Dziesięcioletnia dziewczynka ucieka z domu. Przede wszystkim od bogatych, ale toksycznych rodziców, z którymi nie może się zupełnie porozumieć. Schronienia szuka u swego byłego nauczyciela, Jaśka, który się zaszył gdzieś głęboko na wsi jako stróż podupadającego popegeerowskiego gospodarstwa rolnego. Jasiek mieszkał kiedyś w wielkim, hałaśliwym mieście, ale z niego uciekł, gdyż miał dość wyścigu szczurów. Nie jest człowiekiem przegranym, jest stróżem z wyboru, a właściwie filozofem i myślicielem, który niczym Diogenes znalazł swoją beczkę i teraz, rozkoszując się nicnierobieniem, smakuje trwanie. Wciąż jednak, chcąc nie chcąc, pozostaje nauczycielem. Cierpliwie rozmawia z Małą, uświadamiając jej, jak godzić nieskrępowaną swobodę z zależnością od innych, zwłaszcza bliskich osób. Jasiek zresztą w ogóle lubi rozmawiać z ludźmi, a już najbardziej z tymi, którzy uchodzą za dziwaków, jak choćby Eugeniusz, miejscowy "głupek", studiujący grecki heksametr. Zniecierpliwieni, a jednocześnie zagubieni rodzice próbują namówić zbuntowaną córkę do powrotu. Przy okazji jednak sami mimowolnie korzystają z lekcji "wiejskiego nauczyciela".
"Jest
tu i dyskretna liryka, i biurokratyczna groteska, i świetne,
rozmijające się, purenonsensowe dialogi, i dwie kapitalnie
wyrysowane drugoplanowe postacie (Guźniczak i Mastalerz), i bardzo
dużo autentycznej czułości. Tytuł może oznaczać, że w obrębie
naszego wzroku znajdą się tylko sprawy najistotniejsze, oczyszczone
od drugorzędnych szczegółów, ale też, że rozmyty obraz wyzwoli
grę wyobraźni - i w tej dwoistości spojrzenia kryje się siła
filmu". (Paweł Mossakowski, "Gazeta Wyborcza" 22
października 2003)
"Polski reżyser (i autor
scenariusza) Andrzej Jakimowski wybrał, jak wczesny Polański, formę
surrealistycznej paraboli, by pokazać z godną podziwu lekkością i
humorem w filmie 'Zmruż oczy' swój kraj pomiędzy letargiem a
kapitalistycznym wymarszem w nowobogactwo. Wizualne piękno tego
obrazu jest poruszające". ("Titel Magazin fur Literatur
und Film")
"Niebieskie niebo, jasne światło.
Pojawia się również blond kobieta w niebieskiej sukience. Raz
chodzi bez celu tam i z powrotem, raz siada przed zniszczonym
magazynem, gdzieś na polskiej wsi, gdzie nuda i słoneczny nastrój
są ze sobą nie do odróżnienia zmieszane. Sukienka powiewa na
wietrze. Trwa to tak przez kilka minut bez słów. Nagle, po jednym
nieostrożnym kroku, sukienka zaczyna płonąć - mężczyzna
przytomnie zdziera płonąca sukienkę i ją gasi...
Powinno
się samemu to przeżyć, by uwierzyć, że ta scena z filmu Andrzeja
Jakimowskiego, dzięki napięciu zbudowanemu mimo spokojnego tempa,
była najmocniejszym akcentem kinowym tegorocznego, kończącego się
już konkursu 51. Festiwalu Mannheim-Heidelberg". ("Frankfurter
Rundschau")
.