SĄSIEDZI w przeddzień holokaustu cz 14

SĄSIEDZI w przeddzień holokaustu cz 14

ROZDZIAŁ 14

Polemika: historiografia holokaustu

Od lat historycy holokaustu malowali wyraźnie inny obraz relacji polsko-żydowskich na Kresach wschodnich w Polsce od przedstawionego powyżej. (Godnym uwagi wyjątkiem jest tu izraelski historyk Ben-Cion Pinczuk.) Żydzi są przedstawiani jednolicie jako lojalni obywatele Polski, których postępowanie było bez zarzutu. Niewiele, jeśli w ogóle, wspomina się o ich złym traktowaniu Polaków podczas inwazji sowieckiej. Czasami słyszy się, że garstka żydowskich komunistów "rozbroiła" jakichś polskich żołnierzy i policjantów, ale przy opisywaniu tych wydarzeń podano niewiele szczegółów. Z drugiej strony, polską armię oskarża się o bezmyślne atakowanie Żydów - według Dov Levina "napadali" na każdego napotkanego Żyda. Mówi się, że lokalni Polacy, wszyscy z natury rzekomo antysemici, dokonywali nie sprowokowanych pogromów. Ile z tych zarzutów opiera się na faktach, a ile jest przesiąkniętych bigoterią? Istnieje wiele żydowskich świadectw, które wierzą w te opinie. W szczególności żydowscy uchodźcy, którzy zapisywali swoje wspomnienia podczas wojny, przedstawiają zupełnie inną historię niż ta Levina.

Podczas niemieckiego ataku tysiące Żydów uciekali z miast i miasteczek na wieś i przyjmowali ich polscy wieśniacy. Kiedy Niemcy 15 września 1939 bombardowali miasteczko Kiernozia na północ od Łowicza, większość mieszkańców, w tym ponad 200 Żydów, dla bezpieczeństwa uciekło do pobliskich wiosek. [1121] Tysiące żydowskich uchodźców, którzy postanowili uciekać na wschód maszerowali obok umundurowanych polskich żołnierzy i oficerów bez żadnego incydentu. Według Daniela Fligelmana, który pracował w archiwum Oneg Shabat w Warszawie, "bardzo częsti oni [polscy żołnierze] oferowali nam pomoc, mimo że wiedzieli iż jesteśmy Żydami". [1122] Mimo, że to pasuje do klasycznego profilu zradykalizowanej młodzieży, a zatem najwyraźniej jest głównym celem polskiego odwetu w ocenie Levina, doświadczenia 22-letniego młodego mężczyzny, który uciekł z Warszawy, przeczą w kłamliwy zarzut, że pomimo otaczającego ich chaosu polscy żołnierze poświęciali czas na "napady" na Żydów.

Wyruszyliśmy w kierunku Białej Podlaskiej… Miasteczko jest we mgle. Słychać ogień z karabinów maszynowych. Mówią, że front jest 7 km za Białą. Idziemy dalej, chcemy dojść do Brześcia. Jednostki wojskowe idą razem z nami. Postawa żołnierzy wobec nas jest bardzo dobra, dzielą się z nami jedzeniem…

[Bliżej Brześcia:] polscy żołnierze ukryli się w lesie przed niemieckimi samolotami… W polskim oddziale dali nam kawę z kostek, która nas nieco ozywiła… Nasza grupa teraz składa się z 11 osób, 5 odeszło…

Wieczorem kolejne straszne przeżycie: szosa jest ostrzeliwana przez wędrownych bojowników i oddziały wojskowe. Zbliżamy się do płonącego mostu gdzie czeka kolumna samochodów wojskowych, nie mogą po nim przejechać.

W drodze mijamy budynki polskiej szkoły podstawowej, pełnej ludzi. Kierownik otwiera drzwi i pokazuje, że głowny budynek jes pełny… Kierownik prowadzi nas do wioski i sprawia, że wieśniak otwiera dla nas swoją stodołę. {Wieśniacy na Polesiu nie byli Polakami, których przyjazną postawę do Żydów wspominam kilkakrotnie w tym świadectwie, w przeciwieństwie do postawy nie-Polaków]…

Rankiem maszerujemy w kierunku Kobrynia. W drodze zatrzymuje nas dobrze zorgasnizowany polski oddział wojskowy. Kontrolują wszystkich podróżujących i sprawdzają ich dokumenty. Pojedyncze osoby zatrzymują… Wracamy do Kowel okrężną drogą. W sadach bierzemy za darmo owoce. Polscy żołnierze traktowali nas przyjaźnie, bez żadnej oznaki antysemityzmu. Wskazują na drogę i mówią nam: "Idźcie i weźcie sobie"…

Idziemy w kierunku Dywina, daleko od szosy i torów kolejowych… Żydowscy mieszkańcy nalegali byśmy zostali w mieście, bo są tu jeszcze polskie władze i posterunki policji. Nagle napotykamy nieprzyjemną niespodziankę. Chcąc oczyścić miejsce z bumelantów oraz różnych szpiegów i dezerterów, dowódca zatrzymuje nas również i zabiera do ośrodka przetrzymywania poza miastem. Dostajemy więcej jedzenia niż potrzebujemy, więc część oddajemy. Pytam czego chcą od nas i dlaczego jesteśmy zamknięci. Nikt nie może nam odpowiedzieć. Straznicy też są nowi, uczciwie mówiąc, oni nie wiedzą co się dzieje. Rano dostajemy chleb i kawę i nas wypuszczają…


[1121] Martin Dean, red., Encyklopedia obozów i gett 1933-1945 / Encyclopedia of Camps and Ghettos, 1933–1945 (Bloomington and Indianapolis: Indiana University Press, przy współpracy United States Memorial Museum, 2012), vol. II, Part A, 963.

[1122] Ruta Sakowska, “Relacje Daniela Fligelmana—członka Oneg Szabat,” Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego, mos. 1–2 (1986): 167–193. Zob. też Icchak Carmi, “Powrót do przeszłości,” w Jerzy Jacek Bojarski, red., Ścieżki pamięci: Żydowskie miasto w Lublinie—losy, miejsca, historia (Lublin and Rishon LeZion: Norbertinum, Ośrodek “Brama Grodzka–Teatr NN,” Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Izraelskiej w Lublinie, Stowarzyszenie Środkowoeuropejskie “Dziedzictwo i Współczesność,” 2002), 88.

________

Miasteczko Ratno było jeszcze w polskich rękach. Polskie jednostki jeżdżą w pełnym uzbrojeniu i uporządkowane, co sprawia wrażenie. Oficerowie werbują do powstającego w Rumunii legionu… To nie trwa długo, widoczne stają się oznaki anarchii i chaosu. Posterunki policji żądają od ludzi oddania broni i grożą rozstrzelaniem za nieposłuszeństwo… Ludzie przychodzący z Kowel mówią, że Kowel i Brześć już okupują Rosjanie. W Ratnie powstaje milicja składająca się z wieśniaków, Ukraińców i Białorusinów, i działaczy żydowskich, którzy rozbrajają z karabinów polskich policjantów. Powstaje mieszany rewkom (komitet rewolucyjny) składający się z chłopów i Żydów. Oni witają rosyjską armię i budują bramę triumfalną. Polski komendant ucieka. Miasto dekoruje się czerwonymi flagami zrobionymi z polskich flag, z których odrywa się białą część. Przeżywamy straszną noc.

W Kamieniu Koszyrskim, 40 km od Ratna, były jeszcze polskie oddziały. Wieczorem wysłały patrol zwiadowczy, który przejął posterunek policji na obrzeżach miasta. Nowa milicja przywitała ich strzałami i ich aresztowała… Ku zaskoczeniu wszystkich wkrótce doszedł duży oddział kilku tysięcy żołnierzy. Złapanych uwolniono, i zabito 4 ukraińskich milicjantów. Strzelanina trwała całą noc. Dowództwo ogłosiło, że wyruszą przez Włodawę w kierunku Warszawy by pomóc oblężonej stolicy. Los nie pozwolił im dotrzeć do Warszawy. Rankiem zbombardowało ich czerwonme lotnictwo. Wkrótce potem na obrzeżach pojawił się lekki sowiecki czołg i przejechał ulicami miasta. Był to znak, że zbliżała się Armia Czerwona . Ludzie [tzn. nie-Polacy] zgromadzili się koło szosy by ich powitać. [1123]

Jedna z grup 6 Żydów którzy uciekli z Warszawy przekazała podobny opis warunków na Kresach – bez "dzikich" polskich żołnierzy i oszalałych polskich tłumów – przed przybyciem sowietów:

Tym sposobem dotarliśmy do Chełma, i tu napotkaliśmy ślepy zaułek: nie wolno nam było wejść. Na szczęście przypadkowo natrafiliśmy na znajomego porucznika, który zasugerował byśmy zakończyli swoją podróż w pociągu ewakuacyjnym… ale wkrótce okazało się, że… pociąg zbombardowano…

W Kowel nasza grupa zwiększyła się o 1 towarzysza, oficera polskiej armii, który okazał się bardzo użytecznym i pomysłowym: w jakiś sposób udało się dostać wiejską furmankę z koniem…

Wieczorem 17 września, ok. 20 km od Łucka, niespodziewanie ostrzelała nas grupa Ukraińców… Na szczęście za nami był transport wojska i kolumna zaopatrzeniowa, i ich dowódca pozwolił nam dołączyć, z czego chętnie skorzystaliśmy. Około północy, 5 km od Łucka, niespodziewanie oświetliły nas reflektory. Sowieckie czołgi. Pierwszą rzeczą o którą nas pytano była broń, powiedziano nam byśmy natychmiast ją oddali…

Po dotarciu do Łucka kilkakrotnie przeszukała nas utworzona ad hoc Milicja Obywatelska, zwerbowana w większości z Żydów uzbrojonych w broń zabraną polskim żołnierzom. Moim wojskowym towarzyszom zabrali pasy i woreczki z amunicją, i nakazali im ściągnąć odznaki oficerskie. Resztę tej nocy… spędziliśmy na podłodze w kinie…

Następnego ranka stwierdziliśmy z zaskoczeniem, że w mieście nie ma w ogóle armii sowieckiej, i że przejęli oni tylko pocztę, stację kolejową, biura prowincji i inne ważne budynki, a poza tym straż trzymała Milicja Obywatelska, która składała się z elementów proletariatu miejskiego, z wyraźną przewagą Żydów. Dopiero rano 19 września autem przyjechały pierwsze transporty sowieckiej piechoty. Powitano ich kwiatami i uniesionymi pięściami, i gdzieniegdzie ludzie nawet śpiewali Międzynarodówkę. W ciągu godziny wszystkie ulice były pełne małych grup ludzi, którzy gromadzili się wokół pojedynczych żołnierzy i rozmawiali z nimi z ożywieniem, często nawet w jidysz. [1124]

Młoda kobieta, członek innej grupy Żydów idących na wschód wspominała:

napotkaliśmy polski patrol wojskowy, w którym było kilku żydowskich żołnierzy. Poinformowali nas, że teren był niebezpieczny i poradzili nam pójść do Rudawy…

Wyruszyliśmy pieszo w kierunku Tomaszowa Lubelskiego. Po drodze natknęliśmy się na wiele spalonych wiosek. Chłopi przyjęli nas dobrze, choć wiedzieli, że byliśmy Żydami. Dali nam jedzenie, picie, miejsce do spania w stajniach, i nie prosili o pieniądze.

Doszliśmy do Tomaszowa Lubelskiego przez godziną policyjną. Była ciemna noc… Poprosiliśmy kilku Zydów o przyjęcie nas n tylko jedną noc. Powiedzieliśmy, że zbliżała się godzina policyjna, że byliśmy obcymi i uchodźcami. Ale żaden Żyd nas nie wpuścił…

W yruszyliśmy do pobliskiej wioski. Chłopi też potraktowali nas dobrze. Dali nam jeść i pić, i pozwolili przespać się w stajni, i odmówili przyjąć pieniądze. Byliśmy tam ok. 2 dni. Trzeciego dnia nasz wieśniak powiedział nam, że bał się trzymać nas dłużej, bo ciągle przechodziły niemieckie patrole, i poruszały się po tym terenie. [1125]

________________

[1123] Żbikowski, Archiwum Ringelbluma, vol. 3, 254–57.

[1125] Ibid., 685-86.

__________

Herman Kruk, gorliwy komunista, a później bundysta, też pokazuje uderzająco inny obraz warunków przedstawionych przez historyka Dova Levina:

w drzwiach staje inny gość – nasz żydowski przyjaciel Staszek Broder, parter w dużym pensjonacie w Otwocku… Stoi przed nami w mundurze wojskowym – jest sierżantem.

Ciesząc się ze spotkania wszystkich, Staszek Broder opowiada swoją historię:

Przychodzi on z niemieckiej niewoli. W rece Niemców wpadł koło Prasznic, był tam tylko 4 godziny i uciekł. Szedł z koniem i wozem przez 3 dni i 3 noce. Podróżował z księdzem i 2 żołnierzami, którzy z nim uciekli. Tu w Kowel rozdzielili się. Ale trzyma z chrześcijaninem na wozie. Jest to wóz z 2 końmi, które dostał w gospodarstwie…

Podoficer Albert Kozik, mówi nam, że kilku swoich żołnierze oddaje do dyspozycji siedzibie miasta. Zostajemy tylko z nim i 2 jego chrześcijańskimi żołnierzami.

Tym sposobem znowu mamy wóz z 2 końmi. Nasz obóz jest taki: jest nas 6 podróżujących z Warszawy, nasz przyjaciel kupiec jedwabiu Dovid Sadowski, oficer Albert i jego 2 koledzy, i sierż. Broder. Z woźnicą jest to 12-osobowa grupa…

O zachodzie słońca opuszczamy Kowel i udajemy się do Sarny…

17 września o 19:00 docieramy do Mielnicy.

Na obrzeżach miasta spotyka nas młody człowiek i pyta czy chcemy coś zjeść. Zabiera nas do domu… Dom jest pełen uchodźców. Uchodźcy jedzą, żydzi i chrześcijanie, policjanci, żołnierze. Każdy jest wdzięczny i wzruszony gościnnością. Nie biorą od nikogo pieniędzy. Gospodarz i gospodyni w domu są zajęci, gotują zupę, i obsługują. Ludzie przychodzą i wychodzą.

Później dowiadujemy się w mieście, że Żydzi dokonują cudów. Przez cały tydzień gotują, pieką chleb, dbają o kwatery – robią to dla każdego nie rozróżniając żyda czy chrześcijanina…

Wczesnym rankiem 18 września nasz podoficer dowiedział się, że pułkownik zwołał spotkanie oficerów… Rozkaz wydany na spotkaniu brzmi: bolszewicy przejmują cały region, szczegółów nie znamy, i dlatego na razie rozkazy sa następujące:

Nie stawiać żadnego oporu i nawet pozwolić na rozbrojenie – ale wszyscy żołnierze muszą opuścić Łuck by dołączyć do całego polskiego garnizonu prowincji Wołyń.

Jeszcze raz zamieszanie. Nie rozumiemy co tam się dzieje. Wszyscy wychodzimy na drogę… Postanawiamy iść do Kowel… Skręcamy i idziemy drogą do Łucka.

Droga zapełnia się z minuty na minute… Przejeżdża wojskowa ciężarówka… Jedziemy kilka kilometrów… Na prawym poboczu stoi długa kolejka aut. Żołnierze rozdzielają bieliznę, mundury i buty każdemu bez wyjątku.

Pułkownik z oficerami stoją na boku i obserwują rządy żołnierzy. Żołnierze, policja, rolnicy, Żydzi – każdy dostaje co chce i jest tego dużo dla wszystkich…

Rozglądamy się. Kozik stoi po bratersku z byłym szefem świętokrzyskiego więzienia – on tu jest też, i przekonuje mojego przyjaciela: "czy powinno to wpaść w ręce obcokrajowców? Lepiej żeby mieli to wasi ludzie…"

Szosa jest pełna , jak zwykle, policjantów, żołnierzy, rolników, uciekających Żydów itd. Hordy rowerzystów spieszą jakby chcieli dostać się do domu tak szybko jak możliwe.

Zatrzymujemy się znowu, zatrzymujemy ludzi by z nimi porozmawiać, i dowiadujemy się:

bolszewicy weszli do Łucka, rozbroili i uwolnili wszystkich polskich żołnierzy i wysłali ich do domu. Dziesiątki tysięcy ludzi teraz uciekają z Łucka, nawet nie setki teraz idą w kierunku Łucka. Ok. 10 km od Łucka, dowiadujemy się, że ukraińscy chłopi wszędzie atakują polskich żołnierzy i rozbrajają ich. Nagle słyszymy głośne strały z karabinów. Każdy ucieka do lasu i kładzie się na ziemi. Pierwszymi uciekającymi są przechodzący żołnierze.

Ja też bardzo się boję:

"Już mieliśmy tak trudną podróż. Już przeżyliśmy tak straszne bombardowania, i nagle, tutaj, zginąć od kuli z karabinu sabotażysty?"

Na szczęście zaczęło się uspokajać. Na szosie zebrała się mieszana grupa: żołnierze i cywile stoją razem i każdy radzi się co robić dalej.


[1125] Huberband, Kiddush Hashem, 337, 339, 340.

__________

Oficer wyjaśnia:

"Ukraińscy chłopi nas atakują – musimy dostać się do Łucka, bo tu chłopi mogą nas wyrżnąć. Dam karabiny każdemu kto umie strzelać: musimy dostać się do miasta!"

Wielu cywilów dostaje karabiny, inni tylko magazynki. Uzbrojeni przed każdym atakiem, wchodzimy do długiego konwoju żołnierzy i cywilów. Jedni z nas kierują karabiny na lewo od szosy, drudzy na prawo.

Późnym wieczorem widzimy pierwszą kolumnę sowieckich czołgów. Wyjeżdżają z pól po obu stronach szosy…

W Łucku natrafiamy na nową falę ludzi…

Dzień po wejściu bolszewików grupy nowej milicji [jak wiemy z innych źródeł, składała się w większości z Żydów – MP] rozbrajały polskich żołnierzy.

Żyd zatrzymał znanego polskiego oficera i wyzwał go do oddania mu broni. Oficer dał swój rewolwer, który nosił za paskiem. W końcu młody milicjant zaczął zrywać z oficera medale. Oficer powiedział, że nie może mu ich zabrać. Żyd zagroził mu karabinem. Wtedy oficer wyciągnął inny rewolwer z kabury i zastrzelił milicjanta na miejscu. Oficera aresztowano. [Polski oficer niewątpliwie został poddany egzekucji przez sowietów. MP] [1126]

Żydowsko-litewski historyk Sarunas Leikis proponuje inną, raczej perwersyjną interpretację tego co działo się na Kresach. On relatywizuje, i neguje, mord kilku tysięcy Polaków przez ich nie-polskich sąsiadów, twierdząc, że to była tylko walka między-etniczna, na którą tak samo narażone były wszystkie grupy:

Polscy obywatele wszystkich narodowości – Polacy, Ukraińcy, Białorusini, Zydzi - walczyli ze sobą w ostatnich godzinach II Rzeczypospolitej Polskiej. Te przypadki, które często były krwawe, wpływały na atmosferę chaosu i bezprawia.

Dopiero przyjście sowietów odwróciło wojnę domową na pełną skalę. Przeciętny obywatel prawdopodobnie wolał obcą okupację od walk, grabieży i wyrównywania lokalnych rachunków… [1127]

Według tego autora, "Polska armia, w połączeniu z polskimi cywilami, wielokrotnie obracała się przeciwko niesympatycznym miejscowym", pozornie bez żadnego powodu. Nie uwiarygodnia on doniesień o Żydach atakujących, donoszących czy nawet nękających Polaków; to Polacy atakowali Żydów, tradycyjne, niewinne "kozły ofiarne". Rzeczywiście Liekis gani polskich naukowców za przenoszenie winy za upadek państwa polskiego na mniejszości, ale nie powołuje się na żadnego historyka, który rzekomo wyszedł z tą niedorzeczną historią. Sugeruje też, że lepszym celem badań akademickich byłaby "tzw.'zdrada' przez polską armię współobywateli lub nieadekwatność i chaos w polskim aparacie państwowym". W ten sposób Leikis postawił się poza zasięgiem akceptowanego, uzasadnionego dyskursu.

Żydzi którzy witali sowietów, mówi żydowska historiografia, robili to tylko z wdzięczności za uratowanie przed Niemcmi, i w mniejszym stopniu, przed lokalnych antysemitów. Zdaniem Jana T Grossa, Zydzi "mieli bardzo jasną świadomość co by się wydarzyło gdyby nie przyszli sowieci". [1128] Ale gdzie indziej przyznaje, że było dużo 'zamieszania' co do tego co działo się kiedy do Polski weszli sowieci: w ogóle nie było jasne, że oni przyszli jako obrońcy polskiego państwa. Polaków karze się za wielkie wyolbrzymianie faktu, że "kilku" Żydów służyło w sowieckiej milicji, a później wykorzystali to jako pretekst do umocnienia ich długotrwałej nienawiści do Żydów. Mówi się nam, że nie było żadnej kolaboracji Żydów. Lokalne milicje jakie powstały, były początkowo jedynie grupami samoobrony utworzonymi w celu powstrzymania pogromistów. Nie ma żadnej prawdy w twierdzeniu, że Żydzi odgrywali znaczącą rolę w sowieckiej administracji, albo że byli w jakikolwiek sposób uprzywilejowani lub traktowani bardziej przychylnie. Według obu - Grossa i Martina Deana, to była tylko opinia, która wzburzała antysemickich Polaków.


[1126] Kruk, Ostatnie dni litewskiej Jerozolimy / The Last Days of the Jerusalem of Lithuania, 17–22.

[1127] Sarunas Liekis, Relacje polsko-żydowskie i władze litewskie w Wilnie / “Jewish-Polish Relations and the Lithuanian Authorities in Vilna,” w Polin: Studies in Polish Jewry, vol. 19: Polish-Jewish Relations in North America (Oxford and Portland, Oregon: The Littman Library of Jewish Civilization, 2007), 521–36, here at 523–24.

[1128] Gross, Splątana siec: konfrontowanie stereotypów o relacjach między Polakami, Niemcami, Żydmi i komunistami / “A Tangled Web: Confronting Stereotypes Concerning Relations between Poles, Germans, Jews, and Communists,” w Deák, Polityka zemsty w Europie / The Politics of Retribution in Europe, 94.

____________

Gross twierdzi, że to Żydzi najbardziej otwarcie okazywali sprzeciw wobec komunizmu – opinia którą bardzo dyskredytują niezliczone żydowskie świadectwa. Żydzi nigdy nie angażowali się w żadną zorganizowaną czy zamierzoną opozycję wobec władzy sowieckiej. Żydowscy uchodźcy z centralnej Polski którzy rejestrowali się na powrót do swoich domów w niemieckiej strefie okupacyjnej, jak szczerze wspominał mieszkaniec Borysławia: "nigdy nie podejrzewali, że tylko to mogliby wykorzystać Rosjanie jako pretekst do ich deportacji". [1129] Jak zauważył Yehuda Bauer:

bogata tradycja etniczna i religijna, która rozwinęła się w odrębną kulturę przez wiele stuleci, rozpadła się jak domek z kart w ciągu kilku tygodni od ustanowienia władzy totalitarnej. Nie było nawet symbolicznego oporu obywatelskiego; sprzeciw był bardzo niewielki - w zasadzie tylko niewielka mniejszość nastolatków i bardzo starych osób walczyła - i nie było (publicznych) skarg. Tylko niektóre synagogi pozostały otwarte i w większości były odwiedzane przez osoby starsze, nie przez ludzi młodych. Sowieci nie musieli stosować przymusu, ponieważ połączyły się społeczności i organizacje wspólnotowe. [1130]

Gross twierdzi też, że to Zydzi najbardziej cierpieli z rąk sowieckiego reżimu – opinia która jest nie do utrzymania. [1131] Jak wykazano, początkowo polskie i żydowskie elity – obszarnicy, przemysłowcy i bogaci kupcy – ponosili ciężar wywłaszczania. Z drugiej strony, żydowscy sklepikarze, drobni kupcy i rzemieślnicy znajdowali zatrudnienie w magazynach i u miejscowych rzemieślników, a profesjonalistów zatrudniano na stanowiskach technicznych i w biurokracji. Choć kupców i rzemieślników zmuszano do zamykania biznesów, które były w większości bardzo małe, do tego czasu ich towary sprzedano lub ukryto, więc konfiskowano tylko trochę, albo w ogóle nic. Po początkowym ataku na klasy wyższe, następny duży atak był na 250.000 polskich cywilów, których deportowano do gułagu: oni stracili swoją własność i większość dobytku. Z 70.000 żydowskich deportowanych, ponad 60% było uchodźcami z niemieckiej strefy, i tym samym mieli do stracenia kilka dóbr materialnych. Współcześni obserwatorzy tacy jak prof. Maurycy Allerhand, znany jurysta i były przewodniczący wspólnoty żydowskiej we Lwowie, nie miał trudności w rozpoznaniu prawdziwej sytuacji w dzienniku wojennym , w którym w lipcu 1941 napisał: "Polacy cierpieli najbardziej, potem Żydzi i najmniej Ukraińcy". [1132]


[1129] Helene C. Kaplan, Nigdy nie opuściłam Janowskiej… / I Never Left Janowska … (New York: Holocaust Library, 1989), 32. Kaplan wspominała jak uchodźcy z centralnej i zachodniej Polski stal;i się niezadowoleni z sytuacji politycznej i gospodarczej w strefie sowieckiej". Ludzie walczyli o żywność kiedy przyszły paczki od przyjaciół z Polski". Ibid.

[1130] Bauer, Śmierć sztetla / The Death of the Shtetl, 43.

[1131] W ostatnich latach Gross odwoływał się do nieuzasadnionych roszczeń w swoich coraz bardziej ostrych i często słabo zbadanych pracach o stosunkach polsko-żydowskich. Napisał: "można nawet słusznie twierdzić, że Żydzi ucierpieli bardziej niż inne grupy etniczne w wyniku sowietyzacji płd-wsch. Polski, i że wyjątkowo i jawnie okazywali wrogość wobec sowieckiego reżimu… Nie znam żadnego systematycznego materiału dowodowego, który poparłby twierdzenia o masowym udziale Żydów w sowieckiej administracji". Zob. jego pracę " Wspólnota żydowska na zaanektowanych przez Rosję terenach w przeddzień holokaustu: opinia socjologa" / “The Jewish Community in the Soviet-Annexed Territories on the Eve of the Holocaust: A Social Scientist’s View,” w Dobroszycki, Holokaust w Związku Sowieckim / The Holocaust in the Soviet Union, 155–71, szczególnie 156, 160. I z takim samym skutkiem zob. Pogmatwana sięć; konfrontacja stereotypów o relacjach między Polakami, Niemcami, Żydami i komunistami / “A Tangled Web: Confronting Stereotypes Concerning Relations between Poles, Germans, Jews, and Communists,” w Deák, Polityka zemsty w Europie / The Politics of Retribution in Europe, 92–104, zwł. 92. Ten sam temat, choć z pewnymi modyfikacjami, podjął Levin, Mniejsze zło / The Lesser of Two Evils, 88. Poliski historyk Andrzej Paczkowski zakwestionował żydowski prymat w odniesieniu do sowieckich represji, jak i liczne świadectwa cyt. w tej pracy. Jeśli żydowskie klasy wyższe i średnie zostały wywłaszczone z ich majątku, tak było też z Polakami w tej kategorii, zwłaszcza duży i średni obszarnicy. Mimo że pozbawieni własności, Żydzi często stawali się dyrektorami swoich znacjonalizowanych firm i sklepów, a żydowscy rzemieślnicy dostawali lukratywne stanowiska w wielu pojawiających się artelach (spółdzielnie). Pełniejsze obalenie twierdzenia o wyjątkowym poziomie działalności politycznej Żydów znajduje się w przypisie 31 oraz w dyskusji na temat motywów deportowanych Żydów, którzy zdecydowali się wracać do strefy niemieckiej. Co ciekawe, czasami Polacy udawali Ukraińców, Białorusinów lub Żydów, aby uniknąć surowego traktowania ze strony sowietów. Zob. Musiał, “Stosunki polsko-żydowskie na Kresach Wschodnich R.P. pod okupacją sowiecką (1939–1941),” Biuletyn Kwartalny Radomskiego Towarzystwa Naukowego, vol. 34, no. 1 (1999): 111.

[1132] Maurycy Allerhand i Leszek Allerhand, Zapiski z tamtego świata (Kraków: Wydawnictwo Edukacyjne, 2003), 35.

_________

Typowy dziennik (napisany w 1944) drobnego żydowskiego biznesmana, którego rodzina posiadała sklep z alkoholem w Kamionce Strumiłowej koło Lwowa, nie narzeka na żadne konkretne trudności ekonomiczne za władzy sowieckiej. Wręcz odwrotnie, autor, Moty Stromer, był podekscytowany nowym porządkiem: duże zapasy żywności, a teraz, uwolniony od obowiązków biznesowych, miał dużo wolnego czasu.

Po wkroczeniu Armii Czerwonej, wielu ludzi obawiało się komunizmu, zwłaszcza bogaci – właściciele młynów i tartaków, właściciele małych fabryk i dużych sklepów.

Nie bałem się, wręcz odwrotnie: cieszyłem się, bo w latach przed wojną życie było ciężkie dla polskiej żydowskiej klasy średniej. Polski rząd był antysemicki. Wszędzie były incydenty antysemickie…

Szczególnie my, żydowscy polscy drobni biznesmeni, narzekaliśmy na duszący nas polski system podatkowy. Nie chcę pisać zbyt dużo o tych sprawach, ale muszę powiedzieć jedno: sowiecki rząd zmienił wielu Żydów w istoty ludzkie. Osobiście ciężko pracowałem całe życie. Nie miałem, jak się mówi Shabbos ani urlopów. Zawsze był biznes i potem znowu biznes.

Kiedy Rosjanie przyszli pierwszy raz, nikomu nie rozkazywali. Stopniowo organizowali spółdzielnie. Dołączyliśmy od razu i spotkaliśmy się w starym barze piwnym. Wszyscy pracowaliśmy – mój ojciec, brat i ja – kiedy zrozumiałem, że nie muszę już stać w sklepie cały dzień i połowę nocy. Stałem się pracownikiem, a nie właścicielem. Codziennie dawali mi towar i sprzedawałem go w ciągu kilku godzin. Później byłem wolny. Mogłem się umyć, ubrać i pójść na spacer, czytać gazetę albo posłuchać radia. Nie interesowały mnie podatki ani patenty. Byłem wolnym duchem…

Po jakimś czasie, my – brat Meyer i ja – poszliśmy do wojskowej restauracji i znaleźliśmy pracę… Dostawałem 500 rubli i mogłem jeść i pić ile chciałem. Brat dostał tylko 250 rubli miesięcznie plus jedzenie i picie. gdybym chciał mogłem mieszkać w barakach. Ubranie prałem w wojskowej pralni i dano nam do dyspozycji łazienkę. Zarabialiśmy na utrzymanie…

W końcu wynajęliśmy miejsce i otworzyliśmy sklep dla personelu wojskowego, gdzie ojciec [Shaul Stromer] był naszym styraznikiem nocnym. Wszystkie żony wojskowych przychodziły po żywność i produkty dola domu. Pracujący z nami żołnierz zawsze mi mówił o kupionych przez niego lepszych rzeczach, dlatego mogłem dostac najlepszej jakości i najatrakcyjniejsze towary dla przygotowanych przez nas bufetów, i mogłem przynieść do domu wszystko co najlepsze…

Zawsze kiedy matka chciała odwiedzić moją siostrę w Lemberg [Lwów], załatwiałem jej auto by dostała się tam w ciągu godziny. Żona mojego pułkownika, mojego pracownika, albo siostra żony mojego pułkownika podróżowały z nią. Tak się stało, że obie kobiety były Żydówkami… Żona pułkownika i jej siostra wiedziały jak czytać i pisać jidysz i podobały im się piątkowe wizyty u mojej siostry by zjeść rybę i challach, a później wracać do domu. [1133]


[1133] Moty Stromer, Wspomnienia pechowca: dziennik Moty Stromera /Memoirs of an Unfortunate Person: The Diary of Moty Stromer (New York and Jerusalem: Yad Vashem and The Holocaust Survivors’ Memoirs Project, 2008), 29–32. Wprowadzenie do tej książki pokazuje raczej inny obraz stanu biznesu rodzinnego w latach przedwojennych: "Relacje z lokalną nieżydowską ludnością były dobre i bogate żniwa sprowadzały szczęśliwych klientów do sklepu alkoholowego… Sklep znajdował się koło kościoła… klienci gromadzili się w oberży po pogrzebach, ślubach i chrztach… Codziennie Gittel pracował z Shaulem i wypiekali znakomite ciasta drożdżowe, które podawano z drinkami klientom… Choć praca była ciężka, był czas i pieniądze na coroczne wakacje w publiskim kurorcie w Krynicy, i na duży posag dla dziewcząt Stromera". Ibid., 16. Ogromny i w dużej mierze impresjonistyczny zarzut często spotykany w żydowskich wspomnieniach polega na tym, że Żydzi byli dyskryminowani w biznesie i znacznie obciążeni podatkami w międzywojennej Polsce, aż do bankructwa. Jeden dziennik wykształconego Żyda nawet twierdzi, że "prawie nikt nie płacił podatków oprócz Żydów". Zob. Jeohoschua Gertner i Danek Gertner, Nie ma już domu: zniszczenie Żydów w Kosowie i Zabie / Home is No More: The Destruction of the Jews of Kosow and Zabie (Jerusalem: Yad Vashem, 2000), 57. Nie trzeba mówić, że nie było zróżnicowanej podstawy podatkowej opartej na kryteriach takich jak narodowość czy religia, system podatkowy był dużym obciążeniem dla miast, gdzie mieszkała większość Żydów. Zob. Simon Segal, Nowa Polska i Żydzi / The New Poland and the Jews (New York: Lee Furman, 1938), 141. Niedawne naukowe badanie warunków w miasteczku Jaśliska koło Krosna jest bardziej szczegółowe i pouczające. Autor pokazuje, że była to różnica w polskich i żydowskich zajęciach, która wpływała na wkład w ziemię i podatek dochodowy płacony przez obie grupy, kiedy Żydzi mieli nieproporcjonalny udział w podatku dochodowym, a Polacy nieproporcjonalny udział w podatku gruntowym. Żydowski wkład w podatkach miejskich odzwierciedlał ich przewagę (lub nieobecność Polaków) w lokalnej gospodarce gotówkowej miasteczka. Do reform wyborczych, to oznaczało też znaczną nadreprezentację na politycznej scenie miasteczka: "Skoro Żydzi płacili najwyższe podatki, dostali 6 z 12 miejsc, pomimo ich proporcjonalnie niskiej liczby [ok. 26%]. Sytuacja zmieniła się w 1923, kiedy liczę miejsc zmniejszono o połowę. Ale status polityczny Żydów pozostał nienaruszony, i ludzie w pełni brali pod uwagę ich opinie". Autor pokazuje, że jeszcze w latach 1930, okresie bojkotu ekonomicznego, udział Polaków w lokalnym handlu dalej był ograniczony. Antyżydowska propaganda miała mały wpływ na działania i relacje Polaków i Żydów na szczeblu wspólnotowym. Ogólnie mówiąc, relacje dalej były dobre, i wiele żydowskich świadectw mówi o nich jako dobrych. Jak skomentował jeden Żyd: "Wśród ludzie nie zauważało się antysemityzmu. Relacje między Żydami i nie-Żydami były raczej dobre i kontakty handlowe opierały się na wzajemnym zaufaniu… Nie doświadczaliśmy niczego jak anty-żydowskie nękanie. Dobre relacje między Żydami i nie-Żydami przyczyniły się do stałego dobrobytu Żydów". Zob. Rosa Lehmann, Symbioza i ambiwalencja: Polacy i Żydzi w galicyjskim miasteczku / Symbiosis and Ambivalence: Poles and Jews in a Small Galician Town (New York and Oxford: Breghahn Books, 2001), 48–49, 75, 82, 185–87. Realia tamtych czasów odzwierciedlają szczere wspomnienia jak poniżej. Żydowski dziennik z Krakowa też podkreśla, że "zwyczajem było zachowywanie w tajemnicy swojego statusu finansowego, głównie przed inspektorem podatkowym, a i też przed zazdrosnym żydowskim sąsiadem". Zob. Rafael F. Scharf, Polsko, co mam z tobą zrobić…: eseje bez uprzedzenia / Poland, What Have I To Do with Thee…: Essays without Prejudice, wyd. 2-języczne (Kraków: Fundacja Judaica, 1996), 193. Inny Żyd mieszkający w tym mieście zgodził się z tą oceną: "Trzecią grupą Żydów byli nowo przybyli osadnicy z terenów wschodnich… Handlowali między sobą i nie mmieszali się z innymi Żydami… Kontrolowali przemysł obuwniczy, ale w większości byli hurtownikami, dostarczającymi towary do lokalnych sklepów czy sklepów w wielu miasteczkach na terenie. Zatrudniali zawodowych księgowych do prowadzenia ksiąg w celach podatkowych, i dodatkowo wszyscy w kieszeniach nosili notatniki, w których trzymali aktualne rachunki, inne od tych znajdujących się w dobrze prowadzonych księgach rachunkowych. Informacje w tych notatnikach wpisywali po hebrajsku, czytelne tylko dla nich". Zob. Bruno Shatyn, Prywatna wojna: przeżyć w Polsce na fałszywych papierach… / A Private War: Surviving in Poland on False Papers, 1941–1945 (Detroit: Wayne State University Press, 1985), 101. Oto przeżycia chasydzkiej rodziny z małego miasteczka w centralnej Polsce: "Ale przynajmniej raz w roku postępowaliśmy tak, że podejmowaliśmy wspólny wysiłek żeby wyglądać na mniej zamożnych. Tak było kiedy inspektor podatkowy Butzke przyszedł do Działoszyc w celu oszacowania każdego biznesu w miasteczku. Butzke był z Pińczowa, regionalnego wydziału podatkowego. Kiedy usłyszeliśmy pogłoski o jego przyjściu, próbowaliśmy opróżnić z towarów nasz zwykle zapakowany sklep. Chcieliśmy żeby Butzke widział tak mało jak możliwe, i nałożył niższy podatek". Jako "usprawiedliwienie" tego postępowania autor dodaje: "Żydzi byli opodatkowani powyżej normalnej stawki. My tylko próbowaliśmy bronić się przed niesprawiedliwym opodatkowaniem". Zob. Joseph E. Tenenbaum, Dziedzictwo i odkupienie: odnowione życie / Legacy and Redemption: A Life Renewed (Washington, D.C.: The United States Holocaust Memorial Museum and The Holocaust Survivors’ Memoirs Project, 2005), 59. Jest wiele takich relacji potwierdzających ogromną przestępczość urzędniczą, a jeszcze nowe pokolenie żydowsko-amerykańskich historyków twierdzi, że, odwrotnie do Polaków, "Żydzi naprawdę nie kradli". Zob. Robert Blobaum, Kryminalizacja "innych": przestępstwa, etniczność i antysemityzm na początku XX wieku w Polsce / “Criminalizing the ‘Other’: Crime, Ethnicity, and Antisemitism in Early Twentieth-Century Poland,” w Blobaum, Antysemityzm i jego przeciwnicy w nowoczesnej Polsce / Antisemitism and Its Opponents in Modern Poland, 100. Pomimo skrajnej biedy w jakiej żyło wielu Żydów (jak wielu nie-Żydów), nie było żadnego znacznego ruchu ze strony Żydów żeby zajmować słabo opłacane stanowiska jako robotnicy w drobnych przemysłach (często należących do Żydów), jako dozorcy w żydowskich kamienicach, czy sprzątaczek w domach zamożniejszych Żydów. Takie zajęcia fizyczne wykonywali zwykle chrześcijanie. W ich tradycyjnych fortecach biznesu i handlu, Żydzi generalnie zachowywali etniczną solidarność, co przekładało się de facto w monopol, który niekorzystnie wpływał na interesy polskich rolników i pojawiającą się polską klasę kupców. To pokazuje przypadek w Hrubieszowie: "na skutek rozwoju kontrolowanego przez Żydów handlu kukurydzą pojawiła się ostra rywalizacja… Ta sytuacja trwała kilka lat, aż kiedy zrozumieli, że jedynym człowiekiem zyskującym na ich sporach był polski rolnik. Kilku rozsądnych obywateli Hrubieszowa tak opisywali sytuację: 'My tylko wlewamy złoto do worka rolnika'. Hrubieszowscy kupcy, więksi i mniejsi, w końcu się dogadali i znaleźli jedyne logiczne rozwiązanie: partnerstwo w formie spółdzielni (z której wykluczono Polaków]. Nie wszyscy dołączyli od razu, ale kiedy pierwsza próba natychmiast odniosła sukces, ruch się szerzył. W późniejszych latach chrześcijanie też to próbowali, ale dość charakterystycznie, polscy rolnicy pozostali lojalni wobec żydowskich kupców". Zob. Yeheskel Ader, Handel między dwiema wojnami światowymi / “Trade between the Two World Wars,” w Baruch Kaplinsky, red., Pinkas Hrubieshov: Memorial to a Jewish Community in Poland (Tel Aviv: The Hrubieshov Associations in Israel and U.S.A., 1962), x.

________

Co więcej, żydowska historiografia nawet oskarża Polaków o brak wrażliwości na los ciemiężonych Żydów za sowieckiej okupacji. Takie opinie można znaleźć w popularnych pracach i niektórzy autorzy idą jeszcze dalej w demonizowaniu Polaków. Opierając się na pogłoskach przekazanych przez ojca, pewien wpływowy amerykański dziennikarz - Max Frankel, redaktor naczelny The New York Times w latach 1986 to 1994 – posunął się tak daleko, że oskarżył Polaków o stanie się chętnymi pionkami w sowieckich planach (które dziwnie zmieniają się w umyśle tego autora), którzy donosili na Żydów i korzystali z ich nieszczęścia.

Kiedy Rosjanie zamknęli prywatne biznesy jako dekadenckie pozostałości innej ery, wielu Polaków próbowało ratować swój dobytek donosząc na Żydów jako głównych "kapitalistów". Sowieci z wdzięcznością akceptowali ich pomoc w konfiskatach, ale nie interesowało ich głównie wszczepianie marksizmu czy szerzenie rewolucji. Oni chcieli żeby połowa Polski była buforem, by zabezpieczyć swoją pozycję na Ukrainie, i na niedawno przejętych obszarach Łotwy, Estonii i Litwy na północy i Bezarabii na południu. [1134]


[1134] Max Frankel, Czasy mojego życia: i moje życie z the Times / The Times of My Life: And My Life with the Times (New York: Random House, 1999), 70. Ojciec autora, którego wypędzono z Niemiec do Polski w 1938, w końcu dotarł do Lwowa zanim NKWD aresztowała go w marcu 1940 jako bezpaństwowego "kupca", i deportowała w głąb sowietów. Co ciekawe, autor zauważa różne kategorie deportowanych, oprócz Polaków, pierwszej i największej grupy. We Lwowoie ojciec autora usiłował dostać pomoc od mówiącego jidysz sowieckiego funkcjonariusza żeby dostał mu pozwolenie na wyjazd, który nigdy się nie zrealizował pomimo zapewnień aż do momentu jego aresztowania, i tak samo nie udało mu się dostać pomocy od "najbliższego przyjaciela z Niemiec, Hermanna Birnbacha, który miał prosperujący biznes przemycania ludzi ze Lwowa do Rumunii". Ten przyjaciel, którego "teraz pożerała zazdrość" z powodu amerykańskiej wizy ojca, "zimno ignorował" naprzykrzanie się ojca. Ibid. Ale los ojca poprawił się kiedy "upozorował wyczerpanie" w obozie pracy w regionie Gorki, i zabrano go do szpitala kierowanego przez Żyda z Odessy: "Skokiem wiary etnicznej, instynktem, w którym znający jidysz Żydzi na całym świecie wyświadczaali niezwykłą przysługę, Pop ujawnił swój podstęp Borisowi Abramowiczowi. I lekarz odpłacił swoje zaufanie, wyznaczając Yakova Isakovicha Frenkela do najdelikatniejszego zadania: zbierania kosztowności, które ukryli przybywający więźniowie, aby można je sprzedać NKWD za bardziej hojne racje żywnościowe… I zamiast przywrócić Pop do ciężkiej pracy po 6 tygodniach, zgodnie z przepisami, lekarz zorganizował mu stałą pracę w szpitalu. Miał być sanitariuszem albo męskim pielęgniarzem, za 10 rubli miesięcznie – i dostawcą klejnotów za nic.". Ibid., 72. Pochodzenie rodziców Frenkla może być pouczające: urodzili się we wsch. Galicji, i z rodzinami wyemigrowali do Niemiec przed I wojną światową. "Paszporty moich rodziców były polskie, nie niemieckie, choć żaden z nich nie mówił po polsku, ani nie mieszkał od wczesnego dzieciństwa. Faktycznie nigdy w ogóle nie mieszkali w 'Polsce', kiedy urodzili się Papa i Mutti, w 1902 i 1904, Polska przechodziła przez jeden z okresowych rozbiorów… Uważali się za urodzonych w Austro-Węgrzech, a tylko przewrotnie nazywali się Polakami, czuli się Żydami i żyli jak Niemcy". Ibid., 3–4. Kidy warunki w Niemczech uległy pogorszeniu po dojściu Hitlera do władzy, gospodarczo zacofana Polska nie stała się dla nich celem z wyboru: "Nasi krewni tam pisali, że chętnie widzieliby Hitlera na jakiś czas, że utrzymywanie się z opieki społecznej w sposób niemiecki było prawdopodobnie lepsze niż normalna polska egzystencja. Nasze odrzucenie Polski też dawało dobre samopoczucie, bo zachowywało iluzję, że mieliśmy wybór miejsca zamieszkania". Ibid., 10. Kiedy w końcu złapali ich Niemcy w październiku 1938 i zabrano do polskiej granicy, "okazało się, że tylko 2 mężczyzn w naszym tłumie 200 'Polaków' potrafiło mówić po polsku". Ibid., 18. Rodzina osiedliła się w Krakowiebez widocznych trudności, ale kiedy do Polski dotarły opowieści o Kristallnacht i obozach koncentracyjnych, "mom and pop trudno było w nie uwierzyć. Mogli wszelki bełkot przypisać Polakom, których naprawdę nie znali, ale mieli tendencję oferowania dowodów przeciwko Niemcom". Ibid., 24. Trwali w swoich wysiłkach zdobycia amerykańskiej wizy, i w końcu to się im udało, podkreślając wielokrotnie, że 'nie mieli żadnych związków' z Polską. Ibid., 32. Mieszkając w Nowym Jorku, Max Frankel, wtedy nastolatek, zmierzył się z rzeczywistością jakiej nigdy nie doświadczył w Krakowie. Musił unikać wojujące gangi irlandzkich młokosów, którzy "nazywali nas zabójcami Chrystusa, i nosili wymyślną broń by pomścić swojego Pana. W każde Halloween najeżdżali nasz teren, wymachując bawełnianymi pończochami wypełnionymi kamykami i sproszkowaną kredą… Gdy przejście przez ich teren było nieuniknione… czułem ulgę, gdybym dostał tylko kilka ciosów pięścią. Tym co naprawdę kłuło, przez kilka dni, to pięść trzymająca metalową rączkę pojemnika na śmieci, nawet jeśli biegłeś szybko i dostałeś w ramię zamiast w głowę. Potem pojawiły się własnej roboty drewniane rewolwery strzelające metalowymi kapslami z butelek albo ostrymi pociskami z linoleum z siłą grubej gumy rozciągniętej wzdłuż górnej części lufy… Ale ani dyplomacja ani władza nie mogła uratować mnie od katastrofalnego spotkania z wymachującym nożami gangiem Murzynów koło mojej szkoły [koło dzielnicy murzyńskiej]. W pierwszych dniach stałem się ich codzienną zdobyczą… Dwa uderzenia od gangu zbirów to wszystko co mogłem znieść… Zrozumiałem, że korzystając z bogactwa i wartości Ameryki, odziedziczyłem również jej długi i grzechy. Ibid., 54–55.

__________

A zatem, większość historyków holokaustu wydaje się być wyjątkowo niechętna pogodzeniu się z problematycznymi aspektami żaydowskiego zachowania wobec Polaków, lub postrzeganiem zachowania Polaków jako innegoiniż endemiczny, irracjonalny antysemityzm, oderwany od żydowskiej prowokacji. To że wielu Żydów aktywnie uczestniczyło w prześladowaniu Polaków, a nie odwrotnie, odrzuca się od razu jako albo nieprawdziwe albo absolutnie przesadzone, i w każdym razie nieistotne. Ale te próby wyjaśniania powodów żydowskich zachowań, w większości nie odnoszą sukcesu. Historia jednolitej, wyważonej i twardej reakcji (ze strony Żydów), która w pełni antycypowała przyszłe wydarzenia, nie jest bardziej przekonująca niż podejście historyczne, które traktuje Żydów nie jako graczy, ale jako pasywny monolit.

Czy faktycznie było tylko "kilku" Żydów którzy brali udział w działaniach skierowanych przeciwko polskiemu państwu, polskim urzędnikom i żołnierzom, i ogólnie Polakom? A gdzie ci Żydzi w większości "prześladowali" przedwojennych komunistów, którzy mieli niewiele, jeśli w ogóle, wspólnego z żydowską społecznością? Zgromadzone tu liczne świadectwa pokazują, że nawet w najmniejszej społeczności, co najmniej 10 działaczy z różnych środowisk politycznych można było łatwo znaleźć wśród ludności żydowskiej żeby zorganizować powitanie dla sowietów, oraz przejąć lokalną administrację i policję. Niektórzy z nich byli przedwojennymi komunistami, albo mieli komunistyczne poglądy, ale na pewno nie wszyscy. Te prace przygotowawcze ułatwiły zainstalowanie nowego reżimu na szczeblu lokalnym, i wykonywanie niezbędnych rozkazów i aresztowań wybranych Polaków.

Co więcej, żydowscy działacze mogli zebrać znaczne poparcie, zarówno czynne jak i bierne, z całego spektrum wspólnoty żydowskiej. Część tego poparcia niewątpliwie przypisywano raczej antypolskim niż prokomunistycznym sentymentom. Pogląd, że było to dzieło społecznie marginalnych jednostek w żydowskim społeczeństwie, którzy wyalienowali się ze wspólnoty żydowskiej, jest po prostu nie do utrzymania. W wielu przypadkach więzi zrywano tylko powierzchownie. Jak zaobserwował Yehuda Bauer : "szacunek dla rodziców był taki, że przekonana marksistowska młodzież pójdzie do synagogi bo tak robili ich rodzice". [1135]


[1135] Yehuda Bauer, Sarny i Rokitno w czasie holokaustu: przypadek 2 miasteczek na Wołyniu / “Sarny and Rokitno in the Holocaust: A Case Study of Two Townships in Wolyn (Volhynia),” w Katz, The Shtetl, 255.

[1136] Świadectwo Tadeusza Igera w Gutenbaum i Latała, Ostatni świadek / The Last Eyewitness, vol. 2, 89.

_________

Młody Żyd z bogatej rodziny w Czortkowie żywo wspominał wykład jaki dostał od ojca, technika dentystycznego i przedwojennego członka partii komunistycznej: "Synu, możesz być dumny z tego, że należysz do narodu wybranego, wybranego przez Boga". [1136] Młodzi Żydzi z dużej wioski Kortelisy na Wołyniu wspominał jak raczej łatwo przystosowano się do nowej rzeczywistości:

Do Kortelisów weszli Rosjanie, i generalna opinia była taka, że 'to było dobre dla Żydów', mimo że Rosjanie byli teraz sojusznikami Niemców…

Wuj Yerachmiel, znający się na komunikacji, wkrótce został wyznaczony przez sowietów na ważne stanowisko administracyjne w dużym mieście, które z zadowoleniem przyjął…

Dzięki wykształceniu, mimo że była to dziedzina nauki, wuj Schmilke został oficjalnym administratorem, rodzajem komisarza, wioski Kortelisy… Dla mojego wuja, który zawsze był religijny, to teoretycznie oznaczało, że musiał formalnie wyrzec się religii iu zostac członkiem Partii Komuunistycznej.

Ale żadne takie formalne wyrzeczenie się nigdy nie miało miejsca, ale wuj dostał prace z milczącym porozumieniem, że będzie zagorzałym i lojalnym członkiem partii. Musiał przykrócić swoją wyraźnie religijną działalność, ale w domu dalej był praktykującym. Codziennie przed wyjściem do pracy odmawiał modlitwy i starannie usuwał zdradzające go ślady tefillin (filakterii) z lewego ramienia. Ponieważ trudno było zdobyć przedmioty religijne, i żeby odpokutować za swoje poczucie winy o przymusowym ukrywaniu fżydowskiej działalności, dokładnie kopiował, swoim pięknym charakterem pisma, tekst modlitewnika, i spędzał dużo czasu na potajemnej naprawie postrzępionych stron innych…

Wuj Bentse został kierownikiem lokalnej szkoły. [1137]

Bycie komunistą czy prosowieckim nie oznaczało tego, że przestawało się uważać się za Żyda.

Zdaniem Jaffa Schatza, w Polsce w latach 1930 było 6.200 – 10.000 żydowskich komunistów. Żydzi dominowali w partii komunistycznej, zwłaszcza w miasteczkach, i stanowili to 2 / 3 członków w Warszawie. Pomimo członkostwa w partii komunistycznej, tylko małą część żydowskich komunistów uwięziły polskie władze. Komunistyczna Partia Polski, powinno się zauważyć, była organizacją wywrotową sponsorowaną przez Związek Sowiecki, i nie uznała polskiej suwerenności nad Kresami. [1138] Ale powszechne poparcie dla komunizmu wśród Żydów było dużo głębsze, jak i podziw dla Związku Sowieckiego. Te czynniki błędnie marginalizowano jako zjawisko na obrzeżach judaizmu i wiązano z członkostwem w partii komunistycznej. Jak pokazuje historyk Ezra Mendelsohn, antysyjonistyczna jidysz Bund była marksistowska. Wśród organizacji syjonistycznych, Poale Zion była marksistowska, coraz bardziej flirtując z jawnym komunizmem, otwarcie popierając ZSRR w wojnie polsko-sowieckiej 1920, i zajmując komunistyczne palestyńskie stanowisko. Nawet po rozłamie w tej organizacji z powodu komunizmu, w której lewicowa Poale Zion pozostała bezbłędnie prokomunistyczna, tzw. prawicowa Poale Zion była marksistowska. Hashomer Hatsair (Hashomer Hatzair), podobna do harcerskiej syjonistyczna organizacja wzorująca się na Shomer w Palestynie, były odrzucającą Boga świecką i w końcu marksistowską. Z czasem Shomer stała się palestyńską marksistowską. W końcu Yitshak (Yitzhak) Nissenbaum odszedł z Federacji Syjonistycznej, po części dlatego, jak napisał do nich w 1927: "'rewolucja rosyjska brdzo wpłynęła na naszą młodzież…'" [1139] Historyk Bernard Wasserstein pokazuje, że żydowscy komuniści mieli rózne stopnie powiązań z judaizmem. Nie tylko sama partia komuunistyczna, ale i żydowskie partie polityczne głównego nurtu były w znacznym stopniu skażone komunizmem. Spośród syjonistycznych, lewizowa Poalei Zion dołączyła do Kominternu (Międzynarodówka), i, zdaniem Wassersteina, podążała wąską linią między komunizmem i demokratycznym socjalizmem. Żydowski ruch młodzieżowy, Hashomer Hatsair (Hatzair) był, słowami Wassersteina, marksistowsko-syjonistyczny. Jeśli chodzi o antysyjonistyczny Bund, komentuje autor, "Odrzucając integrację w Polską Partię Socjalistyczną, Bund chciał autonomii kulturowej dla Żydów w Polsce, a szczególnie oddzielnych szkół i prawo do używania jidysz w oficjalnym biznesie". Biorąc pod uwagę liczny Bund, zdumiewa to, że w latach 1930, pełne 40% członków Bundu, według Wassersteina, "było w stałym niebezpieczeństwie odcięcia przez komunistów". [1140]


[1137] Laizer Blitt, Nie ma siły by zapomnieć: przetrwanie na Ukrainie 1941-1944 / No Strength to Forget: Survival in the Ukraine, 1941–1944 (London and Portland, Oregon: Vallentine Mitchell, 2007), 26–28.

[1138] Ważne badanie Jaffa Schatza, Pokolenie: powstanie i upadek żydowskich komunistów w Polsce / The Generation: The Rise and Fall of the Jewish Communists of Poland (Berkeley: University of California Press, 1991) jest omówiona w Piotrowski, Holokaust Polski / Poland’s Holocaust, 36–37. Zob. też Strzembosz, Rzeczpospolita podziemna, 90 n.2 , nieco wyższa ocena. Zdaniem Strzembosza, w latach 1935–1936, było ok. 17.000 cżłonków organizacji komunistycznych, i dodatkowych 15.000 młodych członków.Ale jak ujął to jeden historyk, "Może najważniejszą cechą struktury społecznej partii komunistycznej był wielki udział Żydów wśród członków i oficjeli… Obecne komunistyczne i zachodnie szacunki pokazują ok. 22-26% Żydów w partii w latach 1930 ze szczególnie dużą koncentracją - przekraczającą 50% członków – na terenach miejskich centralnej Polski. A jeszcze, jeśli dokładna proporcja Żydów w partii jest osłonięta niepewnością, to nigdy nie było wątpliwości co do ich znaczenia politycznego i organizacyjnego. Żydowscy rewolucjoniści odegrali bardzo ważną rolę w tworzeniu i rozwoju ruchów radykalnych w Polsce. Zapewnili przywództwo intelektualne dla SDKPiL i PPS-Lewicy. Później żydowscy komuniści zajęli kluczowe stanowiska w przywództwie KPRP i KPP, zajmując większość miejsc w ich komitetach centralnych. Wystarczy powiedzieć, że poza Kostrzewą, wszyscy główni liderzy partii, tacy jak Warski, Walecki, Domski, Lenski i Henrykowski, byli pochodzenia żydowskiego". Zob. Jan B. de Weydenthal, Komuniści w Polsce: zarys historyczny / The Communists of Poland: An Historical Outline (Stanford, California: Hoover Institution Press, 1978), 26–27. Zdaniem innego historyka, w 1936 Żydzi stanowili nieco ponad 40% przywództwa Komunistycznej Partii Polski, 53% działaczy w jej siedzibie, i 75% aparatu wydawniczego. Ich reprezentacja w skrzydle młodzieżowym była jeszcze wyższa. Zob. Leszek Olejnik, Polityka narodowościowa Polski w latach 1944–1960 (Łódź: Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, 2003), 357 n.58. Oczywiście, w żydowskiej społeczności członkowie partii komuunistycznej byli maleńką mniejszością, a ich wpływ i atrakcja były nieproporcjonalnie silne. Zob. np. Tomasz Kowalik, “Żydowskie partie i organizacje społeczne w Puławach okresu międzywojennego,” w Filip Jaroszyński, red., Historia i kultura Żydów Janowca nad Wisłą, Kazimierza Dolnego i Puław: Fenomenon kulturowy miasteczka—sztetl. Materiały z sesji naukowej “V Janowieckie Spotkania Historyczne”, Janowiec nad Wisłą 29 czerwca 2003 (Janowiec nad Wisłą: Towarzystwo Przyjaciół Janowca nad Wisłą, 2003), 131, 132, 135–37. W 1937, było 806 żydowskich i 409 polskich członków komunistycznej partii w Warszawie. Zob. Piotr Wróbel, “Wokół problemu rezydentury NKWD w getcie warszawskim,” Pamięć i Sprawiedliwość, no. 8 (2005): 201–202; Piotr Wróbel, Rezxydentura NKWD w warszawskim getcie / “An NKVD Residentura (Residency) in the Warsaw Ghetto, 1941–42,” w David Bankier, red., Tajne służby i holokaust: zebrane artykuły… /Secret Intelligence and the Holocaust: Collected Essays from the Colloquium at the City University of New York Graduate Center (New York: Enigma Books; Jerusalem: Yad Vashem, 2006), 245–72. Ich członkowie nie byli też nieważni w miasteczkach. Np. w Bełchatowie koło Łodzi "było 10 aktywnych żydowskich komunistycznych komórek/filii (ok. 60 członków). Ich członkowie pochodzili z byłych członków Poalei Zion-Lewicy i członków Combund. Pod wpływem żydowskich członków KPP – ustanowiono komórkę/filię robotników obok związku zawodowego pracowników tekstylnych, niemal wszyscy jego członkowie byli Żydami".

__________

Jak pokazuje historyk Peter D. Stachura ,

Tylko mały procent żydowskiej wspólnoty stanowili członkowie KPP w erze międzywojennej, choć zajmowali wpływowe i widoczne miejsce w przywództwie partii i w szeregach w głównych ośrodkach takich jak Warszawa, Łódź i Lwów. Ale dużo większa liczba młodych Żyd ów, często przez promarksistowski Bund (Związki Zawodowe Żydowskich Robotników) albo jakieś grupy syjonistyczne, polazywały sympatię do komunizmu i związek z Rosją Sowiecką, które oba były, oczywiście, głównymi wrogami Polskiej II Republiki. Dla tych Żydów komunizm miał niemal mesjanistyczny urok, a Związek Sowiecki uważali za ich naturalną ojczyznę. Na skutek tych ideologicznych, politycznych i antypolskich czynników, po 1939 łatwo dołączyli do sowietów na polskich Kresach, i szybko zajęli prominentne stanowiska w przemyśle, szkołach, lokalnym rządzie, milicji i innych zainstalowanych przez sowietów instytucjach. Pracowali z rewolucyjną żarliwością i [sic] pochłaniającą ich nienawiścią do wszystkiego co polskie. Jako komisarze sowiecko-bolszewiccy, byli największymi fanatykami. Dlatego argument, że ich oszalałe uczestnictwo w nowej sowieckiej administracji było motywowane wdzięcznością za uratowanie przed nazistami jest wyraźnie nieprzekonujące. Ze swojej strony Polacy byli świadomi postawy i zachowania Żydów, o czym Jan Karski poinformował Polski rząd na uchodźstwie w Londynie, i jak gen. Stefan Grot-Rowecki, komendant AK potwierdził w 1941. Pewne jest, że to miało zły wpływ na polskie postawy wobec Żydów do końca wojny i później. [1141]


Zob. “Belchatow” w Danuta Dabrowska i Abraham Wein, red., Pinkas hakehillot Polin, vol. 1 (Jerusalem: Yad Vashem, 1976), 70–77; przekład jako Encyclopedia of Jewish Communities in Poland, <http://www.jewishgen.org/yizkor/pinkas_poland/pol1_00070.html>. W Połańcu koło Staszowa, małej wspólnocie ok. 300 żydowskich rodzin, "Destrukcyjnym czynnikiem dla lokalnych syjonistów byli komuniści. W 1932 była grupa z tych komunistycznych kręgów, która przekradała się przez granicę do Rosji… Razem 12". Zob. Dovid Schnipper, Moje miasto Połaniec / “My Town, Plontch,” w Księdze Staszowa / The Staszów Book, Internet: <http:www.jewishgen.org/yizkor/staszow/staszow.html>, przełożona z Elhanan Erlich, red., Sefer Staszow (Tel Aviv: Former Residents of Staszów in Israel and in the Diaspora, 1962), 633 ff. W Chmielniku żydowscy komuniści też byli bardzo aktywni, doprowadzając do aresztowań przez polskie władze i wyroków więzienia. Co ciekawe, kiedy 3 byłych członków komunistycznej partii wróciło do Chmielnika ze Związku Sowieckiego, narzekali na ograniczenia jakie napotkali w agitacji do komuunizmu, a z kolei w Chmielniku uważano ich za zdrajców proletariatu i antyrewolucjonistów. Zob. Marek Maciągowski i Piotr Krawczyk, Opowieść o żydowskim Chmielniku / The Story of Jewish Chmielnik (Kielce: XYZ and Town and Municipality Office in Chmielnik, 2007), 108–109.

[1139] Ezra Mendelsohn, Syjonizm w Polsce: lata formacyjne / Zionism in Poland: The Formative Years (New Haven and London: Yale University Press, 1981), 24, 31, 55, 83, 85, 136, 140, 148, 156, 172, 202, 292–94, 322. Jak Natan Wiktor Margulis, później Stanisław Sierpiński, szczerze potwierdza w swoich wspomnieniach, Hashomer Hatzair do której należał w młodości była "szkołą dla komunizmu", i jego "najlepsi" stali się pełnoprawnymi członkami partii komunistycznej. Zob. jego wspomnienia, Jewish Historical Institute (Warsaw), no. 302/332.

[1140] Bernard Wasserstein, W przeddzień: Żydzi w Europie przed II wojną światową / On the Eve: The Jews of Europe Before the Second World War (New York and London: Simon & Schuster, 2012), 59, 63, 69, 70, 317, 332.

[1141] Stachura, Polska w XX wieku / Poland in the Twentieth Century, 102–3.

__________

Cytowane w niniejszej pracy świadectwa pokazują, że prosowieckie sentymenty nie ograniczały się do komunistów i komunistycznych sympatyków, a nawet poszerzały się na wielu w ruchu syjonistycznym. [1142] W świetle tych dopwodów, trudno jest spierać się z jednym autorytatywnym szacunkiem wojennym, że może 30% żydowskiej ludności na Kresach utożsamiało się z nowym reżimem. [1143]

Dov Levin daje następujące wyjaśnienie starć między Polakami i Żydami w czasie sowieckiego wejścia we wrześniu 1939:

Dla polskich antysemitów był to odpowiedni czas na wyrównanie rachunków z Żydami. Kiedy szczątkowe jednostki polskiej armii uciekły do Rumunii, oni każdego Żyda stojącego na ich drodze, szczególnie kiedy dowiedzieli się, że wojska sowieckie zbliżały się ze wschodu. Pretekstem do tego zachowania było powiązanie Żydów z bolszewikami i ich przekonanie, że Żydzi "zadali Polsce cios w plecy". [1144]

Choć prawdą jest, że kiedy apadało państwo polskie nasiliły się chaos i bezprawie, i powstała próżnia władzy dała przestępczym elementom, w większości nie-Polakom, okazję do rabunków, wandalizmu i podpalania polskich majątków i żydowskich sklepów, [1145] to zgromadzone w niniejszym opracowaniu świadectwa rzucają zupełnie inne światło na ten okres. Nie było żadnych znaczących przypadkowych ataków dokonywanych przez Polaków, żołnierzy czy cywilów, na ludność żydowską lub ukraińską. Wręcz odwrotnie, są dziesiątki wiarygodnych świadectw o ukraińskich, białoruskich i żydowskich snajperach strzelających do polskich żołnierzy. Uzbrojone bandy ukraińskich nacjonalistów, którzy często mieli związki z nazistowską Abwehrą, [1146] i białoruskich chłopów, którzy często byli podżegani szczególnie przez komunistów, do ataków na małe grupy polskich żołnierzy jak i polskich cywilów.


[1142] Jak pokazuje Dov Levin, nawet podziemne ruchy młodzieżowe, w większości o orientacji syjonistycznej, "nie uważały się za wrogów sowieckiego reżimu, a oczekiwały, że reżim zmieni swoją politykę w kwestii judaizmu i syjonizmu. Uważali, że 'tragiczne nieporozumienie' między syjonizmem i komunizmem w końcu zniknie". Levin, Mniejsze zło / The Lesser of Two Evils, 255.

[1143] Świadectwo premiera gen.Władyława Sikorskiego cyt. w Piotrowski, Holokaust Polski / Poland’s Holocaust, 53.

[1144] Levin, Mniejsze zło / The Lesser of Two Evils, 32.

[1145] W żydowskich źródłach występują częste wzmianki o takich atakach. Na przykład w Włodzimierz Wołyński, "Ukraińscy nacjonaliści o pronazistowskich sympatiach nie tracili czasu żeby zorganizować lokalną milicję do okradania żydowskich sklepów i domów". Zob. Bardach i Gleeson, Człowiek człowiekowi wilkiem / Man Is Wolf to Man, 14. Oczywiście, uciekający Żydzi też okradali chłopów na tym terenie, jak mimowolnie przyznaje autor, kiedy pisze, że jego kolega, Władek, "już kopał buraki i ziemniaki na polu. Zjadłem trochę kapusty i pokrytych brudem ziemniaków i byłem gotów pójść dalej. 'Władku' – powiedziałem – 'przestań kopać. Nie zbieramy z całego pola. Idźmy stąd zanim wieśniaki nas odkryją". Ibid., 20.

[1146] Według niemieckich źródeł, w przeddzień wojny, 4.000 ukraińskich nacjonalistów ze wschodniej Galicji wyszkolonych przez Abwehrę w sabotażu i dywersji zinfiltrowali Polskę, podżegani przez ukraińską mniejszość, i uczestniczyli w aktach przemocy przeciwko Polakom. Zob. Andrzej Szefer, “Dywersyjno-sabatażowa działalność wrocławskiej Abwehry na ziemiach polskich w przededniu agresji hitlerowskiej w 1939 r.,” Biuletyn Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, no. 32 (1987): 27, 281–82, 317. Polski wywiad wiedział o tym, i jako środek zapobiegawczy, we wrześniu 1939 polska policja aresztowała tysiące Ukraińców powiązanych z OUN i innymi grupami nacjonalistycznymi podejrzewanymi o potencjalny udział w działaniach wywrotowych. (Oczywiście, ci na celowniku nie byli w stanie wyłapać wszystkich elementów wywrotowych i mogli objąć pewnych ludzi tylko powiązanych z nimi, ale to było oparte na narodowości zatrzymanie praktykowane w Kanadzie i USA na początku wojny z Japonią.) Ale amerykański historyk Alexander Prusin, sugeruje, że Ukraińców aresztowano "losowo" w oparciu o tylko ich "ukraińskie pochodzenie" (w tej grupie było ponad 5 mln ludzi) i objęto "wiele niewinnych jednostek". Zdaniem Prusina, to ich aresztowanie i późniejsze uwolnienie przez Armię Czerwoną "odegrało kluczową rolę w ich późniejszym zachowaniu". Zob. Prusin, Ziemie między / The Lands Between, 128. Ta opinia ma małe oparcie w faktach, gdyż program Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów / OUN, w tym ich działania wywrotowe i plany zbrojnego powstania, które popierali naziści, opracowano przed prewencyjnym zatrzymaniem ukraińskich nacjonalistów przez polskie władze w przeddzień niemieckiego ataku na Polskę. Zob. Lucyna Kulińska, Działalność terrorystyczna i sabatażowa nacjonalistycznych organizacji ukraińskich w Polsce w latach 1922–1939 (Kraków: Fundacja Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego and Księgarnia Akademicka, 2009), 298–302.

___________

Z zamordowanych żołnierzy ściągano ubrania i ich ciała pozostawiano nagie. [1147] Raporty o tych wydarzeniach dotarły na zachód już we wrześniu 1939:

Berezki, Poland (na granicy węgierskiej), 21września (AP). – Bandy ukraińskie narzuciły dziś dzikie rządy prawa na małą część Polski u podnóży Karpat kiedy wojska niemieckie i sowieckie rosyjskie zbliżały się do węgierskiej granicy.

Otrzymane tu świadectwa opowiadały o walkach między Ukraińcami i polską policją: ginęli Polacy jak i Żydzi. Destrukcja rozpoczęła się od niemieckich nalotów, mówi się, zakończyła się grabieżą i spaleniem całych wiosek.

Ten nagły wybuch stłumionej nienawiści i przemocy dodał nowy i tragiczny rozdział do 3 tygodni wojny w Polsce.

Mówi się, że młodzi ukraińscy terroryści wędrujący po okolicy najwyraźniej dostali broń i amunicję znikąd, z bronią i nabojami w dużych dostawach z tajemniczych źródeł.


Polscy oficerowie uciekający przez granicę do Węgier opowiadali o ucieczce przed gromadzącymi się wojskami niemieckimi i sowieckimi, i byli w małych wioskach które "ociekały krwią" z powodu działań tych band.

Młody Polak, oficer rezerwy kawalerii, mówiący po angielsku, opisał żywy obraz tego co napotkał on i jego towarzysze.

"Uciekliśmy z małych wiosek na wschód od Lwowa tylko 2 godziny przed przybyciem Rosjan" – powiedział. "Między Lwowem i Stryjem na południe, znaleźliśmy wejście do wioski Mikołajów zablokowane ogromny znak z napisem 'Heil Hitler! Heil Republice Ukraińskiej!'

"W tej wiosce widzieliśmy dzikich rzeźników Polaków i Żydów – mężczyzn, kobiet i dzieci.

"Widzieliśmy właściciela hotelu z poderżniętym gardłem.

"Przywróciliśmy porządek jak najlepiej potrafiliśmy, strzelając do wszystkich terrorystów których znaleźliśmy. Był to straszny widok śmierci i zniszczenia.

"W nocy kiedy jechaliśmy na południe przejeżdżaliśmy przez kilka płonących wiosek, oczywiście podpalonych przez terrorystów". [1148]

Setki ciał polskich żołnierzy zamordowanych przez współobywateli, leżały porozrzucane po Kresach. Według żydowskich świadectw z Bohorodczan koło Tłumacza,

grupy ukraińskich rolników napływały do miasta w dniach 16-18 września 1939 by atakować Żydów. Byli uzbrojeni w kije i siekiery, i wykrzykiwali antysemickie hasła. Dokjonywali też wrogie ataki na wycofujących się polskich żołnierzy, i próbowali przejmować ich broń. [1149]


[1147] Zob. np. Tarmon, Księga pamięci / Memorial Book, 367 (Gródek koło Maniewicz).


[1148] Mordercze bandy ukraińskich terrorystów wyrzynają polskich uchodźców: Wędrowne grupy narzucają rząd śmierci na terenie zaatakowanej Polski – wioski spalone i ograbione i wyrżnięci mieszkańcy" / “Murderous Bands of Ukrainian Terrorists Slay Polish Refugees: Roving Groups Enforce Rule of Death Over Section of Stricken Poland—Villages Burned and Looted and Inhabitants Slain,” Daily Colonist (Victoria, British Columbia), 22.09.1939. Karol Estreicher, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie był świadkiem liczanych ataków i mordów dokonywanych przez ukraińskich nacjonalistów na polskich żołnierzach we wrześniu 1939; opublikował swoje wspomnienia opisujące te ataki już w 1940, posługując się pseudonimem żeby chronić swoją rodzinę w Polsce. Zob. Dominik Wegierski, Wrzesień 1939 / September 1939 (London: Minerva, 1940), 113–14 (w pobliżu Buska), 115 (Krasne), 126–27 (Jaryczów), 129 (koło Mikołajowa), 132 (wioska blisko rzeki Dniestr, 133 (Urycz). Zob. też następujące źródła z dodatkowymi przykładami ataków przez Ukraińców na polską armię i pojedynczych żołnierzy: Ludwik Głowacki, Działania wojenne na Lubelszczyźnie w roku 1939 (Lublin: Wydawnictwo Lubelskie, 1976), 174 (Pnikut, wioska koło Mościska), 174 (Łastówka, wioska na płd-wsch. od Borysławia), 178 (Werba na Wołyniu); Władysław Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia polityczna Polski, 1864–1945: Okres 1939–1945, vol. 3, wyd. 4 (London: Gryf, 1986), 59–60; Ryszard Torzecki, “Ukraińcy we wrześniu 1939 roku,” Zustrichi, no. 1 (1990): 25, 28, 109, 111; Szawłowski, Wojna polsko-sowiecka 1939 (1997), vol. 1, 351–443; Bechta, Rewolucja, mit, bandytyzm, 32–35; Eugeniusz Buczyński, Smutny wrzesień: Wspomnienia (Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1985), 131, 172–73; Karol Skrzypek, Podkarpackim szlakiem września: Wspomnienia żołnierza Armii “Karpaty” (Katowice: Śląsk, 1986), 89, 110. Polski IPN bada niektóre z tych incydentów, np. mord kilku polskich oficerów w pobliżu wiosek Rajsk i Chraboły koło Bielska Podlaskiego (Białystok Regional Committee of the Commission for the Investigation of Crimes against the Polish Nation, sygn. akt 46/03/Zk.) Ukraińskie źródła też potwierdzają, że nacjonalistyczne gangi atakowały i wyłapywały polskich źołnierzy w wielu miejscach. Zob. np. Petro Mirchuk, Narys istorii Orhanizatsii Ukrainskykh Natsionalistiv, vol. 1 ( 1920–1939) (Munich, London and New York: Ukrainske Vydavnytstvo, 1968), 586–87; Roman Wysocki, Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów w Polsce w latach 1929–1939: Geneza, struktura, program, ideologia (Lublin: Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, 2003), 355–56; Andrii Rukkas, “Antypolski zbroini vystupy na Volyni (veresen 1939 r.),” w Iaroslav Isaievych, red., Volyn i Kholmshchyna 1938–1947 rr.: Polsko-ukrainske protystoiannia ta ioho vidlunnia. Doslidzhennia, dokumenty, spohady (Lviv: Natsionalna akademiia nauk Ukrainy, Instytut ukrainoznavstva im. I. Krypiakevycha, 2003), 119–38.

___________

W wielu miejscach mniejszości przejęły kontrolę administracji, rozbrajali polskich policjantów, aresztowali polskich urzędników, i nawet atakowali polskie wojsko. Żyd który służył w polskiej armii wspominał, że po dostaniu się w ręce najeźdźczej armii sowieckiej, "wielu młodych Białorusinów, mężczyźni i kobiety, oferowali pomoc jako przewodnicy, albo jako cywilni strażnicy w zatrzymywaniu polskich żołnierzy, policjantów, urzędników i innych. Przekazano nas bandzie tych młodych Białorusinów i prowadzono w nieznane". [1150] Choć o takich incydentach donosiła międzynarodowa prasa, wtedy ona uciekła uwadze międzynarodowych historyków.

Księga pamięci Stepania potwierdza, że takie ataki miały miejsce, a jakoś proponuje wybiórczy opis zbrojnego buntu zorganizowanego przez Ukraińców i Żydów w tym wołyńskim mieście w przeddzień inwazji sowieckiej. Choć usiłując rozgrzeszyć żydowskich uczestników i podkreślając odwet ze strony polskich sił, to niemniej jednak zgadza się, że polska reakcja nie była ani rozległa ani bezmyślna, a raczej celowała w tych których uważała za odpowiedzialnych za atak. Co więcej, hamowali ją miejscowi Polacy, którzy dość dobrze potrafili rozróżnić V-kolumnistów od zwykłych Żydów i Ukraińców. Rzeczywiście delegacja prowadzona przez katolickiego księdza przekonała polskich oficjeli wojskowych do zwolnienia większości zatrzymanych. Opis reakcji Polaków na zdradę w Stepaniu, napisany przez żydowskiego naocznego świadka, nie jest więc wcale potępiający:

Ukraińcy w naszym mieście i okolicach podnieśli głowy z wielką nienawiścią do Polaków, wzięli broń i się zbuntowali. Przejęli posterunek policji, budynki rządowe, i bardzo szybko całe miasto. Kiedy usłyszeli o zbliżających się Rosjanach, podnieśli czerwone flagi, mimo że ich prawdziwy cel był nacjonalistyczny. Okazało się, że polski Korpus Ochrony Pogranicza, który strzegł granicy rosyjsko-polskiej, wycofał się z rosyjskiej granicy w kierunku zachodnim, i musiał przejść przez nasze miasto. Ukraińcy którzy nie mieli dużej ilości broni, zorganizowali się na wzgórzach nad rzeką po jednej stronie mostu, i wyszli w kierunku polskiej armii, która wycofywała się strzelając.

Nocny terror spadł na ludność miasta, i pamiętam jak wokół nas gwizdały pociski… do wschodu słońca czas strzelaniny się zakończył i polska armia wycofała się do miasta… Polscy żołnierze buszowali po ulicach miasta w poszukiwaniu buntowników… Podeszli do drzwi naszego mieszkania i nakazali wszystkim mieszkańcom wyjść na zewnątrz… z rękami nad głowami… szliśmy na Plac Targowy pod ciężką strażą. Tam dołączyliśmy do grupy Żydów i Ukraińców, których ustawiono w długiej linii, po obu stronach której były rzędy żołnierzy z karabinami… Oni celowali karabiny na komunistycznych zdrajców…

Staliśmy tam… pojawił się wysoki rangą oficer w towarzystwie Polaka ze Stepania, syn

Romana Hakolbasnika. To on sortował winnych i niewinnych. Ponioeważ dobrze nas znał, powiedział iż byliśmy niewinni, jak zdecydował o większości Żydów, z wyjątkiem kilku młodych Żydów… Kilku Ukraińców i Żydów których nie uwolniono zakuto w łańcuchy i wyprowadzono poza miasto na proces o bunt i zdradę. Akończył się, oczywiście, ich śmiercią.

Natychmiast po ewakuacji armii spotkali się szanowani mieszkańcy miasta: Polacy, Ukraińcy i Żydzi. Zastanawiali się jak ratować tych zabranych, którzy nie mieli żadnego udziału w powstaniu. Wtedy postanowiono wysłać delegację polskich nauczycieli pod przywództwem katolickiego księdza, by odszukać wycofującą się armię, żeby przekonać generałów… Tej delegacji udało się zwolnić wszystkich żydowskich chłopaków, i nawet Ukraińcow. Wielu Ukraińców torturowano i rozstrzelano… Kiedy weszli sowieci, Ukraińcy zemścilii się na synu Romana Hakolbasnika i donieśli na niego i wypędzili go wraz z rodziną… na Syberię. To było pomimo, że wielu czuło do niego sympatię bo wielu uratował od śmierci". [Według polskich źródeł, na Bolesława Romana, Polaka który identyfikował uzbrojonych buntowników, później donieśli Ukraińcy, aresztowano go i dokonano egzekucji.]

Po jednym lub 2 dniach od wyjścia z miasta polskiej armii… rano pojawiła się pogłoska, że nadchodzą "bolszewicy". My dzieci przepychaliśmy się do przodu dużej grupy Ukraińców i Żydów w kierunku mostu, by zobaczyć "bolszewików"…


[1149] “Bohorodczany” w Danuta Dabrowska, Abraham Wein, i Aharon Weiss, red., Pinkas hakehillot Polin, vol. 2 (Jerusalem: Yad Vashem, 1980), 71–72; przekład jako Encyclopedia of Jewish Communities in Poland, <http://www.jewishgen.org/yizkor/pinkas_poland/pol2_00071.html>.

[1150] Morris Sorid, Jeden więcej cud: wspomnienia Morrisa Sorida / One More Miracle: The Memoirs of Morris Sorid ([United States]: Jonathan Sorid, 2007), 7. Autor twierdzi, że we wrześniu 1939 białoruscy chłopi zamordowali kierowniczkę szkoły, Polkę, w Czachcu koło Prużany. Ibid., 25.

_______________

Delegacja szanowanych mieszkańców miasta szła w ich kierunku i przyjęła ich chlebem i solą… Tłum przyjął ich wiwatami i oklaskami…

Po kilku dniach od wejścia armii przyszli ludzie z cywilnego reżimu i zaczęli organizować miasto. Utworzono "mały sowiet". Była to rada miasta, której prawdziwymi liderami byli rzemieślnicy – proletariat wśród Żydów. Utworzono milicję, której szefował sowiecki oficer policji. [1151]

Za sowieckiej okupacji nie było żadnego widocznego antagonizmu między Polakami i Żydami. Autor powyższego świadectwa wspominał, że jego ojciec mógł zamienić w pracy sobotę na niedzielę i chodzić do synagogi, "gdyż szefem biura nie był potwierdzony komuunista, a miejscowy Polak, znajomy ojca z przedwojennych czasów". Co więcej, nie było żadnej polskiej zemsty w czasie niemieckiej inwazji w czerwcu 1941.

Na całych Kresach polskich żołnierzy i urzędników, obszarników i osadników atakowali Ukraińcy, Białorusini i Żydzi, i polscy (i żydowscy) uchodźcy uciekając by żyć między 2 wrogimi frontami, często byli ustawiani przeciwko grupom komunistów, nacjonalistycznych gangów i rabusiów. Tysiące Polaków (aż 15.000 według niektórych szacunków) padły ofiarą tych powszechnych ataków z rąk swoch nie-polskich sąsiadów. Polskie osady i posiadłości atakowano i grabiono, i grabieże były powszechne. [1152] Według danych zebranych przez ukraińskich nacjonalistów [OUN], w okresie 29.08-23.09.1939, 7.729 zwolenników tej organizacji wzięło udział w zbrojnych działaniach wywrotowych skierowanych przeciwko polskim władzom w 183 miejscach, wyłapując 3.610 Polaków, zabijając 796 i raniąc 37. (Donieśli o własnych stratach jako 160 zabitych i 53 rannych. [1153]


[1151] Świadectwo J. (Yeshayahu) Peri (Preshkolnik) w Yitzhak Ganuz, red., Nasze miasto Stepan / Our Town Stepan, Internet: <http://www.jewishgen.org/yizkor/stepan/Stepan.html>, przekład Ayaratenu Stepan (Tel Aviv: Stepan Society, 1977), 213–18. O losie Bolesława Romana zob. Siemaszko i Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939–1945, vol. 1, 298.

[1152] Polscy świadkowie napisali o wielu takich przypadkach we wrześniu 1939. Zob. np. liczne wzmianki w czasopiśmie Na Rubieży (Wrocław), który pokazuje los polskiej ludności na kresach: Domamorycz (no. 4, 1993: 14; no. 26, 1998: 21), Zabojki (no. 4, 1993: 14), Dobrowody (no. 5, 1993: 15), Nosów (no. 5, 1993: 18), Szumlany (no. 5, 1993: 19–20), Sławentyn (no. 5, 1993: 19; no. 17, 1996: 25; no. 48, 2000: 50), Szwajcaria (no. 5, 1993: 20), Czyżów (no. 10, 1994: 10; no. 54, 2001: 49), Bazar (no. 10, 1994: 22; no. 15, 1996: 8), Barysz (no. 14, 1995: 6, 8), Leszczańce (no. 14, 1995: 16), Potok Złoty (no. 14, 1995: 25), Bazar (no. 15, 1996: 8), Kolędziany (no. 15, 1996: 14), Brzeżany (no. 16, 1996: 12), Byszki (no. 16, 1996: 14–15), Dryszczów (no. 16, 1996: 15; no. 45, 2000: 46), Gaik (no. 16, 1996: 16; no. 53, 2001: 36), Glinne (no. 16, 1996: 17), Hinowice (no. 16, 1996: 17; no. 45, 2000: 46), Jakubowce (no. 16, 1996: 19), Kotów (no. 16, 1996: 19), Kozowa (no. 16, 1996:19), Kozówka (no. 16, 1996: 20), Leśniki (no. 16, 1996: 21), Mieczyszczów (no. 16, 1996: 21); Narajów (no. 16, 1996: 21–22), Płaucza Mała and Płaucza Wielka (no. 16, 1996: 22; no. 53, 2001: 39–41), Poruczyn (no. 16, 1996: 25), Rybniki (no. 16, 1996: 27), Trościaniec (no. 16, 1996: 27; no. 56, 2001: 39), Uwsie (no. 16, 1996: 28), Zapust Lwowski (no. 16, 1996: 28), Boków (no. 17, 1996: 22–23), Milno (no. 19, 1996: 31), Słobódka Strusowska (no. 25,1997: 31), Zadniszówka (no. 26, 1998: 15), Zabojki (no. 26, 1998: 32), Taurów (no. 26, 1998: 35; no. 44, 2000: 25), Soroki (no. 27, 1998: 7), Zubrzec (no. 27, 1998: 8), Borysław (no. 38, 1999: 18; no. 77, 2005: 44), Jasienica Solna (no. 38, 1999: 21; no. 77, 2005: 46), Majdan (no. 38, 1999: 22), Polchowa (no. 39, 1999: 40), Rozdół (no. 42, 2000: 15–17), Kadłubiska (no. 45, 2000: 40), Kuropatniki (no. 45, 2000: 46), Łapszyn (no. 45, 2000: 48), Bartatów (no. 46, 2000: 10; no. 71, 2004: 3); Drohomyśl (no. 46, 2000: 12), Litwinów (no. 50, 2001: 38), Telacze (no. 50, 2001: 39), Nowosiółka Biskupia (no. 50, 2001: 39), Koniuchy (no. 53, 2001: 47–48), Żuków (no. 53, 2001: 52), Kuty (no. 54, 2001: 42), Nowosiółki Liskie (no. 58, 2002: 23), Denysów (no. 58, 2002: 51), Podkamień Rohatyński (no. 60, 2002: 38); Michalcze (no. 63, 2002: 20), Kruhel Wielki (no. 64, 2002: 46); Dołha Wojniłowska (no. 66, 2003: 50); Kołki (no. 67, 2003: 15); Nieświcz (no. 67, 2003: 18–19); Horodziec (no. 67, 2003: 48); Dąbrowica (no. 71, 2004: 40); Żupanie (no. 79, 2005: 44); Niżanokowice (no. 84, 2006: 46); Urycz (no. 86, 2006: 41–43); Dub (no. 92, 2007: 39); Nowosiółki (no. 92, 2007: 50); Radków (no. 92, 2007: 54). Rzeź ok. 60 Polaków w okolicy Koniuchów potwierdza świadectwo ukraińskiego duchownego: Pavlo Oliinyk, Zoshyty (Kiev: Natsionalna akademiia nauk Ukrainy, Instytut ukrainskoi arkheohrafii ta dzhereloznavstva im. M.S. Hrushevskoho, 1995), 66. Wydarzenia na Wołyniu, gdzie udokumentowano ponad 1.000 polskich ofiar we wrześniu 1939, opisane są w następujących pracach: Józef Turowski i Władysław Siemaszko, Zbrodnie nacjonalistów ukraińskich dokonane na ludności polskiej na Wołyniu 1939–1945 (Warsaw: Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce–Instytut Pamięci Narodowej and Środowisko Żołnierzy 27 Wołyńskiej Dywizji Armii Krajowej, 1990), 11–13; Władysław Siemaszko i Ewa Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939–1945 (Warsaw: von borowiecky, 2000), 74, 76, 78, 95, 98, 113, 138, 175, 181, 195, 228–30, 232, 295, 298, 303, 317, 320– 21, 330, 333, 365–67, 370, 372–74, 382, 386, 389, 402, 404, 409, 434, 443, 449, 477, 481, 502, 523–28, 531, 545, 564, 569, 570, 576, 579, 583, 587, 592, 596, 602, 605, 606, 609, 613–14, 634, 636, 647, 648, 650, 654–57, 661, 676, 719, 723, 726, 737, 745, 751, 752, 763, 764, 771, 774, 809–10, 822, 831, 839, 847, 858, 861, 878, 896, 916, 924, 928, 933, 947, 950–51, 958, 973, 985, 989, 991, 993, 997, 1034–36, 1038, 1040, 1140–41. Niedawne szacunki liczby Polaków zabitych na Kresach we wrześniu 1939 – żołnierzy, policjantów, urzędników, ziemian, kolonistów, uchodźców i innych – z rąk swoich nie-polskich sąsiadów, w większości Ukraińców i Białorusinów, sięga aż 15.000, choć liczba ta jest bliżej 5.000. Zob. Ryszard Szawłowski, “Antypolskie wystąpienia na Kresach Wschodnich (1939–41),” in Encyklopedia “Białych Plam” (Radom: Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne, 2000), vol. 1, 165–69.

In addition to the previously cited sources describing assaults on Polish soldiers, the following publications also detail wide- scale violence directed against the Polish civilian population: Ryszard Szawłowski, Wojna polsko-sowiecka 1939: Tło polityczne, prawnomiędzynarodowe i psychologiczne; Agresja sowiecka i polska obrona; Sowieckie zbrodnie wojenne i przeciw ludzkości oraz zbrodnie ukraińskie i białoruskie, Third expanded and revised edition (Warsaw: Antyk–Marcin Dybowski, 1997), vol. 1, 351–443; Łappo, Z Kresów Wschodnich RP na wygnanie, 172 (Szczurzyn, Volhynia), and Henryka Łappo, et al., eds., Z Kresów Wschodnich Rzeczpospolitej: Wspomnienia z osad wojskowych 1921–1940, Second expanded edition (London: Ognisko Osadników Kresowych, 1998), translated as Teresa Jeśmanowa, ed., Stalin’s Ethnic in Eastern Poland: Tales of the Deported, 1940–1946 (London: Association of the Families of the Borderland Settlers, 2000; London: Veritas Foundation, 2008), 433 (Szczurzyn near Łuck), 731–32 (Budowla and Lerypol near Skidel); Antoni Tomczyk, Abyśmy mogli wybaczyć (Warsaw: Stowarzyszenie Rodzin Osadników Wojskowych i Cywilnych Kresów Wschodnich; Sandomierz: Wydawnictwo Diecezjalne, 2001), 27, 58 (Budowla and Lerypol near Skidel); Andrzej Leon Sowa, Stosunki polsko-ukraińskie 1939–1947: Zarys problematyki (Kraków: Towarzystwo Sympatyków Historii, 1998), 84–88; Marek Wierzbicki, Polacy i Białorusini w zaborze sowieckim: Stosunki polsko-białoruskie na ziemiach północno-wschodnich II Rzeczypospolitej pod okupacją sowiecką 1939–1941 (Warsaw: Volumen, 2000), passim; Marek Wierzbicki, Polacy i Żydzi w zaborze sowieckim: Stosunki polsko-żydowskie na ziemiach północno-wschodnich II RP pod okupacją sowiecką (1939–1941) (Warsaw: Fronda, 2001), passim, especially 251–52; Grzegorz Mazur, Pokucie w latach drugiej wojny światowej: Położenie ludności, polityka okupantów, działalność podziemia (Kraków: Uniwersytet Jagielloński, 1994), 20–21; Ryszard Kotarba, “Zbrodnie nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej w województwie tarnopolskim w latach 1939–1945: Próba bilansu,” in Polska–Ukraina: Trudne pytania, vol. 6: Materiały VI międzynarodowego seminarium historycznego “Stosunki polsko-ukraińskie w latach II wojny światowej”, Warszawa, 3–5 listopada 1999 (Warsaw: Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej, Związek Ukraińców w Polsce, i Karta, 2000), 262; Grzegorz Hryciuk, “Straty ludności w Galicji Wschodniej w latach 1941–1945,” in Polska–Ukraina: Trudne pytania, vol. 6, 282–83; Grzegorz Hryciuk, “Zmiany ludnościowe i narodowościowe w Galicji Wschodniej i na Wołyniu w latach 1939–1948,” in Stanisław Ciesielski, ed., Przemiany narodowościowe na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej 1931–1948 (Toruń: Adam Marszałek, 2003), 149–50, 163; Grzegorz Hryciuk, Przemiany narodowościowe i ludnościowe w Galicji Wschodniej i na Wołyniu w latach 1931–1948 (Toruń: Adam Marszałek, 2005), 165–66, 187–88; Grzegorz Hryciuk, “Przemiany demograficzne w Galicji Wschodniej w latach 1939–1941,” in Piotr Chmielowiec, ed. Okupacja sowiecka ziem polskich (1939–1941) (Rzeszów and Warsaw: Instytut Pamięci Narodowej—Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, 2005), 114; Krzysztof Łada, “Creative Forgetting: Polish and Ukrainian Historiographies on the Campaign Against the Poles in Volhynia during World War II,” Glaukopis: Pismo społeczno-historyczne (Warsaw), no. 2/3 (2005): 340–75, at 371–72; Mariusz Bechta, Rewolucja, mit, bandytyzm: Komuniści na Podlasiu 1939–1944 (Warsaw: Rachocki, and Biała Podlaska: Rekonkwista, 2000), 32–35; Wiesław Jan Wysocki, ed., Kapelani wrześniowi: Służba duszpasterska w Wojsku Polskim w 1939 r. Dokumenty, relacje, opracowania (Warsaw: Rytm, 2001), 741 (Volhynia), 753; Antoni Tomczyk, Abyśmy mogli wybaczyć (Warsaw: Stowarzyszenie Rodzin Osadników Wojskowych i Cywilnych Kresów Wschodnich, and Sandomierz: Wydawnictwo Diecezjalne, 2001), passim; Stanisława Lewandowska, Ruch oporu na Podlasiu 1939– 1944 (Warsaw: Ministerstwo Obrony Narodowej, 1982), 45–46 (Włodawa); Stanisława Lewandowska, Nadbużańskiego Podlasia okupacyjny dzień powszedni 1939–1941 (Warsaw: Trio, 2003), 20 (Połoski and Żuki near Biała Podlaska); Lucyna Kulińska and Adam Roliński, eds., Antypolska akcja nacjonalistów ukraińskich w Małopolsce Wschodniej w świetle dokumentów Rady Głównej Opiekuńczej 1943–1944 (Kraków: Fundacja Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego, 2003), 7–8 (Sławentyn, Trościaniec, Szumlany), 11; Józef Niedźwiedź, Leksykon historyczny miejscowości dawnego województwa zamojskiego (Zamość: Regionalny Ośrodek Badań i Dokumentacji Zabytków w Lublinie–Pracownia w Zamościu and Kresy, 2003), 113 (Dub near Komarów), 186 (Husynne near Hrubieszów), 375 (Perespa); Henryk Komański and Szczepan Siekierka, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie tarnopolskim 1939–1946 (Wrocław: Nortom, 2004), 106–13, 115–18, 120– 21, 126, 129–31, 133–35, 137, 140, 159, 161, 167, 173–75, 179, 190, 227, 254, 257, 260, 262–63, 265, 270–72, 322, 353, 364–65, 367, 372–73, 385, 411, 413, 419–20, 468, 474, 480, 488, 497, 500, 503, 509, 513, 612, 620, 624, 626, 631, 638, 642–43, 718, 725, 766, 965, 987; Jan Jerzy Milewski, “Osadnicy wojskowi na Kresach,” Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej, no. 12 (2004): 44–49; Mariusz Filipowicz, “Zbrodnia w Zelwie,” Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej, no. 12 (2004): 80–83; Henryk Smalej, Zbrodnie ukraińskie na terenie gminy Moniatycze pow. Hrubieszów w l. 1939–1944, 2nd revised and expanded edition (Zamość: n.p., 2005), 55, 91, 95, 144–45; Szczepan Siekierka, Henryk Komański, and Krzysztof Bulzacki, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie lwowskim 1939–1947 (Wrocław: Stowarzyszenie Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów, 2006), 33, 49, 175, 178, 179, 183, 192, 195, 210, 214, 235, 341, 345, 475, 477, 484–85, 510, 541–42, 621, 697, 712, 904, 995; Grzegorz Motyka, Ukraińska partyzantka 1942–1960: Działalność Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii (Warsaw: Instytut Studiów Politycznych PAN and Rytm, 2006), 70– 73; Mariusz Zajączkowski, “Spór o Wierzchowiny: Działalność oddziałów Akcji Specjalnej (Pogotowia Akcji Specjalnej) NSZ w powiatach Chełm, Hrubieszów, Krasnystaw i Lubartów na tle konfliktu polsko-ukraińskiego (sierpień 1944 r.–czerwiec 1945 r.), Pamięć i Sprawiedliwość, no. 1 (2006): 297; Zdzisław Konieczny, Stosunki polsko-ukraińskie na ziemiach obecnej Polski w latach 1918–1947 (Wrocław: Stowarzyszenie Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów, 2006), 36–37, 128; Szczepan Siekierka, Henryk Komański, and Eugeniusz Różański, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie stanisławowskim 1939–1946 (Wrocław: Stowarzyszenie Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów, 2008), 7–8, 146, 216, 234, 240, 252, 259, 283, 294, 298–99, 309, 342, 446, 450, 570, 578, 582, 586, 588, 593–95, 600, 603, 606, 610, 619, 620, 641, 642, 727, 762, 783, 790. Gaither Warfield, amerykański misjonarz metodysta który mieszkał w Warszawie przed wojną, złapał się w pułapkę kiedy przybyli sowieci: "na głównej szosie między Łuckiem i Równe, wyprzedziłem jakichś spierających się ludzi. Młodzi Ukraińcy zatrzymali 4 polskich uchodźców na rowerach i zażądali by oddali im te rowery. I właśnie w tym momencie dojechali 3 nowi cykliści ze wschodu (uciekający przed sowietami). Ukraińcy pobiegli by złapać kierownice pierwszych dwu, a trzeci odwrócił się błyskawicznie i odjechał… wtedy zobaczyłem, że 1 z Ukraińców złapał czapkę uchodźcy i próbował zabrać mu płaszcz. Polaków było dużo więcej. Nikt mnie nie zauważył, i odszedłem. Kiedy znalazłem się w bezpiecznej odległości od nich, zwolniłem. Wtedy zauważyłem coś leżącego w krzakach przy drodze. Rozchyliłem gałęzie. Tym czymś były pobite i posiniaczone ciała bez ubrań. Zalana słońcem autostrada i uśmiechnięta wieś nagle zmieniła się w horror". Zob. Hania i Gaither Warfield, Wezwij nas na świadków: polska kronika / Call Us to Witness: A Polish Chronicle (New York and Chicago: Ziff-Davis Publishing Company, 1945), 54. Gaither Warfield pisze też o przypadkach ukraińskich rolników ukrywających rannych polskich żołnierzy, jak piszą te inne źródła. Ibid., 53. Polskie świadectwo opisuje los polskich osad w regionie Iwanowicze na Polesiu w przeddzień sowieckiej inwazji: "Powstały hordy gangów. Grabież i mordy całej ludności polskiej, szczególnie mężczyzn w wieku powyżej 16 lat. Rzadko spaliśmy w domu, co noc korzystając z innej kryjówki. Pewnego późnego popołudnia przyszła do nas w strasznym szoku kobieta z Alby. Noc wcześniej, gang z Wieraszek [pobliska ukraińska czy może bialoruyska wioska – MP] zqabrał jej męża i torturował go na śmierć. Poszła za nimi i widziala całe przerażające przejście. Wybili mu zęby, odcięli język i uszy, wyrwali oczy i spalili go żywcem… Wszyscy chłopcy i mężczyźni z Alby zostali wymordowani w ten sposób". Autor też pokazuje: "Po przybyciu Armii Czerwonej wszystkie mordy dokonane na polskich cywilach przez lokalną milicję ustały, ale wielu ludzi takich jak kięży, nauczycieli i lekarzy aresztowano w środku nocy. Rodziny nie mogły dowiedzieć się co się z nimi stało". Zob. Zofia Niebuda, Mój Anioł Stróż / My Guardian Angel (Toronto: Easy Printing, 1996), 24–25. Żydowskie ofiary ukraińskich ataków we wrześniu 1939 były dużo mniej częste. Ukraińcy spalili Żydów w Niżankwicach koło Przemyśla w wiejskiej synagodze. Zob. świadectwo Zofii Lis w Ewa Kurek

Dzieci żydowskie w klasztorach: Udział żeńskich zgromadzeń zakonnych w akcji ratowania dzieci żydowskich w Polsce a latach 1939–1945 (Lublin: Clio, 2001), 171–72. Sześciu Żydów zabito Zalesiu koło Czortkowa, czterech w Koniuchach koło Brzeżan, i pięciu w Michalczach koło Horodenka. Zob. odpowiednio Na Rubieży (Wrocław), no. 15 (1996): 25, no. 53 (2001): 47, i no. 63 (2002): 21. Zob. też Komański i Siekierka, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie tarnopolskim 1939–1946, 111

_____________

To na te realia Polacy mieli zareagować. W odpowiedzi apologetom twierdzącym, że te antypolskie grupy były nieistotnym i marginalnym składnikiem ich społeczności, historyk Tomasz Strzembosz pokazał dość spostrzegawczo, że nawet gdyby 1.000 uzbrojonych Żydów uczestniczyło w takich działaniach, to byłoby istotna liczba. W końcu przekraczała liczbę Żydów, którzy schwycili za broń w warszawskim getcie w 1943 – walka którą uważa się za symbol heroizmu pół miliona warszawskich Żydów. [1154]

Warunki dla Polaków we wrzesniu 1939 przypominała opisy – często spotykane w żydowskiej historiografii – traktowania żydowskiej ludności przez lokalną ludność po wejściu Niemców w czerwcu i lipcu 1941. Ale jest jedna zasługująca na uwagę różnica. Kiedy mniejszości narodowe obróciłuy się przeciwko polakom we wrześniu 1939, i uczestniczyły w antypolskich demonstracjach i fałszywych pogrzebach Polski, duża część okrucieństw wobec Polaków już miała miejsce przed przybyciem armii sowieckiej. Typowe świadectwo o losie Żydów na początku lata 1941, z przeplataną polską analogią, jest taka:

A zatem, czy nacjonalistyczne grupy chwilowo kontrolowały sytuację, czy działały pod nazistowskim [sowieckim] 'nadzorem', antyżydowska [antypolska] przemoc była zorganizowana i odbyła się pod widmem narodowej państwowości, dając jej wygląd rodzimej inicjatywy…

Więc narodowe oczyszczanie rozpoczęło się od rytuału przemocy jaki zwiastował świt nowego porządku. Po wycofaniu się sowietów [wejściu] duże tłumy uczestniczyły w dedemonstracjach politycznych z okazji zakończenia 'żydowsko-bolszewickiego' [polskiego] reżimu…

Środowisko "Jedwabnego państwa" umożliwiło zatem napastnikom, bez względu na ich pochodzenie etniczne, działać z odrobiną pewności, że działania antyżydowskie były sankcjonowane, a działanie w grupach zmniejszyło wszelkie ograniczenia moralne czy psychiczne…

Chłopi byli wśród najbardziej aktywnych uczestników, przyjeżdżających na miejsca pogromów ciągnietymi przez konie wozami, na które ładowali łupy z żydowskich [polskich] domów, mieszkań i sklepów. [1155]

Ogólnie rzecz biorąc, konflikt powstał z powodu jawnej kolaboracji ze strony członków mniejszości etnicznych, wśród nich wielu Żydów, z sowieckimi najeźdźcami, w czasie kiedy polska armia jeszcze walczyła z Niemcami. Wielu, ale na pewno nie wszyscy czy nawet większość tych aktorów to komuniści – wielu było po prostu prosowieckich albo antypolskich.

Ale to nie było koniecznie normą dla zachowania żydów i innych mniejszości. W kilku miastach takich jak Gwoździec i Zabłudów, Żydzi byli w komitetach obrony utworzonych przez prolskie władze miejskie dla zachowania porządku po wyjściu polskiego wojska i policji. [1156] W miasteczku Krasne koło Mołodeczna, na przedwojennej granicy polsko-sowieckiej, jednym z ostatnich aktów lokalnych Żydów było dostarczenie komendantowi polskiej armii walizki z dużą kwotą pieniędzy przekazanych przez Zydów dla polskiego Narodowego Funduszu Obrony. [1157]

Kontrast był szczególnie uderzający w Wasilkowie, w przeważająco polskiej prowincji Białystok. Lokalni Polacy i Żydzi utworzyli komitet z przedstawicielami obu grup żeby zapobiec chaosowi w kresie między upadkiem polskiej władzy cywilnej i przybyciem Niemców. Wtedy jego członkowie rzekomo nosili białą opaskę na rękawie by pokazać ich "neutralność", i nikt nie witał ani nie kolaborował z niemieckimi najeźdźcami. Niemy aresztowali wielu polskich i żydowskich gapiów i ograbili sklepy w mieście zanim odeszli, ale Polacy nie mieli żadnego udziału w tych naruszeniach. Ale kiedy wkrótce potem przyszli Rosjanie, nastrój się zmienił i drogi onu społeczności – Polaków i Żydów – rozeszły się radykalnie:

Mordechai Yurowietski , syn blacharza, podniósł czerwoną flagę na wieży straży pożarnej.

Zrzucane z samolotu ulotki głosiły: "bracia i siostry zach. Białorusi. Z rozkazu tow. Stalina, Armia Czerwona przychodzi wam z pomocą…"

Lewicowe elementy w mieście szynko ustanowiły milicję. Ulice były pełne ludzi [Żydów i Białorusinów] śmiejących się i paplających w świątecznym nastroju. Nikt nie chciał iść do domu wieczorem z obawy przed okazją powitania Armii Czerwonej. Dopiero późnym wieczorem powoli do miasta przyjechała czarna limuzyna. Zatrzymała się i jeden z mężczyzn wewnątrz zapytał o drogę do p. Wasilkowskiego. Wasilkowski pracował jako maszynista w garbarni należącej do braci Barasch. NKWD miała dziwne sposoby współpracy ze swoimi agentami.


(Koniuchy), 198 (Zalesie), 638 (Koniuchy). W wiosce Kalinów (Kaiserdorf) koło Sambor zamordowano 11 Żydów. Zob. Siekierka, Komański i Bulzacki, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie lwowskim 1939–1947, 904. W Brzeżanach ukraińskie grupy nacjonalistyczne wymordowały kilka żydowskich rodzin. Zob. Prusin, Ziemia między / The Lands Between, 130. Józef Niedźwiecki (M. Ch. Porajer) opisał ryzyko przekraczania granicy niemiecko-sowieckiej koło Sanoka: złapani przez ukraińskich nacjonalistów Polacy byli często bici, a Żydzi przez nich mordowani. Zob. Marian Turski, red., Losy żydowskie: Świadectwo żywych, vol. 2 (Warsaw: Stowarzyszenie Żydów Kombatantów i Poszkodowanych w II Wojnie Światowej, 1999), 292. Inny taki przykład znajduje się w J. Berglas i Sh. Yahalomi (Diamant), red., Sefer Strizhuv ve-ha-sevivah (Tel Aviv: Former Residents of Strzyzow [Strzyżów] in Israel and Diaspora, 1969), 233 ff.: “Ukraińskie bandy atakowały wozy żydowskich uchodźców, zwłaszcza podróżujących samotnie… Najbardziej niebezpieczny teren był koło Leska.Tam Ukraińcy zabili grupę wracających do domu uchodźców. Pośród zabitych był syn Reba Ephraima Knellera. Tylko kilku przeżyło tę rzeź, znajdując schronienie w niemieckiej jednostce kuchni polowej". <http://www.jewishgen.org/yizkor/Strzyzow/strzyzow.html>.

[1153] Motyka, Ukraińska partyzantka 1942–1960, 72–73.

[1154] Tomasz Strzembosz, “To nie była nieliczna grupa,” Więź (Warsaw), luty 2002, 93.

[1155] Alexander V. Prusin, Ziemie między: konflikt na pograniczach wschodniej Europy /The Lands Between: Conflict in the East European Borderlands, 1870–1992 (Oxford and New York: Oxford University Press, 2010), 156–59.

[1156] Terpin, Przegrani zwycięzcy, 11; Shmueli-Schusch, Zabludow.

[1157] Grzelak, Wrzesień 1939 na Kresach w relacjach, 100. Ponieważ wojska polskie były już w dzikim chaosie, funduszy nie przyjęto.

________________

Następnego ranka weszła armia. Żołnierzy zakwaterowano w mieście. Każdego ranka maszerowali ulicami do kuchni polowych mile śpiewając. Młodzi szli za niimi i śpiewali razem kiedy mogli. Te piosenki stały się popularne, szczególnie "Katiusza"…

Życiem kulturalnym kierował oddelegowany z Mińska urzędnik. Była nim w średnim wieku Żydowka… kiedy Rosjanie zdecydowali zrobić klub z głównej synagogi… zaprotestowaliśmy do żydowskiego oficera kulturalnego. Nalegała, że nic nie może zrobić, i zasugerowała byśmy podeszli do komisarza politycznego. Miał żydowsko brzmiące nazwisko. Chwalił się, że to on zaproponował konwersję synagogi, i w końcu uległ i zostawił ją nietkniętą. [1158]

Chaim Mielnicki, o którego wyczynach odnieślimy się we wcześniejszym rodziale, był kolejnym prominentnym agentem NKWD, który sporządzał listy Polaków do aresztowania i deportacji do gułagu.

Nie ma po prostu żadnych dowodów na poparcie twierdzenia Dova Levina, że polska armia w której też służyły tysiące Zydów, łapała okazję "napadu" na każdego napotkanego Żyda. Mimo że pojedynczy dezerterzy z armii i inne niezdyscyplinowane elementy mogły angażować się sporadycznie w działania przestępcze – głównie rabunki i grabieże – kiedy polska armia zaczęła się rozpadać i lokalne polskie władze upadły lub uciekły w obliczu nieuchronnego obcego przejęcia, na pewno nie wszyscy czy nawet duża liczba żołnierzy brała udział w takich wyczynach, które w każdym razie dotykały różne grupy łącznie z Polakami. [1159]

O wiele bardziej wiarygodny opis okoliczności otaczających starcia jakie miały miejsce w różnych lokalizacjach we wsch. Polsce pokazuje Jan Tomasz Gross w pracy z 1988: działania "tzw. mniejszości etnicznych – szczególnie Ukraińców i Białorusinów - którzy rzekomo łapali w zasadzkę małe grupy polskich żołnierzy… i którzy atakowali miejscowe polskie społeczności i funkcjonariuszy teraz nie działającej administracji państwowej" prowokowali wrogą reakcję przeciw tym wrogim elementom. Rzeczywiście, polskie świadectwa potwierdzają, że ataki na Polaków, i nawet otwarte bunty, były częste. Jak można było oczekiwać, polscy żołnierze i policjanci, jak każda oblężona armia, brała odwet przeciwko akcjom sabotażu i ataków dokonując egzekucji na V-kolumniostów schwytanych z bronią, oddając ogień podczas ostrzeliwań, i niekiedy podpalając wioski (rzadko krzywdzono chłopów), gdzie działali snajperzy i bandy. [1160]


[1158] Mendelewicz, Księga pamięci Wasilkowa / The Wasilkower Memorial Book, 91–95. Wcześniej dowiadujemy się, że "liderem wasilkowskich żydowskich komunistów był Moszkowski, kierownik szkoły Bundystów… Jego kolegami byli syn rabina Asher Halpern i Dovid Katz. Komuniści walczyli z buddystami o dusze uczniów. Z pierwszej tury którzy ukończyli VII klasę [sic], niemal wszyscy dołączyli do komunistów. Przyszłymi komunistycznymi liderami byli: Boruch Katz, Velvl Shapiro, Boruch Farber, Chaike Loszyeki, Faiga Sivovitch i inni… Nie mieli żadnego kontaktu z polskimi komunistami, których było bardzo mało. Tylko 2 z nich byli znani". Ibid., 71. Inni żydowscy komuniści wymienieni później to: Velvl Kagan, Chona Perlstein. Ibid., 126.

[1159] W Zakrzówku w prowincji lubelskiej, Żyd przypisuje polskiej armii zatrzymanie przemocy i grabieży przez bandę Polaków oburzonych tym, że "część żydowskiej młodzieży… okazywała sympatię wobec władz sowieckich"; jedyną ofiarą był Polak który pomagał Żydom. Zob. świadectwo Gedala Erenberg, Yad Vashem Archives, M–1/E–1563.

[1160] Gross, Rewolucja z zagranicy / Revolution from Abroad, 18–21. Dodatkowe przykłady odwetu zob.: Wegierski, Wrzesień 1939 / September 1939, 131 (wioska nad Dniestrem); Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia polityczna Polski, 1864–1945, vol. 3, 59–60 (Piaseczno, Nadiatycze koło Mikołajowa); Petro Mirchuk, Narys istorii Orhanizatsii Ukrainskykh Natsionalistiv, vol. 1 (1920–1939) (Munich, London and New York: Ukrainske Vydavnytstvo, 1968), 586–87; Yitzhak Sternberg, Pod przybraną tożsamością / Under Assumed Identity (Israel: Hakibbutz Hameuchad, and Ghetto Fighters’ House, 1986), 26; Czesław K. Grzelak, Kresy w czerwieni 1939: Agresja Związku Sowieckiego na Polskę w 1939 r. (Warsaw: Wojskowy Instytut Historyczny Akademii Obrony Narodowej and Neriton, 1998), 194; Alfred Jasiński, “Borysławska apokalipsa,” Karta, no. 4 (1991): 102; Na Rubieży (Wrocław), no. 35 (1999): 37 (Korczunek koło Stryja); Na Rubieży (Wrocław), no. 40 (1999): 38 (Pakość near Mościska); Siemaszko i Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939–1945, vol. 1, 98 (Podzamcze), vol. 2, 1141 (Piaseczno); Wierzbicki, Polacy i Białorusini w zaborze sowieckim, 164, 167–68 (Stukały, Króle); Wysocki, Kapelani wrześniowi, 731 (Niesuchoiże and Świateź in Volhynia); Wysocki, Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów w Polsce w latach 1929–1939, 356; Komański and Siekierka, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie tarnopolskim 1939–1946, 113 (Kuropatniki), 140 (Barysz), 147–49 (Buczacz, Czechów), 152 (Jazłowiec), 163 (Nowostawce, Buczacz), 173 (Słobódka Górna), 179 (Zubrzec), 185 (Byczkowce), 192–93 (Połowce), 194 (Skorodyńce), 198 (Wyganaka), 265 (Nowosiółka-Bekerów), 266 (Panowice), 271 (Szumlany), 276 (Zawadówka), 277 (Zawałów), 317 (Niemiłów), 332 (Chmieliska), 340 (Leżanówka), 347 (Poznanka Hetmańska), 361 (Borki Wielkie), 383 (Szlachcińce), 403–4 (Laskowce), 406 (Mogielnica), 420 (Wierzbowiec), 443 (Torskie), 445 (Uhryńkowce), 514– 15 (Zazule-Kozaki), 821–22 (Leżanówka), 871–72, 877 (Laskowce); Siekierka, Komański i Bulzacki, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie lwowskim 1939–1947, 192–93, 195 (w pobliżu Borysławia), 344 (Kobylnica Wołoska koło Jaworowa), 612 (Winniki); Tadeusz Chinciński, “Niemiecka dywersja w Polsce w 1939 r. w świetle dokumentów policyjnych i wojskowych II Rzeczypospolitej oraz służb specjalnych III Rzeszy, część 2 (sierpień–wrzesień 1939 r.),” Pamięć i Sprawiedliwość, no. 1 (2006): 191–93; Motyka, Ukraińska partyzantka, 71 (Piaseczno i w innych miejscach); Żbikowski, U genezy Jedwabnego, 69 (Kaszówka koło Kowel - wymownie, skoro Żydzi którzy schronili się w tej wiosce nie strzelali do polskiej armii, ich oszczędzono).

___________

W burzliwych czasach takie środki należy uważać za legalne formy samoobrony w celu ograniczania szerzenia się działalności wywrotowej.

Ale udział Żydów w takich wydarzeniach unika lub pomniejsza Gross. Co więcej, niektóre z jego wniosków o zachowaniu żydowskim są w najlepszym razie niepewne. Np. zgadza się, że "łuki triumfalne i chłopska milicja nie miały na celu złościć starego reżimu ani go kwestionować, a raczej witać czy jednać z nowym". [1161] Najwyraźniej spełniały obie funkcje. Witaniu sowietów zwykle towarzyszyły antypolska retoryka i spontaniczne aresztowania polskich urzędników i personelu wojskowego przez lokalnych kolaborantów. Dlatego, i z powodów przedstawiuonych przez polską historyk Teresę Prekerową później w tekście, trzeba odrzucić tezy Davida Ebgela, że Żydzi tylko witali sowietów "jako siłę wyzwoleńczą, a nie najeźdźczą", i że ich rekacji nie można w całości przypisać zatrzymanemu zagrożeniu dla ich bezpieczeństwa fizycznego okazywanemu przez Niemców. [1162] Liczne świadectwa zebrane w niniejszej pracy wskazują na inne, często ważniejsze czynniki odgrywające tu rolę.

Jeśli chodzi o opinię, że Żydzi utworzyli jednostki samoobrony jedynie żeby zażegnać skierowane przeciwko nim pogromy, to już wykazano, że ataków (w większości rabunki i grabieże) dokonywały różne frakcje, głównie przestępcze i w większości nie-polskie. Miały miejsce w czasie niesnasków i rosnącej anarchii, kiedy gwałtowanie rozpadały się polskie władze cywilne i policja w obliczu inwazji ze wszystkich stron, i były zarówno przeciwko Polakom jak i Żydom. [1163] Gross nie zajmuje się też sprawą licznych antypolskich wyczynów, w jakie zbyt często angazowała się żydowska milicja z własnej inicjatywy, nawet przed przybyciem wojsk sowieckich.


[1161] Gross, Rewolucja z zagranicy / Revolution from Aboad, 20–21. Niedawno Gross twierdził też, że "perspektywa wyemancypowania z żydowskości jak i emancypacji Żydów [przez sowietów] ściągała młodzież na ulice by wiwatować Armię Czerwoną, a później działać dla sowieckich okupantów". Zob. Gross, “Pogmatwana sieć: konfrontacja stereotypów ws. relacji między Polakami, Niemcami, Żydami i komunistami / A Tangled Web: Confronting Stereotypes Concerning Relations between Poles, Germans, Jews, and Communists,” w Deák, Polityka odwetu w Europie / The Politics of Retribution in Europe, 103.

[1162] David Engel wyszedł z tym twierdzeniem kiedy zganił amerykańskiego historyka Richarda C. Lukasa za podniesienie kwestii żydowskiego zachowania wobec Polaków za sowieckiej okupacji w kluczowej pracy Zapomniany holokaust: Polacy pod okupacją niemiecką / The Forgotten Holocaust: The Poles under German Occupation, 1939–1944 (Lexington: University Press of Kentucky, 1986), nawiązując do rzekomego "konsensusu opinii naukowej" w tej kwestii. Lukas odpowiedział, że jeśli istnieje taki konsensus, to ogranicza się do kręgów żydowskich. Zob. David Engel, Polacy, Żydzi i obiektywność historyczna / “Poles, Jews and Historical Objectivity,” Slavic Review, no. 3–4 (Fall/Winter 1997): 575, i Richard C. Lukas, Reakcja / “A Response,” Slavic Review, ibid., 586–87. Stanowiąc wyraźną poprawę kalibru i tonu dyskursu o stosunkach polsko-żydowskich, a nawet uważany przez niektórych za "przełom", bardzo chwalona praca Michaela C. Steinlaufa Niewolnictwo wobec zmarłych: Polska i pamięć o holokauście / Bondage to the Dead: Poland and the Memory of the Holocaust (Syracuse, New York: Syracuse University Press, 1997), na 33–37, nie odstępuje od znanych wzorców gdy zajmuje się reakcją Żydów na okupację sowiecką. Co więcej, praktycznie ignoruje kwestię żydowskiego zachowania wobec Polaków, a tym samym wybiórczą pamięć Żydów o tym. (to jest w uderzającym kontraście z jego szczegółowym opisem zachowania Polaków za okupacji niemieckiej, i konkretnie oskarżeń wobec Polaków.) Steinlauf mówi o ukraińskich i białoruskich chłopach "podżeganych do gwałtownej zemsty na ich polskich obszarnikach", i o żydowskiej "niechęci do polskiej władzy", i ich postrzeganiu władzy sowieckiej jako preferowanej do władzy niemieckiej, i uczestnictwie mniejszości w "witaniu Armii Czerwonej kwiatami i wiwatami", z Żydami jako "szczególnie widocznymi podczas całowania sowieckich czołgów". Choć zgadza się, że "niektórzy [Żydzi] nawet dołączyli do sowieckiego aparatu bezpieczeństwa", to nie konkretyzuje co dokładnie oni, i inni, robili np. cytując znany raport Jana Karskiego. Następnie mówi, że "wszystko to dokładnie zauważali oblężeni Polacy" , i że "sprzeczne żydowskie interesy…dostawały się do [polskich] antysemickich fantazji by utworzyć mit o żydowskiej zemście". Do tego dodaje, że "pogłoski i sowieckiej okupacji wschodu zalały Generalną Gubernię. Te pogłoski zazwyczaj upiększały temat 'tego co oni [Żydzi] zrobili nam po drugiej stronie Bugu'". I w końcu Steinlauf pokazuje jak bardzo Żydzi też cierpieli za władzy sowieckiej, i jak rozczarował ich ten system. Wszystko to każe niepodejrzewającemu czytelnikowi zastanowić się na co dokładnie ci "antesemiccy" Polacy muszą tak narzekać. Dla książki która tak obsesyjnie zajmuje się "pamięcią" jest to wybielacz. Jakby tego było mało, Steinlauf gani Richarda Lukasa za "poważne niedocenianie polskiego antysemityzmu i dąży do zatarcia różnicy między nazistowską polityką wobec Żydów i Polaków”. Steinlauf nie stroni też od krytyki Normana Daviesa, który jest rzekomo winny - co jest oczywiście nieprawdziwe - z powodu "niezrozumienia istotnej różnicy między losami Żydów i Polaków podczas wojny”. Ibid., 153. Nic dziwnego, że dialog polsko-żydowski jest, według wielu Polaków, w impasie.

__________

Duża część niepokoju społecznego po stronie mniejszości etnicznych na Kresach była bezpośrednim skutkiem sowieckiej propagandy i agitacji. Samoloty zrzucały tysiące ulotek zachęcających ukraińskich i białoruskich chłopów do złapania za "broń, kosy, widły i siekiery" przeciwko ich "staremu wrogowi – polskim panom". [1164] Był to wyraźny sygnał sowieckich najeźdźców, że Polaków można bezkarnie atakować. Naoczny świadek z Łucka tak wspominał:

Wkrótce okazało się, że pogłoski o przychodzących bolszewikach były fałszywe. Jeszcze przed wejściem do miasta sowieckie samoloty zrzucały ulotki (które widziałem na własne oczy) podżegające chłopów do przejmowania posiadłości obszarników, bicia ich itd. Bolszewicy ustanowili porządek jak tylko weszli. [1165]

Po konsolidacji władzy, żeby zdystansować się od tych aktów, władze sowieckie wtdały ogłoszenie krytykujące działalność "ukraińskich nacjonalistów", przeprowadziły "pogromy" przeciwko Żydom i Polakom. "Wrogami" – powtórzyła proklamacja , byli "obszarnicy i kapitaliści… wszelkiej narodowości". [1166] Ale polskich osadników dalej szkalowano jako okrutnych wyzyskiwaczy ukraińskich i białoruskich chłopów (których rzekomo bili do nieprzytomności albo po prostu zabijali) na Zgromadzeniu Nsrodowym Zach. Ukrainy i Zgromadzeniu Ludowym Zach. Białorusi, kiedy ukraińscy i białoruscy deputowani nalegali na deportację osadników. [1167]


[1163] Sytuację w Wielkich Kruhowiczach koło Łunina na Polesiu tak opisał były mieszkaniec: "Służby cywilne regionu uciekły, jak i policja… Bezprawie szalało we wiosce. Szewc o nazwisku Kupajczyk, kryminalista którego skazano przed wojną na 5 lat więzienia i internowano w Berezie Kartuskiej… ogłosił w całej wiosce, że on teraz rządzi. Zromadził wokół siebie więcej tego rodzaju ludzi, którzy przed wojną myśleli tylko o rabowaniu… i oni stali się władzą. Obchodzili posiadłości porzucone przez bogatszych ludzi, i zabierali wszystko co w nich było: żywność, meble, odzież, holenderskie sery itd. … Mijały tygodnie i ustanowiono jakiś rodzaj władzy, która składała się z tych samych złodziei, kryminalistów i bandytów. To była władza Sowieckiej Republiki Socjalistycznej". Zob.Władysław Różycki, “Moje tragiczne życie,” w Benedykt Heydenkorn, red., Pamiętniki imigrantów polskich w Kanadzie, vol. 3 (Toronto: Canadian-Polish Research Institute, 1978), 117. Inny Polak wspominał sytuację w rejonie Nieświeży: "W pierwszych dniach po bolszewickiej inwazji, jacyś Ukraińcy i Żydzi grozili Polakom, i były nawet ataki i rabunki". Zob. Grudzińska-Gross i Gross, Wojna oczami dzieci / War Through Children’s Eyes, 91; też w Gross, “Społeczność żydowska na anektowanych przez sowiety terytoriach w przeddzień holokaustu: opinia socjologa / The Jewish Community in the Soviet-Annexed Territories on the Eve of the Holocaust: A Social Scientist’s View,” w Dobroszycki, Holokausy w Związku Sowieckim / The Holocaust in the Soviet Union, 168 n.12.

[1164] Ryszard Szawłowski, “Antypolskie wystąpienia na Kresach Wschodnich (1939–41),” in Encyklopedia “Białych Plam”, vol. 1, 166. Wspomniana ulotka jest w Szawłowski, Wojna polsko-sowiecka 1939 (1997), vol. 2, 437 (po ukraińsku); polski przekład na 203. (Słowo “byi” po ukraińsku rozumiano jako "zabij" albo "walcz".) Nie powinno się też pomijać roli nie-sowieckiego podżegania. Według niemieckich źródeł,, w przeddzień wojny 4.000 ukraińskich nacjonalistycznych agentów wyszkolonych przez Abwehrę w sabotażu i dywersji zinfiltrowało Galicję, podżegało ludność ukraińską i uczestniczyło w aktach przemocy wobec Polaków. Zob. Piotrowski, Holokaust Polski / Poland’s Holocaust, 205.

[1165] Grudzińska-Gross i Gross, Wojna oczami dzieci / War Through Children’s Eyes, 184. Jest wiele świadectw o ulotkach zrzucanych na drogi zachęcających lokalną ludność do zabijania polskich panów, obszarników i oficerów kosami, widłami i inną bronią. Zob. np. Władysław Dymitrowski, Nasza Polska (Warsaw),1.09.1999; Maria Antonowicz, “Polacy na Kresach w latach 1939–1941,” Nasza Polska, 9.09.1999 (Mołodeczno); Poszwiński, Spod Łowicza do Londynu, 112 (Zdzięcioł); świadectwo Ewarysta Leopolda H. w Gross i Grudzińska-Gross, W czterdziestym nas Matko na Sybir zesłali…, 292 (Dmytrów).

[1166] wymieniona prok.;amacja znajdje się w Szawłowski, Wojna polsko-sowiecka 1939 (1995, 1997), vol. 2, 202 (ukraiński); polski przekład na 438. Odniesienie do polskich ofiar pogromów było, najwyraźniej, ćwiczeniem w "politycznej poprawności". Nic nie wiadomo o działaniach podjętych przez sowieckie władze by ukarać tych, którzy uczestniczyli w przemocy wobec Polaków. Z drugiej strony, ataki na Żydów był\y ostro karane. Za mord 3 Żydów we wiosce Koniuchy koło Brzeżan, 3 Ukraińców w Tarnopolu i 14 innych skazano na 10 lat ciężkiej pracy. Ale mord ponad 60 Polaków na tym terenie przez ukraińskich nacjonalistów uszedł bezkarnie. Zob. Pavlo Oliinyk, Zoshyty (Kiev: Natsionalna akademiia nauk Ukrainy, Instytut ukrainskoi arkheohrafii ta dzhereloznavstva im. M.S. Hrushevskoho, 1995), 66–67. O tych i innych mordach setek Polaków, zarówno cywilów jak i wojskowych, w Brzeżanach, prowincja Tarnopol, zob. też Na Rubieży (Wrocław), no. 16 (1996): 14–29.

[1167] Ciesielski, Hryciuk i Srebrakowski, Masowe deportacje ludności w Związku Radzieckim, 210–11.

______________

W niedawnej pracy Śmierć sztetla / The Death of the Shtetl, [1168 ]Yehuda Bauer powtarza podstawowe odkrycia historyków Ben-Cion Pinchuka i Dova Levina i niektóre charakterystyczne sformułowania znalezione w żydowskiej historiografii, jednocześnie modyfikując niektóre z nich. Śmierć sztetla jest bardzo nierówną książką i praca Bauera pozostawia dużo do życzenia. Z drugiej strony Bauer uznaje, że Żydzi byli prominentni w przejściu pod władzę sowiecką i że komitety robotnicze i milicja jakie powstały na początkowych etapach sowieckiej okupacji składały się w większości z Żydów. Co więcej, represjonowały byłych urzędników państwa polskiego.

Żydowscy komuniści, choć niewielu liczbowo, stali się prominentni w przejściu pod władzę sowiecką. Władze sowieckie ustanowiły komitety robotnicze, w których było wielu Żydów, żeby sprawować kontrolę nad miastami i wioskami… Żydzi dołączyli lub ustanawiali milicję [lokalną policję] wczesniej lub tuż po sowieckiej okupacji. W niektórych miejscach w Galicji czy na Wołyniu Żydzi stanowili do 70% członkostwa milicji. Ci milicjanci konfiskowali główne przedsiębiorstwa i aresztowali wielu polskich urzędników. [1169]

Ale on nie pozwala by takie fakty były podstawą jego oceny żydowskiego zachowania lub jego wpływu na postawy Polaków. Co więcej, skrupulatnie unika przytoczonych poniżej dowodów na to, że komitety robotnicze i milicja odegrały rolę w prowokowaniu odwetu ze strony polskiego wojska.

Choć uznaje, że "wojska sowieckie jakie przyszły by zająć region były witane, w wielu przypadkach z entuzjazmem, przez Żydów", to Bauer próbuje neutralizować ten fakt, twierdząc, że inni robili to samo, i podkreśla wielokrotnie, że "wielu Polaków" też witało sowietów. [1170] Jak wykazałem, każde takie powitanie ograniczało się do przygranicznych miast gdzie Polacy poczatkowo wierzyli w sowiecką opinię, że przyszli by bronić Polski przed Niemcami. Ponadto było to krótkotrwałe i nie towarzyszyły mu antypolskie i prosowieckie hasła. A po co komplikować linię obrony tak "drobnymi" róznicami? Jak inni podobni mu historycy, tych którzy nie zgadzają się z jego bardzo defensywną interpretacją tych wydarzeń, odrzuca się jako "polskich nacjonalistów". (Najważniejszą pośród tych ostrych historyków jest Joanna Michlic, która ciągle walczy z polskimi "etno-nacjonalistami", którzy nie zgadzają się z jej poglądami. Michlic opowiada się za ekstremistycznym poglądem, że każdy niekorzystny komentarz na temat zachowania Żydów jest przejawem antysemityzmu). Bauer uzasadnia również przejawy nielojalności obywateli żydowskich tym, że źle traktowano ich w Polsce, więc nie byli winni państwu swojej lojalności.

Polscy politycy i ideolodzy później oskarżyli Zydów o Kresy – a tym samym wszystkich Żydów – o zdradę Polski w chwili potrzeby, o utożsamianie się z sowieckimi najeźdźcami. To stalo się główną linią ideologiczną polskich nacjonalistów wobec Żydów w czasie II wojny światowej w samej Polsce jak i w polskim rządzie na uchodźstwie w Londynie; to powtarza się w polskiej historiografii i w polskiej literaturze do dnia dzisiejszego. Problem z tym argumentem jest taki, że z punktu widzenia większości Żydów, Polska międzywojenna była opresyjnym reżimem, i nie można było wymagać lojalności od jej źle traktowanej żydowskiej ludności. [1171]

W przeciwieństwie do innych żydowskich historyków, Bauer uznaje, że Żydzi też brali udział w grabieży, na co istnieje wiele dowodów, choć Bauer nie cytuje żadnego z nich. Jeśli chodzi o reakcję polskiej armii na zbrojne bunty na Kresach, Bauer łagodzi twierdzenie Diva Levina, że oni "napadali" na każdego napotkanego Żyda; raczej oni rzekomo organizowali niesprowokowane "pogromy", których władze lokalne raczej nie hamowały, a niekiedy do nich zachęcały.


[1168] Yehuda Bauer, Śmierć sztetla / The Death of the Shtetl (New Haven, Connecticut and London: Yale University Press, 2009).

[1169] Ibid., 38–39.

[1170] Ibid., 35–37.

[1171] Ibid., 37.

__________________

Polskie wojsko, sfrustrowane i wściekłe z powodu klęski ich kraju, też niekiedy rabowało Żydów i ich zabijało. To czy na antyżydowskie pogromy zezwalano, zależało od lokalnego przywództwa… W Grodnie… około 30 Żydów zabito w pogromie przed wejściem sowietów… W Dereczyniw… Polacy – niejasne jest czy polska armia czy lokalna policja – usiłowały zorganizować pogrom, ale miejsciwy, przypuszczalnie katolicki ksiądz temu zapobiegł. [1172]

Ignorancja Bauera i a priori odrzucanie polskich źródeł, i jego wybiórcze wykorzyswtywanie żydowskich źródeł, poważnie kompromituje jego naukowość. Wydarzenia w Grodnie, które opisaliśmy szczegółowo wcześniej, nie były pogromem. Co do Dereczyna, żydowskie świadectwa znajdujące się w tej samej księdze pamięci z której Bauer cytuje, inaczej opisują wydarzenia prowadzące do "frustracji" polskiej armii i rzekomego "pogromu":

Władze tymczasowe zatrzymywały polskich oficerów, biły ich, konfiskowały ich auta i ich aresztowały. W mieście zapanowały rozruchy i panika; w każdej chwili spodziewano się kontyngentu polskiej armii, i Polacy [na pewno] swoje niezadowolenie z aresztowań oficerów wyładują na nas Żydach. Wielu Żydów uciekło z miasta, i ukryło się wśród chrześcijan i na polach.

Wczesnym rankiem wezwano rabina do miejscowego księdza [ks. Poczobutt-Odlanicki]. Tam zażądano od niego by próbował wpłynąć na młodych, i zapewnić zwolnienie polskich oficerów z więzienia, z powodu zbliżającego się niebezpieczeństwa wiązanego z przybyciem kontyngentu wojska polskiego, które może zniszczyć cały Dereczyn. Dopiero po zuzyciu znacznej ilości energii rabin i ksiądz dostali klucze do więzienia, i uwolnienie oficerów.

Grupa młodych ludzi, którzy przed nikim nie byli odpowiedzialni, ale odurzyli się doktryną komunistyczną, próbowała "przejąć kontrolę" w Dereczynie przed przybyciem armii sowieckiej. Zatrzymali kilku wycofujących się polskich oficerów. Po tych oficerach będących awangardą dla dużo większych wycofujących się polskich sił, przybyli polscy żołnierze… Mój ojciec zaryzykował życiem, i wyszedł do rozjątrzonych polskich żołnierzy, i obiecał znaleźć ich oficerów. Poświęcając dużo energii, mógł przekonać tych młodych ludzi by uwolnili tych polskich oficerów. Wycofujący się Polacy spieszyli się by uciec przed wrogiem tak szybko jak możliwe…

W tych przerażających dniach bez władzy w Dereczynie miał miejsce inny incydent: po mieście rozeszła się pogłoska, że lewicowe skrzydło młodzieży, zarówno Żydów jak i [białoryskich] chrześcijan, planowało zastrzelić miejscowego księdza katolickiego, znanego z liberalnego myślenia, i który miał przyjazne relacje z Żydami. Poprzedniego dnia lokalny ksiądz w Zelwie rzeczwiście został powieszony, którego rozjątrzona młodzież oskarżała o antykomunizm.

Kiedy mój ojciec dowiedział się o niebezpieczeństwie jakie czekało ks. z Dereczyna, postanowił coś zrobić żeby rozładować morderczy spisek, za który Żydzi, ostatecznie, nie Bóg broni, drogo zapłaca. Ojciec poszedł do księdza w środku nocy, i potajemnie przyprowadził go do naszego domu. Następnego ranka duże grupy młodych otoczyły nasz dom, żądając wydania im księdza. Ojciec stanął w drzwiach i powiedział im, że do domu wejdą tylko po jego trupie.

W czasie tej konwersacji między ojcem i zgromadzonym tłumem, w mieście pojawiła się pierwsza awangarda sowieckich urzędników. Widząc duży tłum przed naszym domem, zapytali co się działo. Kiedy dowiedzieli się o sprawie z księdzem, jeden z sowieckich oficjeli poprosił matkę o stołek. Stanął na nim i powiedział tłumowi, że 'sowiecki reżim postępuje z rgodnie z prawem, i nikt nie ma prawa próbować i wymierzyć wyrok'. Młodzych ludzi rozbrojono, i sowieckie wojsko wyraziło podziękowania ojcu za odpowiednie i trzeźwe stanowisko. [1173]

Więc kto dokonał "pogromu" w Dereczynie? Czy to Polacy chcieli zlinczować rabina, czy Żydzi chcieli zlinczować księdza? W tych okolicznościach każda armia by się zemściła.

Twierdząc, że Niemcy "popełnili okrucieństwa w Lubomlu w krótkim okresie przed przekazaniem miasta sowietom", zarzut, który kwestionuje żydowska księga pamiątkowa miasta, Bauer nie wspomina, że wspólny żydowsko-ukraiński komitet rewolucyjny przejął kontrolę miasta po początkowym odejściu polskiej armii. Nowo utworzona uzbrojona milicja aresztowała nadzorcę regionu, publicznego oskarżyciela i członków administracji miasta w oczekiwaniu na przybycie sowietów. Kiedy przybyli Niemcy zamiast sowietów, żydowsko-ukraińska milicja zaczepiała i rozbrajała polskich żołnierzy i przekazała ich Niemcom. Żydowska księga pamięci potwierdza, że kiedy Niemcy weszli do Lubomla naq "kilka dni", "powstała milicja składająca się z Żydów i Ukraińców, której zadaniem było zachowanie porządku w mieście"; "Żydów mianowała na milicję w mieście tymczasowa żydowsko-ukraińska Rada Miasta", która potajemnie współpracowała z niemieckimi władzami wojskowymi. "Podczas ich obecności w mieście, Niemcy zachowywali się jak normalne władze okupacyjne. Nie zrobili nic złego Żydom".


[1172] Bauer, Śmierć sztetla / The Death of the Shtetl, 33.

[1173] Dereczin (Mahwah, New Jersey: Jacob Solomon Berger, 2000), 206, 324–25.


___________


Kiedy odeszli Niemcy, w oczekiwaniu na przybycie armii sowieckiej, lokalni sympatycy bolszewików wznieśli "łuk triumfalny" przy głównym wejściu do miasta "z czerwonymi flagami i innymi dekoracjami i hasłami dla uhonorowania Armii Czerwonej", "która przyszła wyzwolić naszych obywateli z polskiej niewoli". "Towarzysze" uzbrojeni w rewolwery przejęli władzę w swoje ręce", zebrali w dzielnicy "organizację samoobrony", czyli milicję, i "włóczyli się arogancko, z głowami do góry, i wydawało się jakby nie było im równych". Kiedy niespodziewanie do Lubomla wróciło polscy żołnierze, zniszczyli "łuk triumfalny" i wyłapali prosowiecką młodzież". "Towarzysz" Veyner, który "jeździł z rewolwerem w dłoni na dużym rasowym koniu i "zachowywał się jak każdy były oficer policji w sztetlu", był pierwszym, do odstrzału. [1174] Ale znowu, po co komplikować sprawy dając amunicje dla "ideologicznej linii polskich nacjonalistów?" Dużo prościej jest nazwać to "pogromem" dokonanym przez polskich "antysemitów". Żadnych pytań, nie pozwala się na nie – a tych którzy pytają można odrzucić jako "polskich nacjonalistów".

Trzeba przyznać, Bauer uznaje, że na początkowych etapach "cały ciężar sowieckiego terroru spadł głównie na Polaków". I znowu: "Niewątpliwie sowieci widzieli Polaków jako głównego wroga, i przynajmniej na początku, ustanowili reżim największego terroru przeciwko nim, dużo ostrzejszy niż traktowanie Żydów, Ukraińców czy Białorusinów". [1175] Ale znowu obraca się dookoła i twierdzi, że "władze sowieckie wolały Polaków od Żydów, pod warunkiem, że polazywali prawdziwe czy udawane prosowieckie sympatie". [1176] Pokazywane przez niego dowody żeby udowodnić swoją opinię jest raczej wybiórczy i nieprzekonujący. Bauer twierdzi też, że "liczba deportwanych Zydów była proporcjonalnie wyższa niż proporcjnalna liczba deportowanych Polaków". Ale to nie pochodzi z sowieckich materiałów archiwalnych. Mimo że Polacy stanowili ok. 1 / 3 przedwojennej ludności Kresów, ich udział w cywilnych deportacjach był ok. 70%, czyli ok. 250.000 na 350.000 deportowanych. Żydowski udział był 70.000 albo ok. 20%, zaś ich proporcja w całej ludności była nieco wyższa niż 20%, kiedy ich proporcja w ludności była tuż ponad 20%. ? Sowieckie dane statystyczne też zaprzeczają opinii, że większość żydowskich uchodźców z Polski centralnej deportowano, jak mówi Bauer. Problem jest taki, że Bauer ma tylko pobieżną znajomość sowieckich źródeł, mimo że są dostępne od ponad dekady, a jeszcze postrzega je jako "nie przekonujące" z powodów jakich nie podaje. [1177] Brak dogłębnej lub żadna znajomość źródeł poza żydowskimi świadectwami, zwłaszcza sowieckich czy polskich, i jedynie okazjonalne odniesienia do prac niemieckich historyków, to jest istotnym niedociągnięciem w naukowości Bauera.

Wzorzec podżegania do przemocy, a później przywracanie porządku jako "protektorów" ludności uzywali zarówno sowieci jak i naziści we wrzesniu 1939, i jeszcze raz w czerwcu i lipcu 1941. W niemieckiej strefie okupacyjnej władze niemieckie też wszczynały i zachęcały do bezprawia na początku okupacji. Żyd z Majdanu Kolbuszewskiego wspominał:

Kiedy wybuchła wojna i pojawiły się niemieckie samoloty , które zrzuciły kilka bomb, we wiosce zapanowała panika. Na szczęście bomby spadły na pola i nie uszkodziły niczego we wiosce. Niemniej jednak, ludzie opuszczali wioskę w panice, przenosząc się do innych miejsc, Po kilku dniach przybyli Niemcy. Żydzi się ukryli. Uciekli do sąsiednich wiosek szukając kryjówek u znajomych chłopów. Większość Żydów faktycznie znalazła schronienie we wioskach… Byliśmy tam przez kilka dni… Widząc, że sytuacja się przedłuża, postanowiliśmy w nocy wrócić do domu. Były otwarte drzwi i ograbione mieszkanie. Niemcy zabrali radio, nową szafę i najlepsze ubrania, wywrócili do góry nogami całe mieszkanie.

W ciągu tych kilku dni jakie spędziliśmy we wiosce, Niemcy zrobili w Majdanie wszystko na swój sposób. Niektórych najbardziej szanowanych Żydów i Polaków wyprowadzili z miasta i dręczyli pozostałą ludność, wlokąc ich do pracy i bezlitośnie bijąc. [1178]


[1174] Berl Kagan, red., Luboml: księga pamięci zaginionego sztetta / Luboml: The Memorial Book of a Vanished Shtetl (Hoboken, New Jersey: Ktav Publishing House, 1997), xix, 230–36, 240–43, 261, 290, 343

[1175] Bauer, Śmierć sztetla / The Death of the Shtetl, 34, 48.

[1176] Ibid., Bauer, 40.

[1177] Ibid., 48, 53, 54, 180 (przypisy 77 i 78).

[1178] Grudzińska-Gross i Gross, Wojna oczami dzieci / War Through Children’s Eyes, 221.

___________

W wiosce Zakrzówek we wrześniu 1939 szabrownicy przetrząsnęli żydowskie i polskie domy, ale polska armia zatrzymała to. [1179] Ta reakcja niewątpliwie byłaby dużo bardziej powszechna gdyby polska armia pokonała najeźdźców.

W Szczebrzeszynie, miasteczku na płd-wsch. od Lublina, które kilkakrotnie przechodziło z rąk do rąk, władze niemieckie aktywnie podżegały miejscową hołotę do wzięcia udziału w grabieży sklepów i domów. Zygmunt Klukowski tak opisał te wydarzenia w pamiętniku:

[20.09.1939]: Wczoraj miało miejsce ogólne zniszczenie i grabież polskich i żydowskich sklepów. Ale skoro jest więcej żydowskich niż polskich, powszechną opinią było: "Oni grabią Żydów".

Rutyna była taka. Kilku niemieckich żołnierzy wchodziło do otwartych sklepów, i po zabraniu kilku rzeczy dla siebie, zaczęli wyrzucać wszystko na ulicę. Tam ludzie czekali by zabrać wszystko co mogli. Ci ludzie są z miasta i sąsiadujących wiosek. Później zabierali swój łup do domu, a żołnierze przechodzili do następnego sklepu. Jeśli drzwi były zamknięte, niemieccy żołnierze włamywali się i niszczenie szło jeszcze szybciej.

Niektóre prywatne mieszkania [w większości opuszczone, według polskiego źródła – MP], również grabiono. Niemcy szczególnie szukali dobrego alkoholu, papierosów i srebrnych zastaw. Z apteki zabierali morfinę i inne narkotyki.

[23.09]: W mieście wszędzie jest grabież… Niemiecka policja wojskowa, zamiast próbować zapobiec tym przestępstwom, wydaje się być po stronie rabusiów i grabieżców. [1180]

Po przybyciu sowietów do Szczebrzeszyna 27 i 28 września 1939, zmienił się przedmiot rabunków: celem byli teraz polscy żołnierze, którzy, jak widzieliśmy, byli rabowani przez lokalnych komunistów (głównie Żydów), i duże polskie majątki. (Opinia, że Niemcy zezwalali Polakom przywłaszczać żydowskie biznesy i przejmować ich rolę w handlu nie ma żadnych podstaw w faktach. [1181]) Jak czytamy w księdze pamięci Brześcia, Żydzi podjęli środki przeciwko Polakom, ale nie przeciwko grabiącym Niemcom:

Niemcom udawała się kradzież dużej ilości towarów z żydowskich sklepów. W tym zadaniu pomagali im lokalni Polacy, którzy grabili żydowskie sklepy pod niemiecką ochroną. Natychmiast zorganizowano grupę samoobrony przeciwko polskim grabieżcom. Kiedy ona działała, udawało się jej odzyskać skradzine towary, łamiąc kości Polakom w tym procesie. To było skuteczne w zatrzymaniu polskich bandytów… [1182]

Ale nie należy wyciągac pochopnych wniosków, że grabież była ekskluzywną domeną nie-Żydów. Liczne przykłady Żydów uczestniczących w takich działaniach w strefie sowieckiej już pokazałem. Żydzi grabili też na polskich terenach okupowanych przez Niemców. Jak wspomin jeden z żydowskich świadków, Żydzi kradli mienie zagranicznych firm w Lublinie we wrześniu 1939:

Nawet bogaci przyjeżdżali wozami i odjeżdżali z ukradzionymi wieprzami. Poszedłem do Shlomo Bidermana: "Co cię opętało?" – zapytałem. "Ty, najbogatszy Żyd w Lublinie, kradniesz wieprzki i je sprzedajesz!"… "Ty" – powiedział w odpowiedzi – "jesteś głupcem". [1183]


[1179] Marek Jan Chodakiewicz, Między nazistami i sowietami: polityka okupacyjna w Polsce 1939-1945 / Between Nazis and Soviets: Occupation Politics in Poland, 1939–1947 (Lanham, Maryland: Lexington Books, 2004), 177.

[1180] Zob. Klukowski, Dziennik z lat okupacji 1939-1944 / Diary from the Years of Occupation, 1939–44, 28–29, 30, 32, 33. W artykule Wojna i rewolucja / “War and Revolution,” w Norman Naimark i Leonid Gibianskij, red., Ustanowienie komunistycznych reżimów we wsch. Europie 1944-1945 / The Establishment of Communist Regimes in Eastern Europe, 1944–1945 (Boulder, Colorado: Westview Press/Harper Collins, 1997), at 26, Jan Gross daje wrażenie, że grabież opisana przez Klukowskiego zainicjowali Polacy, a nie niemieccy żołnierze.

[1181] Władysław Bartoszewski i Zofia Lewin, red., Sprawiedliwi wśród narodów: jak Polacy pomagali Żydom 1939-1945 / Righteous Among Nations: How Poles Helped the Jews, 1939–1945 (London: Earlscourt Publications, 1969), 653.

[1182] Wejście armii niemieckiej do Brześcia / “The Entrance of the German Army into Brest,” w E. Steinman, red., Brisk de-Lita (Jerusalem: The Encyclopedia of the Jewish Diaspora, 1958), vol. 2, 583, przekład jako Brest Lit(owsk),<http://www.jewishgen.org/yizkor/Brest2/Brest2.html>.

[1183] Shiye Goldberg (Shie Chehever), Niepokonani / The Undefeated (Tel Aviv: H. Leivick Publishing House, 1985), 79–80. Więcej o sytuacji w okolicach Tarnowa zob. Andrzej Żbikowski, red., Archiwum Ringelbluma: Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawskiego, vol. 3: Relacje z Kresów (Warsaw: Żydowski Instytut Historyczny IN-B, 2000), 327.

____________

Żydzi w Kałuszynie ograbili i później sprzedawali żywność i odzież ukradzioną z polskiego wojskowego pociągu na stacji kolejowej w Mrozach. [1184] W Przemyślu ukraińscy nacjonaliści i Żydzi wspólnie wznieśli łuk triumfalny dla niemieckich najeźdźców i uczestniczyli w grabieży polskich budynków wojskowych. [1185] Emanuel Ringelblum zapisał, że polscy Żydzi szybko przejmowali kosztowności porzucone przez deportowanych niemieckich Żydów, którzy obawiali się, że posiadanie ich może doprowadzić do poważnych reperkusji ze strony Niemców. [1186] Żydowscy żołnierze stali się maruderami po klęsce polskiej armii, okradali wracających do domów Polaków.

Poszliśmy do opuszczonego domu i postanowiliśmy zatrzymać się w nim na noc. Na zewnątrz błąkały się kury, i przyjaciel obiecał mi królewską ucztę na wieczór z pieczonej kury. Szukając, znalazł też jaja. W ogrodzie rosły ziemniaki, których właściciel jeszcze nie wykopał… W piwnicy znaleźliśmy baryłkę soku jabłkowego i nim zakończyliśmy naszą ucztę.

Postanowiliśmy zostać tu kilka dni… wpadliśmy na ciała martwych żołnierzy, tusze martwych koni i zniszczone wozy wojskowe. Znaleźliśmy też splądrowane dostawy. Przeszukaliśmy ten skarb, i część zabraliśmy ze sobą. [1187]

Żydowskie świadectwa potwierdzają, że Żydzi też brali udział w grabieży polskich majątków w czasie niemiecko-sowieckiego podboju Polski. [1188] Kiedy Mary Berg i jej towarzysze uciekali na wschód, napotkali na podziurawiony kulami dom, w środku był martwy polski chłop. Wtedy okradli jego dom, jak opisuje (10.10.1939): "Czajnik który 'odziedziczyliśmy' po tym zamordowanym chłopie stał się naszym wiernym towarzyszem na długiej drodze do Warszawy". [1189] Młoda kobieta która przemierzała Polskę z grupą Żydów wspominała, że jej towarzysze kradli ziemniaki, kapustę i inne warzywa z pól chłopów, i że kiedy "napotykali puste majątki i podwórka, chwilowo porzucone przez ziemian i właścicieli, znajdowali wszelkiego rodzaju 'luksusy'". [1190]

Nie-żydowskie źródła potwierdzają grabież na masową skalę, często skierowane na sowieckie magazyny, podczas wycofywania się sowietów w czerwcy 1941 przez członków wszystkie narodowości. [1191] Niekiedy widzimy prawdziwy rozmiar tego zjawiska w żydowskich źródłach, choć żydowskie wspomnienia generalnie niechętnie mówią o takich czynach ich współwyznawców, jednocześnie ich nie usprawiedliwiając.

Bielsk Podlaski: Kiedy Rosjanie uciekli z miasta, pozostawili, w wielkim pośpiechu, magazyny pełne towarów i żywności. Żydzi zabierali z nich różne rzeczy na trudne czasy, które, jak wiedzieliśmy, nadejdą, i w każdym razie, gdybyśmy nie brali tych porzuconych towarów, ograbiliby je chłopi albo złodzieje. [1192]


[1184] Alter Zaydman, Dzieci pośród ruin / “Children in the Midst of Ruins,” w A. Shamri i Sh. Soroka, red., Sefer Kaluszyn: Geheylikt der khorev gevorener kehile (Tel Aviv: Former Residents of Kaluszyn in Israel, 1961), 367ff., przekład w Księdze pamięci Kałuszyna / The Memorial Book of Kaluszyn, Internet: <http://jewishgen.org/yizkor/kaluszyn/Kaluszyn.html>.

[1185] Eugeniusz Buczyński, Smutny wrzesień: Wspomnienia (Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1985), 132.

[1186] Ringelblum, Kronika getta warszawskiego, 69.

[1187] Ephrain Farber, W niemieckiej niewoli / “In German Captivity,” w Dov Shuval, red., The Szczebrzeszyn Memorial Book (Mahwah, New Jersey: Jacob Solomon Berger, 2005), 111.

[1188] Zob. np. Żbikowski, Archiwum Ringelbluma, vol. 3, 327, opisujące wrunki w okolicach Tarnowa.

[1189] Mary Berg i S. L. Shneiderman, erd., Warszawskie getto: dziennik / Warsaw Ghetto: A Diary (New York: L. B. Fischer, 1945), 14.

[1190] Huberband, Kiddush Hashem, 336; też 338.

[1191] Zob. np. Kazimierz Leszczyński, “Dziennik wojenny Batalionu Policji 322 (Opracowanie i tłumaczenie dokumentu),” Biuletyn Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, no. 17 (1967): 219, opisujące sytuację w Białymstoku.

[1192] Meir Peker, W bielskim getcie i obozach / “In the Bielsk Ghetto & the Camps,” w Haim Rabin, red., Bielsk Podlaski: księga świętej pamięci Żydów którym odebrano życie w czasie holokaustu 1939-1941 / Bielsk-Podliask: Book in the Holy Memory of the Bielsk Podliask Jews Whose Lives Were Taken During the Holocaust Between 1939 and 1941 (Tel Aviv: Bielsk Immigrants’ Association of Israel and the United States of America, 1975), 29.

______________

Bielsk Podlaski: Ale żydowscy milicjanci, wszyscy zamiejscowi, donosili i wskazywali Żydów… żydowscy milicjanci zabierali nazistów do kryjówek z żywnością, którą zabrano z porzuconych sowieckich magazynów i ukrywanych w getcie. Towary konfiskowano, a Żydów w których domach je znaleziono – bito. [1193]

Sokoły: Tam byli też Żydzi którzy przenosili resztki z pustych domów [sowieckich] oficerów. [1194]

Kobryń: W dniu kiedy wyszli Rosjanie, ludzie, Żydzi i nie-Żydzi, wpadali do wszystkich rosyjskich magazynów, i zabierali wszystkie towary i żywność, kiedy patrzyli Niemcy. [1195]

Słonim: … składający się z białoruskich, żydowskich i polskich mętów motłoch, biegł by rabować sklepy i magazyny, co przerwało przybycie niemieckich żołnierzy… Oni kradli wszystko co mogli, i w strasznym zgiełku można było dojrzeć całe karawany rabusiów z ukradzionymi tobołkami. [1196]

Nowogródek: Przed przybyciem Niemców,… był rabunek wcześniej sowieckich magazynów, też przez Żydów. [1197]

Złoczów: Widziałem pstrokaty tłum, może 100 ludzi, wbiegających i wybiegających z rządowych sklepów naprzeciwko. Byli to grabieżcy. W tłumie był też brodaty Żyd…

Podjechało niemieckie auto wojskowe; wyskoczyli 2 podoficerowie, i bez słowa ostrzeżenia jeden z nich wyciągnął rewolwer i zaczął strzelać w tłum. [1198]

Są podobne raporty z wielu innych miejsc. Grabież nie jest czymś w ogóle niezwykłym w czasach wojennych i zamieszek społecznych. Grabież przez siły sojusznicze rozpoczęła się przed przekroczeniem niemieckiej granicy w 1945. Amerykańskie raporty potwierdziły, że grabież belgijskich cywilnych majątków przez amerykańskie wojska faktycznie miała miejsce na znaczną skalę. W Niemczech grabież stała się pełną epidemią. [1199]


[1193] “Bielsk” w Shmuel Spector i Bracha Freundlich, red., Pinkas hakehillot Polin, vol. 8 (Jerusalem: Yad Vashem, 2005), 170–75; przekład Encyclopedia of Jewish Communities in Poland, Internet: <http://www.jewishgen.org/yizkor/pinkas_poland/pol8_11170.html>.

[1194] Maik, Uwolnienie / Deliverance, 20.

[1195] G. Beil, “The Holocaust (The Shoah),” w Shwartz, Księga Kobrynia / The Book of Kobrin, 382.

[1196] Żbikowski, Archiwum Ringelbluma, vol. 3, 172, 202; Wierzbicki, Polacy i Żydzi w zaborze sowieckim, 218.

[1197] Świadectwo Yakova Bermana, USC Shoah Foundation Institute for Visual History and Education, video 26244, cyt. w Yehuda Bauer, Nowogródek – historia sztetla / “Nowogródek—The Story of a Shtetl,” Yad Vashem Studies, vol. 35, no. 2 (2007): 35–70, at 44.

[1198] Tennenbaum, Historia Złoczowa / Zloczow Memoir, 167–68.

[1199] Antony Beevor, Upadek Berlina 1945 / The Fall of Berlin 1945 (New York: Penguin / Viking, 2002), 192–93.

_______________

W wojennej Brytanii, jak mówi Norman Davies, problem stał się krytyczny pomimo, że nie było okupacji czy rozpadu aparatu państwa.

Grabież pojawiła się kiedy tylko zaczął się Blitz bomb. Zbombardowne domy napadano. Kosztowności znikały. Dywany i rury ołowiowe wyrywano. Podczas pierwszych prześladowań w listopadzie 1940, to członkowie ARP i AFS mieli zarzuty. Brak prądu stwarzał idealne warunki dla włamywaczy, złodziei kieszonkowych i gwałcicieli. Przestępstwa się nasilały kiedy spadał wskaźnik sukcesów policji.

Fałszywe roszczenia stwarzały kolejny problem. Ludzi którzy stracili domy mieli prawo do £500 zaliczki na poczet powojennego odszkodowania do £20.000. Osoby które przyjęły ewakuowanych lub personel służb dostawali 10s. 6d. tygodniowo. Krajowe Biuro Pomocy / NAO zalewali wnioskodawcy, łatwiej było wypłacać niż sprawdzać.

Brytyjski parlamentarzysta czarny rynek nazwal 'najgorszego rodzaju zdradą'. Ale jz uwagi na obowiązujące przydziały żywności, paliwa i odzieży, nielegalny wszelkiego rodzaju handel rozkwitał. W Glasgow wielu ludzi zmarło od picia samogonu.

Liczba mordów w Anglii i Walii zwiększyła się o 22%, po części z dostępu do broni, i po części w wyniku oportunizmu. Ruiny dawały dobre kryjówki dla morderców, którzy chcieli by ich ofiary wyglądały jak ofiary Blitzu. [1200]

Podczas walk rasowych jakie dalej wybuchają cyklicznie w USA, grabież przybiera ogromnych wymiarów.

Jeśli chodzi o zarzut znajdowany w holokaustycznej literaturze, że grabież porzuconych majątków żydowskich (w większości przez biedny motłoch), jest niezbitym dowodem na kryminalny antysemityzm, Ludwik Hirszfeld pokazuje inną opinię opartą na jego doświadczeniach wojennych:

Warszawiacy którzy musieli ukrywać się na wioskach po nieudanym powstaniu w 1944, doświadczyli podobnego losu. Grabież dobytku przez polską hołotę była powszechna. Tylko w jednym okresie jedynymi ofiarami byli Żydzi.To że tę antyludzką postawę ułatwiała pewna filozofia życia, jest wyraźne, ale nie powinno się obwiniać za to polskiego społeczeństwa… Polski antysemityzm nie jest sprawcą, a raczej niemieckie władze. [1201]

Liczne epizody cytowane w tym tekście wskazują na uderzające podobieństwa między warunkami na okupowanych przez sowietów polskich Kresach, i tymi panującymi w niemieckiej strefie okupacyjnej. Na wiele sposobów rola lokalnych kolaborantów z sowietami jest identyczna jak niemieckiej V kolumny. Książka wydana na początku wojny dla polskiego Ministerstwa Informacji, [1202] zatytułowana Niemiecka piąta kolumna w Polsce, dokumentuje podobne formy zachowania przez członków niemieckiej mniejszości w Polsce:

Uderzające jest to, że przygotowania do sabotażu i działań dywersyjnych odbywały się wszędzie w identyczny sposób, i zgodnie z jednym planem. Tak było w Bydgoszcz [cf. Grodno], jak i w Łodzi, gdzie, kiedy tylko dotarła wiadomość o zbliżających się wojskach niemieckich, agenci dywersyjni zgromadzili się w lasach koło Tomaszowa i strzelali do polskich żołnierzy. To samo było na Śląsku i wielu innych miejscach w całej Polsce.

Ale był też czynny wkład armii szpiegów dla Niemców w tej nierównej walce. Ci polscy obywatele narodowości niemieckiej działali na całym obszarze Polski…

Oczywiście, nie wszyscy Niemcy w Polsce uczestniczyli w tych działaniach wywrotowych, a praktycznie wszystkie niemieckie organizacje, poza niektórymi grupami katolickimi i socjalistycznymi, były zdominowane przez elementy o zdradzieckiej postawie wobec polskiego państwa.

Ta zdrada była tym łatwiejsza, skoro niemieccy koloniści rozrzuceni po kraju byli nie tylko zorganizowani w różnych legalnych stowarzyszeniach i ciałach, jak i w każdej sferze życia społecznego.

Wystarczy stwierdzić, że we wrześniu 1939, pewna stosunkowo mała liczba Niemców została rozstrzelana w trakcie wykonywania wyroków sądów wojennych. Ci skazani na śmierć nie byli "niewinnymi członkami niemieckiej mniejszości", jak chciałaby oficjalna nazistowska propaganda. Oni byli szpiegami, sabotażystami i dywersantami złapanymi na gorącym uczynku.

Dlatego polscy żołnierze musieli walczyć z najeźdźcą nie tylko na polach bitewnych. Wszędzie gdzie znajdowali się Niemcy… czy w dużej liczbie czy małej, strzelali do polskich żołnierzy w nocy, palili budynki w których były kwatery wojskowe, i przecinali druty telefoniczne.

Niemieccy dywersanci zorganizowali powstanie w Bydgoszczy [cf. Grodno] … tę próbę częściowo stłumiono tego samego dnia w centrum miasta.


[1200] Norman Davies, Europa na wojnie 1939-1945: żadne proste zwycięstwo / Europe at War, 1939–1945: No Simple Victory (London, Basingstoke and Oxford: Macmillan, 2006), 382.

[1201] Ludwik Hirszfeld, Historia jednego życia (Warszawa: Czytelnik, 1949), 337–38.

[1202] Niemiecka piąta kolumna w Polsce / The German Fifth Column in Poland (London and Melbourne: Hutchinson & Co., 1941). The citations are found at 42–43, 45, 47, 48, 50–51, 53, 59, 114, 117, 130, 131–32, 132, 133.

______________

Pierwsze świadectwo pochodzi od Angielki, Miss Baker-Beall, która mieszkała w Bydgoszczy na początku wojny…

"Najwyraźniej duże ilości broni, karabinów i karabinów maszynowych przeszmuglowano przez granicę i ukryto w mieście i okolicach, bo od tego dnia Niemcy w dużej liczbie zaczęli strzelać z okien niemieckiech domów i mieszkań, i robili to w dzień i w nocy, aż do wejścia sił niemieckich, od trzeciego dnia strzelali z karabinów maszynowych z dachów, i strzelali do wszystkiego, mężczyzn, kobiet i koni (na szczęście dzieci rzadko były na ulicach)…

"Po tym strażnicy cywilni aresztowali wszystkich Niemców, u których znaleźli broń, i rozstrzeliwano ich na miejscu".

"Natychmiast po ich wejściu [niemieckich wojsk do Bydgoszczy], rozpoczęły się rzezie polskiej ludności. Bez procesów, i często w oburzający sposób, Niemcy zastrzelili wielką liczbę wybitnych obywateli miasta, wśród nich kilka kobiet i księży, jak i członków strazy cywilnej zorganizowanej przez ludność po wycofaniu się polskiego wojska".

"W Izabelowie i Annopolu (koło Zduńskiej Woli) cywilna ludność niemiecka strzelała do jednostek 10-ej Dywizji".

"Również w dzielnicach za frontem ostrzeliwano nas w nocy, i zawsze gdzie były niemieckie kolonie, nawet w okolicy Warszawy".

Wszyscy ci oficjele policji, Niemcy którzy udawali Polaków, pomagali władzom okupacyjnym w dziele "oczyszczenia" terytorium z niepożądanych elementów poprzez donosy na mieszkających tam Polaków.

Inne świadectwo wymienia nazwiska Niemców, którzy byli wybitni w tej dziedzinie w Kościanie.

"Spośród Niemców o szczególnych "zasługach" trzeba wymienić jednostkę Gestapo, sędziego Lize, Burgomaster [burmistrz] Schreiter, byłego burmistrza Heinze, później mianowanego na inspektora szkolnego, obszarnika Lorenty, oficjela Ischdonat.

"Niemiecka ludność dzielnicy czynnie uczestniczyła we wszystkich prześladowaniach. Jedną osobą która szczególnie się wyróżniła była Frau von Hofmannswaldau z Koszanowa koło Śmigla, która nieustannie nagabywała Gestapo i sędziego żadaniami dalszych egzekucji".

Takie przykłady można by mnożyć bez końca. One poświadczają to, że mniejszość niemiecka w Polsce nie zaprzestała swojej zdradzieckiej działalności kiedy wojska niemieckie okupowały Polskę. Poza otwartym organizowaniu się w struktury Trzeciej Rzeszy, oni zaczęli pomagać w zagładzie polskiej ludności, narażając ją na straszne okrucieństwa i bestialstwa Gestapo.

Ta procedura trwa dalej. Choć upłynęło wiele miesięcy od niemieckiej zdradzieckiej agresji na Polskę, wspomaganej przez zdradziecką mniejszość niemiecką w Polsce, ni ma dnia bez jęków Polaków męczonych i skazanych na straszne cierpienie przez szpiegów i donosicieli Rzeszy, obywateli polskiego państwa.

Od niemieckiej okupacji Polski władze Rzeszy brutalnie deportowały polskie elementy ze starych domów na "anektowane" terytoria. W nocy agenci Gestapo wypędzały tysiące polskich rodzin z ich domów i mieszkań, pozwalając im zabrac tylko małą walizkę i 50 marek na osobę. Wszystko inne: ziemia, dom, mieszkanie i wszystkie meble, odzież, pościel, gotówka, i nawet pamiątki rodzinne łupi się bez odszkodowań. Eksmitowanych ludzi przewozi się w bydlęcych wagonach do "Generalnej Guberni", gdzie zostawia się ich na poboczu stacji bez jedzenia, bez pieniędzy, i bez dachu nad głową. Często ta podróż trwała kilka dni lub dłużej, w czasie ciężkiej zimy 1939-40 tysiące ludzi, szczególnie kobiety i dzieci, zamarzały na śmierć podczas takich podróży.

W całej okupowanej Polsce były straszne rzezie niewinnych ludzi, kiedy dziesiątki tysięcy ludzi torturuje się w więzieniach i obozach koncentracyjnych.

Całe polskie życie kulturalne zupełnie stłumiono. Polskie uniwersytety i szkoły średnie zamknięto; polskie biblioteki, muzea, galerie sztuki i laboratoria naukowe ogołocono, a ich cenniejsze rzeczy wywieziono do Niemiec. Polskie pomniki narodowe i religijne zniszczono. Na "włączonych" terenach wszystkie polskie napisy usunięto. Zarówno katolickie jak i protestanckie kościoły musiały przechodzić straszne prześladowania. Setki duchownych zastrzelono lub zamęczono na śmierć w więzieniach i obozach koncentracyjnych.

Ta książka zawiera też 2 zdjęcia z podpisami, które można, mutatis mutandis, było znaleźć w książce zajmującej się sowieckimi kolaborantami:

Liderzy niemieckiej mniejszości w Polsce dekorowani przez Hitlera złotymi medalami za ich działalność w V kolumnie.

Martwe twarze polskich policjantów pokazywane nazistowskiemu żołnierzowi przez członka niemieckiej mniejszości w Polsce.

Kolaboranci byli dużo bardziej potrzebni sowietom niż Niemcom (którzy polegali na składającej się z Niemców V kolumnie), gdyż sowieci przyszli pod pozorem "wyzwolicieli" lokalnej ludności z polskiej opresji i potrzebowali widocznego wsparcia na polu, natomiast Niemcy nie potrzebowali ani nie szukali zgody lokalnej ludności by uzasadnić swoją politykę. Dlatego pod władzą sowiecką lokalni kolaboranci przyjęli nie tylko znaczącą wartość propagandową, oprócz ułatwienia natychmiastowego strajku przeciw wrogom sowieckiego reżimu, ale także pomogli stworzyć atmosferę, która przyspieszyła masowe deportacje.

Niektórzy historycy próbowali rozwijać teorię, że powodem tego że Polacy złościli się na Żydów nie jest zachowanie i działania wielu Żydów na służbie sowieckich najeźdźców, a tylko dlatego, że Żydom dawano stanowiska wcześniej [rzekomo] im odmawiane. Podczas gdy żydowski udział w sowieckim przejęciu minimalizował Martin Dean, badacz w Center for Advanced Holocaust Studies, United States Holocaust Memorial Museum in Washington, D.C., to pisze wielokrotnie:

Dla wielu szczególnie zaskakujące było widzieć Żydów służących jako milicjanci na ulicach. Dla niektórych Polaków, którzy utracili wcześniejszą przewagę, było to szczególną prowokacją i dodawało paliwo do ukrywanego antysemityzmu w okresie międzywojennym.

Niemniej jednak, właśnie z powodu widoku kilku Żydów w policji i administracji która ropiała między Polakami, Ukraińcami i Białorusinami, dla których to wczesniej było niewyobrażalne.

Dla wielu Polaków widzenie jakichś Żydów zajmujących ich miejsce jako administratorzy a nawet policjanci było szczególnym afrontem. Woleli pominąć fakt, ż sowiecka represja dotknęła żydowskie biznesy, organizacje i uchodźców tak mocno jak Polaków. [1203]


[1203] Dean, Kolaboracja w holokauście / Collaboration in the Holocaust, 4, 13, 163. Podając przykłady niewłaściwego postępowania ze strony Słowian, którzy współpracowali z Niemcami, Dean unika podania przykładów niewłaściwego postępowania Żydów wobec Polaków pod okupacją sowiecką lub niemiecką. Jego potraktowanie relacji między polskimi partyzantami i żydowsko-sowieckimi partyzantami w płn-wsch. Polsce jest szczególnie tandetny. Mimo że Dean wymienia Tadeusza Piotrowskiego i jego Holokaust Polski / Poland’s Holocaust iw bibliografii, nie zauważa sowieckich i polskich źródeł potwierdzających to, że sowiecka partyzantka, w której służyło wielu Żydów, podejmowała jednostronne i nieprowokowane ataki na polskie jednostki partyzanckie, i dokonała rzezi na całych wioskach takich jak Naliboki i Koniuchy. Więcej na ten temat zob. Mark Paul, Antysemicki pogrom w Ejszyszkach? Przegląd relacji polsko-żydowskich w czasie wojny w płn-wsch. Polsce / “Anti-Semitic Pogrom in Ejszyszki? An Overview of Polish-Jewish Relations in Wartime Northeastern Poland,” w Historia 2 sztetli / The Story of Two Shtetls, cz. 2, 38–65. Niestety, to nie jest pierwszy raz kiedy badacze powiązani z United States Holocaust Memorial Museum manipulowali faktami żeby przepchnąć nieuzasadnione teorie. Michael Berenbaum, były dyrektor Instytutu Badawczego muzeum, który teraz szefuje Shoah Fundation Stevena Spielberga, stwierdził, odwrotnie do wszelkich wiarygodnych dowodów, że po wydarzeniach w Kielcach 4 lipca 1946, "W kościele była cisza… Jedyny ksiądz który protestował przeciwko pogromowi został usunięty z ambony w ciągu tygodnia". Zob.Michael Berenbaum, Świat musi wiedzieć: historia holokaustu opowiedziana w… /The World Must Know: The History of the Holocaust As Told in the United States Holocaust Memorial Museum (Boston: Little, Brown and Company, 1993), 207. Obalenie tego i innych bezzasadnych oskarżeń o reakcji Kościoła Katolickiego, zob. Mark Paul, Kościół Ktolicki i tragedia kielecka / “The Catholic Church and the Kielce Tragedy,” w Kielce—July 4, 1946: Background, Context and Events, A Collective Work (Toronto and Chicago: The Polish Educational Foundation in North America, 1996), 105–115. Jak zauważył L’Osservatore Romano, polscy biskupi mogli tylko potępić wyczyny przeciwko Żydom (co zrobili), ale nie można oczekiwać żeby uwikłał się w walkę polityczną, faworyzując jedną grupę ofiar konfliktów domowych nad drugą, co z kolei zostanie wykorzystane przez reżim do podwojenia ataku na tę drugą. Zob. Krystyna Kersten, “Pogrom kielecki—znaki zapytania,” w Ewa Grześkowiak-Łuczyk, red., Polska, Polacy, mniejszości narodowe (Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1992), 164. Ponadto, trudno jest spierać się z opinią Iwo Cypriana Pogonowskiego, że United States Holocaust Memorial Museum opowiada się za stronniczym programem politycznym w pokazywaniu relacji polsko-żydowskich skupiając się na wydarzeniach w Kielcach w 1946, okresie wyraźnie przekraczającym wyznaczony mu zakres w wystawach i publikacjach. Zob. Iwo Cyprian Pogonowski, Żydzi w Polsce: historia dokumentalna /Jews in Poland: A Documentary History, wyd. 2 (New York: Hippocrene, 1998), 421–23.

____________

Podobne poglądy rozwijał w ostatnich latach Jan T. Gross, dla którego rzekoma żydowska kolaboracja jest tylko błędnym postrzeganiem ze strony Polaków, wzmacnianym przez konwencje i stereotypy:

Żydzi nie uczestniczyli, chyba że sporadycznie, w sponsorowanym orzez sowietów aparacie władzy we wioskach (tzn. gdzie mieszkała wtedy ogromna większość lokalnej ludności)… tam byli Żydzi w sowieckim aparacie władzy, w urzędach ekonomicznych, albo w lokalnej milicji… Ale to że ich zapamiętano tak żywo i z taką pogardą, nie mówi że Żydzi masowo uczestniczyli w kolaboracji, a raczej o tym, jak niestosowne, jak denerwujące, jak obraźliwe było widzieć Żyda na jakimkolwiek stanowisku władzy – np. inżyniera, brygadzisty, księgowego, urzędnika, nauczyciela lub milicjanta. [1204]

Jak widzieliśmy we współczesnych pracach cytowanych w tekście, wielu żydowskich świadków, których świadectwo trudno jest odrzucić jako stronnicze, też ulegli temu samemu fałszywmu "postrzeganiu". Co więcej, ci badacze nie wydają się rozumieć, że Żydzi byli dobrze reprezentowani w lokalnych rządach w okresie międzywojennym, i zajmowali ważne stanowiska, cywilne i inne, we wszystkich miastach na Kresach. Np. zdaniem księgi pamięci Szczuczyna, Żydzi zajmowali 16 na 24 miejsca w radzie miasta. Ale prawdą jest, e kilku z nich służyło jako policjanci i urzędnicy miejscy, a obecni byli tam jak w sądach i personelu szkolnym i w szpiitaslach. Np. w Przemyślu Żydzi którzy zajmowali stanowiska w aparacie polskiego rządu zostali zwolnieni z miejskiej administracji przez sowietów razem z Polakami. [1205] Żydzi byli szczególnie wybitni w profesjach i posiadali większość prosperujących prywatnych biznesów. [1206] Nie byli niewidzialni czy nieistotni.

W mieście Krzemieniec na Wołyniu, np. było typowo pod tym względem:

Za panowania cara, Żydom nie wolno było posiadać ziemi, albo mieszkać w wioskach. Teraz kiedy unieważniono ten edykt, niektórzy z krzemienieckich Żydów kupili gospodarstwa (jak bracia Blit i inni) i niektórzy je dzierżawili. Biznes zbożowy, handel wewnętrzny i eksport, był całkowicie w rękach Żydów do 1933, kiedy ustanowiono polskie spółdzielnie do sprzedaży produktów rolniczych… Żydzi uczestniczyli w wykorzystywaniu zasobów naturalnych lasów. Większość lasów na terenie należała do Liceum, w którym Żydzi pracowali jako eksperci, kierownicy i sprzedawcy drewna. To samo odnosiło się do prywatnych lasów, w nich też wielu Żydów uczestniczyło w wykorzystywaniu części lasów i jako właściciele lub dzierżawcy tartaków…

Większość przemysłu skórzanego i lnianego znajdowała się w rękach żydowskich, podobnie jak zakłady przemysłowe, z których większość zatrudniała żydowskich robotników: młyny w okolicy były dzierżawione przez Żydów, w tym 2 w mieście…, zakład do produkcji torfu, fabryka kredy Kyayima Grinberga, cegielnia Vaysmana, 2 duże fabryki Frishberga i Greenberga produkujące buty, słodycze, drukarnie itd. Niektóre fabryki zatrudniały dziesiątki robotników. Sporo było wykonawcami robót budowlanych, niektórzy bardzo Duzy i widoczni. Większość rzemiosła była w żydowskich rękach, stolarstwo, kowalstwo, blacharstwo, krawiectwo, naprawa obuwia, kierowcy, fryzjerzy i cukiernicy. Oni też wykorzystywali wynajętych pracowników. Większość hoteli była w żydowskich rękach, jak i każdego rodzaju transport, w mieście i między miastami: furmani, kierowcy, tragarze i przewoźnicy wody , jak było w dawnych czasach. Na skutek wzrostu liczby robotników i pracowników w przemyśle, rzemiośle i handlu, powstały cechy handlowe, jak i komitet miejski, który rozwinął szeroką działalność zawodową i kulturową, a nawet założył klub sportowy. Cechy handlowe były w większości pod wpływem partii komunistycznej, a "Khalutz" też próbował ustalić swój wpływ wśród nich. [1207]


[1204] Gross, Pogmatwana sieć: konfrontacja stereotypów o relacjach między Polakami, Niemcami , Żydami i komuunistami / “A Tangled Web: Confronting Stereotypes Concerning Relations between Poles, Germans, Jews, and Communists,” w Deák, Polityka odwetu w Europie / The Politics of Retribution in Europe, 99.

[1205] Levin, Mniejsze zło / The Lesser of Two Evils, 75.

[1206] To można zweryfikować odwołując się do miejskich, regionalnych i biznesowych wykazów z okresu międzywojennego. O prowincji Stanisławów zob.Kamil Barański, Przeminęli, zagończycy, chliborobi, chasydzi…: Rzecz o ziemi stanisławowsko-kołomyjsko-stryjskiej (London: Panda Press, 1988). Pisząc w księdze pamięci Przemyśla, dr M Shatner oszacował, że 90% sklepów i fasbryk w tym dużym mieście należało do Zydów. Zob. Menczer, Sefer Przemysl, 375. W dużym ośrodku przemysłowym Biasłymstoku, w 1921, 93% biznesmenów stanowili Żydzi, i 89% fabryk należało do Żydów. (Później proporcja spadła, ale Żydzi dalej domminowali.) Zob.“Bialystok,” w Encyclopaedia Judaica (Jerusalem: Macmillan, 1971), vol. 4, column 807. Z drugiej strony Jan T. Gross twierdzi bez podawania żadnych źródeł, że Żydzi nigdy nie zajmowali dominującej pozycji w polskiej gospodarce. Zob. Gross, Pogmatwana sieć:… / “A Tangled Web: Confronting Stereotypes Concerning Relations between Poles, Germans, Jews, and Communists,” w Deák, Polityka odwetu w Europie / The Politics of Retribution in Europe, 83.

[1207] Leon Hokhberg i Zev Shumski, Sytuacja gospodarcza między dwiema wojnami światowymi / “The Economic Situation Between the Two World Wars,” w Stein, Pinkas Kremenits, 93.

______________

W tym okresie [międzywojenny rząd Polski] 12 Żydów z różnych frakcji zasiadało w radzie miasta… w 7-osobowej administracji miasta pod polskim rządem byli:

Różne partie utworzyły żydowską koalicję głosując en bloc, z wyjątkiem spraw o szczególnym znaczeniu parafialnym, gdy delegaci żydowskich partii powołaniowych głosowali czasem z frakcjami polską i ukraińską przeciwko innym partiom żydowskim.

Żydowskich oficerów nie mianowano w mieście za Polaków, poza żydowskim poborcą podatkowym i w elektrowni miejskiej gdzie Żydzi pracowali jako inżynierowie, poborcy opłat i wyspecjalizowani robotnicy… Żydzi służyli w mieście jako dostawcy i pośrednicy. Również miasto nie miało innego wyboru, gdyż szczególne usługi mogli zapewnić Żydzi: barwiarze, blacharze, budowniczy, hydraulicy, elektrycy, ślusarze, stolarze, woźnicy, i nawet naprawiacze ulic…

Miasto przeznaczało fundusze dla żydowskich instytucji publicznych jak domy starców, żydowski szpital, szkoła ORT, łaźnia, sierociniec i inne… [1208]

Jest wiele żydowskich świadectw z Polski wschodniej potwierdzających to, ze w większości relacje między Polakami i Żydami były dość spokojne, nawet "odlegle" serdeczne. [1209] Relacje nie były na skraju wybuchu w okresie przedwojennym, ani we wrześniu 1939 kiedy sowieci napadli na Europę wschodnią: Polacy nie wykorzystywali ani wejścia Niemców ani sowietów żeby atakować Żydów.


[1208] Zev Shumski, Żydzi w mieście / “The Jews in the Town,” in ibid., 84–85.

[1209] Przypadek Kopaczówki, wioski koło Rożyszcze, na Wołyniu, opisaliśmy wcześniej: "Relacje między Żydami i lokalną gojowską ludnością, w większości polską, były dobre do wybuchu wojny". Zob. Zik, Rożyszcze, 45. Podobne świadectwo z Kołki, miasteczka koło Łucka, też na Wołyniu, zob. Daniel Kac, Koncert grany żywym (Warsaw: Tu, 1998), 153: "Żydzi, Polacy i Ukraińcy mieszkali obok siebie spokojnie, bez konfliktu. Kiedy Żydzi celebrowali swoje święta, polskie i ukraińskie ulice czuły to i szanowały". W Powursku na Wołyniu, "Relacje między Żydami, Polakami i Ukraińcami były poprawne, nawet przyjazne". Zob. Alexander Agas, Powursk: Żydzi z miasta / “Povursk: The Town’s Jews,” w Yehuda Merin, red., Księga pamięci: żydowskie wspólnoty w …. / Memorial Book: The Jewish Communities of Manyevitz, Horodok, Lishnivka, Troyanuvka, Povursk and Kolki (Wolyn Region) (Tel Aviv: Shlomo Levy, 2004), 418. Sara Najter z Ostróg na Wołyniu wspominała, że relacje z ich chrześcijańskimi sąsiadami były serdeczne, i każdy pomagał w potrzebie drugiemu. Zob. jej świadectwo w Michał Grynberg i Maria Kotowska, komp. i red., Życie i zagłada Żydów polskich 1939–1945: Relacje świadków (Warsaw: Oficyna Naukowa, 2003), 592. W Łunin (Lenin), na przeważająco białoruskim Polesiu, żydowski dziennik podkreśla: "Żydzi i Goje żyli w harmonii z sąsiadami… była akceptacja i zrozumienie między żydem i chrześcijaninem, przynajmniej na poziomie osobistym". Zob. Faye Schulman, Dziennik partyzanta: kobieta holokaustu / A Partisan’s Memoir: Woman of the Holocaust (Toronto: Second Story Press, 1995), 24. W Brasławiu, mieszanym polkso-białoruskim terenie płn-wsch. Polski: "Generalnie relacje między lokalnymi Żydami i chłopami były normalne, nawet ptzyjazne". Zob. Machnes, Ciemność i pustkowie / Darkness and Desolation, 615. W Olkienikach w regionie Wilna, gdzie wielu Żydów grało w miejscowej drużynie piłkarskiej, "Relacje między Żydami i nie-żydowskimi sąsiadami były ogólnie poprawne. Rozwinęły się przyjazne relacje z niektórymi chłopami w pobliskich wioskach". Zob. Spector, Stracone żydowskie światy / Lost Jewish Worlds, 232. W Marcinkańcach, miasteczku przy litewskiej granicy, zamieszkałym w większościu przez Polaków i Żydów, "Ogólnie mówiąc, życie gospodarcze Żydów prosperowało… Postawa chrześcijańskiej ludności wobec żydowskich sąsiadów były przyjazne". Zob. L. Koniuchowsky, Likwidacja Żydów w Marcinkańcach: raport zbiorowy / “The Liquidation of the Jews of Marcinkonis: A Collective Report,” YIVO Annual of Jewish Social Science 8 (1953): 206, 208. W Oszmiana, "Żydowskie gospodarstwa i wioski były porozrzucane jak maleńkie wysepki na morzu tubylczych chłopów. Ale między 2 społecznościami były dobre sąsiedzkie relacje, nawet przyjaźń między nimi". Zob. Moshea Becker (Ra’Anana), Żydowscy rolnicy w Oszmiana / “Jewish Farmers in Oshmana”, w M. Gelbart, red, Sefer Zikaron le-kehilat Oshmana (Tel Aviv: Oshmaner Organization and the Oshmaner Society in the U.S.A., 1969), 22 (ang. przekład: www.jewishgen.org/yizkor/Oshmyany/Oshmyany.html). W Dowgieliszki, małej wiejskiej społeczności koło Raduń zamieszkałym w większości przez Żydów: "Droga z Radunia do Dowgieliszki biegła przez wioski i posiadłości należące do Poklaków. Zwykle droga była spokojna, a kiedy byłem sam z bratem, nie było niemal wrogości wobec nas… ludzie nie byli wrodzy. Czasami podrzucił nas gospodarz na wozie jadący do Dowgieliszek i z powrotem. Wielu rolników w sąsiedztwie nas znało jako dzieci kowala, i zapraszali nas na swoje wozy". Zob. Avraham Aviel, Wioska o nazwie Dowgieliszki: rzeź w Raduniu i Ejszyszkach / A Village Named Dowgalishok: The Massacre at Radun and Eishishok (London and Portland, Oregon: Vallentine Mitchell, 2006), 18–19. W Zdzięcioł, "mieszkaliśmy wymieszani z nimi [chrześcijanie]. I zawsze, zawsze byliśmy przyjaźni, i oni też… W naszym mmiiasteczku, powiedziałbym [nie było antysemityzmu], mieliśmy do czynienia z polskim księdzem. Był dla nas bardzo, bardzo dobry… nigdy nie pozwolił sobie na antysemityzm. Na pewno był, wiesz, ale zasadniczo jako całość nie było. Nie odczuwałem go". Zob wywiad z Sonia Heidocovsky Zissman, United States Holocaust Memorial Museum, 25.05.1995, 2. Mieszkaniec Dołhinów w regionie Wilna, stwierdził: "Nie odczuwaliśmy antysemityzmu ze strony ludności chrześcijańskiej". Zob. świadectwo Jofe Gerszon, 20.06.1959, Yad Vashem Archives, 03/1293. Aharon Arlazoroff, który mieszkał w mieszanej dzielnicy w Wilnie, stwierdził, że w ich kamienicy Żydzi i nie-Żydzi żyli w zgodzie, i nie pamiętał żadnych antysemickich incydentów. Zob. świadectwo Aharon Arlazoroff, Internet: <http://www.sztetl.org.pl>.

___________

Typowym przypadkiem są Podwołoczyska, koło sowieckiej granicy, opisanym w księdze pamięci tego miasteczka:

Żydzi w miasteczku żyli zgodnie z polskimi sąsiadami. Nie było żadnych kłótni między nimi ani publicznych wybuchów antysemityzmu…

Żydowska ludność dzieliła się na 3 poziomy: ok. 15% to bogaci, ok. 40% klasa średnia, i pozostałe 45% popadła w biedę z powodu inflacji i trudnych warunków w latach przed II wojną światową…


Man Elchanan, przewodniczący Komitetu Emigrantów z Brańska w Izraelu, pisze o "harmonijnym życiu Żydów i ich polskich sąsiadów" w okresie międzywojennym. Zob. Historia 2 sztetli / The Story of Two Shtetls, cz. 1, 43. W pobliskim miasteczku Zabłudów, "relacje były serdeczne ze wzajemnym szacunkiem i witano się tradycyjnie podnosząc kapelusz. Było składanie sobie zyczeń w czasach świąt, a relacje biznesowe z konieczności. Pracowali też razem w należących do Żydów fabrykach skóry. Pełna współpraca była też w czasach kryzysu dla miasteczka np. katastrofy naturalne, pożary itd… Nie pamiętam żadnych anty-żydowskich walk, poważnej przemocy poza drobnymi starciami kiedy oni [chłopi] byli pijani. W tych rzadkich okazjach Żydzi mieli przewagę, i oni [chłopi] długo pamiętali ich rezultat. Nasi polscy sąsiedzi z miasteczka stali na boku i nie ingerowali, i w większości przypadków zachęcali Żydów mówiąc, że chłopi stali się nieprzyjemni, i powinni dostac lekcję. Tu i tam były przyjaźnie między żydowską i polską młodzieżą. Zwykle było to na spotkaniach sportowych na boisku, albo na tańcach". Zob. świadectwo Eliyahu Ben Moshe-Baruch i Bluma Zesler w Shmueli-Schmusch, Zabludow. Dovid Rabin pokazuje następującą sytuację w Krynkach koło Białegostoku: "relacje żydów i chrześcijan, wśród nich Polaków teraz rządzących i będących uprzywilejowaną tworzącą państwo grupą etniczną, były zwykle dobre do okresu nazistowskiego, i na nie nie wpływała jawna i nawet oficjalna antysemicka agitacja, która nasiliła się w latach 1930". Inny były mieszkaniec, Abraham Soyfer, wspominał polskiego burmistrza, Pawła Carewicza, bardzo przyjaznego człowieka, mówiącego dobrze jidysz i mającego dobre relacje z Żydami". W 1927 rada miasta postanowiła, że wszystkie ogłoszenia publiczne będzie się publikować w jidysz i po polsku, i że jidysz można było posługiwać się na spotkaniach rady. Zob. Dovid Rabin, Pod odnowionym polskim paniowaniem (maj 1919 – wrzesień 1939): zarys ogólny / “Under Renewed Polish Reign (May 1919 to September 1939): General Overview” i Abraham Soyfer, “Krinik,” w Rabin, red., Księga pamięci Krynek / Memorial Book of Krynki, 147, 177, 223. Leon Berkowicz, który pochodził z Baranowicz i był synem "prosperującego biznesmana… szanowanego w przemyśle drzewnym" – wspomina: "Chodziłem do polskiej szkoły państwowej, i choć kontakty towarzyskie prawie nie istniały, nikt nie cierpiał z powodu pochodzenia czy religii. Żydowscy chłopcy bardzzo dobrze się uczyli, ale jeśli zwykle byli najlepsi w matematyce, to prawie ostatni w sporcie. Wychowanie fizyczne zajmowało niską pozycję w żydowskim wychowaniu. Ale jakoś byłem wyjątkiem i… nauczyciel WF zawsze dawał mi najlepsze oceny…Byłem bardzo dumny kiedy kapitan polskiego 78 pułku piechoty poprosił bym dołączył do ich drużyny piłkarskiej i grał z nimi w Wilnie… Miałem 2 chrześcijańskich przyjaciół w szkole… Nasze relacje opierały się na wzajemnym szacunku i zrozumieniu. Kilkakrotnie byłem u nich w domu i przychodzili do mojego; miałem wrazenie, że rodzice po obu stronach dziwili się". Zob. Leon Berk, Przeznaczony do życia: dzienniki lekarza rosyjskich partyzantów / Destined to Live: Memoirs of a Doctor with the Russian Partisans (Melbourne: Paragon Press, 1992), 3–4. W Podwołoczyskach w prowincji Tarnopol, "Żydzi w mieście żyli w zgodzie z polskimi sąsiadami. Nie było sporów ani walk między nimi ani publicznych wybuchów antysemityzmu". Natomiast "relacje z Ukraińcami w mieście nie istniały. Nie było z nimi przyjaznych relacji". Zob. Dr Y. Gilson, “Podwoloczyska, cz. IV,” w Podwołczyska i okolice / Podwoloczyska and Its Surroundings, www.jewishgen.org/yizkor/podvolochisk/), przekład Zunyu Levinson i Dov Brayer, red., Sefer Podwoloczyska ve-ha-sevivah (Haifa: Podwoloczyska Community in Israel, 1988). Dwaj Żydzi z Drohobycza, Alfred Schreyer i Abraham Schwartz, potwierdzają bardzo serdeczne relacje między Polakami i Żydami w tym mieście, jak i z polskim klerem katolickim. W ich państwowej szkole średniej gdzie byli żydowscy i ukraińscy nauczyciele, jak i polscy, wspaniale dogadywały się polskie i żydowskie dzieci: nawiązywały liczne przyjaźnie, razem się bawiły, odwiedzały nawet swoje miejsca kultu. Zob. Agata Tuszyńska, “Uczniowie Schulza,” Kultura (Paris), no. 4 (1993): 33, 39; Wiesław Budzyński, Miasto Schulza (Warsaw: Prószyński i S-ka, 2005), 352. Prawdą jest, były incydenty, zwłaszcza w większych ośrodkach, ale nie były normą w codziennym życiu między Polakami i Żydami. Idea, że polski, oparty na chrześcijaństwie antysemityzm był kluczowym czynnikiem nadającym ton relacjom między Polakami i Żydami, trzeba odrzucić jako bezzasadne uogólnienie – które pomija inne ważne elementy równania. Jak nieodparcie przekonywał W D Rubinstein, względy ekonomiczne odegrały ważną rolę w relacjach polsko-żydowskich: "Wyraźna nadreprezentacja Żydów w elitach gospodarczych […] sama w sobie była potężną siłą do tworzenia i wywoływania antysemityzmu, prawdopodobnie najważniejszą pojedynczą siłą, która utrzymywała się przez pokolenia… los innych 'przedsiębiorczych mniejszości' był często podobny do losu Żydów w Europie kontynentalnej… Nadmierna reprezentacja w elicie ekonomicznej widocznej mniejszości etnicznej w Polsce lub na Węgrzech z pewnością spowoduje kłopoty niezależnie od tożsamości grupy…" Zob. W. D. Rubinstein, Żydzi w elitach ekonomicznych zachodnich narodów i antysemityzm / “Jews in the Economic Elites of Western Nations and Antisemitism,” The Jewish Journal of Sociology, vol. 42, nos. 1 i 2 (2000): 5–35, szczególnie 8– 9, 18–19. Jak dobrze pokazują materiały w Tradycyjne żydowskie postawy wobec Polaków / “Traditional Jewish Attitudes Toward Poles,” Mark Paul, Internet: <http://www.kpk-toronto.org/2008-fundusz_obrony.html> i <http://www.glaukopis.pl/pdf/czytelnia/TraditionalJewishAttitudesTowardPoles_MarkPaul.pdf>, tradycyjne żydowskie religijne i oparte na etniczności postawy wobec Polaków często były przesiąknięte bigoterią i wrogością.

____________

Przez wiele lat dr Rosensweig była lekarzem kolejowym w mieście. Jej mąż, dr Leon Rosensweig i dr Bruno Perchip, kapitan rezerwy, i dr Gabriel Friedman służyli żydowskiej i polskiej ludności w mieście…

Żydzi i Polacy spotykali się na miejskim korcie tenisowym. Dr Perchip z małżonką spotykali urzędników miejskich z obrzeży miasta na grze w tenisa.

W miejskim sądzie… żydowscy i polscy sędziowie i urzędnicy pracowali ze sobą. Wśród nich byli Żydzi Fogel i Ashkenazi. Żydowski rejent Landsberg był jedynym notariuszem w mieście wykwalifikowanym na stanowisko nadzorcy sądowego. "Palestra" składała się niemal wyłącznie z żydowskich prawników: dr Orbach, dr Cohen, dr Gabriel Finkelstein, i dr Sbalter …

Miastem rządził polski burmistrz Bordavcik i wice-burmistrz dr Leon Rosensweig. Członkowie rady miejskiej byli demokratycznie wybierani przez mieszkańców odpowiednio do ich liczby. Wśród żydowskich urzędników byli Shlomo Wallach …

Komendantem połączonego rosyjsko-polskiego patrolu, z polskiej strony był Żyd kpt Shenkel…

Większości rodzinom [żydowskim] klasy średniej nieźle się powodziło. Nie mieli aut ani wozów, ale mieli ładny dom i zarabiali na utrzymanie. Większość bogatych rodzin zajmowała się handlem…

Rabin Babad był jednym z 3 głównych rabinów w Polsce… Kiedy chodził po ulicy, nawet Polacy z szacunku schodzili mu z drogi. [1210]


Co więcej, większość Żydów w pruskiej Polsce (Poznań i Śląsk) i na tzw. Kresach (Polska rosyjska i austriacka) czynnie lub biernie sprzeciwiała się odrodzeniu niepodległego państwa polskiego i zwróceniu Polsce tych spornych obszarów po I wojnie światowej. Żydzi w Galicji przeważnie popierali Austriaków w czasie wojny, nawet kiedy polskie postawy wobec Austrii stały się bardziej wrogie, prowadząc tym do pogorszenia relacji polsko-żydowskich. Rosyjski autor zydowski S Y Ansky napisał: "Ale galicyjscy Żydzi trzymali się swojej pro-austriackiej orientacji, obnosząc się z nią w najdelikatniejszych okolicznościach, bez obawy o straszne konsekwencje". Żydowskich kupców powszechnie obwiniano za gromadzenie towarów i geszefciarstwo, które, w coraz gorszych warunkach, doprowadziło do buntów w wielu miastach.Zob. Michał Galas i Antony Polonsky, Wprowadzenie / “Introduction,” w Polin: badania polskiego żydostwa / Polin: Studies in Polish Jewry, vol. 23: Żydzi w Krakowie / Jews in Kraków (Oxford and Portland, Oregon: The Littman Library of Jewish Civilization, 2011): 18–21. Henry Morgenthau, amerykański wysłannik z zadaniem monitorowania sytuacji w Polsce w 1919, tak informował o warunkach we wsch. Polsce: "Teraz, oczywiście, Żydzi w tej części kraju ponoszą trochę winy, i powód jest taki: Dowiedzieliśmy się, że… oni nie chcą zostać z Polską, i nie robią z tego tajemnicy. Są pro-rosyjscy. Uważają, że Litwę powinno się zwrócić Rosji, albo czego chcą to… mieć oddzielny kanton tak zorganizowany, gdzie będzie się mówić po żydowsku i hebrajsku, gdzie będą wybierać swojego człowieka do parlamentu, który mógłby mówić w ich języku i mieć całkowitą samorządność". Zob. Przemysław Różański, “Wilno, 19–31 kwietnia 1919 roku,” Kwartalnik Historii Żydów, no. 1 (2006): 13–34. Sprzeciw wobec polskiej władzy był dość krzykliwy, natomiast we Lwowie, Drohobyczu i Borysławiu był bardziej wyciszony. Zob. Katarzyna Sztop-Rutkowska, “Konflikty polsko-żydowskie jako element kształtowania się ładu polityczno-społecznego w Białymstoku w latach 1919–1920 w świetle lokalnej prasy,” Studia Judaica, vol. 5, no. 2(10) (2002) i vol. 6, no. 1(11) (2003): 131–50, zwłaszcza 136–37 (praktycznie wszystkie organizacje żydowskie w Białymstoku sprzeciwiały się polskiej władzy); Vladimir Melamed, Evrei vo Lvove (XIII– pervaia polovina XX veka): Sobytiia, obshchestvo, liudi (Lviv: Sovmestnoe Ukrainsko-Amerikanskoe Predpriiatie TE, 1994), 134 (dokumenty wspierające sprawy ukraińskiej przez syjonistów we Lwowie); Iakov Honigsman, 600 let i dva goda: Istoriia evreev Drogobycha i Borislava (Lviv: Bnei-Brit “Leopolis” and Lvovskoe ob-vo evreiskoi kultury im. Sholom-Aleikhema, 1997), 27–28 (dokumenty wspierające sprawę ukraińską przez syjonistów, Poalei Zion i Bund w Drohobyczu i Borysławiu). Arthur L. Goodhart, który przyjechał do Polski latem 1920 jako doradca w misji rozpoznawczej wysłanej przez prezydenta USA, miał powiedziane przez żydowskich liderów, że Żydzi żądali plebiscytu by ustalić czy Białystok ma zostać częścią Polski, czy ma być częścią Litwy, Związku Sowieckiego, czy własną specjalną strefą, i że większość zagłosuje za przynależnością do Litwy, mimo że nie było Litwinów w tym przeważająco polskim regionie. Zob. Arthur L. Goodhart, Polska i narody mniejszościowe / Poland and the Minority Races (New York: Brentano’s, 1920), 45, 60; Rebecca Kobrin, Żydowski Białystok i jego diaspora / Jewish Bialystok and Its Diaspora (Bloomington and Indianapolis: Indiana University Press, 2010), 138. Ten akt buntu cieszył się szerokim poparciem wśród wpływowych i zagranicznych Żydów: "Dzienniki w jidysz też niezachwianie sprzeciwiały się Polsce, twierdząc, że aneksja Białegostoku była nielegalna, biorąc pod uwagę to, że mniej niż 1 / 3 mieszkańców miasta stanowili Polacy". Kobrin, Żydowski Białystok i jego diaspora / Jewish Bialystok and Its Diaspora , 138. "Ośmielona absolutnym poparciem emigranckich filantropów, prasa w jidysz w Białymstoku dalej kwestionowała polską suwerenność…" Ibid., 146. Przywódcy lokalnego Kehilla / kahału nalegali żeby Żydzi opierali się zaciągowi do Polskiej Armii podając fałszywe dokumenty tożsamości. Ibid., 139. Kiedy Armia Czerwona podbiła Białystok w 1920, tylko rosyjski i jidysz uznano za języki oficjalne, a ci znający tylko polski nie mogli zajmować urzędowych stanowisk. Więcej o sytuacji w rosyjskiej Polsce w dyskusji w dalszej części tekstu, zwłaszcza zob. pracę Janusza Szczepańskiego, Wojna 1920 roku na Mazowszu i Podlasiu (Warsaw and Pułtusk: Instytut Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego, 1995); Janusz Szczepański, Wojna 1920 roku w Ostrołęckiem (Warsaw, Ostrołęka, and Pułtusk: Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, Wyższa Szkoła Humanistyczna w Pułtusku, Ostrołęckie Towarzystwo Naukowe, and Stacja Naukowa MOBN w Pułtusku, 1997); Janusz Szczepański, Społeczeństwo Polski w walce z najazdem bolszewickim 1920 roku (Warsaw and Pułtusk: Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych, and Wyższa Szkoła Humanistyczna; Warsaw: Oficyna Wydawnicza Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, 2000).

__________

Córka wybitnego i szanowanego przemysłowca w Borysławiu, miasta produkującego ropę na płd od Lwowa, podzieliła się podobnym doświadczeniem:

Najbliźsi przyjaciele rodziców, którzy uczestniczyli w naszych "jours", jak nazywaliśmy dni kiedy w naszym domu czy w innym miejscu grało się w brydża, byli w większości, ale nie ekskluzywnie, Żydami. Byli właścicielami szybów naftowych, prawnikami i lekarzami. Były też pary mieszanych małżeństw wśród przyjaciół rodziców, ale niezbyt wielu… W średniej szkole moimi najbliższymi przyjaciółmi byli Żydzi i Ukraińcy, ale było zbiegiem okoliczności to, że wielu przyjaciół mojej siostry było polskimi chrześcijanami. Wszyscy ludzie jakich znaliśmy umawiali się z żydowskimi i nie-żydowskimi chłopakami. [1211]

Co istotne, 2 duże pogromy przed I wojną światową w rosyjskiej Polsce – Białystok w czerwcu 1906 i Siedlce we wrześniu 1906 – były dziełem Rosjan, a nie lokalnej polskiej ludności. Zob. Antony Polonsky, Żydzi w Polsce i Rosji /The Jews in Poland and Russia, vol. 2: 1881 do 1914 (Oxford and Portland, Oregon: The Littman Library of Jewish Civilization, 2010), 61–63. Nawet w centralnej Polsce Zydzi okazywali jawną wrogość wobec polskiej państwowości. Wedłuyg żydowskich świadectw, żydowska klasa robotnicza czekała na przybycie Armii Czerwonej i oczekiwała zwycięstwa nad Polską. Zob. Pierre Goldman, Mroczne wspomnienia polskiego Żyda urodzonego we Francji / Souvenirs obscurs d’un Juif polonais né en France (Paris: Seuil, 1975), 28. 10 listopada 1918, duże demonstracje Żydów w Warszawie skandowały hasła "Precz z Polską, niech żyje bolszewizm", "Przecz z polską armią", "Precz z Piłsudskim". Zob. Piotr Wróbel, Listopadowe dni—1918: Kalendarium narodzin II Rzeczypospolitej (Warsaw: Pax, 1998), 89. Duża demonstracja przeciwko polskiej armii i rządowi w Kaliszu, w której uczestniczyli w większości Żydzi, zrozumiale sprowokowała reakcję która eskalowała w mały bunt kiedy Polaka dźgnął Żyd. Zob. Katarzyna Sztop-Rutkowska, Próba dialogu: Polacy i Żydzi w międzywojennym Białymstoku (Kraków: Nomos 2008), 143–44. W pruskiej Polsc, gdzie niemal powszechne były proniemieckie sentymenty, wielu Żydów wybrało niemieckie obywatelstwo, i ci którzy zostali w Polsce często wysyłali dzieci do niemieckich szkół. Zob. np. Jerzy Topolski i Krzysztof Modelski, red., Żydzi w Wielkopolsce na przestrzeni dziejów, wyd. 2 (Poznań: Wydawnictwo Poznańskie, 1999), 191; Roman Wapiński, red., U progu niepodległości 1918–1989 (Ostaszewo Gdańskie: Stepan design, 1999), 174; Czesław Łuczak, “Żydowska Rada Ludowa w Poznaniu (1918–1921),” w Marian Mroczka, red., Polska i Polacy: Studia z dziejów polskiej myśli i kultury politycznej XIX i XX wieku (Gdańsk: Uniwersytet Gdański, 2001), 191–99. Proniemieckich sentymentów Żydów na Górnym Śląsku nie osłabiły niemieckie demonstracje w 1920 i 1923, które "eskalowały w podobne do pogromów ataki na żydowską własność". Zob. Niall Ferguson, Wojna świata: Konflikt XX wieku i upadek zachodu / The War of the World: Twentieth-Century Conflict and the Descent of the West (New Yok: The Penguin Press, 2006), 197. Była też znaczna agitacja na scenie międzynarodowej przez wpływowe kręgi żydowskie skierowana przeciwko Polsce, i nawet jej odbudowie jako niepodległego państwa. Główna delegacja żydowska na Paryską Konferencję Pokojową, zdominowana oprzez syjonistów i ciesząca się poparciem Amerykańskiego Kongresu Żydów, zażądała żeby Polska uznała swoich żydowskich mieszkańców jako członków odrębnego narodu, z prawem do zbiorowej reprezentacji na poziomie państwowym i międzynarodowym. Ta szeroka forma autonomii wymagałaby utworzenia osobnego parlamentu żydowskiego, obok państwowego parlamentu reprezentującego wszystkich mieszkańców kraju, jak i żydowskiego miejsca w Lidze Narodów. Żądaniom formalnego, korporacyjnego, politycznego/dyplomatycznego statusu dla rozproszonego terytorialnie narodu mocno sprzeciwiła się Polska, jak i czeski kontyngent mierzący się z podobnymi żądaniami. Co więcej, bardzo przesadzone opinie o trudnym życiu Żydów, towarzysząca im okrutna kampania skierowana przeciwko polskiemu państwu, bardzo zaszkodziły polskiej sprawie, odwracając uwagę od nieporównywalnie gorsze traktowanie Żydów przez Rosjan, Ukraińców i Białorusinów. Negatywny rozgłos generowany przez tę wspólną kampanię, jak i inne przejawy wrogości wobec polskich Amerykanów, prawdopodobnie też odegrały ważną rolę w antagonizmie do Żydów odczuwanym przez niektórych polsko-amerykańskich ochotników w armii gen Hallera. Zob. np. Peter D. Stachura, Tożsamość narodowa i mniejszości etniczne w Polsce międzywojennej / “National Identity and the Ethnic Minorities in Early Inter-War Poland,” in Peter D. Stachura, ed., Poland Between the Wars, 1918–1939 (Houndsmills, Basingstoke, Hampshire and London: Macmillan Press, 1998), 67–70, 74–77; Tadeusz Radzik, Stosunki polsko-żydowskie w Stanach Zjednoczonych Ameryki w latach 1918-1921 (Lublin: Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej, and Polonia, 1988); David Kaufman, Niepożądany wpływ? Żydzi i Polska 1918-1921 / “Unwelcome Influence? The Jews and Poland, 1918–1921,” w Stachura, Persperktywy o polskiej historii / Perspectives on Polish History, 64–79; Aviel Roshwald, Etniczny nscjonalizm i upadek imperiów: Europa środkowa, Rosja i Bliski Wschód 1914-1923 / Ethnic Nationalism and the Fall of Empires: Central Europe, Russia and the Middle East, 1914–1923 (London and New York: Routledge, 2001), 165; Neal Pease, 'Ta kłopotliwa sprawa': Stany Zjednoczone i 'polskie pogromy' 1918-1919 / “‘This Troublesome Question’: The United States and the ‘Polish Pogroms’ of 1918–1919,” w M.B.B. Biskupski, red., Ideologia, polityka i dyplomacja we wschod iej środkowej Europie / Ideology, Politics and Diplomacy in East Central Europe (Rochester, New York: University of Rochester Press, 2003), 58–79; Andrzej Kapiszewski, Kontrowersyjne raporty o sytuacji Żydów w Polsce po I wojnie światowej / “Contoversial Reports on the Situation of Jews in Poland in the Aftermath of World War I,” Studia Judaica, vol. 7, no. 2 (14) (2004): 257–304. Dla porównania sytuacji Żydów pod polskim rządem z nieporównywalnie gorszymi warunkami panującymi pod rosyjskim i ukraińskim rządem, zob. Benjamin Lieberman, Straszny los: czystki etniczne w tworzeniu nowoczesnej Europy / Terrible Fate: Ethnic Cleansing in the Making of Modern Europe (Chicago: Ivan R. Dee, 2006), 140–46; Lidia B. Miliakova, ed., Kniga pogromov: Pogromy na Ukraine, v Belorussii i evropeiskoi chasti Rossii v period Grazhdanskoi voiny 1918–1922 gg. Sbornik dokumentov (Moscow: ROSSP-EN, 2007). Symbolem dobrze ulokowanych Żydów działających przeciwko interesom Polski był Lewis Namier (wcześniej Niemirowski Bernstein), który pracował w Brytyjskim MSZ. Uważa się, że Namier utrudniał narysowanie tzw. linii Curzona (najpierw zaproponowanej przez Lorda Curzona na Konferencji Spa w 1920), którą potajemnie zmieniono na korzyść Rosji Sowieckiej; zmienioną linię graniczną przywrócono w 1943 i dano amunicję dla drapieżnych roszczeń Mołotowa do polskich Kresów. Zob. Norman Davies, Powstanie 1944: 'bitwa o Warszawę' / Rising ’44: ‘The Battle for Warsaw’ (London: Macmillan, 2003), 55, 144. Żydowski sprzeciw wobec polskiej państwowości czasami przybierał gwałtowne formy na Kresach, jak zobaczymy później w tekście. To że bezkompromisowy żydowski nacjonalizm był też czynnikiem destabilizującym potwierdza żydowski lider Lucien Wolf, który skomentował Traktat o Mniejszościach 16.09.1919: "Nie możemy udawać, że rozwiązaliśmy kwestie żydowską w Europie wschodniej, a w każdym razie mamy na papierze najlepsze rozwiązanie jakie w ogóle wymyślono. Mamy jeszcze przed sobą zadanie wypracowania tego rozwiązania w praktyce. Będzie to trudne i delikatne, gdyż będą nas konfrontować 2 rodzaje psotników – z jednej strony gwałtowni antysemici, a z drugiej skrajni nacjonaliści żydowscy". Zob. Peter D. Stachura, Polska 1918-1945: interpretacyjna i dokumentalna historia II Republiki / Poland, 1918–1945: An Interpretive and Documentary History of the Second Republic (London and New York: Routledge, 2004), 91. Antypolski fanatyzm uosobiony w żydowskim liderze politycznym Yitzhaka Grünbauma trapił żydowski program polityczny w okresie międzywojennym, tak jak antysemityzm był częścią programu niektórych polskich ruchów politycznych. Ale pomimo tych wszystkich napięć, zdaniem oficjalnych polskich źródeł, około 4.800 Żydów którzy emigrowali do Palestyny postanowili wrócić do Polski w latach 1926-1938. Zob. Mały rocznik statystyczny 1939 (Warsaw: Główny Urząd Statystyczny, 1939), 52. Znaczna liczba Żydów którzy wyjechali do Ammeryki też wróciła, w miasteczku Kolbuszowa było ok. 10 takich rodzin – wyraźna wskazówka, że Żydzi nie wierzyli by życie było nie do zniesienia dla Żydów w Polsce. Zob. Norman Salsitz, jak powiedział do Richarda Skolnika, Lata chłopięce Żyda w Polsce: pamięć o Kolbuszowej / A Jewish Boyhood in Poland: Remembering Kolbuszowa (Syracuse, New York: Syracuse University Press, 1992), 220.

Kolejnym potępiającym, i w dużej mierze sprawiającym wrażenie oskarżeniem często napotykanym w żydowskich wspomnieniach jest to, że Żydów dyskryminowano w biznesie i bardzo obciążano podatkami w Polsce międzywojennej. Jeden dziennik wykształconego Żyda nawet twierdzi, że "nikt nie płacił podatków oprócz Żydów". Zob.Gertner, Nie ma już domu / Home is No More, 57. Nie trzeba mówić, że nie było różnej stawki podatku w oparciu o kryteria takie jak narodowość czy religia, system podatkowy był mocno obciążał miasta, gdzie mieszkała ogromna większość Żydów. Zob. Simon Segal, Nowa Polska i Żydzi / The New Poland and the Jews (New York: Lee Furman, 1938), 141. Niedawna praca naukowa o warunkach w miasteczku Jaśliska koło Krosna jest pouczająca. Autor pokazuje, że to nierówność w zawodach polskich i żydowskich wpłynęła na składki od ziemi i podatek dochodowy płacony przez obie grupy, przy czym Żydzi wnosili nieproporcjonalną część podatku dochodowego, a Polacy nieproporcjonalną część podatku od ziemi. Udział Żydów w podatkach miejskich odzwierciedlał ich przewagę (czy nieobecność Polaków) w lokalnej gospodarce gotówkowej miasteczka. Do reform wyborczych to oznaczało też znaczną nadreprezentację na scenie politycznej: "Skoro Żydzi płacili najwyższe podatki, dostali 6 z 12 miejsc, pomimo ich nieproporcjonalnie niskiej liczby [ok. 26%]. Sytuacja zmieniła się w 1923, kiedy liczbę miejsc zmniejszono o połowę. Ale status polityczny Żydów pozostał niezmieniony, i ludzie brali pod uwagę ich opinie". Autor pokazuje, że nawet w latach 1930, okresie bojkotów ekonomicznych, udział Polaków w lokalnym handlu był dalej ograniczony. Antyżydowska propaganda miała mały wpływ na działania i relacje Polaków i Żydów na szczeblu wspólnoty. Generalnie, relacje dalej były dobre, i mówią o nich liczne żydowskie świadectwa, jako o korzystnych. Jak skomentował jeden Żyd: "Nie zauważało się antysemityzmu wśród ludzi. Relacje między Żydami i nie-Żydami były raczej dobre, a kontakty handlowe opierały się na wzajemnym zaufaniu… Nie doświadczaliśmy nic takiego jak dręczenie Żydów. Dobre relacje między Żydami i nie-Żydami doprowadziły do stałej poprawy materialnej wśród Żydów". Zob. Rosa Lehmann, Symbiosis and Ambivalence: Poles and Jews in a Small Galician Town (New York and Oxford: Breghahn Books, 2001), 48–49, 75, 82, 185–87. Ponadto, ogólna sytuacja finansowa Żydów w Polsce przeczy opinii o "opresji", którą często pokazuje się w powszechnej literaturze. Jak mówi opracowanie brytyjskiego ekonomisty, niewątpliwie najszersza analiza historii gospodarczej przedwojennego polskiego żydostwa, Żydzi stanowiący 10% ludności Polski, posiadała 20% krajowego bogactwa. Udział Żydów w bogactwo kraju zwiększył się zarówno absolutnie jak i stosunkowo do nie-żydowskiego udziału w latach 1929-1939. Choć bardzo wielu Żydów żyło w biedzie (jak i nie-Żydzi), Marcus twierdzi, że "Żydzi w Polsce byli biedni bo mieszkali w biednym nierozwiniętym kraju. Dyskryminacja tylko marginalnie zwiększała ich biedę". Zob. Joseph Marcus, Historia społeczna i polityczna Żydów w Polsce 1919-1939 / Social and Political History of the Jews in Poland, 1919–1939 (New York: Mouton, 1983), 231, passim. Realia tamtych czasów odzwierciedlają wspomnienia takie jak to: Żyd ze Stołpców koło granicy polsko-sowieckiej wspomina: "Kierownikami w fabrykach mego ojca byli zawsze Żydzi. Robotnicy pochodzili z lokalnej polskiej ludniści… W każdej fabryc był mały sklepik spożywczy sprzedający podstawowe rzeczy… Zakupy w tym fabrycznym sklepie oszczędzały im wypadu do miasta, ale ceny były wysokie. Tak więc on zarabiał na wszystkim. I bardzo mało płacił w oficjalnych podatkach. Jeśli miało się koneksje z prawicowymi polskimi urzędnikami – i przekupiło się ich dość dobrze - to w zasadzie miało się spokój. Lazar nie był jedynym korzystającym na tym; łapownictwo było stylem zycia w Polsce tak dla Żydów jak i dla Polaków". Zob. Jack Sutin i Rochelle Sutin, Jack i Rochelle: holokaustyczna historia o miłości i oporze / Jack and Rochelle: A Holocaust Story of Love and Resistance (Saint Paul, Minnesota: Graywolf Press, 1995), 7–8. Żydowski dziennik z Krakowa też podkreśla, że "zwyczajem było utajniać status finansowy, głównie przed inspektorem podatkowym, ale i przed zazdrosnym [żydowskim] sąsiadem". Zob. Rafael F. Scharf, Polsko, co mam z tobą zrobić… artykuły bez uprzedzenia / Poland, What Have I To Do with Thee…: Essays without Prejudice, 2-języczne wydanie (Kraków: Fundacja Judaica, 1996), 193. Inny Żyd mieszkający w tym mieście zgodził się z tą oceną: "Trzecią grupą Żydów byli nowo przybyli, osadnicy z terenów wschodnich… Handlowali między sobą i nie mieszali się z innymi Żydami… Kontrolowali przemysł obuwniczy, ale w większości byli hurtownikami, dostawcami towarów do lokalnych sklepów czy sklepów w wielu innych miastach w regionie. Zatrudniali wyszkolonych księgowych do utrzymywania ksiąg w celach podatkowych, a do tego w kieszeniach nosili notesiki, w których były faktyczne rachunki, inne od tych w księgach rachunkowych. Informacje w tych notesikach zapisywali po hebrajsku, czytelne tylko dla nich". Zob. Bruno Shatyn, Prywatna wojna: przeżycie w Polsce na fałszywych papierach / A Private War: Surviving in Poland on False Papers, 1941–1945 (Detroit: Wayne State University Press, 1985), 101. Jest wiele takich świadectw. Pomimo skrajnej biedy w jakiej żyło wielu Żydów (jak i nie-Żydów), nie było żadnego znaczego ruchu ze strony Żydów by zajmować słabo płatne stanowiska jako robotnicy w drobnych przemysłach (często własności Żydów), jako dozorcy w żydowskich kamienicach czynszowych, czy jako służących w domach bogatszych Żydów. Takie prace służebne często wykonywali chrześcijannie. W ich tradycyjnych fortecach biznesu i handlu, Żydzi generalnie zachowywali solidarność etniczną, co przekładało się na de facto monopol, który niekorzystnie wpływał na interesy polskich rolników i powstającej polskiej klasy kupieckiej, jak pokazano w przypadku Hrubieszowa: "ze zwiększeniem się [kontrolowanego przez Żydów] handlu kukurydzą pojawiła się ostra rywalizacja…ta sytuacja trwała kilka lat, aż zdali sobie sprawę, że jedynym człowiekiem który zarabiał na ich sporach był polski rolnik. Kilku rozsądnych obywateli Hrubieszowa tak przedstawili tę sytuację: 'my tylko wlewamy złoto do worka rolnika'. Hrubieszowscy kupcy, więksi i mniejsi, w końcu dogadali się i znaleźli jedyne logiczne rozwiązanie: partnerstwo w formie spółdzielczego ciała [z którego wykluczono Polaków]. Nie wszyscy przyłączyli się natychmiast, a kiedy pierwsza próba odniosła błyskawiczny sukces, ruch szerzył się. W późniejszych latach chrześcijanie też, próbowali, ale, co charakterystyczne, polscy rolnicy pozostali lojalni wobec żydowskich kupców". Zob. Yeheskel Ader, Handel między dwiema wojnami / “Trade between the Two World Wars,” w Baruch Kaplinsky, red., Pinkas Hrubieshov: Memorial to a Jewish Community in Poland (Tel Aviv: The Hrubieshov Associations in Israel and U.S.A., 1962), x.

____________

To nie fakt, że niektórzy Żydzi zajmowali pewne stanowiska administracyjne pod rządami sowieckimi, spowodował urazę, a raczej to, że Żydzi wraz z innymi mniejszościami natychmiast zlecieli się by zająć praktycznie wszystkie stanowiska, z których systematycznie usuwano Polaków. Co więcej, często wykorzystywali swoje nowo zdobyte stanowiska ze szkodą dla Polaków. [1212] W szczególności Polaków oburzyło nękanie i prześladowania, które były im zbyt często zadawane przez Żydów służących w milicji i innych urzędach państwowych, a także przez antypolską agitację, w którą wielu Żydów otwarcie się zaangażowało. Wreszcie mnóstwo donosicieli wśród Żydów odcisnęli śmiertelne piętno na wielu Polakach i polskiej opinii publicznej. Jak jeden z żydowskich czarno-rynkowców wyjaśnił polskiemu oficerowi, który znalazł się w regionie Wilna wkrótce po upadku Polski:

"Oni nie lubią Żydów po sowieckiej stronie [granicy]. Oni są nieczyści. Oni donosili na wielu Polaków komunistom, wielu Żydów teraz jest w milicji, nawet są wójtami. Państwowe urzędy są ich pełne". [1213]

Po tym co przeżyli Polacy z rąk sowietów i ich lokalnych kolaborantów, nie należy się dziwić, że wielu z nich poczatkowo było gotowych powitać Niemców w czerwcu 1941 (choć nie we wrześniu 1939) jako mniejsze zło, i dlatego jako "wyzwolicieli" od tych którzy wywiozą ich do gułagu? Wtedy ludzie mieszkający w strefie sowieckiej mieli małą wiedzę o tym co się działo w strefie niemieckiej, gdyż media sowieckie nie informowały o nieprawościach nazistowskiego sojusznika. Holokaustu jeszcze nie było kiedy miała miejsce ostatnia runda deportacji do gułagu i na dużą skalę egzekucje więźniów politycznych w strefie sowieckiej. Jak Żydzi, wielu Polaków nie spodziewali się poziomu okrucieństw jaki miały miejsce później, a raczej oczekiwali warunków, choć złych, jak te jakie widzieli za niemieckiej okupacji podczas I wojny światowej.



Holokaustyczna literatura tradycyjnie maluje przedwojenną Polskę jako kraj pogromów, które, niestety, miały miejsce sporadycznie. Jak zauważa izraelski historyk Emanuel Melzer, poważne bunty najczęściej "odbywały się po zabiciu Polaka przez Żydów". Zob. jego Nie ma żadnego wyjścia: polityka polskiego żydostwa 1935-1939 / No Way Out: The Politics of Polish Jewry, 1935–1939 (Cincinnati: Hebrew Union College Press, 1997), 53. Np. w Wilnie, niektórzy polscy studenci wezwali do segregacji żydowskich studentów na uniwersytecie, kiedy w październiku 1931 Żydzi zabili polskiego studenta po protestach z uwagi na to, że tylko chrześcijańskich zwłok używano podczas sekcji na anatomii. Zob. Saski, Przekraczanie wielu mostów / Crossing Many Bridges, 21–22. Żydowska religia uważała wykorzystywanie żydowskich zwłok w takich celach za bezczeszczenie, mimo że Żydzi nie mieli żadnych moralnych skrupułów w używaniu chrześcijańskich zwłok, i nawet żartowali sobie z tego. (Jak jeden żydowski student wspominał: "Znajdźcie mi młode, ładne", żartowaliśmy…) W rezultacie polscy studenci naciskali na uniwersytety by zażądali od żydowskiej wspólnoty dostarczać zwłoki dla żydowskich studentów. Żydowskie Stowarzyszenie Studentów Medycyny w Warszawie zwróciło się wtedy do Głównej Rady Rabinicznej o współpracę w "pożyczaniu" aktów zgonu, za pomocą których można oznaczyć chrześcijańskie zwłoki kobiet.Kiedy ta praktyka wywołała podejrzenia, wypłacano różne łapówki żeby ułatwić tę niesmaczną szaradę. Ta praktyka poszerzyła się nawet na żydowskich studentów szkół medycznych w Wilnie, Krakowie i Poznaniu. Zob. Moshe Prywes, jak powiedział Haimowi Chertok, Więzień nadziei / Prisoner of Hope (Hanover and London: Brandeis University Press, 1996), 65–66. Ale ten autor pisze, że te niepokoje nie wpłynęły niekorzystnie na to jak uczyli się żydowscy studenci (i byli oceniani): "rok po roku, klasa po klasie, dyplomy po dyplomach, wybitni studenci w szkole medycznej byli w szeregach ławkowego getta". Ibid., 71. Ważne opracowanie o buntach ekonomicznych w Przytyku, zob. Piotr Gontarczyk, Pogrom?: Zajścia polsko-żydowskie w Przytyku 9 marca 1936 r. Mity, fakty, dokumenty (Biała Podlaska: Rekonwista, and Pruszków: Rachocki i S-ka, 2000). Wybrane dokumenty o buntach w Brześciu nad Bugiem, zob. Wojciech Śleszyński, Zajścia antyżydowskie w Brześciu nad Bugiem 13 V 1937 r. (Białystok: Archiwum Państwowe w Białymstoku, Polskie Towarzystwo Historyczne–Oddział w Białymstoku, 2004). Krytyka tej książki zob. recencja Piotra Cichorackiego w Dzieje Najnowsze, vol. 37, no. 3 (2005): 214–18. Antyzydowskie niepokoje miały też miejsce na terenach gdzie ludność była głównie nie-polska. Np. w Kamieniu Koszyrskim na Polesiu, rozgniewany ukraiński tłum rzekomo obrabował, ograbił i zabił jakichś Żydów 18 maja 1937. Zob. Shmuel Aba Klurman, Wrzesień 1939 – poczatek końca / “September 1939—The Beginning of the End,” w A. A. Stein, et al., red., Sefer ha-zikaron le-kehilat Kamien Koszyrski ve-ha-seviva (Tel Aviv: Former Residents of Kamin Koshirsky and Surroundings in Israel, 1965),101,przekład jako Kamen Kashirskiy Book, <http://www.jewishgen.org/yizkor/Kamen_Kashirskiy/Kamen_Kashirskiy.html>.

Oczywiście, wszystkie te incydenty bladły w porównaniu z tym co działo się w wielu innych krajach, łącznie z zachodnimi demokracjami i USA, nie wspominając o Związku Sowieckim i nazistowskich Niemczech. W latach 1935 – 1976, w Szwecji na siłę wysterylizowano 60.000 ludzi. Sterylizacja była częścią programu rządowego wymyślonego w celu wyeliminowania "gorszych" typów ras i "społecznie niepożądanych" w pogoni za silniejszą, bardziej nordycką ludnością. Oprócz upośledzonych psychicznie i fizycznie, niepożądani obejmowali jednostki z rasy mieszanej, pojedyncze matki z licznymi dziećmi, dewiantów, Cyganów i innych "włóczęgów". O programie sterylizacji nie ma wzmianki w szwedzkich podręcznikach historii, wykorzeniono go w badaniu eugenicznym, a poszerzono w 1941 by uwzględnić każdego Szweda przejawiającego zachowanie uznane przez państwo jako antyspołeczne. Podobne programy realizowano w innych krajach takich jak Dania, Norwegia, Finlandia, Szwajcaria i Austria. Zob. Paul Gallagher, Człowiek który zdradził tajemnicę / “The Man Who Told the Secret,” Columbia Journalism Review, styczeń/luty 1998, Internet: <http://backissues.cjrarchives.org/year/98/1/sweden.asp>.

W okresie międzywojennym rząd USA poddawał Murzynów eksperymentom medycznym, znanym jako Badanie Tuskegee nieleczonego syfilisa u Czarnych mężczyzn / Tuskegee Study of Untreated Syphilis in the Negro Male, które zakończono dopiero w 1972, dzięki informacjom ujawnionym przez epidemiologa. Zob. Kathleen Kenna, “USA ma przeprosić za eksperymenty na Czarnych farmerach / U.S. to apologize for experiments on black farmers,” The Toronto Star, 16.05.1997; Traktowano nas… jak króliki doświadczalne / ‘We were treated … like guinea pigs,’” The Toronto Star, 17.05.1997. W pierwszych 75 latach XX wieku USA doświadczyły 27 głównych buntów rasowych skutkujących sekami ofiar i tysiącami rannych. W Tulsa, Oklahoma, pod koniec maja 1921, Biali z miasta, podżegani przez prasę i polityków, wymordowali kilkuset niewinnych Murzynów. Zob.István Deák, Bohaterowie i ofiary / “Heroes and Victims,” The New York Review of Books, 31.05.2001; Brent Staples, Odkrywanie buntu / “Unearthing a Riot,” The New York Times, 19,.12.1999. Kiedy Murzyni udali się pierwszy raz na basen publiczny w St. Louis, Missouri, w Dzień Niepodległości w 1949, "Przed ogrodzeniem basenu zgromadził się tłum ok. 200 niespokojnych nastolatków. Policja przybyła na czas żeby bezpiecznie eskortować Murzynów z parku. Ale przez całe to popołudnie rozpętały się walki na pięści; małych Murzynów goniły i biły białe gangi. W zapadającym zmroku jeden dorosły podżegacz powiedział: "Chcecie wiedzieć co zrobić z tymi Muzynami?" – krzyknął. "Łapcie za cegły. Rozwalajcie im głowy, brudni...". Wymachując kijami bejsbolowymi, tłum szurał nogami z narastającego podniecenia. Wtedy ktoś krzyknął: "Tam sa Murzyni!" Tłum przyparł do ogrodzenia dwóch przerażonych Murzynków. Pod gradem pięści, pałek i kamieni chłopcy upadli - ale wcześniej jeden z nich wyciągnął nóż i dźgnął jednego z napastników. W przypływie wściekłości najbliżsi biali kopali i okładali pięściami dwa leżące ciała, ze złością obrócili się przeciwko ratującym policjantom z okrzykami "miłośnicy Murzynów". W ciągu godziny tłum zwiększył się do ponad 5.000. W parku wzdłuż gwarnego Grand Boulevard, gangi nastolatków polowali na Murzynów. Inni powchodzili na ciężarówki i okrążali park szukając więcej ofiar… O 2:00, kiedy w końcu policja oczyściła ulice, 10 Murzynów i 5 białych hospitalizowano, 1 krytycznie ranny. Następnego dnia burmistrz Joseph M. Darst nakazał zamknięcie obu basenów na wolnym powietrzu, i zarządził, że baseny i place zabaw w St. Louis będą dalej podlegać segregacji". Kapsuła czasu 1949: przegląd roku opisany na stronach Time'a / Time Capsule 1949: The Year in Review, As Reported in the Pages of Time. W 1995–1996, ok. 60 kościołów murzyńskich spalono lub bardzo uszkodzono w płd-wsch. stanach, wszystko przypominające brutalne lata 1960, kiedy Ku Klux Klan i inni spalili ok. 100 kościołów w samym Mississippi. Zob. David Snyder, Rozpalenie pożarów rasizmu / “Re-igniting the fires of racism,” The Toronto Star, 31.03.1996 (Newhouse News Service).

___________

W pierwszych dniach nie było żadnych zabójstw w Wilnie, w przeciwieństwie do innych miejsc. Nie wiedzieliśmy czego oczekiwać. Powinno się zrozumieć - kontakty między Litwą i innymi terenami podbitymi przez nazistów były bardzo słabe. Wiedzieliśmy, że Niemcy ustanowili w Polsce getta i obozy pracy. Słyszeliśmy o ograniczeniach narzuconych na Żydów, wiedzieliśmy że Niemcy są "kłótliwcami", ale nie wyobrażaliśmy sobie, że to będzie rzeź…

O Niemcach myśleliśmy jako o cywilizowanym przestrzegającym prawo narodzie. Można powiedzieć, że do wojny czuliśmy sy,mpatię do Niemiec. Nigdy nie przyszło nam do głowy, że będą w stanie dokonywać takich okrucieństw, rzeczy których nie może znieść ludzki umysł. [1214]

Ale dla tych pamiętnikarzy żydowskich, którzy chcą usprawiedliwić żydowskie zachowanie na każdym kroku i cierpią na amnezję w kwestii warunków dla Polaków w strefie sowieckiej (i rolę odegraną przez zydoskich kolaborantów), to Polaków oskarża się i poucza o oportunizmie, albo jeszcze gorzej, skłonności do kolaboracji z faszystowskimi wrogami. Jacob Gerstenfeld-Maltiel ze Lwowa jest jednym takim pamiętnikarzem, a drugim Mordechai Schmulevicz z Mołczadzi:

Ludność witała maszrujących [niemieckich] żołnierzy okrzykami i oklaskami, a nawet rzucali na nich kwiaty. To nie byli tylko Ukraińcy. Większość ludzi na ulicach to Polacy, Ukraińcy, mniejszość we Lwowie, gubili się w tłumie. Dziwne jak ludzie mogą tak szybko zapomnieć, albo czy mamy obwiniać nieświadomych? Świadomość narodowa jest bardzo silna u Polaków, ale oportunizm woli być po stronie silnego, i zapomnić marzenia o byciu główną potęgą. Większość była oportunistyczna i słuchała swoich być może nie honorowych, a na pewno wygodniejszych podpowiedzi. [1215]

Wielu Polaków witało Niemców z otwartymi ramionami, jak dawno zagubionych przyjaciół, a nie jako najeźdźczą armię. [1216]

Te przemyślenia wydają się puste. Sowiecka inwazja Kresów we wrzesniu 1939 i niemiecka tych samych terenów w czerwcu 1941 (by dopaść je od wcześniejszego partnera w zbrodni) nie były równowaznymi aktami.



Co charakterystyczne, to co nazywa się "pogromem" w Europie wschodniej, staje się "zamieszkami" jeśli ma miejsce w krajach zachodnich. To rozróżnienie sugeruje utajony program rasistowski. Termin "pogrom” ma wyraźnie ton polityczny i podkreśla winę rzekomych sprawców i niewinność ofiar; termin "zamieszki" rozprasza winę na warunki społeczne, a nawet przenosi się na same ofiary. Pod tym względem, niedawne wydarzenia w Oldham, Anglia, gdzie były dziesiątki ludzi rannych, nie są wyjątkiem. Zob. np. następujący raport medialny: Zamieszki rasowe rzucają cień na wybory w UK / “Race Riot Casts Pall over U.K. Vote,” The National Post (Toronto), May 05.2001, i Prawicowe grupy obwiniane za brytyjskie zamieszki / “Right-wing Groups Blamed for British Riots,” The National Post, 29.05.2001. Zamieszki rasowe wybuchły znowu w czerwcu 2003 w Walii, tym razem skierowane przeciwko irackim Kurdom. Zob.Sandro Contenta, Burzy się azylowy niepokój w Brytanii / “Britain’s asylum angst boils over,” Toronto Star, 6.07.2003. Ataki z powodów rasowych czy etnicznych dalej niesłabnąco mają miejsce codziennie w krajach Europy zachodniej takich jak Niemcy, Brytania (gdzie polscy pracownicy byli ranni a nawet zginęli w wielu radowo motywowanych incydentach w Irlandii Płn w ostatnich latach) i Francja, ale rutynowo obwinia się za nie "skinheads" lub innych "ekstremistów" ze skrajnej prawicy, a nie na społeczeństwo jako całość, co pookazuje ten (typowy) raport z Niemiec: "Liczba aktów przemocy skrajnej prawicy w Niemczech podskoczyła o ponad 25% w pierwszych 9 miesiącach, i brutalnych przestępstw antysemickich też wzrosła… Dane MSW pokazały, że 473 osoby były ranne przez prawicowych ekstremistów w okresie styczeń-wrzesień, w porównaniu z 375 w tym samym okresie ubiegłego roku. Obawy związane z ekstremizmem neo-nazistowskim podsyciły kilka incydentów. W sierpniu tłum zaatakował i gonił 8 Hindusów przez miasto Mügln, wsch. Niemcy". Zob. Ofiary skrajnej prawicy w Niemczech wzrost do 25% / “Far-Right Victims in Germany Up 25%,” National Post (Toronto), 10.11.2007 (Reuters). Rzekomo kilka dni po tym incydencie, tłum młodych Turków zaatakował grupę Niermców podczas nabożeństwa w kościele. Przykłady ataków rasowych czy etnicznych w Zach. Europie można by mnożyć wiele razy i poszerzyć na wiele terenów świata, gdzie grupa mniejszoiści napotykała na podobną wrogość. Ale, jak w przypadku miast we wsch. Polsce przywołanych powyżej, wielu Żydów posiada inne wspomnienia o codziennym życiu. Np. Rachela Walshaw opisuje raczej typowe miasteczko w centralnej Polsce o nazwie "Wonczok", prawdopodobnie Wąchock koło Starachowic (polskie nazwy są zwykle błędnie pisane w holokaustycznej literaturze, zwłaszcza w dziennikach), gdzie współistnienie było właściwe, ale na dystans: "Społeczność była wyraźnie podzielona na Polaków i Żydów. Było tam ok. 500 polskich rodzin i tylko ok. 100 żydowskich, i wszyscy żyli i pracowali we względnym spokoju. Nie było tam żadnych gett. Żydzi mogli mieszkać wszędzie w miasteczku, ale generalnie chcieli mieszkać razem… wśród swoich… Mimo że do szkoły chodziłam z chrześcijanami, moja wiedza o prywatnym życiu chrześcijańskiego świata była ograniczona. Katoliccy księża kierujący naszą szkołą byli rygorystyczni, ale sprawiedliwi i wyłączali nas z udziału w ich modlitwach. Ogólnie mówiąc, moi gojowscy koledzy/żanki z klasy byli poczciwi, z którymi byliśmy przyjaźni, ale z dystansem. Nie zapraszali nas do swoich domów, ani my nie zapraszaliśmy ich do swoich". Rachela i Sam Walshaw, Z burzy ogniowej: dziennik z holokaustu / From Out of the Firestorm: A Memoir of the Holocaust (New York: Shapolsky Publishers, 1991), 7–8. Barbara Krakowski (teraz Stimler), córka właściciela małego sklepu tekstylnego w Aleksandrowie Kujawskim wspomina: "Chodziłam do żłobka i prywatnej szkoły kierowanej przez chrześcijańskie zakonnice, gdzie byłam jedynym żydowskim dzieckiem. Miałam duży krąg przyjaciół, i nadal mam kontakt z kilkoma z nich, którzy chodzili do mojej szkoły". Zob. Wendy Whitworth, red., Przetrwanie: ocaleni z holokaustu opowiadają swoje historie / Survival: Holocaust Survivors Tell Their Story (Lound Hall, Bothamsall, Retford, Nottinghamshire: Quill Press in association with The Aegis Institute, 2003), 363. Żyd z Sierpc stwierdził, że Żydzi żyli w pokoju z polskimi sąsiadami. Kiedy na radxie miejskiej przedstawiono wniosek w 1929 żeby zmienić dzień targowy na sobotę, 5 polskich radnych zagłosowała z 5 żydowskimi radnymi by go odrzucić. Zob. Leon Gongoła, “O prawach i ludziach,” Polska (Warsaw), no. 7 (1971): 170–72. Żyd z Przytoczna, małej wioski w prowincji Lublin, nie wspomina o żadnych etnicznych konfliktach między Żydami i nie-Żydami. W szkole podstawowej nie traktowano go gorzej w kwestiii ocen i dyscypliny niż polskich uczniów, i dobrze pamięta wielu swoich nauczycieli jak i parafialnego księdza i lokalnego biskupa, każdy z nich odnosił się do Żydów z szacunkiem. Zob. Michał Rudawski, Mój obcy kraj? (Warsaw: TU, 1996), 31–32, 42–43. Podobne raporty potwierdzające generalnie poprawne codzienne relacje między Polakami i Żydami, szczególnie w miasteczkach i wioskach, w żaden sposób nie są nieczęste. Żyd z wioski koło Krasnika (ok. 50 km od Lublina) wspomina: "Trzeba jeszcze raz podkreślić, że niezależnie od okazjonalnych nieporozumień, żyliśmy w pokoju, często w przyjaźni, z polskimi sąsiadami. Pomimo że było nas tylko 4 rodziny w Stróży, nigdy nie znaliśmy żadnych sporów". Zob. Sam Edelstein, Tzadikim in Sodom (Righteous Gentiles): Memoir of a Survivor of World War II (Toronto: North American Press Limited, 1990), 19. W pobliskiej Izbicy, której mieszkańcami byli wyłącznie Żydzi, 3.600 żydowskich mieszkańców żyło we względnej zgodzie z 200 chrześcijanami w miasteczku i tymi z okolicznych wiosek: "Żyliśmy w spokoju z katolickimi sąsiadami. Prawda, co jakiś czas na poczcie pojawiały się antysemickie hasła jak 'Żydzi do Palestyny' i 'Nie kupuj od Żydów', ale nikt nie traktował ich powaznie. Katolickie i żydowskie dzieci trzymały się przewaznie w swoich grupach. Uczniowie dzielili się prawie równo: połowa żydowskich i połowa katolickich, bo miimo że miasteczko w 95% było żydowskie, to dzieci ze wszystkich sąsiednich wiosek chodziły to tej samej podstawówki w miasteczku. W klasie nie było żadnych widocznych antagonizmów. Były jakieś podniecenie religijne, ale zdarzało się to wśród samych Żydów. Kiedyś do Izbicy przyjechała w Sabbath grupa młodych Żydów z Zamościa – bez czapek [jarmułek?] i na rowerach. To było za dużo dla Izbicy, wypędzili ich pod gradem kamieni ortodoksyjni bracia". Zob. Blatt, Z popiołów do Sobiboru / From the Ashes of Sobibor, 10. W Żółkiewce, innym pobliskim miasteczku, jak mówi Itzhak Lichtman, relacje między Polakami i Żydami też były dobre przed wojną: "Nie wyczuwaliśmy antysemityzmu, Żydzi i Polacy mieli przyjazne relacje". Zob. Miriam Novtich, red., Sobibór: męczeństwo i bunt / Sobibor: Martyrdom and Revolt (New York: Holocaust Library, 1980), 80. Inni żydowscy mieszkańcy tego miasteczka, Chaim Zyberklang i Natan Irland, wspominali swoich nauczycieli, kolegów uczniów, sąsiadów i partnerów biznesowych, jak i lokalne łądze łącznie z policją jako sprawiedliwych, przyzwoitych, a nawet hojnych ludzi. Zob. Zylberklang, Z Żółkiewki do Erec Izraela, 29, 45–46, 53, 55–56, 61–62, 64–66, 228–29. W Strzyżowie koło Hrubieszowa, autor dziennika nie wspominał o żadnych wybuchach przemocy wobec Żydów: "Fasktem jest, że w naszym miasteczku Żydzi i nie-Żydzi żyli obok siebie w spokoju… Miałem niezliczonych przyjaciół, Żydów i nie-Żydów". Zob. Rose Toren, Nowy początek / A New Beginning (New York: Shengold Publishers, 1997), 13. Raorty z innych miasteczek zob. Jacob Biber, red., Triumf ducha: 10 historii ocalonych z holokaustu / The Triumph of the Spirit: Ten Stories of Holocaust Survivors (San Bernardino, California: The Borgo Press, 1994). Jeden 71-letni Żyd wspomina: "Urodziłem się w 1917 w Gniewoszowie koło Radomia… Moje miasteczko było małym żydowskim sztetlem zamieszkałym przez ok. 5.000 Polaków i 2.500 Żydów. Większość Polaków pracowała na roli, a Żydzi byli rzemieślnikami i mieli małe biznesy… Choć większość Polaków była przyjazna wobec nas, to była tam antysemicka mniejszość". Inny Żyd pisze: "Urodziłem się w 1922 w Działoszycach koło Krakowa… Nasze miasteczko było w 80% żydowskie – ludzi biznesu, rzemieślnicy i inni robotnicy, i w większości ortodoksyjni.

Polacy w naszym miasteczku nigdy nie byli antysemitami, i nawet rozmawiali z nami w jidysz. Generalnie żyliśmy w przyjaznej współpracy, Polacy pracujący razem z Żydami w różnych zawodach". W miasteczku Prtzecław koło Mielca "Oba narody – żydzi i chrześcijanie żyli w spokoju. Przez wiele lat nawet mieliśmy żydowskiego wice-burmistrza… i kilku radnych". Zob. Avraham Spielman, Miasteczko Przecław / “The Townlet Przeclaw,” w H. Harshoshanim, red., Radomysl Rabati ve-ha-sevivah: Sefer yizkor (Tel Aviv: Former Residents of Radomysl and Surroundings in Israel, 1965), tutaj: www.jewishgen.org/yizkor/Radomysl. Leon Zalman wspomina o Szczekocinach, przeważająco żydowskim miasteczku z 5.000 ludźmi koło Częstochowy: "Po jednej stronie Pilicy mieszkali Żydzi, po drugiej mieszani mieszkańcy i duży kościół. Żydzi mieli 2 synagogi, żydzi i chrześcijanie żyli obok siebie we wzajemnej tolerancji… Prawie wszystkie biznesy i karczmy wokół placu były żydowskie, z wyjątkiem Kaletta, dużej imponującej restauracji. Żydzi zwykle tam nie chodzili gdyż nie była koszerna. Kiedy mieli coś celebrować… woleli własne firmy… Nauczyciele lubili mnie… W jeden Sabbath, żeby przeszkodzić w nabożeństwie i zwrócić uwagę, jacyś młodzi żydowscy socjaliści wrzucili do synagogi białego gołębia. Rabini byli oburzeni… Miałem duży krąg przyjaciół, wśród nich wielu nie-Żydów… Młodzi Żydzi nie odczuwali by sztetl był gettem. Nie czuliśmy żadnych różnic między żydami i chrześcijanami, z wyjątkiem dnia targowego, kiedy może rolnik, który zawsze nie ufał Żydom poczuł, że był oszukany na rachunku. Ale to mogło się wydarzyć wśród chrześcijan czy wśród żydów. Nie odczuwaliśmy żadnej dyskryminacji… W szkole byliśmy z polskimi chrześcijanami". Zob. Leon Zelman, Po ocaleniu: misja jednego człowieka w sprawie pamięci / After Survival: One Man’s Mission in the Cause of Memory (New York and London: Holmes & Meier, 1998), 2–16. Żydzi z Jaśliska, wioski koło Krosna, zgodnie potwierdzają poprawne relacje między obu społecznościami: "U ludzi nie zauważało się antysemityzmu. Relacje między Żydami i nie-Żydami były raczej dobre, a kontakty biznesowe opierały się na wzajemnym zaufaniu. Do wybuchu I wojny światowej nie było sklepów chrześcijan w Jaśliska czy okolicznych wioskach. Również urzędnicy, księża i nauczyciele z wiosek kupowali w żydowskich sklepach. Nie doświadczaliśmy niczego takiego jak dręczenie Żydów.

__________


Inwazja we wrzesniu 1939 skierowana była na samo istnienie polskiego państwa, i przynajmniej jego obywatele powinni zostać neutralni kiedy wkrótce stało się widoczne, że sowieci weszli do Polski nie żeby bronić kraju i jej obywateli przed niemiecką agresją, a żeby zniewolić Polskę i zlikwidować jej urzędników i wojsko. Gdyby później duże sektory żydowskiej ludności, która początkowo witały sowietów zmieniła zdanie, to tylko dlatego, że oni też, niespodziewanie, padli ofiarą sowieckich prześladowań.

Natomiast w czerwcu 1941 Polacy mieli każe prawo preferowania jednego okupanta niż drugiego, biorąc pod uwagę doświadczenia pod rządami sowietów. Politycznie, wybuch wojny sowiecko-niemieckiej był sine qua non o ostateczne wyzwolenie Polski, która dalej była wspólnym i bezlitosnym celem Polaków. Nie trzeba było być szczególnie bystrym obserwatorem, żeby zrozumieć, że Pakt Mołotow-Ribbentrop przypieczętował los Polski, i że inwazja niemiecka Związku Sowieckiego teraz to ponownie otworzyła. Co więcej, Polacy nie uważali się za stałych władców, a ich "powitanie" było czysto reaktywne i nie skażone ideologią. Nie było pokazu swastyk ani pro-nazistowskich demonstracji Polaków podobnych do mnóstwa czerwonych opasek i wieców politycznych, które towarzyszyły sowieckiej inwazji we wrześniu 1939. Poza tym, jak dowodzi Jan Gross, "nie powinno się oczekiwać by lokalna młodzież, w jakiejś zapadłej miejscowości, siedziała w domu kiedy armia przechodzi przez ich małą osadę i nikogo nie zabija ani rabuje!" [1217]

Do tego czasu, jak pokazują liczne świadectwa, wielu Żydów miało dosyć bolszewickiego reżimu, którym wszyscy Polacy gardzili, [1218] i nikt nie przewidywał holokaustu, mimo że wielu słyszało o niemieckich okrucieństwach w Generalnej Guberni. Żydówka z Uhnowa wspominała:

Wszystkie te ograniczenia tak niszczyły gospodarkę, że nie do zniesienia było życie za sowietów. Na ironię, społeczność żydowska pokłaała swoje nadzeje na Niemcach, bo do 1941 nikt nie wiedział, że oni – Niemcy – byli jeszcze gorsi od Rosjan. Do 1941 nikt nie był świadom tego, że Niemcy zabijali Żydów. [1219]


Dobre relacje między Żydami i nie-Żydami pozwoliły na stały dobrobyt Żydów. Choć był jeden spółdzielczy sklep zarządzany przez chrześcijan sprzedający produkty rolnicze, nie było żadnej prawdziwej rywalizacji [dla Żydów]". Zob. Rosa Lehmann, Symbioza i ambiwalencja: Polacy i Żydzi w małym galicyjskim mieście / Symbiosis and Ambivalence: Poles and Jews in a Small Galician Town (New York and Oxford: Berghahn Books, 2001), 185–86. Dobre relacje dotyczyły też wioskowego księdza: "mówi się, że ks. Rąpała, nieżyjący już ksiądz w Jaśliskach, płynnie mówił w jidysz. Wśród polskich jak i żydowskich donosicieli, ks. Rąpała był znany z dobrych relacji z Żydami. Polscy donosiciele wspominali przyjazne rozmowy księdza z lokalnymi Żydami. Np. żydowski donosiciel, Josko S, wspominał wieczorne spacery jego ojca z księdzem. Podczas spaceru obaj dyskutowali na wszelkiego rodzaju tematy. Harmonijne kontakty między 'wykształconym' księdzem i 'świeckimi' Żydami były też zwyczajem w innych miasteczkach i wioskach w regionie. Pearl O. [z pobliskiej wioski Królik Polski] wspominała o długich spacerach i dyskusjach jej ojca z księdzem. Pamiętała też cotygodniowe spotkania w domu jej rodziców, na które zapraszano wszystkich członków wioskowej elity, wśród nich wioskowego księdza i nauczycieli z lokalnej szkoły podstawowej". Ibid., 98. Dalej na wschód, w Krasne koło Skałatu, inny Żyd wspomina "dorastanie bez nienawiści ani strachu. Moimi kolegami były ukraińskie i polskie dzieci, i nikt nigdy mnie nie obraził ani nie próbował pobić . Wyglądałem jak oni. Mówiłem w ich języku. Oczywiście wiedzieli że byłem Żydem, synem karczmarza Mechela. Ale oniu uważali mnie za jednego z nich". Autor przypisuje tę sytuację lokalnym księżom katolickim, którzy "głównie głosili miłującą dobroć Boga". Zob. William Ungar i David Chanoff, Przeznaczony do życia / Destined to Live (Lanham, Maryland, New York and Oxford: University Press of America, 2000), 67. W małej społeczności w Drobinie na płn-wsch od Płocka, ocalony Żyd był uczony przez swego ojca szacunku do Polaków, wspomina: "Moja siostra miała same szóstki… Jej polski był najlepszy w klasie, w której było tylko 2 innych żydowskich uczniów… Jej koledzy klasowi i nauczyciel wybrali ją do czytania wiersza w sztuce…" Zob. Abraham D. Feffer, Mój sztetl Drobin: historia ocalonego / My Shtetl Drobin: A Saga of a Survivor (Toronto: n.p., 1990), 9. Mendel Berman, przewodniczący Lomazer Landsmanschaft w Ameryce, podkreślał, że w Łomazach koło Białej Podlaskiej, "Przeważały dobre relacje współżycia między Żydami i Polakami, nawet jeśli od czasu do czasu występowały [sic] godne ubolewania incydenty, ale takie nieszczęścia zwykle szybko mijały". Zob. Yitzhak Alperovitz, red., Księga Łomaz: ku pamięci społeczności żydowskiej w Łomazach / The Lomaz Book: A Memorial to the Jewish Community of Lomaz (Tel Aviv: The Lomaz Society in Israel, i Lomaz Society in the United States of America, 1994), 68–69. Pnina Knopfmacher-Krajs z Włodawy, miasteczka nad Bugiem, wspominała: "Aż do pierwszych lat wojny w miasteczku nie wyczuwało się żadnego antysemityzmu. Nasza młodzież brała udział w pływaniu, jeździe na łyżwach i meczach piłki nożnej z polską młodzieżą". Wspomina też z immienia wybitnych Polaków znanych z życzliwości wobec Żydów. Zob. świadectwo Pniny Knopfmacher-Krajs, Ghetto Fighters House Archives, catalog no. 2427. John (Jan) Damski, Polak nagrodzony przez Yad Vashem, wspominał wymowny epizod jaki miał miejsce w jego miasteczku Solec Kujawski koło Bydgoszczy, gdzie była tylko 1 żydowska rodzina Dalman z 3 synami: "Wszyscy 3 bracia należeli do naszej organizacji gimnastycznej, Polskie Sokoły… Któregoś dnia na nasze spotkannie przyszedł ktoś z regionalnej organizacji i zrobił zamieszanie o Żydach w naszej grupie. Najstarszy z braci Dalman wstał i powiedział mu, że Żydzi byli takimi samymi patriotami jak Polacy, oni też walczyli za Polskę itd. Nie upłynęło długo zanim lokalna organizacja się rozpadła. Najpierw wszyscy nauczyciele z miasteczka należący do klubu – zrezygnowali. Nie powiedzieli, że to był protest – tylko już przestało ich to interesować. Nikt nie powiedział 'odchodzę bo oficer regionalny mówił jak antysemita". Nam nie podobało się to, bo nie widzieliśmy róznicy między nami i Żydami". Zob. “John Damski: Polish Rescuer,” / polski ratownik - www.humboldt.edu/~rescuers/book/damski. Mala Goldrat Brandsdorfer (née Liss) z Bolesławca, miasteczka koło Wielunia, wspominała: "Pamiętam jak dorastałam w Bolesławcu bardzo szczęśliwa. Miasteczko miało ok. 500 rodzin – ok. 2.500 mieszkańców. Żydzi stanowili 1 / 4 ludności. Nie było wielu problemów między żydami i chrześcijanami jakie były w większych miastach. Żyliśmy i handlowaliśmy w pokoju. Byli Polacy w miasteczku, otwarci antysemici, ale bardzo nieliczni". Zob. Mala Brandsdorfer, jak powiedziała Louisowi Brandsdorfer, Krwawiące niebo: wspomnienia mojej matki z shoah / The Bleeding Sky: My Mother’s Recollections of the Shoah, Internet: <http:///www.brandsdorfer.com/podcast/>, rozdz. 2. Wacław Iglicki (wtedy Szul Steinhendler) z Żelechowa koło Warszawy wspominał: "Chodziłem do państwowej szkóły. Była to podstawówka… Kiedy była polska religia dla polskiej młodzieży, szliśmy do innej klasy, przychodził inny nauczyciel, i uczył nas religii jidysz [żydowskiej].

___________

Inna Żydówka zaoferowała inny pogląd o stopniu znajomości niemieckich okrucieństw:

Był tam ciągły nieprzerwany napływ dokładnych informacji z Generalnej Gubernii. Przypadki 53 osób zabitych przy Nalewki [w Warszawie 23.11.1939] i innych takich miejsc znanych z wielką dokładnością. Raporty przyjmowano z wielkim zainteresowaniem, złaszcza wśród uchodźców. [1220]

Małżonka żydowskiego prawnika w Przemyślu powiedziała: "Och, jakie szczęście, że te prymitywy [sowieci] odeszli, teraz mamy Kulturträger [nosiciela kultury]; oni nie mogą nas skrzywdzić. Może nie będzie tak dobrze, ale w kjońcu mamy do czynienia z ludźmi kultury". [1221] Żydówka ze Lwowa "mówiła, że lepiej będziemy dogadywać się z Niemcami niż z sowietami, bo Niemcy byli kulturalnym narodem. Zdenerwowała się bo odebrali jej status bogatej kobiety, i nakazali jej opuścić Lemberg [Lwów]". [1222] Syn bogatej rodziny we Lwowie wspominał:

Smutne doświadczenie moich rodziców w ostatnich 2 latach sprawiło, że inaczej myśleli. Byli szczęśliwi na widok wycofujących się sowietów. Oczywiście, słyszeli o nazistach i ich antysemityzmie… ale w ich umysłach Niemcy byli narodem cywilizowanym…

Armia niemiecka doszła do Lwowa 28 czerwca , i 29-go miasteczko było ich. Maszerowali śpiewając i z uśmiechem. Z entuzjazmem powitała ich zachwycona ludność ukraińska. Dziewczęta w tradycyjnych ukraińskich strojach ściskały żołnierzy i zasypywały ich kwiatami. Po oglądaniu ich z okna przez chwilę, brat i ja wyszliśmy na ulicę by lepiej widzieć. Wielu młodych nas zauważyło, i powitali nas przekleństwami i kamieniami. Weszliśmy z powrotem do domu. [1223]

W Iwje, młody działacz komunistyczny, który z lubością wspominał okres stalinowski , był zszokowany kiedy dowiedział się, że przedwojenni żydowscy kupcy i biznesmeni "byli szczęśliwi z porażki Armii Czerwonej".

Ponadto, "biedni ludzie naprawdę wierzyli, że nic im się nie przytrafi, że im się uda". [1224] Zdaniem Żyda ze Stołpca: "Mój ojciec był tak zrozpaczony z powodu Rosjan, że naprawdę wierzył, że sytuacja będzie lepsza gdyby Niemcy zaatakowały polskie Kresy, i wypędzili komuunistów". [1125] W Pohoście Zahorodzkim na Polesiu,

Był dawno ustanowiony stereotyp Rosji jako zacofanego, antysemickiego kraju, z buntującymi się tłumami, krnąbrnymi Kozakami i wszczynanymi przez rząd pogromami. Niemcy były cywilizowanym Zachodem i rządami prawa… Szczególnie wśród starszych członków ludności, stereotypy trwały dalej i przekonali wielu do pozostania. Bogaci nawet oczekiwali, że Niemcy przywrócą im bogactwo i majątek, zakończą braki w żywności, konfiskatę majątków i arbitralne aresztowania. Wielu oczekiwało wycofanie się sowietów…

Większość Żydów rozumiała, że będą cierpieć pod władzą niemiecką, ale nigdy nie myśleli, że to może oznaczać totalną zagładę. [1226]

Według świadectwa z Rokitna na Wołyniu:

Wybuchła straszna panika. Urzędnicy sowieckiego rządu spakowali swój dobutek i uciekli. Niektórzy Żydzi poszli w ich slady. Niestety, wielu odmówiło ucieczki, gdyż uważali, że ich życie będzie lepsze za Niemców niż za sowietów. [1227]

W Tłumaczu "Żydzi szeptali, że z pomocą Wszechmocnego Niemcy przyjdą i zadadzą 'foniye' (rosyjski) straszny cios". [1228] Żydowski lekarz w Tłustych wspominał 2 zydowskich lekarzy, uchodźców z Krakowa, którzy dostali dobre stanowiska, ciągle próbowali wrócić do swoich domów w okupowanej przez Niemcy Polsce. Jego zdaniem, "więcej niż jeden człowiek, który początkowo był wielkim entuzjastą sowietów, teraz dziękował Bogu, że wybuchła wojna niemiecko-sowiecka". [1229]

_________________

Poza tym nie było żadnej segregacji, i nie było żadnych problemów". Zob. świadectwo Wacława Iglickiego z wrzesnia 2005: <http://www.centropa.org>. Henryk Prajs z Góry Kalwarii koło Warszawy wspominał: "Na naszym podwórku były 3 polskie i 3 żydowskie rodziny. Żyliśmy ze sobą bardzo dobrze, jak rodzina. Nie było żadnego antysemityzmu, żadnego w ogóle… Moimi przyjaciółmi byli w większości Polacy… Do polskiej podstawówki kiedy miałem 7 lat. Od 7:00 do 13:00 czy 14:00 byłem w szkole, później szedłem do cheder… Żydzi i Polacy uczyli się razem, ale Żydów było mniej… Byłem bardzo popularny w szkole, lubiłem nauczycieli…

Była tam organizacja Endeków… ale oni marudzili gdzie indziej, nie w naszym miasteczku. Burmistrz Dziejko i szef policji Bolesław Janica nie pozwoliliby na to". Zob. świadectwo Henryka Prajsa ze stycznia 2005:<http://www.centropa.org>. Zob. też świadectwo Abrahama Warszaw (Alec Ward) o Magnuszewie koło Góry Kalwarii: David Onnie, Historia Alca Warda / “Alec Ward’s Story,” The ’45 Aid Society Journal, no. 32 (2008). W Przedeczu koło Koła, rzekomo "nie było żadnej nienawiści etnicznej", mimo że żydowska klasa średnia "była bardzo pro-niemiecka". Zob. świadectwo Aliny Fiszgrund, marzec-sierpień 2005, Internet: <http://www.centropa.org>. Więcej przykładów zob. Annamaria Orla-Bukowska, Społeczności sztetta: inny obraz / “Shtetl Communities: Another Image,” w Polin: Studies in Polish Jewry, vol. 8 (1994): 103–12.

Żydzi i Polacy mieli dobre relacje też w wielu większych miastach. Christine Damski (née Rozen) z Zamościa wspominała: "Zawsze wiedziałam, że była Żydówką, nasza rodzina obchodzziła Passovr i inne święta. W Zamościu wszyscy uważali nas za równych. Kiedy dorastałam, moje koleżanki były Polkami i Żydówkami. W polskiej szkole średniej w mojej klasie było oko. 10 Żydówek, a ja byłam jedyną w całej klasie z najlepszą oceną z polskiego; żadna Polka nie miała tak wysokiej oceny. Naprawdę nie czułam się inna w szkole średniej". Zob. Ellen Land Weber, Ratować życie: historie o ratowaniu z holokaustu / To Save a Life: Stories of Holocaust Rescue (Urbana and Chicago: University of Illinois Press, 2000), 277–78. Calel Perechodnik, który dorastał w Otwocku koło Warszawy, gdzie należał do organizacji syjonistycznej, twierdzi, że przed wojną nigy nie doświadczył żadnych przejawów antysemityzmu. Podobnie Oswald Rufeisen, który dorastał w Bielsku-Białej, gdzie chodził do polskiej podstawówki i szkoły średniej, powiedział, że nie odczuwał żadnej dyskryminacji w polskich szkołach. Zob. István Deák, Esej o Europie Hitlera / Essay’s on Hitler’s Europe (Lincoln and London: University of Nebraska Press, 2001), 48 (Rufeisen), 164 (Perechodnik). Melita Huppert, Żydówka z Wadowic, miejsca urodzenia papieża Jana Pawła II, wspomina: "Były bardzo dobre relacje między żydami i chrześcijanami. Była to pokojowe współstnienie". Zob. Laurie Goodstein, Jak przyjaciel z dzieciństwa pomógł Izraelowi / “How Boyhood Friend Aided Pope With Israel,” New York Times, 29.03.1998. Kilka biografii papieża opisują szczegółowo relacje polsko-żydowskie w Waowicach, np. D’Arcy O’Brien, Ukryty papież: Nieopowiedziana historia o trwającej całe życie przyjaźni która zmienia relacje między katolikami i żydami /The Hidden Pope: The Untold Story of a Lifelong Friendship That Is Changing the Relationship between Catholics and Jews (New York: Daybreak Books/Rodale, 1998), 51–54. Według Felicii Haberfeld, z pobliskiego Oświęcimia, gdzie Niemcy później wybudowali swój niesławny obóz koncentracyjny i śmierci znany jako Auschwitz, Żydzi i Goje dobrze się dogadywali: "To było bardzo szczególne miasteczko". Zob. Abigail Goldman, Marzenia starszej wdowy o 'domu dla ludzkości' / “Elderly widow dreams of ‘house for humanity,’” Toronto Star, 2.04.1998 (przedruk z Los Angeles Times). Inny mieszkaniec Oświęcimia zgadza się z tą oceną: "Ale nie-Żydzi i Żydzi mieli dobre relacje. Nie widziało się żadnych graffiti …” Zob. Jake Geldwert, Z Auschwitz do Itaki: ponadnarodowa podróż Jake'a Geldwerta / From Auschwitz to Ithaca: The Transnational Journey of Jake Geldwert (Bethesda, Maryland: CDL Press, 2002), 5. Joseph Nichthauser, który pochodzi z Andrychowa, wspominał przyjazne relacje z lokalnymi Polakami, i żadnych przejawów antysemityzmu. Zob. Aldona Zaorska, “Gdzie ten polski antysemityzm?” Warszawska Gazeta, 18.11.2011. Oswald Rufeisen, który wraz z kuzynem chodzii do polskiej szkoły średniej w Żywcy, nie pamiętał poczucia dyskryminacji czy obelg. Lubił swoich kolegów z klasy, i uważa, że to odwzajemniał. W tej szkole żydowskie i katolickie dzieci uczono religii osobno, przez rabina i księdza. Zob. Nechama Tec, W jaskini lwa: życie Oswalda Rufeiena / In the Lion’s Den: The Life of Oswald Rufeien (New York and Oxford: Oxford University Press, 1990), 10. Sol Pluda, Żyd z Pułtuska, pisze: "Mieliśmy polsko-chrześcijańskich sąsiadów, przyjaciół i klientów, i relacje między żydowskimi i chrześcijańskimi mieszkańcami Pułtuska były dobre". Zob.Vogel, Nie zapomnimy! / We Shall Not Forget!, 376. Dziennik ze Zduńskiej Woli koło Łodzi stwierdza: "Choć moje miasteczko nie było rajem, przeważnie panował pokój między Żydami, etnicznymi Niemcami i Polakami.Nie pamiętam widocznego antysemityzmu… Pamiętam polskich i niemieckich liderów miasteczka zapewniających nas, że nic nie może się wydarzyć w Zduńskiej Woli. 'Nasi ludzie będą razem żyć i pracować' – powiedzieli. 'Dlaczego miałby być niepokój? Nikt nie skorzystałby na tym'". Zob. Isaac Neuman i Michael Palencia-Roth, Wąski most: poza holokaustem / The Narrow Bridge: Beyond the Holocaust (Urbana and Chicago: University of Illinois Press, 2000), 15–17. Nawet w dużych miastach większość Żydów mieszkających w przeważnie polskich dzielnicach dogadywała się z chrześcijańskimi sąsiadami. Np. Manya Reich Mandelbaum mówi o "dobrych relacjach między Polakami i Żydami w Krakowie". Zob. jej świadectwo w Joseph J. Preil, red., Holokaustyczne świadectwa: europejscy ocaleni i amerykańscy wyzwoliciele w New Jersey / Holocaust Testimonies: European Survivors and American Liberators in New Jersey (New Brunswick, New Jersey: Rutgers University Press, 2001), 88. Dla wielu Żydów którzy mieszkali pośród Polaków w Warszawie (i nie w żydowskich enklawach) relacje z nie-Żydami nie różniły się wtedy od tych w krajach zachodniej Europy czy Afryki płn. Żyd z Warszawy wspominał: "Przeniesiono mnie do szkoły publicznej przy ul. Nowolipki 68, gdzie większość nauczycieli i uczniów była Żydami, gdyż znajdowała się w żydowskiej części miasta… Moją ambicją była nauka w Szkole Plastycznej im. Marsz. Józefa Piłsudskiego w Warszawie… Trudno było zostać przyjętym do tej szkoły… W mojej klasie byli inni Żydzi… Wysłanie mnie do tej szkoły było dużym poświęceniem finansowym dla rodziców… Ponadto, polski muzyk Bronisław Bykowski, bardzo oddany mojemu ojcu, zastawił swoją i żony obrączki by nam pomóc… atmosfera w szkole Marsz. Piłsudskiego była liberalna i tolerancyjna i opierała się na zasadach moralnych i demokratycznych. Miałem dobre relacje z dyrektorem szkoły, Stanisławem Dąbrowskim, i wielu profesorami i nauczycielami, byli wśród nich Polacy i Niemcy… Nie wprowadzali różnic między chrześcijanami i żydami… Moje relacje z kolegami z klasy były serdeczne, mimo że nigdy nie mieszaliśmy się towarzysko poza szkołą". Zob. Morris Wyszogrod, Zetknięcie się ze śmiercią: artysta w obozach śmierci / A Brush with Death: An Artist in the Death Camps (Albany: State University of New York Press, 1999), 18–20. Bernard Goldstein, socjalista który pracował w rzeźni w Warszawie, wspominał: "Żydzi i Polacy pracowali obok siebie, i relacje między nimi były dobre, pomimo że obie grupy były mocno nacjonalistyczne, krnąbrne i impulsywne. Mieli częste konflikty z powodu warunków pracy, ale zawsze udawało im się przyjaźnie porozumieć. Razem pili i grali w karty, żyli w przyjaznej zgodzie". Zob. Bernard Goldstein, Poświadczą to gwiazdy / The Stars Bear Witness (London: Victor Gollancz, 1950), 8. Inny Żyd z Warszawy wspominał: "kiedy dziadek Yakov i ja przyszliśmy do wioski Siekierki, tuż za miastem, weszliśmy do chaty wieśniaka gdzie przywitano nas z szacunkiem i prawdziwą serdecznością. Czułem się komfortowo z wieśniakami. Dziadek mówił dobrze po polsku, bez żydowskiego żargonu czy powiedzeń… Mieszkaliśmy w dzielnicy robotniczej gdzie nie było wielu żydowskich rodzin… Było kilkoro żydowskich dzieci w moim wieku w sąsiedztwie, więc bawiłem się przeważnie z gojowskimi dziećmi, które przychodziły do mojego domu. Graliśmy w piłkę, chodziliśmy nad Wisłę i cieszyliśmy się świeżym powietrzem, pływaliśmy i wiosłowaliśmy. Później, kiedy poszedłem do żydowskiej szkoły, gojowskie dzieci żartowały sobie z żydowskich w drodze do i ze szkoły, więc chodziliśmy w grupie i czuliśmy się bezpieczniej.Nie uciekaliśmy przed gojowskimi chuliganami, a walczyliśmy ciosami i kamieniami. Moi rodzice mieli sklep sprzedający farby, naftę, materiały budowlane i pasmanterię. 99% klientów stanowili Polacy, którzy dogaywali się z rodzicami… Kiedy matka zaczęła rodzić, wysłano mnie po polską położną… Formalną edukację zacząłem w heder… Ale wkrótce pokłóciłem się z nauczycielem i uciekłem z hederu. Nauczyciel, który poczuł się odpowiedzialny, wysłał dzieci po mnie. Kiedy doszły za mną na moją ulicę, wysłałem na nich polskich przyjaciół". Zob. Simha Rotem (“Kazik”), Wspomnienia bojownika z warszawskiego getta / Memoirs of a Warsaw Ghetto Fighter (New Haven and London: Yale University Press, 1994), 2–5. Młoda kobieta z żydowskiej rodziny, która przeprowadziła się do Lwowa na Ukrainie po rewolucji bolszewickiej, wspominała: "Najpierw mieszkaliśmy w mieszanej etnicznie dzielnicy, gdzie Żydzi Goje mieszkali obok siebie bez żadnych incydentów czy widocznej wrogości… Pod koniec lat 1920, wyprowadziliśmy się z ciasnego mieszkania przy Piekarskiej do kamienicy przy Zyblikiewicza 51… Nasza nowa dzielnica, jak ta z której się wyprowadziliśmy, była mieszana etnicznie, z Żydami i Gojami, i Polakami, Rosjanami i Ukraińcami żyjącymi razem w harmonii… Dogadywaliśmy się z Gojami, ale nie mieliśmy relacji towarzyskich. Kilka uprzejmych słów powitania zwykle oznaczało stopień naszych kontaktów między sobą". Zob. Lala Fishman i Steven Weingartner, Historia Lali: pamiętnik z holokaustu / Lala’s Story: A Memoir of the Holocaust (Evanston, Illinois: Northwestern University Press, 1997), 42, 47. Dorastająca w Katowicach Żydówka wspominała, że jej życie było spokojne i szczęśliwe. Ludność żydowska i gojowska była zupełnie zintegrowana, aż poszła do szkoły średniej i zaprzyjaźniła się z innymi młodymi Żydami.W swoim apartamentowcu dorastała bawiąc się z dziećmi bez względu na różnice religijne. Zob. Natalie Marsh, Otwieranie zakurzonych okien historii / “Opening the Dusty Windows of History,” California Holocaust Memorial Week, April 28–May 4, 2008, April 2008, 135. Na konferencji naukowej na ten temat w Radomiu w grudniu 1998, pokazano liczne przykłady pokojowego współistnienia Polaków i Żydów, zwłaszcza w małych miastach. Feliks Tych, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie, wyraził opinię, że generalnie, pomimo nasilającj się konkurencji gospodarczej i radykalizacji społecznej w latach 1930, relacje polsko-żydowskie dalej były dobre.

Główną kością niezgody była sprawa ekonomiczna. Np. w Rzeszowie, gdzie istniała dobra współpraca w radzie miejskiej za burmistrza Polaka i wice- Żyda, była dość zaciekła konkurencja (w większości werbalna) między raczkującą polską klasą kupiecką i okopaną żydowską klasą, która nie chciała stracić dominacji w lokalnej gospodarce. Zob. Zbigniew K. Wójcik, Rzeszów w latach drugiej wojny światowej: Okupacja i konspiracja 1939–1944–1945 (Rzeszów and Kraków: Instytut Europejskich Studiów Społecznych w Rzeszowie, and Towarzystwo Sympatyków Historii w Krakowie, 1998), 162. Przykład oszukańczych praktyk jakie mogły doprowadzić do kłopotu na rynku jest w Hanna Krall, Ochrona płomienia: intymna rozmowa z dr Markiem Edelmanem, ostatnim żyjącym liderem powstania w getcie warszawskim / Shielding the Flame: An Intimate Conversation with Dr. Marek Edelman, the Last Surviving Leader of the Warsaw Ghetto Uprising (New York: Henry Holt and Company, 1986), 11: żydowscy handlarze ryb w Warszawie malowali na czerwono oskrzela nieświeżych ryb. Charakterystycznie, Żydzi którzy osobiście doświadczyli nękania na ulicach często twierdzą, że to miało miejsce w innych miejscach.

Felicia Fuksman, pochodząca z dużego przemysłowego miasta Łódź, wyjasnia brak jej problemów tym, że "mieszkała w dużo większym mieście. W mniejszych miastach te rzeczy występowały, ale ja tego nie doświadczyłam". Zob. świadectwo Felicia Fuksman, Louisiana Holocaust Survivors, The Southern Institute for Education and Research: <http://www.tulane.edu/~so-inst/felicia.html>. A pochodząca z miasteczka Oleszyce Eva Galler, gdzie nie obawiała się wychodzenia z domu, mówi, że problemy występowały w "większych miastach", a nie w jej miasteczku. Zob. świadectwo Eva Galler, Louisiana Holocaust Survivors, The Southern Institute for Education and Research, posted at <http://www.tulane.edu/~so-inst/eva.html>.


[1210] Dr.Y. Gilson, “Podwoloczyska, Part IV,” w Powołoczyska i okolice / Podwoloczyska and Its Surroundings.


[1211] Kaplan, Nigdy nie opuściłem Janowskiej… / I Never Left Janowska …, 18.


[1212] Typowe w tej kwestii były miasteczka Tuczyn i Hoszcza koło Równe na Wołyniu. Zob. odpowiednio Karłowicz, Śladami ludobójstwa na Wołyniu, 285; i Grzelak, Wrzesień 1939 na Kresach w relacjach, 319. Przez kilka tygodni radzie miejskiej w Huszczy szefował Leon Chajn, komunistyczny prawnik z Warszawy. Zob. Paweł Siergiejczyk, “Chajn Leon,” w Encyklopedia “Białych Plam” (Radom: Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne, 2000), vol. 4, 50. To że taka sytuacja nie trwała na stałe nie było zasługą tych mniejszości. Polscy historycy Kazimierz Jasiewicz, Tadeusz Strzembosz i Marek Wierzbicki podkreślają rolę Żydów i innych mniejszości w "depolonizacji" Kresów i ich uprzywilejowanego statusu w wielu dziedzinach: edukacyjnej, administracyjnej, politycznej i kulturowej. Zob. wprowadzenie w Strzembosz, Okupacja sowiecka (1939–1941) w świetle tajnych dokumentów, 21. Inna podobna opinia zob. Piotr Żaroń, Ludność polska w Związku Radzieckim w czasie II wojny światowej (Warsaw: Polskie Wydawnictwo Naukowe, 1990), 99–101.


[1213] Jerzy Stypułowski, Droga do wojska (London: Polska Fundacja Kulturalna, 1967), 46.


[1214] Litman Mor, Wojna o życie / The War For Life, Internet: <http://davidhorodok.netfirms.com/Mor/TOC.htm>, rozdz. 6. TPrzekład z hebrajskiego Ha-Milhamah ʻal ha-hayim: Zikhronot mi-shoʾah umi-tekumah (Tel Aviv: n.p., 2005). Autor twierdzi, że był w Kaunas w maju 1940, kiedy sowieci okupowali Litwę (w czerwcu), gdzie "widział powitanie Armii Czerwonej. Żydzi w Kownnie radośnie witali Armię Czerwoną bukietami kwiatów". Ibid.


[1215] Jacob Gerstenfeld-Maltiel, Moja prywatna wojna: walka jednego człowieka o przeżycie sowietów i nazistów / My Private War: One Man’s Struggle to Survive the Soviets and the Nazis (London: Vallentine Mitchell, 1993), 53.


[1216] Martin Small i Vic Shayne, Pamiętajcie nas: moja podróż ze sztetla przez holokaust / Remember Us: My Journey from the Shtetl Through the Holocaust (New York: Skyhorse Publishing, 2009), 95.


[1217] Gross, Pogmatwana pajęczyna:…. /“A Tangled Web: Confronting Stereotypes Concerning Relations between Poles, Germans, Jews, and Communists,” w Deák, Polityka odwetu w Europie / The Politics of Retribution in Europe, 93. Natomiast w Sąsiadach jest interpretacja Grossa diametralnie sprzeczna z tą tego autora, i jako (tandetne) uogólnienie, po prostu nie do utrzymania historycznie, kiedy pisze na 104-105: "Nie wiadomo co było tak wyjątkowe o żydowskiej kolaboracji z sowietami w okresie 1939-1941. Natomiast nie ma żadnych wątpliwości, że lokalna ludność (z wyjątkiem Żydów) witała wojska Wehrmachtu wkraczające w 1941 z entuzjazmem i kolaborowała z Niemcami, łącznie z uczestnictwem w procesie zagłady Żydów". Ale Gross ma rację pokazując, że sprawa zbiorowej pamięci o tych wydarzeniach po stronie różnych graczy poddaje się bliższej analizie przez psychologów społecznych.


[1218] Zob. np. Hryciuk, Polacy we Lwowie 1939–1944, 145.


[1219] Uhnow: księga pamięci wspólnoty / Hivniv (Uhnow): Memorial Book to a Community (Tel Aviv: The Uhnow Organization of Israel, 1981), 21.


[1220] Hubernand, Kiddush Hashem, 415.


[1221] Świadectwo Marii Orwid (née Pfeiffer) w Gutenbaum i Latała, Ostatni świadkowie / The Last Eyewitnesses, vol. 2, 148. TKobieta która wypowiedziała te słowa później zginęła w Auschwitz.


[1222] Moty, Dzienniki nieszczęsnego człowieka / Memoirs of an Unfortunate Person, 33.


[1223] Weissberg, Pamiętam… / I Remember…, 60–61.


[1224] Świadectwo Shimona Zimmermana w A. Meyerowitz, red., Zwój o Kurzeńcu / The Scroll of Kurzeniac (Internet: http://www.jewishgen.org/yizkor/kurenets/kurenets.html); przekład Megilat Kurenits: Ayara be-hayeha u-ve-mota (Tel Aviv: Former Residents of Kurzeniec in Israel and the U.S.A., 1956). Mimo że Zimmerman widział Armię Czerwoną zabierającą grupy więźniów z więzienia w Wilejce ze związanymi kolczastym drutem rękami, i którego członkowie rodziny gonili za nimi, to go nie odstraszyło: "Wykopałem dziurę w ziemi i zapamiętałem gdzie była i w niej złożyłem kartę członkostwa w partii i wizytówki oczekując, że pewnego dnia je odzyskam". Według innych świadectw w tej księdze pamięci, chrześcijańscy mieszkańcy miasteczka, którzy obawiali się grabieży przez białoruskich chłopów w czasie przerwy między wycofaniem się sowietów i wejściem Niemców, zorganizowano patrole chrześcijan i żydów by bronić miasto.Zob. świadectwa Shimona Zimmermana, Zalmana Uri Gurevitza i Yitzhaka Zimermana w ibid.


[1225] Sutin, Jack and Rochelle, 32. Zdaniem Rochelle Schleiff Sutin, “Kiedy Lazar [Schleiff] myślał o Niemczech, myślał o I wojnie światowej, kiedy jego ojciec żył i mógł prowadzić biznes z armią Kaisera. 'Z komunistami nic nie da się zrobić' –mówił nam ojciec prywatnie. 'Ale jeśli przyjdą Niemcy, wrócę do produkcji terpentyny i smoły. Będą ich potrzebować do budowy dróg. Dzięki pieniądzom będę mógł przekupić ich i uniknąć wszelkich problemów".


[1226] Paper, Głosy z lasu / Voices from the Forest, 41.


[1227] Avraham Kek, Stracone okazje ratunku / “Missed Opportunities for Rescue,” w Leoni, Rokitno–Wolyn and Surroundings, 247.


[1228] Świadectwo Ephraima Schreiera w Blond, Księga pamięci Tłumacza / Memorial Book of Tlumacz, cxxi.


[1229] Milch, Testament, 100.

__________

Leon Weliczker Wells napisał: "Inni nawet myśleli, że zmiana na niemiecką walutę będzie na lepsze". [1230]

W Skale Podolskiej,

[Alter] Sommer wydawał się myśleć, że życie pod Niemcami będzie lepsze niż pod Rosjanami. Jego opinia była nieco stronnicza, gdyż Rosjanie zlikwidowali jego biznes, dlatego oczekiwał, że pod władzą niemiecką będzie mógł odzyskać majątek i pieniądze. [1231]

Żydówka z bogatej rodziny odmówiła wyjazdu kiedy sowieci wycofali się z Drohobycza:

"Chcesz uciekać z tymi bandytami? Z tymi złodziejami? Przynajmniej Niemcy są kulturalnym narodem" – myślała babcia Pesia. Pociąg stał na stacji kolejowej, i widziałam, że powinniśmy uciekać, i ojciec chciał, a Pesia: "Co? Z tą hołotą? W tym smrodzie?!" I przekonała matkę, i pociąg odjechał. [1232]

Reakcja Żydów na przybycie Niemców w wielu miejscach była tak samo zaskakująca. Jan Gross twierdzi stanowczo, że tylko "lokalna nieżydowska ludność entuzjastycznie witała wkraczające jednostki Wehrmachtu w 1941". [1233] Ale naprawdę tak nie było. W wielu miasteczkach, Żydzi, jak inni mieszkańcy, poszli by zobaczyć niemieckich najeźdźców – czasem z ciekawości, jak w przypadku Kurzeńca.

Niektórzy Żydzi oglądali przybycie niemieckich żołnierzy, byłem pośród nich. To, że przeszli przez miasto i nikogo nie zaatakowali – zachęciło nas. Któs powiedział: "Przeszli miasto i nie wywołali żadnych szkód; może potwór nie jest taki zły". [1234]

W Nowogródku,

Nasi starsi zostali wewnątrz, a moi bracia i kuzyni, i ja, z ciekawości, wyszliśmy by zerknąć na Niemców. Na początku działali po ludzku, al.e kiedy tylko dowiedzieli się, że byliśmy Żydami, bili nas i przeklinali, więc pobiegliśmy do domu i zeszliśmy im z drogi". [1235]

Ale w wielu przypadkach Żydzi dołączyli do tych otwarcie witających niemieckich najeźdźców, ku zmartwieniu tych drugich. Nimiecki żołnierz doniósł, że jego jednostkę witali nie tylko chłopi proponując im mleko, masło i jaja, ale i Żydzi, którzy, powiedział – "jeszcze nie rozumieli, że nadeszła ich godzina". [1236] W Boremelu na Wołyniu, niektórzy Żydzi zgromadzili się z Ukraińcami, którzy wznieśli arc de triomphe by powitać najeżdżających Niemców w czerwcu 1941, tylko by wypędzili ich Ukraińcy i Niemcy. [1237] W tłumie witających Niemców Ukraińców był rabin, kiedy wkraczali do Maciejowa na Wołyniu:

Noike [Leon Ginsburg] pobiegł na główną ulicę kiedy do miasta wkraczała niemiecka armia. Urządzili wilki spektakl… paradując rulicą w najlepszym sprzęcie wojskowym… Gapie patrzyli na ludzi, nie wiedząc czy podziwiać ich czy obawiać się imponującej sile wojskowej.

___________

[1230] Leon Weliczker Wells, Ulica Janowska / The Janowska Road (New York: Macmillan, 1963), 34.


[1231] Tracy, Mówić za uciszonych / To Speak For the Silenced, 34.


[1232] Świadectwo dr Leopolda Lustiga w Grynberg, Drohobycz, Drohobycz i inne historie / Drohobycz, Drohobycz and Other Stories, 21.


[1233] Gross, Sąsiedzi / Neighbors, 135.


[1234] Nachum Alperovich, Tak się rozpoczęło: rozdziały z podziemia / “Thus It Began: Chapters from the Underground,” w Meyerowitz, Zwój o Kurzeńcu / The Scroll of Kurzeniac, 321ff.


[1235] George Lubow, Ucieczka: wbrew wszystkiemu. Historia ocalonego / Escape: Against All Odds. A Survivor’s Story (New York: iUniverse, 2004), 12.


[1236] Kleo Pleyer, Volk im Feld (Hamburg, 1943), 169, 184, cyt. w Richard J. Evans, Trzecia Rzesza na wojnie 1939-1945 / The Third Reich at War, 1939–1945 (London: Allen Lane / Penguin Book, 2008), 221.


[1237] Kiesz, Od Boremla do Chicago, 39, 69.

__________

Ukrainki z sąsiednich wiosek przyszły w tradycyjnych strojach i dawały żołnierzom kwiatowe girlandy. Żołnierze zakładali je wokół szyi, uśmiechając się kiedy machali rękami i dziękowali zwolennikom…

Jeden ze starszych rabinów Maciejowa był też w procesji. Był starszym człowiekiem z długą siwą brodą w czarnym kapeluszu i kapote, tradycyjnym czarnym strojem ocierającym się o ziemię. Ustawił stolik z chlebem i solą, zwyczajowym sposobem witania gości. Rabin wyciągał długą kościstą rękę proponując chleb i sól, kiedy jeden żołnierz wyszedł z szeregu, przewrócił stolik i krzyknął na rabina: "Wtynoś się stąd!" Przerazony rabin szybko odszedł zostawiając stolik i dary. [1238]


Żydzi też dołączyli do chrześcijan witających Niemców w Lubieszowie na Polesiu, ale Niemcy ich przepędzili. [1239]

W Janowie Podlaskim, Zydówka była częścią komitetu powitalnego kiedy przybyli Niemcy. [1240] Żydów którzy witali Niemców w Drohiczynie Poleskim zastrzelili wycofujący się sowieccy żołnierze:

Tylko kilku ludzi uciekło – ci którzy mieli specjalne koneksje z władzami sowieckimi i NKWD… Należeli do nich nauczyciel Yachas (urodzony w Świsłoczu), fotograf Yisrael Schwartz (syn of Moshe Schwartza), szef warsztatu obuwniczego Rubinstein, drukarz Orliansky i Ukrainetz, i na koniec córka krawca Yeshayahu…

Pierwsze zydowskie ofiary [niemieckiego ataku na sowietów] padły o zmierzchu, jeszcze przed przejęciem pełnej kontroli przez Niemców. R. Yaakov Vermus (szwagier rabina Eliyahu Velvel Altvarg) i jego najstarszy syn zmarli w środową noc 25.06.1941 ana skutek tragicznej pomyłki. Grupa wycofujących się sowieckich żołnierzy zastrzeliła ich w domu kiedy witali pierwszą jednostkę niemiecką, krzycząc "Komuniści kaput!" [1241]

W Kamionce, miasteczku we wsch. Galicji, żydowska delegacja wręczyła następującą notę odwiedzającemu niemieckiemu dygnitarzowi Friedrichowi Theodorowi Księciu zu Sayn und Wittgenstein, pod koniec lata1941:

My, starzy, stali mieszkańcy miasta Kamenka [Kamionka], w imieniu ludności żydowskiej, witamy wasze przybycie, Waszą Wysokość i spadkobiercę waszych przodków, w których cieniu Żydzi, nasi przodkowie i my żyliśmy w największym dobrobycie. Tobie też życzymy długiego życia i szczęścia. Mamy nadzieję, że także w przyszłości ludność żydowska będzie mieszkać w waszych posiadłościach w ciszy i spokoju pod waszą ochroną, biorąc pod uwagę sympatię jaką ludność żydowska zawsze okazywała waszej najwytworniejszej rodzinie.

Historyk Raul Hilberg mówi, że książę był nieporuszony. Żydzi, powiedział, byli "wielkim złem". Mimo że nie miał władzy narzucania jakichś rozwiązań na witających, poinstruował burmistrza by oznaczył Żydów gwiazdą i zatrudnił bez wynagrodzenia do ciężkiej pracy. [1242


[1238] Suzanne Ginsburg, Noike: dziennik Leona Ginsburga / Noike: A Memoir of Leon Ginsburg (San Francisco: Avenger Books, 2012), 11–12. Zob. też Jane Marks, Ukrywane dzieci: tajemniczy ocaleni z holokaustu / The Hidden Children: The Secret Survivors of the Holocaust (New York: Fawcett Columbine, 1993), 66– 67.

[1239] Wiktoria (Wiatr) Sawarska, Archiwum Wschodnie, Warsaw, AW II/1820/J.

[1240] Lewis Reznik, Holokaust chłopca / A Boy’s Holocaust (Indianopolis, Indiana: Dog Ear Publishing, 2010), 17.

[1241] Świadectwo Shmuela Appelbauma w Dov B. Warshawsky, red., Drohiczyn: 500 lat żydowskiego życia / Drohiczyn: Five Hundred Years of Jewish Life: <http://www.jewishgen.or/yizkor/Drohiczyn/Drogichin.html>; przekład Drohitchin: Finf hundert yor yidish lebn (Chicago: Book Committee Drohichyn, 1958), 287–89. Najwyraźniej to polski sąsiad Vermusa faktycznie witał załogę czołgu. Ibid. Niemcy przeprowadzali też represje wobec tych którzy służyli w polskim rządzie i sowieckim reżimie: 10 chrześcijan i 8 Żydów aresztowano i zabito. Ibid., 317–18.

[1242] Raul Hilberg, Zniszczenie europejskich Żydów / The Destruction of the European Jews, wyd. 3 (New Haven and London: Yale University Press, 2003), vol. 1, 324–25.

_______________

Inny przykład zniekształceń jakich pełno w żydowskiej historiografii można znaleźć w pracach wielu autorów (np. Jan Gross i Andrzej Żbikowski) którzy, z jednej strony oczyszczają z kluczowych fragmentów przedstawiających Żydów w niekorzystnym świetle ze słynnego raportu Jana Karskiego już przytoczonego, napisanego po jego wizycie we Lwowie w ostatnich miesiącach 1939, i zasadniczo próbują wybielić zachowanie żydowskie. Z drugiej styrony trzymają się spekulacji proponowanej przez Karskiego o możliwym przyszłym odwecie przez Polaków – "odpłacie we krwi" – nie jako symboliczny, i uzasadniony, barometr poczucia oburzenia na "bardzo częste" akty zdrady o jakich pisał Karski, a jako pewność i sprawę pomiaru polskiego zachowania za późniejszej niemieckiej okupacji. Ale wbrew temu co zarzucają niektórzy historycy, [1244] żadnej skali polski "rewanż" nie miał miejsca w płd-wsch. Polsce, mimo że Polacy mieli wiele okazji atakować Żydów kiedy uciekli sowieci. Większość Polaków nie postrzegała czy nie obracała się przeciwko Żydom en bloc jako sowieckim kolaborantom. Wacław Śledziński, polski obserwator z Warszawy, wspomina następującą scenę jaką widział we Lwowie w lipcu 1941:

Nazajutrz po moim przybyciu do Lwowa wybuchła bomba. To znaczy, Niemcy ogłosili, że w Więzieniu Brygidki znaleźli ciała tysięcy zamordowanych Polaków i Ukraińców zakopanych warstwa po warstwie na podwórcu więzienia. Powiedzieli też, że znaleźli zamurowane niektóre cele z ciałami w środku. Informacja przeszła porzez miasto jak szalejący ogień. Ale to nie wystarczyło Niemcom. Zadeklarowali, że to Żydzi zachęcali do mordów, i Żydzi muszą ponieść za nie odpowiedzialność.

Stosownie do tego, następnego ranka rozpoczęło się polowanie na Żydów. Bardzo wielu Niemców i Ukraińców z karabinami, łomami, kastetami i pałkami zaczęli wzywać Żydów do krwawego rozliczenia. Każda dzielnica miasta stała się sceną rzezi. Tysiące Żydów pobito na śmierć. Wielu wyrzucono z wysokich pięter, wielu powieszono na drzewach i latarniach. W międzyczasie Niemcy otworzyli bramy Więzienia Brygidki, żeby wszyscy którzy chcą mogli przyjść i zobaczyć co zrobiono. Ci którzy weszli mówili, że Niemcy zatrudniali Żydów tylko do ekshumacji ciał, i mieli robić to gołymi rękami, bez łopat czy szufli, podczas gdy niemieccy straznicy bili ich po plecach – z maskami gazowymi na twarzach z powodu strasznego smrodu. Żydów którzy mdleli polewano wodą, a jeśli mdleli wielokrotnie – zastrzelono.

Zapytałem czy Żydzi naprawdę wysługiwali się bolszewikom.

'Tak' – powiedział mi jeden z przyjaciół. 'Wielu pracowało dla NKWD. Ale nie można uogólniać. Byli inni Żydzi, którzy nie zapomnieli, że byli Polakami. [1245]

Znajdujące się w Hoover Institution polskie świadectwa też nie wspierają często napotykanego zarzutu o rasowym stereotypie i nienawiści Żydów, które powszechnie przypisuje się Polakom. Ponadto, jest wiele dowodów na to, że Polacy, jako całość, nie postrzegali nowej sytuacji jako okazji do wyrównania rachunków z Żydami za ich zachowanie pod władzą sowiecką. [1246]


[1243] W swoim przesadnym i dramatycznym stylu Karski napisał w raporcie: "Ale z zasady i w ich masie, Żydzi utworzyli tu sytuację w której Polacy uważają ich za oddanych bolszewikom i – można bezpiecznie powiedzieć – czekaj na chwilę kiedy oni będą po prostu mścić się na Żydach. Praktycznie wszyscy Polacy mają żal i są zawiedzeni w stosunku do Żydów, przeważająca większość (pierwsza wśród nich oczywiście młodzież) dosłownie oczekuje okazji dla 'zapłacenia krwią'. Zob. Davies i Polonsky, Żydzi we wsch. Polsce i ZSRR / Jews in Eastern Poland and the USSR, 1939–46, 267. Oczywiście Karskiego nie powinno się odbierać dosłownie, pomimo jego postawy. Wrażenia Karskiego nie były poparte żadnymi świadectwami, nie mówiąc już o planach zgodnych z tymi zasadami, a ponadto nigdy się nie zmaterializowały. Gross, który konsekwentnie powstrzymuje się od cytowania konkretnych odniesień Karskiego do żydowskich przewinień wobec Polaków, również trzyma się tego i innego podobnego cytatu z anonimowego źródła (przypisanego bez powodu synowi gen. Mariana Januszajtisa) o którym komentuje: "Jako opis, te słowa [odnoszące się do żydowskiego zachowania] były błędne, ale, niestety, były dokładne jako prognoza [zemsty]". Gross dodaje na dokładkę, ale wbrew temu co faktycznie się wydarzyło (z kilkoma wyjątkami omówionymi później): "Kiedy Hitler zaatakował Rosję latem 1941, Einsatzgruppen, specjalnym oddziałom SS powierzon o zadanie zabijania Zydów, nie miały dużych kłopotów w podżeganiu lokalnej ludności [w tym Polaków] do organizowania pogromów na całym obszarze". Zob.Gross, Pogmatwana sieć… / “A Tangled Web: Confronting Stereotypes Concerning Relations between Poles, Germans, Jews, and Communists,” w Deák, Polityka odwetu w Europie / The Politics of Retribution in Europe, 104. Zamiast Karskiego, który był intruzem w płd-wsch. Polsce przez krótki okres w grudniu 1939, można by cytować z dużo większym uzasadnieniem opinię kogoś takiego jak Eliasz Bialski, który spędził tam całą sowiecką okupację: "Wiosną 1941 we Lwowie i okolicach zaczęły krążyć alarmujące pogłoski. Były to upiorne historie o bliskiej zemście Ukraińców na Żydach i Polakach po wejściu Niemców… W tramwajach i kolejkach przed sklepami które się wydłużały z dnia na dzień można było usłyszeć coraz częściej radosne uwagi, ale jeszcze nie tak głośne, od ukraińskich nastolatków , że wkrótce przyjdą wyzwoliciele Ukrainy, i szybko zajmą się Żydami". Zob. Bialski, Patrząc prosto w oczy, 71–72. Ani Bialski, ani żadni inni Żydzi ze Lwowa piszący dzienniki nie wyczuwali żadnej polskiej zemsty skierowanej na ludność zydowską. Zob. np. Maurycy Allerhand i Leszek Allerhand, Zapiski z tamtego świata (Kraków: Wydawnictwo Edukacyjne, 2003). Co ciekawe, Edmund Kessler, ocalony ze Lwowa,, napisał wiersz kiedy ukrywała go polska rodzina wzywający do odpłaty we krwi: "Kiedy zadzwoni Dzwon Wolnności, Kiedy usłyszy się wezwanie do zemsty, Będą straszne konsekwencje, Krew wroga będzie płynąć strumieniami". Zob. Kessler, Dziennik wojenny Edmunda Kesslera / The Wartime Diary of Edmund Kessler, 85.

[1244] Np. Alexander Prusin pisze o rzekomym "rozejmie" Polaków i Ukraińców we wsch. Galicji żeby zaatakować Żydów: "Galicja, gdzie Ukraińcy i Polacy, dwaj odwieczni rywale, których antypatie szczególnie podkreślano w czasie sowieckiej okupacji, połączyli się w anty-żydoskiej przemocy. Pogromy sygnalizowały chwilowy rozejm, osadzony w konwergencji kultury antysemityzmu, stresu psychologicznego, wspólnych interesów ekonomicznych osiąganych kosztem Żydów". Zob. Prusin, Ziemie między / The Lands Between, 158. Każde uczestnictwo polaków w anty-żydowskiej przemocy były tak minimalne, i niereprezentatywne dla polskiej ludności, że takie stereotypy wpychane przez Prusina i innych podobnie myślących historyków należy odrzucić jako przewrotne.

[1245] Sledzinski, Mroczne żniwa gubernatora Franka / Governor Frank’s Dark Harvest, 136–37.


[1246] W Uciekinierach z lasu / Fugitives of the Forest,14–15, Levine odczytuje raport Karskiego jako potwierdzenie które, tylko z powodu nieracjonalnego i endemicznego antysemityzmu Polaków, a nie z powodu jakiegoś rzekomego złego zachowania po stronie Żydów (możliwość odrzucana od ręki), Żydzi byli fałszywie postrzegani jako "zdrajcy sprawy polskiej, czyste i proste – i oni zapłacą za to w przyszłości". Ale są liczne przykłady pokazujące, że w czasie 3-letniej okupacji niemieckiej, Polacy udzielali szerokiej pomocy Żydom na Kresach. Jacob Gerstenfeld-Maltiel tak opisał przejawy polskiej solidarności jaką widział we Lwowie tuż po wejściu Niemców: "Problem rozróżniania Żydów od Polaków rozwiązano poprzez wymóg dla Żydów i osób żydowskiego pochodzenia do 3-go pokolenia noszenia na prawym ramieniu białej opaski z Gwiazdą Dawida… W pierwszych dniach po opublikowaniu nakazu [15.07.1941] widziałem księdza z opaską Gwiazdy Dawida. Ale po jakimś czasie takie rzeczy zniknęły, i tylko przeklęci nosili opaski. Ludność polska w początkowym okresie tego nękania przejawiała pewien stopień sympatii do Żydów… Niemcy zażądali 'wkładu' od ludności żydowskiej – 20 mln rubli do zapłacenia w ciągu 10 dni… Judenrat [Rada Żydowska] opublikował apel do ludności żydowskiej i poprosił o współpracę… Osobiście znałem członków polskiej inteligencji, którzy wpłacili znaczne kwoty żeby pomóc z tym wkładem… Te oznaki sympatii polskiej ludności zachęciły Żydów do jeszcze większej hojności niż wykazywali do tej pory". Zob. jego dzienniki Moja prywatna wojna / My Private War, 56–57, 62–63. Kiedy w lipcu 1941 na Żydów w Żółkiewie nałożono oszałamiającą karę, ksiądz katolicki przekazał dużą kwotę. Zob. Friedman, Strażnicy swoich braci / Their Brothers’ Keepers, 125. Żydowscy historycy Tatiana Berenstein i Adam Rutkowski wymieniają kilka przykładów pomocy udzielonej przez całe społeczności wiejskie: w Kretowicach koło Zbaraża, woj.. Tarnopol, "kilkudziesięciu Żydów mogło niemal swobodnie chodzić, bo cała wioska ukrywała ich przed nazistami". W Woronówce koło Ludwipola na Wołyniu, "zmowa chłopów została zacementowana więziami krwi: każdy mieszkaniec wioski nazywał się albo Kuriata albo Targoń. Chłopi w Kościejowie w pobliżu którego szła linia kolejowa do obozu koncentracyjnego w Bełżcu, opiekowali się Żydasmi którzy wyskoczyli z 'pociągów śmierci'. Oni nie tylko przynosili im jedzenie i odzież, ale i wysyłali wiadomości do Żydów w pobliskiej wiosce Kulików by przyszli i zabrali natychmiast ciężko rannych; resztą zabrali sami chłopi do Kulikowa pod osłoną ciemności. W Barze [koło Gródka Jagiellońskiego] chłopi dostarczali jedzenie grupie 18 Żydów ukrywających się w pobliskich lasach; przychodzili do wioski w nocy po jedzenie, i dzięki tej pomocy mogli przetrwać do wyzwolenia tego terenu przez armię sowiecką". Zob. Berenstein i Rutkowski, Pomoc Żydom w Polsce… / Assistance to the Jews in Poland 1939–1945, 27, 45–46; Michał Czajka, Marta Janczewska i Apolonia Umińska-Keff, red., Relacje z czasów Zagłady Inwentarz: Archiwum ŻIH IN-B, zespół 301, Nr. 2001–3000 / Holocaust Survivor Testimonies Catalogue: Jewish Historical Institute Archives, Record Group 301, No. 2001–3000 (Warsaw: Żydowski Instytut Historyczny Instytut Naukowo-Badawczy, 2002), vol. 3, 233–34 (Kretowce). Kilku Żydów ukrywali polscy chłopi w Świętym Stanisławie koło Stanisławowa. Nikt ich nie zdradził. Zob. Paweł Knap, red., “Jak ci się uda uratować, pamiętaj”: Relacje “Sprawiedliwych” i o “Sprawiedliwych” z województwa zachodniopomorskiego (Szczecin: Instytut Pamięci Narodowej–Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, Oddział w Szczecinie, 2010), 101–3. Jeden z uratowanych Żydów chwali "szlachetną postawę całej ludności, bez wyjątku, polskiej wioski Bar" (koło Gródka Jagiellońskiego), która pomogła ponad 20 ludziom ukrywać się w pobliskich lasach żeby przeżyć. Zob.Gerszon Taffet, Zagłada Żydów żółkiewskich (Łódź: Centralna Żydowska Komisja Historyczna, 1946), 62; Władysław Bartoszewski and Zofia Lewin, eds., Righteous Among Nations: How Poles Helped the Jews, 1939–1945 (London: Earlscourt Publications, 1969), 444; Jolanta Chodorska, red., Godni synowie naszej Ojczyzny: Świadectwa nadesłane na apel Radia Maryja (Warsaw: Wydawnictwo Sióstr Loretanek, 2002), cz. 2, 115–16. W polskiej wiosce Czukiew koło Sambora, rolnik ukrywał 18 Żydów, których nie zdradzono, choć większość wioski o tym wiedziała. Zob. Martin Dean, red., Encyclopedia of Camps and Ghettos, 1933–1945 (Bloomington and Indianapolis: Indiana University Press, in association with the Untied States Memorial Museum, 2012), vol. II, Part A, 825, w oparciu o świadectwo

Meyera Lameta z 15.07.1945, Archive of the Jewish Historical Museum (Warsaw), no. 301/4967. Prawie każda polska rodzina w osadzie Zawołocze koło Ludwipola na Wołyniu ukrywała lub pomagała Żydom. Żadnego z nich nie zdradzono. Zob. Jolanta Chodorska, red., Godni synowie naszej Ojczyzny: Świadectwa nadesłane na apel Radia Maryja(Warsaw: Wydawnictwo Sióstr Loretanek, 2002), cz. 2, 77–78. Żydzi ukrywający się w lasach w pobliżu Bereźne koło Kostopola na Wołyniu dostali szeroką pomoc od polskich wieśniaków i partyzantów. Zob. świadectwo Seweryna Dobroszklanka, Jewish Historical Institute (Warsaw) archive, record group 301, testimony 1222; Wroński i Zwolakowa, Polacy Żydzi 1939–1945, 324–25. Wielu Żydów mieszkało otwarcie w polskiej kolonii Święte Jezioro koło Oleska, albo w pobliskich lasach, i karmili ich wieśniacy. Zob. Suzanne Ginsburg, Noike: A Memoir of Leon Ginsburg (San Francisco: Avenger Books, 2012), 94–99, 120–23, 129–37, 141–54. (Ta książka odnosi się do polskiej kolonii jako “Podswientne”, i wymienia kilka pomocnych rodzin z nazwiska.) polskie wioski w pobliżu Korzec na Wołyniu, pomagali Żydom ukrywać się w lasach. Zob. Nyuma Anapolsky: "Przeżyliśmy dzięki dobrym ludziom – Ukraińcom i Polakom", w Boris Zabarko, red., Holokaust na Ukrainie / Holocaust in the Ukraine (London and Portland, Oregon: Vallentine Mitchell, 2005), 10–11. Raport o wiosce Stara Huta koło Szumska na Wołyniu stwierdza: "ludzie z małej wioski o nazwie Stara Huta przyjęła grupę Żydów by zamieszkała i ukryła się w ich domach. Ukraińcy dowiedzieli się o obecności Żydów w wiosce i od razu donieśli o tym Niemcom. OPolakom udało się pomóc Żydów uciec w pola, ale wszystkich wyłapano i zabito podczas ucieczki". Zob. Ruth Sztejnman Halperin, Ostatnie dni Szumska / “The Last Days of Shumsk,” w H. Rabin, red., Szumsk: Memorial Book of the Martyrs of Szumsk, <http://www.jewishgen.org/yizkor/szumsk/szumsk.html>, przekład: Shumsk: Sefer zikaron le-kedoshei Shumsk (Tel Aviv: Former Residents of Szumsk in Israel, 1968), 29 ff. Dawid Sasower wspomina: "koło Zaturne [k. Łucka] była polska wioska, w której w ciągu dnia pracowało na polach ok. 20 Żydów, a w nocy Polacy dawali im karabiny by mogli się broinić przed banderovtsy [ukraińscy nacjonalistyczni partyzanci]". Zob. Rima Dulkinienė i Kerry Keys, red., Z igłą w sercu: wspomnienia byłych więźniów gett i obozów koncentracyjnych / Su adata širdyje: Getų ir koncentracijos stovyklų kalinių atsiminimai; With a Needle in the Heart: Memoirs of Former Prisoners of Ghettos and Concentraion Camps (Vilnius: Garnelis and Genocide and Resistance Research Centre of Lithuania, 2003), 319–20. Odnośnie warunków w Kozowie, przeważająco polskim miasteczku koło Brzeżan, Bronia Beker stwierdza: "Moja ciotka nie musiała się ukrywać. Była tak lubiana i szanowana przez wszystkich, gdyż zawsze pomagała najbiedniejszym z biednych, że kiedy swobodnie się przemieszczała, żyjąc wśród ruin, nikt jej nie wydał… Ludzie w miasteczku zagwarantowali jej jedzenie". Zob. jej świadectwo w "Waleczne kobiety: partyzanci i bojownicy oporu / “Women of Valor: Partisans and Resistance Fighters,” www.interlog.com/~mighty/personal/bronia.htm, oriyg. Opublikowane w Journal of the Center for Holocaust Studies, vol. 6, no. 4 (spring 1990). Samuel Eisen, nastolatek który przeżył w lesię koło Tłuste, wspominał: "Nie mieliśmy pieniędzy, ale w pobliskiej wiosce mieszkało wielu Polaków którzy nas znali i byli dla nas dobrzy. Obawiali się ukrywać nas, ale dawali nam jedzenie". Zob. Maria Hochberg-Mariańska i Noe Grüss, red., Dzieci oskarżają /The Children Accuse (London: Vallentine Mitchell, 1996), 206. Maria Fischer Zahn, która ukrywała się koło Zborowa, stwierdziła: Wszyscy w okolicy wiedzieli, że się ukrywaliśmy, ale nikt nas nie wydał Niemcom. Ludzie w Jezierna byli bardzo dobrzy. Nie zdradzili nas. Pomagali nam z żywnością. Nie przeżylibyśmy bez nich". Zob. Carole Garbuny Vogel, Nie zapomnimy! Wspomnienia z holokaustu / We Shall Not Forget!: Memories of the Holocaust, wyd. 2 (Lexington, Massachusetts: Temple Isaiah, 1995), 280, oraz 276. Markus Lecker, który dołączył do grupy Żydów w lasach w okolicy Borszczowa, opisuje bunkier leśny w którym było 16 osób, i odnosi się do relacji partyzantów z polską kolonnią, która dawała im jedzenie: "Kolonia… składała się z 6 domów z 6 polkimi rodzinami… Te 6 polskich rodzin byli głównym wsparciem dla nas żydowskich wyrzutków mieszkających w bunkrze. Szliśmy do polskiej kolonii w nocy i wymienialiśmy się wszystkim co nam zostało za jedzenie… Ale muszę powiedziec, że koloniści dawali nam żywność… nawet kiedy nie mieliśmy nic do dania im w zamian…" Zob. Marcus Lecker, Pamiętam: odyseja żydowskiego nastolatka we wsch. Europie / Remember: Odyssey of a Jewish Teenager in Eastern Europe (Montreal: The Concordia University Chair in Canadian Jewish Studies, and The Montreal Institute for Genocide and Human Rights Studies, 1999), 56. Shlomo Berger, który uchodził za Polaka w miasteczku koło Czortkowa, pracował dla Tadeusza Duchowskiego, dyrektora firmy, wspominał: "Wynajmowałem pokój z jednym z polskich robotników. Od niego dowiedziałem się, że człowiek kierujący biurem był synem sędziego, który był Żydm i przeszedł na katolicyzm. Syn był prawdopodobnie wychowany na chrześcijanina, ale według niemieckich kryteriów był dalej Żydem. Ludzie w biurze wiedzieli kim był, ale nikt nic nie mówił". Zob. Ronald J. Berger, Budowanie pamięci zbiorowej o holokauście: historia życia 2 ocalonych braci / Constructing a Collective Memory of the Holocaust: A Life History of Two Brothers’ Survival (Niwot: University Press of Colorado, 1995), 55. Wielu Żydów ukrywali polscy wieśniacy w Ułaszkowicach koło Czortkowa. Zob. Abraham Morgenstern, Pamiętamy Czortków: zagłada wspólnoty żydowskiej / Chortkov Remembered: The Annihilation of a Jewish Community (Dumont, New Jersey: n.p., 1990), 83–84, 98. Dalej na północ, na Polesiu, Kopel Kolpanitzky opisuje pomoc mieszkańców Zahorza, małej wioski polskich katolików 3 km od Łachwy, którą Niemcy później spalili. Zob. Kopel Kolpanitzky, Skazany na życie; historia ocalonego z getta w Łachwie /Sentenced To Life: The Story of a Survivor of the Lahwah Ghetto (London and Portland, Oregon: Vallentine Mitchell, 2007), 89–96. Shulamit Schreyber Żabinska, nastolatka ukrywana przez Polaków we wiosce koło Wilna, wspominała, że wielu Polaków przynosili żywność do getta, "inaczej każdy zagłodziłby się na śmierć. To było niebezpieczne, i za to ludzi zastrzelano". Po ucieczce z getta zabrała ją Weronika (“Wercia”) Stankiewicz i jej matka, udając Werci siostrzenicę. Mimo że wieśniacy wiedzieli, że była Żydówką, nikt jej nie zdradził. Zob. Irene Tomaszewski i Tecia Werbowski, Żegota: ratowanie Żydów w wojennej Polsce / Zegota: The Rescue of Jews in Wartime Poland (Montreal: Price-Patterson, 1994), 117–18; wyd. 2 – Żegota: Rada Pomocy Żydom w okupowanej Polsce / Żegota: The Council for Aid to Jews in Occupied Poland, 1942–1945 (Montreal: Price-Paterson, 1999), 110; wyd. 3 - Code Name: Żegota: Rescuing Jews in Occupied Poland, 1942–1945: The Most Dangerous Conspiracy in Wartime Europe (Santa Barbara, California: Praeger/ABC-CLIO, LLC, 2010), 93. Podobnie Esterę Bielicką zabrała rodzina Myślickich w Matejkany gdzie jawnie żyła. Choć wieśniacy wiedzieli o jej żydowskim pochgpdzeniu, nikt jej nie wydał. Zob. Wiktor Noskowski, “Czy Yaffa Eliach przeprosi Polaków?” Myśl Polska (Warsaw), 20–27.07.1997. Po cudownym ocaleniu z masowej egzekucji w Ponarach, Ita Straż błąkała się po wioskach bez dokumentów koło Nowej Wilejki, Witaniszki i Gajluny, szyjąc dla rolników w zamian za jedzenie. Aptekarz przeżył w pobliżu Kiemieliszek lecząc chorych wieśniaków i bydło. Zob. Barbara Engelking, Jest taki piękny słoneczny dzień…: Losy Zydów szukujących ratunku na wsi polskiej 1942–1945 (Warsaw: Stowarzyszenie Centrum nad Zagładą Żydów, 2011), 124, 126. Sąsiedzi polskiej rodziny w Białozoryszki koło Wilna wiedzieli, że rodzina ukrywała żydowskiego chłopca. Zob. Chodorska, Godni synowie naszej Ojczyzny, cz. 1, 104–109. Pola Wawer, lekarz z Wilna, wspominała o pomocy jaką ona i jej rodzice otrzymali od wszystkich mieszkańców osady Zameczek, która składała się z rodzin 5 kuzynów. Zob. Pola Wawer, Poza gettem i obozem (Warsaw: Volumen, 1993), 71. Inny Żyd z regionu Wilna wspominał o pomocy otrzymanej przy wielu okazjach przez niego i ojca od wieśniaków w Powiłańcach: Wioska składała się z ok. 40 domów postawionych obok siebie przy jedynej ulicy. Każdy dom zamieszkiwali Polacy, ale ojciec znał wielu z nich i wyświadczał im przysługi w przeszłości. Pukaliśmy do każdego domu i wyjaśnialiśmy naszą sytuację, i tylko kilka nam odmówiło… Bardzo szybko nasz wóz wypełnił się masłem i jajami i mąką i świeżymi warzywami, i ojciec i ja płakaliśmy z powodu ich dobroci i zdawania sobie aprawy, że zredukowano nas do żebraków. Ludzie byli tam tak hojni… Teraz wysyłaliśmy grupę gromadzącą jedzenie co wieczór po prośbie do sąsiednich wiosek, gdzie większość ludzi była dla nas dobra. Jedną z wiosek na tym terenie była Powielańcy, w której ludzie wypełnili nasz wóz żywnością kiedy przyszliśmy z ojcem z getta w Raduń. Bardzo chętnie pomogli nam znowu, by sympatyzowali z naszą sytuacją". Zob. Leon Kahn (jak powiedział Marjorie Morris), Nie czas na żałobę: prawdziwa historia żydowskiego partyzanta / No Time To Mourn: A True Story of a Jewish Partisan Fighter (Vancouver: Laurelton Press, 1978), 55, 124. Pobliską wioskę Mieżańce wymienia kilka świadectw jako przyjazną wobec Żydów. Zob. świadectwo Beniamina Rogowskiego z 14.03.1965, Yad Vashem Archives, 03/2820. Meir Stoler, który uciekł od rzezi Żydów w Raduń 10 maja 1942, udało się dotrzeć do polskiej osady Mieżańce, gdzie chłopi go przyjęli i dali jeść. Zob. Martin Gilbert, Sprawiedliwi: nieznani bohaterowie holokaustu / The Righteous: The Unsung Heroes of the Holocaust (Toronto: Key Porter, 2003), 19. Murray Berger z Wsielub koło Nowogródka potwierdza otrzymanie dużej pomocy od licznych wieśniaków od grudnia 1941, kiedy opuścił getto, aż do czasu kiedy dołączył do grupy Bielski w następnym roku. (Jego świadectwo jest w

U.S. Holocaust Memorial Museum Archives.) Sarah Fishkin z Rubieżewicze zostawiła pamiętnik potwierdzający wielokrotne akty dobroci wieśniaków na tym terenie. Zob. Anna Eilenberg-Eibeshitz, Pamiętaj! Zbiór świadectw / Remember! A Collection of Testimonies (Haifa: H. Eibeshitz Institute for Holocaust Studies, 1999), 285–306. Rodzina Krepskich z Helenowa koło Stołpce ukrywała Shimona Kantorowicza przez 2 lata. Mimo że prawie cała wioska to wiedziała, nikt ich nie zdradził. Informacja z Yad Vashem, case no. 5844. Ocaleni z Sokoły wspominają: "Wioska Lendowo koło Brańska cieszyła się dobrą opinią wśród Żydów, którzy ukrywali się na tym terenie wokół Sokołów, i uważali ją za raj. Wielu Żydów zaczęło tam napływać… nie było domu w Landowej w którym nie było 3-4 Żydów". (Liba Goldberg-Warobel) "W końcu dotarliśmy do wioski Lendowo… zapukaliśmy do drzwi domu niedaleko lasu. Stara gospodyni wprowadziła nas do domu… Zostałem z nią sam… Z czasem wszyscy dowiedzieli się, że nie byłem spokrewniony z jej rodziną, i że nawet nie znałem polskiego.

_____________

Choć grupki Polaków okazjonalnie brały sprawy w swoje ręce po wycofaniu się sowietów w czerwcu 1941, było to marginalne zjawisko, które generalnie występowało w miejscach gdzie lokalne polskie przywództwo zostało zlikwidowane, i do przemocy nie zachęcały oolskie organizacje łącznie z podziemiem. Należy też zauważyć, że nie było incydentów z przemocą kiedy Niemcy napadli na te same tereny we wrześniu 1939. Zdaniem Nachmana Rappa, mieszkańca Grajewa,

W tym czasie [wrzesień 1939] nie-żydowska ludność Grajewa nie uczestniczyła w aktach antysemickich. Wręcz odwrotnie, były przypadki, w których niemieccy żołnierze podpalali żydowskie domy, a polscy sąsiedzi pomagali gasić pożar. W ten sposób uratowano nowo wybudowany dom krawca Isaaca Grobgelda, jak i ten Yoske Gurovskego (Yoske Dziwak / “Yoske the Spinner”). [1247]

Poza kilkoma wyjątkami, a mianowicie w regionie Łomży, [1248] akcje odwetowe jakie miały miejsce w czerwcu i lipcu 1941, skierowane były przeciwko podejrzanym kolaborantom niezależnie od ich narodowości, i nie celowały w Żydów bez róznicy. Lokalna ludność mogła, i to robiła, rozróżnić między tymi Żydami którzy otwarcie popierali sowiecki reżim, i tych którzy tego nie robili. Większość Polaków nie szukała zemsty, a wytchnienia od sowieckiej opresji. W miasteczku Sokoły w regionie Łomży,

Zanim przybył niemiecki “Amstkommissar”, polski oprawnik [i przedwojenny burmistrz miasteczka], Manikowski, zorganizował tymczasowy komitet miejski i milicję. Poprosili by Żydzi też uczestniczyli w milicji, ale nie znaleźli ochotników. W kwestii administracji ekonomicznej, Żydzi współpracowali z Manikowskim, i mieli udział w organizowaniu dostaw, głównie w pieczeniu chleba dla ludności żydowskiej, która stanowiła 2 / 3 miasta. [1249]

Ponadto polska ludność nie uległa w dużej mierze niemieckiej prowokacji. Nie ma żadnych dowodów na to, żeby polskie i anty-sowieckie podziemie odpowiadało za wszelkie środki podejmowane przez pojedynczych Polaków przeciwko Żydom. Najbardziej gwałtowna reakcja nie pochodziła od Polaków, strony najbardziej skrzywdzonej przez Żydów i inych lokalnych kolaborantów, a od Ukraińców, którzy dokonywali liczne pogromy, które do pewnego stopnia celowały w postrzeganych sowieckich kolaborantów. Największe pogromy miały miejsce we Lwowie i Tarnopolu, gdzie sowieci dokonali egzekucji na dużej liczbie więźniów w przeddzień ich wycofania się. Bardzo często wyczyny były organizowane albo przynajmniej inicjowane przez Niemców i ich kolaborantów, Organizację Ukraińskich Nacjonalistów / OUN. [1250] Skrajne formacje odegrały podobną rolę w krajach bałtyckich. [1251] Niemcy później wkroczyły żeby położyć kres przemocy i przejąć rolę "protektorów" ludności żydowskiej – szablon jaki powtórzono w całej okupowanej Europie. [1252] Tymczasem niemieckie Einsatzkommandos i bataliony policji sami dokonywali na dużą skalę rzezi Żydów. 27-28 czerwca 1941, aż 3.000 Żydówzastrzelono albo spalono żywcm w Białymstoku. 3 lipca ok. 300 Żydów z inteligencji zabrano z miasta i dokonano egzekucji. Dalsze mordy ok. 4.000 Żydów z Białymstoku miały miejsce 12-13 lipca 1941. [1253] Wyraxnie Niemcy sprawowały kontrolę, i ich werbunek lokalnych kolaborantów był przypadkowy i marginalny dla ich większych celów wojennych.


Gospodyni nie wahała się potwierdzić, że mnie adoptowała, żydowską dziewczynę, jako córkę… Gospodyni zaczęła uczyć mnie chrześcijańskich modlitw, a w niedziele chodziłam z nią do kościoła… Goyim, mieszkańcy wioski którzy widzieli, że byłam Żydówką, nie przkazali mnie Niemcom". (Tzipora Tabak- Burstein) Zob. Sokoły: w walce o życie / Sokoly: In the Fight for Life, Internet: http://www.jewishgen.org/yizkor/sokoly/sokoly.html, przekład Shmuel Kalisher, red., Sokoly: B’maavak l’haim (Tel Aviv: Organization of Sokoły Emigrés in Israel, 1975), 188–207. Inny ocalony pisze: "Wioska Lendowo stała się schronieniem dla więlu wędrownych Żydów, nazwali tę wioskę Rajskim Ogrodem / Garden of Eden… Tu szeroko otwierali drzwi bez żadnego strachu. Wkrótce Żydzi byli w każdym domu". Zob. Luba Wrobel Goldberg, Iskra nadziei: autobiografia / A Sparkle of Hope: An Autobiography (Melbourne: n.p., 1998), 63. Kilkoro Żydów, wśród nich Ida Lewartowska i jej córka, ukrywały się w leśnym bunkrze koło wioski Leńce, na północ od Białegostoku. Wieśniacy na terenie Nowe Aleksandrowo, Dobrzyniewo Fabryczne i Letniki wiedzieli o tych Żydach, ale nikt na nich nie doniósł. Zob. Bartoszewski i Lewinówna, Ten jest z ojczyzny mojej, wyd. 2, 741–42. Szymon Datner wspomina jak jego żydowskiej grupie partyzanckiej "Forojs", składającej się z uciekinierów z getta w Białymstoku, pomagali w wiosce Dworzysk. Szczególnie Alfons i Stefania Radziwanowscy dali im schronienie i jedzenie, z wiedzą wieśniaków, i nikt ich nie wydał. Zob. Andrzej Żbikowski, red., Polacy i Żydzi pod okupacją niemiecką 1939–1945: Studia i materiały (Warsaw: Instytut Pamięci Narodowej—Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, 2006), 348–50. Rywkę Chus wraz z mężem, handlarzem zboża z Ostrowi Mazowieckiej, chronili wieśniacy z Króle Duże, którzy szanowali ich i pomagali im przeżyć wojnę. Zob. Andrzej Żbikowski, U genezy Jedwabnego: Żydzi na Kresach północno-wschodnich II Rzeczypospolitej. Wrzesień 1939–lipiec 1941 (Warsaw: Żydowski Instytut Historyczny, 2006), 69. Marian Małowist, który przeżył wojnę w wiosce Jabłoń koło Parczewa, powiedział: "Rodzina z którą mieszkałem wiedziała o mnie wszystko – prawdę mówiąc, wiedziały 2 rodziny. Po wojnie okazało się, że więcej rodzin wiedziało, jak i szef granatowej policji, Polak, bardzo poczciwy człowiek. Juliusz Kleiner ukrywał się w sąsiedztwie, w następnej wiosce była Żydówka, na tym terenie wielu się ukrywało". Zob. Marian Małowist o historii i historykach / “Marian Małowist on History and Historians,” w Polin: Studies in Polish Jewry, vol. 13 (2000): 338. Żydowski partyzant Gustaw Alef-Bolkowiak wymienia całe wioski na terenie Parczew-Ostrów Lubelski jako te, w których "niemal cała ludność aktywnie uczestniczyła w pomocy uciekinierom z gett": Rudka, Jedlanka, Makoszka, Tyśmienica i Bójki. On też stwierdza, że w wiosce Nedźwiada koło Opola Lubelskiego, leśniczy ukrywali kilka żydowskich rodzin za wiedzą całej wioski. Zob. Władysław Bartoszewski i Zofia Lewinówna, red., Ten jest z ojczyzny mojej: Polacy z pomocą Żydom 1939–1945, wyd. 2, (Kraków: Znak, 1969), 533–34. Ponad 10 wieśniaków z Mętów koło Głusk, poza Lublinem, ukrywali Żydów. Zob. Dariusz Libionka, “Polska ludność chrześcijańska wobec eksterminacji Żydów—dystrykt lubelski,” w Dariusz Libionka, red., Akcja Reinhardt: Zagłada Żydów w Generalnym Gubernatorstwie (Warsaw: Instytut Pamięci Narodowej–Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, 2004), 325. Jako nastolatek Marian Finkielman błąkał się po wioskach w pobliżu Dubeczna gdzie pracował jako pomocnik u różnych rolników: "W 1941 i 1942 wielu młodych Żydów błąkało się z wioski do wioski proponując swoje usługi w zamian za miejsce i utrzymanie. Rolnicy wiedzieli kim byli, i przez jakiś czas korzystali z ich pomocy, tak jak rolnik w wiosce Kozaki wykorzystał moją sytuację". W Kozakach "żaden z mieszkańców… nie doniósł na Jurka [żydowskiego chłopaka z Warszawy, który też pracował jako pastuch] ani na mnie. Wydawało się, że w tej wiosce nie było żadnych donosicieli…" Zob. Marian Finkielman, Z getta: walka młodego żydowskiego chłopaka-sieroty o przeżycie / Out of the Ghetto: A Young Jewish Orphan Boy’s Struggle for Survival (Montreal: The Concordia University Chair in Canadian Jewish Studies and The Montreal Institute for Genocide and Human Rights Studies, 2000), 34–36; Marian (Finkielman) Domanski,Ucieczka przed myśliwym / Fleeing from the Hunter (Toronto: Azrieli Foundation, 2010), 34–35. Klamen Wewryk opisuje otrzymaną pomoc po ucieczce z Sobiboru, od licznych chłopów, kiedy błąkał się od wioski do wioski na terenie na płd od Chełma zamieszkałym przez poczciwych a przerażonych katolickich Polaków i ukraińskich baptystów: zob. Kalmen Wewryk, Do Sobiboru i z powrotem: świadectwo świadka / To Sobibor and Back: An Eyewitness Account (Montreal: Concordia University Chair in Canadian Jewish Studies and The Montreal Institute for Genocide and Human Rights Studies, 1999), 66–88. Dziesiątkom Żydów pomogli polscy chłopi w Hanaczów, ok. 40 km na wschód od Lwowa. Zob. Jerzy Węgierski, W lwowskiej Armii Krajowej (Warsaw: Pax, 1989), 77–78; Eliyahu Yones, Dym w piasku: Żydzi ze Lwowa w latach wojny… / Smoke in the Sand: The Jews of Lvov in the War Years 1939– 1944 (Jerusalem and New York: Gefen, 2004), 227–28; Chodorska, Godni synowie naszej Ojczyzny, cz. 2, 204– 207; Israel Gutman i Sara Bender, red., The Encyclopedia of the Righteous Among the Nations: Rescuers of Jews during the Holocaust, vol. 5: Poland, cz. 2 (Jerusalem: Yad Vashem, 2004), 886–87. Michael Zipper wraz z kuzynami, Marią Goldhirsh i jej córką Ruzią (później Rose Slutzky), i Fella Sieler znaleźli się z 13 Żydami, w tym 5 dzieci, ukryci w leśnym bunkrze koło przeważająco polskiej wioski Zabojki koło Tarnopola, przez okres 8 miesięcy. Zdaniem Rose Slutzky, "Cała wioska zachowała o nas sekrt, i kiedy mogli, dzielili się z nami jedzeniem… dobrzy polscy ludzie którzy dawali nam trochę jedzenia, kiedy sami głodowali". Zob. świadectwo Rose Slutzky w Belle Millo, red., Głosy ocalonych z Hoolokaustu w Winnipeg / Voices of Winnipeg Holocaust Survivors (Winnipeg: Jewish Heritage Centre of Western Canada, 2010), 364; Rose Slutsky, USC Shoah Foundation Institute Interview 23960. Inne przykłady wspólnotowej pomocy Polaków na Kresach znajdują się w następujących publikacjach: Abraham Weissbord, Śmierć sztetla / Death of a Shtetl, Internet: <http://www.jewishgen.org/Yizkor/Skalat1/Skalat.html>, przekład Es shtarbt a shtetl: Megiles Skalat (Munich: Central Historical Commission of the Central Committee of Liberated Jews in the U.S. Zone of Germany, 1948), 65 (Ostra Mogiła koło Skałat: “Ludzie w tej wiosce byli przyjaźni wobec Żydów i dawali im co tylko mogli… 29 Żydów ocalało w Ostra-Mogila.”); Stanisław Wroński i Maria Zwolakowa, Polacy Żydzi 1939–1945 (Warsaw: Książka i Wiedza, 1971), 263 (Konińsk k. Sarny), 265 (Pańska Dolina k. Dubno), 266 (Świnarzyn k. Dominopol), 269 (Niedźwiada k. Opole Lubleskie – w centrlanej Polsce), 343 (Janina Tarnowska, nauczycielka w Gorzyce k. Dąbrowa Tarnowska, ukrywała Żyda z Tarnowa o nazwisku Birkam, o którym mówiła jak o kuzynie, wieśniacy wiedzieli, że był Żydem, ale nikt go nie wydał), 307 (czła ulica w Przemyślu wiedziała o żydowskiej kryjówce), 324–25 (w okolicy Bereźne k. Kostopol), 322 (Runów k. Grójec w centralnej Polsce), 327 (Woronówka k. Ludwipol), 349 (Przydonica, Ubiad, Klimkówka, Jelna, Słowikowa i Librantowa – w centralnej Polsce), 353 (Rakszawa – centralna Polska), 361 i 389 (Obórki), 386 (Wólka Kotowska k. Łuck), 392 (Przebraże); Edward Prus, Holocaust po banderowsku: Czy Żydzi byli w UPA? (Wrocław: Nortom, 1995), 82 (Zdołbunów), 144 (Adamy), i 167 (Huta Brodzka); Bronisław Szeremeta, “Zagłada wsi Adamy—rok 1943,” Semper Fidelis (Wrocław), no. 1 (14), 1993: 19 (Adamy); Asher Tarmon, red., Memorial Book: The Jewish Communities of Manyevitz, Horodok, Lishnivka, Troyanuvka, Povursk, and Kolki (Wolyn Region) (Tel-Aviv: Organization of Survivors of Manyevitz, Horodok, Lishnivka, Troyanuvka, Povursk, Kolki and Surroundings Living in Israel and Overseas, 2004), 39–40, 67–68, 74, 85 (Konińsk near Sarny); E. Leoni, red., Rokitno (Volin) ve-ha-sevivah: Sefer edut ve-zikaron (Tel Aviv: Former Residents of Rokitno in Israel, 1967), ang. przekład jako Rokitno-Wolyn and Surroundings: Memorial Book and Testimony at: <http://www.jewishgen.org/yizkor/rokitnoye/Rokitnoye.html>, 293 ff. (Blizhov – "Muszę powiedzieć, że ci chłopi traktowali nas bardzo dobrze. Na terenie Blizhov nie było żadnych ataków czy donosów na Żydów".) 317 ff. (Netreba and Okopy near Kisorycze), 327 ff. (Netreba), 334 ff. (Netreba, Borowskie Budki, and Okopy—“w wiosce Netrebe, dziesiątki Żydów z Rokitna i terenu znaleźli schronienie. Pomagali im wieśniacy, którzy nie tylko ich nie skrzywdzili, a ukrywali ich koło wioski w ciągu dnia. W nocy zabierali ich do swoich domów. Wileu Żydów przetrwało tam aż do wyzwolenia przez Armię Czerwoną. W polskiej wiosce Budki przeżyli jacyś Żydzi… Na tym samym terenie w polskiej wiosce Okopi, dziesiątki Żydów uratowały się dzięki 2 szczególnym osobom… katolickiemu księdzu [Ludwik Wrodarczyk] i wiejskiej nauczycielce. Ksiądz wygłaszał kazania swoim kongregacjom mówiąc im by nie brali udziału w zagładzieŻydów. Prosił ich by pomagali Żydom przeżyć… Nauczycielka też współczuła nieszczęsnym Żydom. Ich cierpienie raniło jej serce i pomagała każdym możliwym sposobem. Zginęła z rąk ukraińskiego gangu w drodze do wioski Rokitno gdzie pomagała żydowskiej rodzinie. Księdza spalono zywcem w kościele", 342 ff. (Netreba), 351 (“w polskiej wiosce k. Snodowicze znaleźliśmy kilka żydowskich rodzin pracujących w domach i na polach wieśniaków"); Yehuda Bauer, “Sarny i Rokitno w czasie holokaustu:studium przypadku 2 miasteczek na Wołyniu / Sarny and Rokitno in the Holocaust: A Case Study of Two Townships in Wolyn (Volhynia),” w Katz, The Shtetl, 273 (Okopy, Budki Borowskie, Dołhań i Netreba); Engelking, Jest taki piękny słoneczny dzień…, 125 (po ucieczce z getta w Rokitnie, Rachela Sznuler przenosiła się z wioski do wioski szyjąc dla rolników); Denise Nevo i Mira Berger, red., Pamiętamy: świadectwa 24 członków kibucu… / We Remember: Testimonies of Twenty-four Members of Kibbutz Megiddo Who Survived the Holocaust (New York: Shengold, 1994), 209 (Huta Sopaczewska k. Sarny), 257 (polskie wioski k. Berezołupy k. Rożyszcze: “Kiedy dotarłam do polskiej wioski, ktoś opowiedział mi, że 5 km dalej była inna polska wioska gdzie znajdę brata… Poszłam tam i pytałam rolników o niego. Powiedzieli mi, że znajdę go w lesie z grupą 6 innych Żydów… Oni też spędzili zimę w lesie i w nocy przynosili z wioski chleb i ziemniaki z polskiej wioski…

_______

Częstym pretekstem do pogromów było otwieranie przez Niemców lokalnych więzień, w których w przeddzień wycofania się sowietów wymordowano wielu Polaków i Ukraińców jak i Żydów. [1254] Rozgłos dawany makabrycznym egzekucjom więźniów rozsierdził ludność, [1255] a kilku Polaków wzięło udział w atakach na Żydów. Np. w Głębokie w płn-wsch Polsce, według żydowskich źródeł, po ujawnieniu niedawnych sowieckich okrucieństw w więzieniu w pobliskim Berezwecz (gdzie przebywało też kilku lokalnych Żydów), "prowokacji nie uznała lokalna ludność chrześcijańska" składająca się w większości z Polaków. Lokalna rada wypowiedziała się przeciwko dokuczaniu Żydom i wezwała ludność wszystkich wyznań i narodowości do zjednoczenia się i porozumienia". Kilka późniejszych akcji represyjnych nie były losowe, a wycelowane w tych którzy byli blisko powiązani z sowieckim rezimem:

Najpierw Gestapo przy pomocy lokalnej policji i innych miejscowych chrześcijan, zaczęli poszukiwać komunistów i ich kohorty, którzy pracowali dla sowieckich sił okupacyjnych, albo w jakiś sposób im służyli. Niemal natychmiast aresztowano 42 osoby… Było kilku chrześcijan… Wszystkich aresztowano z wyjątkiem kilku wspomnianych wyżej kupców, byli urzędnikami komunistycznego reżimu za sowieckiej okupacji. [1256]


Jak napisałem wczesniej, Żydzi też byli wśród więźniów zabitych porzez sowietów w czerwcu 1941, choć nie w proporcji do ich udziału w ludności. Np. we Lwowie ok. 44 Żydów zabito w więzieniu przy ul. Łącki, albo ok. 8% zapisanych egzekucji, zaś w więzieniu przy ul. Zamarstynowskiej zabito 16 Żydów albo 3.5% liczby całkowitej. Nie ma zapisów oŻydach zabitych w więzieniach w Tarnopolu i Czortkowie. [1257]

Ogólnie mówiąc, przeciętny Polak nie uczestniczył w prześladowaniu czy dręczeniu Żydów podczas ewakuacji sowietów. W niektórych miejscach była nawet krótkotrwała współpraca między społecznościami polakimi i żydowskimi. Po wyjściu sowieckich władz z Suchowoli k.Sokółki, ksiądz katolicki z rabinem utworzyli wspólną chrześcijańsko-żydowską straż obywatelską w celu utrzymania spokoju. [1258] Kiedy pogłoski o nadchodzącyh środkach wywołały panikę wśród Żydów w Słonim, duże liczby Żydów szli co nocy by mieszkać z ich chrześcijańskimi znajomymi. [1229] Sceny jak te powtarzały się w wielu miastach wschodniej Polski. Zelig Kalmanovitch, żydowski badacz z Wilna, napisał w wojennym dzienniku, że Polacy udzielali pomocy Żydom od wejścia Niemców w czerwcu 1941:

Spodziewaliśmy się przybycia zdobywców. Byliśmy przygotowani na najgorsze… Polki nasze sąsiadki pomagały nam zdobyć warzywa i inne produkty…

W drodze białoruscy chłopi okazywali wrogość wobec Żydów. Z pomocą Polek, pani Z. i żydowska dziewczyna przybyły z Białegostoku do Wilna…

Żydów wypędzano z kolejek po żywność i zakazano im wchodzić do sklepów… Goje nam pomagali. Kupowali żywność i sprzedawali nam ją potajemnie. Powinniśmy być wdzięczni za te sentymenty. [1260]


Przyjęło mnie starsze małżeństwo… Brat też dostał pracę u innego polskiego gospodarza, ok. 4 km od wioski gdzie byłam… U tego gospodarza byłam przez niemal rok, do wyzwolenia naszego terenu przez Rosjan w kwietniu 1944".); Reuben Ainsztein, Żydowski opór w okupowanej przez nazistów Polsce (z historyczną oceną Żyda jako wojownika i żołnierza w diasporze) / Jewish Resistance in Nazi-Occupied Poland (with a historical survey of the Jew as fighter and soldier in the Diaspora) (London: Paul Elek, 1974), 450–53 (Dzwonica, Huta Pieniacka, Huta Werchobuska k. Złoczowa); Shlomo Blond, et al., red., Księga pamięci Tłumacza: życie i zniszczenie wspólnoty żydowskiej / Memorial Book of Tlumacz: The Life and Destruction of a Jewish Community (Tel Aviv: Tlumacz Societies in Israel and the U.S.A., 1976), column clxxiv (Horyhlady lub Horyglady k. Tłumacza, i Wojciechówka k. Skałat); Alicia Appleman-Jurman, Alicja: moje zycie / Alicia: My Story (New York: Bantam, 1988), 149, 157 (Horyhlady lub Horyglady k. Tłumacza, i Wojciechówka k. Buczacza); Etunia Bauer Katz, Nasze jutra nigdy nie przyszły / Our Tomorrows Never Came (New York: Fordham University Press, 2000), 98–99 (Matuszówka k. Buczacz); Elżbieta Isakiewicz, Harmonica: Jews Relate How Poles Saved Them from the Holocaust (Warsaw: Polska Agencja Informacyjna, 2001), 106–108 (Dźwinogród k. Buczacz); Yehuda Bauer, Buczacz i Krzemieniec: historia 2 miast w czasie holokaustu / “Buczacz and Krzemieniec: The Story of Two Towns During the Holocaust,” w Yad Vashem Studies, vol. 33 (2005), 298 (Nowosiółka Koropiecka k.Buczacz); David Ravid (Shmukler), red., The Cieszanow Memoria Book (Mahwah, New Jersey: Jacob Solomon Berger, 2006), 190–91 (Wojciechówka k. Buczacz); Yitzhak Ganuz, red., Nasze miasteczko Stepan / Our Town Stepan, Internet: <http://www.jewishgen.org/yizkor/stepan/Stepan.html>, przekład Ayaratenu Stepan (Tel Aviv: Stepan Society, 1977), 213 ff. (Karaczun k. Kostopola, gdzie polskie podziemie i wieśniacy byli wyjątkowo pomocni wobec ukrywających się w lesie Żydów), 287 (Huta Stepańska); Stanisław Siekierski, red., Żyli wśród nas…: Wspomnienia Polaków i Żydów nadesłane na konkurs pamięci polsko-żydowskiej o nagrodę imienia Dawida Ben Guriona (Płońsk: Zarząd Miasta Płońsk, Miejskie Centrum Kultury w Płońsku, i Towarzystwo Miłośników Ziemi Płońskiej, 2001), 121 (Karaczun k. Kostopol); Andrzej Leja, “Urodzona w ZSRS,” Polis: Miasto Pans Cogito, Internet: <http://www.polis2008.pl/index.php? option=com_content&view=article&id=601&joscclean=1&comment_id=843> (Karaczun k. Kostopol); Sonya Tesler-Gyraph, Wspomnienia z okresu nazistowskiego / “Memories from the Nazi Period,” w Yosef Kariv, red., Horchiv Memorial Book (Tel Aviv: Horchiv Committee in Israel, 1966), 63 (wioska k. Horochów, Wołyń); Donald L. Niewyk red., Świeże rany: wczesne narracje o przeżyciu holokaustu / Fresh Wounds: Early Narratives of Holocaust Survival (Chapel Hill: The University of North Carolina Press, 1998), 164 (Huta Olejska k. Lwowa); Isaiah Trunk, Żydowskie reakcje na nazistowskie prześladowania: zbiorowe i indywidualne zachowanie in extremis /Jewish Responses to Nazi Persecution: Collective and Individual Behavior in Extremis (New York: Stein and Day, 1979), 250–52 (Kurdybań Warkowicki, Bortnica, Pańska Dolina, Żeniówka, Wołyń); Israel Zinman, red., Memorial for Greater Mezirich: In Construction and Destruction (Haifa: Organization of Meziritsh Association, 1999), świadectwo Mordechai Tennenbauma opublikowane w ang. przekładzie: www.jewishgen.org/yizkor/mezhirichi/ (polska wioska k. Międzyrzec, Wołyń); Isaac Kowalski, komp. i red., Antologia żydowskiego oporu zbrojnego / Anthology on Armed Jewish Resistance, 1939–1945, vol. 3 (Brooklyn, New York: Jewish Combatants Publishers House, 1986), 308 (2 wioski k. Parczewa, prowincja Lublin); Thomas Toivi Blatt, Z popiołów do Sobiboru: historia przeżycia / From the Ashes of Sobibor: A Story of Survival (Evanston, Illinois: Northwestern University Press, 1997), 207ff. (Mchy k. Krasnystaw); Diane Armstrong, Mozaika: kronika 5 pokoleń / Mosaic: A Chronicle of Five Generations (Milsons Point, New South Wales: Random House, 1998), 576– 81 (Piszczac k. Biała Podlaska); Roman Soszyński, Piszczac: Miasto ongiś królewskie (N.p., n.p., 1993), 95 (Kolonia Dworska k. Piszczac), 97 (Piszczac); Daniel Kac, Koncert grany żywym (Warsaw: Tu, 1998), 183 (Przebraże i Huta Stepańska, Wołyń); Stepan Makarczuk, “Straty ludności w Galicji Wschodniej w latach II wojny światowej (1939–1945),” w Polska–Ukraina: Trudne pytania, vol. 6 (Warsaw: Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej, Związek Ukraińców w Polsce, and Karta, 2000), 240 (Rakowiec i Hołosko Wielkie, obie k. Lwowa); List Chayeha Kannera / “Letter of Chayeh Kanner,” Khurbn Glinyane (New York: New York: Emergency Relief Committee for Gliniany and Vicinity,1946), przekład jako Tragiczny koniec naszych Glinian /The Tragic End of Our Gliniany, Internet: <http://www.jewishgen.org/yizkor/glinyany1/Glinyany1.html> (“Żydzi z Gliniany którzy się uratowali ukrywali się w lasach k. Żeniowa. Polscy chłopi z tej wioski dostarczali im jedzenie"); Andrzej Żbikowski, red., Polacy i Żydzi pod okupacją niemiecką 1939–1945: Studia i materiały (Warsaw: Instytut Pamięci Narodowek—Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, 2006), 309 (Tresteniec, polska osada k. Aleksandrii na Wołyniu gdzie wszyscy wieśniacy wiedzieli i pomagali siostrom Cypa i Rywa Szparberg i ich ojcu); świadectwo Rose (Raisel) Metzak, <http://voices.iit.edu/frames.asp?path+Interviews/&page=meltz&ext=_.t.html> (Hucisko Olejskie k. Złoczowa - “Jest to polska wioska… Goje byli bardzo dobrzy. Tam byliśmy. Spaliśmy w stodołach. Spaliśmy tu jeden dzień, tu drugi, tu noc"); Hersch Altman, Na polach samotniści / One the Fields of Loneliness (New York and Jerusalem: Yad Vashem and The Holocaust Survivors’ Memors Project, 2006), 139ff. (Polska wioska Hucisko k. Brzeżany, baza Armii Krajowej); Gutman i Bender , The Encyclopedia of the Righteous Among the Nations, vol. 4 and 5: Poland, cz. 1, 95 (wioski k. Lublina), 317 (wioski k. Lublina), 326 (wioski k.Lublina), 343–44 (wioski k.Skierniewic), 452 (Różki k. Krasnystaw), cz. 2, 647 (wioski k. Zamościa), 673 (wioski k.Radzymina), 692 (wioski k. Radzymina), 927 (wioski k. Otwocka). Osoby łatwo rozpoznawalne jako Żydzi, którzy słabo mówiły po polsku mogły przezyć w zachodnich polskich wioskach, nie będąc zdradzonym: "[Alexander] powiedział, że przez wojnę przeszedł dzieki fałszywej tożsamości. To brzmi jak żart z jego polskim z akcentem jidysz, z jego wyglądem. 'Przedstawiałem się jako Litwin, nie miałem dokumentów, nie miałem pieniędzy, ale byłem młody i silny… Uciekłem na zachód, do regionu Poznania, gdzie nie znano Żydów. Pracowałem na wsi w gospodarstwie kogoś… Nic mi nie płacił… Co ważne, on mnie żywił, dał mi jakieś szmaty za ubranie, i żyłem jak król'". Zob. Ephraim F. Sten, 1111 dni mojego życia plus 4 /1111 Days In My Life Plus Four (Takoma Park, Maryland: Dryad Press, in association with the University of Wisconsin Press, 2006), 66–67. Żydówka z Butrimonys (Butrymańce) wspominała szeroką pomoc lokalnej polskiej mniejszości na międzywojennych obszarach Litwy.“Parankova [Parankowa] stała się znana wśród nas nieszczęsnych Żydów w polskiej osadzie gdzie nikt nie przekazałby cię mordercom; 'dla mnie Parankova jest prawdziwą Jerozolimą Litwy'". Zob. Rivka Lozansky Bogomolnaya, Doświadczenia wojenne na Litwie / Wartime Experiences in Lithuania (London and Portland, Oregon: Vallentine Mitchell, 2000), 75. Zob. też Gdybym zapomniała… zniszczenie Szettla Butrimantz. Świadectwo Rivy Lozansky i innych świadków / If I Forget The…: The Destruction of the Shtetl Butrimantz. Testimony by Riva Lozansky and Other Witnesses (Washington, DC: Remembrance Books, 1998), passim; i świadectwo Sarah Epstein (Sara Epshteyn) w Joshua Rubenstein i Ilya Altman, Nieznana czarna księga; holokaust na okupowanych przez Niemcy sowieckich terenach /The Unkown Black Book: The Holocaust in the German-Occupied Soviet Territories (Bloomington and Indianapolis: Indiana University Press, + United States Holocaust Memorial Museum, 2008), 297 (wioski k. Stakliškės lub Stokliszki).

Akty dobroci były dużo częstsze niż często się zakłada, co pokazują poniższe przykłady. W październiku 1942, po likwidacji getta w Zdołbunowie, niemieccy i ukraińscy milicjanci przeczesali miasto żeby zlokalizować wszelkie oznaki ocalonych: “[Fritz] Germ wskazuje na pewien dom, zawsze zajmowany przez polskich obywateli, i straznicy wpadali przez drzwi lub okno, widzieli rodzinę i Żydów których ukrywali. Los był taki sam dla ratujących jak dla Żydów.To miało miejsce w 4 czy 5 domach". Zob. Douglas K. Huneke, Mojżesz z Równe : porywająca historia Fritza Graebe, niemieckiego chrześcijanina który zaryzykował życiem by doprowadzić do bezpieczeństwa setki Żydów podczas holokaustu / The Moses of Rovno: The Stirring Story of Fritz Graebe, a German Christian Who Risked His Life to Lead Hundreds of Jews to Safety During the Holocaust (New York: Dodd, Mead & Company, 1985), 84. Irene Gut Opdyke, polska ratowniczka wspominała: "W Janówce [k. Tarnopola] był ksiądz. On wiedział o ucieczce Żydów – wiedziało o tym wielu Polaków… Wielu ludzi przynosiło jedzenie i inne rzeczy – nie do lasu, a na jego skraj – z wioski. Ksiądz nie mówił prosto 'pomagajcie Żydom', a mówił w kościele 'nikomu z was nie wolno brać krwi brata'… W następnych kilku tygodniach na każdym rogu ulicy pojawiły się plakaty z takim tekstem: 'To jest miasto bez Żydów, dla każdego kto pomaga Żydowi jest wyrok – śmierć'". Zob.Carol Rittner i Sondra Myers, red., Odwaga troski: ratownicy Żydów w czasie holokaustu / The Courage to Care: Rescuers of Jews During the Holocaust (New York: New York University Press, 1986), 47–48. Wkrótce ostrzeżenie stało się namacalną rzeczywistością, kiedy rynek w Tarnopolu "dusił się oszalałym, oszołomionym tłumem. SS-mani szybko wepchnęli mnie na środek rynku, tak jak innych, z rozkazem pozostania. Pośrodku rynku wzniesiono szubienicę, i co wyglądało jak 2 rodziny powoli eksortowano do niego przez tłum. Parę Polaków trzymającą 2 małych dzieci sprowadzono najpierw, po niej żydowską parę z 1 dzieckiem, cała trójka z żółtą Gwiazdą Dawida. Obie grupy ustawiono przed dyndającymi pętlami. Oni zamierzali powiesić też dzieci! Dlaczego nikt nic nie zrobił? Co mógł zrobić? W końcu ich 'zbrodnię' ogłoszono – polską rodzinę złapano na ukrywaniu żydowskiej rodziny! Dlatego zmuszono nas do oglądania kary za pomoc czy przyjaźń z Żydem". Zob. Irene Gut Opdyke i Jeffrey M. Elliot, W ogień: życiorys Sprawiedliego Goja /Into the Flames: The Life Story of a Righteous Gentile (San Bernardino, California: The Borgo Press, 1992), 139. Publiczne egzekucje Polaków pomagających Żydom stały się powszechne żeby ludności wszczepić strach. Zob. Zajączkowski, Męczennicy miłosierdzia, cz. 1Martyrs of Charity, wpis 482 (Stryj); Chodorska, Godni synowie naszej Ojczyzny, cz. 1, 21 (Mariampol). Około 20 mieszkańców Berecz na Wołyniu zginęło podczas pacyfikacji tej polskiej osady z rąk ukraińskiej policji w listopadzie 1942 za pomoc Żydom, którzy uciekli z getta w Powursk (Powórsk). Zob. Siemaszko i Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939–1945, vol. 1, 363. W Hucie Werchobuskiej albo Hucie Werchobudzkiej (k. Złoczowa), Hucie Pieniackiej (k. Brody), i Sterdyń (k. Sokołów Podlaski), polscy chłopi zostali po prostu zgładzeni, a ich domy i gospodarstwa spalono podczas niemieckich pacyfikacji wywołanych po części długo -trwałą pomocą udzielaną Żydom. W przypadku Huty Werchobuskiej/Werchobudzkiej i Huty Pieniackiej, głównymi sprawcami byli SS Galizien. Zob. Zajączkowski, Męczennicy miłosierdzia / Martyrs of Charity, cz. 1, 154–55, 228; Tsvi Weigler, Dwie polskie wioski zrównane z ziemią za udzielanie pomocy Żydom / “Two Polish Villages Razed for Extending Help to Jews,” Yad Washem Bulletin, no. 1 (kwiecień 1957): 19–20; Ainsztein, Żydowski opór w okupowanej przez nazistów Polsce /Jewish Resistance in Nazi-Occupied Poland, 450–53; Na Rubieży (Wrocław), no. 10 (1994): 10–11 (Huta Werchodudzka); Na Rubieży, no. 12 (1995): 7–20 (Huta Pieniacka); Na Rubieży, no. 54 (2001): 18–29. Feiwel Auerbach, Żyd z Sasów, złożył takie świadectwo tuż po wojnie: "Było nas [Żydów] 30 w lesie. Ukrywaliśmy się w Hucie Werchobuskiej i Hucie Pieniackiej. Polscy mieszkańcy tych wiosek nam pomagali. Chłopi byli bardzo biednii głodowali, a dzielili się z nami ostatnim kęsem jedzenia. Byliśmy tam od lipca 1943 do marca 1944. Dzięki nim zyjemy. Kiedy przeprowadzano polowania, sołtys nas ostrzegł. Kiedy 500 Niemców okrążyło las, a skoro bali się wejść głęboko w las, puścili na nas psy. Uratowaliśmy się, bo nasi polscy przyjaciele nas ostrzegli o zbliżającym się niebepieczeństwie. Z powodu doniesień [przez ukraińską policję] wszystkich wieśniaków w Hucie Pieniackiej i Hucie Werchobuskiej zabito. Niektórych z nich spalono żywcem. Wioskę spalono doszczętnie". Świadectwo Auerbacha złożono w Jewish Historical Institute in Warsaw (dok. no. 1200). Ale dużo częściej, Żydzi otrzymywali dorywczą pomoc od licznych przerażonych a odważnych Polaków, których nazwiska nigdy nie będą pamiętane, i tych których czyny są w większości zapomniane. Żyd z Zabłudowa podjął wysiłek wspominania Polaków, którzy udzielali pomocy: "Usłyszeliśmy strzały i natychmiast poszliśmy ścieżką prowadzącą do tak dobrze znanej nam wioski. Niektórzy rolnicy dawali nam mąkę, jęczmień i masło… Wczesnym rankiem zabrali nas na ścieżkę którą mogliśmy iść do Białegostoku… Naziści bili mnie dotąd aż zemdlałem… Dowlokłem się na drogę; jacyś chrześcijanie tam stojący zobaczyli mnie i zaczęli płakać… Inne [żydowskie rodziny] przeszły tylkymi drogami do wioski by dostać jedzenie. Udało mi się dostać pracę u Vintziga Volnetzvicka, chrześcijanina… Jego zięć Chashick [Czesiek], obiecał mi, że jeśli zostanę z nim, to nie będę musiał pracować dla Niemców… Pewnego dnia Vinchick, chrześcijanin u którego mieszkałem, zabrał mnie do Białegostoku… Żydówki w Zabludow [Zabłudów] poszły na pole chrześcijanina by dostać ziemniaki na zimę.

Ukryliśmy się głęboko w sianie w stodole Vinchik Velosoviches… Pomocna żona chrześcijanina przyszła do stodoły błagając mni bym wyszedł. "W mieście szeptają, że nie było cie wśród ludzi w wagonach, mówiąc, że prawdopodobnie się ukrywasz". Prosiła bym się nad nią zlitował, bo jeśli mnie złapią, to jej rodzina będzie za to odpowiadać, i zostaną ostro ukarani. Przekonałem ją bym został do niedzieli… Doszedłem do wioski Novosad [Nowosady], znałem tam dobrego chrześcijanina. Mój wygląd go przeraził, i natychmiast powiedział mi o rozkazie, że trzeba przyprowadzać każdego Żyda bez zwlekania do siedziby nazistów. "Muszę być bardzo ostrożny" – powiedział. Dał mi jedzenie i miejsce za stodołą, z którego mogłem uciec. Kiedy nadszedł wieczór, doszedłem do nowej wioski. Miałem tam przyjaciela… On też przyjął mnie uprzejmie i dał jeść, ale nie pozwolił mi tam zostac. Szybko dał mi jedzenie i prosił bym odszedł, i dalej się błąkałem… później miałem okazję znaleźć schronienie w gospodarstwie znajomych chrześcijan. Odszedłem kiedy powiedzieli mi, że Niemcy polowali na terenie i planowali spanie w ich domu. Przez całą noc błąkałem się po polach i lasach aż dotarłem do wioski Baranke [Baranki], gdzie wcześniej mieszkał ojciec. Gospodarz, dobry znajomy z dawnych czasów przyjął mnie miło. Ogoliłem się i wykąpałem, dali mi nawet czyste ubranie. Ukryłem się w bocznej części domu gdzie nikt nie mieszkał… Do wieczora zostałem w lesie, a później wróciłem do chrześcijan. Niemców nie było już na wsi, al.e gospodarz nie pozwolił mi zostać i ryzykować. Znowu wędrowałem, i wkrótce doszedłem do innego gospodarstwa i tam byłem kilka dni. Gospodarz nie pozolił mi zostać z nim; obawiał się, że dzieci mogą się wygadać i mnie wydać. Stąd poszedłem do Araje… Gospodarze dali mi schronienie. Od dawna znałem ich syna, kiedy obu nas złapali Niemcy. Przez jakiś czas mogłem odpocząć. Kiedy naeszło chrześcijańskie święto wziąłem udział w ceremoniach, i zachowywałem się jak oni… W lasach było wielu rosyjskich partyzantów… Kiedy zdałem sobie sprawę, że naziści zrobili nalot wokół gospodarstwa gdzie przebywałm, postanowiłem uciec… Doszedłem do dużej wsi Zavick [Zawyki]. Potajemnie przedostałem się do stodoły i leżałem tam do rana.

______

Herman Kruk, kronikarz wileńskiego getta, tak opisuje reakcję w większości polskiej ludności miasta na gettoizację Żydów we wrześniu 1941 i późniejsze wydarzenia:

Dzisiaj [8 września] w Ostrej Bramie [w kaplicy znajdującej się nad tą starą bramą było najświętsze katolickie sanktuarium w Wilnie, w której była ikona czczonej Madonny z Ostrej Bramy – MP], odbywały się modlitwy ku czci męczeństa Żydów. Ludzie mówią, że Żydzi teraz przynoszą pełne tobołki, które dostali w mieście jako prezenty od chrześcijan na ulicy.

Na ulicy, na Maistas [spółdzielnia mięsna ustanowiona przez władze sowieckie], masy chrześcijan przynosiły paczki mięsa i rozdawali je żydowskim robotnikom maszerującym do getta.

Sympatia chrześcijańskiej ludności, a dokładniej polskicj ludności, jest niezwykła.

[15 września] Do getta przychodzą chrześcijanie. Ludzi mówią, że chrześcijańscy przyjaciele i znajomi często przychodzą. Dzisiaj przyszedł do mnie ksiądz poszukujący swoich żydowskich przyjaciół.

[6 maja 1942] Z Wilna i okolic zabiera się masy młodzych mężczyzn do pracy w Niemczech. Wczoraj jedną z tych grup prowadzoną ul. Szawelską i wielu Żydów ich widziało. Na ulicy, pod strażą Litwinów, burzliwie śpiewali narodową pieśń bitewną [faktycznie polski hymn narodowy – MP], "Jeszcze Polska nie zginęła", a kiedy zbliżali się do żydowskiego getta, wykrzykiwali hasła:

"Niech żyją Żydzi!..."

Nastrój jaki tylko chcę tu opisać. [`261]

Historyk Nathan Cohen zauważył, że inne współczesne dzienniki wzmocniły obserwacje Hermana Kruka:

Można znaleźć dzienniki… cytaty jak "Chrześcijanie przyszli z pomocą", "Dobrzy przyjaciele przyszli pomóc…", "Chrześcijanie byli pomocni, przynosili nam rzeczy, sprzedawali nasz dobytek poza gettem (i przynosili nam pieniądze)", "Chrzścijanie płaczą bardziej niż Żydzi" itd. Ważne jest, że te cytaty odnoszą się do "chrześcijan". Kim byli ci "chrześcijanie"? Herman Kruk [pamiętnikarz i bibliotekarz w wileńskim getcie] tak odpowiada na to pytanie: "Sympatia okazywana przez chrześcijańską ludność, a bardziej precyzyjnie, przez POLSKĄ ludność, jest wspaniała". Dr [Lazar] Epstein wyraził się niemal takimi samymi słowami. [1262]

I na koniec, zanim dokonamy oceny aktów zemsty dokonanej na Żydach w czerwcu i lipcu 1941, powinniśmy zastanowić się jak Żydzi reagowali na olaborantów albo tych postrzeganych jako takich za niemieckiej okupacji. Nie tylko wielu Żydów weszło do NKWD żeby wyrównać rachunki po sowieckim "wyzwoleniu" Polski, a już w czasie niemieckiej okupacji wykorzystywali każdą okazję do wymierzenia zemsty. Są liczne przypadki Żydów dokonujących egzekucji na tych, którzy, według nich, szkodzili Żydom; w niektórych przypadkach dokonywali rzezi na całych rodzinach i nawet całych wioskach (np. Koniuchy), w tym na kobietach, dzieciach i starcach. [1263] Ponadto, te działania dokonywali praktycznie bezkarnie. A jeszcze kiedy zainstalowano stalinowski reżim, wielu Żydów Odwoływało się do legalnego systemu i sądów, jakie były, by zobaczyć, że winni złych czynów przeciwko Żydom zostali ukarani.


Znalazł mnie właściciel stodoły, ale był dobrym człowiekiem chętnym do pomocy. Zabrał mnie do domu, nakarmił i pomógł mi się ukryć. Była to tajna piwnica pod jadalnią… naziści przeszukiwali wioskę i przyszli do domu rolnika… Szukali Żydów i partyzantów… W kryjówce byłem przez kilka dni. Jego żona poprosiła mnie bym odszedł, zaczęła płakać, mówiąc, że stawiałem w niebezpieczeństwie jej rodzinę. "Jestem matką 6 dzieci" – powiedziała. "Jeśli dowiedzą się, że cię ukrywamy, zabiją nas. Dam ci jedzenie i picie i pójdziesz. Zlituj się nad nami, i ratuj swoją duszę". Obiecałem, że odejdę tej nocy… Poszedłem do wcześniejszego gospodarstwa z którego uciekłem. Przerażeni chrześcijanie powiedzieli mi, że w nocy kiedy uciekłem naziści przeszukali dom i stodołę... Niebezpieczne było zostać w wiosce, dokąd pójść? Postanowiłem iść w kierunku Białegostoku. Po drodze zatrzymywałem się w różnych wioskach… Chrześcijanin który przekazał mi wiadomość był gotów wyjechać następnego ranka z furmanką zywności do Białegostoku. Poprosiłem go by mnie zabrał. Jego żona dała mi chleb i tłuszcz. Wyjechaliśmy wczesnym rankiem by nikt nas nie widział… kiedy zbliżaliśmy się do Białegostoku, rolnik przestraszył się i poprosił mnie bym zszedł z furmanki. Zszedłem, podniosłem kołnierz i szedłem dalej pieszo…" Zob. świadectwo Phinia Korovski w Shmueli-Schmusch, Zabludow. Więcej przykładów z innych części Polski w następnym przypisie.

[1247] Nachman Rapp, Historia grajewskiego getta / “History of the Grayevo Ghetto,” w Gorin, Grayevo Memorial Book, 1950), xxii.

[1248] Istotny wyjątek stanowi grupa miasteczek w pobliżu Łomży, etnicznie polski teren przy przedwojennej polsko-wsch. pruskiej granicy – a mianowicie: Goniądz, Grajewo, Jedwabne, Kolno, Radziłów, Rajgród, Stawiski, Szczuczyn, Wąsosz i Wizna – gdzie zarzuca się, że Polacy albo uczestniczyli w rzeziach żydowskiej ludności dokonanych przez wojsko niemieckie w piewszych tygodniach lipca 1941, albo, jak w przypadku Wąsosza (5 lipca), Radziłowa (7 liopca) i Jedwabnego (10 lipca), gdzie Żydów spalono żywcem w stodołach, że Polacy dokonywali na dużą skalę rzezi. Żydowskie szacunki liczby ofiar są tak wysokie, jak (i według niektórych źródeł, jeszcze wyższe niż) 1.200 w Wąsoszu, 1.700 w Radziłowie, i 1.600 w Jedwabnem. Ale te liczby są naprawdę rażąco zawyżone. One są wielokrotnie wyższe, w jednym przypadku 10 razy niż faktyczna liczba żydowskich mieszkańców tych miasteczek zanotowana przez sowietów w 1940: 154 w Wąsoszu, ok. 500 w Radziłowie, i 562 w Jedwabnem. (Tylko 1.400 Żydów zarejestrowano w całym rejonie Jedwabnego, który obejmuje też społeczności w Przytułach, Radziłowie, Trzcianne i Wizna.) Ani też nie uwzględniają dużej liczby Żydów których wcielono do armii sowieckiej, którzy uciekli z wycofującymi się sowietami w czerwcu 1941, albo którzy przeżyli początkowe niemieckie egzekucje i rzezie w lipcu 1941 ukrywając się we wioskach lub przenosząc się do innych miejsc. Ok. 1250300 Żydów wróciło do Jedwabnego po pogromie i byli zamknięci w utworzonym przez Niemców getcie. (Getto ustanowiono też dla ocalonych w Radziłowie.) Mieszkańców getta w Jedwabnem, aż kilkuset, przesiedlono do Łomży w listopadzie 1942. Jeszcze w 1942, wielu ocalonych z miasteczek Jedwabne, Wąsosz i Radziłów żyło w gettach w miejscach takich jak Łomża, Knyszyn, Milewo k. Szczuczyn, Sokoły i Dereczyn, i w obozie we wiosce Bogusze, gdzie zamknięto kilka tysięcy Żydów.

Tak więc, w wyniku ostatnich badań naukowych ( iw w przypadku Jedwabnego częściowej ekshumacji), szacunki liczby ofiar w Jedwabnem była 150-400, a te dla Radziłowa i Wąsosza nie więcej niż odpowiednio 400 i 120. Całkowita liczba ofiar jest najprawdopodobniej dużo poniżej 1.000, a nie 4.500-5.000 według żydowskich źródeł. Zob. Tuviah Ivri (Yevraiski), Zniszczenie Goniądza / “The Destruction of Goniondz,” cz. 22, w J. Ben-Meir (Treshansky) i A.L. Fayans, red., Nasze miasteczko Goniądz / Our Hometown Goniondz (Tel Aviv: The Committee of Goniondz Association in U.S.A. and in Israel, 1960), www.jewishgen.org/yizkor/goniadz/Goniadz.html); Baker i Baker, Yedwabne, 92, 101; Zdzisław Sędziak, “‘Napiętnowani znakiem śmierci,’” Ziemia Łomżyńska (Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej, Wydział Kultury i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego w Łomży), vol. 2 (1986), 185–97; “Lomza,” Encyclopaedia of Jewish Communities Poland, vol. 4 (Warsaw and Its Region), Internet: <http://hashkedim.com/lomza>; przekład z Abraham Wein, red., Pinkas hakehillot Polin (Jerusalem: Yad Vashem, 1989), 249–62 (w getcie byli mieszkańcy Jedwabne)go; Gnatowski, W radzieckich okowach, 140; Krzysztof Jasiewicz, “Sąsiedzi niezbadani,” Gazeta Wyborcza (Warsaw), 8.12.2000; Jan Jerzy Milewski, “Zagłada Żydów w Wąsoszu w świetle sprawy karnej Mariana Rydzewskiego,” Biuletyn Historii Pogranicza, no. 3 (2002): 87–112; Machcewicz i Persak, Wokół Jedwabnego, vol. 2, 261; Ryszard Tyndorf, “Ocaleni: Żydzi po masakrze w Jedwabnem,” Glaukopis, no. 1 (2003): 284–83; Ryszard Tyndorf, “Ocaleni: Żydzi po masakrze w Jedwabnem—uzupełnienie,” Glaukopis, no. 5–6 (2006): 238–41; Martin Dean, red., Encyclopedia of Camps and Ghettos, 1933–1945 (Bloomington and Indianapolis: Indiana University Press, in association with the United States Memorial Museum, 2012), vol. II, Part A, 900, 919, 957 . Nawet nekrologia dla miasta Jedwabne znajdująca się w hebrajskiej części księgi pamięci Jedwabnego:<www.jewishgen.org/yizkor/jedwabne/yed075.html>, wymienia nie więcej niż 600 ofiar, które faktycznie zginęły w tym mieście. (Te obliczenia opierają się na przypisaniu średnio 3 dzieci, ilekroć liczba dzieci w danej rodzinie nie jest wymieniona.) Spekulacje Jana Grossa i historyka Marcina Urynowicza, że liczba ludności Jedwabnego wzrosła z powodu napływu uchodźców z niemieckiej strefy są bezzasadne. Zob. Marcin Urynowicz, “Ludność żydowska w Jedwabnem: Zmiany demograficzne od końca XIX wieku do 1941 na tle regionu łomżyńskiego,” w Machcewicz i Persak, Wokół Jedwabnego, vol. 1, 100. W połowie 1940 sowieci przesiedlili uchodźców z niemieckiej strefy dalej na wschód, zgodnie z dekretem zakazującym im mieszkanie w promieniu 100 km od polsko-sowieckiej granicy. Zob. np. Harold Zissman, Bojownicy: moje życie jako żydowskiego partyzanta sowieckiego /The Warriors: My Life As a Jewish Soviet Partisan (Syracuse, New York: Syracuse University Press, 2005), 27–31. Harold Zissman (Hersh Cukierman), mieszkaniec Ostrołęki, przekroczył sowiecką granicę z dalszą rodziną i osiadł w Jedwabnem jesienią 1939, tylko żeby być przesiedlonym w Dereczynie następnym roku.

W oszałamiającym odwrocie od swojego wcześniejszego nieugiętego stanowiska co do 1.600 ofiar w Jedwabnem, z jedynie garstką ocalonych, J T Gross z opóźnieniem przyznał, że liczba ofiar była znacznie niższa we wpisie do encyklopedii 2008. Ale utrzymuje, ż Niemcy byli tylko gapiami, i nie uczestniczyli w zorganizowaniu wydarzeń, wbrew temu co znalazł IPN, i dalej propaguje oszustwo, że Niemcy mianowali "burmistrza" i innymi niemieckimi mianowanymi były "polskie władze miejskie", sugerując tym, że lokalni Polacy mieli coś wspólnego z zajmowaniem tych stanowisk: "Z wyjątkiem 100-500 którym udało się uciec, całą ludność żydowską miasteczka zamordowali… ich polscy sąsiedzi. Choć mała jednostka niemieckich żandarmów i mobilna jednostka SS czy Gestapo zachęcała do mordu, faktycznego mordu dokonali lokalni mieszkańcy, z burmistrzem i innymi polskimi władzami miejskimi koordynującymi rzeź. Dokładną liczbę ofiar trudno jest ustalić. Świadkowie na procesie w 1949 sprawców w liczbie 22 mówili o 1.500 zamordowanych. Śledztwo przeprowadzone w 200-2002 przez polski IPN konkludował, że zabito 'co najmniej 340' osób". Zob. wpis dla hasła "Jedwabne" w Gershon David Hundert, red., The YIVO Encyclopedia of Jews in Eastern Europe (New Haven and London: Yale University Press, 2008), vol. 1.

Ale historycy mający skłonność do ekskluzywistyczno-nacjonalistycznej wizji polskiej historii, gdy Polaków ustawia się przeciwko Żydom, nadal wykazują obronno-agresywną reakcję na wszelkie sugestie, że liczba ofiar mogła być mniejsza niż 1.600. Np. wydanie ze stycznia 2008 czasopisma History opublikowało list Joanny Michlic i Antony'ego Polonsky, który rażąco wprowadza w błąd ustalenia prokuratora w śledztwie o rzeziach w Jedwabne i historyków IPN odnośnie liczby ofiar, stopień uczestnictwa w zabrodni Niemców i Polaków, i lokalnych Żydów w prześladowaniu Polaków za sowieckiej okupacji. W książce Żydzi w Polsce i Rosji / The Jews in Poland and Russia, vol. 3: 1914–2008 (Oxford and Portland, Oregon: The Littman Library of Jewish Civilization, 2012), na s. 421–22, Polonsky dalej twierdzi, że 1.000 Żydów zabito w Jedwabne, gdzie sowieci doliczyli się mniej niż 600 Żydów w 1940, z których co najmniej 200 przeżyło rzeź. Porównaj z Machcewicz i Persak, Wokół Jedwabnego, vol. 1, 17, 80, 104, 330–31. Zdyskredytowana liczba ofiar 1.600 dalej stanowi podstawę anty-polskiej retoryki do dnia dzisiejszego wśród żydowskich i niemieckich publicystów, z których część jeszcze powiększa tę liczbę. Np. pisząc w Canadian Jewish News o wizycie Jana Grossa w Toronto (Historyk rozpoczął od dawna potrzebną debatę w Polsce / “Historian launched an overdue debate in Poland,” 19.03.2013), Sheldon Kirshner stwierdził, że "więcej niż 1.600 Żydów zabili ich katoliccy sąsiedzi".

Choć za sowieckiej okupacji w 1939-1941 pierwszy szczebel organów represji w tym regionie był w większośći w rękach lokalnych Żydów, i Polacy ponosili główny ciężar represji, a mianowicie aresztowania i deportacje do gułagu. Okoliczności aktów zemsty jakie wystąpiły po ucieczce sowietów w czerwcu 1941 nie są zupełnie jasne. Ale wydaje się, że sporadyczne akty odwetowe skierowane przeciwko tym powiązanym z sowieckim reżimem, bez względu na ich narodowość, wydarzyły się kilka dni po wycofaniu się sowietów, i były prawdopodobnie spontanicznymi działaniami dokonanymi przez garstkę lokalnych ludzi (często tych bezpośrednio dotknietych, zwłaszcza członków polskiego podziemia). Ponadto, celowali w Polaków którzy kolaborowali z sowietami jak i Żydów. Świadectwo zajmujących się "wyrównywaniem rachunków" w Wiznie, zob.Gawrychowski, Na placówce AK (1939–1945), 85. Ten autor pokazuje, że wielu Żydów których zbombardowano domy, przyjęli Polacy, co kwestionuje zarzut, że Polacy byli wirulentnymi antysemitami, którzy łapali każdą okazję by uderzyć w niewinnych Żydów. Potem nastała cisza, w czasie której Niemcy ustanowili posterunek Żandarmerii Polowej (Feldgendarmerie) w Jedwabnem, i wyznaczyli "burmistrza" do wykonywania ich pracy, po tym druga faza: rzezie ludności żydowskiej co miało miejsce kilka tygodni po wejściu Niemców. Niektóre z tych rzezi dokonywano z pomocą małej części lokalnej ludności, ale polscy świadkowie , a nawet żydowscy, zaprzeczają temu, żeby Polacy organizowali masowe mordy Żydów, szczególnie w Jedwabnem. W każdym razie rzezie na pewno nie były spontaniczne, i nigdy by się nie wydarzyły bez zorganizowanego podżegania przez Niemców (co pokazuje [Einsatzgruppen] Operacyjny Raport Sytuacyjny USSR No. 10 cyt. poniżej). W Jedwabnem Niemcy rzekomo nawet sprowadzili kamerę do nagrywania "pogromu", zdaniem jednego (wątpliwego) źródła, film później pokazywano w kinach w okupowanej Warszawie. Ten niemiecki dokument pokazuje, że Niemcy wykorzystali płatnych agentów do podżegania i zorganizowania niezadowolonej lokalnej ludności do udziału w atakach na Żydów. Zob. Adam Białous, “Niemcy płacili i za pogromy, i za denuncjację polskich żołnierzy,” Nasz Dziennik, 11–12.07.2009.

Oprócz grupy podżeganych przez Niemców wędrownych zabójców (szkolonych w Wąsoszu) i lokalnej hołoty i kolaborantów, wśród tych którzy brali udział w rzeziach było kilka jednostek, które osobiście albo których rodziny niszczyli lokalni Żydzi na usługach sowietów. (Ten region znany był z mocnego antysowieckiego podziemia, których likwidację sowieci wyznaczyli siłom bezpieczeństwa, lokalnej milicji i lokalnym komitetom – zob. Gnatowski, W radzieckich okowach, 124–27.) Niektórych z tych ludzi Niemcy uwolnili z sowieckich więzień w Łomży i wrócili do domów szukając zemsty. Sprawcy, stosunkowo mała grupa 20 czy 30 ludzi, nie miała poparcia polskich przywódców czy ogólnie społeczności, ani nie mieli żadnych związków z jakąś polską organizacją polityczną, społeczną, wspólnotową czy religijną. Oni reprezentowali tylko siebie, a nie polską społeczność, nie mówiąc o polskich władzach. Są również dowody na to, że za złe czyny później ich ostracyzowano. Mechanika tego jak niektórzy miejscowi Polacy zostali wciągnięci w te działania, nie jest jasna. Ale wiemy, że "pogrom iści" przenosili się z jednej społeczności do drugiej, że byli wśród nich elementy kryminalne i zubożałe, że ich przywódcą w Jedwabnem był Volksdeutsche, że czasami dawną służbę w sowieckim reżimie wykorzystywano żeby zmuszać ludzi do przyłączenia się, i że wielu ludzi zostało po prostu zmuszonych do uczestnictwa w spektaklach, które miały się wkrótce rozpocząć.

Przywołane poniżej żydowskie źródła, które często opierają się na plotkach i sprzecznych świadectwach, mówią, że pogromów dokonywała miejscowa ludność z własnej inicjatywy, pomniejszają rolę Niemców, i ignorują udział lokalnych Żydów w aresztowaniach i deportacji Polaków za sowieckiego reżimu: Reuben Ainsztein, Żydowski opór w okupowanej przez nazistów Polsce /Jewish Resistance in Nazi-Occupied Poland (with a historical survey of the Jew as fighter and soldier in the Diaspora) (London: Paul Elek, 1974), 436–37; Ben-Meir i Fayans, Nasze miasteczko Goniądz, passim; /Our Hometown Goniondz, passim; Gorin, Księga pamięci Grajewa / Grayevo Memorial Book, xxxi–xxxiii, xxxvii–xl, 228–34 (to źródło wymienia też mało znane, a raczej częste zjawisko masowych gwałtów żydowskich dziewcząt i kobiet przez niemieckich żołnierzy); Baker i Baker, Yedwabne, 54–55, 93– 96, 100–107, 112–13; Remba i Halevy, Kolno Memorial Book, 48–49; I. Rubin, ed., Stawiski Memorial Book, przekład Stawiski: Sefer yizkor (Tel Aviv: Stavisk Society, 1973), zwłaszcza świadectwo Chava Fuchs (Fuks), “Walka o zycie / The Battle for Life,” (Internet: http://www.jewishgen.org/yizkor/stawiski/stawiski.html); Zniszczenie wspólnoty w Szczuczynie / The Destruction of the Community of Szczuczyn, przekład Hurban kehilat Shtutsin, passim, szczególnie świadectwa Chaye Soika-Golding, Bashe Katsper i Moyshe Farbarovits; świadectwo Wiktora Nieławickiego (Avigdor Kochan) z11.06.1945, w Jewish Historical Institute in Warsaw (które dyskredytuje opinię o pogromie w Wiznie); i świadectwo Menachem Finkielsztejn (Jewish Historical Institute, Warsaw), który twierdzi, że "reżim niemiecki rozdawał broń zaufanym ludziom, żeby wyrównać rachunki z bolszewikami i Żydami", i że Gestapo znowu przyszło do Radziłowa 7.07.1941, i "Na ich rozkaz, wezwano zaufanych ludzi już przygotowanych do wyrównania rachunków z Żydami"; i świadectwo Chaya Finkielsztejn (Yad Vashem archives, file 033033–2636/255, <http://www.radzilow.com/yadchaya.htm>). Zob. też Andrzej Żbikowski, “Nie było rozkazu,” Rzeczpospolita (Warsaw), 4.01.2001.

__________

Należy pamiętać, że pod koniec wojny w całej Europie ludzie chcieli wyrównywac rachunki z wojennymi kolaborantami. We Francji co najmniej 8.000-9.000 prawdziwych lub rzekomych kolaborantów zlinczowano w ostatnich miesiącach wojny, albo w momencie wyzwalania, i taka sama liczba ludzi była ofiarami spontanicznego albo zorganizowanego wybuchu powszechnej przemocy we Włoszech. (Według innych wiarygodnych źródeł, liczba ofiar we Francji mogła dojśćć do 40.000.) Partyzanci Tito zabili dziesiątki tysięcy ludzi w Jugosławii, a ofiary "dzikich czystek" w Bułgarii to 30.000-40.000. Przeciążone były sądy i trybunały. We Francji przeprowadzono śledztwa 350.000 osób, skazano 45.000, i na 1.500 dokonano egzekucji. W Holandii aresztowano 120.000-150.000 osób, i dziesiątki tysięcy wyrzucono z pracy. Sądy skazały 50.000 osób, 152 na śmierć (na 40 dokonano egzekucji). W Belgii otworzono teczki 405.067 osób oskarżonych o kolaborację, 57.254 oskarżono, i 2.940 z nich skazano na śmierć (egzekucji poddano 242), 2.340 skazano na dożywocie. W Norwegii, z populacją tylko 3 mln, aresztowano 95.000 osób, 18.000 skazano na więzienie, i 131 Norwegów skazano na śmierć (45 z nich przeprowadzono egzekucję). [1264] W Danii uwięziono ok. 40.000 Duńczyków do końca 1945; sądy skazały ok. 13.500 za kolaborację. Z tych skazanych 7.500 stanowili wojskowi kolboranci. (Więcej Duńczyków walczyło i zginęło za nazistowskie Niemcy niż za aliantów. Gdyby zapytać Duńczyków którą okupację by woleli – niemiecka jakiej doświadczyli czy sowiecka jakim poddani byli Polacy, niewątpliwie przeważająca liczba Duńczyków wybrałaby nazistów, a nie sowietów.) Na śmierć skazano 78 kolaborantów, z czego na 46 dokonano egzekucji. Większość wyroków więzienia, kiedy w końcu je wydano, były dość krótkie. [1265] "W ciągu pierwszych 2 miesięcy po wojnie, tylko w czeskich prowincjach prowadzono dochodzenie wobec 132.549 ludzi, i 37.982 oskarżono o zbrodnie wojenne, zdradę i kolaborację. Ponadto, lokalne trybunały weryfikowały kilkuset Czechów za mniej poważne 'przestępstwa przeciwko honorowi narodu'. Jeden czeski parlamentarzysta oszacował, że licząc członków rodziny, ponad 1.5 mln ludzi z przedwojennej populacji ok. 10 mln spotkała zemsta… Wiosną 1945, kiedy mordowano tysiące Niemców, samozwańczy straznicy dokonali egzekucji na nieznanej liczbie rzekomych czeskich zdrajców… Według danych statystycznych ministerstwa sprawiedliwości, w pierwszych 2 latach po wojnie Sądy Ludowe skazały 21.848 oskarżonych, z których 70.3% byli narodowości niemieckiej, na różne kary więzienia. Ponadto 445 Niemców i 308 Czechów skazano na dożywotnie więzienie. W sumie 467 Niemców i 253 skazano na śmierć… definicja "niemieckiej" narodowości Ministerstwa Sprawiedliwości obejmowała wszystkich którzy nazywali się i byli oficjalnie Czechami do 1938, a w czasie wojny przyjeli niemiecką tożsamość albo dostali obywatelstwo Rzeszy". [1266]


Z drugiej strony dziennik zapisany za niemieckiej okupacji wspomina, że Żydzi którzy uciekli z Jedwabnego i Radziłowa mówili o przeważającym udziale Niemców w rzeziach: "Uchodźcy z Jedwabnego i Radziłowa przybyli do Sokoły, którzy zbiegiem okoliczności ocalili się od śmierci, i którzy widzieli na własne oczy i poczuli pieko na ciele. Z pomocą lokalnych rolników, Niemcy zgromadzili na rynku Żydów z tych miejsc, z rabinem i liderami wspólnoty na czele. Najpierw okrutnie ich pobili i zmusili do ubrania się w ich tallitot, skakania i tańców przy akompaniamencie śpiewów. Wszystko to zrobiono pod nieustannym zalewem pałek i gumowych batów. Na koniec wepchnęli Żydów, bijąc ich i kopiąc, do długiej młocarni, i podpalili ją z nimi w środku. To był koniec Jedwabnego i Radziłowa". Zob. Michael Maik, Wyzwolenie: dziennik Michaela Maika. Prawdziwa historia / Deliverance: The Diary of Michael Maik. A True Story (Kedumim, Israel: Keterpress Enterprises, 2004), 38–39. Żydowscy uchodźcy z Jedwabnego pokazali podobne raporty po przybyciu do Dereczyna: "Później niektórzy Żydzi, którzy uciekli z Jedwabno [sic] powiedzieli nam, że kiedy Niemcy weszli do ich miasteczka, zebrali wszystkich Żydów do stodoły i ją podpalili. Każdy kto próbował wyjść był zabity ogniem z karabinu maszynowego". Zob. Zissman, Bojownicy / The Warriors, 42. A zatem pierwsze żydowskie raporty ocalonych wyraźnie podkreślały przeważającą rolę odegraną przez Niemców w rzezi. Inny ocalony Żyd, Itzchak Yaacov (Yanek) Neumark, też umieszcza Niemców koło stodoły w której palili się Żydzi.

Jan T. Gross zajął się tematem Jedwabnego w “Lato 1941 w Jedwabnem: Przyczynek do badań nad udziałem społeczności lokalnych w eksterminacji narodu żydowskiego w latach II wojny światowej”, w Jasiewicz, Europa nieprowincjonalna, 1097–1103, i w krótkiej monografii zatytułowanej Sąsiedzi, zwłaszcza 65, 77–80, w której dotyka też wydarzeń w Radziłowie. Anglojęzyczną wersję monografii Grossa wydała w kwietniu 2001 Princeton University Press pt. Sąsiedzi: zniszczenie społecznościu żydowskiej w Jedwabnem, Polska / Neighbors: The Destruction of the Jewish Community in Jedwabne, Poland.

Odrzucając liczne dowody przeciwne (opisane wcześniej w tym opracowaniu), Gross zdecydowanie zaprzecza, że wszystko co niefortunnie się stało, zaostrzyło relacje polsko-żydowskie za okupacji sowieckiej (mimo że sowiecka gazeta z Łomży odnotowała 22.06.1940, mord żydowskiego działacza i agenta NKWD z Jedwabnego, Lejba Guzowskiego, przez polskie podziemie – zob. Czesław Brodzicki, “‘Wolna Łomża’—czasopismo sowieckie z lat 1939–40,” Zeszyty Łomżyńskie, no. 4 (listopad-grudzień 2000), 19; Gawrychowski, Na placówce AK (1939–1945), 64, 78) i, jako punkt początkowy dla wydarzeń z czerwca i lipca 1941, Gross wybiera przedwojenne antagonizmy rzekomo wywołane przez lokalnych andeckich polityków (choć ich poparcie wśród miejscowej ludności polskiej było znacznie mniejsze niż frakcji prorządowych) i szkodliwy wpływ Kościoła Katolickiego. Gross pomija to, że przedwojenne relacje polsko-żydowskie w tych miejscach były ogólnie dobre. Jak wspomniałem, warto zauważyć, że na początku niemieckiej okupacji we wrześniu 1939 nie było żadnych istotnych ekscesów anty-żydowskich na tym terenie zasługujących na wzmiankę, i że wybuchy takie jak te miały miejsce później, i tylko na terenach okupowanych przez Związek Sowiecki w 1939-1941.

Occzywiście relacje polsko-żydowskie musiały przybrać radykalny obrót na gorsze za sowieckiej okupacji, choć Gross zaprzecza wszelkim złym czynom ze strony Żydów w tamtym okresie. Co więcej, przywództwo polskiej społeczności, bardzo zredukowanej za okupacji sowieckiej, próbowało hamować wydarzenia jakie miały miejsce po wejściu Niemców w czerwcu 1941. Np. ks. Aleksander Pęza, proboszcz kościoła katolickiego w Grajewie, otwarcie wypowiadał się przeciwko współpracy z Niemcami i przeciwko ich antysemickim prowokacjom. Kiedy o tym dowiedzieli się Niemcy, dokonano na nim egzekucji. (Ibid., xxxii–xxxiii.) W Jedwabnem też ks. Józef Kembliński, zarządzający lokalną parafią, próbował interweniować za Żydami, ale Niemcy odmówili, powiedzieli mu że mieli rozkaz go wykonać. Zob.“Mord w Jedwabnem: Wyrok bez procesu i poznania prawdy,” Katolicka Agencja Informacyjna (Warsaw), 23.02.2001; Gross, Sąsiedzi, 12. (Ksiądz z Radziłowa też rzekomo próbował zakończyć pojawiającą się wrogość.) Historia w księdze pamięci Jedwabnego (s. 100) i powtórzona przez Grossa (Sąsiedzi, 49) że biskup Łomży (bez nazwiska) przyjął dużą kwotę albo srebrny kandelabr (jest kilka wersji) od żydowskiej delegacji w zamian za obietnicę ochrony, jest oczywiście nieprawdziwy: bp Stanisław Łukomski uciekł z Łomży w 1939 i nie wrócił do 9 lipca 1941, czyli w przeddzień pogromu; jego rezydencji nie odbudowano do sierpnia 1941 – więc praktycznie niemożliwe było takie spotkanie. Zob. Zieliński, Życie religijne w Polsce pod okupacją 1939–1945, 67; Rozporządzenia Urzędowe Łomżyńskiej Kurii Diecezjalnej, no. 5–7 (maj-lipiec), 1974, 61; Tadeusz Białous, Biskup Stanisław Kostka Łukomski (1874–1948): Paszterz niezłomny (Rajgród: Towarzystwo Miłośników Rajgrodu, 2010), 228, 233–34. Bp Łukomski interweniował u władz niemieckich, bez sukcesu, w imieniu zarówno Polaków jak i Żydów, mniej więcej wtedy i w późniejszym okresie wojny. Zob. Ryszard Bender et al., red., Słownik biograficzny katolicyzmu społecznego w Polsce (Lublin: Towarzystwo Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, 1994), vol. 2, 103; Białous, Biskup Stanisław Kostka Łukomski (1874–1948), 232–33, 239.

Gross mocno opiera się na świadectwie Szmula Wasersztejna, a nie na wszystkich innych dowodach, których nie przejrzał i generalnie od razu odrzucił. Ekspansywne i wszechwiedzące świadectwo Wasersztejna, spisane po polsku 5 kwietnia 1945, opierało się na werbalnym wyiadzie przeprowadzonym w jidysz i istotnie różni się od innego bez daty, i jego nie podpisanego świadectwa , jak i od świadectw innych żydowskich świadków, niektórzy z nich, jak się wydaje, nigdy nie byli tam na miejscu. Wasersztejn ukrywał się w stodole w jakiejś odległości od Jedwabnego, więc można się zastanawiać jak mógł nabyć tak dużą wiedzę o szczegółach tego co miało miejsce. Ale jego świadectwa przyprawione są wyrażeniami jak "widziałem na własne oczy", kiedy opisuje te wydarzenia. Zob. Adam Willma, “Broda mojego syna,” Gazeta Pomorska (Gdańsk), 4.08.2000. Wiarygodność innych świadków, takich jak Itchak Yaacov (Yanek) Neumark, też zakwestionowano: on nie uciekł z płonącej stodoły, jak mówi, a faktycznie był w ukryciu w domu jej właściciela. Zob. Baker, Yedwabne, 112; Krzysztof Różycki, “Sąsiad twój wróg,” Angora (Łódź), 17.09.2000. Ignorując liczne artykuły jakie pojawiły się w Polsce w latach 1960 i wcześniej, Gross zarzuca zmowę milczenia o Jedwabnem, i dalej zarzuca, wbrew znanym dowodom, że większość dorosłej męskiej ludności polskiej chętnie i spontanicznie uczestniczyli w pogromie, i ględzi, że polska połowa ludności miasteczka zamordowała jego żydowską połowę.

Krótko mówiąc, Gross chce skręcić Jedwabne w pryzmat przez który patrzeć na relacje polsko-żydowskie w czasie wojny, i przypisać Polakom pełny współudział w nazistowskim holokauście, mimo że można by, stosując to przekrzywione podejście, przywołać Koniuchy (o tym dalej w tym opracowaniu), których polskich mieszkańców wyrżnęli żydowscy i sowieccy partyzanci w maju 1944, jako symbol polski-żydowskich relacji w czasie wojny. Zob. Leon Kalewski, “Opowieści niesamowite (1),” Nasza Polska (Warsaw), 21.11.2000; “Opowieści niesamowite (2),” Nasza Polska (Warsaw),19–26.12.2000; Marek Jan Chodakiewicz, “Kłopoty z kuracją szokową,” Rzeczpospolita (Warsaw), 5.01.2000; oraz Chodakiewicza znacznie poszerzona wersja angielska, Badania przed wnioskiem: kłopoty z terapią szokową w Jedwabnem / “Research before Conclusion: The Problems of Shock Therapy in Jedwabne,” www.kpk.org/KPK/toronto/jedwabne_feb16.pdf. Inne artykuły bardzo krytyczne wobec naukowości Grossa, szczególnie jego lekkomyślne i niezrównoważone wnioski oraz wysoce wybiórcze wykorzystanie źródeł, obejmują: Jacek Żakowski, “Pogrom w Jedwabnem,” (wywiad z Tomaszem Szarota), Gazeta Wyborcza (Warsaw), 17.11.2000; Jacek Żakowski, “Każdy sąsiad ma imię,” Gazeta Wyborcza (Warsaw), 17.11.2000; Tomasz Szarota, “Czy na pewno już wszystko wiemy,” Gazeta Wyborcza (Warsaw), 1.12.2000; Paweł Machcewicz, “W cieniu Jedwabnego,” Rzeczposplita (Warsaw), 11.12.2000; Tomasz Strzembosz, “Przemilczana kolaboracja,” Rzeczpospolita (Warsaw), 27.01.2001; Zdzisław Krasnodębski, “Czerń w Jedwabnem,” Znak (Kraków), internetowa dyskusja www.znak.com.pl/znak/dysk…, styczeń 2001; Piotr Gontarczyk, Gross vs. fakty / “Gross kontra fakty,” Życie (Warsaw), 31.01.2001; Paweł Paliwoda, “Nie wolno się bać,” (wywiad z Bogdanem Musiałem), Życie (Warsaw), 2.02.2001; Antoni Macierewicz, “Rewolucja nihilizmu,” Głos (Warsaw), 3.02.2001; Thomas Urban, “Poszukiwany Hermann Schaper,” Rzeczpospolita, 1.09.2001; Norman G. Finkelstein. Goldhagen dla początkujących / “Goldhagen for Beginners,” <http://info-poland.buffalo.edu/classroom/J/Finkl.html>; Tomasz Szarota (wywiad) “Jedwabne bez stereotypów,” Tygodnik Powszechny (Kraków), 28.04.2002. (Wiele z tych artykułów tutaj: www.pogranicze.sejny.pl/jedwabne/.) Krytyczne naukowe recenzje książki Grossa i interpretacja wydarzeń: Bogdan Musiał, “Tezy dotyczące pogromu w Jedwabnem: Uwagi krytyczne do książki Sąsiedzi autorstwa Jana Tomasza Grossa,” Dzieje Najnowsze, no. 3 (2001): 253–80; Antoni Sułek, “‘Sąsiedzi’—zwykła recenzja,” Więź, no. 12 (2001): 72–99; Antoni Sułek, Spojrznie socjologa na Sąsiadów / “A Sociologist Looks at Neighbors,Polish Sociological Review, no. 1 (137) 2002: 71– 89; Dariusz Stola, Jedabne: jak było możliwe? / “Jedwabne: How Was It Possible?” Polish Sociological Review, no. 1 (137) 2002: 91–102; Leszek Żebrowski, “Jedwabne,” w Encyklopedia “Białych Plam” (Radom: Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne, 2002), vol. 8, 311–20; Alexander B. Rossino, Polscy 'sąsiedzi' i niemieccy najeźdźcy: przemoc anty-żydowska w rejonie Białegostoku w początkowych tygodniach Operfacji Barbarossa / “Polish ‘Neighbours’ and German Invaders: Anti-Jewish Violence in the Białystok District during the Opening Weeks of Operation Barbarossa,” w Polin: Studies in Polish Jewry, vol. 16: Focusing on Jewish Popular Culture in Poland and its Afterlife (Oxford and Portland, Oregon: The Littman Library of Jewish Civilization, 2003), 431–52; Wojciech Roszkowski, Po 'Sąsiadach'; szukanie uniwersalnych standardów / “After Neighbors: Seeking Universal Standards,” Slavic Review, vol. 61, no. 3 (Fall 2002): 460–64; Marek J. Chodakiewicz, Zwykły terror: polityka komunistyczna i nazistowskiej okupacji… / “Ordinary Terror: Communist and Nazi Occupation Policies. Jedwabne 1939–1949,” Glaukopis, no. 1 (2003): 266–76; Ryszard Tyndorf, “Ocaleni: Żydzi po masakrze w Jedwabnem,” Glaukopis: Pismo Społeczno-historyczne, no. 1 (2003): 277–83; Ryszard Tyndorf, “Ocaleni: Żydzi w Jedwabnem. Uzupełnienie,” Glaukopis: Pismo społeczno-historyczne, no. 5–6 (2006): 238–41. Krytyczne książki: ADD WIEZ BOOK Jerzy Robert Nowak, 100 kłamstw J.T. Grossa o Jedwabnem i żydowskich sąsiadach (Warsaw: von borowiecky, 2001); Robert Jankowski, ed., Jedwabne: Spór historyków wokół książki Jana T. Grossa “Sąsiedzi” (Warsaw: Fronda, 2002); Paweł Machcewicz and Krzysztof Persak, eds., Wokół Jedwabnego: Studia; Dokumenty (Warsaw: Instytut Pamięci Narodowej–Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, 2002), 2 volumes; Marek Jan Chodakiewicz, Rzeź w Jedwabnem, 10.07.1941: przed, w czasie i po / The Massacre in Jedwabne, July 10, 1941: Before, During, and After (Boulder, Colorado: East European Monographs; and New York: Columbia University Press, 2005). Najbardziej przychylne potraktowanie książki Grossa, zob. Antony Polonsky i Joanna B. Michlic, red., Sąsiedzi odpowiadają; kontrowersja o rzezi w Jedwabnem w Polsce / The Neighbors Respond: The Controversy Over the Jedwabne Massacre in Poland (Princeton and Oxford: Princeton University Press, 2004); Andrzej Żbikowski, U genezy Jedwabnego: Żydzi na Kresach Północno-Wschodnich II Rzeczypospolitej. Wrzesień 1939–lipiec 1941 (Warsaw: Żydowski Instytut Historyczny, 2006).

Jeszcze przed rozpoczęciem Operacji Barbarossa, Reinhard Heydrich, szef Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA) wydał słowne rozkazy dowódcom Einsatzgruppen by potajemnie wszczynali lokalne pogromy przeciwko Żydom: “Unter Bezug auf meine bereits am 17.VI. in Berlin gemachten mündlichen Ausführungen bringe ich in Erinnerung: …” Zob. “Fernschreiben Heydrichs an die Einsatzgruppenchefs vom 29.6.1941,” w Peter Klein, red., Die Einsatzgruppen in der besetzten Sowjetunion 1941/42: Die Tätigkeits- und Lageberichte des Chefs der Sicherheitspolizei und des SD (Berlin: Hentrich, 1997), 318–19, 319. Zob. też Kunert, Polacy–Żydzi, Polen– Juden, Poles–Jews, 1939–1945, 483: "Nie będzie żadnych trudności dla samooczyszczania się jakie powstanie wśród grup antykomunistycznych i antyżydowskich na nowo okupowanych terytoriach. I odwrotnie, należy je wywoływać w sposób, który nie pozostawia śladów, intensyfikować, jeśli to konieczne, i kierować we właściwym kierunku, ale w taki sposób, aby lokalne "oddziały samoobrony" nie były w stanie w przyszłości powołać się na żaden rozkaz czy udzielenie gwarancji politycznych…W początkowej fazie należy unikać tworzenia stałych oddziałów samoobrony z centralnym przywództwem, a celem powinno być wywoływanie lokalnych pogromów w wyżej wymieniony sposób".

30 czerwca 1941 Heinrich Himmler i Heydrich zostali poinformowani o egzekucjach Żydów dokonywanych przez Policję Bezpieczeńśtwa Tilsit i obaj "zatwierdzili bez zastrzeżeń środki" stosowane przez komando Tilsit. "Tuż potem, Heydrich wydał rozkaz aprobujący sugestię Nebe o posiadaniu Policji Bezpieczeństwa z Generalnej Guberni – tzn. jednostek podobnych do komando Tilsit – przeprowadzać 'akcje oczyszczające' również na terenach przygranicznych dalej na południe". Zob. Christopher R. Browning, Nazistowska polityka, żydowscy robotnicy, niemieccy zabójcy / Nazi Policy, Jewish Workers, German Killers (Cambridge: Cambridge University Press, 2000), 125–26.

Według Operational Situation Report USSR No. 10 (z 2.07.1941), 1 lipca 1941, Heydrich wydał rozkaz dla wszystkich Einsatzgruppen do zachęcania Polaków do akcji anty-żydowskiej za to co znosili za sowieckiej okupacji: "Polacy mieszkający na nowo okupowanych polskich terenach można oczekiwać, że będą przeciwni komunizmowi i Żydom… oni mają ogromne znaczenie jako elementy wszczynające pogromy i do zdobywania informacji. (To zależy, oczywiście, od lokalnej sytuacji.)" Zob. Arad, The Einsatzgruppen Reports, 2. W rezultacie Christopher Browning beszta Grossa za minimalizowanie niemieckiej roli w Jedwabnem: "Choć Gross znalazł wiele potwierdzeń w relacjach osób które przeżyły, w świadectwach świadków i sprawców co do decydującej roli Polaków w wykonywaniu rzezi Żydów w Jedwabnem, podejrzewam, że rolą Niemców było nie tylko udzielenie pozwolenia na rzeź, a i na czynne podżeganie, organizację i uczestnictwo". Zob. Christopher R. Browning, Zebrane wspomnienia: historia holokaustu i powojenne świadectwa /Collected Memories: Holocaust History and Postwar Testimonies (Madison, Wisconsin: University of Wisconsin Press, 2003), 43. Przeciwnie do Grossa, Browning nalega żeby świadectwa ocalonych poddać rygorystycznym standardom oceny historycznej. Mówi, że pamięć ocalonego może być "często sprzeczna, a w niektórych przypadkach wyraźnie błędna" (s. 39); ponadto może być pod wpływem obrazów i relacji z podobnych wydarzeń promowanych w filmach i książkach. Christopher Browning, którego Jan Gross cytuje jako dowód na zapał Polaków do zabijania Żydów, faktycznie obala opinię Grossa. Niemcy znaleźli tak niewielu Polaków chcących zabijać Żydów, że musieli zwrócić się do innych wsc.-europjeskich narodowości – często jeńców wojennych rozpaczliwie chcącyuch wydostać się z niewoli – i sprowadzić ich na polską ziemię. Browning napisał: "Nie będąc w stanie zaspokoić swoich ludzkich potrzeb z lokalnych zasobów, Globocnik zwrócił się do Himmlera o zwerbowanie niepolskich pomocników z sowieckich regionów przygranicznych. Kluczową osobą wśród personelu Globocnioka Operacji Reinhard do tego zadania był Karl Streiber. On ze swoimi ludźmi odwiedzili obozy jeńców wojennych i zwerbował ukraińskich, łotewskich i litewskich 'ochotników' (Hilfswillige, albo Hiwis)…” Również: "Duże jednostki morderców-pomocników – notorycznych Hiwis – nie werbowano z polskiej ludności…" Zob. Christopher R. Browning, Zwykli ludzie: Rezerwowy Batalion Policji 101 i ostateczne rozwiązanie w Polsce / Ordinary Men: Reserve Police Battalion 101 and the Final Solution in Poland (New York: Aaron Asher, 1992), 52, 58. Niedawno polski IPN ujawnił niemieckie materiały archiwalne potwierdzające płatną rekrutację polskich agentów z elementów kryminalnych, do zbierania informacji, werbowania innych z pośród tych, na których krewnych donieśli Żydzi za sowieckiej okupacji, i do podżegania i pomocy w organizacji pogromów na terenie Łomży. Zob. Adam Białous, “Agent Gestapo inspirował pogromy w 1941 r. w okolicach Łomży i Szczuczyna: Niemcy płacili i za pogromy, i za denuncjację polskich żołnierzy,” Nasz Dziennik, 11–12.07.2009. Niezależnie od takich niekwestionowanych dowodów, wbrew sekwencji i logice, historyk David Engel twierdzi, że "idea systematycznego zabijania mógł sam polecić się niemieckim inicjatorom po części poprzez ich obserwację zachowania lokalnych nie-Żydów wobec Żydów na sowieckich, polskich i jugosłowiańskich terytoriach okupowanych przez Niemcy w 1941". Zob. wpis Davida Engela do "Holokaustu" w Hundert, The YIVO Encyclopedia of Jews in Eastern Europe, vol. 1, 739.

_____________

Z punktu widzenia Ameryki Płn., można dodać inny czynnik dla porównania. Mimo że japońscy imigranci i ich potomkowie nie stanowili żadnego zagrożenia i nie agitowały w imieniu Japonii, kanadyjski i amerykański rząd, przy poparciu obywateli, wykorzenili japońską ludność z zachodniego wybrzeża, skonfiskowali ich majątki i internowali ich w obozach koncentracyjnych (nazywanych obozami zatrzymań) przez okres wojny. Powojenny proces rehabilitacji, i uzyskanie niewielkiej rekompensaty za straty materialne i złe traktowanie najbardziej demokratycznych i najbogatszych narodów na ziemi było uciążliwe i długotrwałe.

XX wiek nie był znany z tolerancji większości społeczeństw, nawet zachodnich. Amerykańskie media, popularna opinia i faktycznie pamięć narodowa, wzdragają się na samą myśl, że dla Czarnych Amerykanów był to nie tylko czas sankcjonowanej przez państwo segregacji i dyskryminacji, a i linczów i pogromów. W okresie 1917-1921 przeszły przez kraj zamieszki, rozpoczęte przez Białych atakujących Czarnych. W 1917 jeden z najbradziej krwawych buntów w amerykańskiej historii miał miejsce w East St. Louis, Illinois. Rozpoczęli go biali robotnicy protestujący przed zatrudnianiem Afro-Ameryklanów. Kiedy przemoc się zakończyła, 39 Murzynów zostało zamordowanych i prawie 6.000 innych wypędzono z domów.

Tylko w czasie "Czerwonego Lata 1919" było 26 zamieszek rasowych, w których Biała ludność atakowała Czarnych Amerykanów i zniszczyła ich społeczności, mordując i raniąc tysiące Czarnych. Najbardziej notoryczne były rasowe zamieszki w Chicago, ale większość tych incydentów dawno zapomniano. Władze nie starały się powstrzymać tej fali. Jak pokazuje raport na Florydzie z 22.12.1993:

Niepokoje rasowe i przemoc wobec Afro-Amerykanów przeniknęły wydarzenia wewnętrzne w Stanach Zjednoczonych w erze po I wojnie światowej. Od pojedynczych linczów do ogromnej przemocy wobec całych czarnych społeczności, biali na południu i północy uderzyli w czarnych Amerykanów z niemal nieograniczoną wściekłością. Od Chicago do Tulsa, do Omaha, East St. Louis, i wielu wspólnot pomiędzy, i w końcu do Rosewood, białe tłumy ścigały coś co można nazwać jedynie panowaniem terroru przeciwko Afro-Amerykanom w okresie 1917-1923. Np. w Chicago, Illinois, prawo i porządek zawieszono na 13 dni w lipcu 1919 kiedy białe tłumy organizowały najazd po najeździe do czarnych dzielnic, zabijając i raniąc 365 czarnych mieszkańców i zostawiając kolejny 1.000 bezdomnych. W czerwcu 1921 czarna część Tulsa, Oklahoma, była niemal spalona i tysiące było bezdomnych po przemocy rasowej ze strony białych mieszkańców. [1267]

Trwające 16 godzin zamieszki w Tulsa 31 maja i 1 czerwca 1921, poskutkowały hospitalizacją 800 rannych ludzi, szacowanymi 10.000 bezdomnymi, zniszczonymi 35 blokami miejskimi składającymi się z 1.256 mieszkańcami, i uszkodzeniami nieruchomości na $1.8. Poinformowano o 23 zabitych Murzynach i 16 Białych obywateli, a szacunki sugerują, że aż 300, w większości Murzynów zmarło. Ale, jak pokazał historyk István Deák z Columbia University w połączeniu z głośną rzezią w Jedwabnem:

do niedawnej publikacji historii, zastanawiam się ilu Amerykanów w ogóle słyszało o tym co wydarzyło się w Tulsa, Oklahoma, pod koniec maja 1921, kiedy Biali w mieście, podjudzani przez prasę i polityków, wyrżnęli kilkuset Murzynów. Mimo że jestem zawodowym historykiem, dopiero w ubiegłym roku usłyszałem o tym okrucieństwie, 44 lata po przyjeździe do USA, natomiast Jedwabne miało miejsce podczas strasznej wojny, pod zmieniającymi się okrutnymi okupacjami, i pośród całkowitego chaosu administracyjnego i politycznego. [1268]

Niecałe 2 lata później, w styczniu 1923, tłumy Białych Amerykanów napadły na murzyńską wspólnotę w Rosewood, Floryda, dokonującą rzezi na 40-150 osobach. Domy podpalono i ograbiono, i zniszczono społeczność. Murzyńskie kościoły spalono w całym stanie. [1269] Dla wielu Białych, usunięcie murzyńskich sąsiadów – "Floryda bez Czarnych" – było spełnionym marzeniem. Znammienne, nigdy nie skazano ani jednej osoby za tę ohydną zbrodnię, z powodu "braku dowodów". Te wydarzenia wymazano ze świadomości amerykańskiej świadomości. Nie wzniesiono żadnego narodowego pomnika w USA dla upamiętnienia tej haniebnej spuścizny, i władze amerykańskie nie zaproponowały żadnych przeprosin, ani w USA ani zagranicą za zachowanie amerykańskiego narodu.


Opinie Engela są mocno zdyskredytowane przez zajmujących się badaniem pogromów na terenie Łomży.Radosław Ignatiew, prokurator w Komisji Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu przy IPN, który zajmował się badaniem, stwierdził: "Jest oczywiste, że Polacy nie mogli robić tego co chcieli na okupowanych przez Niemców terenach. Dlatego nie mogli organizować pogromów. Organizowali je Niemcy. Jak pokazują dokumenty, Niemcy przygotowali się do organizowania pogromów Żydów i mieli informacje (od swoich agentów) co do tego kto wśród Polaków nienawidził Żydów, bo oni donieśli na ich krewnych sowietom, i kto był bandytą, który zabiłby za pieniądze. I byli to ci ludzie, których wybrali do przeprowadzenia pogromów, czyniąc z nich zwykłe gangi". Ignatiew powtórzył, że jego badanie doszło do wniosku, że rzeź w Jedwabnem zorganizowali Niemcy, i byli tylko niektórzy Polacy którzy w niej uczestniczyli, i że Niemcy zatrudniali płatnych agentów do wszczynania pogromów na tym terenie. Zob. Adam Białous, “Agent Gestapo inspirował pogromy w 1941 r. w okolicach Łomży i Szczuczyna: Niemcy płacili i za pogromy, i za denuncjację polskich żołnierzy,” Nasz Dziennik,11–12.07.2009; Adam Białous, “IPN sprawdza, kim byli zabójcy,” Nasz Dziennik, 9.03.2012.

Na pewno tragiczną ironią jest to, że SS-Obergruppenführer Reinhard Heydrich – niekiedy uważany za architekta "Ostatecznego Rozwiązania" i nazistowski odpowiednik Lazara Kaganovicha, architekta Wielkiego Głodu w Związku Sowieckim – był jednym z wielu częściowo Żyów zajmujących ważne stanowiska w nazistowskiej hierarchii. O tej sprawie zob. Hannah Arendt, Eichmann w Jerozolimie: raport o banalności zła / Eichmann in Jerusalem: A Report on the Banality of Evil, wyd. poszerzone (New York: Penguin, 1977), 133; Gerald Reitlinger, SS: alibi narodu… / The SS: Alibi of a Nation, 1922–1945 (New York: Viking Press, 1968), 33–34. Jak pokazuje żydowski historyk Reitlinger, "Przerażający czyn, z którym na zawsze będzie się wiązać nazwisko Heydricha, niszczenie narodu żydowskiego, choć przyjął go bez wahania, był tylko męczącym obowiązkiem… Tak jak Heydrich, po części Żyd czy za takiego uważany, został zmuszony do przyjęcia tej winy, więc uczynił Żydów swoimi egzekucji nerami. Hitler… wiedział o nienawiści Heydricha do własnego żydowskiego narodu. I Heydrich wiedział o innych, którzy mieli tę patologiczną żydowską samo-nienawiść. Odszukał ich swoim niezawodnym węchem,Globecników, Eichmannów, Knochenów, Danneckerów i Brunnerów, te wątpliwe aryjskie typy, które uwikłały się w SS i jej służby bezpieczeństwa". Ibid., 35. (Niedawno amerykański historyk opisał przemilczany do tej pory fakt, że dziesiątki tysięcy Niemców pochodzenia żydowskiego służyli posłusznie w niemieckim wojsku podczas wojny, i że nazistowskie prawa rasowe wygięto by ułatwić występowanie tego powszechnego zjawiska. Zob. Bryan Mark Rigg, Żydowscy żołnierze Hitlera: nieopowiedziana historia nazistowskich praw rasowych i ludzi pochodzenia żydowskiego w niemieckim wojsku / Hitler’s Jewish Soldiers: The Untold Story of Nazi Racial Laws and Men of Jewish Descent in the German Military (Lawrence, Kansas: University Press of Kansas, 2002).

Według historyka Richarda Breitmana, Heinrich Himmler, szef SS, "prawdopodobnie podyktował tę strategię jeszcze zanim Heydrich przetelegrafował ją do Einsatzgruppen 2 lipca; pierwszy krok to potajemne podjudzanie do pogromów". Zob. Richard Breitman, Architekt ludobójstwa: Himmler i ostateczne rozwiązanie /The Architect of Genocide: Himmler and the Final Solution (London: The Bodley Head, 1991), 172. Alexander B. Rossino, badacz z United States Holocaust Memorial Museum, twierdzi, że pogromy w Jedwabnem i innych miastach regionu Białystok, zorganizowały Sonderkommandos dowodzone przez oficerów SS Adolfa Bonifera, Ericha Engelsa, Johannesa Bohma i Wolfganga Birknera. Zob. Alexander B. Rossino, Polscy 'sąsiedzi' i niemieccy najeźdźcy: anty-żydowskia przemoc w rejonie Białegostoku w czasie pierwszych tygodni Operacji Barbarossa / “Polish ‘Neighbors’ and German Invaders: Anti-Jewish Violence in the Białystok District during the Opening Weeks of Operation Barbarossa,” Polin, vol. 16 (2003), 431–52. Dr Franz Walter Stahlecker, dowódca Einsatzgruppe A, później tak opisał niektóre trudności jakie napotkał w akcjach przeciwko Żydom: "Z zewnątrz to musiało wyglądać tak, że tubylcza ludność sama naturalnie reagowała na dekady opresji przez Żydów i przeciwko terrorowi wykreowanemu przez komunistów w niedawnej historii, i że ludność tubylcza sama stosowała te metody… Obowiązkiem Policji Bezpieczeństwa [Einsatzkommandos] było wszczynanie tych samooczyszczających się akcji i kierowania ich na odpowiednie kanały, żeby cel ustalony do oczyszczenia terenu zrealizować tak szybko jak możliwe". Cyt. w Breitman, Architekt ludobójstwa /The Architect of Genocide, 171–73. Ale jak pokazują inne raporty, ten wysiłek, mówiąc ogólnie, nie odniósł sukcesu na etnicznie polskich terenach. Operacyjny Raport Sytuacyjny USSR No. 21 informował o stopniu polskiego "udziału" w regionie Białegostoku, gdzie jacyś Polacy donosili na "żydowskich, rosyjskich jak i polskich bolszewików", a nie ludzi w oparciu o ich narodowość. Zob. Arad, Raporty Einsatzgruppen / The Einsatzgruppen Reports, 23. Raporty Einsatzgruppen twierdzą, że w wielu przypadkach sowieci zostawili liczne obciążające dokumenty, i one pomogły w wyszukiwaniu sowieckich kolaborantów, mimo że ogromna większość ludzi zamieszanych w te zbrodnie uciekła wraz z wycofującą się armią sowiecką. Ibid., 9, 11–12, 23, 32, 46, 71, 72, 84–85, 94. Inne raporty potwierdzają, że ci których wskazała lokalna ludność faktycznie była na usługach sowietów. Zob. Manor, Sopotkin, rozdz. 6: Pod sowieckim butem / “Under the Russian Boot.” Zapewne gdyby sowieci bardziej skoordynowanie promowali ten rodzaj działań we wrześniu 1939, to wymiary polskiej wiktymizacji ze strony nie-Polaków byłyby znacznie wyraźniejsze.

Gross odrzuca rolę Einsatzgruppen w tych pogromach twierdząc, że do 10 lipca 1941 one już opuściły teren, i działały koło Mińska na Białorusi. W rzeczywistości Einsatzkommando (te formacje działały na swoją odpowiedzialność z upoważnienia Himmlera na tylnych terenach armii), pod dowództwem SS-Hauptsturmführera Wolfganga Birknera (niekiedy z błędnie przypisywanym mu imieniem Gotthard i nazwiskiem Burkner), który odpowiadał przed Einsatzgruppe B i był funkcjonariuszem Gestapo w Warszawie, pozostał na terenie i tylko wezwał swoje komanda z miast Bielsk, Białystok i Łomża na 10 sierpnia 1941, po zakończeniu "zadania", a mianowicie zainscenizowania czy podżegania do rzezi żydowskiej ludności w różnych miejscach ( w tym Wąsosz, Radziłów i Jedwabne). Co więcej, Kommando pomagały niemieckie jednostki policji;

Police Battalion 322 przybył do Białegostoku 6 lipca wraz z Battalionem 316, i nie opuściły aż do 17 lipca 1941.

Jak wyjaśnił niemiecki historyk znający ten teren: "Po ataku Związku Siowieckiego, niektóre bataliony policji porządkowej włączono do Einsatzgruppen. W sumie ok. 5.500 policjantów porządkowych służyli jako wzmocnienie dla bardzo słabych liczbowo sił policji bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa (SD)… Od rozpoczęcia masowych egzekucji clujących w sowietów [w większości Żydów, ale i komunistów – MP], policjanci porządkowi byli wśród sprawców". Zob. Jürgen Matthäus, Co ze 'zwykłymi ludźmi'? Niemiecka policja porządkowa i holokaust w okupowanym Związku Sowieckim / “What About the ‘Ordinary Men’?: The German Order Police and the Holocaust in the Occupied Soviet Union,” Holocaust and Genocide Studies, vol. 10, no. 2 (jesień 1996): 135. Są teczki w Bundesarchiv Außenstelle Ludwigsburg dotyczące działalności tych różnych jednostek niemieckich, które badano w latach 1960. Ponadto, niemieckie źródła wojenne mówią jasno, że sołtysów we wioskach obarczano odpowiedzialnością za wykonywanie zadań przypisanych im przez bataliony niemieckiej policji. Zob. Szymon Datner, “Niemiecki okupacyjny aparat bezpieczeństwa w Okręgu Białostockim (1941–1944) w świetle materiałów niemieckich (opracowania Waldemara Macholla),” Biuletyn Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, no. 15 (1965): 11; Kazimierz Leszczyński, “Dziennik wojenny Batalionu Policji 322 (Opracowanie i tłumaczenie dokumentu),” Biuletyn Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, no. 17 (1967): 216, 218, 222; Anatol Leszczyński, “Zagłada ludności żydowskiej miasta Choroszczy,” Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego w Polsce, no. 79 (1971): 51–52 n.16, n.18; “Pochopne sądy Grossa,” wywiad ze Sławomirem Radoniem IPN of the Instytut Pamięci Narodowej, Roman Graczyk, Gazeta Wyborcza (Warsaw), 19.01.2001. Niedawne polskie źródła w tej sprawie dają widoczne inod Grossa ną ocenę wydarzeń w Jedwabnem i Radziłowie, i wskazują na obecność mocnego kontyngentu w tym tzw. “Kommando Bialystok” (pod przywództwem Wolfganga Birknera), skaładającego się z 200 członków Police Battalions 309 i 316 – to oni, mówi się, spalili Żydów w lokalnych stodołach. Co więcej, niemieccy żandarmi nakazali lokalnym mieszkańcom zgromadzić się na rynku na zorganizowany spektakl, który według pewnych źródeł nagrywano i fotografowano, a później kazano grzebać żydowskie ciała. Zob. zwłaszcza ważne badanie Waldemara Monkiewicza - “Zagłada skupisk żydowskich w regionie białostockim w latach 1939, 1941–1944,” Studia Podlaskie (Białystok: Uniwersytet Warszawski, Filia w Białymstoku),vol. 2 (1989): 341–46. Zob. też Danuta i Aleksander Wroniszewscy, “…aby żyć,” Kontakty–Łomżyński Tygodnik Społeczny, 10.07.1988; Gabriela Szczęsna, “Jedwabna krew,” Kontakty (Łomża), 4.05.2000; Andrzej Kaczyński, “Całopalenie,” Rzeczpospolita (Warsaw), 5.05.2000; świadectwothe Jana Sokołowskiego o Jedwabnem z 12.05.2000 (w posiadaniu autora); Jerzy Danilewicz, “Prawdy nie można zasypać,” Super Express (Warsaw), 25.05.2000; świadectwo Leokadii Błajszczak o Jedwabnem, 1.07.2000 (w posiadaniu autora); Andrzej Kaczyński, “Nie zabijaj,” Rzeczpospolita (Warsaw), 10.07.2000 (Jedwabne i Radziłów); listy Stanisława Mocarskiego i Stanisława Dąbrowskiego w Gazeta Wyborcza,1.12.2000; “Szubienica i huśtawka,” wywiad z Tomaszem Strzemboszem przez Elżbietę Isakiewicz, Gazeta Polska (Warsaw), 17.01.2001; Adam Cyra, “Jedwabne—Oświęcim—Sachsenhausen,” Rzeczpospolita (Warsaw), 2.02.2001; Monika Rotulska, “Dyrektywy z Nowego Jorku,” Nasz Dziennik (Warsaw), 19.02.2001; Adam Cyra, “Jedwabne: O sprawiedliwy osąd historii,” Nasz Dziennik (Warsaw), 20.02.2001; “Mord w Jedwabnem: Wyrok bez procesu i poznania prawdy,” Katolicka Agencja Informacyjna (Warsaw), 23.02.2001. Zdaniem Wacława Bagińskiego (świadectwo w posiadaniu autora), pośród rzekomych uczestników pogromu w Radziłowie byli Polacy (członkowie rodzin Kosmaszewskich i Godlewskich), którym udalo się uciec w czerwcu 1941 w podczas ich deportracji, przeprowadzonej przez lokalną zydowską milicję, i wrócili do domu. Co ciekawe, Feliks Godlewski, jeden z rzekomych pogromistów w Radziłowie, okazuje się być członkiem Armii Krajowej, który wszedł do niemieckiej policji i pomógł w wyszmuglowaniu z getta młodej Żydówki - Racheli Finkelsztajn, która przeżyła wojnę w ukryciu. Zob. Adam Willma, “Broda mojego syna,” Gazeta Pomorska (Gdańsk), 4.08.2000.

Kiedykolwiek możliwe, Żydzi natychmiast skarżyli się władzom niemieckim i dostarczali im listy rzekomych polskich złoczyńców; w rezultacie 7 Polaków aresztowano za kradzież żydowskiej własności w Goniądzu w lipcu 1941, i na wszystkich oprócz jednego dokonano egzekucji, pomimo interwencji przedstawicieli polskiej społeczności. Zob. Tuviah Ivri (Yevraiski), Zniszczenie Goniądza / “The Destruction of Goniondz,” cz. 10, w Ben-Meir i Fayans, Nasze miasteczko Goniądz / Our Hometown Goniondz. W Grajewie Niemcy dokonali egzekucji na kilku lokalnych pogromistach niemal natychmiast, i w jednym przypadku dokonali egzekucji na absolutnie niewinnym błędnie zidentyfikowanym przez Żyda Polaku. Zob. Gorin, Grayevo, xxxiii–xxxiv. Co więcej, Żydzi również obiecali zemstę: "Od każdego słychać było jedno słowo, 'zemsta, Żydzi… wszyscy którzy przeżyliście wojnę powinniście pomścić ich niewinną krew'. Inny krzyknął: 'Przysięgnijcie wszyscy na otwarte groby swoich braci, że zemścicie się na tych bandytach". Zob.Tuviah Ivri (Yevraiski), Zniszczenie Goniądza /“The Destruction of Goniondz,” cz. 15, w Ben-Meir i Fayans, Nasze miasteczko Goniądz / Our Hometown Goniondz. I się zemścili. Niektórzy zginęli pozasądowo. Bronisław Szleszyński, człowiek którego stodołę Niemcy zarekwirowali do spalenia Żydów, został pobity tak bardzo przez nieznanych sprawców, że wkrótce potem zmarł. Zob. Wroniszewski, “…aby żyć,” Kontakty (Łomża),10.07.1988. Po "wyzwoleniu", Zydzi absolutnie też wykorzystywali biura w stalinowskiej policji bezpieczeństwa i system sądowy przeciwko rzekomym złoczyńcom. Np. jeden z oskarżonych z Jedwabnego,był rzekomo torturowany przez Żyda na usługach policji bezpieczeństwa, i postawiono go przed żydowskim prokuratorem i żydowskim sędzią. “Mord w Jedwabnem: Wyrok bez procesu i poznania prawdy,” Katolicka Agencja Informacyjna (Warsaw), 23.02.2001. Zbrodnie w Jedwabnem i wydarzenia w innych miejscach były tematem powojennych procesów w latach 1940 i 1950, i szerokie badania przeprowadziła polska Główna Komisja Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu w latach 1960. Odwrotnie do żydowskich sprawców, którzy chcieli schronić się w Związku Sowieckim i uciekli kary w stalinowskiej Polsce, setki Polaków podejrzanych o udział w ekscesach w Jedwabnem, Radziłowie, Wiznie, Szczuczynie i innych miejscach, aresztowano, torturowano, postawiono przed sądem i więziono. Wkrótce po wjnie przeprowadzano powszechne aresztowania i 22 Polaków i Volksdeutsche oskarżono w sprawie pogromu w Jedwabnem (ich procesy miały miejsce w 1949 i 1953 w oparciu o wymuszonych "spowiedziach", które usiłowali wycofać); Volksdeutsche skazano na śmierć, i 11 Polaków na 8-15 lat więzienia. Niektórych Polaków, którzy najwyraźniej byli fałszywie oskarżeni, w końcu uznano za winnych. Zob. Gawrychowski, Na placówce AK (1939–1945), 85. Choć mówi się, że polską rodzinę Wyrzykowskich atakowano za ukrywanie jakichś Żydów którzy uciekli z Jedwabnego, to wygląda na to, że motyw atakujących był tylko finansowy: chcieli złota które według nich dostała rodzina Wyrzykowskich za jej usługi. Sprawców złapały władze i dostali ostre kary więzienia. W kategoriach odpowiedzialności karnej, odwrotnie do zbrodni popełnionych przez Żydów za okupacji sowieckiej, te wydarzenia są w większości zamkniętym epizodem. Wtedy donosy na członków polskiego podziemia osiągnęły masowe proporcje. Kontrast często był uderzający. W Drop, wiosce koło Mińska Mazowieckiego, członka AK wydano sowietom, mimo że żaden z ukrywanych w tej wiosce Żydów nie zginął, i Zydzi którzy donieśli na niego dalej byli bezkarni, natomiast 2 Polacy którzy zdradzili jakichś Żydów Niemcom w pobliskiej oisadzie wsadzono do więzienia za złe czyny. Zob. Henryk Grynberg, Dziedzictwo (London: Aneks, 1993), 23– 24, 49–50. Ohydne zbrodnie takie jak masowa rzeź setek polskich cywilów, w tym kobiety i dzieci, w wiosce Koniuchy k. Wilna przez sowieckich i żydowskich partyzantów (o nich w dalszej części) jeszcze nie zostały rozliczone.

[1249] Maik, Wybawienie / Deliverance, 21.

[1250] Zob. Ainsztein, Żydowski opór w okupowanej przez nazistów Europie /Jewish Resistance in Nazi-Occupied Europe, 878 n.13; Markus Willbach, “Skupisko żydowskie w Obertynie podczas Drugiej wojny światowej,” Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego, no. 35 (1960): 108–110 (która opisuje los Żydów z wiosek Niezwiska, Harasymów, Łuka, Uniż, Podwierbce, Woronów i Żabokruki k. Obertyn); Martin Gilbert, Holokaust: żydowka tragedia / The Holocaust: The Jewish Tragedy (Glasgow: William Collins, 1986), 154–79; Arad, Raporty Einsatzgruppen / The Einsatzgruppen Reports, 12, 19, 20, 31–39; Andrzej Żbikowski, “Lokalne pogromy Żydów w czerwcu i lipcu 1941 roku na wschodnich rubieżach II Rzeczypospolitej,” Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego w Polsce, no. 162–163 (1992): 3–18, i skrócona ang. wersja Lokalne anty-żydowskie pogromy na terytoriach okupowanych Kresów, czerwiec-lipiec 1941 / “Local Anti-Jewish Pogroms in the Occupied Territories of Eastern Poland, June-July 1941,” w Dobroszycki i Gurock, Holokaust w Związku Sowieckim / The Holocaust in the Soviet Union, 173–79; Shmuel Spector, Holokaust Żydów na Wołyniu / The Holocaust of Volhynian Jews, 1941–1944 (Jerusalem: Yad Vashem and The Federation of Volhynian Jews, 1990), 64–67; Cholawsky, Żydzi na Białorusi podczas II wojny światowej /The Jews of Bielorussia during World War II, 271–73; Mazur, Pokucie w latach drugiej wojny światowej, 62–63; Dieter Pohl, Nationalsozialistische Judenverfolgung in Ostgalizien 1941–1944: Organisation und Durchführung eines staatlichen Massenverbrechens (Munich: Oldenbourg, 1996), 54–71; Thomas Sandkühler, “Endlösung” in Galizien: Der Judenmord in Ostpolen und die Rettungsinitiativen von Berthold Beitz 1941–1944 (Bonn: Dietz, 1996), 114–22; Dieter Pohl, Pogromy anty-żydowskie w Zach. Ukrainie: program badań / “Anti-Jewish Pogroms in Western Ukraine: A Research Agenda,” w Elazar Barkan, Elizabeth A. Cole i Kai Struve, red., Wspólna historia, dzielona pamięć: Żydzi i inni w okupowanej przez sowietów Polsce /Shared History, Divided Memory: Jews and Others in Soviet-Occupied Poland, 1939–1941 (Leipzig: Leipziger Universitätsverlag, 2007), 305–14; Peter Longerich, Holokaust: nazistowskie prześladowania i mord Żydów / Holocaust: The Nazi Persecution and Murder of the Jews (Oxford and New York: Oxford University Press, 2010), 192–95; Wiktor Poliszczuk, Dowody zbrodni OUN i UPA, vol. 2 of Integralny nacjonalizm ukraiński jako odmiana faszyzmu: Działalność ukraińskich struktur nacjonalistycznych w latach 1920–1999 (Toronto: n.p., 2000), 217–38; Bogdan Musial, Konterrevolutionäre Elemente sind zu erschießen: Die Brutalisierung des deutsch-sowjetischen Krieges im Sommer 1941 (Berlin: Propyläen, 2000), 172–199; Delphine Bechtel, “De Jedwabne à Zolotchiv: Pogromes locaux en Galicie, juin–juillet 1941,” Cultures d’Europe centrale, vol. 5: La destruction des confins (Paris: CIRCE, 2005), 69–92 (autor pokazuje, że Polacy są tylko rzadko wymienieni w żydowskich świadectwach odnośnie pogromów we wsch. Galicji, przeprowadzonych przez Ukraińców); Vladimir Melamed, Zorganizowana i dobrowolna współpraca w holokauście: wieloaspektowy kontekst ukraiński / “Organized and Unsolicited Collaboration in the Holocaust: The Multifaceted Ukrainian Context,” East European Jewish Affairs, no. 2 (2007): 217–48; Yitzhak Arad, Holokaust w Związku Sowieckim / The Holocaust in the Soviet Union (Lincoln, Nebraska: University of Nebraska Press; Jerusalem: Yad Vashem: 2009), 87–91. Według żydowskich świadków, wielu Zydów zabili i źle traktowali Ukraińcy w Remenowie k. Lwowa, do czasu kiedy wojsko niemieckie położyło temu kres. Zob. Stromer, Wspomnienia nieszczęsnego człowieka / Memoirs of an Unfortunate Person, 34–39. Nawet apolityczni chłopi jak huculscy górale z Jabłonicy zostali wciągnięci w pogrom rzekomo przez księdza. Zob. Gertner, Nie ma już domu / Home Is No More, 72. Lokalna zemsta nie zawsze była przypadkowa, a celowano w tych, którzy wysługiwali się sowietom. W Otyniu, miasteczku w regionie Stanisławowa, ukraińskie frakcje nacjonalistyczne zabiły wielu Żydów, których donosy znaleziono w biurach NKWD. Zob. Mazur, Pokucie w latach drugiej wojny światowej, 62. Dwunastu komunistów, 11 w nich Żydów, odpowiedzialnych za mord ukraińskich (i prawdopodobnie innych) więźniów w Stryju rozstrzelano. Zob. Arad, The Einsatzgruppen Reports, 20–21. W Kopyczyńcach złapano 7 żydowskich komunistów, "osądzono" i skazano na śmierć, i egzekucje przeprowadzono. Zob. Szewczyński, Nasze Kopyczyńce, 120. Ukraińscy nacjonaliści patrzyli na to jako na odpowiedni moment do ataku też na Polaków, mimo że generalnie nie kolaborowali z sowietami, mordując setki z nich. Zob. artykuły Ryszarda Kotarba i Grzegorza Hryciuka w Polska–Ukraina: Trudne pytania, vol. 6 (2000): 262, 283;

_____

Czarni nie byli jedynymi wiktymizowanymi w Ameryce. Irlandzkie gangi wszczynały powszechne ataki na żydowską dzielnicę biznesową w Chicago latem 1916, atakując żydowskie sklepy, wybijając szyby, i bijąc kupców i przechodniów. Około 10 Żydów było rannych, 3 z nich krytycznie. Mimo że atak był spodziewany i Żydzi poprosili o ochronę policyjną, to nie odniosło skutku. Ani jeden policjant nie przyszedł by to zbadać, aż po zakończeniu. Dzielnica wokół ulic Taylor i Cypress "wyglądała jak obraz po bitwie". [1270]

Miały miejsce gwałtowne przejawy nienawiści, i są one dalej, na całym świecie. Rzeź tysięcy Koreańczyków przez japońską hołotę po trzęsieniu ziemi w Tokio w 1923 wyróżnia się jako jedno z głównych pokojowych okrucieństw w okresie międzywojennym. [1271]

Żydowscy "bojownicy o wolność" w Palestynie zgładzili ludność arabską w spokojnej wiosce Deir Yassin w kwietniu 1948, gdyż sama ich obecność uważano za przeszkodę dla politycznych aspiracji żydowskich osadników zamierzających utworzenie żydowskiego państwa bez Arabów. [1272] Niesprowokowane wybuchy wielokrotnie zapalały tę niespokojną krainę. Według raportu Służby Zagranicznej w Jerusalem Post z 24.05.1996:

Jerozolima – Setki żydowskich wyznawców szaleli w Starym Mieście w poiątek rano, atakując arabskich przechodniów i uszkadzając arabską własność, po całonocnych modłach w święto Shavout przy Zachodniej Ścianie [Ścianie Płaczu].

"Zamieszanie było niesprowokowane, i dalej nie znamy jego przyczyny" - powiedział rzecznik jerozolimskiej policji, Shmuel Ben-Ruby.

Awanturnicy wybijali okna i uszkadzali towary w klepach w Bramie Damasceńskiej. Przerwacali też stoiska kupców, popychali i przepychali arabskich przechodniów. Wielu kupców szybko zamykali okiennice ich sklepów by uniknąć szkód. Ben-Ruby powiedział, że nie było rannych.

Żydowscy awanturnicy rzucal też kamieniami w arabskie auta przy ul. Sułtana Sulejmana, tuż przy Bramie Damasceńskiej. Na policji złożono 25 skarg o szkody wyrządzone w czasie zamieszek, reprezentujące tylko małą liczbę faktycznych przypadków, powiedział Ben-Ruby.

Zamieszki zaskoczyły policję, po spokojnej całonocnym nabożeństwie nauk i modlitw przy Ścianie Płaczu, które zgromadziło tysiące ludzi.

Wandalizm wybuchł ok. 8:00, kiedy tłum wiernych opuszczał Ścianę Płaczu by przejść do Starego Miasta.

Wezwano dziesiątki policjantów, którzy zderzyli się z wichrzycielami. Nikogo nie aresztowano.

Źródła policyjne mówią, że zamieszki sprowokowała grupa prawicowych żydowskich ekstremistów w tłumie wyznawców, którzy zaczęli atakować Arabów.


Grzegorz Hryciuk, “Zmiany ludnościowe i narodowościowe w Galicji Wschodniej i na Wołyniu w latach 1939–1948,” w Ciesielski, Przemiany narodowościowe na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej 1931–1948, 167–68; Hryciuk, Przemiany narodowościowe i ludnościowe w Galicji Wschodniej i na Wołyniu w latach 1931–1948, 200–201. Przykłady z Wołynia, zob. Turowski, Zbrodnie Nacjonalistów Ukraińskich dokonane na ludności polskiej na Wołyniu 1939–1945, 14–15; Siemaszko i Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939–1945, 53 (Boremel), 68 (Targowica), 90 (Młynów), 319 (Kostopol), 356 (Piókowicze), 377 (Truskoty), 497 (Ostrowy), 558 (Swóz), 609–10 (Olganówka), 615 (Zalisce), 657 (Łuck), 722 (Równe), 818 (Dziegciów), 931 (Podrudzie), 1036–38, 1040. Jeśli chodzi o Wsch. Galicję, we wiosce Skorodyńce k. Czortkowa, na początku lipca, poza 6 żydowskimi rodzinami (razem 20 osób), ukraińscy nacjonaliści zabili 8 Polaków, w wiosce Taurów k. Brzeżan, zabili 10 Polaków. Zob. Na Rubieży (Wrocław), no. 45 (2000): 23–32 i no. 62 (2002): 42– 47; Na Rubieży (Wrocław), no. 44 (2000): 25, 27. Dalsze potwierdzenie rzezi w Taurowie zob. Lucyna Kulińska i Adam Roliński, red., Antypolska akcja nacjonalistów ukraińskich w Małopolsce Wschodniej w świetle dokumentów Rady Głównej Opiekuńczej 1943–1944 (Kraków: Fundacja Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego, 2003), 11. Czasopismo Na Rubieży dokumentuje liczne inne przypadki zwłaszcza we wsch. Galicji, np. Małowody (no. 5: 1993: 17), Szumlany (no. 5, 1993: 19), Zawadówka (no. 5, 1993: 21–22), Laskowce (no. 9, 1994: 15–16), Mogielnica (no. 9, 1994: 16), Skwarzawa (no. 10, 1994: 12), Pieniaki (no. 12, 1995: 24), Barysz (no. 14, 1995: 6, 8), Bobulińce (no. 14, 1995: 11), Czechów (no. 14, 1995: 12–13), Jezierzany (no. 14, 1995: 14; no. 77, 2005: 36), Potok Złoty (no. 14, 1995: 25; no. 77, 2005: 41), Byczkowce (no. 15, 1996: 10), Połowce (no. 15, 1996: 17–20), Wygnanka (no. 15, 1996: 25), Bełz (no. 20, 1997: 29); Chmieliska (no. 22, 1997: 23); Poznanka Hetmańska (no. 26, 1998: 11), Nowostawce (no. 27, 1998: 6), Słobódka Górna (no. 27, 1998: 7), Zubrzec (no. 27, 1998: 9–10), Jazłowiec (no. 27, 1998: 12–13), Laskowce (no. 37, 1999: 25), Wierzbowiec (no. 37, 1999: 30), Mogielnica (no. 37, 1999: 38), Chyrów (no. 37, 1999: 42), Drohobycz (no. 38, 1999: 20), Winniki (no. 43, 2000: 24), Netreba (no. 57, 2002: 28), Stechnikowce (no. 58, 2002: 49), Hłuboczek Wielki (no. 58, 2002: 51); Podhajce (no. 77, 2005: 36), Buczacz (no. 77, 2005: 36), Kowalówka (no. 77, 2005: 38), Drohobycz (no. 77, 2005: 44), Sokołów (no. 80, 2005: 36). Zob. też Siekierka, Komański, i Bulzacki, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie lwowskim 1939–1947, 175 (Drohobycz); Siekierka, Komański, and Różański, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie stanisławowskim 1939–1946, 648 (Wołczkowce near Śniatyn).

[1251] Margers Vestermanis, Lokalna siedziba Liepaja: 2 miesiące niemieckiej okupacji latem 1941 / “Local Headquarters Liepaja: Two Months of German Occupation in the Summer of 1941,” w Hannes Heer i Klaus Naumann, red., Wojna eksterminacyjna: wojsko niemieckie w II wojnie światowej / War of Extermination: The German Military in World War II, 1941–1944 (New York and Oxford: Berghahn Books, 2004), 219–36; Arad, Holokaust i Związek Sowiecki / The Holocaust in the Soviet Union, 91–94.

[1252] Jak pokazuje polski historyk Tomasz Szarota, Niemcy zatrudniali lokalnych nazistów i antysemitów w celu przeprowadzania anty-żydowskich incydentów w całej Europie, np. w Pradze, Hadze, Amsterdamie, Antwerpii, Oslo, Paryżu, Kopenhadze i Kaunas. Niemcy z opóźnieniem tłumili "wybuchy". Zob. Tomasz Szarota, Anty-żydowskie pogromy i incydenty w okupowanej Europie / “Anti-Jewish Pogroms and Incidents in the Occupied Europe”, w Daniel Grinberg, red., Holokaust po 50 latach: 50 rocznica powstania w warszawkim getcie / The Holocaust Fifty Years After: 50th Anniversary of the Warsaw Ghetto Uprising (Papers from the Conference Organized by the Jewish Historical Institute of Warsaw, March 29–31.1993) (Warsaw: Jewish Historical Institute of Warsaw, n.d.), 109–123; Tomasz Szarota, U progu Zagłady: Zajścia antyżydowskie i pogromy w okupowanej Europie (Warsaw: Sic!, 2000); Mordecai Paldiel, Kościoły i holokaust: bezbożne nauki, dobrzy Samarytanie i pojednanie / Churches and the Holocaust: Unholy Teaching, Good Samaritans, and Reconciliation (Jersey City, New Jersey: Ktav Publishing House, 2006), 134. W Antwerpii, zdaniem Paldiela, tłum 200 ludzi, pobudzony przez elementy antysemickie i pro-nazistowskie, napadli na żydowską dzielnicę 14.04.1941, niszcząc żydowskie sklepy i 2 synagogi, niszcząc zwoje Tory i przedmioty religijne, i kończąc podpaleniem synagog. Podobne incydenty powtórzono 2 dni później, aż władze niemieckie w końcu interweniowały żeby położyć kres tej przemocy. To nie powstrzymało flamandzkiego stowarzyszenia prawników przed wyrzuceniem jej żydowskich członków, i miasto chętnie podjęło się zadania stemplowania kart tożsamości Żydów dużym czeronym znakiem Jood-Juif, i oddało swoją policję na służbę Niemcom kiedy w sierpniu 1942 rozpoczęło się wyłapywanie Żydów do obozów koncentracyjnych. Jak wykazał Szarota, Żydzi utworzyli w Warszawie grupy samoobrony by odparować lokalnych pogromi stów i zabito i raniono wielu z nich, co prosi się o pytanie dlaczego takich dużych grup samoobrony nie organizowano podczas dużych deportacji z warszawskiego getta latem 1942. Ibid., 16, 30, 32–35, 37. Według jednego źródła, tzw. wschodni pogrom w 1940 rozpoczął się po tym kiedy jacyś Żydzi gonili i zabili polskiego chłopca, który ukradł jabłko żydowskiemu przedawcy ulicznemu. Ibid., 26.

[1253] Arad, Holokaust w Związku Sowieckim / The Holocaust in the Soviet Union, 150.

[1254] Ten temat zbadał niedawno Bogdan Musiał w pracy Elementy kontrrewolucyjne do odstrzału / Konterrevolutionäre Elemente sind zu erschießen, która analizuje jak sowieckie okrucieństwa eskalowały brutalizację wojny niemiecko-sowieckiej i ich wpływ na lokalną przemoc przeciwko Żydom. Zdaniem autora, liczba całkowita więźniów deportowanych w głąb sowietów była 16.340, a liczba zamordowanych była prawie 10.000. Ibid., 200–210.

[1255] Opisy tych rzezi są naprawdę przerażające. "W Bóbrka wielu więźniów poparzono wrzątkiem; w Berezwecz odcinano ludziom nosy, uszy i palce, i były tam też ciała dzieci na terenie więzienia; w Czortkowie więźniarkom wycinano piersi; w Drohobyczu więźniów wiązano razem drutem kolczastym; w Łucku bęben wyłożony drutem kolczastym stał obok jednego z 3 masowych grobów odkopanych na dziedzińcu więzienia, w Przemyślanach były odcinane nosy, uszy i palce ofiar, wydłubane oczy, podobnie jak w Sobiborze, Stanisławowie, Stryju i Złoczowie". Gross, Rewolucja z zagranicy / Revolution from Abroad, 181.

[1256] Zob. M. i Z. Rajak, Księga pamięci Głębokie /Memorial Book of Gluboke (Canton, New York, 1994), 27, 37; przekład Khurbn Glubok…Koziany (Buenos Aires: Former Residents’ Association in Argentina, 1956). Dowiadujemy się też, że kilku Żydów z Głębokie, których uwięziły polskie władze przed wojną nie wybrano losowo, a faktycznie byli członkami podziemnej komórki komunistycznej,więc częścią organizacji wywrotowej, która nie uznawała legalności polskiej władzy. Ibid., 5.

Ogólnie rzecz biorąc, społeczność żydowska dość dobrze prosperowała: "Komitet Wykonawczy Wspólnoty Żydowskiej w Głębokie był bogaty. Posiadał duże grunty… Żydowski bank, który szanowano, robił ogromny biznes. Dla zarówno drobnych jak i dużych kupców, bank udzielał pomocy na rozój ich przedsięwzięć. Pod względem wielkości żydowski bank wyprzedził Bank Polskiego Rządu. Bardzo ważną instytucją było "Towarzystwo Darmowych Pożyczek". Pożyczali pieniądze na długi termin, bez odsetek, i spłat dokonywało się w ratach. Setki rzemieślników i drobnych sklepikarzy z powrotem postawiło na nogi "Towarzystwo Darmowych Pozyczek". Ibid., 3-4.

Na początku niemieckiej okupacji, w lipcu 1941, wielu chrześcijan aresztowano za anty-niemieckie działania podziemia i sprowadzono w mniejszych i większych grupach do miasta, tylko by dokonać na nich egzekucji w lesie w Borek. "W pierwszych dniach to miało straszny skutek na Żydów. Nie mogli się pogodzić z tym, że ludzi można zabrać i zastrzelić bez żadnego odwołania do sprawiedliwości czy procesu. Kobiety i dzieci na pewno były niewinne. Później przyzwyczaili się do tego. Stali się obojętni! Po prostu mówili o tym, przekazując to z ust do ust, że przed świtem tylu i tylu abrano do Borok [sic] na rozstrzelanie". Ibid., 44.Początkowa pomoc udzielana tysiącom sowieckich więźniów wojennych złapanych przez Niemców wkrótce też ustała. "Na początku liudzie nie wiedzieli, że danie więźniowi kawałka chleba czy trochę wody do picia, było zbrodnią, i ludzie byli dość odważni by rzucić chleb, warzywa i inne produkty mijającym ich więźniom. Natychmiat wywieszono ogłoszenia, że każdy złapany na dawaniu chleba więźniowi będzie rozstrzelany! Zrozumiale, takie ogłoszenie przestraszyło ludzi, i ograniczyli się w pomaganiu więźniom. Byli tacy, których litość dla nieszczęsnych więźniów tak leżała na sercu, że nie mogli sobie poradzić inaczej jak potajemnie rzucić im chleb, tym samym narażać swoje życie… Wśród więźniów byli też zdrajcy, co jeszcze bardziej utrudniało ucieczkę i dostać pomoc w takiej czy innej formie… Z 47.000 więźniów z Armii Czerwonej sprowadzonych do Berezwecza, prawie żaden nie przeżył, poza kilkoma którym udało się uciec". Ibid., 28–30. Podobieństwa we wzorcach zachowań różnych grup etnicznych zarówno pod sowiecką jak i niemiecką okupacją były znowu uderzające. Raporty z innych miast sa podobne. Np. w Choroszczy tylko 3 na 18 ludzi aresztowanych przez Gestapo w sierpniu 1941 i zastrzelonych jako komuniści było Żydami.Zob. Leszczyński, “Zagłada ludności żydowskiej miasta Choroszczy,” Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego w Polsce, no. 79 (1971): 54.

_________

Nawet w prosperujących, wysoko rozwiniętych starych demokracjach, niewiele potrzeba , pozornie, by wybuchły zamieszki na ogromną skalę w XXI wieku, jak pokazują niedawne wybuchy w Australii. Według raportu Agence France-Presse opublikowanego w National Post (Toronto) 12.12.2005 (Zamieszki rasowe wybuchają na australijskiej plaży: młodzieżowa hołota atakuje osoby pochodzenia bliskowschodniego / "Race riots erupt on Australian beach: Mobs of youths attack people of Mideast origin”):

Rannych było 25 osób, i 16 aresztowanych, kiedy zamieszki rasowe na plaży w Sydney przeszły w ciągu nocy na kilka dzielnic, powiedziała dzisiaj policja.

Przywódcy islamscy i polityczni potępili przemoc, którą rozpoczął wczoraj tłum młodych atakujących osoby o wyglądzie bliskowschodnim na plaży Cronulla w płd. Sydney.

Ponad 5.000 ludzi zgromadziłoo się na plaży kiedy e-maile i smsy wezwały lokalnych mieszkańców do bicia "Lebs i Wors" – rasowe obelgi określające Libańczyków i osoby z Bliskiego Wschodu.

To było po atakach tydzień temu na 2 ochotników ochroniarzy na plaży, która jest popularnym miejscem zgromadzeń dla muzułmanów z przedmieść, i oskarżeniach iż nęka się lokalne kobiety.

Intonując "koniec z Lebs" i “Aussie, Aussie, Aussie … Oi, Oi, Oi”, tłumy pijanych młodych mężczyzn wymachujących australijskimi gflagami atakowały każdego podejrzanego o bliskowschodnie pochodzenie.

Jednej muzułmance zdarto chustę, a inną goniono do plażowego kiosku, poinformowały lokalne media.

Sześciu oficerów policji zostało rannych kiedy próbowali stłumić przemoc, rannych było też 2 oficerów pogotowia ratunkowego.


[1257] Kalbarczyk, “Żydzi wśród ofiar zbrodni sowieckich w latach 1939–1941,” Pamięć i sprawiedliwość, no. 40 (1997–1998): 191.

[1258] Martin Dean, red., Encyklopedia obozów i gett / Encyclopedia of Camps and Ghettos, 1933–1945 (Bloomington and Indianapolis: Indiana University Press,United States Memorial Museum, 2012), vol. II, cz. A, 386. O relacjach polsko-żydowskich w początkowych miesiącach wojny zob. Havi Ben-Sasson, Relacje polsko-żydowskie podczas holokaustu: zmiana żydowskiego punktu widzenia / “Polish-Jewish Relations during the Holocaust: A Changing Jewish Viewpoint,” w Robert Cherry i Annamaria Orla-Bukowska, red., Przemyślenia o Polakach i Żydach: trudna przeszłość, lepsza przyszłość / Rethinking Poles and Jews: Troubled Past, Brighter Future (Lanham, Maryland: Rowman & Littlefield, 2007), 89–97. Jak pokazuje Havi Ben-Sasson, początkowe obiektywne przedstawianie Polaków w holokauście później uległo negatywnym stereotypom.

[1259] Żbikowski, Archiwum Ringelbluma, vol. 3, 175.

[1260] Zelig Kalmanovitch, “Dziennik z nazistowskiego getta w Wilnie / A Diary of the Nazi Ghetto in Vilna,” YIVO Annual of Jewish Social Science, vol. 8 (New York: Yiddish Scientific Institute—YIVO, 1953): 14, 15, 17.

[1261] Kruk, Ostatnie dni litewskiej Jerozolimy /The Last Days of the Jerusalem of Lithuania, 109–110, 112, 280–81.

[1262] Nathan Cohen, Postawa Litwinów wobec Żydów podczas holokaustu pokazana w dziennikach / “The Attitude of Lithuanians Towards Jews During the Holocaust As Reflected in Diaries,” w Emanuelis Zingeris, red., Dni pamięci: Międzynarodowa konferencja upamiętniająca 50 rocznicę likwidacji wileńskiego getta / The Days of Memory: International Conference in Commemoration of the 50th Anniversary of the Liquidation of the Vilnius Ghetto. October 11–16, 1993 (Vilnius: Baltos Lankos, 1995), 215.

[1263] Zob. liczne przykłady zebrane przez Marka Paula w artykule Antysemicki pogrom w Ejszyszkach? Przegląd relacji żydowsko-polskich na wojennych Kresach / “Anti -Semitic Pogrom in Ejszyszki? An Overview of Jewish-Polish Relations in Wartime Northeastern Poland,” w Historia 2 sztetli / The Story of Two Shtetls, 110–22. Opisy rzezi setek polskich wieśniaków w Koniuchach, region wileński, wiosną 1944 zorganizowanej przez żydowskich uczestników są przerażające:

(1)“Pewnego wieczora 120 najlepszych partyzantów ze wszystkich obozów, uzbrojonych w najlepszą broń jaką mieli,szło w kierunku wioski. Było wśród nich ok. 50 Żydów, pod dowództwem Yaakova Prennera. O północy dotarli w pobliże wioski i zajęli odpowiednie stanowiska. Rozkaz był nie zostawić nikogo żywego. Nawet bydło miało być zabite i każde gospodarstwo zniszczone… Sygnał dano tuż przed świtem. W ciągu kilku minut wioskę otoczono z 3 stron. Na czwartej była rzeka i jedyny most na niej w rękach partyzantów. Z żagwiami przygotowanymi wcześniej partyzanci palili domy, stajnie i spichlerze, otwierając ciężki ogień na domy… Pół nadzy chłopi wyskakiwali z okien i chcieli uciec. Ale wszędzie czekały na nich śmiertelne pociski. Wielu skoczyło do rzeki i płynęli na drugą stronę, ale ich też spotkał taki sam koniec. Misję wykonano w krótkim czasie. Zniszczono 60 gospodarstw, ok. 300 ludzi, nikt nie przeżył". Zob. Chaim Lazar, Niszczenie i opór / Destruction and Resistance (New York: Shengold Publishers, 1985), 174–75.

(2)“Nasz komendant bazy wydał rozkaz, że wszyscy mają być gotowi za godzinę by wyjść na akcję… Kiedy zbliżaliśmy się do celu, zobaczyłem, że partyzanci schodzili się ze wszystkich kierunków, z różnych oddziałów… Nasz oddział dostał rozkaz niszczenia wszystkiego co się rusza i spalenia wioski do korzeni. O dokładnej godzinie i minucie wszyscy partyzanci z wszystkich 4 stron wioski zaczęli ostrzeliwać wioskę z karabinów maszynowych, z pociskami zapalającymi. To doprowadziło do tego, że słomiane dachy domów łapały ogień. Chłopi i mały niemiecki garnizon odpowiedzieli ciężkim ogniem, ale po 2 godzinach wioska ze wzmocnioną kryjówką została zupełnie zniszczona. Nasze straty były tylko 2 mężczyzn lekko rannych". Zob. Isaac Kowalski, Tajna prasa w nazistowskiej Euriopie: historia żydowskiej Zjednoczonej Organizacji Partyzanckiej / A Secret Press in Nazi Europe: The Story of a Jewish United Partisan Organization (New York: Central Guide Publishers, 1969), 333–34; też w Isaac Kowalski, komp. i red., Antologia zbrojnego żydowskiego oporu / Anthology on Armed Jewish Resistance, 1939–1945, vol. 4 (Brooklyn, New York: Jewish Combatants Publishers House, 1991), 390–91.

(3)“Partyzanci – Rosjanie, Litwini i Żydzi – zaatakowali Koniuchy z pól, słońce na ich plecach. Był ogień z wież strażniczych. Partyzanci oddali ogień. Chłopi schowali się w domach. Partyzanci rzucali granaty na dachy i domy wybuchały płomieniami. Inne domy spalono. Chłopi wybiegali frontowymi drzwiami i gonili po ulicach. Partyzanci ich gonili, strzelali do mężczyzn, kobiet i dzieci. Wielu chłopów biegło w kierunku niemieckiego garnizonu, ptrzez cmentarz na skraju miasteczka. Dowódca partyzantów, spodziewając się tego ruchu, postawił kilku swoich ludzi za grobami. Kiedy partyzanci otworzyli ogień, chłopi zawracali, napotykając na przychodzących z tyłu żołnierzy. Złapani w krzyżowy ogień, setki chłopów zginęło". Zob. Rich Cohen, Mściciele / The Avengers (New York: Alfred A. Knopf, 2000), 145.

(4)“Cała wioska Koniuchy stała się popiołem, a jej mieszkańcy zabici" – zdaniem Zalmana Wyłożnego, który służył w oddziale "Śmierć Faszystom". Zob. Janusz Gołota, “Losy Żydów ostrołęckich w czasie II wojny światowej,” Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego, no. 187 (1998): 32.

Po wojnie Żydzi też organizowali szwadrony śmierci, które wędrowały po wioskach wyrównując rachunki z Polakami, którzy rzekomo krzywdzili Żydów. Zdaniem Isadore Hollander, który dołączył do polskiej armii, jeden taki szwadron działał na terenie Łodzi: "Była to nielegalna procedura, ale miałem trochę władzy. Założyłem polski mundur i znalazłem więcej żydowskich żołnierzy już w polskiej armii. Znalazłem też żydowskich żołnierzy w rosyjskiej armii… Wychodziliśmy co noc żeby poczuć trochę dumy. Mieliśmy listę, Polacy dawali nam listy ze wszystkimi tymi nazwiskami… Wychodziliśmy w nocy po 2, 3 żołnierzy…Używaliśmy karabiny. To było moje zobowiązanie… Dlatego się zaciągnąłem. Nie musiałem się zaciągnąć by stać się ochotnikiem… a zrobiłem to z powodu zemsty. Chciałem to robić i robiłem… Z czasem byłem zadowolony. Nie dotykaliśmy… niemieckich cywilów". Zob. Josey G. Fisher, Wytrwałość młodzieży: werbalne śiadectwa o holokauście / The Persistence of Youth: Oral Testimonies of the Holocaust (Westport, Connecticut: Greenwood Press, 1991), 117. Kompleksowe podejście do tego tematu w Marek Jan Chodakiewicz, Po holokauście: konflikt polsko-żydowski po II wojnie światowej / After the Holocaust: Polish-Jewish Conflict in the Wake of World War II (Boulder, Colorado: East European Monographs, 2003).

[1264] László Karsai, Zbrodnia i kara: sądy ludowe, legalność rewolucyjna i węgierki holokaust / “Crime and Punishment: People’s Courts, Revolutionary Legality, and the Hungarian Holocaust,” Intermarium, The First Online Journal of East Central European Postwar History and Politics, vol. 4, no. 1: www.columbia.edu/cu/sipa/Regional/ece/intermar.html); Jacek Bartyzel “Faszyzm,” w Encyklopedia “Białych Plam” (Radom: Polskie Wydawnictwo Enyklopedyczne, 2001), vol. 6, 100. Liczba ofiar spontanicznego linczowania we Francji jest od 10.522 (wg ministra sprawiedliwości w 1952) do 110.000 (według socjalistycznego ministra spra zagranicznych); Robert Aron, czołowy historyk w tej dziedzinie, szacuje, że zginęło 40.000. Zob. Herbert R. Lottman, Czystka / The Purge (New York: Morrow, 1986).

[1265] Hans Kirchhoff, “Die dänische Staatskollaboration,” w Werner Röhr, red., Okupacja i kolaboracja / Okkupation und Kollaboration (1938–1945): Beiträge zu Konzepten und Praxis in der deutschen Okkupationspolitik (Berlin: Hüthig, 1994), 101–118 (at p.112).

[1266] Benjamin Frommer, Prześladować czy wypędzić? Czeski odwet i 'transfer' sudeckich Niemców / “To Prosecute or to Expel? Czechoslovak Retribution and the ‘Transfer’ of Sudeten Germans,” w Philipp Ther i Ana Siljak, red., Przerysowanie krajów: czystki etniczne w Europie śr-wsch. / Redrawing Nations: Ethnic Cleansing in East-Central Europe, 1944– 1948 (Lanham, Maryland: Rowman & Littlefield, 2001), 222–23, 227.

[1267] Pamięć o Rosewood / Remembering Rosewood, Internet: <http://www.displaysforschools.com/history.html>. W pierwszych 75 latach XX wieku, USA doświadczyły 27 dużych zamieszek rasowych skutkujących setkami zgonów i tysiącami rannych. One trwały niesłabnąco po II wojnie światowej.

___________

Później gang ok. 60 mężczyzn o rzekomo bliskowschodnim wyglądzie rozpoczął szereg ataków odwetowych na pobliskich przedmieściach, rozbijając kijami bejsbolowymi ponad 40 aut i zadając ciosy nożem 2 młodym chłopakom.

Morris Iemma, premier Nowej Płd Walii, przemoc na plaży Cronulla nazwał "chorą".

"Widziałem wczoraj ludzi starających się ukryć australijską flagę; coż, to są tchórze, których zachowania nie będzie się tolerować" – Mr Iemma powiedział TV Channel Nine.

Mr Ienna powiedział, że planuje spotkanie liderów społeczności by omówić sposób zapobiegania dalszej przemocy.

Komisarz policji Ken Moroney powiedział, że był zdegustowany tą przemocą.

Jakby ręce Australijczyków nie miały dość ataków na Aborygenów i osób bliskowschodnich, Melbourne i Sydney były świadkami przypływu gwałtownych ataków na hinduskich studentów w pierwszej połowie 2009. Ponad 70 Hindusów zostało pobitych, podźganych, pociętych czy poparzonych, niektórzy bardzo powaznie, przez wędrujące gangi białej australijskiej młodzieży uczestniczące w "waleniu w curry". W jednym przypadku przez okno wrzucono do domu bombę z benzyną, co spowodowało 30% oparzeń na ciele mieszkańca tego domu. (Zob. np. Rick Westhead, “Indyjskie media atakują 'rasistowską' Australię z powodu ataków / India’s media slam ‘racist’ Australia over spate of attacks,” Toronto Star, 17.06.2009.)

Gdyby te wydarzenia miały miejsce w Europie wschodniej, to zachodnie media nazwałyby je "pogromami" wywołanymi przez "endemiczny" rasizm rzekomo panujący w tych "ksenofobicznych" społeczeństwach, a kiedy takie incydenty występują w zachodnich demokracjach, rzadko się o nich pisze, a kiedy już są, nazywa się je eufemistycznie "zamieszkami" i przypisuje się je "skinheadom" albo innej prawicowym ekstremistom, a nie społeczeństwu jako całości. Poza tymi brzydkimi incydentami, Australia widziała też wysyp podpaleń synagog w ostatnich latach, tak jak dziesiątki murzyńskich kościołów chrześcijańskich spalono w USA.

Niestety, systemowe formy dyskryminacji przenikają tkaninę prawie wszystkich narodów łącznie z zachodnimi. W Luizjanie w 1916 miał miejsce atak na kulturę całun, kiedy we wszystkich szkołach i agencjach rządowych zakazano używania francuskiego. Po I wojnie światowej wprowadzono też ścisły limit dla Żydów na czołowych amerykańskiech uniwersytetach, i nie zniknął on do lat 1960. Wyzysk Murzynów i tubylczych Amrerykanów trwa do dnia dzisiejszego, jak i złe traktowanie tubylczej ludności w Kanadzie, Australii i Nowej Zelandii.


[1268] István Deák, Bohaterowie i ofiary / “Heroes and Victims,” The New York Review of Books, 31.05.2001. Więcej o wydarzeniach w Tulsa, zob. Brent Staples, Odkrywanie zamieszek / “Unearthing a Riot,” The New York Times, 19.12.1999.

[1269] Remembering Rosewood, Internet: <http://www.displaysforschools.com/history.html>.

[1270] John Radzilowski, Konflikt między Polakami i Żydami w Chicago 1900-1930 / “Conflict between Poles and Jews in Chicago, 1900–1930,” Polin: Studies in Polish Jewry, vol. 19 (2007): 129.

[1271] Wielkie trzęsienie ziemi w Kanto 1923 / “1923 Great Kano Earthquake,” Wikipedia, <http://en.wikipedia.org/wiki/1923_Great_Kant %C5%8D_earthquake>; Mai Denawa, Za świadectwami wielkiego trzęsienia ziemi w Kanto w 1923 /“Behind the Accounts of the Great Kanto Earthquake of 1923,” jesień 2005, Brown University Library Center for Digital Initiatives, Internet: <http://dl.lib.brown.edu/kanto/denewa.html>.

[1272] Prawdę mówiąc, licznych rzezi cywilów dokonano w Palestynie po wojnie, za które jeszcze nie rozliczono Żydów. Wśród nich były: rzeź ponad 200 arabskich rolników w Deir Yassin 9.04.1948, mord ponad 80 Arabów w Dueima zaraz potem, i rzezie w 1956 dziesiątków niewinnych Arabów w wiosce Kfar Kassem, za zbrodnię nie przestrzegania godziny policyjnej, o której po prostu nie wiedzieli. (Ostyatnia z tych zbrodni poskutkowała sądem wojennym z lekkimi, symbolicznymi wyrokami, wcześniejsze zbrodnie przeszły nieukarane.) Odwrotnie do 50 rocznicy kieleckiego pogromu 4.07.1946, w związku z którym polskie władze zorganizowały na dużą skalę upamiętnienie i przeprosiny, w 50 rocznicę dużo większej rzezi w Deir Yassin, władze izraelskie zachowały haniebne milczenie. Wielu Żydów zaprzeczało by kiedykolwiek się wydarzyła, a inni chcieli ją usprawiedliwić, a zachodnie media generalnie zignorowały to wydarzenie. (Godnym uwagi wyjątkiem jest Patrick Martin, Wspomnienia o Deir Yassin prześladują Palestyńczyków / “Memories of Deir Yassin haunts Palestinians,” The Globe and Mail [Toronto], 29.04.1998.) Spokojna palestyńska arabska wioska Dier Yassin, leżąca poza terenem przypisanym przez ONZ państwu żydowskiemu, została zaatakowana przez 130 komandosów z Irgunu i gangu Sterna kilka tygodni przed końcem brytyjskiego mandatu w Palestynie. Rzeź niewinnych palestyńskich dzieci, kobiet i mężczyzn rozpoczęła się dopiero po przejęciu wioski, i towarzyszyło mu okaleczenie (rzeźnickim nożem przecięto brzuch martwej ciężarnej kobiety) i powszechna grabież (nawet biżuterię zrywano z martwych i umierających ofiar). Niektórych z arabskich ocalonych w Deir Yassin załadowano na ciężarówkę i paradowano przez żydowskie dzielnice Jerozolimy zanim dokonano na nich egzekucji.

Jacques de Reynier, szwajcarski lekarz pracujący dla Międzynarodowego Czeronego Krzyża, widział następstwa rzezi i mówił o operacjach "zmywania" tymi słowami: "Pierwszą rzeczą jaką zobaczyłem byli biegający wszędzie ludzie, wbiegający i wybiegający z domów, z paralizatorami, karabinami, pistoletami i długimi ozdobnymi nożami… Wydawali się być na wpół oszalałymi. Zobaczyłem piękną dziewczynę z morderczymi oczami, niosącą sztylet jeszcze pokryty krwią. Pokazywała go jak trofeum. Był to zespół 'czyszczący', który najwyraźniej bardzo sumiennie wykonywał swoje zadanie… Tutaj to 'oczyszczanie' przeprowadzano karabinami maszynowymi, później granatami ręcznymi. Dokończono nożami, wszyscy to widzieli. To samo w następnym pokoju, ale kiedy już miałem wyjść, usłyszałem coś jak westchnienie. Rozejrzałem się wokół, przewróciłem wszystkie ciała, i w końcu znalazłem małą stopkę, jeszcze ciepłą. Była to dziewczynka w wieku ok. 10 lat, okaleczona przez granat ręczny, a jeszcze żywa… wszędzie był ten sam przerażający widok… [Mieszkańców wioski] celowo wyrżnięto z zimną krwią, bo kiedy obserwowałem, ten gang był wspaniale zdyscyplinowany i działał na rozkaz przywódców". Wioskę Deir Yassin później zasiedlili Żydzi, którzy przejęli domy Palestyńczyków którzy uciekli z życiem. Przemianowano ją na Givat Shaul Bet, i w ceremonii otwarcia uczestniczyli ministrowie rządu i główni rabini. Ulice nazwano od Irgunu i Sternistów biorących udział w ataku. Cmentarz zrównano z ziemią, i jak setki innych palestyńskich wiuosek później, Deir Yassin wymazano z mapy. W Deir Yassin nie ma żadnych znaków, żadnych tablic, i żadnych pomników. Rzeź miała miejsce w zasięgu wzroku narodowego pomnika dla ofiar holokaustu wbYad Vashem. Zdaniem Menachema Begina, ówczesnego przywódcy Irgunu, ten przerażający czyn dobrze się przysłużył przyszłemu państwu Izrael. W swojej książce Bunt / The Revolt, Begin stwierdził: "Arabów w całym kraju, nakłonieni by wierzyć w dzikie bajki o 'rzezi dokonanej przez Irgun', ogarnęła nieograniczona panika, i zaczęli uciekać by żyć. Ta masowa ucieczka wkrótce przekształciła się w szalony, niekontrolowany, masowy pęd. Nie da się przecenić politycznego i ekonomicznego znaczenia tego wydarzenia". Zasiano marzenie o Izraelu bez Palestyńczyków. Ich wypędzono z domów i dzisiaj dalej są wywłaszczeni. Ich uprawnione roszczenia do zwrotu są ignorowane. W rocznicę "bitwy" żyjący bojownicy podziemia organizują specjalne wycieczki do Deir Yassin. Zob.Daniel A. McGowan i March H. Ellis, red., Pamięć o Deir Yassin: przyszłość Izraela i Palestyny / Remembering Deir Yassin: The Future of Israel and Palestine (New York: Olive Branch Press/Interlink Publishing Group, 1998), passim. Żeby sparafrazować holokaustyczną historyk Lucy S. Dawidowicz, która odegrała ważną w kreowaniu postaw o Polakach, "Żydzi świętowali swoją niepodległość pogromami przeciwko Palestyńczykom".


Cdn.







Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron