Maria Montessori[1]

Maria Montessori

 Maria Montessori -  DOROSŁY NIE MUSI ZASŁANIAĆ     


Wciąż trwają w naszym kraju dyskusje wokół metod i czasu wprowadzania dziecka w świat wiary. Wśród osób poszukujących  sposobu nauczania dzieci religii coraz większą popularność zyskuje koncepcja Marii Montessorii. W Polsce zainteresowanie nią istnieje już od prawie dziesięciu lat, istnieją już nawet pierwsze przedszkola stosujące ją w swej pracy. Koncepcja ta jest obecna od kilkudziesięciu lat np. we Włoszech, w Holandii, Niemczech a od kilku np. na Słowacji.
  


        
 Maria Montessori urodziła się w 1870 r. we Włoszech, a zmarła w 1952 w Holandii. Wychowała się w rodzinie katolickiej.pierwszą kobietą lekarzem we Włoszech, psychologiem i pedagogiem. Początkowo zajmowała się problematyką dzieci upośledzonych umysłowo, zaniedbanych społecznie, aby potem przenieść swoje doświadczenia i osiągnięcia pedagogiczne na pracę z dziećmi zdrowymi. Za swą działalność była kilkakrotnie nominowana do Pokojowej Nagrody Nobla. Wysoko oceniała pracę Montessori zaprzyjaźniona z nią bł. Urszula Ledóchowska, która tak pisała o Włoszce: "Dusza mistyczna, cała pochłonięta ofiarą mszy świętej".


'... Maria Montessori posiadała geniusz traktowania dziecka, nawet bardzo małego, jako osoby, żywej istoty, która ma swoje własne prawa rozwoju. Z tej perspektywy żąda ona nieustannie, by nie narzucano dziecku od samego początku praw stworzonych przez dorosłych i nieodpowiednich dla niego, ale by wychowawca - dla wypełnienia swej roli - zgodził się wycofać zamiast się narzucać. Ma stać, rzecz jasna, u boku dziecka, ale z całą powściągliwością i uważnie bacząc na jego pierwsze reakcje, tym bardziej, że dochodzą one do głosu w atmosferze obopólnej wolności i osobistej autonomii. (...)
Paweł VI z okazji stulecia jej urodzin w 1970 r.
 Pedagogika religijna metody Montessori, będąca przedłużeniem jej pedagogiki świeckiej, gdzie znajduje naturalne oparcie, staje się jej ukoronowaniem i pozwala dziecku w całej pełni rozwinąć swe najlepsze zdolności i harmonijnie skierować je do celu" ("L' Osservatore Romano", Rzym,18. 09. 1970, s.1.). Paweł VI
 "Nazwisko Montessori dobrze symbolizuje tak wiele kobiet, które wniosły znaczący wkład w rozwój kultury... Paweł VI zauważył, że tajemnicy jej sukcesów, a w pewnym sensie źródła jej osiągnięć naukowych trzeba doszukiwać się w jej duchu, tzn. w tej szczególnej wrażliwości - duchowej i kobiecej zarazem - która doprowadziła ją do życiowego odkrycia, kim jest dziecko. To zaś umożliwiło jej skonstruowanie na podstawie tej wrażliwości specyficznego, oryginalnego modelu wychowawczego" Jan Paweł II ("L' Osservatore Romano", wyd. polskie, 1995 nr 10/177).
 Warto tu dodać, że Montessori jeszcze za życia otrzymała na swą pracę pedagogiczną błogosławieństwa papieży: Piusa X i Benedykta XV oraz uzyskała imprimatur na prace poświęcone wychowaniu religijnemu. Niestety, jak dotąd spośród licznych prac Montessori przetłumaczono na język polski tylko jedną - "Domy dziecięce" ("La case dei Bambini"), w której problematyka wychowania religijnego jest poruszona na marginesie innych zagadnień. Teksty odnoszące się do wychowania religijnego w koncepcji Montessori można odnaleźć w opracowaniach w języku niemieckim: "Kinder die in der Kirche leben" (Dzieci, które żyją w Kościele") i "Gott und das Kind" ("Bóg i dziecko").


 DOROSŁY NIE MUSI ZASŁANIAĆ


Wywiad z CLAUDIĄ SCHMITT - założycielką Stowarzyszenia Marii Montessori dla Religijnego Wychowania Dziecka)
 
Claudia Schmitt - pracuje w Rzymie, w Instytucie Sofii Cavaletti, gdzie prowadzi wykłady i seminaria o wychowaniu religijnym a także w Centrum Katechetycznym "Dobrego Pasterza", gdzie pracuje z dziećmi. Zaangażowana jest również w pracę Stowarzyszenia Marii Montessorii dla Religijnego Wychowania Dziecka, w którym zajmuje się m. in. nadzorem merytorycznym nad ośrodkami katechetycznymi stowarzyszenia na całym świecie.  Do Polski  została zaproszona przez Krakowski Ośrodek Rehabilitacji Wieku Rozwojowego i Krakowską Fundację Na Rzecz Dzieci Niepełnosprawnych "Promyk Słońca". Tegoroczny pobyt był drugim jej pobytem w naszym kraju. Seminaria o wychowaniu religijnym w pedagogice Montessori Claudia Schmitt prowadziła na wielu kontynentach - w Afryce, Ameryce Południowej, Azji...
Katarzyna Komorowska - Skąd wzięło się w Twoim życiu zainteresowanie wychowaniem religijnym?
Claudia Schmitt. - Wychowanie religijne i religia nigdy nie były i nie są tylko zainteresowaniem. Traktuję to jako moje powołanie. Staram się angażować całym sercem w to, co robię . Ale nie mogę powiedzieć, że jest to zadanie na całe moje życie, ponieważ Bóg może powołać mnie do czegoś innego.
K.K. - Jak zrodził się pomysł założenia stowarzyszenia?
C.S. - Zaobserwowano, że dzieci - od najmłodszych lat - zachłannie poszukują doznań religijnych, odrzucając jednocześnie każdy infantylizm. Potrzebują jednak pomocy w tych najbardziej istotnych i najgłębszych doświadczeniach, by mogły przeżywać swą relację z Bogiem w podziwie i głębokiej radości. I tak zrodziły się Katechezy Dobrego Pasterza opierające się na pryncypiach koncepcji pedagogicznej Montessori. W ten sposób wśród osób zaangażowanych w pracę tą metodą powstał pomysł założenia stowarzyszenia, które ma na celu wspieranie ludzi zaangażowanych w ten rodzaj działalności oraz popularyzowanie stylu pracy katechetycznej, pozwalającego zerwać ze stereotypami w nauczaniu religii.
K.K. - Jaki jest związek sposobu pracy z dziećmi, który proponuje wasze stowarzyszenie z koncepcją pedagogiczną Marii Montessori?
C.S. - Z koncepcji Włoszki zostały wzięte podstawowe założenia pedagogiczne, niektóre pomoce dydaktyczne do wychowania religijnego oraz sposób ich prezentacji. Cała podbudowa teologiczna ma swoje źródło w tradycji żydowskiej, co pozwala lepiej zrozumieć tradycję chrześcijańską. Musimy pamiętać, że po śmierci Marii Montessori nastąpiło wiele zmian w Kościele, chociażby za przyczyną Soboru Watykańskiego II. My staramy się podążać drogą, którą zmierza cały Kościół. Stąd obecnie centralnym punktem naszej pracy jest działalność ekumeniczna.  
K.K. - W jakim systemie wartości zakorzeniona jest koncepcja pedagogiczna Montessori?
C.S. - Koncepcja ta ma swoje uzasadnienie w ramach chrześcijańskiej interpretacji świata i człowieka. Zdaniem Montessori świat i człowiek stanowią całość rozwijającą się ewolucyjnie według planu nakreślonego przez Boga. Porządek świata powinien znajdować odbicie w uporządkowanym rozwoju duchowym człowieka, któremu autorka przypisywała rolę "głównego czynnika Bożego dla dzieła stworzenia dla ziemi".
K.K. - Jak Montessori postrzega dziecko?
C.S. - W teorii pedagogicznej Montessori dziecko traktuje się jako Boży dar - i stąd wypływa szczególne poszanowanie jego godności. Jeżeli dostrzeżemy Chrystusa w dziecku, nasz szacunek dla małego człowieka będzie głęboki i święty. Zdaniem Montessori często widzi się jedyną wartość dziecka dla ludzkości w fakcie, że będzie ono w przyszłości dorosłym. A przecież jest ono ważną ludzką istotą samo w sobie już w tym okresie. Dzieciństwo jest koniecznym etapem na drodze ku dorosłości. Ten okres rozwoju człowieka jest tak samo ważny, jak i następujące po nim. Stwórca ukazał to nam przez Swojego Syna - Jezusa Chrystusa, który stał się człowiekiem, będąc najpierw dzieckiem.
 Włoszka zwracała także uwagę na to, że zarówno dorosły, jak i dziecko mają do wypełnienie swoją własną misję, osobne zadania. Zaprzeczała jednocześnie tezie, iż tylko młody człowiek potrzebuje dorosłego. Jej zdaniem także dziecko jest cenną pomocą dla dorosłego i posiada zgodnie z zamiarem Bożym twórczy wpływ na jego życie.
K.K. - Wiele kontrowersji budzi miejsce wolności i granic w pedagogice montessoriańskiej. Jakie jest ich odniesienie do pedagogiki religijnej w tej koncepcji?
C.S. - Wolność w ujęciu Montessori nie ma nic wspólnego z samowolą, ale oznacza samodyscyplinę opartą na świadomie przestrzeganych regułach życiowych i łączy się nierozerwalnie z porządkiem i ograniczeniami. Wyraża się ona poprzez swobodę wyboru przedmiotu, miejsca i czasu zajęcia, co umożliwia dzieciom samodzielne rozpoznawanie własnych potrzeb i indywidualne tempo pracy. Tak rozumiana wolność uczy decydowania, planowania pracy, przyzwyczajania do odpowiedzialności za jej organizację, przebieg i wykonanie. Swoboda dziecka ograniczona jest wolnością innych dzieci, nauczyciela oraz koniecznością zachowania porządku w otoczeniu. Gdy dziecko wykona pracę, powinno odnieść pomoc na miejsce - dopiero wtedy może zająć się następną czynnością. Pomocy dydaktycznych należy używać zgodnie z ich przeznaczeniem - nie wolno nimi rzucać, bić kolegów.
K.K. - Stąd wynika, iż zasadą pedagogiczną w koncepcji Montessori jest pokazanie granic - jakie one są i gdzie.
C.S. - Tak. Dziecko musi zrozumieć, że ograniczenia, które istnieją w otoczeniu, np. pomoce w pojedynczych egzemplarzach, reguła zachowania ciszy i porządku, dają mu wolność. Aby jednak mogło w ograniczeniach odnaleźć tę wolność, powinno poznać z pomocą nauczyciela otoczenie, jego strukturę i układ. Nauczyć się reguł zachowania w sali,  Atrium, w kaplicy,  kościele i wśród dzieci.
K.K. - Pojawiła się tutaj nazwa "Atrium". Czym ono jest i jakie ma znaczenie?
C.S. - Jest to pomieszczenie, w którym dzieci mogą pracować z pomocami w zakresie wychowania religijnego. Montessori nazywała je "przedsionkiem kościoła" i uważała, iż powinno stanowić centralne miejsce w placówce przedszkolnej czy szkolnej. Proponowała, aby jego wystrój odpowiadał kolorystycznie aktualnemu okresowi w kościele. A więc, np. w czasie Adwentu powinna dominować w wystroju barwa fioletowa - może to być obrus przykrywający stolik, świece, kwiaty w wazonie w tym właśnie kolorze.
 Atrium nie powinno być pojmowane jako miejsce, gdzie dzieci tylko siedzą, aby otrzymać religijne pouczenie, lecz jako przestrzeń, gdzie mają możliwość: uczenia się poprzez działanie, poznawania poprzez dotyk, wyciszenia, spokoju, modlitwy, podejmowania takich czynności, które pozwolą na zdobycie konkretnej wiedzy w zakresie wychowania religijnego. Także w tej dziedzinie, jaką jest wychowanie religijne, istnieje wiele szczegółów, osobliwości, których można się nauczyć, ale trzeba je najpierw "wypróbować", trzeba ich doświadczyć. A do tego konieczny jest szereg ćwiczeń, aby np. umieć uklęknąć, przeżegnać się. Są to czynności ważne i potrzebne w życiu religijnym. Kościół nie jest do takich ćwiczeń najlepszym miejscem, tam idziemy po to, aby się modlić.
K.K. - Montessori uważała, iż uczenie na drodze aktywności wymaga stworzenia odpowiedniej bazy materialnej. Jakie pomoce proponowała dla dziecka w zakresie wychowania religijnego?
C.S. - Te, które zaprojektowała Montessori, były związane przede wszystkim z wprowadzeniem dziecka w liturgię, np. dla zapoznania wychowanka z symboliką ołtarza i pojawiających się na nim w czasie eucharystii przedmiotów, Montessori zgromadziła  w Atrium zminiaturyzowane kopie rzeczywistych naczyń liturgicznych, aby dziecko mogło je  zobaczyć, dotknąć i poznać ich przeznaczenie. Inną ciekawą pomocą jest kalendarz liturgiczny objaśniający budowę roku kościelnego. Montessori zobrazowała upływający czas w formie okręgu, będącego niczym tarcza zegara, na którym drewniane tabliczki oznaczające kolejne tygodnie oznaczone są barwami odpowiadającymi danym okresom liturgicznym.
K.K. - Czy dzieci podczas zajęć mają także kontakt ze Słowem Bożym?
C.S. - Wiele uwagi poświęciła Maria Montessori wprowadzeniu dziecka w rzeczywistość objawioną na kartach Pisma Świętego. Doskonale nadają się do tego celu przypowieści ewangeliczne. Są one proste w swojej strukturze, bardzo krótkie w narracji, ale za to bogate w treść. Można przedstawiać je dzieciom już od trzeciego roku życia, posługując się metodą inscenizacji, do której są wykorzystywane płaskie sylwety.
 Centrum wszystkich przypowieści stanowią te o Dobrym Pasterzu. Dziecko poznaje dzięki nim Boga, który szuka zaginionej owcy, zagubionej drachmy, przyjmuje syna marnotrawnego. W ten sposób doświadcza, iż Bóg jest miłością, troszczy się o każdą owieczkę, a więc o każdego człowieka, szuka jej i przygarnia do swego serca. Gotów jest nawet oddać swoje życie. Wiele razy miałam możliwość obserwowania dzieci, które pracując z pomocami wykorzystywanymi w katechezach o Dobrym Pasterzu, ulegały wewnętrznej przemianie, odkrywały w sobie Bożą miłość.
K.K. - Możesz podać jakieś przykłady?
C.S. - Tak miało miejsce w przypadku chłopca chorego na raka, który bardzo cierpiał fizycznie, ale również był zraniony duchowo, co odbijało się na jego zachowaniu względem bliskich. Po wysłuchaniu przypowieści o Dobrym Pasterzu i zagubionej owcy oraz obejrzeniu sposobu pracy z materiałem w tym zakresie, chłopiec ów nie rozpoczął normalnej pracy z pomocą, lecz brał po kolei każdą owieczkę i niczym Dobry Pasterz mówił do nich te słowa, na które sam czekał i które dzięki tej historii do niego dotarły - "Nie bój się, nie jesteś sam! Jestem z tobą, kocham cię! Niczego ci nie zabraknie". Od tej chwili w chłopcu tym rozpoczęła się wewnętrzna przemiana, duchowe uzdrowienie.
 Odzwierciedleniem zranień innego dziecka była jego reakcja, pełna zdumienia i zaskoczenia, na postawę Dobrego Pasterza, który zagubioną owieczkę nie tylko nie skrzyczał, nie odtrącił, ale jeszcze ją przytulił i obdarzył miłością. Z kolei dla pewnej dziewczynki moment odnalezienia owieczki i przygarnięcia jej do serca okazał się tak piękny i ważny, że przekształcając historię, postanowiła, iż Dobry Pasterz będzie odnajdywał po kolei każdą ( a nie tylko jedną) owieczkę ze stada, by wszystkie one mogły przeżyć tę niezwykłą chwilę, mogły doznać Jego niezgłębionej miłości.
K.K. - Jaka jest rola nauczyciela, katechety w procesie religijnego wychowania dziecka?
C.S. - Zadaniem wychowawcy jest wspólne z dzieckiem odkrywanie Boga. Oczywiście, posiada on wiedzę o wiele szerszą niż wychowanek i stąd podstawowym jego celem powinno być ofiarowanie dziecku pomocy na trudnej drodze rozwoju. Nie może jednak wychowawca budować tu relacji mistrz - uczeń, pouczający - pouczany; bowiem prawdziwym Mistrzem i Nauczycielem jest Bóg. Montessori podkreślała, że dziecko i jego dusza są dla wychowawcy wielką tajemnicą. Nie sposób jej odkryć na drodze teoretycznego przygotowania. Aby poznać dziecko potrzeba modlitwy, której w procesie wychowawczym towarzyszy wnikliwa obserwacja młodego człowieka. 
K.K. - To bardzo trudne zadanie. By sprostać swojej roli wychowawca powinien odznaczać się jakimiś szczególnymi przymiotami?
C.S. - Podstawową cechą wychowawcy jest miłość do dziecka ogarniająca "jak płomień". By był do niej zdolny, musi przejść radykalną przemianę - wyzbyć się dumy, zakłamania, chęci górowania nad dzieckiem, pychy czy przejawów ciągłego niezadowolenia z niego. Montessori jako wzór stawiała nauczycielom Chrystusa - Sługę.
K.K. - Czy to znaczy, że nauczyciel ma dziecku służyć?!
C.S. - Mamy służyć tej Boskiej cząstce, która jest w wychowanku. Dzięki jej odkryciu wychowawca jest zdolny kochać dziecko i współpracować z nim z pozycji stworzenia, a nie twórcy - w myśl apelu dziecka: "Pomóż mi samemu to zrobić!" Przekładając te słowa na program wychowania religijnego mogłyby one brzmieć: "Pomóż mi zbliżyć się do Boga!" I to jest zadanie, które stoi przed wychowawcą.
K.K. - Na zakończenie proszę, abyś odpowiedziała na wątpliwości dotyczące związku Montessori z teozofią.
C.S. - Montessori spotkała się z problemem teozofii podczas swojego pobytu w Indiach. Prowadziła tam kursy montessoriańskie, w których uczestniczyli także członkowie ruchu teozoficznego. Była też goszczona w ich centrum. Nigdy jednak nie stała się teozofką, choć niektórzy z nich chcieli widzieć ją w swoich kręgach. Tak samo i ja, wykładając w ośrodkach  prowadzonych przez np. protestantów, nie staję się przez to protestantką.
K.K. - Wielu doszukuje się też w koncepcji pedagogicznej Montessori elementów New Age. Czy się z tym zgodzisz?
C.S. - Oczywiście że nie. Choć zetknęłam się z takimi poglądami. Wiemy, że człowiek jest istotą religijną, interesuje się religią. Niestety, często w swych poszukiwaniach poprzestaje na łatwych wyborach, a najprościej jest wziąć z każdego po trochu to, co najwygodniejsze i połączyć w jedno - jak to czyni New Age. Próbuje on także wykorzystać elementy pedagogiki Montessori, tak jak i czerpie z innych pedagogik. Nie można jednak wobec tego powiedzieć, że Montessori wspierała czy propagowała New Age. Myślę, że zasady jej pedagogiki są bardzo proste i czytelne, jak Biblia, z której czerpią zresztą swe źródło. Z Pisma Świętego też różne osoby czy ruchy wybierają to, co im odpowiada, interpretując je na swój sposób, nie troszcząc się o Prawdę. A to przecież w niczym nie umniejsza, nie uszczupla objawienia biblijnego.
K.K. - Dziękuję za rozmowę.
Osoby pragnące uzyskać więcej informacji na temat koncepcji pedagogicznej M. Montessori prosimy o kontakt z Polskim Stowarzyszeniem Montessori. Adres: 90-251 Łódź, ul. Jaracza 68, tel. (042) 31-98-49.


1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron