TERAPIA NASTAWIONA NA KLIENTA 3
TERAPIA NASTAWIONA NA KLIENTA 4
CECHA ODRÓŹNIAJĄCA TERAPIE NASTAWIONEJ NA KLIENTA 4
WNIKLIWE EMATYCZNE ZROZUMIENIE 6
TROSKA CZYLI POSTAWA BEZWARUNKOWEJ AKCPTACJI 7
AUTENTYCZNOŚĆ ALBO ZGONOŚĆ ZE SOBĄ SAMYM 8
TEORIA ZMIAN OSOBOWOŚCI I ZACHOWAŃ 18
Psychologia Humanistyczna, zwana również psychologią „ja”. Powstała w latach sześćdziesiątych. Zrodziła ją protest przeciwko behawioryzmowi i psychoanalizie.
Twórcy, przedstawiciele : Maslow i Rogers
Maslow powiedział, że o ile Freud zajmował się słabymi stronami człowieka, o tyle psychologia humanistyczna próbuje odkryć jego mocne strony.
Psychologowie humanistyczni przyjmują, że człowiek z natury jest dobry, że jego dążenia są konstruktywne i pozytywne.
8 stycznia 1902. Był czwartym z sześciorga dzieci Waltera i Julii Rogersów
Julia i jej mąż pochodzili z rodzin, które przekroczyły Atlantyk w XVII wieku i przez ponad trzysta lat wnosiły znaczący wkład w życie społeczności i rozwój Nowego Świata. (prawdziwy syn amerykańskiego Środowiska Zachodniego).
Rogers opisywał swój dom jako miejsce charakteryzujące się silnymi więzami rodzinnymi, przesiąknięte surową religijnością i etyczną atmosferą, w której nie tolerowano kompromisów. W domu zakładano że rodzina Rogersa różni się od innych, dlatego też przestrzegano norm zachowań właściwych dla "wybrańców" Boga. Nie wolno było pić alkoholu, tańczyć, chodzić do teatru, grać w karty - zakazane były niemal wszystkie formy życia towarzyskiego. Kultywowano bliskie więzi rodzinne i konieczność nieprzerwanej wydajnej pracy.
To jest taki sposób bycia z drugą osobą, który sprzyja zdrowym zmianom i ułatwia rozwój.
Opiera się na założeniu, że w człowieku tkwią ogromne zdolności do rozumienia samego siebie i do konstruktywnych zmian w sposobie bycia i zachowania oraz że najlepsze warunki do ujawnienia i urzeczywistnienia tych zdolności stwarza pewna specyficzna relacja z drugim człowiekiem.
Konsekwentne odrzucanie modelu medycznego, który polega na stwierdzeniu patologii, postawieniu diagnozy, doborze określonego sposobu postępowania i uznaniu celowości "leczenia".
Jednakowe podejście niezależnie od tego, do jakiej kategorii diagnostycznej został zaliczony klient czy pacjent.
Powodzenie terapii zależy od 3 czynników:
autentyczności terapeuty,
pełnej akceptacji czy też bezwarunkowego pozytywnego nastawienia wobec klienta,
wrażliwego, precyzyjnego i empatycznego zrozumienia tego, co klient odczuwa i tego, o co mu naprawdę chodzi.
(Podana wyżej kolejność warunków powodzenia terapii odpowiada hierarchii ich ważności. Najważniejsza wydaje się autentyczność, dwa pozostałe warunki, choć również istotne, mają chyba mniejsze znaczenie)
Terapeuta jest zaufanym współtowarzyszem wędrówek po wewnętrznym świecie Klienta.
Oznacza, że przez jakiś czasy żyje jego życiem, poruszając się tam delikatnie, nie ferując ocen, wyczuwając znaczenia, których Klient prawie sobie nie uświadamia, nie próbuje jednak obnażać uczyć, których osoba ta jest zupełnie nieświadoma, gdyż stanowiłoby to dla niej zbyt wielkie zagrożenie. Oznacza to również, że terapeuta daje wyraz uczuciom, jakie budzi w nim świat przeżyć klienta, gdy bez uprzedzeń i lęku spogląda na to, czego klient się obawia.
W pewnym sensie oznacza to że terapeuta rezygnuje ze swojego świata, a to może zrobić tylko osoba, która czuje się ze sobą samą na tyle bezpiecznie, by wiedzieć, że nie zgubi się w tym cudzym świecie, który może się okazać obcy i dziwaczny.
Poczucie, że ktoś nas rozumie, samo przez się może być potężnym czynnikiem rozwojowym.
Terapeuta wierzy w to, że Klient najlepiej potrafi kierować przebiegiem swojej terapii.
Wrażliwość i empatia umożliwia Klientowi wnikanie w coraz głębsze warstwy swojego "ja".
Terapia jest bardziej skuteczna, gdy terapeucie głęboko i autentycznie zależy na kliencie jako na człowieku o wielu twórczych możliwościach i gdy komunikuje mu swoją troskę o niego.
Nie jest tak, że terapeuta pochwala jedne uczucia klienta, a nie aprobuje innych. Jest to życzliwość i ciepło pozbawione zaborczości, zastrzeżeń i ocen. Co dla wielu terapeutów powstrzymywanie się od ferowania ocen może być trudne.
Owa troska, życzliwy szacunek jest możliwa wówczas, gdy terapeuta jest w stanie w pełni, całą swoją istotą zaakceptować klienta takim, jaki on jest - wraz z jego mechanizmami obronnymi, drażliwością, wewnętrznymi sprzecznościami, ale z ogromnymi możliwościami rozwoju.
Terapia ma największe powodzenie wówczas, gdy terapeuta w kontaktach z klientem jest naprawdę sobą, bez fałszu czy fasady. Oznacza to że przeżywane uczucia oraz doznania płynące z organizmu są wyraźnie uświadamiane i w razie potrzeby mogą być bezpośrednio przekazywane klientowi. Rzecz w tym, aby nie wypierać się własnych przeżyć, aby być gotowym wyrażać wszystkie trwalsze uczucia, których doznaje w kontakcie z klientem i był z nimi w zgodzie. Aby nie ukrywać się za maską profesjonalizmu.
Generalnie można powiedzieć że jest to odwzajemnienie postawy/nastawienia terapeuty przez Klienta.
W miarę jak przekonuje się on, że - kiedy wyraża swoje myśli i uczucia - ktoś słucha i nie przestaje przy tym akceptować, wówczas stopniowo uczy się coraz lepiej odbierać to, co komunikuje jego własne "ja". zaczyna zdawać sobie sprawę, że jest zły lub że jest przerażony, albo że przeżywa inne uczucia.
Proces podzielony na 7 etapów. Skala rozciąga się od sztywnego skostnienia postaw, przekonań i spostrzeżeń do ich zmienności i swobodnego przepływu. Jeden koniec odpowiada dystansowi wobec własnych przeżyć, rugi natomiast - bezpośredniemu przeżywaniu.
ETAP I
Jednostka ujmuje siebie i swój świat w sztywnych i skostniałe schematy. To, co komunikuje, dotyczy wyłącznie spraw zewnętrznych. Rzadko się zdarza, by sama chciała podjąć terapię, a jeżeli zostanie tam skierowana, nadzieje na sukces są nikłe.
ETAP II
Jednostka jest w stanie wypowiadać się na tematy nieosobiste oraz dotyczące problemów postrzeganych jako zewnętrzne.
"W moim życiu robi się coraz większy bałagan"
"Ten objaw to była po prostu głęboka depresja" - nie jest w stanie powiedzieć że jestem przygnębiona, lub nawet że byłam przygnębiona
"Nic mi się nie udaje" - sztywne schematy myślowe
ETAP III
Jeżeli podczas II etapu Klient odczuje, że bez zastrzeżeń przyjmuje się go takim jakim jest, zaczyna być bardziej rozluźniony. Wiele mówi o sprawach osobistych i uczuciach których aktualnie nie przeżywa.
