Na karcie 10 Mieczy bywa rysowany trup, w którego wbito dziesięć mieczy. W niedawnej dyskusji nad tą kartą poradziłem Anmie, żeby "nie przejmowała się tym trupem". Problem jest jednak szerszy. Jak czytać te obrazki? Co w nich dostrzegać, co ewentualnie pomijać? Czy wszystko co tam narysowano, jest jednakowo ważne?
Żeby odpowiedzieć sobie na te pytania, po kolei rozważmy kilka kwestii.
Różnica jest taka, że treść obrazów wielkich arkanów (atutów, kart atutowych) jest w miarę ustalona, chociaż nieustannie trwa szaleńcza nadprodukcja nowych wzorów, jakby w głowach projektantów szła pustym kursem nie dająca się zatrzymać karuzela. (Dodam, że właśnie obraz rozpędzonej idącej bez sensu w kółko karuzeli wydaje mi się najlepiej ilustrować idee "zakodowane" w karcie 10 Mieczy. Dodam, że dawno przestałem śledzić tę nadprodukcję, nie mówiąc o kibicowaniu jej. Prawdę mówiąc, mało mnie obchodzą szczegóły tego zjawiska.)
Treść wielkich arkanów jest w miarę ustalona, ponieważ istnieje uznany standard, kanon tych obrazów, i są nim obrazy Tarota Marsylskiego, Tarot de Marseilles, z 17 wieku, ale jak się wydaje ostatecznie rozpropagowany dopiero w wieku 19. (Jak dotrę do szczegółów, to może więcej o tym napiszę.) Nawet jeśli ktoś ma w talii, której używa, inne obrazy, to obrazy marsylskie zna i są one rodzajem wspólnego języka dla tarocistów.
Za to nie ma standardu (kanonu) obrazów małych arkanów, czyli kart numerycznych i dworskich. Talia Waite'a (gdzie narysowano tego trupa) BYWA uznawana za kanon, ale nim nie jest i ktoś, kto jest obyty z historią tarota, tę różnicę na pewno czuje.
Ponieważ nie ma standardu małych arkanów, więc konieczna jest dalsza dyskusja - gdybym rozważał wielkie arkana, to bym w tym momencie skończył.
|
|
|
|
|
|
|
|
O ile Tarot Marsylski jest (jak powiedziałem) standardem dla wielkich arkanów, to w małych arkanach widoczna jest ewolucja.
Próby rysowania alegorycznych obrazów na kartach numerycznych były już w najstarszych włoskich taliach renesansowych, jednak pozostały ciekawostką i właściwie nie wpłynęły na "tarot ezoteryczny".
Pierwszym krokiem ewolucji, pierwszą tradycją, było znakowanie kart numerycznych liczbą symbolicznych "narzędzi" właściwego "koloru, czyli np. Dwójka Moment miała narysowane dwie monety, Siódemka Kijów siedem kijów lub buław itd. Taki stan rzeczy był w Tarocie Marsylskim. Na rysunku jako przykład karta 10 mieczy z talii Tarot Español, Heraclio Fournier 1992, która dość wiernie zachowuje wzór marsylski. Wiele wydawanych do dziś talii zachowuje też zwyczaj i te układy liczby "narzędzi" można śmiało uznać za standard, chociaż nie jedyny.
Pierwszą lub pierwszą notoryczną (= powszechnie znaną) talią, gdzie małe arkana dostały rysunki wzorowane w jakimś stopniu na wielkich arkanach, była talia Waite'a (także zwana Rider-Waite, chociaż rysunki wykonała Pamela Colman-Smith) z 1910 r.
Za trzecią wpływową talię, porównywalną co do swojej "siły przebicia", można uznać talię Aleistera Crowleya, zatytułowaną przez niego Tarotem Tota - "Thoth Tarot". (Wykonała Frieda Harris, 1943.) Opinii Crowleya nie wolno zaniedbywać, ponieważ bez jego wglądów tarot jako system, a w szczególności małe arkana, będą niezrozumiałe. Otóż Crowley, który w wielu miejscach zmienił wielkie arkana w porównaniu z marsylskimi (i zignorował wynalazki swojego starszego kolegi z zakonu Golden Dawn - Waite'a), przy małych arkanach pozostał wierny tradycji, tzn. wrócił do układów liczby przedmiotów ("narzędzi"). Ale układom tym nadał własne symboliczne znaczenie.
Crowley także gdy chodzi o małe arkana, dokonał dwóch wynalazków: po pierwsze, odkrył związki między tymi kartami a układami astrologicznymi: pewna planeta w pewnym miejscu zodiaku. Po drugie, nadał NAZWY (tytuły) kartom numerycznym. Moim zdaniem te nazwy są bardziej wartościowe niż obrazki Waite'a!
Powyższe punkty dotyczyły, niejako, obiektywnego stanu rzeczy. Na następne pytania musisz sobie odpowiedzieć osobiście i subiektywnie. Z kartami jest tak, że w pewnym momencie trzeba się z nimi UMÓWIĆ.
Ta umowa, chociaż nie masz podpisu tej drugiej strony (tzn. kart - oczywiście to dowcip) żeby działała, musi być dotrzymywana, jak każda umowa. Co oznacza, że tarocista powinien trzymać się jednej metody, najlepiej też jednej talii - i nie skakać pomiędzy sprzecznymi tradycjami.
Tarot jest - w pewnym sensie - przedmiotem magicznym, czyli jest (też "w pewnym sensie") wyprowadzoną na zewnątrz częścią twojego umysłu, jest czymś co ("w pewnym sensie"!) myśli za ciebie. (A podobno bywają też przedmioty magiczne, które działają za ciebie... podobno!) Co pociąga, że należy mu się pewien szacunek, bo inaczej przestanie (lub: nie zacznie) z tobą współpracować. Do tego szacunku należy m.i. dotrzymywanie umów.
Co obejmuje ta umowa:
- pozostajesz wierny/a jednej talii
- albo: pozostajesz wierny/a wybranej grupie, "rodzinie" talii
- albo: pozostajesz wierny/a pewnemu systemowi wyobrażeń nt. kart, więc także pewnym wyobrażeniom o tym, co one przedstawiają, co jest na nich narysowane.
Tarot jako współdziałający z tobą przedmiot magiczny może być w różnym stopniu "zlokalizowany" czyli "zmaterializowany": może to być pewna określona talia, a więc pewien konkretny materialny przedmiot. Może to być talia w sensie jednego dzieła, np. ktoś "ślubuje wierność" talii marsylskiej - i wtedy jej się trzyma, chociaż to będą różne wydania i różne karty jako materialne przedmioty. Ale to może też być pewna grupa talii, które coś łączy, np. to że jeśli stawiasz sobie przed oczami jednocześnie karty z kilku wybranych talii, to dopiero wspólnie niosą one dla ciebie sens.
Powtarzam, w tym najważniejsze jest, jaki sens mają karty dla ciebie. Tarot jest przedmiotem magicznym, a sens przedmiotu magicznego polega na umowie. Albo, co na jedno wychodzi, na twoim wyborze. Tak jak zwykle w magii, twój wybór stwarza pewną rzeczywistość. To samo czyni twoja umowa z kimś lub czymś. (W magii nie ma martwych przedmiotów.)
Dalej mogę mówić (tylko), jak to jest u mnie. To znaczy, jakich ja dokonałem wyborów i jakie zawarłem umowy. Otóż:
Cenię Tarot Marsylski, szczególnie jako standard obrazów wielkich arkanów, chociaż takie, jak je noszę w głowie, są one otoczone otoczką (jak elektrony widziane przez mechanikę kwantową są otoczone otoczką wirtualnych fotonów) pewnych obrazów, które z czasem nazbierały się wokół marsylskich "rdzeni".
Kilka obrazów marsylskich uważam za fałszywe, albo - raczej - za nie dość ostro rozpoznane w historycznym procesie odkrywania tarota. Za taki uważam obraz Diabła, XV (i chętnie zastępuję go obrazem sowionogiej nagiej Inany), a także obraz Kochanków, VI, który zastępuję sceną ślubu.
Nie idę drogą Crowleya w wielkich arkanach. Nie uważam też, żeby modyfikacje, które w wielkich arkanach wprowadził Waite, były warte trzymania się ich: ten Głupiec nad przepaścią, Śmierć na koniu - te pomysły są przypadkowe i dowolne.
Co do małych arkanów, zwłaszcza kart numerycznych, mam wypracowany system, który wydaje mi się całkiem sprawnie działać w moich "rękach", a który polega na odpowiedniości między małymi arkanami a punktami zodiaku: punktami 3, 5 i 7-krotnymi. Punkty 3-krotne to oczywiście znaki zodiaku, a raczej ich punkty początkowe. Punkty 3 i 7-krotne odpowiadają kartom numerycznym, punkty 5-krotne kartom dworskim. (Mimo wielu lat poszukiwań nie znalazłem podobnej astrologicznej odpowiedniości dla wielkich arkanów. Jako symbole wydają mi się nie mieć systematycznego związku z astrologią, chociaż oczywiście cząstkowe podobieństwa są.) Układy punktów 3 i 7-krotnych, w połączeniu z kartami, przypominają enneagramy.
Akceptuję i włączam do swojego systemu w zasadzie wszystkie Crowley'owskie tytuły małych arkanów. Chociaż przy niektórych modyfikuję ich sens. Akceptuję też Crowley'owskie analogie astrologiczne, chociaż nie uważam ich za jedyne i trzymam w umyśle równolegle z własnymi.
Żadnej ze znanych mi talii nie uważam za reprezentatywną dla systemu, który mam w umyśle. Ponieważ w praktyce (do rozkładania na pytania) posługuję się kartami Sheridana (które są wariantem Waite'a), czasem Waite'a, czasem - rzadko - Crowleya, to rysunki na tych kartach przyjmuję jako ilustracje idei kart - ale tylko wtedy, kiedy pasują do mojego właściwego systemu - tego nienarysowanego. Niektóre obrazki zgadzają się z ideą zachwycająco, np. obraz kamieniarza z młotkiem na Trójce Monet u Waite'a i Sheridana. Ale należąca do tej samej serii Trójka Mieczy została przez Waite'a, przepraszam za słowo - spartaczona. On jej nie zobaczył! Na swoje usprawiedliwienie dodam, że ja też wielu kart nie widzę, tzn. nie znam dla nich odpowiednich ilustracji, chociaż znam wiązkę idei, które mi się z daną kartą kojarzą i ta wiązka idei wydaje mi się dobra. Ale "rysowalnego" rysunku dla kilku kart nie mam.
Cenię i akceptuję Crowleyowskie obrazy kart dworskich, chociaż mam do nich dystans, tzn. nie uważam ich w całości za własne. Uważam je za dobre i możliwe ilustracje tych kart, ale nie daję im mojego 100% poparcia.
Gdybym sam projektował talię kart, to niektóre karty miałyby w tej talii kilka wariantów. Karta Diabeł XV miałaby nawet trzy warianty: tradycyjny, gdzie jest rogate demonium z przykutymi nagimi kobietą i mężczyzną, po drugie, Inanę, po trzecie obraz spotkania z chtonicznym przodkiem. Tytuły za każdym razem byłyby inne i odpowiednie do treści.
W tych wykładach, które tu zamierzam prowadzić, chcę pokazać, jak to jest w przypadkach poszczególnych kart.
Kartę "trup przebity 10 mieczami" uważam za - przez Waite'a - nieudaną. Więcej, Waite skrzywił sobie obraz całego koloru Mieczy. Zagrał je z fałszywej nuty, miał złą ideę na starcie i dlatego kolejne karty wychodziły mu coraz mniej trafione. Właściwie tylko dwójka mu się udała. Waite przyjął najwyraźniej, że emblematyczny miecz oznacza narzędzie wojny, zabijania, i od tego poszedł w skojarzenia: cierpienie, klęska, śmierć, destrukcja, tragedia. I te skojarzenia w kolejnych kartach eskalował, ale skoro już w czwórce przedstawił trupa w trumnie, to co dalej mógł wymyślić? Więc na koniec, w dziesiątce, wyszedł mu trup 10 razy zabity.
Udała mu się Dwójka Mieczy, widać też, że właściwa idea usiłowała się do niego przebić także w czwórce, piątce (wyraźnie!), trochę w szóstce i siódemce. Ale trójka jest nietrafiona całkiem, a na ósemkę, dziewiątkę i dziesiątkę po prostu nie warto patrzeć.
Zmienia się perspektywa, gdy przyjmiemy, i chyba słuszniej, że miecze w kolorze Mieczy są symbolem przede wszystkim żywiołu powietrza, więc także jego "ludzkich" korelatów: myśli, intelektu, naukowego poznania, które "kroi" swój przedmiot jak skalpel anatoma ciało. Ale to już temat na osobną opowieść.
I wolno, i nie wolno. Z jednej strony nie wolno, ponieważ przedmiot magiczny, do którego masz negatywny stosunek jakiegokolwiek rodzaju, nie będzie dla ciebie pracował. Nie wolno (i nie warto!) także dlatego, że wierność drodze i pilne powtarzanie po nauczycielu (może nim być książka, może być autorytet z innej epoki, może nim być Waite...) są jedną z najlepszych gwarancji i warunków powodzenia - i w tarocie, i w magii w ogóle. Jeśli negatywnie osądzasz karty tarota, to się ich po prostu nie nauczysz.
Z drugiej strony, jest przecież tak, że talii jest wiele (prawie nieskończenie wiele!), a pracujesz (zapewne...) z jedną, więc tę jedną musiałeś/aś jakoś kiedyś wybrać. Wybrawszy, odrzuciłaś/eś inne, a to był akt krytyki! Głosowanie nogami. Inne podobały ci się mniej, albo odrzucało cię od nich. Z czego wynika, że "władzy" krytykowania nie możesz w sobie wyłączyć.
Zalecam jakiś rozsądny kompromis. Jeśli widzisz, że ty byś narysowała/a pewną kartę lepiej lub inaczej, zachowaj jednocześnie szacunek dla autora, który w jakiś sposób, może ułomnie, ale jednak jakąś "twarz" tej karty odkrył - i może było to największe dokonanie jego życia. Takie rzeczy w magii należy bardzo szanować. Idąc magiczną drogą wspierasz się na dziełach tych, którzy szli przed tobą. Po drugie, nie krytykuj nie mając nic w zamian. Dopiero wtedy, kiedy zobaczysz lepszą ideę, a raczej ideę, która wyda ci się lepsza. A wtedy też poczekaj, aż ta nowość ułoży ci się w umyśle. Oczywiście wszystkie te reguły nie obowiązują tych, którzy karty i inne rzeczy po prostu widzą, i którzy po prostu wiedzą co i jak jest. (Dla jasności: ja nie mam takiego talentu i żeby coś znaleźć, potrzebowałem nawet wielu lat.)
Systematyczne wykłady o kartach tarota zaczynam od małych arkanów, małe arkana od kart numerowanych, a te - od dwójek.
Chociaż wszyscy to wiedzą, to jednak, skoro mamy kurs, czyli zaczynanie od początku, wyliczę, z czego składa się talia tarota:
karty atutowe, czyli wielkie arkana ...... 22 karty
karty pozostałe czyli małe arkana ..... 56 kart
podzielone na 4 kolory ..... po 14 kart
w każdym kolorze:
karty dworskie .... 4 karty (Rycerz, Król, Królowa, Walet), razem 16
karty numerowane (lub: numeryczne) .... 10 kart od asa, przez dwójkę do dziesiątki - we wszystkich kolorach 40.
Suma się zgadza: 40+16+22=78 - tyle jest kart w talii tarota.
Sam system, czyli układ kart, czasami używany jako gra, obecnie po polsku zazwyczaj nazywany jest tarot i wymawiany tak jak się pisze, z akcentem na "a" i wyraźnym "t" na końcu. Zdarzają się osoby ze starszego pokolenia, które tę nazwę pisza tak samo, tarot, ale wymawiają z francuska (bo ta nazwa jest oryginalnie francuska): "taro", z akcentem na "o" i bez "t" na końcu. I nie odmieniają: mówią: "talia taro", "karty taro".
Angielska nazwa jest pisana tak samo, "tarot", ale wymawiana jeszcze inaczej: 'tereu', jak można to w przybliżeniu zapisać, z akcentem na pierwszą sylabę.
Starsza od francuskiej jest nazwa włoska tych kart: w liczbie mnogiej tarocchi (czytaj: 'tarokki'), w liczbie pojedynczej tarocco ('tarokko'). Od tego pochodzi starsza polska nazwa tarok.
Niektórzy w Polsce starają się odróżniać: że tarok to gra karciana wymagająca specjalnej talii, innej niż brydżowa, i dziś już u nas nie grana - natomiast tarot to talia do wróżenia i innych "ezoterycznych" czynności. To odróżnienie nie wydaje mi się słuszne. Tarok i tarot to prostu synonimy czyli to samo. Jest to określenie tego samego przedmiotu - talii kart i zarazem gry w nie, tyle że w jednej wersji przejęte z włoskiego (tarok), a w drugiej z francuskiego (tarot). W obu przypadkach dopasowano wymowę do polskich nawyków.
Skąd się wzięło we włoskim słowo "tarocchi", nie wiadomo; możliwe że jest to zapożyczenie z arabskiego taraha - odrzucać, zabraniać. (Tak podaje www.etymonline.com/ - angielski Online Etymology Dictionary.) Karty i gra są jednak wcześniejsze niż ta nazwa i z początku zwane były (po włosku, w języku kraju w którym zostały wynalezione) trionfi, czyli "tryumfy". Nazwa ta była uzasadniona tym, że w grze jedne karty "tryumfowały" nad innymi, a po drugie, ryciny umieszczone na kartach nawiązywały do scen i postaci występujących w pochodach tryumfalnych, które z wielką pasją inscenizowano we włoskich miastach w epoce renesansu. Echem tej pierwszej nazwy jest istniejący do dziś karciany termin "tryumf, karta tryumfowa", chociaż o taroku raczej gracze w karty zapomnieli.
Słowo tarots, czyli tak samo po francusku i po angielsku liczba mnoga, "taroty", bywa też używane w sensie 22 kart atutowych tarota, o których sądzi się, że zostały wynalezione osobno i wtórnie dołączone do talii "zwykłych" kart, czyli pozostałych 56. (W wersji brydżowo-pokerowej: 52, plus nadobowiązkowe dżokery. Talia zwykłych kart nie ma Rycerzy.)
Starsza historia kart do gry sięga do wczesnośredniowiecznych Chin, gdzie karty do gry powstały jako tani papierowy zamiennik gry w domino.
Cztery serie kart nieatutowych, czyli małych arkanów, przyjęło się nazywać kolorami. Przyjąłem następujące ich nazwy, obok nazwy inne, zamienne:
kolor |
inne nazwy |
żywioł |
Kije |
Buławy, Różdżki, Pałki |
ogień |
Puchary |
Kielichy |
woda |
Miecze |
|
powietrze |
Monety |
Denary, Pentakle |
ziemia |
Na dwie części tarotowej talii można mówić: wielkie arkana, małe arkana. Słowo arcanum, l.mn. arcana, po łacinie znaczy tajemnica. Po polsku odmienia się jak "muzeum", czyli arkanum, arkana. (Nie "arkan"! - to częsty błąd. Arkan to lasso u Tatarów.) Ktoś kiedyś wprowadził snobistyczną modę na pisanie: "Major Arcana" i "Minor Arcana", co jest całkiem niepotrzebnym wtrętem z angielskiego i chyba, jeśli ktoś już musi, powinno być czytane z angielska przez "dż" - "mejdżer"? Przy okazji: w sporach czy coś pisać z dużej litery czy z małej, nie będę się wypowiadać, niech każdy czyni jak mu jego duch podpowiada.
Jak nazywać poszczególne karty, zwłaszcza z wielkich arkanów, będę pisać jak przyjdzie na nie kolej.
- Ponieważ w ogóle postanowiłem zacząć od małych arkanów, jako mających wewnętrzną strukturę i porządek. Wielkie arkana są bardziej "dzikie", bardziej chaotyczne i mniej niż małe arkana odwołują się do rozumu, bardziej zaś do intuicji. Dlatego łatwiej zacząć od małych. Kartami o najniższym numerze są wprawdzie asy, ale ich symbolika jest na tyle ogólna, że znowu łatwiej jest zacząć od kart bardziej jednoznacznych. Tak padło na dwójki.
Dwójki wyrażają pewną bardzo ogólną, przejawiającą się w świecie zasadę, mianowicie: zasadę łączenia.
Wszędzie, gdzie jakieś byty dotąd istniejące osobno łączą się w jedno, tam wprawne oko tarocisty widzi przejaw "energii" tarotowych dwójek.
Zasada łączenia szczegółowo wyraża się różnie, na cztery sposoby, zależnie od żywiołu czyli tarotowego koloru:
Dwójka Kijów |
ogień |
siła atrakcji - przyciąganie przez kogoś, kto jawi się wartym przyłączenia się do niego |
Dwójka Pucharów |
woda |
zlewanie się w jedno, rozpuszczanie wzajemnych granic, rozpraszanie dzielących barier (co dobrze oddaje angielskie słowo "to merge") |
Dwójka Mieczy |
powietrze |
umowa, rozejm, powołanie wspólnej zasady, "dalej już razem, ale wciąż oddzielnie", rozgraniczenie wpływów, wzajemne uznanie |
Dwójka Monet |
ziemia |
połączenie przez wejście do wspólnej struktury, powołanie nadrzędnej struktury, hierarchia, uszeregowanie |
Jak widać, znaczenia poszczególnych kart, czy zapisane w nich idee, są wyrazem wspólnej i wyraźnie wyrażonej zasady (właśnie zasady łączenia się) - ale zarazem tak samo wyraźnie różnią się między sobą. W dalszych wykładach zobaczymy, że ich znaczenia, podobnie, różnią się i nie zachodzą na znaczenia innych kart. Symbolika tarota jest zdumiewająco precyzyjna!
Tu koniecznie przypomnę tytuły i astrologiczne atrybuty, które Dwójkom (i innym małym arkanom) przypisał Aleister Crowley w książce "The Book of Thoth":
karta |
Tytuł angielski |
przekład polski |
astrologicznie |
Dwójka Kijów |
Dominion |
Zwierzchnictwo |
Mars w Baranie |
Dwójka Pucharów |
Love |
Miłość |
Wenus w Raku |
Dwójka Mieczy |
Peace |
Pokój |
Księżyc w Wadze |
Dwójka Monet |
Change |
Zmiana |
Jowisz w Koziorożcu |
Dwójka Kijów ujawnia coś, co będzie jako charakterystyczny motyw przewijało się w wyższych Kijach: mianowicie wpływ-działanie przeważającej osobowości. Działanie siły osobowości. To jest właśnie ta duchowa iskra, poprzez którą żywioł ognia przejawia się w świecie ludzkim.
W Dwójce Kijów jedna istota przemawia do drugiej, przekazuje jej sygnał, impuls: "chodź za mną". Zasada łączenia, która się dzieje w Dwójce Kijów jest zawsze niesymetryczna: tu ktoś IDZIE ZA kimś - a właśnie ta relacja jest niesymetryczna: jest wiodący i prowadzony, jest przyciągający i pociągany, jest ten, kto ściąga uwagę i ten, kto poddał się urokowi tamtego. Słowa "idź za mną" i Crowleyowski tytuł Dominion przypominają legendę o Jezusie i S. Piotrze, znaną choćby z "Quo vadis" Sienkiewicza, kiedy Piotr uciekał z Rzymu, zastąpił mu drogę Jezus, którego Piotr zapytał "Quo vadis, Domine?", dokąd idziesz, Panie?, i dostał w odpowiedzi rozkaz: "Vade mecum" - idź ze mną. Można też powiedzieć, że w tamtym momencie Piotr został "uwiedziony" przez Jezusa. "Dominion", tytuł karty, należy rozumieć więc nie jako "zwierzchnictwo" w sensie prawnego podporządkowania, tylko jako poddanie się czyjemuś urokowi, uznanie czyjejś nad sobą wyższości, choćby wyższości takiej, która polega na tym, że tamtą osobą interesujemy się bardziej niż czym/kim-kolwiek, i interesujemy się nią - dla niej. A nie z jakiegokolwiek innego powodu. Karty Kije są zawsze skrajnie osobiste. W nich nie ma uogólnień.
Od trochę innej strony przedstawia sens tej kartę astrologiczny symbol Mars w Baranie - reprezentuje on ruch, który toruje drogę poprzez bezruch lub chaos. Ten strumień ruchu (Mars w Baranie) działa przyciągająco i przez to łącząco: lgną do niego ci, którzy "idą za" Marsem w Baranie, uwiedzeni zostają przezeń.
Dwójka Pucharów odsyła do żywiołu wody - do wodnego środowiska, w którym wszystko zlewa się ze sobą w jedno. Gdzie ta sama woda jest zarówno na zewnątrz osobnych (żywych) istot, jak i wewnątrz nich, stanowiąc wnętrza ich ciał lub komórek. Gdzie czyjeś "wnętrzności" przelewają się od jednej istoty do drugiej. Gdzie jedno od drugiego nie może się izolować. Tu ciekawe jest że słowo to, "izolować", wzięło się od włoskiego słowa isola - wyspa, więc tu także jest zawarta wiedza, że woda łączy, i dopiero trzeba wyjść poza wodę, że doświadczyć tego, co izoluje.
Przy tej karcie nie ma jednej strony aktywnej i drugiej strony ulegającej - relacje są symetryczne, wszyscy zamieszani w ten ruch łączą się w jedno, zlewają się razem - zarazem to co ich dzieliło, izolowało, rozpuszcza się we wspólnym rozpuszczającym medium.
Brak asymetrii - że nie ma tutaj "A" i "B" - sprawia, że zawsze zachodzi podejrzenie, że stron, istot, biorących udział w łączeniu się w stylu Dwójki Pucharów, jest więcej niż dwoje! Dlatego w życiu ludzi ta karta symbolizuje nie tyle "porządną", monogamiczną miłość, co raczej jakąś zbiorową wspólnotę uczuć, emocji i fascynacji. Ta Dwójka ma swoją groźną stronę - grozi zniszczeniem jednostki, która oto rozpływa się w zbiorowej, powiedzmy to sobie, orgii. Jest w tym pewien aspekt Złego: ten, który tropił René Girard w książce "Kozioł ofiarny" (zob. o tym w Tarace "Strukturalistyczny Zbawiciel") i nazywał "odróżnorodnieniem".
Jako karta wskazująca na miłość, Dwójka Pucharów przez to oznajmia, że tej miłości, emocjonalnego poruszenia, jest za dużo jak na zwykły związek dwojga - że jest tu jakiś nadmiar, który może być twórczy, porywający, fascynujący, zapładniający (także duchowo), ale i zagrażający, chaotyczny, grzeszny itd.
Wenus w Raku dobrze oddaje ten nadmiar; podobny sens w astrologii ma wszelkie połączenie Wenus i Księżyca.
Dwójka Mieczy sprzeciwia się Dwójce Kijów o tyle, o ile mówi o relacji znów symetrycznej: sensem tej karty jest umowa, ugoda, przyjęcie wspólnych ustaleń i położenie miedzy sobą obustronnie respektowanych granic. Więc jest symetria, obie strony w umowie są równe. Ale jest to inna symetria niż Dwójce Pucharów, ponieważ w tej karcie jednoczące się strony trochę się lubią, a trochę nie lubią, trochę się przyciągają a trochę odpychają, inaczej niż w Dwójce Pucharów, gdzie się bezwzględnie lubiły, aż do własnej jednostkowej zatraty w całości. Strony Dwójki Mieczy lubią się na tyle, żeby coś wspólnie ustalić, a nie lubią się przy tym, bo jednak pozostają rozdzielone, osobne.
Zwróć też uwagę na to, co powtarza się we wszystkich Mieczach: ugodzenie się, zawarcie ugody, jest aktem rozumu, rozsądku - same emocje nie wystarczą. W Crowleyowskiej astrologicznej analogii, Księżyc wyraża siłę i dążenie do złączenia, żywioł powietrza jest medium izolującym, trzymającym z osobna i na dystans, znak Wagi zapewnia symetryczną sprawiedliwość relacji: każdemu to, co należne.
Dla tych, którzy boją się Mieczy (a bał się ich nie byle kto, bo Waite, obmyśliciel słynnej talii) wskazówka: w tej karcie nie ma nic więcej negatywnego niż w jakimkolwiek innym symbolu!
Dwójka Monet wyraża ideę zjednoczenia przez wejście do nadrzędnej struktury. Zaczątek tej struktury widać już w Dwójce Kijów, gdzie "drugie" idzie za "pierwszym". Tutaj uczyniony został dalszy krok: oto wszyscy są tu ustawieni w hierarchicznych relacjach, każdy do każdego. Karta ta opisuje sytuację, gdzie każdy ma kogoś, komu podlega i kogoś, kto jest mu podporządkowany. Sensem tej karty są wszelkie struktury, hierarchie i porządki - po niemiecku Ordnung. Także korporacje, kościoły, urzędy i armie. Porządek być musi - Ordnung muss sein! - mogłoby być hasłem tej karty. Nie podkreślam tego bardziej, bo także inne karty Monet kłaść będą nacisk na porządek i sztywną instytucjonalność.
W astrologicznym symbolu Crowleya znak Koziorożca oznacza organizację, porządek i strukturę, Jowisz w tym znaku - siłę do działania i panowania, która z tej organizacji wynika. Jowisz w Koziorożcu to także "mania wielkości", pęd do ekspansji, którym organicznie zarażone są wszystkie struktury. Ale planetarnym odpowiednikiem znaku Koziorożca jest Saturn, który wyraża drugą stronę medalu organizację: jej skłonność do kostnienia, sztywnienia, martwienia. Warto pamiętać o tych dwóch sprzecznych tendencjach, które targają ta pozornie statyczną i zrównoważoną kartą. Z powodu tych skrajności, Crowley zatytułował ja "Zmiana".
Każda karta małych arkanów ma swój odpowiednik w punkcie 7-, 5- lub 3-krotnym. Odpowiednikami Dwójek są punkty siedmiokrotne w 21 3/7° = 21°26' znaków stałych:
karta |
punkt |
aspekt do punktu kardynalnego |
żywioł punktu |
Dwójka Kijów |
21°26' Byka |
septyl (1/7) do pktu kard. 0° Barana |
ogień |
Dwójka Pucharów |
21°26' Lwa |
septyl (1/7) do pktu kard. 0° Raka |
woda |
Dwójka Mieczy |
21°26' Skorpiona |
septyl (1/7) do pktu kard. 0° Wagi |
powietrze |
Dwójka Monet |
21°26' Wodnika |
septyl (1/7) do pktu kard. 0° Koziorożca |
ziemia |
Podczas gdy tarotowe Dwójki rozważały problem: jak się połączyć z kimś, jak się zjednoczyć, jak iść razem? - to Trójki rozważają problem:
Jak ruszyć z miejsca? Jak zacząć? Jak wyjść od siebie, z siebie, ku zewnętrznemu światu, ku Czemuś/Komuś Innemu?
A także:
Jak to zrobić, żeby coś (szczególnego) zaczęło się dziać?
Jak widać, problem Trójek jest pierwotniejszy, bardziej elementarny od odpowiedniego problemu Dwójek. W logicznym porządku dziania się rzeczy Trójki są jakby wcześniejsze niż Dwójki, reprezentują wcześniejszą fazę dziania się. (To nie powinno nas dziwić, ponieważ karty Tarota NIE są ustawione w jakiejś prostej, rosnącej, postępującej kolejności. W istocie tworzą złożoną sieć relacji i porządków.)
Trójki rozważają więc problem startu. Coś "sobie jest", pewien stan rzeczy trwa, i w pewnym momencie powstaje problem, jak ten stan zmienić. Jak w istniejącym strumieniu ustalonych wydarzeń uczynić wyłom i wprowadzić nową jakość?
Z takimi problemami spotykamy się wciąż i wciąż. Przykład: Jestem sam, żyję sobie jakoś, ale właściwie przydałoby mi się mieć jednak tę drugą bliską osobę... której nie ma. I nigdzie gdziekolwiek się obrócę, nie widzę rokującego partnera czy partnerki. Pustynia. Żaden krok nie prowadzi w kierunku przemiany z singla w związanego-z-kimś. Na zdrowy rozum nic takiego nie ma prawa się wydarzyć!
Albo nie mam pieniędzy. Nie to że całkiem, bo na jakie takie życie starcza, głodny nie chodzę, ale chciałbym jeździć samochodem albo grać na play-station, albo na wakacje pojechać do Egiptu. Ale nie mam za co i co więcej w otaczającym mnie świecie i w moim strumieniu życia nie widzę żadnego punktu, od którego mogłaby ruszyć przemiana z obecnego stanu umiarkowanych dochodów do oczekiwanego stanu dochodów wysokich. Znowu: nie widać tego punktu przemiany!
Albo... nie umiem żeglować, nie płynąłem jachtem, nie wiem jak to się robi, nie wiem jak się do tego zabrać... I w moim obecnym świecie nie widzę punktu z napisem: "zapisywanie na żeglarza".
Podobne przykłady można mnożyć i mnożyć. Jednak wbrew tym przykładom, w świecie i w życiu poszczególnych ludzi zmiany zachodzą. Czyli musi w końcu przyjść moment, w którym dzieje się coś takiego, że widać, że pewien wycinek świata chce się zmienić. Że coś dojrzało do zmiany. I ten moment właśnie, tę fazę dziania się, uchwytują Trójki tarotowe. Trójki pokazują fazę, która polega na tym, że coś dojrzało do zmiany. Że coś, pewien byt, właśnie oto schwytaliśmy na gorącym uczynku zabieranie się do zmiany.
Trójki to moment-faza inicjacji, sam początek ruchu idącego ku przemianie. To jest przemiana widziana w świetle (albo: w cieniu...) bezruchu, z którego się wyłoniła.
I jak zwykle w Małych Arkanach Tarota, idea Trójek - gotowość do przemiany - zostaje rozwinięta, zróżnicowana na cztery "różności" zależnie od żywiołów.
Karta żywiołu ognia. Jak zwykle przy Kijach, mowa tu jest o wewnętrznej iskrze człowieka (iskrze jego wewnętrznego ognia) - która czeka, aby rozpalić się w ogień czyli entuzjazm. Proces, który obrazuje Trójka Kijów, to obudzenie się (zapalenie) w kimś, w czyjejś duszy, woli do działania - woli aktywności. 3 Kijów to jest uchwycenie momentu, kiedy ktoś nie-działający, bierny, żyjący sobie ot tak - przemienia się w kogoś, komu się chce, kto staje się aktywnym, chcącym, pełnym woli; w kogoś, kto za chwilę ruszy do akcji.
Na typowe dla trójek pytanie "jak to się stanie, że się coś zmieni?" - Trójka Kijów odpowiada: w tobie zapali się ta iskra, która każe ci ruszyć się z miejsca.
Dla ścisłości: w tobie lub w ogóle w osobie, którą rozważamy zadając pytanie kartom.
Zgodnie z tą ideą, Aleister Crowley Trójce Kijów przypisał astrologiczny symbol: Słońce w znaku Barana. Czyli także czas wiosennego wejścia Słońca w znak Barana, początek wiosny-ognia, ruszenie lodów, wiosenne odrodzenie się przyrody mocą jej własnych ukrytych dotąd sił.
Crowleyowski tytuł tej karty brzmi: Virtue, czyli ang. "cnota", ale wzięte z łaciny słowo, virtus, co od vir - mąż, mężczyzna, oznacza "męską" cnotę, dzielność, zdolność albo moc. Po grecku odpowiednie słowo brzmi arete - i zapewne spokrewnione jest z imieniem Ares, grecki prawzór Marsa, boga i planety.
Wśród punktów zodiaku pokrewny tej karcie jest punkt 12 6/7° = 12°51' Raka - punkt siedmiokrotny ognisty. (W ogóle Trójki odpowiadają punktom 12 6/7° = 12°51' znaków kardynalnych.) Punkt ten tworzy biseptyl, czyli kąt 2/7 z pełnego koła czyli 360 stopni, równy 102°51', do Punktu Barana czyli do początku znaku Barana. W ten sposób jest geometrycznie spokrewniony z żywiołem ognia, którego miejscem w zodiaku jest właśnie zero Barana.
(Koniecznie zobacz w Tarace: Enneagramy tarota.)
Nie znam dobrego obrazowego przedstawienia idei tej karty - czyli nie znam "dobrej" graficznie Trójki Kijów.
Na karcie talii Crowleya są trzy drążki skrzyżowane w pęk, których "głowy" mają kształt kwiatów lotosu.
Tak jak 3 Kijów przedstawiała moment, w którym budzi się wola, tak Trójka Pucharów przedstawia moment, w którym budzi się serce. I właściwie to wszystko! To jest pierwszy moment, moment narodzin - uczucia. Może nim być miłość, czyli uczucie skierowane do osoby, ale może też być uczucie skierowane do zbiorowości (patriotyzm?) lub do idei (ktoś zaraz pokocha pewien gatunek muzyki lub filmu). Moment ten poznajemy po tym, że zmienia się i odwraca hierarchia wartości - zmienia się czyjś wewnętrzny porządek, wewnętrzne priorytety. Trójka Pucharów to jest ten moment, kiedy ktoś jest już w sercu gotowy na Nowe - ale ponieważ to Nowe jeszcze nie wydarzyło się w zewnętrznym obiektywnym świecie, to ów ktoś CZEKA - wygląda, wypatruje tego nowego.
Trójka Pucharów sygnalizuje więc szczególny nastrój oczekiwania, wyczekiwania: kiedy wreszcie pojawi się to, do czego/kogo moje serce już dojrzało?
Wewnętrzna przemiana (która dokonuje się, skoro w rozkładzie kart pojawiła się trójka Pucharów) oznacza, jak napisałem, przemianę wewnętrznych wartości. Pewne rzeczy, a może być mnóstwo, które dotąd były ważne, priorytetowe, nagle skutkiem tej przemiany straciły oto swoją ważność! "Co mi tam...!" - tak wykrzykują osoby, które doświadczają tej fazy. "Co mi tam, wszystko co było - nieważne!" To, co ważne, dopiero się wydarzy. Ale trzeba mieć na uwadze, że cały ten romantyzm jest (w fazie 3 Puch.) jeszcze lekki, jeszcze nic się nie stało, nie ma żadnego dramatu, nikogo realnie nie trzeba porzucać, nie trzeba dokonywać bolesnych wyborów itd. - te wszystkie "pucharowe przyjemności" nadejdą, tak, ale przy innych kartach z tego koloru.
Z pewnością podobnym intuicyjnym rozumieniem tej karty kierował się Crowley, przyporządkowując jej sytuację: Merkury w znaku Raka. Rak to typowo wodny znak zodiaku, przesycony uczuciami. Merkury jest planetą myśli i słowa, a w połączeniu z żywiołem wody - także współdziałającej z sercem wyobraźni. Merkury wskazuje, że większość tego, co się dzieje w tej fazie (fazie 3 Puch.) rozgrywa się w wyobraźni, że jest to bardziej "chciałoby się..." niż "realnie przeżywam, darzę uczuciem".
Tytuł Crowleyowski jest Abundance czyli Obfitość lub Nadmiar - co może wprawić w pomieszanie: czy w końcu "ledwie zapowiedź" czy już "nadmiar"? Odpowiedź brzmi: ledwie zapowiedź tego, co może się realnie wydarzyć, ale nadmiar oczekiwań, fantazji, marzeń.
Odpowiednik w punktach podziału ekliptyki: 12 6/7° = 12°51' Wagi. W dniu, kiedy Księżyc mija ten punkt, jest nastrój wyczekiwania, zwlekania, przejmowania się drobiazgami - najlepiej wtedy by się siedziało w oknie i malowało paznokcie (jeśli się jest kobietą...).
Miecze to Rozum-Intelekt. Jak wygląda zaczęcie czegoś, pewnej sprawy, w stylu który nakazuje Intelekt, w takim stylu, którego życzy sobie Rozum? Rozum podpowiada, że najlepiej zaczyna mu się od pustej, białej kartki papieru. Na początku ma być puste miejsce.
Trójka Mieczy przedstawia więc takie dziania się i działania, które zmierzają do wygospodarowania, "zorganizowania" kawałka pustej przestrzeni.
Ale w realnym świecie przestrzeń jest zwykle zajęta. Rosną drzewa lub trwa, żerują zwierzęta, pływają ryby (jeśli to woda), albo jacyś ludzie żyją sobie swoim życiem. Z ich punktu widzenia, z punktu widzenia tego miejsca, które ma zostać spustoszone, Trójka Mieczy jest okrutna. Hasłem Trójki Mieczy jest: uczynić pustym, więc: zrównać, wykorzenić, zniwelować, ujednorodnić. Dla tej całej różnorodności, która w tym miejscu wcześniej żyła (zanim przyszła Trójka mieczy) oznacza to zniszczenie i gwałt.
No ale tam, gdzie Rozum wznosi swoje budowle, wcześniej nic mu nie może przeszkadzać - chce tworzyć na pustym. Działanie 3 Mieczy realizują spychacze (które zrównują ziemię) i randap (który kasuje rośliny). W myśl tej karty działali filozofowie, jak Kartezjusz, którzy kazali swoim czytelnikom wyobrażać sobie, że: "na razie jeszcze nic nie wiadomo - jesteś w punkcie, w którym nie masz żadnej wiedzy". Aktywność 3 Mieczy realizują szkoły, które odrywają dzieci od matek i usadzają je na sztucznym, czyli dla nich pustym miejscu, w klasowych ławkach. Albo wojsko, które z rekrutów czyni "ludzi bez właściwości" - "mięso armatnie".
3 Mieczy to czyszczenie pewnego obszaru przestrzeni, aby uczynić z niego miejsce przyszłych działań. To jest poddawanie wycinka świata wizjonerskiej pracy umysłu: pewien konkretny obszar ma się poddać wizji poczętej w intelekcie, ma się stać dla tej wizji (lub: planu) podatnym miejscem realizacji. Do tego symbolicznego klucza należy samo słowo "plan" - z łaciny planus czyli płaski. Coś trzeba było zrównać, uczynić płaskim, aby tam dopiero w przyszłości coś - zaplanowane - powstało.
Crowley zatytułował tę kartę Sorrow - Troska. (Zostawiam Twojemu namysłowi, czy ten sens można znaleźć w podanym przeze mnie znaczeniu-obrazie tej karty.) Astrologiczny obraz: Saturn w Wadze. Czyli pewna "ciężka siła", twarda rzeczywistość - skonfrontowana ze światem myśli, wyobrażeń, uzgodnień, umów - czyli znakiem Wagi. Na karcie Crowleya są trzy miecze trafiające w kwiat róży, z którego sypią się płatki - może w tym coś jest.
Odpowiednik w ekliptyce: 12 6/7° = 12°51' Koziorożca. W dniu, kiedy Księżyc mija ten punkt, faktycznie aż nas ręce świerzbią, żeby coś zrównać z ziemią, wyczyścić, zrobić pole dla przyszłej działalności. Jesteśmy skorzy do takich zrównująco-czyszczących działań, a jednocześnie wychyleni w przyszłość.
Pierwsza z Trójek, dla której znaleziono trafne rysunkowe wyobrażenie - i znalazł je już sam Arthur Edward Waite w swojej słynnej talii zwanej Rider-Waite. Jest tam na tej karcie wyobrażony rzemieślnik, pewnie rzeźbiarz-kamieniarz, przed którym stoją dwaj mnisi, którzy przynieśli mu plan zdobienia, które ma on wykuć w ścianie. Inny autor, David Sheridan w swojej talii postawił kropkę nad "i" i tego rzemieślnika pokazał przy pracy z dłutem i młotkiem w dłoniach.
To jest właśnie sens tej karty: plany zostały uczynione i są gotowe, przedstawione, znane - teraz pora wziąć ciężkie narzędzia (młotek!) i zabrać się do pracy z materią. Faza aktywności intelektualistów-planistów się skończyła - idą w ruch materialne narzędzia. "Tymi ręcami" trzeba się wziąć do roboty!
Karta więc ściśle wiąże się z praktyką, wykonawstwem, materialnym zaangażowaniem, materialną obróbką.
Odpowiednik w ekliptyce: 12 6/7° = 12°51' Barana nie przypadkiem pada w Baranie, znaku ognistym, którego jednym z sensów jest pokonywanie, łamanie przeszkód. Trójka monet to właśnie jest moment, kiedy trzeba pokonać materialną przeszkodę, zmierzyć się z oporem materii. Do tego konieczny jest wewnętrzny napęd, ogień w środku (jak by powiedział - chyba - Castaneda), symbolizowany przez znak Barana.
Crowley był w pełnej zgodzie z tym obrazem, nadając tej karcie tytuł Work - czyli Praca albo Dzieło. Także jego astrologiczny odpowiednik, Mars w znaku Koziorożca, dobrze wyraża te samą ideę: "twarde" działanie poprzez materię.
karta |
żywioł |
istota tej fazy |
3 Kijów |
ogień |
wewnętrzna przemiana: "zapalenie się" ku woli i akcji |
3 Pucharów |
woda |
wewnętrzna przemiana: przebudzenie się uczucia i przemiana wartości |
3 Mieczy |
powietrze |
uczynienie pewnego miejsca pustym i przygotowanym do przyszłych działań, "zrównanie z ziemią", "przecinka-przejaśnienie" |
3 Monet |
ziemia |
przejście od planowania do konkretnej materialnej praktyki |
Tarot i zodiak.
Dwa porządki Małych Arkanów
Zwykły, prosty porządek (kolejność) Małych Arkanów w jednym kolorze jest następujący:
2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10.
Gdy dołączymy asa, który przecież odpowiada liczbie 1, będzie taka wyliczanka:
1=As, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10.
Punkty powyższe zamykamy w cykl, mianowicie przyjmując, ze Dziesiątka jest czymś w rodzaju wyższej oktawy Asa, a zatem obie karty mogą zajmować to samo miejsce w przestrzeni: 1=10. (Co też, jak widać, uzasadnia numerologia.)
Skoro punkty te (karty!) tworzą zamknięty cykl, to rozmieszczamy je na kole:
Koło to uznajemy za koło zodiaku. W takim razie każdy z punktów reprezentujących kartę można umieścić w zodiaku, tzn. przypisać mu miejsce w zodiaku: znak, stopień, część stopnia. Moglibyśmy to zrobić w sposób mało wyrafinowany, czyli podzielić koło na 9 sektorów po 40 stopni każdy i "karciane" punkty rozmieścić w punktach 0°=0° Barana, 40°=10° Byka, 80°=20°Bliźniąt itd.
Zrobimy jednak inaczej i bardziej inteligentnie.
Rozmieścimy punkty karciane w punktach trzy- i siedmiokrotnych, czyli w punktach dzielących koło zodiaku na 3 i na 7. Dlaczego? Uzasadnione jest to tym, że takich punktów z jednego żywiołu, np. z żywiołu Ognia, jest właśnie dziewięć. W podziale koła na trzy są 3 punkty, w tym punkt kardynalny. W podziale koła na siedem jest 7 punktów, w tym też punkt kardynalny. Razem wspomniane 9 punktów - co lepiej widać na rysunku:
Dla jednego żywiołu-koloru (tu: dla Ognia-Kijów) punkty karciane leżą w następujących punktach zodiaku:
Nr punktu |
Dokładne położenie |
Jakość znaku |
Karta |
1 = 10 |
0° Barana |
znak kardynalny |
As Kijów. Dziesiątka Kijów |
2 |
21 3/7° = 21°26' Byka |
znak stały |
Dwójka Kijów |
3 |
12 6/7° = 12°51' Raka |
znak kardynalny |
Trójka Kijów |
4 |
0° Lwa |
znak stały |
Czwórka Kijów |
5 |
4 2/7 = 4°17' Panny |
znak zmienny |
Piątka Kijów |
6 |
25 5/7° = 25°43' Wagi |
znak kardynalny |
Szóstka Kijów |
7 |
0° Strzelca |
znak zmienny |
Siódemka Kijów |
8 |
17 1/7° = 17°09' Strzelca |
znak zmienny |
Ósemka Kijów |
9 |
8 4/7° = 8°34' Wodnika |
znak stały |
Dziewiątka Kijów |
Ale zadajmy sobie pytanie:
W jakiej kolejności, w jakim porządku, leżą w zodiaku karty nie jednego wybranego koloru-żywiołu, tylko WSZYSTKIE?
Odpowiedź w poniższej tabelce, gdzie wyliczam punkty-karty z pierwszej ćwiartki zodiaku Baran-Byk-Bliźnięta:
Nr punktu |
Dokładne położenie |
Jakość znaku |
Karta |
1 = 10 |
0° Barana |
znak kardynalny |
As Kijów. Dziesiątka Kijów |
3 |
12 6/7° = 12°51' Barana |
znak kardynalny |
Trójka Monet |
6 |
25 5/7° = 25°43' Barana |
znak kardynalny |
Szóstka Mieczy |
4 |
0° Byka |
znak stały |
Czwórka Monet |
9 |
8 4/7° = 8°34' Byka |
znak stały |
Dziewiątka Pucharów |
2 |
21 3/7° = 21°26' Byka |
znak stały |
Dwójka Kijów |
7 |
0° Bliźniąt |
znak zmienny |
Siódemka Mieczy |
5 |
4 2/7 = 4°17' Bliźniąt |
znak zmienny |
Piątka Monet |
8 |
17 1/7° = 17°09' Bliźniąt |
znak zmienny |
Ósemka Mieczy |
Otrzymujemy inny porządek małych arkanów:
1=10, 3, 6, 4, 9, 2, 5, 7, 8, (1=10)
Oczywiście ostatni punkt kardynalny napisany w nawiasie, należy już do następnego obrotu tego cyklu.
Porządek 1=10, 2 , 3, 4 itd. nazwijmy dla krótkości pierwotnym, a porządek 1=10, 3, 6, ... - porządkiem wtórnym.
Porządek wtórny jest ważny dla zrozumienia tarota. Wyjaśnił już nam na przykład to, dlaczego trójki oznaczają ideę RUSZENIA Z MIEJSCA. Właśnie: skoro as oznacza możliwość, potencjalność, zasób czekający na uruchomienie, to właśnie trójka, jako następująca po asie, oznacza pierwszy krok, ruszenie z miejsca, wyjście "z siebie" (z potencjalności) ku światu i innym.
Ciekawą rzecz zauważmy: że karty 1=10, 4 i 7 (czyli te "trygonalne" w odróżnieniu od pozostałych "siódemkowych" lub "septylicznych") w obu porządkach zachowują swoje miejsca - są niezmiennikami, jakby powiedział matematyk.
Następny wykład będzie o nie o Czwórkach (jakby się wydawało...) - tylko o Szóstkach. Dlatego koniecznie musiałem wspomnieć o tych dwóch porządkach, żebyśmy nie mieli poczucia że jest bałagan. Gdybyśmy przeszli od Trójek do Czwórek nie zachowalibyśmy ciągłości, przeciwnie - byłby to przeskok i zaczynanie nowego wątku. W tym tajemnym, wtórnym porządku tarota (i zodiaku) po Trójkach idą Szóstki i dopiero po nich Czwórki.
Gdy dołączyć karty dworskie, to okaże się, że pomiędzy Trójką a Szóstką stoi jeszcze Rycerz (pod 18°) - i te trzy karty mają ze sobą coś wspólnego. Ale na to zrobię jeszcze jeden przegląd kart, tym razem z Rycerzami.
Polecam także znacznie obszerniejsze artykuły na ten sam temat w Tarace:
Tydzień temu w poprzednim wykładzie chciałem karty Małych Arkanów omawiać w kolejności "wtórnej", czyli po Trójkach, Szóstki. Jednak po rozmyślaniach wracam do porządku pierwotnego, czyli po Trójkach Czwórki, i tego porządku będę trzymać się dalej, co najwyżej będę przypominał, co wynika dla rozumienia kart z porządku wtórnego.
Przypomnę: porządek pierwotny to:
As=1=10, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 (i powrót As=1=10)
Porządek wtórny to:
As=1=10, 3, 6, 4, 9, 2, 7, 5, 8 (i powrót As=1=10)
Ciekawe, co widać, że trzy karty-punkty nie zmieniają swojego położenia, są to As=1, 4 i 7. W rzucie na koło zodiaku te karty leżą nie w punktach siedmiokrotnych (jak pozostałe) tylko w początkach znaków. I pozostają ze sobą w aspektach trygonach: leżą co 120 stopni, w wierzchołkach trójkąta foremnego.
Dla żywiołu Ognia, 1=As=10 odpowiada Baranowi (ściśle: punktowi początkowemu znaku Barana). Tu dygresja: poprawne nazwy znaków, to: znak Barana, znak Byka itd. Znaki są nazwane od gwiazdozbiorów, w których leżały kiedyś, w poprzedniej lub nawet przed-poprzedniej epoce precesyjnej. Można na ten zapis patrzeć jak na skrót: "znak Barana" = "znak, który 2500 lat temu miał swój punkt początkowy w gwiazdobiorze Barana". Taki jest związek miedzy przydomkami znaków a gwiazdozbiorami. Właściwie moglibyśmy nazwać znaki inaczej i nic by się nie zmieniło.
Dla żywiołu Ognia, dalej, karta nr 4 odpowiada znakowi Lwa (jego punktowi początkowemu). Karta nr 7 odpowiada znakowi Strzelca - w podobnym sensie.
Dla 4 żywiołów karty Czwórki odpowiadają punktom początkowym znaków stałych:
karta |
żywioł |
ekwiwalencja |
znak |
4 Kijów |
ogień |
silna jednostka |
Lew |
4 Pucharów |
woda |
uczucia |
Skorpion |
4 Mieczy |
powietrze |
intelekt |
Wodnik |
4 Monet-Cegieł |
ziemia |
rzeczy konkretne, materialne |
Byk |
Kto jest obyty z symboliką astrologii, od razu zauważy, że znaki stałe mają swoją szczególną moc. Moc ta przejawia się przez ludzi, sprawiając, że osoby mające silnie zaznaczone (dominujące) te znaki w swoich horoskopach, są "nie do ruszenia". Są mniej uwarunkowane, bardziej "bezwarunkowe" niż inni, bardziej z siebie czerpią swoją siłę i przekonania niż z jakichś uwarunkowań zewnętrznych. Zresztą same te nazwy - Lew, Skorpion, Wodnik, Byk - budzą już szacunek.
Powyższe odczucia przenoszą się na karty-Czwórki. One też są "nie do ruszenia", i też budzą szacunek. (Przynajmniej: powinny.)
Punkt stabilny to termin ścisły matematyczny; oznacza że w pobliżu tego punktu właściwości przestrzeni mało się zmieniają. Oczywiście, matematycy definiują, co to znaczy "przestrzeń, właściwości, w pobliżu, mało" - to wszystko też są ścisłe terminy. Nam wystarczy, że czwórki sygnalizują pewną niezmienność. W górach kawałek równego terenu, gdzie można położyć się na kocu, albo gdzie może wylądować śmigłowiec, najłatwiej znajdzie się na szczycie wzniesienia albo w dolinie-zagłębieniu. Wzniesienia i zagłębienia w terenie, to miejsca, które w przybliżeniu są płaskie, poziome - w przeciwieństwie do zboczy, które zawsze są przechylone. To właśnie jest idea punktu stabilnego: w jego pobliżu jest równo. Ta idea przenosi się na wszelkie życiowe działania: czwórki sygnalizują miejsce, gdzie (w pewnym sensie) jest równo. Równo, czyli osiągnięto pewnego rodzaju stabilność albo optimum.
W związku z tym Czwórki (jeśli je spersonifikujemy) są leniwe! Związane z nimi jest lenistwo - bo kto doszedł (w górach lub w życiu) do miejsca, gdzie jest równo, niechętnie je opuszcza, ponieważ iść gdzie indziej, ruszyć się z miejsca, oznacza nieuchronny wysiłek i trud brnięcia w górę lub w dół stoku. Po co się męczyć?!
Czwórki w związku z tym są jednymi z tych kart, które symbolizują osiągniecie celu. Zapytasz pewnie: już? tak szybko? Ledwo doszliśmy do trzecich kart w ciągu (były 2-ki i 3-ki), a już meta? - Podkreślam: jednymi z. Kartami dojścia do celu są też Króle (Królowie?) i Dziewiątki. Dlatego nie przypadkiem w kole zodiakalno-tarotalnym leżą one wszystkie w sąsiednich punktach, np. 4.Monet=0°Byka, Król.Mieczy=6°Byka, 9.Pucharów=8°34' Byka. Pewien sens dojścia do celu mają też Szóstki - i one akurat poprzedzają Czwórki w kole: np. 6.Mieczy= 25°43' Barana. Wreszcie sens celu a raczej kresu - że dalej pójść nie można, a przynajmniej nie można na tej, aktualnej energetycznej fali, bo jak ktoś pójdzie, to się rozpadnie lub obróci w swoje przeciwieństwo - mają Dziesiątki. (Dziesiątki są dość straszne. Ósemki też. I Piątki. Dziesiątki mają też pewne pokrewieństwo z Szóstkami, bo w Szóstkach podobnie jak w 10-kach jest coś nieludzkiego. Mam nadzieję, że opowiem o tym wszystkim we właściwym miejscu.)
Czwórki oznaczają, jako dojście do punktu stabilnego, pewne życiowe optimum, stabilizację. Ugruntowanie. Stan taki, przy którym powiada się: tak trzymać! Byle tak dalej! W tym jest oczywista sprzeczność, bo zawsze po jakimś czasie nawet najlepiej obrany kurs prowadzi na skały.
Czwórki oznaczają dobrą średnią. Właśnie optimum, ale takie "bez przesady". Czwórki też sygnalizują, że od stanu, który oznaczają, nie należy zbyt wiele wymagać, zbyt wiele po nim oczekiwać. Gdybyś powiedział(a) do Złotej Rybki: chcę towarzystwa ludzi z klasą (ogień, Kije), miłości (woda, Puchary), wiedzy (powietrze, Miecze) i domu-rezydencji (ziemia, Monety), i żeby to wszystko było w duchu Czwórek - to ona dałaby ci rzeczy solidne, ale średnie: np. średni dom, taki z katalogu od dewelopera. Średnią dobrą żonę, która dobrze gotuje, dba o dzieci i nie odmawia w sypialni, ale na szaleństwa ją nie namówisz. Solidny dyplom średnio-dobrej uczelni, na czwórkę. (Sic!) Itd. Czwórki mogłyby być patronem klasy średniej, middle-class!
W czwórkach zawarta też jest praktyczność i realizm: one mówią o rzeczach, które są realnie do osiągnięcia.
Dwójki wyrażały zasadę łączenia, rozpisaną na różne żywioły. Trójki wyrażały zasadę inicjacji, czyli ruszenia z miejsca. Czwórki oznaczają rozpisaną na żywioły zasadę stabilności. W czwórkach byty stają tym, czym są.
Ciąg Kijów - karty lub punkty żywiołu Ognia - przedstawia drogę rozwoju, wzrastania, silnego człowieka: jednostki, która ma moc stawiać cele, inspirować innych, pociągać ich za sobą, przewodzić, fascynować i budzić entuzjazm. Dawne kultury postrzegały takich ludzi jako przedstawicieli lub wysłanników świata bogów lub Boga, na ziemi.
Czwórka Kijów oznacza ten moment czy etap rozwoju, kiedy owa wybijająca się jednostka zajmuje właściwą sobie pozycję: W ŚRODKU. Sensem 4 Kijów jest właśnie środkowość, zajęcie centralnego miejsca. Bycie w centrum: uwagi, zainteresowania, wpływów, znaczenia. W kodzie Waite'a (Waite nie zawsze się myli!) te cztery kije-drągi tworzą jakby zaimprowizowany baldachim: stoją prosto pionowo i do nich u góry przyczepiony jest wieniec z kwiatów, liści i owoców, tworzący jakby dach nad tym, kto tam zasiądzie. Dalej dwie wiwatujące panienki. Więc ta karta (cały czas mówię o talii Waite'a) pokazuje raczej możliwość zasięścia w centrum, niż że zainteresowany tam już zasiadł. Czyli bardziej możliwość niż realizację.
W talii Crowleya od rysunku ciekawszy jest tytuł: Completion, czyli "Ukończenie", dosłownie: skompletowanie. Zebranie elementów, by utworzyły całość. Te całość Crowley (a raczej jego rysowniczka) przedstawił tak, że z czterech buław utworzył układ o najwyższej symetrii: gwiazdę-rozetę o ośmiu końcach.
Układ planetarny 4 Kijów wg Crowleya to: Wenus w znaku Barana. Baran powtarza element Ognia, Wenus wskazuje na przyciąganie ludzi.
Tu warto zauważyć ten wątek w astrologii, który przyporządkowuje znakowi Lwa (0° Lwa = 4 Kijów) właśnie Wenus jako planetę silną lub wywyższoną w znaku Lwa. Warto zwrócić uwagę na wenusowe cechy znaku Lwa i ludzi z tego typu.
Puchary oznaczają ewolucję uczuć, życia uczuciowego - nie tylko miłości, ale w ogóle wszelkiego emocjonalnego zaangażowania. Kochać można nie tylko osobę, ale ojczyznę, ideę albo klub sportowy. Warto w tym miejscu zastanowić się, co znaczy i jak jest używane słowo "amator" - po łacinie, dosłownie: kochający ("kochacz"!), albo zwrot "być miłośnikiem czegoś". Nasz stosunek do astrologii (i tarota w jej obrębie) jest także zgodny z miarą Pucharów, a nie inną. Gdyby nam zabrakło energii Pucharów - do astrologii - każdy z nas rzuciłby ją natychmiast i zająłby się czymś, co przynosi większą sławę (Kije), pieniądze (Monety), naukową skuteczność poznawczą (Miecze).
Czwórka Pucharów odpowiada takiemu momentowi w ewolucji zaangażowania emocjonalnego (zaangażowania na "punkcie": kobiety, mężczyzny, astrologii...), kiedy widać, że jest to szczyt tego, co można osiągnąć. Z jednej strony jest dobrze, z drugiej jest świadomość, że to już wszystko... Że ta miłość lub zamiłowanie nic więcej nie przyniesie, że więcej nie można po niej się spodziewać. Masz oto spełnienie twojego emocjonalnego zaangażowania, ale ma ono trochę gorzki posmak: naokoło jest cień.
Zwykle autorzy książek do tarota podkreślają właśnie tę negatywną stronę stanu oznaczanego przez Czwórkę Pucharów i zatem używają tej karty do straszenia klientów. Niesłusznie. Można raczej powiedzieć, że 4 Pucharów oznacza dojrzałe uczucie i emocjonalną stabilność. Przez skojarzenie ze znakiem Skorpiona można dodać, że to jest taka emocjonalna dojrzała stabilność, która gotowa jest bronić do upadłego i niekonwencjonalnymi środkami swojego stanu posiadania. To jest taka milość-namiętność-pasja, której trzeba bronić, o którą trzeba (czasem) walczyć.
U Crowleya tytuł tej kary brzmi: Luxury - czyli luksus, ale też nadmiar, bujność, wybujałość; całkiem słusznie. Symbol astrologiczny: Księżyc w znaku Raka. Czyli Księżyc, symbol żywotności, w znaku w którym jest najsilniejszy.
Znaczenie tej karty jest łatwe do zrozumienia: Miecze oznaczają ewolucję, powstawanie i konstytuowanie się pewnego porządku: porządku rozumu. To jest właśnie ta idea, którą był zafascynowany wiek Osiemnasty, wiek Oświecenia, i która wydała konstrukcje społeczne Stanów Zjednoczonych (OK!) i Rewolucji Francuskiej (brrr...), a także kazała carycy Katarzynie pozować się na Władczynię Idealną, ucieleśnienie marzeń filozofów. W tym samym duchu nieco później Hegel sławił monarchię pruską jako wcielenie absolutu. Co Czwórka Mieczy powiada: oto na wydzielonym, ograniczonym fragmencie świata stworzono-zaprowadzono idealny porządek. I to jest (powiada Czwórka...) jedynie ważne! A że za tym czworokątem coś innego się dzieje, trwają zamieszki, hulają zbójcy i wilcy, barbarzyńcy wyznają zabobony - to na razie pomińmy, przemilczmy. Ideał się oto sprawdza, pewnie da się go rozciągnąć dalej, ale w ogóle to o tym nie myślmy. Udało się!
Tam gdzie rządzi 4 Mieczy zwykle pojawia się ten dualizm: tu jest ład i realizacja jedynie słusznych zasad - tam (poza czworokątem porządku) jest chaos. Tu jest Oświecenie - tam Ciemnota. Tu panują reguły - tam nie wiadomo co. Tu wiedza - tam niewiedza. Tu pokój - tam wojna.
Oto Rozum, wraz ze swoim Porządkiem, rozepchnął się i w tym ciemnym chaotycznym świecie wygospodarował sobie kawałek przestrzeni, gdzie może w pełni zajaśnieć.
Czwórka Mieczy to Utopia. A także model - jak modele samolotów budowane przez modelarzy. Jednemu i drugiemu patronuje znak Wodnika!
Po Crowleyowsku karta nazywa się Truce - czyli rozejm, zawieszenie broni. Pośród wojny czyli chaosu wywieszono białą flagę i w ten sposób stworzono wyspę ładu, gdzie przestrzega się reguł dyplomacji. Układ planet wg Crowleya: Jowisz w Wadze.
Sens tej karty jest bardzo prosty: oto zbudowano coś, co stoi, służy i będzie trwać. Coś jest! - i myślą tej Czwórki jest zachwyt, że jest. Jest i jest użyteczne, jak słynne pióro Heideggera: "Co to jest pióro? - Pióro służy do pisania." W ogóle ta karta jest bardzo niemiecka z ducha.
Waite narysował (tj. kazał narysować swojej przyjaciółce) mężczyznę, jakby króla, w każdym razie w koronie, który obłożony jest czterema wielkimi złotymi monetami-pentaklami - obraz może kojarzyć się z chciwością, zachłanością, albo nawet z jakimś obłędem na tle pieniędzy i posiadania. Taki wprawdzie może być negatywny sens tej karty, ale ma ona wyraźny sens pozytywny: to jest stan ukończenia, trwałość, spełnienie i trwanie czegoś materialnego - materialnej budowli lub dzieła. To nie jest coś, co łatwo jest "obśmiać", wartość trwałych materialnych budowli trzeba sobie cenić!
Crowleyowski tytuł tej karty brzmi: Power, co znaczy zarówno moc, siła jak i władza. W komentarzu Crowley wylicza szereg słów w różnych językach, które wyrażają trwałość, mocne granice i pewność.
Na karcie Crowleya jest diagram przypominający tybetańskie czworoboczne mandale medytacyjne. Symbol planetarny: Słońce w Koziorożcu. (Przypominam, że w tym systemie, który wprowadziłem, odpowiednikiem w kole zodiaku jest punkt zero Byka. Co jedno drugiemu nie przeczy.)
W porządku wtórnym: 1, 3, 6, 4... - Czwórki następują po Szóstkach. Szóstki pokazują sytuację kogoś początkującego i starającego się, który nagle dorywa się do miejsca i stanu, gdzie ma potrzebne zasoby, czyli to, o czym marzył. Szóstki mają coś z ducha młodzieńca, który nagle awansował i dostał coś, czego dotąd nie miał, sięgnął po nieznane dotąd możliwości. I tak jest w osobistej samorealizacji (Kije), życiu uczuciowym (Puchary), poznaniu i wiedzy (Miecze) i w sprawach materialnych (Monety). W przeciwieństwie, czwórki oznaczają sytuację osoby dojrzałej, która wie, co się robi z posiadłymi zasobami. Czwórki w tym sensie reprezentują kolejny krok rozwojowy po szóstkach - tak jak szóstki są rozwinięciem Trójek.
Lub: zasada śmierci. Usiłowałem jakoś inaczej nazwać zasadę, której wyrazem są Piątki: zaprzeczenie, zagrożenie, destrukcja, przemiana w coś innego - ale żadne z tych określeń nie jest tak trafne, jak właśnie, śmierć. Sens zagrożenia jest wyraźny w 5.Kijów i 5.Pucharów, ale nie w pozostałych. Sens zaprzeczenia głównie w 5.Mieczy. Sens destrukcji tylko w 5.Kijów. Sens ostatecznej przemiany (w coś z gruntu innego) raczej tylko w 5.Monet, może jeszcze w 5.Mieczy. Przy okazji spostrzegamy, jak rozmaitymi i rozbieżnymi symbolami są Piątki i jak trudno objąć je wszystkie jednym zbiorczym określeniem. Proste hasło "śmierć' wydaje się najlepiej oddawać ich sens. Żeby jednak nie igrać ze śmiercią, będę używał słowa NEGACJA - apelując do Czytelnika, żeby pamiętał, co za tym słowem kryje się właśnie w przypadku tarotowych Piątek.
Sens Piątek jest taki, że oto pojawia się energia, prąd, tendencja, zjawisko - zgodne z żywiołem danego koloru, czyli z Ogniem, Wodą itd., - które zmierza do ZANEGOWANIA rozważanego bytu. Zmierza do spowodowania, że tego NIE będzie. No, może pozostanie coś innego: ślad, wspomnienie, zapis... - ale już nie to. Różne karty-Piątki różnie daleko posuwają ten proces negacji... - zobaczymy to dalej przy omawianiu poszczególnych kart.
W porządku pierwotnym Piątki następują po Czwórkach. Logicznie Czwórki nie prowadzą do Piątek, pomiędzy nimi jest luka. Czwórki reprezentowały stabilność. Piątki są zaprzeczeniem tej stabilizacji. W Czwórkach byt (ich przedmiot) był, trwał i cieszył się swoją doskonałą, ustaloną formą - w Piątkach zostaje zanegowany i za chwilę może go nie być, ale to wcale nie Czwórki ze swoją równowagą do tego doprowadziły, stabilność Czwórek nie była tu przesłanką! Jak napisałem, nie ma ciągłości od Czwórek do Piątek.
Porządek wtórny jest następujący:
1=As=10 - 3 - 6 - 4 - 9 - 2 - 7 - 5 - 8 - (1=As=10)
W tym porządku Piątki mają za sobą znacznie dłuższą drogę. Po stabilności Czwórek przyszła uświadomiona stabilna dojrzałość Dziewiątek, po nich żądza połączenia się z innym, reprezentowana przez Dwójki; potem faza gry i próby u Siódemek i dopiero po tym przychodzi negacja w fazie Piątek - a po niej jeszcze heroiczny zryw u Ósemek.
Można powiedzieć, że po doświadczenia stabilizacji (4) i uświadomienia (9) przyszła faza włączenia się w większą całość (2), ale po niej krytykujący kryzys tożsamości (7), którym doprowadza do negacji (5). Ta faza zostaje wprawdzie przezwyciężona nadludzkim wysiłkiem (8), ale dalej jest tylko "ściana" lub pustka lub wypalenie, które oznajmiają dziesiątki. I tak się ta karuzela symboli kręci - jak w życiu.
Ciekawym ćwiczeniem byłoby odpowiedzenie sobie na pytanie, w którym etapie życia znajdujesz się teraz: która jest to faza z powyższego cyklu?
Stabilność (4) i świadomość (9) - świadomość swojego miejsca w Europie i swoich możliwości, Polska uzyskała za ostatnich Piastów, zwykle wymienia się tu czasy Kazimierza Wielkiego (1333-1370). Faza dwójki oczywiście kojarzy się z Unią Polsko-Litewską, która miała cechy Pucharów - małżeństwo królów, ale głównie Mieczy - długotrwały i szczegółowy proces traktatowy. Za kryzys tożsamości i fazę krytyki (7) można uważać "złoty czas" demokracji sejmowej z Zamojskim i Batorym (1576-1586) , zarazem czas największej potęgi politycznej, choć jawna wtedy już była konieczność naprawy budowli. Negacja (5) to okres załamania w czasach "Trylogii", od powstania Chmielnickiego, przez najazd moskiewski, szwedzki, aż do tureckiego, kiedy Polski chwilami prawie nie było. Heroiczny zryw to czasy Sobieskiego (1674-1696), po których już była tylko faza (10). W którym żywiole-kolorze odbywała się polska faza nr 10? Dla mnie oczywiste, że w Powietrzu czyli w Mieczach. Wolność wyradzająca się w anarchię to oczywiście Powietrze. Obraz 10 mieczy to bez sensu kręcąca się karuzela, martwy pusty mechanizm.
Punktem Piątek jest 4 2/7 = 4°17' znaku zmiennego. Punkty te tworzą tryseptyle z odpowiedniki punktami kardynalnymi ekliptyki, czyli kąty równe (3/7)*360° = 154°17'
Punkty te nazwałem kiedyś - dla pamięci - punktami zagrażającymi.
karta |
żywioł |
punkt |
aspekt do p-ktu kardynalnego |
Piątka Kijów |
ogień |
4°17' Panny |
tryseptyl do 0° Barana |
Piątka Pucharów |
woda |
4°17' Strzelca |
tryseptyl do 0° Raka |
Piątka Mieczy |
powietrze |
4°17' Ryb |
tryseptyl do 0° Wagi |
Piątka Monet |
ziemia |
4°17' Bliźniąt |
tryseptyl do 0° Koziorożca |
Piątka Kijów oznacza wyzwalające się, ujawniające się siły, zmierzające do negacji na sposób żywiołu Ognia. Nic dziwnego, że należą tu zjawiska dziejące się gwałtownie i wybuchowo. Aleister Crowley nazwał jej energię "wulkaniczną".
5 Kijów oznacza walkę, wojnę, przemoc, zawziętość, bojowy zapał "kto-kogo". Wśród zjawisk kojarzy się z wybuchem i pożarem. Wyzwalające się siły żywiołu Ognia są wybitnie chaotyczne; jest to ten rodzaj chaosu jaki widzimy podczas gwałtownego palenia się, podczas pożaru, a także na śmietnisku, które pozostaje po pożarze i jego gaszeniu. Przy jakiejś okazji radzę zauważyć i kontemplować, jak ogień potrafi przejawiać się w sposób czysty - ale i nieczysty, co ma miejsce wtedy, kiedy płoną szmaty, skóry, śmieci, plastik, papier, papa itd. Ogień który nie oczyszcza, tylko brudzi i wnosi rozpad. Także wojny i inne grupowe walki, np. kiboli z policją, wnoszą i tworzą ten rodzaj chaosu, czy raczej rozpierdziuchy - to brzydkie słowo jest zdecydowanie lepsze na określenie!
Na małą skalę nastrój Piątki Kijów powstaje, kiedy jesz na powietrzu i obłażą cię osy. Osa śmiało może być "zwierzęciem mocy" tej karty!
Arthur Waite ręką Pameli Colman-Smith narysował na tej karcie pięciu młodzieńców niby bijących się pięcioma drągami, ale naprawdę zaaferowanych tym, że owe drągi im się plączą i przeszkadzają sobie. Jeśli jest to obraz chaotycznej bijatyki, to nawet trafnie.
Aleister Crowley nadał tej karcie tytuł "Strife" - Spór, konflikt. Rysunek w jego talii jednak raczej nie wskazuje na tę ideę. (Jego symbol astrologiczny dla tej karty: Saturn w Lwie.)
Ta karta, podobnie jak poprzednia, przedstawia uwalniające się i ujawniające siły zmierzające do negacji, ale na sposób żywiołu Wody. Jest to więc erupcja negatywnych emocji, ale nie tyle agresywnych (bo te znajdują swój wystarczający wyraz w 5.Kijów!), co właśnie zaprzeczających, negujących i jak woda, podmywających. Piątka Pucharów jest to przede wszystkim atak niewiary. Który przejawia się jako brak zaufania, niedowierzanie, utrata autorytetu w czyichś oczach, kompromitacja. Coś w twoim życiu oparte i zbudowane było dotąd na fundamencie miłości, zaufania, wierności (osobie), przekonania o słuszności (idei). Wraz z Piątką Pucharów to się wali.
W warstwie dosłownych, zjawiskowych skojarzeń, 5.Pucharów kojarzy się z powodzią, która podmywa fundamenty. Z rozlaniem się wilgoci, która niszczy dokumenty, papiery itd. Z wnikaniem wody w szczeliny, w podstawy, przez co zawilgoconym instalacjom nie można dłużej ufać.
Kiedy tracisz - skutkiem jej podmycia - podstawę na której stoisz, emocjonalną reakcją jest panika. Uciekać! Kryć się! Oto cokolwiek co złe, może już się wydarzyć! Zło zostało spuszczone z łańcucha, a to że go chwilowo nie widzisz, znaczy, że tym gorsze jest.
Uwaga: karta ta, a raczej stan ducha i sytuacja życiowa, które karta symbolizuje, NIE skłaniają do jakiejś łagodnej depresyjnej rezygnacji. Nie: to jest panika. Wyobraź sobie, że stałeś na twardym gruncie, na dającej pewność podłodze - a oto ta podłoga się chwieje, bo pod nią woda, i ten grunt płynie i kołysze się. Panika i wymioty! Dlatego nie przekonuje mnie ten ubrany w czerń mężczyzna w karcie Waite'a, właśnie dlatego, że choć stoi nad rzeką, to na twardej ziemi, i stoi prosto - a właśnie stać prosto jest w sytuacji tej karty niemożliwe. (Nie doświadczyłem nigdy trzęsienia ziemi, ale z tego, co słyszałem, to ma się wtedy właśnie podobne wrażenia.)
Crowley kartę zatytułował słusznie, Disappointment, czyli Rozczarowanie. Choć może to słowo jest za "lekkie". Jego symbol astrologiczny, Mars w Skorpionie - może być.
Piątka Mieczy czyli "śmierć w powietrzu, przez powietrze" znalazła dwie znakomite, genialne ilustracje w literaturze. Pierwszym jest kres życia pięknej Remedios w powieści Gabriela Garcíi Márqueza "Sto lat samotności". Remedios jest - używając aktualnego terminu - autystką, która z jednej strony do szaleństwa swoim widokiem podnieca seksualnie mężczyzn, z drugiej strony wiedzie życie osobne i wolne od społecznych konwencji. Już za życia pozostaje, właściwie, poza światem. W końcu nie umiera, lecz wniebowstępuje: podczas wieszania upranej pościeli unosi się do nieba, otoczona powiewającymi prześcieradłami.
Drugą ilustracją jest Podlasiak z "klechdy" Bolesława Leśmiana pod tymże tytułem. Jest to istota, która była drzewem-dębem, umarłszy jako roślina, stała się człowiekiem; kolejna śmierć unosi Podlasiaka w powietrze - w "niebo", gdyż, jak twierdzi Leśmian, "taka jest niedola drzewnego upiora".
Negacja charakterystyczna dla 5 Mieczy, to oderwanie: oderwanie od realiów, od konkretu, od życia. Można powiedzieć, że jest to raczej łagodny wyrok. W karcie tej nie ma niepokoju, chaosu, boju i paniki właściwej dla obu poprzednich - Kijów i Mieczy. Jest odejście, wycofanie się w "górne rejony", w niedostępność i w dystans.
W rzeczywistości, w przypadkach tego rodzaju, zwykle kogoś, kto "skończył" na sposób Piątki Mieczy, nie uważa się za zmarłego, lecz za "zaginionego".
W życiowych sytuacjach, 5 Mieczy oznacza także sytuacje oderwania: kiedy pozostaje się niezaangażowanym lub pozornie niezaangażowanym, kiedy ogląda się świat i swoje (bolesne!) sprawy - z dystansu; kiedy, dalej, to co powinno boleć i dolegać, nie boli, bo zostało zapomniane, wyparte, odsunięte; kiedy radą na ból i rozpacz okazuje się wycofanie i zapomnienie, a niekiedy racjonalizacja.
Piątkę Mieczy Crowley zatytułował Defeat - Klęska. Pięć oręży na karcie z jego talii wpisanych jest w pentagram Baphometa. Astrologicznym symbolem Crowley uznał Wenus rządzącą znakiem Wodnika.
Rysunek Waite'a przedstawia giermków zbierających upuszczone miecze. Niejasna scena, a wiejący wiatr przypomina film "Powiększenie" Michelangelo Antonioniego (1966) - jeszcze jedno genialne przedstawienie Piątki Mieczy w sztuce.
Lub Cegieł. Znowu cegły, materiał budowlany, są lepszym przedstawicielem żywiołu Ziemi niż - jednak zanadto oderwane - Monety. Śmierć w połączeniu z żywiołem Ziemi, a raczej - w tym wypadku - Kamienia, kojarzy się z nagrobkiem, z grobową płytą, na której wyryto wizytówkę zmarłego. Oto coś (ludzkie życie) zostało utrwalone "po wieki wieków" - ale to coś już nie jest żywe. Połączenie wiecznotrwałości z nieżywością, to jest właśnie sens tej Piątki.
Negacja charakterystyczna dla Piątki Monet to utrwalenie śladu, pozostałości, podczas gdy to, co było żywe, dalej nieodwołalnie żywym być przestaje.
Obecny i trwający grób dla tego, co kiedyś było żywe, to właśnie formuła 5 Monet (Cegieł). Dlatego karta ta patronuje nie tylko cmentarzom, ale i muzeom, zabytkom, archiwom, IPN'om i mauzoleom. Księgom wieczystym. Wypchane zwierzę także tu należy, trofea myśliwych i szkielety w muzeach przyrody. Karta ta ma silny związek z wiedzą - przede wszystkim wiedzą taką, która jest lub chce być ponadczasowa i wiecznie trwała. Tu należy znaczna część doktryn i instytucji religijnych, ale i w jakiejś części filozofia, historia, archeologia, astronomia. Dla nas, istot chwilowych i zmiennych, orbity planet i gwiazd są właśnie w "moneto-piątkowy" sposób zarazem wieczne, dostojne i (mechanicznie) nieżywe.
Waite'owi ta karta zanadto dosłownie skojarzyła się z nędzą i narysował (via P. Colman-Smith) kalekich bosych nędzarzy na śniegu - wg mnie raczej nietrafione wyobrażenie.
Crowley przydał tej karcie astrologiczny symbol Merkurego w znaku Byka. Tytuł karty: Worry, czyli Kłopot, Zmartwienie. To znacznie lepiej zgadza się z wykładnią, którą wyżej przedstawiłem, ponieważ Merkury w Byku oznacza materialną zapobiegliwość, która przecież nie ściąga biedy, tylko w porę jej zapobiega.
W sensie "majątkowym" 5.Monet oznacza np. taki rodzaj dóbr, które są trwałe i które ktoś posiada, ale one są jednocześnie "martwe", tzn. nie można ich spożytkować dla zaspokojenia realnych potrzeb, jak jakieś nienaruszalne lokaty lub polisy na wypadek śmierci. Można być nimi super-bogatym i umrzeć z głodu. Ale oznacza też (prze)biegłość w radzeniu sobie z grożącą biedą.
Dzieje kart tarota dzielą się na cztery wyraźne epoki:
W tej epoce tarot dopiero się rodzi i nie ma jeszcze swojej obecnej nazwy. Zrazu nazywa się trionfi - czyli "tryumfy", gra w tryumfy. Nazwa ta jest włoska, ponieważ tarot powstał w północnych Włoszech i w tej pierwszej epoce poza ten kraj prawie nie wyszedł. Wcześniej, około roku 1370 w Europie pojawiły się karty do gry - wynalazek to był chiński, który do nas przyszedł przez Persję i kraje arabskie. Wkrótce, ok. roku 1420, są pierwsze wzmianki o grze w szczególne karty - właśnie w trionfi. Talie do "tryumfów" zawierały starannie malowane alegoryczne sceny, nawiązujące do starożytnych bóstw i magicznych rycin.
Tarot pojawił się w epoce rozkwitu kultury włoskiego Renesansu. W owego pra-tarota grali arystokraci na dworach, a ówcześni projektanci kart popisywali się znajomością mitologicznych, astrologicznych i literackich aluzji, które na nich umieszczali. Byli wśród nich wybitni artyści, z malarzem Andrea Mantegna na czele.
Powstało wtedy wiele rozmaitych talii, z których do naszych czasów przechowały się przeważnie nieliczne pojedyncze karty. Karty były ręcznie robione, nie było jeszcze długich serii ani masowej produkcji. Ówczesne talie tarota nie miały ustalonej liczby ani układu kart: eksperymentowano z różnymi obrazami i różną ich liczbą. W wieku XVI gra w tryumfy wychodzi we Włoszech z mody, a wraz z tym w niepamięć idą same karty.
Gra w tryumfy zapomniana przez klasy wyższe, poszła w lud. W XVI wieku (1505?) przybrała obecną nazwę: po włosku tarocco (w liczbie mnogiej tarocchi) - czyli tarok, po francusku tarot. Nie jest pewne, skąd się wzięła ta nazwa, być może od arabskiego słowa znaczącego "rzeczy odrzucone". Przez wieki siedemnasty i osiemnasty karty te służą nadal tylko do gry - wcale nie do wróżenia. Gra w tarota lub taroka w jednych okolicach Europy jest lub była popularna, w innych zupełnie nieznana.
Od wieku XVII znany jest układ kart zwany Tarotem Marsylskim, który następnie stał się wzorcem i standardem dla późniejszych talii. Karty przeznaczone do masowego użytku są odbijane z prymitywnie rytych drzeworytów. W porównaniu z artystyczną formą poprzedniej epoki, jest to regres - ale właśnie te "grube" rysunki Tarota Marsylskiego są dzięki temu silniej naładowane symbolicznie. Obrazki na kartach tarota zaczynają wyglądać trochę jak jakieś szamańskie prehistoryczne ryciny.
Około 1760 roku szwajcarsko-francuski okultysta Antoine Court de Gébelin "odkrywa" karty tarota: tzn. zauważa ich istnienie, uznaje je za zaginioną i oto odnalezioną obrazkową "świętą księgę" pochodzącą ze starożytnego Egiptu i włącza do swojego systemu tajemnej filozofii. Od niego właśnie pochodzi legenda - bezpodstawna - o egipskim pochodzeniu kart.
Po Gebelinie, kart tarota używa jako wyroczni pierwszy zawodowy kartomanta, paryżanin używający pseudonimu Etteilla. Pisze także o tarocie i o innych "tajemnych" dyscyplinach obszerne traktaty. Później tarotem jako narzędziem wieszczym zajmowali się, by wymienić najbardziej znanych adeptów, Eliphas Lévi, Papus - i cały ruch francuskich różokrzyżowców i innych dziewiętnastowiecznych hermetyków.
W tym okresie - koniec wieku XVIII i przez wiek XIX - kartomaci i magowie albo posługują się seryjnymi kartami do gry, albo czynią nieliczne próby stworzenia własnych talii. Zarazem wraz z rozwojem technik drukarskich mnożą się talie taroka - jako kart do gry, często przybierające wyraźnie rozrywkowe formy.
W 1888 roku silna grupa studiujących magię, kabałę i hermetyzm powstała w Anglii: był to Hermetyczny Zakon Złotego Brzasku.
Zakon Złotego Brzasku - Golden Dawn - był grupą, w której systematycznie praktykowano z odmiennymi stanami świadomości dla uzyskania magicznych zdolności. Członkowie zakonu przenieśli do Europy pochodzące od azjatyckich mistyków techniki wizualizacji i mentalnych podróży do imaginacyjnych światów. Wielką wagę przywiązywano do kontaktowania się z bóstwami i "mocami".
Znaczenie Golden Dawn dla rozwoju tarota było ogromne. Karty od początku należały do elementarza Zakonu. W Golden Dawn wynaleziono technikę scrying, czyli mentalnego wchodzenia do wnętrza tarotowych scen. W praktykach Zakonu ważne stało się, co faktycznie przedstawiają karty. I właśnie w łonie Zakonu powstała pierwsza czysto okultystyczna talia - talia Waite'a, namalowana przez Pamelę Colman-Smith i wydana w 1910 roku. Arthur Waite był także autorem podręcznika do tej talii, pt. "Obrazkowe klucze do tarota".
Pod koniec istnienia zakonu przez jego szeregi przemknął jego późny, choć chyba najwybitniejszy z adeptów - Aleister Crowley, który przybrał tajemne imię Perdurabo - "wytrwam do końca". Crowley (pomińmy tu inne jego zasługi) opracował pierwszą wyczerpująca teorię symboli kart tarota, pisaną w duchu geometrii pojęć - jest ona treścią jego książki "Księga Thotha" - "The Book of Thoth" z 1944 roku.
Waite, Crowley i inni zapowiadają już czasy współczesne: kiedy to w tarota nikt nie gra, karty te służą do wróżenia lub do ćwiczeń duchowych, a projektowanych od nowa talii pojawia się na rynku nieprzebrane mnóstwo.
Na zachodzie czasy te zaczęły się od hippisowskiej rewolucji około 1970 r., w Polsce - od upadku komuny w 1989 roku.
Wszystkie Szóstki łączy idea sukcesu na zapas. Sukcesu niezasłużonego. Szóstki mówią, że coś się wydarza "bardziej", niż by na to wskazywały przyczyny i uwarunkowania. Na wyścigach mówiono w takich przypadkach, że koń wygrał fuksem. Więc szóstki to są takie fuksy. To co się w nich realizuje, dzieje się z nadmiarem - "lepiej niż..."
Kiedy genialny i nieznany młodzieniec wygrywa, np. w szachy z doświadczonym mistrzem, to właśnie jest przejaw tej siły, która jest w Szóstkach. Mało kto chyba pamięta dzisiaj film Krzysztofa Zanussiego pt. "Barwy ochronne" z 1976 r. Główny bohater, targany moralnymi niepokojami asystent na uczelni, ma wielką ochotę na atrakcyjną studentkę (grała ją Christine Paul-Podlasky, potem w "Misiu" Barei jako dziewczyna tytułowego Misia) i z przerażeniem odkrywa w nocy pod koniec filmu, że oto ona kocha się z jakimś całkiem niepozornym studenciną, który po prostu "przyszedł i wziął" nie hamletyzując. To "wzięcie" wartości która komuś drugiemu wydawała się niedostępna, bo "za dobra dla mnie" jest dokładnie z ducha Szóstek. Także kiedy ktoś jest kochany za nic, to też duch Szóstek, dokładnie Szóstki Pucharów. Ktoś trafia na pomysł w biznesie, z którego ma wielką fortunę tylko dlatego, że na to wpadł pierwszy, to też jest duch Szóstki. Sławomir Mrożek stał się światowym klasykiem literackim mając około 30 lat - to ta sama "energia".
Szóstka kojarzy się z młodością i z tą przewagą, nadwyżką, którą młodzież ma na starcie - przewagą pierwszego razu, przewagą początkującego - niekiedy przewagą świeżości spojrzenia. To jest zarazem przewaga osoby naiwnej, "głupiego Jasia", który cudem trafia na skarb.
Idea nadmiaru, zawarta w tych kartach, przechodzi w ideę przesady. Szóstki przesadzają! Nie trzymają się miary, umiaru. Są nadmierne i przez to chaotyczne.
Szóstki mają także coś z laboratoryjnej próbki. Kiedy w małej skali, na próbę, coś się znakomicie udaje, ale nie wiadomo, jak to, co działo się w tej małej skali, połączyć z realnym światem. ("Operacja się udała, pacjent umarł.") W rytm Szóstek działa nauka, kiedy z realnego świata wypreparowuje cząstkowe, "laboratoryjne" sytuacje i na nich odkrywa i sprawdza swoje prawa. Szóstki mają więc w sobie "odchylenie teoretyczne": że teoretycznie powinno coś się powieść, ale w praktyce nie zawsze tak jest, bo wchodzą w grę jakieś uboczne czynniki. Więc Szóstki to jest świat bez tych ubocznych zakłócających czynników.
Świat Szóstek jest w pewnym sensie idealny: kolejne szóstki przedstawiają idealną realizacje tego, co dzieje w kolejnych żywiołach. No właśnie: ale to taka "idealność", która wcale nie musi sprawdzać się w zetknięciu z realnym światem i jego twardymi uwarunkowaniami.
Żeby powstała idealna "oaza" Szóstek, ktoś z zewnątrz musi wydatkować energię. Żeby genialne dziecko mogło bawić się w szalonego wynalazcę, najpierw rodzice muszą przejąć trud i koszt utrzymania go, a najlepiej jeśli zwolnią je ze szkoły z jej nudnym programem. (Mówię oczywiście o tym, co przedstawia Szóstka Mieczy.) Żeby beztrosko się bawić, trzeba w poprzednie dni wykonać obowiązkowe prace na zapas (Szóstka Kijów). Żeby kogoś obdarzyć bezwarunkową miłością, kochającemu nie wolno obciążać kochanej osoby własnymi problemami i zgryzotami (Szóstka Pucharów). Żeby powołać idealną firmę, trzeba wziąć kredyt (Szóstka Monet). Życie w Szóstkach jest rozkoszne, ale zwykle kiedy tak się dzieje, jednocześnie jest zaciągany dług. Tarocista powinien widzieć obie powyższe strony Szóstek!
Szóstki w kręgu zodiaku leżą w punkcie 25 5/7° = 25°43' znaków kardynalnych. Kolejno w ich pobliżu leżą:
punkt |
karta (ogólnie) |
szeroki sens |
12 6/7° = 12°51' znaku kardynalnego |
Trójka |
Pierwszy początek, wstęp |
18° znaku kardynalnego |
Rycerz |
osoba działająca i idąca naprzód |
25 5/7° = 25°43' znaku kardynalnego |
Szóstka |
stan idealny |
0° znaku stałego |
Czwórka |
stabilizacja |
6° znaku stałego |
Król |
strażnik i gwarant, ostoja, tego, co jest |
8 4/7° = 8°34' znaku stałego |
Dziewiątka |
to, co realnie można najlepszego osiągnąć |
Dla przykładu, w sektorze Baran-Byk... są to karty:
punkt |
żywioł |
karta |
12 6/7° = 12°51' Barana |
Ziemia |
Trójka Monet |
18° Barana |
Woda |
Rycerz Pucharów |
25 5/7° = 25°43' Barana |
Powietrze |
Szóstka Mieczy |
0° Byka |
Ziemia |
Czwórka Monet |
6° Byka |
powietrze |
Król Mieczy |
8 4/7° = 8°34' Byka |
Woda |
Dziewiątka Pucharów |
Szóstki idą więc po inicjującej (zaczynającej) energii Trójek, i po skupiających te energię w działaniu Rycerzach. Ale są przed serią kart stabilizujących: Czwórką, Królem i Dziewiątką. Oznaczają więc, logicznie, próbę sukcesu - więc stan rzeczy, który pod pewnym względem jest LEPSZY niż ten, który ma szansę realizacji w warunkach twardej rzeczywistości. Z tego samego porządku wynika, że Szóstki kończą i zwieńczają "młody" okres w serii kart. Te, które przychodzą po nich, oznaczają dojrzałość: Czwórki, Króle i Dziewiątki. Co dalej dzieje się w tym szeregu, powiem już przy okazji innych kart.
Energia Szóstek, odniesiona do żywiołu ognia (czyli Kijów), przejawia się jako święto: święto radosne, świętowanie, zabawa.
Tu warto zauważyć, że w naszej kulturze zderzają się dwa pojęcia święta: po pierwsze, święto jako poważna i nabożna bezczynność, jak Szabes u Żydów lub przymusowa ponura niedziela u szkockich protestantów. Po drugie, z tradycji pogańskiej, święto jako zabawa i radość, festyn. (Mnie gdy kiedyś czytałem Wittgensteina, trudno zrazu było zrozumieć, o co mu chodzi, kiedy pisze, że "filozofia powstaje wtedy, kiedy język świętuje". Otóż na gruncie języka niemieckiego, a Ludwig Wittgenstein był Niemcem i pisał w tym języku, przeważa znaczenie "świętuje = nic nie robi, do niczego nie służy". Po polsku stanowczo przeważa to drugie znaczenie: "bawi się".
Bawić się i dawać upust swojej radości, która polega na tym, że ma się nadmiar energii, którą można 'wypuścić", wypromieniować jako radość. A to jest wewnętrzna energia, wewnętrzny napęd osobowości - czyli energia żywiołu Ognia. Wewnętrzny ogień-entuzjazm, który przejawia się jako radość i ochota do zabawy.
Aleister Crowley bardzo słusznie tę kartę zatytułował Victory, czyli Zwycięstwo. Jego opis wskazuje, że chodzi o świętowanie sukcesu. W tym też duchu dobrał astrologiczny ekwiwalent dla tej karty: Jowisz w znaku Lwa.
Na rysunku Waite'a (Pameli Colman-Smith) jest młodzieniec na koniu z wiankiem zatkniętym na trzymanym w górze drągu, w otoczeniu podobnych acz mniej widocznych towarzyszy - czyli jakaś świąteczna i ciesząca się kawalkada, może przychodząca z dobra nowiną.
W zodiaku: 25 5/7° = 25°43' Wagi - tzw. punkt siedmiokrotny ognisty przedobrzony.
Nadmiar i przesada, właściwe dla Szóstek, odniesione do żywiołu Wody (Pucharów), przejawiają się jako miłość, która niczego nie chce, niczego nie wymaga i na którą nie da się czymkolwiek zasłużyć, ponieważ dawana jest niezasłużenie - niejako, brzydko mówiąc, na kredyt. (Także "kredyt zaufania" pokładany w pewnej osobie bez zasług i "papierów" z jej strony, tu będzie należał.)
Z natury należy tu przede wszystkim miłość, którą matka darzy swoje dziecko. Jest więc miłość macierzyńska, w której kochający wybacza kochanemu wszystko z góry i akceptuje go takim jakim tamten jest, nie zauważając jego wad.
Szóstka Pucharów to jest bezwarunkowa i szczera akceptacja.
Karta ta oznacza też szczególne, sprzyjające, "cieplarniane" warunki dla "rozkwitu" miłości (lub podobnego uczucia): więc wakacje, wspólny wyjazd lub wyjazd zazdrosnego męża na delegację. także wtedy, kiedy jedna strona (osoba) "matkuje" tej drugiej.
Karta ta kojarzy się z ciepłem, zacisznym miejscem, bezpieczna oazą, cichą przystanią. Jest ciepło, miękko, przytulnie... Napięcia są wygaszone, hałasy wyciszone, walki realnego brutalnego świata odsunięte daleko.
Crowley zatytułował te kartę Pleasure czyli Przyjemność. Dalej jednak jego wyobraźnia poszła w trochę inną stronę niż ja postrzegam tę kartę: przydał jej za astrologiczny ekwiwalent Słońce w Skorpionie, pisząc nawet imię Słońca po łacinie: Sol, jakby dla podkreślenia męskiego rodzaju Słońca. Ale w wyjaśnieniu pisze właściwie to samo, co napisałem powyżej:
"Przyjemność, w tytule tej karty, powinna być rozumiana w najwyższym sensie [tego słowa]: jako dobro-byt, harmonie z siłami natury bez wysiłku ani napięcia, lekkość, satysfakcję. Obce idei tej karty jest wynagrodzenie potrzeb, naturalnych lub sztucznych. Jednak [karta ta] oznacza empatyczne spełnienie seksualnej Woli /.../"
U Waite'a jest scena, gdzie para średniowiecznych mieszczan (dzieci?) - jak się domyślamy, wyznaje sobie miłość, pośród 6 pucharów służących za wazony na kwiaty. Kwiaty, zakochani, zaciszne "łono" bezpiecznych murów starego miasteczka - całkiem udana ilustracja.
W zodiaku: 25 5/7° = 25°43' Koziorożca - tzw. punkt siedmiokrotny wodny przedobrzony. O tym punkcie Koziorożca lubię mówić, że jest to wyspa znaku Ryb - w Koziorożcu.
Energia Szóstek jest z gruntu nie-saturnowa, przeciwna Saturnowi. Szóstki dzieją się tam i wtedy, kiedy zdjęte zostają saturnowe więzy, ograniczenia, uwarunkowania. Ograniczenia takie, że np. nie ma na coś pieniędzy czy ogólnie środków, że nie ma na coś czasu (- np. na zabawę! - 6 Kijów), albo że krępują ludzi rygory pruderii. Kiedy zrzucić pruderię, zaczyna się 6 Pucharów!
Szóstka Mieczy zaczyna się wtedy, kiedy zrzuci się inne rygory - rygory logiki oraz zasad ekonomii umysłu. Wtedy Umysł, bo to on jest właściwym podmiotem Mieczy (jak osobowość jest podmiotem Kijów i Miłość podmiotem Pucharów) - Umysł zaczyna szaleć i produkować rzeczy, byty, idee, dzieła, treści sobie miłe i zajmujące, choćby były zupełnie niepotrzebne, nadmiarowe i porąbane.
Szóstka Mieczy jest kartą twórczego szaleństwa!
Oznacza także dzieła i wynalazki, które mogły powstać tylko w ten szczególny sposób: z nadmiaru fantazji, przy lekceważeniu realiów i ich konieczności. Powtarzam: Szóstki królują, gdzie nie ma Saturna.
Szóstka Mieczy patronuje fantazji, zmyśleniom, szalonym wynalazkom, odlotowym ideom. Promieniuje z obrazów surrealistów. W jej duchu pisano powieści science-fiction. Wcielonymi Szóstkami Mieczy byli Witkacy, Dalí, Picasso, czy Buñuel ze swoimi filmami. Ale także w duchu 6 Mieczy Riemann budował swoje niemożliwe w realnym świecie geometrie, Einstein konstruował swoje światy, w których czas zwalnia, długość się skraca, a masa przyrasta wraz z prędkością. Lewis Carroll układał swoje obrażające logikę wierszyki.
Szóstka Mieczy jest szalona, genialna, nie-praktyczna, nad-realna.
Ciekawe, że jako przykłady 6 Mieczy pasują dzieła wybitnych naukowców. Crowley poszedł tym śladem i zatytułował kartę: Science, co znaczy Nauka. Astrologiczny symbol: Merkury w Wodniku.
Waite'mu rysunek nie udał się: rysunek przedstawia jakiegoś Charona-przewoźnika, który przeprawia łodzią na wyspę dwie skulone zakapturzone postaci. Trudno w tym dopatrzyć się tych sensów, które przedstawiłem wyżej.
W zodiaku: 25 5/7° = 25°43' Barana - tzw. punkt siedmiokrotny powietrzny przedobrzony.
Szkoła menedżerów! A w szerszym sensie, karta ta oznacza wszelkie przedsięwzięcia, zorganizowane, zespołowe i mające materialne cele, które są w jakiś sposób chronione przed zbyt usilną konfrontacją ze światem zewnętrznym. Więc podobnie jak przeciwna (w zodiaku) Szóstka Pucharów, karta ta ma coś z klimatu "cieplarni". Chodzi o takie ludzkie systemy i przedsięwzięcia, które są szczególnie wspierane, hodowane, hołubione.
Oznacza także miejsca, gdzie wspierani, hodowani i hołubieni są ludzie, którzy przeznaczeni są do jakichś przyszłych przedsięwzięć. Więc karta ta wiąże się znaczeniowo ze szkołą - w szerokim sensie.
Oznacza także wszelkie sytuacje wzorcowe, modelowe: wzorowa firma, wzorowa gmina, urząd na piątkę.
Ale też w tej karcie zawarty jest szczególny sposób widzenia świata, w ramach którego nie ocenia się surowo, kiedy łatwiej jest wystawić laurkę niż poddać coś-kogoś krytyce. Karta ta zawiera akceptację tego, co jest - uznanie go za dobre.
Ale uwaga: w praktyce karta ta wskazuje także na prace i wysiłek, konieczne na to, żeby w pewnym miejscu zaprowadzić idealny porządek i idealny organizacyjny ład. Więc także kojarzy się z wysiłkiem tych, którzy budują w świecie idealne oazy ładu i sukcesu.
Szóstka Monet wierzy - bez cienia zwątpienia - w sens, potrzebę, celowość itd. przedsięwzięć na które wskazuje. I na tym polega jej siła.
Crowley tę kartę zatytułował prosto Success. Astrologicznie: Księżyc w Byku.
Waite narysował (osobą Pameli C.S.) bogacza, który sypie monety proszącym biedakom. Całkiem dobra ilustracja.
W zodiaku, punkt tej karty, to 25 5/7° = 25°43' Raka - punkt siedmiokrotny ziemny przedobrzony.
Aleister Crowley nie lubił Siódemek. Rozpoznawał w nich czynnik lucyferyczny, czyli rozpraszanie energii i rozsyłanie iluzji. Jednak zapewne w tym poglądzie odbija się jego własna osobowość: enneagramowej Ósemki-Szefa (czyli "Skurczybyka" w nomenklaturze Krzysztofa Wirpszy) przechylonego na skrzydło Siódemki-Epikurejczyka z jej zachłannością i żarłocznością. Dla kogoś o takim charakterze, enneagramowe Siódemki ze swoim duchem pozoru, czynienia czegoś zamiast czego innego, mijania sie z celem... - mogą wydać się faktycznie nieznośne i zagrażające. (Uwaga: w powyższych zdaniach nie wolno mylić siódemek tarotowych z enneagramowym typem nr Siedem - między tymi "bytami" nie ma programowego związku, a podobieństwa są w dużym stopniu przypadkowe.)
Tak pisze Crowley:
Cztery Siódemki
Karty te są przypisane [sefirze] Netzach. Ta pozycja [w Kabalistycznym Drzewie Życia] jest podwójnie niezrównoważona; leży poza środkowym filarem i daleko w dole Drzewa. Podejmuje się zaiste wielkie ryzyko zstępując tak daleko w głąb iluzji, zwłaszcza gdy czyni się to z maniackim uporem. Netzach należy do Wenus; Netzach należy [zarazem] do Ziemi; a największa katastrofa, jaka może przydarzyć się Wenus, to utrata jej niebiańskiego pochodzenia. [Crowley nawiązuje tu do mitu o Lucyferze - upadłym aniele; łacińskie słowo Lucifer, "światło niosący/a" oznaczało także Wenus.] Cztery Siódemki nie są władne uczynić jakichkolwiek wygód; każda przedstawia zwyrodnienie [odpowiadającego jej] żywiołu. Przy każdej z nich ujawnia się ich skrajna słabość.
Siódemka Kijów jest zwana Dzielność (Valour). [Nazwa nadana przez Crowleya, podobnie następne.] Energia [żywiołu Ognia] czuje tu się, jakby to było jej ostatnie tchnienie; walczy straceńczo i może ulec. Ta karta uwydatnia pewien defekt nieodłączny od idei Marsa. Patriotyzm, że tak powiem, nie wystarczy.
Siódemka Pucharów jest zwana Zepsucie (Debauch). Jest to jedna z najgorszych idei, które ktoś mieć może; jej środkiem jest trucizna, jej celem szaleństwo. Oznacza ułudę [delusion] delirium tremens lub narkomanii; przedstawia pogrążanie się w bagnie fałszywej przyjemności. Jest coś nieomal samobójczego w tej karcie. Jest ona szczególnie niedobra [bad], ponieważ w ogóle nie ma nic, co by ją równoważyło - żadnej silnej planety, która by ją podtrzymała. Wenus idzie za Wenus, Ziemia zaś jest zbełtana w skorpionowe bagno.
Siódemka Mieczy nosi nazwę Daremność (Futility). Jest ona jeszcze słabszą kartą niż Siedem Kijów. Ma bierny znak zamiast czynnego, bierną planetę zamiast aktywnej. [Aluzja do Księżyca w Wodniku, astrologicznego ekwiwalentu tej karty wg Crowleya.] Jest jak bokser-reumatyk próbujący wrócić na ring po latach bezczynności. Władcą tej karty jest Księżyc. Niewielka energia, którą on posiada, jest nie więcej niż snuciem snu; jest całkiem niewystarczająca do podjęcia wytrwałej pracy, która jedynie, nie licząc cudu, może doprowadzić przedsięwzięcie do wyniku. Pouczające jest tu porównanie z Siódemką Kijów.
Siódemka Monet [of Disks] jest zwana Chybienie (Failure). Ten kolor [kart, "Dyski"-Monety-Ziemia] doprowadza bierność do skrajności; poniżej Otchłani [Crowley ma na myśli pseudo-sefirę Daath, zwaną Otchłanią, która oddziela górne sefirot o liczbach 1, 2 i 3, od niższych, do których należy także Netzach, nr 7] nie ma [już] w tym kolorze pozytywnych cech [virtue]. Karta ta jest władana przez Saturna. Porównaj ja z trzema innymi Siódemkami; nie ma tu usiłowania [no effort]; ani nawet marzeń; podtrzymujący słup został obalony - i utracono go. To wszystko. Praca została porzucona; wszystko tonie w gnuśności.
Straszne... lecz odnosi się wrażanie, że Crowley przeholował i przekazał w tym fragmencie, wprawnie trafnie, ale tylko negatywną stronę znaczeń tych kart. Jakie jest ich znaczenie pozytywne? Siódemek broni położenie odpowiadających im punktów w zodiaku. Są to punkty 0 stopni - początkowe - znaków zmiennych:
Siedem Kijów |
ogień |
0° Strzelca |
Siedem Pucharów |
Woda |
0° Ryb |
Siedem Mieczy |
Powietrze |
0° Bliźniąt |
Siedem Monet |
Ziemia |
0° Panny |
Ponieważ tradycja astrologiczna właściwie nie odróżnia znaczeń znaków zodiaku od szczególnych znaczeń ich początkowych punktów, więc możemy (w jakimś stopniu) utożsamiać Siódemki Kijów, Pucharów itd. ze znakami Strzelca, Ryb, Bliźniąt i Panny.
Wspólny tym znakom - znakom zmiennym - jest mający do nich dostęp duch udawania i niepowagi. A także rozpraszania, trwonienia, rozmieniania na drobne. Oczywiście połączony z wyrafinowaniem, tak jak wszystko co późne i schyłkowe. (Znaki zmienne mają charakter schyłkowy, ponieważ astrologiczny cykl znaków: kardynalny-stały-zmienny odpowiada młodości/nowości - dojrzalości/stabilizacji - schyłkowi.)
Ten szczególny duch przenosi się na tarotowe Siódemki:
w żywiole Ognia - 7 Kijów - wyraża się on jako gra
w żywiole Wody - 7 Pucharów - jako romantyzm (gra uczuciami)
w żywiole Powietrza - 7 Mieczy - jako hobby, amatorskie zainteresowania
w żywiole Ziemi - 7 Monet - jako drobiazgowość i teoretyzowanie. A także powierzchowność i biurokracja.
Wspólne jest tu robienie czegoś ZAMIAST: mianowicie zamiast tego, co naprawdę istotne, ważne i ciężkie. W tym sensie Siódemki tarotowe (a w jakimś stopniu także zmienne znaki zodiaku) są niepoważne.
Oto 7 Kijów: ich gra jest zamiast (prawdziwej) walki. Wyobraź sobie sportowca zamiast wojownika, zawody zamiast bitwy na śmierć i życie. Przy tym ważne jest w tym zjawisku, że sport faktycznie wyrasta z wojny bądź z przygotowań do wojny. Często, do dziś, korzysta z podobnych narzędzi: karabiny wojenne i karabinki sportowe. Szable i szpady tu i tam - oczywiście inne, choć pod ta samą nazwą. Dawne bojowe włócznie i oszczepy do rzutu oszczepem. Język sportu używa mnóstwa słów powstałych do opisu walki, a sprawozdawcy sportowi opisują mecze jak bitwy. Jednak różnica jest ogromna: w grze nie zabija się przeciwnika!
Gra jest zamiast walki i jest pozorowana walką, pozorem walki. Ten pozór - realizowany w różnych żywiołach na właściwe im sposoby - właśnie wywołał odrazę Crowleya. No tak, ale Wenus-Lucifer i spokrewniona z nią sefira Netzach prócz innych swoich symbolicznych ról jest boginią uwodzenia, czyli (stwarzania) miłych pozorów. Lucyfer jest tym anty-bóstwem, które napełnia świat, a raczej umysły, pozorem i ułudą. Gdy się dobrze przyjrzeć, otaczający nas świat jest pełen pozorów. Oglądanie telewizji jest pozorem wycieczek po świecie. Opowiadanie o czymś jest pozorem wydarzeń. Słowa są pozorem nazywanych rzeczy. Obrazy są pozorem przedmiotów. Pieniądze są pozorem realnego bogactwa. Ale także rzeczom, zdawałoby się, realnym, zdarza się obracać w pozór. Werner Herzog w filmie "Spotkania na krańcach świata" mówi zza kadru, że kiedy już pierwszy raz zdobyto Mont Everest, wszystkie następne wyczyny na tej górze: że kobieta, że zimą, bez butli z tlenem albo że ktoś z protezami nóg - są już tylko pustym biciem rekordów do Księgi Guinessa. Czyli pozorem.
7 Mieczy realizuje tę pozorność w dziedzinie wiedzy. Hobby jest pozorem gromadzenia i zdobywania wiedzy. Prawdziwa wiedza jest gdzie indziej - hobbystę zadowala i ekscytuje zbieranie znaczków pocztowych lub pudełek po zapałkach, które zresztą często są specjalnie dla niego projektowane.
7 Monet to pozór w dziedzinie konkretu - pracy z materią. Kiedy po wojnie domowej w Rosji przemysł leżał w gruzach, Lenin, wódz zwycięskich komunistów, nawoływał by produkcję zastąpić ewidencją. Brakujące towary i maszyny miały być skompensowane ich spisaniem przez urzędników. To jest dokładnie duch Siódemki Monet. Kiedy projektowanie, opisanie i policzenie czegoś zastępuje same rzeczy, mamy do czynienia z energią tej karty. To nie jest proste lenistwo, jak widział to Crowley (choć i tak może się przejawiać ta karta), ale zastępowanie pracy która stwarza, praca pustą, która tylko zlicza i ewidencjonuje.
Inną odmianą siódemko-monetowej pozorności jest trzymanie się rygorów, przepisów, norm i drylu - zamiast zmierzać do rzeczywistego celu. Przepisy muszą się zgadzać! - a prawda lub sprawiedliwość pozostają poza zasięgiem wzroku... biurokraty.
Jeszcze inny rodzaj siódemko-monetowej pozorności to powierzchowność, czyli widzenie i czepianie się drobiazgów, szczegółów, powierzchni rzeczy zamiast jej istoty. Prawda, że te wady bardzo przypominają typowe grzechy znaku Panny? - Który nie bez powodu został z tą kartą skojarzony.
7 Pucharów to pozór w dziedzinie uczuć, życia kierującego się emocjami. Dobrym słowem na to jest romantyzm. Zamiast uczuć stosujących się do życia mamy tu "wzdychanie i kapryszenie". Miłość siedmio-pucharowa jest nieziemska, kochanek siedmio-pucharowy jest wyidealizowany, uczucia z tej karty są dobre w powieści-romansie, ale dalekie od życia.
Łatwo jednak zauważyć, że duch Siódemek ma swoja stronę pozytywną i potężną, a kart tych nie wolno w czambuł czyli hurtem potępiać. W końcu ludzka kultura pozorem stoi! Opowieści i mity są równie ważne, jak twarda historyczna prawda, a zwykle tylko to z historycznej prawy dociera do nas i porusza nas, co zostało ubrane w chętnie opowiadany mit. Ale to nie wszystko. Przecież nie-pozorem w tym sensie jest tylko to, co osobiście, na własnej skórze doświadczone, podczas gdy wszystko, co znamy z drugiej i trzeciej ręki, z opowiadań innych ludzi lub z książek historyków, przecież rzeczywistością nie jest - a tylko jakąś odmianą pozoru. Słowa kłamią, pozorem są - ale nie byłoby nas, świadomych istot, bez języka. Więc Siódemek nie wolno lekceważyć ani potępiać, jak to uczynił Crowley, ponieważ są to karty KULTURY. Opowiadają o krążeniu idei w kulturze. Mówią o zjawiskach, kiedy informacja lub obraz odrywa się od oryginału, od źródła. Zjawisko takie, kiedy zachodzi w dużym stężeniu, jest kłamstwem, fałszem. W małym stężeniu jest kulturą.
żywioł |
Karta |
ekwiwalencja astrologiczna wg Crowleya |
tytuł wg Crowleya |
ogień |
7 Kijów |
Mars w Lwie |
Valour - Dzielność |
woda |
7 Pucharów |
Wenus w Skorpionie |
Debauch - Zepsucie |
powietrze |
7 Mieczy |
Księżyc w Wodniku |
Futility - Daremność |
ziemia |
7 Monet |
Saturn w Byku |
Failure - Chybienie |
Przy Ósemkach cisną się hasła-przysłowia: "rzucić wszystkie siły...", "raz kozie śmierć...", "teraz albo nigdy...", "do końca...". Także imię zakonne które Aleister Crowley przybrał w Hermetycznym Zakonie Złotego Brzasku, było z ducha ósemek: Perdurabo, co po łacinie znaczy: wytrwam do końca. Ósemki mówią właśnie o zrywie, o rzuceniu wszystkich sił na jeden odcinek, o wysiłku i przesadzie. Odpowiadające im punkty siedmiokrotne 17 1/7 stopnia znaków zmiennych nazwałem "wytężonymi". Oczywiście jest to zryw i przesada określonego żywiołu: Ogień, Woda, Powietrze, Ziemia "zrywają się" każde inaczej.
Dlaczego Ósemki mają akurat taki charakter, wyjaśnia to ich miejsce w porządku wtórnym, który jest następujący:
As=10 ... 3 ... (Rycerz) ... 6 ... 4 ... (Król) ... 9 ... 2 ... (Królowa) ... 7 ... 5 ... (Walet) ... 8 ... As=10
Oto w porządku wtórnym Ósemki są PRZEDOSTATNIMI kartami w cyklu, jako że po nich następne są dziesiątki, które kończą cykl i oznaczają dojście energii danego żywiołu do kresu - "do ściany", gdzie dalej jest już coś innego, co symbolizuje As należący do następnego obrotu tego cyklu.
Ta przedostatniość, zbliżanie się do końca, wyraża się w duchu "teraz albo nigdy". Ósemki mają coś z łabędziego śpiewu - to powiedzenie odwołuje się do legendy o tym, że łabędzie, zwykle nieme, śpiewają dopiero, kiedy mają umrzeć. (Legenda ta jest jawnie nieprawdziwa; wzięła się stąd, że łabędzie z gatunku Cygnus olor milczą, a łabędzie z gatunku Cygnus cygnus - "krzykliwe" - krzyczą jak gęsi.) Energia krążąca w tarotowym cyklu wtórnym też zaraz "umrze" i oto w Ósemkach "krzyczy".
Z powodu swojego charakteru Ósemki mają naturę pokrewną - wśród planet astrologii - Marsowi, a przez swoją niekonwencjonalność i samowolę - Uranowi.
Istnieje też znaczeniowe powinowactwo Ósemek z Siódemkami. Siódemka Kijów opowiadała o grze, czyli o walce w jakimś stopniu pozorowanej, ujętej w reguły. Widząc Siódemkę Kijów wyobrażamy sobie zawody lub wyścigi. Przejście do ósemki Kijów jest takie, że są to zawody, w których ktoś musi za wszelką cenę wygrać, osiągnąć cel i końcowy sukces. W tym momencie gra i jej zasady stają się nieważne, ważny staje się impuls: "lecimy...!"
Zwykle wybrzydzałem na obrazki na kartach Waite'a, tym razem jednak udało mu się wstrzelić w powyższa ideę: jego karta przedstawia bowiem wiązkę lecących strzał. Jest w tym obrazie i zryw - bo wcześniej musiał mieć miejsce wielki wysiłek drużyny łuczników; i skojarzenie ze znakiem Strzelca (a Waite jeszcze nie wiedział, że odpowiadający tej karcie punkt zodiaku leży właśnie w 17 1/7 Strzelca); i wielka prędkość (ang. Swiftness - to tytuł tej karty wg Crowleya); i nieuchronne zmierzanie do celu; i tłumność, stadność - bo właśnie tak się wyrażają akcje podejmowane na fali energii tej karty: tu nie ma miejsca na wybredny indywidualizm. Wiosną (która tam polegała na tym, że śnieg był mokry) 1897 roku tłum poszukiwaczy złota po drabinach i na czworakach piął się na przełęcz Chilkoot_Pass zagradzająca drogę nad Klondike - to była czysta energia Ósemki Kijów! Kiedy cel jest bliski, droga zwykle jest jedna i przyszli zwycięscy tłoczą się na niej i upodobniają się do siebie. Plemniki do komórki jajowej też ścigają się w rytm tej Ósemki. "Tu się psianędza nikt nie oszczędza" - jak śpiewał kiedyś Wiesław Gołas.
Wg Crowleya odpowiednikiem tej karty (zatytułowanej przezeń Swiftness - "prędkość, lotność") jest Merkury w Strzelcu.
Choć należy do Pucharów i zajmuje się "czuciem i wiarą", Ósemka Pucharów także ma charakter marsowy i uraniczny. Karta ta mówi o tym, że oto czyjeś uczucia są zagrożone, że czas podjąć decyzje i te decyzje będą ostateczne. Oto ktoś, wiedziony swoimi uczuciami i przeczuciami, doszedł do punktu, z którego za chwile nie będzie odwrotu.
Zarazem ta Ósemka, w ramach ósemkowej zasady zrywu sygnalizuje, że uczucia i emocje zostały spotęgowane i ich siła jest jak para sprężona pod tłokiem lub ciężką pokrywą: niewiele brakuje, a zaraz eksploduje. Ósemka Pucharów oznacza stan, kiedy w środku buzuje i zbliżasz się do punktu, kiedy nagromadzone emocje wybuchną - i rozsadzą... ciebie lub zastana sytuację.
Poprzednia Siódemka Pucharów mówiła o uczuciu (zwykle miłości, ale nie tylko...) nieziemskim, oderwanym od realiów, fantastycznym i idealizowanym. Ale właśnie emocje oderwane i fantastyczne, mogą łatwo całkiem zerwać się z uwięzi i zawładnąć całą osobą - i ten stan owładnięcia emocjami przedstawia właśnie pucharowa Ósemka.
Wpada w oko rycina z karty Waite'a: obładowany wędrowiec, który idąc po nocy przekracza strumień. Wyjście w noc, w ciemność - czyli w to, co nieznane, niewiadome i nieświadome; przekroczenie strumienia, "wielkiej wody", jakby powiedziała Księga Przemian - w czym odczytujemy symbol nieodwracalnej decyzji i przemiany. Gwiazdy - jak zwykle w takich wizjach, intuicyjne przewodniczki.
W zodiaku karta odpowiada punktowi 17 1/7 stopnia znaku Ryb - czyli temu obszarowi, w którym późne Ryby stają się harde i samowolne i już czują, że wkrótce przemienią się w Barany.
Crowley kartę tę zatytułował Indolence, czyli "Opieszałość" a może nawet "Ślamazarność" - co nie jest trafione. Astrologicznym odpowiednikiem wg Crowleya jest Saturn w Rybach, co można odczytać jako ciężką (saturnową) pokrywę-zawadę-tamę na kipiącym źródle emocji (Ryby)... ale Crowley nie przewidział, że to prowadzi do zerwania tamy.
W ostatniej scenie filmu "Lot nad kukułczym gniazdem" olbrzym-Indianin Bromden nadludzkim wysiłkiem wyrywa z posad blok prysznicowy, tryska woda z urwanych rur, bohater rzuca tym ciężarem w zakratowane okno psychiatrycznego szpitala-katowni, wybija okno, wyskakuje i biegiem oddala się w noc i na wolność, w stronę widocznych na horyzoncie gór. Czy Milosz Forman komponując tę scenę znał Ósemkę Pucharów z talii Waite'a?
Tym razem Waite nie popisał się - i jego kartę możemy zapomnieć bez żalu. Znakomicie utrafił za to Crowley nazywając ją Interference - co oznacza zarówno w fizyce interferencję fal, jak i w życiu powszednim przeszkadzanie, wytracanie z równowagi lub odrywanie, zawracanie głowy. od razu dodam Crowleyowski symbol planetarny, bo taż jest pomocny w zrozumieniu - Jowisz w Bliźniętach. Ta karta ma charakter jowiszowy, ponieważ polega na wyjściu na zewnątrz, wystawieniu się na najrozmaitsze wpływy docierające ze wszystkich stron, na byciu w miejscu, gdzie te wpływ się krzyżują, gdzie jest dobry punkt obserwacyjny i jest się dobrze poinformowanym - ale i "zinterferowanym", bo co chwila jakaś nowość lub nowy znajomy wyciąga cię w swoją strone. Skrajna otwartość, właściwa tej karcie, jest właśnie jowiszowa z ducha.
W Ósemce Mieczy znalazłeś się w dobrym punkcie obserwacyjnym - ale nie poprzestaniesz na samym chłodnym "oglądzie" - bo wichry krzyżujących się w tym miejscu (i sytuacji) sprzecznych wpływów porwą cię i nie pozwolą na luksus bycia niezaangażowanym.
To jest bardzo miejska karta - opowiada o życiu na ruchliwych ulicach, gdzie wciąż coś się dzieje, wybuchają sensacje i owcze pędy, gdzie się robi błyskawiczne interesy i gdzie tak samo można stracić lub zostać oszukanym. Ta wielkomiejska karta kojarzy się też metropoliami, gdzie spotykają się ludzie różnych kultur, języków i obyczajów. Duch tej karty krąży nad centralnymi placami w wielkich miastach, nad dworcami kolejowymi i lotniskami.
Ósemka w żywiole Ziemi kojarzy się z ukierunkowanym wysiłkiem i z dyscypliną. Zewrzeć szeregi... zacisnąć pasa... narzędzia w dłonie... klapki na oczach... Nie rozpraszamy się, nie zdajemy zbędnych pytań, nie tracimy energii na rzeczy poboczne - idziemy... robimy... Praca. Obowiązek. Dyscyplina. Zadanie. Arbeit - und Befehl! Wczuwając się w Ósemkę Monet zaczynasz mówić po niemiecku.
Ale i polsku: "robota, tak wiele roboty - a potem Dziesiąty Pawilon" (czyli wiezienie w Cytadeli) - pisał poeta Broniewski o niefortunnym rewolucjoniście Waryńskim. Przyszedł mi na myśl tan cytat, ponieważ Ósemka Monet kieruje się nie tyle nadzieją sukcesu (jak 8 Kijów) - co dyscypliną, obowiązkiem i determinacją, która o sukces nie dba. "Jak mus, to mus".
W swojej łagodniejszej wersji karta ta kojarzy się z pracą, trudem, znojem, codziennym kieratem (czy ktoś widział kierat w realu? - podobnie jak jarzma, cepry i koromysła, przyrządy te wyginęły!) i mrówczą zapobiegliwością. Z zasadą małych kroków raczej, niż z jakimś zrywem. Z pracą rolnika na roli i rzemieślnika na warsztacie. Z oszczędzaniem i zbieraniem. Kojarzy się także z porządkowaniem, czyszczeniem, sprzątaniem. także - bo wszak to żywioł Ziemi - z pochylaniem się, zniżaniem, wchodzeniem w dziury i zakamarki, z wnikaniem w miejsca ukryte, zapomniane, pokryte kurzem i pajęczyną. Ze starociami, archiwami i muzeami.
Crowley zatytułował tę kartę po prostu Prudence - Zapobiegliwość. Mimo iż potężny jest w tej karcie wymiar Saturna, przyporządkował jej sytuację astrologiczną: Słońce w znaku Panny. W kodzie punktów 3, 5 i 7-krotnych karcie tej odpowiada punkt ziemny wytężony 17 1/7 Panny. Waite narysował rzemieślnika przy pracy.
Sens Dziewiątek dokładnie współgra z ich miejscem w porządku wtórnym kart i zarazem z położeniem ich - jako punktów - na tle koła zodiaku:
karta |
punkt 3/5/7-krot. |
sens |
10=As |
0°kard. |
potencjał |
Trójka |
13°kard. |
start/zaczęcie |
Rycerz |
18°kard. |
człowiek czynu |
Szóstka |
26°kard. |
ideał/'lepiej niż naprawdę' |
Czwórka |
0°stał. |
centrum/stabilność |
Król |
6°stał. |
gwarant stanu |
Dziewiątka |
8°stał. |
dojrzałość/cnota |
Dwójka |
22°stał. |
łączenie |
Królowa |
24°sta |
osoba afirmująca |
Siódemka |
0°zmien. |
kultura/pozór |
Piątka |
4°zmien. |
negacja |
Walet |
12°zmien. |
działający pobocznie |
Ósemka |
17°zmien. |
zryw |
10=As |
0°kard. |
kres/atraktor |
Dziewiątki (a raczej odpowiadające im zodiakalne punkty siedmiokrotne) leżą w 8°34' znaków stałych, tuż obok wybitnie stabilnych i "nie do ruszenia" Królów (Króli?) i przed Dwójkami, które także są dostatecznie dojrzałe, żeby pałać wolą połączenia się z kimś drugim. Dziewiątka z Dwójką stanowią same parę: Dziewiątka reprezentuje dojrzałość i stabilność indywidualną, sama w sobie; dwójka zaś - dojrzałość "ku małżeństwu", tzn. dojrzałość taką, z której wynika tendencja do połączenia się z Innym(i). Ta para małych Arkanów stoi pomiędzy dwiema innymi afirmatywnymi kartami: Królem i Królową. Razem te cztery karty stanowią rdzeń, środek i opokę cyklu wtórnego - tu dzieją się rzeczy trwałe. Do tego trwałego rdzenia skłania się też Czwórka czyli początek znaku stałego - ale odpowiadająca jej na drugim skrzydle Siódemka już zaczyna procesy rozpadowe, które zaraz wybuchną w destrukcyjnych piątkach i poprzez Waleta i ósemkę doprowadzą do kresu rozwoju czyli do stanu atraktora, czyli do fazy martwego trwania lub martwego kręcenia się w kółko.
Tu przypomnę, że matematyczna teoria chaosu stwierdza, że istnieją trzy tylko rodzaje zachowań układów, które mogą dziać się w nieskończoność. Są to: (1) pozostawanie niezmienionym, czyli martwe trwanie bez mian, (2) oscylacje czyli ruch cykliczny, czyli wspomniane kręcenie się w kółko, (3) stan ruchu zwany atraktorem chaotycznym, w którym wprawdzie "coś się dzieje", ale zakres możliwych zmian jest skończony i ściśle wyliczony i w takim ruchu wszystkie dopuszczalne stany są powtarzane i "mieszają się" chaotycznie. W filmie "American Beauty" jest scena, gdzie bohater prezentuje film, który nakręcił: zarejestrował mianowicie szamotanie się foliowej torebki, która w wirze wiatru kręci się w załomie muru. kreci się w cyklach, z których żaden się ściśle nie powtarza, ale i wypaść z tego ruchu nie może. To jest właśnie atraktor chaotyczny. Być może to pojęcie, które tu mi się przypomniało, przyda nam się w przyszłych rozważaniach.
Ale to są problemy właśnie Dziesiątek - glina, z której ulepiono Dziewiątki jest (jeszcze) całkiem inna.
Dziewiątki są kartami dojrzałości i stabilności w swoim żywiole, lecz przy bliższym przyjrzeniu okazują się być bogatsze w znaczenia niżby się z początku wydawało - słowa, których użyłem do ich opisu, "dojrzałość" i "stabilność" stanowczo nie wyczerpują ich "barw".
Dziewiątki należy rozumieć tak, że oto energia danego żywiołu osiągnęła taki poziom rozwoju, w którym stała się CNOTĄ. Przy czym musisz to słowo rozumieć tutaj w jego pierwotnym sensie: pochodzi ono od słowa "cny" czyli 'czsny', od cześć i czcić. Zatem cnota to coś, co jest godne czci-szacunku - cecha sprawiająca, że człowiek darzony jest szacunkiem. Ale i respektem i podziwem - bo jest taki rodzaj CNOTY, która przysługuje niekoniecznie dziewicom, matronom i starcom, ale przede wszystkim zastrzeżona jest dla ludzi czynu, osób w pełni sił, które władne są to, co w nich 'tkwi', wprowadzić w życie. To jest to, za co podziwiamy i szanujemy, ale i zazdrościmy tego i sami chcemy to mieć, więc naśladujemy to.
Dziewiątki przedstawiają więc CNOTY każdego żywiołu.
Każda z tych cnót ma też swoją negatywną stronę, często nieoczekiwaną. Zestawiam je na końcu tego wykładu.
Edwardowi Waite udała się ta karta! Przedstawił na niej osiłka, który wspiera się na kiju w postaci opartego o ziemię drzewka z liśćmi, a podobne kije-drzewka rosną w tle za nim. Gest mężczyzny jest odrobinę zbyt kurczowy, a jego wzrok chyba niepotrzebnie zezuje w bok, jakby wypatrywał niebezpieczeństwa. Ideę tę rozwinął David Sheridan, autor dość mało znanej talii, gdzie na podobnym rysunku ów mężczyzna patrzy wprost, jest nagi i opleciony rosnącym bluszczem czy innym pnączem, jakby stał tu od lat i w ziemię wrósł wraz z tą rośliną. Zarazem przypomina on postać Dzikiego Człowieka z legend, mieszkańca i ducha pierwotnej przyrody.
Jest w tych rysunkach właśnie to, co wyraża Dziewiątka Kijów: trwanie z mocą i pewnością. Poczucie racji: poczucie że "ja mam rację", że racja jest po mojej stronie. Moc jest ze mną - oto hasło tej karty.
Żywioł Ognia czyli Kijów osiągnął tu ten poziom rozwoju, w którym zasilił i przeobraził się w cnotę posiadania racji i związanego z tym pewnego stania, na mocnych nogach, na twardym, pewnym gruncie.
Skojarzenie z roślinami, niewyraźne jeszcze u Waite'a, a rozwinięte u Sheridana, gdzie mężczyzna służy za podporę bluszczom, naprowadza na wniosek, że ta pewność i racja mogą zarazem służyć za oparcie i podporę innym, nie mającym tej cnoty w tak wielkim natężeniu, więc bardziej podatnym na chwiejące nimi podmuchy losu.
Kosy wzrok postaci u Waite'a kojarzy się jednak z inną właściwością tej Dziewiątki: wypatruje ona niebezpieczeństwa i wroga, ponieważ nieodłączna jest od swojej negatywnej strony - która polega na tym, że kto ma niewzruszona rację i pewność, dziwnie chętnie natrafia na drugiego, który też ma rację i pewność, ale inny interes własny i cel. Wtedy grozi starcie, a wojna dwóch takich mocarzy może być przykra...
Negatywną stroną Dziewiątki Kijów jest więc bezkompromisowe upieranie się przy własnej racji, które poparte pewnością siebie prowadzić może do konfliktu.
Tym razem o karcie Waite nie myślmy - nie znajdziemy w niej tego, co trzeba. Dobrym literackim wprowadzeniem do tej karty jest film-musical "Skrzypek na dachu", a zwłaszcza jego początek, kiedy żydowskie miasteczko przygotowuje się do cotygodniowego święta, czasu uświęconego - szabatu. Słowo "tradycja" powtarza się w refrenie songu, który śpiewa bohater, ojciec rodziny, mleczarz Tewje. To jest właśnie dziewiątka pucharów: uczucie, a właściwie umiłowanie, sięga tego poziomu i siły, kiedy nie ogranicza się do kochania jednej osoby, czy tylko "swoich", najbliższych. Rozciąga się wszerz - w przestrzeni - na okoliczny świat, na pola i miasteczko, na sąsiadów i to niekoniecznie z tego samego plemienia, na bydło i ptaki. Rozciąga się zarazem w głąb - na przodków, którzy w komicznej scence wstają z grobów i na cmentarzu cieszą się i kłócą.
Dziewiątka Pucharów przedstawia uczucie, które obejmuje wszystko, co żyje - umiłowanie życia. A także tych, co żyli dawniej. Buduje solidarność pokoleń i solidarność sąsiadów na jednej ziemi.
Ludzie kierowani tą energią sięgają zwracają się do swych przodków, do historii i do swojej ziemi. Interesują się historią i jej zabytkami, jak i przyrodą, żywą tkanką porastającą macierzystą ziemię. Naturalną religią i kultem wynikającym stąd jest kult przodków.
W Dziewiątce Pucharów uczucie - miłość lub "zamiłowanie" - osiąga ten stopień, że staje się siła twórczą, łączącą, scalającą społecznie i dającą innym oparcie.
Ale co jest złem - złą stroną - tej tak pięknej i budującej karty? - Jest to kompleks, który można nazwać "bólem przodków". Odniesieniem dla "ducha" tej karty są ci, co żyli przed nami, przodkowie i umarli, którzy do grobów wzięli swoje bóle, rany, rozpacze, tragedie i bolesne tajemnice. Przodkowie nie są "czyści" i wolni od cierpień, przeciwnie, potomkowie chętnie karmią się i zarażają ich bólem. "Mego dziadka piłą rżnęli, myśmy wszystko zapomnieli". To zdanie Poety z "Wesela" zawiera dokładnie ten sens, jaki niesie negatywna strona Dziewiątki Pucharów. Przodkowie są źródłem naszej siły i naszej tożsamości, dzięki nim istniejemy, ale zarazem ich krzywdy, żale i cierpienia zarażają nas, i zarówno źle, kiedy zapominamy o nich ("myśmy wszystko zapomnieli"), jak i wtedy, kiedy dajemy się im owładnąć i zaczynamy od tego żyć nie swoim, lecz przodczym życiem.
Typowo dziewiątkowo-pucharową działalnością jest terapia ustawień rodzinnych Berta Hellingera. Wyrasta z idei-diagnozy, że rodzina jest organiczną całością, żywym organizmem (jakże Dziewiątka Pucharów kocha to co żywe i organiczne!), w którym odciskają i utrwalają wszelkie rany i urazy jej członków - które przez to nie giną wraz ze śmiercią urażonych, lecz przenoszą się na pokolenie żywych, którzy myśląc, że żyją swoim, po trosze żyją życiem tamtych z przeszłości.
I ten wpływ, który Hellinger stara się uleczyć, to jest dokładnie negatywna strona Dziewiątki Pucharów.
Żywioł Powietrza w dziewiątce łączy się z jednym z powietrznych symboli: obrazem ptaka - najlepiej orła lub sokoła - zrywającego się do wysokiego lotu. U źródła tej wizji leży szczególne uczucie: głód przestrzeni. Wolność polega tu na wielkim i gwałtownym zapotrzebowaniu na przestrzeń. Przestrzeń potrzebna jest, żeby rozpostrzeć, rozwinąć skrzydła - patrzmy na te słowa jak na metaforę, aż nadto zdartą przez poetów. Potrzebujemy przestrzeni, rozmachu, szerokiego horyzontu, dalekiej perspektywy, niezakłóconego punktu widzenia. Ciągnie nas wzwyż, na wyniosłości i szczyty gór. Zazdrościmy ptakom ich sztuki latania.
Wolność - tu jest potrzebny szczególny rodzaj wolności, który jest nie tyle brakiem nakazów, co właśnie nadmiarem przestrzeni, po której można swobodnie "hulać".
Ten instynkt przestrzeni z reguły zderza się ze swoim przeciwieństwem: obecnością przeszkód, barier, więzów i zakazów. Instynkt przestrzeni działa też tak, że właśnie wyczula na obecność przeszkód. Granice i więzy zaczynają być dostrzegalne i uciążliwe dopiero dla kogoś, u kogo obudził się instynkt przestrzeni. Jakby ten instynkt służył właśnie temu, żeby zabolały mury i kajdany.
"Duch" Dziewiątki Mieczy wchodzi do akcji wtedy, kiedy wychodzisz poza przypisane ci zrazu ramy, kiedy przekraczasz granice, sięgasz dalej i wyżej, kiedy poszerzasz swoje wpływy, a także wiadomości, wiedze i znajomość świata. Ale także wtedy, gdy jak nieszczęsny Ikar napotykasz w przestrzeni, która zdawała ci się wolna, nieoczekiwane bariery i progi.
Ciekawe, że emblematyczne "zwierzę mocy" tej karty, orzeł, w mitologii występuje w dwóch rolach: jako przyboczny ptak Gromowładcy Jowisza (Zeusa) - albo jako "terminator" wyżerający wnętrzności innemu bohaterowi przestworzy, Prometeuszowi.
Karta Waite'a w niczym nie pomaga w zrozumieniu powyższych idei - znów nie trafiona.
Karta Waite'a - dama z papugą w ogrodzie - lepiej ilustrowałaby sąsiednią Dziewiątkę Pucharów. Cnotą żywiołu Ziemi czyli Monet jest pewna odmiana prawdy, mianowicie niebycie ukrytym, co dawni Grecy w ogóle uważali za istotę prawdy i na określenie prawdy mieli słowo aletheia, czyli właśnie "nie-ukrycie". Dlaczego akurat taka cnota ma wynikać z żywiołu Ziemi? Bo to jest jakby wyższy stopień trwałości. Materialnym i stałym rzeczom (które podpadają pod tarotowy kolor Monet) dość łatwo jest być trwałymi. Trwałość, to dla nich, można powiedzieć, żadna sztuka. Więc wyższą "fazą rozwoju" jest dla nich trwać - i przy tym być dokładnie tym, czym się jest, niczego innego nie udając. Ale to wymaga odsłonięcia, ujawnienia wszystkiego, co mogłoby zostać jakoś zamaskowane i ściemnione - więc żadnej ściemy! Prawda Dziewiątki Monet jest bezwzględna, cała na wierzchu, odarta (także ze złudzeń), jednym słowem naga... prawda.
Lub: obiektywność.
Drugim aspektem (stroną) tej idei - idei obiektywności - jest wymienność i wymierność. To co całkowicie jawne, obiektywne, ma wartość tylko z powodu tego, co wszyscy widzą i co jest dla wszystkich jednakowe. To, co obiektywne, nie ma żadnych ukrytych wartości, żadnych ukrytych smaczków, które jednych "kręcą" lub rozczulają, a obojętne są lub nawet wstrętne innym. Nie, tak być nie może, bo to co obiektywne, mierzone jest jedną miarą!
W rzeczywistym świecie taką obiektywną i jednakowa miarą jest cena sprzedaży, którą wyznacza rynek. Jeśli coś wystawiasz na sprzedaż, to nie sprzedasz tego drożej dlatego, że to twoja rodzinna pamiątka - bo swojego sentymentu nie przekażesz komuś innemu. Kiedy sprzedajesz swój dom, to nabywca nie kupuje twoich rodzinnych wzruszeń - tylko sprawdza, czy kafelki są mocno przyklejone, podłoga się nie paczy i ściany trzymają ciepło. Czytając to, czujesz w tym siłę żywiołu Ziemi? Którego właśnie cnotą jest obiektywność.
Ale też ta obiektywność,. w której wszystko może być policzone i sprzedane, zdarza się, że wzbudza gwałtowną niechęć i sprzeciw, często zgrozę. Na tym polega negatywna strona Dziewiątki Monet: że rynek obdziera sentymenty z ich wartości. Że sprzedawać można coś niby najbardziej intymnego, czyli "własne ciało" jako usługi seksualne. Albo honor i zaufanie - kiedy zostaje się agentem-dosicielem. Blisko stąd do wrogości, jaką budzi nauka, która brutalnie odkrywa, że wcale nie w sześć dni Bóg stworzył świat, że Ziemia wcale nie jest jego środkiem, a przodkowie ludzi byli drapieżnymi małpami.
Drugą stroną Dziewiątki Monet jako Obiektywności jest Profanacja czyli desakralizacja, która jest oceniana jako wartościowa, gdy odczarowuje świat, abyśmy mogli nim z zyskiem manipulować (i np. ściąć i sprzedać nasze święte dęby na klepkę), ale która budzi zgrozę, gdy "szarga świętości" - religijne, narodowe, obyczajowe.
Na poziomie pospolitym pod Dziewiątkę Monet podpada handel, komercja i myślenie handlowe, ale także wszelkie wyciąganie na jaw rzeczy dotąd ukrytych bądź ukrywanych, jak też wszelkie działania polegające na odsłanianiu i obnażaniu, również w sensie striptizów zupełnie dosłownych.
I jeszcze zastawienia dla wygody w tabelkach:
dziewiątka |
cnota |
wada |
9 Kijów |
pewność, racja |
konflikt na granicach |
9 Pucharów |
umiłowanie życia, tradycja, uświęcenie |
ból przodków |
9 Mieczy |
wolność |
"mury i kajdany" |
9 Monet |
ujawnienie, obiektywność |
profanacja (desakralizacja) |
karta |
obraz Waite'a |
tytuł Crowleya |
odpow. astrologiczny Crowleya |
punkt 7-krot. W zodiaku |
9 Kijów |
mężczyzna wsparty na kiju (trafnie) |
Strength (Siła) (trafnie) |
Księżyc w Strzelcu |
8°34' Wodnika |
9 Pucharów |
mieszczanin siedzący (nietrafnie) |
Happiness (Szczęśliwość) (raczej trafnie) |
Jowisz w Rybach |
8°34' Byka |
9 Mieczy |
człowiek w rozpaczy na łożu pod mieczami (nietrafnie) |
Cruelty (Okrucieństwo) (nietrafnie) |
Mars w Bliźniętach |
8°34' Lwa |
9 Monet |
dama z papugą w ogrodzie (nietrafnie) |
Gain (Zysk) (trafnie) |
Wenus w Pannie |
8°34' Skorpiona |
Fala tarota
Dotąd małe Arkana Tarota przedstawiałem na kole lub na ćwiartce koła. Ciekawe jest także przedstawienie ich na sinusoidzie czyli na wykresie w kształcie fali. Kiedy myślę o kartach tarota, to widzę je właśnie na takim obrazie - jako falę, która wznosi się, osiąga szczyt i opada. Na tym wykresie widać wyraźnie, dlaczego Dziewiątki uważam za szczytowy etap rozwoju tarotowych energii-kolorów-żywiołów.
Określona "energia", czyli w astrologii żywioł, a w tarocie "kolor"...
w Asie-Jedynce występuje w pełni swojego potencjału, czyli posiadając moc, nie ma jeszcze swojego określonego przejawu - jest tylko możliwością
w Trójce działa jako pierwszy krok, jako skierowanie się w odpowiednią strone - jako inicjacja
w Rycerzu przyjmuje postać osoby - tego, kto działa, człowieka czynu
w Szóstce osiąga początkowe sukcesy, zbliża się do modelu-ideału - jak utalentowany błyskotliwy młodzieniec (ale któremu trzeba wybaczyć życiowe braki)
w Czwórce energia żywiołu osiąga punkt centralny - jest już tym, czym ma być
w Królu przyjmuje postać osoby - gwaranta stanu, kogoś, kto swoja obecnością gwarantuje zachowanie istniejącego stanu
w Dziewiątce energia staje się cnotą
---- tu fala jest u szczytu ----
w Dwójce energia wyraża się poprzez szczególne łączenie się z innymi
w Królowej przejawia się jako osoba, która afirmuje to co jest
w Siódemce przemienia się w kulturę, czyli zarazem pozór, udawanie, grę
w Piątce staje się impulsem negacji (śmierci)
w Walecie objawia się jako osoba, załatwiająca swoje interesy na poboczu głównych działań
w Ósemce następuje zryw tej energii, jej końcowe wyładowanie, "śpiew łabędzi"
w Dziesiątce osiąga kres rozwoju, czyli stan atraktora - z tego stanu nie ma dalszej drogi, tu rozwój się kończy.
Zauważmy, że poszczególne karty-punkty układają się symetrycznie po obu bokach fali:
As (1) |
10 |
3 |
8 |
Rycerz |
Walet |
6 |
5 |
4 |
7 |
Król |
Królowa |
9 |
2 |
Karty w powyższych parach można uważać za wzajemne dopełnienia:
As: potencjał, czysta możliwość |
jest dopełnieniem |
10-tki: kresu rozwoju, gdzie żywioł wszystko z siebie dał |
3: inicjacja |
jest dopełnieniem |
8-mki, zrywającej się do ostatniego biegu |
Rycerz: człowiek czynu |
jest dopełnieniem |
Waleta: czyniącego, ale rzeczy drugorzędne |
6: modelowy sukces |
jest dopełnieniem |
5-ki, negacji |
4: punkt centralny, będący tym, czym jest |
jest dopełnieniem |
7-ki, udającej coś |
Król: ten, który swoją mocy utrzymuje pewien stan |
jest dopełnieniem |
Królowej, która ten stan afirmuje |
9: cnota, czyli jakby wypełnienie zadania danego żywiołu |
jest dopełnieniem |
2-ki, która łączy się z innym |
Zauważmy też, że numery małych arkanów w powyższych parach dają w sumie 11:
1+10 = 3+8 = 6+5 = 4+7 = 9+2 = 11
Być może jest to trop (nierozpracowany jeszcze przeze mnie) który łączy małe arkana z wielkimi - których jest:
2*11 = 22.
Dziesiątki stoją na końcu serii Małych Arkanów - zarówno w porządku pierwotnym czyli w kolejności numerów, jak i w porządku wtórnym, czyli tak, jak kolejno idą na fali (patrz poprzedni wykład).
Dziesiątki przedstawiają zasadę atraktora, czyli stanu końcowego, do którego rzeczy i zjawiska z danego żywiołu dążą mocą swojego wewnętrznego napędu, wewnętrznej logiki - o ile coś je z tego procesu nie wytrąci. Można powiedzieć, że dziesiątki przedstawiają stan, na który rzeczy i zjawiska z danego żywiołu są skazane, albo który jest im przeznaczony. Ponieważ stoją na końcu, reprezentują fazę skrajną. Jako takie budzą nasz, ludzi, niepokój, ponieważ stoją jakby poza normalnym porządkiem rzeczy. Są poza normą. Z Dziesiątką (a raczej czymś lub kimś, kto doszedł do tego miejsca, gdzie dalej już ściana...) nic zrobić nie można!
To uzasadnia, dlaczego zwykle w praktycznym czytaniu rozkładów kart są uważane za karty złowróżbne.
Ten sam, co wyżej, pogląd miał na te karty Crowley. Pisał o nich w swojej książce "The Book of Thoth":
Cztery Dziesiątki. Karty te są przypisane do [sefiry] Malkuth. Tu jest kres każdej energii; [miejsce to] jest zarazem daleko poza "światem formującym", gdzie rzeczy są giętkie. /.../ Gdy w grę wchodzi ta sefira, [mowa jest o miejscu] na samym dole w świecie Assiah [w najniższym ze światów wyróżnianych przez kabałę - czysto materialnym i bezdusznym]. /.../ Dziesiątki są ostrzeżeniem /.../
Jeśli (idąc za słowami Crowleya) Dziesiątki kogoś i przed czymś mają przestrzegać, to właśnie zwolenników skrajnych rozwiązań - przed ekstremizmem.
Na tym poziomie rozwoju (albo raczej: przerostu)...
żywioł Ognia (Kije) przejawia się jako przemoc
żywioł Wody (Puchary) przejawia się jako przesyt
żywioł Powietrza (Miecze) przejawia się jako mechaniczność czyli kręcenie się w kółko (chociaż Crowley tę kartę nazwał Ruina)
żywioł Ziemi (Monety) przejawia się jako zniknięcie wartości (Crowley tę kartę nazwał Dobrobyt, ale mimo tej nazwy sens karty określał właśnie tak jak my).
Czym jest skrajność, ekstremizm, w żywiole Ognia czyli w dziedzinie Kijów - chyba najłatwiej pojąć. Przejawia się jako przemoc: a więc jako władza i nadużycie tej władzy, czyli tyrania. Crowley tak pisał o tej karcie:
Opresja. Dziesiątka Kijów. Liczba Dziesięć odnosi się do [sefiry] Malkuth, która zależy od pozostałych dziewięciu sefirot, lecz nie pozostaje w bezpośredniej łączności [communication] z nimi. Przedstawia Siłę oderwaną od jej duchowych źródeł, która stała się ślepą Siłą - czyli najbardziej gwałtowną postacią tej szczególnej energii, bez żadnych modyfikujących wpływów. Płomienie [narysowane] w tle tej karty szaleją. Jest to [żywioł] Ognia w jego najbardziej destruktywnym aspekcie. /.../ Cały obraz sugeruje opresję i represję. Jest to głupie i uparte okrucieństwo, przed którym nie ma ucieczki. Jest to [szczególna] Wola, która nie zrozumiała niczego oprócz jej własnego tępego pożytku, jej "żądzy wyniku", i ta wola pożera sama siebie w pożarze, który sama wywołała.
W polityce przejawów Dziesiątki Kijów znamy aż nadto wiele. Oględnie nazywa się je "rządami silnej ręki", lub dosadnie: zamordyzmem. Realizacją Dziesiątki Kijów były i są wszelkie totalitarne i faszystowskie reżimy. Każda partia władzy niepostrzeżenie przesuwa się w tym kierunku, kiedy tylko zacznie pozbywać się konkurentów do władzy. Dawniej stosowano w tym celu zabójstwa i więzienie, teraz głównie oczernianie przeciwników.
Dziesiątka Kijów - lub raczej ludzie i ugrupowania będące realizacją tej karty - nie walczy z równymi sobie, ale jej furia kieruje się przeciw słabszym, tym którzy wobec siły nie mają szans. Właściwym jej zajęciem jest nie tyle walka, co prześladowanie. Skrajnie "dziesiątkowo-kijowe" były represje skierowane przez nazistów przeciw Żydów. Oficjalna nazwa tej urzędowej zbrodni także była typowo "dziesiątkowo-kijowa": nazywało to się Endlösung - czyli "ostateczne rozwiązanie". Duch tej karty specjalizuje się właśnie w ostatecznych rozwiązaniach. Po przeciwnej stronie naszych granic podobnych akcji było wiele: głodowa zagłada na Ukrainie, kolektywizacja czyli wojna komunistów z własnymi chłopami, wielkie czystki za Stalina, łagry, mordowanie Polaków na Wołyniu. Wystarczy przykładów.
Opresje dzieją się nie tylko w polityce. Taktykę 10 Kijów stosują rodzice wobec dzieci, małżonkowie wobec drugiego od pary, nauczyciele wobec uczniów, podwórkowe osiłki wobec młodszych kolegów, szefowie wobec podwładnych, urzędy wobec mieszkańców. Czarna plamą na polskiej "demokracji" pozostają wciąż niewyjaśnione i nieukarane represje na biznesmenie Romanie Klusce od skarbówki i policji politycznej.
W talii Waite'a na karcie tej wyobrażony jest mężczyzna dźwigający wiązkę dziesięciu kijów. Spięte w pęk przypominają rózgi liktorskie, symbol władzy konsulów rzymskich, po łacinie fasces, od czego po wiekach nazwę wzięli faszyści. David Sheridan w swojej talii narysował rózgi liktorskie notoryczne.
Tytuł tej karty wg Crowleya jest, jak już było powiedziane wyżej, Opresja (Ucisk) - ang. Opression. Symbol planetarny: Saturn w Strzelcu.
Ekstremizm w uczuciach został oddany przez Crowleya w jego tytule tej karty: po angielsku Satiety, co znaczy (jak wspomniałem wyżej) - Przesyt. Literatura i film oddają to zjawisko w paru wariantach.
Pierwszy przykład to bohater powieści Jacka Londona "Martin Eden", młody mężczyzna ze społecznych nizin i bez wykształcenia, który zakochawszy się w pannie górującej nad nim zamożnością, kulturą i pozycją społeczną, nadludzkim wysiłkiem wydźwignął się ze swej małości, stał się wziętym dziennikarzem i pisarzem, zyskał społeczny awans - ale wtedy jego ukochana zmalała w jego oczach, on zaś odkochawszy się do niej, utracił zarazem cały swój dotychczasowy życiowy napęd - i popełnił samobójstwo, żeby analogia do tarota była pełna: w wodzie, skacząc ze statku do oceanu.
Piękny obraz ludzi tkniętych crowleyowską satiety przedstawiał Bolesław Leśmian w klechdzie pt. "Podlasiak" - w opisie dwóch bohaterów, kalekich włóczęgów-żebraków, którzy pogrążyli się w doskonałej obojętności wobec świata. Stan ów greccy filozofowie nazwali ataraksją lub apatheią - wolnością od wzruszeń i wszelkich emocji. Podobną drogą szli indyjscy anachoreci - sadhu.
Dziesiątka Pucharów przejawia się i bardziej gwałtownie. Do strefy tej karty należy słynny film "Wielkie żarcie" z 1973 r, w którym czterech mężczyzn, mając dość życia sprowadzającego się do żarcia i seksu, postanawia popełnić samobójstwo poprzez obżarcie się i zakopulowanie na śmierć - co uskuteczniają.
Bliski tamtemu jest film Larsa von Triera pt. "Idioci" (1998), gdzie grupa mężczyzn i kobiet pod wodzą pewnego demonicznego guru pędzi życie polegające na publicznym odgrywaniu psychicznie chorych - duch negacji i samozatraty jest identyczny tam jak w "Wielkim żarciu".
Dziesiątka Pucharów przedstawia stan, w którym uczucia, które komuś do tej pory nadawały cel, kierunek, napęd i sens życia gasną, znikają lub obracają się we własne szydercze przeciwieństwo. Niemal koniecznym wątkiem jest przy historiach z tej karty - samobójstwo lub inny rodzaj autoagresji.
Crowley pisał o tym: "Pogoń za przyjemnością została [oto wcześniej] uwieńczona doskonałym sukcesem, i jak zawsze przychodzi odkrycie, że kiedy się dostało wszystko, czego się kiedyś pragnęło, nie pragnie się już tego - i teraz trzeba [za tamto] płacić.
(Planetarny symbol Crowleya: Mars w Rybach.)
U Waite'a obrazem jest tęcza z dziesięciu kielichów, obraz radośnie optymistyczny, no ale Waite zwyczajnie wielu kart nie rozumiał, tej akurat też nie. Wybaczamy mu, bo jednak jego obrazki i objaśnienia, choć często mylne lub wręcz odwrotne, były koniecznym etapem w procesie rozumienia Tarota.
Aleister Crowley zatytułował tę kartę Ruin, co po angielsku tak jaki i po polsku znaczy "Ruina". Jednak dodawał w komentarzu, że to jest taki moment, kiedy rzeczy popadły w taką aż ruinę, że nie pozostaje nic innego, jak je na nowo odbudować. Crowley uświadamiał sobie, że w idei tej karty zawarta jest cykliczność, powtarzalność. (Planetarny symbol Crowleya: Słońce w Bliźniętach.)
Bo też "ruina" tej karty nie polega na zburzeniu i rozwłóczeniu tego, co kiedyś prosto stało i służyło do czegoś. Jest to w istocie stan, w którym owa "ruina" działa, ale swój ruch powtarza z mechaniczną monotonią i klekotem. Dobrym obrazem tej karty jest jakaś rozklekotana, ale kręcąca się dalej karuzela, obracająca się bez sensu pod muzyczkę z równie rozpsutego automatu.
"Ruiną" Mieczy czyli inteligencji jest mechaniczność - więc bezmyślność i brak sensu. Zawołaniem tej karty jest: "bez sensu!"
Pewien mechanizm - niekoniecznie maszyna, także np. urzędowa procedura, "idzie", działa, obraca się - ale sensu w nim nie ma, prowadzi donikąd, nie służy niczemu. Zacięta płyta, zapętlony program. Błędne koło.
Ciekawe, że "strefę" tej karty dobrze zbadali filozofowie i logicy XX wieku. Głównym dziełem "namierzającym" ducha Dziesiątki Mieczy w matematyce jest słynne twierdzenie Gödla. (Kurt Gödel, 1906-1978). W 1931 r przedstawił on twierdzenie, z którego wynikało, że żadna teoria matematyczna nie może być "pewna samej siebie", ponieważ - co ściśle udowadniał - zawsze będą w niej takie zdania, co do których nie wiadomo, czy są prawdą, czy fałszem. Twierdzenie Gödla można "przetłumaczyć" na teorie automatów i wtedy powiada ono, że istnieją takie zdania, których żaden automat nie może rozwiązać w skończonej liczbie kroków obliczeniowych. Kiedy sobie wyobrazić "świat twierdzenia Gödla", jawi się on wypełniony maszynami liczącymi, które - w nieskończoność wykonując swoje procedury - na próżno usiłują odgadnąć to, co my ludzie ze swymi umysłami wiemy bez żadnych obliczeń.
W tym samym mniej więcej czasie inny austriacki myśliciel, Ludwig Wittgenstein, snuł swoje "Dociekania filozoficzne", w których doszedł m.i. do tego, że nie można nigdy zadowalająco doprecyzować pojęć - tak żeby ktoś nie miał żadnych wątpliwości, czy ktoś drugi mówiąc coś, ma na myśli dokładnie to, co temu pierwszemu się wydaje. Ta niemożność, i usiłowanie nazwania czegoś nienazywalnego, jest także z ducha Dziesiątki Mieczy. 10 Mieczy to koniec ścisłości i precyzującego intelektu. Kiedy będziesz nóż ostrzył i ostrzył, w końcu nie zostanie ci nic.
Z ducha tej karty są też uzdolnienia "sawantów", czyli jednostronne zdolności ludzi umysłowo niedorozwiniętych, zwykle autystów, którzy liczą jak komputery lub na tysiące lat wiedzą pod którą datą był jaki dzień tygodnia, będąc poza tym bezradni życiowo.
Waite tej karty (co wielekroć mu się zdarzyło) nie zrozumiał: kazał narysować trupa pod dziesięcioma mieczami - trywialne.
Trop do interpretacji tej karty dostajemy znów u Crowleya, który kartę tę nazwał Wealth, czyli "Dobrobyt, Bogactwo". (Planetarny symbol wg niego: Merkury w Pannie. Pisał Crowley: "Kiedy bogactwo akumuluje się powyżej pewnego punktu, musi albo stać się kompletnie bezwładnym [nieruchawym, zawadzającym] i wtedy przestaje być bogactwem, albo wzywa na pomoc inteligencję aby użyć go we właściwy sposób." I dalej jako przykład podaje współczesnych sobie amerykańskich superbogaczy - Carnegie'ego i Rockefellera, którzy ze swych niewyobrażalnych majątków fundowali biblioteki, opery i badania naukowe.
Dziesięć Monet są to więc pieniądze tak wielkie, że nie dają się utrzymać. Uwaga: wielkie dla określonej osoby! Nie każdy ma talent Carnegie'go! Zwykle majątek obraca się w nie-majątek już przy dużo dużo niższych kwotach... Znikają, rozpraszają się, nabierają własnej logiki i napędu, zaczynają żyć własnym życiem, nie dbając o właściciela. Znane są opowieści o ludziach, którzy niespodziewanie wygrywali miliony w totalizatorach i w niepojęty dla samych siebie sposób wkrótce je tracili.
Dziesięć Monet to także bogactwo, którego nie można skonsumować. Podobno kiedy umarł słynny i astronomicznie płacony amerykański malarz-ekscentryk Andy Warhol, w jego mieszkaniu znaleziono stosy nierozpakowanych paczek z kupionymi w sklepach towarami. Które namiętnie kupował, bo go stać było na wszystko - ale nie miał czasu ani zdrowia, żeby je rozpakować, co dopiero żeby się nimi nacieszyć.
Trafnie te kartę obrazuje legenda o królu Midasie, który czego dotknął, obracało się w złoto, więc groziła mu śmierć z głodu.
10 monet to dobra (materialne) abstrakcyjne - jak akcje na giełdzie które raz są raz ich nie ma, które wędrują gdzieś, nie wiadomo, z kraju do kraju, z konta na konto, które służą, jeśli służą, nie wiadomo komu. Do ich produkcji wynaleziono banki centralne, jak amerykański FED i nasz NBP, których urzędnicy wedle swego widzimisię dopisują zera na kontach i tak "kreują pieniądz".
10 Monet to jest rozdawanie pieniędzy i brak związku pieniądza z czymkolwiek poza nim. Dziesiątki są absurdalne.
Waite narysował bogatego posiadacza na swoim zamku, z rodziną, fotelem i psami - raczej nie to.
Krzysztof Wirpsza zaczął w Tarace pisać cykl artykułów o dodekaedrze: znalezionej przez siebie strukturze geometrii pojęć, która (jak twierdzi) ma zawierać w sobie m.i. enneagram, system czakr i system Wielkich Arkanów Tarota. Napisał już trzy teksty o tym: w Tarace z lutego 09 i z marca 09:
# Czakry pierwsza i druga. Mazur kajdaniarski, czyli tańcowało ciało z losem
# Czakry trzecia i czwarta. Karnawał zmysłów, czyli tańcowała maska z filtrem
System Wirpszy, w części dotyczącej kart tarota, mieści się w poniższej tabeli. Czym są czakry, na razie pomińmy - tym bardziej, że ja sam, znając tylko najczęściej wyliczanych 7 czakr(amów), jeszcze się z ich poszerzonym układem nie zapoznałem. Karty tarota, które Autor omówił do tej pory (do 23 marca 09) podkreśliłem boldem.
czakra |
punkt enneagramu |
aspekt stresu, karta... |
aspekt relaksu, karta... |
I. Pierwszych sześć czakr, czyli dodekaedr mechaniczny |
|||
Pierwsza czakra |
enneagramowa Jedynka |
XI. Moc |
I. Mag |
Druga czakra |
enneagramowa Dwójka |
XII. Wisielec |
II. Arcykapłanka |
Trzecia czakra |
enneagramowa Trójka |
XIII. Śmierć |
III. Cesarzowa |
Czwarta czakra |
enneagramowa Czwórka |
XIV Umiarkowanie |
IV. Cesarz |
Piąta czakra |
enneagramowa Piątka |
XV. Diabeł |
V. Arcykapłan |
Szósta czakra |
enneagramowa Szóstka |
XVI. Wieża |
VI. Kochankowie |
II. Drugich sześc czakr, czyli dodekaedr metafizyczny |
|||
Siódma czakra |
enneagramowa Siódemka |
VII. Rydwan |
XVII Gwiazda |
Ósma czakra |
enneagramowa Ósemka |
VIII. Sprawiedliwość |
XVIII. Księżyc |
Dziewiąta czakra |
enneagramowa Dziewiątka |
IX. Pustelnik |
XIX. Słońce |
Dziesiąta czakra (czakra tonala) |
|
X. Koło Fortuny |
XX. Sąd Ostateczny |
Czakry naguala: |
|||
Jedenasta czakra |
- |
0. Głupiec |
|
Dwunasta czakra |
- |
XXI. Świat |
© Krzysztof Wirpsza, Dodekaedr: dwanaście czakr. Wprowadzenie do cyklu, 23.02.2009
Idea jest taka, że jedna karta odpowiada jednej linii łączącej dwa punkty enneagramu. Przypomnę najszybciej, że enneagram składa się z 9 punktów, które obrazowo przedstawia się na kole. Punkty te zwykle interpretowane są jako typy psychiczne, typy osobowości - ale enneagramiści wierzą, że ich sens jest znacznie szerszy. W każdym razie każdy z nas "należy" do jednego z tych typów lub "jest" jednym z tych typów. Inni ludzie też mają swoje punkty enneagramu; należą także do tych punktów bohaterowie literaccy lub filmowi (np. Harry Potter jest 5-Obserwatorem; Piątką jest też Amelia z filmu pod tym tytułem), bogowie mitologiczni (Zeus i Herakles są typem 8-Szefa, Afrodyta to 2-Dawca, czy raczej Dawczyni; ale mściwa i nieprzystępna Artemida to 4-Tragiczny Romantyk) i chyba wszelkie postaci mające swój charakter, więc także stereotypowe charaktery narodowe: Anglicy są 5-Obserwatorami, Rosjanie 1-Perfekcjonistami-Zuchami, Niemcy (ale i Żydzi też!) to 6-Adwokaci Diabła. Długo by o tym opowiadać... W artykule w Tarace pt. "Enneagram planet" próbowałem do punktów enneagramu przypisać planety.
