„Weisera Dawidka” inauguruje moment, gdy trzej nierozłączni koledzy – Szymon, Piotr i Paweł (narrator powieści) - znajdują się w gabinecie dyrektora szkoły, do której chodzą. Powodem jest niewyjaśnione zniknięcie ich dwojga kolegów, Elki i tytułowego Weisera Dawidka. Przesłuchiwanie jest niejako nicią przewodnią, na której snuta jest opowieść o zagadkowym chłopcu. W tej powieści nie ma rozdziałów, jedynie tak zwane „światła” oddzielają wątek od wątku. Prawie każdy z takich wątków rozpoczęty jest od rzucenia czytelnika w sytuację przesłuchiwania. Oprócz trojga dzieci udział w nim biorą woźny, który pilnuje podejrzanych, dyrektor, prokurator i M-ski, nauczyciel przyrody. Pierwszy przesłuchiwany jest Szymon.
Następnie
narrator opisuje, jak doszło do poznania Dawidka. Przedstawia
chłopca jako tego, który zawsze stał z boku, wycofanego.
Charakteryzuje go jako lekko przygarbionego i drobnego, chudego
wręcz, o rudych włosach i ogromnych, szeroko otwartych, ciemnych
oczach, kontrastujących z jego bladą cerą. Umieszcza Weisera w
konkretnej przestrzeni, czyli kamienicy na pierwszym piętrze.
Chłopiec mieszkał tam pod numerem trzynastym razem ze swoim
dziadkiem (?), opiekunem, krawcem Abramem Weiserem.
Po
raz pierwszy dzieci spostrzegają Dawidka pod koniec czerwca, w
czasie procesji Bożego Ciała, kiedy chłopiec wyłania się z mgły
kadzidlanego dymu. Już wtedy narrator ujawnia, że Weiser sprawiał
takie wrażenie, jakby czekał na nich od zawsze. Bliższe spotkanie
następuje pod plebanią, gdy Weisera prawie spotyka lincz jako tego,
który nie chodzi na religię, jako Żyda. Gdy już już mają spaść
na niego pierwsze ciosy, do akcji wkracza Elka, która odpędza
dzieciaki od chłopca. Ten sprawia wrażenie, jakby nic się nie
stało, nakłada na siebie koszulę i odchodzi, a za nim dziewczynka.
Lato jest tak upalne, że dzieci wsiadają w tramwaj,
który zawozi je na plażę w Jelitkowie. Tam okazuje się, że
kąpiel jest niemożliwa, bowiem brzeg zasłany jest zdechłymi
rybami.
Dalej narrator rozpisuje się na temat M-skiego,
jego roli w szkole (odpowiedzialny za wychowanie w szkole), jego
udziału w pochodzie pierwszomajowym, odwiedzin u każdego, kto nie
był na pochodzie, z wyjątkiem Weisera.
W tym momencie
narrator z uporem zaznacza, że nie pisze książki, ale jeśli już,
to to, co napisze za chwilę, powinno być jej pierwszym rozdziałem.
Następuje opis zabaw trzech chłopców na brętowskim cmentarzu:
Szymon jest dowódcą SS, a chłopcy żołnierzami partyzantki,
których spotyka śmierć. Zabawie przyglądająją się Weiser i
Elka, pojawiający się nie wiadomo skąd. W pewnym momencie Weiser
zeskakuje z sosny, na której siedział, i wręcza chłopcom
prawdziwą broń z czasów drugiej wojny światowej, po czym razem z
Elką odchodzi.
Wątek zostaje przerwany i znowu wracamy do przesłuchania. Tym razem zeznania składa Paweł, czyli narrator. Następnie oddaje się on rozmyślaniom na temat istoty relacji Weiser-Elka. Zastanawia się, czy Elka była zakochana w swoim żydowskim towarzyszu, czy też łączyła ich jakaś inna więź. Potem opisuje, jak doszło do poznania przez Pawła, Piotra i Szymona uciekiniera z pobliskiego szpitala psychiatrycznego. Nazwali go Żółtoskrzydłym (od szlafroka, w który ubrany był mężczyzna). Paweł kreśli, jakimi słowy odezwał się po raz pierwszy pomylony człowiek, oraz to, co wydarzyło się potem – człowiek uwiesił się dzwonu na cmentarzu, czym wywołał nagonkę na siebie i swoich nieletnich znajomych. Jednak ucieczka powiodła się – natrafiają na M-skiego, na którego spadają cięgi za domniemane zachowanie na cmentarzu, z którym przyrodnik nie miał jednak nic wspólnego. Dochodzi do kłótni między kościelnym a nauczycielem. Potem następuje opis śledzenia Elki i Weisera przez Szymona i Pawła. Okazuje się, że dziewczynka i chłopiec oddają się niecodziennym praktykom na lotnisku, a konkretnie na końcu pasa startowego. Mianowicie obserwują z pozycji leżącej brzuchy lądujących samolotów, których podmuch wznosi czerwoną sukienkę Elki w górę, odsłaniając jej podbrzusze. Zafrapowani śledzący rozpowiadają tę plotkę na podwórku (konkretnie Szymon), po czym naśmiewają się z Elki („daj nam też się pomacać”). Ta jest bliska furii, jednakże w ostatniej chwili do wszystkich zwraca się z wysokości pierwszego piętra Weiser oświadczający, aby przyszli następnego dnia do oliwskiego ZOO o dziesiątej rano. Znamienne jest to, że tak naprawdę Weiser zwraca się do Elki, aby im przekazała. Jest to specyficzny gest dla Dawidka, który traktował dziewczynę jako pośrednika między sobą a chłopcami.
Narrator
tnie wątek i wraca do przesłuchania, w czasie którego dochodzi do
spięcia między prokuratorem a dyrektorem. Paweł, obserwując
zajście, dochodzi do wniosku, że prawda na temat tajemniczego
zniknięcia Elki i Weisera jest niemożliwa do przyjęcia przez
dorosłych. Następuje przesłuchanie Piotra, w międzyczasie chłopcy
próbują ustalić jedną spójną propozycję zeznań, na co nie
zgadza się Szymon. Paweł wspomina o odwiedzinach u Szymona.
Potem
przenosimy się do ZOO, gdzie przed głównym wejściem spotyka się
nierozłączna trójka kolegów oraz ich paru znajomych z podwórka.
Wszyscy są świadkami, jak Dawidek staje przed klatką z panterą i
bez słów ujarzmia rozwścieczone zwierzę. Później, jakby nigdy
nic się nie stało, Dawidek zabiera „paczkę” na długi spacer
po nieodkrytych dotychczas okolicach Gdańska (wskazuje im miejsce,
gdzie odpoczywał w czasie polowania Fryderyk Wielki).
Znowu wracamy do gabinetu dyrektora szkoły, który odbiera telefon od ojca Hellera z żądaniem wydania mu syna. Później jednak narracja skacze do przodu – narrator opisuje poszukiwania dowodów na istnienie Weisera w kartotece miejskiej i szkolnej. Następnie wracamy do przeszłości – Paweł wspomina wycieczkę, na którą zabrali go Weiser i Elka po Gdańsku. Dawidek pełni funkcję przewodnika – wskazuje, gdzie mieszkał Schopehauer, opowiada o organach w gdańskiej katedrze, mówi o domu innego filozofa, Schichaua, wspomina, gdzie stał gauleiter na Długim Targu. Potem następuje scena gry w piłkę z zaczepnymi wojskowymi – tylko dzięki Weiserowi i jego umiejętności rozstawienia ludzi na boisku chłopcy wygrywają mecz 5:2. Wtedy właśnie chłopiec ujawnia kolejną ze swoich umiejętności.
Po
krótkim opisie przesłuchania Pawła narrator opisuje swoje
odwiedziny u Elki w Manheim, gdzie teraz mieszka przyjaciółka
Weisera. Kreśli dzieje ciężkich początków życia bohaterki w
Niemczech, a następnie mówi o swoistej grze o Dawidka, jaką
prowadzi z nim Elka. Dochodzi między nimi do zbliżenia – jest to
jeden z piękniejszych opisów w powieści, poetycki i nie mający w
sobie nic z dosłowności. Paweł ponosi fiasko: niczego nie
dowiedział się od Elki na temat tajemniczego zniknięcia Dawidka i
jej amnezji po wybuchu w tunelu.
Przenosimy się do
gabinetu, gdzie trzej chłopcy mają na piśmie złożyć zeznania.
Paweł opisuje pierwszy wybuch, po którym – tydzień po –
następuje kolejny, każdy aranżowany przez Weisera, który okazuje
się nie tylko zaklinaczem zwierząt i zdolnym piłkarzem, ale i
piromanem. Czwarty wybuch okazuje się nieudany.
