Rytuały czarów
Różne dzieła średniowieczne, traktujące o magji praktycznej, podają rozmaite przepisy rytuału, a wszystkie twierdzą, że właśnie dany rytuał jest naprawdę skuteczny. Wspomniałem już wcześniej, że skuteczny jest każdy rytuał, który zdoła oddziałać na wyobraźnię maga i skupić przez długi czas jego uwagę na przedmiocie. Tę również rolę grają w rytuale różne inkantacje, inwokacje i zaklęcia słowne, zwłaszcza, gdy czarownik nie zna języka, w którym są napisane, i nie rozumie ich znaczenia logicznego.
W średniowieczu była łacina językiem literackim powszechnie używanym, a nie znały jej tylko czarownice z ludu; te zatem szeptały zaklęcia w łacinie zupełnie przekręconej i już niemal całkiem niezrozumiałej. Magowie wykształceni znali oczywiście łacinę, dla nich zatem skuteczniejsze były znaki i figury tajemnicze, t. zw. "charaktery", uważane za pismo demonów i innych istot pozaludzkich. Jako przykład zamieszczam tu dwa takie szeregi "charakterów" wedle podręcznika Sabaziusa.
"Charaktery"
|
|
Napis piórem i krwią na chustce jedwabnej |
Napis wyryty na czarnej świecy woskowej |
Z niego też przytaczam - ze znacznemi skróceniami - rytuał czarów, o którym autor zapewnia, że "był już wypróbowany z powodzeniem" i że "jakkolwiek formuły i znaki wydać się mogą smiesznemi, niezrozumiałemi i dziecinnemi, to jednak zaleca się nie igrać z niemi". Wtedy czarownik nie zwraca swej energji bezpośrednio na osobę czarowaną, lecz na ewokację jakiejś istoty Abima, którą wiąże formułami poświęcanemi, aby mu służyła... Taka możność odwoływania się do genjuszów, elementalów i demonów jest faktem, znanym zarówno z tradycji wszelkich czasów i krajów, jak i z doświadczenia".
Wyszukawszy
według szczególnej "astrologji
magicznej"
planetę, która "rządzi osobą czarowaną", i ustaliwszy
odpowiadającą tej planecie godzinę wschodu po nowiu księżyca,
przygotowuje
się
czarownik przez pierwszą kwadrę, jadając tylko dwa razy na dobę i
odmawiając rano i wieczorem modlitwę:
Błagam
cię, o wielki i potężny Adonai, władco wszystkich duchów; błagam
cię, o Elohim, blagam się Jehowo! O wielki Adonai, oddaję co mą
duszę, me serce, mój narząd płciowy, me ręce, me nogi, mój
oddech i moje istnienie. O wielki Adaonai, racz mi być przychylnym,
amen. Potem trzy "Ojczenasz" (!) i trzy "Zdrowaś"
za dusze w czyśćcu (!).
Następnie
zaleca się nosić na palcu wskazującym lewej ręki pierścień
żelazny z hematytem, a usunąć od siebie złoto i srebro. gdy
operuje się z
pomocnikiem,
ten "wspiera" ceremonję nieustanną "psalmodją,
nuconą cicho z towarzyszeniem rytmu na pięć lub na siedm".
Szczególnie skuteczny jest rytm "bębna, sporządzonego ze
skóry ludzkiej, na której wybija się takt pałką z
piszczela".
Prócz tego niezbędny jest pentakl,
zrobiony z prawdziwego pergaminu ze skóry, na którym rysuje sie
piórem, maczanem we krwi własnej - z ukłucia w palec, miesięcznej
- znaki odpowiadające planecie, wyszukanej "astrologicznie"
jako rządzącej osobą czarowaną. Pentakl ten sporządza się w
dniu "sprzyjającym" wedle astrologji ptolomeuszowskiej w
godzinie, ktorą "rządzi" planeta, odpowiadająca osobie
czarowanej. Znaleźć tę planetę można kabalizowaniem imienia
danej osoby i imion jej rodziców i nakreślic odpowiednie znaki na
pentaklu. Na chustce jedwabnej pisze się w ten sposób znaki
(przykład), a na świeczce woskowej, pomalowanej na czarno, ryje się
igłą lub scyzorykiem znaki (też przykład). Położywszy świecę
na chustce i trzymając na niej ręce, wygłasza się takie
zaklęcie:
"Conjuro
te, membra lumina, per illa verba, quae dicuntur de Creatore, et per
illum, qui potest tibi virtutem tribuere et auferre, quatenus in te
obtineas virtutem, quod omnia, quae super te scribentur, ad effectum
perduci valeant, et quod omnes fallacia exeant de te, et in te intret
omnis veritas sine mora".
Po
tych przygotowaniach przystępuje mag do ceremonij
właściwych,
zmierzających do "związania" pentakla magicznie z osobą
czarowaną. W izbie zaciemnionej nakłada mag pierścień i
branzoletę z ołowiu, jako metalu Saturna, wdziewa naszyjnik z
onyksu lub ze szkła czarnego, zwilżony krwią świeżą, rozbiera
się do naga, okadza się siedm razy dymem z siedmiu ziarn benzoesu i
kończy to "oczyszczenie" formułą:
"Przyjdźcie,
zbliżcie się do mnie, istoty, wspaniałe, lotne, o synowie królów,
synowie dżunów: Chamat, Denhiou, Berouth, Aninoun, Mezdjel,
Terquel. O, wy nieruchomi (dormants), ja was zaklinam przysięgą
syryjską, wspierajcie mnie waszemi potęgami, Ya Kerim, Ya Kerim, Ya
Kerim! O, Ya rahim! przekleństwo, przekleństwo i jeszcze raz
przekleństwo temu, kto mnie hamuje i przeszkadza. W imię boga
dobrego i miłosiernego... O, ty Oumm es Sybian, ze zastępu Marra
ben el Harith, przybądź mi na pomoc".
Następnie
mag zakreśla kredą
na podłodze koło,
w którem stawia czarną świecę woskową, a w drugiem kole pentakl
z pergaminu na chustce jedwabnej; pomiędzy temi dwoma kołami rysuje
trzecie, w którem sam klęka i złożywszy ręce, recytuje powoli
inwokację:
"Domine
Deus omnipotens qui illuminas omnem hominem venientem in mundum, hunc
illumina coecitatem cordis mei, et accende in me ignem sancti et
suavissimi amoris tui (!). Dona mihi fidem rectam, spem certam et
caritatem perfectam, et reliquas virtutes, per quas timere te
intelligam et amare, praecepta tua in omnibus (!) observare. Et cum
mihi extrema dies finisque vitae meae advenient, me mundatum delictis
omnibus angelus pacificus suscipiat et de potestate diaboli me
eripiat (!), ut moriar in sanctorum tuorum consortio perfecto, requie
perfrui et ad dextram tuam collocari".
Te
modlitwy i ewokacje, naprzemian
do Boga i do demonów, nastepują w coraz nowem brzmieniu; mag
wygłasza zaklęcia aniołow, archaniołów, Tronów, cherubinów,
Serafinów, powołuje się na tablice przykazań Mojżesza i na jego
petateuch, a w punktach oznaczonych w tekstach żegna się krzyżem
według obrządku chrześcijańskiego. Podczas nowej pauzy wyobraża
sobie, że osoba czarowana znajduje się w kole na miejscu świecy;
powtarza siedm razy głośno i powoli to życzenie, które jest celem
ewokacji, trzymając ciągle lewą rękę na pentaklu w drugim kole,
poczem mówi:
"Per
virtutem pentaculorum, et quia ipsis pentaculis et verbis Creatoris
oboedientes fuistis, pax sit inter nos et vos, et sitis adorati
fragrantia adoris suavissimi. Ite in pace, et sitius parati semper
venire, quando vos vocabo, sine solemnitate aliqua".
Na
tem operacja się kończy; mag wymazuje zwolna koła kredowe, gasi
swiecę czarną i zabiera pentakl zawinięty w chustkę. Nazajutrz
dokładnie o tej samej godzinie zapala świecę, trzyma pentakl i
powtarza modlitwy, gdyż wtedy zdoła rychlej nawiązać
łączność
pentakla z osobą czarowaną. Nawiązuje ją w ten sposób, że
niepostrzeżenie wszywa pentakl w odzież tej osoby, wtyka go w jej
poduszkę lub wsuwa pod jej pościel.
Wtedy wraca do swej izby,
uderzeniami młotka łamie czarną świecę i mówi przytem:
"Arator,
Lapidator, Somniator, Ductor, Comestro, Devorator, Seductor, vos
omnes socii et ministri odii et destructionis et seminatores
discordiae, qui libenter talia opera facitis et pertractatis, et quia
non est necesse vos conjurare, ideo vogo et deprecor vos, quatenus
administretis et consacretis imaginem istam, ut odium faciat inter
talem".
Przez
następne dnie aż do końca lunacji zachowuje mag ogólne przepisy
co do godzin snu, posiłków i modlitw, poczem już "na wynik
nie będzie potrzebował długo czekać", jak zapewnia autor.
Przytoczyłem
tu umyslnie wiekszość inwokacyj (wyjąwszy kilka najdłuższych) w
oryginalnem brzmieniu, aby czytelnik mógł sobie urobić pojęcie o
tej bezceremonjalności,
z jaką czarna magja przeplata modlitwy do Boga ewokacjami demonów,
"sług nienawiści" i "siewców niezgody"
(seminatores
discordiae),
a błagania o zbawienie duszy i wyrwanie z mocy djabła wezwaniami
ciemnych istot na pomoc.
U innych autorów rytuał różni się
w szczegółach, ale ogólny jego charakter nie wykazuje zmian
istotnych. Zamiast pentakla służy nieraz lalka woskowa, czasem
także żywa
ropucha,
którą mag dręczy ukłuciami i zadawaniem ran. Różne także
bywają brzmienia modlitw i ewokacyj; w niektórych zamiast imienia
Boga występuje "Deus inversus", lub toylko jakiś demon
pojedynczy, i te są konsekwentne przynajmniej w jednym kierunku.
Otóż każdy taki rytuał zmierza przedewszystkiem do wzbudzenia w magu wiary we własną potęgę, a wszelkie wątpliwości co do tego rozprasza "zapenieniem sobie pomocy" istot, ktorych potęga nie ulega kwestji w jego mniemaniu. Wszak na mieszanie Boga z djabłem i na inne blasfemje ważyć się może tylko ktoś, kto jest rzeczywiście potężny; a zatem mag jest potężny. Jeżeli mimo swej potęgi, wyższej niemal ponad Boską i szatańską, nie umiałby wprost oddziałać na osobę czarowaną, to pomogą mu w tem owe istoty, których współdziałanie sobie zapewnił ewokacjami lub nawet "zmusił" je do posłuszeństwa.
Wiemy, że wiara czyni cuda. Wierząc niezachwianie w swą wszechmoc, może mag rzeczywiście uzyskiwać wyniki, do jakichby bez tej wiary nie doszedł. Ułatwia mu ją stan, w który się wprawia ceremonjami rytuału; te zaś wymagają ciągłego utrzymywania uwagi na jednym przedmiocie, a zatem zwężania pola świadomości, podobnie jak w somnambulizmie. Jeżeli mag - co bywa niezbyt rzadko - ma pewne uzdolnienia medjalne, może swym wirem astralnym czy swą ektoplazmą wywierać na osobę upatrzoną rzeczywiście pewien wpływ fizjologiczny, raniący ją lub podniecający płciowo.
Dla ułatwienia tego wpływu - naiwnie przypisywanego pentaklowi - służy nawiązanie łączności z daną osobą według wskazówek rytuału. Zdaje się nie ulegać wątpliwości, że ucięte włosy, paznokcie, a podobnież przedmiot długo przez nią używany, utrzymuje na sobie jakieś jej emanacje, które następnie - nawet po długim czasie - mogą ułatwić "odnalezienie" jej pozazmysłowe (psychometrja); że zatem mag, stykając się z temi emanacjami, wchodzi w "raport magnetyczny" z daną osobą, co mu ułatwia oddziaływanie.
To jednak jeszcze nie gwarantuje powodzenia. Aby osoba upatrzona ulegała wpływowi, musi być bierna, a zatem nie bronić się, nie odpierać ataków. Dlatego to czarnoksiężnik działa z ukrycia; nie zdradza się ze swymi zamiarami, a nawet stara się, aby "ofiara" nic o nim nie wiedziała. Jeżeli osoba ta jest z natury bierna i łatwo ulega różnym wpływom zewnętrznym, może uledz także zabiegom zaczarowującym. Dlaczego tak rzadkie stosunkowo są wypadki, które naprawdę przypisać można działaniu czarów, ma przyczynę w tem, że niewielu jest "magów", którzyby potrafili działać rzeczywiście magicznie, i że źle wybierają swoje "ofiary" pod względem stopnia ich bierności.
Atak odparty powraca na atakującego; to prawo reperkusji znali już okultyści śreniowieczni, zanim potwierdziły je zjawiska parapsychiczne. gdy osoba atakowana zdoła sie obronić i atak odepchnąć, działanie jego odbija się na magu; dlatego to magja czarna nigdy nie może mierzyć się z białą co do potęgi. Wpływów magji miałej nikt nie będzie odpychał, bo są dobroczynne i nigdy nie przychodzą wbrew woli; magja czarna zaś chce działaś przemocą i na szkodę, więc też wprost wyzywa do oporu.
Najlepszą ochroną przeciw czarom i opętaniom jest zawsze czynna postawa wobec wrażeń zewnętrznych i stałe zajmowanie uwagi przedmiotami jasno określonymi.Wszelkie "marzenia na jawie", bujanie myślami po obłokach, poddawanie się niekontrolowanej wyobraźni, a przedewszystkiem upatrywanie wszędzie jakichś tajemnych i niezrozumiałych wpływów obcych, otwiera drogę do autosugestji i wiary w bezsilność własną. Takie przeświadczenie o bezbronności może oczywiście być wykorzystane czasem przez jakiegoś czarownika - nawet wcale nie potężnego - do celów osobistych, skoro "ofiara" zgóry składa obronę i sama mu dostęp otwiera. Ludzie bezwyznaniowi stosują w celu ochrony kamienie szlachetne, amulety i talizmany, opatrzone tajemniczymi napisami według rutyału magicznego, a w groźnych wypadkach (opętanie) udają się o pomoc do magów mniej lub więcej doświadczonych.
Wypadki
zaczarowania rzeczywistego są - co podkreslam ponownie - nadzwyczaj
rzadkie. Do stosunkowo najczęstszych jeszcze należą uroki
drobne, rzucane bądźto w złym zamiarze, bądźteż bez żadnego
zamiaru przez ludzi, o których się mówi, że mają zły wzrok"
(mal'
occhio).
nastepstwa takiego rzeucenia uroku (jettatura)
objawiają się gwałtownym bólem głowy, którego zwykłe środki
usunąć nie mogą, zawrotem, osłabieniem, nudnościami, nawet
wymiotami, co mija wreszcie samo po kilku godzinach, jeżeli nie
zostało wcześniej "odczynione". skutkuje tu
prawdopodobnie tylko autosugestja; faktem jest jednak, że owo
"odczynianie" najczęściej pomaga.
Rytuał
odczyniania
uroków
bywa w różnych okolicach różny; jako jeden z najprostszych, a
rzeczywiście skutecznych, przytaczam następujący. Rozżarza się
(n. p. nad płomieniem świecy) trzy małe okruchy węgla drzewnego i
wraz z trzema okruszynami chleba wrzuca sie do szklanki świeżej
wody. Zwilżywszy nią czoło, skronie i tętnice na przegubach rąk,
pije się trzy kolejne łyki tej wody, a resztę jej wylewa siw wtył
poza siebie. Z tego, ile i jakich okruszynek opadło we wodzie na
dno, wnioskuje się, czy uroki pochodziły od kobiet (chleb), czy od
mężczyzn (węgiel).
W wypadku zaczarowania poważniejszego (n.
p. zapomocą lalki woskowej) zmienia się odpowiednio ceremonja
odczyniania. Można n. p. "zły wpływ" takich uroków
skutecznie przenieść
na roślinę
lub na zwierzę, a dowodem rzeczywistego zaczarowania i zrzucenia
czarów bywa wtedy to, że roslina usycha, a zwierzę choruje lub
nawet ginie. Rytuał, wykonywany wtedy zwykle przez uproszoną - i
zapłaconą - czarownicę lub czarownika, podobny jest do
przedstawionego na wstępie; zmienia się tylko odpowiednio treść
inkantacyj i ewokacyj.
Jeżeli sam urzeczony podejmuje zabiegi
odczarowujące wielce skuteczne są w nich głaski
magnetyczne,
prowadzone od ciała własnego na roślinę lub zwierzę, jakgdyby
zabierały jakieś "złe fluidy" i przenosiły je na te
niewinne ofiary. O wiele skuteczniejsze bywa to przeniesienie wtedy,
gdy może odbyć sie wprost na osobę sprawcy, gdy zatem zaczarowany
wie, od kogo czary pochodzą. A wie to napewno, jeżeli miało
miejsce rzeczywiste zaczarowanie; wszak idzie tu o działanie
niewątpliwie telepatyczne, a w telepatii obiorca wie zawsze, kto
jest nadawcą, choćby go nie znał osobiście.
Otóż
czarnoksiężnik mimo działania pokryjomu nigdy nie
zdoła zataić
siebie przez swą ofiarą; najczęściej nawet nie chciałby tego,
gdyż nie zadowoliłby w pełni swej namiętności: żądzy zemsty,
gdyby ofiara nie wiedziała, kto mści się na niej, a żądzy
płciowej, gdyby ofiara nie wiedziała, komu ma być powolna. tylko w
początkach, zanim cios zada, stara się czarownik pozostać
nieznanym, aby nie ostrzec ofiary i módz ugodzić ją znienancka.
Jeżeli zatem osoba zaczarowana rzekomo nie umie podać, od kogo
czary pochodzą, to albo nie jest wcale zaczarowana, alboteż
opętanie pochodzi od jakiejś istoty niematerjalnej, pozaludzkiej,
co oczywiście należy do wypadków niesłychanie wyjątkowych.
Należy
zatem zachować ostrożność we wnioskowaniu i nie doszukiwać się
opętań tam, gdzie są tylko automatyzmy
i kompleksy podświadome. to samo odnosi się do sukkubów i inkubów
rzekomych, jeżeli nie wiadomo, jaka istota stoi poza niemi.
Osoba
czarownika jest więc w regule znana jego ofierze. Pośrednictwo
rośliny lub zwierzęcia do pozbycia się czarów bywa wtedy zbędne,
jeżeli osoba zaczarowana ma fotografję sprawcy, jego list, lub
jakiś przedmiot jego użytku, na który odwraca
kierunek
pithy
od siebie. Jakieś szczególne ceremonje lub zaklęcia służą w tym
wypadku tylko po to, żeby owo odrwacanie pithy
odbywało sie z wiekszą siłą przekonania; często wystarczy tylko
żywe wyobrażenie sobie, że "złe fluidy" strzepuje się
z ciała i rzuca je na list czy na fotografję. To strzepywanie można
połączyć z głaskami magnetycznymi, jak wyżej, a po skończeniu
tego zabiegu stworzyć w myśli wokoło siebie pancerz niewidzialny,
którego zła wola czarownika już przebić nie zdoła.
Wystrzegać
się jednak należy wszelkie pokusy
do szkodzenia
umyślnego czarownikowi, gdyż to byłoby już podejmowaniem walki
równą bronią, w której czarownik, jako lepiej wyćwiczony i
bardziej złośliwy, mógłby odnieść zwycięstwo. jeżeli zaś nie
przedsiębierze się nic ponad czynną postawę i utworzenie pancerza
ochronnego do odbijania ataków złośliwych, wracają one same na
sprawcę i wywierają na nim dokładnie takie działania, jakie on
zamierzał wywrzeć na swej ofierze.
najważniejsze jest: zachować czynną postawę wobec wrażeń zewnętrznych i nie ułatwiać ciemnym siłom ataków przez upatrywanie "zaczarowań" w każdym bólu gardła, w każdem osłabieniu mięśni i w każdym orgazmie nocnym. Gdy się nie myśli o możliwości ulegnięcia czarom, nie ulega się im rzeczywiście, podobnie jak nie ulega chorobom zakaźnym lekarz poprostu dlatego, że myśl o możliwości zarażenia się nigdy mu przez głowę nie przechodzi.
Wypadki prawdziwego opętania są jeszcze rzadsze, niż wypadki faktycznego zaczarowania. Bezmyślnie i karygodnie szkodzi sobie sam ten, kto w swych ruchach mimowiednych, lub słowach pozornie przez jakąś istotę niewidzialną mu podszepniętych, upatruje objawów opętania. Takie ruchy, do których "coś" zmusza, i słowa, ktore "ktoś" podszeptuje, są narazie tylko nieszkodliwymi objawami automatyzmu czy paramnezji; ale mogą - gdy im się uwagę poświęca i jakiejś obcej istocie przypisuje - stać sie ośrodkiem do narastania "kompleksów" psychopatycznych, a w dalszym rozwoju wywołać zupełny rozpad osobowości (schizofrenję).