Seria Civil War
Autor: Sushi
Link do oryginału: http://www.walkingtheplan...d=299&warning=4
Pairing: HP/SS
Przekład: Patsy
Korekta: shimatta
Zgoda na tłumaczenie: jest
Uwagi tłumaczki: Przedstawiam moje kolejne tłumaczenie. Tak, jest to kolejne Snarry, ale też opowiadanie – kolos. Seria ma dwadzieścia siedem części, więc na zakończenie w języku polskim będzie trzeba trochę poczekać. Jestem jednak zdeterminowana, żeby dokończyć tłumaczenie, które już kiedyś zostało zaczęte, ale nie jest skończone. Według mnie tak rozbudowany twór, jak ten, zasługuje na to, żeby przekazać go szerszemu gronu czytelników. Ostrzegam, że Sushi napisała go już kilka lat temu i niektóre rzeczy nie zgadzają się z kanonem (np. imiona niektórych nauczycieli). Z tego miejsca dziękuję mojej becie i zapraszam gorąco do czytania.
Część I: Wyruszając na wojnę
Delikatne pukanie do drzwi odwróciło uwagę Severusa od bólu w przedramieniu. Lord Voldemort kumulował swoje moce. Planował coś wielkiego, co zdarzy się wkrótce i nawet Snape nie mógł nic z tym zrobić. Opuścił szybko rękaw.
– O co chodzi?
Drzwi zaskrzypiały i otworzyły się. Blask płomieni z kominka odbił się w parze okrągłych okularów, otoczonych czupryną czarnych włosów.
– Mogę z panem porozmawiać?
– Wejdź, Potter. Miejmy to już za sobą. – Niewyraźnym machnięciem ręki wskazał na krzesło stojące przed jego biurkiem. – Jeśli chodzi o twoją ocenę z zeszłotygodniowego testu...
– Boli mnie blizna, profesorze.
Snape spojrzał w znienawidzone zielone oczy, teraz przekrwione i wypełnione strachem. Chciał powiedzieć coś o waleniu głową w ścianę, ale powstrzymał się.
– Powinieneś pójść do profesora Dumbledore’a, a nie do mnie.
Potter potrząsnął głową. Jego szczupłe, przygarbione ciało prawie zniknęło w fałdach czarnej szaty. Severus zobaczył w siedemnastolatku małego, przestraszonego chłopca, próbującego udźwignąć ogromny ciężar na swoich ramionach.
– Proszę, wolałbym porozmawiać z panem. – Jego zwykle silny głos teraz był prawie niedosłyszalny. – Przepraszam. Proszę po prostu powiedzieć, jeśli pan chce, żebym sobie poszedł.
Severus zamrugał. Przez chwilę zastanawiał się, dlaczego Potter chce z nim rozmawiać. Przecież chłopak nigdy nie miał szansy porozmawiać z kimś, kto przeciwstawił się Czarnemu Panu. Był rozdarty między nienawiścią ciągnącą się przez pokolenia, a swoim własnym, wyniszczającym brzemieniem. Nagle przypomniał sobie coś z lekcji mugoloznastwa.
– Gdy los i ludzie częstują mnie wzgardą, chcę miłosierdzie wzbudzić w głuchym niebie. Płaczę i żalę się na dolę twardą i klnę upadek mój, patrząc na siebie.
– Słucham?
– Nic. Chyba mogę poświęcić ci minutę, Potter.
Jego gość kiwnął głową i poprawił okulary na nosie. Usiadł na szczególnie niewygodnym, drewnianym krześle.
– Nie spałeś ostatnio, prawda?
– Niezbyt dobrze, proszę pana. Ciągle o nim śnię. – Potter przygryzł dolną wargę i rozejrzał się po słabo oświetlonym pomieszczeniu. Jego spojrzenie spoczęło na półkach wypełnionych słojami, z których patrzyły na niego martwe, puste, mętne oczy. – Nie chcę iść do Skrzydła Szpitalnego, bo pani Pomfrey da mi tylko eliksir nasenny.
– Nie zamierzałem tego sugerować.
– Och.
Siedzieli przez chwilę w ciszy. Snape obserwował swojego ucznia, gdy ten zdawał się tracić kontakt z otoczeniem. Powiedz coś, Severusie. Musiał być zdesperowany, skoro do ciebie przyszedł. Przycisnął rękę do Mrocznego Znaku.
– Profesorze, ja...
– Życie nie jest proste, kiedy wszyscy myślą, że jesteś ich wybawcą, prawda?
Harry zerwał się z miejsca i zamarł nad krzesłem. Trząsł się cały i wyglądał, jakby za chwilę miał wybiec z pokoju.
– Nigdy nie mówiłem, że jestem wybawcą, proszę pana – odpowiedział głosem drżącym z oburzenia.
– Siadaj z powrotem.
Młody mężczyzna opadł na krzesło. Przeczesał dłonią swoje gęste włosy i kiedy odgarnął je z czoła, Snape zobaczył, że jego blizna w kształcie błyskawicy była czerwona i opuchnięta. Przypominała jego Mroczny Znak. Nagle chłopak wybuchnął płaczem.
Severus Snape miał duże doświadczenie z płaczącymi uczniami, ale to zwykle on był tego przyczyną. Czuł się lekko zagubiony w roli pocieszyciela. Wyciągnął z kieszeni chusteczkę i wstał z krzesła, stając niezręcznie za łkającym chłopakiem.
– Trzymaj.
Blada dłoń zawahała się przez chwilę, po czym wzięła od niego wytarty kawałek materiału. Harry energicznie wydmuchał nos, na co Snape się wzdrygnął.
– Zatrzymaj ją.
– Dziękuję panu. Przepraszam. Nie chciałem wyjść na głupiego beksę – wykrztusił słowa pomiędzy szlochami. Wstrzymał oddech i próbował powstrzymać płacz. Udało mu się tylko wściekle zaczerwienić.
Musisz coś zrobić, Severusie. Dzieciak za chwilę się udusi. Zmarły uczeń nie będzie wyglądał dobrze w twoich aktach. Snape dotknął jego ramienia z wahaniem. Harry wzdrygnął się i odsunął.
– Nie skrzywdzę cię.
Jego serce szarpnęło się w piersi, kiedy usłyszał ból we własnym głosie. Dlaczego przejmował się tym, że jego najbardziej znienawidzony uczeń odskoczył pod wpływem jego dotyku? Jeszcze raz położył dłoń na drżącym ramieniu. Było ciepłe pod jego chłodnymi palcami. Potter podniósł dwie, równie ciepłe ręce i chwycił jego własną, obejmując ją w mocnym uścisku i opierając miękki, ogolony policzek o jego nadgarstek. Snape zamarł.
– Wszyscy myślą, że jestem odważny i potężny, i że uratuję świat. Nie rozumieją, że jestem tym przerażony. Nawet Ron i Hermiona nie przyjmują tego do wiadomości. Chodzi mi o to, że, na Boga, mam siedemnaście lat. Nie chcę znów ratować świata samodzielnie. – Zatrząsł się jeszcze silniej. – Jest tyle rzeczy, które chciałbym zrobić, ale boję się, że umrę, zanim będę miał na nie szansę.
Boję się, że umrę, zanim będę miał na nie szansę. Na Merlina, dokładnie wiedział, co czuje ten chłopak. Szpiegowanie dla Dumbledore’a wystawiało Severusa na niebezpieczeństwo każdego dnia, nie tylko z powodu Voldemorta, ale i własnych uczniów. Jeśli Draco Malfoy wspomniałby ojcu, że profesor Snape nie jest dobrym przykładem godnego szacunku śmierciożercy... Wzdrygnął się i zatopił delikatnie palce w niesfornych włosach Harry’ego. Były bardziej miękkie, niż na to wyglądały, prawie jak królicze futro.
– Jakie rzeczy chciałbyś zrobić?
Harry spojrzał na niego, a jego twarz była opuchnięta od płaczu.
– Co?
– Co chciałbyś zrobić?
Potter nadal się na niego gapił. Łzy w jego oczach zostały zastąpione przez wyraz całkowitego zaskoczenia.
– Naprawdę chce pan wiedzieć?
Wzruszył ramionami. Jakaś część jego chciała odpowiedzieć coś w stylu: Oczywiście, że tak. Przynajmniej miałbym się z czego pośmiać.
– Mogę cię wysłuchać.
Harry zamrugał.
– Nie wiem – wymamrotał, pochylając znów głowę. – Myślę, że takie zwyczajne rzeczy, jak gra dla reprezentacji Anglii w Quidditcha lub zjedzenie największej porcji lodów, które sprzedaje Florian Fortescue. No wie pan, takie, jak dla dziesięciu osób.
– Zjadłem je raz, jak byłem w twoim wieku.
– Naprawdę?
– A potem zwymiotowałem. – Dlaczego mówi o tym Potterowi?
– Fuj. W takim razie tego nie zrobię.
Ku zdziwieniu Snape’a, Potter położył głowę na jego kolanach. Tak bardzo go nienawidził, całym swoim ciałem i duszą, ale w tym dziwnym momencie czuł, że dobrze jest trzymać tego przerażonego i osamotnionego chłopca. Severus od dłuższego czasu nie czuł się tak bardzo samotny jak on.
– Chciałbym jeszcze... no wie pan...
– Co?
– Uprawiać... seks.
Nawet przez swoją szatę Severus mógł poczuć, jak twarz Harry’ego staje się gorąca.
– Po prostu nie chcę umierać bez... Nie chcę być tak bardzo samotny.
Severus poczuł ukłucie winy. On nie był prawiczkiem, odkąd skończył piętnaście lat. Mimo tego że większość jego seksualnych doświadczeń była rzadka i oddalona w czasie, nadal pamiętał przyjemność, płynącą z dotyku innej osoby.
– Nie będziesz. – Jeśli ktoś tak samolubny i sarkastyczny jak Severus Snape mógł od czasu do czasu sobie kogoś znaleźć, Harry Potter mógł spokojnie wybierać.
Harry prychnął.
– Tak, jasne. Każda osoba, którą lubiłem w ten sposób, nie widziała niczego innego, poza Chłopcem – Który – Przeżył. Chyba myślą, że mam pozostać małym, niewinnym aniołkiem do końca życia. – Harry wziął drżący oddech. – Myślę, że tylko pan mnie nie wywyższa.
– Jesteśmy trochę zjadliwi, prawda?
Harry odsunął się od Severusa, ściągnął gwałtownie swoje zaparowane okulary i wytarł je w szatę.
– Jak pan by się czuł, gdyby ludzie patrzyli na pana bliznę i myśleli, że już wszystko o panu wiedzą?
Chłopak zerwał się z wątłego, drewnianego krzesła i objął się ramionami. Tak, Severusie. Jak ty byś się czuł? Oczy setek aurorów nadal nawiedzały jego sny i nieraz mógł przysiąc, że czuje na swojej skórze chłodny dotyk łańcuchów, wbijających się w jego nadgarstki, nogi i pierś podczas przesłuchań.
– Potter?
Uczeń odwrócił głowę. Snape zacisnął dłoń w pięść, wyciągnął lewe ramię i podwinął rękaw. Mroczny Znak był doskonale widoczny na jego niezdrowo wyglądającej skórze. W niektórych miejscach naskórek był tak złuszczony, że pozostawiał po sobie czarne, obrzydliwe strupy. Harry przyglądał się Znakowi, a Snape patrzył na swojego ucznia. W jego oczach zobaczył wyraz zrozumienia.
