Mastering w domowym studiu
Na
czym polega mastering i czy można zrobić go w domowym studiu? W
niniejszym tekście odpowiemy na parę pytań związanych z tym dla
niektórych tajemniczym tematem i pokażemy Wam jak samemu można
podjąć się próby masteringu własnych produkcji.
Na czym polega mastering? Znakomicie wyjaśnił to Tom Meyer, właściciel studia Master & Servant w wywiadzie dla naszego pisma. Dzisiejszy mastering polega nie tylko na ustaleniu właściwej kolejności nagrań i wyrównaniu poziomów, to także proces dostosowania brzmienia nagrań do kanonów brzmieniowych jakie obowiązują na rynku, dostosowanie brzmienia nagrań do większości systemów odsłuchowych i w końcu proces poprawy brzmienia osiągniętego podczas miksów, czyli tzw. końcowy szlif. Wiele osób twierdzi, że mastering to trzeci podstawowy proces produkcji nagrań - po rejestracji śladów i miksach. Jest w tym dużo prawdy. Jeżeli chodzi o wysokobudżetowe produkcje sprawa jest oczywista - artyści bez wahania inwestują w zawodowy mastering by mieć pewność, że zrobili wszystko, aby płyta zabrzmiała jak najlepiej. W tym tekście chciałbym się jednak skupić na produkcjach niskobudżetowych, na nagraniach powstających w domowych studiach, często na niedrogim sprzęcie.
Po
co mastering?
Nie dziwi fakt, że każdemu zależy na tym, by
jego produkcje brzmiały jak najlepiej. Co więcej, chcemy by nasze
nagrania wyróżniały się na tle innych nawet wtedy, a
może w szczególności wtedy, gdy są to nagrania demo. Kiedy
wypalacie kilka własnych, wyprodukowanych w domu utworów na płytę
demo chcielibyście zapewne, by płyta ta po trafieniu do odtwarzacza
w dziale A&R jakiejś wytwórni zabrzmiała jak najlepiej,
potężnie i powaliła na kolana wszystkich tam obecnych. Tak, to
byłoby piękne... Prawdą jest, że pierwsze wrażenie często
decyduje o sukcesie.
Inny przykład. Wielu z nas jest też didżejami. Niejeden didżej wpadł pewnie kiedyś na pomysł tego, by włączyć do setu własną twórczość, nad którą dłubie po cichu w domu. Nie ma się co dziwić, trzeba pokazywać swój talent, a nic lepszego nie może się zdarzyć didżejowi niż widok tłumu bujającego się w klubie do jego własnego przeboju. Trzeba dodać, że muzyka klubowa oraz nagłośnienie klubowe też jest nie lada wyzwaniem dla osób realizujących nagrania. W tym przypadku właściwy mastering pozwoli wmiksować Waszą produkcję w resztę granego materiału.
Trzecim przykładem jaki znam, dla którego warto zgłębić podstawy tajemnej sztuki masteringu jest sytuacja, gdy chcemy pochwalić się swoim hobby nowo poznanej dziewczynie. Gdy włączysz jej amatorsko brzmiący, buczący drum'n'bass na taniej wieży hi-fi, uśmiechnie się tylko z politowaniem. Co innego, gdy odtworzysz dobrze brzmiący i rasowo wyprodukowany kawałek, przy którym zapyta z niedowierzaniem "to naprawdę twoja produkcja?". Tak. Zdecydowanie warto poznać podstawy domowego masteringu! Zatem do dzieła!
