopie jedziesz, pakuj się już ! I co ci się do cholery stało ?
On nic nie powiedział rzucił skórzaną kurtkę na kanapę zamknął się w pokoju. Staliśmy chwilę w ciszy po czym Emmet i Edward poszli po parę rzeczy i zabraliśmy się do samolotu .
Weszliśmy na 1 klasę do samolotu ale oczywiście nie obyło się bez koniecznego przestawienia .
– Panie Cullen prozę dać tą walizkę odłożymy ją w bezpieczne miejsce. ( stewardessa )
– Ale po co ? Ja mam tu moje ważne rzeczy nie oddam jej nikomu ! ( bylwers )
– Niech Pan nie sprawia kłopotów .
– Ja i kłopoty ? To mnie wgl. Nie dotyczy .. ( wybuchnęliśmy śmiechem ) Niech pani nie zwraca na nich uwagi , to jeszcze dzieci .
– Na razie to pan zachowuje się jak dziecko nie oddając walizki !
– Ale ja tam mam misia !
Stewardesa poddała się i odeszła, ludzie w samolotu patrzyli na Emmetta jak na skończonego kretyna , my zresztą też .
– Emmett siadaj ! - krzyknęła Rosie
– OOO, mój ulubiony kawałek leci w radiu ! ( It's like this )
Emmett zaczął poruszać biodrami w rytm muzyki i skakać jak w reklamie Fanty ! Wszyscy bez wyjątku zaczęli się śmiać w wniebogłosy. Ale jemu to nie przeszkadzało , gdy wreszcie pojawił się Pilot.
– Niech pan w tej chwili usiądzie !
Ten speszony usiadł migiem na miejsce .Wszyscy nadal chichotali. Następną naszą komiczną sytuacją było rzucanie się jedzeniem. Wiem jak dzieciaki ale nie mogłam się oprzeć gdy Edward przez przypadek trącił mnie w ramie po czym cały obiad spadł mi na kolana. Moi kochani przyjaciele zaczęli się śmiać za co koniecznie oberwali groszkiem, szynką i ziemniaczkami. Wtedy zadzwonić Edwardowi telefon .
-Halo ? Co ty pierdolisz ? ….