Litania błagalna na Wszystkich Świętych Nerses Sznorhali (+ 1173)
dodane 2006-10-29 21:24
Przez błaganie Matki Bożej, niepokalanej i zawsze Dziewicy, i Jana, Poprzednika, głosu, który wołał na pustyni,
przez błaganie czystego chóru apostołów, którzy jako pierwsi pili wylaną na nich moc Ducha i sprawili, że my ją także pić możemy,
i uczniów Najwyższego: Piotra-Opoki niezachwianej świętej wiary, i narzędzia wybranego przez Słowo, który słyszał rzeczy nie do wypowiedzenia,
i czystych synów Zebedeusza, którzy zagrzmieli na wysokościach, Andrzeja, Twego towarzysza przez krzyż, i Mateusza Ewangelistę,
i Filipa, który prosił, aby mógł widzieć Ojca, i Bartłomieja, który powołał nas, Ormian, i Jakuba, syna Alfeusza i Tomasza Didymosa,
i Szymona Gorliwca, i Judy, brata Jakuba, nazywanego Twoim bratem — imię zasłużone dla tego kapłana,
i siedmiu świętych, których wybrano jako diakonów dla małej trzódki; a koryfeusz tej gromady nosi wraz z nimi imię Szczepana,
i siedemdziesięciu dwóch uczniów, których wybrałeś, aby głosili słowo, i tych, którzy szli za nimi, każdy w swoim czasie,
i patriarchów wszystkich ludów, i nauczycieli słowa prawdziwego, którzy nas nauczyli, aby wyznawać Ciebie, Jednorodzonego Syna Ojca,
i sług świętej Tajemnicy, dziewięciu stanów Kościoła (ormiańskiego), podobnych do dziewięciu chórów niebieskich, którzy Cię wychwalają w sposób Boski,
i także tych, którzy są w niebiesiech; przez błaganie duchów najwyższych, zmiłuj się nade mną;
oni Ciebie także proszą za mną, abyś nie odrzucił dzieła twojej ręki.
Przez dusze niezliczonych męczenników, którzy za Ciebie wylali krew, daj mi bolesne łzy, aby je wylać w zamian za ich krew,
od pierwszych męczenników — Szczepana, który Cię widział, aż do ostatniego i ostatecznego męczennika, którego zgładzi antychryst,
przez męczeństwo ich wszystkich wybaw mnie od napaści Złego i przez ich dobrowolną śmierć — od śmierci wiecznej.
Przez mroki ich ciemni i więzień oświeć ciemności mej duszy i przez te oczy, które i im wyrwano,
daj, aby oczom mej duszy zajaśniało światło...
Za najstraszniejsze groźby, które oni za nic mieli,
wybaw mnie od gróźb Złego i racz sprawić, aby spadły na jego głowę.
Za obietnice dóbr przemijających, których oni się wyrzekli, daj, bym nie był wydany Podstępnemu, aby mnie łudził miłością do materii...
Za ich długi głód, daj mi Chleb niebieski; za ich straszne pragnienie — źródło nieśmiertelne Twego boku (...)
Oni zapanowali nad skąpstwem nawet w najmniejszej cząstce materii, spraw, abym się oddalił od niesprawiedliwości i zadowolił tym, co jest wystarczające.
Z tymi, którzy mieli odwagę, aby powstać mimo kłopotów dnia, spraw, abym ja — tak oporny w tym co stanowi dobro, a tak chętny do zła — stał się odważnym.
Oni zwyciężyli gniew i powstrzymali smutek; dzięki nim zahamuj we mnie, Panie, obydwie te wady, aby kierowały się ku mnie na próżno.
Oni na arenie odnieśli zwycięstwo nad pychą i nad chwałą tego świata, racz mnie wyzwolić za ich wstawiennictwem w walce o to, aby osiągnąć miejsce po prawicy.
Oni, dzięki przykazaniu, które przekracza naturę, uprawiali ascezę. Daj mi przynajmniej nieść Twoje słodkie jarzmo i Twój ciężar lekki.
I chociaż nie znajdę się z pierwszymi podróżnikami, którzy już są w niebie, może będę przynajmniej ostatnim z ostatnich, idąc ich śladami.
I jeśli tam, gdzie zamieszkują duchy najdoskonalsze, nie jestem godzien przebywać pod dachem Twego Ojca, spraw przynajmniej, bym stał się godny najpokorniejszego miejsca pośród, być może, ostatnich.
Daj mi jednak miejsce, mnie także, wśród owieczek po Twojej prawicy, i spraw, abym usłyszał objawienie Twojego radosnego głosu, który zaliczy mnie do grona błogosławionych.
(Tekst pochodzi z: Ojcowie żywi, t.4, Kraków 1982)