Abp Michalik - naród polski może wymrzeć
d zisiaj, 13:09 Jacek Nizinkiewicz / Onet
Abp Józef Michalik, Waldemar Kompała / Agencja Gazeta
Arcybiskup Józef Michalik ocenił, że papież Benedykt XVI może abdykować, ponieważ tak jak każdy człowiek "ma on wolną wolę". - Wyobrażam sobie (aby Benedykt XVI abdykował - red.), ale mam nadzieję, że tego nie zrobi i wytrwa do końca - zaznaczył hierarcha. Duchowny mówił też o tym, że obawia się dalszych badań naukowców nad in vitro, ponieważ mogą one być w przyszłości wykorzystywane w zły sposób. Szczególnie dlatego, że takie badania "pozostają obecnie poza jakąkolwiek kontrolą". - Rodzi to wiele zagrożeń realnych i potencjalnych, jak przedmiotowe traktowanie życia ludzkiego czy tworzenie hybryd ludzko-zwierzęcych. Istnieje niebezpieczeństwo nawet eugenicznej selekcji ludzi - powiedział arcybiskup w drugiej części rozmowy z Onetem.
Z Arcybiskupem Józefem Michalikiem, Przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski, metropolitą przemyskim - rozmawia Jacek Nizinkiewicz.
Jacek Nizinkiewicz: Dlaczego ksiądz arcybiskup jest przeciwnikiem "Gazety Wyborczej"?
Abp Józef Michalik: Nie jestem przeciwnikiem żadnego medium, choć z kilkoma się fundamentalnie nie zgadzam. To jest istota wolności: możemy się różnić, ale niech nasz głos będzie prawdziwy i równy. "Gazeta" jest medium antychrześcijańskim i nie trzeba się specjalnie wysilać, aby pokazać to poprzez publicystykę i polityczne akcje, w które się angażuje. Jednocześnie nie waha się atakować swojej rynkowej konkurencji, oskarżając np. media o. Rydzyka o antysemityzm. Propaguje fałszywe hasło, które jest bardzo chwytliwe i niesprawiedliwe. Są jednak i w "Gazecie Wyborczej" redaktorzy poważni, reprezentujący duży potencjał intelektualny, współbrzmiący z ich kulturą i można się od nich wiele nauczyć.
- Traktuje ksiądz Adama Michnika jak "kościołożercę"?
- Traktuję go jako człowieka myślącego, którego stać na refleksję. Mam nadzieję, że Adam Michnik stanie się kiedyś Vaclavem Havlem albo Leszkiem Kołakowskim. Często się modlę się za niego.
- A jak ksiądz arcybiskup reaguje na słowa o. Rydzyka, kiedy ten mówi o eksterminacji narodu polskiego i wylicza, że chorzy nie mają pieniędzy na zakup leków ratujących życie, a w Polsce prowadzona jest polityka antyrodzinna, która "ma znamiona zamierzonego zmniejszenia liczby narodu"?
- Zawsze się traci na wypowiedziach zbyt ekstremalnych. Trudna sytuacja chorych i emerytów w Polsce jest jednak faktem. Faktem jest też brak polityki prorodzinnej, skoro w tym względzie w Europie Luksemburg najskuteczniej pomaga rodzinom, a Polska plasuje się na ostatnim miejscu w całej Unii Europejskiej. Faktem jest również, że wymieramy, skoro nasz przyrost naturalny wynosi 1,2 dziecka na statystyczną kobietę. Rośnie też bezrobocie, najbardziej dynamiczna młodzież. Jest się czym niepokoić.
- A czy duchowny powinien piętnować osoby, mówiąc, że w Sejmie są transwestyci, homoseksualiści i aborcjoniści?
- Dziś najbardziej osobiste sprawy stają się publiczne. Katechizm Kościoła Katolickiego mówi, że: "powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością" oraz że "osoby homoseksualne są wezwane do czystości" tak jak wszystkie inne. Sejm także jest odbiciem rzeczywistości, w której żyjemy.
- Wytykanie preferencji seksualnych jest słuszne?
- Przejdźmy do następnego pytania.
- Widział ksiądz zdjęcia z Manify?
- Nie widziałem.
- Jeden z redaktorów "Gazety Wyborczej" niósł transparent z napisem: "Pier...olę, nie rodzę". Ludzie nie mają prawa do tego typu publicznych deklaracji?
- Nie widziałem, ale znam wypowiedzi innych ludzi. Żenujące jest robienie autorytetu z hierarchii wartości pani Czubaszek. Dziecko i macierzyństwo zasługuje zawsze na szacunek w świecie prawdziwej kultury. Uszanujmy wybór. Współczujmy ludziom, którym się nie udało, ale nie róbmy z nich bohaterów, nie nagłaśniajmy tego, co powinno być otoczone, w najlepszym wypadku, milczeniem.
- PO chce podjąć debatę na temat związków partnerskich...
- PO połknie wszystko, co przyniesie jej popularność społeczną. Czemu to ma służyć? Dlaczego PO milczy, kiedy naród polski wymiera. Nie robią nic w sprawie promocji rodzin, opieki nad rodzinami wielodzietnymi, leki drożeją, rośnie bezrobocie, spada dzietność, likwiduje się szkoły, zaniża się kultura.
- PO zamierza wrócić do debaty nad in vitro. Coraz głośniejsze są też głosy polityków chcących adopcji dzieci przez pary homoseksualne.