Wątek
przerwany jest wtrąceniem, że Szymon zdecydował się na napisanie
o znalezieniu przez nich fragmentu sukienki Elki. Znowu cofamy się w
przeszłość, czyli opisy nudy, jaka panuje w to upalne lato. Jedyną
rozrywką jest tropienie Elki i Dawidka, który to wątek znowu
zostaje przerwany i uzupełniony wtrętem o „rozmowach” narratora
z nieżyjącym Piotrem na cmentarzu. Wracamy do prób śledzenia
Weisera i jego przyjaciółki: chłopcy decydują się poczekać na
nich w pustej krypcie na cmentarzu, miejscu ich zabaw. Gdy już już
po długim oczekiwaniu mieli zrezygnować, spostrzegają obiekty ich
zainteresowania. Śledzą tę dwójkę, jednak nic ciekawego się nie
dzieje. Dawidek i Elka czekają na zachód słońca, by potem dojść
do starego budynku nieczynnej cegielni. Sprawia ona wrażenie
zamczyska, w którym roznoszą się głosy. Dwoje przyjaciół
znajduje się na samym dole, w piwnicy. Elka rozstawiła w
pomieszczeniu świece, tymczasem Weiser skulony klęczy i wygląda,
jakby się modlił, co rejestruje trójka chłopców-podglądaczy.
Dziewczynka wyciąga z torby fletnię Pana i zaczyna grać. Weiser
rozpoczyna swój szamański taniec, po czym, gdy muzyka ustaje,
przemawia w dziwnym niezrozumiałym języku i powoli unosi się w
powietrze. Tę lewitację przerwie załamująca się pod
podglądającymi powierzchnia. W ten sposób zostają zdemaskowani i
zarazem zaprzysiężeni, że nikomu nie powiedzą o tym, co tu
zobaczyli.
Dalej narrator wędruje do przyszłości, w której spotyka się z Szymonem w Gdańsku. Rozmawiają o fletni Pana skradzionej ze szkoły. Konkludują, że Elka mogła być instrumentem, narzędziem eksperymentów w rękach Weisera. Pada również parę myśli na temat okoliczności śmierci Piotra (trafiony przypadkową kulą w czasie zamieszek w grudniu 1970).
Spotkanie
zostaje przerwane wtrąceniem narratora o niezgadzających się ze
sobą zeznaniach trójki chłopców, po czym powraca do momentu, gdy
piątka dzieci znalazła się z starej cegielni. Następuje wyżej
wspomniana przysięga, po czym umawiają się na następny dzień na
godzinę szóstą. W czasie drogi do domu, przechodząc obok
cmentarza, rozlegają się dźwięki dzwonów – chłopcy domyślają
się, że to Żółtoskrzydły, który ucieka przed kościelnym do
krypty. Postanawiają, że będą go chronić. Przynoszą mu
jedzenie, ubranie i papierosy, bez których chory psychicznie
mężczyzna nie może funkcjonować.
Następuje ponowna
retrospekcja, czyli cofnięcie się do przesłuchania, po czym
narrator wraca do cegielni. Zanim Weiser odkryje przed chłopcami
następną tajemnicę, każe im przysiąc na życie pozagrobowe, że
przenigdy nie zdradzą nic z tego, co tu zobaczyli i co mogą
zobaczyć, po czym prezentuje im swoje zbiory broni z czasów drugiej
wojny światowej oraz imponującą kolekcję znaczków z Generalnej
Guberni. Uczy chłopców strzelać (za makietę służy popiersie
M-skiego wystylizowanego na Stalina), a potem wręcza im instrukcję
obsługi broni oraz parabellum, rodzaj broni.
Narrator
wraca na cmentarz, gdzie rozmawia z Piotrem, następnie wraca
pamięcią do mszy i modlitw, jakie odbywały się w intencji
rolników. Opisuje awanturę, do jakiej dochodzi pod barem „Liliput”
między panem Korotkiem a jednym z murarzy i uniemożliwienie ćwiczeń
w strzelaniu z racji nabożeństw. Elka przekazuje im wiadomość od
Weisera o kolejnym spotkaniu, na cmentarzu zaś nie zastają
Żółtoskrzydłego, który najwidoczniej wyprowadził się z ich
pustej krypty. Chłopcy spotykają się na treningach w strzelaniu z
parabellum, aż pewnego razu spostrzegają M-skiego, kierującego się
w stronę lasu. Śledzą go, po czym doznają iluminacji – ich
nauczyciel spotyka się w lesie z pewną czarnowłosą gospodynią,
by otrzymywać od niej razy po twarzy (za co jej płaci), które
doprowadzają go do rozkoszy. Trzej chłopcy nie nazwali tego, co
zobaczyli, ale wspomnienie tego wydarzenia zostało w nich.
Heller
opisuje kolejny wybuch przeprowadzony przez Weisera, umawiają się
na wczesne popołudnie w cegielni. W międzyczasie Paweł opowiada
Dawidkowi swój sen, w którym Weiser pokonuje monstrum z morza.
Monstrum owo ma twarz M-skiego.
Znajdujemy się znowu w
przyszłości, a konkretnie w 1971 roku, kiedy Paweł udaje się do
proboszcza Dudaka na spowiedź mającą charakter rozmowy. Wielebny
wykazuje się niezrozumieniem, Heller wypada z kościoła wzburzony.
Kolejna
retrospekcja wyjaśnia trochę więcej: w czasie przesłuchania
chłopcy na migi ustalają wspólną wersję dotyczącą skrawka
sukienki Elki – ostateczną wersją będzie ta, że fragment został
przez nich spalony.
Znowu znajdujemy się w cegielni,
gdzie Weiser wyjmuje z klaseru dwanaście znaczków z podobizną
Hitlera (tzw. Adolfów) i nakleja na makietę z podobizną
nauczyciela biologii. Strzelają po kolei wszyscy oprócz Elki, ale
znowu to Weiser okazuje się mistrzem. Następnie dzieci udają się
w plener, gdzie Paweł rozstawia makiety. Tym razem będą strzelać
z automatu. W pewnym momencie, gdy Weiser jest przy broni, a Paweł
wraca do grupy po zmianie planszy, dzieje się wypadek – Paweł
dostaje rykoszetem strzał nad lewą piętą. Weiser fachowo i bez
paniki zajmuje się kolegą – wypala mu ranę, by nie wdała się
gangrena. Instruuje, jak odpowiadać, gdy dorośli będą pytali, co
mu się stało. Tym samym Paweł zostaje unieruchomiony w domu na
dłużej, pomaga matce przy domowych czynnościach, a w tym czasie
reszta grupy dalej trenuje strzelanie. Po trzech dniach Pawła
odwiedza Piotr, streszcza mu, że teraz zmienili broń na nagana, a
Weiser pokazywał im, jak chodzi po rozżarzonych węglach. W czasie
tego wieczoru Weiser opowiada chłopcom o tym, jak chce zostać
artystą cyrkowym.
Wracamy do gabinetu dyrektora –
toczy się przesłuchiwanie Pawła, który dzieli się z czytelnikami
refleksjami dotyczącymi M-skiego. Przypomina mu się, jak w czasie
odwiedzin u Elki zobaczył swego nauczyciela w niemieckiej telewizji.
Następuje opis przemian, jakie rejestruje Paweł z punktu widzenia
dorosłego. Zauważa, że okolice Gdańska i same miasto bardzo się
zmienia (na przykład dziewicze niegdyś tereny zostały
zarekwirowane przez działki).
Pewnego dnia – to znowu
powrót do czasów dzieciństwa – do miasta przyjeżdża cyrk.
Piątka kolegów oczywiście bierze udział w występie i jest
świadkiem, jak pantera rzuca się na żonę tresera. Wtedy po raz
pierwszy Paweł jest wściekły na Weisera, że ten nie robi użytku
ze swoich zdolności hipnotyzerskich. Są również świadkami linczu
i złapania Żółtoskrzydłego, co zostanie odnotowane w lokalnej
gazecie.
Potem dzieci uczestniczą w pikniku na pożegnanie wakacji. Weiser również prezentuje swój przedostatni wybuch, który wygląda jak trąba powietrzna. Dawidek i Elka żegnają się z towarzyszami, po czym odchodzą. Następnego dnia rano dziadek Dawidka wszędzie szuka wnuka, okazuje się, że nie wrócił do domu na noc. Zagadkę wyjaśnia matka Elki – dziewczynka zaprosiła chłopca na wycieczkę do rodziny w Pszczółkach.
W
przedostatniej scenie z przesłuchań chłopcy podpisują zeznania.
Do akcji wkracza ojciec Pawła, który informuje śledczych, że
odnalazła się Elka, nieprzytomna oraz że zmarł dziadek Weisera.
Teraz następuje kluczowa dla całej powieści scena, gdy
Weiser z towarzyszami przygotowuje ostatni, specjalny wybuch. Po czym
znika wraz z Elką na końcu długiego tunelu pod torami kolejowymi.
I nigdy już się nie odnajdzie.
Scena końcowa to
przywołanie krainy dzieciństwa oraz bezradne wołanie Weisera przez
dorosłego już Pawła.
str.