Ci, którzy opisują życie w UE, wspominają czasami o wzmożonej korupcji gospodarczej i materialnej, nie poruszają zaś niemal w ogóle tematu korupcji jeszcze groźniejszej, a mianowicie umysłowej, społecznej i moralnej. Tymczasem ta druga coraz bardziej niszczy życie zbiorowe
"Władzę swą dają bestii" (Ap 17, 13)
Ks. prof. Czesław S. Bartnik
W
życiu państwowym zdarzało się od tysięcy lat, że władca albo
przeciwstawiał się władzy Bożej, albo zwalczał władzę
sakralną, albo nawet siebie deifikował, stawiając się na miejscu
Boga. I tak bywa do dziś, kiedy np. rządzący znoszą przykazanie:
"Nie zabijaj", choć obecnie bardziej się kamuflują,
głosząc, że taką władzę daje im lud demokratycznie. Niemniej
aktualnie ludzie o wielkiej władzy raczej uważają swoich
podwładnych za ludzi niższego rzędu lub wręcz za idiotów, w
najlepszym razie za swoją własność. Jest to efekt niedojrzałej
osobowości władcy albo też wprost ducha przestępczego.
Walka
przestępczych władców z władzą Boga wystąpiła w potwornej
postaci w rewolucji bolszewickiej, która uderzyła przede wszystkim
w religię, w Cerkiew i w legalny porządek władzy.
Na
ołtarzu czerwony car
Bolszewicy
czynili to - podobnie jak dziś liberałowie - w imię demonicznego
zakłamania, a mianowicie, że usuwanie religii z życia państwowego
i publicznego przyczynia się do jej odrodzenia i unowocześnienia.
Istotnie, niektórzy popi, ulegający później bolszewizmowi,
zaczęli głosić, że "otwierają Cerkiew na współczesny
świat". Ale pod tym "wzniosłym" hasłem po latach
zamordowano w Rosji ok. 300 biskupów "tradycyjnych" i
tysiące "zacofanych" popów, a także przejęto lub
zburzono ok. 50 tys. świątyń, bo były symbolami ucisku ludu,
zniewolenia i epoki już na zawsze minionej.
Patriarcha św.
Tichon (kanonizowany w r. 1989) rzucił na bolszewików ekskomunikę.
Ci wszakże rozpoczęli z nim "demokratyczny" dialog:
uznali, że Kościół chrześcijański musi być ubogi i przejęli
wszelkie mienie, ziemie, budynki, nawet naczynia liturgiczne, żeby
służyły ubogim i głodnym. Po co Kościołowi mienie? Coś takiego
i u nas głoszą dziś demokratyczni politycy z SLD. Patriarcha
został aresztowany, osądzony, torturowany i złamany, aż uznał
wyższość władzy ateistów nad wiernymi. I Cerkiew przestała być
"oblężoną twierdzą", czego znowu żądają dziś od
Kościoła katolickiego liberałowie, nawet niektórzy wyżsi
duchowni. Cerkiew została zdobyta i "wyzyskujący" ludzi
kler odpowiednio zredukowano: z 50 tys. duchownych w r. 1937 zostało
już tylko 400. Stara Cerkiew znikła z życia publicznego, a na jej
miejsce powstała "Cerkiew otwarta", "Cerkiew żywa",
zarządzana przez duchownych "postępowych", tzw.
obnowleńców (odnowicieli), którzy jako żywo przypominają naszych
późniejszych "księży patriotów" i "księży
liberalnych". Tichon, deponowany, zmarł w r. 1925.
Właśnie
Kościół chrześcijański jeszcze za pierwszych wieków zachowywał
się jak "oblężona twierdza", nie chcąc w imperium
rzymskim uznać wyższości "bogów państwowych", "bogów
politycznych" (dii politici). Zresztą idea otwartości robiła
zawsze bogatą karierę. Na przykład USA zażądały w r. 1898 od
Chin "polityki otwartych drzwi", czyli zgody Chin na
dopuszczenie i Ameryki do grabienia ich mienia po III wojnie
opiumowej, kiedy zaczęli wyzyskiwać ogromnie ten nieszczęsny kraj
głównie Anglicy, a po części także Francuzi, Niemcy i Rosjanie.
Toteż i u nas dziś, kiedy niektórzy liberałowie i sekularyści
pod naporem niewiary zarzucają polskiemu Kościołowi coraz
częściej, że czyni się "oblężoną twierdzą", to nie
rozumieją istoty chrześcijaństwa. Kościół utrzymuje zawsze
swoją tożsamość, jest Mistycznym Ciałem Chrystusa i przekazuje
Jego objawienie i nie może stać się jeszcze jednym kierunkiem
świeckim i salonowym klubem dyskusyjnym, ponieważ głosi wolę
Boga. Dla ludzi poszukujących Boga jest w pełni otwarty jak
najlepsza Matka.
Silny
narkotyk władzy
Z
drżeniem obserwujemy brutalne zabiegi PO o utrzymanie czy nawet
poszerzenie jej władzy w nadchodzących wyborach parlamentarnych.
Władza nad społeczeństwem i państwem to bardzo ciężki narkotyk
i, jeśli ktoś nie ma wielkiej prawości ducha, to zdobywa ją lub
utrzymuje często przez zakłamanie, gwałty, przelew krwi i
zbrodnie. Weźmy choć jeden przykład, który pokazuje, że narkotyk
ten nie pomija też kobiet władczyń.
Oto jeden z
wybitniejszych cesarzy chińskich Liu Bang (202-195 przed n.Chr.)
przed śmiercią wyznaczył na następcę swego syna z konkubiny,
10-letniego króla Zhao (lenno). Ale po śmierci cesarza cesarzowa Lź
wprowadziła na tron kogo innego, a mianowicie swego 15-letniego
syna, żeby ona mogła być regentką imperium. Jednak możnowładcy
ściągnęli do stolicy owego króla Zhao. Przyrodni bracia bardzo
się polubili. Cesarzowa się przeraziła, że jej syn może stracić
tron, a ona władzę regencyjną. Po kilku miesiącach króla Zhao
otruła, a jego matkę, konkubinę swego zmarłego męża,
poćwiartowała i wrzuciła do szamba. Lecz sprawa się wydała, gdy
na dwór przyjechał pierworodny syn Liu Banga, Liu Fei, którego
zmarły cesarz nie lubił i pominął. Lź postanowiła i jego otruć.
Ale jej syn pomylił kielichy, wziął do ręki kielich z trucizną.
Wówczas cesarzowa wytrąciła mu kielich z rąk. Liu Fei zorientował
się i uciekł. Jednak jej syn niedługo zmarł nagle. Lź traciła
regencję. Szybko więc wzięła innego syna Liu Banga z innej
konkubiny, oczywiście niepełnoletniego, żeby być cesarzową;
zamordowała jego matkę, ogłosiła, że to jej syn własny i
wprowadziła go na tron cesarski. Za cztery lata młody cesarz
dowiedział się, co się stało, i naiwne dziecko wygadało się, że
niedługo ono przejmie władzę faktyczną. Wówczas Lź postanowiła
go "leczyć", rozgłosiła, że jest chory psychicznie,
zamknęła go w jednej z twierdz, a na tron zgłosiła drugiego swego
syna. Członków zaś dworu cesarskiego, związanych z mężem,
którzy ją krytykowali, truła lub oskarżała o spisek przeciwko
państwu (por. M.J. Kźnstler, Pierwsze wieki cesarstwa chińskiego,
Warszawa 2007, s. 66-70).
Dziś w walce o władzę trudno już o
metody oryginalne. Oto silny konkurent, Jarosław Kaczyński, jest
odsyłany do psychiatry przez "niezawisły" sąd. Ma być
też postawiony przed Trybunałem Stanu za to, że zwalczał korupcję
i ktoś się z tego powodu zastrzelił, a prawi patrioci i otwarci
katolicy, zwolennicy Kaczyńskiego, są oskarżani o zdradę
państwa.
Wybory
pod kontrolą?
Trwają
już igrzyska wyborcze: walki, zgiełk, krzątanina, wyzwiska,
opluwanie, oddawanie pod sąd przeciwników koalicji rządzącej,
próby kneblowania ust Radiu Maryja, otwartym katolikom i patriotom.
Taki mamy postęp wieku XXI. Ale w naszym przypadku rodzi się
jeszcze inna obawa. Otóż nie łudźmy się, że naszych wyborów
nie kontroluje nikt z zewnątrz. Wyniki wyborów nie są obojętne
ani Niemcom, ani Rosji, ani Stanom Zjednoczonym, ani Żydom. Czynniki
te oskarżają Polaków o groźny nacjonalizm, niebezpieczny
katolicyzm państwowy i ducha buntowniczego, który może rozerwać
uścisk miłości między Niemcami a Rosją, a także zburzyć cały
porządek UE.
Owszem, owe czynniki dobrze analizują konkretne
dane, siły i układy, żeby korzystnie dla siebie ustawiać u nas
wybory, ale potrafią tak grać realiami, że np. centralny komputer,
niekontrolowany przez społeczeństwo, może unieważnić jakiejś
partii "milion siedemset tysięcy" głosów. Ale trudno
jeszcze przewidzieć, kogo te czynniki zdecydowanie poprą. Potocznie
myśli się, że poprą Donalda Tuska, żeby uczynić z niego
narzędzie w swym ręku. Ale nie jest to jasne. Zdaje się, że nie
popierają go Amerykanie, a nawet nie popiera wyraźnie i Rosja:
krytyka traktatu wersalskiego na Westerplatte, sprawa gazociągów,
odsunięcie od badań nad katastrofą smoleńską, wykpienie
katastrofy przez MAK, złośliwe embargo na warzywa, dyskryminacja
polskiego taboru gospodarczego itp. Inne czynniki, zarówno
zewnętrzne, jak i wewnętrzne, obawiają się, że rząd Tuska,
nieaktywny i nieudolny, doprowadzi do bankructwa gospodarczego i
zdestabilizuje sytuację społeczno-polityczną przez złośliwe
zapędy totalitarne. Wymienione państwa to są wielcy gracze
polityczni na scenie całego świata.
Tymczasem zrozumiała jest
ze strony Platformy i czynników zarówno antynarodowych, jak i
antychrześcijańskich, dzika wściekłość na medium toruńskie,
propolskie, katolickie i ogólnokrajowe, mające wpływ na miliony
świadomych i uczciwych Polaków. Platforma chwyta się wszelkich
sposobów, już nie tylko pozaprawnych, ale i nieprawnych. Po prostu
odchodzi od zmysłów, choć nie wszyscy zorientowali się już, o co
chodzi. Platforma ma silną broń w postaci niepolskich, ale
polskojęzycznych mediów, które z kolei wyrzucają co lepszych,
mądrzejszych i uczciwszych dziennikarzy i innych pracowników.
Ostatnio niektórzy dziennikarze nie tylko dopuszczają się
prowokacji i ataków na modlących się ludzi z Rodziny Radia Maryja,
ale także już otwarcie krytykują i "oskarżają" prawie
dwudziestu księży biskupów za publiczną obronę Kościoła,
wolności słowa katolickiego i polskiej racji stanu. Przy tym nie
chodzi tu o jakiekolwiek dobro społeczne czy gospodarcze ani o
modernizację kraju, lecz tylko o utrzymanie, a nawet powiększenie
władzy w duchu ateizującego liberalizmu. W każdym razie dla
otwartych katolików polskich atmosfera robi się nie do
zniesienia.
Niszcząca
pustka ideowa
Już
najdawniejsi wybitni władcy państw i imperiów rozumieli, że do
normalnego życia większych społeczności i państw konieczne są
wyższe idee, które uwznioślają życie. Amenofis IV Echnaton,
faraon egipski (1351-1335 przed n.Chr.) próbował budować ideę
Boga - Światła, cesarz indyjski Aśoka (ok. 264-227 przed n.Chr.)
budował imperium na zasadach ścisłej moralności, cesarz chiński
Zheng (247-210 przed n.Chr.), opierając się na "szkole
legistów", tworzył "państwo prawa", cesarz chiński
Liu Bang (202-195 przed n.Chr.) opierał cesarstwo na moralnych
ideach konfucjanizmu, cesarz indyjski Akbar (1542-1605 po n.Chr.)
budował cesarstwo na dwóch przęsłach: na islamie i hinduizmie.
Duszą Europy było chrześcijaństwo itp. Ale dziś wielkie imperia
się degenerują: III Rzesza próbowała budować na pogańskim
rasizmie, Rosja, Chiny i wiele innych państw mniejszych - na
materialistycznym marksizmie. I, niestety, Unia Europejska buduje od
r. 1992 na publicznym ateizmie, który obecnie przeradza się w
postmodernizm, chaos społeczny i nihilizm.
Polska znajdowała
się pod okupacją niemieckiego rasizmu, a następnie
materialistycznego komunizmu, dziś zaś znajduje się na placu boju
między materialistycznym chaosem a personalistyczną ideologią
chrześcijańską. Sytuacja nasza jest źródłem nowego bohaterstwa,
rozwoju duchowego i doskonalenia się, ale jednocześnie toczy się
coraz cięższa walka z ateizmem, upadkiem wielkich idei i degradacją
społeczno-państwową. Stąd następuje coraz większe
rozwarstwienie; z jednej strony rozwijają się coraz szybciej
niezwykłe społeczności i ruchy bazowe, pełne optymizmu,
entuzjazmu, twórczości i odnowy życia społecznego, kulturowego i
religijnego, ale z drugiej strony patologizują się coraz bardziej
warstwy wyższe, kierownicze, bezideowe, materialistyczne i
niemoralne. Nie sposób całą tę problematykę tu przedstawić, ale
trzeba. Spróbuję przybliżyć kilka prostych problemów słabo
zauważanych.
Człowieka intelektualnego trapi bardzo
wszędobylska w życiu publicznym, społeczno-politycznym i
kulturowym nielogiczność i irracjonalność ideologii różnych
ugrupowań przewodzących państwu. Ideologie te są często nie
tylko bardzo płytkie, ale i wewnętrznie sprzeczne lub fałszywe. Na
przykład niektóre media i wielu ludzi z tzw. elit zarzucają
katolikom polskim kierowanie się nienawiścią i zaślepieniem
narodowym, a tymczasem to oni zieją nienawiścią do katolików,
polskości i etyki ewangelicznej. Jest to głęboka degeneracja
umysłowa i moralna. Ale jest to zapewne spuścizna jeszcze po
nieprawym marksizmie. Wybitny polski matematyk współczesny, prof.
Tadeusz Gerstenkorn, wspomina, jak to zaraz po wojnie uczył logiki w
Wyższej Szkole Pedagogicznej w Łodzi, ale przedmiot ten został
wyrzucony po umocnieniu się marksizmu w r. 1952, bo logika
paraliżowała myślenie propagandowe, marksistowskie i stanowiła
przeszkodę w otumanianiu społeczeństwa. I niestety, nielogiczność
jest do dziś u nas pewnego rodzaju epidemią umysłową niektórych
warstw wyższych. A nielogiczność niszczy wszelkie myślenie i
działanie.
Tych nielogiczności nie da się wymienić
wszystkich, podam tylko kilka - że tak powiem - bardzo empirycznych,
dla zobrazowania.
"Ministra" (forma żeńska od:
minister) powiada, że każdy chory w Polsce będzie przyjęty do
szpitala, ale jednocześnie są zamykane dziesiątki placówek,
niektóre szpitale są komercjalizowane, są limity przyjęć
chorych, bo już w lipcu wyczerpuje się budżet; w tym roku szpitale
są zadłużone już na 2 mld zł, nieraz pacjent musi czekać ponad
rok na przyjęcie i coraz mniej jest leków refundowanych, i coraz
mniej jest lekarzy specjalistów.
Kiedy np. w mediach pada
pytanie, dlaczego rząd czegoś mimo zapowiedzi nie zrobił,
najczęściej słyszymy odpowiedź: "Bo nie zrobiło tego
przecież PiS". Jeśli rząd jest zaatakowany, że nie spełnił
jakiejś ważnej obietnicy po czterech latach, pada odpowiedź, że
"przygotowujemy właśnie plany".
Wysoki urzędnik
mówi, że teren po katastrofie smoleńskiej został przekopany na
metr głęboko, choć wie, że nie został on w ogóle przekopany.
Nielogiczność łączy się często ze zwyczajnym
kłamstwem.
Koalicja i SLD twierdzą, że za katastrofę
smoleńską odpowiadają śp. prezydent i piloci, ale kiedy ktoś
żąda formalnego dochodzenia, to uważa się go za rusofoba,
nacjonalistę, wroga koalicji i zdrajcę Polski. Ale tacy obrońcy
Rosji nie dostrzegają, że taka ich postawa właśnie zakłada winę
Rosjan.
Od dawna mówi się, że Żydzi, którzy pracowali w
NKWD i UB, i mordowali patriotów polskich, nie mogą już być
uważani za Żydów, ale kiedy partyzanci bronili się przed nimi, to
byli czystej wody "antysemitami". A kiedy raz na KUL
słuchacz publicznej prelekcji powiedział, że właśnie byli to źli
Żydzi, to usłyszał odpowiedź, żeby się leczył, bo "nie ma
Żyda złego".
Choć to Niemcy napadli na Polskę w r. 1939
i zamordowali kilka milionów Polaków i Żydów, także z całej
Europy, to wielu dzisiejszych "oświeconych" liberałów
podaje, że to Polska napadła na Niemcy, wywołała II wojnę
światową i wymordowała Żydów, bo... "jest
katolicka".
Korupcji nie popełnili autorzy afery
walutowej, osoczowej, węglowej, stoczniowej, paliwowej,
prywatyzacyjnej, hazardowej itp., lecz "korupcyjnie"
działali ci wszyscy, którzy tamte "rzekome" korupcje
odkrywali i nagłaśniali.
Kiedy PiS głosi i robi coś dobrego,
to tylko z egoizmu i dla propagandy wyborczej, kiedy natomiast
koalicja gnębi opozycję i zamyka jej usta, to czyni to tylko z
miłości do Ojczyzny i dla dobra samej opozycji.
Niedawno
pewien Czeczen, zbiegły do Polski, poprosił o status uchodźcy.
Liberalny urząd polski zażądał, żeby uchodźca dostarczył mu z
ambasady rosyjskiej zaświadczenie, że był przez władze rosyjskie
torturowany jako Czeczen. To dopiero świadczy o poziomie naszych
urzędów "demokratycznych". Przecież tacy urzędnicy
powinni zostać od razu zwolnieni z pracy.
Albo - ktoś jednego
dnia powiada, że dwudniowe wybory do parlamentu będą dla Polski
najlepsze, kiedy jednak prezydent i Trybunał Konstytucyjny orzekli,
że będą jednodniowe, to ta sama osoba polityczna orzekła
uroczyście, że "jednodniowe będą dla Polski najlepsze".
Nie
brak i rzeczy bardzo komicznych: pewien nasz minister, który
powierzony sobie dział całkowicie zawalił, jeździł niedawno do
wysoko rozwiniętych państw zachodnich, żeby tę dziedzinę u nich
rozwijać. Pycha władzy bardzo ogłupia.
Nielogiczna i cyniczna
jest postawa koalicji, która głosi demokrację i równość
obywatelską, a przez cztery lata nie przyjęła prawie żadnej
inicjatywy, uwagi lub poprawki legislacyjnej, zgłaszanej przez PiS,
największej partii opozycyjnej. I jest taki diabelski majstersztyk,
że media zakrywają to wszystko przed społeczeństwem.
Doskonały
obraz rozchwiania umysłowego i moralnego przedstawiają
najrozmaitsze próby powiązania straszliwego zbrodniarza z Oslo,
Andersa Behringa Breivika z najrozmaitszymi orientacjami: z
chrześcijaństwem, skrajną prawicą, nacjonalizmem, patriotyzmem,
syjonizmem, masonerią itd. Tak czynić nie wolno, bo to jest typowy
chaos umysłowy. Wydaje się właśnie, że przez taki chaos została
rozbita chora osobowość tego ciężkiego psychopaty. Gorzej, że
taka rozbieżna kakofoniczna i irracjonalna interpretacja zbrodniarza
oddaje to, co się może stać z całymi współczesnymi
społeczeństwami postmodernistycznymi.
