Kazimierz Brodziński Żołnierz nad rzeką Moskwą

s.1 Żołnierz nad rzeką Moskwą WR. 1812 Nad zielonym Moskwy brzegiem. Brzóz się białych kilka wiesza, Szum gałęzi z wody biegiem. Wraz się z szumem wiatru miesza ; Krzyże pod nimi i niskie mogiły, Kędy rodziny umarłych złożyły. Szczęsny młodzian, co z zagona, Z pracy, chory wszedł do chatki: Trumna jego pogrzebiona Obok siostry, obok matki, A on rodzinie za zlane łzy święci Nieco chudoby i dobrej pamięci. Lecz ja, któ z bronią w ręku. Burzę obcą mi krainę. I nie w Marsa może szczęku, Ale w zaspach zimy zginę - Wiosna, co śniegi rozleje w potoki. Tylko do pomsty odsłoni me zwłoki. Zlecą się na pastwę kruki. Nieprzyjazną kość powoli. Będą rzucać obcych wnuki. Jedni drugim z swojej woli, Jeszcze bez zasług pomiędzy swojemi, Zaginę z imieniem na obcej mi ziemi. Moja niwa stąd daleka, Tam podobne brzozy rosną, Mnie Jolenta nie doczeka, Już nie przyjdę do prac z wiosną; Z białych pni brzozy krzyż niech mi po święci, s.2 Szczerych łez nieco i dobrej pamięci. Niechaj cień mój jej zagrody Opiekuńczym duchem będzie, Niech przy chacie broni szkody, Szumi w róże na jej grzędzie, Taki głos wyda, jak do niej wołałem, Kiedy już dusza żegnała się z ciałem.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron