Część Trzydziesta - Ladybird Ach Ladybird
Nadeszła zima, wszędzie było
zimno i wszystko było zamarznięte, a z powodu trzech wybitych szyb
w oknach, w domku Puchatka był przeciąg jak w dupie u Krzysia.
-
Kurewsko mi zimno !! - uroczo powitał dzień Kłapouchy
-
Zamknij ryj i zabij te okna jakimiś deskami, bo zaraz zatkam je
twoją dupą!!! - Puchatek był jak zwykle kurewsko bezpośredni.
W
tym momencie z kuchni wtoczył się prosiaczek niosąc gar czegoś,
co zajebiście pachniało.
- Ruszać się, jebaki leśne,
spaghetititi beconese wam zrobiłem!! - jęknął prosiak
-
Grzeczniej kurwa! Grzeczniej! - warknął Tygrys.
- A poza tym,
co ci odjebało ze nagle dla nas gotujesz?! I skąd do kurwy nędzy
wziąłeś mięso i inne jebane składniki?! - dopytywał się
Tygrys
- Jak wczoraj robiliśmy ściepe na Heraclesa? To mówiłeś
ze nie masz kasy. - Królik powoli wracał do świata żywych.
-
Jeszcze wam kurwa źle? Miałem 4 zety to walknalem do tej
Biedronki?/Stonki? (jeden chuj) za lasem. - jęknął Bekon
- Co
ty mi tu pierdolisz w mordę jebany bambusie? Co ty? W chuja lecisz
ze mną czy się z własnym kutasem na łby zamieniłeś? Za 4 zety
najebałeś nam cały gar żarcia? - Puchatkowi zaczęły puszczać
nerwy.
- No kurwa promocja jakaś była, zew niby dużo, tanio i
jeszcze rolkę papieru do dupska gratis dołożyli - Prosiak
tłumaczył się jak na spowiedzi.
- Zresztą nieważne skąd,
ważne, że jest! - wpierdalamy panowie! - zakończył spowiedź
Osioł.
- Ja nutrlisz a czym to popijemy? -zawieśniaczył
Zającowaty.
W tym momencie jak na zawołanie do domku weszła
największa pipa w lesie - Krzyś!
- Czołem koledzy! - rzucił
na przywitanie.
- Spierdalaj - powiedzieli chórem Puchatek,
Osioł, Prosiak i Królik.
- Stój kurwa pedale!! - Krzyknął
Tygrys. - Po wino nam pójdziesz!! - Kontynuował
- Pojebało
cię? Baba Jaga raz na 10 lat czyści aparturę i to właśnie
dzisiaj, wina nie będzie!! - Stwierdził Kłapouchy, który właśnie
kończył zatykać ostatnie okno deską sedesową.
- Ale mi nikt
nie sprzeda wina, poza tym alkohol jest zły. - Krzyś pomału cofał
się w stronę wyjścia.
- Stój pedale, powiedziałem - warknął
Tygrys i wyjebał pipie z bańki.
- Pójdziesz tam gdzie był
Prosiak - do tego owada za lasem i obciągniesz druta jakiemuś
żulowi to pójdzie i ci kupi! - Stwierdził pasiasty. - Widzę cię
tu za 15 minut, a teraz wypierdalaj!!!
Krzyś wybiegł z domku,
a ekipa zabrała się do jedzenia.
- Przecież w 15 minut nie ma
szans żeby zdążył - błyskotliwie zauważył Prosiak
- Wiem
- będzie kolejny powód żeby mu wpierdolić !! - powiedział Tygrys
z szyderczym uśmiechem.
Minęło jakieś półtorej godziny,
gdy Krzyś z resztkami spermy na twarzy dotaszczył zgrzewkę
"Uśmiechu Millera"?. W domku nikogo nie było ostrożnie
postawił zgrzewkę na stole i próbował wymknąć się
niezauważony, lecz zatrzymał go znajomy głos:
- Stój
pederasto i podaj mi srajtaśme! - krzyknęło coś białego spod
drzewa.
Dopiero wtedy pedał dostrzegł Królika srającego pod
drzewem - był cały zasypany śniegiem, więc musiał tam spędzić
przynajmniej 40 minut. Przy kolejnych drzewach można było dostrzec
jeszcze 3 takie srające bałwany. Krzyś podał Królikowi papier i
korzystając z sytuacji zdupcył do swojego pedalskiego domku.
-
Kurwa już wiesz chwieju jebany, czemu ci srajtaśme gratis
dołożyli?! - wkurwiał się Puchatek
- Prawie godzinę wypinam
dupę na śniegu i końca nie widać!!! - wrzeszczał Kłapouchy
-
To nie moja wina, mięcho musiało być stare - tłumaczył się
Prosiak, któremu jako jedynemu nic nie było, bo miał wprawę w
jedzeniu różnych świństw i jego żołądek był bardziej
wytrzymały.
- Ja ci kurwa dam stare mięcho - ciebie kutasie na
mięcho przerobie! - Puchatek tak zagotował, że aż śnieg na nim
zaczął się topić.
Tygrys w ogóle się nie odzywał, bo
stanął na przeciągu i zamarzł z wypiętym pasiastym dupskiem.
Królik, który pierwszy dostał papier poleciał szybko po winiaka,
żeby się troszkę rozgrzać. Przyniósł ekipie po flaszce i wtedy
w cudowny sposób dolegliwości gastralne ustąpiły
- Zawsze
mówiłem, że siara jest lekarstwem na wszystko!!! - ucieszył się
Puchatek
- Wnieśmy Tygrysa, bo już się robi niebieski!! -
Powiedział Królik
Po chwili już wszyscy sączyli winiaki w
domku Kubusia, a Prosiak znów zniknął w kuchni.....