Niebieskie są nazwy punktów-typów wg Helen Palmer (z jej książki "Enneagram", wyd. Santorski &Co 1994, nakład dawno sprzedany), zielone - według K. Wirpszy.
Uwaga: numery typów enneagramu nie mają nic wspólnego z numerologią!
W enneagramie poszczególne jego punkty łączy się liniami (ze strzałkami), które oznaczają PRZEJŚCIA tych punktów w inne. Doktryna enneagramu powiada bowiem, że każdy typ w stresie przechodzi w typ inny, i w relaksie przechodzi w inny.
Czyli, inaczej, każdy typ enneagramu ma swoje dwa sposoby zachowania, dwa sposoby radzenia sobie w życiu. Jeden sposób na "ciężkie czasy", i to jest właśnie jego punkt stresu, czyli punkt enneagramu, w który on przechodzi, kiedy źle się dzieje, kiedy jest poddawany naciskom. I drugi sposób jest na "wakacje", kiedy można sobie pofolgować, kiedy można żyć tak i robić to, co się chce. To jest punkt relaksu.
Przykładowo, Ósemka-Szef ma swój punkt relaksu w Dwójce-Dawcy, a punkt stresu w Piątce-Obserwatorze. Co oznacza, że Szef, czyli osobowość władcza, niezależna i skupiona na "ustawianiu" sobie ludzi, w warunkach komfortu, kiedy może sobie na to pozwolić, staje się dobrym wujaszkiem, który się realizuje dając prezenty i przychylając nieba swoim faworytom - czyli przejmuje cechy Dwójki-Dawcy. W odwrotnej zaś sytuacji, kiedy się wali-pali, taka władcza osobowość za wszelką cenę stara się zachować niezależność, chłodny ogląd sytuacji i logiczno-racjonalne kontrolowanie sytuacji. Ważny staje się schemat i zapamiętana instrukcja, a nie np. poryw serca lub zdanie się na intuicję - czyli właśnie to, co charakterystyczne dla Piątek-Obserwatorów.
Wracając do kart tarota (Wielkich Arkanów) według Wirpszy, kolejne z nich przedstawiają - jako ideę - pewien punkt-typ enneagramu w stanie stresu lub przeciwnie, relaksu, kiedy zgodnie powyższą zasadą, typ ów przechodzi w inny.
W relaksie Jedynka (Perfekcjonista-Zuch) przechodzi w Siódemkę: Epikurejczyka lub Lekkoducha. Jedynka to typ, który w świecie widzi obowiązujące, bezwyjątkowe reguły, które nie wymagają wyjaśnienia. Jedynka odruchowo wie, jak jest dobrze, jak trzeba postępować, czego się trzymać - tak ma być i już. Jedynka wie, że ma rację! Dyskutowanie z Jedynką jest bardzo niewdzięcznym zadaniem. Dla Jedynki rzeczywistość nie nasuwa wątpliwości: przecież dobrze wiadomo, jak wszystko "ma być", i ta wiedza dla typu nr 1. jest źródłem jego niespożytej siły.
Kiedy 1-Perf. relaksuje się, pozwala sobie na rozrywkę, na bawienie grą możliwości - przy czym zwykle są to proste, niewyrafinowane rozrywki, w których jednoczy się z podobnymi sobie. Tarotowy I. Mag jest taką jarmarczną postacią, kuglarzem, który prezentuje rozrywkę "ludowo-ludyczną", należy więc do typu 7-Epikurejczyk - jednak zarazem zachowuje cechę właściwą 1-Perfekcjonistom: ich praktyczną sprawność, rzemieślniczą zręczność rąk. Ta karta bywała podobno zwana "Szewcem", a szewc, zarówno realny jak i mitologiczno-archetypowy, jest właśnie 1-Perfekcjonistą, tym bardziej że wyznaje rdzennie "jedynkową" zasadę: trzymaj się szewcze kopyta!
W stresie Jedynka (Perfekcjonista-Zuch) przechodzi w Czwórkę (Tragicznego Romantyka). W polskiej literaturze piękną i typową postać zestresowanego w najwyższym stopniu Tr. Romantyka przedstawił Adam Mickiewicz (który sam był typowym Tr. Romantykiem) w postaci Konrada, który w swym locie ducha - Wielkiej Improwizacji, "Dziady" cz. III - usiłuje zakląć Boga i przywołać siły szatańskie, aby zyskać nadludzką MOC, konieczną dla sprostania skrajnej sytuacji i skrajnemu zadaniu, przed którym oto został postawiony.
Dokładnie to narysowano na karcie X. Moc: oto młoda niewiasta pogramia lwa. Ów zwierz uosabia tamte nad-ludzkie lub pod-ludzkie siły konieczne dla sprostania stresującej sytuacji. Spokój kobiety przy lwie obrazuje to, że I-Perfekcjoniści idą na taką "wojnę" z całym spokojem kogoś, kto przeświadczony jest, że jego droga jest jedynie słuszna i że "tak trzeba" - i "nic to" - jak powiedział literacka Jedynka, Wołodyjowski, zstępując do lochów Kamieńca by tam się tragicznie-romantycznie wysadzić w powietrze.
Dwójka Dawca lub "po Wirpszowemu" Pieszczoch, to typ którego główną życiową strategią jest dawanie innym, by od nich też w zamian coś uzyskać, co czyni przy tym chytrze, bo daje tylko tym, od których spodziewa się coś dostać, a niepożytecznych goni. Jego talentem jest dobre rozpoznawanie ludzkich potrzeb i zaspokajanie ich w porę.
W relaksie Dwójka przechodzi w Czwórkę, a czwórka (Tragiczny Romantyk albo Maruda) w tym relaksowym aspekcie, to ktoś, kto oddaje się wyrafinowanym poszukiwaniom z odcieniem ekscytującego dreszczyku. Ekscytująca tajemnica, świat zagadek - to jest właśnie karta nr II.
W stresie 2-Dawca przechodzi w 8-Szefa zwanego też Twardzielem lub (Wirpsza) Skurczybykiem. Dotychczasowy spełniacz ludzkich życzeń w sytuacji kiedy czuje się zagrożony, bierze ich "za twarze". Sama Dwójka odczuwa to i przeżywa tę przemianę jednak inaczej: wierzy ona i czuje mianowicie, że oto poświęca się dla dobra innych. A ten powieszony za nogę facet z karty nr XII jest właśnie taką dobrowolną ofiarą, dobrowolnie się poświęcającym dla innych, dla "wspólnej wyższej sprawy".
Typy enneagramu Krzysztof Wirpsza dzieli na te od racji i te od maski. 1-Perfekcjonista tym się charakteryzował, że miał rację. 3-Gwiazdor z satysfakcją obnasza swoją maskę - albo tej maski, w której dopiero będzie sobą, właśnie pożąda i poszukuje. Kiedy próbowałem dopasować planety do punktów enneagramu, do Trójki pasowało mi Słońce, a jeszcze bardziej znak Słońca - Lew. Jak zodiakalne Lwy, tak właśnie enneagramowe Trójki łakną odnosić sukcesy, wygrywać i być za to podziwiane, oklaskiwane i nagradzane. Społeczne role-maski, te satysfakcjonujące, przyrastają im do twarzy i stają się ich twarzami: Trójki serio uważają się za "panów radców" i "panie profesor".
W relaksie Trójka przechodzi w Szóstkę-Adwokata Diabła, z jej kwestionowaniem wszystkich ogólnie przyjętych oczywistości. Ktoś taki nie może już brać serio wszystkich form, etykiety i sztuczności dworskiego życia. Co zgadza się z tym, że tarotową Cesarzową przedstawia się zwykle na łonie przyrody, zanurzoną w autentyczności, a nie w nadwornych "maskach".
W stresie ta zwyciężająca we wszelkich zawodach i kastingach Trójka przechodzi na pozycję Dziewiątki-Mediatora, czyli, zestresowana, powalona biedą, przyjmuje strategię oportunizmu, płynięcia z prądem, stania się szarą myszą wśród szarych myszy. W wersji skrajnej oznacza to jakiś psychiczny rozkład na elementy, dezintegrację - co właśnie oznacza karta XIII. Śmierć.
4.Tr. Rom. w wersji relaksowej to członek rzadkiej elity, który z wysokości ogląda świat i ocenia innych. Jako punkt enneagramu przechodzi on w Jedynkę-Perfekcjonistę, czyli - w tym aspekcie - w jakiegoś siłacza-atlasa, dzięki aktywności i poglądom którego jeszcze świat jako tako się trzyma. Co dobrze zgadza się z przesłaniem karty Cesarz.
4. Tr. Rom. w stresie przechodzi w Dwójkę Dawcę, co oznacza, że usilnie szuka, jak się wkupić w czyjeś łaski, jak sobie zasłużyć - wysłużyć u innych - swoje dalsze istnienie. Krzysztof Wirpsza o karcie Umiarkowanie pisze, że dosłownie przedstawia ona czynność wybierania, selekcjonowania, oddzielania tego co właściwe od niewłaściwego. Zadanie Tragika-Romantyka w zagrożeniu przy przejściu na pozycję dawcy, polega jednak na tym, żeby coś dać innym (by w zamian dostać ich pomoc) - ale kiedy samemu, właściwie, nic się już nie ma. Tak też można patrzeć na kartę nr XIV: zawiera się w niej taka właśnie ostrożność, umiar, skromność, poprzestawanie na małym, asceza wręcz.
Wspomniałem wyżej tylko te karty, które do tej pory opisał Krzysztof Wirpsza. Jego system daje nowy, świeży i miejscami rewelacyjny punkt widzenia: karty widziane przez pryzmat enneagramu nabierają nieznanych wcześniej wielowymiarowych głębi! To zresztą nie wszystko: w nowym obrazie kart należałoby jeszcze wziąć pod uwagę "jądrowe" elementy enneagramu, czyli jego podstawowe negatywne emocje: gniew, wstyd-niedowartościowanie i lęk (czyli "wkurwienie, obciach i cykor", patrz mój artykuł obciach.htm) - związane z trzema głównymi, ssaczymi jeszcze instynktami: obrony terytorium, społecznej hierarchii i ucieczki przed drapieżcą. Na przykład, okazuje się, że karta III. Cesarzowa zawiera przejście od wstydu do lęku. Kto by to odgadł?
Tarotowy model enneagramu łączy karty w opozycyjne pary: ponieważ jeśli pewna karta odpowiada przejściu pomiędzy dwoma punktami enneagramu, to jeśli odwrócimy strzałkę tego przejścia ze stresu na relaks lub odwrotnie, otrzymamy inną kartę.
Wśród omówionych wyżej kart tak już mieliśmy: karta XI. Moc odpowiada stresowemu przejściu od punktu 1-Perfekcjonista do 4-Tragiczny Romantyk; natomiast karta IV. Cesarz odpowiada przeciwnemu przejściu: w relaksie od punktu 4-Tragiczny Romantyk do 1-Perfekcjonista. Zatem Moc i Cesarz są opozycyjne, podobnie jak np. w znakach zodiaku opozycyjną parę stanowią Skorpion i Byk.
Nowa i nieznana kraina tarotowa otwiera się w tym miejscu!
Rozkład naturalny czyli dialog z chochlikami
Kiedyś, kiedy uczyłem się tarota, szukałem rozkładu kart, który by mi się podobał, przemawiał do mnie i budził moje zaufanie. Zaczynałem od "Krzyża celtyckiego", który pochodzi od Edwarda Waite'a (tego Waite'a!), chociaż nie wiem, w jakim stopniu on był pomysłodawcą, a na ile korzystał z ogólnego uzusu w Zakonie Złotego Brzasku i u jego poprzedników. Rozkład Waite'a znałem ze streszczenia, które jest w książce Rafała Prinkego "Tarot, dzieje magicznej talii kart", 1991, którą kiedyś współwydawałem. Waite nazywa ten rozkład "celtyckim", ale nie używa słowa "krzyż". Krzyż celtycki to jak wiadomo krzyż nałożony na koło.
Waite każe najpierw wybrać jedną kartę ("numer zero" - początkową) i ta karta ma służyć jako sygnifikator osoby kwerenta - czyli osoby, która zadaje pytanie. (Znam ten przepis, ale - uwaga! - nigdy go w praktyce nie zastosowałem!) Kolejne karty są wykładane z pozostałej talii i mają znaczenia:
1) Ogólne wpływy odnoszące się do osoby kwerenta lub jej sprawy. Tą kartą przykrywa się kartę-sygnifikatora.
2) Przeszkody. Tę kartę kładzie się w poprzek pierwszej.
3) Cel, lub: idealny wynik, lub: to, co najlepszego można osiągnąć.
4) Podłoże - warunki i przyczyny, które już zaistniały.
5) Wpływy, które już przemijają; to, co się kończy.
6) Wpływy, które nadchodzą.
Te karty ułożone są w krzyż. Następne karty mają być ułożone w szereg lub w słupek, od dołu do góry:
7) Kwerent: tym razem tak, jak go widzi wyrocznia.
8) Otoczenie kwerenta, jego/jej dom, przyjaciele itd.
9) Jego/jej nadzieje i obawy co do pytanej sprawy.
10) To co nadejdzie, wynik końcowy.
Karty tak są układane w przestrzeni:
Podobny rozkład podaje Alfred Douglas w swoim podręczniku, nazwając go rozkładem "Dziewięć kart". Nie ma karty tu "zerowej" czyli sygnifikatora kwerenta, jak u Waite'a, a kart jest dziewięć - gdyż w środku krzyża leży jedna karta, a nie dwie. Kolejne karty mają podawane następujące znaczenia:
1) Najważniejsze cechy obecnej sytuacji kwerenta (=zadającego pytanie)
2) Co kwerent może najwięcej osiągnąć - pułap możliwości
3) Ukryte czynniki czyli tło sytuacji
4) Przyczyny z przeszłości
5) Prawdopodobny wynik - ku któremu sytuacja zmierza
Następne cztery karty, 6-7-8-9, układa się w słup, i obrazują one rozwój wydarzeń o które zapytano.
W przestrzeni wygląda to tak:
To były moje dwie główne inspiracje z literatury tarotowej. Prócz tego czyniłem własne spekulacje i eksperymenty. Przede wszystkim sam termin "krzyż celtycki" jako krzyż nałożony na koło czyli czwórpodział koła, skojarzył mi się z podobną budową kosmogramu, gdzie koło - zodiak lub horoskop - podzielone jest na czworo dwiema liniami-osiami: ascendent-descendent i imum_coeli-medium_coeli.
Waite najwyraźniej był świadom tego podobieństwa, ponieważ w jego rozkładzie karta kładziona poniżej środka (nr 4) ma sens "warunki i przyczyny, które już zaistniały" - a karta kładziona u góry (nr 3) ma sens "cel, idealny wynik, to, co najlepszego można osiągnąć". Jak widać karta dolna przypomina swoim sensem horoskopowe imum coeli - "dom, czyli warunki startowe"; a karta górna przypomina swoim sensem horoskopowe medium coeli - "kariera, droga w społeczeństwie".
Karty lewa (5) i prawa (6) u Waite'a mają inny sens niż horoskopowy ascendent i descendent, mówią bowiem o czasie: "to co odchodzi" i "to co przychodzi".
Jednak w rozkładzie Waite'a wyraźna jest świadomość i bazowanie na dwóch krzyżujących się osiach: karty 4->3 tworzą oś "od warunków do skutków", a karty 5->6 tworzą oś "od tego co się kończy do tego co się zaczyna" czyli oś czasu.
Następne cztery karty u Waite'a podobnie mają coś ze struktury czterech osi kosmogramu, ponieważ karta nr 7 to "kwerent, sam" - co odpowiada astrologicznemu znaczeniu ascendentu; karta nr 8: "jego otoczenie, bliscy" - czyli dokładnie sens descendentu!; karta 9: "jego obawy i nadzieje" czyli coś jeszcze niewyrażonego, ukrytego - więc odpowiednik sensu imum coeli; karta 10: "to co się stanie", czyli obiektywny wynik - odpowiednik medium coeli, które także ma sens tego, co obiektywne.
Podobieństw z kosmogramem można doszukać się także u Douglasa, choć są mniej wyraźne.
Jednocześnie próbowałem rozwiązań wynikających z samej natury informacji zapisanej na kartach i z nich odczytywanej. Zauważyłem wtedy (i Wam do zauważenia polecam), że karty nie mają żadnej geometrii. Nie ma w nich żadnej "naturalnej" przestrzeni. Karty są ułożone jednowymiarowo, w ciąg. Który, oczywiście, nieustannie zmienia się podczas tasowania, a potem kiedy uznajemy, że karty są przygotowane na to, by nam odpowiedzieć - tasowanie to jakby ich "czas do namysłu"! - ich ciąg zostaje zamrożony, utrwalony, po czym ujawniony. Zanim to nastąpi, przychodzi moment, kiedy karty przekładamy. To jest moment WYBORU POCZĄTKU. Wcześniej karty tworzyły ciąg, ale nie wiadomo było, która z nich jest pierwsza. Przełożenie potasowanej talii, to jest ten akt wyboru odpowiedzi. Zupełnie analogiczny do wyboru jednego i pierwszego, początkowego punktu na kole - np. kole zodiaku. Przed tym wyborem ani ciąg kart, ani wirujące koło (np. koło niebios) nie miało żadnego wyróżnionego punktu, więc jego stan dla "nas" mało różnił się od nieistnienia. Wybór początku przywołuje koło lub talię ze stanu potencjalnego - a więc, transportuje (koło lub talię) do stanu określonego. Bardzo podobnie jak w fizyce kwantowej akt pomiaru fali prawdopodobieństwa przywołuje cząstkę. Oczywiście, analogia między talią tarota (i niebem) a obiektami kwantowymi nie jest doskonała, ponieważ obiekty kwantowe interferują, tzn. nakładają się na siebie, a dwóch talii tarota nie zinterferujesz. (Przynajmniej używając kart papierowych. Za to proces ten można by wymodelować w komputerze - o ile wiem, nikt tego jeszcze nie próbował zrobić.)
Skoro karty są ciągiem, który od momentu przełożenia - "rozłamania", wolę ten termin! - posiada dodatkowo kartę początkową, nr 1 - to ich naturalna logika powinna całkowicie pochodzić od tej struktury. W ciągu kart nie ma "wyżej" ani "niżej", nie ma "lewo" ani "prawo" - jest tylko POCZĄTEK i kolejne karty, z których każda ma swoją poprzednią i swoją następną. To wszystko.
Logiczne jest, że ta pierwsza karta, na której talia została rozłamana, jest bezwzględnie najważniejsza! Bo jeśli są jakieś "duchy" tarotowe, rządzące jego rozkładami, to one chcą zwrócić naszą uwagę właśnie na tę kartę! Wygodnie jest wyobrazić sobie, że za rozkładanymi kartami tarota znajduje się potężna Inteligencja - jakiś Bóg albo Demon, albo Kosmita - która jednak przy tym ma bardzo ograniczone możliwości porozumiewania się z nami. Jedyne, co jej wolno, to sprytnie potasować trzymane przez nas karty i sprawić, byśmy rozłamali je tak, żeby zobaczyć tę kartę, na której jej (tej Inteligencji) zależy. Oraz następne karty w szeregu, które ta inteligencja dla nas wcześniej przygotowała.
(1) Dlatego odpowiedzią (przekazem) Pierwszej Karty jest: TO JEST WŁAŚNIE TO, O CO PYTASZ.
Dalszy ciąg odpowiedzi, czyli sensy kolejnych kart, to jest gra tamtej Inteligencji z naszym Chochlikiem-Niedowiarkiem, i drugim chochlikiem, o którym zaraz:
(2) Po pierwszej karcie twój Chochlik-Niedowiaraek (który siedzi ci na ramieniu), wysnuwa pierwszą poważną wątpliwość i powiada: "Wielka Inteligencjo, powiadasz co mogę zarobić, ale powiedz mi też, co mogę stracić?" Albo: "OK, ale interesuje mnie, co w tym jest złego?"
Dlatego druga karta odpowiada na pytanie-wątpliwość: Co w tym jest/będzie/może być nie tak? Jakie są negatywy, złe strony, wady sytuacji wskazanej przez kartę numer jeden? Co przeszkadza?
(3) Po odczytaniu tych dwóch kart coś już ci się zaczyna rysować - i wtedy odzywa się twój drugi osobisty demon ("dajmonion") - pozytywny, ten, który ciągnie cię do przodu - nazwijmy go Niecierpliwością. Niecierpliwość mówi: coś by trzeba zrobić!
I właśnie karta nr 3 jest informacją dla twojej Niecierpliwości: Oto co należy w tej sytuacji zrobić - zrób to!
(4) Ale włącza się Niedowiarek, stawia pytanie: "Ale wcale nie muszę tego robić! - Bo co będzie, jeśli NIE zrobię tego, co mi tamte trzy karty każą?". Po czym czyta czwartą kartę, a w niej ma informację o tym: "co będzie, jeśli nie zrobię?". Bo kiedy niechasz działania, wtedy mimo wszystko czas płynie, warunki początkowe nadal istnieją, ale wtedy nie ty działasz, tylko pozwalasz, by tobą coś działało. Dajesz się "wrabiać", wciągać sytuacji, a wtedy nad tobą mają władzę przeszłe uwarunkowania, dawne zaszłości i zaległości, a także twoje nawyki i wdruki. Nie idziesz dalej świadomie i celowo, tylko pozwalasz, aby to wszystko tobą rządziło. O tym właśnie mówi ta karta - karta nr 4.
Zauważ, że podczas gdy karta nr 3 miała cechy ascendentu w horoskopie: "co JA zrobię?" - to karta nr 4 ma cechy imum coeli: "złogi z przeszłości, które mną rządzą". Albo: "uwarunkowania z dzieciństwa". Idąc od karty do karty zarazem poruszamy się po horoskopowym kole.
(5) Ta wskazówka podpowiada znaczenie piątej karty, podobne do descendentu: "inni - moje otoczenie, ludzie współdziałający ze mną". (W rozkładzie Waite'a była to dopiero karta nr 8.)
Jednocześnie można na tę kartę patrzeć jak na głos Niecierpliwości: "Dobrze, o mnie na razie nie mówmy, ale co pomyślą, powiedzą, zrobią - inni?" Niecierpliwość dobrze rozumuje, bo przecież żyjemy wśród ludzi i oni nie pozwolą nam, żebyśmy popadli w swoje dawne, archaiczne błędy z przeszłości - inni na pewno wymyślą coś nowego!
(6) I tu odzywa się znów Niedowiarek, który już prawie dał się przekonać. Mówi: "No dooobra, zobaczę, do czego to wszystko prowadzi...?" - I odczytuje kartę nr 6, która mówi właśnie o tym: do czego cały ten proces prowadzi? Tu przestroga: trzeba stale pamiętać, że najważniejsza informacja była w karcie nr 1. To co czytamy z kolejnych kart, także z karty nr 6, ma sens tylko w świetle tamtej pierwszej odpowiedzi. Karta nr 6 nie wnosi nowej jakości - ona tylko uszczegóławia znaczenia zawarte w karcie nr 1.
Dalsze karty odgrywają dalej dialog Niedowiarka i Niecierpliwości:
(7) Niecierpliwość: A co będzie jak stanie się coś całkiem niespodziewanego, jakiś grom z jasnego nieba?
Odpowiedź, karta nr 7: To, czego jeszcze, na razie, nie bierzesz pod uwagę. Nieoczekiwane przypadki.
(8) Niedowiarek: Nie wierzę! Wszystko i tak zostanie po staremu.
Odpowiedź, karta nr 8: To, co się na pewno nie zmieni. Ustalone, trwałe okoliczności.
(9) Niecierpliwość: Ale przecież JA się zmienię podczas tych wydarzeń - jakąś korzyść z tego w końcu wyniosę.
Odpowiedź, karta nr 9: Rozwój i doskonalenie (możliwe lub przyszłe) dzięki procesowi, o który pytamy.
(10) Niedowiarek: Eee, korzyści i tak odniosą inni, nie ty.
Odp., karta nr 10: Obiektywne korzyści z rozwoju tej sytuacji - "dla wszystkich", "dla społeczeństwa".
(11) Niecierpliwość: Przecież nie wszystko zostanie dokonane, zamknięte; są jeszcze dalsze perspektywy!
Odp., karta nr 11: To co pozostaje do zrobienia po dokonaniu procesu, o którym mowa. Pozostawione niedoskonałości. Niedoróbki.
(12) Niedowiarek: Ale wciąż będziemy się obracać wśród tych samych spraw...
Odp., karta nr 12: cała sytuacja - zawarta zarówno w pytaniu, w karcie nr 1 i w dotychczasowym czytaniu - widziana jeszcze raz z alternatywnego punktu widzenia. Ta karta jest na wypadek, gdybyśmy ("my" czyli wróżbita + kwerent) za daleko poszli w naszym rozumowaniu i fantazjowaniu "po ludzku". Karta nr 12 pokazuje tu nam inny, jakby nie-ludzki punkt widzenia. To jest szansa, żeby poprawić błędy w rozumowaniu.
(13) Niecierpliwość: Ale co dalej??
Odp., karta nr 13: To, co zdarzyć się może w następnym "cyklu wydarzeń", więc NIE wydarzy się w tej przyszłości, którą warto barć pod uwagę.
Być może ten dialog można ciągnąć dalej. Jednak w praktyce, już w okolicy ósmej wyciągniętej karty zaczynamy się gubić i mieszać. Ludzki rozum nie lubi zbyt złożonych informacji. Nie do tego nas Ewolucja stworzyła - nie hodowała przecież mędrców zgadujących i znających przyszłość; hodowała drapieżców goniących guźce po sawannie. Dlatego radzę nie ciągnąć wykładania kart aż tak daleko. Do większości odpowiedzi wystarczy sześć kart, a i tak większość naprawdę użytecznej informacji zawiera się w czterech pierwszych. Albo pięciu. Czasem nawet tylko w trzech.
Małe Arkana jeszcze nie skończone, ale mam wrażenie, że (z wiosną?) czas się zmienił i mamy teraz inne potrzeby. Jeśli będę kontynuował o małych Arkanach i ich położeniach w cyklach zodiaku dzielonego na trzy, pięć i siedem, to będę nudny jak ten trener sztuk walki z Latającego Cyrku Monty Pythona (grał go znakomity John Marwood Cleese), który już wprowadził był uczniów w tajniki obrony przed atakiem malinami, winogronami i gruszkami, a teraz ćwiczy z nimi obronę przed atakiem bananem. No więc banany niech (u nas) poczekają, z grubsza już wiemy, jak się obchodzić z małymi arkanami i nietrudno do tego systemu włączyć karty dworskie - za to zajmiemy się teraz szerzej prawdziwą TAJEMNICĄ czyli ARCANUM, jakim są karty atutowe. Czyli Wielkie Arkana.
Od czego zacząć? Nie zacznę jak chce tradycja od 0-Głupca! Dlaczego? - Żeby zaznaczyć, że Wielkie Arkana nie są nudnym ciągiem (0, 1, 2 ....) - tylko siecią. Są czymś na kształt pajęczyny, po której pająk-tarocista może wędrować w rozgałęziających się wciąż kierunkach, Dlatego też każdy ciąg wykładów o tarocie pozostawia niedosyt, ponieważ idąc przez karty po kolei, zawsze jakieś ich korytarze i zaułki pominiemy.
Wędrując po sieci ścieżek, musimy mieć mapę. Na naszej mapie prócz Wielkich Arkanów, które odpowiadają drogom, są jeszcze punkty, które te drogi łączą. Dla orientacji punkty te oznakujemy jako wierzchołki (czyli "typy") enneagramu. Będziemy więc zwiedzać jednocześnie Tarot (jego Wielkie Arkana) - i Enneagram. Dodatkowy zysk z tego będzie taki, że przypomnimy sobie i przyswoimy symbole i idee enneagramu - które będą się przydawać w mnóstwie innych przypadków, również w czystej astrologii.
Zaapeluję też do tych z Was, którzy są skłóceni wewnętrznie z enneagramem. Ktoś może np. mówić sobie: albo astrologia, albo enneagram. Nie będę sobie zaśmiecać umysłu dodatkowym systemem, z którym i tak mi nie po drodze. (To jest pogląd enneagramowych Piątek!) Ktoś inny powie: Nie wierzę w enneagram, bo enneagramiści twierdzą, że człowiek się nie zmienia i całe życie pozostaje jednym typem enneagramu, a ja tak nie chcę. (To jest obiekcja enneagramowych Siódemek.) Inny jeszcze: nie przyjmę enneagramu, bo się kłóci z astrologią. (To głos enneagramowej Jedynki.) Inny: nie lubię enneagramu, bo nie lubię być klasyfikowany, z przyczepioną metką. (Czwórka tak powie.) Więc poproszę Was, żebyście na jakiś czas zawiesili swoje obiekcje i przyjęli enneagram jako sposób na klasyfikowanie różnych zachowań, postaw i przyzwyczajeń. Nie musicie w enneagram wierzyć, podobnie jak nie trzeba wierzyć w trójkąty, żeby zaakceptować, że suma ich katów jest równa 180 stopni.
Zaczynam cykl od kart IX-Pustelnik i XIX-Słońce dlatego, że każda karta jest drogą łączącą dwa punkty enneagramu. Czyli każda karta wychodzi z pewnego punktu enneagramu i do pewnego innego punktu wchodzi. Karta prowadzi od punktu do punktu. Jest więc także (jak każda DROGA) procesem i transformacją przeprowadzającą od enneagramowego punktu "A" do innego punktu "B".
Karty nr IX i XIX mają wspólne to, że wychodzą z tego samego enneagramowego punktu numer Dziewięć. Dziewiątka w enneagramie równie dobrze może być nazwana Zerem. Chociaż enneagram jest siecią bez początku i końca, to Dziewiątka=Zero jest jego punktem najważniejszym i w jakimś sensie centralnym, chociaż raczej nie jest rysowana w środku enneagramowego wykresu. Można tak rysować enneagram, że osiem jego wierzchołków tworzy sześcian - kostkę o ośmiu rogach, a Dziewiątka=Zero leży w środku i nie ma właściwości. Jest "bezbarwnym" punktem odniesienia. Co łączy się także z tym, jakimi są ludzie enneagramowe Dziewiątki: którzy są "wszystkim i nikim".
Dziewiątka (Zero) w enneagramie łączy się z punktami numer Sześć i Trzy. Karta IX-Pustelnik prowadzi od 9 do 6. Karta XIX-Słońce prowadzi od 9 do 3.
Punkty 9, 3, 6 nazywają się:
punkt |
według Helen Palmer* |
wg Krzysztofa Wirpszy* |
główna negatywna emocja |
9=0 |
Mediator |
Gapa |
gniew |
6 |
Adwokat Diabła |
Czarnowidz |
lęk |
3 |
Wykonawca (ang. Performer) |
Gwiazdor |
wstyd |
* Helen Palmer w książce "Ennegram", polskie wydanie 1994 r.
* Krzysztof Wirpsza, Enneagram: przewodnik po typach
Drogi (lub przejścia) pomiędzy punktami enneagramu są dwóch rodzajów:
1) relaksowe (dziejące się w relaksie)
2) stresowe (dziejące się w stresie).
W klasycznym systemie enneagramu powiada się, że w relaksie (czyli kiedy jest dobrze, komfortowo i można się wyluzować), każdy punkt enneagramu "przesuwa się" ku innemu typowi, zgodnie z kierunkiem strzałek na wykresie enneagramu. Dla Dziewiątki taki punktem relaksu jest Trójka. Co na poziomie psychologii opisywanej enneagramem oznacza, że wyluzowana Dziewiątka zachowuje się (trochę tak,) jak Trójka. Czyli osoba, która normalnie snuje się, zwleka, czeka na innych i złości się, że robią nie tak jakby ona chciała (a nie powie jak...), w warunkach luzu i zaspokojenia potrzeb odkrywa w sobie, że chce być lepsza od innych, porównuje się z innymi, przymierza się do jakichś prestiżowych zadań, chce się piąć w górę, czeka na oklaski... czyli zachowuje się tak, jak Trójka czyni normalnie - jak ten typ żyje na co dzień.
Podobnie dzieje się w stresie: każdy punkt enneagramu w stresie, czyli kiedy źle się dzieje, przesuwa się w stronę innego - tego, który dla niego jest punktem stresu. Dla Dziewiątki punktem stresu jest Szóstka. Co się tłumaczy na ludzki-psychologiczny scenariusz tak, że oto ta zwlekająca gapa Dziewiątka, gdy się jej źle dzieje, wali się i pali, samotnie wyrusza, żeby jakoś temu zaradzić, sama jedna przeciw wrogiemu światu, ukierunkowana na jeden punkt, na jakieś światełko w tunelu.
Te przesunięcia, w relaksie i w stresie, są w istocie treścią odpowiednich KART TAROTA. W naszym przypadku, dróg enneagramowej Dziewiątki, są to karty:
IX.Pustelnik - droga Dziewiątki-Mediatora w stresie, do Szóstki-Adwokata Diabła - i to jest droga samotnika zanurzającego się we wrogi mrok, więc dokładnie Droga Pustelnika;
XIX.Słońce - droga dziewiątki-Mediatora w komforcie, do Trójki-Wykonawcy. Jest to droga kogoś, który dokonuje pewnych prób, przymiarek, ale w komfortowych, cieplarnianych warunkach i będąc odpowiednio zabezpieczony - co zostało narysowane w karcie Słońce.
Pora na uogólnienia, którymi będziemy dalej się posługiwać:
Karta - odpowiada drodze czyli przejściu od pewnego punktu (lub: typu) enneagramu do innego punktu.
Drogi od enneagramowego punktu do (innego) punktu są dwóch rodzajów: albo w relaksie, albo w stresie.
Drogi (i karty) relaksowe są: łagodne, naturalne, "żeńskie", yin, dziejące się same przez się, bezwysiłkowe, zgodne z tao, zgodne z dotychczasową linią rozwoju. Nazwiemy je TRADYCJAMI.
Drogi (i karty) stresowe są: gwałtowne, zrywające naturalny porządek, "męskie" - yang, wymagające wysiłku, przede wszystkim wysiłku woli, niezgodne z odziedziczoną linią rozwoju i wprowadzające nowe "wynalazki". Nazwiemy je INICJACJAMI.
Tak więc karty, wielkie arkana tarota, ze względu na procesy, które przedstawiają, dzielą się na łagodne TRADYCJE i gwałtowne INICJACJE.
Od punktu Dziewięć (Mediatora) prowadzą dwie karty-procesy:
TRADYCJA: XIX.Słońce
INICJACJA: IX.Pustelnik.
Na enneagram można patrzeć jak na dziewięć sposobów w jaki ludzie i inne istoty (np. psy: wśród moich trzech psów są: 7-Epikurejczyk, 8-Szef i 6-Adwokat Diabła, zresztą jamnik) "zagospodarowują" czyli integrują trzy podstawowe negatywne emocje: Lęk, Gniew i Wstyd.
Te trzy główne negatywne emocje odpowiadają trzem instynktom zwierzęcym, które także my, ludzie, dziedziczymy po zwierzęcych przodkach. Te trzy instynkty, to:
- samozachowawczy czyli instynkt ucieczki przez napastnikiem-drapieżcą (z emocji odpowiada mu lęk, "kto mnie napada?")
- terytorialny czyli instynkt obrony własnego, zajętego przez siebie terenu (odpowiadająca emocja: gniew, "kto mi wchodzi na moje?")
- hierarchii w stadzie czyli społeczny (emocja związana: wstyd; "kto mnie poniża, podporządkowuje, ale i kto mnie wspiera?").
Każdy z enneagramowych typów (punktów) ma swoją "ulubioną" negatywną emocję i "ulubiony" instynkt.
Gniew (i obrona terytorium) jest główną emocją dla typów:
9 - Dziewiątka - Mediator - Gapa
1 - Jedynka - Perfekcjonista - Zuch
8 - Ósemka - Szef - Skurczybyk
Lęk (i samozachowawcza ucieczka) jest główną emocją dla typów:
5 - Piątka - Obserwator - Mądrala
6 - Szóstka - Adwokat Diabła - Czarnowidz
7 - Siódemka - Epikurejczyk - Lekkoduch
Wstyd (i społeczna hierarchia) jest główna emocją dla typów:
2 - Dwójka - Dawca - Pieszczoch
3 - Trójka - Wykonawca - Gwiazdor
4 - Czwórka - Tragiczny Romantyk - Maruda
Dziewiątka jest typem ufundowanych na gniewie, a wśród trzech "gniewnych" typów jest typem podstawowym, niezróżnicowanym. (O tym napiszę więcej później, w następnych wykładach.) Dlatego na początek wziąłem właśnie Dziewiątkę i "wychodzące" z niej karty-drogi IX.Pustelnik i XIX.Słońce.
Karta IX.Pustelnik tradycyjnie, np. w Tarocie Marsylskim, przedstawia starca w habicie, wyglądającego jak mnich, który zatrzymał się w drodze, oświetlając sobie drogę lampą, którą trzyma, podczas gdy w drugiej dłoni ma kij, kostur, czy laskę.
Bywa rysowany też z wężem albo z krukiem, ale to są późniejsze przesadne dodatki. Kaptur powinien mieć odrzucony - bo jednak ta postać nie ukrywa się, a odkryta głowa symbolizuje otwartość na świat, co faktycznie w tej karcie zachodzi.
O co tu chodzi? Proces, który przedstawia ta karta można zrozumieć dopiero, wyobrażając sobie, że ów mężczyzna, zanim został pustelnikiem czyli wędrującym samotnikiem, był enneagramową Dziewiątką-Mediatorem, i nierozwiązane sprzeczności jego typu pchnęły go, w chwili rozpaczy (bo karta jest stresowa - jest INICJACJĄ!) na te drogę.
Kto to jest Dziewiątka? Jest to istota pełna gniewu. Gniewu na kogo? Na tych, którzy naruszają jej terytorium, którzy włażą, z butami, na jej pole, na jej "moje". Kim są ci naruszyciele? - Są to dokładnie wszyscy! Ponieważ Dziewiątka każdego postrzega jako tego, kto narusza jej teren, jej miejsce, i to co ona sobie postanowiła, co wymyśliła, co jej się wydaje. Gdzie są te granice jej terytorium? Otóż ten problem, że nigdzie! Tych granic nie ma, ponieważ Dziewiątka to taki typ, który nie umie postawić własnych granic. Wobec tego każda interakcja z innymi ją boli, bo nieustannie czuje się spychana i nadużywana. Swoje terytorium, swoją własność, swoje granice Dziewiątka poznaje po tym, że ja bolą.
Jak pozbyć się tego bólu? Dziewiątka dla kogoś patrzącego z zewnątrz wygląda jak istota schwytana w pułapkę zbudowaną z jej własnego gniewu, oraz z tych Innych, którzy wciąż naruszają jej terytorium - właśnie dlatego, że sama Dziewiątka tego terytorium nie umie określić. (Dziewiątki w ogóle mają problemy z określeniem własnych granic. Dlatego geniusze z tego typu budują fantastyczne światy i kosmosy obszerniejsze od prawdziwych! Przykładem J.R.R. Tolkien.)
Najprostsza rada na tę dolegliwość jest: ODEJŚĆ. Ale to jest właśnie dla Dziewiątki czyn heroiczny i nadzwyczajny. Ponieważ to męczące ją otoczenie jest tym, co ją określa! Uwalniając się od tych męczących ją więzów, rozpadnie się jak miotła na patyki - popadnie w nieokreśloność. Dziewiątki odpępniając się od towarzystwa (rodziców, rodziny, bliskich, klientów, kolegów, układów, społecznego kontekstu...) stają oko w oko ze SOBĄ. Żeby odłączyć się, odpępnić, muszą zadać sobie pytanie: kim jestem? Kim jestem ja, naprawdę, w środku, kiedy już nie zrzucam winy na innych? (Zrzucanie winy i odpowiedzialności na innych jest ulubionym zajęciem Dziewiątek.)
Odłączając się i idąc na samotną wycieczkę, której celu i kresu nie zna, człowiek (Dziewiątka, wędrowiec z karty) konfrontuje się zarazem z lękiem. Wpuszcza do swej duszy uczucie, które dotąd było mu obce. (Gdyż Dziewiątki mają swoje wady, ale raczej się nie boją...) Lęk ten jest podstawowy, "nieopakowany", niezamaskowany niczym - prosty lęk zwierzęcia, które musi strzec się, czuwać i baczyć, wysilać zmysły, by nie zostać pożarte.
Ucząc się lęku, uczy się też SIEBIE, ponieważ Dziewiątka to istota, która nieustannie zapomina o sobie - w tym o własnych interesach. Uczy się że jest - i że to jej istnienie jest wartością, której trzeba strzec.
Uczy się czujności i uwagi (uważności), które wywodzą się właśnie z lęku i zwierzęcej ucieczki.
Podsumujmy, co zawiera się w Drodze Pustelnika, czyli co koduje-symbolizuje arcanum nr IX:
wyjście poza społeczny kontekst
odpępnienie się
samotność
życie na własny rachunek
samodzielność
zaprzestanie winienia innych i emocjonalnego "wieszania się" na nich
konfrontacja z lękiem, radzenie sobie z lekiem; z sytuacjami, kiedy się czegoś boisz
czujność, uwaga, skupienie
sprawność zmysłów (które ostrzegają o niebezpieczeństwie)
sprawność umysłu (który musi uprzedzać, wyprzedzać zagrożenia)
umiejętność wyczytywania więcej z pewnego obrazu sytuacji, niż w nim faktycznie jest - nadinterpretacja
"otwarcie oczu szeroko"
wejście w sytuację "samotnego wojownika"(*)
niedobór informacji, brak wiedzy, danych, na których można się oprzeć.
(* Postać samotnego wojownika pojawiła się tu nie przypadkiem, ponieważ Carlos Castaneda, autor, który dokładnie opisał te drogę, był enneagramową Szóstką i jego przygody u Don Juana są "edukacją" świadomej siebie Szóstki.)
(oraz popisów na arenie)
O ile karty-inicjacje pokazują gwałtowne zwroty na drodze rozwoju, o tyle karty-tradycje pokazują, co dany typ (enneagramowy) ma w siebie wpisane i co w nim może się rozwinąć naturalnie i bez wysiłku. Dobrym modelem jest tu na chwilę uwierzyć w przeszłe wcielenia, z których każdy enneagramowy typ wynosi swoją KARMĘ - i ta karma to jest to, co mu w jego życiu przychodzi łatwo - no bo w poprzednim żywocie tego już się nauczył.
Można też uwierzyć, że jakąś część charakteru każdemu typowi załatwiają jego geny i to co z nim jest wrodzone.
Otóż typ 9-Mediator ma dziedzicznie albo karmicznie wdrukowaną tradycje "dobrej szkoły". Ma tak, jakby w jakimś poprzednim wcieleniu przeszedł solidną szkołę, kindersztubę. Co to jest szkoła? - to jest proces przemian odbywany warunkach ulgowych, kiedy bezkarnie można popełniać błędy i kiedy wiele wolno, wiele uchodzi - jak to zwyczajnie dzieciom i innym istotom nie całkiem odpowiedzialnym. W tym momencie widzimy, że karta XIX.Słońce, przedstawiająca taką "archetypową" szkołę, jest dokładnym przeciwieństwem karty IX.Pustelnik, gdzie właśnie wchodzi się w obszar odpowiedzialności jednoosobowej i bezwzględnej, gdzie żaden błąd nie zostanie odpuszczony.
Po tej łatwej i TRADYCYJNEJ drodze karty XIX.Słońce, Dziewiątka-Mediator przemienia się w typ Trójki-Performera-Gwiazdora. Dobry, starający się, pilny uczeń jest właśnie kimś takim!
Karta XIX.Słońce tradycyjnie przedstawia promieniste i opatrzone twarzą Słońce w górze - i dwoje dzieci w dole, przy czym te dzieci stoją w kole przypominającym arenę, więc miejsce występów i popisów, i z tyłu mają mur, najwyraźniej chroniący je od niekoniecznie przyjaznego świata. (Porównaj polskie słowo "chować" - w jego podwójnym sensie "edukować, hodować" i "ukrywać".)
Słońce kojarzy się ze znakiem Lwa, który w astrologii m.i. symbolizuje światłych i obdarzonych autorytetem wychowawców-przewodników dla młodzieży.
Na kartę tę możemy patrzeć z dwóch punktów widzenia, tzn. osoba, dla której się wróży, może być tym Słońcem (wtedy jest nauczycielem, przewodnikiem, czy wychowawcą), albo jednym z dzieci (wtedy jest uczniem i przedmiotem edukacyjnych wysiłków).
Droga Słońca (czyli to co w karcie XIX) jest łagodną Tradycją, a nie gwałtowna Inicjacją, ponieważ idąc tą drogą, Dziewiątka nie musi się radykalnie zmieniać, nie musi gwałcić własnej natury - raczej, podnosi ją na wyższy poziom. Dlaczego dobry nauczyciel (a i dobry uczeń też) powinien być Dziewiątką, to już opowieść wykraczająca poza ten wykład.
Podsumowanie drogi Słońca, czyli arcanum XIX:
- wygodna, komfortowa sytuacja, w której można się popisywać swoimi zdolnościami i osiągnięciami,
- sytuacja w której masz "ulgową taryfę", tzn. jesteś oceniany, ale nie niszczony ani stresowany,
- ktoś "z góry", pewien autorytet, cię docenia (jak to Słońce z góry)
- masz "fory", "przody" i energetyczne zasilanie (więc także, w tym: finansowe*), chociaż nie masz proporcjonalnych zasług (jak te dzieci w karcie)
- należysz do struktury "wyższy-niższy", do pewnej hierarchii - która jest ci przyjazna
- należysz do grupy podobnych tobie, niezróżnicowanych jeszcze istot (jak te bliźniacze dzieci) - tu uwaga na mitologiczna figurę bliźniaczych istot: grozi ona walką; ale to nie jest jeszcze problemem tej karty
- jesteś "ciągniony za uszy" ze względu na swoje zalety lub talenty - odwrotność sytuacji, kiedy trzeba walczyć o swoje, o swój byt
- wejście w świat społecznie gęstszy niż przedtem
- powitanie i przyjęcie w pewnym miejscu, gdzie panuje silniejszy niż gdzie indziej hierarchiczny porządek.
Karty VI-Kochankowie i XVI-Wieża mają wspólne to, że jako tarotowe DROGI wspólnie wychodzą z enneagramowego punktu nr 6.
Czyli są to dwie drogi przemiany Szóstki.
Szóstka, przypominam, jeśli jest rozumiana jako typ psychologiczny człowieka, zwana jest Adwokatem Diabła lub Czarnowidzem. W sensie ogólniejszym niż psychologia, Szóstka wiąże się z instynktem samozachowawczym czyli instynktem ucieczki, wiąże się z towarzyszącą ucieczce i napędzającą ją emocją lęku, wiąże się też z zewnętrzną warstwą komórek zarodka, egzodermą i rozwijającym się z egzodermy systemem nerwowym. Czyli Szóstka to jest taki "byt", który zorientowany jest na śledzenie świata zewnętrznego (egzoderma, nerwy, narządy zmysłów), na obserwowanie niebezpieczeństwa i ratowanie się ucieczką, popychany jest emocją lęku, a jego świat jest uporządkowany głównie na kierunku tył (skąd idzie niebezpieczeństwo) - przód (kierunek ucieczki). Punktami lękowo-nerwowo-ektodermalnymi są prócz Szóstki-Czarnowidza także Piątka-Obserwator i Siódemka-Epikurejczyk.
Przypominam, że warstwy zarodkowe są trzy, pozostałe to endoderma, z której rozwija się układ m.i. trawienny i która orientuje istotę na poczucie sytości i ogólniej na zaspokojenie potrzeb, także potrzeby wspólnego żerowania i bycia razem w stadzie. Z endodermy wywodzi się instynkt stadny (społeczny) i związana z tym emocja wstydu i pokrewne emocje, różnicujące osobniki w stadzie. Instynkt ten porządkuje świat w symbolicznym kierunku góra-dół, czyli dominujący-podporządkowany. Z endodermy wywodzą się trzy punkty enneagramu: Dwójka-Dawca, Trójka-Gwiazdor i Czwórka-Tragiczny Romantyk lub Maruda.
Trzecia warstwa to mezoderma, z niej rozwijają się kości i mięśnie, czyli narządy ruchu, popycha je emocja gniew, związana z instynktem obrony swojego terytorium. Gniew i instynkt terytorialny porządkują przestrzeń w kierunku centrum-zewnętrze i każą śledzić przestrzeń horyzontalnie, z lewa na prawo i z powrotem. Z mezodermy wywodzą się 9-Gapa-Mediator, 1-Perfekcjonista i 8-Szef.
Szóstka (wracam do niej) w stresie przechodzi w Trójkę, w komforcie w Dziewiątkę.
Komfortowe przejście Szóstki w Dziewiątkę ilustruje karta VI.Kochankowie.
Stresowe przejście Szóstki w Trójkę ilustruje karta XVI.Wieża.
Karty "stresowe", ilustrujące przejścia między typami w stresie, zaproponowałem nazwać INICJACJAMI, ponieważ przypominają one gwałtowne inicjacyjne przełomy, jakie znamy z innych dziedzin życia. To co zapisane w tych kartach, dzieje się niejako wbrew naturze typu, który podlega przemianie (lub: który wyrusza w drogę...). Karty te gwałcą naturę danego typu! Ktoś, kto idzie ich drogą, musi samego siebie przezwyciężyć (sich überwinden - jak ładnie pisał Nietzsche).
Z drugiej strony, karty te przedstawiają niebezpieczeństwa grożące danemu typowi. Niebezpieczeństwa POPADNIĘCIA - tzn. takie, kiedy z braku woli i wiedzy, z bezwładu i nie-chcenia, ktoś POPADA w wady, nałogi, błędy, sytuacje bez wyjścia itd.
Było to ładnie widać w poprzednim wykładzie, na przykładzie omawianej tam Dziewiątki i prowadzącej od niej karty IX.Pustelnik. Inicjacją, jaka czeka na typ 9-Gapa-Mediator, jest odpępnienie się od ludzi, którzy Gapę tyleż utrzymują przy jej istnieniu, co ja męczą. Gapa musi iść w samotność, oderwać się od ludzkiego kontekstu i skonfrontować z samym sobą, więc także odkryć własny lęk. O tym opowiada karta IX.Pustelnik. Ale z drugiej strony 9-Gapa-Mediator nieustannie POPADA w stan częściowej ucieczki w samotność: nie idzie w tym zadaniu na całość, tylko stoi gdzieś w przejściu ("mediator" to właśnie stojący gdzieś pośrodku! - nie deklarujący się ani na tak ani na nie) i się nabzdycza.
Karty "komfortowe", ilustrujące przejścia miedzy punktami-typami enneagramu w komforcie, zaproponowałem nazwać TRADYCJAMI, ponieważ one dalej i twórczo rozwijają potencjał zawarty w danym typie. Dany typ jest taki jaki jest, ma takie zalety i przewagi (i wady) jakie ma, ponieważ jest tak, jakby pamiętał, miał w sobie wdrukowane doświadczenia i nauki z "poprzedniego wcielenia" (cudzysłów mówi, że nie należy tego rozumieć dosłownie!). Te "wrodzone przewagi" które dany typ powinien rozwinąć, ilustruje karta-tradycja. Dla 9-Mediatora była to karta XIX.Słońce opowiadająca o idealnej "dobrej szkole".
Wracamy do Szóstki i jej kart.
Treść karty: młoda para, mężczyzna i kobieta, biorą ślub - towarzyszy im w tym kapłan, który (jak można się domyślić z niewyraźnych drzeworytów) wiąże im dłonie stułą. Nad nimi unosi się Amor-Eros, wypuszczający strzałę w kierunku młodej pary.
(Rozpowszechniony jest przesąd, że tam jest jedne młodzieniec i dwie kobiety, młodsza i starsza, będąca jego matka lub jakąś doświadczeńszą kochanką, i on ma wybrać spośród nich. Taka interpretacja rysunku jest błędem i prowadzi do absurdalnych wniosków, więc proponuję o niej zapomnieć.)
Metaforyczny sens tej karty, to połączenie przeciwieństw, małżeństwo czyli połączenie w jedno przeciwnych a dopełniających się żywiołów, które jednak, aby się zeszły, potrzebują interwencji "z góry", od czynników, które lezą poza ich wola i ego. (Czyli tej strzały Amora.) Tu polecam uwadze wszystkich małżonków, żeby przypomnieli sobie okoliczności ich zejścia się z drugą połową - czy nie jest tak, ze towarzyszyła temu zdarzeniu masa "cudów" - czyli zdarzeń niezwykłych i zawracających z dotychczasowej drogi, idących wbrew planom każdego z pary?
Karta ta jest przeciwna ("kontrkursywna") do karty IX.Pustelnik. Tam samotny mężczyzna szedł w ciemność i w nieznane, tutaj dwoje ludzi łączy się i ich akt jest społecznie uznany, bo ma świadka-kapłana. tam była to decyzja jednostki, tu jest splot wydarzeń, w którym udzial ma to, co "spoza", czyli ta strzała Amora. Tam było oddzielenie, rozdzielenie, dysocjacja - tu jest łączenie i asocjacja. Tam była działalność przeciw-społeczna, tu jest budowanie społeczności i tryumfalny powrót samotników do społeczności.
Można na to patrzeć tak: typ Sześć "powstał" przez wyjście poza świat społeczny, w pustkę, ciemność, nieznane i lęk. (Co ilustrowała karta IX.Pustelnik.) Teraz oto wraca do bycia razem z innymi i czyni to nie sam i nie z własnego "wymyślenia", tylko pchany iskra przeznaczenia (strzałą Amora), które jest silniejsze od niego.
Uwaga: błędem jest także wariant tej karty z talii Waite'a, gdzie są kobieta i mężczyzna i jest Amor, ale nie ma kapłana. Wariant Waite'a kojarzy się z jakimiś Adamem-Ewą czyli z Początkiem, podczas gdy tradycyjna karta (słusznie) akcentuje nie tylko miłość lub instynkt płci, ale także społeczne uznanie i powrót samotników do społeczeństwa.
Karta ta podkreśla też takie wartości posiadane przez typ nr Sześć, jak szczerość, autentyzm, nie-zakłamanie, otwartość na uczucie, otwartość na prawdę.
Karta jest niewątpliwie stresowa i inicjacyjna, świadczy o tym sam rysunek. Piorun rozwala obronną wieżę-twierdzę, z okiem tryskają płomienie i spadają w dół koronowani rezydenci budowli. Obraz jaki oglądaliśmy w telewizorach 11 września 2001.
Karta XVI.Wieża jest, paradoksalnie, podobna pod jednym względem w konstrukcji, do karty VI.Kochankowie - i tam i tu BIJE STRZAŁA Z NIEBIOS! Tylko że tam była to łagodna strzała Amora, a tu jest śmiercionośny i burzący, niosący zatratę i zagładę grom Zeusa, Jehowy, Thora, Peruna lub innych gromowładnych mścicieli. Bóg (czyli pewna siła ponad-ludzka, ponad-normalna) gromi i burzy tych, którzy ponad miarę wyrośli i za bardzo okopali się w swoich niezdobytych twierdzach.
Ta sytuacja jest groźna, niebezpieczna, bo można w niej oberwać, pioruny i bomby biją właściwie na ślepo, nie tylko tych najwyższych - jest raczej tak, ze na tych najwyższych i najbardziej opancerzonych jest to JEDYNY sposób, bo normalna ludzka siła ich nie ruszy...
Ale Szóstkom, małym choć szczerym lękliwym tchórzom, ta sytuacja niesie nadzieję. Że po burzy (wojnie, czystce, kryzysie, rewolucji, uderzeniu planetoidy...), kiedy już ten walec przejdzie i wyrówna, szanse wszystkich graczy zostaną na nowo zrównane i one (Szóstki), choć teraz zestrachane i pełne czarnych myśli, wystartują do gry w życie na równych prawach z innymi. To jest ich nadzieja.
Uwaga: rozpowszechnionym błędem jest patrzenie na te kartę z perspektywy upadających mieszkańców wieży. Trzeba patrzeć na to z zewnątrz, W wieżach mieszka zawsze mniejszość, elita - a ta karta jest dedykowana tym będącym w większości, którzy zagładę Wieży obserwują z zewnątrz.
W Taroku Zwierzęcym na odpowiedniku tej karty rysowana jest żaba w wodzie - czyli istota zarazem człekokształtna i prymitywna, reprezentująca życie w jego pierwocinach, Szóstka zwana Adwokatem Diabla jest także z natury adwokatem słabych, małych i niskich w rozwoju, z nimi i ich losem się utożsamia, nie z możnymi, którym może się wysługiwać, ale im nie ufa jak diabłu.
Karta ta wyjaśnia też, dlaczego Żydzi, Szóstki jako naród i kultura, tak zawsze nadzieje pokładali w rewolucjach: które niosły nadzieję, że zniszczą wielkich i zrównają szanse tym, którzy przetrwają "rozpierdziuchę".
Ale uwaga: ci, którzy startują do nowego życia na pogorzeliskach, są w sytuacji TRÓJEK - czyli istot skwapliwie chwytających okazje. Bo karta XVI.Wieża jest gwałtowną inicjacją, która z Szóstek czyni Trójki.
Karta XVI.Wieża zarazem przedstawia POPADNIĘCIE, które uporczywie grozi Szóstkom: popadnięcie w witanie z nadzieją złego i wszelkiej destrukcji. Myślenie "im gorzej (dla nich, tych wielkich), tym lepiej (dla nas, tych małych)". Złorzeczenie tym, którym się udało - czyli RESENTYMENT, obrzydliwy nałóg, przed którym ostrzegał Nietzsche, widząc go w chrześcijaństwie i w socjalizmie.
Sytuacja karty XVI.Wieża rozegrała się na skalę kosmiczną 56 milionów lat temu, kiedy w Ziemię uderzyła planetoida, masakrując ówczesny trwający od ok. 200 mln lat ekosystem. Tamtej katastrofy faktycznie nie przeżyły ówczesne "wieże" czyli wielkie i dominujące w ekosystemach dinozaury. Przetrwali zaś, rozmożyli się i przeszli do dominacji ówcześni pariasi, zwierzęta dotąd nocne, szare, małe, węchowe, przyziemne, kryjące się w norach i strachliwe choć bystre i czujne - istne enneagramowe SZÓSTKI - czyli ssaki.
Karty III.Cesarzowa i XIII.Śmierć, jako drogi - drogi przejścia - wychodzą z enneagramowego punktu nr 3 i prowadzą do punktów 9 (XIII.Śmierć) i 6 (III.Cesarzowa) - zobacz w tabeli:
karta |
przejście |
stres/komfort |
inicjacja/tradycja |
Yang/Yin |
XIII.Śmierć |
od 3 do 9 |
stres |
inicjacja |
Yang |
III.Cesarzowa |
od 3 do 6 |
komfort |
tradycja |
Yin |
Przypomnę, kim/czym jest enneagramowy punkt 3
Punkt numer 3, kiedy przejawia się jako typ psychologiczny człowieka (bo enneagram ma sens ogólniejszy i dotyczy NIE TYLKO psychologii!) nazywany jest przez Helen Palmer Performer, który to termin po angielsku oznacza osobę występującą na scenie lub estradzie, a w szerszym sensie wykonawcę pewnego zadania, zwłaszcza jeśli ono dzieje się przed publicznością. Ciekawe, że po rosyjsku istnieje słowo o identycznym znaczeniu: ispołniat', ispołnitel'. Za to nie ma odpowiedniego słowa w jęz. polskim! W słowie "wykonawca" nie słychać tego sensu, że temu, co ów ktoś robi, koniecznie przygląda się publiczność. "Polski" wykonawca nie musi wykonywać swojego zadania publicznie. Jednak ten wzgląd na publiczność jest istotą tego enneagramowego typu/punktu. Performerzy to ludzie, którzy kwitną, kiedy są widziani, oceniani, mogą startować w pewnej konkurencji i odnosić sukcesy, natomiast więdną i gasną, kiedy zostają zepchnięci do sfery prywatności. Bez publiczności są nikim, dla siebie-samego i dla swojej prywatności - nie istnieją!
Jerzy Grotowski jednego ze swoich artystycznych manifestów nie mógł zatytułować "Wykonawca", bo byłby to absurd. Ale zatytułował właśnie "Performer".
Tłumacz książki Palmer musiał przecież jakoś tego Performera przetłumaczyć i użył tego niefortunnego słowa Wykonawca.
Krzysztof Wirpsza nazwał Trójkę - Gwiazdor. Lepiej. Ale w słowie "gwiazdor" nie ma mowy o tym, co również charakteryzuje Trójkę - jej pracowitość i zdolność do skutecznego działania. Bo Trójki-Wykonawcy-Gwiazdorzy nie tylko puszą się, ale także naprawdę skutecznie działają i cnocie skuteczności podporządkowują wszystko inne.
Trójka jest jednym z typów (punktów) opartych na instynkcie stadnej przynależności i na wstydzie (lub poczuciu wyższości-niższości) jako głównej negatywnej emocji. Dwa pozostałe "wstydowo-stadne" typy to 2-Dawca i 4-Tragiczny Romantyk.
Głównym życiowym napędem Trójki jest potrzeba przynależności i akceptacji, oraz poczucie zawstydzenia swoją niską pozycją jako główna negatywna emocja. Trójki to mają do siebie, że starają się swojemu poczuciu mniejszej wartości zaradzić przez zapracowanie na uznanie. Chcą zdobyć uznanie społeczne, wygrywając w wybranych konkursach i zawodach. Chcą zyskać uznanie, udowadniając, że są lepsze od innych. "Zasługuję na to", albo: "Jestem tego warta" - to jest hasło enneagramowej Trójki, wylansowane przez Claudię Schiffer, którą - z samego wyglądu - można rozpoznać jako właśnie trójkę eneagramową. Kobiety w typie "plastik" najpewniej są Trójkami, a wśród nich Schiffer jest plastikiem modelowym!
Trójki znakomicie się czują w świecie rang, rankingów, stopni (urzędowych, uczelnianych, wojskowych), nagród, konkursów, zawodów. Nie idą za to tam, gdzie wyniki są niepewne, ryzyko zbyt wysokie, sława marna, gdzie można zostać zapomnianym lub niepoznanym. Wolą iść tam, gdzie pionierzy przetarli drogę, ponosząc swoje straty. Oni idą tam, "gdzie szerzej". Są z natury oportunistami: chwytają okazje i dostosowują się do społecznych oczekiwań - które starają się wypełnić najlepiej.
Odwrotną stroną Trójek jest ograniczenie ich sfery emocjonalnej. Dla ludzi spoza tego typu, Trójki są puste w środku. W bliskim kontakcie okazują się być nudni. Tak jakby cała ich istota i wartość skupiała się u nich na powierzchni. Składają się z samej fasady. Jednak publiczność, rynek, zwierzchnicy - tę ich "gołą" fasadę kupują.
Krzysztof Wirpsza podzielił punkty enneagramu na dwie grupy: te od RACJI i te od MASKI (roli). Trójka jest typem pierwszym wśród Tych-Od-Maski: mianowicie nie różni się od swojej maski! Idea jest taka, że człowiek w różnych życiowych sytuacjach zakłada różne maski - gra w tych maskach różne role. Otóż Trójka jest typem, który utożsamia się ze swoją maską. Mówi: moja maska to ja - ja to moja maska! - moja społeczna rola.
Tylko Trojka na pytanie "kim jesteś?" odpowie i to szczerze, np. : "Ja jestem profesorem psychologii!". Albo "Ja jestem majorem Wojska Polskiego!"
Dla porządku, pozostałe "maskowe" typy, to:
Czwórka, która mówi: nie chcę zakładać żadnej maski, chce być sobą!
Siódemka, która mówi: OK, mogę nosić maski, ale pod warunkiem, że mogę je zmieniać kiedy chcę!
Ósemka, która mówi: nikt nie będzie przede mną zakładać żadnych masek (grać żadnych ról) - to JA decyduję, kto jaką maskę ma mieć i ja wam te maski na twarze naciągnę!
Typ numer Trzy, Gwiazdor-performer, mając swoją istotę zbudowaną na zyskiwaniu społecznego uznania, zatem uzależniony od uznania i wygrywania, jest "programowo" nieodporny na przegr(yw)anie. Przegrana dla niego, to... śmierć. Typ nr Trzy po prostu nie ma rezerwowych wariantów życiowej drogi na wypadek, gdyby nie odniósł sukcesu.
Śmierć należy tu rozumieć oczywiście jako metaforę. W istocie śmierć to dezintegracja. "Nie mogę się pozbierać". "To co ze mną się dzieje, to totalna rozpierdziucha". "Zupełnie się rozpadłem/am" - to są słowa ludzi, którzy są w stanie tak rozumianej śmierci. Śmierć to także śmierć cywilna - czyli zapomnienie przez społeczeństwo, publiczność, odbiorców. "Zabicie" pamięci o danym człowieku, jego sławy, obrócenie sławy w niesławę. Uwaga: sława, jako pojęcie i wartość, to coś, co jakby specjalnie powstało na użytek Trójek. Każdy inny typ bez sławy dałby sobie w życiu radę, Trójka nie.
Trójkowa śmierć to zapomnienie, pójście w odstawkę, degradacja, także brak środków do działania i związana z tym bezskuteczność.
Trójka która doświadczy takiej katastrofy, staje się "nikim" - czyli ląduje w miejscu, od którego "bratni" typ, mianowicie Dziewiątka, swoją drogę zaczyna, bo przecież podstawowym, "konstytucyjnym" doświadczeniem Dziewiątki jest bycie pomijanym i niewidocznym, niby człowiek, któremu zarzucono czapkę-niewidkę i inni zauważają go dopiero, kiedy go potrącą. (Można powiedzieć, że Dziewiątka to ktoś, kto śmierć ma już za sobą - co zgadza się z tym, że ludzie tego typu miewają skłonność żyć na ćwierć gwizdka niby jakieś zombi.)
Niejedna Trójka może zobaczyć w sobie gladiatora, który woli zginąć (śmiercią fizyczną) niż przegrać, śmiercią społeczną, metaforyczną i cywilną.
Na karcie XIII.Śmierć u stóp głównej postaci, śmierci-szkieletu z kosą, pokazane są pocięte członki - osobno głowy, ręce, stopy. W tym jest wyrażona idea rozczłonkowania, rozpadnięcia na kawałki, czyli właśnie dezintegracji. I to jest główne niebezpieczeństwo, które grozi Trójkom - niebezpieczeństwo wbudowane w samą istotę tego typu.
Co więc najzwięźlej znaczy karta XIII.Śmierć? - Oto jesteś w sytuacji kogoś, kto uzależnił się od sukcesu, od mierzalnych wyników i społecznego uznania (wyjściowy typ 3) - i teraz grozi ci (idzie na ciebie...) przegrana, i w jej skutku psychiczna dezintegracja, stanie się "nikim", rozpad.
Kartę III.Cesarzowa oceniam jako jedną z najtrudniejszych do zrozumienia w Tarocie. Twórcy talii wcale nie ułatwili zadania przyszłym czytelnikom Tarota - karta ta, jej rysunek, jest zadziwiająco ubogi w treść! Ot, kobieta z atrybutami władcy siedzi w pozycji w jakiej władców wyobrażano. Więcej już treści zawiera tytuł: Cesarzowa. Po polsku zresztą i tak nienajszczęśliwiej, z braku odpowiedniego słowa, tłumaczony - ponieważ włoskie Imperatrice, francuskie L'Impératrice, angielskie Empress, oznaczają właściwie "cesarkę" czyli cesarza- kobietę, ewentualnie żonę cesarza jako współwładczynię, podczas gdy nasze słowo "cesarzowa" natrętnie oznacza zaledwie żonę władcy. Katarzyna II była l'impératrice, ale nazwanie jej "cesarzową" jest zgrzytliwe, prawda? Poza tym w słowach włoskim, francuskim, angielskim, rosyjskim, nie ma przecież odwołania do przydomku Juliusza Cezara... Wciąż więc mam wrażenie, że tego tarotowego "bóstwa" nie przywołujemy po polsku jego właściwym imieniem...
Tytuł karty "Cesarzowa", skoro następną jest "Cesarz", znaczy tyle, że jest to (współ)władająca - i to ŚWIATEM! - kobieta, w odróżnieniu od swojego małżonka i współwładcy.
(Władająca światem, ponieważ tytuł cesarski zawsze miał sens uniwersalistyczny i władcy tak się tytułujący oznajmiali przez to, że poczuwają się do bycia kimś więcej niż tylko "zwykłymi" narodowymi królami - że należy im się jeśli nie świat cały, to jego tak wielki i znaczny obszar, że to, co poza jego granicami, staje się nieważne.)
Skoro władcą jest kobieta, to - domyślamy się - że może mniej martwić się o całość swojego władztwa niż cesarz-mężczyzna. Kobieta, zwłaszcza wysoko postawiona, jest kimś, kogo się chroni, kto jest zabezpieczony przed niedogodnościami "świata tego" - na pewno bardziej niż mężczyzna, który jednak musi brać na swą pierś ataki wrogów i może zginąć w bitwie. Cesarzowa jest więc zarazem spełnionym władcą, który ma wszystko, co zamarzy, jak i jest bezpieczna. Cesarzowa ma wszystko, co mieć chciałby człowiek sukcesu, jest więc "wcieleniem" spełnionej Trójki.
Dalszy ciąg czytanego tak sensu tej karty wynika z roli i postawy, jakiej tradycyjnie oczekuje się od władczyń - także dzisiaj od żon prezydentów. Kobieta na tronie dostaje mianowicie rolę pośrednika, który łączy "górę" z "dołami". Tradycyjnym zajęciem cesarzowych, królowych i prezydentowych jest dobroczynność, a więc doglądanie opieki na ubogimi i pokrzywdzonymi. Ten kto osobiście ma wszystko, dostaje zadanie pochylania się nad "niskimi".
W terminologii enneagramu znaczy to, że spełniona Trójka, wygrawszy wszystkie konkursy i mając zabezpieczony zarówno materialny byt jak i społeczna pozycję, może - dopiero teraz -"zejść" do będących w potrzebie i narazić się na to, co wynika z ich negatywnej emocji czyli lęku. (Właśnie lęku, bo wstyd związany z walką o społeczną pozycję jest dla biedaków luksusem, podobnie jak gniew, zresztą do pełnych gniewu buntowników cesarzowe się nie udają.) Dopiero teraz także może pozwolić sobie na "ludzkie" uczucia, których kiedy indziej Trójki raczej nie doświadczają - i to doświadczanie "ludzkich" uczuć wymagane jest od władczyń, vide przypadek Lady Diany.
Połączenie lęku jako podstawy z intensywną uczuciowością, to właśnie punkt 6, zwany Adwokatem Diabła (bo za bardzo przejmuje się tym, jaki jest interes jego wrogów) lub Czarnowidzem (bo programowo nie ufa obietnicom i nie wierzy łatwo w cudowne rozwiązania).
Ciekawą informacje wnosi karta nr III w Taroku Zwierzęcym: przedstawia psa, który goniąc za piłką, doszedł do strumienia, przed którym stoi. W tym jest idea, która zawarta jest w karcie Cesarzowa, chociaż nie wyrysowana w klasycznych rysunkach: idea dojścia do granicy, przed którą jest wygodny, bezpieczny i umowny świat, a za która zaczyna się groźne nieznane, zaczyna się dzicz, anekumena. To jest jakby ciąg dalszy karty Cesarzowa.
Podsumowując, co czytać w karcie III.Cesarzowa: - Oto twoje osobiste (konieczne, materialne, społeczne...) potrzeby są zaspokojone i zabezpieczone, pora więc zrobić coś dla tych, którym gorzej się wiedzie, którzy potrzebują chociaż ułamka twojej mocy, której, gdy im dasz, to tobie nie ubędzie. Przy tym gdzieś w dali jest perspektywa konfrontacji z nieznanym i nieoswojonym.
Uwaga: rysunek w talii Waite'a, przedstawiający Cesarzową na wzór bogiń urodzaju w typie Flory lub Cerery, z rogiem obfitości, nie wydaje mi się trafiony i moja skromna praktyka z tarotem nie potwierdza tamtego rozumienia tej karty.
Nieustannie należy pamiętać, że karta nr I to naprawdę Magik, sztukmistrz, iluzjonista, pokazywacz sztuczek - nie zaś "Mag", czyli praktyk magii, ani tym bardziej "mag" w sensie kapłanów perskich, magoi, których Grecy uważali za czarodziejów. We wczesnych renesansowych włoskich taliach był on nazywany Il Bagatto - czyli "człowiek z kijem, różdżką lub batutą". Mógł być nim zarówno jarmarczny magik, jak i "dyrygent" idący przed grajkami w pochodzie i wybijający rytm kijem. W każdym razie postać ta przenosi nas w krąg zabawy, karnawału i ludycznych zgromadzeń. Słowa "ludyczny" użyłem celowo, gdyż pochodzi ono od łacińskiego ludo - bawię się, ale pokrewne słowo illusio (od czego nasze 'iluzja" i "iluzjonista") oznacza złudzenie. W naszych słowiańskich słowach "złudzenie", "łudzić" jest przecież ten sam praindoeuropejski rdzeń lud- co w tamtych słowach łacińskich.
Tytułowa postać karty, Magik, jest więc nosicielem zabawy, rozrywki, ale i produkowanych na tę okazję złudzeń. Odmienna tradycja, widząca w nim "maga", a w skrajnej wersji (np. w talii Suligi-Opalińskiego "Tarot Magów" - sic!) pozująca tę postać na groźnego sprawiciela jakiegoś egzotycznego, tajemnego kultu - jest, primo, późna, zaczyna się dopiero w XIX w., secundo, notorycznie błędna.
Magik jest postacią, która stwarza świat zabawy, gdzie wszystko jest trochę na niby, gdzie bawimy się - jest "cudownie", ale i miło, i właściwie, bezpiecznie. Za chwilę okaże się, że karta ta jako przejście i droga, należy do dróg łagodnych, Yin, "komfortowych" - w przeciwieństwie do dróg Yang - "stresowych" i inicjacyjnych.
Na karcie tej, przez całą chyba historię tarota, rysowana jest postać ludzka "coś robiąca" z lwem. Istnieje stara linia, w której jest tam silny mężczyzna w typie Herkulesa lub Samsona, walczący z lwem lub zabijający go tęgą pałką. Taka karta pojawia się np. w filmie Romana Polańskiego "Dziewiąte Wrota" - ale ma potwierdzenia historyczne. Powszechniejszy i uznany za typowy jest wariant, gdzie do lwa podchodzi kobieta bez broni. Kobieta ma przy tym powłóczystą szatę, zupełnie nie kojarzącą się z walką, a lew - tak jest w Tarocie Marsylskim, ale nie u Waite'a - rysowany jest tak, jakby z tej kobiety się wyłaniał. Proszę się przyjrzeć� Lew jest w ikonograficznym kodzie cywilizacji śródziemnomorskich archetypowym wrogiem człowieka i rodzaju ludzkiego, a także prawdy i zbawienia. Kobieta która poskramia lwa jest obrazem łagodnej siły, siły woli, ducha i umysłu, która przeważa i góruje nad tym, co zwierzęce, cielesne, brutalne, dzikie, ale i obdarzone właśnie taką wielką i dziką, lwią energią. Podobny ikoniczny mit przedstawia nasz herb Rawa lub Rawicz, "panna na niedźwiedziu", którym Sienkiewicz obdarzył Kmicica (chociaż Kmicice historycznie mieli inny herb). Odnośniki mityczne są tu liczne i gęste, przypomnijmy Dionizosa jadącego na lwach, bliskowschodnie boginie rysowane z lwami, lub posąg Wielkiej Matki z Çatalhöyük.
Karty I. Magik i XI. Moc w systemie Krzysztofa Wirpszy (zob. w Tarace: Dodekaedr: dwanaście czakr. Wprowadzenie do cyklu, Dziewięć tradycji i dziewięć inicjacji: tarot i enneagram) są drogami, które prowadzą od punktu nr 1, czyli wychodzą od enneagramowej Jedynki. Punkt ten jako psychologiczny typ nazywany jest Perfekcjonistą (tak u Helen Palmer) lub Zuchem (tak u Wirpszy). Kim jest Jedynka? - Jedynka to ktoś, kto wie jak ma być. Jedynka ma rację. Wie, co jest racją, jaka jest racja, wie jaki jest jedynie poprawny i jedynie słuszny stan rzeczy - i zna tę rację. Racją jest to, co jedynka wyznaje, zasady, którym ufa i którym jest wierna.
Jedynka należy do gniewnych typów enneagramu, razem z Dziewiątką-Mediatorem i Ósemką-Szefem (Skurczybykiem wg Wirpszy). Jej gniew wyraża się w gorliwości, z jaką naucza jedynie słusznych zasad i ich broni, w świętym oburzeniu, jakie budzą w niej naruszyciele lub "niewierni", nieświadomi tych zasad, i w surowości, z jaką poprawia błędy i napomina błądzących.
Jedynki mają wybitnie rozwinięte poczucie granic i różnic: granicy-różnicy między tym, co dobre i złe, tym co wolno i nie wolno, co wypada i nie wypada. Mają wyczulone oko na tych, którzy przekraczają granice. Można ich nazwać strażnikami granic: u których przekraczanie jednej z mnóstwa granic, które noszą w swoim umyśle, natychmiast wyzwala dzwonek alarmowy. Dodać tu trzeba, że Jedynki nie są świadome swojego zagniewania: uważają że jeśli się złoszczą, to tylko w słusznej sprawie, a jedyną przyczynę swego gniewu widzą w "tych złych" lub "tych niedouczonych", "nieoświeconych" itd., którzy naruszają zasady, które przecież SĄ dobre i ich obrońcy działają w dobrej sprawie.
To, że Jedynka zna i MA zasady, czyni z niej (wirpszowego) Zucha. To ktoś, kto "z pieśnią na ustach" spędza dnie i noce na realizowaniu swoich zasad. Wstaje "w czas", radośnie ćwiczy gimnastykę, asany lub pokłony, odżywia się zdrowo, zarabia uczciwie, dzieci uczy dobrych manier. Jedynki, kiedy im się dobrze przyjrzeć, uznać można za jakiś "wzorcowy", pierwotny lub elementarny typ człowieka: są to bowiem ci, którzy odruchowo wiedzą, kim SĄ i co powinni robić, jakimi zasadami się kierować, co jest złe a co dobre. Znają swoje miejsce w świecie, nie mają wątpliwości i nie zadają głupich pytań. Instynktownie idą tam gdzie trzeba. Są PROŚCI, PRAWI - w dobrym znaczeniu, nie prostaccy. (Oczywiście nie wolno Jedynek idealizować! Zapewne niejeden bandyta należał do tego typu, przez co wiernie służył swojej mafii, nie zadając zbędnych pytań i milcząc na przesłuchaniach.)
Enneagramowy punkt-typ nr 1, w komforcie przesuwa się do punktu nr 7. Przejście 1 -> 7, od perfekcjonisty do Epikurejczyka, znakomicie, dokładnie i bez opuszczeń przedstawia "PIEŚŃ XX" Jana Kochanowskiego, zaczynająca się od znamiennej deklaracji: "Miło szaleć, kiedy czas po temu". To jest dokładnie sytuacja Perfekcjonisty w komforcie, który wtedy pozwala sobie na dobrze odliczony czas ("kiedy czas po temu") zabawy, rozrywki, tańców i picia wina. Radzę przeczytać ten wiersz, bo w nim, jak powiedziałem wyżej, jest cały ten proces przejścia. Kochanowski zapewne sam był 1-Perfekcjonistą, a i wczesna polska literatura, ta epoki Renesansu, uderzała przeważnie w jedynkowe i siódemkowe nuty, dopiero później, po klęskach i rozbiorach, przesunęła się do punktu 4-Tragiczny Romantyk, w pełnej zresztą zgodzie z enneagramem.
Ten proces przejścia przedstawia właśnie karta I. Magik. Przedstawia ona zabawę, zawieszenie codziennej ("peerfekcjonistycznej") powagi, włączenie pierwiastków epikurejskich. Magik to karnawał, który wchodzi w miejsce postu. To czas święta i świętowania, ale w pogańskim, radosnym sensie tego słowa raczej, niż w sensie judeochrześcijańskim z ponurym próżnowaniem sabatnim. Podczas święta zostają zawieszone zwykłe różnice stanów i rang między ludźmi ("Przywileje powieśmy na kołku, A ty wedla pana siądź, pachołku!"), to co się dzieje, nie dzieje się serio ("łacniej już błaznować"), i można sobie pozwolić na "grzeszki", których nie miejsce na co dzień ("Znał kto kiedy poetę trzeźwiego?"). W Taroku Zwierzęcym postać na karcie nr I narysowana jest w tanecznym kroku, trzymająca w jednej dłoni kieliszek, w drugiej kiełbasę!
Oczywiście, karta przedstawia drogę i przejście, nie przedstawia jeszcze celu. I. Magik nie jest jeszcze Siódemką-Epikurejczykiem - ilustruje raczej sytuację Jedynki-Zucha, który chwilo zrobił sobie wolne, przerwę, wakacje i oddaje się miłym marzeniom-złudzeniom, odpuszcza sobie swoje zwykłe surowe więzy, pozwala swojemu światu być odrobinę zaczarowanym.
Jeśli tę kartę odnieść do działania, to raczej mówi ona o radosnym budowaniu planów - ale takich trochę na niby i z przymrużeniem oka, niż o faktycznej konfrontacji z twardą materią. Od tego będą inne karty.
Karta I. Mag kojarzy się też z tą łatwością, z którą pierwotne plemiona (więc te pierwotne księżycowe Jedynki) przestawiają się z codziennego życia wypełnionego gospodarczą krzątaniną - na zabawy, tańce i fiesty.
Droga stresu, przeze mnie utożsamiona z inicjacją, prowadzi od Jedynki do Czwórki. Istotą typu nr Jeden jest, że ma on i zna mocne zasady, podstawy. Kryzys i stres polega na tym, że te zasady się walą, zostają obalone. Dotychczasowy świat rządzący się zasadami, świat ładu (ład - kolejne słowo charakterystyczne dla jedynkowego światopoglądu!), pęka i ukazuje elementy obce i zagrażające. Ponieważ ŁAD był dla jedynki czymś absolutnym, to i jego naruszenie ma dlań charakter absolutny - jawi się jako zło absolutne, jako wróg kosmiczny. Jedynka, której zasady runają (o, dziurawy języku polski!), widzi naokoło apokalipsę, otchłań, z której wychynają diabły! Strasznie jest. I ta histeria, to jest właśnie przejście na pozycją Czwórki, Tragicznego Romantyka.
W ikonografii sytuację tę ilustruje figura walki ze smokiem. W chrześcijaństwie (które nieustannie oscyluje pomiędzy punktami 1 a 4) jest to obraz Świętego Jerzego, archetypowego rycerza baz skazy, walczącego ze smokiem. Smoka zastąpić może lew - i mamy wtedy Samsona (lub Herkulesa) zmagającego się z tą bestią. Karta XI idzie jeszcze krok dalej. Oto na obrazach św. Jerzego ze smokiem bywa rysowana Dziewica (z aluzją do Najśw. Maryi Panny), która tę bestię trzyma na uwięzi. W karcie Moc rycerz zniknął, a sama kobieta dopełnia działa poskromienia bestii. Przy czym czyni to jak to kobieta, łagodnie, a bestia wyobrażona jest tak, jakby (jak napisałem wcześniej) wyłaniała się z niej, z dolnej połowy jej ciała.
Ikona karty przedstawia następujący proces: oto uładzony świat Jedynki się wali, pojawia się w nim rysa, z której wyłania się uosobienie zła, obcości i odmienności, chaosu - bestia, konkretnie lew, ale "nasz bohater-bohaterka" rozpoznaje z przerażeniem, że ta bestia to część jego-jej - samego siebie, ale rozpoznaje także z nadzieją i tryumfem, że skoro ta bestia to część jego-jej, to nie mam sensu z nią walczyć (bo jakże walczyć z samym sobą, z własną naturą?) - otwiera się zatem droga łagodnego poskromienia owej bestii i obrócenia jej we własną MOC.
Obrona naruszonego ładu przemienia się w wyprawę po moc.
Rozerwanie świata-ładu u Jedynki uczy ją zarazem, że tak jak w świecie są miejsca nieznane i nieoswojone, tak w niej samej zalegają nierozpoznane obszary i pokłady mocy - mocy psychicznej i mocy ducha.
Znaczenia kart, jakie z tego wynikają:
Jest czas na zawieszenie dotychczasowego porządku i dyscypliny. Jest czas na zabawę, rozrywkę, nie-powagę. Także jest czas na wypuszczenie, wyzwolenie twoich twórczych - i artystycznych! - talentów, mocy i możliwości. Na snucie planów, bez troski o ich natychmiastowa realność. Świat oto stal się trochę zaczarowany.
Przemożne wydarzenia czynią, że twój dotychczasowy uporządkowany świat psuje się lub upada. Pojawia się w nim nieznane, obce, dzikie. Twoje dobrze sprawdzone zasady nie wystarczają. Pojawia się wróg, ale karta radzi rozpoznać w tym wrogu pewien nieznany i nieoswojony aspekt ciebie - twojego własnego bytu i osoby. Z takim "wrogiem" nie możesz walczyć, należy za to rozpoznać go i łagodnie oswoić. (To jest ewidentna droga JOGI.)
Kolejne dwa wielkie arkana, VII. Rydwan i XVII. Gwiazda, są drogami, które prowadzą od enneagramowej Siódemki. Są to drogi przekształcenia Siódemki. Siódemka-Epikurejczyk w komforcie idzie drogą XVII. Gwiazdy - w stresie idzie drogą VII. Rydwanu.
Jest to jeden z najbardziej tajemniczych obrazów Tarota. Naga dziewczyna, z widocznymi piersiami i rozpuszczonymi włosami, przyklęknąwszy nad zbiornikiem wody, wlewa doń wodę z dwóch dzbanów trzymanych w obu rękach. Nad nią, na niebie, widoczne są gwiazdy, jest ich osiem, z który jedna centralna większa i ośmiopromienna. Domyślamy się, że tą gwiazdą jest Wenus, na co wskazuje liczba osiem, gdyż w ciągu ośmiu lat Wenus przechodzi równą liczbę pięciu swoich cykli pojawiania się jako gwiazda wieczorna i poranna.
Uwaga: Przez motyw dwóch dzbanów, naczyń na płyn, karta ta przypomina XIV. Umiarkowanie, gdzie kobieca postać, ale ubrana, przelewa wodę z jednego do drugiego naczynia. Przez motyw światła-gwiazdy promieniującego z nieba, karta ta dołącza do dłuższego szeregu obrazów, gdzie mamy wyobrażone światło, ogień lub inny rodzaj energii zstępujący z nieba. Są tu: VI. Kochankowie (strzała Amora), XVI. Wieża (piorun), XVII. Gwiazda, XVIII. Księżyc, XIX. Słonce, XX. Sąd Ostat. (anioł z trąbą).
Wenus w alegorycznych obrazach jest zwykle Jutrzenką (a nie Gwiazdą Wieczorną), zapowiada więc wstanie Słońca, dnia, światła i (idąc dalej za skojarzeniami) oświaty, oświecenia i obiektywnego, jawnego ładu. Obraz wskazuje więc na czas przedświtu, kiedy jawi się już Nowe. Grecy prawdę nazywali aletheia, czyli "nieukryte". W ślad za Jutrzenką następuje więc Prawda.
W geście nalewania wody z dzbana do jeziora dopatrujemy się idei jedności mikrokosmosu (zawartości dzbana) z makrokosmosem (wielką wodą w jeziorze), a symbolicznie jedności człowieka z kosmosem.
W nagości kobiety, prócz magicznego rytuału, dopatrujemy się idei otwartości, otwarcia się na świat zewnętrzny, na procesy przyrody.
Gwiazda to także Gwiazda Przewodnia, więc idea kierująca ludźmi, prowadząca ich ku nowym lądom i odkryciom.
W tle rytuału sprawowanego przez nagą Jutrzenką, rysowane jest drzewo z przysiadłym na nim ptakiem. Przez porównanie z mitycznymi i folklorystycznymi przekazami, odczytujemy je jako Drzewo Kosmiczne, a więc oś świata i zarazem energetyczny kanał łączący Niebo z Ziemią i stanowiący potężne miejsce mocy.
Karta Gwiazda jest więc aluzją do mającego nadejść - przyszłego i lepszego - "świata oświecenia", gdzie rzeczy staną się jawne, prawda wyjdzie na wierzch, a człowiek włączy się jako partner w odwieczną pracę Natury.
Karta przedstawia zwycięskiego wodza na tryumfalnym wozie-rydwanie, ciągnionym przez dwa konie.
Na popularnych kartach typu marsylskiego, odbijanych z drzeworytych klocków, ryciny koni zostały uproszczone: "rumaki" stały się małe, bywały rysowane jako dziwna dwugłowa bestia lub z ludzkimi twarzami zamiast właściwych mord, od czego później rozwinęło się wyobrażanie ich jako sfinksów. W talii Minchiate rydwannikiem jest naga kobieta z flagą w rękach, uosabiająca najpewniej Wiktorię. Wydaje się jednak, że od początku ów woźnica nie miał wodzy w dłoniach. (Końmi powoził pomocnik-woźnica. Rydwannik ręce miał wolne, by trzymać w nich broń w bitwie lub insygnia w paradzie.) Brak wodzy rozwinął się w ideę, że oto konie idą same i w każdej chwili mogą ponieść, przez co położenie owego tryumfatora jest w istocie ryzykowne i niebezpieczne.
Karta ta była i jest odczytywana jako kompleks idei: wojna, przemoc, władza, zwycięstwo, tryumf, święto zwycięstwa, cieszenie się przewagami, sława, sukces - ale i chwilowy splot korzystnych okoliczności, które w każdej chwili mogą się obrócić w swoje przeciwieństwo. (To za sprawą tych luzem idących koni, którymi nikt nie kieruje.)
Jak wspomniałem na początku, obie omawiane karty jako drogi wychodzą z punktu 7 i przedstawiają drogi lub przemiany tego punktu (typu).
Punkt ten, rozumiany jako psychologiczny typ, jest jednym z najbardziej dynamicznych, żywiołowych i radosnych "gatunków" ludzkich. Palmer pisze o 7-Epikurejczykach, że żyją, jakby w ich żyłach nie zwykła krew płynęła, lecz pienisty szampan! Jednak Siódemka jest typem opartym na lęku, jako podstawowej negatywnej emocji. Do typów lękowych należą ponadto szóstka-Adwokat Diabła i Piątka-Obserwator. Szóstka jest wśród nich punktem "środkowym", który swojego lęku nie przetwarza, nie sublimuje: boi się - i już. Dwa pozostałe typy, Pięć i Siedem, są jeden introwertyczny, chłodny i wycofany, saturnowy; drugi ekstrawertyczny, aktywny i pobudzony, jowiszowy. Tym lękowym typem ekstrawertycznym i jowiszowym oczywiście jest "nasza" Siódemka. Siódemka znalazła znakomity sposób, żeby nie dopuścić lęku do siebie: mianowicie rusza się, biegnie wciąż naprzód, ucieka przed lękiem nie pozwalając mu się rozwinąć, gasi go zażywanym wciąż na nowo nawałem nowych wrażeń i doświadczeń. "Siódmym grzechem" przypisywanym Siódemce jest żarłoczność, obżarstwo - które wyraża się jako nieustanny i domagający się ciągłego zaspokajania głód nowości, wrażeń i smaków życia. Niech się więcej dzieje! - to jest życiowe hasło Epikurejczyków.
Siódemki też radzą sobie z lękiem tak, że skupiają uwagę na przyjemnościach, a nie zauważają lub zapominają przykrości. Pozwalają porażkom i cierpieniom przeminąć, nie zatrzymują się przy nich. Po to mają swoją selektywną pamięć - inaczej niż sąsiednie w enneagramie Szóstki-Czarnowidze, które właśnie uporczywie drążą to co czarne, nie to co jasne. (Siódemkami, w sensie narodowego wzorca, są Cyganie, Szóstkami - Żydzi.)
Siódemka jest także Podróżnikiem - gdyż typ ten chyba największe ze wszystkich dziewięciu znajduje upodobanie do podróży, do zwiedzania świata. Co zgodne jest z ich nadrzędną zasadą, żeby potęgować wrażenia - a cóż tego nie czyni tak dobrze, jak podróże? Siódemka jako Podróżnik jest kluczem do zrozumienia kart VII i XVII.
Siódemka w swoich dążeniach i w swoim organizowaniu sobie życia jako pogoni za coraz intensywniejszymi wrażeniami przypomina surfera, który z nadzieją wypatruje jeszcze większej fali. Ale w końcu przychodzi fala tak wielka, że najpierw funduje mu potężny zastrzyk adrenaliny - a potem rzuca bezwładnego i nie mogącego się jej przeciwstawić gdzieś na skały.
Te ideę - utraty kontroli, kiedy skądinąd cenna fala energii jest zbyt potężna - ilustrują owe konie bez wodzy i bez woźnicy. To samo wyraża grecki mit o Faetonie, synu Heliosa, który uprosił u boskiego ojca, by ów dał mu się przejechać słonecznym rydwanem. Ale konie wiozące słońce nie chciały go słuchać... Ze skutkiem fatalnym, bo nieszczęsnego bożyca Faetona musiał w końcu Zeus zabić piorunem, by żar zataczającego się słońca nie spalił ziemi. (Zob. ten motyw na karcie Mantegny: Trumpfkarte_des_Mantegna-Tarots_-_Sol.jpg; cała galeria z Faetonem: Category:Phaeton)
Przygoda Faetona przydarza się tym, którzy wygrywają na loteriach - i potem pozwalają łatwo dostanym pieniądzom "wypalić się" bez pożytku, bo nie potrafią nimi kierować. Historię karty VII opowiada powieść Julesa Verne'a "Tajemnicza wyspa". Początek jest taki, że grupa mężczyzn, Amerykanów, wzlatuje balonem - po czym balon zostaje porwany przez wichurę i rzucony na ową wyspę. Porwanie przez żywioł, na który nie ma się wpływu, chociaż zrazu było miło i dobrze zapowiadała się wycieczka - to typowa opowieść o 7-Epikurejczyku "uwiedzionym" przez rozbrykany Rydwan.
Jak uczy Enneagram, w stresie Siódemka przemienia się w Jedynkę. Porwana (Rydwanem) i rzucona na obczyznę Siódemka nie ma wyboru; musi się kurczowo trzymać tych kilku sposobów na przeżycie, które są jej dostępne w tamtym ciężkim położeniu. Tryumfujący Rydwannik z konieczności staje się zatwardziałym Robinsonem Crusoe. Odnowioną opowieść o Robinsonie przedstawiał chodzący parę lat temu film "Cast away" z Tomem Hanksem w roli top-menedżera przymusowo koczującego na bezludnej wyspie.
Siódemka-Podróżnik w komforcie staje się nie tylko kolekcjonerem wrażeń, jak dotąd, ale także Badaczem, który z zainteresowaniem pochyla się nad żukiem w trawie i kryształem w skalnej szczelinie. Kiedy są zaspokojone potrzeby i odegnane troski, można zająć się zrozumieniem szczegółów świata, który dotąd tylko w pośpiechu się przemierzało. W komforcie Siódemka przemienia się w Piątkę, Epikurejczyk w Obserwatora; miejsce szukania przyjemności zajmuje badawcze widzenie świata. Zasadę przyjemności zastępuje zasada rozumu. Ale nie jest to wcale i jeszcze rozum ciężki i surowo osądzający (ten będzie w karcie VIII. Sprawiedliwość) - to jest rozum "lekki", cieszący się bezinteresownym poznawaniem rzeczywistości. Tę odmianę rozumu ilustruje właśnie ta alegoryczna naga dziewica na karcie Gwiazda. Jutrzenka zapowiada rychłe nadejście dnia czyli świata jawnego, alethei. Nagość symbolizuje brak barier między poznającym a poznawanym - ta kobieta nad wodą cała, całą sobą włącza się w obieg energii Natury i Kosmosu. Wylewanie wody oznacza "współistotność" ludzkiego umysłu-mikrokosmosu z poznawanym, badanym i kontemplowanym makrokosmosem-światem.
Znaczenia kart, jakie z tego wynikają:
Mniej gonitwy, mniej szaleńczej aktywności; przychodzi czas kontemplacji i obcowania ze światem u jego podstaw i źródeł. Twoim zadaniem jest zbadanie tego, co istotne, a zatem integracja wiedzy o świecie. Powinieneś/powinnaś odrzucić rutynę i nawyki, ponieważ to, co teraz ważne, jest nowe, delikatne i zjawiskowe. Karta zapowiada twórczy kontakt z przyrodą, z własną duszą i z wszelkimi subtelnościami.
Karta wróży sukces i tryumf, zarazem wzmożenie wrażeń aż do szczytu. Ale jednocześnie grozi ci "porwanie" - że nad tą samą falą energii, która przyniosła ci sukces, dłużej nie zapanujesz.
Karty V. Papież i XV. Diabeł prowadzą od enneagramowego punktu nr 5, czyli stanowią drogi przekształceń typu Piątka-Obserwator. V-Papież pokazuje, co robi Piątka w komforcie, czyli jaka jest jej naturalna droga rozwoju: V-Papież to jakby Stary Mędrzec wśród archetypów Junga, dojrzała mądrość. Arkanum XV-Diabeł pokazuje, co dzieje się z Piątką-Obserwatorem-Mądralą w stresie.
Tu uwaga...
W enneagramie powiada się, że każdy punkt (lub: typ) enneagramu w stresie "przechodzi" w pewien inny punkt, a w sytuacji komfortowej w jeszcze inny. Piszą tak chyba wszyscy autorzy piszący o enneagramie. Kiedy się bada karty Tarota w połączeniu z enneagramem, widząc w nich drogi przejście między punktami ennea., ten STRES widać inaczej. To nie jest tak, jakby się wydawało: że gdy jest trudno, gdy się źle dzieje czyli kiedy jest stres, to wtedy np. Piątka, typ nr 5 czyli Obserwator (uczuciowo chłodny mózgowiec, zarazem życiowy minimalista), na moment, na tę okazję, staje się typem nr 7 czyli Epikurejczykiem, czyli kimś, kto biega po świecie jak szalony, poznaje wciąż nowych ludzi i spragniony jest wciąż nowych wrażeń, z których dobre smakuje, a o złych od razu zapomina. Taka przemiana byłaby dziwna... Nie - tu chodzi o coś mocno innego. To sam STRES polega na tym, że Piątka jest tak skonstruowana, że co raz natyka się na swoje progi-bariery i natknięcie się na nie odczuwa i odbiera właśnie jako stres, jako coś, co jej (czyli temu typowi) zagraża. Każdy typ ma swój szczególny rodzaj stresu i swoje bariery lub progi, na które natrafia i które go bolą i stresują. Jaki to rodzaj bariery? To właśnie przedstawia odpowiednia karta tarota!
Przykładowo, omawiany w poprzednim odcinku punkt 7-Epikurejczyk, "tak jest skonstruowany", że w swoim dążeniu do zażywania wciąż mocniejszych wrażeń i doświadczeń, ryzykuje igrając z żywiołami, które mogą go porwać. Powożenie rozpędzonym VII-Rydwanem z końmi puszczonymi luzem, grozi takim porwaniem. (Karta VII-Rydwan jest stresową kartą-drogą dla typu 7-Epikurejczyk.) I właśnie odpowiednia stresowa karta Tarota przedstawia grożące wtedy niebezpieczeństwo - a jednocześnie przedstawia samo niebezpieczne skumulowanie mocy danego enneagramowego punktu. Będzie to dobrze widoczne także przy omawianym teraz punkcie 5-Obserwator.
Karta Papież na ogół nie sprawia kłopotów z jej odczytaniem, interpretacją i zrozumieniem - przeciwnie, jest jednym z najoczywistszych obrazów Tarota. Przedstawia (odpowiednio stylizowanego) papieża w paradnym stroju i z uroczystą tiarą na głowie. W czasach tworzenia kart papieże faktycznie chodzili w takich czapkach-koronach, zaprzestali dopiero w XX wieku. Noszą je wciąż wysocy duchowni prawosławni. Postać hierarchy uzupełniają dwaj klęczący przy nim klerycy. Cały obraz przedstawia duchową, religijną hierarchię, czyli rządy oświeconego i namaszczonego mędrca, jakim jest lub przynajmniej powinien być papież. W sensie przenośnym postać papieża reprezentuje autorytet, w szczególności autorytet religijny, czyli autorytet zarazem przywódcy i wysokiego urzędnika władającej duszami instytucji, jak i mędrca i stojącej za nim wiedzy, a także autorytet kogoś, kto zna się na sprawach życia, śmierci i zbawienia i jest, jak dosłownie się powiada w rzymskim katolicyzmie, przedstawicielem Boga na ziemi.
Taki jest symboliczny, więc przenośny, sens tej karty, nawet jeśli się nie wierzy w majestat realnych papieży. (Podobnie jak nie trzeba być monarchistą, by rozumieć sens karty Cesarz.)
W symbolicznym sensie karta papież przedstawia właśnie autorytet, który wyrasta z mądrości i osobistej duchowej mocy. Jest to autorytet właściwie "czysty", ponieważ nie stoi za nim żadna siła fizyczna. (Inaczej niż w kartach Cesarz i Rydwan.)
To bardzo ciekawe, że te dwie karty, przedstawiające dwa przeciwstawne byty, tu się spotykają. XV-Diabeł, w przeciwieństwie do V-Papieża, sprawia nieznośne problemy przy interpretacji tej karty. Wszystko dlatego, że diabeł, jeśli rozumieć go dosłownie i teologicznie, oznacza absolutne zło. I teraz (wyobraź obie, że) pytasz o to, jak uda się spotkanie z kimś, kto ci chce sprzedać tanio zimowe opony i wychodzi karta Diabeł. Jak dopasować absolutne zło do takiej banalnej życiowej sytuacji? Dlatego żeby umieć właściwie czytać kartę Diabeł, trzeba jej absolutny sens zręcznie osłabić. (Mnie, fizykowi, przypomina to procedury stosowane w fizyce teoretycznej, zwane renormalizacjami, gdzie we wzorach pojawiają się wielkości nieskończone i matematyczna sztuka polega na tym, żeby rachunki prowadzące do owej fatalnej, bo nieoznaczającej niczego realnego, nieskończoności, zręcznie w którymś miejscu przerwać.) No więc Diabła, zanim wpuścimy go do naszego tarotowego światka, musimy najpierw zrenormalizować. Próbę tego, jak to zrobić, przedstawiłem na forum kilka dni temu, a potem zebrałem w artykule w Tarace, pt. Diabeł tarotowy i zwykły.
W wielkim skrócie tu powtarzając, postać Diabła, tak jak go przedstawiono w tarocie marsylskim, wskazuje na to co, ziemskie i materialne i zarazem "podziemne", czyli to co niejawne, skrywane i tajone, a przy tym w jakimś stopniu zwierzęce. To ludzkie "ciemne sprawki", zwłaszcza dotyczące seksu, na co wskazują nagie postaci kobiety i mężczyzny i nietypowe przedstawienie diabła z piersiami kobiety. Ten "ciemny seks" (ale nie tylko seks, bo w ogóle wszystko to, co taimy, chociaż ma dla nas żywotną wartość) przedstawiony jest w karcie jako coś, co więzi ludzi - łańcuchy skuwające kobietę i mężczyznę wskazują na to jednoznacznie. Zarazem ich nagość pokazuje, że te "ciemne sprawki" są nieustająco atrakcyjne i obiecują przyjemności. Skojarzenie z diabłem zamyka te przyjemności w kręgu tego, co zakazane.
Zauważmy też dwie pozornie sprzeczne idee zawarte w tej karcie. Z jednej strony ta karta jest mroczna i odsyła do podziemia-hadesu-piekła, mieszkania rogatej tytułowej postaci, więc do ciemności, z czym wiąże się niejawność-utajnienie tego, o czym tu mowa. Z drugiej strony postaci tu widoczne są nagie, więc obnażone, więc pozbawione osłonek, zasłon, okryć i ukryć. (Zwłaszcza jeśli pamiętamy, że rysunek Diabła został skopiowany z figury Lilith, Isztar lub Inany, która w siedmiu bramach Hadesu rozebrała się ze wszystkich osłon.) To jest przeciwieństwo tamtego - czyli odkrytość, pełna jawność. Warto to mieć w pamięci, bo obie te niepokojące strony karty mają swoje zaczepienie w siłach napędzających typ Enneagramu numer Pięć.
Enneagramowa Piątka jest typem ektodermalnym, czyli mówiąc figlarnie, cała poszła w układ nerwowy (rozwijający się z ektodermy), w narządy zmysłów, w mózg i w myślenie. Jest więc "jajogłowym" mózgowcem, który chłodnym okiem bada świat z dystansu. Dystans, w którym działa i który stwarza, jest dlań lekarstwem na lęk, który jest podstawową negatywną emocją typów ektodermalnych. Odsunięcie się od przedmiotów interakcji obniża lęk. Oddalenie przestrzenne to mało - dochodzi jeszcze odsunięcie się i zdystansowanie emocjonalne. Piątka to typ, który aby uniknąć nieprzyjemnych emocji naznaczonych lękiem, w ogóle odciął odczuwanie emocji. Rozwinął za to chłodny ogląd i wyrafinowany, sprawny intelekt.
Rozmawiają dwaj Anglicy w klubie: "Słyszałem, sir, że pochował pan żonę? - A tak, musiałem, bo umarła." Ten dowcip mówi o Piątkach!
Nowoczesna cywilizacja ma w wielkim stopniu charakter enneagramowej Piątki. Liczy się nauka (typowo "piątkowa" instytucja), racjonalizm, kalkulacja, ścisłość, przetwarzanie informacji. Ważne jest to, co można obliczyć. "Czucie i wiara więcej mówią do mnie niż mędrca szkiełko i oko" - w tych końcowych słowach wiersza "Romantyczność" Mickiewicz spiera się z poglądem racjonalisty-Piątki - "szkiełko i oko mędrca" to przecież wartości typu Pięć.
Piątka jest nie tylko mózgowcem - jest też minimalistą i abnegatem. Co łatwo rozumieć, ponieważ zmysły są dlań źródłem informacji, a nie przyjemności, wobec czego źródła przyjemności usuwa że swego otoczenia lub nie wiąże doń wagi. Ma być równo, gładko i pod kątem prostym. Nie wiem, czy Le Corbusier, francuski wynalazca bloków mieszkalnych i domów jako "maszyn do mieszkania" był Piątką - w każdym razie wywodząca się od niego "nowoczesna" architektura jest piątkowa w każdym szczególe. Wpuszczenie ducha punktu Pięć do architektury zniszczyło miasta w których żyjemy.
Piątka rozwijając się harmonijnie rośnie na mędrca, który wie wiele lub wszystko i dzięki swojej wiedzy, przewyższającej tę, która dostępna jest zwykłym śmiertelnikom, zyskuje autorytet. Ludzie wierzą jego słowom, chociaż (lub może właśnie dlatego, że...) nie są w stanie sprawdzić własnym rozumem tego, co on głosi. Dotyczy to nie tylko realnego papieża rzymskokatolickiego, który, jak stwierdza dogmat o nieomylności, zna się na sprawach, które prócz niego zna tylko Bóg. Dotyczy to w równym stopniu matematyków lub fizyków, którym inni muszą uwierzyć, ponieważ nikt prócz nich samych nie jest zdolny ocenić ich twierdzeń! Dotyczy też np. muzyków, którzy we własnym bardzo elitarnym gronie ustalają, co jest wielkim dziełem sztuki, a co chaosem i wariactwem, bo dla nie-muzyka jedno i drugie brzmi podobnie.
Autorytet graniczy z grzechem pychy, typowym właśnie dla Piątek.
Krocząc drogą V-Papieża, Piątka-Obserwator przemienia się w 8-Szefa, bardzo logicznie.
Grzech pychy jest jednak mały w porównaniu z drugim defektem ennegramowego typu Pięć. Jest coś, czym ci mózgowcy-abnegaci-redukcjoniści grzeszą dużo śmiertelniej. Tym czymś jest negacja własnego ciała, cielesności, zmysłów i seksu. Piątki afirmują władze swojego umysłu i negują własną cielesność. Kreują siebie na jakieś czyste duchy, które na świat patrzą z daleka i jak przez grubą szybę, i które nie brudzą rąk, nie mówiąc o innych częściach ciała, kontaktem ze zwykłą materią.
Oczywiście "tej suki zmysłowości", jak pisał Fryderyk Nietzsche, nie można odegnać i nawet ascetyczna Piątka tego nie zdoła. Piątkom jednak to, co materialne, cielesne, erotyczne i "zwierzęco-włochate", przy tym brudzące, jawi się jako "nieczyste". I chociaż gdy biorą rzecz na rozum, jak zwykły to robić, bo są przecież racjonalne i prawidłowo rozumują, Piątki najchętniej odrzuciłyby całą te podejrzaną sferę, to jednak będąc ludźmi, swojej biologii i materialności się nie wyprą. Tylko że przychodzi ona do nich w opakowaniu "zakazanego owocu", który pociąga i kusi, ale i przeraża, bo tam... diabeł właśnie. A właściwie nie diabeł, tylko to, czego Chłodny Rozum się wyparł, czyli gorące ciało i ekscytujące namiętności. Piątka tym, co jedynie ma, intelektem, nad tym nie panuje i nie ogarnia, więc tym bardziej tego się boi. Boi się oszaleć. (Postać diabła ma bliskie związki z szaleństwem.) Boi się popaść w nałóg lub opętanie. Boi się zostać zniewolona przez tych, którzy w tamtym świecie pływają jak ryby w wodzie. - "Tych", a raczej TE - bo znana jest niechęć i nieporadność mężczyzn-Piątek w relacjach z kobietami.
