Copyright © Wydawnictwo WAM 2003
Źródło: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TB/orygenes_01.html
WPROWADZENIE
Pierwsze wydanie niniejszego komentarza w języku polskim(1) zostało opatrzone dwuczęściowym wstępem. Ks. Wincenty Myszor napisał esej: "Ewangelia Jana a niektóre teksty z Nag Hammadi" (s. 5-19), a śp. ks. Emil Stanula: "Ojciec chrześcijańskiej interpretacji Pisma Świętego" (s. 20-48). Eseje te, mimo upływu ponad dwudziestu lat, pozostają ważne, nie ma więc potrzeby powtarzania tego, co obaj wybitni znawcy przedmiotu już powiedzieli. W naszym wprowadzeniu poprzestańmy zatem na omówieniu samego dzieła Orygenesa, uważanego przez wielu za najwybitniejsze, a zarazem najbardziej złożone
Dla porządku przypomnijmy, że Orygenes urodził się w Aleksandrii prawdopodobnie w 185 lub 186 roku i już w dzieciństwie ojciec uczył go czytania i rozumienia Pisma Świętego(2). W czasie prześladowań w roku 202, wymierzonych przeciwko przyjmującym i udzielającym chrztu, jego ojciec Leonides został męczennikiem, a młody Orygenes wsławił się gorliwością w nawiedzaniu uwięzionych, pocieszaniu ich i umacnianiu w wierze. Z racji charakteru prześladowania, po jego wygaśnięciu zaistniała potrzeba znalezienia katechety, który pod kierunkiem biskupa przygotowywałby kandydatów do chrztu. Biskup Demetrios powierzył tę funkcję młodemu Orygenesowi, mniej więcej w 203 roku. Katechumenat w ówczesnym Kościele miał już od dawna charakter szkoły, w której wysłuchiwało się wykładów. Ucząc innych, Orygenes nie zaniedbał własnego wykształcenia i uczęszczał na wykłady najsłynniejszego wówczas filozofa w Aleksandrii, Ammoniosa Sakkasa, zwolennika filozofii platońskiej. Kilka lat później u tego samego mistrza uczył się Plotyn, twórca neoplatonizmu. Jako katecheta pracował Orygenes do 215 roku, kiedy to zaistniała potrzeba prowadzenia wykładów na wyższym poziomie: prawdopodobnie zebrała się grupa ludzi, którzy takich wykładów chcieli słuchać. W tym samym czasie też Orygenes doprowadził do wiary bardzo bogatego gnostyka, Ambrożego, który odtąd łożył na utrzymanie jego samego i grupy sekretarzy spisujących jego słowa i kopiujących je w kilku egzemplarzach. Katechumenat odstąpił więc swemu uczniowi Heraklasowi, a sam poświęcił się wykładom, naukowym podróżom i dyktowaniu dzieł. Wiele z nich powstało na zamówienie wspomnianego Ambrożego, w tym nasz komentarz do Ewangelii św. Jana.
Punktem wyjścia dla Orygenesa w dyktowaniu tego dzieła był komentarz do czwartej ewangelii ułożony przez gnostyka Herakleona(3). Należał on do zachodniej szkoły walentyniańskiej(4) i żył w II wieku. Prawdopodobnie było to dzieło znane i cytowane, skoro Orygenes zdecydował się na podjecie z nim wielotomowej polemiki.
Czas powstawania dzieła da się określić tylko szacunkowo. Jedyną pewną wiadomością jest ta, której udziela nam sam Orygenes pisząc we wstępie do szóstej księgi, że pierwsze pięć skomponował w Aleksandrii, a potem miał przerwę spowodowaną przeprowadzką do Cezarei Palestyńskiej. To zaś miało miejsce około roku 231, kiedy to sprzyjający mu dotąd biskup Demetrios przeprowadził na synodzie unieważnienie jego święceń prezbiteratu pod pretekstem otrzymania ich bez jego zgody. Rzeczywiście tak było, gdyż święceń udzielili mu biskupi Cezarei i Jerozolimy - odpowiednio Teoktyst i Aleksander, kiedy zatrzymał się w Cezarei podczas jednej ze swych podróży(5). Uczeni różnie próbują ustalać datę rozpoczęcia pracy nad komentarzem, od 218 do 230. Pozostańmy zatem na stwierdzeniu, że Orygenes zaczął pracować nad Komentarzem prawdopodobnie pod koniec lata dwudziestych III wieku, mając ponad 40 lat i co najmniej 20 lat pracy katechetycznej i wykładowej za sobą. Prowadził już od lat zaawansowane studia nad tekstem Pisma Świętego, ułożył komentarz do Psalmów, do Lamentacji Jeremiasza, Stromata i dzieło O zmartwychwstaniu. Rozpoczął też komentowanie Księgi Rodzaju i napisał fundamentalne O zasadach. Komentowanie Ewangelii według św. Jana wydaje się być pierwszą przymiarką do tekstów Nowego Testamentu, pierwszą, a zarazem przeogromną. Komentarz liczył 32 księgi, a jak Czytelnik sam łatwo zauważy, każda z nich zajmuje około 50 stron druku. Księga jest tutaj miarą objętości: Ambroży dostarczał Orygenesowi zwoje papirusu o określonej długości, gdy więc zwój się kończył, trzeba było zacząć "nową księgę"; autor mówi o tym w zakończeniu księgi X i XXII, oraz na początku XIII. Zachowała się tylko skromna część całego dzieła, niespełna jedna trzecia, obejmująca objaśnienia następujących fragmentów ewangelii:
Księga I - J 1, 1a ("Na początku było Słowo");
Księga II - J 1, 1b-8;
Księga VI - J 1, 19-29;
Księga X - J 2, 12-23;
Księga XIII - J 4, 13-54;
Księga XIX (uszkodzona) - J 8, 19-25;
Księga XX - J 8, 37-53;
Księga XXVIII - J 11, 39-57;
Księga XXXII - J 13, 2-33.
Poza tym zachowały się niewielkie fragmenty, które zamieszczamy na końcu książki.
Łatwo zauważyć, że im dalej, tym dłuższe fragmenty tekstu ewangelii Orygenes rozważał w poszczególnych księgach. Św. Hieronim we wstępie do swego tłumaczenia homilii Orygenesa do Ewangelii według św. Łukasza wspomniał, że nasz komentarz miał 39 ksiąg, jest to jednak wiadomość, która w niczym nie znajduje potwierdzenia i raczej uważa się, że Orygenes zaprzestał jego tworzenia na księdze XXXII. Jakkolwiek by jednak nie było, stoimy wobec dzieła olbrzymiego i bardzo wnikliwego.
Orygenes był zwolennikiem egzegezy alegorycznej, popularnej w Aleksandrii co najmniej od czasów Filona Aleksandryjskiego (ok. 20 p. n. e. - ok. 42 n. e.)(6). W egzegezie tej wychodzono od założenia, że autor tekstu chciał ukryć głębszy sens, niż wynika z warstwy literackiej. Rzeczą egzegety jest sens ten odkryć. Filon interpretował w ten sposób przede wszystkim Pięcioksiąg Mojżesza, Orygenes i jego uczniowie - cały Stary i Nowy Testament(7). Poszukiwanie głębszego sensu tekstu - w przypadku Pisma Świętego sens ten może być tylko nieskończony, gdyż boski, teoretycznie opisał Orygenes w IV księdze dzieła O zasadach. Czytamy tam:
... droga, którą uważamy za odpowiednią dla zrozumienia Pisma i odnalezienia jego sensu, w moim przekonaniu jest tego rodzaju, że z samego Pisma czerpiemy naukę, jak o nim należy myśleć. U Salomona w Księdze Przysłów znajdujemy taki nakaz odnoszący się do przestrzegania Pisma świętego: «I ty, powiada, zapisz sobie potrójnie w pamięci i rozumie, abyś mógł prawdziwie odpowiadać tym, którzy cię pytać będą»(8). Potrójnie więc należy zapisywać w swej duszy wszelkie rozumienie pism Bożych: to znaczy, żeby każdy prosty człowiek czerpał zbudowanie z samego, że tak powiem, ciała Pisma - bo tak nazywamy pojmowanie zwyczajne i historyczne; jeśli zaś ktoś zaczął już czynić postępy i może patrzeć nieco szerzej, niech się buduje samą duszą Pisma; ci zaś, którzy są doskonali i podobni do tych, o których mówi Apostoł: «Głosimy mądrość między doskonałymi, ale nie mądrość tego świata ani mądrość władców tego świata, którzy giną, lecz głosimy mądrość Bożą ukrytą w tajemnicy, którą przed wiekami Bóg przeznaczył dla naszej chwały»(9), niechaj jakby z ducha czerpią zbudowanie z samego prawa duchowego, które «zawiera cień przyszłych dóbr»(10). Jak zatem mówimy, iż człowiek składa się z ciała, duszy i ducha, tak samo i Pismo Święte, którego szczodrobliwość Boża udzieliła dla zbawienia ludzi. (...)
5. (12). Należy jednak zdawać sobie sprawę, że są w Piśmie pewne fragmenty, w których nie zawsze znajduje się to, co nazywamy ciałem, to znaczy prawidłowość rozumienia historycznego; wyjaśnimy to później; są również miejsca, w których należy doszukiwać się zrozumienia tylko tego, co nazwaliśmy duszą lub duchem. Wydaje mi się, że na to wskazuje opowiadanie w Ewangelii o sześciu stągwiach przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mieściła w sobie po dwa albo po trzy wiadra(11). W tym miejscu, jak powiedziałem, Ewangelia mówi o tych, których Apostoł nazywa «Żydami wewnętrznymi»(12): że mianowicie oni są oczyszczani przez Słowo Pisma mieszcząc w sobie niekiedy dwa wiadra, to znaczy zgodnie z tym, co powiedziałem, przyjmując rozumienie duszy albo ducha, niekiedy natomiast trzy wiadra, gdy tekst może dla zbudowania czytelnika zachować również sens cielesny, to znaczy historyczny. I konsekwentnie «sześć stągwi» oznacza tych, którzy oczyszczają się w czasie pobytu na tym świecie. Albowiem czytamy, że w ciągu sześciu dni - szóstka jest liczbą doskonałą(13) - został stworzony świat i wszystko, co się w nim znajduje(14).
Orygenes konsekwentnie do tych zasad się stosował. Rozpoczyna więc analizę poszczególnych fragmentów Ewangelii od zastanowienia się nad jego "ciałem", czyli nad znaczeniem słów w sensie historycznym i filologicznym. Następnie przechodzi do szukania coraz głębszych warstw znaczeniowych, snując kolejne hipotezy. Założeniem było, że każde zdanie Pisma jest pożyteczne dla wierzących: Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany, jak pisał św. Paweł w 2 Liście do Tymoteusza 3,16. Jeśli więc w jakimś opisie pożytek ten nie rzuca się w oczy, należy go poszukać pod warstwą słowną.
Ostateczny sens Pisma będzie zawsze chrystologiczny. Wynika to z rozpowszechnionego wśród chrześcijan założenia, że skoro Pismo jest zapisanym Słowem Bożym, a Chrystus jest Słowem Bożym, które stało się człowiekiem, pierwsze musi odpowiadać drugiemu. Dotyczy to przede wszystkim egzegezy Starego Testamentu, gdyż tam właśnie sens chrystologiczny jest najbardziej ukryty. W Nowym Testamencie, zwłaszcza w Ewangelii, trudność jest inna, ale również dla jej rozwiązania Orygenes czuje się zobowiązany do stosowania interpretacji alegorycznej, czy duchowej. Przykładem na to może być niespójność czterech relacji ewangelicznych w chronologicznym przedstawianiu wydarzeń z życia Jezusa. Orygenes poświęca temu zagadnieniu sporo uwagi w ks. X, gdzie komentuje J 2, 12nn. Zwraca uwagę, że początek działalności publicznej Jezusa jest różnie opisany przez ewangelistów. Jan pomija kuszenie na pustyni i czterdziestodniowy post, po którym - według synoptyków - Jezus miał udać się do Galilei, pisze natomiast o weselu w Kanie Galilejskiej i podróży do Jerozolimy, gdzie poprzepędzał sprzedawców z dziedzińca świątynnego. Rozwiązaniem dla Orygenesa jest przyjęcie, że ewangeliści "wykorzystują uczynki i wypowiedzi wypływające z cudownej i nadzwyczajnej mocy Jezusa, a niekiedy w swych pismach opowiadają o sprawach, które oglądali w sposób czysto umysłowy, jakby o wydarzeniach dostępnych dla zmysłów"(15). Gdzie mogli, głosili prawdę materialną i duchową. Gdzie zaś okazywało się to niemożliwe, preferowali prawdę duchową. "Można więc powiedzieć, że często duchową prawdę zamykali w materialnym fałszu"(16). Nie stanowi to jednak problemu, gdyż chodzi właśnie o sens duchowy, przybliżający prawdę o Bogu.
Łatwo o podejrzenie, że przy takich założeniach egzegeza może stać się dowolna i prowadzić do "odnajdywania" znaczeń, o jakich autor tekstu świętego wcale nie myślał. W naszym komentarzu wiele razy spotkamy zarzut arbitralności wysuwamy przez Orygenesa krytykowanemu Herakleonowi. Gdyby ktoś postawił taką obiekcję jemu samemu, spotkałby się zapewne ze zdziwieniem, a i być może nie miałby racji, mimo pozornej identyczności metody. Orygenes bowiem żadnej swojej interpretacji nie traktował jako najlepszej i ostatecznej. Szukał w Piśmie tego, co duchowe i pożyteczne dla wiary, zdawał sobie sprawę, że Słowo Boże jest żywe i do każdego przemawia inaczej, każdy więc coś innego może w nim odnaleźć; nie na zasadzie dopuszczalnej dowolności interpretacji, ale z racji różnego poziomu rozumienia, różnej zażyłości z Bogiem i nieskończonej głębi tekstu.
Różnica między komentarzem Herakleona a Orygenesa ujawnia się również w tym, że gnostyk wyjaśniał tylko i wyłącznie Ewangelię według św. Jana, bez odniesień do innych Ewangelii, podczas gdy Orygenes ciągle szuka duchowego sensu tej Ewangelii w kontekście pozostałych. Przykładów na to jest sporo, pozostańmy jednak przy księdze X. Orygenes zdaje relację z komentarza Herakleona do J 2, 12:
Heracleon interpretując zdanie "Potem zszedł do Kafarnaum" powiada, że ponownie pojawia się tutaj początek nowego planu zbawienia, ponieważ nie bez głębszej myśli użyto słowa "zszedł". Powiada, że Kafarnaum oznacza ostatnie krańce świata, to znaczy sprawy materialne, do których zniżył się Chrystus. Twierdzi, że nie opowiedziano o żadnym uczynku Jezusa dokonanym w tym miejscu i nie przytoczono żadnego Jego słowa tam wypowiedzianego, ponieważ miejsce to było nieodpowiednie(17).
Trudno orzec, na ile wiernie Orygenes przekazuje treść komentarza gnostyckiego, gdyż nie mamy tego z czym porównać. Załóżmy jednak, że tak właśnie było. Wynikałoby z tego, że Herakleon nie uważa za stosowne odnosić się do innych Ewangelii, i że komentuje tekst zgodnie z gnostyckimi założeniami. Leżące nad morzem Kafarnaum jest dla niego ostatnim miejscem w kosmosie, najniżej położonym czyli najbardziej oddalonym od boskiej Pleromy. Mieszkają tam tylko "hylicy", ludzie materialni (greckie hyle znaczy "materia"), przeznaczeni do unicestwienia razem z całą materią. Chrystus do nich "schodzi", jednak nie po to, by ich zbawić, gdyż to jest niemożliwe i sprzeczne z założeniami, a tylko po to, by objawić ich mizerny stan - dlatego nic do nich nie mówi, niczego nie głosi, do niczego nie nawraca.
Orygenes na kolejnych stronach(18) odnosi się do takiej interpretacji przywołują fragmenty ewangelii synoptycznych, w których sporo napisano o działaniu Jezusa w tym mieście. Tam właśnie wzywał On do nawrócenia ogłaszając bliskość królestwa niebieskiego(19), tam nauczał w synagodze i wyrzucił z opętanego człowieka ducha nieczystego(20), uzdrowił teściową Piotra(21) i uleczył wielu chorych i opętanych(22), tam też uzdrowił syna celnika(23). Zauważa też, że nazwa "Kafarnaum" oznacza "miejsce zachęty"(24), gdyż miejsca noszą nazwy nawiązujące do działania Boga, a tam właśnie Chrystus nawracał i zachęcał. Ten sposób podejścia do tekstu ewangelicznego pozwala mu dostrzec przeróżne aspekty, uwzględniać wszelkie konteksty i odnajdywać treści, których lektura skoncentrowana na tekście jednej tylko ewangelii nie ukazałaby nigdy.
W niniejszym Komentarzu rozwinął Orygenes w najpełniejszy sposób teorię "wielorakości" Chrystusa(25). Jej punktem wyjścia jest równorzędnie refleksja filozoficzna oraz wnikliwa lektura Pisma. Z filozoficznego punktu widzenia zastanawiano się nad możliwym przejściem od jedności Boga do wielości stworzonego świata. Jako konieczny postulat wprowadzano pośredniczącą w stworzeniu wielość. Dla platoników były to wieczne idee, dla arystotelików kategorie, dla stoików tak zwane logoi spermatikoi, czyli "zasady nasienne", powodujące, że każdy byt jest tym, czym jest. Filon Aleksandryjski, o którym wspominałem już wyżej, zaczął pisać o Logosie, jako pośredniku stworzenia, zawierającym w sobie wielość idei, form i zasad, według jakich świat istnieje(26). W przeciwieństwie do Filona, który był Żydem i nigdy prawdopodobnie nie słyszał o Jezusie Chrystusie - a jeśli słyszał, to wyraźnie nie zrobiło to na nim większego wrażenia - Orygenes wierzył, że Chrystus, wcielony Logos Boży, jest Bogiem, nie może więc być bytem złożonym. W Piśmie Świętym czytał jednak o wielu imionach Chrystusa. Jan nazywa Go Logosem(27), Księga przysłów - interpretowana po chrześcijańsku - Mądrością(28) On sam mówi o sobie, że jest Drogą, Prawdą, Życiem(29), Zmartwychwstaniem(30), Bramą(31), Paweł pisze, że jest On Sprawiedliwością, Uświęceniem i Odkupieniem(32). Orygenes pisze więc: "On jest tym, któremu Ojciec udzielił daru stania się zbiorem dóbr, aby każdy, kto dzięki Jezusowi przyjął dobro lub dobra, które z Nim są związane, znalazł i siebie pośród nich"(33). Takich różnie nazywanych "dóbr" analizuje Orygenes około pięćdziesiąt w pierwszej księdze naszego komentarza. Chrystus łączy w sobie własną - boską - jedność z wielością darów dla ludzi. Przechodzenie człowieka od jednego daru, określenia czy imienia Chrystusa (po grecku: epinoiai) do kolejnego, wyznacza ludzką drogę wzrastania w doskonałości. Na początku Jezus jest dla człowieka Bramą, potem Drogą, następnie Sprawiedliwością, i tak dalej, aż do stanu, w którym może być dla niego Mądrością, dającą dostęp do prawdy o Bogu samym(34). Przy czytaniu naszego Komentarza warto na to zwrócić uwagę, gdyż temat ten ciągle się przewija i jest on podstawowym dla orygenesowej duchowości.
Czytając Orygenesa trzeba pamiętać o jeszcze jednym jego założeniu. Jest to założenie preegzystencji wszystkich bytów duchowych(35). Problemem dla wielu było wtedy, jak i jest po dziś, dopuszczona przez Boga niesprawiedliwość i nierówność między ludźmi. Sprowadzić to można do drażliwego pytania: Dlaczego jeden rodzi się królem, a ktoś inny niewolnikiem? Gnostycy mieli na to pytanie odpowiedź płynącą z ich założeń. Uważali oni, że każdy ma taki los, jaki mu został przeznaczony. Widzieliśmy już wyżej "hylików", ludzi materialnych, ich zdaniem przeznaczonych na unicestwienie. Prócz tego innych uważali za "pneumatyków", ludzi duchowych przeznaczonych do zbawienia, a jeszcze innych za "psychików", mających możliwość nawrócenia. Poza tą predestynacją główną, uznawali także odgórne przeznaczenie każdego człowieka do takiego czy innego życia, negując ludzką wolność. Orygenes, jak wcześniej św. Ireneusz, nie mógł się na to zgodzić. Wierzył, że Boża opatrzność nie niweluje ludzkiej wolności i że Bóg nie jest winny ludzkim nieszczęściom. Skłoniło go to do opowiedzenia się za platońską koncepcją preegzystencji ludzkich dusz, aczkolwiek z pewnymi modyfikacjami. Platon utrzymywał, że dusze istnieją początkowo w świecie idei; odwiecznie, lub stworzone przez Demiurga, jak pisze w Timajosie(36). Od ich "prowadzenia się" w tym świecie, od tego, czy trwają kontemplując idee, czy też odwracają się od nich, zależy, kim staną się na przyszłość. Orygenes bardzo pragnął uratować ludzką wolność, dowieść, że każdy ma taki los, na jaki sobie zasłużył. Przyjął więc hipotetycznie teorię Platona i uznał, że prawdopodobnie Bóg stworzył wszystkie byty rozumne jednocześnie, obdarzył je wolnością i swoją miłością, a od ich wyboru zależy, czy pozostaną blisko Boga, czy też od niego się oddalą. Oddalenie się od Boga, wynik wolnego wyboru bytów rozumnych, mogłoby być tragiczne w skutkach, gdyby Bóg nie stworzył materialnego świata, który stanowi granicę oddalania się. Jako pierwszy odsunął się ten, którego nazywa się Lucyferem(37), inne zajmują na świecie takie miejsce, na jakie sobie zasłużyły, lub - inaczej mówiąc - proporcjonalne do swego grzechu, czyli oddalenia się od Boga. Jedne z nich pozostają aniołami, inne ciałami niebieskimi, inne ludźmi, inne wreszcie demonami(38).