Próchnica
ideologiczna
Ci,
którzy opisują życie w UE, wspominają czasami o wzmożonej
korupcji gospodarczej i materialnej, nie poruszają zaś niemal w
ogóle tematu korupcji jeszcze groźniejszej, a mianowicie umysłowej,
społecznej i moralnej. Tymczasem ta druga coraz bardziej niszczy
życie zbiorowe. Ciekawe, że na wpływy złej ideologii są
najbardziej podatne wyższe warstwy społeczne. Są one wprawdzie
bardziej wrażliwe, żywsze i twórcze, ale jednak niestabilne,
bardziej zależne od władzy, mniej realistyczne i łatwiej odchodzą
od swojego kodeksu etycznego. Na przykład w dosyć zwartej
duchowości wedyzmu, hinduizmu i buddyzmu w kulturze indyjskiej
inteligencja indyjska uległa od VII do IX w. dosyć głębokiej
islamizacji, choć muzułmanie byli ich okupantami. Od połowy XVIII
w. hindusi zaczęli ulegać bardzo obcej im kulturze brytyjskiej.
Podobnie było w Polsce za czasów inwazji bolszewizmu, który nadal
wywiera wpływ na niektóre ugrupowania. I dziś nasze warstwy wyższe
ulegają w dużej mierze nihilistycznej liberalizacji
zachodniej.
Nowa ideologia ma szerzyć trzy główne wartości:
demokrację, wolność i obywatelskość. Ale w wielu punktach u nas
wygląda to na ironię i życie robi się znowu nienormalne. Zamiast
demokracji mamy już dyktaturę PO, wspieraną przez odziedziczony po
dawnych czasach SLD. Przede wszystkim razem chcą odebrać prawa
społeczne zdecydowanym patriotom, katolikom i niektórym instytucjom
kościelnym. Przy tym często osłania się władze naczelne, a winę
zrzuca na czynniki niższe lub nawet na samorządy. Prawie wszystkim
rządzi oszukańcza propaganda. Kiedyś przed wojną był podobno
sądzony jakiś hrabia o zabójstwo. Znaleziono chłopa jako świadka.
Sąd ochoczo pytał: "Czy widzieliście, jak hrabia zabił?".
Chłop odpowiedział: "Hrabia by zabił, on taki pan, on ma do
tego ludzi". I mamy duży żal do PSL, którego władze nie
walczą o prawdziwą wieś polską, lecz tylko - poza paroma osobami
- o własne żłoby, wspierając Platformę w sprawach wyraźnie
pozaprawnych.
Ostatnio i wolność u nas jakoś czerwienieje,
widocznie znów dojrzewa. Jest wolność społeczna, polityczna,
wolność słowa, ale raczej tylko dla ludzi obozu rządowego. Nawet
w dziedzinie religijnej zaczyna być gorzej niż w ostatnich dniach
PRL: wściekłe ataki na Radio Maryja, na patriotyczne wypowiedzi
biskupów, plucie na modlących się przy krzyżu, kopanie
uczestników Mszy Świętej na Jasnej Górze, bezkarne opluwanie
katolików i patriotów, przy surowym karaniu katolików za
wypowiedzi obronne, próby opodatkowania pielgrzymów, jak to robili
muzułmanie w krajach podbitych, narzucenie płatnych pilotów
pielgrzymek, zakaz przyjmowania oficjeli państwowych w obecności
krzyża nawet w szkołach katolickich itd. Słowem, znowu jest
aktualne, słynne spotkanie Amerykanina z Sowietem. Amerykanin
zarzuca Sowietowi: "U was nie ma wolności słowa, u nas zaś
każdy może krytykować nawet prezydenta i przed Białym Domem".
"Przecież u nas jest tak samo" - odpowiada Sowiet. - Każdy
może, a nawet powinien na samym placu Czerwonym krytykować waszego
prezydenta". Właśnie tak samo i w Polsce: wolno, a nawet
powinno się krytykować prezydenta, który zginął w katastrofie
smoleńskiej, bo był przeciwny swawoli rządu.
I wreszcie
według tej utopii Polak powinien być obywatelem nie tyle Polski,
ile UE, a więc nie może stawiać na pierwszym miejscu dobra kraju,
lecz dobro UE, a także nie powinien być publicznie chrześcijaninem,
bo psuje ideologię unijną. I tak dyskryminacja religii na forum
publicznym jest na każdym kroku. Nawet przy udziale polskiego
komisarza UE wydała na rok 2011/2012 Kalendarz Europejski, w którym
są zaznaczone ważniejsze święta wszystkich wielkich religii,
zwłaszcza żydowskiej, ale... z wyjątkiem świąt chrześcijańskich.
Trzeba pamiętać, że UE oficjalnie walczy z chrześcijaństwem na
forum publicznym, przede wszystkim z katolicyzmem, co powoli
przechodzi i na PO, która ma pokazać swoje "pełne"
oblicze po wyborach na drugą kadencję. Profesorowie z Cambridge
domagają się, żeby w ogóle znieść święta Bożego Narodzenia i
Wielkiej Nocy, a jedynie muzułmanie są za utrzymaniem tych świąt.
Stara Europa dostaje już choroby Alzheimera.
Co tam zresztą
mówić o Zachodzie, kiedy i u nas owa próchnica dotyka już coraz
więcej duchownych, zakonnych i świeckich. Chcą oni ogólnie w
duchu "nowoczesności" "przystosować do naszych
czasów" Dziesięcioro Przykazań. Ostatnio coraz częściej
mówi się, że za trudności Kościoła katolickiego w Polsce
odpowiada tylko sam Kościół, który jest "wsteczny". Za
sam spadek powołań kapłańskich i zakonnych rzekomo odpowiadają:
Radio Maryja, bo odróżnia świat ateistyczny od chrześcijańskiego;
nauka religii w szkole, bo przy dzwonkach nie można przeżywać
natchnień Ducha Świętego, i wypowiedzi księży biskupów broniące
Kościoła na forum publicznym, połączone z popieraniem Kościoła
ludowego ze szkodą dla inteligenckiego.
I tak większość
ludzi u władzy w UE i u nas nie może zrozumieć, że narastający
dziś powszechnie kryzys gospodarczy jest powodowany nie tylko
przyczynami materialnymi, ale także wyrzuceniem z życia religii i
ogólnoludzkiej moralności. O ile ojcowie założyciele Wspólnoty
Europejskiej rozumieli to dobrze, o tyle już twórcy ateistyczni
Unii Europejskiej w r. 1991 nie zrozumieli, że do stworzenia
wielkiej unii państw i narodów trzeba wielkiego rozumu, wytężonej
pracy, samodyscypliny, idei Stwórcy i autentycznej etyki. Każda
zatem władza państwowa powinna religię i etykę nie tylko
tolerować, ale i wydatnie wspierać. Tymczasem w Polsce wagi
czynnika etycznego nie dostrzega się w żadnej dziedzinie. W wypadku
jakichś złych zjawisk tylko uchwala się nowe prawo lub nowelizuje
stare, licząc, że litera prawa zastąpi wymiar moralny i
osobowościowy człowieka. Na przykład w r. 2010 ukradziono w Polsce
7,2 mld zł, z czego odzyskano tylko 584 mln. Co tu pomoże nowe
prawo przy zdemoralizowanych ludziach?
*
* *
"Ci
(źli królowie) zamierzają jedno: oddać swoją moc i władzę
Bestii. Będą walczyć z Barankiem, ale Baranek ich pokona, gdyż On
jest Panem panów i Królem królów" (Ap 17, 13-14). "Wiecie
- mówił Jezus - że rządcy uciskają ludzi, a wielcy dają im
odczuć swoją władzę. Nie tak będzie u was" (Mt 20, 25-26).