Roślinna Arka Noego

Roślinna Arka Noego -Kamil Nadolski Onet

Wejście do banku nasion na Spitsbergenie fot. Wikimedia Commons

Od ponad czterech lat Norwegowie zbierają nasiona jadalnych roślin, by zabezpieczyć ludzkość na wypadek katastrofy. Idzie im całkiem nieźle, a na mroźnym Spitsbergenie zgromadzono już 75 proc. roślin występujących na naszej planecie.

W maju br. na Spitsbergen trafił kolejny transport z tysiącami nasion jadalnych, które ludzie uprawiają na całym świecie. Tym razem padło na przesyłkę z Portugalii, Kostaryki, Peru, Zambii, Azerbejdżanu i Kolumbii. I tak kilka razy w roku. Już ponad 4,5 roku mija od czasu wybudowania Globalnego Banku Nasion, gdzie w temperaturze poniżej zera przetrzymuje się kiełki milionów roślin.

Plan jest ambitny, bo choć do tej pory udało się zebrać trzy czwarte światowych zasobów nasion, docelowo mają tam trafić kopie wszystkich przydatnych dla człowieka roślin występujących na naszej planecie. Projekt, nazywany przez naukowców roślinną Arką Noego, zachwyca nie tylko samą ideą powstania, bo tego typu placówki funkcjonują od lat na całym świecie, ale przede wszystkim rozmachem, estetyką i technologią, stanowiąc największy wybudowany na Ziemi obiekt, którego celem jest ochrona szaty roślinnej naszej planety.

Inwestycja dla potomnych

To wspaniały pokaz tego, co wspólnota międzynarodowa może zrobić dla przyszłych pokoleń, które mogą potrzebować żywności – powiedziała podczas oficjalnej ceremonii otwarcia Kenijka Wangari Maathai, laureatka Pokojowej Nagrody Nobla z 2004 roku, walcząca z niszczeniem afrykańskich lasów. Symboliczne uruchomienie banku nasion miało miejsce w lutym 2008 r. i zgromadziło nie tylko przedstawicieli norweskiego rządu, który sfinansował projekt, ale i reprezentantów ważnych światowych instytucji (m.in. Jose Manuela Barroso, przewodniczącego Komisji Europejskiej i Jacquesa Dioufa, ówczesnego dyrektora generalnego FAO - Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa).

Były występy artystów, orkiestry i chóru, jednak najważniejszym inauguracyjnym zabiegiem okazało się umieszczenie pierwszych nasion w bazie. Zboże, fasola, kukurydza i maniok, rośliny uprawiane w ponad stu krajach świata, jako pierwsze spoczęły w podziemnym magazynie. Warunki naturalne sprzyjają tego typu przedsięwzięciu. Globalny Bank Nasion (ang. Svalbard Global Seed Vault) położony jest na norweskiej wyspie Spitsbergen, wchodzącej w skład archipelagu Svalbard. To niewiele ponad 1100 kilometrów od bieguna północnego.

Cel jest prosty: zagwarantować dla przyszłych pokoleń zachowanie różnorodności roślin spożywczych. Tworząc kopie zapasowe roślin ważnych dla człowieka, zabezpieczamy w ten sposób naszą bioróżnorodność. Tego typu bunkier ma chronić dla potomnych rośliny nie tylko na wypadek ewentualnej katastrofy nuklearnej (zbudowany jest tak, że przetrwałby atak), ale również w przypadku zmian klimatycznych, które doprowadziłyby do wymarcia niektórych gatunków. Dzięki norweskiemu depozytowi mamy szansę odtworzyć zebrane rośliny.