Może też chodzić nie o seks, tylko o dowolne inne tłumione i negowane przez Chłodne Piątki namiętności: żądzę pieniądza, władzy lub popularności, zemstę, przyjemności objadania się, upijania i "odlatywania", lub, skromnie, namiętność tracenia czasu na rozrywki. Seks wtedy byłby tylko przenośnią.
Wspomniana wcześniej dwuznaczność tej karty, że przedstawia ona zarazem rzeczy tajone i odkryte, wskazuje na konieczność odsłonięcia, obnażenia i wyniesienia na jaw jakichś ukrywanych, pewnie nie tylko przed innymi, ale i przed samym sobą, stron swojego życia. Karta mówi, że musisz zdać sobie jasno sprawę z czegoś, od czego celowo odwracasz oczy.
Przy mało której z kart stresowych, jak właśnie przy karcie XV. Diabeł, uwydatnione jest to, że ta karta przedstawia próg. (Również "próg" w tym sensie, który temu słowu i pojęciu nadaje Psychologia zOrientowana na Proces.)
Za tym progiem leży świat sąsiedniego, lecz jakże odmiennego enneagramowego punktu, Siódemki-Epikurejczyka... który uwielbia wprost to, co Obserwator odrzucał i czego się tak bał.
(Zauważmy, że w drugą stronę, od Siódemki do Piątki, prowadzi łagodna droga karty XVII. Gwiazda. Obie karty łączące punkty Pięć i Siedem, Gwiazda i Diabeł, przedstawiają (prócz innych motywów) nagą kobietę.)
Znaczenia omawianych kart, które z tego wynikają:
Czynisz postępy na drodze wykształcenia, zdobywania wiedzy i doświadczenia. Następny etap, to autorytet i władza. Ludzie zaczną cię słuchać - słusznie, bo zasługujesz na to. Ale wystrzegaj się popaść w pychę.
(Powyższa karta streszcza większą część i istotę nauczania Konfucjusza!)
Tłumione namiętności wracają do ciebie - w postaci tym bardziej dla ciebie angażującej, bo niechcianej, nieoswojonej (niezintegrowanej) i takiej, której nie potrafisz się sprzeciwić.
Warto zauważyć, że karta Diabeł została tak przetłumaczona, że oddaje pewien rodzaj wprawdzie trudnych, ale jednak zupełnie życiowych problemów, a nie jakieś metafizyczne i absolutne zło. Diabeł został zrenormalizowany!
Karty VIII. Sprawiedliwość i XVIII. Księżyc, zgodnie z ich numerami, w systemie Krzysztofa Wirpszy (Wielkie Arkana według Wirpszy, Dodekaedr: dwanaście czakr. Wprowadzenie do cyklu) są drogami przemiany enneagramowego typu nr 8 czyli Ósemki-Szefa, zwanego niekiedy Twardzielem lub Skurczybykiem.
Karta XVIII. Księżyc przedstawia łagodną, ewolucyjną drogę przemiany, czyli przejście w komforcie, i prowadzi od 8-Szefa do 2-Dawcy. Można też uznać tę kartę za obraz dalszych, potencjalnych możliwości typu Ósemki, które ów typ ma szanse rozwinąć, jeśli tylko będzie "dobrym uczniem" w szkole życia. Inaczej mówiąc, ta karta jest "tradycją" - a nie "inicjacją".
Karta VIII. Sprawiedliwość, przeciwnie, przedstawia drogę przemiany trudną i skokową (jak skok w przepaść) czyli przejście w stresie. Karta ta prowadzi do 8-Szefa do 5-Obserwatora. Dla enneagramowej Ósemki jest inicjacją: procesem trudnym, bolesnym i niechcianym, zagrażającym; jednak typ 8-Szef z racji swej istoty (że jest taki a nie inny) nieustannie przed taką konfrontacją stoi. Karty stresowe można uważać za zagrożenia czyhające na poszczególne enneagramowe typy właśnie z racji ich istoty, z racji tego, że takie właśnie są, jakie są. Karta VIII. Sprawiedliwość wystawia na próbę 8-Szefa: sprawdza go, czy chcąc rządzić i narzucać innym prawa i reguły, jest w stanie sprostać ogólności czyli sprawiedliwości tych reguł. Po prostu, tyranom i "samowolcom", z tego powodu że takimi są, grozi osądzenie i wyrok.
Bywa zazwyczaj rozumiana zbyt mistycznie: zwykle widzi się w niej obraz "królestwa nocy", kiedy do głosu dochodzą uczucia i wizje tłumione i blednące za dnia, w blasku dziennego światła. I kiedy poświata Księżyca pozwala widzieć świat bardziej zaczarowanym niż jest w dziennym świetle. Ale to tylko jedno ze znaczeń tej karty: należy także wziąć pod uwagę drugą i szerszą grupę znaczeń, które biorą się z astrologicznego symbolu Księżyca. W astrologii Księżyc i spokrewniony z nim znaczeniowo znak Raka (a przecież raka widzimy na obrazku tej karty!) symbolizują: dom, rodzinę, kobietę w roli ostoi domu i rodu, to co domowe w przeciwieństwie do tego, co publiczne; dalej: pochodzenie, rodzinne i rodowe tradycje, rodzinną linię przekazu. Dalej, Księżyc i znak Raka symbolizują wszelkie ochronnie zamknięte przestrzenie, jak własne mieszkanie, dom, ogród, zagrodę, twierdzę, małą ojczyznę, krainę dzieciństwa, oazę wśród pustyni, żyzną dolinę pośród jałowych gór, gościnny zajazd przy obcej drodze, kobietę "goszczącą" w sobie mężczyznę, łono matki bezpiecznie goszczące dziecko. Dalej, kompleks Księżyc-Rak obejmuje życie, żyzność i biologię, jako to co nas i wszystko rodzi. Modelem dla tego kompleksu jest staw, rodzący i chroniący mieszkające w nim wodne żywe istoty.
Co z tego mamy jawnie narysowane na karcie Księżyc? Jest Księżyc i to w całej swojej okazałości bo w pełni, kiedy to Luna staje się równoprawną partnerką dla Sol-Słońca, stojąc do Słońca w opozycji, po przeciwnej stronie nieba. Mamy raka, który wychodzi ze stawu. Księżyc jest pokazany jako dawca wody: widać krople wody unoszące się wokół niego w powietrzu. (Uważano dawniej, że jak Słonce skupia ogień w soczewce lub we wklęsłym zwierciadle, tak Księżyc skupia wodę w naczyniach i na liściach.) W dali mamy mury, ochraniające wewnętrzną przestrzeń. Elementem, którego zwykle nie wylicza się w astrologicznej symbolice Raka i Księżyca, a który jest rysowany na karcie, są dwa psy lub wilki, unoszące pyski ku Lunie.
Wnioskujemy, że karta Księżyc przedstawia astrologiczny kompleks Księżyca i znaku Raka plus jeszcze coś, coś ponadto, pewne dodatkowe znaczenia. Postać wilka jest tu kluczem! Wilk w mitach i baśniach występuje jako burzyciel porządku (patrz: D. Misiuna, "Wilk - burzycil ładu"), jako symbol samowolnych istot, które usiłują zaprowadzić własne rządy, nie licząc się z nikim. Na tle enneagramu wilkowi możemy przypisać tylko jeden punkt-typ: właśnie Osiem.
Na karcie wilk-Ósemka oddaje hołd Lunie i staje się domowym psem, strażnikiem domu, wściekłym dla obcych, oddanym i wiernym dla swoich. Para złożona z wilka i psa na rysunku stoi przy bramie, przejściu między pylonami ochronnego muru, więc widać, że służy za strażników w tej bramie.
Jest to wyraziste wskazanie, jak, w jaki sposób ta groźna, władcza i samowolna "wilcza" Ósemka-Szef powinna zastosować swoje siły: nie jako burzyciel ładu, lecz jako jego groźny strażnik. (Tak właśnie chrześcijański Szatan przemienia się w buddyjskiego Mahakalę.)
"Sprawiedliwość" jest jedną z najlepiej zrozumiałych kart, jej symbole są oczywiste i nie budzą wątpliwości. Rysowana na niej jest żeńska dostojna postać, która mogłaby być rzymską boginią Temidą, uosobieniem sprawiedliwego wykonywania prawa. Od klasycznego wizerunku Temidy różni ją tylko brak przepaski na oczach: co oznacza, że o ile Temida tylko wysłuchiwała stron, żeby wydać wyrok, o tyle postać z karty także sama widzi, jak się rzeczy mają. Karta zapowiada konfrontacje z sądem i wymiarem sprawiedliwości - albo dosłownie, z odpowiednim urzędem; albo w przenośni: oznacza wtedy sytuację, w której zostajemy wystawieni na osąd innych osób, opinii publicznej albo własnego sumienia i musimy własną samowolę skonfrontować z ogólnymi zasadami: prawa, moralności, obyczaju itd.
Helen Palmer nazwała typ numer Osiem "Szefem", po angielsku Boss, czyli nie tyle, jak po polsku, zwierzchnik pewnej grupy ludzi, co ten, kto ma pretensje do rządzenia i odpowiedni styl bycia. Główną cechą tego typu jest samowola. Dlatego Wirpsza nazwał go dowcipnie Skurczybykiem (patrz: Błysk i grzmot. Studium Typu Osiem - Skurczybyk). Ósemka to ktoś, kto wyłamuje się z ogólnie obowiązujących reguł, uważa że go nie obowiązują i że on stoi ponad nimi. Dlatego Ósemki narzucają innym swoje reguły: "tak ma być jak ja chcę!" - często skutecznie.
Ósemka jest jednym z trzech typów gniewnych czyli uformowanych przez gniew jako ich dominującą emocję. Pozostałe dwa typy gniewne to Dziewiątka i Jedynka. O ile jednak Dziewiątka nie uświadamia sobie swojego gniewu i zanim skieruje go ku innym, kieruje go ku sobie samej, to Ósemka swojego gniewu używa jak narzędzia i jest to normalny dla niej sposób kontaktowania się z innymi: "dali mi jazda!", "co mi będziesz gadać!", "ja cię nauczę rozumu!" - itd. Jedynka swoim gniewem umacnia granice, których nie pozwala przekroczyć innym - dlatego Jedynki wyżywają się w tym, że strzegą jedynie słusznie zasad. Inaczej Ósemki, które w swoim gniewie są ekstrawertyczne: idą do przodu i usiłują wciąż zawłaszczyć terytorium dla siebie, póki nie trafią na opór; wtedy atakują i często zwyciężają. Ponieważ przy tym nie przejmują się, że poniosą jakieś straty czy ubytki na zdrowiu lub reputacji, zasłużyły sobie na miano Twardzieli.
Ósemki aktywnie szukają dla siebie dominacji i władzy. Napotkane osoby sprawdzają - "nadeptując im na odciski", jak to czynił i nazywał słynna Ósemka Gurdżijew - czy ów ktoś da się zdominować od razu, czy trzeba go/ją najpierw "pobiedzić". W grupie, do której wchodzą, od progu usiłują wybadać, "kto tu rządzi" - w tym celu (często i typowo) zachowują się prowokacyjnie, np. opowiadają drażniące ogół dowcipy.
Ósemki są przeciwieństwem ascezy i samoograniczania się, którym hołdują Piątki, a także niepewności Dziewiątek i rygoryzmu Jedynek. Korzystają z życia pełnymi garściami, są nieumiarkowane, egoistyczne, ostentacyjne i rubaszne, "jedzą, piją i popuszczają pasa", bawią się do rana, leczą kaca i korzystają z seksu, którego (jako, wg Palmer, jedyny enneagramowy typ) potrafią się domagać.
Ósemka to typ, który innym przydziela role lub "maski". Ósemka mogłaby powiedzieć: nikt tu niczego przede mną nie będzie ukrywał (pod maską) ani nie będzie grał swojej roli - macie takie nosić maski i grać takie role, jakie ja wam nakażę!
Dla rozeznania i przykładu, Ósemki wśród postaci literackich to Kmicic, Bohun, Jarema Wiśniowiecki i Staś Tarkowski (z bohaterów Sienkiewicza), Pan Twardowski ("jedzą, piją, lulki palą" - Mickiewicza), lub Shrek (z popularnej kreskówki). Z postaci historycznych: Aleksander Wielki, Jan III Sobieski, Napoleon Bonaparte, czy wspomniany Georgij Gurdżijew, a ze współczesnych Janusz Korwin-Mikke i Janusz Palikot. Dla odróżnienia: nie był Ósemką, choć był arcy-tyranem, Józef Stalin - był Piątką Obserwatorem.
Jak wspomniałem, Ósemkę na karcie Księżyc wyobrażają wilk i pies wyjące do tytułowego Księżyca. Drapieżca-burzyciel ładu, samowolny, aspołeczny lecz śmiertelnie uwodzący owce wilk, pod łagodzącym wpływem żeńskiej energii Luny, udomawia się, staje się stróżującym psem, który wprawdzie zachowuje swoją dziką i drapieżną siłę, ale różnicuje ją: groźny dla obcych i gotów ich rozszarpać, dla swoich, dla mieszkańców księżycowego domowego kręgu, jest łagodny, uniżony, służący i wierny.
Stając się strażnikiem kręgu bezpiecznego dla innych, dla swoich, Ósemka-Szef zarazem buduje bezpieczne miejsce na ziemi, w którym mogą stać się sobą, dojrzeć i zrealizować się ci, którzy w warunkach burzliwego, drapieżnego chaosu, "wojny wszystkich ze wszystkimi" (w której Ósemka pływa jak ryba w wodzie) zmarnieliby i sczeźli, nie wiedząc nawet, kim naprawdę są - jak poeci pośród gromów armat.
Jako strażnik księżycowego kręgu, Ósemka stwarza szanse tym, którzy bardziej - po księżycowemu - śnią niż ona.
Stanąwszy na straży bezpiecznego kręgu przed zewnętrznym chaosem, Ósemka w przestrzeni enneagramu przesuwa się w stronę Dwójki-Dawcy.
"Osobistym" lub "istotowym" progiem, przed którym stoi Ósemka, jest próg dopasowania do ogólnie obowiązujących reguł. Bardzo często reguły te są po prostu przepisami prawa, którymi Ósemka w swojej samowoli nie przejmuje się i o które wciąż się potyka i które w końcu łamie. Tak jak Ósemki nawykowo próbują, na ile ludzie im ustąpią, tak samo próbują, na ile da się nagiąć lub ominąć prawo. Dlatego, jak się wydaje, typ numer Osiem jest ponadprzeciętnie częsty na salach rozpraw i w zakładach karnych, a także więzienne subkultury są w stylu tego typu. (Z domieszką wygnańczego stylu Czwórki-Tragicznego Romantyka, desperado.) Sprawiedliwość jest więc progiem dla tego typu - dosłownie.
Ale także patrząc bardziej ogólnie, władcza jednostka, którą jest Ósemka, dochodzi w swojej karierze do punktu, w którym musi zastanowić się, czy jest akceptowana przez innych i czy jej rządy są zgodne z interesem jej podwładnych - bo w końcu bez nich, bez społecznej aprobaty, nie utrzyma się. Każdy najbardziej samowładny tyran w końcu musi starać się o społeczną aprobatę. Albo mierzy się z głosem sumienia. I to jest jego poddanie się Sprawiedliwości.
Lecz prócz mierzącej wagi, Temida dzierży miecz, który odcina to, co skrajne i co nie pasuje do wzorca. Poddanie się Sprawiedliwości oznacza dla jednostki redukcję, oznacza pozbawienie jej własnych "kłów" i "rogów". Nie mając czym kąsać i bóść, Ósemce pozostaje wycofać się do swej jaskini, by zachowując sprawność intelektu, jeszcze raz przemyśleć sprawy. Na tej drodze staje się Obserwatorem-Piątką.
Znaczenia omawianych kart, które z tego wynikają:
Mając środki i osobistą siłę, używasz ich, by stworzyć bezpieczną przestrzeń, w której ci, którzy znajda się pod twoją ochroną i opieką, będą mogli rozwinąć swoje cenne, rzadkie i delikatne właściwości.
Natrafiasz na okoliczności, w których twoja spontaniczność i samowola zderza się ze społecznymi zasadami. Musisz poddać się osądowi tych, którzy reprezentują wyższe, ogólnospołeczne i obiektywne racje - albo osądowi własnego sumienia.
W "Tarocie według Wirpszy" obie te karty, nr 2. Papieżyca i nr 12. Wisielec, zgodnie z ich porządkowymi numerami, przedstawiają drogi wychodzące OD punktu (typu) nr 2 w enneagramie, czyli od Dawcy.
Inaczej mówiąc, karty te wyobrażają dwie główne przemiany, którym podlega typ nr 2, Dawca. Karta II-Papieżyca przedstawia przemianę łagodną, zgodną z tao, czyli taką, która rozwija naturalne właściwości i predyspozycje tego enneagramowego typu - pozwala mu rozwinąć się i przemienić w coś innego, tak jak wiosna przemienia się w lato. W enneagramie takie przemiany nazwa się "zachodzącymi w komforcie". W tej przemianie 2-Dawca przechodzi w 4-Tragicznego Romantyka.
Inaczej jest z kartą XII-Wisielec, która przedstawia przemianę gwałtowną, wymuszoną i skokową, czyli taką, która, choć oczywiście możliwa, to jednak idzie jakby pod prąd tego, co typ dawcy z natury swojej chce. Taką wymuszoną przemianę określić można jako inicjację. Z drugiej strony, możliwość takiej przemiany "wisi" nad danym typem jako główne zagrażające mu niebezpieczeństwo, niebezpieczeństwo wpisane w jego istotę. W enneagramie takie przemiany nazwa się "zachodzącymi w stresie". W tej przemianie 2-Dawca przechodzi w 8-Szefa.
W tradycji Tarota Marsylskiego karta przedstawia dostojną kobietę siedzącą na tle udrapowanej zasłony, w koronie, z księgą na kolanach. (Wbrew głoszonym później opiniom, księga ta nie była pusta: zamarkowano rządki liter.)
Rycina, przyznajmy, przedstawia niewiele, za to dodatkowe i ważne treści niesie tytuł karty i stojąca za nią legenda. Karta ta i postać którą wyobraża, nazywa się "Papieżyca", oryginalnie po włosku La Papessa, podobnie po francusku i prowansalsku, Papess po angielsku - czyli kobieta-papież. Postać ta odnosi się do średniowiecznej legendy o "Papieżycy Joannie", kobiecie, która odbyła studia w męskim przebraniu, zyskała wielką mądrość, została wybrana papieżem pod imieniem Jan, po czym niebacznie zaszła w ciążę i urodziła dziecko podczas uroczystej wielkanocnej procesji ulica zwaną Via Sacra, gdzie też na miejscu została pochowana. Miało to być około 850 roku, a pierwszy przekazał tę legendę Marcin z Opawy, zwany też "Polakiem", ok. 500 lat później. (Patrz w Wikipediach: "Pope Joan" , Papieżyca Joanna)
Symboliczne znaczenie tej postaci rozszyfruję dalej, tu zauważmy, że postać ta jest głęboko niemożliwa i wyraża zasadnicze odwrócenie, "postawienie na głowie" porządku społecznego, instytucjonalnego i symbolicznego.
Karta przedstawia mężczyznę wiszącego głową w dół z gałęzi drzewa, lub belki pomiędzy drzewami lub (czasem) z szubienicy. Obraz ten ewoluował, w starych taliach czyniono aluzje do Judasza i rysowano monety sypiące się z odwróconej sakiewki nieszczęśnika. W czasach nowszych autorzy widzą w Wisielcu raczej szamana oddającego się wyrafinowanej medytacji, jako że odwrócona pozycja i zawieszenie na drzewie, a także huśtanie, pozwala wejść w stany mistyczne odmienionej świadomości. Widzi się też związki tarotowego Wisielca ze skandynawskim Odynem, który będąc bogiem sam sobie złożył siebie w ofierze, wieszając się na kosmicznym jesionie na dziewięć dób i raniąc się włócznią, która to praktyka pozwoliła mu zdobyć mądrość, zwłaszcza rozumienie run, czyli wieszczych znaków.
Niezależnie od tych dalszych skojarzeń, karta wyobraża ofiarę, człowieka poświęconego lub samo-poświęcającego się. Jego odwrócenie do góry nogami wygląda na odwrócenie obrazu ofiary Jezusa, podobnie jak postać Papieżycy jest symbolicznym odwróceniem patriarchalnych porządków w kościele i w ogóle w społeczeństwie.
Typ nr 2 w enneagramie, Dwójka zwana przez Helen Palmer Dawcą, jest jednym z trzech typów, dla których podstawową negatywną emocją jest wstyd, a właściwie niedowartościowanie - poczucie mniejszej wartości. Przypominam, że poszczególne typy enneagramu mogą być szczególnie uczulone lub dotknięte przez jedną z trzech takich emocji: gniew, lęk - i właśnie poczucie mniejszej wartości, niskości, niedowartościowania. Ponieważ właśnie ten defekt najsilniej tych ludzi pcha do przodu, najsilniej energetyzuje i motywuje, ludzie z typów "wstydowych" lub "niedowartościowanych" nawykowo i nieświadomie (lecz usilnie) tak organizują sobie życie i tak formują siebie samych, żeby z tą właśnie emocją "coś zrobić".
Typy "wstydowe" są trzy: typ 3-Wykonawca spędza życie na tym, żeby zasłużyć sobie, zapracować na wyższy społeczny status, na wyższe miejsce w hierarchii. Typ 4-Tragiczny Romantyk już na starcie uznaje się za przegranego w tej konkurencji, wobec czego społeczne zawody, gdzie na mecie jest prestiż, odrzuca, usiłując "być sobą", "być autentycznym" - choćby za cenę pozostawania na marginesie, lub sam wokół siebie tworząc jakąś elitę.
Omawiany tu typ 2-Dawca stara się wkraść w łaski innych, zwłaszcza tych, którzy te społeczne łaski rozdają. Daje innym to, czego tamci oczekują, z nadzieją, że w zamian dostanie sam od nich to, czego potrzebuje. Z tego wynika, że realni ludzie należący do tego typu mają rozwinięty zmysł empatii i rozpoznawania cudzych potrzeb; także nastawieni są na wchodzenie w bliski, poufały bądź intymny kontakt z innymi. Kontakty Dwójek łatwo przybierają charakter seksualny lub tylko związany z ciałem. Ze wszystkich typów enneagramu właśnie Dwójki największą uwagę zwracają i największą wagę przywiązują do ciała.
Podczas gdy Jedynka-Perfekcjonista głosił, iż: "Jest jedna racja i ja tę rację znam - więc mam rację", to motto Dwójki-Dawcy brzmi: "Nie mam racji - JA nie ja mam racji - nie ja mam rację - TY masz rację!"
Aby odnieść zysk czyli zyskać uznanie i wysoką pozycję, która uchroni przez poczuciem niedowartościowania, Dwójka ukrywa siebie i chowa się za "ty", czyli za kimś, do kogo się przykleiła, kogo sobie upodobała, komu służy, kogo wspiera, promuje, chwali - po to, aby wraz z nim iść w górę. Ukrywanie siebie, chowanie się na drugi plan (Dwójki lubują się w działaniach zakulisowych!) - stąd już krok do wątku ofiary, snującego się nad tym typem.
Początkowe interesowne postępowanie Dwójki polegało na tym, żeby "trzymać z" kimś silniejszym, z kim wraz lub dzięki któremu pójdzie się w górę. Ale naturalny i komfortowy rozwój Dwójki polega na tym, że miejsce interesu zajmuje miłość - ale rozumiana nie (tyle) jako Eros, lecz jako Caritas, czyli umiłowanie tych, którym się służy i wspiera i których dobra się pragnie.
Caritas czyli miłująca troska, kieruje się raczej nie ku silnym i dobrze sobie radzącym, ale ku słabszym, mniejszym, nie radzącym sobie, odmiennym, pokrzywdzonym i odrzuconym, czyli właśnie ku tym, których rywalizacja o prestiż, czyli ta główna gra społeczna, którą dostrzegają przedstawiciele typów "wstydowych", odrzuciła i wyrotowała na społeczne marginesy.
Ktoś, kto kierowany miłującą troską, te istoty właśnie chroni, wspiera i otacza opieką, musi zobaczyć świat z ich punktu widzenia i poprzez ich wartości - co za tym idzie, musi odrzucić wartości dominujące w społeczeństwie, te wartości, które służą silnym i możnym.
Karta Papieżyca właśnie TO symbolizuje: symbolizuje odwrócenie porządku dominującego w społeczeństwie. Symbolizuje "przewartościowanie wartości" (jak nazywał to Fryderyk Nietzsche). Kobieta zasiadająca na tronie papieża przedstawia sytuację, w której na górze znajduje się ten, kto dotąd, zawsze i "z natury" miał być na dole. Papieżem mógł zostać tylko i wyłącznie mężczyzna. Istnieje nawet legenda, jakoby na Watykanie trzymano krzesła z dziurą, na których zasiadał kandydat na ten najwyższy urząd, żeby kardynałowie mogli sprawdzić przez tę dziurę, czy ma jądra - po łacinie testes, czyli poddawali go testowi na męskość. (Tu uwaga! To nie przypadek, że kiedy wkraczamy w królestwo Dwójki, pojawiają się aż tak drastyczne skojarzenia cielesno-seksualne!)
Ale też w postaci niewiasty zasiadającej na papieskim tronie ucieleśniły się nadzieje wszystkich dotąd pokrzywdzonych, pomijanych, niesłuchanych i odrzucanych, nadzieje na to, że wreszcie w centrum świata zaistnieje ktoś, kto ich zrozumie, doceni, wysłucha i stanie po ich stronie. Na tym właśnie polega to odwrócenie wartości, które wyraża karta Papieżyca.
W tym momencie oczywiste jest, że II-Papieżyca przeprowadza (przemienia) Dwójkę-Dawcę w Czwórkę-Tragicznego Romantyka.
Tu uwaga: z powodu opisanego wyżej uważam za niesłuszne (i jakoś nawet tchórzliwe!) zamienianie tytułu Papieżyca na "Arcykapłanka" lub podobnie, i tak samo pozowanie tytułowej postaci na jakąś Izydę czy jej kapłankę. Kobiety jako religijne przewodniczki w starożytnych kultach nie były niczym dziwnym ani wywrotowym, a Papieżyca właśnie kimś/czymś takim jest.
W opisach zachowań Dwójek-Dawców co raz przewija się słowo "ofiara". Dwójka służy komuś, kogo sobie wybrała, czyli ofiarowuje swoje usługi, siły, starania, troski. Zamiast czynić coś wprost dla siebie, ofiarowuje się komuś innemu, tej drugiej osobie - swojemu "ty". Kiedy sytuacja staje się stresowa: trudna, zagrażająca, Dwójka staje przed wyborem lub pokusą, żeby całkowicie porzucić siebie, własny interes, własne cele i dobro i w całości rzucić się z pomocą dla swojego "ty". Ale to jest właśnie poświęcenie, samo-poświęcenie, ofiara, ofiara z siebie samego, złożenie siebie w ofierze.
Tak czyni matka, ojciec, strażak... rzucając się w wodę lub w ogień by ratować ginące dziecko, żołnierz zasłaniający od kul własną piersią generała, czy ktoś kto cały majątek wydaje na ratowanie chorej bliskiej osoby. Mitologie pełne są postaci ofiarowujących się: "krostowaty bóg" Nanahuatzin rzuca się w ogień, by uwolnić świat od ciemności. Uczeń Bodhidharmy odcina sobie rękę, by mistrz go przyjął. Legioniści pod Piłudskim rzucają swój los na ofiarny stos. Córka mistrza dzwonów rzuca się w roztopiony metal, by dzwon śpiewał jej głosem. Jezus pozwala by go zamęczono na krzyżu, aby uwolnić ludzkość od Szatana.
Ofiara wymaga "nadludzkiego" skupienia w sobie sił. Mity i legendy przekazują myśl, że kto tego dokona i podczas ofiary skupi w sobie dostatecznie potężne siły, ten uzyska tę moc - czyli przejdzie, można powiedzieć, na drugą stronę, na stronę mocy. To jest właśnie inicjacja, a po jej "drugiej stronie", po drugiej stronie tego mostu znajduje się już świat innego typu enneagramowego, do którego doprowadziła droga Wisielca: typu Osiem-Szefa, czyli "urodzonego" władcy.
(W mitach pozostaje do wyjaśnienia, co się dzieje z ofiarowującym się bohaterem w przypadku kiedy zginie podczas tej próby. Tym się tu nie zajmujemy, podobnie jak nie zajmowaliśmy się przy kartach XIII-Śmierć i XVI-Wieża. Ludziom się zdarza, że umierają.)
Znaczenia omawianych kart, które z tego wynikają:
Twoje zadanie to wczucie się w sytuację kogoś "mniejszego", pokrzywdzonego lub pominiętego. Ale żeby temu komuś pomóc, zmienisz swój sposób patrzenia na sprawy, przestaniesz się solidaryzować z tymi, którzy są "na górze", z wygrywającymi - którzy dotąd, twoim zdaniem, mieli rację. Ogólniej, karta oznacza zmianę postawy i przejście na stronę jakiejś prześladowanej lub niedocenianej "mniejszości".
Twoja droga, to skupienie w sobie mocy - trochę tak jak działo się to w przypadku mitycznych bohaterów, którzy poświęcali się w ofierze. Zadanie to jest trudne, ponieważ musisz narazić na szwank rzeczy, które dotąd były dla ciebie drogie, wygodne lub oczywiste. W perspektywie masz sięgnięcie po "moce" czyli możliwości przewyższające to, co dotychczas. Za to wchodzisz w obszar, gdzie działasz i "walczysz" sam - pod nikogo się nie podłączysz, i wybierasz życie trudniejsze niż dotąd.
Karty IV. Cesarz i XIV. Umiarkowanie są drogami przemiany typu nr 4, ennegamowej Czwórki czyli Tragicznego Romantyka.
IV. Cesarz obrazuje przemianę Czwórki w komforcie, kiedy przechodzi na pozycję Jedynki - czyli:
IV. Cesarz = Cztery → Jeden
Karta IV. Cesarz należy (jako "komfortowa") do grupy tradycji, czyli jest drogą łagodną, zgodną z Tao typu nr Cztery.
XIV. Umiarkowanie obrazuje przemianę Czwórki w stresie, kiedy przechodzi na pozycję Dwójki - czyli:
XIV. Umiarkowanie = Cztery → Dwa
Karta XIV. Umiarkowanie, jako "stresowa", należy do grupy inicjacji, czyli jest przemianą pod przymusem, w ostateczności, i jednocześnie pokazuje typowe niebezpieczeństwo grożące typowi Tragiczny Romantyk.
Karta tradycyjnie przedstawia władcę, który siedzi na tronie. W starych Tarotach Marsylskich mężczyzna ów nie tyle siedzi na tronie, co się oń tyłem opiera, ponieważ jednocześnie stoi na jednej nodze, drugą mając podniesioną i skrzyżowaną na tamtej. W ręce ma berło, na głowie kołpak, u tronu herbową tarczę z orłem. Patrzy na wprost, a widoczny jest z profilu.
Komentatorzy (np. Alfred Douglas) dopatrują się pancerza, zbroi, którą ma nosić Cesarz, jednak wyraźnie zbroja zaznaczona jest chyba dopiero u Waite'a (Rider-Waite Tarot).
Przeważnie przyjmuje się znaczenia takie, iż karta ta przedstawia silnego władcę, który w swojej osobie ucieleśnia całość i potęgę wielkiego państwa i niezłomność jego mocarstwowego ducha. Zbroja symbolizuje siłę persony, czyli (wg. koncepcji archetypów Junga) zewnętrznej formalnej maski, którą ów władca okazuje światu i z której wyłącznie jest znany ludziom. Cesarz przedstawia więc zintegrowanie zasad, skupiających jego państwo w twardą, obiektywnie istniejącą całość.
Pozytywne cechy tej postaci, to siła, pewność, trwałość, niezłomność, niewzruszoność, tradycja, odwaga, bycie oparciem dla innych.
Negatywne cechy: twardy charakter, bezwzględność, chłód, dogmatyzm, rygor.
Umiarkowanie, po łacinie temperantia, po grecku sophrosyne, to cnota oznaczająca trzymanie się właściwej miary, umiar i panowanie nad sobą, nad własną naturą. Alegorią tej cnoty była postać kobiety mieszającej wodę z winem. W Tarocie Marsylskim dodano jej skrzydła, czyniąc z niej anioła. Waite narysował ją stojącą jedną stopą w wodzie, drugą na brzegu - wzorem pewnego anioła z Objawienia Janowego (Apokalipsy).
Ponieważ karta ta stoi w szeregu między XIII. Śmiercią a XV. Diabłem, dopatrywano się w niej psychopomposa-przewodnika zmarłych; jednak to poboczny wątek. Przelewanie płynu z naczynia do naczynia kojarzono niekiedy z podobnym przelewaniem z "naczynia" męskiego do żeńskiego, czyli ze stosunkiem płciowym - wątek ten, zdecydowanie "mniejszościowy", pojawia się w niektórych, ale rzadkich taliach. Crowley zmienił nazwę tej karty na "Sztuka" - Art. Tu trzymać się będziemy klasycznej interpretacji tej karty jako alegorii umiaru i panowania nad sobą. Oczywiście, wynikiem tej pracy nad sobą może być dzieło sztuki, a karta może przedstawiać drogę artysty.
Anielskie skrzydła tej postaci można rozumieć podobnie jak strzałę Amora w VI. Kochankach lub jak piorun w XVI. Wieży - jako symbol czynnika "z góry", poza-ludzkiego natchnienia, które umożliwia pracę, niewykonalną bez tego.
Helen Palmer po angielsku nazwała ten typ Tragic-Romantic, zapewne dlatego, że samo słowo romantic po angielsku zbyt natrętnie znaczy mniej więcej tyle, co erotyczno-seksualny; po polsku nie mamy tego skojarzenia. Jest to jeden trzech typów wstydowych, tzn. tych, dla których główną, wyznaczająca je emocją jest wstyd czyli poczucie mniejszej wartości.
To poczucie mniejszej wartości 2-Dawcy każe wkupiać się w łaski innych wspierając ich i dając im coś (aby w zamian dostać coś od nich). To samo poczucie, 3-Wykonawcy każe stawać do zawodów, w których można zasłużyć na wysoką ocenę lub wygrać. 4-Tragik-Romantyk cierpiąc swój wstyd-niedowartościowanie, czyni co innego: odrzuca, neguje i kontestuje zastany porządek, w którym nie znajduje dla siebie miejsca ani uznania. Nie tyle jednak walczy, co odsuwa się na ubocze. Dlatego ludzie z tego typu lgną do mniejszości i elit: czują się kimś rzadkim: wybrańcami lub naznaczeńcami, jeśli nie wyrzutkami. Albo jednym i drugim zarazem.(*) Chętnie utożsamiają się z bohemą lub półświatkiem. Wprowadziwszy się poza krąg tego, co uznane i "normalne", oficjalne i mieszczańskie (tam, gdzie królują filistrzy-Trójki), stają na skraju tego co normalne, uznane, dopuszczalne. Dlatego charakterystyczne dla Czwórek jest ich zamiłowanie do skrajnych postaw i skrajnych emocji, a także skrajnych zjawisk w ludzkich życiu, jak śmierć i jej zagrożenie, samobójstwo, seks, tajne sprzysiężenia, zdrada. Literackimi archetypami Czwórki są: Carmen uwodzicielka, która ginie z ręki zdradzonego kochanka, tragiczni kochankowie Romeo i Julia, albo postać desperado, pirata-wygnańca, wznawiana w powieściach i filmach, w którą niedawno wcielił się John Depp.
Zatwardziały Cesarz w tej roli symbolizuje znany fakt, iż buntownicy (którymi są Czwórki) zaczynają swoją karierę od zanegowania zastanych wartości, ale w końcu, jeśli w swoim buncie są wystarczająco wytrwali, stopniowo stają się klasykami! Tak działo się, typowo, z rewolucjonistami, którzy zrazu szli drogą romantycznego buntu w imię szlachetnych wartości: walki z uciskiem i zakłamaniem, ale szybko sztywnieli w tyranów lub ich tępych urzędasów. Tu typowi są kubańscy Fidel Castro i Ernest Guevara, lub libijski Muammar Kadafi. Taki był los buntowników sztuki, którzy najpierw odcinali się od establishmentu tworząc Salony Niezależnych - ale następnie sami stawali się klasykami i przedmiotem uwielbienia kolejnych snobów, w końcu lądowali jako bogaci rzemieślnicy trzepiący taśmowo swoje wyroby (jak Pablo Picasso lub Salvador Dali) lub nie byli w stanie fizycznie przejeść swych honorariów, jak Andy Warhol, który gromadził był stosy nieotwartych paczek ze sklepów.
Karta IV. Cesarz przedstawia drogę od Czwórki Tragicznego Romantyka do Jedynki Perfekcjonisty, czyli proces w którym to, co było buntem i oznaką odmieńca, staje się kanonem, zasadą, czymś branym przez społeczeństwo, a w końcu - dogmatem. Pamiętamy, że sztywny ("jedynie słuszny") świat Jedynek oparty jest właśnie na zbiorze dogmatów!
Tu wyjaśnia się zagadka, dlaczego ta karta, na pierwszy rzut oka groźna i saturnowa, należy do kart łagodnych i obrazuje enneagramową przemianę-w-komforcie. Komfort polega tu na naturalnej ewolucji, która dla typu Cztery jest właśnie taka, jak wyżej.
Czwórki są największymi indywidualistami wśród typów enneagramu. Ich zasada brzmi: "nie chcę zakładać maski - chcę i muszę być sobą!" To "bycie sobą" czyli autentyczność jest najdroższą wartością Czwórek i w jej imię buntują się przeciw "zakłamaniu", "szarzyźnie" i "przeciętności" jakie znajdują w świecie. Kulturę, wychowanie, dyscyplinę i podporządkowanie się społecznym normom Czwórki postrzegają jako chytre narzędzia ucisku, odbierające im ich drogocenną autentyczność.
Dodam, że pod tym względem Czwórki podobne są do Ósemek (Szefów, "Twardzieli"). Dla obu najważniejsze jest ich "ja". Różnią się tym, że Ósemkę cieszy jej "ja" dlatego, że jest silne, jest źródłem jej siły. Czwórkę za to cieszy jej "ja", ponieważ jest sobą - jest autentyczne.
Tymczasem droga Umiarkowania polega na tym, żeby pozbyć się swojego "ja" - żeby je przekroczyć. Postać Umiarkowania, owa niewiasta lub anioł mieszający wodę (to co ogólne) z winem (to, co indywidualne), w dodatku mieszający w proporcjach, które nie są indywidualną fantazją ani kaprysem Czwórki (a Czwórki są najbardziej kapryśnym z typów!) - symbolizuje pracę nad sobą, a więc powściągnięcie własnego kapryśnego "ja".
Umiarkowanie-temperantia-sophrosyne jest w istocie tym samym, czego istotę wyraził Patańdżali słowami: "jogaś ćitta-vrtti nirodhah": "joga, jest to powściągnięcie zawirowań (kaprysów, niepokojów) umysłu". Jest to joga.
Uwalnianie się do "zawirowań na umyśle" musi dla Czwórki być gwałtem na jej kapryśnie-indywidualistycznej istocie!
Jednocześnie karta XIV. Umiarkowanie przedstawia drogę artysty (a artystyczne wyrażanie się przez twórczość jest tak drogie Czwórce!) - który swoje wewnętrzne treści i pasje (czyli także: cierpienia) sublimuje w dzieła sztuki, ujmując je w normę, proporcję i dyscyplinę. (Podobny zapis zawiera znak Wagi, który łączy artystyczną pasję - Wenus - z chłodem normy i dyscypliny - Saturn, współwładca Wagi.)
Przejście do Dwójki-Dawcy, które tu się realizuje, ma taki sens, że twórca rozdaje coś w darze innym: to, co stworzył, ale w tym jest przecież część jego "ja", część siebie. (Jest w tym ofiara - którą tak przejęte są Dwójki.)
Znaczenia kart, które stąd wynikają:
Za sobą masz fazę buntu, negacji i oswobadzania się. Także, przy tym, stworzyłeś/aś swoje JA. Idziesz w kierunku wypracowania norm i zasad, twoje życie staje się "klasyką", przywiązujesz się do swoich dogmatów... Co ma swoje dobre i złe strony...
Karta pracy nad sobą. Poddajesz się dyscyplinie, zasadom, które uznajesz za wyższe, ważniejsze, od swoich indywidualnych fanaberii. Dosłownie może ta karta oznaczać konkretną drogę postępowania opartą na dyscyplinie, jak ćwiczenie jogi lub pokrewnych "sztuk" - zen, tai-chi. Ogólnie oznacza przejście od samowolnego indywidualizmu do podania się rygorom określonej Drogi.
Osiemnaście kart spośród Wielkich Arkanów znalazło swoje miejsce w enneagramie, jako DROGI łączące punkty enneagramu: 9 dróg w kierunku pozytywnym czyli "komfortowym", i 9 dróg w kierunku negatywnym - "stresowym". Omówione zostały w poprzednich wykładach.
Jednak dla czterech kart zabrakło miejsca w tym schemacie! Są to karty początkowa i ostatnia, czyli 0. Głupiec i XXI. Świat, oraz karty mające numery podzielne przez dziesięć: X. Koło Fortuny i XX. Sąd Ostateczny. Kart tych nie można przyporządkować do żadnego z miejsc w enneagramie - przynajmniej obecnie nie znam takiego sposobu. Co robić z tymi kartami? Proponuję przyjąć, że są one jednak jakoś wzajemnie powiązane, tworzą osobny system - i połączyć je w osobny schemat. Przedstawiam go niżej.
Karta marsylska przedstawia mężczyznę, który wygląda na włóczęgę - i uderzająco przypomina znany obraz Hieronyma Boscha. Nawet pies towarzyszy obu. Na zacytowanym rysunku patrzy prosto, jednak w kilku taliach odwraca głowę ku "widzowi" czyli w bok lub wstecz, jakby oglądał się za siebie. Z postaci tej patrzy niepewność, pomieszanie, brak miejsca dla siebie. Głupiec idzie (więc nie trwa w spoczynku jak inne dumnie zasiedziałe postaci Tarota - Cesarzowa, Cesarz czy Papież), ale nie jest pewien swojego kierunku. W istocie można go wyobrazić sobie jako zbliżającego się do rozstajów. Drogę powrotną ma zamkniętą, od tyłu goni go pies, gryząc go w tyłek. Cały dobytek ma ze sobą, więc nie ma do czego i po co wracać.
Waite w swojej talii zmodyfikował postać Głupca, każąc mu czynić gesty marzyciela-lekkoducha kroczącego nad przepaścią.
Jeśli postać włóczęgi na obrazie Boscha uznamy za przykład tego samego piktorialnego archetypu, co karta Głupiec, to zwraca tam uwagę asymetria postaci, zaznaczona jeszcze silniej niż w karcie. Włóczęga Boscha idzie naprzód, ale patrzy za siebie. Na nogach ma buty od różnej pary, jedną nogę ma zabandażowaną - porównaj z kulawością diabłów. W kodzie dawnych malarzy asymetria ludzkich postaci symbolizowała nieszczęście, potępienie i demoniczną złoczynność. Świętych za to przedstawiano symetrycznych i patrzących na wprost.
Karta Głupiec oznacza stan nieokreśloności, niezdecydowania, kiedy człowiek jest "poza układem", nie należy do sytuacji i nie obrał (jeszcze) żadnego kierunku. Świat dla niego jest obcy - jest sam w obcym lub nawet wrogim świecie. (Obcość świata dobitnie wyraża ten atakujący pies - "ostatniego psy gryzą".) Znana jest mi też opinia, iż ta karta jest "demoniczna" i zdecydowanie złowróżbna, co wydaje mi się przesadą.
We wróżbach karta ta oznacza i zapowiada znalezienie się w takiej właśnie nieokreślonej, "zerowej" sytuacji.
W astrologii ta karta przypomina psychiczne położenie osoby po tym, kiedy planeta - Saturn lub Jowisz - przeszła przez oś horoskopu, zwłaszcza przez ascendent i descendent, i człowiek znajduje siebie w sytuacji nowej i nieokreślonej, w której jest niepewny, a jego dotychczasowe wieloletnie doświadczenia stały się mało użyteczne.
Pozytywną stroną sytuacji 0. Głupca są "fory żółtodzioba", czyli wigor i napęd początkującego, biorący się z braku negatywnych doświadczeń.
Pominę mniejszościowe warianty rysunku. Za jego kanon możemy uznać ten, gdzie w środku jest naga kobieta, przesłonięta tylko szarfą, która w obu dłoniach trzyma kije (różdżki, berła, pochodnie, gałązki z liśćmi itd.); niekiedy tańczy. Otoczona jest laurowym wieńcem w kształcie mandorli. W czterech rogach karty są "tetramorfy" czyli byk, lew, orzeł i anioł, odnoszące się do czterech ewangelistów lub czterech stałych znaków zodiaku - orzeł byłby znakiem Skorpiona, a anioł Wodnika. Dziwne jest tu pomieszanie ewidentnie pogańskiej postaci w centrum z chrześcijańskimi emblematami ewangelistów i także chrześcijańską mandorlą, w którym to otoku są zwykle przedstawiani Maryja lub (rzadziej) Jezus.
Tytuł karty - Świat - objaśnia jej sens. Karta ta ma przedstawiać całość świata, a więc "wszystko" - jako pewną kompletną, skończoną, domkniętą i dojrzałą Całością.
Takie też jest wróżebne znaczenie tej karty: oznacza ona, że dzieło (o które pytamy) zostanie ukończone, a fragment rzeczywistości (o który pytamy) podobnie jest kompletną całością, "nic mu nie brakuje".
Mistyczne interpretacje widzą w tej karcie obraz duszy świata, Anima Mundi, lub inaczej, boskiej obecności w świecie widzialnym.
Wyraźne jest przeciwieństwo i zarazem dopełnienie pomiędzy kartami XXI. Świat i 0. Głupiec: Świat oznacza kompletność i pełnię Wszystkiego, Głupiec niekompletność istoty samotnej i pozostającej na marginesie. Świat oznacza cel i koniec drogi, Głupiec początek tej drogi i uciążliwe, mizerne położenie na starcie.
Rysunek przedstawia koło loteryjne, które służyło (jak ruletka) do losowania fantów lub szczęśliwych numerów. Siedzą na nim małpy przebrane za ludzi, ta u szczytu koła ma pozory króla. Jedna małpa jedzie na kole w górę, druga zjeżdża w dół. Rysunek - co oczywiste - ilustruje ideę kaprysów losu, który niby wielka loteria jednych wynosi, innych upokarza i ani w jednym, ani w drugim przypadku nie ma w tym ani głębszej logiki ani osobistych zasług. "Los tak chciał..."
Jednocześnie obraz koła (podobnie jak na karcie XXI. Świat) sugeruje pewną pełnię przedstawianej tu rzeczywistości: że "wszystko" podlega owym kaprysom losu i na tym polega porządek świata. (Porównajmy to z nowoczesną matematyczną statystyką, gdzie też w wyniku losowych procesów ustala się pewnie regularny porządek.)
Anioł zwiastujący Sąd ostateczny dmie w trąbę, a z grobów powstają trzy nagie postaci. Obraz co do treści jest identyczny z fragmentem z lewej strony "Sądu ostatecznego" Hansa Memlinga. Dla sensu karty kluczowe znaczenie ma to, że z wielu momentów mitycznego wyobrażenia sądu ostatecznego twórcy Tarota wybrali właśnie ten: anioła wywołującego ludzi spod ziemi. Tak więc w istocie scena ta przedstawia zmartwychwstanie, i to będące udziałem nie boskiej postaci, ale zwykłych, cielesnych ludzi. A jeśli patrzeć tylko na to, co dosłownie narysowane, to mamy tu ludzi, którzy nadzy wychodzą z ziemi, oraz zstępującego z nieba ducha lub "energię", który ich budzi i woła za sobą.
Jest to więc jedna z tych kart, gdzie mamy "czynnik z góry" inicjujący pewne dzianie się na ziemi - podobnie skonstruowane są karty VI. Kochankowie (tam jest Amor), XVI. Wieża (piorun), XVII. Gwiazda, XVIII. Księżyc i XIX. Słonce.
Wyłanianie się nagich, więc "nowych" ludzi z ziemi przywołuje stare mity o pierwszych ludziach narodzonych z ziemi. Karta ta kojarzy się też z szamańską praktyką zakopywania się w ziemi i odnawianiu sił przez kontakt z Ziemią.
Ostatecznie dochodzimy do wniosku, że sensem karty jest odnowa, odrodzenie, powrót do nowego życia i nabranie nowych, odnowicielskich sił.
W schemacie, który proponuję, karty Głupiec i Świat przedstawiają dwa szczególne stany, a karty Koło Fortuny i Sąd Ostateczny - przejścia, drogi między tymi stanami:
XXI. Świat: stan pełni
0. Głupiec: stan oderwania
X. Koło Fortuny: droga od pełni do oderwania, więc negatywna ("stresowa")
XX. Sąd Ostateczny: droga od oderwania do pełni, więc pozytywna ("komfortowa").
Karta XXI. Świat przedstawia stan pełni, czyli pleromę, który to termin u gnostyków oznaczał macierz, matrycę świata, z której wszystko powstaje poprzez emanacje czyli kolejne uszczegółowienia i nabieranie odrębności i własnych cech. W pleromie jest wszystko, ale to "wszystko" nie ma swojego indywidualnego wyrazu.
Przeciwieństwo tego przedstawia karta 0.Głupiec, która wyobraża właśnie całkowitą szczegółowość, gdzie samotna jednostka jest "wrzucona" w obcy jej świat, z którym nie ma związku, jest całkowicie oderwana. To jest całkowite wygnanie z pleromy.
Droga od karty Świat (od pleromy) do Głupca (do stanu oderwania, wyobcowania, indywidualnej samotności itd.) jest procesem "stresowym" - i przedstawiona jest na karcie Koło Fortuny, gdzie pleroma jest przedstawiona jako "macierz bytu", przypadkowo i rozrzutnie rodząca indywidua i ich osobne życiowe przypadki. W tym upadku nie można dopatrzyć się sensu. (W fizyce odpowiadają temu procesy rozpraszania energii połączone ze wzrostem entropii.)
Karta Sad Ostateczny przedstawia drogę przeciwną: od wyobcowanego Głupca do jednoczącej i usensowniającej pleromy. W procesie tym ludzie łączą się (Głupiec był sam, natomiast w karcie Świat wstają z grobów - symbolu oddzielenia i wyobcowania - trzy postaci, tworząc do razu pewna społeczność), zaczynają "nowe życie", a prowadzi ich wysłannik "z góry", ów anioł trębacz, zarazem nadający sens ich nowemu bytowi.
Naturalny rozkład Tarota, miejsca 1-6
Kiedy uczyłem się Tarota, a w szczególności pracy z kartami, czyli rozkładania i czytania kart, natknąłem się na to, że proponowanych w literaturze rozkładów kart jest tak wiele. Przed początkującym tarocistą, którym wtedy byłem, pojawił się problem piętrowy: nie tylko jak mam zrozumieć rozkład kart, ale ponadto, zanim jeszcze cokolwiek od kart dostanę, muszę wybrać według którego z wielu rozkładów je układać i potem czytać. Do kłopotu z wielością znaczeń kart doszedł kłopot z wyborem jednego (i to najodpowiedniejszego) z mnóstwa stręczonych rozkładów.
Problem ten rozwiązałem tak, że zacząłem porównywać czytane w książkach schematy rozkładów, a z drugiej strony zadawałem sobie samemu pytanie, jakie to pytania pod adresem Kart stawiam odruchowo i jakby "z natury rzeczy", kiedy chcę coś z kart wyczytać. Jakie pytania przychodzą mi na myśl na widok pierwszej, drugiej itd., wyciągniętej karty. Szukałem przy tym w istniejących rozkładach, czy może zawierają on jakieś ślady podobnych prób, które odbył ktoś przede mną i utrwalił je w przekazywanym poglądzie, iż (wg niego) karta nr N z kolei ma znaczyć to i to.
PIERWSZA KARTA
Zacząłem od początku, czyli od pierwszej karty. Podejście poprawne, bo przecież istnieje uznany w tarotyce rozkład jednej karty czyli czytanie z jednej karty. Oczywiste jest, że kiedy stawiasz pytanie i wyciągasz jedną kartę, to spodziewasz się, że ta karta odpowie ci na całe twoje pytanie. Odpowie na to pytanie takie jakie ono jest. I koniec.
Ale przecież zawsze możesz wyciągnąć następną kartę i uznać ją za dalszy ciąg twojego dialogu z kartami. Ta karta nie może unieważniać karty nr 1 wybranej poprzednio, nie może unieważniać odpowiedzi, którą z niej już wyczytałeś. Musi więc odpowiadać na INNE pytanie, chociaż jakoś ściśle z poprzednim związane. To nowe pytanie i odpowiedź na nie nie są już samodzielne. Chcesz czy nie chcesz, pozostaną w cieniu lub w świetle pytania pierwszego i pierwszej wyciągniętej karty.
DRUGA KARTA
Co typowo przychodzi na myśl, kiedy już ta pierwsza karta przed tobą leży? - że czegoś nie rozumiesz. Zwykle jest tak, że twoje wątpliwości i obawy przez pierwsza kartę nie zostały do końca rozwiane. Chcesz mieć pewność. Ale na drodze do pewności stoją właśnie obawy. Czy w odpowiedzi pierwszej karty - a więc w sprawie, o którą pytasz, nie kryje się coś złego?
Uznałem, że to jest to! Że w dialogu z kartami po wyciągnięciu pierwszej karty powstaje niedosyt, który zwykle i typowo każe pytać: Co w zapytanej sprawie jest wyraźnie negatywnego? Co jest lub może być "nie tak"? Czego się mam strzec? Przed czym, o Karty!, chcecie mnie ostrzec? Czytając pierwszą kartę, w czym mogłem się mylić, co tendencyjnie przeinaczać?
I to jest właśnie to pytanie lub wiązka pytań, które przyjąłem za właściwe przy sięganiu po drugą kartę; i taki przyjąłem, że jest sens tej karty.
Z kartami możemy się umawiać wykonując tak zwaną konwencję mentalną, podobnie jak radiesteta ze swoim wahadłem, ale ta umowa nie może być całkiem umowna czyli wydumana - lepiej trzymać się naturalnych wskazówek umysłu, a może tylko logiki.
Tu uwaga: wynika z powyższego, że nie należy zadawać negatywnych pytań. Nie pytaj np. "Czy on mnie porzuci?" - tylko "Jaki będzie dalszy ciąg naszej znajomości?" Jeśli zadasz negatywne pytanie w tym momencie, to nie będziesz wiedzieć, co karty chcą ci powiedzieć.
TRZECIA KARTA
Kiedy leżą już przed tobą dwie pierwsze karty, "Główna" i "Negatywna" (albo: Ostrzegająca), o co typowo chcemy się zapytać? - Masz zasadnicze rozpoznanie sprawy i ostrzeżenie przed "wpadkami". Naturalne jest, że teraz chciałbyś przejść do czynu. Następne, trzecie pytanie brzmi więc: Co robić? Jak praktycznie rozwiązać ten problem? Pytający potrzebuje praktycznych wskazówek, wskazówek do działania. Oczywiście może w odpowiedzi wypaść karta XXI.Świat, która w tym miejscu będzie znaczyć: nie rób nic lub cokolwiek, bo cokolwiek uczynisz lub nie, to i tak będzie dobre, bo sytuacja jest doskonała (lub: dokonana). (Ale przeważnie wypada inna karta...)
Tutaj zauważamy (i ja kiedyś zauważyłem obmyślając te zasady), że nasze trzy karty, lub raczej miejsca dla kart - bo mówimy cały czas nie o konkretnych kartach Tarota, tylko o pozycjach rozkładu, wiec o miejscach na karty - zaczynają się układać w pewien regularny wzór. Pierwsza karta jest pozytywna, w tym sensie, że stoi sama dla siebie, nie potrzebując niczyjego wsparcia ani zasilania, nie jest od żadnej innej karty lub okoliczności zależna. Druga karta - przeciwnie, jest zależna od pierwszej, ponieważ wypunktowuje to, czego czytający nie mógł dostać do wiadomości w pierwszej karcie, i odpowiada na negatywne pytanie: co jest nie tak? Drugie miejsce rozkładu jest więc negatywne. Trzecie jest z powrotem pozytywne, bo w przejściu od myślenia do czynu, lub od rozpoznania do przygotowania czynu, z natury rzeczy zawiera się "pozytywna energia", tak jakby ktoś mówił: skończmy z deliberacjami, weźmy się do roboty! To jest pozytywna energia, którą w astrologii symbolizują Mars i Jowisz. Karcie nr 1 patronuje raczej Słońce, a drugiej?... Po części Księżyc, po części Saturn. Ale Saturn w całej okazałości wkroczy przy kolejnym miejscu. Spodziewamy się więc, że również przy następnych miejscach będzie się powtarzał ten rytm in-yang, dzień-noc, Słońce-Księżyc, lub, jeśli patrzeć nie na słowa w poprzednich parach tylko na kreski (dywizy) miedzy nimi, rytm wydech-wdech. Bo wydech to przejście od jang do in, a wdech od in do jang. Uprzedzam ciąg dalszy: przy pewnym miejscu ten rytm się załamie - ale zdaje się taka jest ogólna właściwość symbolicznych gam i oktaw, o której pisał już Gurdżijew.
CZWARTA KARTA
Trzeć trzeciego! Czwarta czarta! - polszczyzna, język wybitnie magiczny (być może to zostanie odkryte i docenione, kiedy już wyjdzie z użycia w globalizacji) trafnie podpowiada znaczenie czwartego miejsca w rozkładzie. To coś może nie aż diabelskie, ale w każdym razie strefa cienia. Czwarte miejsce jest miejscem cienia. Cień to coś nieoświetlone, czego nie widzisz, nie jesteś świadomy lub coś, czego uporczywie nie chcesz przyjąć do wiadomości. To także coś, co określa twoje postępowanie, myślenie i zachowanie się w danej (o którą pytasz) sytuacji, ale tak w ciebie wrośnięte, że wydaje się należeć do twojej natury. W karcie-miejscu nr cztery są więc twoje wdruki, nawyki, twój bagaż z przeszłości, twój dorobek - ale taki raczej o którym mówi się z ironią. To jest wpływ przeszłości, który determinuje, wiec zwykle ogranicza, twoje ruchy. Mówiąc jeszcze inaczej, to są twoje karmiczne złogi.
Piszę wszędzie "twoje", ale one mogą dotyczyć całej sytuacji, całego kontekstu, w którym rozgrywa się ta zaszłość o którą pytasz.
Tej karcie odpowiada w horoskopach Saturn.
Skąd bierze się to znaczenie, z czego ono wynika? Kiedy już wiesz (bo dowiedziałeś się od karty trzeciej), co powinieneś zrobić i jak przejść do czynu, włącza się twoja przekora pospołu z niezdecydowaniem i lenistwem, i pyta: A co będzie, kiedy nic nie zrobię? Odpowiedź logiki procesu jest taka: wtedy ster przejmą twoje nawyki. Jeśli nie zachowasz się świadomie, jeśli nie podejmiesz decyzji i wyboru, to zachowasz się nawykowo. (Również nicnierobienie należy do zachowań nawykowych!) Lub pozwolisz nawykowo i inercyjnie "iść sobie" rzeczom, na które nie będziesz mieć wpływu ani steru. Pójdziesz w dryf!
Inny rodzaj przekory podpowiada pytanie: "A co będzie, jeśli zrobię coś innego?" (niż mi Karty podpowiadacie). Wtedy też pójdziesz nie za samym dziejącym się procesem (który "widzą" Karty) tylko za swoim przekornym widzimisię, które zwykle nie jest ani mądre ani wytrwałe, więc i tak w końcu wezmą górę nawyki i automatyzmy. Dryf tak czy siak, i najwyżej nauczysz się czegoś o swoich "karmicznych złogach" lub mentalnych nałogach ze strefy cienia.
Na kartę nr cztery należy patrzeć mądrze i wtedy pokazuje ona to co pokazuje: ograniczenia przywleczone z przeszłości. Pokazuje typowość zachowań w podobnych sytuacjach. Pokazuje jaki rodzaj nie-oryginalności ci grozi. Miejsce nr cztery ma ciemno-szarą aurę.
PIĄTA KARTA
Jako reakcja na "dołujący realizm" karty czwartej pojawia się kontr-pytanie: OK! Dajemy już sobie spokój ze MNĄ, z moim ego, z tym, co się kłębi pod moją czaszką i zalega w moich mięśniach. Nie żyję sam - skoro tu (w sferze moich nawyków) jest jak jest, to może odsiecz, pomoc, wsparcie przyjdzie z zewnątrz? A skoro obracamy wzrok na świat zewnętrzny, to w ogóle warto czegoś o tym świecie się dowiedzieć.
Z taka intencją wykładasz kartę nr pięć. Mówi ona o Innych - czyli o twoich szeroko rozumianych partnerach, lub czasem o jednym partnerze, w tej sytuacji i procesie wydarzeń, o który pytasz. Tak jak karta nr 3 przypominała ascendent w horoskopie: "ja - co ja mam zrobić?" - tak karta nr 5 przypomina descendent i mówi o "ty", o innych osobach lub osobie dzielących z tobą pytaną sytuację.
Uwaga, tak samo jak przy descendencie: te osoby nie muszą być przyjazne. Astrologowie od dwóch i pół tysiąca lat powtarzają, że descendent to także adwersarze, przeciwnicy i wrogowie, czasem dodając: ci jawni.
Piąta karta mówi o tym, czego możesz się spodziewać po Innych - w pytanej sytuacji.
Szósta karta
Przy szóstej karcie masz prawo poczuć się trochę zmęczony lub nasycony wiadomościami. (Uwaga: nasycenie jest in! To coś, w sensie magicznym, negatywnego.) Dlatego z natury rzeczy potrzebujesz odpowiedzi na pytanie: do czego w końcu to wszystko zmierza? I to jest sens tej karty lub miejsca karty: ogólny kierunek dziejącego się procesu. Można też tę kartę odczytywać jako zapowiedź tego, co będzie się działo w bliskiej i już widocznej przyszłości. (Od dalekiej przyszłości będzie karta nr 13.) Lub jako podsumowanie tego, co już wcześniej karty powiedziały.
Przeważnie na tej karcie warto skończyć dialog z kartami, podziękować im i schować do pudełka. To co powiedziały i tak zwykle przekracza przepustowość umysłu wróżbity, a osoby wróżonej - jeszcze częściej.
O dalszych kartach napiszę w drugim odcinku.
Tabela kart dworskich
Zanim przejdę do szczegółowego omawiania kart dworskich (mam taki zamiar), przedstawiam je w skrócie i w najważniejszym zarysie w tabeli.
karta |
planety |
aktywność |
Rycerze to DZIAŁAJĄCY czyli LUDZIE CZYNU. Dlatego jadą na rumakach. Ich głównym patronem jest Mars |
||
Rycerz Monet |
Mars + Saturn |
zaprowadza porządek, rygor i trzyma innych za twarz |
Rycerz Pucharów |
Mars + Neptun |
wnika ludziom w ich "ciała emocjonalne", wzbudza miłość jednych, nienawiść drugich |
Rycerz Kijów |
Mars + Jowisz |
zmusza ludzi, by się ruszali, nie lenili, prowokuje ich |
Rycerz Mieczy |
Mars + Uran |
jest rewolucjonistą w sferze ducha, pojęć, światopoglądu |
|
||
Króle (Królowie) ci, na których TO SIĘ TRZYMA. Gwaranci tego, że cały układ się nie rozpada. Dlatego siedzą, spoczywają, trwają. Ich planetą jest Słońce |
||
Król Monet |
Słońce + Saturn |
jego obecność zapewnia dobra materialne |
Król Pucharów |
Słońce + Neptun |
ukochany przywódca, mający naturalny autorytet |
Król Kijów |
Słońce + Jowisz |
ten kto "trzyma" prawo, do kogo można się odwołać |
Król Mieczy |
Słońce + Uran |
ten, kto swoja osobą stwarza ludziom przestrzeń i gwarantuje wolność |
|
||
Królowe CIESZĄ się tym, co jest i co mają czyli KONSUMUJĄ rzeczywistość. Dlatego nie powinny siedzieć, tylko się bawić. (I nie męczyć się.) Planeta: Wenus |
||
Królowa Monet |
Wenus + Saturn |
cieszy się dobrami materialnymi, bogactwem |
Królowa Pucharów |
Wenus + Neptun |
cieszy się uczuciowym zaspokojeniem i seksem |
Królowa Kijów |
Wenus + Jowisz |
cieszy się tym, że skupia na sobie uwagę innych, że stoi w centrum. Jak gwiazda teatru (bardziej niż filmu) |
Królowa Mieczy |
Wenus + Uran |
cieszy się tym, że wszystko wie (o innych) |
|
||
Walety ("waleci"?) krzątają się, sprzątają, pomagają i pośredniczą. Istoty zdawkowe i przypadkowe. Dlatego powinni być przedstawieni w biegu. Planeta: Merkury, chociaż można też dopatrzeć się Księżyca |
||
Walet Monet |
Merkury + Saturn |
krząta się przy interesach; narzuca się z tym |
Walet Pucharów |
Merkury + Neptun |
opiekuje się w potrzebach uczuciowych i seksualnych |
Walet Kijów |
Merkury + Jowisz |
krząta się tam, gdzie trzeba szybko dotrzeć do celu lub wygrać |
Walet Mieczy |
Merkury + Uran |
działa jak trikster: przedrzeźnia, odwraca sens |
Najpierw zalecam przeczytać jako wstęp wcześniejsze wykłady:
Rycerze, jak i pozostałe karty dworskie, przedstawiają osoby (działające w ramach wróżonego zagadnienia) lub grupy ludzi, instytucje lub organizacje, które działają jak (jedna) osoba - jako "osoba prawna" chciałoby się powiedzieć.
Rycerze przedstawiają ludzi czynu - czyli tych, którzy są aktywni, coś robią w swoim imieniu, inicjują, przewodzą, czynnie powodują zmiany. Rycerze czynią ruch i wprowadzają w ruch innych. Są silnym czynnikiem aktywnym.
W kole zodiaku Rycerze odpowiadają punktom pięciokrotnym, które leżą w 18 stopniach znaków kardynalnych i są w kwintylu do następnego punktu kardynalnego.
Na tej zasadzie:
Rycerz Kijów (żywioł ognia) leży w 18° Koziorożca w kwintylu do 0° Barana - źródła żywiołu ognia
Rycerz Pucharów (żywioł wody) leży w 18° Barana w kwintylu do 0° Raka - źródła żywiołu wody
Rycerz Mieczy (żywioł powietrza) leży w 18° raka w kwintylu do 0° Wagi - źródła żywiołu powietrza
Rycerz Monet (żywioł ziemi) leży w 18° Wagi w kwintylu do 0° Koziorożca - źródła żywiołu ziemi.
Lata obserwacji przekonują mnie, że bez obaw można utożsamić te punkty zodiaku z tymi kartami.
W fali tarota Rycerz jest trzecią kartą z kolei i następuje po Trójce, a przed Szóstką. W czym jest głęboki sens, ponieważ Trójka (taki jest ogólny sens Trójek) przedstawia sam początek, zapowiedź i otwarcie pewnego procesu, jego pierwsze poruszenia. Na to przychodzi Rycerz, który oznacza spersonifikowaną czyli skupioną i objawioną w pewnym człowieku siłę i wolę działania. Kolejna karta w szeregu mówi o tym, co ta siła skupiona w jednostce mogłaby dokonać, gdyby natrafiła na idealne warunki, tj. gdyby jej nic nie przeszkadzało. Odpowiedzią jest właśnie szóstka, która ma charakter też (jak Rycerz) wybitnie indywidualny, a przy tym lekko szalony. (Ale nie ma takiej siły działania, takiej skuteczności, jest mgliście rozmarzona lub uteoretyzowana. Lecz przecież znaczenia kart nie układają się "liniowo". Gdyby były liniowe, wystarczyłby jeden Rycerz, a może nawet sam As.)
Istnieje tradycja rysowania Rycerzy na koniach - tak jest w tarotach marsylskich (nie wiem czy we wszystkich), podobnie u Waite'a. Również u Crowleya Rycerze siedzą na koniach. Crowley jednak wykroczył poza kanon przez to, że królów nazwał "książętami" (Prince), czym właściwie wykreował nową grupę kart, której nie można z królami utożsamić. Crowleyowscy Książęta jadą na rydwanach ciągnionych przez Bestie: Lwa, Byka, Orła i ludzi-karłów, co aluzją do Wizji Ezechiela. Wzorując się na pomyśle Crowleya, Suliga i Opaliński w swojej talii posadzili na rydwanach ciągnionych przez bestie właśnie Rycerzy.
Zodiakalnym odpowiednikiem Rycerza Kijów jest 18° Koziorożca. Przez to karta ta ma zabarwienie żywiołu ziemi, przez co często w rozkładach odnosi się do spraw konkretnych i materialnych, w sensie zarówno finansowym, jak i "narzędziowym".
Oznacza ludzi, którzy działają jako przywódcy i inicjatorzy, w sposób bardzo konkretny i dosłowny: sami są wulkanicznie aktywni, innych zaś "biorą za głowę" i sprawiają, że tamci idą za nimi pod ich przewodem.
Ponieważ tarotowy ogień-kije ma sens osobistej "iskry" która innych przyciąga, ogrzewa i oświetla, osoba którą w rozkładzie symbolizuje Rycerz Kijów ma dar przyciągania innych za sprawą tego czysto osobistego autorytetu i zagrzewania ich do czynu.
Jednocześnie łatwo wyobrazić sobie wszelkie negatywne strony Rycerza Kijów - bo jest to ktoś, kto gładko od inspiracji i budzenia entuzjazmu przechodzi do przemocy, a od twórczego działania do niszczenia.
Karta ta ma ścisły związek z Marsem - być może jest najbardziej "marsową" z kart.
Rycerz Kijów narysowany przez Inqubusa jedzie na lwie, jako broń dzierży pochodnię, włosy ma ogniście rude i w dzikim nieładzie, sam jest półnagi, okryty kawałkiem skóry niby człowiek pierwotny: to wskazuje na związki tej postaci z pierwotnością, dzikością i biologicznymi pierwotnymi instynktami.
W zodiaku odpowiada mu 18° Barana - punkt który zwykle, jeśli jest silnie obsadzony w czyimś horoskopie, wyraża się jako pewna przesada w relacjach płci, w stosunkach męsko-damskich. Puchary odpowiadają żywiołowi Wody, więc emocjom, ale miejsce tamtego punktu w Baranie każe widzieć w tej karcie zabarwienie żywiołem Ognia. Ów ogień wyraża się przez żywiołowość uczuć, jakie przepływają przez wskazaną osobę.
Karta ta oznacza ludzi, którzy działają w "kanale" emocji, tzn. działają na ludzi przez emocje i rozbudzają w ludziach namiętności. Jakie namiętności? Po pierwsze, erotyczne: rozkochują ich w sobie - mają taki dar. (Sięgając do omszałej klasyki literackiej, Rycerzem Pucharów była Anusia Borzobohata z Trylogii Sienkiewicza.) Dalej: rozbudzają nadzieje! I to jest chyba główny ich sposób. Zapalają (ogień! Baran!) wiarę, zaufanie, przekonanie: że coś się uda, że coś jest warte starań, itd. Każą widzieć w sobie przewodników, za którym warto iść. Negatywem Rycerza Pucharów jest Szczurołap z Hameln (Der Rattenfänger von Hameln), postać z baśni spisanej przez Grimmów. Archetyp ten odżywa na nowo w osobach guru wiodących rzesze ślepo w nich wierzących zwolenników.
Rycerz Pucharów Inqubusa jest bardzo "klasyczny": jedzie na białym koniu, dzierży złoty puchar i odzian w strój muszkietera. (Jak Kettling z Trylogii.)
W zodiaku 18° Raka - punkt "rewolucjonistów ducha" - czyli takich, którzy głoszą nowe i radykalne idee, ale niekoniecznie realnie działają. Domieszka Raka, więc Wody, wskazuje, iż w jego działalności konieczny jest element wiary, czyli budzenia emocji związanych z oczekiwaniami.
Karta ta oznacza twórców i głosicieli nowych i poruszających poglądów. Wspomniana domieszka żywiołu wody oznacza iż jego idee nie są abstrakcyjne; raczej jako Rycerz Mieczy nie objawi się w rozkładzie matematyk ani programista, bo ich idee nigdy nie będą nacechowane nadzieją ani wiarą! Ale w polityce, w działalności społecznej, w organizacji przedsięwzięć, w światopoglądzie takim lub innym - tu tak, Rycerze Mieczy są na swoim polu.
Rycerza Mieczy poznajemy - w świecie - po tym, że wokół niego tworzy się "prąd idei". W świetle jego słów, pojęć, wizji czy planów, świat inaczej wygląda! Coś nowego może się wydarzyć: słowa Rycerza Mieczy czynią to, w umysłach słuchaczy, możliwym.
W negatywnym sensie Rycerz Mieczy jest twórcą iluzji, jest łudzicielem. (Jak wśród Szatanów Lucyfer.)
Rycerz Mieczy Inqubusa leci na orle (powietrze), dzierżąc wzniesiony miecz, z rozwianym włosem i w rozpiętej koszuli niby romantyczny poeta-rewolucjonista w stylu Sándora Petőfiego.
W zodiaku punkt pięciokrotny 18° Wagi - punkt silnie związany z porządkiem, rygorem i budowaniem, i trzymaniem rzeczy trwałych i zakorzenionych w przeszłości. Domieszka Wagi czyli Powietrza w tym ziemnym symbolu wskazuje, że jego działalność opiera się na mocnym fundamencie idei: Rycerz Monet jest z ducha zaprzysięgłym konserwatystą.
Karta ta oznacza ludzi, którzy zaprowadzają rygor i porządek, a jeszcze bardziej tych, którzy tego porządku czynnie strzegą. Ponieważ Monety mają związek nie tylko z tym, co saturnowo trwałe, sztywne i strukturalne, ale także z pieniędzmi, to w tym finansowym sensie Rycerz monet oznacza tych, którzy działają przy pomocy pieniędzy, więc finansistów i inwestorów, a często w palnie codziennym tych, na których pieniądze liczymy - którzy mogą nam pieniądze dać lub pożyczyć, a przez stają się dla nas tymi, którzy wiele w naszym życiu mogą zdziałać lub zmienić. Zwykle zarazem zaprowadzają rygory, np. konieczność oddania kredytu.
Rolą Rycerza Monet może być też strzeżenie zgromadzonych bogactw, dóbr - niekoniecznie złota, monet i precjozów, ale także bogactw w postaci dzieł sztuki i dorobku kultury. Rycerz Monet może przybrać postać odpowiedniego urzędnika lub fundatora.
Najczęściej, w rozkładach, jest jednak kimś, kto "trzyma" dostęp do pieniędzy.
W negatywnym sensie jest tym, kto pilnuje "murów niewoli" - niewoli określonego trybu życia.
Rycerz Monet narysowany przez Inqubusa jest wzorowany na karcie Crowleya: za rumaka ma jelenia (u Crowleya miał tylko jelenie rogi na hełmie), odzian w pełną zbroję i jak tam, za oręż ma cep. Jeleń i cep odsyłają do ziemi w jej płodnym i darzącym bogactwem aspekcie.
Wnioski
z wyroczni o awarii rysowania
Najpierw wydarzenia: tydzień temu (piszę to w czwartek 5 listopada 2009) od pewnego momentu zaczęły być źle rysowane kosmogramy z kursowego programu. To stało się w poprzedni czwartek. Wiadomość o tym dotarła do mnie dopiero w sobotę rano. Wtedy około trzech godzin zajęło mi zbadanie zjawiska i stwierdzenie, że przyczyna tej usterki jest gdzieś poza moim zasięgiem i zapewne dotyczy działania serwera. Dyżurny z firmy IDEO, która utrzymuje serwer z którego nadawana jest AstroAkademia, stwierdził kiedy do niego zadzwoniłem, że będą mogli zbadać sprawę dopiero w poniedziałek po weekendzie. W poniedziałek nie dostałem z IDEO wiadomości. Zadzwoniłem do nich we wtorek i dowiedziałem się, że nie dostali ode mnie maila, który wysłałem w sobotę. (Nie wiem, czy faktycznie nie dostali ode mnie tamtego maila - nieważne.) Obiecali sprawdzić i poprawić. Jeszcze tego samego dnia, we wtorek, kosmogramy zaczęły być rysowane poprawnie. Z Ideo dopiero w czwartek (dzisiaj) dostałem wiadomość, że zainstalowali nowszą wersję odpowiedniego oprogramowania i pytają, czy usterka znikła. Oczywiście odpowiedziałem, że znikła i dziękuję.
Jak widać, historia jest banalna: pojawiła się usterka w działaniu "infosfery" i po paru dniach, z opóźnieniem z powodu Wszystkich Świętych, została usunięta.
W czasie kiedy usterka była i nie wiadomo było, co będzie dalej (dokładna data: poniedziałek 02-11-2009, 19:51), jedna z uczestniczek (Bereginia) zaproponowała, żeby o to zapytać karty, a druga (Bindi) rozłożyła karty. Rozkład był następujący:
1) 2 Kijów
2) 8 Kijów
3) 9 Kijów
4) 10 Kijów
5) I. Magik
6) 0. Głupiec
Z tego rozkładu i banalnej fabuły, która mu towarzyszyła, wyciągnąć można kilka ciekawych wniosków i przypomnieć przy tej okazji parę ważnych zasad, które dobrze sprawdzają się na tym rozkładzie.
Zasada 1: Jak najwięcej informacji należy wyciągnąć z pierwszej karty rozkładu.
Pierwsza karta jest jakby lokomotywą całego rozkładu, a wszystkie następne karty tylko komentarzami do niej. Warto przyjmować założenie, że wręcz cała informacja nt. pytanego problemu, czy jej rdzeń, jest zapisana w pierwszej karcie.
Dwójka Kijów, jako Dwójka mówi o łączeniu się, a jako Kijów - o przyłączaniu się na mocy atrakcyjności człowieka, a czasem sprawy, która przyciąga innych zainteresowanych. Widać, że jest to dość zdawkowe orzeczenie, które "po ludzku" można byłoby wyrazić tak: "oto jest sensacja, wokół której zbiegamy się; towarzyszy temu ekscytacja, coś się wreszcie dzieje; ale i jest nerwowo, rozgrzewają się emocje".
Zasada 2: Jeśli wróżba zaczyna się od małych arkanów (zwłaszcza, jeśli są one na pozycjach 1, 2, 3), można uznać, że sprawa nie jest duża.
Gdyby była "duża", ważna, Karty użyłyby kart o wyżej randze. I faktycznie, sprawa była banalna.
Zasada 3: Podobne karty zastępują się wzajemnie.
Musi tak się dziać, ponieważ nie można dwa razy wyłożyć tej samej karty, i jeśli taka jest potrzebna, zamiast niej pojawia się w odpowiednim miejscu karta do niej podobna, czyli taka, która może ją zastąpić na zasadzie tej samej serii. Przede wszystkim zastępują się karty małe arkana z tego samego koloru. W naszym rozkładzie taka role możemy przypisać Kijom. W myśl tej zasady wszystkie cztery początkowe karty są przede wszystkim Kijami, czyli symbolami żywiołu Ognia. Należałoby więc odczytać, że cztery pierwsze pozycje, czyli "ocena całości wydarzenia", "przeciwieństwa i przeszkody", "zalecany sposób działania" i "wdrukowane obciążenia" - ma wspólny charakter - właśnie taki, jaki zapisywany jest Kijami i żywiołem Ognia. Czyli: nerwowo, sensacja, poruszenie, niecierpliwość (8 Kij.), poczucie że ma się rację (9 Kij.) która jest zagrożona; wreszcie tyrania (10 Kij.)
Przypomnę, że ta 10 Kijów na czwartym miejscu skłoniła mnie do przejrzenia własnych podobnych przypadków i uświadomiła mi, że to jest mój powtarzający się problem: że podejrzewam wykonawców moich planów o niechętnie zaniechiwanie wykonywania tego, do czego się zobowiązywali, przez co natychmiast i łatwo ustawiają się na pozycji nie do ruszenia - stają się wręcz moimi tyranami, na których nie znajduję sposobu. W ciągu minionego roku zaliczyłem takich trzech lub czterech. I oczywiście obawiałem się (i dałem temu wyraz - napisałem o tym na forum), że w mini-skali taka historia może tutaj się powtórzyć. Na szczęście nie!
Zasada 4: Niektóre rozkłady mają swoich władców.
Władcą rozkładu jest silna karta na dalszym, nie pierwszym miejscu. (Pojęcie władcy zostało wzięte nie z astrologii, bo tam znaczy coś całkiem niepodobnego - ale z Yijingu, gdzie którąś linię - yin bądź yang - na pewnej pozycji ("poziomie") heksagramu uważa się za "władcę heksagramu".) Więc jeśli rozkład zaczyna się od blotek, wtedy należy szukać ewentualnego władcy rozkładu.
W naszym rozkładzie o bycie władcą podejrzane są dwie karty: Magik na 5 miejscu i Głupiec na 6 miejscu. Silniejsza z nich jest władcą rozkładu. Która? Dość oczywistym jest, że aktywny i pewny siebie Magik przebija biernego i niezdecydowanego (uosabiającego przecież bierność i niezdecydowanie!) Głupca. Czyli władcą rozkładu jest I. Magik na miejscu piątym.
Co znakomicie zostało zrealizowane, ponieważ pracownicy z obsługi serwera podeszli do problemu na sposób właśnie I. Magika: zastosowali sztuczkę. Także jest charakterystyczne dla "osobowości" tej karty, Magika, że poszli do przodu, jak Uran, a nie zachowali się jak Saturn. Mianowicie zainstalowali na serwerze nowszą wersję biblioteki graficznej. (Biblioteki funkcji graficznych języka PHP.) Niczego nie "naprawiali" ani (jak przypuszczam) nie dociekali przyczyny awarii - po prostu zastąpili dotychczasową wersję nowszą, z nadzieją - słuszną, jak się okazało! - że nowsza zadziała poprawnie. Postąpili tak, jakby ktoś, komu skrzypi wycieraczka przy szybie w samochodzie, kupił nowy samochód. Akurat w informatyce jest to dużo możliwsze, prostsze i tańsze niż w "motoryzatyce". To była właśnie ta sztuczka, trick, Magika-trickstera Uranika.
Zasada 5: "Władczość" karty udziela się miejscu rozkładu.
W naszym przypadku władcą rozkładu była pozycja piąta, pozycja "Innego". Co znakomicie zgadza się z faktem, że nasza rola (w tym moja) była bierna, przyglądaliśmy się tylko - a całe załatwienie sprawy rozegrało się u "nich", czyli w firmie Ideo.
"Sub-władcą" tego rozkładu była druga karta z Wielkich Arkanów, czyli Głupiec i jego miejsce szóste, miejsce dalszego ciągu. Tak jak to wynika ze znaczenia karty Głupiec na szóstym, znaleźliśmy się w punkcie początkowym: kosmogramy rysują się normalnie i wraca stary problem: co za ich pomocą powinniśmy zobaczyć, do czego te ładne rysunki zastosować.
Dodam jeszcze jedną, ale już słabą zasadę, więc raczej "zasadkę":
Jeśli rozkładasz więcej niż 6 kart, czyli zapewne 13, to na karty powyżej szóstej, czyli z ogona rozkładu, warto patrzeć tylko pod kątem, czy któraś z nich nie okaże się władcą rozkładu. Np. jakaś silna karta na miejscu 8 podbudowuje znaczenie tego miejsca i każe na cały rozkład patrzeć jak na zdominowany przez sens ósmego miejsca, czyli: "wszystko co ważne, nie zmieni się". (Podobnie jak w naszym rozkładzie cały rozkład przybierał sens pozycji piątej: "wszystko co ważne, zrobią "oni".)
Nie wiadomo, jaka ma być liczba mnoga dla tych kart po polsku: czy powinno się mówić "królowie", jak przy królach-osobach, czy "króle" - jak przy królach w zwykłej talii giernej. Ja teraz też nie zdecyduję, która forma jest poprawna.
Cztery figury kart dworskich mają swoje wyraźne role, do czegoś wyraźnego "służą":
Rycerz: działa - inicjuje, robi coś, pociąga za sobą innych, zmienia, wydaje rozkazy. Jest człowiekiem czynu.
Król: panuje - czyli trzyma granice i jest gwarantem określonego porządku na pewnym obszarze.
Królowa: afirmuje - czyli korzysta, cieszy się z..., używa, konsumuje; jest tym kimś, dla kogo to się wszystko dzieje.
Walet: pomaga - jest na usługi, także sprząta, porządkuje i przy okazji robi jakieś swoje interesy. Czyni, ale nie rzeczy główne, tylko jakieś poboczne.
Funkcję Króla należy dobrze odróżnić od funkcji Rycerza. Rycerz to ktoś, kto działa, natomiast z osobą i aktywnością Króla spotkamy się wtedy, kiedy przekroczymy pewne granice. Król tych granic pilnuje, a zarazem (i przez to) od niego zależy utrzymanie określonego porządku wewnątrz tych granic.
W zodiaku odpowiednikami Króli (-ów) są punkty pięciokrotne w 6° znaków stałych. Sąsiadują one z 0° znaków stałych (gdzie przebywają Czwórki) i 8°34' znaku stałego, gdzie są Dziewiątki. Zauważmy, że wszystkie te trzy karty (czy raczej typy kart, bo każda ma 4 realizacje w odpowiednich kolorach-żywiołach) głoszą sobą stałość, równowagę, dojrzałość, osiągnięcie pewnego wysokiego etapu rozwojowego, czyli "bycie tym czym się jest". (Całkiem tak, jak zadeklarował się JHWH Mojżeszowi!) Przypomnę, że Czwórki symbolizują Stałości (różne aspekty stałości), a Dziewiątki - Cnoty.
W zodiaku odpowiednikiem tej karty, czyli jakby zodiakalnym miejscem tej karty, jest 6° Skorpiona. W rozkładach Król Kijów oznacza osobę, która przywoła "nas" (tzn. osobę wróżoną) do porządku, kiedy przekroczymy granice prawa. W praktyce często osoba taka jest "oberszefem", czyli kimś, kto kiedyś zarządził zasady, których w pewnym miejscu - np. w firmie czy instytucji - wszyscy mają się trzymać. Taki "oberszef" zwykle nic szczególnego nie robi, nie masz z nim do czynienia - ale zostaniesz skonfrontowany z nim lub z jego wolą, kiedy przekroczysz lub będziesz chcieć przekroczyć granicę tego, co przyjęte. Właśnie dlatego karta Król Kijów w rozkładzie zwykle też znaczy, że ktoś ma ochotę na przekroczenie granic (przekroczenie prawa, zasad, ustaleń), przed czym Król Kijów go zaraz powstrzyma. Albo wróżony będzie musiał w jakiś sposób walczyć z Królem Kijów, przy czym taka walka jest skazana na przegraną. Dlaczego? - z definicji. Taka jest właściwość Króla Kijów.
Karta ta też oznacza, że gdzieś w tle (sprawy, o którą pytasz Karty) jest jakaś władza, która pilnuje istniejącego porządku.
Pomaga w zrozumieniu tej karty taki "wzgląd na starszeństwo": możesz sobie wyobrazić, że Król Kijów był kiedyś Rycerzem Kijów, który działając po swojemu wywalczył sobie pewien obszar, który uczynił swoim królestwem i teraz nim włada jako Król Kijów. Walczyć już więc nie musi - ale stanowczo nie należy zadzierać z jego wolą.
W tarotowo-tarokowej tradycji Króle (przeważnie) siedzą na tronach. Talia Crowleya w przypadku królów nieszczególnie pomaga, ponieważ Crowley odpowiedniki Królów nazwał Książętami (Princes) i umieścił ich na rydwanach ciągnionych przez bestie. Jest to zbyt dalekie odejście od kanonu, żeby na nim się wzorować.
Ważne dla sensu tej karty (i odpowiedniego punktu w zodiaku) jest to, że jej/jego tłem jest znak Skorpiona i żywioł Wody. Skorpion mówi: żadnej dyskusji. Ma być tak, jak ma być. A dlaczego? - bo ja tak czuję, a moje czucie jest nieomylne. To nieomylne czucie to właśnie cnota żywiołu Wody. W postaci osobnego punktu (lub karty) występuje ona jako 8°34' znaku Byka lub Dziewiątka Pucharów. Łączy ono (to czucie) "czującego" (czyli Króla Kijów) ze "wszystkimi, co są z nim", i przez to w pewnym wyższym sensie on reprezentuje ich, a więc pewną nadrzędną całość, ogół. Dlatego Król Kijów nie jest tyranem. Tyranem jest dopiero Dziesiątka Kijów.
W talii Inquba to, że z Królem Kijów nie można walczyć, gdyż jest niedostępny dla naszej agresji, zostało zaznaczone przez to, że między widzem a nim jest płonące ognisko. Jego czucie i zakorzenienie w "wszystkim, co jest z nim" zostało zaznaczone przez dębowy wieniec na jego głowie i to, że jako na tronie, siedzi na rozwidlonym drzewie. Jego półnagość jest wspólnym znakiem wszystkich figur Kijów i oznacza, że wszystko co czynią, jest bardzo osobiste.
Każdy Król wyznacza pewien obszar, pewną przestrzeń, i każdy czyni to na swój sposób zależnie od żywiołu, który reprezentuje. Podczas gdy Król Kijów uczynił to przez swoja wolę, która stała się prawem, Król Pucharów stworzył swoją przestrzeń przez miłość: przez to, że pewną zbiorowość ludzi (lub innych istot) pokochał - i ze wzajemnością, bo tamci odpłacili mu się uwielbieniem dlań. O pewnych osobach publicznych mówi się: "ukochany przywódca"; określenie to zironizowało się, ponieważ tak kazali się nazywać azjatyccy tyrani jak Mao Zedong lub Kim Ir Sen (albo tak tłumaczono ich tytuły na polski). Ale jeśli zapomnieć o ironii w tych słowach, to takich ukochanych przywódców da się znaleźć; kimś takim był choćby Jan Paweł II, innym Mohendas "Mahatma" Gandhi albo Dalajlama. Oczywiście nie wszyscy wierzą w ich "ukochaność", dowodem zamachy na ich życie. Ale chodzi tu o rodzaj stosunków łączących ich ze społecznością.
Czy pewna osoba jest Królem Pucharów czy może Kijów, poznajesz po emocjonalnej reakcji przy przekraczaniu ich granic: przed Królami Kijów czujesz słuszny lęk i obawiasz się ich gniewu, a przed Królami Pucharów (gdy przekraczasz granice, które oni wyznaczyli) czujesz się winny, masz poczucie winy i cierpisz wstyd - że taki jesteś niewdzięczny.
W zodiaku Królowi Pucharów opowiada 6° Wodnika. Punkt ten leży więc na tle Wodnika, czyli żywiołu powietrza, co odnosi się do tego, że istotną mocą Króla Pucharów są duchowe dokonania, duchowa samorealizacja. I faktycznie, w przypadkach realnych postaci ci "ukochani królowie" byli przede wszystkim ludźmi ducha.
W talii Inquba Król Pucharów siedzi u podstawy wielkiego pucharu, a jego swobodna poza świadczy o jego przystępności i łączności z ludźmi.
Miecze w tarocie nie są narzędziem fizycznej agresji, ale pracy umysłu, który tnie dostępny mu świat na pojęcia i kategorie. Granica królestwa Króla Mieczy polega na tym, że wewnątrz jest to, co znane, poznane i zrozumiałe, więc jakby oswojone, na zewnątrz zaś jest nieznane i niepojęty chaos. Kiedy próbujesz przekroczyć granice pilnowane przez króla Mieczy, tracisz rozeznanie, orientację. Emocją jest tu pomieszanie. Król Mieczy jest więc także i w istocie Przewodnikiem: jest tym, który pokazuje, dokąd można pójść świadomie, i który kiedyś pewien obszar poznał, uczynił znanym i teraz ty tam poruszasz się jego ścieżkami i patrzysz na tę przestrzeń jego oczami. Król Mieczy jest więc też Odkrywcą. Ze wszystkich Królów postać ta jest najmniej "uwiazująca" i najmniej ingeruje w życie i wnętrze tych, którzy są w jego zasięgu. (Nie kryję, że jest to Król najbliższy mi osobiście i mam na to pewne podkładki w horoskopie.)
Zodiakalnym miejscem Króla Mieczy jest 6° Byka. Znów pytanie, dlaczego tłem dla tej dość abstrakcyjnej postaci jest tak konkretny żywioł Ziemi? - Ponieważ oddaje to tę właściwość, że Król Mieczy, czyli przewodnik, wie jak się rzeczy mają - ma kontakt z tym, co realne. Przewodnik, by nim być, musiał najpierw sam na własnej skórze dotknąć wszystkich ścieżek, którymi prowadzi i musiał wydobyć na jaw ukryte tam tajemnice. Cnota ta jako taka ma swoje zodiakalne miejsce w punkcie, który leży prawie w opozycji: w 8°34' Skorpiona - i nazywa się Odkrytość.
W talii Inquba góry w dalekim planie symbolizują Nieznane, a kryształ kwarcu służący mu za tron oznacza jednocześnie kontakt z "realem", jak i wiedzę o tym, co rzeczy mają w środku: bo kryształ odkrywa/nie-ukrywa tego, co ma wewnątrz. Król Mieczy patrzy w bok nie dlatego, że wątpi i nie jest pewien (inaczej niż 0.Głupiec, który dlatego przekręca głowę) - ale właśnie po to, żeby nie wiązać wzrokiem patrzącego czyli obywatela jego królestwa.
Granicę, którą trzyma Król Monet poznasz po tym, że gdy ją przekraczasz, stajesz się biedny. Biedny, czyli nie tylko literalnie pozbawiony pieniędzy lub pozostawiony z ich niedostatkiem, ale tracisz moc działania, moc wykonania, moc sprawczą. Tym, co w Monetach jest wysokie, jest tworzenie - poza królestwem Króla Monet niewiele zaś stworzysz, braknie ci mocy do uczynienia czegoś w materii. Emocją, która tknie cię, kiedy będziesz usiłować przekroczyć granicę, jest poczucie bezsilności, bezradności i niemocy. Przeciwnie, zasilaniem, które idzie od Króla Monet, jest moc czynienia rzeczy konkretnych, moc wykonania.
Króla Monet reprezentują "na ziemi" (czyli w realu) ludzie, którzy mają pewną szczególną właściwość. Kiedy zaakceptują jakiś twój plan, ty z wiarą za ten plan się weźmiesz, ponieważ będziesz czuł-wiedział, że ten plan "rokuje". Główną więc walutą, która rozdają (lub której użyczają) Królowie Monet jest owa "rokowalność". Bo bieda polega głównie na niewierze w sens własnych planów i własnej pracy. Królowie Monet są dostawcami tego sensu.
W zodiaku figurze tej odpowiada punkt 6° Lwa. Tłem jest więc żywioł Ognia - co zgadza się z tym, że istotną siłą Króla Monet, jego cnotą, jest wewnętrzne przekonanie co do racji własnych posunięć, które jest tak silne, że może być udzielane, rozdawane innym - inni zarażają się nim od Króla Monet. Być może większość wielkich biznesmenów miała lub ma tę cnotę. (Jako punkt zodiaku cnota ta mieści się w 8°34' Wodnika.)
W talii Inquba Król Monet siedzi na tronie uczynionym z głowy złotego byka ("złotego cielca") i zza jego pleców widać rogi i ucho zwierzęcia. Ciemne włosy i broda sygnalizują wiek dojrzały, ale nie starczy - czyli lata w życiu człowieka, kiedy ma się największą moc praktycznego działania. Jego osobiste zaangażowanie przejawiające się przez wiarę w sens tego, co się czyni, uwidocznione zostało jako ciemnoczerwona szata - w kolorze ognia, który odsyła do wspomnianego znaku Lwa.
Na stronie o talii Visconti-Sforza (w witrynie Tarot History) są ciekawe dane n.t. karty nr X. Wśród kilku zachowanych kart tej jednej z najstarszych talii tarota - wtedy jeszcze zwanego Il Trionfi - jest atutowa karta Koło Fortuny. Rysunek tej karty został zapożyczony do tarota z ówczesnych filozoficznych alegorii. Jako przykład - dobry i wierny - takiej alegorii, została na tamtej stronie pokazana rycina wzięta z późniejszego o kilkadziesiąt lat dzieła niemieckiego uczonego mnicha Gregora Reischa, pt. Margarita Philosophica ("Perła filozoficzna", 1508). Oto ta rycina:
Kobieta w środku na tle koła, symbolizująca Fortunę, ma gołą głowę i rozpuszczone włosy (co zapewne wówczas coś znaczyło...) i przesadnie sutą, fałdzistą suknię (której znaczenie też dla nas jest niejasne), w prawej wyciągniętej ręce trzyma lub podaje (postaci po jej prawej ręce) puchar, w lewej zaś podobnie wyciągniętej ręce trzyma podobny puchar odwrócony dnem do góry, z którego zawartość wylewa się w dół. Niewiasta ta widoczna jest na tle osi koła, które ma cztery szprychy, ustawione symetrycznie: dół-góra, lewa-prawa. W miejscu styku osi z kołem, na kole znajdują się cztery postacie:
- Na dole, mężczyzna w "renesansowej" czapce lub w turbanie, prócz tego nagi, trzyma się obręczy koła rękami i nogami w pozycji leniwca na gałęzi. Jego ciało jest nierówne, jakby poranione lub owrzodziałe. Napis pod nim: Axi rotor - "Na osi (wokół koła) jestem obracany".
- Po prawej (ręce Fortuny) mężczyzna w podobnym jak tamten nakryciu głowy i ubrany, trzyma się koła, jakby piął się po nim w górę lub był jego ruchem wznoszony. Napis obok: Ad alta vehor - "Ku górze jestem wieziony".
- W górze jest postać, która może wydać się kobietą, lecz raczej jest młodym mężczyzną z długimi ("na Kopernika") włosami i w skąpym stroju. Postać ta wznosi prawa i opuszcza lewą rękę i ugina nogi w kolanach. Tarocistom postać ta od razu przypomina tańczącą istotę w środku karty "Świat". Napis nad nią: Glorior ob elatus - "Chwalę się być (w górę) wyniesionym".
- Po lewej (Fortuny) ręce jest mężczyzna podobny do tego z prawej, ale bez czapki i z potarganymi włosami i brodą, głową w dół trzymający się obręczy koła, jakby razem z jego ruchem zjeżdżał w dół lub się zsuwał. Napis: Descendo mortificatus - "Schodzę w dół ze wstydem".
Środkowa "bogini" - Fortuna - jest przedstawiona jako rozdzielczyni łask, kiedy prawą ręką podaje pełny (jak domyślamy się) puchar z napojem łaski, lewą ręka zaś podobny puchar demonstracyjnie rozlewa.
Cztery postaci na obwodzie symbolizują cztery fazy przemiany: tryumf w górze, bolesne poniżenie w dole, wznoszenie się (łac. ascendens) i rozwój po prawej, upadek (łac. descendens) po lewej.
Zauważmy, że obraz Koła Fortuny z księgi Reischa, tak samo jak ten z talii Viscontich-Sforzów i jeszcze trzeci cytowany na wspomnianej stronie, nie mają wody u podstawy. Najwyraźniej pogląd, iż Koło pływa na falach morza, został błędnie "odczytany" z jakiegoś niewyraźnego rysunku, gdzie mniemane fale były nieznaczącymi kreskowaniami wypełniającymi tło.
Cztery powyższe fazy kojarzą się z czterema fazami przemiany z chińskiej Księgi Przemian (Yijing, I-Ching), gdzie:
wznoszenie się odpowiada linii Yin zmiennej (przerywana kreska zaznaczona)
wyniesienie-egzaltacja jest odpowiednikiem linii Yang stałej (ciągła kreska bez znaczka)
upadek (zjazd w dół) odpowiada linii Yang zmiennej (ciągła kreska zaznaczona)
poniżenie odpowiada linii Yin stałej (przerywana kreska bez znaczka).
Te cztery fazy kojarzą się z także fazami cykli takich jak rok (wiosna-lato-jesień-zima) lub doba (ranek/wschód Słońca - dzień/południe - wieczór/zachód Słońca - noc/północ). Stad już krok do zobaczenia w omawianej rycinie schematu horoskopu, z poziomą osią ascendent-descendent i pionową osią dół nieba - śródniebie (imum coeli - medium coeli).
Fortuna została tu więc przedstawiona nie tyle i nie tylko jako personifikacja zmienności losu, ale przede wszystkim jako cykliczność przemian, jako zasada cyklu.
Wróżebne znaczenie tej karty należałoby więc odczytać następująco: To, co się dzieje, sprawa o którą pytasz, jest uwikłana w cykliczność przemian, jak rok z jego sezonami lub doba z porami dnia. Na przykładzie pytanej sprawy przejawia się nieuchronna cykliczność zjawisk.
Gdy uznamy omawiany rysunek za wzorcowy dla karty nr X, okaże się ona bardzo bliska, ze swoim wizualnym programem, karcie XXI. Świat. W karcie Świat mamy podobny układ postaci, tyle że ta środkowa przypomina górną postać z karty X. Koło Fortuny. Miejsce szczęśników-nieszczęśników trzymających się obwodu Koła zajmują cztery Tetramorfy, czyli zwierzęta z wizji Ezechiela. Pamiętamy, że Tron Najwyższego w owej wizji także zawierał w sobie liczne (ruchome i niemożliwe do jasnego opisania) koła. Różnica jest taka, że o ile Koło Fortuny pokazuje ruch i kolejne w czasie następowanie faz cyklicznego procesu, to w karcie Świat cztery tetramorfy trwają nieruchomo obecne wszystkie naraz w wiecznym teraz. Karta Świat przedstawia Wszystko, Całość Bytu, gdzie wszelkie kolejne fazy przemian zostały zintergowane w jedno. Koło Fortuny byłoby więc ułomnym, niedoskonałym i niespełnionym Światem, w którym jest czas, i to, co jest naraz obecne w Świecie, w Kole musi następować w samotności i oddzieleniu jedno po drugim.
Ciekawe, że obie te karty, X. Koło Fortuny i XXI. Świat, same stanowią ogniwa-fazy czterofazowego cyklu przemian. XXI-Świat oznacza Całość Zintegrowaną, Wszystko-w-jednym. X-Koło F. oznacza tęże Całość, ale zdezintegrowaną, bo wrzuconą w czas, w świat stawania się. Przejście od Świata do Koła Fortuny polega na dezintegracji, podczas której poszczególne byty i istoty, oddzielone i odrzucone od Całości, od swojego źródła, ocykają się samotne i zdezorientowane w obcym świecie. Ten stan ilustruje karta 0-Głupiec. Przeciwnie skierowane przejście od Koła Fortuny (od świata stawania się) do integracji, doskonałości i połączenia ze Źródłem, przedstawia karta XX-Sąd Ostateczny, zwana też Odrodzeniem.
Królowe, jak wszystkie karty dworskie, służą do tego (pomyślane są do tego), żeby wskazywać na osoby. Czynią tak wtedy, kiedy w ramach danego pytania konieczne jest wskazanie na rolę konkretnych osób, a nie tylko pewnych abstrakcyjnych "wpływów" lub "okoliczności".
Uwaga! Królowa (tak samo jak Rycerz, Król lub Walet) nie wskazuje charakteru odnośnej osoby. Nie - bo tarot nie jest horoskopem urodzeniowym. Wskazuje coś innego: rolę, w której ta osoba bierze udział w procesie, o którym mówią karty i o który pytamy. Jest to rola tego, kto korzysta z tego, co się wydarza, kto tym się cieszy i kto (to, co się wydarza) afirmuje.
Najkrótszy klucz do pojęcia "Królowa" brzmi: ktoś, kto afirmuje.
Jak widać, osoba którą wskazuje któraś z tych kart, wcale nie musi być kobietą. W płci Królowych chodzi raczej o skontrastowanie ich z Królami, czyli tymi, którzy "pełnią rolę panującą". Skoro Króle są przedstawiani jako mężczyźni, to ich dopełniające figury afirmujące - jako kobiety. Żeńska płeć Kart Afirmujących jest też refleksem przekonania, że mężczyzna stara się, pracuje i trudzi, a kobieta jest tym kimś, kto to konsumuje i nadaje sens zdobyczom mężczyzny.
Pojawienie się pewnej Królowej w rozkładzie oznacza, że jest ktoś - i jego obecność jest ważna dla pytanej sprawy - kto tę sprawę afirmuje, czyli cieszy się nią, korzysta z niej, ma z niej zysk, pożytek, a jego energia od tego rośnie.
Co dana Królowa afirmuje, to już zależy od koloru karty - dla każdej Królowej co innego.
Żywioł ognia oznacza osobistą energię, która zaczyna się jako ochota - żeby coś zrobić, by zaistnieć jako jednostka - a kończy się jako tyrania, kiedy owa dynamiczna jednostka przerosła wszystkich i obezwładniła ich swoją siłą. Po drodze jest moment, który przedstawia właśnie karta Królowa Kijów: moment, kiedy owa jednostka jest podziwiana, stoi w środku widziana przez wszystkich, przez wszystkich chwalona, jej imię jest na wszystkich ustach, budzi ogólny entuzjazm albo, także, namiętny sprzeciw niektórych. Królowymi Kijów stajemy się, kiedy stajemy "na świeczniku" i jesteśmy wyróżniani. Zwracamy ogólną uwagę, patrzą na nas, jesteśmy chwaleni, podziwiani, komentowani, budzimy zachwyt - i przede wszystkim odzew u innych.
W kanałach mody w tv na wybiegach paradują długie szeregi Królowych Kijów - zawód modelki jest typową realizacją tego wzorca.
Królowa Kijów afirmuje swoje "ja": afirmuje to, że robi wrażenie. Że jest taka jaka jest: czyli zarówno piękna, dowcipna, godna podziwu... itp., jak i (innym razem) irytująca, natrętna, grająca na nerwach.
Królowa Kijów to jednostka zbierająca oklaski.
W szeregu "wtórnej kolejności" (patrz wykład: 20. Fala tarota) przed Królową stoi Dwójka (karta łączenia się w pary lub grupy), po Królowej następuje Siódemka (karta kultury i pozorów). W kolejności wtórnej, Królową Kijów poprzedza Dwójka Kijów, czyli karta stosunku mistrz i uczeń i entuzjastycznego "pójścia za". Po niej następuje Siódemka Kijów, czyli karta przedstawiająca szeroko rozumiane gry.
W zodiaku Królowa Kijów zajmuje punkt 24° Lwa - to jest ten gatunek Lwa, który pyszni się, entuzjazmuje i żyje w ciągłej gorączce, "co to on by nie mógł".
Żywioł wody oznacza emocje i uczucia. (Nie jest jasne, czym się różni emocja od uczucia i czy w ogóle czymś się różnią.) Królowa w wodnym kolorze Pucharów to osoba, która afirmuje emocje, czyli cieszy się tym, lub korzysta z tego, że u pewnych ludzi takie emocje się dzieją. Wskazuje na osobę, która w pytanej sytuacji jest kochana, pożądana, chciana, lubiana, lub przeciwnie: nienawidzona lub odrzucana; której istnienie budzi chęć lub niechęć. Może też wskazywać osobę, na której skupiają się emocje osób zaangażowanych w pytany proces.
Królowa Pucharów, rzec można, pławi się w uczuciach, które są żywione do niej lub które panują w jej otoczeniu. Dlatego Inqubus dosłownie narysował ją pławiącą się - kąpiącą się w pucharze wielkim jak dżakuzi. Ów puchar łatwo w wyobraźni zamienić na gniazdo, w którym Królowa Pucharów siedzi niby ptak wysiadujący jaja, co kieruje sens w stronę życia rodzinnego i opiekunczości, które to znaczenia też są obecne w tej karcie. Woda (lub mleko?) w której pławi się Królowa Puch., to zarazem czytelne odniesienie do seksu.
W kolejności wtórnej poprzednia kartą jest Dwójka Pucharów, czyli kolektywnego lgnięcia by być razem. Następna karta to Siódemka Pucharów czyli uczucia uwznioślone i miłość nieziemska.
W zodiaku Królowej Pucharów odpowiada punkt 24° Skorpiona, punkt na tle Skorpiona księżycowy, w którym Skorpiony "mają coś" z Raka, mianowicie rodzinność, (nad)opiekunczość i przesadne emocjonalne więzi z tymi, z którymi są związane.
Powietrze - więc i tarotowe miecze - w "bycie ludzkim" wyrażają się przede wszystkim przez intelekt, myśl, informację i komunikację. Afirmacja powietrza oznacza więc wynoszenie korzyści (i cieszenie się) tym, że oto coś się wymyśliło lub czegoś się dowiedziało. Królowa Mieczy afirmuje to, że ona wiele wie i wiele się właśnie dowiaduje, afirmuje to, że "tyle się tu dzieje" - w sensie odbywającej się komunikacji, a więc rozmów, plotek, pogawędek, obrad, narad, audycji i przesyłania e-maili. Afirmuje to, że ludzie komunikują się ze sobą i to jest fajne. Żeby zrozumieć "naturę" tej karty, poczuj, że cały dziejący się w świecie lub w pewnym jego miejscu informacyjny ruch, zgiełk, narady, dyskusje i aukcje - są czymś fajnym, kręcącym i nakręcającym. A także czymś atrakcyjnym jest, po prostu, wiedzieć.
Tak jak przeciwieństwem tego, co lubi (afirmuje) Królowa Kijów było bycie nieznanym i nikim; przeciwieństwem tego, co lubi Królowa Pucharów był brak miłości - tak przeciwieństwem tego lubi Królowa Mieczy jest nuda. To jest jej główny wróg.
