Kontrwywiad puka do prokuratora Szeląga
Nasz Dziennik, 2011-01-21
S
łużba
Kontrwywiadu Wojskowego postanowiła skontrolować Wojskową
Prokuraturę Okręgową w Warszawie. Powodem były ubiegłoroczne
przecieki z dokumentacji śledztwa smoleńskiego. W tym również
informacje niejawne. Śledczy początkowo prosili o miesiąc zwłoki
w rozpoczęciu kontroli. Ale kontrwywiad na to się nie zgodził.
Pod
koniec sierpnia warszawska prokuratura okręgowa wszczęła śledztwo
w sprawie przecieku do mediów materiałów Wojskowej Prokuratury
Okręgowej w Warszawie ze śledztwa w sprawie katastrofy rządowego
samolotu w Smoleńsku. Dostęp do nich mieli m.in. pełnomocnicy
rodzin ofiar katastrofy, ale nie tylko, bo również sami
prokuratorzy, ich sekretariaty i same rodziny. Miesiąc wcześniej, w
związku z przeciekami, Służba Kontrwywiadu Wojskowego podjęła
decyzję o skontrolowaniu warszawskiej prokuratury wojskowej. Miała
być to - jak napisano we wniosku - "doraźna kontrola systemu
informacji niejawnych oraz prawidłowości wytwarzania,
przetwarzania, oznaczania, przechowywania, udostępniania i obiegu
dokumentów zawierających informacje niejawne w Wojskowej
Prokuraturze Okręgowej w Warszawie". Zdaniem kontrwywiadu,
wejście przez dziennikarzy w posiadanie informacji ze śledztwa
smoleńskiego było nieuprawnione. Tym bardziej że część z nich
była objęta nie tylko tajemnicą śledztwa prokuratorskiego, ale
również ochroną informacji niejawnych. Wojskowi mieli ocenić, czy
zaistniały nieprawidłowości przy zabezpieczeniu informacji
niejawnych pojawiających się w śledztwie, wskazać "działania,
które pomogą zapobiegać takim sytuacjom w przyszłości" oraz
tym samym "wspomóc prawidłowy przebieg prowadzonego
postępowania przygotowawczego w sprawie katastrofy samolotu
Tu-154M".
Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie
prok. płk Ireneusz Szeląg zwrócił się do SKW z wnioskiem o
przesunięcie kontroli o ponad miesiąc. 4 sierpnia SKW odmówiła,
opowiadając, że nie może tego zrobić m.in. ze względu na fakt,
iż do mediów coraz częściej przedostają się tajemnice
państwowe. Próba przesunięcia przez prok. Szeląga terminu
rozpoczęcia kontroli o miesiąc była bardzo nietypowa. Czyżby ktoś
miał coś do ukrycia?
- Nic nie wiem o tej kontroli, dlatego
pytania w tej sprawie proszę kierować do Wojskowej Prokuratury
Okręgowej w Warszawie, gdzie ta kontrola była przeprowadzana -
tłumaczy płk Zbigniew Rzepa z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. To
pierwszy przypadek, by płk Rzepa w sprawie związanej ze śledztwem
smoleńskim odsyłał dziennikarzy do prok. Ireneusza Szeląga. Jego
sekretariat był zaskoczony pytaniem o kontrolę kontrwywiadu.
-
W sprawie śledztwa smoleńskiego wszelkie pytania proszę kierować
do płk. Zbigniewa Rzepy, rzecznika Naczelnej Prokuratury Wojskowej -
usłyszeliśmy w sekretariacie szefa Wojskowej Prokuratury Okręgowej
w Warszawie.
Przypomnijmy, że na początku lipca ubiegłego
roku Naczelna Prokuratura Wojskowa przekazała Prokuraturze Okręgowej
w Warszawie materiały w sprawie rozpowszechniania w mediach zeznań
Wiktora Ryżenki, kontrolera strefy lądowania lotniska, i Artura
Wosztyla, pilota samolotu Jak-40, który wylądował w Smoleńsku
krótko przed katastrofą, oraz treści wniosku prokuratury wojskowej
o pomoc prawną do USA z 30 czerwca. Fragmenty zeznań Wosztyla
ujawniły media, m.in. "Wiadomości" TVP. Polski pilot
zeznał w nich m.in., że wieża lotniska w Smoleńsku miała wydać
załodze prezydenckiego samolotu komendę: "Jak na wysokości 50
m nie zobaczycie pasa, odlatujcie". Jednak w ujawnionych
stenogramach z czarnych skrzynek tej informacji nie było. Podano
także, że z rosyjskich protokołów przesłuchań świadków, które
trafiły do polskich śledczych, wynika, iż Ryżenko, pomocnik
kierownika kontroli lotów, był przesłuchiwany przez dwóch różnych
śledczych. Miał wtedy zeznać, że w odległości 1 km od lotniska
(co ostatecznie zostało poprawione na 1,5 km), widział Tu-154M na
monitorze, ale w innym protokole już widniała informacja, że przy
tej odległości samolotu nie widział. Natomiast polski wniosek o
pomoc prawną skierowany do Departamentu Sprawiedliwości USA przez
prokuraturę zawierał prośbę m.in. o udostępnienie ewentualnie
posiadanych przez stronę amerykańską zapisów nasłuchów "rozmów
w przestrzeni".
Maciej Walaszczyk