Wbrew powszechnemu mniemaniu wcale nie musimy czekać na apokaliptyczne czynniki, bowiem jak alarmują ekolodzy aż 100 tys. gatunków roślin zagrożonych jest dziś wyginięciem. W jaki sposób? Na wskutek zawężania puli uprawnych odmian. W ciągu ostatniego wieku pozbyto się np. przytłaczającej większości mniej wydajnych odmian kukurydzy i grochu. Jest to szczególne niebezpiecznie, nie tylko dlatego, że sami pozbywamy się roślin, ale ze względu na jednorodność na polach. Wystarczy bowiem jedna niebezpieczna odmiana grzyba czy bakterii, która wytrzebi całe plony. Poza tym jak wylicza FAO, do 2050 r. ceny żywności mogą wzrosnąć nawet o 70 proc. dlatego należy inwestować w jak największą ilość alternatywnych rozwiązań.

Schron dla miliardów nasion

Budowa magazynu rozpoczęła się w 2006 r. i trwała ponad 2 lata. Podziemnego schronu nie wybudowano jednak od podstaw, ale zaadaptowano do swoich potrzeb jeden z dawnych szybów kopalnianych. I tak była osada górnicza w Ny-Alesundzie przekształcona została w międzynarodową stację badawczą.

Magazyn znajduje się 130 metrów pod powierzchnią góry i został wydrążony w granitowej skale. W trzech komorach, z których każda może pomieścić 1,5 miliona próbek po 500 nasion, stale utrzymywana jest temperatura -18 stopni Celsjusza. To optymalna temperatura do przechowywania nasion. Specjalny system chłodzenia sterowany jest komputerowo nie tylko z Uniwersytetu Svalbardzkiego w Longyearbyen, ale i z samej Norwegii. Nasiona z kolei przechowywane są w specjalnych czterowarstwowych pojemnikach, które regulują mikroklimat komory.

Nie zrezygnowano również z estetyki budynku. Jedynemu wystającemu ponad powierzchnię elementowi konstrukcji nadano wymiar symboliczny. Ma przedstawiać wielką latarnię morską, a efekt uzyskano dzięki lustrom, pryzmatom i błyszczącej stali, którymi pokryto powierzchnię budynku. Trzeba przyznać, że jak na latarnię wygląda bardzo futurystycznie, co nie zmienia faktu, że imponująco. Zimą i w nocy wystająca konstrukcja świeci na biało i zielono, dzięki czemu widać ją z odległości kilku kilometrów.

Budowa tego nasiennego schronu pochłonęła 9 mln dolarów. Choć rząd norweski był jednym z głównych pomysłodawców i sponsorów całego przedsięwzięcia, nie obyło się bez pomocy z zewnątrz. A sporo na budowę przeznaczyli choćby Bill Gates i jego fundacja (właściwie The Bill i Melinda Gates Foundation), fundacja Rockefellera, fundacja Syngenta oraz koncern Monsano, specjalizujący się w biotechnologii. Równocześnie z z otwarciem banku nasion powołano specjalną fundację, której celem jest pomaganie państwom rozwijającym się w przygotowywaniu i dostarczaniu na Svalbard nasion roślin występujących w tych krajach.

Jak długo przeżyją rośliny?

Zasoby znajdujące się obecnie w podziemnym skarbcu są imponujące, bowiem liczba zgromadzonych próbek przekroczyła już 1,5 mln, co oznacza kilkaset milionów pojedynczych nasion. Wszystkie są oczywiście skatalogowane i zakodowane. W efekcie bank może przechowywać 4,5 mln różnych próbek, z których każda zawiera średnio 500 nasion. Razem dałoby to zbiór 2,25 mld nasion. Nie oznacza to, że więcej nie pomieści. Wręcz przeciwnie. –

Bank jest w stanie pomieścić dwa razy więcej odmian, niż występuje na Ziemi. Nie zostanie zapełniony ani za mojego życia, ani moich wnuków – twierdzi Cary Fowler, dyrektor międzynarodowej organizacji Global Crop Diversity Trust.

Od czasu powstania banku udało się zgromadzić blisko 75 proc. występujących na Ziemi jadalnych gatunków roślin. Ambitne plany obejmują wszystkie, choć realnie trudno jest określić czy uda się stuprocentowo uzupełnić zbiór. Każda próbka nasion pochodzi z innego pola lub z innej farmy.

Pozostaje jeszcze pytanie jak długo będą mogły być przechowywane, bo wbrew pozorom nie da się ich trzymać zamrożonych w nieskończoność. Twórcy przechowalni szacują, że niektóre z nasion mogą w takich warunkach przetrwać od  2-20 tysięcy lat, a następnie dać początek nowym roślinom. Nie wszystkie gatunki jednak się do tego nadają, bowiem nawet w tak niskiej temperaturze nasiona mają swoją żywotność i przed jej utratą trzeba będzie je „wybudzić” i rozmnożyć. Z sałatą trzeba będzie to zrobić po 73 latach, ze słonecznikiem po 55, ale już cebula może spokojnie czekać ponad 400 lat, a proso nawet 1700 lat. Rekordzistą jest sorgo, które może czekać niemal 20 tysięcy lat, czyli niemal dwa razy dłużej, niż istnieje rolnictwo. Oczywiście to znacznie dłużej niż byłby w stanie przetrwać magazyn, zanim rozleciałby się ze starości.

Również nie jest tak, że możemy sobie ot tak wejść do Banku Nasion. Jak na prawdziwy skarbiec przystało pilnuje go cały zaawansowany system zabezpieczeń. Aby dostać się do pomieszczeń, w których przechowywane są nasiona, konieczne jest pokonanie aż czterech par drzwi. Każdy materiał wnoszony do budynku jest prześwietlany, a budynek jest najeżony detektorami ruchu, o monitoringu nie wspominając.

Naturalna hibernacja jako plan awaryjny

Sama idea budowania tego typu banków nasion nie jest oczywiście niczym nowym, a na całym świecie istnieje ich ponad 1400. Wiele z nich zlokalizowanych jest jednak w mało stabilnych regionach, co powoduje, że wieloletnia praca naukowców bywa często niszczona. Tak było w przypadku choćby Iraku i Afganistanu, gdzie w wyniku wojny bezpowrotnie utracono zbiory. Podobnie bywało i w przeszłości. W latach 80. XX wieku bank w Andach zniszczyli terroryści, a na Filipinach sprawę załatwił tajfun w 2006 roku. Spitsbergen ma to do siebie, że leży w neutralnym miejscu, oddalonym setki kilometrów od cywilizacji.

Jednym z najbardziej znanym magazynów jest również brytyjski Milenijny Bank Nasion (Millenium Seed Bank) zlokalizowany w Sussex. Otwarto go w roku 2000. W przeciwieństwie do projektu norweskiego znajduje się tam  1,7 mld gatunków nasion, głównie kwiatowych i dziko rosnących. Również temperatura ich przechowywania jest wyższa, bo wynosi -16 stopni Celsjusza. Bank współpracuje ze 120 organizacjami w 54 krajach i do 2020 roku ma nadzieję zgromadzić jedną czwartą wszystkich dzikich gatunków roślin na Ziemi.

Także w Polsce znajduje się tego typu placówka. Jest nią Centralny Ośrodek Badania Odmian Roślin Uprawnych (COBORU) w Słupi Wielkiej pod Poznaniem. Na liście chronionej specjalną licencją znajduje się ponad 1500 odmian polskich roślin, w tym m.in. ziemniaków (cekin, gabi, gracja, tajfun, zeus), zbóż, roślin lekarskich, warzywnych, ozdobnych i sadowniczych.

Jest jeszcze jeden powód, dla którego magazyn na Spitsbergenie przoduje nam innymi. Jest nim geografia, a właściwie warunki naturalne. O ile awaria energetyczna może zniweczyć plany większości tego typu depozytów na świecie, magazyn Norwegów znajduje się w miejscu gdzie zawsze jest zimno. Pomieszczenia banku znajdują się w wiecznej zmarzlinie, dzięki czemu niska temperatura będzie w nich utrzymywana zawsze, w sposób naturalny. Nawet kiedy wyłączymy prąd. Być może dlatego powstają plany wybudowania kolejnej tego typu placówki. Tym razem na Syberii, a Rosjan w budowie wspiera UNESCO.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron