M Kowalski – Lenin a Trocki – Dwadzieścia lat walki 1903 1923

M. Kowalski

Lenin a Trocki – Dwadzieścia lat walki 1903 -1923


Sierpień 2, 2010



Tekst został wydany w postaci 60 stronicowej broszurki przez Wydawnictwo „Biblioteka Popularno-Oświatowa” w Warszawie 1934 r.

Spis treści


Słowo wstępne 2

Rozdział pierwszy: Trocki jako mienszewik. 3

Rozdział drugi: Rewolucja 1905 roku i teoria „permanentnej rewolucji” 6

Rozdział trzeci: Trocki w okresie reakcji i likwidatorstwa. 9

Rozdział czwarty: Wojna światowa. Pokój brzeski i kwestia narodowa. 17

Rozdział piąty: Ostatnia polemika z Leninem. Dyskusja o NEP-ie i związkach zawodowych. 21



Słowo wstępne

Dzieje przedwojennego ruchu robotniczego są od śmierci Marksa wypełnione walką między marksizmem tzw. ortodoksyjnym, a rewizjonizmem. Rewizjonizm, który powstał pod wrażeniem szybkiego rozkwitu kapitalizmu w ostatnich latach ubiegłego stulecia, głosił rewizję podstawowych założeń marksizmu i negował koronę jego nauk – teorię walki klas. Rewizjonizmowi w teorii odpowiadał reformizm w praktyce. Reformiści realizowali praktycznie zasady rewizjonizmu. Prowadzili politykę współpracy z rządami mieszczaństwa (francuski „ministerjalizm” Milleranda), popierali zbrojenia (Niemcy), oraz odrywali związki zawodowe od walki politycznej robotników (angielsko-amerykański „trade-unionizm”).

Ale poza dwoma głównymi kierunkami w ruchu socjalistycznym, poza marksizmem ortodoksyjnym, a rewizjonizmem, istniał jeszcze jeden kierunek: tzw. eklektyzm, tzn. ruch, który w teorii używał tej samej terminologii, co bezkompromisowi marksiści, ale faktycznie była jego filozofia społeczna sklecona z obu zwalczających się wzajemnie kierunków. Eklektyzmowi w teorii odpowiadał centryzm w praktyce, tzn. chwiejne lawirowanie między taktyką lewego skrzydła socjaldemokracji, a prawem, reformistycznym skrzydłem Centrystami w niemieckim ruchu robotniczym byli Bebel i Kautski, podczas, gdy do lewego skrzydła należeli R. Luksemburg, Fr. Mehring i inni.

W szeregach socjaldemokracji rosyjskiej uwidoczniło się od zarania dziejów marksizmu powyższe różniczkowanie, W walce dwóch zasadniczych skrzydeł rosyjskiej socjaldemokracji – bolszewików z mienszewikami – brała udział i trzecia siła polityczna: eklektyzm, który był w Rosji głównie reprezentowany przez  Trockiego.

Walka obu zasadniczych skrzydeł w ros. s. d. miała nie tylko wielki wpływ na ukształtowanie się myśli marksowskiej w Rosji, ale w bardzo wydatnym stopniu praktycznie zaważyła na szalach pierwszej zwycięskiej rewolucji robotniczej w dziejach ludzkości.

Udział Trockiego w tej walce był niemały, a to szczególnie, jeśli wegniemy pod uwagę, że walka Trockiego przeciwko Leninowi nie była pozbawiona osobistych ambicji i przybierała częstokroć formę osobistych ubliżeń i intryg – podobnych zresztą do tych, które ongiś używał Bakunin w walce z Marksem,

Trocki jest chorążym   kierunku   eklektyzmu w ros. s. d. Jest chorążym, ale nie ojcem duchowym rosyjskiego eklektyzmu. Tym był zapomniany już dziś rewolucjonista Parvus, który jest właściwym autorem centralnej teorii rosyjskiego eklektyzmu- teorii o „permanentnej rewolucji”. Trocki był strategiem i taktykiem w walce z lewym skrzydłem, przy czym, jak to zwykle bywa u centrowców- przerzucał się z jednej politycznej koncepcji we wręcz przeciwną.

Dla niejednego następujące poniżej opisy historycznej walki w łonie rosyjskiej socjaldemokracji będą wprost objawieniem. Utarty jest bowiem pogląd, że Trocki był zawsze jednym z najbliższych towarzyszy i współpracowników Lenina i, że dopiero po śmierci tego usunięto go od steru rządów.

Nic fałszywszego! O ile lewe skrzydło niemieckiej socjaldemokracji (R. Luksemburg, Mehring) nie prowadziło konsekwentnej walki z centryzmem (Kautski, Bebel) i właśnie liberalizm lewego skrzydła był jednym z głównych przyczyn tego, że ci nie zwalczani centrowcy mogli bez większych wstrząsów organizacyjnych i protestów ze strony mas, stanąć na stanowisku obrony kajzera i pchnąć na tę drogę masy-nie można tego powiedzieć o Leninie. Lenin namiętnie zwalczał nie tylko rewizjonizm czystej krwi (mienszewików, ekonomistów, likwidatorów), ale i wszelkie objawy pojednawcze, liberalne i chwiejne, zwalczał też eklektyzm Trockiego – i to na wszystkich  etapach dziejów rosyjskiej socjaldemokracji.

Materiały, którymi rozporządzamy w niniejszej rozprawie, zostały opublikowane w roku 1924 (a więc, kiedy Trocki był jeszcze w kierownictwie ZSRR), przez biuro historyczne przy rządzie sowieckim, pod redakcją zmarłego niedawno historyka Olmińskiego. Materiały zostały przetłumaczone na kilka języków europejskich. Nader wymownym był stosunek samego Trockiego do opublikowanych przez Olmińskiego materiałów. Kiedy Olmiński zwrócił się do Trockiego z zawiadomieniem o swoim zamiarze, odpisał mu Trocki:

Drogi Michale Stefanowiczu! Wybaczcie mi spóźnioną odpowiedź. Pytacie mnie, czy przyda się komuś opublikowanie moich listów do Czchajdzego. Uważam, że opublikowanie listów jest absolutnie zbyteczne. Jest dosyć listów innych osób… Zaopatrzyć listy komentarzem? Ależ to przecież oznacza wyjawić wszystkie moje konflikty z bolszewikami!

Tego ostatniego Trocki, widocznie, bał się jak ognia.

Walkę dziejową Lenina z Trockim podzielimy na następujące okresy: do wojny światowej (w tym: od roku 1903 do 1905, rewolucja 1905 roku; okres reakcji), od zakończenia wojny do pokoju brzeskiego, okres tzw. komunizmu wojennego i „Nepu” (nowej ekonomicznej polityki), wreszcie – krótki przegląd rozwoju „trockizmu” od śmierci Lenina do doby obecnej.

Rozdział pierwszy: Trocki jako mienszewik.

Leninowi znane było nazwisko Trockiego – Trockiego publicysty na zesłaniu. Cenił go jako wybitną siłę publicystyczną i dlatego zbliżył go do siebie, kiedy młody zesłaniec uciekł z Syberii i szukał schronienia w Londynie (gdzie mieszkał wówczas Lenin); chciał go nawet wprowadzić do kolegium redakcyjnego „Iskry”. Trocki był w owym wstępnym, rzec można, okresie swej działalności kierowniczo-rewolucyjnej, zapalonym iskrowcem i zwolennikiem Lenina. Ale zaraz w sierpniu 1903 roku, na drugim zjeździe ros. socjaldemokratycznej partii robotniczej w Londynie nastąpiło silne zerwanie między nimi, zerwanie, które trwało całe piętnastolecie (bo do lutego 1917 roku).

Drugi zjazd RSDPR. został Zwołany w nader ważnych warunkach i był zjazdem przełomowym w dziejach rosyjskiego ruchu robotniczego. Drugi zjazd miał właściwie dopiero stworzyć organizację i sformułować polityczną platformę ruchu, który żył dotychczas życiem „chałupniczym” (według wyrażenia Lenina), bo składał się z mnóstwa luźnych organizacji i kół, bez jednolitego kierownictwa i bez planu działania.

Trzon organizacji koncentrował się dokoła zagranicznego organu teoretycznego – „Iskry”. Poza iskrowcami reprezentowani byli na zjeździe tzw. „ekonomiści”, żydowski „Bund” i tzw. „Grupa  Robotników z Północy”. Obrady drugiego zjazdu RSDPR. mają dwie zasadnicze części. Na początku szło o załatwienie się z „ekonomistami”. Ci ostatni byli drugą z kolei odmianą rosyjskiego rewizionizmu-reformizmu (pierwszy był tzw. „legalny marksizm” Struwego, Tugan-Baranowskiego i Bułgakowa). Przywódca ekonomistów Martynow (dziś komunista, twierdził, że w warunkach rosyjskich, w okresie przed rewolucją mieszczańsko-demokratyczną, proletariat ma walczyć tylko o swoje interesy ekonomiczne, zostawiając walkę polityczną z caratem liberalnej burżuazji.

W walce przeciwko „ekonomistom” szli wszyscy „iskrowcy” jednolicie. Ale gdy doszło do kwestii strategii i organizacji partii proletariatu – (a taką miała być RSDPR.) nastąpił rozłam wśród samych „iskrowców”. Punkt ciężkości dyskusji leżał w kwestii organizacyjnej. Ale spór o formę organizacji wyrażał stosunki głębsze. Na pozór wydaje się bez głębszego znaczenia zagadnienie organizacji,  mianowicie kto może być członkiem partii: luźny sympatyk, który demonstruje swe sympatie polityczne przez opłacanie składki i abonowanie pisma partyjnego, czy też tylko ten, który aktywnie pracuje dla sprawy? Mniejszość z Akselrodem, Martowem i Trockim uważała, że należy zbudować partię na wzór pierwszy, na wzór zachodnio europejskich partii socjaldemokratycznych. Większość z Leninem i Plechanowem była za drugą koncepcją, albowiem tylko ta forma organizacji uchroni partię przed napływem chwiejnego i płynnego elementu drobnomieszczańskiego.

Za sporem o formę organizacji był ukryty drugi, niemniej ważny spór o strategię, czyli o to, jaki ma być stosunek partii robotniczej do liberalnego mieszczaństwa. Podczas, gdy mniejszość była za współpracą z mieszczańskimi postępowymi partiami, Lenin kategorycznie wystąpił przeciwko tej współpracy.

Obie sprawy łączyły się z trzecią sporną kwestią – z kwestią zawodowych rewolucjonistów,, co Lenin popierał całą siłą.

