Jerozolima wyzwolona(1)

Gofred albo Jerozolima wyzwolona


Ziomek:

Dla rozwoju epiki polskiej doniosłe znaczenie miała działalność przekładowa Piotra Kochanowskiego (1566-1620). On dopiero — tłumacząc dzieło Ariosta Orland szalony i dzieło Tassa Gofred abo Jeruzalem wyzwolona — wprowadził do naszej literatury żywe wzory nowożytnej epopei, które aż do romantyzmu aspirowały warsztaty polskich twórców.

Bratanek Jana z Czarnolasu, syn poety, Mikołaja, wychowany był po śmierci ojca (1582) przez matkę, Katarzynę z Jasieńca. Nie znamy dokładniej drogi jego studiów (we Włoszech przebywał parokrotnie) ani przebiegu edukacji dworskiej ale z pewnością odebrał i dworską edukację, zanim w r. 1602 otrzymał tytuł sekretarza królewskiego. Od r. 1611 zamieszkał na stałe w Krakowie, tu pracował nad swoimi przekładami, korzystając z rad i opieki przyjaciela, Jana Tęczyńskiego, późniejszego wojewody krakowskiego. To jedyna postać wyraź­niej rysująca się w biografii tłumacza. Być może wiódł Kochanowski żywot samotnika, być może jest to tylko wrażenie pozorne wynikające z braku dokumentacji biograficznej. Tu w Krakowie, złożony już choroba, przygotowywał korektę Gofreda (1618), po śmierci spoczął w Kościele Franciszkanów opodal własnej kamienicy.

Kiedy poznał włoskie arcydzieła, kiedy podjął pracę tłumacza, a nawet co tłumaczył najpierw, Orlanda czy Gofreda, nie wiemy, choć przecież każdy z tych przekładów pochłonął wiele lat. Zwraca się uwagę, że i Piotr Kochanowski, i Jan Tęczyński przebywali we Włoszech jeszcze za życia Tassa, kiedy między zwolennikami Tassa i zwolennikami Ariosta toczył się spór o wzorzec eposu; zachowywały się też ślady kontaktów Tassa z Polakami, m. in. Stanisław Reszka odnotował w diariuszu, że Tasso czytał mu swój utwór Sette giornate del Mondo Creato, a w British Museum zachował się egzemplarz Gerusalemme conquistata (Jerozolima zdobyta) z wierszowaną dedykacją Tassa dla Reszki. Dodajmy jeszcze, że w Neapolu gościł u Reszki właśnie Piotr Kochanowski.

Najpewniej idea przekładu zrodziła się we Włoszech, gdzie właśnie dokonywała się żywa konfrontacja starego i nowego arcydzieła epiki.

Ludovico Ariosto (1474-1533), autor liryków, satyr i komedii, dzielił ze współczesnymi gust do starych romansów rycerskich; w epoce schyłku rycerstwa średniowiecze wyłaniało się ze starych opowieści rycerskich jako piękna epoka, Ulegał temu urokowi już wcześniej Matteo Boiardo (1441-1494), autor Orlanda zakochanego (Orlando innamorato). To właśnie dzieło dostarczyło Ariostowi tkanki narracyjnej, stąd przejął swych głównych bohaterów. Pracował nad swoją bogatą wersją opowieści ok. 16 lal. W 1516 roku ukazało się wydanie pierwsze, a rozszerzona wersja ostateczna Orlanda szalonego, obejmująca 46 pieśni, wyszła w r. 1532. Z tej wersji korzystał Piotr Kochanowski.

Na rozległym tle epickim, walki rycerstwa Karola Wielkiego z Saracenami. układał Ariosto wielowątkową narrację romansową. W części pierwszej łączy wątki i przygody miłosne rozmaitych bohaterów opowieść o dziejach Angeliki i Orlanda, część drugą wiążą dzieje Bradamanty i Ruggiera. Owe klamry narracyjne spinają cały szereg samodzielnych wątków zapożyczonych u Boiarda. Boccaccia i gdzie indziej, ale elementy tworzywa, luźne składniki przemieniają się pod piórem Ariosta w jednolitą opowieść, w której dominuje egzotyka wieków średnich, urok dawnych opowieści miłosnych i swoisty stosunek autora do własnych bohaterów, nacechowany łagodnym dystansem, subtelną ironią. Ten swoisty ton narracji określono później mianem „ariostyczny”. Dzieło Ariosta, nie pozbawione drastycznych scen miłosnych, ukazało się w druku dzięki osobistemu przywilejowi papieża Leona X.

Torquato Tasso (1544—1595) wychował się już w czasach soboru trydenckiego. Autor liryków, poematów, miłosnych i religijnych, dialogów moralnych, filozoficznych, sławę europejską zdobył dramatem pasterskim Amintas (granym współcześnie, drukowanym w r. 1580). Utwór ten, tłumaczony na wiele języków (przekład polski J.A. Morsztyna) i naśladowany, stał się na długo wzorem sielankowego dramatu. Ale o trwałym znaczeniu poety zadecydował inny utwór zrodzony z włoskiej tradycji kulturowej, z mody na romanse i z poszukiwań nowego kształtu romansowo-rycerskiej opowieści, utwór poprzedzony źródłowymi studiami nad średniowieczem, utwór wreszcie, który poecie przyniósł sławę, ale zaciążył na jego życiu — Gerusalemme liberata.

Poeta pracował nad swoim dziełem około 10 lat. Ukończył epos w r. 1575 i rozesłał odpisy do oceny, ale w opiniach, jakie nadchodziły, odczytywał nie zarzuty artystyczne, a przede wszystkim moralne i religijne. Zanim znękany zarzutami (później psychicznie chory) poeta sporządził nową wersję, „oczyszczoną” i nieudaną pt. Gerusalemme conquistata (1593), tj. Jerozolima zdobyta, na rynku krążą już od r. 1580 korsarskie wydania wersji pierwotnej.

Utwór Tassa, krótszy (20 pieśni) od Ariostowego Orlanda (46 pieśni), w zwartej kompozycji bliższy epiki antycznej (autor wiele z niej korzystał), nie posiadał tej rozrzutności narracyjnej, wielowątkowości charakterystycznej dla Orlanda. Tasso nie bawi się swymi bohaterami jak Ariosto. I temat, i bohaterów, i treści romansowe, i treści bohaterskie potraktował z dociekliwą powagą (dlatego część historyczną eposu poprzedziły autorskie studia nad średnio­wieczem). Opowieść o „wojnie pobożnej” nie jest tu tylko tłem, lecz organiczną częścią materii romansowo-narracyjnej, odwołuje się do dziejów pierwszej krucjaty (1096-1099), wprowadza jej bohatera, Godfryda z Bouillon. Dla poetyki eposu istotny był fakt, że ta właśnie wyprawa krzyżowa zakończyła się powodzeniem, tj. zdobyciem Jerozolimy, decydowało to o możliwości rozwiązań narracyjnych, a narracja (wraz z opisami) ma tu funkcje szczególne. W wojnie o wyzwolenie Grobu Świętego, opisywanej w dodatku w okresie potrydenckim, ujawnić się musiały działania nie tylko bohaterów historycznych, lecz także sił metafizycznych decydujących o przemianach historii. Z epickich kolizji, jakie tworzyła ta konfrontacja, poeta wybrnął w sposób nowatorski. Zapełnił przestrzeń między teorią sił kosmosu a racjonalną wiedzą o człowieku mitami świadomości społecznej, wprowadził trzecie pole widzenia: fantastykę. W niej odnalazł strefę jedności obrazowania, teren godzenia sprzeczności między wiedzą z doświadczenia a wiedzą irracjonalną. W rezultacie Gofred nie jest ani kroniką krucjaty, ani zbiorem romansowych przygód, lecz, zgodnie z wysokimi postulatami teoretyków epopei, próbą syntetycznej definicji człowieka. Tasso przyznał bohaterom prawo wyrażania własnej wyobraźni, marzeń, niepokojów, naturalnego poszukiwania doskonałości przeżyć.

Dla średniowiecznych bohaterów Gofreda świat jest pełen znaków i tajemnych mocy, ukrytych pod pozorami omylnych rzeczy. Takie widzenie przyrody dominowało w średniowieczu, a przetrwało de wieki. Poeta odwołuje się więc do wyobrażeń żywych mu współcześnie, kiedy buduje obrazy-znaki: słońca wschodzącego w krwawej parze, ognistych obłoków na czarnym niebie. Człowiek zdolny jest rozpoznawać znaki natury, badać ukrytą moc rzeczy, ziół, wody, bie­gu planet, rozumieć istotę dziania się, przybliżać do wiedzy Boskiej, stawać się chrześcijańskim czarodziejem. Postać pustelnika dowodzi płynności granic między racjonalnością a irracjonalnością. Przyroda — to las sprzyjający człowiekowi i las, który przemienia się w udrzewione dusze potępieńców, to ziemia i mityczne wyobrażenia o skarbach wnętrza ziemi, to niezbadane oceany, gdzie, jak wierzono, kryją się wyspy szczęśliwe, kraje spełnionych rozkoszy miłosnych, kraje, gdzie człowiek wyzwolony jest z czasu i przemijania. W tych — wywodzących się ze starych mitów — krajobrazach średniowiecza działają bohaterowie eposu. Dzięki trwałości mitów egzotyka średniowiecza przemawiała szczególnie żywo do czytelnika nowożytnego, czyniła kolizje bohaterów zrozumiałymi, a są to kolizje dyskutowane właśnie w poezji i piśmiennictwie XVI wieku: możliwości poznawcze człowieka, skuteczność ludzkiego działania, prawa cielesnej natury. Człowiekiem kierują moce wewnętrzne, sprzeczne dążenia, oddawane w eposie z pełnym zaangażowaniem środków stylistycznych.

Zgodnie z prawami gatunku autor nie poprzestał na zacytowaniu współczesnej opinii (w poemacie jest to konkluzja pieśni śpiewanej przez syrenę): „Ciało i zmysły niechaj swych zażyją / Rozkoszy [...]. / To rozum, to jest — umieć żyć na świecie! / Czemuż natury nie naszladujecie?”, lecz przekłada tę opinię na sugestywne obrazy uroku ciała i natury, magii miłości. Bohaterowie poddają się tym urokom, by jednak w końcu odrzucać je dla wyższych dążeń serca. Postulat chrześcijańskiego heroizmu zwycięża nad hedonistycznymi pokusami natury.

Przynosił więc Gofred szczęśliwe zakończenie w sensie historycznym (chrześcijanie zdobyli Jerozolimę), proponował konstruktywne wnioski w filozoficznym sporze o naturę człowieka, dodał też autor happy end fabularny (do ostatnich strof jednak trzymając czytelnika w napięciu): urocza Armida, przeciwniczka chrześcijan, ongi narzędzie szatana, uratowana zostaje przed samobójstwem przez chrześcijańskiego rycerza, z którym wiąże ją miłość i nienawiść. Już w jego objęciach, rozbrojona, pokonana przez miłość, składa jeszcze — dla uspokojenia czytelnika — krótką deklarację. Zdecydowała się Przyjąć wiarę chrześcijańską. Jest więc i motyw konwersji.

Podejmując prace przekładowe, Piotr Kochanowski stanął wobec nie lada kłopotów, wynikających z rozmiarów obu dzieł, trudnej techniki poetyckiej oryginałów (oktawa, ekspresje eufoniczne u Tassa), skromnego jeszcze dorobku polskiej sztuki przekładowej w zakresie epiki, wreszcie ustępującego literaturze włoskiej bogactwa leksykonu liryki miłosnej.

Wbrew dawnym hipotezom przyjmuje się, że rozpoczął prace od Gofreda. Przełożył go ostatecznie w oktawach (jedenastozgłoskowiec o rymach ab ab ab cc); w epice polskiej była to strofika nowa (w liryce sięgał już po oktawę Grabowiecki). W miarę możliwości starał się oddawać finezyjną harmonię głoskową oryginału. Jeśli w rozważaniach nadzmysłowych i lirycznych nie zawsze polszczyzną umiał zastąpić trafnie włoskie zdania, to w materii żołnierskiej i batalistycznej władał językiem co najmniej tak zręcznie jak Tasso, a czasem — w tej dziedzinie właśnie — przybliżał kulturze polskiej włoskie arcydzieło, wymieniając realia.

Przekład Gofreda, ogłoszony w 1618 roku (a później wznawiany), był trzecim w Europie wierszowanym przekładem: po hiszpańskim (1587), angielskim (1600). Wcześniejszy przekład francuski (1593) sporządzony został w prozie.

Polski Gofred, mimo pewnych niedoskonałości wysoko oceniany jako dzieło przekładowe, odzywał się długo echami w naszej literaturze, wykorzystywany był w poetykach szkolnych (głównie jezuickich) jako wzór nowej epiki. Zachowały się świadectwa oddziaływania polskiego Gofreda poza granice południowe i wschodnie: czytano go, tłumaczono z polskiej wersji, wykładano w szkole. W siedemnastowiecznej Polsce dokonał też ktoś przeróbki dzieła dla młodzieży (tuszując —jak się dało — zmysłowe sceny), ale przeróbka ta nie doszła do druku.

Inaczej potoczyły się sprawy polskiego przekładu Orlanda. Przede wszystkim w tym tłumaczeniu zrezygnował Kochanowski z oktawy, przekład ujął w typowy dla polskiej epiki trzynastozgłoskowiec, rymowany a a b b, ale wiązany strofą ośmiowersową (oktostych).

O losie Orlanda przesądziła najpewniej cenzura, nie odegrał więc w naszej literaturze tej roli, co Gofred, choć —jak świadczą biblioteki — rozchodził się po kraju w odpisach. Wśród odpisów zachowała się część pierwsza (25 pieśni) Orlanda, starannie poprawiana i przygotowana do druku, o czym świadczy podpis drukarza, Franciszka Cezarego (z datą 1622). Tę właśnie część wydano w czasach oświecenia (1799). Później dopiero odnaleziono w rękopisach część drugą (jednak bez ostatecznych poprawek) i całość wyszła drukiem dopiera w r. 1905. W ten sposób przekład polski,w kolejności czwarty w Europie (po francuskim, hiszpańskim, angielskim), stracił swoją szansę czytelniczą, pojawił się w księgami jako dzieło z historii literatury.

Ariosto i Tasso z różną siłą oddziaływali na naszą literaturę, nie tylko dzięki przekładom, docierały do Polski ich dzieła w oryginale. Nie kończy się zresztą ten rozdział wraz z literaturą staropolską; odkrywa ich na nowo oświecenie i romantyzm.

Gofred miał niewątpliwie ułatwioną drogę w Polsce wczesnego baroku, mimo wszystkich drażliwości obyczajowo-cenzuralnych (a nie brak ich tu), Wprowadzał na plan pierwszy aktualne i u nas spory o filozofię życia, głosił idee wojny pobożnej, wojny Krzyża z Półksiężycem, w naturalny sposób włączając się w klimat zatargów polsko-tureckich, zastąpił epos narodowy szerszą koncepcją eposu chrześcijańskiego. A te pojęcia ściśle wiązano, była to więc opowieść i o naszej historii. Jeszcze w oświeceniu trwało to przyswojenie interpretacyjne, czytelnik nowego wydania (1772) czytał we wstępie, że "ten Goffred książę” miał w swych oddziałach i polskie rycerstwo. A poza asocjacjami historii przyniósł Gofred czytelnikom polskim nowy i sugestywny wzór opowieści romansowej. Był to i duży sukces polskiego tłumacza, jednego z najwybitniejszych.


TREŚĆ:


- dedykacja dla Jana Tęczyńskiego (podczaszy koronny, potem wojewoda krakowski, herbu Topór, mecenas i przyjaciel Piotra Kochanowskiego, zmarły w 1637 r., jako ostatni przedstawiciel rodu);


Pieśń pierwsza:

- Argument – streszczenie pieśni:

Do Tortozy się Anioł wyprawuje,

Gofred wtem zbiera chrześcijańskie pany:

Ich jednostajna zgoda to sprawuje,

Że jest najwyższem Hetmanem obrany.

Wojsko się w polu pierwej popisuje,

Potem pod Syjon idzie zawołany;

Jerozolimski król się bradzo trwoży,

Słysząc, że bliskie nadchodzą obozy.





Tortoza (Tortosa) – dzis. Tartus, miasto w Syrii, nad. M. Śródziemnym, w 1102 r. zdobyte przez krzyżowców;

Gofred – właśc. Gofryd z Bouillon (1061-1100), przywódca pierwszej wyprawy krzyżowej i pierwszy władca utworzonego w 1099r. Królestwa Jerozolimskiego; pierwsza wyprawa krzyżowa rozpoczęła się w 1096r.;

Baldwin (1058 – 1118) – jeden z przywódców wyprawy krzyżowej; brat Godfryda z Bouillon, po jego śmierci koronował się na pierwszego króla Królestwa Jerozolimskiego;


-Gofred dowódcą wyprawy chrześcijan, przegląd wojska, jerozolimski król bardzo się boi;


- dwa razy „Panno” – zamiast do Muzy tłumacz zwraca się do NM Panny, zwrot do księcia Ferrary Alfonsa II d’Este (1553-1597) mecenasa Tassa,

Bóg każe Gabrielowi namówić Gofreda na atak na Jerozolimę,

Gabriel przylatuje do niego (skrzydła wziął białe, malowane złotem), oznajmia Mu wolę Pana (Bóg wydaje wyrok, że masz być wodzem i Hetmanem);

Gofred wysyła listy, zwołuje ludzi, wszyscy przybywają do Tortozy (obierają na swego dowódcę Gofreda – Hetmana), jego długa mowa ( Zacni Rycerze, od Boga obrani,| Abyście wiarę świętą rozmnożyli,| którzyście łaską jego warowani | Tak wiele ziemie i morza przebyli), Piotr Pustelnik (Eremita z Amiens (1050-1115 r., wędrowny kaznodzieja, organizator i przywódca nieudanej krucjaty ludowej z 1096r.) – mówi, że powodem ich kłótni jest to, że nie potrafią zawierać kompromisów, ustępować, wszyscy chcą być równi ( I wszyscy rządzić jednakowo chcecie, | A wzajem sobie nie ustępujecie), twierdzi, że panować musi nad wszystkim jedna osoba, z pomocą Ducha Świętego wszyscy się zgadzają się na to, by Gofryd został ich wodzem, następuje przegląd wojsk: francuskich z Ugonem, królewskim bratem na czele; są tam także Normandczycy z Robertem na czele, biskupowie Gwilelm i Ademar, Baldwin ze swoimi wojskami, Chorwaci, Retowie (pradawni mieszkańcy Alp, w wyniku romanizacji przekształceni w Retoroman, ludność zamieszkającą pogranicze Włoch i Szwajcarii) Holendrzy - Niderlandczycy z Rupertem, Anglicy, Irlandczycy,

Tankryd, który zakochał się w pogance-dziewicy, która chciała z nim walczyć, lecz sobie odpuściła, gdy zobaczyła, że jest ich więcej (Ale twarz, której z hełmu uchyliła, | Tak w Tankredowem sercu wykowała, | Że nic nie myśli nigdy, tylko o niej; | Tak schnie nieborak, i tak tęskni po niej);

Grecy, Dudon z Konse za nimi; Rajmund z Tolozy, Alkastus i Kamillus ze Szwajcarami,

- narada Hetmana ze starszymi : I rozkazuje, aby na świtaniu | W drogę się zaraz z obozu ruszyli,| A pod Syjońskie miasto wtenczas przyszli, | Gdy nieprzyjaciel najmniej o nich myśli.

Saraceni – nazwa nadana w średniowieczu muzułmanom, zwłaszcza walczącym z krzyżowcami;

Solima – Jerozolima;


-król jerozolimski – Aladyn – boi się - niszczy jedzenie i zatruwa wodę ( Wsi wkoło palił, żywność wszelką psował, | Pyszne pałace nie miały ochrony, | W studnie i w źródła, i w rzeki przejrzyste| Mieszał trucizny i jady nieczyste).


Pieśń wtóra:

Argument:

Izmen czaruje, ale nadaremnie;

Król chce wytracić wszystkie chrześcijany.

Tam Zofronija i Olind wzajemnie

Chcą umrzeć, aby Król był ubłagany;

Klorynda, szczęściem przybywszy foremnie,

Wolne je czyni. Argant zagniewany,

Iż Gofred na to, co Alet powiada,

Nie dba – wojną mu srogą odpowiada.


W tekście – przywołanie postaci Eryń: Tyzyfony i Megery oraz Nemroda (bibl. Król Mezopotamii, budowniczy wieży Babel)

Argant udaje się do Jerozolimy, Alet powraca do egipskiego króla.


Pieśń dwunasta:

Argument:

Klorynda słucha o swem urodzeniu,

Potem wyszedłszy wieżę zapaliła;

Tam się z Tankredem w nocnem zszedłszy cieniu,

Na pojedynku żywota pozbyła.

Ale przed śmiercią, przy ostatniem tchnieniu

Nawróciła się i chrztem się omyła.

Tankred zabitej od siebie żałuje,

Cyrkaszczyk się mścić jej śmierci ślubuje.


Klorynda zamierza w czasie nocnej wycieczki spalić wieżę oblężniczą. Arest chce iść razem z nią. Mówią o tym Królowi. Chętny jest także Soliman, lecz jednak zostaje, by być z Królem.

Izmen przygotowuje im przyprawy i siarkę.

Klorynda ubiera zbroję: (…) A inszą na się, niezwykłą, włożyła | (co już był zły znak) czarno smalcowaną, | Żeby się na niej w nocy nie świeciła| (…) Był przy niej Arset, który ją wychował | I prawie z pieluch dotąd jej pilnował (…) Prosił, aby się na to rozmyśliła, | Ale daremna jego prośba była. Arset wyjawia jej, że jest córką chrześcijańskiego króla Etiopii Synapa. Był on bardzo zazdrosny o swoją żonę, Chciał, żeby zawsze w zamknieniu mieszkała | Ona to wszystko, co król chciał, czyniła. Modliła się przed obrazem rycerza uwalniającego białą księżniczkę. Stała się brzemienną. Dziwnym trafem, dziecko urodziło się białe. Matka obawiając się podejrzliwości zazdrosnego męża przekazała ją swemu słudze (płakała, modliła się za nie do Boga: Niech żyje matce podobne czystością | Za twoją łaską i dobrotliwością). Na miejsce białego - poszukała czarnego dziecka.

Arest ją niósł, zaatakowała ich lwica, polizała małą, karmiła, później w jednym z miasteczek znalazł jej mamkę; później udał się do Egiptu. Nad rzeką zostali zaatakowani przez zbójców – o mało nie utonęli : Upuściłem cię, ale cię trzymała | I wyniosła cię woda na brzeg niski, | Jam też wypłynął, bywszy śmierci bliski. Arest miał sen, w którym ogromny rycerz zarzucał, że nie ochrzcił królewny. On założył, że była to tylko mara nocna i nie zrobił tego, wychował ją na pogankę.

Ostatniej nocy znów ukazał mu się rycerz rozgniewany i zapowiedział jej śmierć: << Już czas nadchodzi niezahamowany,| Że się Klorynda rozstać ma z żywotem, | A chocia-ś nie chciał, gwałtem przedsię ona| Pójdzie do nieba i będzie zbawiona>>. – opowiada on to Kloryndzie i prosi, aby została. Ona stwierdza, że zachowa wiarę, która dotąd była dla niej prawdziwa i nie wycofa się z przedsięwziętego planu, ponieważ nie jest tak bojaźliwa….

Klorynda wraz z Argantem podczas nocnej wycieczki niszczą wieżę oblężniczą. Odkryci przez krzyżowców, walczą wycofując się do miasta. W zamieszaniu po zamknięciu bramy Klorynda pozostaje poza murami. Oddala się więc spod Jerozolimy w tłumie krzyżowców, po czym wymyka się do lasu. Jej śladem podąża Tankred ( Lecz Tankredowi przecie się nie skryje, | Ten widział, kiedy w onejże godzinie | Ardelijota przed bramą zabiła | I pilnował jej, gdzie się obróciła. | Mniema, że to mąż jaki doświadczony, | Nie myśląc, aby białą płcią być miała.) Na leśnej polanie wyzywa saraceńskiego rycerza na pojedynek. Klorynda nie chce mu ujawnić swojego imienia, nie rozpoznają się. Klorynda otrzymuje z jego ręki śmiertelny cios. Ona, umierając, prosi, by udzielił jej chrztu, co też czyni. Zrozpaczony Tankred dopiero teraz spostrzega, że zabił swą ukochaną.

Ranny Tankred przyniesiony do obozu pogrąża się w rozpaczy. Chce umrzeć, rozdrapuje swoje rany, leje się krew. Nie słucha pocieszeń towarzyszy, ani napomnień Piotra Pustelnika. Dopiero pojawienie się ducha Kloryndy, która dziękuje mu za to, że zapewnił jej wieczne szczęście, przynosi Tankredowi pocieszenie ( „Przypatrz się – prawi – teraz mej piękności | I mej ozdobie, a skróć swej żałości! | Toś mi ty wszystko z łaski swojej sprawił, | Z świata mię tego omyłką zgładziwszy | I u Boga-ś mię na łonie postawił, | Godną mię nieba przez chrzest uczyniwszy). Wyprawia Kloryndzie pogrzeb ( Tyś mię wiecznego żywota nabawił, | Lecz i ty – ciało śmiertelne złożywszy - | Masz tu mieć miejsce, gdzie w wiecznej światłości | Cieszyć się będziesz z twej i mej piękności). W Jerozolimie Argant przysięga pomścić śmierć swojej towarzyszki broni.(koniec pieśni: Próżne przysięgi, bo przeciwne skutki| Ludzkie nadzieje w krótkiem czasie miały. | I rychle potem ten legł od tamtego, | Którego dziś ma za zwyciężonego.).

Pieśń szesnasta:

Argument:

Wchodzą rycerze do wielkiego dworu,

Gdzie był w rozkoszy Rynald uwikłany,

On się swych dzierżąc przewodników toru,

Uchodzi z niego, srodze rozgniewany.

Armida prosi, płacze do umoru,

Lecz darmo: idzie precz nieubłagany.

Z gniewu swój pałac wiedźma zepsowała

I w lot po rzadkiem powietrzu bieżała.


- obraz bitwy pod Akcjum ( 31 r. p. n. e. ) między wojskami Oktawian Augusta a armią Antoniusza i Kleopatry, w pobliżu znajduje się wyspa Leukada (Lefkos, tu: Lewkata);

(Zaopatrzeni w księgę starca) rycerze szczęśliwie (przechodzą przez, przygotowany przez Armidę, labirynt) i wchodzą do ogrodu, gdzie kolorowy ptak śpiewa piosenkę o róży. Ukryci za krzewem są świadkami miłosnej rozmowy Rynalda i Armidy. Gdy czarownica odchodzi do swych komnat (Napieściwszy się i z niem swoje żarty | Skończywszy, wonczas miłego żegnała. | Potem wyszedłszy, czarnoksięskie karty | Podług zwyczaju we dnie przeglądała. | A on sam został w ogrodzie zawarty,| Z którego piędzią wyniść mu nie dała. | Tak pilnowała swego miłośnika, | Że – kiedy bez niej – stał za pustelnika), ukazują się Rynaldowi, w którym na widok rycerzy w zbrojach budzi się duch rycerski. Zobaczywszy głębię swego upadku w swym odbiciu (On skoro wejrzał w puklerz wystawiony, | Ujrzał się sam w niem i swoje ubiory, | Ujrzał perfumy, ujrzał włos trafiony, | I płaszcz w pieszczone złotem szyty wzory (…)), Rynald otrząsa się z czaru i wraz z rycerzami wybiega z zamku. (wcześniej – przemawia do niego Ubald: (…) kto sławy pragnie, kto wiarę miłuje, | Przeciw pogaństwu bieży do Syryjej (…).

Armida spostrzega, że Rynald uciekł. Zbiega do przystani. Rycerz pozostaje jednak głuchy na jej prośby i zaklęcia. Czuje się wzgardzona, ponieważ do tej pory to wszyscy w niej się kochali, a ona mogła ich zwodzić ( Chciała, żeby ją miłowali wszyscy. | Lecz wszystkich przedsię miała w nienawiści), była pyszna, zapatrzona w siebie – a teraz on ją odtrącił – ucieka od niej. Ona chce iść razem z nimi (Żal mi cię – prawi – i bym był na wolej, | Wziąłbym cię z sobą, jako prosisz, w drogę, | Ale to trudna; ty darmo nie bolej, | A weź ode mnie życzliwą przestrogę.| Ja się nie gniewam, tyś też nie niewolej| Nieprzyjaciółką zwać cię też nie mogę. | Prawda, żeś miary chować nie umiała | I w nienawiści, i gdyś miłowała. (…) Zostańże z Bogiem! Tobie się nie godzi| Iść ze mną; widzisz, że moi wodzowie| Zakazują mi (…) W końcu czarownica wybucha gniewem (Moim się zowie, a tu mię opuszcza | I jako złemu nieprzyjacielowi | Dobry zwycięzca – urazy odpuszcza!) i pada zemdlona. Rynald płacze nad ukochaną i rozdarty odchodzi. Armida odzyskawszy przytomność niszczy zamek i odlatuje na powietrznym wozie do Gazy poprzysięgając zemstę Rynaldowi. W między-czasie stwierdza, że ona nie jest niczemu winna, zrzuca odpowiedzialność na swego opiekuna, stryja, który uczynił z niej tułaczkę, a wszystko, co robi złego – to z jego winy.


Pieść dwudziesta:

Argument:

Wojska obiedwie wchodzą w bój straszliwy,

Gdzie wielka liczba z obudwu stron ginie;

Soliman z zamku wypada – tęskliwy,

Że się nie bije z inszemi w równinie.

Rynald Sułtana zabił, a sędziwy


Grabia z Tolozy – pana w Palestynie.

Śmierć wielki rycerz rozwodzi Armidzie;

Zwycięzca wesół do kościoła idzie.


Wojsko egipskie dociera pod Jerozolimę. Następnego dnia obydwie armie stają naprzeciw siebie zagrzewane do boju przez swych wodzów. W zaciętym boju wyróżniają się Glidyppa (w króla ormuskiego Irkana uderzyła grotem, rozcięła brzuch Zofirowi, Alarkowi przecięła krtań itd.) ze swym mężem i Altamor, król Samarkandy -poganin(ten zabił Gwidona, Gwaska, Radomiła). Gofred rozpoznaje po kolorze płaszczów (skrytobójców Ormunda): „Ci to są, co mię zabić chcieli! | Widzicie herby i fałszywe zbroje, | Które krzyżami poznaczyli sobie”. Rynald rozbija hufiec Armidy, ona rozdarta wewnętrznie bezskutecznie strzela do niego z łuku( Miłość przeciwko Gniewowi bieżała | I dotąd kryty ogień w niej wytknęła; | Trzykroć na niego łuku pociągała, | Trzykroć wątpliwej ręki zawściągnęła. | Gniew plac otrzymał, a Miłość przegrała: | Na koniec strzałę z cięciwy wypchnęła, | Wypchnęła strzałę i zasię życzyła, | Wypuściwszy ją, żeby go chybiła). W końcu rzuca się do ucieczki. Pomocy udziela jej Altamor, przez co jednak linie saraceńskie na prawym skrzydle idą w rozsypkę. Na lewym skrzydle cofają się krzyżowcy. Widząc przebieg bitwy Soliman wraz z królem wypadają z twierdzy siejąc zamęt w szeregach krzyżowców. Z ręki Solimana ginie Glidyppa z Odoardem. Spieszący pomścić ich śmierć Rynald natyka się na rycerza Armidy, Adrasta, którego zabija jednym ciosem miecza. Zwątpiwszy o sobie ginie też z ręki Rynalda Soliman. Zwycięstwo zaczyna się przechylać na stronę chrześcijan. Robert zajmuje zamek jerozolimski. Próbę powstrzymania Rynalda podejmuje jeszcze Tyzafern, ale ginie z jego ręki. Poganie są rozbici.

Widząc klęskę Tyzaferna, Armida rzuca się do ucieczki i w odległym wąwozie, porzuciwszy broń, próbuje zadać sobie śmierć (Okrom, że ranę leczyć muszę raną; | Rana od strzały – od miłości ranę | Zgoi i zdrowia od śmierci dostanę. (…)). Powstrzymuje ją od tego Rynald, który wyruszył jej śladem ( Już się do piersi z strzałą zanosiła: | Wtem ją za rękę uchwycił po cichu | I wściągnął z tyłu śmiertelnego sztychu), a następnie zapewnia ją o swej czci i miłości. Armida godzi się przyjąć chrzest. Gofred w pojedynku zwycięża wodza saraceńskiego Emirena, a mężny Altamor poddaje się mu. Wojna jest skończona:

Tak Gofred wygrał - a tyle jasnego

Dnia mu naonczas zostawało jeszcze,

Że wojsko swoje do wyzwolonego

Miasta prowadzi i stawia je w mieście –

I nie złożywszy odzienia krwawego,

Czci Zbawicielów grób i święte miejsce.

Tam zbroje wiesza i inne korzyści

I obiecane śluby Bogu iści.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron