Zniknął ci dokument tożsamości lub karta? Zastrzeż go, wystarczy jeden telefon.
Skradzione czy zagubione dokumenty powinniśmy jak najszybciej zastrzec w banku. Ryzyko, że wówczas ktoś ukradnie naszą tożsamość w celu wyłudzenia pożyczki czy kredytu jest minimalne. Szybka reakcja jest najważniejsza, wystarczy jeden telefon. Zresztą warto to zrobić nawet kilka lat po zniknięciu dokumentów.
-
W zeszły weekend straciłem portfel z dokumentami i kartami
kredytowymi. Podejrzewam, że padł łupem kieszonkowca, ale
stuprocentowej pewności nie mam. Najgorsze jest to, że nie od razu
się zorientowałem - opowiada pan Kamil. W chwili kiedy nasz
czytelnik zauważył zniknięcie portfela, zadzwonił do banku, by
zastrzec karty kredytowe i dowód osobisty. Na jego nieszczęście
złodziej zdążył się już zabawić dzięki jego karcie
kredytowej.
- Nie była to duża kwota, ale jednak wydał ją ktoś inny bez
mojej zgody - opowiada pan Kamil.
Zgłoś
reklamację w banku
-
Od stycznia 2014 roku działa ogólnopolski numer do blokowania kart
płatniczych (828
828 828).
A dodając przed nim +48, będziemy mogli się również połączyć
z infolinią, będąc poza Polską - mówi Grzegorz Kondek, ekspert z
Centrum Prawa Bankowego i Informacji (CPB), który w czwartek
dyżurował przy naszym redakcyjnym telefonie. Jak podkreśla nasz
ekspert więcej informacji znajduje się na stronie internetowej:
zastrzegam.pl.
-
Zasada działania infolinii jest bardzo prosta, wystarczy, że
powiemy nazwę banku, w którym mamy konto, a automat nas z nim
połączy - podkreśla Kondek. Według niego automat jest w stanie
rozpoznać nazwę banku podaną w skrócie, czyli np. BZWBK, tak samo
jak pełną nazwę banku. - Automat bardzo dobrze rozpoznaje mowę,
więc połączy nas z naszym bankiem, nawet jeśli posługujemy się
gwarą - dodaje Kondek. Zdaniem eksperta, jeśli złodziej zdążył
wykonać transakcję zanim karta została zastrzeżona, należy
złożyć w banku reklamację.
- Banki analizują każdą
reklamację indywidualnie, ale generalnie klient, którego kartą
posłużyli się złodzieje, nie zostanie obciążony kosztami
transakcji - mówi ekspert CPB.
Nasz czytelnik zgłosił
kradzież portfela wraz z zawartością na policji, jednak obawia
się, że mimo szybkiej reakcji złodziej zdążył nie tylko
uszczuplić stan konta, ale także skraść jego tożsamość. -
Obawiam się, że zanim ruszyła machina związana z blokowaniem
moich danych, będę musiał spłacać nie swoje kredyty czy pożyczki
- mówi nasz czytelnik.
Zgłoś
kradzież w banku
-
Zaginięcie czy kradzież dokumentów tożsamości najlepiej zgłaszać
w bankach. Informację o numerach zaginionych dokumentów trafiają
od razu do centralnej bazy
danych
systemu Dokumenty Zastrzeżone - podkreśla Grzegorz Kondek z
CPB.
Od tego momentu nikt nie powinien zaciągnąć na
nasz dowód kredytu ani otworzyć nowych rachunków bankowych, bo
dzięki tej bazie danych informacja o zastrzeżonych numerach
seryjnych dokumentu tożsamości trafi do wszystkich innych banków w
kraju. Z systemu Dokumenty Zastrzeżone korzystają bowiem nie tylko
banki, ale także duża część firm pożyczkowych, operatorzy sieci
komórkowych, niektóre agencje nieruchomości czy Poczta Polska.
System ten działa od 1997 roku, a inicjatorem jego powołania był
Związek Banków Polskich.
Dla spokoju sumienia możemy
też sprawdzić, czy zdążyliśmy zastrzec nasze dane zanim złodziej
je wykorzystał. Aby to uczynić, nasz czytelnik powinien się
zgłosić do Biura Informacji Kredytowej (BIK). Tam, nasz czytelnik
powinien poprosić o udostępnienie swojej historii kredytowej. Raz
na pół roku BIK udostępnia takie informacje bezpłatnie. Jak
zaznacza Kondek, danych z BIK nie otrzymamy przez telefon ani mailem,
bo są to informacje objęte tajemnicą bankową. - Możemy zgłosić
się do ich biura obsługi klienta osobiście lub wysłać wniosek
listem poleconym - dodaje.
Do Biura Informacji Kredytowej
mogły jeszcze nie dotrzeć informacje o zobowiązaniach
zaciągniętych na dowód pana Kamila. - W takim przypadku i tak
warto sprawdzić naszą historię w BIK, by mieć ewentualny trop,
czy jakiś bank sprawdzał naszą wiarygodność - zaznacza ekspert
CPB. Jego zdaniem, jeśli okaże się, że bank czy firma pożyczkowa
badała naszą zdolność kredytową, i mamy pewność, że to ktoś
inny złożył wniosek, warto natychmiast udać się do tego banku i
zgłosić, że ktoś się pod nas podszywa.
- Jeśli
jednak oszuści nas ubiegną, musimy złożyć w banku reklamację -
mówi Kondek. I dodaje, że banki mają swoje sposoby na weryfikację,
czy kredyt został wyłudzony. Pomocne są chociażby nagrania z
monitoringu czy sprawdzanie zgodności wzoru podpisu na wniosku z
oryginałem. - Klient oczywiście nie jest pociągany do
odpowiedzialności finansowej, jeśli doszło do wyłudzenia -
zaznacza Kondek.
Wyłudzenie
po latach
Pan
Emil zgubił swój portfel i dokumenty osiem lat temu, dziś musi
udowadniać, że to nie on kupił nowoczesny sprzęt audio. Jak do
tego doszło? Nasz czytelnik nie zgłosił w banku zaginięcia
dokumentu tożsamości. - Pieniądze z portfela wyparowały, ale po
kilku godzinach dokumenty znalazłem w skrzynce na listy - opowiada.
Pan Emil był tak zadowolony, że nie musi przechodzić całej
przeprawy z wymianą i blokowaniem dowodu osobistego i prawa jazdy,
że zdarzenia nigdzie nie zgłosił.
- Okazało się, że
oszust po latach wykorzystał moje dane i w tym roku zrobił z nich
użytek przy sprzedaży ratalnej - dodaje.
Według
Grzegorza Kondka, jeżeli dane osobowe trafiają w ręce oszustów,
to mogą być przez nich wykorzystywane nawet po paru latach. Tak aby
osoby, których tożsamość została skradziona, nie skojarzyły
tego z konkretnym zdarzeniem.
- Jeśli ktoś ukradł nam
dowód tożsamości nawet przed pięcioma laty, dziś też warto
zastrzec numery identyfikacyjne dokumentu, nawet jeżeli korzystamy
już z nowych. Dzięki temu będziemy lepiej chronieni przed
oszustami - zaznacza ekspert.
Jeżeli nie pamiętamy
numerów seryjnych skradzionych dokumentów, warto sprawdzić stare
umowy, do podpisania których były one wymagane. Dowody osobiste to
nie jedyne dokumenty, które warto zastrzec w przypadku kradzieży
lub zagubienia.
- Jeśli łupem złodzieja padł nasz
paszport czy prawo
jazdy,
również powinniśmy zastrzec ich numery w bankach, by nikt nie mógł
posłużyć się naszymi danymi- podkreśla Kondek.
Aleksandra Gruszczyńska