W swej replice charakteryzuje Lenin w taki oto sposób Trockiego, byłego swego poplecznika, którego kilka dni przedtem nazywano: „Biczem Lenina”:

Trocki nie zrozumiał zasadniczej myśli Plechanowa i dlatego nie zdołał nawet poruszyć istoty zagadnienia.  Formuła Martowa jest co prawda bardziej elastyczna od mojej; ale w obecnym czasie elastyczność otwiera na oścież drzwi dla wszelkich awanturniczych, chwiejnych i oportunistycznych elementów. Trocki miałby nas przekonać, że niema takich elementów. Ale on sobie tego trudu nie chce zadać. Twierdząc, że partia nie jest organizacją konspiratorów, wykazuje tym samym Trocki, że bardzo źle zrozumiał zasadniczą myśl mojego dzieła: „Co robić”. On zapomina, że partia ma być awangardą, wodzem olbrzymich mas robotniczych”.

Na drugim zjeździe zwyciężyli większościowcy (bolszewicy, z Leninem na czele. Po odniesieniu zwycięstwa nie przestał Lenin atakować mniejszościowców (mienszewików). W swej broszurze, „Jeden krok naprzód, dwa kroki w tył”[3], rozprawia się wódz większości ze swymi przeciwnikami – z Martowem, Akselrodem i Trockim, zarzucając im oportunizm i „chwostyzm”, tzn, wleczenie się w ogonie wypadków.

Ale i mienszewicy nie milczeli. W żaden sposób nie chcieli się podporządkować uchwałom zjazdu i postanowili złamać dyscyplinę partyjną-

Bezpośrednio po zjeździe ogłosili wszem i wobec bojkot centralnego komitetu i centralnego organu „Iskry”. W roku 1904 zwołali zjazd do Genewy w sprawie walki z Leninem. I ciekawa rzecz: na czoło najbardziej zaciekłych przeciwników Lenina i C. K. wysunął się były „Bicz Lenina” Trocki, który jest autorem słynnej   genewskiej   rezolucji mienszewików, skierowanej zupełnie otwarcie przeciwko Leninowi. Rezolucja brzmi następująco:

Na drugim kongresie naszej partii ujawniła się tendencja do porzucenia poprzedniej taktyki „Iskry”… Uważamy, że naszym obowiązkiem moralnym i politycznym jest: prowadzić wszelkimi zorganizowanymi siłami, systematyczną walkę za pomocą wszelkich środków, które by oczywiście nie doprowadziły do wyrzucenia nas z partii, które by jednak kompromitowały idee centralnego komitetu; walka nasza ma w najbliższej przyszłości doprowadzić do przebudowy składu osobowego wyższych organów partii, do takiej przebudowy, która by dopiero dała partii możność wychowania swych członków w dziedzinie ideologii i organizacji… Co się zaś tyczy dzisiejszego składu C. K., podejmuje opozycja wobec niego bojkot i kategorycznie odmawia współpracy z nim”

W tym pierwszym dokumencie frakcyjnej, anty leninowskiej działalności Trockiego trzeba zwrócić uwagę na trzy momenty:

1. Sposób zwalczania Lenina,  który polega na staraniu się wszelkimi środkami kompromitować idee Lenina;    ale trzeba tę pracę prowadzić w taki sposób, by nie dać Leninowi formalnych przyczyn, które mogą służyć za motyw do wyrzucenia Trockiego i towarzyszy z partii.

2. Stosunek do działalności ideologicznej i organizacyjnej Lenina. Trocki uważa ją za szkodliwą.

3.   Bojkot Lenina, Jego C. K, i centralnego organu.

Mienszewicy  nie szczędzili staran, by na wszelkich terenach poderwać autorytet Lenina. O ile im się na   ogólno    partyjnym    zjeździe    nie upiekło, poszczęściło im się na konferencji zagranicznych socjaldemokratów rosyjskich. Na tej konferencji atakowali: Trocki, Deutsch i Akselrod w sposób zaciekły Lenina, nie szczędząc osobistych obelg. A więc padły tu pod adresem   Lenina   słowa : „biurokrata”, „samodzierżawiec”,   „dyktator”, itp. Konferencja zagranicznej ros. s. d. stanęła na stanowisku mienszewików. Nie mało przyczyniła się do tego zmieniona nagle pozycja Plechanowa, który przeszedł na podwórko   mienszewików. Dzięki temu przejęli mienszewicy bezpośrednio po konferencji „Iskrę”, którą od tej pory redagowali Plechanow, Martow i Trocki.

Dla scharakteryzowania ówczesnego stosunku osobistego Trockiego do Lenina zwrócimy uwagę na broszurę Trockiego z roku 1904: „Nasze błędy polityczne”. Broszura ta jest cała prawie poświęcona walce osobistej przeciwko Leninowi i dlatego traci swoją wartość polityczną, stając się pamfletem. Trocki nazywa w tej broszurze bolszewików reakcjonistami i Lenina „hersztem reakcyjnego szkrzydła naszej partii”. Trocki twierdzi, że panuje powszechnie nieufność do Lenina, bo ten jest „haniebnie i odpychająco niegodnym zaufania”. Lenin jako człowiek zostaje w tej broszurze określony  epitetem „niska kreatura”, zaś jako polityk jest Lenin -według Trockiego -”upartym jakobinem” i „politycznym głupcem”.

Lenin zgubił „Iskrę” – kończy Trocki swój pamflet – „i dlatego istnieje przepaść między starą, a nową „Iskrą”. Lenin na obrzucanie błotem swojej osoby w ogóle nie odpowiedział. Cały ogień swej druzgocącej krytyki zwrócił za to przeciwko nowej linii politycznej „Iskry”:

Tak, istnieje przepaść między starą, a nową „Iskrą” – pisał Lenin w nowo założonym piśmie „Wperiod” (Naprzód). – „Dawna „Iskra” głosiłaa zasady walki rewolucyjnej ; nowa „Iskra” głosi praktyczne urządzenie się, krzewi ducha koncesji i kompromisu. Dawna „Iskra” była organem bojowej ortodoksji; nowa „Iskra” daje nam nowe wydanie oportunizmu. Dawna „Iskra” skierowała na siebie nienawiść wszystkich rosyjskich i amerykańskich oportunistów; nowa „Iskra” nabrała delikatnych manier; wkrótce przestanie się rumienić od komplementów, których jej nie szczędzą wszyscy znani oportuniści. Dawna „Iskra” szła prosto do celu, a słowu odpowiadał jej czyn; nowa „Iskra” jest wyrazem politycznej obłudy; ”potępia obłudnie rozłam, ale czyż istnieje inny środek do uniknięcia rozłamu, jak tylko, aby mniejszość podporządkowała się większości ? Nowa „Iskra” zajmuje się rozsiewaniem wszelkich plotek o lewym skrzydle. Co za hańba! Jak oni zhańbili naszą starą „Iskrę”!”

Rozdział drugi: Rewolucja 1905 roku i teoria „permanentnej rewolucji”

Wspomniane w słowie wstępnym trzy kierunki w ruchu socjaldemokratycznym: bolszewicki, centrowy i mienszewicki -wystąpiły w roku 1905 każdy ze swoimi teoriami o trzech zasadniczych spornych   zagadnieniach strategii i taktyki   partii robotniczej   podczas rewolucji. Oto są owe  trzy sporne zagadnienia: 1) Jaki charakter klasowy nosi rewolucja 1905 roku? 2) Kto ma być hegemonem, czyli wodzem wśród klas    rewolucyjnych? 3) Jaki jest cel rewolucji ?

W pierwszej kwestii szli zgodnie bolszewicy z mienszewikami. Oba kierunki były zdania, że jest to rewolucja mieszczańsko-demokratyczna, że ma ona na celu obalić samowładztwo cara, nadać narodowi konstytucję, dać robotnikom wolności demokratyczne, a chłopstwu ziemię. Oba kierunki tak uważały, bo wychodziły z podobnej oceny struktury rozwoju gospodarczego Rosji, która miała dopiero przebyć rewolucję  mieszczańsko-demokratyczną.

Ale już w następnych dwóch kwestiach rozeszli się bolszewicy z mienszewikami. Ci ostatni uważali, że skoro jest to rewolucja mieszczańsko-demokratyczna, hegemonia w ruchu rew. musi należeć do partii mieszczańsko-demokratycznych; klasa robotnicza ma tylko pomagać liberałom. Co zaś się tyczy celu rewolucji, wyobrażali sobie mienszewicy, że rewolucja spełni swe zadanie i skończy się wtedy, kiedy samowładztwo zostanie obalone i zostaną zdobyte tzw. wolności demokratyczne (8-iogodzinny dzień pracy, reforma rolna, parlament, wolność prasy itp.). Innymi słowy: rewolucja 1905 roku miała – zdaniem mienszewików -odebrać władzę polityczną carowi i oddać ją mieszczaństwu.

I ciekawa rzecz. Teorie Trockiego o 1905 roku, które ześrodkowują się w centralnej jego teorii o „permanentnej rewolucji”, w kwestii trzeciej, tzn. w kwestii wyniku rewolucji zbiegają się z nastawieniem mienszewików – i trzeba zaznaczyć, że o ile mienszewicy reprezentowali w 1905 (jak i zawsze) prawe skrzydło, teorie Trockiego są na wskroś ultra-lewe, hurra-rewolucyjne!

Trocki głosił,, że rewolucja 1905 roku nie jest rewolucją mieszczańsko-demokratyczna, lecz socjalistyczną. Innymi słowy: Trocki negował rozwój gospodarczy Rosji, chciał .przeskoczyć cały etap w tym rozwoju,   mianowicie etap pełnego, rozwiniętego kapitalizmu przemysłowego. Z kraju zacofanego ekonomicznie, przesiąkniętego pozostałościami feudalnymi chciał Trocki wskoczyć w krainę budowy socjalizmu. Wychodząc z tego założenia, idąc konsekwentnie za swoją teorią, że to jest rewolucja socjalistyczna, uważał Trocki, iż nie tylko hegemonia ruchu rew. ma należeć do proletariatu, ale że tylko i wyłącznie proletariat jest klasą rewolucyjną, podczas kiedy wszystkie inne warstwy   społeczne – a więc  chłopstwo,    radykalna inteligencja, drobnomieszczaństwo – są na wskroś elementami reakcyjnymi, które należą do „drugiej strony barykady”.

Rzecz jasna, że takie podejście do rewolucji 1905 roku elementami góry skazuje akcję rewolucyjną na niepowodzenie, gdyż ze względu na mały ciężar gatunkowy proletariatu przemysłowego w Rosji z okresu 1905 roku, będzie to nie rewolucja, tzn. ruch masowy, lecz pucz robotników przemysłowych, przeciwko którym wystąpiłyby wszystkie pozostałe warstwy postępowe (w myśl Trockiego „reakcyjne”) kraju, w pierwszym rzędzie chłopstwo. W rezultacie „teoria permanentnej rewolucji” jest teorią rozpaczy, jak ją określił Lenin. Zresztą sam Trocki pisał wtedy, że „proletariat będzie dzierżył władzę w swych rękach, mając kontrrewolucję za plecami, zaś europejską reakcję przed sobą” „w Permanentnej Rewolucji”).

Ale Trocki nie dał za wygraną. Sam przyznając, że mała stosunkowo liczba przemysłowych robotników nie da rady krajowej kontrrewolucji i zagranicznej reakcji, uciekł się do innego zbawczego środka. Zagrożoną rewolucję wyratuje powstanie proletariatu na zachodzie!

A jeśli nie powstanie zachodni proletariat? Wówczas zostaje, oczywiście, tylko rozpaczliwa walka skazana na niepowodzenie, wówczas zwycięży liberalne mieszczaństwo (jak to przepowiadali mienszewicy), lub jeszcze gorzej – nastąpią reakcyjne, stokroć groźniejsze rządy caratu.

Lenin przez cały czas trwania walk rewolucyjnych 1905 i 1906 roku walczył z obu koncepcjami : z prawicowymi teoriami mienszewików i z puczowsko-awanturniczą teorią „permanentnej rewolucji” Trockiego.

Lenin, wychodząc z założenia, że jest to mieszczańsko demokratyczna rewolucja, uważał jednak, że na tym etapie rozwoju kapitalistycznego, na którym się znajduje Rosja, w obliczu słabego aczkolwiek uprzemysłowionego ilościowo kraju, ale za to silnej koncentracji tegoż małego przemysłu (np. zakłady putyłowskie), tylko proletariat może być hegemonem, rewolucji demokratyczno-agrarnej. Proletariat ma być hegemonem, ale nie wyłącznym subiektywnym czynnikiem rewolucyjnym. Tylko w sojuszu z olbrzymim chłopstwem i radykalnym drobnomieszczaństwem proletariat przeprowadzi ten pierwszy etap rewolucji rosyjskiej. I dlatego Lenin zwalczał i mienszewickie nastawienie  konstytucyjno-parlamentarne i  ultra-lewe hasło   Trockiego o „władzy socjalistycznej”) lecz rzucił hasło „rewolucyjno-demokratycznej dyktatury proletariatu i chłopstwa”. Ta właśnie dyktatura miała zdaniem Lenina – doprowadzić mieszczańską rewolucję do jej konsekwentnego, radykalnego wykończenia, tzn. do zrealizowania wszystkich demokratyczno-agrarnych haseł i przerosnąć w rewolucję proletariacką.

Miesiące rewolucyjnej dyktatury proletariatu i chłopstwa zrobią o wiele więcej niż lata politycznej stagnacji,” – pisał Lenin w roku 1905- „pod władzą rewolucyjno-demokratycznej dyktatury zmobilizujemy miliony biednych z miasta i wsi i przez polityczną rewolucję w Rosji damy początek socjalnej rewolucji w Europie.”

W tych słowach tkwi cała istota różnicy poglądów Lenina i Trockiego. Podczas kiedy u Trockiego miała ewentualna rewolucja w Europie zachodniej uratować rewolucję rosyjską, miał Lenin zdanie wręcz przeciwne: według niego zwycięska rewolucja rosyjska miała być sygnałem do rewolucji socjalnej na zachodzie.

Zwalczając obu twórców teorii „permanentnej rewolucji” -Parvusa i Trockiego – nazwał ich Lenin „rewolucyjnymi frazeologami”, bo pod formą rewolucyjnych haseł o tym, że już nadszedł czas, „proletariackiej rewolucji”, kryła się właściwie kapitulacja. „Walka przede wszystkim o wolności demokratyczne, – głosił Lenin – jest potrzebna do stworzenia tych warunków, w których proletariat będzie mógł rozwinąć swą walkę o rewolucję socjalistyczną, która będzie tym łatwiejsza, że (wbrew teoriom mienszewickim) dyktatorska władza znajdzie się w rękach rewolucyjnych warstw:

Fałszywe są tezy Parvusa i Trockiego, – pisał Lenin, – „że prowizoryczny rząd w Rosji będzie rządem demokracji robotniczej, że jeśli socjaldemokracja stoi na czele rewolucji, już tym samem rząd jest socjaldemokratyczny. To jest niemożliwe, gdyż tylko rewolucyjna dyktatura, oparta o olbrzymią większość ludu może stosunkowo być długotrwałą. Rosyjski proletariat stanonowi obecnie mniejszość ludności rosyjskiej, może jednak stać się przytłaczającą większością tylko w tym wypadku, o ile się zjednoczy z masą na wpół sproletaryzowanych, tzn. z klasą miejskiej i wiejskiej biedoty. Ale skład rewolucyjno-demokratycznej dyktatury odzwierciedli się bezwzględnie w składzie rewolucyjnego rządu, do którego wejdą przedstawiciele najbardziej różnorodnej rewolucyjnej demokracji… Rewolucja – by była naprawdę wielką, by przypomniała rewolucję roku 1789 i by ją przekroczyła, nasza rewolucja – ma budzić do czynnego życia bezkresne masy, ma wyrwać masy z ucisku, ciemnoty i tępoty, ale masy nie mają jeszcze świadomości socjaldemokracji. Nie mogą się stać socjaldemokratycznymi wobec ich sytuacji klasowej, która nie jest proletariacką, i dlatego narzuca obiektywna logika rozwoju   dziejowego w chwili   obecnej rewolucję demokratyczną a nie socjalistyczną. W tej rewolucji weźmie proletariat najwybitniejszy udział i odrzuci precz wszystkich wlokących się w ogonie i „rewolucyjnych” frazeologów. Proletariat nie będzie się wcale bał walczyć o rewolucyjno-demokratyczną   dyktaturę,   o całkowitą republikę, o poważne formy ekonomiczne, by stworzyć sobie  szeroką  arenę dla  walki o socjalizm”

Teoria „permanentnej rewolucji” nie ma atoli tylko cechów rewolucyjnej awanturniczości i frazeologii. Warto zwrócić w tej teorii uwagę na dwie inne zasadnicze jej cechy, tym bardziej, że teoria „permanentnej   rewolucji”    jest    centralną    teorią Trockiego i jest – że tak powiem – matką późniejszej   jego   teorii o   niemożliwości   budowania socjalizmu w jednym kraju.

Jedna cecha jest charakteru formalnego, druga – merytorycznego, ideowego.

Trocki i Parvus (do twórców tej teorii należy zaliczyć również Różę Luksemburg) nazwali swą teorię – „teoria permanentnej rewolucji”, a więc nazwę używaną ongiś w pismach historycznych przez Marksa. Trocki i Parvus przybrali dla swej teorii utartą popularną nazwę marksowską, w istocie ich teoria nie ma nic wspólnego z „permanentną rewolucją” Marksa i Lenina, który tę teorię Marksa przystosował do warunków rosyjskich.

Wiadomo, że w myśl nauki Marksa rewolucja proletariacka może mieć miejsce tylko w warunkach pełnego rozwoju kapitalistycznego, kiedy feudalizm został już wymieciony żelazną miotłą rewolucji Kapitalistycznej. Może się jednak zdarzyć, że w danym kraju kapitalizm przemysłowy jest jeszcze słabo rozwinięty, że jeszcze nie nastąpiła w tym kraju rewolucja agrarna, że feudalizm gospodarczy i polityczny ciąży na kraju, a jednak, mimo te poważne „resztki” feudalizmu, może być do pomyślenia w danym kraju rewolucja socjalistyczna; a to tylko w tym wypadku, o ile przemysł – mały wprawdzie – jest jednak mocno skoncentrowany. Tak to było właśnie w Rosji. W tym wypadku rewolucja mieszczańska może przerosnąć w socjalistyczną.

Oto sens „permanentnej rewolucji” w myśl Marksa i Lenina.

Permanentność”, czyli ciągłość polega według nich na ciągłości rewolucji w danym kraju, na tej ciągłości, która się zaczyna od mieszczańskiego przewrotu, a kończy się na socjalistycznym; innymi słowy: czynnik subiektywny (robotnicy) nie powinien przerwać rewolucji aż do jej skutku socjalistycznego. Tej taktyki trzymał się Lenin w roku 1917 (luty – październik). „Permanentność” Trockiego polega na ciągłości rewolucji rosyjskiej zagranicą, na zachodzie, gdzie ma nastąpić rewolucja, która wybawi rosyjską.

Następna zasadnicza cecha teorii „permanentnej rewolucji” polega na eklekłyzmie. Trocki, Parvus i R. Luksemburg  wzięli dwa polityczne  hasła z dwóch przeciwnych skrzydeł – u mienszewików i bolszewików – i stworzyli jedną teorię, która wobec tego zawierała sama w sobie sprzeczności. U mienszewików zapożyczyli zasadę negacji chłopstwa, nie uznania go za siłę postępową. Pisał o tym Lenin w roku 1915, że „Trocki faktycznie pomaga liberalnym politykom Rosji, którzy przez zaprzeczenie roli chłopstwa, rozumieją odmówienie chłopom brania udziału w rewolucji”.

Zaś u bolszewików pożyczyli twórcy teorii „permanentnej rewolucji” zasadę walki o   władzę. Dla uzupełnienia obrazu walki Lenina z Trockim na tle rewolucji   1905   roku   należy   jeszcze podkreślić, że rewolucja ta została zgnieciona nie dlatego, iż teorie Lenina okazały się niesłusznymi, lecz wręcz przeciwnie.  Trocki i mienszewicy mieli za duży wpływ w radach robotniczych, i pod wpływem tego ruchy  chłopstwa nie odbywały się jednocześnie ze strajkami w miastach.   O ile strajki robotników   miały  miejsce   w   roku   1905,   bunty chłopów rozpoczęły się pod koniec roku 1906; obie fale rewolucyjne  nie były   więc   skoordynowane, nie stało się zatem zadość zasadzie Lenina. Te „nożyce” w czasie między walką miasta a walką wsi wpłynęły głównie na klęskę rewolucjonistów w roku 1905.

Ale z perspektywy historycznej była ta rewolucja jakby korytarzem do bardziej szczęśliwej rewolucji roku 1917.

Rozdział trzeci: Trocki w okresie reakcji i likwidatorstwa.

Krwawe zwycięstwo caratu, zgniecenie ruchu rewolucyjnego ogniem i mieczem ujemnie wpłynęło na ruch socjalistyczny w Rosji. Od roku 1906 rozpoczyna się w dziejach Rosji okres nie-hamowanej reakcji, okres szubienic, zesłań, więzień i pogromów.

Reakcji  carskiej odpowiada   depresja w szeregach socjaldemokracji rosyjskiej.

Depresja wyraziła się w odpłynięciu licznych rzesz od bolszewików do skrzydła mienszewickiego, oraz w   ogólnym zamieszaniu, dezorientacji i szukaniu nowych  dróg w umysłach całego  szeregu   wybitniejszych   rewolucjonistów.   Taki oto Plechanow   rozdziera szaty i lamentuje   żałośnie: „Nie trzeba było w roku 1905 chwycić za broń!” Inny rewolucjonista – Łunaczarski – wpada w mistycyzm, zaczyna „szukać  Boga” i ogłasza dzieło: „Religia a socjalizm”, gdzie usiłuje wykazać, że socjalizm jest pewnego rodzaju religią. Cały szereg tzw. „legalnych marksistów”, odpowiadających poniekąd rewizjonistom zachodnio-europejskim, rzuca się w objęcia reakcji i staje się filarami partii rosyjskiego wstecznictwa i imperializmu – partii kadetów.

Dość liczne grupy bolszewików odchodzą od swych dotychczasowych zasad i przechodzą  na pozycje mienszewickie. Zjazd ros. socjaldemokracji w roku 1907  w   Sztokholmie   był   przełomowym pod tym względem. Zjazd w Sztokholmie dał większość mienszewikom,   którzy  zaciekle   zwalczali Lenina,   zwalając na niego winę za przegraną rewolucję.

W szeregach socjaldemokracji powstaje cały szereg nowych kierunków. Z jednej strony występują tzw. mienszewicy-likwidałorzy. Likwidatorzy -byli trzecią   odmianą   rosyjskiego   rewizjonizmu-reformizmu   (pierwszą   był   „legalny   marksizm drugą – ekonomiści). Wysunęli teraz,  w  okresie reakcji i depresji, znowu stare stanowisko ekonomistów, że zbyteczna jest samodzielna organizacja polityczna proletariatu. Obecnie, w okresie reakcji –głosili likwidatorzy -nie trzeba bić głową o żelazny mur; należy zwinąć, zlikwidować nielegalny, podziemny ruch rewolucyjny, należy liczyć się z praktycznymi warunkami i przystosować   działalność socjalistyczną do reakcyjno-legalnych  warunków   caratu.   Całą walkę polityczną przeciwko reakcji  trzeba  zostawić   demokratycznemu mieszczaństwu a robotnicy mają popierać liberalno-mieszczańskie partie.

Niemożliwym jest – głosił Cereteli, wódz mienszewickiej frakcji parlamentarnej – walczyć y wolność bez jakiejkolwiek koalicji z burżuazyjną demokracją”. A partią „burżuazyjnej demokracji” byli wielkorosyjscy imperialiści z obozu „kadetów”.

Blisko likwidatorom stał Plechanow, który był wprawdzie przeciwnikiem zlikwidowania nielegalnych organizacji, ale politycznie stał na stanowisku likwidatorów w kwestii współpracy z mieszczaństwem. Na podobnym stanowisku stał żydowski Bund, łotewska socjaldemokracja i inne pomniejsze ugrupowania, które razem z grupą Trockiego tworzyli tzw. „centrum”.

Z drugiej strony wpłynęła klęska 1905 roku, oraz reakcja ze strony caratu i w innym kierunku wśród licznych socjaldemokratów. Równolegle z nastrojami zlikwidowania nielegalnej, partii rozwinęły się nastroje ultra-lewe, awanturnicze. Zorganizowała się grupa tzw. „otsowistów” (od słowa „otsowat” t. zn. odwołać), którzy żądali, by partia zerwała w ogóle z działalnością parlamentarną i odwołała posłów z Dumy. „Niech partia-głosili „otsowiści” – raz na zawsze ogłosi bojkot Dumy i rozbuduje tylko i wyłącznie nielegalne organizacje; grunt to nie masy, lecz karna, rewolucyjna awangarda!”

Cały prawie okres reakcji (1907 – 1912) wypełniony jest walką Lenina przeciwko tym dwóm skrzydłom w partii; z jednej strony przeciwko tendencjom likwidatorskim, które Lenin określił jako „czysty rewizjonizm”, z drugiej -przeciwko sekciarstwu „otsowistów” „ultymatystów”i podobnych grup. Jednocześnie zwalczał Lenin namiętnie „szukanie Boga” i podobne depresje mistyczne Łunaczarskiego i towarzyszy, określając je jako nacisk mieszczańskiej filozofii na myśl marksistowską.

Okres reakcji i depresji miał decydujące znaczenie dla wykucia czystej myśli marksistowskiej i typu rewolucjonisty w Rosji. I rzec można, że gdyby nie niezmordowana agitacja Lenina w tym okresie, gdyby nie, jego druzgocąca krytyka wszystkich wymienionych kierunków i odcieni, proletariat rosyjski popadłby w jeden z tych kierunków, poszedłby na drogę reformizmu lub awanturnictwa, co by bezwzględnie wpłynęło na to, nie byłoby w Rosji w 1917 rewolucji.

Jakie stanowisko zajął Trocki wobec tego całego splotu walk politycznych ?

O ile w pierwszym okresie dziejów ros. s. d. zajął Trocki pozycję mienszewicką, o ile w okresie rewolucji przerzucił się het na sam skraj lewizny, zajął w okresie reakcji stanowisko t. z w. „centrum”.

Na czym polegało stanowisko centrystów ?

Trocki uważał siebie za czystego, niezależnego socjaldemokratę; on siebie stawiał poza i ponad wszystkie zwalczające się  wzajemnie frakcje, ale sam na kwestie sporne jasnej odpowiedzi nigdy nie dawał.

W ogniu zajadłej dyskusji między Leninem, a likwidatorami o tym, czy nielegalna organizacja ma istnieć czy też zginąć, pisał Trocki w swym organie „Prawda”, który wychodził we Wiedniu: „Jaka organizacja jest bardziej korzystna dla nas: legalna, czy nielegalna ? My nie odpowiemy na to pytanie, bo ono nie ma sensu.” Na to odpowiedział Lenin, że najlepszą cechą oportunisty jest unikanie dawania odpowiedzi.

Tyle co do kwestii organizacyjnej. Co zaś się tyczy strategii partii, stał Trocki – acz nie zupełnie otwarcie – na stanowisku mienszewików, na stanowisku współpracy z kadetami. Jednocześnie pisał Trocki siarczyste artykuły o „braterstwie zwalczających się frakcji”, o wzajemnym zaufaniu, które ma zapanować w między frakcyjnej walce – słowem: w walce między frakcyjnej zajął stanowiło pojednawcy.

To wykorzystywali skwapliwie likwidatorzy, którzy najczęściej nie referowali swego stanowiska, lecz wskazywali i powoływali się na Trockiego i Parvusa” Kiedy Martow np. szukał argumentów przeciwko hasłu Lenina o „demokratycznej dyktaturze proletariatu i chłopstwa”, powołał się na autorytet Trockiego, powiadając, że nawet sam lewy i centrowiec Trocki odrzucił to hasło.

Lenin w krótkim przemówieniu na zjeździe partii tak oto scharakteryzował centryzm Trockiego:

Kilka słów o Trockim. Zabrał głos w imieniu centrum i wyraził stanowisko Bundu. Oświadczył, że myśmy   zgłosili „niedozwolony” wprost wniosek. Zagroził nam rozłamem i dymisją frakcji parlamentarnej, która czuje się rzekomo obrażona naszą rezolucją. Czyż nie jest nikczemnością tak się bać krytyki własnych błędów – i mówić natomiast o rozłamie? Piękne stanowisko zajęło „centrum”! Stanowisko centrystów wymownie świadczy o tym, że „centrum” nie posiada żadnych politycznych zasad!”

Przebieg walki Trockiego   przeciw   Leninowi w okresie reakcji i depresji   można   podzielić   na dwa etapy. Pierwszy etap (od roku 1907 do 1912) polega politycznie na  koncyliatorstwie, tzn. na głoszeniu przez Trockiego hasła: „Pogódźcie się!” Na tym etapie Trocki usiłował zacierać różnice między stanowiskiem   Lenina, a mienszewików; a wobec tego, że ci ostatni  bardziej skorzy byli do zgody (która by miała nastąpić pod warunkiem zaprzestania przez Lenina krytyki ich polityki  koalicji z mieszczaństwem), zwrócił Trocki całe ostrze swej polemiki przeciwko Leninowi, któremu wcale do pojednania się nie śpieszyło. Z biegiem czasu przekształciła się u Trockiego ilościowa krytyka Lenina w  jakościową -i z  pojednawcy, z chorążego  hasła   „jedności pod wszelkimi warunkami” stał się Trocki centralną figurą i chorążym  zajadłych napaści na program i osobę Lenina, co określa już drugi etap tej  walki   (od  sierpnia 1912 oku do wybuchu wojny. Co się tyczy walki z  Leninem w okresie reakcji,   to   pierwszy   etap można określić      jako walkę  podjazdową, zaś drugi – jako frontowy atak na zasady „leninizmu”. Głosząc hasło „pogódźcie się”! musiał z konieczności Trocki   wykazać,   że obie zwalczające się wzajemnie   ugrupowania   wcale nie dzielą   od siebie   biegunowo   różne   poglądy,   że nie jest to wojna ortodoksyjnych marksistów z rewizjonistami, lecz że to walka   między frakcyjna, kłótnia w rodzinie. Chcąc za wszelką cenę usprawiedliwić swoje nastawienie na „zgodę pod wszelkimi warunkami”, starał się wykazać, że  w  istocie niema wcale ruchu, ani tendencji   likwidatorskich, że likwidatorzy wcale nie są… likwidatorami! A co zatem idzie: Po co cały krzyk Lenina, który bije na alarm i sygnalizuje niebezpieczeństwo likwidatorstwa?… „Walka między lewicą a prawicą jest sztucznie wywoływana przez Lenina”- pisał Trocki jeszcze w kwietniu 1911 roku. A więc: „Wcale nie trzeba prowadzić walki przeciwko likwidatorom”, bo ich… wcale nie ma. „W szerokiej społeczności marksowskiej,   która   obejmuje ramionami tysiące robotników” – pisał w lutym   1914 w  swym   organie „Prawda” – „nie powinno   być   żadnych   różnic zdań, ani sporów… Nie wolno zapomnieć, że to są spory między braćmi… przy  wzajemnym zaufaniu i na moralnych zasadach…” Tak pisał Trocki. Lenin zaś miał zupełnie inny pogląd na spory między lewicą a prawicą. Lenin już w owym  okresie zaczął rozwijać swą teorię, która jest obecnie powszechnie uznana u jego zwolenników -o tym, że przez mienszewików wywiera na ideologię i politykę proletariatu nacisk wroga robotnikom klasa mieszczaństwa. Według Lenina więc jego walka przeciwko likwidatorstwu była walką przeciwko wpływom wrogiej klasy.

To też z całą stanowczością i temperamentem długoletniego rewolucjonisty zwalczał likwidatorów i pojednawczo wobec nich nastrojonych socjaldemokratów w rodzaju Trockiego.

Wiedeńska „Prawda” odgrywa coraz bardziej mętną rolę.,. Coraz bardziej faworyzuje  Trocki likwidatorów, określając nasz artykuł jako „brutalny do najwyższego stopnia”. „Prawda” ocenia jako „spór frakcyjny” walkę   centralnego   organu partii przeciwko głosowcom („Gołos”, głos – organ likwidatorów), którzy są w opozycji do partii. Jedna z najpoważniejszych przeszkód na drodze do jedności naszej partii tkwi w próbach zacierania   rewizjonizmu „Gołosu”.   Przez   przemilczanie likwidatorskich tendencji tego pisma, przez traktowanie tych tendencji jako  rzecz   mniej   ważną, zwiększa się tylko niebezpieczeństwo.” (Z artykułu Lenina: „Jedna z przeszkód do jedności  partji”).

Tyle o usiłowaniach Trockiego zacierania tendencji likwidatorskich. Zaś o jego pojednawczości, o jego hasłach „pogódźcie się”  pisał Lenin w artykule: „Kryzys zjednoczenia naszej partii”.

Wystarczy  postawić  pytanie, by przekonać: się jak puste są frazesy   rezolucji Trockiego i by sobie uświadomić, że faktycznie  służą te frazesy obronie pozycji Akselrodów, Aleksińskich i innych. Już pierwsze dwa słowa rezolucji Trockiego wskazują na najgorszy rodzaj pojednawczości. Faktycznie jest kompromisowstwo polityczne Trockiego nic więcej ja: ugodą z jednostkami, z kliką, a nie z linią akcji, a nie z określoną politycznie ideologią. Na tym polega zasadnicza różnica między ugodowością Trockiego i towarzyszy (która jest w rezultacie korzystna dla likwidatorów i ultra-lewych i która jest tym niebezpieczniejsza dla partii, im bardziej ukrywa się ona pod deklamacją niby na cześć partii i przeciwko frakcjom), a właściwą linią partii, która chce partię oczyścić od likwidatorskich i „otsowistowskich” tendencji.. Pogodzić jednostki – oto zasada Trockiego! Jeśli nie można się zgodzić na jedną wspólną linię pracy, trzeba tą linię interpretować w sposób wygodny dla wszystkich – oto myśl zasadnicza Trockiego. Słowem: Trocki się urządza w myśl zasady: „żyć i dać żyć!” „Ależ to jest wulgarna ugodowość, która doprowadza do dyplomacji kliki! Maskować źródła sporów, unikać w ogóle rozmowy o nich, unikać za wszelką cenę konfliktów, neutralizować wrogie tendencje – oto cel ugodnictwa! W tak poważnej chwili dla partii odgrywa ta dyplomatyczna klika rolę „rzetelnych pośredników”!…  Mienszewicy zażądali od centralnego  organu   sądu   rozjemczego i zaproponowali jako rozjemców jednego członka  Bundu i Trockiego, którzy  mieli odegrać rolę swatów i doprowadzić   do   małżeństwa powaśnione jednostki   i   grupy,   nie   żądając   od nikogo zrzeczenia  się likwidatorstwa. Na    tym   właśnie charakterze    swata polega cała podstawa   ideologiczna polityki ugodowej Trockiego i Jonowa. Ich wrzaski i płacze z powodu   tego,  że  małżeństwo nie doszło do skutku, są łzami rajfurki, która widzi, że z całej bieganiny nici…   To jest, rzecz jasna, bankructwo swatów, ale nie bankructwo hasła jedności partii… „Jeżeli Trocki i Jonów mają teraz chętkę pogodzić partię z osobami i grupami, o których mowa (z likwidatorami), będą oni dla nas, bolszewików i plechanowców, niczym innym, jak zdrajcami partii. Ci wszyscy ugodowcy bez charakteru jak Jonów i Trocki, którzy bronią i usprawiedliwiają mienszewików, przykuwają tych ostatnich jeszcze bardziej do tendencji likwidatorskiej, i to jest ich najgorsze przestępstwo !”

Ta druzgocąca krytyka Lenina, która stawiła Trockiego na równi z likwidatorami, trafiła w samo sedno. Trocki uczuł się śmiertelnie dotknięty. Lenin nazwał likwidatorów zdrajcami partii – ale nie tylko likwidatorów; przecież postawił znak równości między nimi a Trockim! Trocki – z natury człowiek wyjątkowo ambitny i z gwałtownymi pretensjami – ostro zanegował na na wskroś   polityczną polemikę Lenina. Nie mając argumentów   politycznych,   sięgnął Trocki po starą używaną już broń, po metodę napaści osobistych. W organie Trockiego w „Prawdzie” rozpoczęła się systematyczna kampania przeciwko osobie Lenina. Kampania ta miała, oczywiście, cel polityczny, aczkolwiek była prowadzona środkami kompromitowania osoby przeciwnika. Chodziło o poderwanie zaufania do Lenina, o przedstawienie go jako człowieka o chorobliwej ambicji osobistej. Szczytem kampanii było oszczerstwo rzucone zupełnie jawnie w numerze 21-ym „Prawdy” na wodza lewicy, że ten ostatni rzekomo skradł pieniądze partyjne, że – jak się wyraziła trockistowska     „Prawda”: „Lenin wywłaszcza partię”.

Lenin na to oszczerstwo osobiście nie odpowiedział, skierował tylko sprawę do sądu partyjnego, który składał się z trzech powszechnie uznanych socjalistów niemieckich -z Franciszka Mehringa, Klary Zetkin i Karola Kautskiego.

Po wszechstronnym zbadaniu kasy partyjnej, ci trzej ówcześni wodzowie niemieckich robotników ogłosili w centralnym organie ros. partji, że stwierdzili, iż jest to nikczemne oszczerstwo i że oni osobiście gwarantują za czyste ręce Lenina.

Powyższy fragment walki Lenina z Trockim przytoczyliśmy w tym celu, by scharakteryzować! wszechstronnie przebieg tej walki i by wskazać! na metody w tej walce używane.

Dla uwypuklenia całości obrazu należy jeszcze wspomnieć, że Trocki, który w lutym 1914 w swej „Prawdzie” pisał o tym, że spory między likwidatorami a Leninem są sporami między braćmi, sam nie gardził „zaskarżeniem” Lenina przed zachodnioeuropejskimi socjalistami. W jednym z numerów berlińskiego „Vorvartsu” ogłosił Trocki pod pseudem artykuł: „Życie rosyjskiej socjaldemokratycznej partii robotniczej”.[5] W artykule tym odmalował Trocki sytuację  ruchu   rosyjskiego  w najciemniejszych barwach. Źródło wszelkiego   zła widział w Leninie i jego „wymyślonej walce z likwidatorami”. Z drugiej strony poinformował Trocki zupełnie fałszywie czytelników niemieckich, pisząc, że większość partii jest za likwidatorami, co nie odpowiadało w czasie pisania artykułu prawdzie, gdyż w roku 1912   Lenin   odzyskał   wpływ i większość. Jedyne zbawienie widział  Trocki w… sobie samym. „Jedynym pocieszającym zjawiskiem jest działalność wiedeńskiej „Prawdy”,   która stoi poza walką frakcyjną” – zakończył Trocki swoją korespondencję.

Jak zaznaczyliśmy powyżej, walka „podjazdowa” Trockiego przeciwko Leninowi przekształciła, się powoli w walkę otwartą. O ile przez cały czas trwania pierwszego etapu tej walki Trocki reklamował siebie jako ponad frakcyjnego „czystego” socjaldemokratę, nastąpił od roku 1912 przełom pod tym względem. W tym roku ogłosił Trocki mobilizację wszystkich sił w partii, wrogo nastawionych wobec Lenina. Bodźcem do tego kroku było zwycięstwo, odniesione przez Lenina w partii, zwycięstwo, które wyrwało ster kierownictwa mienszewikom i obdarzyło większością Lenina i jego zwolenników. W obliczu tego niebezpieczeństwa zorganizował Trocki słynny „blok sierpniowy” przeciwko Leninowi. Powtórzyła się historia z roku 1903. Jak wówczas tak i teraz, w roku 1912, gdy Lenin uzyskał większość, stanął Trocki na czele ruchu, wrogiego Leninowi. I jak w roku 1903, tak i w roku 1912 złamał Trocki dyscyplinę partyjną i nawoływał innych do naśladowania swego przykładu, przekreślając tym samem swe własne hasła o zgodzie między frakcyjnej itp.

W sierpniu 1912 r. wydał Trocki odezwę do wszystkich miejscowych organizacji podziemnych w Rosji. W odezwie tej wzywa Trocki do przybycia na konferencję do Wiednia, która ma być zorganizowaną ponad głowami Lenina i jego centralnego komitetu i przeciwko nim. Celem tej konferencji miało być:

Zniszczenie wszystkich centralnych instancji, które są niemile widziane przez likwidatorów”. (Lenin w „Sytuacji w partii”).

Konferencja odbyła się we Wiedniu. Brały w niej udział wszystkie ugrupowania socjaldemokratyczne za wyjątkiem bolszewików i polskiej socjaldemokracji; a więc: likwidatorzy, trockiści, łotewscy socjaldemokraci, Bund, kaukazcy socjaldemokraci i „otsowiści”. Konferencja dała początek tzw. „blokowi sierpniowemu”, w skład którego weszły wszystkie wymienione organizacje.

Z czasów „bloku sierpniowego” został jeden nader ciekawy i pouczający dokument, który wskazuje do czego doprowadziła zaciekła podówczas nienawiść Trockiego do Lenina.

Mamy na myśli sławetny list Trockiego do przewodniczącego mienszewickiej frakcji poselskiej w Dumie, Czcheidzego. List ten był pisany w tym samym czasie, kiedy z jednej strony posypały się na posłów bolszewickich represje ze strony caratu (prowokacje, zesłania, areszty), zaś z drugiej strony coraz większe wpływy zyskiwała codzienna gazeta „Prawda”, będąca legalnym pismem bolszewików, założona w Petersburgu pod patronatem , Lenina, a redagowana przez Stalina i Mołotowa. Oto dokładna treść listu:

Wiedeń, dnia 1-go kwietnia 1913 roku.

Do  Mikołaja   Semonowicza   Czcheidzego, członka państwowej Dumy. Pałac tauryski. Petersburg.

Drogi Mikołaju Semjonowiczu!

Pozwólcie mi przede wszystkim wyrazić Wam moje uznanie politycznej i estetycznej satysfakcji, jaką mnie dają Wasze przemówienia, a szczególnie ostatnia Wasza mowa o rabunkach. Tak, jest się szczęśliwym, kiedy się czyta  wystąpienia naszych posłów,   listy robotników do redakcji „Łucz”,  albo kiedy się rejestruje  charakterystyczne fakty w ruchu robotniczym -a podział nikczemny jaki Lenin, mistrz w  tej  sztuce, zawodowy  eksploatator wszelkiego wstecznictwa w rosyjskim ruchu robotniczym, wprowadza systematycznie wygląda jak bezsensowny koszmar. Żaden europejski socjalista, który jest przy zdrowych zmysłach, nie uwierzy, że różnica poglądów, jaka została sfabrykowana przez Lenina w Krakowie może wywołać rozłam. „Powodzenie”  Lenina nie wywołuje u mnie żadnego niepokoju. Obecnie już nie żyjemy w roku 1903, lub 1908. Przy pomocy pieniędzy  podejrzanego  pochodzenia, jakie   wyłudził u Kautskiego i Klary Zetkin, założył sobie Lenin pismo, skradł tytuł popularnego czasopisma, napisał na swym sztandarze słowo „jedność” i przyciągnął w ten sposób robotniczych czytelników, którzy widzieli   -rzecz jasna – w ukazaniu się gazety wielkie zwycięstwo. Potem, kiedy pismo zyskało wpływy, zrobił zeń Lenin narzędzie dla swych kółkowych intryg i rozłamowych tendencji. Ale parcie robotników ku jedności jest tak silne, że Lenin był zmuszony bawić się ze swymi czytelnikami w ciu-ciu-babkę, prawić o jedności z dołu, realizując rozłam u góry, zamienić walkę klas na waśnie grup i frakcji.   Słowem: cały leninizm w chwili obecnej zbudowany jest  na   kłamstwie i fałszerstwach i nosi w sobie ziarenko  własnego rozkładu. Nie należy wątpić, że o ile opozycja będzie wiedziała, jak się kierować, rozszerzy się gangrena wśród  wszystkich leninowców.

Ale powtarzam: o ile opozycja będzie wiedziała, jak się kierować. A jeśli leninizm sam nie napełnia mnie żadną obawą, muszę przyznać, że wcale nie jestem pewien, czy nasi przyjaciele-likwidatorzy nie dopomogą Leninowi dostać się z powrotem na koń.

Obecnie są możliwe dwie taktyki: ideologicznie i organizacyjnie zniszczyć przeszkody frakcyjne, które jeszcze istnieją, co w rezultacie zburzy zasady leninizmu; albo przeciwnie: usunąć frakcyjne odosobnienie wszystkich anty leninowców (mienszewików i likwidatorów) przez zupełne zlikwidowanie różnic taktycznych- przeciwko Leninowi. Ale najważniejsze jest w tej chwili zwrócenie bacznej uwagi na „Łucz”. Działalność „Łuczu” w ciągu ostatnich dwóch – trzech lat (obrona dawnej tendencji likwidatorskiej autorytetem konferencji sierpniowej) utożsamienie „Łuczu” i większości frakcji Dumy z likwidatorami była na rękę Leninowi w jego robocie demoralizowania partji…

Należy mocno kontrolować „Łucz”, gdyż wątpię, czy jutro, pojutrze nie zdarzy się coś nowego, co wyratuje Lenina i zniszczy nas..

Powodzenia. Serdeczny uścisk dłoni -

L. Trocki”.

List ten wymaga kilku drobnych wyjaśnień, Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na to, że Trocki dalej powtarza oszczerstwa o „skradzionych pieniądzach”, oszczerstwa, które zostały zdemaskowane przez trzech uznanych działaczy socjalistycznych. Następnie ma Trocki dzikie pretensje do Lenina, że ten nazwał swe pismo petersburskie tytułem organu Trockiego, „Prawda”. Po trzecie życzy sobie Trocki zgangrenizowania całego ruchu Lenina. Następnie nazywa Trocki likwidatorów przyjaciółmi, ale ostrzega redakcję Łuczu przed otwartym protegowaniem likwidatorów, bo ci są skompromitowani.

Wreszcie zdaje sobie Trocki sprawę z tego, że: albo on, albo Lenin. Zwycięstwo jednego jest klęską drugiego. „Blok sierpniowy” jednak długo nie wytrzymał. Przy rozpadnięciu się bloku działały dwie przyczyny: Blok był zlepkiem różnych grup, które łączyła tylko nienawiść do Lenina, ale różnił cały szereg pierwszorzędnych zagadnień taktycznych („otsowiści” np. i likwidatorzy). Z drugiej strony socjaldemokraci coraz bardziej grupowali się dookoła „Prawdy” Lenina.

Ten ostatni ogłosił na początku 1913 roku artykuł p. t. „Rozpadnięcie się sierpniowego bloku”, w którym akcentuje oportunizm, wymiganie się od Trockiego dawania odpowiedzi:

Blok sierpniowy dąży tylko do maskowania likwidatorów…Likwidatorzy mają specjalne oblicze, są to liberali, a nie marksiści. Trocki nie ma żadnego oblicza i nigdy go nie miał, ogranicza się do lawirowania między liberałami a marksistami i do ciskania słów dla efektu, do rzucania dźwięcznych frazesów. Na żadną sporną kwestię nie można w „Borbie” (Walka – organ Trockiego) znaleźć jasnej odpowiedzi. „Czy dzieli Trocki myśli Akselroda, Zasulicz, Dana, Sjedowa? O tym ani słowa. „Czy jest za legalną partią? Nie można się w żaden sposób dowiedzieć. „Słowem nie wspomina o strajkach. Milczy w kwestii narodowej. „Ani słówka o wystąpieniu Siedowa i innych z „Łucza”, przeciwko trzem hasłom, rzuconym przez bolszewików po wydarzeniach nad Leną. „Trocki wrzeszczy, że jest za partyjną jednością i za celem ostatecznym, ale co myśli o urzeczywistnieniu jedności za pomocą likwidatorów, o tym ani słowa.”

Celem uwypuklenia stosunku Lenina do Trockiego i jego działalności przytoczymy artykuł Lenina: „Zgwałcenie jedności przez krzyk „niech żyje jedność!” W tym artykule daje Lenin krótką i treściwą charakterystykę trockizmu, wykazując, jaka nie powinna być droga rewolucjonisty.

Starsi rosyjscy marksowscy towarzysze dobrze znają Trockiego i nie potrzeba im o nim opowiadać. Natomiast młode pokolenie robotnicze nie zna go, i należy o nim mówić, gdyż jest to typowa postać pięciu grup, które ustawicznie się chwieją między likwidatorami a partią. „W czasie starej „Iskry” (1901-1903) dostały chwiejne elementy, które przechodziły od ekonomistów do iskrowców: z powrotem przydomek „baletnice”. „Taką „baletnicą” jest Trocki”. „Pod pojęciem „likwidatorstwa” rozumiemy kierunek ideologiczny, który ma to samo źródło, co mienszewizm i ekonomizm i dzieje którego są głęboko związane z polityką i ideologią liberalnej burżuazji”. „Baletnice” powiadają, że są ponad frakcjami z tej prostej przyczyny, że pożyczają swoje idee to u jednej frakcji, to u drugiej. Od -1901 do 1903 roku jest Trocki zapalonym iskrowcem i na kongresie 1903 roku był według Riazanowa, „biczem Lenina”. Pod goniec 1903 roku zostaje rozjuszonym mienszewikiem, tzn. – opuszcza iskrowców i idzie do ekonomistów, oświadczając, że leży przepaść między starą a nową „Iskrą”. W roku 1904 -1905 oddala się od mienszewików, nie mogąc sobie w żaden sposób znaleźć miejsca, współpracując to z Martynowem (ekonomista), to proklamując ultra-lewą doktrynę „permanentnej rewolucji”. W roku 1906-7   solidaryzuje się z Różą Luksemburg. „W epoce rozkładu, po długich zatargach, rozwija się znowu na prawo i w sierpniu 1912 roku organizuje blok do spółki z likwidatorami. Teraz opuszcza ich znowu,  cicho   powtarzając ich hasła… Jest koniecznym, by młode pokolenie wiedziało, z kim ma do czynienia”

Rozdział czwarty: Wojna światowa. Pokój brzeski i kwestia narodowa.

Wielka wojna imperialistyczna 1914 – 1918 ostatecznie ujawniła to zło, które od lat kiełkowało i rozwijało się w ruchu socjaldemokratycznym. Wojna światowa rozbiła obóz socjalistyczny na trzy grupy: socjalpatriotów (wyrażenie Róży Luksemburg), jak mienszewicy-obrońcy w Rosji; pacyfistów, (w Rosji: mienszewicy-internacjonaliści z Martowem i Trockim); oraz skrajna lewica z Leninem, Luksemburg i Libknechtem. Różnica między dwoma ostatnimi grupami polegała na tym, że pacyfiści wystąpili przeciwko wojnie jako takiej, podczas kiedy Lenin rzucił hasło przeistoczenia wojny imperialistycznej w wojnę domową.

Trocki w okresie wielkiej wojny nadal został centrystą i pojednawcą. W swym nowo założonym piśmie „Nasze słowo” (redagowanym razem z Martowem) głosił jak poprzednio swe ponad frakcyjne stanowisko i chciał zjednoczyć obie biegunowo przeciwstawne sobie grupy: mienszewików-obrońców z bolszewikami. A wobec tego, że Lenin stanowczo odrzucił ofertę współpracy z „obrońcami”, była przeciwko niemu zwrócona większość artykułów „Naszego Słowa”.

Lenin  zwalczał  nie tylko „obrońców”, ale i pojednawców w rodzaju Trockiego. W skali międzynarodowej   objawiał  się „socjal- patriotyzm” w dwóch postaciach: Ebert, Szajdeman,  Sudekum, Henderson i inni,   którzy otwarcie wzywali robotników do obrony ojczyzny, oraz Kautski, Plechanow i im podobni, którzy swój patriotyzm owinęli w „uzasadnienia marksistowskie”. W swej walce przeciwko „kautskistom” zaznaczył   Lenin, że do rosyjskich „kautskistów” należy Trocki.

Zasadniczy błąd  kautskizmu” -pisał wówczas Lenin – „polega na tym, że przybiera on różne formy zależnie od tego   czy   innego    kraju. W Rosji Trocki, wykorzystując koncepcję Kautskiego, robi spółkę z oportunistyczną i szowinistyczną grupą „Naszej Zarji”. W Rumunii wypowiada Rakowski wojnę   oportunizmowi,   ale w tym samym czasie jest on gotów uznać ideę obrony ojczyzny. ‘To lawirowanie holenderscy marksiści nazywają „nędznym radykalizmem”. A bierze się stanowisko Trockiego i Rakowskiego stąd, że w miejsce rew. (marksizmu postawili eklektyzm, zaś w praktyce skapitulowali przed oportunizmem”.

Ronald Holst, Rakowski i Trocki  – pisze Lenin w roku 1915 do pani Kołontaj – są moim zdaniem bardziej niebezpieczni od kautskistów, bo są oni wszyscy, w różnych formach, za jednością z oportunistami; wszyscy trzej bronią oportunistów; wszyscy trzej uprawiają   eklektyzm   zamiast rew. Marksizmu”.

Tego samego roku w liście do robotnika Szlapnikowa atakuje Lenin gwałtownie Trockiego za jego związanie się z „obrońcami”.

Jest jasnym, że Czcheidze i spółka manewrują: to są wierni przyjaciele „Naszego Djeła” (pismo „oborońców”); Aleksiński jest z nich zadowolony i gra do spółki z Trockim rolę „lewego”… Myślę, że uświadomieni zwolennicy „Prawdy” nie dadzą się przez nich otumanić”. W innym liście do tego samego Szlapnikowa. „Trocki do spółki z zagranicznymi lokajami oportunizmu wytęża wszystkie siły, by zamaskować różnice i ratować oportunizm „Naszej Zarii”, broniąc i ubóstwiając frakcję Czcheidzego, wiernego przyjaciela „Naszej Zarji”. Ten sam negatywny, wrogi stosunek do Trockiego zachował Lenin jeszcze na początku 1917 roku. Kiedy „obrońcy i internacjonaliści zaczęli na początku 1917 coraz częściej mówić o jedności, okazał się i wtedy niezłomnym i pisał: „Moim zdaniem nie wolno się w chwili obecnej dać zaczepiać przez głupie próby „jedności” z socjalpatriotami, albo – co jest o wiele nie. bezpieczniejsze – z chwiejnymi w rodzaju   Trockiego i spółki., lecz dalej prowadzić robotę partyjną systematycznie i w duchu międzynarodowym.”

Jak widać z przytoczonych cytat, uważał Lenin Trockiego za eklektyka. Eklektyzm został i w okresie wojny światowej zasadniczą   cechą   trockizmu. Jak wyjaśniliśmy w  poprzednich   rozdziałach, polega eklektyzm na połączeniu różnych haseł, wyjętych z różnych, czasem   przeciwstawnych sobie programów lub systemów.  Program elektyczny może być wyrażony i negatywnie, przez negowanie haseł obu przeciwstawnych sobie kierunków Tak to było z trockizmem podczas .wojny światowej. O ile mieńszewicy-obrońcy dążyli do   zwycięstwa caratu nad „kajzerskim despotyzmem”; o ile z drugiej strony Lenin pisał, że rosyjscy robotnicy powinni sobie życzyć klęski caratu (i dlatego nazwany został „defetystą”) – wysunął Trocki   hasło: „Ani klęski, ani zwycięstwa!” Przy czym wysunął jako argument przeciwko hasłu   Lenina  to, że klęska caratu jest przecież zwycięstwem Niemców, a więc wodą na młyn niemieckich socjalpatriotów.

Z tym argumentem rozprawił się Lenin w artykule: „O defetyzmie podczas imperialistycznej wojny.”

Podczas reakcyjnej wojny życzy sobie klasa rewolucyjna – pisał Lenin – klęski swojego rządu. To pewnik. Mogą w to wątpić tylko świadomi przyjaciele lub bezsilni sługusi socjalszowinizmu. Do tej drugiej kategorii (do sługusów socjalszowinizmu) należą Trocki i Bukwojed, a w Niemczech – Kautski.- „Życzyć sobie klęski Rosji – pisze Trocki – jest niesprawiedliwą koncesją dla politycznej -metodologii socjalpatriotyzmu, oznacza stawianie klęski w miejsce rewolucyjnej walki przeciwko   wojnie”   (numer    115    „Naszego słowa”). „Oto stek napęczniałych  frazesów,  którymi Trocki usiłuje usprawiedliwić oportunizm. Wyrażenie jego „rew. walka przeciwko wojnie” nie ma żadnego sensu… „Myśląc, że się  wykręci   frazesami, jeszcze głębiej grzęźnie Trocki w błocie. Sądzi, że życzyć sobie klęski Rosji oznacza chcieć zwycięstwa Niemiec. I w tym Trocki   widzi aż „metodologię  socjalpatriotyzmu”. Aby przyjść z pomocą ludziom, którzy nie umieją myśleć,   oświadcza rezolucja berneńska (numer 40 „Socjaldemokraty”),  że we wszystkich wojnach imperialistycznych   powinien proletariat dążyć do klęski swego rządu. Bukwojed i Trocki woleli ten fakt przemilczeć. „Rewolucjonizm” Trockiego to puste słowa, albo obłuda… „Nasza uchwała z 4-go sierpnia wyjaśnia, że nie Jesteśmy za wojną, ale przeciwko klęsce,” – pisze wódz oportunistów E. Dawid w swej książce. Trocki i Bukwojed dobrze strawili platformę Dawida, rzucając hasło: „ani zwycięstwa, ani klęski!” „Ten, który jest za hasłem „ani zwycięstwa, ani klęski”, jest świadomym, czy nieświadomym szowinistą, drobnomieszczańskim pojednawcą, w każdym razie – jest wrogiem polityki proletariackiej, orędownikiem obecnego rządu, jest za rządzącymi klasami.”

I rzecz ciekawa: W latach 1917 – 1918 powtórzyła się z Trockim ta sama historia, co w roku 1905. Po wstąpieniu do partii bolszewickiej przerzucił się Trocki ze swego pacyfistycznego, pro-niemieckiego stanowiska znów na skraj lewicy. Kiedy po przewrocie październikowym Lenin dążył wszelkimi siłami do zawarcia pokoju z Niemcami, ponieważ zdał sobie dokładnie sprawę ze stanu wojska, które było wycieńczone i zdemoralizowane i ze stanu całego kraju, szczególnie wsi, która była wygłodzona i antywojennie nastawiona – wystąpił Trocki na czele t. zw. lewo-komunistycznego skrzydła z ostrą opozycją przeciwko dążeniu Lenina do pokoju. Razem w lewymi socjal-rewolucionistami krzyczał Trocki: – Poddać się niemieckim imperialistom? Przenigdy! Niech żyje rewolucyjne wojna!

Ale w gruncie rzeczy było to podobne stanowisko, co w roku 1905. Na pozór bardzo rewolucyjne, bo nie chce kompromisów z imperialistami, ale w rezultacie doprowadziłoby do klęski rewolucji, która nie miała dostatecznych sił się bronić przeciwko przewadze technicznej wroga.

A kiedy Lenin zwrócił uwagę na siódmym zjeździe partii w roku 1918 na niechęć chłopstwa do wojny, odezwała się w Trockim dawna struna anty chłopska z roku 1905.

Masa   żołnierska,” – przemówił   Trocki -”która chce za wszelką cenę pokoju na wszelkich warunkach,   nie bacząc  na socjalistyczny charakter władzy robotniczej, wywiera nacisk na partię, którą – zamiast   podnieść   wiejskie  masy ku sobie – zniżyła się   sama do ich poziomu, i z partii   rew.   awangardy   przekształciła  się   w   partię wiejskiego drobnego posiadacza.”

A kiedy niektórzy uczestnicy zjazdu zapytał Trockiego, jak ma zamiar obronić rewolucji przeć przewagą imperialistycznego wroga, skoro zrażone i rozczarowane chłopstwo, które łaknie pokoju, tyłem się odwróci do nowej władzy, wysunął Trocki ten sam środek, co w roku 1905 – teorię „permanentnej rewolucji”. Jak w roku 1905 miała rewolucja w Europie zachodniej, wyratować rew. Rosję. „Proletariacka rewolucja w Europie i Ameryce – głosił Trocki w roku 1918 – wybuchnie z dnia na dzień i wyzwoli nie tylko Ukrainę, Litwę; Kurlandię, Finlandię, ale i całą cierpiącą ludzkość.

A jeżeli wszechświatowa rewolucja nie wybuchnie „z dnia na dzień”?

Wtedy jest wszystko stracone, wtedy wyczyn października poszedłby na marne. I jak w roku1905, tak i w 1918 nazwał Lenin stanowisko Trockiego – kapitulacją. Nawiasem mówiąc, było to nie tylko stanowisko Trockiego. Cały szereg starych zwolenników Lenina – z Bucharinem na czele – razem z Trockim walczyli przeciwko dążeniom pokojowym Lenina i o tzw. „wojnę rewolucyjną”.

Dopiero potem, kiedy rzeczywistość zmusiła tzw. lewych komunistów do ustąpienia, kiedy udało się Leninowi ich przekonać, że czasami największy rewolucjonista jest zmuszony zgadzać się na kompromisy, zrzekł się Trocki swego hasła „wojny rewolucyjnej”, wysuwając natomiast inne hasło, które tak samo było przez Lenina zwalczane,  hasło:   „Ani wojna, ani pokój!”

To hasło – podobnie jak „ani zwycięstwa, ani klęski” – jest eklektyczne, gdyż bierze z jednej strony antywojenne nastawienie bolszewików, z drugiej – antypokojowe, a więc wojenne nastawienie mieńszewików, Kiereńskiego i socjal-rewolucjonistów.

Eklektyzm ujawnia się też w trockistowskiem ujęciu kwestii narodowej.

Kwestia narodowa była zawsze poważną częścią polityki socjalizmu, a rozwiązanie, czy ujęcie tego zagadnienia zależało od politycznego charakteru danego kierunku socjalistycznego.

Lenin prowadził zaciekłą walkę przeciwko dwóm stanowiskom w kwestii narodowej: przeciwko nacjonalistycznym teoriom żydowskiego Bundu i ukraińskich socjalistów z jednej, zaś przeciwko „narodowemu nihilizmowi”, przeciwko niedocenianiu momentu narodowowyzwoleńczego Róży Luksemburg z drugiej strony.

Trocki – jako eklektyk i centrysta – nigdy wyraźnego stanowiska w kwestii narodowej nie zajął. „…Nigdy Trocki nie miał określonego poglądu na żadne poważne zagadnienie marksizmu;” – pisał Lenin przed wojną, w samym ogniu dyskusji nad kwestią narodową – „zawsze znajduje jakiś środek, by wykręcić się sianem i by przejść z jednego obozu do drugiego. Obecnie przebywa w towarzystwie bundowców i likwidatorów”.

O ile przed wojną zagadnienie narodowe leżało w płaszczyźnie teoretycznych dyskusji, nabrało praktycznego znaczenia i stanęło przed politykami socjalistycznymi w całej pełni podczas wojny światowej. Lenin wystąpił ze swą słynną formułą o „samostawieniu o sobie narodów”, o samookreśleniu. Socjalpatrioci byli nie tylko przeciwko samookreśleniu, ale i za aneksjami.- Co się zaś tyczy „kautskistów”, zajęli oni stanowisko, dwuznaczne : rzucili hasło nie zupełnej niepodległości narodów uciskanych, lecz autonomii. Było to dalszym ciągiem słynnej teorii Ottona Bauera -przywódcy austriackich socjalistów – o autonomii kulturalnej dla mniejszości narodowych w państwie Habsburgów. Trocki był na terenie rosyjskim chorążym autonomicznego hasła Kautskiego i zwalczał hasło Lenina o samookreśleniu. Trocki napisał nawet w tej kwestii obszerny artykuł: „Narodowości i ekonomia” (w „Naszym słowie”, gdzie  popularyzuje autonomistyczną teorię Kautskiego, starając się dostosować się do warunków rosyjskich. Artykuł ten jest wzorem eklektyzmu. W jednym ze swych referatów w taki oto sposób rozprawił się Lenin z eklektyzmem w kwestii narodowej:

„…Jawni socjalimperialiści jak Lencz, występują przeciwko prawu narodów do samookreślenia i wypowiadają się za aneksjami. Co się tyczy kautskistów, uznają oni obłudnie prawo do autonomii. U nas w Rosji po tej drodze kroczą Trocki i Martow. W swoich hasłach są oni, podobnie jak Kautski, za prawem do autonomii. U Trockiego mamy zawsze ten sam eklektyzm: z jednej strony łączą narody warunki gospodarcze, z drugiej – rozdziela je jarzmo narodowe. W praktyce jest Trocki obłudnikiem, gdyż ogranicza się do agitacji bez życia, do agitacji, która nie porusza nawet strony praktycznej, nic nie mówi o ustosunkowaniu się do uciskanych narodów naszego własnego państwa.”

Lekceważący stosunek do ruchów narodowowyzwoleńczych (jak i do chłopstwa) zachował Trocki i w późniejszych latach.

Rozdział piąty: Ostatnia polemika z Leninem. Dyskusja o NEP-ie i związkach zawodowych.

Ostatnia wielka dyskusja,, która się toczyła między Leninem a Trockim, była na temat struktury organizacyjnej i roli związków zawodowych w epoce przejściowej od kapitalizmu do socjalizmu. W tej dyskusji była jednak kwestia zasiłków zawodowych tylko punktem zaczepnym. Faktycznie chodziło o głębsze zagadnienia: o dalszy rozwój rewolucyjnej perspektywy, o gospodarczą rozbudowę kraju, o wzajemne stosunki między partią a klasą, między proletariatem a władzą sowiecką; inaczej mówiąc: chodziło o to, czy dozwolone, możliwe i pożądane jest wprowadzenie NEPu – „nowej ekonomicznej polityki”, jako koniecznej koncesji dla pozostałych elementów kapitalistycznych.

W tych   wszystkich   kwestiach   miał   Lenin jasny pogląd, który został przyjęty przez dziewiąty zjazd partii bolszewickiej, a przeciw któremu kruszył kopie Trocki.

Jakie było stanowisko Lenina?

Kraj – szczególnie wieś – został przez długie lata wojny imperialistycznej i domowej doszczętnie zniszczony. tzw. komunizm wojenny, który był – zdaniem Lenina – koniecznością w latach wojny domowej, stał się w latach 1922 – 23 przeszkodą w rozwoju gospodarczym kraju. By wprowadzić w ruch zamrożone siły produkcyjne w kraju, by wyprowadzić kraj z chaosu ekonomicznego, należy z jednej strony zorganizować gospodarcze życie proletariatu w związkach zawodowych, ale z drugiej – dać pewną wolnośc chłopstwu, dać pewne koncesje drobnemu prywatnemu handlowi, forsując jednocześnie państwowe gospodarstwa wiejskie i społeczne przedsiębiorstwa handlowe w miastach. Lenin był przekonany, że w walce tych dwóch gospodarczych czynników – społeczno-państwowego i prywatnego – na pewno zwycięży pierwszy, ponieważ władza spoczywa w rękach robotników, a więc w rękach zwolenników gospodarki społecznej. Ale dając pewną wolność gospodarczą chłopstwu i miejskiemu drobnemu handlowi i rzemiosłu, przepędzi się wrogie wobec władzy sowieckiej nastroje, szczególnie na wsi (kronsztadzkie powstanie).

Występując przeciwko „nowej polityce ekonomicznej” Lenina, wysunął Trocki znane już argumenty o reakcyjnej i małowartościowej roli chłopstwa. Zdaniem  Trockiego,   trzeba   było -wręcz przeciwnie – ująć wieś w karby i uzależnić ją od robotniczych związków zawodowych, w których ma zapanować żelazna dyscyplina Czerwonej Armii. Chłopi będą siłą zmuszani dostarczać produktów dla miasta. „O ile moje metody sanacji nie zostaną uwzględnione”, – mówił Trocki – „stoczą się związki zawodowe w przepaść ruiny”.

Myśli Trockiego w wigilię Nepu noszą podobny charakter, co w poprzednich okresach.

Z jednej strony wyglądają bardzo rewolucyjnie: Trocki chce być bezwzględnym dla wszelkich szkodników i chce chłopstwo uzależnić od awangardy, od przemysłowego proletariatu. Ale z drugiej strony rezultat byłby taki jak w roku 1920 w myśl teorii „permanentnej rewolucji”. Powstanie kronsztadzkie, które było powstaniem kułactwa, było sygnałem ostrzegawczym, że wieś, w której w latach 1922 – 23 element bliższy proletariatowi nie był jeszcze dostatecznie odporny przeciwko kułactwu – wydaje ostrzegawcze pomruki niezadowolenia. Nie mówimy już o tym, że wprowadzenie żelaznej dyscypliny w związkach zawodowych miałoby wynik wręcz przeciwny.

Mówiąc o roli związków w produkcji – mówił Lenin na dziewiątym zjeździe bolszewików – popełnia Trocki zasadniczy błąd. On ciągle mówi o „generalnej zasadzie”… Główny błąd „Trockiego polega na tym, że on chce cofnąć partię i władzę radziecką w tył, wysuwając obecnie kwestię „zasad”. Przebrnęliśmy już Bogu dzięki epokę zasad i jesteśmy w epoce praktycznej i aktywnej pracy. Trocki wyszukuje nieporozumienie i „pryncypia”… Uważam, że w tej bardzo obszernej kwestii roli i zadań związków popadł Trocki w cały szereg błędów, które tą związane z istnieniem dyktatury proletariatu… „Trocki nie rozumie tych metod, które trzeba zastosować, celem docierania do mas, celem ich zdobycia i wejścia z nimi w bliższy kontakt – a na tym przecież polega szczególna rola związków jako instytucji, która została stworzona w epoce kapitalistycznej, która potrzebna jest w okresie przejściowym od kapitalizmu do socjalizmu i istnienie której jest na przyszłość pod znakiem zapytania. Ale ta „przyszłość” jest jeszcze bardzo odległa, i w tej kwestii decydować będą nasi wnuczkowie. Tymczasem trzeba dotrzeć do mas, zjednoczyć się z nimi, regulować cały mechanizm pracy celem zrealizowania dyktatury proletariatu. I tu popełnia Trocki błąd. Z jego teorii wynika, że obrona materialnych i kulturalnych interesów robotników wcale nie jest rzeczą związków zawodowych w państwie robotniczym. To jest błąd. Trocki mówi o „państwie robotniczym,” pozwólcie: to jest abstrakcja. Kiedyśmy w roku 1917 mówili o państwie robotniczym, było to zrozumiałe; ale dziś, kiedy powiadają do nas: „co jest? przeciwko komu ma się dzisiaj bronić klasa robotnicza? przecież niema już dziś więcej burżuazji, państwo jest przecież  robotnicze!” – popełnia się gruby błąd. Państwo nasze jeszcze nie jest zupełnie proletariackie. (podkr.. LBC) I tu tkwi jeden z zasadniczych błędów Trockiego. To jest niedopuszczalne… Kończę. Powtarzam: Trocki ciągnie nas w tył, do abstrakcyjnych dyskusji, zamiast zajmować się praktyczną robotą! „Tezy Trockiego są politycznie szkodliwe. Jego polityka jest polityką biurokratycznego usypiania związków. Kongres naszej partii potępi- jestem tego pewien – i odrzuci taką politykę.”

Kongres przyjął rezolucje Lenina. Trocki atoli nie dał za wygraną. Wystąpił przeciwko większości i po raz pierwszy w historii jednolitej partii bolszewickiej zorganizował frakcję przeciwko Leninowi. Kiedy opinia partyjna potępiła ten krok Trockiego, wydał ten ostatni broszurę p. t. „Rola i błędy związków zawodowych”, w której pisze, że „najbliższy zjazd partii rozstrzygnie i wybierze jedną z obu tendencji w ruchu zawodowym.”

To mocno zdenerwowało Lenina, który bardzo ostro zareagował w prasie, piętnując robotę Trockiego jako „wstrętny frakcjonizm”.

Walka między Trockim a Leninem rozwinęła się na dobre i przyjęła dość ostre formy – podobne poniekąd do znanych form z okresów poprzednich (a w obecnym okresie są oni towarzyszami jednej partii i jednego C. K!). Trocki nie wahał się w swych tezach pisać pod adresem Lenina: „Demokracja robotnicza nie potrzebuje półbożków!” Lenin jednak od razu skierował walkę na drogę, obszernej dyskusji w łonie partii, która się w olbrzymiej większości wypowiedziała za Leninem i przeciwko Trockiemu.

O rezultacie dyskusji pisał Lenin, co następuje:

O ile w „górach”, w komitetach i kierownictwach istnieją wahania (co do wprowadzenia Nepu), wypowiedziała się druzgocąca większość masy członkowskiej partii, masy robotnicze partii przeciwko tej fałszywej drodze. „W kwestii gospodarczej polityki kraju wykazał Trocki, że: a) zapomniał marksizm; b) bronił takiego błędu politycznego, któryby doprowadził do upadku dyktatury proletariatu; c) cofnął się w tył i przeciwko życiowym, praktycznym i rzeczowym tezom Rudzutaka wysunął abstrakcyjne puste, teoretycznie fałszywe tezy, inteligenckie formuły, które nie zdawały sobie sprawy z praktycznej strony zagadnienia. „Partia bierze teraz chrzest bojowy przeciwko nowemu niebezpieczeństwu, przeciwko chorobie walk frakcyjnych: pierwszym frakcjonistą naszej partii jest Trocki. To jego stara choroba!” – zakończył Lenin swą ostatnią historyczną polemikę przeciwko Trockiemu.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron