Cialo Chrystusa po Zmartwychwstaniu

Św. Tomasz z Akwinu

Czy Chrystus po Zmartwychwstaniu miał rzeczywiście ciało?

Data publikacji: 2012-04-11 12:00

Data aktualizacji: 2012-04-12 11:33:00

Benozzo Gozzoli, Święty Tomasz z Akwinu (fragment)

Wydaje się, że nie

1. Ciało rzeczywiste bowiem nie może się znaleźć tam, gdzie jest już jakiś inny byt materialny, a to się przydarzyło ciału Chrystusa po Zmartwychwstaniu kiedy, jak czytamy w Ewangelii, wchodził do uczniów przez „drzwi zamknięte". Wydaje się więc, że po Zmartwychwstaniu Chrystus nie miał rzeczywistego ciała.

2. Prawdziwe ciało, jeżeli nie obróci się w nicość, to nie ginie sprzed oczu, jak czytamy o ciele Chrystusa, który „zniknął sprzed oczu" uczniów wpatrzonych w Niego. Wydaje się więc, że po Zmartwychwstaniu Chrystus nie miał ciała prawdziwego.


3. Prawdziwe ciało ma określony kształt. Ciało Chrystusa zaś, jak czytamy w Ewangelii, było widziane przez uczniów „w innej postaci". Po swoim Zmartwychwstaniu przeto Chrystus nie posiadał, jak się zdaje, prawdziwego ciała ludzkiego.

A JEDNAK w Ewangelii czytamy, że kiedy Chrystus ukazał się uczniom, a ci „strwożeni i przestraszeni sądzili, że widzą ducha", nie posiadającego ciała prawdziwego, lecz pozorne, Chrystus chcąc ich wyprowadzić z błędu dorzuca następujące słowa: „Dotykajcie i patrzcie; albowiem duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że ja mam". Chrystus więc nie był zjawą, posiadał ciało rzeczywiste.

WYKŁAD. Według Damasceńczyka wyraz „powstanie" odnosimy do tego, co upadło. Otóż przez śmierć upadło Chrystusowe ciało, na skutek oddzielenia od niego duszy, która będąc formą ciała stanowi o jego doskonałości. Więc rzeczywistość Zmartwychwstania Chrystusa była uwarunkowana ponownym połączeniem się Jego ciała z duszą. A ponieważ o realności bytu materialnego stanowi jego forma, Chrystus po Zmartwychwstaniu miał ciało rzeczywiste i posiadające tę samą naturę, co przedtem. Gdyby zaś ciało Jego było zjawą, to Zmartwychwstanie Chrystusa nie byłoby prawdziwe, lecz pozorne.

Ad 1. Niektórzy pisarze utrzymują, że fakt wejścia Chrystusa do uczniów przez drzwi zamknięte, a więc to, że ciało Chrystusa w pewnym momencie znalazło się w miejscu zajmowanym przez inny byt materialny, tłumaczy się nie cudem, lecz właściwościami uwielbionego ciała. Na innym miejscu, kiedy będzie mowa o zmartwychwstaniu powszechnym, rozpatrzymy zagadnienie, czy ciało uwielbione ze względu na cechy swoiste może znaleźć się w miejscu zajmowanym przez jakiś byt materialny. Na razie w związku ze sprawą tu poruszoną, niech nam wystarczy stwierdzenie, że Chrystus wszedł do uczniów przez drzwi zamknięte, choć posiadał ciało prawdziwe, oraz że uczynił to nie dlatego iż taka była natura tego ciała, lecz że taka była potęga zjednoczonego z nim Bóstwa.

Według relacji Augustyna, niektórzy pisarze wysunęli następujący zarzut: „Jeżeli by to było ciało, właśnie to, które zawisło na krzyżu i powstało z grobu, w jaki sposób mogłoby ono wejść przez drzwi zamknięte? Odpowiadając na tę trudność mówi Augustyn: „Gdybyś pojął sposób, nie byłoby cudu; tam gdzie zawodzi rozum, buduje wiara". A w innym miejscu mówi: „Zamknięte drzwi nie stanowiły żadnej przeszkody dla konsystencji ciała, w którym było Bóstwo; Ten, który rodząc się nie naruszył dziewictwa Matki, mógł wejść bez otwierania drzwi". I to samo mówi Grzegorz.

Ad 2. Wiemy już, że Chrystus zmartwychwstał do nieśmiertelnego życia w chwale. A charakterystyczną cechą ciała żyjącego w chwale jest, jak mówi Apostoł, że jest to „ciało duchowe", czyli poddane duchowi. Każda czynność ciała chwalebnego, jeżeli ono ma być w pełni poddane duchowi, musi przeto podlegać woli ducha.

Otóż widzenie, jak zauważył Filozof, jest wynikiem oddziaływania na wzrok widzianego przedmiotu. Ten, kto posiada ciało chwalebne, ma nad nim władzę tego rodzaju, że czyni je widzialnym kiedy chce, a kiedy nie chce żeby je widziano, czyni je niewidzialnym. Miał tę moc i Chrystus nie tylko jako jedną z cech swoistych ciała chwalebnego, lecz miał ją również z tytułu posiadanej przezeń Boskiej potęgi. Dzięki temu mógł sprawić w sposób cudowny niewidzialność nawet ciała nieuwielbionego, jak to widzimy na przykładzie św. Bartłomieja, który zależnie od swej woli stawał się widzialnym lub nie.
Powiedzenie, że Chrystus zniknął sprzed oczu uczniów nie znaczy, że przepadł lub ulotnił się jak kamfora, lecz to, że chciał, by Go przestano widzieć, przy czym pozostał przy nich, bądź też przeniósł się gdzie indziej korzystając z przymiotu szybkości.

Ad 3. „Nikt nie sądzi, jak mówi Sewerianus, że Chrystus przez swe Zmartwychwstanie zmienił rysy swojej twarzy". Mowa tu o Jego sylwetce, bo w ciele Chrystusa nie było zniekształceń ani dysproporcji, które miało usunąć Zmartwychwstanie, gdyż ciało to było poczęte za sprawą Ducha Świętego. Od momentu Zmartwychwstania stało się jednak promienne blaskiem chwały. Toteż Sewerianus dalej mówi: „Przemienia się wygląd postaci, kiedy to, co śmiertelne, staje się nieśmiertelnym. Nie tracąc swych cech charakterystycznych postać staje się promienną".

Wspomnianym uczniom Chrystus nie objawił się jednak w postaci uwielbionej. Podobnie jak w Jego mocy było ukazanie swego ciała bądź też czynienie go niewidzialnym, tak również było i to, by postać Jego ukazywała się ludzkim oczom w formie uwielbionej lub nieuwielbionej, pośredniej, albo jakiejś innej. Drobna różnica wszak wystarcza, by czyjś obraz zmienił się w oczach.

Źródło: Św. Tomasz z Akwinu,
Suma Teologiczna, t. 26, Droga Zbawiciela, Londyn 1968, s. 233-235.







Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron