Adrian Gąbka

Adrian Gąbka

reporter Superstacji

Wybory zostały sfałszowane przez Rosjan? PiS żąda wyjaśnień

Wygląda na to, że lightowa polityka Prawa i Sprawiedlwiości szybko się kończy. - Kilka dni temu otrzymałem raport podpisany przez grupę ekspertów anonimowych. To bardzo ciekawy dokument. Dotyczy tego, że Państwowa Komisja Wyborcza, co wielce prawdopodobne, korzysta i korzystała w czasie ostatnich wyborów z serwerów rosyjskich firm - zdradził mi Maks Kraczkowski, poseł PiS. Twierdzi, że analizę otrzymał od osób, które współpracowały, bądź współpracują ze specsłużbami.

15 komentarzy

Skomentuj2 tygodnie temu•aktualizowany 2 tygodnie temu

- W raporcie jest cały wydruk informatyczny wskazujący na to, że duża część materiałów analizowanych przez Państwową Komisję Wyborczą przechodzi przez rosyjskie serwery. I teraz pytanie - czy to prawda i czy te serwery zostały sprawdzone pod względem bezpieczeństwa przechowywanych i przetwarzanych informacji przez na przykład Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego? - pyta poseł w rozmowie z Superstacją. W środę zamierza skierować do ABW interpelację w tej sprawie. Wystąpi też o wyjaśnienia do Państwowej Komisji Wyborczej i ministra spraw wewnętrznych.

Fragment raportu, który dostarczono posłowi PiS•Adrian Gąbka, Superstacja



W raporcie nie brakuje sugestii jakoby rosyjskie serwery mogły mieć wpływ na wynik wyborczy. - Wydaje się, że sfałszowanie ostatnich wyborów było możliwe i stosunkowo proste. Nie twierdzimy, że wybory zostały sfałszowane, ale że była taka możliwość - czytamy w 7-stronicowym dokumencie, który opatrzono tajemniczym podpisem "zespół ds. monitoringu wyborów". Autorzy raportu zalecają, żeby sprawą zajęli się parlamentarzyści PiS. - Należy utworzyć w Sejmie zespół parlamentarny na wzór zespołu parlamentarnego ministra Macierewicza badającego katastrofę smoleńską, który zbada możliwości fałszowania wyborów. Zatrudni specjalistów, którzy przejrzą sieć komputerową PKW i dokonają sprawdzenia oprogramowania wyborów (przede wszystkim kodów źródłowych) - sugeruje dokument. Na dołączonych do niego kartkach natrafiłem na ubolewanie, że Antoniego Macierewicza nie można sklonować, bo mógłby stanąć na czele nowego zespołu, gdyby nie był zajęty Smoleńskiem.

Wnioski autorów dokumentu•Adrian Gąbka, Superstacja



Kraczkowski nie widzi jednak potrzeby stworzenia dodatkowego zespołu. W jego ocenie wystarczą działania polskich służb. Pytany o raport Ryszard Czarnecki, eurodeputowany PiS wskazuje na inne zdarzenie. - Sytuacja, w której rosyjscy hakerzy podpuszczani przez rząd paraliżują całą bazę informatyczną rządu Łotwy - mówi Superstacji. To dla niego wystarczający powód do pewnych wniosków. - Można przyjąć, że również tym razem przy użyciu rosyjskich firm, czy ich spółek córek Rosjanie mogą starać się wpłynąć na wynik wyborów innym kraju, który z Rosją sąsiaduje - mówi Czarnecki. Podkreśla, że do niemal ostatniej chwili PiS miał zbliżone sondaże do PO. Po wyborach okazało się, że strata jest dużo większa. Według Czarneckiego, komisja mogłaby powstać, ale wtedy, gdyby miała - w przeciwieństwie do komisji Macierewicza - charakter ponadpartyjny. - Myślę, że premierowi Tuskowi powinno zależeć, żeby nikt nie mógł mu w przyszłości powiedzieć, że został premierem dzięki manipulacjom, machinacjom, zabiegom rosyjskich służb - tłumaczy Czarnecki.

Według Państwowej Komisji Wyborczej nie może być mowy o żadnym fałszerstwie. - Wspomaganie elektroniczne jest tylko pomocą. Podstawą ustalenia wyników są papiery protokoły, wyniki głosowania obwodowe. Najważniejszym celem obsługi informatycznej jest szybkie przekazanie wyników - tłumaczy Superstacji Romuald Drapiński z Krajowego Biura Wyborczego. Dodaje, że wyniki wprowadzone do systemu elektronicznego są sprawdzane na poziomie gminnym, okręgowym i centralnym. PKW zaprzecza też jakoby korzystała z usług rosyjskich firm. Tyle, że z raportu, który powołuje się na wykaz DNS (z bazy organizacji RIPE) wynika, że w dniu wyborów widniała tam nazwa spółki, która miała kiedyś rosyjski kapitał. - Firma, która obsługiwała nas kilka lat temu pomagała nam dokonywać tego wpisu, ale nie jest on już (przyp. red. od kilku lat) aktualny - dodaje Drapiński.

Sama firma tłumaczy, że jej właścicielami są polskie i amerykańskie fundusze inwestycyjne. - Fundusze te mają nie do końca jasnych właścicieli - piszą anonimowi autorzy raportu. Ale wygląda na to, że o dokumencie z pełną powagą mówi tylko PiS. - Informacja w stylu tych objawień, które miewa Antoni Macierewicz - komentuje Artur Dębski z Ruchu Palikota.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron