Jak Rosjanie pozbawili mjr. Protasiuka licencji
Nasz Dziennik, 2011-02-12
R
osjanie
negatywnie zweryfikowali wiarygodność polskich danych
potwierdzających aktualność minimum pogodowego do lądowania
dowódcy rządowego tupolewa. Z drugiej zaś strony odgórnie
założyli, że mjr Arkadiusz Protasiuk nie mógł brać udziału w
cywilnych szkoleniach do wykonywania lotów
międzynarodowych.
Analizując
ustalenia raportu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego dotyczącego
oceny przygotowania zawodowego członków załogi, można odnieść
wrażenie, że rosyjscy eksperci bardzo dokładnie przebadali tę
kwestię. Nic bardziej mylnego. MAK w swoich ocenach załogi był
bezlitosny, choć uwagi opierał na niepełnych lub niepotwierdzonych
"informacjach". Raport w tym zakresie wygląda tak, jak
gdyby Rosjanie przyjęli zasadę, że wszystko, co może potwierdzić
profesjonalizm polskich pilotów, należy zdeprecjonować. W ten
sposób MAK uznał, że "przedstawione dane o odbyciu przez
dowódcę statku powietrznego przygotowania do wykonywania lotów
międzynarodowych od 14.01.2005 do 24.04.2005 w liniach lotniczych
LOT budzą wątpliwości, ponieważ w tym okresie dowódca statku
powietrznego wykonywał intensywnie loty...". Mowa łącznie o
32 dniach z tego okresu, w których mjr. Protasiuk wykonywał loty
operacyjne: styczeń - 13 lotów, luty - 24 loty, marzec - 6 lotów,
kwiecień - 17 lotów. MAK, nie widząc konieczności weryfikacji
swoich wątpliwości u źródła, uznał, że dowódca załogi nie
mógł jednocześnie uczestniczyć w kursie i wykonywać lotów. Przy
czym w rzeczywistości mjr Protasiuk ukończył kurs teoretyczny na
licencję liniową ATPL(A).
Taki sposób wnioskowania podważyła
w swoich "Uwagach" strona polska. Jak wyjaśniono, "program
kursu obejmował realizację 308 godzin zajęć, które prowadzone
były w większości w godzinach popołudniowych, w tym również w
soboty i niedziele". By sprawdzić, czy brał w nich udział mjr
Protasiuk, MAK mógł zwrócić się do strony polskiej z prośbą o
dostarczenie danych z ośrodka szkoleniowego PLL LOT SA, gdzie kurs
się odbywał. Ale tego nie uczynił. Tymczasem biorąc pod uwagę
już sam fakt, że na realizację programu szkoleniowego
przeznaczonych było 101 dni, formułowanie daleko idących i
krzywdzących mjr. Protasiuka wniosków było co najmniej
niewłaściwe. Gdyby ośrodek szkolenia uznał, że pilot nie
uczestniczył we właściwej liczbie godzin szkolenia, to nie
wystawiłby certyfikatu zaliczającego kurs. Stwierdzenie MAK
bezzasadnie podważa wiarygodność szkolenia przeprowadzonego w
Certyfikowanym Ośrodku Szkolenia - uznali polscy
eksperci.
Żonglowanie
minimami
Co
ciekawe, więcej dociekliwości Rosjanie wykazali, by zanegować
potwierdzenie aktualności tzw. minimum meteorologicznego (60 x 800)
dowódcy statku powietrznego. Jak uznali, w książce ewidencji lotów
znajduje się nieuzasadniony wpis o potwierdzeniu minimum
meteorologicznego podczas podejścia do lądowania na lotnisku w
Brukseli z 11 lutego 2010 roku. Zdaniem MAK, tego dnia dolna podstawa
chmur wynosiła tam 900 m, a widzialność określona została
powyżej 10 kilometrów. Idąc tym tropem, zaznaczono, że
potwierdzenie minimum jest obowiązkowe raz na 4 miesiące, a zatem
uznając nieprawdziwość wpisu, ciągłość minimum dowódcy
zdezaktualizowała się w lutym 2010 roku. MAK uznał też, że od
czerwca 2008 roku dowódca statku powietrznego wykonał 16 podejść
w warunkach meteorologicznych odpowiadających potwierdzeniu minimum
60 x 800, jednak wszystkie loty wykonywano do dużych portów
lotniczych, wyposażonych w precyzyjne systemy podejścia do
lądowania. Jak uznano, mjr Protasiuk jako dowódca statku
powietrznego Tu-154 - według książki ewidencji lotów -
sześciokrotnie wykorzystywał NDB podczas podejścia do lądowania,
ostatni raz czynił to w grudniu 2009 roku, a wszystkie podejścia
wykonywane były w zwykłych warunkach meteorologicznych.
Jak
ustalili polscy eksperci, faktycznie od września 2008 roku (od
zakończenia szkolenia dowódczego na Tu-154M) mjr Protasiuk wykonał
tylko 6 zajść z wykorzystaniem NDB... pod warunkiem przyjęcia
tylko w tym miejscu raportu niekorzystnego dla dowódcy sposobie
liczenia owych zajść. Jak zauważyli polscy eksperci, "tym
miejscu występuje niekonsekwencja dotycząca prowadzonej analizy
wyszkolenia załogi. Polega ona na tym, że jeżeli przy podawaniu
nalotu dowódczego jego wartość została określona po
uwzględnieniu również nalotu dowódczego liczonego od momentu
rozpoczęcia szkolenia dowódczego na tym typie statku powietrznego,
to wobec tego wszystkie dalsze przytaczane w raporcie fakty muszą
dotyczyć i być rozpatrywane od tego samego momentu czasowego. Nie
można przedstawiać faktów/argumentów branych wybiórczo, ponieważ
jest to mało obiektywne i nieprofesjonalne. Jeżeli autorzy tego
Raportu chcą, aby w tym dokumencie był zachowany obiektywizm i ciąg
logiczny prowadzonej analizy, to należało przytoczyć faktyczną
ilość tych zajść, która powinna wynosić 16". Strona polska
zauważyła również, że nie jest obiektywne stwierdzenie MAK, że
"dowódca statku powietrznego miał przerwę ponad 5 miesięcy w
wykonywaniu podejść do lądowania na Tu-154M w trudnych warunkach
atmosferycznych". Bazując na takim stwierdzeniu, MAK uznał, że
brak doświadczenia spowodował, iż 10 kwietnia 2010 roku cała
załoga znajdowała się w sytuacji podwyższonego napięcia
psychoemocjonalnego. W rzeczywistości mjr Protasiuk rzeczywiście
miał 5-miesięczną przerwę w wykonywaniu podejść do lądowania,
ale nie w "trudnych warunkach atmosferycznych", ale "w
warunkach minimalnych dopuszczalnych dla załogi statku
powietrznego", co stanowi zasadniczą różnicę, jeżeli chodzi
o wymowę tego faktu. Sęk w tym, że MAK myli definicje "lotów
w trudnych warunkach atmosferycznych" z "wykonywaniem
podejść do lądowania przy minimalnych dopuszczalnych warunkach
pilota/załogi". Tymczasem w trudnych warunkach atmosferycznych
zarówno dowódca, jak i załoga wykonywali loty regularnie. Rosjanie
w swoim raporcie wydali jednak jednoznaczną, negatywną ocenę pracy
polskich pilotów, mimo że sami stwierdzili, iż "pełna ocena
poziomu przygotowania zawodowego dowódcy statku powietrznego i
członków załogi nie jest możliwa z powodu niedostarczenia przez
stronę polską niezbędnej dokumentacji, potwierdzającej ich
kwalifikacje (realizacja programów szkolenia, przygotowania
naziemnego i lotniczego, danych z kontroli okresowych i kompleksowych
z wykorzystaniem środków obiektywnej kontroli) oraz wyników
szkolenia na symulatorach".
Marcin Austyn