– Mogę spytać pana o coś osobistego?
– Zależy, co dokładnie chcesz wiedzieć.
– Dlaczego dołączył pan do Voldemorta?
Severus oblizał cienkie usta. Już wiele razy zadawał sobie to samo pytanie.
– Sądzę, że... – zaczął – ... wierzyłem, iż może mnie nauczyć wielu rzeczy.
– I nauczył?
Tak dużo śmierci, tak dużo straszliwej przyjemności.
– Tak. – Jego głos był zachrypnięty, kiedy przypomniał sobie wszystkie demony, które już nigdy go nie opuszczą. Zsunął rękaw. Nie sprawiło to jednak, że zapomniał o swojej przeszłości.
Podskoczył w miejscu, kiedy smukłe ramiona Harry’ego objęły go, a rozczochrana, ciemna głowa spoczęła na jego obojczyku.
– Boże, jak ja pana nienawidzę.
Mrugając zawzięcie, Snape oparł swój policzek na włosach chłopaka, jedną ręką obejmując jego ramiona, a drugą zaciskając na jego plecach.
– Twoje uczucie jest w całości odwzajemnione.
Nagle poczuł, jak obmywa go dziwny spokój. Jednak w dole jego brzucha nadal czuł nieprzyjemne łaskotanie. Delikatnie położył usta na czubku głowy Harry’ego i pozostawił je tam.
– Pewnego dnia Anglia zyska wspaniałego szukającego.
Drobna, szczupła pierś młodego mężczyzny drgnęła w uścisku Severusa. Łzy przesiąkły przez jego szatę, ale chłopak nie szlochał tak gwałtownie i desperacko, jak wcześniej. Snape przymknął oczy.
Nagle poczuł na swoich wargach delikatny dotyk ciepłych ust Harry’ego. Odsunął się z zaskoczenia. Na jego języku nadal tkwiły słone łzy, przemieniając się powoli w pełną uczuć słodycz. Drżące palce delikatnie musnęły jego twarz. Próbował je odepchnąć, ale mógł tylko ściskać dłoń ucznia. Jego płuca nie potrafiły nabrać wystarczającej ilości powietrza.
– Potter...
– Proszę...
Harry wysunął dłoń z jego uścisku i przesunął ją na nadgarstek. Delikatnie podwinął rękaw Severusa, dopóki Znak nie był zupełnie widoczny. Z oczu Snape’a wydostały się gorące łzy, kiedy Potter muskał wargami każdy bolesny strup na jego skórze. Zadrżał nagle, nie wiedząc czy ze strachu, wstydu, czy potrzeby.
– Przestań natychmiast, Potter. Będziemy mieć przez to poważne kłopoty. – Przeraził go brak stanowczości w swoim głosie. Przyznaj, że chcesz tego tak bardzo jak on. No dalej. Boisz się?
– Próbował pan to zdrapać? – Chyba wyciąć. Podniósł głowę nieznacznie i kiwnął nią. Jego serce trzepotało w piersi jak ptak uwięziony w klatce. Próbował przypomnieć sobie jeden z tych zjadliwych, raniących i nieprzyjemnych komentarzy, dzięki którym trzymał innych na dystans i czuł się bezpiecznie. Z drugiej strony jednak, Potter nigdy nie był dla niego bezpieczny. Te ciepłe, różowe usta ponownie przycisnęły się do jego nadgarstka, zostawiając na nim mokry ślad. Dotknął tych miękkich włosów. Chłopak sięgał mu tylko do podbródka - musiał stanąć na palcach, żeby ponownie zbliżyć swoje wargi do Severusa.
– Potter... – poczuł w swoim głosie znużenie. Dlaczego z tym walczysz? Przecież wiesz, że tego potrzebujesz. Desperacko chciał mieć przy sobie kogoś, kto patrzył na niego, jak na jedną z ofiar Voldemorta, a nie jak na jego poplecznika. Teraz masz okazję! Dlaczego z niej nie skorzystasz? Tym razem, kiedy Harry znów go pocałował, odwzajemnił pocałunek, zatapiając się w wilgotnych ustach chłopaka. Ciepły, natarczywy język wsunął się pomiędzy jego wargi i mężczyzna nie mógł się powstrzymać, żeby nie podrażnić go swoim. Severus przymknął oczy i zsunął dłonie na biodra chłopaka, przytrzymując go. Oderwał się od niego, dysząc ciężko. Zwykle blade policzki Harry’ego były teraz zarumienione, a jego skóra promieniała.
– Przyszedłeś tu, żeby mnie uwieść?
Harry potrząsnął głową.
– Nie, profesorze.
Wiercił się przez chwilę. Severus mógł wyczuć silne, smukłe mięśnie szukającego, prześlizgujące się po jego ciele.
– Lubię dziewczyny... – urwał nagle, patrząc ze wstydem, ale mimo tego zwiększył uścisk na szacie nauczyciela. Snape podniósł dłoń i obrysował długim palcem kontur jego twarzy. Harry zadrżał. – Czego mógłbym chcieć od takiego brzydkiego, złośliwego, oślizgłego, tłustowłosego dra... – Severus uciszył go długim pocałunkiem, który sprawił, że chłopak jęknął.
– A pan, panie Potter... – wyszeptał, opierając czoło na czole Harry’ego – ... jest krnąbrnym, złośliwym, rozpieszczonym, okropnym, małym bachorem, który nigdy do niczego nie dojdzie, jeśli nie skończy z Quidditchem i nie zacznie się uczy...
Harry chwycił go za włosy i wepchnął swój giętki język pomiędzy chętne usta Snape’a. Gorący, szybki oddech chłopaka owionął jego twarz i połaskotał ucho.
– Będę musiał dać ci za to szlaban.
– Więc niech da mi go pan teraz.
Severus krzyknął krótko, kiedy miękkie, utalentowane usta przesunęły się na jego szyję, a ostre zęby zaczęły skubać skórę, którą tam odnalazły. Kolana zaczęły mu drżeć. Zebrał w sobie siły i poderwał Harry’ego do góry, przyciskając go do drzwi. Gwałtownym ruchem ręki zasunął ciężki zamek, który wydał z siebie metaliczny odgłos. Chwycił biodra ucznia, zataczając na nich kciukami małe, płynne kółka. Spojrzał w dół, spodziewając się zobaczyć w tych zielonych oczach strach lub niechęć. Znalazł tylko czystą ufność i niecierpliwą potrzebę. Poczuł, jak dwie dłonie na jego piersi zaczęły kreślić kontur jego żeber, naciskając na małe, wrażliwe sutki. Jedna z nich zsunęła się na jego brzuch, badając napięte mięśnie, po czym szarpnęła jego szatą.
Severus objął te gładkie ręce swoimi.
– Zwolnij.
W świecie popadającym w szaleństwo, w którym każdego przeciwnika Voldemorta czekała szybka i bolesna śmierć, każda możliwość ucieczki była warta zapamiętania. Nawet, pomyślał, z twoim największym wrogiem. Odgarnął czarne kosmyki włosów z czoła Harry’ego i pocałował bliznę w kształcie błyskawicy. Podniecony, młody mężczyzna wtulił twarz w pierś Severusa. Mistrz eliksirów pogładził delikatnie ramiona trzęsące się od szlochów. Pewnie wszyscy zawsze traktowali jego bliznę ze czcią, zamiast z czułością.
Severus rozejrzał się po zagraconym gabinecie. Każdą płaską powierzchnię zajmowały książki, fiolki i słoje z dziwnymi rzeczami w środku. Jedynym wolnym miejscem w pokoju była kamienna podłoga między biurkiem a kominkiem. Spojrzał na pelerynę, wiszącą na wieszaku, w rogu. Ponownie pocałował Harry’ego w czubek głowy.
– Daj mi minutę. – Młodzieniec jeszcze mocniej się go uchwycił, ale po chwili przytaknął.
Severus rozłożył ciężką, czarną szatę tak dobrze, jak mógł. Była trochę krótka, ale musiała im wystarczyć. Spojrzał w górę i ujrzał Pottera, wycierającego okulary rękawem. Na Merlina. Mam zamiar zrobić Bóg wie co z moim uczniem i jest to akurat Harry Potter. To jest złe z każdego możliwego punktu widzenia. Ale jeśli to jest takie złe, to dlaczego jestem pewien, że tak właśnie ma być? Wygładził ostatni róg peleryny i wstał, a po chwili wziął ponownie ucznia w swoje ramiona.
– Jesteś tego całkowicie pewien? – Harry spojrzał w górę i kiwnął głową. – Chcę, żebyś to powiedział. Jeśli nie, wyprowadzę cię zaraz z tego gabinetu i zapomnę, że to w ogóle się wydarzyło.
– Jestem pewien. – Jego głos był silny i zdeterminowany. Severus pochylił się i pocałował delikatnie te miękkie usta.
– W porządku.
Przesunął dłonią wzdłuż pleców Harry’ego przez gładki materiał jego szaty.
– Nadal pana nienawidzę.
Jego usta wykrzywił mały, złośliwy uśmiech.
– Myślę, że nie tak bardzo, jak ja ciebie.
Prawie się przewrócił, kiedy młody mężczyzna wspiął się na jego pierś i chwycił gwałtownie jego gęste, przetłuszczone włosy. Wsunął swój język do jego ust tak, jakby chciał w ten sposób wyssać jego duszę. Harry objął nogami talię Severusa, trzymając go mocno. Snape wzmocnił uścisk na wijącym się, rzucającym na oślep, całkowicie irytującym i czarującym ciele, kierując się w stronę peleryny i upadając na kolana. Potter wylądował na jego nogach, co sprawiło, że nie tylko ich piersi zderzyły się ze sobą gwałtownie. Z trudem złapał powietrze, a chłopak pisnął. To było niespodziewane. Objął plecy swojego ucznia ramionami i przyciągnął go jeszcze bliżej siebie. Młodzieniec wydał z siebie kilka piszczących odgłosów.
– Jeśli zawiedziesz jako czarodziej, możesz zawsze zrobić karierę jako królik doświadczalny.
– Ej! – Harry szturchnął go w pierś. Severus zaśmiał się i pocałował jego dłoń.
– Ale to dziwnie miła cecha u tak nieznośnego ucznia.
Pochylił się, żeby musnąć jego szyję, ale Harry pierwszy dorwał się do jego ust. Severus zadrżał, kiedy gładki język nakreślił kontur jego warg.
– Sukinsyn.
– Okaż trochę szacunku swojemu nauczycielowi.
– Dobrze, panie sukinsynie.
Harry został nagrodzony silnym szarpnięciem bioder. Chłopak znów pisnął i zanim Severus zdążył się zaśmiać, został pociągnięty do długiego, mocnego i namiętnego pocałunku. Krew buzowała mu w uszach. Jego ręce błądziły po kołnierzyku szaty Pottera, nie mogąc się zdecydować, czy odpiąć maleńkie guziki. Bawiąc się pierwszym, przez przypadek go rozpiął. Ups. Po co zostawiać resztę zapiętą? Ostrożnie odpiął następne trzy błyszczące, czarne guziki. Wsunął palec wskazujący pod kołnierzyk szaty i odchylił go, odsłaniając kawałek zaczerwienionej skóry. Severus pozwolił swoim ustom wyznaczyć cienki, wilgotny szlak na smukłej szyi Harry’ego. Chłopak jęknął.
Poczuł na swojej szyi ręce, szukające po omacku guzików. Mimo swojej wcześniejszej śmiałości, wyglądało na to, że Potter podążał jego śladami. Zastanowił się przez chwilę, czy młodzieniec oczekuje za to jakiejś pochwały. Jedną ziemistą ręką nadal masował szyję chłopaka, a drugą pokierował jego dłoń do cholernie małych haczyków, które były modne piętnaście lat temu, kiedy kupował tę szatę. Moje ubrania mają prawie tyle lat, co on. Severusie, stałeś się starym, sprośnym facetem. Ta myśl była w dziwny sposób pociągająca. Musiał pomóc Harry’emu otworzyć zapinki. Chłopak próbował ściągnąć szatę przez głowę Snape’a, ale ta nadal trzymała się mocno bioder nauczyciela.
– Musisz się przesunąć, jeśli chcesz to zrobić.
– Tu jest mi dobrze – wymamrotał Harry, przyciskając usta do jego szyi. Poczuł, jak para niecierpliwych rąk szarpie się z czarną szatą i koszulą, którą nosił pod spodem, żeby uchronić się przed zimnem lochów. Delikatnie odsunął od siebie dłonie ucznia, wywołując tym kilka odgłosów sprzeciwu. Obaj klęczeli na rozłożonej pelerynie. Mundurek Harry’ego zsunął się trochę, odsłaniając kawałek lśniącej skóry, w niektórych miejscach pokrytej ciemnymi, kręconymi włosami. Severus ponownie przyciągnął go do siebie, liżąc jego dolną wargę. Młodzieniec jęknął i znów zaczął ciągnąć czarną szatę. Musi się nauczyć cierpliwości. Snape powstrzymał go i wyciągnął długi materiał spod kolan. Złożył na ustach Harry’ego powolny pocałunek i pozwolił mu podciągnąć swoją szatę. Nie przerwał tej czynności do czasu, kiedy materiał owinął się wokół jego szyi. Severus chwycił go jedną ręką i w ciągu sekundy ściągnął przez głowę. Kiedy szata upadła na podłogę, pocałował swojego ucznia jeszcze raz, delikatnie i pośpiesznie.
Harry zachichotał. Severus uniósł brew, patrząc na niego pytająco.
– Jeśli uważasz to za takie zabawne, Potter, to możemy przestać i znów każę ci kroić żabie serca.
Młody mężczyzna potrząsnął głową, zakrywając usta dłonią. Wskazał na bokserki Snape’a.
– Nie wiedziałem, że takie nosisz.
Severus spojrzał w dół na swoją bieliznę z logo fasolek wszystkich smaków Bertiego Botta. Zarumienił się ze wstydu i przeczytał hasło reklamowe, wydrukowane dookoła bokserek: Ryzyko z każdym kęsem.
– Wiesz, że zaraz je zdejmę, prawda? – Obrzucił chłopaka spojrzeniem. – Gdybym wiedział, że dzisiejszego popołudnia będę się zajmował edukacją seksualną, założyłbym coś bardziej stosownego.
Harry nagle zbladł. Wyglądał, jakby właśnie zdał sobie sprawę z powagi sytuacji.
– Więc... robisz to często?
– Nie, nigdy.
Z drżących mięśni na twarzy Harry’ego zniknęło chwilowe napięcie. W drgającym świetle kominka wyglądał strasznie młodo i krucho. Severus pogładził kciukiem policzek chłopaka, zatapiając palce w tych niewiarygodnie gęstych, niesfornych włosach.
– Chcesz przestać?
Harry potrząsnął energicznie głową.
– Nie. Ja po prostu nigdy nie... To znaczy, w szatni i w dormitorium tak, ale...
– Jest coś, co powinienem wiedzieć o twoich majtkach, zanim się do nich dobiorę?
Na Merlina. To raczej gryfoński odcień czerwieni. Ciekawe, czy jego skóra stanie się kiedyś złota?
– Mają z tyłu logo Armat z Chudley’a – wyszeptał.
– Chciałbyś się zamienić? – Harry po prostu patrzył na niego przez chwilę, po czym zachichotał dziko, zakrywając usta rękoma. Jego oczy błysnęły zza okularów.
– Myślałem, że i tak się ich pozbędziemy.
Severus wzruszył ramionami.
– Jak chcesz.
Zsunął ręce do krawędzi bokserek i zaczął je ściągać. Harry złapał za jego nadgarstki, żeby go powstrzymać.
– Najpierw pozwól mi zdjąć jakąś część ubrania!
Snape prawie się wzdrygnął, słysząc to, ale zorientował się, że... dobrze się bawi. Siedział tutaj w samej bieliźnie, mając zamiar zrobić coś z Harrym Potterem, na czego myśl jeszcze wczoraj żyła na jego skroni drgała jak robak na haczyku. Objął chłopaka w biodrach i przycisnął swoje usta do jego. Zdołał uchwycić szatę Pottera bez znaczącej pomocy, po czym zdjął ja przez jego ramiona i głowę, przekrzywiając jego okulary i jeszcze bardziej czochrając te czarne włosy. Ześlizgnął dłonie po gładkim i smukłym ciele szukającego. Jego skóra miała odcień, którego Snape zawsze zazdrościł innym. Czarne włosy na jego klatce piersiowej zbiegały się w dole płaskiego brzucha, znikając pod materiałem pomarańczowych slipek. Z pewnością wyrósł. Oczy Harry’ego były przymknięte, a jego wargi spuchnięte i drżące z oczekiwania. Severus przebiegł wierzchem dłoni wzdłuż krawędzi majtek, ale skierował swoje palce na plecy młodzieńca, nie chcąc zrobić niczego gwałtownego. Widzisz, subtelność jest kluczem do wszystkiego.
– Przestań się ze mną drażnić...
– Hmm? – Przebiegł językiem w górę szyi Harry’ego. Chłopak wykrzyknął z przyjemności. – Musisz nauczyć się cierpliwości. – Nie mógł się powstrzymać, więc kontynuował: - Na pierwszej lekcji eliksirów powiedziałem przecież, że nie będzie tu żadnego głupiego wymachiwania różdżkami.
Snape uśmiechnął się krzywo.
– Ooo... ty...
Przewrócił Severusa na podłogę. Wyglądał na zaskoczonego tym, że nagle znalazł się na swoim nauczycielu. Prawdę powiedziawszy, Snape także był tym zdziwiony. Jego ręce nadal obejmowały ucznia w pasie. Jedna z silnych nóg Harry’ego wsunęła się pomiędzy jego uda. Zacisnął gwałtownie swoje oczy, po czym ponownie je otworzył. Jego zwykle luźne bokserki Bertiego Botta stały się nagle ciasne. Severus czuł, że Harry był w podobnym stanie, ponieważ siedział okrakiem na jego biodrach. Chłopak oparł się na obu rekach. Dyszał ciężko, a na jego górnej wardze pojawiły się krople potu. Przez dłuższy czas wpatrywali się w siebie.
– Więc co teraz?
– A jak myślisz?
Harry przygryzł dolną wargę, spoglądając nerwowo na Severusa. Mistrz eliksirów zobaczył w jego oczach ciekawość i pożądanie. Podniósł rękę i ściągnął mu ostrożnie okulary. Zmienił się w całkiem przystojnego mężczyznę. To pewnie geny jego matki. Profesor nagle zdał sobie sprawę ze swoich cienkich zmarszczek wokół udręczonych oczu i cieni na zapadłych policzkach, których nie było tam jeszcze pięć lat temu. Wiedział, że nigdy nie pasował do ogólnie przyjętego ideału piękna, ale przy tym przystojnym mężczyźnie poczuł się strasznie paskudnie. Harry pochylił się i pocałował cienkie wargi Severusa. Mężczyzna odwzajemnił pocałunek, przymykając oczy, wdzięczny za to, że zdążyli już ocenić się nawzajem. Chwycił dłoń swojego ucznia.
– Jesteś pewien, że chcesz to zrobić ze swoim brzydkim, starym mistrzem eliksirów?
– Nie jesteś stary ani brzydki. – Severus uśmiechnął się krzywo. – To znaczy, może nie trafiłbyś na okładkę Czarownicy...
- Dureń!
Snape powstrzymywał się od śmiechu, klepiąc tyłek Harry’ego. Harry pisnął z rozbawieniem i przewrócił się na bok.
– Więc mówisz, że wolałbyś zrobić to z Lockhartem, co?
Uśmiech, wypływający na twarz Pottera, całkowicie zepsuł efekt marszczenia brwi.
– Ble, nie. Jeszcze chciałby sobie ze mną zrobić całą sesję zdjęciową.
Obaj zachichotali. Kiedy ostatnio z kimś się śmiał? Dwadzieścia, trzydzieści lat temu? Ich usta ponownie spotkały się w pocałunku, kiedy złączyli razem dłonie.
– Wiesz, nie jesteś takim sadystycznym dupkiem, kiedy siedzisz tu w samych gaciach.
– A ty nie jesteś takim irytującym, małym bachorem, kiedy nie masz na sobie okularów.
– Mogę przestać je nosić.
Zrobił zeza i zaczął błądzić po omacku po ciele Severusa. Snape zaśmiał się szczerze i głośno. Nieznajomy dźwięk prawie doprowadził go do łez, ale szybko je ukrył. Nie przestrasz go. Nie pokazuj, że sam się denerwujesz. Wziął dłoń Harry’ego i przycisnął ją do swojej piersi.
– Oczywiście, że możesz, ale profesor Dumbledore miałby coś do powiedzenia, jeśli zacząłbym przychodzić na zajęcia w samej bieliźnie. – Harry próbował zwalczyć złośliwy uśmieszek, wykrzywiający jego usta. W końcu schował twarz w zagłębieniu szyi Severusa i roześmiał się do łez. – Co?
- Ryzyko z każdą lekcją.
Snape ponownie wybuchnął śmiechem. Ścisnął mocno swojego ucznia, mając nadzieję, że czupryna gęstych włosów stłumi odgłosy niekontrolowanych chichotów. Harry pachniał słońcem, wiosennym wiatrem i miękką ziemią z boiska do Quidditcha. Pod tym wszystkim mistrz eliksirów wyczuł także słodki zapach piżma. Wolną dłonią gładził plecy chłopaka. Ich ciała były tak blisko siebie. Poczuł, jak miękki, różowy język przesuwa się powoli po jego szyi. Jęknął cicho. Jedną dłonią pieścił jedwabiste plecy Harry’ego, a drugą przesunął powoli w dół, prześlizgując się po napiętym materiale, zakrywającym pośladki.
Silne ręce młodzieńca, które spoczywały do tej pory na jego łopatkach, wsunęły się pod jego znoszony podkoszulek, podwijając go i odkrywając jego bezwłosy tors. Pozwolił Snape’owi przeciągnąć go przez ramię, obejmujące jego plecy, a potem przez głowę. Severus nie poruszał się do czasu, kiedy materiał ześlizgnął się na jego nadgarstek. Kiedy podkoszulek leżał już na podłodze, chłopak chwycił dłoń mistrza eliksirów i przesunął ją na swoje pośladki. Snape zadrżał z przyjemności na to zaproszenie. Ich prawie nagie ciała ocierały się o siebie, kiedy całowali się długo i powoli, wywołując mrowiące uczucie, płynące w dół ich brzuchów. Próbował się uspokoić, ale ciche odgłosy, które wydawał z siebie Harry, całkowicie mu to uniemożliwiały. Nie był zaskoczony, kiedy poczuł natarczywe palce, zatrzymujące się na krawędzi jego bokserek i próbujące je zsunąć. Krzyknął, kiedy elastyczna gumka otarła się o jego erekcję. Harry nieznacznie się odsunął, wyglądając na przestraszonego.
– Na Merlina, przepraszam. Zrobiłem ci krzywdę?
Severus mrugnął zawzięcie, nie mogąc się skupić.
– Tylko wtedy, kiedy przestałeś.
Chwycił ręce Harry’ego i położył je z powrotem na swoich biodrach. Snape wsunął dłoń w bokserki i przytrzymał członek przy brzuchu, kiedy młodzieniec zsuwał je tak nisko, jak mógł. Chłopak chciał usiąść, ale Severus przyciągnął go do siebie i pocałował namiętnie. W międzyczasie ściągnął do końca bokserki. Jedna ręka przemieszczała się w dół jego pleców. Zatrzymała się na chwilę na jego biodrze, po czym spoczęła w miejscu, gdzie stykają się jego pośladki i udo. W drżących mięśniach napierających na jego ziemistą skórę poczuł mieszaninę podniecenia i zdenerwowania.
– Przestraszony? – Harry spuścił wzrok i kiwnął głową. – Jesteś naprawdę całkowicie pewien, że tego pragniesz? Jeśli chcesz przestać, to... – Uczeń potrząsnął głową.
– Jestem pewien.
Snape ponownie go pocałował, zatrzymując koniuszek języka na ustach Harry’ego.
– Zaraz wrócę.
Wstał i podszedł do jednej z wielu szafek w swoim gabinecie. Zamek otworzył się pod wpływem jego dotyku. Na półkach stały ciasno obok siebie wszystkie rzeczy, które kiedykolwiek skonfiskował uczniom. W rogu na samej górze stała mała fiolka. Zawierała niezwykle wydajny lubrykant, zrobiony przez chłopaka z siódmego roku, jako rezultat gry w prawdę czy wyzwanie. Wiedział, że będzie dobry na początek, w końcu poślizgnął się na nim. Jest jeszcze ważny po pięciu latach? Severus wyciągnął rękę i ściągnął zakurzoną fiolkę z półki. Lubrykant był przejrzysty i miał lekko słomiany kolor. Przeniósł wzrok na Harry’ego. Młodzieniec patrzył na niego pytająco, mrużąc oczy, ponieważ jego okulary nadal leżały na podłodze. Jest tylko jeden sposób, żeby się przekonać. Przymknął cicho szafkę i zamknął zamek.
Kiedy Severus ponownie położył się na podłodze, Harry objął go ramionami. Snape odwzajemnił uścisk, błądząc delikatnie palcami po plecach chłopaka. Odłożył fiolkę tam, gdzie mógł łatwo po nią sięgnąć. Harry spojrzał na niego swoimi rozszerzonymi, pełnymi zdenerwowania i ufności oczami. Jest już dorosły, ale nie do końca. Severusie, stałeś się naprawdę sprośnym facetem. Przycisnął usta do czoła Pottera.
– Gotowy? – Jego uczeń pokiwał głową. Zsunął ostrożnie do kolan jego rażąco pomarańczowe slipki, upewniając się, że nie zrobi nic, co mogłoby go zaskoczyć. Uwolnił się z ciasnego uścisku Harry’ego i ściągnął bieliznę do końca. Nie żartował sobie. Wolałbym jednak mieć logo Armat na tyłku, niż zapis o prawach autorskich. Położył się z powrotem i przyciągnął do siebie smukłe, gibkie ciało. Dodał Harry’emu otuchy, całując go delikatnie, po czym powiedział: – Odwróć się.
Chłopak szybko wykonał polecenie. Jego mięśnie poruszały się pod jego skórą jak woda.
– Będzie bolało?
– Trochę. Będę tak delikatny, jak tylko potrafię.
Objął go od tyłu, czując szybkie unoszenie się jego klatki piersiowej. Zanim dał ponieść się nerwom, chwycił szybko fiolkę i zanurzył w niej palec. Jego kciuk z łatwością prześlizgnął się po wilgotnym palcu wskazującym. Wygląda na to, że jest dobry. Drugim ramieniem otoczył smukły, umięśniony tors Harry’ego, opierając policzek na jego głowie.
– Powiedz, kiedy będziesz chciał, żebym przestał. – Ostrożnie przesunął nadgarstek wzdłuż boku chłopaka, po czym pogładził wierzchem dłoni miękkie pośladki. – Rozluźnij się tak mocno, jak możesz. – Zacisnął oczy i wsunął jeden długi palec do wnętrza Harry’ego. Młodzieniec wydał z siebie cichy dźwięk, coś między jękiem a piskiem. Zaczął poruszać palcem w środku, upewniając się, że jest cały pokryty cienką warstwą lubrykantu. Młody mężczyzna sapnął ciężko, kiedy Severus zdołał wsunąć drugi, a w końcu trzeci palec. – Jak się czujesz?
– Nie przestawaj.
Jego usta wykrzywiły się w uśmiechu. Rozwarł odrobinę rękę we wnętrzu Harry’ego, na co ten zakwilił cicho. Drażnił się z nim przez chwilę, gładząc delikatne ścianki, wsuwając szybko palce do środka, za każdym razem coraz bardziej je rozszerzając. Niezrozumiałe jęki i szepty zamieniły się w prośby o więcej. Zorientował się, że sprawia mu to więcej przyjemności, niż się spodziewał. Smukłe ciało zadrżało. Prośby zamieniły się w desperackie błaganie i wiedział, że byłby okrutny, gdyby odmówił tego wszystkiego chłopakowi.
– Proszę... teraz...? Proszę... proszę...
– Daj mi rękę.
Osłabione, drżące palce zaczęły szukać po omacku jego dłoni. Uchwycił je i przytrzymał na miękkich włosach, pokrywających klatkę piersiową Harry’ego. Złożył delikatny pocałunek na policzku ucznia. W tym samym czasie wyjął z jego wnętrza palce, rozluźniając je. Jego stawy strasznie zdrętwiały. Starzejesz się, Severusie, a nawet nie masz czterdziestu lat. Może powinieneś zacząć częściej wychodzić z lochów. Pocierał przez chwilę swój członek, korzystając przy tym ze skutecznego lubrykantu, który nadal pokrywał jego dłoń. Severus musiał przygryźć wargę, żeby się powstrzymać. Quidditch, Quidditch, myśl o Quidditchu. Nie, nie myśl o szukających! Do cholery jasnej! Spróbował się uspokoić, oddychając głęboko. Pragnienie gwałtownego wtargnięcia w Harry’ego znacznie wyblakło. Wolną ręką ustawił się przy jego wejściu.
Lubrykant był znacznie lepszy, niż się spodziewał. Sapnął z nagłej przyjemności, wsuwając się w całości do środka, a Harry krzyknął. Mistrz eliksirów nie wiedział jednak, czy z ekstazy czy bólu. Zatrzymał się na chwilę, obejmując mocno młodego mężczyznę. Swoją wolną rękę położył na płaskim brzuchu szukającego. Zdziwił się, kiedy Harry chwycił ją i zacisnął wokół swojego członka, zaczynając nią poruszać. Severus próbował dostosować się do jego rytmu. Czuł zawroty głowy. Ciche jęki i słodkie zapewnienia działały na niego jak narkotyk. Gładkie plecy (z trzema pieprzykami u góry, po prawej stronie, zapamiętał), pokryte cienką warstwą potu przycisnęły się jeszcze mocniej do jego piersi. Harry coraz szybciej poruszał dłonią, a Severus starał się go dogonić. Ciche jęki stawały się znacznie głośniejsze i mocniejsze. Zorientował się, że on sam wydaje wiele z nich. Harry przycisnął się do niego, błagając cicho:
– Nie przestawaj... Proszę, nie przestawaj...
Nagle krzyknął krótko. Severus poczuł, jak ciało chłopaka zadrżało i wygięło się w łuk, a jego dłoń zalała struga gorącego płynu. Syknął, kiedy głośne jęki i chaotyczne słowa Harry’ego przybliżały go do własnego orgazmu. Jednak wbrew naleganiom swojego ciała, poruszał się łagodnie i powoli. Harry rozluźnił się, a jego oddech stał się wolniejszy i głębszy. Severus ścisnął jego ciepłe, drżące dłonie.
– Musisz dać mi jeszcze chwilę.
Nie zrozumiał odpowiedzi. W kącikach jego oczu pojawiły się łzy, kiedy wysuwał się rytmicznie z gładkiego, wiotkiego ciała w swoich ramionach. Przygryzł mocno wargę, ale tym razem nie po to, żeby się powstrzymać, ale z czystej potrzeby. Nie trwało to długo, zanim świat eksplodował. Nagle oblała go fala nieuchronności, prowadząca do całkowitego zapomnienia. Krzyknął, a może tylko jęczał cicho, ale stracił kontakt z rzeczywistością. Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu ogarnęła go przyjemność, radość i błogość. Harry ścisnął jego rękę, szepcząc coś, czego nie mógł zrozumieć. Severus dyszał, obejmując najbardziej znienawidzoną przez siebie osobę na świecie i zaznał spokoju.
***
Gładził włosy Harry’ego, odgarniając z jego czoła zaschnięte od potu kosmyki włosów. Młody mężczyzna ubrany był w ślizgońską koszulkę zwycięzców Quidditcha, która należała do Severusa. Trochę marudził, ale Snape zmusił go do założenia jej, żeby uchronić go od chłodu i wilgoci lochów. Ich szaty okrywały ich jak koce, a głowa Harry’ego spoczywała na jego ramieniu.
– Tak swoją drogą, to skąd wziąłeś bokserki Bertiego Botta?
– Eee...
– Co? – Podniósł głowę i spojrzał na Snape’a.
– Profesor McGonagall dała mi je w prezencie.
– Chyba żartujesz.
Severus pocałował go w nos. Był zimny, więc przyciągnął Harry’ego jeszcze bliżej siebie.
– Nie. Przysięgła mi, że kiedy je kupowała, nie wiedziała, że są nieprzyzwoite.
– I ty jej uwierzyłeś?
– Chyba żartujesz. – Już od pewnego czasu ogarniało ich uczucie zadowolenia. Snape nie wiedział, jak długo, ale podejrzewał, że przegapili kolację. Nagle zdał sobie z czegoś sprawę. – Mój Znak już nie boli. – Spojrzał na opuchniętą skórę na lewym przedramieniu. Harry wyciągnął rękę i pogładził ją czule palcami.
– Jak to się stało?
– To pewnie jedna z psychologicznych reakcji.
Ucichli na chwilę, obejmując się nawzajem w słabo oświetlonym pokoju. Po raz drugi w tym dniu Severus przypomniał sobie coś z mugoloznastwa.
– Według legendy, kiedy spartańscy żołnierze wyruszali na wojnę, szli zawsze dwójkami. Każdy z nich był na stałe sparowany z innym wojownikiem już od czasów szkolenia. Razem trenowali, obozowali i... spali. – Spojrzał na Harry’ego. – Poza tym razem walczyli i dbali o bezpieczeństwo tej drugiej osoby. Byli bardzo potężnymi przeciwnikami.
Harry wyglądał na zamyślonego.
– Co się działo, kiedy jeden z nich zginął?
– Drugi był odpowiedzialny za pomszczenie jego śmierci.
Patrzyli na siebie przez długi czas. W końcu Harry ponownie położył głowę na ramieniu Severusa. Snape odwrócił wzrok i spojrzał na tańczące płomienie. Nie chciał teraz o tym myśleć.