- Czy politycy rządzącej partii potrafiliby odpowiedzieć na te proste pytania stawiane przez Benedykta XVI: Czym jest dobro? Dokąd wiedza ma prowadzić władzę? Czy chodzi tylko o to, aby móc nad czymś panować, czy też trzeba postawić pytanie o wewnętrzne kryteria, o to, co jest dobre dla ludzi, co jest dobre dla świata? Czym jest rzeczywiście postęp? Czy jest nim to, że mogę coś zniszczyć?
Kościół nie stoi na drodze do szczęścia bezdzietnych małżeństw. Dążenie do posiadania potomstwa jest naturalną konsekwencją miłości, jaką się obdarzają małżonkowie. Niepłodność wielu małżeństw jest realnym społecznym problemem, a czasami mówi się wręcz o chorobie cywilizacyjnej. Jednak nie każda droga, służąca spełnieniu nawet słusznego pragnienia jest dobra. Mamy do czynienia z postępem naukowym, który prowadzi do wzrostu technicznych możliwości, na przykład przez stosowanie metody zapłodnienia in vitro. Jednak wiele aspektów tej procedury i kwestii z nią związanych budzi nie tylko etyczne wątpliwości. Różne działania dotykające początkowej fazy życia ludzkiego: badania, eksperymenty czy wdrażane terapie są faktem. Faktem jest i to, że pozostają obecnie poza jakąkolwiek kontrolą społeczną i prawną. Rodzi to wiele zagrożeń realnych i potencjalnych, jak przedmiotowe traktowanie życia ludzkiego czy tworzenie hybryd ludzko-zwierzęcych. Istnieje niebezpieczeństwo nawet eugenicznej selekcji ludzi, bowiem przyzwolenia na działania służące unikaniu chorób genetycznych mogą także prowadzić do tworzenia kategorii ludzi lepszych, realizujących wyobrażenia rodziców czy nawet twórców społecznych utopii, tym razem już nie rodem z XX-wiecznych totalitaryzmów. W tym kontekście Kościół jest nie tylko uprawniony, ale i ma obowiązek wskazywać właściwe rozwiązania prawne. Gdyby tego nie czynił, sprzeniewierzyłby się swojemu powołaniu. Kieruje się katolicką, czyli powszechną troską o ochronę godności każdego człowieka i każdego ludzkiego życia, ale mówiąc o kwestiach moralnych nie przedstawia tylko katolickiego sposobu widzenia.
- A co z adopcją dzieci przez pary homoseksualne?
- Co do adoptowania dzieci przez pary homoseksualne, to najbliższy jest mi pogląd, że człowiek dorosły może źle wybrać swoją życiową drogę. Ma do tego prawo, ale w ramach niego nikt z nas nie ma nieograniczonego prawa do posiadania i wychowywania dzieci. Granicą jest dobro dziecka i jego prawo do wychowania w rodzinie naturalnej czy adopcyjnej, ale zawsze tworzonej przez mamę i tatę.
- Dlaczego nie powinno się przyznawać parom homoseksualnym prawa do adopcji dzieci?
- Osobisty przykład życia obojga rodziców fundamentalnie kształtuje w dzieciach świat wartości, wrażliwość społeczną oraz obraz kobiety i mężczyzny. Przyznanie parom homoseksualnym przywileju wychowywania dzieci uzasadnionego wyłącznie chęcią jego posiadania odbywa się zawsze kosztem prawa dzieci do wychowania w rodzinie i po prostu je uprzedmiotawia.
- W Sejmie jest większość, która może przegłosować związki partnerskie.
- Właśnie dostałem od przyjaciół imieninowy prezent. To książka brytyjskiej dziennikarki Melani Phillips, zatytułowana "Londonistan". Jeszcze jej nie przeczytałem, ale kartkując znalazłem taki oto fragment: "Wielka Brytania stała się w dużym stopniu społeczeństwem postchrześcijańskim, gdzie tradycyjna moralność uległa stopniowemu osłabieniu, by w końcu zostać zastąpioną przez kulturę, w której »wszystko ujdzie«. W kulturze tej autonomiczne decyzje co do zasad postępowania stały się niepodważalnymi prawami. Teraz gdy styl życia każdej osoby ma rzekomo taką samą wartość, sama idea norm moralnych jest traktowana z niechęcią, jako furtka do dyskryminacji i uprzedzeń. Judaizm i chrześcijaństwo, dwa wyznania, które uformowały fundamenty zachodniej cywilizacji, zostały zepchnięte na bok, a ich miejsce zajęły różnorodne formy okultyzmu i sekty. Rezultatem jest powstanie zdeprawowanej i bezładnej kultury natychmiastowej gratyfikacji, pełnej rozpadających się rodzin, zdziczałych dzieci, przemocy, nędzy i wulgarności na ulicach. Na poziomie myślenia abstrakcyjnego ten moralny relatywizm zniszczył pojęcie obiektywizmu, tak więc prawda i kłamstwa straciły swoje znaczenie. To otworzyło drogę do moralnej inwersji "kultury pokrzywdzonych", która twierdzi, że ponieważ mniejszości są uciskane przez większość, to nie mogą być odpowiedzialne za to, co się z nimi dzieje. W efekcie pojawiła się atmosfera zastraszenia, w której mniejszości mogą żądać specjalnego traktowania, zaś każdego kto by owych żądań nie akceptował, obwołać bigotem. Przestępstwa i niewłaściwe postępowanie mniejszości zostały więc wybaczone, a wina zrzucona na większość". Sądzę, że Polacy w przyszłych wyborach parlamentarnych będą musieli dokonać wyboru, czy chcą iść taką właśnie drogą.