Ten oto widzialny i materialny świat, ze względu na tych, którzy potrzebują materialnego życia, ma w sobie różne miejsca, a one w zestawieniu a miejscami niematerialnymi, niewidzialnymi i niecielesnymi, znajdują się w niskości i to nie tyle ze względu na miejsce, ile ze względu na porównanie z rzeczywistościami niewidzialnymi(39).
Materialny świat jest zatem darem dla człowieka, by nie oddalał się w nieskończoność i by mógł wrócić do świata, w którym został stworzony. W przeciwieństwie do gnostyków, Orygenes podkreśla stale, że każdy ma taką możliwość, a jeśli z jakichś powodów nie potrafi lub nie zechce wrócić do Boga w tym życiu, być może otrzyma nową szansę w jakimś przyszłym świecie. Wszystko to jest powiedziane hipotetycznie, gdyż Orygenes wszystko na temat Boga i Jego tajemnic mówił i pisał hipotetycznie. Bardzo rzadko zdarza mu się coś z naciskiem twierdzić, za to bardzo często używa słowa "może" i posługuje się trybem przypuszczającym. Gdy w V wieku o tej jego pokorze naukowej zapomniano i zaczęto przedstawiać jego hipotezy jako twierdzenia, skazano jego pisma na spalenie i potępiono je wraz z ich autorem na Soborze Konstantynopolitańskim II w 553 roku(40).
Na szczęście wyrok wykonywano bez entuzjazmu i część dzieł Orygenesa zachowała się do naszych czasów, prawdopodobnie w podobnych proporcjach, jakie widzimy na przykładzie niniejszego komentarza. W oryginalnym języku greckim posiadamy dziewięć ksiąg tego komentarza, kilka ksiąg komentarza do Mateusza, homilie do Jeremiasza O modlitwie, Zachętę do męczeństwa, Dysputę z Heraklidesem i apologetyczne Przeciw Celsusowi. O zasadach, komentarz do Listu do Rzymian, część komentarza do Pieśni nad pieśniami oraz ok. 250 homilii zachowały się po łacinie, w większości w tłumaczeniu św. Hieronima i Rufina z Akwilei. Pozostało również kilka listów, z tego tylko jeden z całości. Wszystkie polskie wydania tych dzieł przedstawiamy w bibliografii.
Przypisy
2. Szczegóły życia Orygenesa znamy przede wszystkim z Historii kościelnej Euzebiusza z Cezarei, księga VI (po polsku w tłumaczeniu Arkadiusza Lisieckiego, POK III, Poznań 1924, reprint: Wydawnictwo WAM, Kraków 1993. Por. również: H. Crouzel, Orygenes, tłum. J. Morgański,: Homini, Bydgoszcz 1996; moje Orygenes, seria: Wielcy Ludzie Kościoła, Wydawnictwo WAM, Kraków 2002.
3. Herakleon. Fragmenty (przekład St. Kalinkowski, wstęp i komentarz W. Myszor), STV 18 (1980) nr 2, 265-298.
4. Por. Anonim, Philosophoumena VI, 35.
5. Por. M. Szram, Problem święceń kapłańskich Orygenesa, VoxP 10 (1990), z. 19, 659-670.
6. Por. L. Mack Burton, Philo Judaeus and Exegetical Traditions in Alexandria, w: Aufstieg und Niedergang der Römischen Welt II, 21, 1, De Gruyter Berlin 1984, 227-271; J. Pépin, La tradition de l'allégorie, de Philon d'Alexandrie à Dante, Etudes Historiques, Etudes Augustiniennes Paris 1987.
7. M. Simonetti, Ancora su allegoria e termini affini in alcuni scrittori greci, Annali di Storia dell'esegesi 8 (1991) 363-384; M. Simonetti, La Sacra Scrittura nella Chiesa delle origini (I-III sec.). Significato e interpretazioni, Salesianum 57 (1995) 63-73; J. Zieliński, Alegoreza jako metoda filozoficzno-egzegetyczna w ujęciu Orygenesa, "Acta Universitatis Wratislawiensis" 1999 nr 36, 295-320.
13. Szóstkę zwano liczbą doskonałą, gdyż równa się ona sumie swych składników (1 + 2 + 3 = 6). Por. Orygenes, JKom 28, 1, 1.
14. Orygenes, O zasadach IV, 2, 4. (11).
25. Por. H. Crouzel, Le contenu spirituel des dénominations du Christ selon le livre I de "Commentaire sur Jean" d' Origène, w: Origeniana Secunda, Quaderni di "Vetera Christianorum" 15, Roma 1980, 131-150.
26. Por. moje: Logos a początek stworzenia według Filona z Aleksandrii, Bobolanum 2 (1991) 86-98.
34. Por. moje: Rola Ducha Świętego w rozwoju ku pełni człowieczeństwa według św. Ireneusza i Orygenesa, w:Droga doskonalenia chrześcijańskiego w epoce patrystycznej, red. F. Drączkowski, J. Pałucki, M. Szram, Polihymnia Lublin 1997, 115-135.
35. Por. Orygenes, O zasadach I, 5.
36. Platon, Timajos 34b-35; por. G. Reale, Historia filozofii starożytnej, t. II, tłum. E. I. Zieliński, RW KUL, Lublin 1997, 184n. 221nn.
38. Por. Giulia Sfameni Gasparro, Eguaglianza di natura e differenza di condizione dei logikoi: la soluzione origeniana nel contesto delle formule antropologiche e demonologiche greche del II e III secolo, Origeniana Quinta 1992, 301-319; Scott A., Origen and the life of the stars: A History of an idea, Clarendon Press Oxford 1991.
40. Sobór Konstantynopolitański II, anatematyzm XI, Dokumenty Soborów Powszechnych I, Wydawnictwo WAM, Kraków 2001, 294.
I. (1). Podobnie jak lud, zwany niegdyś "ludem Bożym"(41), był podzielony na dwanaście pokoleń i stojący ponad pozostałymi pokoleniami stan lewicki, który z kolei dla służby Bożej dzielił się na różne grupy kapłanów i lewitów, tak samo, moim zdaniem, lud Chrystusowy, nazwany "wewnętrznym Żydem" i "obrzezanym w duchu"(42), posiada w głębszym sensie mistycznym znamiona "pokoleń" stosownie do "wnętrza ludzkiego serca"(43). Poucza nas o tym wyraźniej Apokalipsa Jana, a także inni prorocy nie ukryli tej sprawy przed ludźmi, którzy potrafią słuchać. (2). Jan powiada tak: "I ujrzałem innego anioła, wstępującego od wschodu słońca, mającego pieczęć Boga żywego. I zawołał donośnym głosem do czterech aniołów, którym dano moc wyrządzić krzywdę ziemi i morzu, mówiąc: «Nie wyrządzajcie szkody ziemi ni morzu, ni drzewom, aż opieczętujemy na czołach sługi Boga naszego». I usłyszałem liczbę opieczętowanych: sto czterdzieści cztery tysiące opieczętowanych ze wszystkich pokoleń synów Izraela, z pokolenia Judy dwanaście tysięcy opieczętowanych, z pokolenia Rubena dwanaście tysięcy"(44). (3). A wymieniwszy wszystkie pokolenia z wyjątkiem Dana, po długich wywodach dodaje: "I spojrzałem, a oto Baranek stojący na górze Syjon, a z nim sto czterdzieści cztery tysiące mających imię Jego oraz imię Jego Ojca wypisane na czołach swoich. I usłyszałem z nieba głos, jakby głos wielu wód i jakby głos wielkiego grzmotu. A głos, który usłyszałem, brzmiał, jak gdyby harfiarze uderzali w swoje harfy. I śpiewają pieśń nową przed tronem i przed czterema zwierzętami, i przed starcami; a nikt tej pieśni nie mógł się nauczyć oprócz stu czterdziestu czterech tysięcy wykupionych z ziemi. To ci, którzy z kobietami się nie splamili, bo są dziewiczymi; ci, którzy Barankowi towarzyszą, dokądkolwiek idzie; to ci, którzy spośród ludzi zostali wykupieni na pierwociny dla Boga i dla Baranka, a w ustach ich nie znaleziono kłamstwa: są bowiem nienaganni"(45).
(4). Jan mówi tutaj o tych, którzy uwierzyli w Chrystusa i którzy należą do pokoleń, chociaż może się wydawać, że cieleśnie nie pochodzą z rodu patriarchów. Można tego dowieść następująco: Powiedziano: "Nie wyrządzajcie szkody ziemi ni morzu, ni drzewom, aż opieczętujemy na czołach sługi Boga naszego. I usłyszałem liczbę opieczętowanych; sto czterdzieści cztery tysiące opieczętowanych ze wszystkich pokoleń synów Izraela"(46). (5). Przeto opieczętowanymi na czołach są ci, którzy pochodzą ze wszystkich pokoleń synów Izraela, i tworzą oni liczbę stu czterdziestu czterech tysięcy; a powiedziano dalej u Jana, że całe sto czterdzieści cztery tysiące ma imię Baranka oraz imię Jego Ojca wypisane na swych czołach, bo są dziewiczymi i nie splamili się z kobietami. (6). Czymże bowiem innym może być pieczęć na czołach, jeśli nie imieniem Baranka i Jego Ojca, skoro w obydwu ustępach stwierdzono, iż na czołach znajduje się pieczęć albo napis zawierający imię Baranka oraz imię Jego Ojca? (7). Skoro jednak, jak stwierdziliśmy, ci, którzy wywodzą się z "pokoleń", są identyczni z "dziewicami", a z drugiej strony niewielu jest wierzących "Żydów wedle ciała", tak że można by powiedzieć, iż z wierzących "Żydów wedle ciała" nie uzbierałaby się liczba stu czterdziestu czterech tysięcy, to jasną jest rzeczą, że na liczbę stu czterdziestu czterech tysięcy osób, które nie splamiły się z kobietami, składają się poganie, którzy przyszli do Słowa Bożego. Nie mija się przeto z prawdą ten, kto twierdzi, że pierwocinami każdego pokolenia są ci jego członkowie, którzy wytrwali w dziewictwie. (8). Jan przecież dodaje dalej: "Oni spośród ludzi zostali wykupieni na pierwociny dla Boga i dla Baranka, a w ustach ich kłamstwa nie znaleziono: są nienaganni"(47). Nie wolno przy tym zapominać, że tekst mówiący o stu czterdziestu czterech tysiącach dziewic ma sens przenośny. Zbyteczne zaś i niezwiązane z podjętym tematem byłoby przytaczanie teraz wypowiedzi proroków, które odnoszą się do pogan.
II. (9). Ty, Ambroży(48), który naprawdę jesteś "człowiekiem Bożym"(49) i "człowiekiem w Chrystusie"(50) oraz pragniesz stać się "człowiekiem duchowym"(51) i nie być już zwyczajnym człowiekiem(52), czytając te słowa zapytasz: "Cóż to wszystko ma znaczyć?" Otóż ludzie należący do "pokoleń" składają Bogu dziesięciny i pierwociny za pośrednictwem lewitów i kapłanów, przy czym sami posiadają więcej niż tylko pierwociny i dziesięciny, lewici natomiast i kapłani, którzy otrzymują wyłącznie dziesięciny i pierwociny, za pośrednictwem arcykapłana ofiarowują Bogu dziesięciny, a może, jak mi się zdaje, także i pierwociny.
(10). Większość z nas, związanych wprawdzie z naukami Chrystusa, lecz troszczących się głównie o sprawy doczesne i tylko niewiele poświęcających Bogu, to może właśnie tacy, którzy wywodzą się z "pokoleń", a mając mało wspólnego z kapłanami mało też uwagi poświęcają kultowi Bożemu, tych zaś, którzy szczerze są związani ze Słowem Bożym i z jedyną służbą Bożą, słusznie nazwiemy kapłanami i lewitami mając na względzie wyróżniającą się ich działalność w tym zakresie. (11). Ci wreszcie, którzy górują nad wszystkimi i zajmują, że się tak wyrażę, czołowe miejsce wśród swych rodów, są może arcykapłanami na wzór Aarona, ale nie na wzór Melchizedeka(53). Być może ktoś tutaj zaprotestuje dopatrując się bezbożności w tym, że ludziom nadajemy tytuł arcykapłana, w wielu bowiem tekstach to Jezus jest określany tym mianem, jak na przykład: "Mamy wielkiego Arcykapłana, którzy przeszedł przez niebiosa, Jezusa - Syna Bożego"(54). Takiemu trzeba więc odpowiedzieć, że Apostoł zwrócił szczególną uwagę na fakt, iż prorok powiedział o Chrystusie: "Tyś jest kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka"(55), a nie "na wzór Adama". Powołując się na tę wypowiedź powiadamy, że ludzie mogą być arcykapłanami na wzór Aarona, Chrystus Boży natomiast jest Arcykapłanem na wzór Melchizedeka(56).
(12). Jeśli więc wszelkie nasze działanie i całe życie związane jest z Bogiem, bo dążymy ku wyższym dobrom, i jeśli pragniemy posiąść wszelkie pierwociny doskonalsze od wielu pierwocin - o ile oczywiście nie popełniamy błędu żywiąc takie przekonania - to będąc fizycznie oddzieleni od siebie wzajemnie, cóż innego mamy badać, jak nie Ewangelię? Trzeba bowiem zebrać się na odwagę i powiedzieć, że Ewangelia stanowi pierwociny wszystkich Pism. (13). Skoro więc powróciłem do Aleksandrii(57), cóż innego mogło stanowić pierwociny mojej działalności oprócz pierwocin Pisma Świętego? A trzeba nam wiedzieć, że pierwociny nie są tym samym, co pierwsze owoce: wszak pierwociny składa się po zbiorach, natomiast pierwsze owoce przed zbiorami. (14). Jeśli więc idzie o przekazane nam Pisma, które we wszystkich Kościołach Bożych uznaje się za natchnione przez Boga, to nie pomyli się ten, kto powie, że Prawo Mojżeszowe przywodzi na myśl pierwsze owoce, Ewangelia zaś - pierwociny. Bo przecież doskonałe Słowo zakwitło już po wszystkich owocach proroków, aż po czasy Pana Jezusa.
III. (15). A jeśli ktoś sprzeciwi się takiemu sposobowi pojmowania terminu "pierwociny" twierdząc, że po Ewangeliach następują Dzieje i Listy apostołów, i z tego względu nie da się utrzymać powyższej definicji pierwocin - że mianowicie Ewangelia stanowi pierwociny całego Pisma - to trzeba mu odpowiedzieć, iż w przekazanych nam Listach zawarta jest myśl mędrców zagłębionych w Chrystusie i wspieranych przez Niego. Aby jednak także im uwierzono, potrzebują przecież świadectw zawartych w wypowiedziach Prawa i Proroków(58). A zatem nauki apostolskie mówią o sprawach mądrych, godnych wiary i w pełni uzasadnionych, wszelako nie dają się one nawet porównać z tym, "co mówi Pan wszechmogący"(59). (16). Zastanów się zatem, czy Paweł ma na myśli również swoje własne pisma, gdy mówi: "Wszelkie Pismo od Boga natchnione jest też pożyteczne"(60); gdy bowiem pisze: "Ja mówię, a nie Pan"(61), "Nauczam we wszystkich Kościołach"(62), czy: "Cierpienia, jakich doznałem w Antiochii, w Ikonium, w Listrze"(63) itp., wypowiedzi te nacechowane są wprawdzie apostolską powagą, ale nie mają wartości słów pochodzących bezpośrednio z Bożego natchnienia.
(17). Otóż trzeba stwierdzić, że Stary Testament nie jest ewangelią, ponieważ nie objawia "Tego, który przybywa", lecz tylko Go zapowiada; ewangelią natomiast jest cały Nowy Testament(64). Nie tylko bowiem tak samo jak początek Ewangelii głosi: "Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata"(65), lecz również zawiera różnorodne wyrazy uwielbienia oraz pouczenia Tego, dzięki któremu Ewangelia jest ewangelią. (18). Bóg przecież ustanowił w swoim Kościele apostołów, proroków i ewangelistów jako pasterzy i nauczycieli(66). Jeśli więc zastanowimy się, jakie jest zadanie ewangelisty - bo przecież nie dokładne opowiadanie o tym, jak Zbawiciel uleczył człowieka ślepego od urodzenia(67), jak wskrzesił rozkładające się już zwłoki(68) albo jak dokonał jakiegoś cudu - i jeśli uznamy, że tym, co charakteryzuje ewangelistę, jest głoszenie nauki, która zachęca do wiary w Jezusa, to nie zawahamy się stwierdzić, że pisma apostolskie są w jakimś stopniu ewangelią.
(19). Co się zaś tyczy drugiej definicji, to może się nam ktoś sprzeciwić twierdząc, że nie mamy racji, gdy nazywamy cały Nowy Testament ewangelią, bo Listy nie noszą takiego tytułu. Trzeba na to odpowiedzieć, że często w Pismach dwie albo więcej rzeczy bywa określanych tą samą nazwą, która faktycznie odnosi się tylko do jednej sprawy(69). Chociaż więc Zbawiciel powiedział: "Nie nazywajcie nikogo nauczycielem na ziemi"(70), to przecież Apostoł twierdzi, że wielu nauczycieli zostało ustanowionych w Kościele. (20) Oni więc nie będą się zwać "nauczycielami" w ścisłym znaczeniu słów Ewangelii. Tak samo nie będzie ewangelią każde zdanie Listów, zestawione z opowiadaniami o czynach, cierpieniach i słowach Jezusa. Ewangelia zresztą stanowi pierwociny całego Pisma, a zatem pierwociny wszystkich naszych zamierzonych poczynań poświęcimy temu właśnie zagadnieniu.
IV. (21). Ze swej strony sądzę, że cztery Ewangelie są podstawowymi składnikami wiary Kościoła(71), z których, jak mówi Paweł, został utworzony cały świat pojednany z Bogiem w Chrystusie: "Bóg był w Chrystusie, gdy jednał ze sobą świat"(72). Jezus zmazał grzech tego świata, bo przecież o świecie Kościoła napisano: "Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata"(73). Pierwocinami wszystkich Ewangelii jest właśnie ta Ewangelia, którą każesz mi objaśnić stosownie do moich możliwości - Ewangelia według Jana, mówiąca o Tym, który ma ustaloną genealogię, a na początku tej genealogii stoi człowiek bez (ludzkiego) rodowodu(74). (22) Otóż Mateusz pisząc do Żydów, którzy czekali na potomka z rodu Abrahama i Dawida, powiada: "Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama"(75); Marek zaś, z pełnym zrozumieniem tego, co pisze, opowiada o "początku Ewangelii"(76), a my właśnie u Jana znajdujemy jej zakończenie, wyrażone w zwrocie: "Słowo, które było u Boga, Słowo - Bóg". Również i Łukasz [...](77) zostawia głoszenie ważniejszych i doskonalszych nauk o Jezusie temu, który oparł się na piersi Jezusowej(78). I żaden z nich nie przedstawił pełni Bóstwa Jezusa z taką wyrazistością, jak Jan, który umieścił w Jego ustach następujące zdania: "Ja jestem światłością świata"(79), "Ja jestem drogą, prawdą i życiem"(80), "Ja jestem zmartwychwstaniem"(81), "Ja jestem bramą"(82), "Ja jestem dobrym pasterzem"(83), oraz w Apokalipsie: "Ja jestem Alfa i Omega, początek i koniec, pierwszy i ostatni"(84). (23). Możemy więc śmiało powiedzieć, że pierwocinami wszystkich Pism są Ewangelie, natomiast pierwocinami Ewangelii jest Ewangelia według Jana. Jej sensu nie potrafi pojąć nikt, kto nie spocznie na piersi Jezusa i nie przyjmie od Niego Maryi jako swojej Matki. Ten zatem, kto ma być drugim Janem, powinien stać się takim, aby Jezus mógł go nazwać, jak Jana, "drugim Jezusem"(85). Jeśli bowiem, zgodnie z opinią ludzi wypowiadających słuszne poglądy na osobę Maryi, nie miała ona żadnego innego syna poza Jezusem, a Jezus mówi do Matki: "Oto twój syn"(86) - nie zaś: "Oto i ten jest twoim synem" - to tak, jakby powiedział: "Ten oto jest Jezusem, którego zrodziłaś". każdy bowiem, kto się stał doskonały, "już nie żyje, lecz żyje w nim Chrystus"(87); a skoro Chrystus w nim żyje, to powiedziano o nim do Maryi: "Oto twój syn - Chrystus"(88)
(24). Czyż muszę mówić, jakiego potrzebujemy rozumu, byśmy mogli należycie pojąć naukę złożoną "w glinianych skarbcach"(89) prostej mowy, zapis odczytywany przez wszystkich czytelników oraz słowo, które dzięki głosowi jest osiągalne dla każdego, kto użycza mu cielesnego słuchu? Jeśli bowiem ktoś chce dokładnie to zrozumieć, powinien zgodnie z prawdą stwierdzić: "My mamy rozum Chrystusa, abyśmy mogli poznać dary Boże dla nas"(90).
(25). Ażeby wykazać, iż cały Nowy Testament jest ewangelią, należy przytoczyć wypowiedź Pawła, w której Apostoł stwierdza: "Według mojej Ewangelii"(91). Otóż w pismach Pawła nie ma księgi zatytułowanej po prostu "Ewangelia", wszystko jednak, co Paweł głosił i mówił, było ewangelią. A co głosił i mówił, to także zapisał, słowa więc, które zapisał, były ewangelią. (26). Jeśli zaś pisma Pawła były ewangelią, to można słusznie stwierdzić, że ewangelią były również pisma Piotra oraz po prostu wszystko, co ukazywało przyjście Chrystusa, co dowodziło Jego obecności oraz przygotowywało je dla dusz ludzi, którzy chcieli przyjąć Słowo Boże stojące u drzwi, kołaczące(92) i pragnące zagościć w sercach(93).
V. (27). Nadeszła więc stosowna pora, aby wyjaśnić sens słowa "Ewangelia" oraz określić, dlaczego owe księgi noszą taki właśnie tytuł. Ewangelia jest nauką przekazującą opis wydarzeń, które dzięki odnoszonym korzyściom przynoszą uzasadnioną radość słuchaczowi, kiedy ten przyjmuje głoszone słowa. Nauka ta jest również dobrą nowiną(94), jeśli odnieść ją do gotowości słuchacza. Albo raczej ewangelia jest nauką, w której zawarte jest dobro przeznaczone dla wierzącego człowieka, czy też trafnym pouczeniem zapowiadającym nadejście oczekiwanego szczęścia. (28). Wszystkie te nasze definicje odniesione być mogą do ksiąg noszących tytuł Ewangelii. Każda Ewangelia bowiem jest zbiorem wiadomości pożytecznych dla wierzącego człowieka i przynosi korzyść temu, kto nie tłumaczy jej błędnie. Słusznie też staje się źródłem radości głosząc przyjście do ludzi "pierworodnego wszelkiego stworzenia"(95) - Jezusa Chrystusa, będącego ich zbawieniem. Jasne jest też dla wszystkich ludzi wierzących, że każda Ewangelia jest nauką zapowiadającą przyjście w osobie Syna także i dobrego Ojca - przyjście do tych, którzy pragną Go przyjąć. (29). Nie ulega wątpliwości, że księgi te głoszą oczekiwane dobro. Możliwe bowiem, że Jan Chrzciciel w imieniu całego ludu wysłał do Jezusa posłańców z zapytaniem: "Czy Ty jesteś tym, który ma przyjść, czy też kogo innego mamy oczekiwać?"(96); wszak Chrystus był dla ludu oczekiwanym dobrem, o którym mówili prorocy, a wszyscy, którzy podlegali Prawu i prorokom, w Nim pokładali nadzieję, jak świadczą o tym słowa Samarytanki: "Wiem, że przyjdzie Mesjasz zwany Chrystusem; a kiedy przyjdzie, objawi nam wszystko"(97).
(30). Również Szymon i Kleofas, którzy "rozmawiali ze sobą o wszystkim, co się przydarzyło"(98) Jezusowi, powiedzieli do zmartwychwstałego Chrystusa, nie wiedząc jeszcze, że On powstał z martwych: "Ty jeden przybywasz z Jerozolimy i nie wiesz, co się tam stało w tych dniach". A gdy zapytał ich: "Cóż takiego?", odrzekli: "To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela"(99). (31). Nadto i Andrzej, brat Szymona Piotra, spotkawszy się ze swym bratem powiedział: "Znaleźliśmy Mesjasza, to znaczy Chrystusa"(100); a nieco później Filip spotkał Nataniela i rzekł do niego: "Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i prorocy - Jezusa, syna Józefa, z Nazaret"(101).
VI. (32). Być może uzna ktoś, iż należy odrzucić naszą pierwszą definicję, ponieważ można ją odnieść również do tych ksiąg, które nie noszą tytułu Ewangelii. Wierzymy przecież, iż Prawo i pisma proroków są "naukami zawierającymi opowiadanie o wydarzeniach, które dzięki korzyściom przynoszą słuszną radość słuchaczom, kiedy oni przyjmą to, co jest głoszone"(102). (33). Wolno na to odpowiedzieć, że przed przyjściem Chrystusa Prawo i pisma proroków nie zawierały treści wiążącej się z terminem "Ewangelia", ponieważ Ten, który miał objaśnić tajemnice w nich podane, jeszcze nie przybył. Kiedy zaś Zbawiciel przyszedł na świat i sprawił, że ewangelia została wcielona, przez Ewangelię dokonał również i tego, że całe Pismo stało się jak gdyby Ewangelią(103). 34). Nie od rzeczy będzie powołać się na świadectwo przypowieści: "Trochę kwasu może zakwasić całe ciasto"(104); otóż(105) nie mógł On tego dokonać inaczej, jak podnosząc zasłonę(106), która w Prawie i u proroków zakrywała Jego Bóstwo przed synami człowieczymi(107); objawił boski charakter wszystkich Pism, a tym, którzy chcieli zostać uczniami Jego mądrości, pozwolił jasno zrozumieć, jakie w Prawie Mojżeszowym ukryte są prawdy, którym kłaniali się starożytni "w obrazie i cieniu"(108); wyjaśnił też, na czym polega prawda faktów opisanych w historycznych księgach Pisma. To wszystko "przydarzyło się im w figurze, a zostało spisane ze względu na nas, których dosięgnął kres czasów"(109). (35). Każdy przeto, w kim zamieszkał Chrystus, nie kłania się już Bogu w Jerozolimie ani na górze samarytańskiej, lecz wiedząc, że "Bóg jest Duchem", kłania Mu się duchowo "w Duchu i w prawdzie"(110), a zatem już nie w figurze oddaje cześć Ojcu i Stwórcy(111) wszystkich rzeczy.
(36). Przed Ewangelią zatem, która powstała dzięki przyjściu Chrystusa, żadne stare Pismo ewangelią nie było. Ewangelia natomiast stanowiąca Nowe Przymierze, odwodząc nas od "przestarzałej litery"(112) rozjaśniła światłem poznania nowość Ducha, która się nie starzeje będąc istotną cechą Nowego Przymierza, a która była zawarta we wszystkich Pismach. Wypadało więc, aby Ewangelia, jako sprawczyni tego, co się nazywa dobrą nowiną w Starym Przymierzu, otrzymała specjalną nazwę "Ewangelii".
VII. (37). Nie wolno jednocześnie zapominać, że przed swym cielesnym przyjściem Chrystus przychodzi do ludzi, którzy osiągnęli pewną doskonałość i nie byli już dziećmi podlegającymi władzy pedagogów oraz rządców(113) - do ludzi, dla których nastała już duchowa "pełnia czasu"(114); byli to patriarchowie, sługa Mojżesz oraz prorocy, którzy oglądali chwałę Chrystusa. (38). A chociaż przed swym widzialnym przyjściem w ciele Chrystus przychodził do ludzi doskonałych, to jednak nawet po ujawnieniu swej cielesności nie przyszedł do tych, którzy byli jeszcze małymi dziećmi podlegając władzy opiekunów i rządców i nie osiągnęli jeszcze pełni czasu. Do nich przyszli poprzednicy Chrystusa - nauki odpowiednie dla dziecięcych dusz i słusznie zwane "pedagogami"(115); natomiast sam Syn - uwielbione Słowo Boże - jeszcze nie przybył, czekając, aż dokona się przygotowanie potrzebne ludziom Bożym, którzy w przyszłości przyjmą Jego Bóstwo.
(39). A wiedzieć trzeba i to jeszcze, że podobnie jak istnieje "prawo obejmujące cień przyszłych dóbr" objawionych za pośrednictwem prawa ogłoszonego zgodnie z prawdą, tak i Ewangelia naucza o cieniu tajemnic Chrystusa, chociaż powszechnie wydaje się, że już są zrozumiane. (40). Dla tych zaś którzy patrzą "twarzą w twarz"(116) na sprawy dotyczące Syna Bożego, "Ewangelia wieczna"(117), jak ją nazywa Jan, a co słusznie mogłoby się zwać "Ewangelią duchową", wyraźnie odsłania także tajemnice odkryte w Jego słowach oraz wskazuje na sprawy, których symbolami były Jego uczynki. Na tej podstawie można zrozumieć, że kiedy ktoś "na zewnątrz" jest obrzezanym Żydem i że istnieje obrzezanie "zewnętrzne", oraz inne - "wewnętrzne"(118), tak samo rzecz się ma z chrześcijaninem i z chrztem. (41). Paweł i Piotr byli najpierw Żydami obrzezanymi "na zewnątrz", później zaś od Jezusa otrzymali tę łaskę, że się stali nimi również "wewnątrz", a dzięki zbawieniu licznych rzesz nie tylko wyznali to zgodnie z wolą Bożą słowami, ale dowiedli tego również uczynkami. To samo trzeba powiedzieć o ich chrześcijaństwie. (42). I jak Paweł nie mógłby wspomóc "Żydów wedle ciała", gdyby zgodnie z nauką nie obrzezał Tymoteusza(119) i, skoro był ku temu słuszny powód, nie ostrzygł się i nie składał ofiary(120) oraz, krótko mówiąc, nie "stał się Żydem dla Żydów, aby Żydów pozyskać"(121), tak również ten, który został powołany do wspomagania rzesz ludzkich, nie może jedynie za pomocą "skrytego chrześcijaństwa" udoskonalać tych, którzy są członkami chrześcijaństwa jawnego, oraz prowadzić ich ku lepszym i wznioślejszym celom. (43). Dlatego musimy być chrześcijanami w duchu i w ciele. Gdzie trzeba głosić ewangelię cielesną i mówić, że "wśród istot cielesnych nie znamy nikogo oprócz Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego"(122), tam należy to czynić. Lecz jeśli spotkamy ludzi ukształtowanych przez Ducha, przynoszących w Nim owoce i pożądających niebieskiej mądrości, powinniśmy uczynić ich uczestnikami Słowa, które po wcieleniu powróciło do tego, co "na początku było u Boga"(123).
VIII. (44). Sądzę, że nie bez słuszności stwierdziliśmy to zastanawiając się nad Ewangelią i odróżniając w swym myśleniu ewangelię zmysłową od rozumowej czy duchowej. (45). Tymczasem teraz należy przełożyć ewangelię zmysłową na duchową. Czymże bowiem byłaby interpretacja ewangelii zmysłowej, gdybyśmy jej nie przetłumaczyli na ewangelię duchową? Niczym, albo też czymś mało znaczącym, i pierwszy lepszy człowiek byłby przekonany, iż na podstawie samych słów potrafi pojąć jej znaczenie. (46). Tymczasem natrafiamy na wielką trudność, gdy próbujemy zgłębić myśl Ewangelii i szukać w niej prawdy wolnej od figur.
(47). Jeśli więc rozumiemy, na czym polegają dobra głoszone w Ewangelii, to uświadamiamy sobie, że apostołowie sławią tu Jezusa. Powiedziano przecież, iż także zmartwychwstanie jest głoszone jako dobro. Jezus rzekł bowiem: "Ja jestem zmartwychwstaniem"(124). Głosi On ubogim(125) również to, co zostało przygotowane dla świętych, i wzywa ich do przyjęcia obietnic Bożych. (48). Pisma święte są świadectwem potwierdzającym słowa apostołów oraz to, co głosił nasz Zbawiciel. Dawid tak mówi o apostołach, a może i o ewangelistach: "Pan da słowo zwiastującym dobrą nowinę mocą wielką. Król mocy umiłowanego"(126); poucza nas równocześnie, że nie budowa zdań, nie głoszenie nauki, nie wyszukana elegancja stylu, ale wsparcie ze strony Bożej mocy stanowi podstawę zawierzenia. (49). Dlatego też Paweł powiada w pewnym miejscu: "Będę zważał nie na słowa tych, co się pychą unoszą, ale na moc, albowiem nie w słowie, lecz w mocy przejawia się królestwo Boże"(127). A gdzie indziej: "A mowa moja i moje głoszenie nauki nie leży w przekonywających słowach mądrości, lecz w okazaniu ducha i mocy"(128). (50). Mocy tej dają świadectwo Szymon i Kleofas, kiedy mówią: "Czy serce nie pałało w nas po drodze, kiedy wyjaśniał nam Pisma?"(129) A jeśli tym, którzy głoszą naukę, Bóg różnej udziela mocy, to i apostołowie posiadali wielką siłę, o czym świadczą słowa Dawida: "Pan da słowo zwiastującym dobrą nowinę mocą wielką"(130). (51). Izajasz powiada: "O, jakże piękne są nogi zwiastunów dobrej nowiny"(131); znał zatem piękno i stosowność nauki apostołów kroczących śladami Tego, który rzekł: "Ja jestem drogą"(132). Chwali więc nogi tych, którzy kroczyli po duchowej drodze, jaką jest Jezus Chrystus, i przez bramę wchodzili do Boga(133). Ci przeto którzy mają piękne nogi, są głosicielami dóbr, czyli Jezusa.
IX. (52). I niechaj się nikt nie dziwi naszemu uznaniu faktu, iż Jezus jest głoszony przy użyciu określenia występującego w liczbie mnogiej "dobra". Jeśli bowiem pojmiemy, do jakich spraw odnoszą się określenia dotyczące Syna Bożego, zrozumiemy też, dlaczego Jezus, którego głoszą ludzie "o pięknych nogach", jest kojarzony z licznymi dobrami. (53). Jednym dobrem jest życie, i właśnie Jezus jest życiem. Drugie dobro to "światłość świata"(134), która jest prawdziwą światłością, światłością ludzi, a przecież stwierdzono, że Syn Boży jest tym wszystkim. Obok życia i światłości kolejnym dobrem w sensie pojęciowym jest prawda, a czwartym droga, która do prawdy prowadzi. Zbawiciel nasz uczy, że On właśnie jest tym wszystkim, powiada bowiem: "Ja jestem drogą, prawdą i życiem"(135). (54). A czyż nie jest dobrem to, że marny pył i trup zmartwychwstaje? Przecież dar ten otrzymuje od Pana, ponieważ Pan jest zmartwychwstaniem; powiedział przecież: "Ja jestem zmartwychwstaniem"(136). Dobrem jest również brama, przez którą człowiek wstępuje na szczyt szczęścia, Chrystus zaś powiada: "Ja jestem bramą"(137).
(55). Czyż muszę mówić o mądrości, którą "Bóg stworzył jako początek dróg swoich dla dzieł swoich"(138)? W niej radował się Ojciec znajdując przyjemność w jej różnorodnej duchowej piękności, którą oglądają jedynie duchowe oczy, i która do niebieskiej miłości wiedzie tego, kto ogląda jej boskie piękno. Mądrość Boża jest więc dobrem, które wraz z tym wszystkim, cośmy uprzednio wymienili, głoszą ci, którzy mają "piękne nogi". (56). Moc Bożą nazwiemy już ósmym dobrem, którym jest Chrystus(139). (57). Nie można pominąć milczeniem również Słowa - Boga, które zajmuje drugie miejsce po Ojcu. Wszak i to dobro nie jest bynajmniej niższe od żadnego innego dobra. Szczęśliwi zatem ci, którzy przygotowują w sobie miejsce dla tego dobra i przyjmują je od tych, którzy je głoszą, a mają "piękne nogi".
(58). Jeśli nadto istnieje ktoś taki, jak ów Koryntyjczyk, o którym powiedział Paweł, że "nie zna nikogo oprócz Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego"(140), to pouczony przyjmie Tego, który dla nas stał się człowiekiem, i znajdzie się na początku dóbr, bo dzięki Jezusowi - człowiekowi staje się "człowiekiem Bożym", a dzięki Jego śmierci - umiera dla śmierci: bo i Ten, "który umarł, umarł dla śmierci tylko raz jeden"(141). (59). A skoro Jezus powiedział, że "to, co żyje, żyje dla Boga", więc dzięki Jego życiu każdy, kto upodobnił się do Jego zmartwychwstania, przyjmuje życie dla Boga. Któż zaś może wątpić, że dobrem jest sama sprawiedliwość, samo uświęcenie i samo odkupienie? A to wszystko właśnie głoszą ci, którzy głoszą Jezusa. Twierdzą, że On "stał się dla nas sprawiedliwością od Boga, uświęceniem i odkupieniem"(142).
X. (60). Skoro więc na podstawie tych oto wielorakich tekstów dotyczących Jezusa wykazaliśmy, w jakim sensie jest On pełnią dóbr, będziemy mogli zorientować się, jakie bogactwo znamionuje Tego, który przyzwolił, aby zamieszkała w Nim cała pełnia Bóstwa "na sposób ciała"(143), czego Pisma nie ukazują w całości. (61). Cóż mówię: "Pisma", skoro Jan o całym świecie powiada: "Sądzę, że cały ten świat nie pomieściłby ksiąg, które by trzeba napisać"(144)?
(62). Stwierdzenie zatem, że apostołowie głoszą Zbawiciela, znaczy to samo, co powiedzenie, że "zwiastują dobra". On bowiem jest Tym, któremu Ojciec udzielił daru stania się zbiorem dóbr, aby każdy, kto dzięki Jezusowi przyjął dobro lub dobra, które z Nim są związane, znalazł i siebie pośród nich. (63). Apostołowie więc - istoty o "pięknych nogach", oraz ich naśladowcy nie mogliby głosić dóbr, gdyby im Jezus tych dóbr uprzednio nie objawił. Świadczą o tym słowa Izajasza: "Ja jestem tym, który mówi: Jak wiosna w górach, jak nogi zwiastuna pokoju, jak ten, który zwiastuje dobra, albowiem głoszę twoje zbawienie, mówiąc do Syjonu: Bóg twój zacznie królowanie"(145). (64). A czymże są owe góry, na których, wedle własnych słów przebywa ten, który przemawia? Czyż to nie te góry, które nie są wcale niższe od najwyższych i najpiękniejszych gór na ziemi(146)? Tych gór powinni szukać pojętni słudzy Nowego Przymierza, aby wypełnić nakaz, który mówi: "Wstąp na wysoką górę, ty, który głosisz dobrą nowinę w Syjonie, podnieś mocno głos twój, zwiastunie dobrej nowiny w Jeruzalem!"(147)
(65). Nic dziwnego, że Jezus objawia dobra tym, którzy mieli głosić szczęsną nowinę, bo przecież dobra te identyczne są z Nim samym, Syn Boży bowiem samego siebie głosi tym, którzy mogą Go pojąć bez żadnego pośrednictwa. Ten zresztą, kto wkracza na góry i głosi im dobro, nie lekceważy ludzi ubogiego ducha, ponieważ otrzymał naukę od Ojca, który "daje słońce złym i dobrym" oraz "zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych"(148). (66). Głosi im również dobrą nowinę, jak sam to potwierdził, kiedy wziął Księgę Izajasza i czytał: "Duch Pański spoczywa na mnie, ponieważ mnie namaścił, abym niósł dobrą nowinę ubogim, i posłał mnie, abym więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie"; a zwinąwszy zwój oddał go słudze. Kiedy zaś wszyscy utkwili w Nim wzrok, rzekł: "Dziś spełniły się te słowa Pisma, które usłyszeliście"(149).
XI. (67). A trzeba wiedzieć, że wszelki dobry uczynek spełniony dla Jezusa wspomniany jest w Ewangelii, także uczynek kobiety, która była grzesznicą, a nawróciła się, i dzięki temu, że wyzbyła się grzechu, mogła wylać wonny olejek na Jezusa i sprawić, że po całym domu rozeszła się woń mirry, którą poczuli wszyscy tam obecni(150). (68). Dlatego też napisano: "Gdziekolwiek będą głosić tę Ewangelię po całym świecie, będą również opowiadać na jej pamiątkę to, co uczyniła"(151). Bo jasną jest rzeczą, iż to, czego dokonujemy dla uczniów Jezusa, dokonujemy dla Niego samego. Wskazując więc na ludzi, którzy doznali dobra, Jezus tak mówi do tych, którzy ów dobry uczynek spełnili: "To, coście im uczynili, Mnie uczyniliście"(152). Każdy zatem dobry uczynek spełniony przez nas względem bliźniego jest zanotowany w Ewangelii spisanej na niebieskich tablicach i odczytywany przez tych wszystkich, którzy zostali uznani za godnych pełnego poznania.
(69). Ale i na odwrót, częścią Ewangelii są również występki popełnione przeciwko Jezusowi, a zapisane dla oskarżenia tych, którzy się ich dopuścili. (70). Dotyczy to zdrady Judasza oraz krzyku bezbożnego tłumu, który wołał: "Precz z Nim ze świata!"(153), oraz: "Ukrzyżuj, ukrzyżuj Go!(154) Dotyczy także szyderstw ze strony tych, którzy uwieńczyli Jezusa cierniem(155), oraz innych, podobnych postępków opisanych w Ewangeliach. (71). Stosownie do tego możemy stwierdzić, iż każdy zdrajca uczniów Jezusa jest potępiany jako zdrajca samego Jezusa. Oto do Szawła, kiedy był jeszcze prześladowcą, powiedział Jezus: "Szawle, Szawle, czemu Mnie prześladujesz?"(156) (72). Kim są posiadacze cierni, którzy dla szyderstwa uwieńczyli nimi Jezusa? To ci, którzy zagłuszeni przez troski, zbytek i przyjemności życia, przyjmują Słowo Boże, ale nie wydają owocu(157). (73). Zatem i my także powinniśmy się strzec, byśmy nie uwieńczyli Jezusa swoimi cierniami, żeby nie czytali o nas ci, którzy wszędzie, u wszystkich bytów duchowych i świętych uczą się o Jezusie oraz pojmują, co oznacza, że Jezus zostaje namaszczony olejkiem, jest zapraszany na ucztę i wielbiony, albo wprost przeciwnie - jest hańbiony, wyszydzany i biczowany. (74). Musiałem to powiedzieć, aby wykazać, że nasze dobre uczynki oraz występki grzeszników zostały zapisane w Ewangelii "już to dla życia wiecznego, już to ku hańbie i wiecznemu wstydowi"(158).
XII. (75). Jeżeli zaś istnieją ludzie, którzy otrzymali zaszczyt polegający na tym, że zlecono im zadanie głoszenia Ewangelii, i jeśli sam Jezus głosi dobrą nowinę objawiając ją ubogim, to nie wypada, żeby duchy uczynione przez Boga aniołami, które są "płomieniem ognia"(159) oraz sługami Ojca wszechrzeczy, były pozbawione tego samego zaszczytu. (76). Dlatego też anioł, który stanął przed pasterzami i sprawił, że chwała zabłysła wokół nich, powiada: "Nie bójcie się, oto bowiem zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu, iż dziś narodził się wam Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan, w mieście Dawida"(160). A ponieważ ludzie nie rozumieli jeszcze tajemnicy Ewangelii, więc istoty wyższe, które były niebieskim wojskiem Bożym, wołały chwaląc Boga: "Chwała na wysokości Bogu, na ziemi pokój, a ludziom łaska"(161).
(77). Powiedziawszy to aniołowie opuszczają pasterzy i odchodzą do nieba, a nam pozwalają zastanawiać się, dlaczego radość zwiastowana nam w związku z narodzeniem Jezusa Chrystusa jest dla Boga "chwałą na wysokościach". Oto ci, którzy zstąpili na ziemię, powrócili do swego "odpocznienia"(162) i przez Chrystusa wielbić będą Boga na wysokościach. (78). Aniołowie podziwiają też pokój, który za sprawą Jezusa miał nastać na ziemi będącą miejscem wojen i na nią to spadł z nieba Lucyfer [Jutrzenka], który rano wschodzi(163), i został zmiażdżony przez Jezusa.
XIII. (79). Oprócz tego, co już powiedziano, trzeba jeszcze wiedzieć, że Ewangelia to przede wszystkim Ewangelia Jezusa Chrystusa, który jest głową ciała całego ludu istot zbawionych, jak to stwierdza Marek: "Początek Ewangelii Chrystusa Jezusa"(164). Ale jest ona również Ewangelią apostołów, i dlatego Paweł powiada: "Według mojej Ewangelii"(165). (80). Ewangelia zresztą składa się z początku, dalszego ciągu, środka i końca; początkiem(166) Ewangelii jest zatem albo cały Stary Testament, którego symbolem staje się Jan [Chrzciciel], albo też - ze względu na ścisły związek obydwu Testamentów - jest nim zakończenie Starego Testamentu, które się ujawniło w Janie.
(81). Powiada bowiem tenże Marek: "Początek Ewangelii Chrystusa Jezusa, jak jest napisane u proroka Izajasza: Oto ja posyłam wysłańca mego przed obliczem twoim; on przygotuje drogę twoją. Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Pańską, prostujcie ścieżki Jego"(167). (82). Dziwię się zatem, dlaczego heretycy, nie przekonani przez powyższe stwierdzenia, wiążą obydwa Testamenty z dwoma różnymi istotami boskimi(168). Jakże bowiem Jan może być początkiem Ewangelii, jeśli wedle nich należy do innego bóstwa, on, który jest człowiekiem Boga Stworzyciela, i, jak można stąd wnioskować, nie zna nowego bóstwa?
XIV. (83). Funkcja wyznaczona aniołom nie polegała tylko na tym ograniczonym zadaniu głoszenia Ewangelii, a jej adresatami nie byli wyłącznie pasterze. Oto i przy końcu świata anioł z Ewangelią w dłoniach, unosząc się na nieboskłonie będzie głosił dobrą nowinę całemu ludowi, dobry Ojciec bowiem nie opuścił zupełnie tych, którzy od Niego odpadli(169). (84). Powiada wszak w Apokalipsie Jan, syn Zebedeusza(170): "I ujrzałem anioła lecącego przez środek nieba, mającego odwieczną Ewangelię do obwieszczenia wśród tych, którzy siedzą na ziemi, wśród każdego narodu, szczepu, języka i ludu. Wołał on głosem donośnym: Ulęknijcie się Boga i dajcie Mu chwałę, bo nadeszła godzina Jego sądu. Oddajcie pokłon Temu, który uczynił niebo i ziemię, morze i źródła wód"(171).
XV. (85). Ponieważ w jednej z naszych interpretacji wskazaliśmy, że początkiem Ewangelii jest cały Stary Testament określony tak przez Jana [Chrzciciela], aby nie zostawić tego bez dowodu, przypomnimy z Dziejów Apostolskich zdanie mówiące o słudze królowej Etiopii i o Filipie. Powiedziano: "Filip zaczynając od następującego tekstu Izajasza: «Był prowadzony jak owca na rzeź i jak baranek, który milczy, gdy go strzygą», opowiedział mu dobrą nowinę o Jezusie"(172). A w jaki sposób mógłby głosić Jezusa odwołując się do proroka, gdyby Izajasz nie stanowił jakiejś cząstki Ewangelii? (86). Równocześnie można tu dowieść tego, cośmy powiedzieli wyżej(173), że mianowicie całe Pismo święte może być Ewangelią. Jeżeli bowiem ten, kto przekazuje Ewangelię, głosi również dobra, a jak stwierdziliśmy, wszyscy, którzy poprzedzali cielesne przybycie Chrystusa, głosili Chrystusa będącego pełnią dobra, to w pewnym sensie wszystkie Pisma są Ewangelią. (87). A skoro to, co nosi nazwę Ewangelii, jest głoszone na całym świecie(174), wnioskujemy stąd, iż zostało oznajmione nie tylko tu na ziemi, ale w całym układzie złożonym z nieba i ziemi, albo z niebios i ziemi.
(88). Czyż jednak muszę przedłużać w nieskończoność wyjaśnianie, czym jest Ewangelia? To, co powiedzieliśmy, wystarcza ludziom, którzy nie są głupcami, a którzy mogą znaleźć w Piśmie podobne wypowiedzi i na podstawie Ewangelii stwierdzić, na czym polega wspaniałość dóbr związanych z Jezusem Chrystusem. Ewangelii tej służą ludzie i aniołowie, a wydaje się, że służą jej również Władze, Potęgi, Trony, Panowania, Wszelkie imię wzywane nie tylko w tym, ale i w przyszłym wieku"(175), a także sam Chrystus. Na tym więc zakończymy wstęp do wspólnej lektury Pisma.
(89). Teraz zaś prośmy Boga, aby przez Jezusa Chrystusa w Duchu Świętym wspomógł nas przy wyjaśnianiu mistycznego sensu utajonego w słowach.
Na początku było Słowo (J 1, 1)
XVI. (90). Nie tylko Grecy twierdzą że wyraz "początek" [arche] jest wieloznaczny: jeśli bowiem przeanalizujemy ten wyraz odwołując się do różnych przykładów, i jeśli przeprowadziwszy gruntowne studia chcąc dowiedzieć się, do czego odnoszą się poszczególne ustępy Pisma, stwierdzimy, że również w nauce Bożej słowo to posiada wiele znaczeń.
(91). Jedno z tych znaczeń dotyczy zmiany miejsca, oznacza więc jakby początek drogi i rozciągłości. Wynika to z następującego zdania: "początkiem dobrej drogi jest czynienie sprawiedliwości"(176). Ponieważ "dobra droga" jest bardzo długa, to trzeba uznać, że jej początkiem jest życie praktyczne, polegające na "czynieniu sprawiedliwości", a jej dalszym ciągiem jest życie kontemplacyjne, w którym, jak sądzę, zawiera się też koniec drogi - mianowicie w tak zwanej "apokatastazie"(177), wówczas bowiem nie ma już żadnego wroga, jeśli prawdą jest zdanie: "Trzeba bowiem, aby On królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół swoich pod swoje stopy, a jako ostatni wróg zostanie pokonana śmierć"(178). (92). Albowiem w owym czasie ci, którzy dzięki będącemu u Boga Słowu dotrą do Boga, będą mieć jedną powinność - oglądać Boga(179), a to w tym celu, aby każdy, przekształcony przez poznanie Ojca, stał się w pewien sposób doskonałym synem Bożym i znał Boga tak, jak teraz tylko Syn zna Ojca(180).
(93). Bo jeśli ktoś głęboko się zastanowi, w jakim momencie poznają Ojca(181) ci, którym objawi Go Syn znający Ojca, i jeśli zauważy, że ten, kto teraz ogląda Ojca, widzi Go "w zwierciadle i niejasno"(182), oraz że nie zna Go jeszcze tak, "jak Go znać należy"(183), nie popełni błędu twierdząc, że nikt, choćby to nawet był apostoł lub prorok, nie zna Ojca, ale wszyscy poznają Go wówczas, gdy staną się jednością, tak jak jednością jest teraz Syn i Ojciec(184).
(94). A jeśli ktoś uważa, że mówiąc to i wyjaśniając sens terminu "początek" odchodzimy od tematu, to trzeba wyjaśnić, że dygresja ta była potrzebna i dla tematu konieczna. Skoro bowiem istnieje początek zmiany miejsca, drogi i rozciągłości, a "początkiem dobrej drogi jest czynienie sprawiedliwości"(185), to można się dowiedzieć, że w pewnym sensie każda dobra droga ma jako początek "czynienie sprawiedliwości", a po początku, jako ciąg dalszy, jest kontemplacja; można też ustalić, na czym ta kontemplacja ma polegać.
XVII. (95). Istnieje także coś, co możemy nazwać początkiem aktu stworzenia, domyślając się go na podstawie tego oto zdania: "Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię"(186). Wydaje mi się jednak, że wyraźniej znaczenie to zostało określone w Księdze Joba: "Oto jest początek stworzenia Pańskiego, uczynionego po to, aby wyśmiali je aniołowie Jego"(187). (96). Może ktoś sądzić, że spośród wszystkich bytów, zaistniałych podczas aktu stworzenia świata, na samym początku zostało uczynione niebo i ziemia. Odnośnie jednak do drugiej wypowiedzi stwierdzić można z większą słusznością, iż spomiędzy wielu stworzonych istot cielesnych pierwszym cielesnym stworzeniem był tak zwany "smok", którego w pewnym ustępie określono jako "wielkiego potwora"(188), którego ujarzmił Pan(189). (97). A trzeba się zastanowić, czy ów smok, który zszedł z drogi prawego życia, nie zasłużył na to, aby jako pierwszy przyodział się w materię i ciało wówczas, gdy istoty święte w szczęściu wiodły życie zupełnie niematerialne i niecielesne. Może więc dlatego mówiąc o nawałnicy i o chmurach Pan rzecze: "Oto jest początek stworzenia Pańskiego, uczynionego po to, aby wyśmiali je aniołowie Jego"(190).
(98). Możliwe jednak, że smok nie jest wcale początkiem stworzenia Pańskiego, ponieważ jednak wiele istot zostało stworzonych w ciele po to, aby "wyśmiali je aniołowie", smok był wyłącznie ich właśnie początkiem. Natomiast niektóre byty mogły przebywać w ciele na innych warunkach. Oto bowiem dusza słońca(191) znajduje się w ciele, tak jak i całe stworzenie, o którym mówi Apostoł: "Całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha"(192). (99). I może właśnie o nim powiedziano: "Stworzenie zostało poddane marności nie z własnej chęci, lecz ze względu na tego, który je poddał w nadziei"(193), bo oczywiście ciała i uczynki cielesne są marnością, i jest to nieuniknione dla istot przebywających w ciele(194). Ten, kto przebywa w ciele, nie z własnej chęci spełnia cielesne uczynki, dlatego też stworzenie zostało poddane marności nie z własnej woli. (100). Ten zaś, kto nie z własnej woli spełnia cielesne uczynki, postępuje tak kierując się nadzieją. Jeżeli więc stwierdzamy, że Paweł wbrew własnej chęci, ale dla nadziei "chce pozostać w ciele", chociaż z uwagi na siebie samego woli odejść i być z Chrystusem"(195), to nie było wcale niedorzecznym jego pragnienie "pozostania w ciele", aby nieść pomoc innym i powodować nie tylko swój własny postęp w zakresie oczekiwanych dóbr, ale również postęp dla tych, których wspierał.
(101). Zgodnie z tym możemy pojąć sens "początku stworzenia" również na podstawie słów Mądrości zawartych w Księdze Przysłów: "Pan stworzył mnie jako początek dróg swoich dla dzieł swoich"(196). Można jednak też wrócić do naszej pierwszej definicji, to znaczy do "początku drogi", bo powiedziano: "Bóg stworzył mnie jako początek dróg swoich". (102). Słusznie jednak może ktoś powiedzieć, że Bóg wszechrzeczy jest oczywiście początkiem, gdyż Ojciec jest początkiem Syna, Stwórca jest początkiem stworzeń i w ogóle Bóg jest początkiem bytów. Myśl tę potwierdza odwołanie się do zdania: "Na początku było Słowo", przy czym Słowo oznacza tu Syna, o którym powiedziano, iż był na początku, bo był u Ojca.
(103). Po trzecie, początkiem jest to, z czego powstały rzeczy, a mianowicie z istniejącej odwiecznie materii(197). Jest to pogląd ludzi, którzy sądzą, że materia jest niestworzona, nie jest to jednak nasza opinia, bo my żywimy przekonanie, że Bóg stworzył byty z niczego, i poucza nas o tym w Księgach Machabejskich matka siedmiu męczenników(198) oraz anioł pokuty w Księdze Pasterza(199).
(104). Nadto "początek"(200) definiujemy jako "wzór" w zakresie formy(201); tak więc, jeśli Pierworodny wszelkiego stworzenia jest obrazem niewidzialnego Boga, to Jego "początkiem" jest Ojciec. Tak samo i Chrystus jest "początkiem" istot stworzonych na obraz Boży. (105). Jeśli bowiem ludzie istnieją "wedle obrazu", a obraz "wedle Ojca", zatem wzorem dla Chrystusa jest Ojciec, który stanowi początek, natomiast wzorem w odniesieniu do ludzi jest Chrystus, bo ludzie zostali stworzeni nie wedle tego, czego obrazem jest Chrystus, ale wedle samego obrazu(202). Z przykładem tym harmonizuje zdanie: "Na początku było Słowo".
XVIII. (106). Istnieje też początek nauki, tak jak powiadamy, że litery stanowią zaczątek pisma. Również apostoł stwierdza: "Choć ze względu na czas powinniście być nauczycielami, sami potrzebujecie kogoś, kto by was pouczył o pierwszych elementach słów Bożych"(203). (107). Co się więc tyczy nauki, to ma ona dwojaki początek: z uwagi na naturę rzeczy i ze względu na nas. Otóż, jeśli mowa o Chrystusie, to Jego początkiem z natury jest Bóstwo, jednakże ze względu na nas, którzy nie potrafimy rozpocząć rozpatrywania prawdy o Nim od Jego wielkości, początkiem Jego jest człowieczeństwo; wedle człowieczeństwa zatem Chrystus jest głoszony małym dzieciom(204), i to Chrystus ukrzyżowany(205). Można więc stwierdzić, że początkiem nauki zgodnie z naturą jest Chrystus jako Mądrość i Moc Boga(206), podczas gdy dla nas "Słowo stało się ciałem", aby zamieszkać między nami(207), ponieważ tylko w taki sposób możemy Go na początku przyjąć. (108). I może dlatego jest On nie tylko Pierworodnym całego stworzenia, ale również Adamem, to znaczy człowiekiem. O tym, że Chrystus jest Adamem, mówi Paweł: "Ostatni Adam stał się duchem ożywiającym"(208). Istnieje też początek działania, a z działaniem tym związany jest jakiś koniec, który następuje po początku. I zastanów się, czy Mądrość, będąca początkiem działań Bożych, nie może w tym sensie oznaczać początku.
XIX. (109). Skoro więc odkryliśmy tyle znaczeń wyrazu "początek", zastanówmy się, w jakim to znaczeniu mamy rozumieć zdanie: "Na początku było Słowo". Jest rzeczą oczywistą, że nie chodzi tu o zmianę miejsca, o drogę i rozciągłość; nie ulega też wątpliwości, że nie dotyczy to aktu stworzenia. (110). Możliwe jednak, że mowa tu o tym, przez co [wszystko powstało], czyli o tym, co jest czynnikiem twórczym, albowiem "Bóg nakazał, i zostały stworzone"(209). Wszak Chrystus jest w pewnym sensie Stworzycielem, do którego mówi Ojciec: "Niechaj się stanie światłość"(210), oraz: "Niech powstanie sklepienie"(211). (111). Chrystus zaś jest początkiem jako Stwórca i zgodnie z tym jest Mądrością, a dzięki Mądrości zwie się "początkiem". Mądrość bowiem powiada u Salomona: "Bóg uczynił mnie początkiem dróg swoich dla dzieł swoich"(212), ażeby "na początku", czyli w Mądrości, "było Słowo". Albowiem Mądrość rozumiemy w związku z dostrzeganiem rzeczywistości i jej znaczeń, Słowo natomiast pojmujemy w odniesieniu do związku rzeczywistości widzialnej z istotami duchowymi.
(112). Nic przeto dziwnego, że, jak powiedzieliśmy, Zbawiciel, który utożsamia się z wieloma dobrami dającymi się ogarnąć umysłem, ma w sobie dobra pierwsze, drugie i trzecie. Oto bowiem mówiąc o Słowie Jan powiada: "To, co powstało w Nim, było życiem"(213). Życie zatem powstało w Słowie: Słowo nie jest jednak czymś różnym od Chrystusa, Boga - Słowa, które jest u Ojca i przez które wszystko się stało, Życie zaś jest tym samym, co Syn Boży, który mówi: "Ja jestem drogą, prawdą i życiem"(214). Jak więc życie powstało w Słowie, tak i Słowo było na początku. (113). Zastanów się, czy zdania: "Na początku było Słowo", nie możemy pojmować również w tym sensie, iż wszystko zostało stworzone zgodnie z Mądrością i wedle wzorów pojęć związanych ze Słowem.
(114). Otóż jak dom lub okręt buduje się i tworzy wedle planów architektonicznych, a "początkiem" owego domu czy też okrętu są plany i myśli znajdujące się w zamyśle budowniczego, tak samo - jak sądzę - wszystkie rzeczy zostały stworzone stosownie do myśli zawartych w Mądrości, a przeznaczonych przez Boga dla bytów, które mają powstać: "Wszystko bowiem uczynił w Mądrości"(215). (115). Trzeba jeszcze dodać, że Bóg, stworzywszy, że się tak wyrażę, ożywioną Mądrość, udzielił jej zgodnie z formami w niej zawartymi tego, iż daje ona bytom i materii kształt, wygląd, a myślę, że nawet istnienie.
(116). Nietrudno więc, rzecz prosto ujmując, stwierdzić, że początkiem bytów jest Syn Boży, który powiada: "Ja jestem początek i koniec, Alfa i Omega, pierwszy i ostatni"(216). Trzeba jednakże wiedzieć, że nie jest On początkiem w odniesieniu do każdego swego miana. (117). Czy bowiem może być początkiem w tym sensie, że jest Życiem? Życie przecież powstało w Słowie, a więc Słowo było początkiem Życia. Jeszcze bardziej oczywiste jest to, że Chrystus nie może być początkiem jako "pierworodny spośród umarłych"(217). (118). A jeśli starannie przeanalizujemy wszystkie Jego nazwania, stwierdzimy, że jest On początkiem jedynie jako Mądrość, nie jest nim natomiast jako Słowo, bo "Słowo było w początku". Można więc śmiało powiedzieć, że spośród wszystkich atrybutów, na które wskazują nazwy Pierworodnego całego stworzenia, najstarszym jest Mądrość(218).
XX. (119). Bóg zatem jest w pełni jednością i bytem niezłożonym. Zbawiciel natomiast, ze względu na mnogość bytów oraz dlatego, że "Bóg ustanowił Go narzędziem przebłagania"(219) i pierwocinami całego stworzenia, jest wielością; a może nawet jest wszystkim tym, ze względu na co pożąda Go całe stworzenie, które może dostąpić wyzwolenia. (120). Dlatego jest światłością ludzi, bo ludzie oślepieni przez zło potrzebują światłości, która w ciemności się ukazuje i której ciemności nie mogą ogarnąć(220). Gdyby bowiem ludzie nie znaleźli się w ciemnościach, Zbawiciel nie byłby światłością ludzi. (121). W podobny sposób można przyjąć, iż Zbawiciel jest pierworodnym spośród umarłych: gdyby bowiem, załóżmy, niewiasta nie dała się zwieść i gdyby Adam nie upadł, a stworzony dla nieśmiertelności człowiek zachował tę nieśmiertelność, Chrystus nie zniżyłby się do "prochu śmierci"(221) i nie umarłby, bo nie byłoby grzechu, z powodu którego, ze względu na swą miłość do ludzi, musiał umrzeć. A gdyby się to nie stało, nie byłby "pierworodnym spośród umarłych".
(122). Trzeba się też zastanowić, czy Chrystus nie byłby pasterzem, gdyby człowiek nie został porównany "do nierozumnych zwierząt i nie stał się do nich podobny"(222). Jeśli bowiem "Bóg niesie ocalenie ludziom i zwierzętom"(223), to trzody, które ocala, ocala dzięki temu, że wyznacza im pasterza, skoro króla przyjąć nie potrafią. (123). Zebrawszy zatem imiona określające Syna zbadać należy, które z nich przyjęły się trwale, bo byłoby ich bardzo wiele, gdyby święci wytrwali w stanie swego pierwotnego szczęścia. Prawdopodobnie pozostałaby tylko Mądrość, może też Słowo i Życie, no i oczywiście Prawda. Nie byłoby natomiast wszystkich pozostałych nazwań, które Chrystus przybrał ze względu na nas.
(124). Szczęśliwi ci, którzy pragnąc Syna Bożego osiągnęli taki stan, iż nie potrzebują Go już jako lekarza, który uzdrawia chorych, jako pasterza czy też jako odkupienia, lecz tylko jako Mądrości, Słowa i Sprawiedliwości oraz jako tego, za którym tęsknią istoty, co dzięki swej doskonałości potrafią odnaleźć w Nim największe piękno.
Tyle mam do powiedzenia o zwrocie: "Na początku".
XXI. (125). Zastanówmy się więc głębiej, czym jest "Słowo", które było w tymże początku.
Niejednokrotnie dziwiłem się rozważając, co o Chrystusie mówią niektórzy ludzie, pragnący w Niego wierzyć. Zastanawiałem się, dlaczego pomijają milczeniem tyle tytułów nadanych naszemu Zbawicielowi, chociaż określeń tych jest tak wiele. Jeśli zaś wzmiankują o tych nazwach, zakładają, że dotyczą one Zbawiciela nie w ścisłym tego słowa znaczeniu, lecz przenośnie. Zatrzymują się jedynie przy określeniu "Słowo" i zdają się mniemać, że Syn Boży jest wyłącznie Słowem, odmiennie jednak niż przy innych nazwaniach nie poszukują właściwego znaczenia tego miana.
(126). Powiem jaśniej, co mnie w nich dziwi. Oto w pewnym ustępie Syn Boży mówi: "Ja jestem światłością świata"(224), a gdzie indziej: "Ja jestem zmartwychwstaniem"(225), oraz: "Ja jestem drogą, prawdą i życiem"(226); napisano też: "Ja jestem bramą"(227), oraz stwierdzono: "Ja jestem dobrym pasterzem"(228). Samarytance natomiast, która mówiła: "Wiemy, że przyjdzie Mesjasz zwany Chrystusem, a kiedy przyjdzie, objawi nam wszystko", odpowiedział Jezus: "Jestem nim Ja, który mówię do ciebie"(229). (127). Nadto, gdy umył nogi swych uczniów, wyznał, że jest ich Panem i Nauczycielem, powiedział bowiem: "Wy mnie nazywacie Nauczycielem i Panem, i słusznie mówicie, bo jestem nim"(230). (128). Wyraźnie też stwierdza, że jest Synem Bożym: "Temu, powiada, którego Ojciec uświęcił i posłał na świat, mówicie: «Bluźnisz», ponieważ powiedziałem: «Jestem Synem Bożym»"(231), oraz: "Ojcze, nadeszła godzina; otoczy Syna swego chwałą, aby Syn Ciebie chwałą otoczył"(232). (129). Stwierdzamy nadto, że ogłosił się królem, bo odpowiadając na pytanie Piłata: "Czy Ty jesteś królem żydowskim?", odrzekł: "Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. teraz zaś królestwo moje nie jest stąd"(233). (130). Czytamy również: "Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia"(234), oraz: "Ja jestem krzewem winnym, a wy latoroślami"(235). (131). Dodane też zostały słowa: "Ja jestem chlebem życia"(236), oraz: "Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba"(237) i który "daje życie światu"(238).
Przytoczyłem z Ewangelii to, co mi w tej chwili przyszło na myśl, bo Syn Boży głosi, że jest tym wszystkim.
XXII. (132). Również w Apokalipsie Jana powiada Chrystus: "Jam jest pierwszy i ostatni, i żyjący; byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków"(239). I dalej: "Jam jest Alfa i Omega, pierwszy i ostatni, początek i koniec"(240).
(133). Uważny czytelnik świętych Ksiąg znajdzie niemało podobnych wypowiedzi również u proroków, gdzie Chrystus nazywa siebie "wybraną strzałą, "sługą Bożym" i "światłością narodów". (134). Tak oto mówi Izajasz: "Z łona mojej matki wezwał mnie moim imieniem, ostrym mieczem uczynił usta moje, w cieniu swej ręki mnie ukrył. Uczynił mnie wybraną strzałą, utaił mnie w kołczanie swoim. I rzekł mi: «Tyś sługą moim, Izraelu, w tobie się rozsławię»"(241). (155). I nieco dalej: "Bóg mój będzie siłą moją. I rzekł mi: «To wielki zaszczyt dla ciebie, że zwiesz się sługą moim, że dźwigasz pokolenia Jakuba i gromadzisz rozproszenie Izraela. Oto ustanowiłem cię światłością narodów, abyś był zbawieniem aż do krańców ziemi»"(242). U Jeremiasza natomiast Chrystus w ten sposób przyrównuje siebie do baranka: "Jestem jak niewinny baranek, którego prowadzą na rzeź"(243). (136). Sam więc określa siebie takimi właśnie i tym podobnymi nazwaniami. Można w Ewangelii, w pismach apostołów i w wypowiedziach proroków znaleźć bardzo wiele nazw określających Syna Bożego: czy to, gdy autorzy Ewangelii wypowiadali własną opinię o tym, czym On jest, czy to, gdy apostołowie sławili Go na podstawie swej wiedzy Jego dotyczącej, czy to, gdy prorocy zapowiadali Jego przyjście i za pomocą różnych określeń o Nim mówili.
(137).Tak więc Jan [Chrzciciel] nazywa Go "Barankiem Bożym" i powiada: "Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata"(244). Nazywa Go też "mężem": "To jest Ten, o którym powiedziałem: «Po mnie przyjdzie mąż, który przewyższał mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie, a ja Go przedtem nie znałem»"(245). (138). W Liście katolickim Jan stwierdza, że Chrystus jest "Rzecznikiem" dusz naszych wobec Ojca; powiada: "Jeśliby nawet ktoś zgrzeszył, mamy rzecznika wobec Ojca, Jezusa Chrystusa sprawiedliwego"(246). (139). Dodaje też, że Chrystus jest "ofiarą przebłagalną za nasze grzechy"(247). Podobnie Paweł mówi, że Jezus jest "narzędziem przebłagania": "Jego to Bóg ustanowił narzędziem przebłagania przez wiarę mocą krwi Jego, dla odpuszczenia grzechów popełnionych w czasie cierpliwości Bożej"(248).
(140). U Pawła Chrystus został określony również jako Mądrość i Moc Boga, powiada bowiem apostoł w Liście do Koryntian, że Chrystus jest Mocą i Mądrością Boga(249), a nadto Uświęceniem i Odkupieniem: "On stał się dla nas Mądrością od Boga, Sprawiedliwością, Uświęceniem i Odkupieniem"(250). (141). W Liście do Hebrajczyków poucza nas także, iż Chrystus jest wielkim Arcykapłanem: "Mając więc wielkiego Arcykapłana, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trwajmy mocno w wyznawaniu wiary"(251).
XXIII. (142). Prorocy odnoszą do Niego jeszcze inne określenia. Jakub udzielając synom błogosławieństwa nazywa Go Judą: "Judo, ciebie sławić będą bracia twoi, twoje ręce bowiem na karku twych wrogów; Judo, młody lwie, wyszedłeś z latorośli, synu mój; położyłeś się i zasnąłeś jak lew, jak młode lwiątko: któż go obudzi?"(252). [...] Nie pora teraz na dokładne wyjaśnianie, w jakim sensie słowa skierowane do Judy odnoszą się do Chrystusa. (143). Także wypowiedź, którą można w tym miejscu dorzucić: "Nie zabraknie wodza z Judy, ani władcy z bioder jego"(253), zostanie dokładniej wyjaśniona w dalszej treści.
(144). Izajasz świadomy jest tego, że Chrystus był nazywany Jakubem i Izraelem, mówi bowiem: "Oto Jakub, sługa mój, którego wybiorę. Oto Izrael, mój wybrany, którego przyjął duch mój. On zapowie prawo narodom. Nie będzie się spierał ani krzyczał i nikt nie usłyszy na ulicach głosu jego. Trzciny zgniecionej nie złamie, ani knota tlejącego nie zgasi, aż zwycięsko sąd poprowadzi, a w imieniu jego narody będą pokładać nadzieję"(254). (145). Na to, że o Chrystusie mowa jest w tym proroctwie, wyraźnie wskazuje Mateusz przytaczając część tej wypowiedzi w Ewangelii i stwierdzając: "Aby spełniło się to, co powiedziano: Nie będzie się spierał ani krzyczał"(255) itd.
(146). Do Chrystusa odnosi się też imię Dawida, jak to widzimy u Ezechiela, który przemawia do pasterzy w imieniu Boga: "Ustanowię sługę mojego, Dawida, który będzie ich pasterzem"(256); przecież nie Dawid powołany zostanie na pasterza świętych, ale Chrystus. (147). Izajasz nadto nazywa Chrystusa "różdżką" i "kwiatem" w następującym zdaniu: "A wyrośnie różdżka z pnia Jessego, wypuści się kwiat z jego pnia; i spocznie na nim Duch Boga, Duch mądrości i rozumu, Duch rady i męstwa, Duch wiedzy i pobożności, i napełni go Duch bojaźni Bożej"(257).
(148). W Psalmach natomiast mowa jest o naszym Panu jako kamieniu. "Kamień odrzucony przez budujących stał się kamieniem węgielnym. Stało się to przez Pana i jest cudem w oczach naszych"(258). (149). Ewangelia oraz Łukasz w Dziejach Apostolskich podają, iż kamieniem owym nie jest nikt inny, jak tylko Chrystus. Ewangelia stwierdza: "Czyż nie czytaliście, że kamień odrzucony przez budujących stał się kamieniem węgielnym? Każdy, kto upadnie na ten kamień, rozbije się, a na kogo on upadnie, zmiażdży go"(259). (150). Łukasz natomiast pisze w Dziejach Apostolskich: "On jest kamieniem odrzuconym przez was, budujących, jest tym, który stał się kamieniem węgielnym"(260).
Jednym z imion nadanych Zbawicielowi, lecz nie wymienionym przez Niego samego, tylko zapisanym przez Jana, jest "Słowo, które było na początku, Bóg - Słowo, które było u Boga".
XXIV. (151). Warto więc zwrócić uwagę na tych, którzy pomijają tak wiele nazwań, a mają na względzie to jedno, szczególne dla nich, określenie; szukają ich znaczenia wówczas, gdy im je ktoś przypomni, natomiast wydaje im się, że dokładnie wiedzą, co oznacza nazwa "Słowo", nadane Synowi Bożemu. Ustawicznie powołują się na zdanie: "Z serca mojego wypłynęło dobre słowo"(261), mniemając, iż Syn Boży jest jak gdyby określeniem ojcowskim zawartym w sylabach, a jeżeli zadamy im bardziej dociekliwe pytanie, wówczas - wychodząc z takiego punktu widzenia - nie przyznają mu rzeczywistego bytu ani nie wyjaśniają istoty jego istnienia; mam tutaj na myśli nie jakiś określony byt, ale byt w ogóle. (152). Pierwszy lepszy człowiek nie może bowiem pojąć, iż głoszone Słowo jest Synem. Powiadają nam zatem, że Bóg - Słowo jest takim właśnie Słowem, które zawiera w samym sobie życie, i albo nie jest oddzielone od Ojca, a więc nie może być Synem, albo jest od Niego oddzielone i posiada swój własny byt.
(153). Musimy więc stwierdzić, co następuje: Sens każdej przytoczonej nazwy należy wyjaśniać wychodząc od niej samej oraz odpowiednio wykazać, w jakim znaczeniu Syn Boży otrzymuje takie właśnie nazwanie, i tak samo trzeba postępować analizując termin "Słowo". (154). Czyż bowiem nie świadczy o niekonsekwencji fakt, że nie zadowalając się dosłownym znaczeniem poszczególnych Jego imion staramy się wyjaśnić, dlaczego Chrystusa uznajemy za "bramę", w jakim sensie jest On "winnicą" i dlaczego zwie się "drogą", a nie postępujemy podobnie jedynie wtedy, gdy jest On nazywany "Słowem"?
(155). Aby więc dokładniej zrozumieć trudniejsze do zgłębienia miano, to znaczy - w jakim sensie Syn Boży jest Słowem, zacząć należy od wymienionych powyżej określeń. (156). Wiem doskonale, iż może ktoś uznać takie postępowanie za odejście od tematu. Jednakże zarówno dla kogoś, kto się zastanawia, jak i dla samego tematu będzie rzeczą pożyteczną, jeśli zbadamy znaczenia nazw, gdyż zrozumienie tych zagadnień pomoże nam przy wysnuwaniu wniosków. (157). Skoro już raz zajęliśmy się nauką o Bóstwie Zbawiciela, musimy usilnie zgłębiać wszystko, co z Nim się wiąże, a pojmiemy Go w pełniejszy sposób - nie tylko, że jest Słowem, ale również i to, w jakiej mierze jest tym wszystkim, o czym mówią Jego pozostałe nazwania.
XXV. (158). Chrystus stwierdził więc, że jest "światłością świata"(262), musimy więc rozpatrzyć wypowiedzi podobne do tego stwierdzenia, chociaż niektórym ludziom wydaje się, że są one nie tylko podobne, ale wręcz identyczne. (159). Chrystus jest również "światłością ludzi", "prawdziwą światłością" i "światłością narodów". Światłością ludzi został nazwany na początku omawianej Ewangelii, gdzie powiedziano: "To, co się w Nim stało, było życiem, a życie było światłością ludzi; a światłość świeci w ciemności i ciemność jej nie ogarnęła"(263). W tej samej wypowiedzi nazwano Go "prawdziwą światłością": "Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka przychodzącego na ten świat"(264). "Światłością narodów został nazwany u Izajasza, jak to już zresztą stwierdziliśmy przytaczając następujące zdanie(265): "Ustanowiłem cię światłością narodów, abyś był zbawieniem aż po krańce ziemi"(266).
(160). Otóż słońce jest dostrzegalną światłością świata, a przez analogię również księżyc i gwiazdy można stosownie określić tą samą nazwą. (161). Wszelako ciała te, będąc dostrzegalnym światłem, zostały stworzone, jak podaje Mojżesz, czwartego dnia(267), aby oświetlać to, co się znajduje na ziemi, i nie są światłością prawdziwą. Zbawiciel natomiast, który udziela światła bytom duchowym i dominującym, aby umysł ich oglądał swoje własne, dostrzegalne przymioty, jest światłością rozumnego świata, to znaczy światłością dusz rozumnych przebywających w dostrzegalnym zmysłowo świecie, oraz bytów wypełniających świat, do którego On też należy, jak sam nas o tym poucza. I jeśli tak można powiedzieć, jest jego najważniejszą i najdoskonalszą cząstką czy też, że wizję takiego określenia, słońcem - twórcą "wielkiego dnia Pańskiego"(268). (162). Mając na uwadze ten dzień tak mówi do przyjmujących Jego światłość: "Działajcie, dopóki jest dzień. Nadchodzi noc, kiedy nikt nie będzie mógł działać. Jak długo jestem na świecie, jestem światłością świata"(269). Nadto powiada do uczniów: "Wy jesteście światłością świata"(270), oraz: "Niech światłość wasza świeci przed ludźmi"(271).
(163). Przypuszczamy, że podobnie jak z księżycem i z gwiazdami jest też z Oblubienicą - Kościołem i z uczniami. Posiadają oni światło własne albo nabyte od prawdziwego słońca, aby oświecać tych, którzy nie potrafią odnaleźć w sobie źródła światłości. Tak więc Piotra i Pawła nazwiemy "światłością świata", natomiast ich zwyczajni uczniowie są światem, którego światłością byli apostołowie: doznają oświecenia, ale nie mogą oświecać innych.
(164). Zbawiciel zaś, będąc światłością świata, nie oświeca ciał, lecz niecielesną mocą oświeca niecielesny umysł, aby każdy z nas, jakby oświecony przez słońce, mógł oglądać również inne byty duchowe. (165). A kiedy świeci słońce, przyćmiewany jest blask księżyca i gwiazd: tak samo istoty oświecane przez Chrystusa i przyjmujące Jego promienie nie potrzebują żadnej posługi ze strony apostołów i proroków oraz - trzeba się odważyć na powiedzenie prawdy - ze strony aniołów; dodam, że nie potrzebują też posługi ze strony wyższych potęg, bo poucza ich sama pierworodna światłość(272). (166). Święci, którzy służą istotom nie przyjmującym słonecznych promieni Chrystusa, przynoszą im oświecenie o wiele słabsze od tamtego, udzielając go tym, którzy z trudem zdolni są przyjąć światłość, jaka do nich przenika.
XXVI. (167). Chrystus zaś, będąc światłością świata, jest prawdziwą światłością w przeciwieństwie do światła dostrzegalnego zmysłami, nic bowiem, co jest zmysłowo dostrzegalne, nie jest prawdziwe. Jakkolwiek jednak nic, co podlega zmysłom, nie jest prawdziwe, to jednak nie musi od razu być fałszem, rzecz bowiem dostrzegalna może mieć w sobie podobieństwo do tego, co umysłowe, a zatem niesłuszne jest nazywanie fałszem wszystkiego, co nieprawdziwe. (168). Zastanawiam się wszelako, czy "światłość świata" jest tym samym, co "światłość ludzi", i stwierdzam, że większe znaczenie ma światłość, kiedy zwie się "światłością świata", niż kiedy nosi nazwę "światłości ludzi". W jakimś bowiem sensie "świat" to nie tylko "ludzie". (169). Otóż Paweł w pierwszym Liście do Koryntian wskazuje, że "świat" jest czymś więcej, albo czym innym niż "ludzie". Wypowiada się w ten sposób: "Staliśmy się widowiskiem dla świata, dla aniołów i ludzi"(273).
(170). Pomyśl, czy w pewnym stopniu świat nie jest "stworzeniem wyzwolonym z niewoli skażenia ku wolności chwały dzieci Bożych"(274), a stworzenie to "z utęsknieniem oczekuje na objawienie się synów Bożych"(275). (171). Powiedziałem: "pomyśl", ponieważ obok zdania: "Ja jestem światłością świata"(276), umieszczono słowa Jezusa skierowane do uczniów: "Wy jesteście światłością świata"(277), obie zaś te wypowiedzi należy rozpatrywać łącznie. (172). Istnieją bowiem tacy, którzy sądzą, że ludzie będący prawdziwymi uczniami Jezusa górują nad innymi stworzeniami. Jedni głoszą, że ludzie są tacy z natury, inni, że dokonało się to dzięki nauce idącej w parze z trudnym zmaganiem się(278). (173). W rzeczy samej ci, którzy są związani z ciałem i krwią, narażeni są na większe trudy, a życie ich jest bardziej zagrożone niźli tych, którzy znajdują się w eterycznym ciele. Gdyby wszak przybrali ziemskie ciała, promienie niebieskie nie mogłyby przeniknąć ziemskiego życia bez niebezpieczeństwa i bez grzechu. Rzecznicy takich poglądów powołują się na słowa Pisma, głoszące najwspanialsze rzeczy o ludziach, twierdząc, że człowiek dosięga szczytu obietnicy, ale nie mówią tego samego o stworzeniach, albo, jak my to pojmujemy, o świecie.
(174). Albowiem słowa: "Jak Ja i Ty stanowimy jedno, tak niechaj i oni stanowią jedno w Nas"(279), oraz: "Gdzie Ja jestem, tam będzie i Mój sługa"(280), odnoszą się oczywiście do ludzi. O stworzeniu natomiast napisano, że "zostanie wyzwolone z niewoli skażenia ku wolności chwały dzieci Bożych"(281). Dodaje się, że choć zostanie wyzwolone, to nie będzie jednak uczestniczyć w chwale dzieci Bożych. (175). Nie zostaje też pominięte milczeniem, że Pierworodny wszelkiego stworzenia stał się człowiekiem, a nie jakimś tam żywym bytem na niebie, ponieważ wobec ludzi żywił większy szacunek niż wobec wszystkich innych stworzeń. Natomiast jako inna istota, jako poddana służebnica poznania Jezusa, została stworzona gwiazda ukazująca się na Wschodzie, podobna może do innych gwiazd, a może większa od nich, jeśli jest znakiem Tego, który wszystko przewyższa.
(176). Jeżeli zaś uciski są powodem chwały istot świętych, które wiedzą, że "ucisk wyrabia wytrwałość, wytrwałość wypróbowaną cnotę, wypróbowana cnota nadzieję, a nadzieja zawieść nie może"(282), to stworzenie, które nie podlega uciskom, nie będzie miało ani takiej wytrwałości, ani takiej wypróbowanej cnoty, ani takiej nadziei, lecz zupełnie inną, ponieważ "stworzenie zostało poddane marności nie dobrowolnie, lecz przez Tego, który je poddał w nadziei"(283). (177). Ten jednak, kto nie ma odwagi przypisać człowiekowi tak wielkich przywilejów, powie rozpatrując to zagadnienie, iż poddane marności stworzenie podlega uciskowi i wzdycha bardziej niźli ci, którzy "przebywają w przybytku"(284), ponieważ stworzenie to znajduje się w niewoli marności bardzo długo, o wiele dłużej niż trwają ludzkie zmagania. (178). Dlaczego stworzenie nie robi tego "dobrowolnie"? Chyba dlatego, że podległość marności i brak lepszego życia jest sprzeczne z jego naturą; otrzyma je ponownie, kiedy na końcu świata zostanie wyzwolone i pozbędzie się cielesnej marności.
(179). Skoro jednak wiele już chyba powiedzieliśmy o sprawach nie wiążących się ściśle z tematem niniejszych wywodów, powróćmy do punktu wyjścia i przypomnijmy, dlaczego Zbawiciel nosi tytuł "światłości świata", "prawdziwej światłości" i "światłości ludzi". Stwierdzono(285), że zwie się On prawdziwą światłością w odróżnieniu od światła dostrzegalnego zmysłowo, oraz że światłość świata jest tym samym, co światłość ludzi, chyba żebyśmy wykazali, na czym polega wzajemna różnica. (180). Musimy to ustalić ze względu na ludzi, którzy zupełnie nie rozumieją, że Zbawiciel jest Słowem. Wykażemy, że nie bez racji zastanawiamy się nad sensem i znaczeniem nazwy "Słowo", nie przyjmując arbitralnie tego znaczenia, i że staramy się wyjaśnić alegoryczne znaczenie określenia "światłość świata" oraz wielu pozostałych nazwań, które przytoczyliśmy.
XXVII. (181). Chrystus jest światłością ludzi, prawdziwą światłością i światłem świata z tego powodu, że oświeca i opromienia podstawowe władze duszy ludzkiej, a ponieważ usuwa wszelką śmiertelność i daje początek temu, co w ścisłym tego słowa znaczeniu zwie się życiem, nosi nazwę "Zmartwychwstania"(286), z martwych bowiem powstają ci, którzy Go szczerze miłują. (182). A postępuje tak nie tylko teraz w stosunku do tych, którzy mogą powiedzieć: "Przez chrzest zostaliśmy pogrzebani wraz z Chrystusem" i zmartwychwstaliśmy wraz z Nim, lecz w jeszcze większym stopniu spełnia to wówczas, gdy człowiek wyzbywszy się całkowicie śmiertelności, nawet śmiertelności samego Syna, wkracza w nowe życie(287). Skoro więc otrzymaliśmy tak znaczące wsparcie, "nosimy tu nieustannie w naszym ciele konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym ciele"(288).
(183). Również kroczenie w mądrości, będące praktyczną wiedzą istot zbawionych w Chrystusie dzięki drogom prawdy, które wiodą ku Słowu Bożemu, oraz uczynki oparte na prawdziwej sprawiedliwości pozwalają nam zrozumieć, w jakim sensie Chrystus jest Drogą(289). W drogę tę nie potrzeba zabierać ani torby, ani sukni; należy wędrować bez laski i zbyteczne jest wkładanie obuwia na nogi(290). (184). Droga ta bowiem wystarcza za wszelkie zaopatrzenie, a każdy, kto na nią wkracza, nie odczuwa żadnych potrzeb, jeśli tylko ubrany jest w szatę, jaką przywdziać winien gość przybywający na ucztę weselną(291), żadne bowiem nieszczęście nie może się na tej drodze przydarzyć. Oto wedle słów Salomona nie sposób odnaleźć śladu węża na skale(292), a ja twierdzę, że nie ma na niej również śladu dzikiego zwierzęcia. (185). Po cóż więc laska na drodze, podczas której nie uświadczy się przeciwnika, i która z uwagi na swą twardość zwie się skałą, gdyż niedostępna jest dla niegodziwych istot.
(186). Jednorodzony jest Prawdą(293), bo zgodnie z wolą Ojca, z pełną jasnością ogarnia całą wiedzę o wszystkich rzeczach i udziela jej każdemu wedle jego zasługi. Zwie się więc Prawdą. (187). Jeśli zaś ktoś zapyta, czy nasz Zbawiciel wie wszystko, co zna Ojciec dzięki swej "głębokości bogactw, mądrości i wiedzy"(294), i jeśli pod pozorem oddawania chwały Ojcu, i pomimo tego, że Syn ma wiedzę równą wiedzy niezrodzonego Ojca, twierdzić będzie ten ktoś, iż Syn nie zna czegoś, co wiadome jest Ojcu, to w takim przypadku trzeba utwierdzić się w przeświadczeniu, że Zbawiciel jest Prawdą, zdając sobie jednocześnie sprawę, że jeśli jest pełną prawdą, to zna wszystko, co jest prawdziwe. Rzecz w tym, by wątła prawda nie potykała się w tym, czego nie zna, i co, wedle jego opinii, związane jest wyłącznie z Ojcem. I niech ktoś spróbuje dowieść, że istnieją rzeczy, które można poznać, a których nie obejmuje zakres terminu "prawda", lecz są ponad nią.
(188). Jest rzeczą oczywistą, że początek czystego i nie pomieszanego z niczym innym życia znajduje się w Pierworodnym całego stworzenia. To z Niego czerpiąc siłę żyją prawdziwym życiem ci, którzy w Chrystusie uczestniczą, ci natomiast, którzy, jak się wydaje, żyją z dala od Niego, nie posiadają prawdziwego życia, jak również nie mają prawdziwej światłości.
(189). A skoro nie można być w Ojcu ani u boku Ojca, jeśli odszedłszy stąd nie dotrze się najpierw do Bóstwa Syna, przez które człowiek dojść może do ojcowskiej szczęśliwości, dlatego też Zbawiciel zwie się "Bramą"(295).
(190). Ponieważ zaś miłuje ludzi i pochwala wszelką skłonność ku dobremu w duszach, które spieszą ku Słowu, ale, podobnie jak owce, mają łagodne i dobre usposobienie w sposób nieświadomy, a nie dlatego, że zostało ono poddane próbie, Chrystus jest "Pasterzem". "Pan bowiem ocala ludzi i zwierzęta"(296), a Izrael i Juda zostali obsiani nie tylko nasieniem ludzi, ale i nasieniem zwierząt(297).
XXVIII. (191). Trzeba ponadto od początku wniknąć głębiej w imię "Chrystus" i zestawić je z nazwą "Król", gdyż dzięki temu porównaniu zrozumiemy różnicę między tymi nazwami. W czterdziestym czwartym Psalmie czytamy, że kto umiłował sprawiedliwość i znienawidził nieprawości, ten bardziej od rówieśników swoich zasłużył na namaszczenie(298), i to właśnie dlatego, że umiłował sprawiedliwość i żywił odrazę do nieprawości. Należy zaznaczyć, że nie otrzymał On namaszczenia wówczas, kiedy się pojawił; ono stanowi nieodłączny Jego przymiot. Namaszczenie u istot stworzonych stanowi symbol władzy królewskiej, a bywa, że i symbol kapłaństwa. Czyż więc Syn Boży otrzymał godność królewską później i nie jest ona z Nim związana od samego początku? (192). A jakże to możliwe, żeby Pierworodny wszelkiego stworzenia nie był królem i stał się nim dopiero później dzięki temu, że umiłował sprawiedliwość, chociaż sam był Sprawiedliwością? Może jednak umknęło naszej uwadze to, że Chrystusem jest On jako człowiek, jeśli weźmiemy pod uwagę Jego duszę, która ze względu na swą ludzką naturę była strwożona i smutna(299), natomiast Królem jest dzięki swemu Bóstwu?
(193). Wykażę to odwołując się do siedemdziesiątego pierwszego Psalmu, w którym powiedziano: "Boże, przekaż swój sąd królowi, a sprawiedliwość Twoją synowi królewskiemu, niech rządzi sprawiedliwie ludem Twoim i ubogimi Twymi zgodnie z prawem"(300). Wiadomo przecież, iż ten przypisywany Salomonowi Psalm zawiera proroctwo o Chrystusie. (194). Trzeba się zastanowić, o co chodzi w modlitwie proroka: jakiemu królowi Bóg ma przekazać sąd, jakiemu synowi królewskiemu, i o sprawiedliwości jakiego króla jest tu mowa. (195). Wydaje mi się, że królem nazwano tutaj zasadniczą naturę Pierworodnego wszelkiego stworzenia, której ze względu na jej wyższość udzielana jest władza sądownicza, synem królewskim natomiast jest człowiek, którego przybrała sobie owa natura, i który został przez nią ukształtowany i wymodelowany zgodnie ze sprawiedliwością. (196). Doszedłem do wniosku, że tak właśnie rzecz się przedstawia, ponieważ te dwa elementy zostały uwzględnione w jednej wypowiedzi, a dalszy ciąg tekstu nie mówi już o Nim jako o dwu składowych elementach, lecz jako o jedności. (197). Zbawiciel bowiem uczynił "obie części jednością"(301), a może przede wszystkim w sobie samym uczynił jednością pierwociny dwóch elementów. Co się zaś tyczy tych dwóch elementów, to obejmują one również ludzi, bo dusza każdego człowieka została połączona z Duchem Świętym i każdy ze zbawionych stał się istotą duchową.
(198). Podobnie więc jak istnieją ludzie, dla których Chrystus jest Pasterzem, a to dlatego, że - była już o tym mowa(302) - mają charakter spokojny, chociaż ujawniający się w sposób nie całkiem świadomy, tak samo istnieją i tacy, dla których jest On Królem, ponieważ przez rozum swój dochodzą do pobożności. (199). Występują jednakże różnice między istotami, dla których Chrystus jest Królem, bo króluje nad nimi w sposób bardziej albo mniej tajemniczy, niewysłowiony i boski. (200). Mógłbym więc powiedzieć, że ci, którzy oglądali byty niecielesne, przez Pawła zwane "niewidzialnymi i niedostrzegalnymi"(303), umieszczeni przez rozum poza wszystkim, co jest dostrzegalne zmysłowo, podlegają władzy królewskiej sprawowanej przez szczególną naturę Jednorodzonego, co się natomiast tyczy tych, którzy doszli do poznania bytów zmysłowych i za ich pośrednictwem wielbią Stworzyciela, to i nad nimi króluje Słowo - to znaczy Chrystus jest ich Królem.
Niechaj jednak nikt nie podejrzewa, że wprowadzając rozróżnienie między przymiotami Chrystusa robimy to samo w odniesieniu do jego istoty.
XXIX. (201). Dla każdego natomiast jest rzeczą zupełnie jasną, w jakim sensie nasz Pan jest Nauczycielem i Przewodnikiem ludzi zmierzających ku pobożności oraz Panem niewolników, którzy mają "ducha niewoli, ażeby się pogrążyć w bojaźni"(304). Dla tych jednak, którzy czynią postępy, dążą do mądrości i są jej godni, nie jest już Panem - "sługa bowiem nie wie, czego chce jego pan"(305) - jest dla nich Przyjacielem. (202). Sam Chrystus poucza nas o tym, bo wówczas, gdy Jego słuchacze byli jeszcze niewolnikami, stwierdzał: "Wy mnie nazywacie Nauczycielem i Panem, i słusznie mówicie, bo jestem nim"(306), przy innej zaś okazji powiedział: "Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie zna woli swego pana, ale nazywam was przyjaciółmi"(307), ponieważ "wytrwaliście przy mnie we wszystkich moich przeciwnościach"(308). (203). A zatem zgodnie z tym, co czytamy u Malachiasza: "Jeśli ja jestem Bogiem, to gdzież jest bojaźń moja?(309), ci, którzy żyją w bojaźni wymaganej przez Boga od dobrych sług, są sługami Pana, który zwie się Zbawicielem. (204). Wszystko to jednak nie wskazuje wcale na szlachetne pochodzenie Syna, natomiast wskazują na nie słowa, które o Nim wypowiedział Bóg: "Ty jesteś Synem moim, ja Ciebie dziś zrodziłem"(310). U Boga "dziś" trwa zawsze. Nie ma u Niego wieczoru, a sądzę, że nie ma też poranka. Czas współistniejący z Jego życiem, niezrodzonym i wiecznym, jest dla Niego, że tak powiem, dniem dzisiejszym, w którym narodził się Syn. Tak więc nie można oznaczyć początku ani dnia narodzin Syna.
XXX. (205). Do tego, co już powiedziano, należy dodać wyjaśnienie, w jakim sensie Syn jest "prawdziwym krzewem winnym"(311). Jasne to będzie dla tych, którzy w sposób godny prorockiej łaski rozumieją słowa: "Wino rozwesela serce człowieka"(312). (206). Jeśli bowiem serce człowieka jest bytem rozumnym, to tym, co je rozwesela, jest najsłodsze Słowo, które rozprasza ludzkie troski, daje uniesienie i sprowadza nie bezrozumne, ale boskie upojenie. Wydaje mi się, że tak właśnie upoił swych braci Józef(313). Słusznie więc "prawdziwym krzewem winnym" jest Ten, kto przynosi "wino rozweselające serce człowieka"(314). "Prawdziwym" jest dlatego, że zamiast gron posiada prawdę, a jako gałązki ma uczniów, którzy Go naśladują i wydają owoc prawdy.
(207). Trzeba jeszcze objaśnić różnicę między chlebem i krzewem winnym, bo Pan powiada, że jest nie tylko "winnym krzewem", ale również "chlebem życia"(315). (208). Być może trzeba to rozumieć tak: mówimy, że chleb karmi, umacnia i pokrzepia ludzkie serce, wino zaś rozwesela je, raduje i wprawia w radosny nastrój. Zatem nauki moralne, które zapewniają życie temu, kto się ich uczy i wypełnia je, są chlebem żywota - bo nie można przecież nazwać ich owocami winnego krzewu. Z winnego krzewu natomiast pochodzą i winem się zwą mistyczne i głębokie rozważania, które przynoszą wesele i uniesienie, znamionujące tych, którzy w Panu znajdują radość, i nie tylko pragną otrzymywać pokarm, ale także radować się nim(316).
XXXI. (209). Wyjaśnić ponadto należy, dlaczego w Apokalipsie Chrystus został nazwany "Pierwszym i Ostatnim"(317). Jako "Pierwszy" nie jest tym samym, czym jest Alfa i Początek, jako "Ostatni" zaś nie jest także tym, czym jest Omega i Koniec. (210). Ponieważ żyjące istoty rozumne zostały ukształtowane w różnych postaciach, wydaje mi się, że jest wśród nich jakaś istota pierwsza, druga, trzecia i tak dalej aż po ostatnią. (211). Ścisłe określenie, kto jest pierwszą istotą, kto drugą, a do kogo zgodnie z prawdą odnosi się określenie "trzeci", i tak dalej aż do ostatniego, nie jest sprawą człowieka: zadanie to przekracza naszą naturę. Spróbujmy jednak zatrzymać się przy tym zagadnieniu i omówić je w miarę naszych sił.
(212). Istnieją jacyś bogowie, których Bogiem jest Bóg. Mówią o tym prorocy: "Chwalcie Boga bogów"(318), oraz: "Przemówił Pan, Bóg bogów, i zawezwał ziemię"(319). Wedle Ewangelii natomiast "Bóg nie jest Bogiem umarłych, ale żyjących"(320). A zatem żyjącymi istotami są również bogowie, których Bogiem jest Bóg. (213). Także Apostoł, który pisze w Liście do Koryntian: "Jak zresztą wielu jest bogów i panów"(321), zgodnie z wypowiedzą proroka uznał, że nazwa "bogowie" odnosi się do rzeczywistych bytów.
(214). Oprócz bogów, których Bogiem jest Bóg, istnieją jakieś inne, różniące się od nich byty, zwane "Tronami", oraz tak zwane "Panowania, Zwierzchności i Władze"(322). (215). A skoro napisano: "Ponad wszelkim imieniem wzywanym nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym"(323), to musimy wierzyć, że poza nimi istnieją jeszcze inne byty rozumne, których nie zwykliśmy wymieniać(324). Jeden określony ich rodzaj Hebrajczyk nazywa "Sabai", od którego pochodzi nazwa "Sabaoth". Ich władcą jest On i nie jest nikim innym tylko Bogiem. A poza wszystkimi znajduje się człowiek - rozumna istota śmiertelna.
(216). A zatem w pierwszej kolejności ze względu na godność stworzył Bóg wszechrzeczy rodzaj bytów rozumnych, czyli tak zwanych bogów, drugim rodzajem niech będą na razie tak zwane Trony, a trzecim niewątpliwie Panowania. Tak więc należy w myśli zniżyć się aż do ostatniego bytu rozumnego, którym może być tylko człowiek. (217). Zbawiciel więc w sposób bardziej boski niż Paweł stał się "wszystkim dla wszystkich, aby wszystkich pozyskać"(325) albo udoskonalić. Dla ludzi zatem stał się oczywiście człowiekiem, a dla aniołów aniołem. (218). Co się tyczy tego, że Chrystus stał się człowiekiem, nie wątpi w to nikt spośród wiernych. O tym natomiast, że był aniołem, przekonujemy się, gdy mamy na uwadze zjawienie się i wypowiedzi aniołów. Przecież w niektórych ustępach Pisma spotykamy się z nimi. Oto przykład: "Ukazał się anioł Pański w płomieniu ognia w krzaku i rzekł: «Ja jestem Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba»"(326). Również Izajasz stwierdza: "Jego imię brzmi: «Anioł wielkiej mocy»"(327).
(219). Zbawiciel jest więc "Pierwszym i Ostatnim" nie z tej przyczyny, że nie obejmuje tego, co jest w środku, a tylko same krańce, lecz dlatego, aby stało się oczywistym, że jest wszystkim. Zastanów się, czy tym, co jest "ostatnie", jest człowiek, czy raczej tak zwane byty podziemne, wśród których są też wszystkie lub tylko niektóre demony. (220). Należy rozważyć, czym jest Zbawiciel, który tak przemawia ustami proroka Dawida: "Stałem się podobny do człowieka pozbawionego wszelkiej pomocy, stałem się wolny między umarłymi"(328). Otóż jak dzięki narodzinom z Dziewicy i dzięki cudom w dalszym swym życiu jest On czymś więcej niźli ludzie, tak samo i między umarłymi, bo tylko On jeden jest tam wolny, albowiem dusza Jego nie pozostała w Otchłani(329). Tak więc jest "Pierwszym i Ostatnim".
(221). Skoro więc istnieją, a istnieją rzeczywiście, litery Boże, a święci po ich odczytaniu mówią, że czytali napisy umieszczone na tabliczkach niebieskich, to owymi literami, uszeregowanymi od alfa do omega i zapisanymi w tym celu, aby dzięki nim można było odczytać sprawy boskie, są pojęcia dotyczące Syna Bożego. (222). Zaiste ten sam jest Początkiem i Końcem, jednakże nie ten sam pod względem przymiotów. Otóż, jak dowiadujemy się z Księgi Przysłów, Chrystus jest Początkiem jako Mądrość, napisano bowiem: "Bóg stworzył Mnie jako początek dróg swoich dla dzieł swoich"(330). Jako Słowo natomiast nie jest Początkiem, ponieważ "Słowo było w początku". (223). A więc przymioty Chrystusa obejmują początek oraz poza początkiem coś drugiego, trzeciego i tak aż do końca, jak gdyby oświadczał: "Jestem Początkiem jako Mądrość, jestem czymś drugim - jeśli rzecz tak ujmować - jako byt niewidzialny, czymś trzecim jako Życie", tym bowiem, "co się w Nim stało, było życie"(331).
(224). Jeśli ktoś bada Pisma tak, iż potrafi dostrzec ich sens, z pewnością odnajdzie on wiele składników tworzących cały układ oraz koniec, nie sądzę bowiem, iżby zdolny był odkryć wszystko. Początek jednak i koniec są, jak się wydaje, wyraźniejsze, bo zwykle określa się nimi całość. Tak więc początkiem domu jest fundament, końcem zaś zwieńczenie. (225). Skoro Chrystus jest "kamieniem węgielnym"(332), to do całości, na którą składają się wszystkie istoty zbawione należy odnieść stwierdzenie, iż jednorodzony Chrystus jest "wszystkim we wszystkich"(333): początkiem jest w człowieku, którego przybrał, końcem zaś w ostatnim ze świętych. Znajduje się też w istotach pośrednich. Albo inaczej: początkiem był w Adamie, a końcem podczas swego pobytu na ziemi, zgodnie ze zdaniem: "Ostatni Adam był duchem ożywiającym"(334). Określenie to zgadza się z definicją "pierwszego i ostatniego". (226). Zastanowiwszy się jednak nad tym, co powiedziano o "pierwszym i ostatnim" oraz o "początku i końcu", pierwsze określenie odnosimy do gatunku bytów rozumnych, drugie do różnych przymiotów Syna Bożego. Mamy więc rozróżnienie między "pierwszym" i "początkiem", między "ostatnim" i "końcem", między "Alfą" i "Omegą".
(227). Jasne więc będzie i to, że Chrystus jest "żywym" i "umarłym" oraz że po tym, jak był "umarły", stał się żyjącym na wieki wieków"(335). Przecież wówczas, gdyśmy pozostawali w grzechu, nie otrzymywaliśmy żadnego wsparcia ze strony Jego nadzwyczajnego życia, zatem Chrystus zniżył się aż do naszej śmiertelności po to, byśmy po Jego "śmierci dla grzechu"(336)"nosili w ciele konanie Jezusa" i żebyśmy mogli we właściwy sposób przyjąć na wieki wieków Jego życie, które nastąpiło po śmierci. Ci bowiem, którzy "zawsze noszą w ciele konanie Jezusa", będą mieli również "życie Jezusa, które objawi się w ich ciałach"(337).
XXXII. (228). To właśnie powiedział o sobie Syn Boży w Księgach Nowego Testamentu. U Izajasza natomiast stwierdził, iż Ojciec uczynił Jego usta "ostrym mieczem", że "został ukryty w cieniu ręki Ojca", że stał się podobny do "wybranej strzały" i "został ukryty w ojcowskim kołczanie", że stał się sługą Boga wszechrzeczy i że Bóg nazwał Go "Izraelem" oraz "światłością narodów"(338). (229). Usta Syna Bożego są więc "ostrym mieczem", albowiem "żywe jest Słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne jest osądzić pragnienia i myśli serca"(339). Chrystus zatem przybył nie po to, aby pokój przynieść na ziemię, to znaczy bytom cielesnym i zmysłowym, ale żeby przynieść miecz(340) i rozdzielić, że się tak wyrażę, szkodliwy związek duszy i ciała. Wszystko to w tym celu, by dusza poddając się duchowi, który prowadzi walkę z ciałem(341), zaprzyjaźniła się z Bogiem. A zatem, jak powiada prorok, Syn Boży miał usta jak "miecz", albo jak "ostry miecz". Widząc zatem tylu ludzi zranionych miłością Bożą - tak jak Oblubienica, która w Pieśni nad pieśniami stwierdza, że cierpi to samo: "Jestem zraniona przez miłość"(342) - nie znalazł innej strzały, aby zranić dusze ludzkie i skierować je ku miłości Bożej, poza Tym, który rzecze: "Uczynił mnie wybraną strzałą".
(230). Każdy, kto pojmuje, w jakim sensie Jezus, Syn Boży, który przybrał postać sługi(343) dla wyzwolenia pozostających w niewoli grzechu, jest dla uczniów "nie jak ten, kto siedzi przy stole, ale jak ten, kto usługuje"(344), musi również zrozumieć, dlaczego Ojciec mówi do Niego: "Ty jesteś moim sługą", i zaraz dalej: "To wielki zaszczyt dla ciebie, że zwiesz się sługą moim"(345). (231). Trzeba śmiało stwierdzić, że dobroć Chrystusa objawia się pełniej, w sposób bardziej boski i jako prawdziwy obraz Ojca wówczas, kiedy "uniżył samego siebie i stał się posłuszny aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej"(346), niż gdyby to "uznał za grabież swej równości z Bogiem"(347) i nie zgodził się być sługą dla zbawienia świata. (232). Chcąc więc nas pouczyć, że przyjął wielki dar od Ojca i w ten sposób stał się sługą, powiada: "I Bóg mój będzie moją siłą. I rzekł mi: «To wielki zaszczyt dla ciebie, że zwiesz się moim sługą»". Gdyby bowiem nie stał się sługą, nie podźwignąłby pokoleń Jakuba i nie zgromadziłby rozproszonego Izraela, nie mógłby też być "światłością narodów", aby stanowić "zbawienie aż po krańce ziemi"(348).
(233). Choć Ojciec "wielką sprawą" nazywa fakt, że Chrystus stał się sługą, jest jednak to czymś mniej ważnym w zestawieniu z tym, że był On niewinnym barankiem i jagnięciem. Baranek Boży został bowiem jak niewinne jagnię złożony w ofierze, aby "zgładzić grzech świata"(349). Ten, który wszystkich obdarza słowem, został porównany do baranka, który milczy wobec tego, kto go strzyże(350), abyśmy wszyscy przez Jego śmierć doznali oczyszczenia. Podano Go jako lekarstwo przeciwko wrogim potęgom i występkowi tym, którzy pragną przyjąć prawdę, śmierć Chrystusa sprawiła bowiem, że osłabły potęgi prowadzące walkę z rodzajem ludzkim, a dzięki niewysłowionej mocy wyzwoliła od grzechu życie każdego z wiernych. (234). Aby cały świat wolny był od występku, Chrystus poskramia grzech, póki nie zostaną unicestwieni Jego wrogowie, a jako ostatni wróg zginie śmierć(351). Dlatego też Jan [Chrzciciel] wskazując na Niego mówi: "Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata"(352): nie jest On tym, który będzie gładził grzech, ale jeszcze nie gładzi, ani tym, który zgładził i już go nie gładzi.
(235). Albowiem gładzi grzechy w każdym, kto przebywa na świecie, i czynić to będzie tak długo, aż występek zostanie usunięty ze świata, a Zbawiciel przekaże Ojcu królestwo(353) przygotowane, by podlegać Jego władzy, gdyż żadnej zmazy już w nim nie będzie, świat zaś przyswoi sobie wszystkie przymioty Boże, skoro wypełnią się słowa: "Aby Bóg był wszystkim we wszystkich"(354).
(236). Ponadto Chrystus został nazwany "mężem", który przychodzi po Janie, chociaż przewyższa go godnością i chociaż istniał wcześniej od niego(355).ł Chce nas w ten sposób pouczyć, że Syn Boży - człowiek zjednoczony z Bóstwem, jest starszy od swych narodzin z Maryi(356); [Jan] Chrzciciel stwierdza, że nie znał tego człowieka(357). (237). Jakże jednak mógł Go nie znać ten, kto jeszcze jako płód w łonie Elżbiety poruszył się z radości, gdy "słowa pozdrowienia Maryi dotarły do uszu" żony Zachariasza(358)? (238). Zastanów się zatem, czy słów: "nie znał", nie należy odnieść do tego, co już istniało przed przyjęciem ciała. Jeśli zaś nie znał Go przed Jego wcieleniem, a poznał Go, gdy sam przebywał jeszcze w łonie matki, to może poucza nas o czymś więcej na Jego temat niż o tym tylko, co już wiedział: że mianowicie Ten, "na kogo zstąpi i na kim spocznie Duch", jest Tym, który "chrzci Duchem Świętym i ogniem"(359). (239). Jeśli bowiem znał Go już w łonie matki, ale nie wiedział o Nim jeszcze wszystkiego, to może i wtedy, gdy ujrzał "Ducha zstępującego i spoczywającego na Nim", nie wiedział jeszcze, że "On jest tym, który chrzci Duchem Świętym i ogniem". Nadto, na początku Jan nie zdawał sobie sprawy, że Syn Boży jest tym właśnie "mężem".
XXXIII. (240). Żadne z przytoczonych powyżej nazwań nie ukazuje Chrystusa jako obrońcę naszej sprawy wobec Boga, jako Tego, kto zanosi prośby dotyczące ludzkiej natury kierując swe błagania jako "rzecznik", "ofiara przebłagalna" i "narzędzie przebłagania". Przydomek "Rzecznika" otrzymał Chrystus w Liście Jana: "Jeśli nawet ktoś zgrzeszy, mamy rzecznika wobec Ojca, Jezusa Chrystusa sprawiedliwego, i On jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy"(360). W tym samym Liście [Chrystus] został nazwany "ofiarą przebłagalną". "Jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy", albowiem podobnie w Liście do Rzymian zwie się On "narzędziem przebłagania": "Jego Bóg ustanowił narzędziem przebłagania przez wiarę"(361). Cieniem(362) owego "narzędzia przebłagania" była w najskrytszym miejscu [Przybytku], w miejscu świętym świętych "złota przebłagalnia"(363) spoczywająca na dwóch Cherubach.
(241). A jakże mógłby być Rzecznikiem, ofiarą przebłagalną i narzędziem przebłagania bez mocy Bożej, która usuwa naszą słabość i wstępuje do duszy istot wierzących? Ta moc jest udzielana przez Jezusa, który istniał przed nią, ponieważ On jest samą mocą Bożą i dzięki Niemu można powiedzieć: "Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia"(364), to znaczy w Jezusie Chrystusie. (242). Dlatego, jak wiemy, Szymon Mag, głosząc się "mocą Bożą, która zwie się wielka", wraz ze swymi pieniędzmi ściągnął na siebie zgubę i zatracenie(365). My zaś uznając w Chrystusie prawdziwą moc Bożą, wierzymy, że ogarnia On wszystko, co ma jakiekolwiek znaczenie, ponieważ jest "mocą".
XXXIV. (243). Nie możemy też pominąć milczeniem faktu, iż nie bez słuszności Chrystus jest "Mądrością Bożą"(366) i że właśnie dlatego nosi to miano. Wszak Jego mądrość zawiera się nie tylko w czystych pojęciach Boga i Ojca wszechrzeczy, na podobieństwo pojęć dotyczących przedmiotów ludzkich myśli. (244). Otóż jeśli ktoś potrafi zrozumieć niecielesny byt, na jaki składają się różnorodne zasady związane z prawami wszechrzeczy, byt żywy i jakby obdarzony duszą, ten pojmie również Mądrość Bożą, która przewyższa wszelką naturę i pięknie mówi o sobie: "Pan stworzył mnie jako początek dróg swoich dla dzieł swoich"(367). Dzięki niej mogło zaistnieć całe stworzenie, bo miało ono udział w Bożej mądrości, na wzór której zostało ukształtowane, albowiem, wedle słów proroka Dawida, "Bóg wszystko uczynił w mądrości"(368). (245). Jednakże wiele bytów powstało dzięki udziałowi w mądrości, lecz nie rozumiało jej, choć na jej wzór były tworzone. Tylko nieliczne istoty pojmują mądrość, która dotyczy ich samych, albo też wielu innych bytów, tylko Chrystus bowiem jest pełnią mądrości. (246). Natomiast każdy mędrzec, przyjmujący mądrość, ma swój udział w Chrystusie, bo Chrystus jest Mądrością. Tak samo każdy, kto posiada większą moc, w takim stopniu uczestniczy w Chrystusie, który jest czystą Mocą, w jakim stopniu tę moc otrzymał.
(247). Podobną opinię należy wyrazić na temat "uświęcenia" i "odkupienia", Jezus bowiem jest dla nas tym samym uświęceniem, jakim są uświęcani święci, jak również jest odkupieniem; każdy z nas jest uświęcany przez owo uświęcenie i zostaje odkupiony wedle owego odkupienia. (248). Zastanówmy się! Chyba nie bez słuszności Apostoł umieścił zwrot: "dla nas" w zdaniu: "On stał się dla nas mądrością od Boga, sprawiedliwością, uświęceniem i odkupieniem"(369). Gdyby w innych miejscach odnoszących się do Jezusa jako do Mądrości i Mocy nie powiedziano ogólnie, że jest On "Mocą Bożą i Mądrością Bożą"(370), moglibyśmy sądzić, że Chrystus nie jest po prostu "Mądrością i Mocą Bożą", lecz że jest nią tylko dla nas. A zatem, co się tyczy mądrości i mocy, to stwierdzono, iż Chrystus jest nią zarówno dla nas, jak i w sensie ogólnym. Nie powiedziano jednak tego o uświęceniu i odkupieniu. (249). Skoro więc "Ten, który uświęca, i ci, którzy zostają uświęceni, z jednego są wszyscy"(371), to zastanów się, czy Ojciec nie jest uświęceniem naszego własnego uświęcenia, podobnie jak jest głową Chrystusa, który z kolei jest naszą głową(372). (250). Chrystus jest naszym odkupieniem, albowiem potrzebujemy odkupienia, gdyż popadliśmy w niewolę. Nie oczekuję natomiast odkupienia dla Tego, "który był doświadczony we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu"(373), lecz wrogowie nigdy nie pojmali Go do niewoli.
(251). Skoro więc wprowadziliśmy już rozróżnienie między tym, co jest "dla nas", a tym, co istnieje ogólnie: że tylko dla nas Chrystus jest uświęceniem i odkupieniem, natomiast mądrością i mocą jest zarówno dla nas, jak i w sensie ogólnym, nie możemy nie zastanowić się nad nauką o sprawiedliwości. Iż Chrystus jest sprawiedliwością dla nas, wynika to wyraźnie ze słów: "On stał się dla nas mądrością od Boga, sprawiedliwością, uświęceniem i odkupieniem"(374). (252). Jeżeli jednak stwierdzamy, że Chrystus jest Sprawiedliwością w sensie ogólnym, podobnie jak w sensie ogólnym jest Mądrością i Mocą bożą, to trzeba ustalić, czy Ojciec jest dla Chrystusa Sprawiedliwością tak samo, jak jest dla Niego Uświęceniem; przecież "nie ma niesprawiedliwości u Boga", "Pan jest sprawiedliwy i święty", a "uczynki Jego są sprawiedliwe"(375). A skoro jest sprawiedliwy, to sprawiedliwie wszystkim kieruje.
XXXV. (253). Tego zaś, co skłania heretyków(376) do twierdzenia, iż istota sprawiedliwa różni się od dobrej, oni sami dokładnie nie przemyśleli. Sądzą, że Stwórca jest sprawiedliwy, a Ojciec Chrystusa dobry. Mnie się wydaje, że po dokładnym rozpatrzeniu tej sprawy tak można powiedzieć o Ojcu i Synu: Syn, który otrzymał władzę sprawowania sądu, jest sprawiedliwością, bo jest "Synem Człowieczym"(377) i "sprawiedliwie osądza świat"(378), Ojciec zaś po spełnieniu się królestwa Chrystusa udzieli dobrodziejstw istotom przygotowanym przez sprawiedliwość Syna i otrzyma miano "dobrego", gdy "Bóg stanie się wszystkim we wszystkim"(379). (254). I może przez swą sprawiedliwość wymierzaną w stosownych okolicznościach, przez naukę, kierowanie, kary i, żeby się tak wyrazić, przez zastosowanie duchowych środków leczniczych, Zbawiciel przygotowuje wszystkie istoty do tego, żeby na końcu doświadczyły dobroci Ojca. O tej dobroci myślał Jezus, kiedy tak mówił do tego, który nazwał Go "dobrym nauczycielem": "Czemu Mnie nazywasz dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko jeden Bóg Ojciec"(380).
(255). Gdzie indziej(381) wykazaliśmy coś podobnego w związku ze stwierdzeniem, że istnieje ktoś większy od Stwórcy: Stwórcą jest Chrystus, istotą większą od Niego - Ojciec. Chrystus więc jest tym wszystkim: Rzecznikiem, ofiarą przebłagalną, narzędziem przebłagania, bo współczuje naszym słabościom dzięki temu, iż "został doświadczony we wszystkich ludzkich sprawach na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu"(382); jest On również wielkim Arcykapłanem, który raz jeden złożył siebie na ofiarę(383) nie tylko za ludzi, ale za całą naturę rozumną i "zaznał śmierci za wszystkich z wyjątkiem Boga"(384); w niektórych bowiem rękopisach Listu do Hebrajczyków zamiast: "z łaski Boga", czytamy: "z wyjątkiem Boga". (256). A jeśli "zaznał śmierci za wszystkich z wyjątkiem Boga", to umarł nie tylko za ludzi, ale również za pozostałe istoty rozumne, jeśli natomiast "z łaski Boga za wszystkich zaznał śmierci", to umarł za wszystkich z wyjątkiem Boga, albowiem "z łaski Boga za wszystkich zaznał śmierci". (257). Niedorzecznością jest bowiem twierdzenie, że Chrystus poniósł śmierć za grzechy ludzi, a nie poniósł jej z powodu innych istot, które pozostawały w grzechu - na przykład za grzechy gwiazd(385). Wszak i gwiazdy nie są zupełnie czyste w obliczu Boga, jak to czytamy u Joba: "Gwiazdy nie są czyste w obliczu Jego"(386). Oczywiście zdanie to może również zawierać sens przenośny. (258). Chrystus jest więc wielkim Arcykapłanem, bo przywraca wszystko do królestwa Ojca oraz przekazuje to, czego nie dostaje wszystkim stworzeniom, ażeby po otrzymaniu godne były ojcowskiej chwały.
(259). Ten Arcykapłan w jeszcze innym znaczeniu nosi nazwę Judy. Chodzi o to, aby tak zwani "Żydzi w tajemnicy" wywodzili swą nazwę Judejczyków nie od imienia Judy, syna Jakuba, ale od Niego: są bowiem Jego dziećmi, wielbią Go, a zatem otrzymują wolność; On ich wyzwala od nieprzyjaciół, bo kładzie ręce swoje na karku wrogów ujarzmiając ich. (260). A ponieważ unicestwił działania nieprzyjaciół i jako jedyny spośród wszystkich ogląda Ojca, kiedy więc stał się człowiekiem, jest Jakubem i Izraelem; jak zaś dzięki Niemu staliśmy się "światłością", bo On jest "światłością świata", tak też jesteśmy Jakubem, bo On też ma na imię Jakub, oraz Izraelem, bo On nosi także imię Izrael.
XXXVI. (261). Jezus zresztą przejmuje królestwo od króla, którego wyznaczyli sobie synowie Izraela, ale nie otrzymali go od Boga i nie polecili go Bogu. Chrystus zaś tocząc boje Pana(387) szykuje pokój dla swego syna, to znaczy dla ludu, i może dlatego nosi imię Dawida. Później zwie się "różdżką" wobec tych, którzy wymagają przykrego i surowego pokierowania, a nie powierzają się miłości i łaskawości Ojca. (262). Jeśli zatem nazywa się różdżką, to i wyrośnie(388); nie ostaje się w swym stanie, lecz zdaje się zmieniać swój poprzedni wygląd. (263). A kiedy już wyrósł i stał się "różdżką", nie jest nią zawsze, lecz przemienia się w rosnący kwiat, a dzięki temu, iż przedtem był "różdżką", jako kwiat ukazuje się tym, którzy doznali nawiedzenia. Bóg bowiem różdżką, czyli w osobie Chrystusa, ukarze przewinienia tych, których nawiedzi. "Ale i łaska nie będzie odjęta od niego"(389); zmiłuje się nad nim, bo Ojciec lituje się nad tym, nad kim Syn chce się ulitować. Możemy stąd wywnioskować, iż Chrystus nie jest jednocześnie różdżką i kwiatem dla tych samych istot - różdżką jest dla tych, którzy wymagają kary, kwiatem - dla zbawionych. (264). Nadto trzeba dodać, że jeśli dla kogoś jest różdżką, to może na końcu będzie dla niego kwiatem, a jeśli dla kogoś jest kwiatem, to dla takiego już nie stanie się różdżką. Jeśli więc jest kwiatem doskonalszym od innego kwiatu, i jeśli mówimy, że kwitnie dla tych, którzy nie przynoszą jeszcze doskonałych owoców, to istoty doskonalsze otrzymują to, co pojawia się po kwiecie Chrystusa, [to znaczy Jego owoc], ci natomiast, którzy poznali Jego różdżkę, nie otrzymują wraz z nią doskonałości, ale przyjmują tylko Jego kwiat, który pojawia się przed owocami.
(265). Wreszcie, zanim stał się Słowem, był Chrystus "kamieniem" odrzuconym przez budujących i umieszczonym jako "kamień węgielny"(390). Skoro zatem "żywe kamienie"(391) są wznoszone na fundamencie z innych kamieni - "apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Jezus Chrystus"(392) jako Pan, to nazywa się On "kamieniem", ponieważ jest częścią budowli wzniesionej z "żywych kamieni" w "ziemi żyjących"(393). (266). Powiedzieliśmy to wszystko, aby zbić przypadkową i przyjętą bez dowodu myśl wielu ludzi, chociaż bowiem wiele jest imion nadawanych Chrystusowi, oni zatrzymują się tylko przy nazwie "Słowo" i nie zastanawiają się, dlaczego Syn Boży jest Słowem - Bogiem, które na początku było u Ojca i przez które wszystko się stało.
XXXVII. (267). Tak więc dzięki swemu działaniu w dziele oświecania świata, którego jest światłością, nazywa się "światłością świata"(394); dzięki temu, że za Jego sprawą istoty, które szczerze się do Niego zwracają, wyzbywają się śmiertelności, a zmartwychwstali przyoblekają się w nowe życie, nosi nazwę "zmartwychwstania"(395). Dzięki innym formom swej działalności zwie się Pasterzem, Nauczycielem, Królem, wybraną Strzałą, Sługą oraz Rzecznikiem, Ofiarą przebłagalną i Narzędziem przebłagania; nazywa się też "Słowem" (logos), ponieważ usuwa z nas wszystko, co nierozumne (alogon), i naprawdę przeobraża nas w byty rozumne (logikoi), które wszystko czynią na chwałę Bożą, nawet kiedy jedzą i piją(396), dzięki zaś Słowu wszystkie zwykłe i bardziej doskonałe czynności życiowe spełniane są dla Bożej chwały. (268). Jeżeli bowiem uczestnicząc w Chrystusie zmartwychwstajemy i otrzymujemy oświecenie, a może nawet podlegamy Mu jako Pasterzowi i Królowi, to jasne, że również istotami rozumnymi stajemy się z Bożego natchnienia. Chrystus bowiem usuwa z nas wszelki brak rozumu i wszelką śmiertelność, ponieważ jest Słowem i Zmartwychwstaniem. (269). Zastanów się! Być może, iż w Chrystusie - Słowie udział mają wszyscy ludzie. Dlatego Apostoł poucza nas, że ci, którzy pragną znaleźć Chrystusa, nie poszukują Go poza tymi, którzy Go szukają, i powiada tak: "Nie mów w sercu swoim: «Któż zdoła wstąpić do nieba?» - oczywiście po to, aby Chrystusa stamtąd sprowadzić, albo: «Któż zstąpi do Otchłani?» - oczywiście po to, by Chrystusa wyprowadzić spośród umarłych. A cóż mówi Pismo? «Słowo to jest blisko ciebie, na twoich ustach i w sercu twoim»"(397). Albowiem jednym i tym samym jest Chrystus i poszukiwane przez nas Słowo.
(270). Skoro zaś sam Pan powiada: "Gdybym nie przyszedł i nie mówił do nich, nie mieliby grzechu. Teraz jednak nie mają usprawiedliwienia dla swego grzechu"(398), musimy rozumieć to w ten sposób: Słowo głosi, iż nie mają grzechu ci, w których się ono jeszcze nie dopełniło, ulegają natomiast występkowi ci, którzy uczestnicząc w Słowie postępują wbrew zasadom, przez które Słowo się w nas dopełnia. Tylko w tym sensie prawdziwe jest tamto zdanie: "Gdybym nie przyszedł i nie mówił do nich, nie mieliby grzechu". (271). Zastanów się więc nad tym tekstem mając na uwadze Jezusa widzialnego i pomyśl, jak pojmować Go będzie wielu ludzi. W jakim sensie prawdą jest, że nie mają grzechu ci, do których nie przyszedł Jezus? Wszyscy więc, którzy żyli przed przyjściem Zbawiciela, będą wolni od wszelkiego grzechu, bo nie przybył jeszcze Jezus widzialny cieleśnie. (272). Nie będą mieć grzechu również ci, którym nigdy nie oznajmiono nauki o Jezusie, bo oczywiste jest, że kto nie ma grzechu, ten nie podlega sądowi.
(273). Słowo jednak, które mieszka w ludziach i w którym, jak powiedzieliśmy, uczestniczy nasz rodzaj, jest pojmowane dwojako: albo stosownie do pełnego sensu używanych pojęć, i to z wyjątkiem osobników nienormalnych odnosi się do każdego, kto wyszedł z wieku dziecięcego, albo też z uwzględnieniem najwyższego stopnia doskonałości, i to dotyczy tylko istot doskonałych. (274). W tym pierwszym znaczeniu powinniśmy rozumieć zdanie: "Gdybym nie przyszedł i nie mówił do nich, nie mieliby grzechu. Teraz zaś nie mają usprawiedliwienia dla swojego grzechu", w drugim natomiast rozumieniu użyte są następujące słowa: "Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, i nie posłuchały ich owce"(399). (275). Otóż przed osiągnięciem doskonałości Słowa wszystko, co było w ludziach, było naganne, niedostateczne i pełne braków, i nie słuchała Go nasza nierozumna cząstka, przenośnie nazwana "owcami". Być może w pierwszym znaczeniu wypowiedziano zdanie: "Słowo stało się ciałem"(400), w drugim zaś: "Bogiem było Słowo".
(276). Wypada się więc zastanowić, czy wśród ludzkich spraw można dostrzec coś pośredniego pomiędzy: "Słowo stało się ciałem", a: "Bogiem było Słowo"; na przykład po tym, jak już stało się ciałem, Słowo powraca do swego pierwotnego stanu tracąc stopniowo swą materialność aż do czasu, gdy stanie się Bogiem - Słowem u Ojca, tak jak było Nim na początku. Jan oglądał chwałę tego prawdziwie jednorodzonego Słowa, kiedy przyszło do Ojca(401).
XXXVIII. (277). Słowo może być również Synem, ponieważ objawia tajemnice Ojca, Ojciec zaś jest Rozumem w tym znaczeniu, w jakim Syn zwie się Słowem. Otóż jeżeli słowo jest zwiastunem tego, co dostrzega rozum, podobnie i Słowo Boże, znając Ojca, do którego żadne stworzenie nie może się zbliżyć bez przewodnika, objawia to, co zna - czyli Ojca. (278). "Nikt bowiem nie zna Ojca, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić"(402). I w takim stopniu, w jakim jest Słowem, jest też "Aniołem wielkiej rady", którego "władza spoczęła na Jego barkach"(403), królował bowiem dlatego, że przeszedł przez mękę krzyża. W Apokalipsie czytamy, że wierne i prawdziwe słowo zasiada na białym koniu(404). Wskazuje to, jak sądzę, na dobitność wysłowienia, przez które wypowiada się mieszkające w nas Słowo prawdy. (279). Nie pora teraz dowodzić, że w Piśmie, w którym zawarte jest to, co nas wspiera, jeśli słuchamy nauk Bożych, bardzo często na oznaczenie "wypowiedzi" używa się terminu "koń". Powołajmy się tylko na jeden czy dwa przykłady: "Koń jest zwodniczym ratunkiem"(405), oraz: "Jedni wolą rydwan, inni konie, a my będziemy się chlubić w imieniu Pana Boga naszego"(406).
(280). Musimy też zastanowić się nad następującym zdaniem: "Serce moje tchnęło dobrym słowem; dzieła moje głoszę królowi"(407). Słowa te zapisane są w czterdziestym czwartym Psalmie i wielu ludzi przytacza je jako w pełni zrozumiałe, my jednak odczuwamy potrzebę pewnego wyjaśnienia. Przypuśćmy bowiem, że mówi to Ojciec. (281). Czymże więc ma być Jego serce, żeby "dobre słowo" okazało się zgodne z nim? Jeśli bowiem wedle ich mniemania "Słowo" nie wymaga objaśnienia, to oczywiste, że nie wymaga go również wyraz "serce". Jednakże niedorzecznością byłoby sądzić, że serce jest jakąś cząstką Boga na podobieństwo jakiejś części naszego ciała. (282).Trzeba im przypomnieć, że mówiąc o ręce, ramieniu i palcu Boga nie ograniczamy naszej myśli do dosłownego sensu wyrażenia, ale zastanawiamy się, jak odpowiednio i w sposób godny Boga wyrazy te należy pojmować. Tak samo i "serce Boże" trzeba rozumieć jako Jego moc duchową, która panuje nad wszystkim, "Słowo" natomiast jako zwiastuna tego, co się w sercu znajduje. (283). A kto głosi wolę Ojca stworzeniom, które na to zasługują, i kto znajduje się przy nich? Czyż nie Zbawiciel? Może więc nie bez racji użyto słowa "tchnąć", chociaż można było użyć wielu innych czasowników zamiast tego właśnie, na przykład: "Serce moje wyrzuciło dobre słowo", albo: "Serce moje wypowiedziało dobre słowo". Tchnienie jednak dla ukrytego tchu jest podobnie jak przy oddychaniu ujściem na zewnątrz, możliwe więc, że i Ojciec nie chcąc zamykać w sobie zasad prawdy wydycha je stwarzając w Słowie ich odbicie. Dlatego też Słowo nazywa się "obrazem niewidzialnego Boga"(408). Przedstawiłem powyższy pogląd, aby przyłączyć się do powszechnej opinii uznając, że to Ojciec wypowiada zdanie: "Serce moje tchnęło dobrym słowem".
XXXIX. (284). Nie należy jednak bez zastrzeżeń przyznawać, że zdanie to naprawdę zostało wypowiedziane przez Boga. Czemu bowiem nie miałyby to być słowa proroka, który napełniony Duchem i głosząc dobre słowo proroctwa o Chrystusie, a nie mogąc zatrzymać go tylko dla siebie, powiada: "Serce moje tchnęło dobrym słowem; dzieła moje głoszę królowi; język mój jak rylec biegłego pisarza. Piękny jesteś w piękności ponad synów ludzkich"? A potem zwraca się on do samego Chrystusa: "Wdzięk rozlał się na ustach Twoich"(409). (285). Jeśli bowiem Ojciec tak powiedział, to dlaczego po słowach: "Rozlał się wdzięk na ustach Twoich", dodaje: "Dlatego Bóg Twój pobłogosławił Cię na wieki"(410); i zaraz dalej: "Dlatego namaścił Cię Bóg, Bóg Twój, olejkiem wesela ponad rówieśników Twoich"(411)
(286). Jednakże ktoś upierający się przy tym, że słowa Psalmu zostały wypowiedziane przez Ojca, może powołać się na takie oto zdanie: "Posłuchaj, córko, spójrz i nakłoń ucha, zapomnij o twym narodzie, o domu ojca twojego"(412), a przecież prorok nie powie do Kościoła: "Posłuchaj, córko". (287). Nietrudno jednak wykazać na przykładzie innych Psalmów, że często zmieniają się w nich przemawiające osoby, zatem Ojciec mógł tutaj powiedzieć: "Posłuchaj, córko". (288). Aby uściślić sens wyrazu "Słowo", trzeba przytoczyć jeszcze następujące zdanie: "Przez Słowo Pana zostały umocnione niebiosa, a tchnieniem Jego cała ich potęga"(413). Są tacy, którzy sądzą, że chodzi tutaj o Zbawiciela i o Ducha Świętego, gdyż wypowiedź ta ma dowodzić, iż niebiosa zostały umocnione Słowem Bożym. To tak, jakbyśmy twierdzili, że dom powstaje na mocy słowa architekta, a okręt na mocy słowa konstruktora, i że w identyczny sposób Słowem Bożym zostały utwierdzone niebiosa, które mają tworzyć bardziej zbliżone do boskiego i dlatego zwą się "firmamentem". Nie znamionuje ich jakakolwiek niestałość i łatwe uleganie zniszczeniu, jak ma to miejsce u niższych istot, dzięki więc swej doskonałości cieszą się szczególnymi względami u tegoż Słowa Bożego.
(289). Skoro więc można już jasno pojąć sens zdania: "Na początku było Słowo", a według świadectwa Księgi Przysłów(414)"początkiem" może zwać się Mądrość, Mądrość zaś zaistniała wcześniej niż Słowo, które ją głosi, to należy tym samym rozumieć, że Słowo zawsze jest "na początku", to znaczy w Mądrości. A choć Słowo znajduje się w Mądrości, która nazywa się "początkiem", nic nie stoi na przeszkodzie, żeby było również "u Boga" i żeby samo było Bogiem. Słowo więc nie jest po prostu "u Boga", lecz znajduje się u Boga będąc równocześnie "na początku", czyli w Mądrości. (290). Apostoł przeto dodaje: "Ono na początku było u Boga"(415), a mógł powiedzieć: "Ono było u Boga". Lecz jak było "na początku", tak też "na początku było u Boga". A kiedy było "na początku", "wszystko przez Nie się stało"(416): Bóg bowiem według Dawida wszystko uczynił w Mądrości(417).
(291). Przyjmując, że Słowo posiada swój własny byt indywidualny, bo żyje samo przez się, trzeba mówić o wielu mocach, a nie o jednej tylko mocy. W wielu przecież miejscach powtarza się zwrot: "To mówi Pan mocy"(418), bo mocami zwą się żyjące duchowe istoty boskie, spośród których najwyższy i najpotężniejszy był Chrystus noszący nie tylko imię "Mądrości", ale i "Mocy Bożej"(419). (292). Skoro więc istnieją liczne moce, z których każda ma własny byt osobowy, a każdą z nich przewyższa Zbawiciel, to chociaż istniejące w nas słowo nie posiada indywidualnego bytu poza nami, możemy jednak na podstawie dokonanej analizy stwierdzić, iż Chrystus jest Słowem mającym właściwy sobie byt "na początku", to znaczy w Mądrości.
Powyższe rozważania wystarczą nam na razie, abyśmy zrozumieli zdanie: "Na początku było Słowo".
48. Ambroży, przyjaciel i mecenas Orygenesa.
56. Na temat Melchizedeka i Chrystusa w literaturze biblijnej i pozabiblijnej pisze S. Łach, List do Hebrajczyków, Poznań 1959, s. 349-356.
57. W 216 roku Orygenes udał się do Palestyny, gdzie z upoważnienia miejscowych biskupów głosił homilie w kościołach, choć nie miał święceń kapłańskich. Zaprotestował przeciw temu biskup aleksandryjski Demetrios, polecając Orygenesowi natychmiastowy powrót do Aleksandrii. Orygenes powrócił i kontynuował pracę w szkole katechetycznej.
58. Do podstawowych założeń egzegezy wczesnochrześcijańskiej należy przekonanie o jedności Pisma Św. Starego i Nowego Testamentu. Główne argumenty założenia: jeden i ten sam autor - Bóg, te same dzieła Boga, ten sam sposób ich objawiania, jedna i ta sama zbawcza ekonomia Boża, zmierzająca do odkupienia i nadprzyrodzonego wyniesienia człowieka. Boski plan zbawienia (oikonomia), zapowiedziany poprzez słowa i czyny w Starym Testamencie, a zrealizowany przez nauczanie i działanie Chrystusa, zostanie wypełniony całkowicie w czasach eschatologicznych.
64. Orygenes traktuje Ewangelię z jednej strony mając na uwadze jej treść (Dobra Nowina), z drugiej zaś strony jej rodzaj literacki (cztery Ewangelie). Z punktu widzenia treści ewangelią jest zarówno cały Stary Testament, ponieważ zapowiada Dobrą Nowinę, jak Nowy Testament wraz z Dziejami Apostolskimi, listami i Apokalipsą, ponieważ mówi o realizacji i spełnieniu się obietnic.
71. Por. Ireneusz, Adv. haer., II, 11, 8.
74. Ewangelia Jana jest chronologicznie najpóźniejsza wśród czterech Ewangelii. Orygenes nazywając ją "pierwocinami Ewangelii" uznaje jej pierwszeństwo ze względu na jej duchowy charakter, w przeciwieństwie do "cielesnych" Ewangelii synoptycznych. Por. wypowiedź Orygenesa na temat Jana Ewangelisty w XXXII, 20-21.
85. Por. Orygenes, MtKom X, 17 (ŹMT 10, 61).
88. Patrystyka nie zna odnoszenia J 19, 25-27 do duchowego macierzyństwa Maryi. Patrystyczni komentatorzy tego tekstu widzą w nim budujący przykład synowskiej miłości Jezusa wobec ziemskiej Matki albo też dowód dziewictwa Maryi. Pogląd Orygenesa o macierzyństwie Maryi wobec doskonałych uważa się za początek tłumaczenia maryjnych słów Janowych na potwierdzenie duchowego macierzyństwa Maryi wobec wszystkich ludzi.
94. Gr. euangelion znaczy "dobra nowina".
98. Łk 24, 14. W Ewangelii Łukasza znajdujemy jedynie imię Kleofasa. Orygenes utożsamia drugiego ucznia z Szymonem, por.Przeciw Celsusowi, II, 62 i 68.
106. Temat zasłony świątyni jako wątek rozważań teologicznych rozwija w szczególny sposób Ewangelia Filipa (76, 125), por.Teksty z Nag-Hammadi, PSP, t. XX, s. 259, 274-275.
111. Jako jedną Osobę, por. II, 102-104.
115. Somatyczne - cielesne pojmowanie Pisma przez ludzi mniej doskonałych odpowiada przyjściu Chrystusa w ciele, natomiast pojmowanie duchowe odpowiada przyjściu duchowemu, jako Boga, i jest dostępne tylko dla doskonałych. Orygenes wprawdzie nie przeciwstawia wyraźnie ludzi doskonałych mniej doskonałym, tak jak to czynili gnostycy, to jednak idea jest tu bardzo podobna. O pneumatykach w łonie Kościoła por. H.J. Vogt, Das Kirchenverständnis des Orygenes, Köln 1974, s. 88-94.
139. Por. Orygenes, Przeciw Celsusowi, VIII, 14.
153. Por. Dz 22, 22 i Łk 23, 21.
166. Gr. arche - prazasadą, źródłem, pierwszą przyczyną.
167. Mt 1, 1-3. Por. Orygenes, Przeciw Celsusowi, II, 4.
168. Orygenes ma tu zapewne na myśli gnostyków ze szkoły Marcjona i Walentyna.
169. Tekst ten nawiązuje być może do teorii apokatastazy - powrotu wszystkich istot do Boga dzięki zwiastowaniu im dobrej nowiny. Por. Orygenes, O zasadach, II, 3, 5.
170. Orygenes nie ma wątpliwości co do tego, że autorem Apokalipsy jest Jan Ewangelista.
177. "Długa droga" życia duchowego wiedzie od zachowania nakazów moralnych i praktycznych do pełni życia kontemplacyjnego, które kończy się apokatastazą. Życie w pełni moralne jest więc jedynie początkiem drogi. Por. także I, 208; II, 219; VI, 103.
179. Por. Orygenes, MtKom XVI, 11 (ŹMT 10, 293).
180. Chodzi o ukształtowanie dzięki gnozie, czyli przez gnozę Ojca. Koncepcja bliska koncepcji chrześcijańskich gnostyków.
191. Pogląd, że ciała niebieskie są istotami ożywionymi, był w starożytności powszechny, por. np. Platon, Prawa, X, 989 e; Cyceron, O naturze bogów, II, 54.
197. Orygenes czyni tutaj odniesienie do poglądów neoplatoników, dla których materia jest ostatnią hipostazą Absolutu; uważali oni, że materia, podobnie jak duchy, które stanowią najdoskonalszą część Boga, jest tworem Bożym. Świat został stworzony z niczego, ale stworzony został, w myśli greckiej filozofii, odwiecznie, a zatem nie ma początku, tak samo jak Bóg. Odkąd bowiem istnieje Bóg, musi też istnieć pole Jego działania, którym jest świat.
199. Por. Hermas, Pasterz, Mand. I, 1; Vis. I, 1, 16.
201. W znaczeniu filozofii Arystotelesa.
204. Chrystusa ukrzyżowanego głosi się wiernym jako małym dzieciom, co według teorii wyłożonej w tym rozdziale oznacza dopiero początek nauki; chodzi tu także o rozumienie Pisma w sensie cielesnym. Chrystus więc stał się Adamem, czyli dzieckiem, aby dać się poznać najpierw małym dzieciom. Podobnie Jego uczniowie, pneumatycy w ujęciu systemu Walentyna, istnieją najpierw jako zasiew w duszach sprawiedliwych, który wymaga pokarmu i wychowania; por. Ireneusz, Przeciwko herezjom, I, 7, 5. Poznanie Chrystusa należy zatem rozpocząć od Jego człowieczeństwa i to w aspekcie Jego krzyżowej śmierci.
215. Ps 103, 24. Por. Filon Aleksandryjski, O stworzeniu świata, 17, 18.
218. Por. Klemens Aleksandryjski, Kobierce, VI, 7, 58, 1.
252. Rdz 49, 8-9. Następuje luka w tekście.
254. Iz 42, 1-4; por. Mt 12, 20.
278. Zapewne Orygenes czyni tu aluzję do poglądu walentynian, według których "pneumatycy" są z natury doskonalsi od reszty stworzeń (por. Ireneusz, Przeciw herezjom, I, 1, 6, 2). Istnieją też "psychicy", którzy osiągają doskonałość przez wysiłek moralny.
299. Por. J 12, 27; Mt 26, 38.
316. Wino symbolizuje tutaj mądrość (por. XX, 405-407); w PnpHom 2, 7 wino oznacza zaś Ducha Świętego.
324. Por. Orygenes, O zasadach, I, 5, 1.
329. Por. Dz 2, 27; Ps 15, 10.
356. Por. Orygenes, O zasadach, II, 6, 3.
362. Rozwinięcie tej myśli znajdziemy u Orygenesa w "Komentarzu do Listu św. Pawła do Rzymian", III, 8 (por. przekład polski: Warszawa 1994 ATK, PSP LVII, cz. 1., s. 172nn., przeł. S. Kalinkowski). Dusza Chrystusa jest "narzędziem przebłagania" dla całego stworzenia.
376. Rozróżnienie między sprawiedliwym Bogiem Starego Testamentu i dobrym Bogiem Nowego Testamentu wprowadził Marcjon. W złagodzonej formie podobną myśl podzielali również walentynianie: według nich Demiurg odpowiadający Bogu Starego Testamentu podlegał Bogu najwyższemu, a nawet pośrednio od Niego pochodził, podobnie jak Logos (Słowo).
385. Aluzja do poglądu neoplatoników, którzy głosili, że dusze nieodkupione wcielają się kolejno w różne byty aż do całkowitego oczyszczenia się ze zła (apokatastaza). Orygenes utrzymywał, że upadek duchów stał się przełomem w dziejach świata, bo poniżył duchy i w ten sposób połączył je z materią, jednakże nastanie kolejny etap w dziejach świata - nawrócenie się do Boga.
390. Por. Ps 117, 22; Mt 21, 42.