Koalicja brnie w kłamstwo smoleńskie
Nasz Dziennik, 2011-02-03
Z
posłem Jarosławem Zielińskim (PiS), wiceprzewodniczącym
Parlamentarnego Zespołu do spraw Zbadania Przyczyn Katastrofy
Tu-154M z 10 kwietnia 2010 roku, rozmawia Paulina Jarosińska
Jak
Pan odebrał przyjęcie przez sejmową Komisję Ustawodawczą
rekomendacji w sprawie odrzucenia uchwały potępiającej raport
rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego?
-
Żywiłem być może wbrew faktom nadzieję, że po słowach premiera
Donalda Tuska z 17 grudnia ubiegłego roku, kiedy powiedział, że
projekt raportu MAK jest nie do przyjęcia, zarówno szef rządu,
Rada Ministrów, jak i poszczególni politycy Platformy Obywatelskiej
zdadzą sobie sprawę z szeregu błędów, które zostały przez nich
popełnione od początku wyjaśniania przyczyn katastrofy. Mam tu na
myśli m.in. przyjęcie niewłaściwej podstawy prawnej dla śledztwa
oraz uległość wobec Rosji w czasie jego trwania. Późniejsze
wypowiedzi premiera o tym, że raport jest zaledwie niepełny, oraz
wtorkowe posiedzenie sejmowej Komisji Ustawodawczej i przyjęcie
przez nią tej rekomendacji wskazują jednak, że zdanie z 17 grudnia
było tylko chwilowym refleksem. Premier, a wraz z nim cała
Platforma Obywatelska wrócili już do swojej pierwotnej
postawy.
Jak
ją Pan może scharakteryzować?
-
Nie postrzegam jej już tylko jako postawy uległości wobec Rosji,
ale również jako realizację politycznych interesów Donalda Tuska.
Ten raport jest najwyraźniej premierowi na rękę. Działanie Rosjan
od początku było politycznie w jego interesie - chociażby sprawa
niesłusznego sugerowania winy, a potem już jawnego oskarżania
pilotów, gen. Andrzeja Błasika oraz prezydenta Lecha Kaczyńskiego
za katastrofę. Krótko mówiąc: wydźwięk i cała treść raportu
wpisują się w intencje i politykę rządu. Początkowa krytyka
projektu raportu mogła świadczyć o tym, że premier bał się
obciążenia w nim winą rządu w zakresie przygotowania wizyty z 10
kwietnia. Wszyscy, którzy teraz są przeciwni uchwale Prawa i
Sprawiedliwości odrzucającej w całości MAK-owski raport, zgadzają
się w oczywisty sposób z jego treścią i przyjmują jego fałszywe
założenia. Przyjęcie przez polski Sejm - konstytucyjny organ
ustawodawczy - uchwały, która jednoznacznie sprzeciwia się tezom
gen. Tatiany Anodiny i jej komitetu lotniczego, pokazałoby światowej
opinii publicznej, jaka jest postawa Polski wobec raportu, i cała
sprawa mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. Warte podkreślenia
jest również to, że rosyjska komisja rządowa pod przewodnictwem
premiera Władimira Putina zaakceptowała raport MAK i w pełni
zgodziła się z jego wnioskami. Tym bardziej polski Sejm powinien
jasno sprzeciwić się temu fałszywemu dokumentowi, przyjmując
naszą uchwałę. Odrzucając ją, koalicja rządowa dalej utrwala
kłamstwo smoleńskie. Poza tym przyjęcie takiej uchwały
umożliwiłoby proces odwołania się w sprawie raportu do instytucji
międzynarodowych, co w konsekwencji ułatwiłoby umiędzynarodowienie
śledztwa.
Politycy
Platformy Obywatelskiej po posiedzeniu komisji zapewniali, że Sejm
nie jest odpowiednim organem, aby formułować uchwały odnoszące
się do raportu MAK, ponieważ "MAK nie jest równorzędnym
partnerem dla Sejmu"...
-
To jest całkowicie niesłuszne stwierdzenie i pokrętna argumentacja
również z powodu, o którym powiedziałem wcześniej: otóż
najwyższe organy państwowe Rosji zaakceptowały raport MAK. Polski
Sejm ma jak najbardziej prawo odnosić się do raportu krytycznie.
Aby światowa opinia publiczna mogła poznać prawdziwy obraz
katastrofy, właśnie ze strony parlamentu - jeśli rządu na to nie
stać - powinien pójść przekaz: rosyjski raport jest
kłamstwem.
Przeciwnicy
zajęcia takiego stanowiska argumentowali, że nie jest to dobry czas
na takie uchwały, ponieważ jej przyjęcie mogłoby związać ręce
Jerzemu Millerowi i jego komisji.
-
Obawiam się, że raport końcowy komisji ministra Jerzego Millera
będzie miał raczej charakter publicystyczny - to nie będzie
materiał wiążący w sensie prawnym. W momencie gdy Donald Tusk
zgodził się stosować jako podstawę prawną konwencję
chicagowską, tym samym zgodził się na to, że to właśnie raport
MAK jest kropką nad "i", a nie raport polskiej komisji.
Tekst raportu Millera będzie po prostu tekstem do przedyskutowania.
Dla prokuratury również nie będzie wiążący. Tak naprawdę w
konfrontacji z potężną siłą propagandy MAK, nawet przy
najlepszych chęciach, są znikome szanse, aby jego przekaz miał
znaczącą moc.
Posłowie
PO zarzucają posłom PiS, że ich ostentacyjne wyjście z
posiedzenia Komisji Ustawodawczej nie pozwoliło na osiągnięcie
konsensusu w sprawie uchwały...
-
To niedorzeczny zarzut. My chcieliśmy tylko, aby w uchwale sejmowej
zostały zacytowane słowa samego premiera Tuska o tym, że raport
jest nie do przyjęcia. Posłowie Platformy sprzeciwili się temu,
pytanie - dlaczego? Platforma Obywatelska, partia, w której rękach
jest praktycznie pełnia władzy, kręci i mataczy w tej sprawie i
operuje argumentami, które w poważnej debacie nie powinny w ogóle
paść. My - posłowie Prawa i Sprawiedliwości - chcieliśmy po
prostu pokazać, że nie zgadzamy się na kłamliwe tezy zawarte w
raporcie.
Marszałek
Grzegorz Schetyna powiedział wczoraj, że projekt uchwały Prawa i
Sprawiedliwości nie będzie najprawdopodobniej poddawany pod
głosowanie w Sejmie. Co Państwo, jako partia opozycyjna, mogą i
zamierzają jeszcze zrobić w tej sprawie drogą parlamentarną?
-
Ja uważam, że ta uchwała absolutnie powinna być poddana pod
głosowanie w Sejmie. To wymaga jeszcze formalnego wyjaśnienia. Nie
zamierzamy się poddawać i cały czas, korzystając ze wszystkich
instrumentów prawnych przysługujących posłowi, będziemy dążyć
do tego, aby fałsz zapisany w raporcie MAK został zastąpiony
prawdą. Nie będzie to łatwe. Ta sprawa jak najbardziej kwalifikuje
się do komisji śledczej, jednak przy obecnej koalicji skuteczność
i wiarygodność takiej komisji byłaby wątpliwa. Musi zmienić się
większość parlamentarna, aby taka komisja wykazała prawdziwe
zaniedbania i odpowiedzialność z katastrofę. Czas działa na
korzyść prawdy - głęboko w to wierzę. Mam nadzieję, że również
w tej sprawie. Jeśli nie teraz, to w swoim czasie na pewno zostaną
wyjaśnione w sposób pełny wszystkie okoliczności i przyczyny tej
największej po 1945 roku tragedii narodowej. Myślę, że również
społeczeństwo zda sobie sprawę z tego, jak wielką szkodą było
zaufanie Rosji i zgoda polskich władz na prowadzenie śledztwa przez
MAK, który zamiast prawdą, chciał nakarmić nas upokarzającymi
kłamstwami.
Dziękuję
za rozmowę.