Gross zapomniał o Kowalskich
Czy Janowi Tomaszowi Grossowi uda się wmówić Polakom, że są narodem bezwzględnych antysemitów? Nie, jeśli sami pamiętać będziemy o heroicznych postawach zwykłych ludzi. Pomóc ma w tym projekt „Życie za Życie".
Rodzina Kowalskich z Ciepielowa
Od kilku tygodni trwa wrzawa wokół najnowszej książki prof. Tomasza Grossa, autora nie mniej kontrowersyjnych „Sąsiadów", publikacji poruszającej temat pogromu Żydów w Jedwabnem. „Strach" nie jest książką historyczną, bazuje na uczuciach wstrząsu, które poprzednio już przyniosły profesorowi rozgłos. Dzięki manipulacjom, jakich dokonuje na materiale historycznym, można wysnuć tezę, że Polacy to naród antysemitów, który w czasie wojny i krótko po niej masowo mordował Żydów, de-nuncjował i okradał, przy społecznym przyzwoleniu na tego typu zbrodnie. Polemiką z warsztatem badań Grossa i oceną wartości historycznej jego publikacji niech zajmą się naukowcy. Zanim bezkrytycznie przyjmiemy do wiadomości jego „rewelacje", odpowiedzmy sobie na pytanie, co wiemy o zwykłych i przeciętnych rodzinach Ulmów czy Kowalskich, które oddały życie za swoją postawę wobec Żydów. Czy słyszał o nich prof. Gross?
Anonimowi bohaterowie
„Ich śmierć nie została opisana. Ginęli całymi rodzinami, wraz z tymi, których próbowali ratować. Byli polskimi bohaterami. Dlaczego wciąż nieznanymi?" - pyta Maciej Pawlicki, pomysłodawca i producent filmu „Życie za Zycie". Premiera miała miejsce 5 grudnia 2007 roku w Warszawie, a projekcji towarzyszyła dyskusja „Co wiemy o Kowalskich, którzy ginęli ratując Żydów?". Film jest częścią większego projektu badawczego zapoczątkowanego pod koniec lat 90. przez prof. Strzembosza i kontynuowanego od dwóch lat przez IPN i Instytut Studiów Strategicznych; jego edukacyjną i medialną prezentacją. Projekt działa w ramach programu „Patriotyzm Jutra". Profesor Tomasz Strzembosz w 1999 roku założył społeczny Komitet dla Upamiętnienia Polaków Ratujących Żydów, który gromadził nazwiska rodaków i weryfikował zgłaszane historie. Do dziś, wśród kilkunastu tysięcy zarejestrowanych nazwisk znajduje się około dwóch tysięcy osób zamordowanych przez Niemców za udzielenie pomocy Żydom. Prof. Jan Żaryn podaje, że w ratowanie Żydów w czasie wojny mogło być zaangażowanych od 500 tysięcy do miliona Polaków. Tylko niektóre osoby znamy z imienia i nazwiska. Instytut Yad Vashem medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata" uhonorował ponad sześć tysięcy Polaków. A więc większość to anonimowi bohaterowie, którzy być może „tylko" załatwiali podrobione dokumenty, „tylko" stali na czatach, „tylko" farbowali włosy, „tylko" udzielali pomocy medycznej, „tylko"... Za to „tylko" narażali życie swoje i całej rodziny. Polska bowiem była jedynym krajem, w którym za jakąkolwiek pomoc Żydom, nawet za podanie kromki chleba czy niezadenuncjowanie ukrywających się, groziła kara śmierci. Rząd Podziemnego Państwa Polskiego był jedynym, który powołał do życia instytucję mającą na celu pomoc Żydom w kraju. Rada Pomocy Żydom „Żegota" począwszy od 1942 roku otrzymała od rządu polskiego ponad milion dolarów, 200 tys. franków szwajcarskich i ponad 37 tysięcy złotych (dane wg Stefana Korbońskiego). W tym samym czasie na przykład rząd Francji dobrowolnie oddawał francuskich Żydów w niemieckie ręce.
Jak giną polskie świnie
Autor „Strachu" sugeruje, że powojenna nienawiść Polaków do Żydów wynikała z poczucia winy, że nie dość, iż nie pomogli swoim sąsiadom w tragicznych czasach Holokaustu, to jeszcze „dołożyli" im, grabiąc ich domy i majątki i na koniec denuncjując. Gross buduje obraz Polski antysemickiej, zamieszkanej przez chciwych „katoendeków" (wyrażenie wymyślone i używane przez autora), w której nie ma miejsca na odruchy współczucia i pomocy. Jak to więc możliwe, że - na przykład - w podwarszawskich Gołąbkach całe wsie i osiedla były zaangażowane w pomoc ukrywającym się Żydom? I nie była to jedna wystraszona rodzina, która bała się sąsiada biegnącego na gestapo, ale cała wtajemniczona wspólnota. Małe dzieci pełniły dyżury, stając na czatach, a gdy nadjeżdżał niemiecki samochód, całe Gołąbki przygotowywały się na „przyjęcie" gości, by Żydzi zdążyli się dostać do swoich kryjówek. Najbardziej znanym przykładem heroizmu jest rodzina Ulmów. Józef i Wiktoria Ulmowie razem z sześciorgiem dzieci mieszkali w Markowej koło Łańcuta. Ukrywali ośmioro Żydów. 24 marca 1944 roku na rodzinie dokonano za to publicznego mordu. „Patrzcie, jak giną polskie świnie, które przechowują Żydów" - wykpiwał bezczelnie jeden z oprawców. Wiktoria była w dziewiątym miesiącu ciąży. Obecnie trwa proces beatyfikacyjny rodziny Ulmów.
Śmierć za farbowanie włosów
Data premiery filmu „Życie za Życie" nie była przypadkowa. Początek grudnia 2007 r. to 65. rocznica dwóch ważnych wydarzeń: powstania „Żegoty" oraz zbrodni w Ciepielowie, gdzie oddziały Waffen SS zastrzeliły lub spaliły żywcem ponad trzydzieści osób - Polaków udzielających pomocy Żydom. Wśród nich była rodzina Kowalskich: Bronisława i Adam wraz z dziećmi: Janiną, Stefanem, Henrykiem, Zosią, Tadeuszem. Film przedstawia losy dziesięciu osób, które oddały swoje życie za uratowanie Żydów w czasie II wojny światowej. Ich historie wybrano spośród kilkuset udokumentowanych wydarzeń. „Zdecydowałem się zrobić ten film dlatego, że zobaczyłem bezradność naukowców w docieraniu do masowej opinii publicznej. Zrozumiałem, że w mediach tego tematu nie ma i że nic nie wiemy o tych, którzy zginęli. Są relacje dzieci, wnuków - ale oni odchodzą i to jest ostatni moment, żeby tych świadków rejestrować" - powiedział KAI Maciej Pawlicki.
Poznamy więc między innymi historię rodziny Baranków ze wsi Siedliska, która ukrywała pięcioro Żydów z pobliskiego Miechowa. Małżeństwo Baranków zostało zastrzelone wraz ze swoimi synami: 12-letnim Henrykiem i 10-letnim Tadeuszem. Katarzyna Kazimierczak, brzemienna matka dwojga dzieci, wraz z innymi mieszkańcami Radomia przywoziła żywność mieszkańcom getta. Zginęła jesienią 1942 roku podczas zastawionej przez Niemców zasadzki, a jej ojciec i brat zostali z tego powodu wywiezieni do obozów, gdzie zmarli. Mieszkańcy Woli Przybysławskiej pomagali przeżyć ukrywającym się w leśnych bunkrach ocalałym z likwidacji gett. Niemcy zamordowali za to 19 osób. Franciszka Budziaszek-Resich była właścicielką zakładu fryzjerskiego w Krakowie. By nadać Żydom „aryjski" wygląd, farbowała i prostowała im włosy. Zginęła w Ravensbruck. To zaledwie kilka przykładów postaw zwykłych Polaków, gorliwych katolików, którzy poważnie traktowali Dekalog. To tylko -jak mawiał prof. Strzembosz -wycinek „góry lodowej tego wielkiego nieopisanego dobra".
„Strach" Jana Tomasza Grossa to klasyczny przykład manipulacji faktami, tak by pasowały do z góry założonej tezy: Polska to naród antysemitów. O historycznej „wartości" tej pozycji niech świadczy fakt, że jej autor nawet nie zapoznał się z pierwszym na świecie badaniem problematyki stosunków polsko-żydowskich w okresie powojennym, jakie w języku angielskim ukazało się w 2003 roku, autorstwa prof. Marka Jana Chodakiewicza „After Holocaust". Polska premiera książki „Po Zagładzie", wydanej przez IPN, miała miejsce niemal równocześnie z książką Grossa.
27 stycznia o godz. 10.30 w telewizji PULS wyemitowany zostanie film „Życie za Życie"
„Dziś w wielu środowiskach i mediach na Zachodzie, o Polakach mówi się jako niemal współwinnych Holocaustu. Przemilczając rolę rządów kolaborujących z nazistowskimi Niemcami czy samych Niemców. Wobec takich niesprawiedliwych ocen, niekiedy celowego zakłamywania prawdy, a niekiedy najprostszej niewiedzy, jakie istnieją wokół roli Polaków w obliczu Holocaustu, szczególnie konieczne jest pokazanie prawdy o bohaterstwie i ofiarach Polaków poniesionych w obronie współbraci Żydów. Projekt „Życie za Życie" będzie nieodrobioną lekcją historii dla kilku pokoleń. Lekcją budzącą wielkie pozytywne emocje, a także - mamy nadzieję - narzędziem polskiej racji stanu, ukazującą bohaterstwo narodu polskiego w obliczu zbrodni nazizmu niemieckiego. Ale przede wszystkim „Życie za Życie" mieć będzie ogromny ładunek pozytywnego przestania i miłości bliźniego, przesłania dla wszystkich pokoleń i wszystkich narodów"
Maciej Pawlicki www.zyciezazycie.pl