Głośność
to nie wszystko
Jednym z głównych problemów jest właściwa
głośność nagrań. A może raczej uczynienie naszych nagrań
najgłośniejszymi ze wszystkich nagrań świata... No tak. To
kwestia wielce dyskusyjna. Ale jak się okazuje coraz większa liczba
artystów przestaje przywiązywać wagę do głośności. Ostatnie
lata pokazują, że próbując zrobić "najgłośniej",
zepsuto tym sposobem wiele ciekawych albumów, których nie da się
słuchać - że wspomnę te, które wszystkim w redakcji przychodzą
od razu na myśl: "Vapor Trails" Rush, "By The Way"
Red Hot Chili Peppers, "One" Dirty Vegas czy "Music"
Madonny. Szkoda, bo to naprawdę niezłe albumy. Skąd wzięła się
taka fascynacja głośnością nagrań? Duży wpływ na to miały
zapewne stacje radiowe, które prześcigając się w tym by zagrać
najgłośniej w eterze, instalują w studiach emisyjnych limitery
powodujące zwiększenie głośności sygnału do granic możliwości.
Wielu artystów, słysząc utwory swoje tudzież konkurencji przez
radio, zaczęło się zastanawiać: "dlaczego mój utwór nie
brzmi tak dobrze jak w radiu?" I zaczął się wyścig kto zrobi
głośniej. Nikogo nie dziwi dziś określenie "wypasiony
master", oznaczające maksymalnie głośne nagranie. Utwory
poddawane są pierwszej kompresji już podczas miksów, potem
inżynier masteringowy otrzymuje zadanie zrobienia kawałka jeszcze
głośniej, najgłośniej jak się da. Następnie utwór trafia do
radia i przepuszczany jest przez jeszcze jedną "prasę". Z
przyzwoitego brzmienia nie zostaje nic, tylko męczący knot, którego
nie da się słuchać dłużej niż dwie minuty.
Ustalmy więc od razu to, że zadaniem masteringu nie jest uczynienie utworu jak najgłośniejszym. Chodzi raczej o to, by dopasować brzmienie utworów do jakości brzmienia, jaką posiadają inne produkcje obecne na rynku. Znam jeden dobry sposób na zdefiniowanie tego właściwego brzmienia. Spróbuj wyobrazić sobie swój kawałek na składance, wśród utworów w podobnym stylu, albo nawet w różnych stylach. Robiąc sobie taką składankę i porównując utwory łatwo dojdziesz do wniosku, co można poprawić w twoim utworze. Mowa oczywiście o ogólnym brzmieniu, proporcjach basu, środka i wysokich tonów, poziomie wokalu, stopy czy werbla. Wszelkie artystyczne kwestie nie są tu brane pod uwagę.
Najważniejszy
jest miks
Cofnijmy się o?krok, do etapu miksu. Końcowy miks to
podstawa. Musi zabrzmieć jak najlepiej. Im lepiej zabrzmi końcowy
miks, tym lepsze będzie finalne brzmienie utworu. Nie warto w tym
miejscu odpuszczać i liczyć na to, że poprawi się wszystko
podczas masteringu. Szczególnie, jeśli jest to produkcja
realizowana w domu. Zrób finalny miks najlepiej jak możesz. Gdy już
ustawisz proporcje instrumentów, zwróć szczególną uwagę na
brzmienie całości, posłuchaj czy utwór nie jest przebasowany,
albo czy nie jest za jasny, nie ma za dużo hi-hatu i czy wokal jest
odpowiednio głośno. Spróbuj pomyśleć w tym momencie co będziesz
chciał poprawić w brzmieniu tego kawałka potem, na etapie
masteringu, i popraw to wszystko co możesz właśnie na etapie
miksu. Następnie zadbaj o to, by miks miał jak najwyższy poziom
szczytowy, najlepiej w granicach -2dB. Jeśli poziom miksu jest za
niski lub za wysoki, spróbuj podnieść lub obniżyć poziom
wszystkich ścieżek w miksie tak, by zbliżyć się do właściwej
wartości. Kiedy miks będzie gotowy, dobrze jest umieścić go w
specjalnie opisanym folderze. Może się zdarzyć, że będziesz miał
kilka wersji ostatecznego miksu, z podbitym wokalem, głośniejszą
stopą czy werblem itd. Warto mieć wszystko właściwie opisane i w
jednym miejscu. W moim komputerze takie foldery noszą nazwę Final
Mix i umieszczam je zawsze w folderze każdego projektu. Innym
folderem, który zawsze tworzę dla każdego projektu, jest folder
Master przeznaczony na ostateczne, sfinalizowane wersje utworu.
Choć wydaje się, że najbardziej efektywną metodą masteringu w warunkach domowego studia jest korzystanie z narzędzi programowych, to jednak wiele osób woli przeprowadzać finalną obróbkę nagrań za pomocą zewnętrznych urządzeń. Na rynku jest kilka urządzeń temu dedykowanych. Sprzęt taki wyposażony jest w zestaw wszystkich potrzebnych narzędzi: kompresor, limiter, korektor, exiter. Najpopularniejsze z nich to: TC Electronics Finalizer 96K, Focusrite Platinum Mixmaster (na zdjęciu) oraz Behringer Ultramizer Pro DSP1424P.
Narzędzia
Wiele
osób robiących mastering własnych nagrań preferuje wykorzystanie
do tego osobnej aplikacji, innej niż ta, której używają do
rejestracji śladów i miksu lub użycie zewnętrznego urządzenia.
Jest to o tyle dobre rozwiązanie, że?po takiej zmianie otoczenia i
załadowaniu miksu do edytora (np. Sound Forge czy WaveLab) często
można spojrzeć na utwór niejako "z boku". Praca nad
gotowym miksem w innej aplikacji pomaga odświeżyć słuch i ułatwia
wybór właściwego kierunku działania. Nowoczesne edytory mają na
pokładzie wszelkie niezbędne narzędzia do domowego masteringu.
Użycie zewnętrznego sprzętu też jest jedną z opcji wykorzystywanych przy domowym masteringu. Na rynku jest kilka urządzeń ku temu dedykowanych. Najbardziej znane to TC Finalizer, Focusrite Mixmaster oraz Behringer Ultramizer. Jeśli ktoś ma dosyć siedzenia przed monitorem może pokusić się o inwestycję w podobny sprzęt.
W
przypadku posiadania nowoczesnego sekwencera, jakim jest np. Cubase
SX czy Cakewalk Sonar, problem właściwych narzędzi także mamy
rozwiązany. Wśród fabrycznych wtyczek znajdują się takie, które
z powodzeniem sprawdzą się podczas masteringu.
Innym
rozwiązaniem są plug-iny o specjalnym przeznaczeniu. Są to
wtyczki, których jedynym zadaniem jest finalizacja nagrań. Należą
do nich np. aplikacje Izotope Ozone i T-Racks. Plug-iny tego rodzaju
uzbrojone są najczęściej w kompresor wielopasmowy, procesor
poszerzenia bazy stereo oraz limiter. Uruchamia się je w kanale
efektowym Output Bus sekwencera lub edytora.
Jeszcze innym, nieco droższym rozwiązaniem są karty z procesorem efektów w rodzaju TC PowerCore lub UAD-1. Urządzenia te posiadają na pokładzie zestaw wysokiej klasy efektów i są świetnym rozwiązaniem w przypadku, gdy ktoś myśli o masteringu w domowym zaciszu.
Przebieg
pracy
Przebieg działań masteringowych można podzielić na
trzy główne procesy. Mniej więcej właśnie w ten sposób, w
takiej kolejności działają wszyscy inżynierowie masteringu na
świecie:
1.
Kompresja
Ma ona na celu zlokalizowanie i usunięcie tzw.
peaków. Kompresję stosuje się też do uzyskania zwartego, spójnego
brzmienia całości.
2.
Korekcja
Korekcja służy ogólnej poprawie brzmienia,
wyrównaniu spektrum, likwidacji dudniących częstotliwości i np.
usunięciu sybilantów.
3.
Limiting
Ograniczenie poziomu szczytowego sygnału do
maksymalnej dopuszczalnej przez urządzenia cyfrowe wartości i
podniesienie poziomu średniego.
Taka jest właściwa kolejność działań masteringowych. Jednym z częściej w tym momencie zadawanych pytań jest "Czy lepiej zastosować kompresję przed użyciem filtrów i korektorów, czy może lepiej po?". Dlaczego akurat taka kolejność jak powyżej? Załóżmy, że chcesz nieznacznie podnieść poziom najniższych częstotliwości w miksie. Jeżeli zrobisz to korektorem przed kompresją, użyty następnie kompresor wyrówna to co podbiłeś do poprzedniego poziomu. Są oczywiście wyjątki od tej reguły. Jednym z nich jest sytuacja, gdy osoby początkujące, zaczynające dopiero zabawę w realizację nagrań, często nie dysponujące przyzwoitej jakości monitorami odsłuchowymi narzekają na to, że ich miksy wychodzą zamulone oraz nie wiedzieć czemu za ciche. Częstym powodem tej sytuacji (poza jeszcze częściej występującymi błędami w aranżacji, doborze barw i wreszcie kiepskim nagraniu) jest zbyt duża zawartość niekontrolowanych, najniższych częstotliwości w miksie. Przed zastosowaniem kompresji warto w takim przypadku użyć filtru górnoprzepustowego do usunięcia wszystkiego poniżej 40Hz. Najczęściej zabieg taki wyjaśnia problemy i sprawia, że miks zaczyna "oddychać" prawidłowo.
Taśmy
i lampy
Wielu inżynierów masteringu, oprócz kompresorów,
filtrów i limiterów, ma w zanadrzu jakąś swoją tajną broń -
urządzenia bądź wtyczki, które sprawiają, że finalny dźwięk
staje się wyjątkowo przyjemny dla ucha, pełny, ciekawy. O jakich
urządzeniach bądź wtyczkach mowa? Jeśli chodzi o domowe studio,
to świetnie sprawdzi się tutaj emulator brzmienia taśmy
magnetycznej Steinberg Magneto, dostępny na pokładzie sekwencerów
Cubase i Nuendo. Można też wykorzystać wtyczki symulujące
brzmienie klasycznego sprzętu analogowego. Jedną z najciekawszych
propozycji tego typu jest wtyczka polskiej firmy PSP - Vintage
Warmer. Ciekawą propozycją są też aplikacje firmy Voxengo, np.
Lampthruster czy Warmfier nadające brzmieniu "lampowego"
charakteru. Plug-iny tego typu można włączyć w szereg efektów
przed lub po korekcji - nie ma w tym temacie jednej uniwersalnej
zasady, chodzi raczej o to, by dobrze zabrzmiało.
Odsłuch
Miejsce,
w którym będziesz przeprowadzać mastering swoich utworów jest
także bardzo ważnym elementem. W pomieszczeniu o nienajlepszej
akustyce ciężko będzie przeprowadzić prawidłowo cały zabieg.
Nie bez przyczyny w profesjonalnych studiach masteringowych montowane
są specjalne pochłaniacze fal dźwiękowych, faliste sufity ze
specjalnych materiałów i pułapki zapobiegające powstawaniu fal
stojących. (Optymalizację akustyczną pomieszczenia możesz
przeprowadzić np. wykorzystując program CARA, o którym piszemy w
tym numerze).
Do prawidłowego przeprowadzenia procesu masteringu w domu potrzebne będą oczywiście dobre monitory. Porządny odsłuch to podstawa. Najlepiej jak będą to kolumny o możliwie najbardziej płaskiej charakterystyce. Warto zainwestować w najlepsze głośniki na jakie możemy sobie w danej chwili pozwolić. Dobrze będzie umieścić monitory w odpowiednim miejscu tak, by głośniki wysokotonowe znajdowały się na wysokości uszu. Jeśli to możliwe, zestawy powinny stać na specjalnych podstawkach, co jest lepszym rozwiązaniem niż stawianie ich na rezonującym biurku czy innych meblach. Jeśli Twoje kolumny nie przenoszą najniższego basu to koniecznie zastosuj subwoofer. Kłopoty z niskimi częstotliwościami to typowy problem domowych produkcji. Czemu miałbyś dołączyć do grona tych, których nagrania są przebasowane, bądź w ogóle nie mają basu...
Warto zaopatrzyć się także w dobrej jakości słuchawki. Przydadzą się jako odsłuch alternatywny, na którym będziesz mógł porównać rezultaty swojej pracy. Najważniejszą rzeczą jest jednak poznanie swojego środowiska odsłuchowego. Pomaga w tym słuchanie dużej ilości nagrań na zestawie odsłuchowym, który służy nam do pracy. Tak najlepiej można poznać akustykę domowego studia, a znając niedostatki pomieszczenia możemy uwzględnić te informacje podczas pracy osiągając przyzwoity rezultat końcowy w nagraniach.
Narzędzia
software do masteringu
Jest kilka specjalnych narzędzi
programowych do masteringu nagrań. Jednym z nich jest Izotope Ozone,
aplikacja wyposażona w zestaw wszystkich urządzeń jakie będziemy
potrzebować. Na pokładzie Ozone znajdują się: kompresor
wielopasmowy, wielopasmowy exciter, korektor, specjalny pogłos
masteringowy i procesor do poszerzania bazy stereo. Do tego dochodzi
maksymalizator głośności (loudness maximizer), czyli specjalnej
konstrukcji limiter. Korektor Ozone posiada ciekawą funkcję pracy
nazwaną Matching, która pozwala na automatyczne dopasowanie widma
utworu do pobranego wcześniej spektrum utworu referencyjnego. Choć
Ozone wygląda jak ultracyfrowe urządzenie rodem ze świata Matrixa,
wewnątrz kryje się emulator starego sprzętu analogowego i ogólne
brzmienie aplikacji nie jest tak "zimne" jak mogłoby się
wydawać.
Innym pluginem, który można wykorzystać także do masteringu nagrań, jest PSP Vintage Warmer. Plug-in nie dość, że świetnie wygląda, to jeszcze posiada doskonałe brzmienie nadające ścieżkom charakteru, głębi i ciepła. Jest to jedna z tych aplikacji, które koniecznie trzeba wypróbować i wpiąć w szeregu insert podczas masteringu. Efekty mogą Was zaskoczyć!
Jeszcze inną wtyczką wartą uwagi jest Soniformer firmy Voxengo. Sam producent nazywa wtyczkę kompresorem spektralnym. Głównym zadaniem Soniformera jest wyrównanie spektrum dźwiękowego utworu do zadanej charakterystyki brzmieniowej. Dostępne ustawienia fabryczne pomogą Wam uzyskać właściwe brzmienie i są dobrym punktem wyjścia do uzyskania właściwego brzmienia. Soniformer powinien być wpięty w łańcuchu wtyczek przed korekcją i limiterem.
Trochę
uwag
Jeśli spróbujesz zrobić mastering swoich nagrań z
zachowaniem właściwej kolejności poszczególnych etapów pracy,
przykładając odpowiednią wagę do każdej kolejnej czynności,
jestem pewny, że efekt końcowy mile Cię zaskoczy. Najważniejsze
jest to, byś kierował się własnym słuchem. Najlepszym sposobem
na wyłapanie błędów i rzeczy do poprawienia jest słuchanie
rezultatów na wielu różnych systemach odsłuchowych, wliczając w
to także domowe miniwieże i głośniki telewizora. Dobrze zrobione
nagranie powinno zagrać jak trzeba na każdym rodzaju sprzętu. Nie
ograniczaj się do słuchania tylko własnego utworu. Zawsze miej pod
ręką dwa, trzy nagrania wzorcowe, w podobnym stylu i jak najlepszej
jakości. Porównanie swojej produkcji do dobrze zrobionych utworów
pomaga wybrać właściwy kierunek działania. Pomocna będzie też
kartka i ołówek. Rób notatki dotyczące tego, co trzeba poprawić
w Twoim kawałku w stosunku do utworów wzorcowych. Takie działanie
pomaga zbliżyć się do ideału nawet wtedy, gdy Twoje studio nie
przypomina masteringowego laboratorium, a Ty nie jesteś guru
światowego masteringu.
Proces
masteringu pozwala spojrzeć na własne utwory niejako z boku -
łatwiej można wychwycić błędy popełnione w aranżacji i miksie.
Może zdarzyć się, że w pewnym momencie dojdziesz do wniosku, że
w utworze trzeba sporo poprawić. Nie wahaj się cofnąć wtedy do
momentu miksu. Świat cyfrowy pozwala na łatwy dostęp do
śladów, poprawkę i ponowne zrobienie miksu.
Jeśli?usłyszysz,
że coś nie brzmi jak należy, popraw to w miksie, albo nawet nagraj
ponownie całą ścieżkę. Jeśli jakiś ślad okazuje się
kłopotliwy, spróbuj zarejestrować go jeszcze raz - to jedna z rad,
jakich udzielają profesjonaliści. Dobre brzmienie trzeba tworzyć
już na początku pracy, podczas rejestracji śladów. Nie ma co
liczyć na to, że poprawi się wszystko podczas masteringu. Jeśli
coś nie gra, popraw miks albo nagraj ponownie (i poprawnie) ścieżki.
Mastering ma sprawić, by Twój utwór lśnił - nie jest to
natomiast proces służący do naprawy wszystkich wcześniejszych
błędów.
Końcowy
szlif
Zanim cokolwiek zaczniesz robić, posłuchaj uważnie
całego materiału. Zastanów się co chcesz osiągnąć.
Porównaj materiał z innymi nagraniami i zdecyduj, do jakiego
rodzaju brzmienia będziesz dążył podczas masteringu. Ufaj swoim
uszom. Nie kieruj się wyłącznie obrazem utworu, który widzisz na
monitorze. Podczas słuchania wyłącz monitor. Możesz też wyjść
do drugiego pokoju czy innego pomieszczenia - to świetny patent -
słychać nieraz dużo więcej niż wtedy, gdy siedzisz na wprost
głośników. Jeśli już chcesz coś zobaczyć na monitorze, przyda
się rzut oka na analizator widma, który jest pomocnym narzędziem.
Inna rada zawodowców brzmi: presety, gotowe ustawienia fabryczne wtyczek traktuj wyłącznie jako punkty wyjścia do poszukiwania najlepszego brzmienia. Nie ma czegoś takiego jak preset idealny, który pasowałby do każdego utworu. Każda wtyczka "masteringowa" posiada presety o nazwie Pop, Dance, CD Master itd. Nie wierz jednak w to, że wystarczy kliknąć i włączyć takie ustawienie i każdy utwór zabrzmi jak kawałki grupy Mike And Mechanics. Popracuj nad własnym brzmieniem!
Podczas masteringu zawsze miej pod ręką nagrania referencyjne - dobrze wyprodukowane utwory, zbliżone charakterem do Twoich produkcji. Porównuj jak najczęściej rezultat pracy z tymi nagraniami. Dzięki temu nie zgubisz kierunku, w którym trzeba podążać poszukując doskonałego brzmienia dla swoich produkcji.
Nie słuchaj głośno materiału przez długi czas. Słuch szybko się męczy, szczególnie w zakresie wysokich tonów, warto więc zrobić sobie od czasu do czasu przerwę. Jak ustawić optymalny poziom odsłuchu? Trzeba ściszyć materiał do zera i robić coraz głośniej aż do momentu, gdy poczujemy się komfortowo, tzn. gdy stwierdzimy, że taka głośność wystarczy nam do pracy. Zrobić głośniej można jedynie w momentach, gdy musimy w nagraniu coś szczególnego "wyłowić".