"Obywatel
Kane" rozpoczyna się sceną samotnej śmierci starca (w tym
momencie nie wiemy jeszcze kim jest), który wypowiada swoje ostatnie
słowo: "Rosebud - Różyczka" i upuszcza na podłogę
szklaną kulę - przycisk do papieru. Ta scena mimo, że w filmie
pokazana tylko raz, będzie nam towarzyszyła do samego końca
właśnie z powodu tych ostatnich, wypowiedzianych przez mężczyznę
słów. W następnym ujęciu zaskoczenie - widzimy kronikę filmową,
z której dowiadujemy się kim był starzec, a był nie byle kim,
potentatem prasowym, który na stałe zapisał się w historii
Ameryki, to Charles Foster Kane (w tej roli doskonały Orson Welles).
Kronika filmowa w skrócie przedstawia nam historię tego
nieprzeciętnego człowieka od jego narodzin aż do śmierci. Orson
Welles zastosował tu zabieg stylistyczny, który w tym czasie był
czymś zupełnie nieznanym - w pierwszych minutach filmu pokazał
zakończenie i skróconą opowieść o życiu głównego bohatera.
Zakłócił tym samym liniowość narracji, co w owych czasach było
rzeczą niespotykaną. U widza może to powodować bowiem wrażenie,
że nie zostało nic więcej do opowiedzenia. Nic bardziej mylnego -
Welles daje widzowi do zrozumienia, że to nie biografia bohatera
jest tym co warte zainteresowania, ale przyczyny, które doprowadziły
do takiego a nie innego finału. Wraz z końcem kroniki widz zostaje
przeniesiony na salę projekcyjną, między redaktorów - autorów
właśnie obejrzanego materiału. Szef zespołu - reżyser nie jest
jednak zadowolony z osiągniętego wyniku, domaga się od swoich
podwładnych czegoś szczególnego - wyjaśnienia znaczenia
ostatniego wypowiedzianego przed śmiercią Kane'a słowa -
"Różyczka" W tym celu wysyła dziennikarza, którego
zadaniem jest dowiedzieć się na ten temat jak najwięcej. Ma to
osiągnąć rozmawiając z osobami, które były najbliżej Charlesa
Fostera Kane'a. W tym właśnie miejscu zaczyna się właściwa
"akcja" filmu.
"Obywatel
Kane" to seria retrospekcji, z których każda jest wynikiem
spotkania dziennikarza z inną osobą z otoczenia Kane'a: zarządcą
"Inquierer'a" Bernsteinem, jego przyjacielem Lelandem, żoną
Susan Alexander i kamerdynerem (wyjątkiem jest tu Thatcher - prawny
opiekun Kane'a, spotkanie z którym zostało zastąpione odczytaniem
zapisków w jego dzienniku). Co ciekawe, mimo, że dziennikarz wydaje
się osobą ważną dla fabuły, Welles nigdy nie pokazuje jego
twarzy (podobnie jak twarzy reżysera / redaktora, który mu zadanie
zlecił), znamy jedynie jego nazwisko (Thompson) i słyszymy głos.
Reżyser wydaje się mówić, że w tej opowieści to nie na nich
powinna się skupiać uwaga widza. Z opowiadania każdej z osób
wyłania się trochę inny portret głównego bohatera, wzbogacony o
nowe szczegóły, uzupełniający jego wizerunek.
Kane'a poznajemy w 1871 roku jako kilkuletniego chłopca. Dowiadujemy
się, że w wyniku zapisu w testamencie jednego z klientów motelu
prowadzonego przez matkę, chłopiec dziedziczy kopalnię złota w
Colorado i cały majątek, jednakże pod warunkiem, że zostanie
oddany pod opiekę i wychowanie przedstawiciela banku zarządzającego
zapisanym majątkiem.
Twórca
wyraźnie sugeruje, że matka zgadza się na oddanie dziecka aby
zminimalizować jego kontakt z ojcem. Jest
to scena niezwykle ważna dla konstrukcji filmu, scena, która
ostatecznie
stanie się kluczem do wyjaśnienia zagadki Charles'a Fostera Kane'a.
Welles snuje opowieść o kolejach życia potentata prasowego,
właściciela kilkudziesięciu tytułów gazet, stacji radiowych,
drukarni i transatlantyków. Poznajemy
jego pierwszą i najważniejszą gazetę "Inquirer",
otoczenie, aspiracje, przyjaciela, kolejne żony, krótką polityczną
karierę, aż wreszcie historię jego symbolicznego upadku. Film
stopniowo wprowadza nas w
opowieść o wielkim człowieku, prowadząc nas od jego dzieciństwa
poprzez młodość, wiek dojrzały do późnej starości, wreszcie
śmierci.
Wraz z zaznajamianiem się z opowieścią i osobowością Kane'a,
zaczynamy rozumieć co nim kieruje, jasne stają się przesłanki
jego działania.
Wyłania się z tego obraz prawdziwie zaskakujący - obraz człowieka,
idealisty, który nie wytrzymał próby jaką postawiło przed nim
życie, stał się zgorzkniały i... samotny .Jest
w filmie scena, w której Kane wraz ze swoim przyjacielem Lelandem i
pracownikami redakcji pracują nad zawartością pierwszej strony
dziennika "Inquirer", którego Kane jest właścicielem i
redaktorem naczelnym w jednej osobie. Kane umieszcza na tytułowej
stronie Deklarację Zasad - zbiór reguł, które mają stać się
podstawą funkcjonowania gazety.
To
symbol - deklaracja wierności zasadom. Po latach Leland odsyła
Deklarację Kane'owi, a ten drze ją na strzępy ostatecznie zrywając
z ideałami młodości. Wtedy wiemy już, że Charles Foster Kane
przegrał swoją życiową batalię. Orson Welles jednak nie
poprzestaje na opowiedzeniu historii ale wskazuje również przyczynę
upadku. Co nią jest? Zabrzmi banalnie, ale to ... brak miłości.
Kane nie potrafi kochać, krzywdzony przez ojca, w wieku kilku lat
pozbawiony matczynego ciepła, wychowany przez bank nie potrafi
kochać. W obrazie uporczywie przewija się motyw niezaspokojonego
uczucia, bohater pozbawiony jej w dzieciństwie próbuje odnaleźć
jej substytut u swojej żony, próbuje ją kupić u swoich wyborców.
Jednocześnie jest jednak zbyt zachłanny, a co więcej, nie potrafi
jej wykrzesać z samego siebie. Z tego samego powodu niszczy swoją
(jedyną) przyjaźń z Lelandem, by w końcu zostać samemu i
samotnie umrzeć. Różyczka. Czym jest? Reżyser w jednym z
ostatnich ujęć filmu pokazuje dziecięce saneczki palone w piecu
przez robotników porządkujących posiadłość Kane'a po jego
śmierci. W zbliżeniu widzimy rysunek i podpis - Różyczka.
Saneczki to kolejny symbol - utraconego dzieciństwa, tęsknoty za
domowym ciepłem, miłością matki; a może po prostu ... tęsknoty
za normalnością.
Ktoś mógłby zapytać - o czym ten
film opowiada? O braku miłości, o przyjaźni, zepsuciu, upadku
ideałów, samotności czy może o potędze pieniądza. Moja
odpowiedź brzmi - nie wiem. Każdy może go odczytać i
zinterpretować na swój sposób. Na tym polega wielkość tego
filmu.
"Obywatel
Kane" został stworzony w 1941 roku przez 25 letniego reżysera
Orsona Wellesa, w tym czasie dobrze już znanego ze swoich dokonań
teatralnych i radiowych, (w tym słynnego słuchowiska "Wojna
Światów"). Był to jego debiut filmowy. Wielu znawców kina
twierdzi, że mimo swojego geniuszu nigdy już nie osiągnął
poziomu który zaprezentował w "Obywatelu..." Obraz nie
został dobrze przyjęty ani przez publiczność, ani ówczesnych
krytyków. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że wyprzedził swoje czasy, a
może pokazywał zjawisko, które do tej pory bardzo niechętnie
ukazywane jest przez twórców tzw. mainstreamu.
Postawa Kane'a jest sprzeczna z "amerykańskim mitem", jest człowiekiem, który odziedziczył fortunę, nie musiał niczego zaczynać od zera, co więcej niczego nie budował, on jak sam mówi "tylko kupował". Trudno zatem się dziwić, że przyzwyczajonym do wymachiwania flagą filmowcom amerykańskim postawa ta była nie w smak. Film został luźno oparty na biografii słynnego barona prasowego Williama Randolpha Hearsta, który dodatkowo przy pomocy swojego imperium medialnego przyczynił się do skutecznego odstraszenia publiczności. Legenda głosi, że Hearst zaproponował producentowi obrazu - firmie RKO odkupienie i zniszczenie wszystkich kopii filmu w zamian za pełen zwrot kosztów. Pozostaje tylko cieszyć się, że nigdy do tego nie doszło. Nie mniej jednak już nigdy żadna hollywoodzka wytwórnia nie pozwoliła przejąć Wellesowi pełnej kontroli artystycznej nad filmem. "Obywatel..." nie bez powodu stał się filmem niemal instruktażowym dla późniejszych twórców. Welles wprowadził zupełnie nieznany wcześniej sposób narracji rezygnując z liniowości fabuły na rzecz retrospekcji opisujących rozwój wewnętrzny postaci. Zastosowana technika filmowania, konstrukcji głębokich planów (duża głębia ostrości), mocne, ekspresyjne operowanie światłem i cieniem widoczne w świetnych zdjęciach Gregga Tolanda, oraz szeroko stosowany przez Wellesa tzw. montaż wewnątrzkadrowy (długie inscenizowane ujęcia z małą ilością cięć) zadecydowały o tym, że obraz stał się również przełomem w technice filmowej. Niepowtarzalny klimat, atmosfera tajemnicy, a przede wszystkim uniwersalna historia wsparta bezbłędną realizacją, decydują o tym, że "Obywatel Kane" pozostaje wciąż zaskakująco aktualny, mimo swoich sześćdziesięciu lat.
"Obywatela
Kane" otwiera i zamyka to samo ujęcie przedstawiające
ogrodzenie posiadłości Xanadu z tablicą, na której napis głosi
"No trespassing - wstęp wzbroniony". Ten symboliczny znak
zamknięcia świata Charlesa Fostera Kane'a i odgrodzenia się od
wszelkich wpływów zewnętrznych niech nie zniechęci jednak
potencjalnych widzów tego klasycznego filmu. Warto zaryzykować i
przekroczyć tę granicę, by przekonać się na własnej skórze jak
tworzyła się historia światowej kinematografii.