Również to, co przeżywa, opisuje w czasie przeszłym lub jako coś oddalonego od niego
"Zawsze bardzo się boję, kiedy w grę wchodzi uczucie, boję się, że oznacza ono po prostu podporządkowanie. A tego nie widzę, chociaż uczucie i zależność to dla mnie chyba jedno i to samo"
Wielu klientów zgłasza się na terapię na poziomie trzeciego etapu.
ETAP IV
Uczucia są opisywane w sposób przedmiotowy, ale w czasie teraźniejszym. "Poczucie zależności zniechęca mnie, ponieważ oznacza, że w jakimś sensie nie daję sobie rady ze sobą"
Klient ma mniejszy dystans do swoich przeżyć i czasem doświadcza ich niemal bezpośrednio. "Całe życie żartowałem i to był mój mur obronny; może to nie jest najlepszy sposób patrzenia na samego siebie. Kurtyna, którą trzeba odsłonić. Czuje się teraz jakby zagubiony. Gdzie byłem ? Co mówiłem ?" Oto w całej okazałości zobaczył schematy, na których opierał całe swoje życie, i widać wyraźnie jak bardzo go to poruszyło. To właśnie na tym etapie budzi się poczucie odpowiedzialności za siebie i swoje problemy. Bliskie relacje są wciąż postrzegane jako zagrożenie, ale czasami klient podejmuje ryzyko nawiązania kontaktu kierując się uczuciami/emocjami.
Znaczna cześć trapi odbywa się na tym poziomie. Klient wnika w siebie, zaczyna doświadczać siebie jako istoty czującej i przeżywającej, odczuwa brak harmonii wewnętrznej i lęk przed tym, co niejasno wyczuwa i co czasami wydobywa się na powierzchnie.
ETAP V
Klient w relacji z terapeutą czuje się bezpiecznie i mniej boi się tego, co w sobie odkrywa. Swobodnie wyraża uczucia w momencie, gdy się pojawiają.
"spodziewam się czegoś takiego, brutalnego odrzucenia - cały czas się tego spodziewam... I tak jakoś zdaje mi się, że nawet z tobą to odczuwam"
Wyrażane są uczucia wobec osoby z którą jest w kontakcie.
"Tak mi się to jakoś powiedziało, po prostu tego nie rozumiem... Staram się uchwycić, na czym polega to przerażenie". Klient odkrywa, że punktem odniesienia jest dla niego bezpośrednie odczuwanie. Wie że coś przeżywa, lecz nie wie, co to właściwie jest. Zaczyna sobie jednak uświadamiać, ze oto dzieje się z nim coś autentycznego, co może być kryterium adekwatności jej słów i spostrzeżeń. Jest w nim coś co może "uchwycić" się odnieść.
Klient pragnie nie tylko tego, by jej uczucia należały do niej, lecz również tego, żeby być "naprawdę sobą". Jak powiedział pewien mężczyzna "Tak naprawdę to chodzi o to, że nie jestem takim słodkim wyrozumiałym facetem, jakiego staram się z siebie zrobić. Mnóstwo rzeczy mnie irytuje. Mam ochotę warczeć na ludzi i czasem mam ochotę być egoistą, i nie wiem dlaczego miałbym udawać, że nie jestem taki". Klient ma znacznie lepszy kontakt z tym, co się dzieje z nią na poziomie organicznym, trzewiowym, i co bezustannie się zmienia.
ETAP VI (przełomowy)
Najbardziej uderza w nim to, że uczucia poprzednio nie dopuszczane do świadomości są teraz przeżywane w pełni i akceptowane bez ograniczeń w momencie, w którym się pojawiają. Pojawiają się objawy fizjologiczne, jak westchnienia, łzy i rozluźnienie mięśni. Schematy zgodnie z którym układał sobie życie, jakby były najpewniejszym drogowskazem, rozpływają się w strumieniu bezpośrednich doznań i nie są już dla niej niczym więcej ponad to, czym są w rzeczywistości, czyli wytworami psychiki. W efekcie czuje się jakby czasem "chwiejnie" czy jakby "traci grunt pod nogami".
Klient: Mogłem sobie nawet wyobrazić coś takiego, że mógłbym zająć się sobą, tak jakoś troskliwie... Ale w jaki sposób ja mógłbym być czuły, zajmować się sobą, kiedy to przecież jestem ja, jeden i ten sam? A jednak czuję to i jest to takie oczywiste... No wiesz, tak jak troszczyć się o dziecko. Chcesz mu dać to i dać mu tamto... To jest jakoś tak, że wyraźnie widzę, po co to wszystko, kiedy chodzi o kogoś innego... Ale nigdy nie widzę dla... siebie, że mógłbym to robić dla siebie, rozumiesz. Czy to możliwe, żebym mógł naprawdę chcieć zatroszczyć się o siebie i żeby to był główny cel mojego życia? To znaczy, że musiałbym wobec całego świata postępować tak, jakbym chronił coś najcenniejszego i najbardziej pożądanego, że to ja musiałbym stanąć między tym drogocennym mną, którego chciałbym otoczyć opieką, a całym światem. To prawie tak, jakbym siebie kochał - no wiesz - to dziwne - to prawda.
Terapeuta: Wydaje się to dziwne, jak sobie to uświadomić. Znaczyłoby to "Stanę w obliczu całego świata tak, jakby to był jeden z moich najważniejszych obowiązków - zająć się tą bezcenną istotą, która jest mną - którą kocham".
Klient: Na której mi zależy - która jest mi bliska. Ojej! Znowu coś dziwnego.
Terapeuta: To tylko wydaje się dziwaczne.
Klient: Tak, jakoś trafia mi to do przekonania. Ten pomysł, żebym siebie kochał i żebym się sobą opiekował (oczy mu wilgotnieją). To bardzo fajny pomysł - bardzo fajny.
Klient
otwarcie komunikuje się ze sobą samym. Podejmuje ryzyko zarówno
bycia sobą, wciąż odmiennym, jak i odkrywania tej zmienności
przed drugim człowiekiem. Nie może zrobić już kroku w wstecz.
ETAP VII
Nie jest to stan, który w pełni można osiągnąć, raczej cel lub obrany kierunek.
Taki kontakt z własnymi przeżyciami stwarza punkt odniesienia: umożliwia poznanie samego siebie, swoich potrzeb i nastawień - zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Człowiek akceptuje siebie, ma zaufanie do tego, co się dzieje w jego organizmie, który jest mądrzejszy niż sam tylko rozum. Każde doświadczenie decyduje o swoim własnym znaczeniu i niepodległa interpretacji wedle schematów z przeszłości.
1. W miarę wzrostu wewnętrznej spójności i redukcji mechanizmów obronnych klient staje się bardziej otwarty na doświadczenie, zdobywa więcej bardziej precyzyjnych informacji.
2.
W rezultacie, coraz łatwiej
mu podejmować różne życiowe problemy i skutecznie radzić sobie z
nimi,
lepiej też układa sobie kontakty z innymi ludźmi.
3.
Zmniejszają się wszelkiego rodzaju napięcia - poziom lęku oraz
napięcia fizjologiczne i psychiczne.
4.
W miarę jak staje się coraz bardziej niezależny w swoich wyborach,
nabiera większego zaufania do siebie i zaczyna sam kierować
swoim życiem.
5. W procesie wartościowania człowiek całym swoim organizmem ocenia, czy dane doświadczenie jest dla niego satysfakcjonujące i korzystne, czy też go nie zadowala. Przekonuje się, że przeżycia są życzliwym i przydatnym przewodnikiem, że prowadzą go w konstruktywnym kierunku.
6.
Klient w większym stopniu kieruje swoim zachowaniem, jest dojrzalszy
i lepiej układa sobie relacje z innymi ludźmi.