Bolesław Leśmian interpretacje wierszy

"Zielona godzina" Leśmiana, interpretacja wiersza

Wiersz VIII z cyklu "Zielona godzina" jest rodzajem monologu - prośby lirycznego, który w licznych apostrofach do lasu usilnie prosi adresata swej wypowiedzi o wyjście z ukrycia, o ukazanie sie w pełni, w całej okazałości i dostojeństwie (wskazują na to czasowniki "wynijdź" i zjaw się", "uchyl", ukaż" - tak liczne, że można uznać cały wiersz za inwokację do lasu, ducha lasu). Osoba mówiąca w wierszu powtarza zwrot "Wynijdź..."(anafora), używając starej, anachronicznej już formy tego czasownika. Może dzieje się tak dla podkreślenia, że zwraca się ona do lasu starego, lasu określanego epitetami: szumny i zwiewny, lasu, który jak rycerz ma przyłbicę, za którą sie chowa? Mowa tu o lesie potężnym i dawnym, lesie boskim i zaklętym, niepokojącym mówiącego, nieznanym do końca (treść przedostatniej zwrotki). Podmiot liryczny wyraża pragnienie zobaczenia prawdziwego, tajemniczego dla niego, niepojętego, oblicza lasu, niemal żąda, aby las odkrył przed nim swe sekrety, swego prawdziwego ducha, swą naturę.


Las jest w utworze personifikowany, ma oczy, twarz jest jak rycerz w zbroi, ma zamkniętą przyłbice, śni, jest w nim cos boskiego i zaklętego, jakiś dziwny czar. Wiersz kończy się
słowami, które dowodzą, że mówiący pragnie przejrzeć się w źrenicy lasu (metafora), chce zobaczyć, jak sam stwierdza, ten czar i tajemnice, chce się dowiedzieć wreszcie, czym był on sam dla lasu we śnie lasu(las śpi). Zakończenie równie tajemnicze jak cały wiersz. Jedno jest pewne, poeta porównał tu las do śpiącego średniowiecznego rycerza w zbroi, który śni o nim i którego starał się zbudzić, wywołać. wywołał go, ale z własnej wyobraźni, z pamięci, wywołał archetyp lasu. I już trudno orzec kto tu śpi i śni... Leśmian zdaje sie wywoływać archetyp lasu, ducha lasu takiego, jak przed wiekami. W jaki sposób? Pisząc ten wiersz. To właśnie ten wiersz wywołuje las, wyobrażenie lasu, jako miejsca niezbadanego, tajemniczego, boskiego i czarownego, miejsca, gdzie drzemie coś cudownego, ale trudno uchwytnego, jakaś magia. I tak podmiot liryczny chce się przejrzeć w lesie jak w lustrze: "Niech się odbije cały w twej sępiej źrenicy" mówi. Bo kiedy ktoś, kto las nosi w sobie (las- symbol życia, trwania, ale i tajemnicy), tak symbolicznie, ale i dosłownie, bo w nazwisku ma cząstkę "leś-", pragnie stanąć na wprost lasu rzeczywistego, to po to, aby się z nim skonfrontować, dowiedzieć, czym są dla siebie, rozpoznać. Poeta- bo on zdaje się być podmiotem lirycznym w tym wierszu - pragnie porównać sie z lasem, wiec wywołuje go jak rycerza na pojedynek, jakby tym samym rzuca mu rękawicę, chce konfrontacji, chce go obudzić ze snu (zimowego lub wiecznego; skojarzenie z legenda o śpiącym rycerzu, którym jest wedle podań góralskich Giewont).


A gdyby przyjąć, że las to w tym wierszu symbol życia, duch życia gdzieś utajony, uśpiony i skryty w głębi nas samych? Wówczas podmiot liryczny pragnie obudzić sam siebie, może do działania? może do twórczości?, chce dotrzeć do samego siebie, do tajemnicy własnego istnienia, do matecznika sensu życia. W piątej zwrotce pojawiają sie takie elementy jak dusza, mowa jest o śmierci, zachwycie i wreszcie podmiot liryczny w pełni się tu ujawnia, określając samego siebie jako "Wyszłego na spotkanie tobie - w dal i czas!", a zatem wyszedł lasowi na spotkanie...wyszedł w czasie i przestrzeni. Wyszedł życiu na spotkanie!!Chce na koniec wiedzieć, czym był dla życia w swym życiu- śnie; to znaczy życie jest jak sen, on chce wiedzieć, jaki sens miało jego życie.

Bo las w tym wierszu może niewątpliwie symbolizować życie. Życie w cieniu, w utajeniu, uśpieniu, pełne tajemnic... Może to jest właśnie wiersz o tajemnicy życia, które jest czarowne i niepojęte jak las? Życia, do tajemnicy którego, podmiot liryczny pragnie dotrzeć, stąd powtarza jak zaklęcie "Wynijdź". Las czyli życie daje poecie moc słowa o czym wspomina w czwartej zwrotce. To słowo jego "Zbiegło z ust niczyich - w zmierzch zielonych nisz", a jeśli tak to może wywołując las, poeta wywołuje swe natchnienie, by móc pisać słowa - poezje? Moc słowa skryła sie w "zielonej niszy", wiec podmiot liryczny nawołuje, by las mu się odkrył, ujawnił swą moc, a wtedy będzie mogła dalej tworzyć. Nie kłóci sie to z pojęciem lasu jako tajemnicy życia. Wszak poezja Leśmiana jest nastrojem bardziej niż logiką, ten nastrój tajemnicy i czaru w tym tekście wyczuwamy jak mech pod palcami:)

Urszula Kochanowska



Urszula Kochanowska jest przykładem bezpośredniego nawiązania do XIX Trenu Jana Kochanowskiego, zatytułowanego Sen, w którym śpiący poeta widzi we śnie swoją zmarłą matkę wraz z ukochaną Urszulką. W renesansowym utworze sytuacja liryczna nie budzi żadnych wątpliwości: matka Kochanowskiego ukazuje się mu, trzymając w objęciach swoją wnuczkę i zapewniając syna, że małej nic nie grozi, że jest szczęśliwa bardziej niż na ziemi, żeby się o nią nie martwił i skupił na „ziemskich” sprawach.

Z kolei Leśmian oddaje głos Urszulce, stąd i tytuł wiersza utrzymanego w stylistyce baśniowej. Dziewczynka relacjonuje pierwsze chwile po przybyciu do nieba, dzięki czemu czytelnik – do tej pory przekonany o tym, że córka Kochanowskiego jest szczęśliwa w niebie – dowiaduje się czegoś nowego. Okazuje się, że dziewczynka czuła się zagubiona i wystraszona nowym miejscem, cierpiała z powodu tęsknoty za domem w Czarnoleskie i rodzicami, nie potrafiła się odnaleźć, mimo iż trafiła do nieba. To były także powody jej pragnienia, w którym poprosiła Boga o odtworzenie jej rodzinnego domu.


Jej otoczenie wypełniły
sprzęty i donice rozkwitłego ziela, ukazała się podłoga jak w rodzinnym domu, takie same ściany i meble. Ta przemiana, to ukształtowanie nieba na podobieństwo ziemi miało tak duży wpływ na Urszulkę, że dziewczynka, przekonana, że wraz z „powrotem” do znajomego domu, spotka także swoich ukochanych rodziców, przeżyła ogromny zawód gdy mimo tęsknoty i oczekiwania, mimo posprzątania domu, założenia nowej sukienki, powstrzymania się od zaśnięcia, długiego czekania zamiast znajomych twarzy – jej jedynym gościem był Bóg.

Wymowa wiersza jest pesymistyczna. Wbrew sielankowej i pełnej wiary wizji Kochanowskiego, niebo nie jest idylliczną krainą, w której spełniają się marzenia, zanikają ziemskie bolączki i zmartwienia, a jedynie pustakiem, które rozczarowuje brakiem atmosfery rodzinnego ciepła. Okazuje się, że nawet po śmierci i przeniesieniu się w boską krainę, człowiek tęskni, przeżywa rozczarowania, płacze czy traci nadzieję. Pod tym względem niebo nie różni się niczym od ziemi.

Bolesław Leśmian tym baśniowym wierszem, w którym sytuację liryczną kreują prawa marzeń i fantazji, sprzeciwił się jednoznacznie poglądowi Jana Kochanowskiego i wszystkich chrześcijan przekonanych o tym, że niebo to raj, a po śmierci czeka nas wieczne szczęście. Poeta jednocześnie przekonuje, że mimo iż spełniają się nasze pragnienia materialne, to i tak nadejdzie chwila gdy dostrzeżemy, że wokół nas jest pustka.

Leśmian pokazał tym samym, jak bardzo jesteśmy przywiązani do spraw ziemskich. Choć Urszulka dostała się do nieba, nadal zachowywała się tak, jakby była na ziemi: w oczekiwaniu na rodziców krzątał się po stworzonym specjalnie dla niej czarnoleskim domu, nakrywała do stołu, zamiatała podłogę, a po założeniu najróżowszej sukni – czekała na rodziców, starając się odpędzić nadchodzący sen. Nie zdawała sobie sprawy, że przybyła do miejsca, które jest marzeniem większości ludzi, ich celem i motorem działań, w którym niczego nie brakuje i gdzie są zaspokojone są wszystkie potrzeby. Ona po prostu chciała ponownie znaleźć się w znajomym otoczeniu, wśród kochanych ludzi. W niebie tęskniła, cierpiała, bała się nieznanego i niepewnego.

Istota polemiki z renesansowym myślicielem tkwi w odmiennym pojmowaniu śmierci, która dla Kochanowskiego była drogą do zbawienia, bramą do Raju, ucieczką od trosk życia codziennego, a dla bardziej pragmatycznego Leśmiana – momentem przymusowego pozostawienia rodziny, natychmiastowego pożegnania się z dotychczasowym życiem, choć wypełnionym rutyną, to jednak znanym i bezpiecznym, i przejścia do świata, w którym wcale nie musimy być tak szczęśliwi, jak wmawiają nam inni, jak traktują prastare wyobrażenia religijne, indoktrynujące pośmiertne ukojenie trosk, zaspokojenie pragnień, wieczny spokój.

Nie znaczy to oczywiście, że Leśmian prezentuje się jako ateista i burzyciel chrześcijańskiej myśli. Podobnie jak Kochanowski wierzył, że Bóg chce jedynie dobra człowieka, że istnieje życie pozagrobowe, rozdźwięk pojawia się jeśli chodzi tylko o jego wizję.

Dwudziestoczterowersowy wiersz Bolesława Leśmiana napisany strofą dystychiczną (czyli dwuwierszem) – jest utrzymany w stylistyce baśniowej, sytuacją liryczną zorganizowaną wokół odejścia i ponownego pojawienia się Boga kierują prawa marzeń i fantazji. Nie oznacza to, iż czytelnik przeniesie się w świat wyjęty z kart opowiadań Szeherezady czy Baśni z Tysiąca i Jednej Nocy.

Opowieść Urszulki, potraktowanej nie jako osoba realna, lecz jako bohaterka Trenów, jest spójna, zwięzła, pozbawiona zbędnych elementów opisowych czy filozoficzno-egzystencjalnych, zrytmizowana. Leśmian dowodzi, że jest mistrzem w posługiwaniu się dwuwersem i stałą liczbą sylab (w każdym wersie jest ich trzynaście, tak samo jak w Panu Tadeuszu Adama Mickiewicza), a zwłaszcza operowania konkretami. Nawet pojawiający się piętnaście razy spójnik „i” nie „narzuca się” swoją obecnością, jest wpleciony w opowieść Urszulki, nadając jej cechy ciągłości i ważności każdej z jej części. Takie zjawisko wiązania ze sobą zdań samodzielnych bądź części zdań za pomocą powtarzalnego spójnika nazywamy składnią polisyndetyczną.

Utwór, którego akcja rozgrywa się w zaświatach, dzieli się na dwie części. W pierwszej retrospektywnej, w formie dialogu w literackiej przeszłości jest przedstawione pierwsze spotkanie zmarłej Urszulki z Bogiem, a w drugiej (od wersu dziewiętnastego) teraźniejszej – zrelacjonowanie przez dziewczynkę przygotowań do spotkania z rodzicami.

Wiersz reprezentuje typ liryki bezpośredniej, czyli pierwszoosobowej. Podmiotem lirycznym i opowiadającym (lirycznym „ja”) jest tytułowa Urszulka Kochanowska, o czym świadczą formy czasowników, np. przybyłam, szepnęłam, umilkłam, proszę, oraz użytych zaimków, np. mnie, nasz, ja. Dzięki zastosowywaniu takiego typu liryki, przekaz wiersza jest bardziej wiarygodny, czytelnik czyta relację „z pierwszej ręki”, a nie świadków pobytu Urszulki w niebie (jak w przypadku Trenu XIX Jana Kochanowskiego).

Mimo iż dziewczynka w chwili śmierci miała nieco ponad dwa i pół roku, w wierszu Leśmiana jawi się jako rezolutna, „wygadana” panienka. Posługuje się takimi wyrażeniami, jak kubek w kubek, z bożej łaski, omiatam podłogę, zrywam się i biegnę, przez co z jednej strony wydaje się bardziej wiarygodna jako osoba relacjonująca przybycie do nieba, z drugiej zaś czytelnik może zdziwić się, skąd u małego dziecka wyrażenia używane przez dorosłych. Aby jeszcze bardziej podkreślić ten dysonans, Leśmian nie zastosował w utworze stylizacji na język dziecięcy, nie odnajdziemy spieszczeń, zdrobnień a nawet ani jednego zwrotu charakterystycznego dla małej dziewczynki. Przeciwnie, Urszulka zdaje się być osobą dorosłą, świadomą używanego języka i doboru słów. Z drugiej jednak – cały czas naiwnie wierzy w pojawienie się rodziców…

Oprócz tytułowej bohaterki, w wierszu występuje także Bóg. Przy analizie tej postaci lirycznej także dostrzegamy zgrzyt (choć mniejszy niż w przypadku małej Urszulki mówiącej jak dorosła). Mimo iż deklaruje spełnić każdą prośbę swego gościa (tworzy dokładnie taki domek, w jakim dorastała Urszulka), mimo iż zwraca się do dziewczynki z uśmiechem, ciepło i serdecznie (Zbliż się do mnie, Urszulo! Poglądasz, jak żywa... / Zrobię dla cię, co zechcesz, byś była szczęśliwa), obiecując częste odwiedziny (I ja, gdy gwiazdy do snu poukładam w niebie, / Nieraz do drzwi zapukam, by odwiedzić ciebie!), a nawet pojawienie się ukochanych rodziców małej (Oto są - sprzęty, a oto - donice. / Tylko patrzeć, jak przyjdą stęsknieni rodzice!), to jednak w ostatecznym podsumowaniu i przeanalizowaniu jego postępowania wydaje się być osobą nie mówiącą całej prawdy. Okazuje się, że Urszulka niepotrzebnie wyczekiwała przybycia rodziców, ponieważ nie spełniło się jej życzenie.

Leśmian, choć prowokacyjnie powstrzymał się od zabiegu stylizacji na język dziecięcy, to jednak zastosował zabieg archaizacji językowej, a dokładniej stylizacji na takową. W zastosowaniu takich wyrazów, jak „poglądasz” (Zbliż się do mnie, Urszulo! Poglądasz, jak żywa...), „straszno” (I sprzęty i donice rozkwitłego ziela / Tak podobne, aż oczom straszno od wesela!), „patrzał” (Bóg długo patrzał na mnie i głaskał po głowie), „dla cię” (Zrobię dla cię, co zechcesz, byś była szczęśliwa), „w nieb” (Zrób tak, Boże - szepnęłam - by w nieb Twoich krasie / Wszystko było tak samo, jak tam - w Czarnolasie!), „zlękniona” (I umilkłam zlękniona i oczy unoszę), „przyoblekam” (I w suknię najróżowszą ciało przyoblekam), „roznietą” (Już świt pierwszą roznietą złoci się po ścianie), starał się uwiarygodnić przekaz dziecka, urodzonego i wychowanego w renesansie. Wówczas nie mówiono przecież „wyglądasz”, a „poglądasz”, zamiast „strasznie”, używano przyimka „straszno”, czasownik „patrzył” ewoluował od formy szesnastowiecznej formy fleksyjnej „patrzał”, a wyrażenie „dla ciebie” od „dla cię”.

Oprócz takiego zabiegu w utworze występuje kilka epitetów (Boża łaska; rozkwitłe ziele; stęsknieni rodzice; suknia najróżowsza; sen wieczny; pierwsza roznieca) oraz porównań (dom kubek w kubek, jak nasz – Czarnoleski; Zbliż się do mnie Urszulo! Poglądasz jak żywa...!) czy przenośni (Wiatr po niebie dzwoni!).

Leśmian zastosował rymy parzyste żeńskie, dzięki czemu liryk został wzbogacony o walor dynamiczności i przystępności lektury: pustkowie-głowie; żywa-szczęśliwa; krasie-Czarnolasie; unoszę-proszę(…).Średniówka występuje po siódmej sylabie:

Pierwszy tom Bolesława Leśmiana „Sad rozstajny” ukazał się w 1912r., następny – „Łąka” w 1920. W sumie cztery zbiory poetyckie składają się na dorobek poety. Poza już wymienionymi są to: „Napój ciernisty” z 1936r. oraz „ Dziejba leśna” wydana już po śmierci Leśmiana w 1938r. Jego poezje nie zawsze cieszące się uznaniem za życia autora należą obecnie do kanonu klasyki poezji polskiej XXw. W dwudziestoleciu, zarzucano mu, ze działa pod wpływem poetów Młodej Polski, wpływowe i opiniotwórcze środowisko „Wiadomości Literackich” zdecydowanie go nie doceniało, a spośród skamandrytów jedynie Wierzyński wykazywał zainteresowanie jego twórczością, drukując jego wiersze na łamach redagowanego przez siebie pisma. Dopiero z czasem dostrzeżono i doceniono u Leśmiana samodzielną i oryginalną postawę w widzeniu świata, doli człowieka oraz przyrody.

Poglądy Leśmiana na sztukę poetycką są późną kontynuacją symbolizmu. Poeta określił swój stosunek do języka w rozprawie „ Rytm jako światopogląd. U źródeł rytmu” z 1915r. Rytm uważał za najważniejszą cechę mowy poetyckiej, bowiem stanowi odzwierciedlenie rytmu świata, a nawet kosmosu. Ma on cofać w czasie, do początków języka, przywracać pierwotny stan. Poezja to pewnego rodzaju mową pierwotną.

Leśmian posiadał kreatywny stosunek do języka. Prowadził grę słów, był mistrzem w tworzeniu wyrazów dotąd nie istniejących – neologizmów. Stworzył własny język pełny tajemniczych znaczeń. Jego utwory mają często nastrój frywolnej zabawy słownej, pełne są subtelnego humoru i ironii, czasem nawet rubasznego dowcipu, jednak zawsze mówią o najważniejszych sprawach życia ludzkiego, o podstawowych niepokojach i dramatach istnienia. Widać tu wpływy filozofii Henri Bergsona i Fryderyka Nietzschego, lecz tylko jako punkt wyjścia do samodzielnych rozmyślań. Głównym tematem są dylematy egzystencjonalne, szukanie sensu życia, motywy nicości i śmierci.

W twórczości Leśmiana zauważamy ludowość. Jest to postawa wynikająca z przekonania o pierwotności poezji. Przejawia się ona m.in. w balladach, np. „Dusiołek”. Zauważamy tu motywy ludowe oraz zafascynowanie logiką baśni. Leśmian wchodząc w świat fantazji miesza różne rzeczywistości próbując odpowiedzieć na tematy filozoficzne językiem baśni. Zainteresowanie tym gatunkiem literackim odnajdujemy również w tomach przeznaczonych dla dzieci: „Klechdy Sezamowe” i „Przygody Sindbada Żeglarza” oraz w zbiorze baśni polskich „Klechdy polskie”.

Stodoła. Występuje tu charakterystyczna sceneria wiejska, bliska natury oraz Majka – postać z wierzeń słowiańskich, która sprawia, ze stodoła staje się stodołą – otrzymuje swoje miejsce w bycie. Dzieje się to nie na skutek samego istnienia i przyczyny sprawczej, ale potrzebne jest tez coś, pochodzące z „przedświata” – pragnienie pochodzące jakby z drugiej strony. Nie wystarczy jedynie całować dziewczynę, postawić stodołę i posadzić topolę. Wiersz „Stodoła” mówi więc o przechodzeniu rzeczy ze sfery niebytu w świat rzeczywisty.

W wierszu „Dziewczyna” dwunastu braci słyszy po drugiej stronie muru głos dziewczyny. Usiłują skruszyć przeszkodę dzielącą ich od niej. Jednak nie ma pewności, czy dziewczyna rzeczywiście istnieje i czy znajduje się po drugiej stronie. Być może był to tylko głos, coś z „przedświata”? Leśmian podkreśla tu istnienie dwóch stron – bytu i niebytu. Głos pochodzący zza muru nie jest wystarczającym dowodem istnienia dziewczyny i bracia, skruszywszy przeszkodę, stają naprzeciw nicości.

U Leśmiana odnajdujemy właśnie świat i zaświat. Rozgrywają się w nich tajemnicze historie, jest bezkres, istnieją różne światy, są też takie istoty jak „Dusiołek” o „pysku z żabia ślimaczym”, Południca, Srebroń, Świdryga, Znikomek... Część z nich ma autentyczne pochodzenie ludowe, część z nich jest wytworem wyobraźni. Przedmioty mogą kochać człowieka jak np. piła, która pokochawszy parobka pokroiła go na kawałki w akcie ostatecznego, miłosnego spełnienia.

Leśmian jest też autorem erotyków. Przykładem jest utwór „W malinowym chruśniaku”. W pieszczotach kochanków uczestniczą gęste zarośla, które chronią ich i ranią zarazem, a słodycz przeplata się z bólem jak sok słodkich malin z krwią.

Leśmian posługuje się też estetyką brzydoty. W jego baśniowym świecie pojawia się garbus, kaleki żołnierz, głuchoniema. Są to ludzie, dla których życie jest cierpieniem i udręką, są z góry skazani na porażkę. Poeta odnajduje w nich jednak bogactwo istnienia i pewne wewnętrzne piękno.

Autor wierszy widzi świat w ciągłym ruchu, obserwuje jego nieustanne stawanie się. Jego poezja jest obserwacją ciągle powtarzającej się kreacji, momentu stworzenia z niczego. Takie ujęcie wynika z inspiracji filozofią Bergsona, jego koncepcją

w kubek, jak nasz – Czarnoleski”. Obecność Boga jakby nie mieści się w jej skali. Ona pragnie jedynie rodziców, nie zaś wspaniałości raju. Leśmian próbuje tu przekroczyć schematy poznania z góry narzucone przez język.

Wyobraźnia poety nie może pogodzić się ze śmiercią i nicością, nieustannie nawiedza zaświaty, krainy zmarłych, poszukuje sensu istnienia. W wierszu „Szewczyk” bohater szyjąc nieustannie, niczym mitologiczny Syzyf taszcząc swój głaz pod górę, nigdy nie może skończyć buta na miarę „nieobjętą” – Boską, choć w pracy odnajduje sens życia.
I on, jak wielu leśmianowskich bohaterów stawia heroiczny i głęboko humanistyczny opór pochłaniającej życie naturze, rozpadowi materii oraz śmierci.

W malinowym chruśniaku – interpretacja

W malinowym chruśniaku” to cykl erotyków zamieszczonych w tomiku „Łąka” (1920).

Wiersze te należą do najpiękniejszej polskiej poezji miłosnej. Poeta odwołując się do natury, przyrody, pokazuje najgłębsze doznania erotyczne kochanków, najintymniejszą sferę ich miłosnych doświadczeń.

W MALINOWYM CHRUŚNIAKU, PRZED CIEKAWYCH WZROKIEM…

Wiersz rozpoczynający cykl „W malinowym chruśniaku” to erotyk opisujący pierwsze doznania miłosne kochanków. Chronią się oni przed oczyma świata na polance wśród krzewów malin. Osłania ich przyroda, w którą się wkomponowują, nie burząc jej ładu. Kochankowie zrywają i jedzą maliny, pod pretekstem łakomstwa wyrywają je sobie z dłoni, zbliżając się do siebie.

Leśmian w tym wierszu nie pokazuje obrazu przyrody jako malarskiego pejzażu. Przedstawia natomiast mikroświat, koncentruje uwagę na elementach, które można dostrzec jedynie z bardzo bliska, właśnie wtedy, gdy jest się „zapodzianym po głowę” w malinowym chruśniaku. Tylko z takiej odległości można zobaczyć: „bąka złośnika”, „rdzawe guzy” na chorym liściu, „złachmaniałe pajęczyny”, czy „żuka kosmatego”. To skrócenie perspektywy, szczegółowość obrazu, jest uzasadnione sytuacyjnie.

Jest to przyroda widziana oczyma kochanków, a taki sposób patrzenia na malinowy chruśniak podkreśla bardzo delikatnie intymność owego cielesnego zbliżenia, jego zmysłowy klimat. Nie ma tu zachwytu nad pokazanym światem, a wręcz takie elementy pejzażu jak "złachmaniałe” pajęczyny czy chory liść nie są wcale same w sobie piękne. A wręcz przeciwnie. A jednak stają się one elementem urody tego świata, prześwietlone słońcem tworzą cząstkę życia natury.

Mamy tu też inny przejaw natury – są nim wzruszenia i zmysłowe doznania zakochanych. Te dwa światy jak gdyby korespondują ze sobą, nie burzą wzajemnie swojego ładu, istnieją obok siebie w bliskim kontakcie. Właśnie to współgranie przyrody z żywymi, gorącymi wzruszeniami i uczuciami ludzkimi jest treścią tego wiersza. Zamiast podziwiania malarskiego piękna krajobrazu zanurzamy się, jak gdyby, w głąb natury, tam gdzie tętni biologiczna pełnia życia.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron