Młot na dziennikarzy
Nasz Dziennik, 2011-02-10
Z
Piotrem Falkowskim, dziennikarzem "Naszego Dziennika"
zatrzymanym we wtorek na moskiewskim lotnisku Szeremietiewo, rozmawia
Maciej Walaszczyk
W
jaki sposób zakończyło się zatrzymanie na moskiewskim lotnisku
Szeremietiewo, skąd mieliście wrócić do Warszawy?
-
Przede wszystkim sprzęt, który mieliśmy tam ze sobą, a więc
komputery, karty pamięci do aparatów fotograficznych ze zdjęciami,
które tam zrobiliśmy, dyktafon zostały nam odebrane.
Pod
jakim zarzutem?
-
Właściwie okazało się, że bez żadnego formalnego zarzutu, a
raczej pod pretekstem przeprowadzenia wyrywkowej ekspertyzy celnej
tego sprzętu. Najpierw starano się nam wyjaśnić, że istnieje z
ich strony podejrzenie, że zawierają one informacje, których wywóz
z Rosji jest zabroniony. Potem już nie usłyszeliśmy nawet takiego
wyjaśnienia i nikt nie wracał do tego pretekstu. Po prostu dano nam
do zrozumienia, że kontrola, przez którą przeszliśmy, trafiła
się "losowo".
Ale
do samego końca nie wyrazili Panowie zgody na odebranie Wam tych
materiałów?
-
Nie wyraziliśmy na to zgody. Odmówiłem również podpisania
protokołu przejęcia tego sprzętu przez celników do ekspertyzy. Z
kilku powodów, między innymi takiego, że uniemożliwiono mi
wniesienie uwag do tego protokołu.
Jakie
to były zastrzeżenia?
-
Po pierwsze, sprzęt, który posiadaliśmy, zawierał nośniki danych
wykorzystywanych w pracy dziennikarskiej, są to materiały prasowe,
które są własnością wydawcy "Naszego Dziennika". I
choćby z tego powodu kategorycznie odmówiłem ich udostępnienia i
oddania w ręce rosyjskich służb celnych. Po drugie, w samym
tekście protokołu, który miałem podpisać, było zaznaczone, że
zostałem poinformowany na temat swoich praw, w tym o możliwości
wniesienia uwag do protokołu. Takie dokładnie zdania zawarte były
w tym protokole, tymczasem nie zostałem przez funkcjonariuszy
poinformowany ani o przysługujących mi w tej sytuacji prawach, ani
o tym, jaka dokładnie procedura toczy się w naszej sprawie i czego
konkretnie dotyczy. Jakiekolwiek wyjaśnienia zostały dopiero
wymuszone przez polskiego konsula. Co ciekawe, również jego prośba
w sprawie spisania w naszym imieniu tych uwag została kategorycznie
odrzucona. Mimo że w dokumentach, które podsuwano nam do
podpisania, jest odpowiednia rubryka.
Jak
Rosjanie to tłumaczyli?
-
Że uwagi do protokołu mają ściśle dotyczyć stanu rzeczy, które
są nam odbierane i niczego ponad to. Co oczywiście w żaden sposób
z tych dokumentów nie wynikało. Dlatego odmówiliśmy podpisania
tych protokołów.
W
jaki sposób konsul komentował tę sytuację, tłumaczył jakoś
zachowanie Rosjan - tę wielogodzinną kontrolę oraz odebranie
sprzętu i podejrzenia o wywóz z Rosji informacji zakazanych?
-
Nie komentował tej sytuacji, ale wydaje mi się, że zdawał sobie
sprawę z osobliwości tej sytuacji. Tym bardziej że na miejscu
pojawił się później konsul generalny. Z tego, co się orientuję,
tego rodzaju problemy dla obywateli polskich są raczej uznawane za
nietypowe. Pracownicy lotniska, z którymi tam rozmawialiśmy, nie
mieli wątpliwości, że zatrzymanie do tak długiej kontroli celnej,
uniemożliwienie wylotu samolotem oraz rekwizycja sprzętu
elektronicznego do jakiejś ekspertyzy to jednak zachowanie
wyjątkowe.
Byli
Panowie w nocy przesłuchiwani?
-
Formalnie nie. Jedynie w sobotę formalnie poproszono nas o złożenie
wyjaśnień. We wtorek od 17.00 do 1.00 w nocy trwała - jak nas
przekonywano - kontrola celna. Jeszcze później w nocy, na
komisariacie milicji, w obecności polskich konsulów, sporządzono
protokół, w którym sformułowano wobec nas zarzut przebywania w
strefie niedozwolonej, za przekroczenie której wytoczono nam
postępowanie administracyjne zagrożone mandatem w wysokości około
2 do 5 tys. rubli, a więc od 200 do 500 złotych.
Kiedy
odzyskają Panowie zarekwirowany sprzęt?
-
Zgodnie z rosyjskim kodeksem celnym przeprowadzenie takiej ekspertyzy
może trwać nawet do 20 dni. I w tym czasie - jak nam to oficjalnie
zakomunikowano - zostanie ona przeprowadzona. Co będzie dalej?
Zobaczymy. Być może Rosjanie uznają, że zawiera on materiały, w
których posiadaniu być nie powinniśmy. Jednak takich materiałów
tam nie ma.
Dziękuję
za rozmowę.