Głowa luzem, jakby ucięta, którą w dłoni trzyma Królowa Mieczy Inqubusa, jest tam cytatem z odpowiedniej karty w talii Crowleya i oznacza umysł wyzwolony spod wszelkich ograniczeń.
Poprzedza tę kartę Dwójka Mieczy, od umów, rozgraniczeń i wzajemnego uznania. Następuje Siódemka Mieczy, czyli karta zbierania informacji, komentowania i encyklopedii.
Monety obsługują żywioł ziemi, czyli to, co konkretne, ciężkie, ważkie i namacalne, co materialne w obu sensach: i jako wykonane z masywnej substancji, i jako mające swoją (sporą) cenę w pieniądzach. Karta Królowa Monet wskazuje osobę, która afirmuje materialną konkretność we wszystkich jej przejawach. Czyli cieszy się dobrobytem i materialno-cielesnymi satysfakcjami. W rozkładzie "mówi", że oto jest ktoś, kto na tym, co się dzieje, zyskuje i to w konkretny materialny, a często wręcz pieniężny sposób. Osoba ta także ma satysfakcję z tego, co piękne lub w ogóle wartościowe i wyrażone w materii. Do tej karty symbolicznie należą takie źródła przyjemności, jak ozdoby, stroje, biżuteria, kosmetyki, wygodne meble, domy, kąpiele i masaże; także dzieła sztuki w ich dwóch aspektach: wynoszenia przyjemności z obcowania z nimi i jako lokaty bogactwa.
Przeciwieństwem tego, co Królowa Monet lubi, jest asceza, bieda i życiowy minimalizm.
Karta ta ma wyraźny związek z Wenus i Księżycem leżących w znakach żywiołu Ziemi. W zodiaku jej odpowiednikiem jest punkt 24° Byka - czyli "Byk Cieszący Się Tym Co Ma".
Poprzedza tę kartę Dwójka Monet, karta międzyludzkich organizacyjnych struktur. Następuje po niej Siódemka Monet, czyli karta porządkowania, ewidencjonowania i teoretyzowania.
Wielkie Arkana są prawdziwym sercem Tarota. Bez tych 22 kart, lub gdyby je zamienić na inne, Tarot przestałby być Tarotem. Z drugiej strony, karty te sprawiają pewien kłopot: brakuje w nich porządku. Trudno dopatrzyć się w nich jakiejś jednej porządkującej je zasady. Nie widać wspólnego źródła, z którego wypływałyby ich znaczenia. Są jak pierwiastki chemiczne przed Mendelejewem: nieustawione w jedną logiczną tablicę. Oczywiście, prób ich porządkowania i wynajdywania dla nich wspólnej zasady było wiele; najbardziej znane z nich to ułożenie tych kart w koło niby znaki zodiaku lub w podwójne koło-ósemkę; albo przypisanie ich do dróg łączących sefiry (sefirot) w Kabalistycznym Drzewie Życia. Krzysztof Wirpsza odkrył ciekawy porządek, który polega na prostym skojarzeniu kart i punktów (typów) enneagramu. Porządek ten przedstawia tabela:
typ enneagramu |
przejście w komforcie :: karta |
przejście w stresie :: karta |
1-Perfekcjonista |
1→7 :: I. Magik |
1→4 :: XI. Moc |
2-Dawca |
2→4 :: II. Papieżyca |
2→8 :: XII. Wisielec |
3-Wykonawca |
3→6 :: III. Cesarzowa |
3→9 :: XIII. Śmierć |
4- Romantyk |
4→1 :: IV. Cesarz |
4→2 :: XIV. Umiarkowanie |
5-Obserwator |
5→8 :: V. Papież |
5→7 :: XV. Diabeł |
6-Niedowiarek |
6→9 :: VI. Kochankowie |
6→3 :: XVI. Wieża |
7-Epikurejczyk |
7→5 :: XVII. Gwiazda |
7→1 :: VII. Rydwan |
8-Szef |
8→2 :: XVIII. Księżyc |
8→5 :: VIII. Sprawiedliwość |
9-Mediator |
9→3 :: XIX. Słońce |
9→6 :: IX. Pustelnik |
Enneagram był opisywany i przedstawiany wielokrotnie, także po polsku i w Tarace. Tutaj szybko przypomnę, że jest to system dziewięciu typów (zwanych także punktami), które zwykle są odczytywane jako ludzkie typy psychologiczne, ale w szerszym sensie oznaczają pewne bardzo ogólne kategorie symboliczne, podobnie jak są nimi znaki zodiaku lub planety w astrologii, czy liczby w numerologii. (Ważna uwaga: Enneagram nie ma nic wspólnego z numerologią!) Nazwy typów enneagramu wymienione są w powyższej tabeli; wspomnę, że typ nr 4 częściej nazywany jest "Tragicznym Romantykiem", typ zaś nr 6 - "Adwokatem Diabła". Różnych wariantów nazw typów jest wiele; np. Krzysztof Wirpsza kiedyś zaproponował następujące: 1: Zuch, 2: Pieszczoch, 3: Gwiazdor, 4: Maruda, 5: Mądrala, 6: Czarnowidz, 7: Lekkoduch, 8: Skurczybyk, 9: Gapa.
Typy enneagramu dzielą się na trojki, w każdej trójce dominująca jest jedna z trzech negatywnych emocji: Gniew, Lęk, Wstyd (lub: Niedowartościowanie). Jest tak, jakby do obsługi każdej z tych trzech emocji zostały wynalezione po trzy typy enneagramu. Są to:
dla Gniewu: 8-Szef, 9-Mediator, 1-Perfekcjonista
dla Lęku: 5-Obserwator, 6-Niedowiarek, 7-Epikurejczyk
dla Wstydu/Niedowartościowania: 2-Dawca, 3-Wykonawca, 4-Romantyk.
Pewien typ enneagramu pod wpływem stresu lub (przeciwnie) komfortu, przechodzi w inny typ, tzn. zmienia się tak, że zaczyna wykazywać właściwości tamtego typu. Np. Dwójka-Dawca (istota, która wychodzi naprzeciw innym, czyni im dobrze, cala jest nastawiona na "ty") pod wpływem komfortu "rzuca się" z pomocą i miłością na tych, którzy są niedowartościowani, odrzuceni i pokrzywdzeni (coś jak nowoczesne ruchy lewicowe!), przez co upodabnia się do Czwórki-Romantyka, miłośnika tajemnych stowarzyszeń. Inaczej w stresie: tam Dwójka-Dawca zmuszona jest poświęcić się, ofiarować siebie, przez co przechodzi na pozycję walecznej Ósemki-Szefa. W skrócie powiada się, że Dwójka w komforcie przechodzi w Czwórkę, a w stresie w Ósemkę. Każdy z typów enneagramu ma swój stresowy i komfortowy odpowiednik. Który to punkt, wyczytasz z powyższej tabeli i z rysunku.
Rysunek: Enneagram i jego 9 typów. Strzałki oznaczają przejścia w stresie. Przejścia w komforcie są skierowane przeciwnie, "po prąd" tych strzałek.
Przejścia miedzy typami (ich przemiany) w stresie powiązać można z inicjacjami. Stres, życiowe trudności, nadzwyczajna i zagrażająca sytuacja jest okolicznością, która wymusza inicjację. Przeciwnie, przejścia w komforcie przedstawiają "gładki", bezstresowy, naturalny rozwój danego typu.
Pomysł Wirpszy polega na tym, że każdemu przejściu od jednego typu do drugiego, w stresie bądź w komforcie, przyporządkowuje się jedną kartę Wielkich Arkanów. Zasadę, jak to się czyni, wyczytasz z tabeli.
Typów enneagramu jest dziewięć, przejść między nimi jest 18. Tyle też kart Tarota zostaje wykorzystanych w niniejszym schemacie. Pozostają cztery (18+4=22), które układam w osobny, "pozaenneagramowy" schemat. Są to karty: 0.Głupiec, X.Koło Fortuny, XX.Sąd Ostateczny, który wole nazywać Odrodzeniem, XXI.Świat.
Jedynka jest typem "gniewnym" - jej główną emocją jest gniew, który u niej jednak nie jest wyrażany wprost, tylko przemienia się w zamiłowanie do jedynie słusznego porządku, który Jedynki uporczywie podtrzymują, konserwują, przywracają i napominają naruszających ten porządek. Gniew objawia się u nich jako uraza, kierowana ku tym, którzy porządkowi zagrażają lub go nie pojmują. Jedynki instynktownie wiedzą, co one i wszyscy powinni czynić, dzięki czemu mają pozytywne nastawienie: "ma być tak a tak" - i same tak czynią. Dlatego nazywają się perfekcjonistami.
W komforcie Jedynka, zwykle ciężko pracująca i trzymająca się swoich surowych zasad, pozwala sobie na kontrolowany luz, towarzyszący "dobrej zabawie" lub swobodnemu tworzeniu rzeczy niezupełnie koniecznych, np. dzieł sztuki. W ten sposób przechodzi na pozycje Siódemki-Epikurejczyka. Ideę tę trafnie oddał polski poeta-Jedynka, Jan Kochanowski, pisząc: "Miło szaleć, kiedy czas po temu". To łagodne enneagramowe przejście ilustruje karta I.Magik:
Znaczenie w sensie Enneagramu: Jest czas na zawieszenie dotychczasowego porządku i dyscypliny. Jest czas na zabawę, rozrywkę, nie-powagę. Także jest czas na wypuszczenie, wyzwolenie twoich twórczych - i artystycznych! - talentów, mocy i możliwości. Na snucie planów, bez troski o ich natychmiastowa realność. Świat oto stal się trochę zaczarowany.
W stresie Jedynka popada w histerię. Upada ład, który był dla niej jedynym oparciem. Trzeba iść na "wojnę" z nieznanym. Jedynka zmienia się w Czwórkę-Romantyka ("Tragicznego Romantyka") idącego na barykady, a w Tarocie ilustruje to karta Moc:
Przemożne wydarzenia czynią, że twój dotychczasowy uporządkowany świat psuje się lub upada. Pojawia się w nim nieznane, obce, dzikie. Twoje dobrze sprawdzone zasady nie wystarczają. Pojawia się wróg, ale karta radzi rozpoznać w tym wrogu pewien nieznany i nieoswojony aspekt ciebie, czyli twojego własnego bytu i osoby. Z takim "wrogiem" nie możesz walczyć, należy za to rozpoznać go i łagodnie i metodycznie obłaskawić i poskromić.
Dawca jest typem "wstydowym" - mianowicie realizuje w sobie jeden z trzech sposobów przezwyciężenia nieznośnego niedowartościowania, czyli bycia małym i nikim. Sposób ten w jej wykonaniu polega na śmiałym wychodzeniu naprzeciw i oferowaniu swoich przysług - z oczekiwaniem, że obdarowany odwdzięczy się, windując Dwójkę w upragnioną górę. Dwójka więc, powtarzając "tylko ty, tylko dla ciebie..." - naprawdę dba o własny interes. Co nie przeszkadza, że większość przedstawicieli tego typu czyni tak całkiem szczerze! Swoje starania Dwójki chętniej kierują ku osobom stojącym wysoko w hierarchii. Chcą skrócić sobie społeczna kolejkę czekania na dowartościowanie - w ten sposób, że wchodzą w osobiste związki z tymi, którzy są na górze.
W komforcie Dwójki posiadany nadmiar dóbr i dobrych uczuć kierują ku pominiętym i odrzuconym, nie bez zadbania o własną korzyść, ponieważ z tych biednych i słabych, gdy ich wzmocnią, uczynią sobie swoją "gwardię przyboczną". W wyniku przechodzą na pozycję 4-Romantyka. Ilustruje to karta 2. Papieżyca, będąca obrazem romantycznego awansu osoby słabej i pomijanej: awansu kobiety na stanowisko papieża.
Znaczenie w sensie Enneagramu: Twoje zadanie to wczucie się w sytuację kogoś "mniejszego", pokrzywdzonego lub pominiętego. Ale żeby temu komuś pomóc, zmienisz swój sposób patrzenia na sprawy, przestaniesz się solidaryzować z tymi, którzy są "na górze", z wygrywającymi - którzy dotąd, twoim zdaniem, mieli rację. Karta oznacza zmianę postawy i przejście na stronę jakiejś prześladowanej lub niedocenianej mniejszości.
W stresie Dwójka idzie drogą ofiary, "na stos rzuca swój życia los". W ten sposób przechodzi na pozycję nieubłaganego wojownika czyli Ósemki-Szefa. Ilustruje ten proces karta XII.Wisielec. Porównajmy to z inicjacją Odyna, boga nordyckich wojowników, który zawiesił się na kosmicznym drzewie-jesionie.
Twoja droga, to skupienie w sobie mocy - trochę tak jak działo się to w przypadku mitycznych bohaterów, którzy poświęcali się w ofierze. Zadanie to jest trudne, ponieważ musisz narazić na szwank rzeczy, które dotąd były dla ciebie drogie, wygodne lub oczywiste. W perspektywie masz sięgnięcie po "moce" czyli możliwości przewyższające to, co dotychczas. Za to wchodzisz w obszar, gdzie działasz i trudzisz się sam, pod nikogo się nie podłączysz i wybierasz życie trudniejsze niż dotąd.
Trójka - Wykonawca lub Gwiazdor, ang. Performer, czyli ten, który występuje na scenie - to kolejny typ "wstydowy". Swoje nieznośne niedowartościowanie przezwycięża tak, iż chętnie staje do współzawodnictwa, do konkursów i rywalizacji; stara się być pierwszy, wygrać zawody - czyli okazać się dobrym w rankingach przyjętych w danym społeczeństwie. Trójka jak widać nie buntuje się, przeciwnie, akceptuje zastany porządek, za to stara się dzięki własnym zasługom wyjść na jego czoło, dostać się czołówki. Trójki instynktownie wyczuwają, w które "gry" warto się angażować, bo to się opłaca. I przeciwnie, ignorują wszystko, z czego nie ma wymiernego pożytku.
Komfort Trójek polega na tym, że wygrały, zajęły pierwsze miejsce w konkurencjach, zdobyły to co było zdobycia i znalazły się "na górnej półce". Dopiero z tej pozycji mogą zacząć pomagać potrzebującym i skonfrontować się z lękiem, który kryje się w oczach tamtych. Wykonują więc przejście do tego typu enneagramu, który najsilniej oparty jest na lęku: tym typem jest 6-Niedowiarek, zwany częściej Adwokatem Diabła. Proces ten ilustruje karta III.Cesarzowa.
Sens wg Enneagramu: - Oto twoje osobiste (konieczne, materialne, społeczne...) potrzeby są zaspokojone i zabezpieczone, pora więc zrobić coś dla tych, którym gorzej się wiedzie, którzy potrzebują chociaż ułamka twojej mocy, której, gdy im dasz, to tobie nie ubędzie. Przy tym gdzieś w dali jest perspektywa konfrontacji z tym, co nieznane i nieoswojone.
Stres dla Trójki to utrata dorobku i regres do pozycji kogoś słabego i lekceważonego. W enneagramie odpowiada to przejściu do punktu 9-Mediator. W Tarocie przedstawia to karta Śmierć.
Oto jesteś w sytuacji kogoś, kto uzależnił się od sukcesu, od mierzalnych wyników i społecznego uznania (wyjściowy typ 3) - i teraz grozi ci, i idzie na ciebie przegrana - i w jej skutku psychiczna dezintegracja, stanie się "nikim", rozpad.
Czwórki czują się inne niż wszyscy, nie z tego świata, ale także z powodu swojej inności niekochane i odrzucone. Romantyk to typ "wstydowy", cierpiący więc na nieusuwalne niedowartościowanie. Ze swoim niedowartościowaniem radzi sobie tak, że neguje i odrzuca wysoką pozycje społeczną i samą ideę starań o nią - brzydzi się wyścigiem szczurów. Solidaryzuje się z odrzuconymi, żyjącymi na marginesie, jak i z tymi, którzy z urodzenia są tak wysoko, że nie muszą o nic zabiegać. Bliskie są mu wszelkie elity, zarówno wysokie, jak arystokracje, jak i te niskie, jak mafie. Uważa, że ogólne zasady i reguły - prawne, moralne, estetyczne - jego nie dotyczą. Idealnym domem dla niego jest artystyczna bohema, żyjąca zarazem "wysoko" jak i "nisko".
Komfortowa sytuacja Romantyka jest taka, że na swoim uboczu, wygnaniu lub w elicie, stworzył nowe, własne i oryginalne wartości, których teraz musi strzec, podtrzymywać je i konserwować. Przechodzi więc na pozycje Jedynki-Perfekcjonisty. Wyraża to karta nr 4, Cesarz.
Znaczenie wynikające z enneagramu: Za sobą masz fazę buntu, negacji, walki o wolność i oswobadzania się. Stworzyłeś nowe wartości, a przy tym stworzyłeś/aś swoje JA. Idziesz w kierunku wypracowania norm i zasad, a twoje dzieło staje się "klasyką". Przywiązujesz się do swoich dogmatów... Masz potrzebę chronić te wartości, zasady i dogmaty.
Stres zmusza Czwórki do przekroczenia i zanegowania ich głównej świętości, mianowicie przekonania o własnej wyjątkowości - że są jedyne w swoim rodzaju, najważniejsze i nieporównywalne z nikim, a ogólne zasady ich nie dotyczą. Rozwój w stresie idzie właśnie drogą przymuszenia się i wdrożenia do pewnych ogólnych zasad. Zmienia się przy tym ich orientacja z egoistycznej na altruistyczną - jest to przejście do typu 2-Dawca. W Tarocie symbolizuje to postać wytrwale mieszająca składniki, widoczna na karcie XIV.Umiarkowanie.
Jest to karta pracy nad sobą. Poddajesz się dyscyplinie, zasadom, które uznajesz za wyższe, ważniejsze, od swoich indywidualnych fanaberii. Dosłownie może ta karta oznaczać konkretną drogę postępowania opartą na dyscyplinie, jak ćwiczenie jogi lub pokrewnych "sztuk" - Zen, Tai-chi. Ogólnie oznacza przejście od samowolnego indywidualizmu (charakterystycznego dla Czwórek) do podania się rygorom określonej Drogi.
Piątka jest typem lękowym, który ze swoim lękiem radzi sobie tak, że się wycofuje na pozycję oddalonego obserwatora. Zarazem wycofuje się z tego, co może boleć i osobiście dotykać, a więc ze strefy emocji. Obserwatorzy chronią się tak, że znieczulają się i wybierają postawę "chłodnego oka", mózgowca, który widzi, analizuje i porządkuje w naukowe schematy, i wszystko potrafi "logicznie i racjonalnie" wyjaśnić - ale emocjonalnie pozostaje nieporuszony.
Komfort Piątki polega na tym, że w wyniku owocnego rozwoju nagromadziły w sobie wiedzę, a nawet szczególną mądrość i doświadczenie, dzięki któremu zyskują autorytet u ludzi i związany z nim posłuch, a może nawet przez to - władzę. Przechodzą tak do typu 8-Szef, a w Tarocie odpowiednią kartą jest V. Papież.
Sens karty wg Enneagramu: Czynisz postępy na drodze wykształcenia, zdobywania wiedzy i doświadczenia. Następny etap, to autorytet i władza. Ludzie zaczną cię słuchać - i słusznie, bo zasługujesz na to. Ale wystrzegaj się popaść w pychę.
Stres dla Piątki-mózgowca polega na tym, że wracają do niego, ożywają i grożą zdobyciem nad nim władzy wszystkie te "gorące" życiowe funkcje, sfery i emocje, które wyparł, chcąc pozostawać bezpiecznie niezaangażowanym. Przejście wiedzie do przyjemnego typu 7-Epikurejczyk, ale na drodze stoi groźna karta XV.Diabeł.
Tłumione namiętności wracają do ciebie - w postaci tym bardziej dla ciebie angażującej, bo niechcianej, nieoswojonej (niezintegrowanej) i takiej, której nie potrafisz się sprzeciwić. Zostajesz skonfrontowany ze swoimi popędami, przede wszystkim seksualnymi, ale także z namiętnościami takimi jak zawiść lub żądza władzy, lub nałogi. (Warto zauważyć, że karta Diabeł została tak przetłumaczona, że oddaje pewien rodzaj wprawdzie trudnych, ale jednak zupełnie życiowych problemów, a nie jakieś metafizyczne i absolutne zło. W tym sensie enneagram oswaja Diabła!)
Szóstka jest typem lękowym, który nie ucieka przed lękiem, przeciwnie, nauczył się żyć w nieustannie zagrażającym, wrogim świecie. Dlatego programowo jest nieufny, nie dowierza ludziom, ich słowa interpretuje po swojemu, doszukuje się ukrytych kluczy i znaczeń. Patrzy innym na ręce. Jest czarnowidzem: zawsze spodziewa się gorszego obrotu wydarzen. Jest odporny na obietnice, reklamę, na wszelkie chwytliwe hasla. Nie daje sobie robić wody z mózgu. Widzi słabości i niedociągnięcia uznanych autorytetów i świętości. Pierwszy zobaczy, że "cesarz jest nagi". Wyczulony jest na wszelkie tabu, czyli na to, co inni czynią w ukryciu. Nadaje się do roli adwokata diabla, czyli tego, który wyszukuje złe strony tego, co przez innych uznawane jest za święte.
Komfort Szóstki polega na wtajemniczeniu i uzyskaniu prawdy o kimś, dzięki czemu Szóstka zyskuje czyjeś intymne zaufanie. Dzięki niemu może "stać się jednym" z kimś drugim, przezwyciężyć rozdzielenie. W enneagramie jest to przejście do typu 9-Mediator. W Tarocie ilustracją tego procesu jest karta VI.Kochankowie.
Sens wg Enneagramu: Widząc świat i jego mieszkańców bez osłonek, takim jaki jest i jakimi oni są, zyskałeś czyjeś intymne zaufanie, które ci pozwala wejść z nim w najbliższy jaki może być kontakt, stopić się z nim w jedność. To początek stworzenia nowej całości. Karta ta oznacza przecież nie tylko małżeństwo, ale wszelką sytuację, kiedy zrazu osobni i rozdzieleni łączą się, by zapoczątkować nową całość. Ta całością według rysunku kart jest rodzina, ale też może być spółka, firma, stowarzyszenie czy nowe zjednoczone państwo.
W stresie Szóstka przechodzi na pozycję typu nr III - Wykonawcy. Stres obnaża słabości każdego enneagramowego typu. Siłą Szóstek jest ich ostrożność i rozsądek, ale ich słabością jest brak entuzjazmu koniecznego do tworzenia. Aby przejść do bardziej pozytywnego stosunku do świata, Szóstka musi zostać obdarta ze swoich ochronnych pancerzy. Ilustruje to karta XVI.Wieża.
Upadają wielcy, ginie to co za bardzo się wyniosło, co przerosło swoją miarę. Ty tracisz swoje mechanizmy ochronne, swój "pancerz" - a pozbycie się tego pancerza jest bolesne. Jednak w perspektywie ta katastrofa zapowiada wyrównanie szans i możliwość budowania od nowa na polu, przez które przeszedł pożar. To szansa, by zacząć życie od nowa.
Typ nr siedem jest lękowy, zbudowany na lęku - chociaż jawnie tego lęku po nim najmniej widać. Siódemki chronią się przed nieprzyjemnościami zapominając o nich. Widzą i wybierają to, co przyjemne, radosne i atrakcyjne. Uporczywie na świat patrzą przez różowe okulary. Żeby uniknąć ewentualnej porażki w czymkolwiek, zawsze mają przygotowane alternatywne warianty i wyjścia. Przez to myślą wielowątkowo i wielokierunkowo, "siedzą na wielu stołkach" i "trzymają wiele srok za ogony". Kolekcjonują miłe i poruszające wrażenia i szukają ich, w tym celu wyprawiają się w podróże i wciąż są w drodze, od jednej atrakcji od drugiej.
W komforcie Siódemka od gromadzenia wrażeń przechodzi do gromadzenia wiedzy. Co w enneagramie przesuwa ją w kierunku "naukowego" typu nr 5, Obserwatora. W Tarocie, paradoksalnie, ilustruje to karta XVII. Gwiazda. Na tej karcie wyprawę po wiedzę zilustrowano znaną metaforą gwiazdy jako przewodniczki. Naga dziewczyna jest metaforą duszy, rozumianej jako "iskra" tego, co w czyjejś osobowości jest najważniejsze i przewodnie. Taką duszę-istotę już starożytni Persowie wyobrażali sobie jako młodą i piękną kobietę i nazywali Daena. Lane przez nią strumienie wody symbolizują inspirację.
Mniej gonitwy, mniej szaleńczej aktywności; przychodzi czas kontemplacji i obcowania ze światem u jego podstaw i źródeł. Twoim zadaniem jest zbadanie tego, co istotne, a zatem integracja wiedzy o świecie. Powinieneś/powinnaś odrzucić rutynę i nawyki, ponieważ to, co teraz ważne, jest nowe, delikatne i zjawiskowe. Karta zapowiada twórczy kontakt z przyrodą, z własną duszą i jej subtelnościami.
Stres dla Siódemki to bycie porwanym, kiedy przemożny strumień wydarzeń porywa płynącą w nim jednostkę, niszczy ją i porzuca samotną i słabą. W wyniku Siódemka staje się konserwatywną i drobiazgową, pilnującą elementarnych bytowych drobiazgów Jedynką-Perfekcjonistą. Proces ten, a raczej jego początek, ilustruje karta VII.Rydwan.
Karta wróży sukces i tryumf, zarazem wzmożenie wrażeń aż do szczytu. Ale jednocześnie grozi ci "porwanie" - że nad tą samą falą energii, która przyniosła ci sukces, dłużej nie zapanujesz.
Ósemka to istota silna i polegająca tylko na swojej sile, nie wahająca się też czynić użytku z tej siły i pokazywać innym, kto tu rządzi. Ósemka aktywnie zabiega o własną wolność, o możność robienia tego, co chce, a dla osiągnięcia tego celu podporządkowuje sobie innych. Dlatego dostała przydomek Szefa. Ponieważ za nic ma względy należne innym i kocha łamać zasady i wyzywać innych, by jej sprostali, dostała drugie miano Skurczybyka. Ósemka-Szef-Skurczybyk to typ gniewny, który swój gniew objawia bez osłonek i z gniewu czerpie swoją siłę. Typową wadą Ósemki, a dla niej sensem życia, jest nieumiarkowanie: więcej, szybciej, gaz do dechy, emocje do szczytu.
W komforcie, czyli jako jednostka dojrzała i spełniona, Ósemka realizuje się jako opiekun chroniący innych i jako zwierzchnik większych ludzkich całości. Ilustruje to karta Księżyc, na której wilk, symboliczne groźne zwierzę o charakterze Ósemki staje się psem-stróżem, tytułowa zaś Luna zgodnie ze swoją astrologiczna symboliką, patronuje rodzinie i domowemu spokojowi.
Sens wg Enneagramu: Mając środki i osobistą siłę, używasz ich, by stworzyć bezpieczną przestrzeń, w której ci, którzy znajdą się pod twoją ochroną i opieką, będą mogli rozwinąć swoje cenne, rzadkie i delikatne właściwości. Możesz też - nie myśląc o walce i staraniach - oddać się swoim marzeniom.
Stres dla Ósemki to (przykra, bolesna) konieczność podporządkowania się zasadom. W wyniku Szef staje się ledwie Obserwatorem (nr 5), a w Tarocie ilustruje to ósma karta, Sprawiedliwość.
Natrafiasz na okoliczności, w których twoja spontaniczność i samowola zderza się ze społecznymi zasadami. Musisz poddać się osądowi tych, którzy reprezentują wyższe, ogólnospołeczne i obiektywne racje - albo osądowi własnego sumienia.
Dziewiątka, podobnie jak Ósemka i Jedynka, jest typem gniewnym, ale którego gniew nie kieruje się w określoną stronę, lecz przybiera postać nieokreślonego niezadowolenia - zagniewania na wszystko. Dziewiątki obrażają się na tych i na to, co wytrąca je z ich trwania. Nazwa Mediator oznacza, że uporczywie przebywają "w środku" (łac. in medio), nie idąc ani w prawo ani w lewo, nie przyłączając się ani do jednych ani do drugich; są stale "pomiędzy" i jak tylko mogą, nie podejmują decyzji - gdyż brakuje im wyczucia, dlaczego niby jeden wybór miałby być lepszy od drugiego. Ich właściwym stanem jest nieokreśloność. Z powodu jej niezdolności odróżniania tego co ważne od tego co nieważne, Wirpsza Dziewiątkę nazwał "gapą". Dziewiątki zapominają o sobie, a wraz z tym o własnych celach i preferencjach; nie wiedzą czego właściwie chcą. Już lepiej wiedzą, czego chcą inni, ale ceniąc sobie własną wolność, czyjeś wybory i propozycje przyjmują jako agresję na siebie. Mocną stroną Dziewiątek jest ich zdolność do wychwytywania ducha grupy, do wyrażania tego, co myśli ogół.
W komforcie Dziewiątka przesuwa się na pozycję Trójki-Wykonawcy, co ilustruje karta XIX.Słońce. W stresie Dziewiątka przyjmuje cechy Szóstki-Niedowiarka, a odpowiednią kartą jest IX.Pustelnik.
Stres dla Dziewiątki polega na tym, że musi oderwać się od otaczających ją ludzi, których nacisku i "tłoku" nie cierpi, ale którzy z drugiej strony pozwalają jej jakoś się określić. Odchodząc od ludzi, wystawia się na konfrontację z tym, czym naprawdę jest, z prawdą o samym sobie.
Sens z enneagramu: Idziesz w samotność. Porzucasz ludzki zgiełk i tłok, który cię złościł, ale który dotąd był sensem twojego życia i utrzymywał cię w twoim kształcie. Jednocześnie stajesz oko w oko z uczuciem, które do tej pory cię omijało - z lękiem. Ale zaczynając się bać o siebie, poznajesz, kim naprawdę jesteś.
W komforcie Dziewiątka może się swobodnie "rozrastać", czyli gromadzić wiedzę, doświadczenie, twórcze dokonania; budować wokół siebie, powiększać swój świat. Dziewiątki w ogóle mają skłonność do bezkierunkowego rośnięcia. W wyniku może powstać przestrzeń, która jest ciekawa również dla innych i inni mogą "grzać się w słońcu" tej rozrośniętej osobowości. Przedstawia to karta IX.Słońce. W enneagramie oznacza to przejście do typu Trójki-Wykonawcy, gromadzącego zasługi.
Karta przedstawia "cieplarniane warunki" w których małe i słabe, niedojrzałe istoty w przyspieszony sposób mogą być wychowane i wyedukowane.
W schemacie, który proponuję dla tych czterech kart, karty 0.Głupiec i XXI.Świat przedstawiają dwa szczególne stany - Oderwania i Pełni, a karty Koło Fortuny i Sąd Ostateczny przedstawiają przejścia lub drogi między tamtymi stanami:
XXI. Świat: oznacza stan Pełni, Całości, czyli integracji. Jej nazwa w istocie znaczy: Całość Świata.
0. Głupiec: to stan Oderwania, osobności i zagubienia, inaczej alienacji, kiedy jednostka ludzka lub inny pojedynczy byt cierpi, będąc czymś oderwanym od całości, a przez to słabym, niespełnionym, ułomnym, niezaradnym itd.
X. Koło Fortuny: droga od Pełni do Oderwania, więc negatywna ("stresowa"); droga upadku.
XX. Sąd Ostateczny lub Odrodzenia: droga od Oderwania do Pełni, więc pozytywna ("komfortowa") - droga odnowy i odrodzenia.
"Mitologia" tego schematu jest następująca: Karta XXI. Świat przedstawia stan pełni, czyli Całość Świata. W niej jest wszystko, ale to "wszystko" nie ma swojego indywidualnego wyrazu. Przeciwieństwo tego przedstawia karta 0. Głupiec, która wyobraża właśnie całkowitą szczegółowość, gdzie samotna jednostka jest "wrzucona" w obcy jej świat, z którym nie ma związku, jest całkowicie oderwana. To jest całkowite wygnanie z Pełni.
Droga od karty Świat (od Całości Świata) do Głupca (do stanu oderwania, wyobcowania, indywidualnej samotności itd.) jest procesem stresowym, i zilustrowana jest na karcie X. Koło Fortuny, gdzie Całość Świata jest przedstawiona jako "macierz bytu", przypadkowo i rozrzutnie rodząca indywidua i ich osobne życiowe przypadki. Jest to upadek, przy tym zupełnie pozbawiony sensu.
Karta XX.Sąd Ostateczny (lub: Odrodzenie) przedstawia drogę przeciwną: od wyobcowanego Głupca do jednoczącej i nadającej sens Całości Świata. W procesie tym ludzie łączą się: Głupiec był sam, natomiast w karcie Sąd wstają z grobów - symbolu oddzielenia i wyobcowania - trzy postaci, tworząc od razu społeczność, zaczynają "nowe życie", a prowadzi ich wysłannik "z góry", ów anioł trębacz, który nadaje sens ich nowemu bytowi.
Karty te nazywam Waletami, na wzór kart do brydża, chociaż bywają też nazywane "Paziami". Słowa te są bliskoznaczne i po francusku lub włosku oznaczają służącego. Polecam hasła ze słownika etymologicznego Douglasa Harpera: valet i page.
Zgodnie z przyjętą w Tarocie konwencją, Walety jako karty z serii Dworskich oznaczają osoby zamieszane w pytanie (w proces, o który pytasz) czyli są to "idee spersonalizowane". Ich odpowiednikami wśród specjalnych punktów zodiaku są punkty w 12 stopniach znaków zmiennych, czyli:
12° Bliźniąt |
punkt 5-krot. ognisty |
Walet Kijów |
12° Panny |
punkt 5-krot. wodny |
Walet Pucharów |
12° Strzelca |
punkt 5-krot. powietrzny |
Walet Mieczy |
12° Ryb |
punkt 5-krot. ziemny |
Walet Monet |
W porządku wtórnym kart Tarota, czyli na fali tarota, Walety zajmują jedno z końcowych miejsc, czyli leżą tam, gdzie ta fala wygasa, należą do jej schyłkowej fazy. Przed Waletem leży Piątka (karta zniszczenia, śmierci), po Walecie leży Ósemka (karta schyłkowego zrywu) - a dalej jest już tylko dół-atraktor w postaci najfatalniejszej karty w całej talii, Dziesiątki. Zauważyć należy, że zarazem w Dziesiątkach realizowana jest - perwersyjnie - idea całości, skompletowania, doprowadzenia do końca, czy idealnego wykonania. (Nie przypadkiem rdzeń -kon- w j. polskim jest w słowach "skończyć", "koniec", "wykonać, dokonać" - jakże znacząco dwuznacznych.)
Jak powiedziano, Walety są tymi z kart dworskich, które leżą najbliżej końca i ów schyłek w nich się zaznacza. Jednak mają wspólny rys z Rycerzami, które tę falę zaczynają i należą do fazy początku. Z Rycerzami mają wspólną aktywność, działanie, parcie i niezadowolenie. (Inaczej niż trwające, kontemplujące i zachwycone - więc bierne - Króle i Królowe.) Jednak o ile energia Rycerzy nastawiona jest na działanie "prymarne" (niżej objaśniam, co to słowo tu znaczy), to energia Waletów jest zdecydowanie wtórna. Gdyby wyobrazić sobie czwórcę Dworskich jako orszak w pochodzie, to:
Rycerz jest przewodnikiem, który swoją siłą, wolą i narzędziem-orężem toruje drogę i pociąga innych
Król jest dla wszystkich źródłem mocy i tym, do którego mądrości i innych cnót w razie potrzeby można się odwołać
Królowa cieszy się przedsięwzięciem i z niego korzysta, afirmuje je. (Król i Królowa są wiezieni w środku)
Walet idzie z tyłu, jest do dyspozycji innych (walet = sługa), robi porządki i zbiera nadarzające się korzyści.
("Prymarne" dzialanie, impuls, energia to coś, co bierze się z "siebie", wynika z danej osoby, z niej bierze swój spontaniczny poczatek. Nie jest reakcją na coś spoza siebie.)
Aleister Crowley konstruując swoją talię i swój system Tarota, zamiast Waletów lub Paziów, kojarzących się ze sługami, wprowadził cztery Księżniczki (Princess(es)). Nie popieram tego pomysłu i moim zdaniem psuje on strukturę talii.
W najogólniejszym sensie, Walety przedstawiają osoby (lub ich grupy) które w kwestionowanym procesie zajmują się sprawami i czynnościami pobocznymi, uzupełniającymi lub służebnymi. Których aktywność wynika z aktywności innych. Są to wszelkiego rodzaju pomocnicy i wykonawcy. Dodatkowo Walety oznaczają osoby (itd.), których aktywność jest jakoś pomniejsza czy poboczna. Odtwórców pobocznych ról.
Na obrazach (na kartach) przyjęte jest, i to chyba od początku Tarota-Trionfi, wyobrażać Walety jako młodych mężczyzn stojących (inaczej niż konnych Rycerzy i siedzących Królów) i z przedmiotami-atrybutami swojego kolory w rękach. W talii Inqubusa Waletowie biegną, co odwzorowuje ich aktywność.
Żywioł Ognia - odpowiada mu w zodiaku punkt pięciokrotny 12° Bliźniąt: punkt, który tworzy kwintyl 72° do źródłowo ognistego Punktu Barana. Zarówno punkt ten, jak i karta, wskazują na ludzi "po ognistemu" ruchliwych, rzutkich, aktywnych, gotowych w każdej chwili gdzieś biec, gonić, czynić. Dlatego nadaje się we wróżbie na wskaźnik gorliwych wykonawców - wykonawców poleceń lub rozkazów, a także tych którzy ochoczo podchwytują rzucone, zasugerowane im pomysły.
Na kartach zarówno Marsylskich jak i Ridera-Waite'a Walet Kijów występuje jako młodzieniec w kapeluszu (czapce) stojący, trzymający dwurącz ledwie obrobiony kawał gałęzi - surową maczugę.
W firmowym rysunku Inkubusa Walet Kijów jest nagim biegaczem (tylko w czymś na biodrach), atletyczne umięśnionym, który niesie płonący kij - pochodnię. Rysownik odszedł od tradycji, ale lepiej wyraził "ognistą" dynamikę tej karty i sygnalizowanych przez nią postaci.
Walet żywiołu Wody, który to żywioł w ezoterycznej symbolice łączony z uczuciami, przywiązaniem, miłością, ale i przeciwieństwem - nienawiścią. Odpowiada mu punkt 12° Panny, kojarzący się z opieką, troską, spełnianiem emocjonalnych życzeń i zaspokajaniem takichże potrzeb. W rozkładach oznacza osoby jakoś do "nas" przywiązane, chociaż ich rola z definicji jest podrzędna, służebna. Może oznaczać "cichych" kochanków czy kochanki lub skrywane sympatie. Przy czytaniu rozkładów trzeba być uważnym (ostrożnym), ponieważ kartom zdarza się przesadzać i mogą tym obrazem oznaczyć kogoś, czyja "waletowo-pucharowa" rola jawi ledwie w fantazjach jednej lub drugiej strony.
W taliach Marsylskiej i Rider-Waite'a Walet Pucharów jest młodym mężczyzną o skupionym wyrazie twarzy, trzymającym puchar jak cos cennego. W talii RW w pucharze jest ryba, walet Marsylski dzierży chroni dwa puchary.
Walet Pucharów w talii Inqubusa jest grzeczny i jakby dziewczęcy, a w puchar wpatruje się podobnie jak jego historyczni poprzednicy.
Miecze oznaczają żywioł Powietrza, a więc intelekt i naukę, także natchnienie i uduchowienie. Nigdy dość przypominania, że w Tarocie nie oznaczają narzędzi walki ni mordu, ani nieszczęść, a ich zimna ostra stal symbolizuje ostrość umysłu i to co robi intelekt: analizuje, więc dzieli. Karcie tej odpowiada w zodiaku punkt 12° Strzelca, który ma wiele z wesołka i prześmiewcy, a więc idąc po nitce do kłębka - trickstera. Oznacza osoby, które swoim bystrym i przewrotnym umysłem, a także niewyparzoną gębą wnoszą niepokój i ferment (zwykle twórczy), stawiają na głowie przyjęte prawdy i zachwiewają autorytetami.
W talii Marsylskiej Walet Mieczy w jednej ręce trzyma pochwę od miecza, w drugiej miecz, którym jakby drapał się w głowę (na której ma szeroki kapelusz). W talii RW dwurącz trzyma miecz, jakby ćwiczył się w walce z... wiatrem.
Walet Mieczy Inqubusa podskakuje balansując mieczem, który trzyma stojący na końcu palca. Trafna wizja!
...Czyli Walet żywiołu Ziemi. odpowiada mu punkt 12° Ryb, o bardzo złożonym ładunku symbolicznym. Należą tu ludzie, którzy absorbują i zawłaszczają czyjąś uwagę. Którzy przychodzą, żeby załatwić jakieś ważne sprawy, a raczej każda sprawa w ich wydaniu urasta do problemu, który w kolejce przebija inne. Waletowie Monet (Ryby z 12 stopnia) są namolni, interesowni, zaborczy, łapią cię za guzik, nie dają odejść. Gdyby byli więksi duchem, byliby tyranami. Ich szczególnym podgatunkiem są osoby w taki właśnie nadgorliwy sposób robiący interesy.
W obu wzorcowych taliach przedstawieni są podobnie: wpatrują się w swoje monety.
Walet Monet Inqubusa otyłym kędzierzawym brunetem, który biegnie niosąc wielką złota monetę.
Asy reprezentują potencjał danego żywiołu. To jest jakby ukryta moc, która może być wykorzystana i czeka na to, żeby być użyta, ale sama karta - As - nie określa jeszcze kierunku użycia tej mocy. Jest jak paliwo, które może napędzać silnik lub służyć podpalaczowi w przestępstwie. Jak ściśnięta sprężyna, która uruchomi zegarek albo wyskoczy z ręki i się zgubi. Asy mówią, że dana osoba ma pewne możliwości, ale nie obiecują, że z tych możliwości cokolwiek określonego wyniknie. As jest to "nieokreślona karta w danym kolorze/żywiole".
Asy można czytać jako "energetyczne poparcie" pewnej tendencji, którą widać w rozkładzie, ale z innych kart. Powiedzmy, że w przykładowym rozkładzie ktoś ma serię kart z koloru Mieczy czyli żywiołu Powietrza. Jeśli w tym rozkładzie jest As Mieczy, to jest silnym źródłem energii dostarczającym jej pozostałym kartom, czyli, realnie, opisanej przez nie tendencji.
Drugie znaczenie asów jest takie, że pokazują one, że ktoś jest na samym początku swojej drogi. Że pewne przedsięwzięcie czy dzianie się jest dopiero projektem. Że wszystko jeszcze przed tobą, chociaż naprawdę jeszcze nic się nie zaczęło.
As to jak garść pieniędzy w kieszeni. Coś z nimi możesz zrobić, do czegoś ich użyć - ale nie ma żadnej konieczności, do czego użyjesz.
Z powodu swojej ogólności, nieoznaczoności i potencjalności, a także z racji znajdowania się na początku procesu, a nawet jeszcze przed procesem - asy wygodnie jest skojarzyć z czterema punktami kardynalnymi ekliptyki, czyli Punktem Barana (As Kijów, żywioł Ognia), Punktem Raka (As Pucharów, żywioł Wody), Punktem Wagi (As Mieczy, żywioł Powietrza) i Punktem Koziorożca (As Monet, żywioł Ziemi):
karta |
żywioł |
punkt ekliptyki |
rodzaj potencjału |
As Kijów |
Ogień |
0° Barana |
"zapas" entuzjazmu, siły przebicia; wrodzony autorytet; wola, zdolności przywódcze |
As Pucharów |
Woda |
0° Raka |
siła uczuć i fascynacji; zdolność kochania i obdarzania uczuciami; emocjonalna natura |
As Mieczy |
Powietrze |
0° Wagi |
wrodzona inteligencja, wysokie IQ, talenty umysłowe, wszechstronność; potencjał przemian* wpisany w istotę przedsięwzięcia |
As Monet |
Ziemia |
0° Koziorożca |
zasoby materialne; zmysł do interesów |
* Potencjał przemian, co to jest? - Np. kapitalizm ze swoją prawie nieskończoną zdolnością produkowania wciąż nowych form organizacji ma ten potencjał wysoki, podczas gdy socjalizm, zawsze dryfujący w stronę gospodarki sztywno planowej i urzędniczej dyktatury ma ten potencjał niski.
Słowo as w łacinie znaczyło "jedynka, jednostka", było nazwą drobnej monety; prawdopodobnie pochodziło od greckiego eis - "jeden". Słowo to miało podwójny sens: "tylko jeden punkt", a wiec mało, oraz "pierwszy z szeregu" czyli najważniejszy. Jak widać, zgadza się to z symboliką asa tarotowego, który jest jednocześnie potężny - bo symbolizuje wielki zasób i potencjał; i znikomy - bo ten zasób i potencjał jeszcze nie został przejawiony, ukonkretyzowany.
W odniesieniu do osoby oznacza (wielki, konieczny, itd.) zasób woli, która dopiero będzie użyta. Oznacza zdolności przywódcze; potencjalny autorytet, to, że owa osoba zdolna jest skupić innych wokół siebie i pociągnąć za sobą.
W odniesieniu do spraw czy przedsięwzięć oznacza, że pytane przedsięwzięcie nie wypali się szybko, że splot spraw, który zostanie uruchomiony, mieć będzie trwałą (długotrwałą) zdolność przyciągania ludzi, przykuwania ich uwagi, fascynowania ich.
Dygresja: W tym sensie "silnego Asa Kijów" ma sama astrologia, która do trzech tysięcy lat wciąż na nowo fascynuje i pociąga ludzi z kolejnych pokoleń... chociaż ma słabego Asa Monet, gdyż myli się, wróżby się nie sprawdzają, wciąż udowadnia się, że jej reguły nie mają podstaw, że jest przesądem itd. Także silnego Asa Kijów ma chrześcijaństwo, zasadzone na podobnej fascynacji, chociaż jego faktyczne-historyczne podstawy budzą wątpliwości. Dobrą figurą dla Asa Kijów jest feniks odradzający się wciąż na nowo z własnych popiołów. Być może tego baśniowego ptaka należałoby umieścić na tej karcie.
As Kijów oznacza też tendencję do "stania w środku", czyli do zajmowania wyróżnionej centralnej pozycji, do rzucania się w oczy, przyciągania uwagi. Tendencja ta współcześnie realizuje się jako reklama, pijar, pchanie się na świecznik, itd.
Ponieważ żywioł Ognia w człowieku realizuje się jako ego, As Kijów w rozkładzie oznacza osobą o silnym ego, lub konflikt dwóch silnych ego ("eg"?)
Asa Kijów możemy interpretować jako "ojca" lub "źródło" wszystkich pozostałych kart-Kijów, a poszczególne Kije jako szczegółowe realizacje Asa. Np. Trojka Kijów rozwija i ukonkretnia jego zdolność skutecznego ruszania z miejsca (jego "zrywność"), Rycerz Kijów rozwija ukryte w Asie zdolności przywódcze i zdolność działania, Szóstka chęć zabawy, Piątka konflikt itd.
W odniesieniu do osoby oznacza zdolność do kochania (i innych uczuć, także tych negatywnych: zawiść, nienawiść, zemsta, obrzydzenie itd.); oznacza "emocjonalny potencjał", "szerokie serce" jak powiedzielibyśmy obrazowo. (O ile energia Asa Kijów budzi odzew w mięśniach - np. zaciskają się pieści lub szczęki, to...) Energia Asa Pucharów objawia się jako przyśpieszone bicie serca.
W odniesieniu do przedsięwzięć i działań oznacza, że mają one zdolność do długotrwałego, uporczywego emocjonalnego angażowania ludzi. Przykładem jest trwający przez wieki patriotyzm pewnego narodu. Dobrym metaforycznym obrazem Asa Pucharów byłoby wiecznie bijące źródło. Baśniowym przykładem jest (także) Święty Graal. Zauważ też emocjonalne reakcje, które budzi wyobrażenie świętej rzeki: Jordanu dla chrześcijan, Wołgi-matuszki dla Rosjan, Renu dla Niemców, Wisły dla Polaków - to jest ten sam archetyp.
As Pucharów realizuje się jako tendencja do łączenia się z innymi, tworzenia więzi i rozpuszczania barier i przeszkód.
Podobnie jak wyżej, Asa Pucharów można rozpatrywać jako źródło i matrycę dla pozostałych kart Pucharów.
Oznacza - dla osoby - zdolności umysłowe, jej talent. W odniesieniu do sprawy, przedsięwzięcia czy procesu oznacza zdolność do przemian, tworzenia nowych jakości, zdolność do odnawiania się i ewoluowania. Zauważ, że przeciwieństwem tego Asa jest Dziesiątka Mieczy, która utraciła zdolność do ewolucji i zmiany i w nieskończoność powtarza ten sam w kółko ruch. Przeciwnie, atrybutem Asa Mieczy jest niekończąca się giętkość, elastyczność i kreatywność.
Instytucją, która miała (i ma) silnego Asa Mieczy, są od średniowiecza europejskie uniwersytety. Intelektualnym pomysłem mającym potężnego Asa Mieczy są "wynalezione" przez Platona idee - do dzisiaj o nich się uczymy i filozofowie wciąż do tej koncepcji wracają - wciąż dla nich jest inspirująca. To kolejny atrybut Asa Mieczy: zdolność do wytrwałego inspirowania. (W słowie inspiracja jest łacińskich rdzeń "spir", ten sam co spiritus - duch, spiro - oddycham. Powietrzne słowo!) Chrześcijańską postacią bliską w tym sensie Asowi Mieczy jest Duch Święty. Pokrewny archetyp istnieje w centrum pojęć buddyzmu: nirwana, co dosłownie znaczy "rozwianie", od rdzenia "van", znaczącego "wiać", pokrewnego naszym słowom "wiać, wiatr" i łacińsko-angielskim vanus, vane (próżny, "wywiany"), vanish (znikać).
Szczególne strony czy aspekty symbolu Asa Mieczy są rozwijane i konkretyzowane jako poszczególne karty Mieczy; np. Dwójka: rozgraniczanie, Piątka: "odlot", oderwanie od rzeczywistości; Czwórka: tworzenie intelektualnych i zaprojektowanych schronień - utopii; Dziewiątka: wolność; itd.
Oznacza zasoby materialne. W przypadku osoby, także: zdolność do ich gromadzenia i użycia czyli, pospolicie, głowę do interesów lub talent organizatora. Oznacza uzdolnienia praktyczne - w przeciwieństwie do abstrakcyjnego oderwania.
W odniesieniu do spraw i przedsięwzięć oznacza ich materialne i praktyczne umocowanie. O takich przedsięwzięciach mówimy, że mają ręce i nogi. Mocno stoją na nogach. Mają mocne podstawy. Metafory te podkreślają właśnie realizm i zamocowanie w praktyce. Mówimy wtedy: solidna firma; co właściwie jest "masłem maślanym", pleonazmem, bo firma po łacinie to właśnie "stała, mocna, solidna". Słowo solidus znaczy właściwie to samo i pokrewne jest genetycznie i znaczeniowo naszemu "cały", ang. whole, greckiemu holos. Cały, więc nie rozpadnie się na kawałki.
W wyższym sensie As Monet oznacza tendencję do scalania, skupienia, do "trzymania razem" (tytuł jednego z heksagramów Księgi Przemian).
W micie chrześcijaństwa figura Asa Monet została wprowadzona w osobie Świętego Piotra, którego Jezus nazwał "skałą" lub "opoką" - po łacinie imię Petrus tylko rodzajem gramatycznym różni się od petra - skała. Archetypowym wyobrażeniem Asa Monet jest święta góra - mająca wiele lokalnych realizacji, np. Ślęża-Sobótka na Śląsku.
Podobnie jak przy innych kolorach-żywiołach, As Monet rozwija się w poszczególne karty, i np. Dwójka Monet wyraża jego szczególną właściwość: dołączanie do większej zorganizowanej całości; Trójka: praktyczność w działaniu; Dziewiątka: "mrówcze zasuwanie"; Walet: umiejętność wyciągania zysku z czegokolwiek przy jakiejkolwiek okazji itd.
Naturalny rozkład Tarota polega na tym, że kolejne karty odpowiadają na kolejne "pod-pytania", jakie nasuwają się w miarę otrzymywania (od Kart) odpowiedzi, w miarę przybywania informacji. Chociaż te nasuwające się pytania są różne przy różnych sprawach o które pytamy, to udaje się w nich wyodrębnić wspólną strukturę, która przeważnie się powtarza. Przy czym...
UWAGA! Jeśli nie masz pomysłu na kolejne pytanie, przerwij wykładanie kart. Zawsze to lepsze niż wyduszać odpowiedzi z kolejnej karty na siłę, niejako wbrew własnemu rozumowi.
W poprzednim wykładzie omówiłem znaczenia lub pod-pytania dla pierwszych sześciu kart lub -lepiej - sześciu pierwszych pozycji rozkładu.
Tu terminologia: "karta" to konkretna karta, np. Król Monet lub X-Moc; natomiast "pozycja" lub "miejsce" to numer w rozkładzie, numer kolejny jaki ma ta karta w szeregu wyciągniętych. Pełna informacja jest dopiero w stwierdzeniu, która karta jest na którym miejscu, np. "X-Moc na miejscu piątym".
Pełny rozkład (naturalny) który tu przedstawiam, liczy 13 kart. Uważam, że więcej kart nie jesteśmy w stanie zrozumieć naraz - to zadanie ponad ludzki rozum. Ale to jest największa znacząca liczba. Zalecam używanie mniejszej liczby.
Do większości praktycznych zastosować (praktycznych pytań) wystarczy pierwszych 6 kart. Dlatego tamten wykład poświęciłem właśnie pierwszym sześciu pozycjom. Układ 6 kart ma wyraźna logiczną strukturę: (1) Co to znaczy? - (2) Czego brakuje, co jest nie tak? - (3) Co robić? - (4) Jakie nawyki/inercje przeszkadzają? - (5) Jaka jest rola innych ludzi, partnerów, przeciwników? - (6) Przewidywany wynik lub widoczna przyszłość.
Można wyłożyć tylko jedną kartę, zwłaszcza kiedy sprawa jest prosta i spodziewamy się od Kart jedynie potwierdzenia lub przestrogi.
Można wyłożyć tylko dwie karty - kiedy chcesz znać tylko "plusy i minusy" pytanej sprawy.
Możesz wyłożyć tylko trzy karty. Wtedy prócz "plusów i minusów" otrzymasz radę, co robić, jakie podjąć praktyczne kroki. (Trzecia karta jest kartą działania!)
Uwaga! Należy umówić się z Kartami, ile wykładamy, jeszcze zanim rozłożysz karty. Rozkładający powinien jeszcze przed rozłożeniem kart być pewien, zarówno o co pyta, jak i ile kart chce odkryć.
Nie odkrytych kart nie wolno (nie wolno!) podglądać.
SIÓDMA POZYCJA
Sześć pierwszych kart tworzy pewien zamknięty układ i odnosi się do pewnego zamkniętego wycinka świata - przeważnie ten wycinek świata jest znany pytającemu. Karta na siódmym miejscu odnosi się do wydarzeń i wpływów które przychodzą z zewnątrz, spoza tego znanego świata, są więc niespodziankami. Karta ta mówi o nieprzewidzianych okolicznościach, o sprawach, które pytający nie bierze pod uwagę, takich, których jego wyobraźnia nie obejmuje. Tu także należą wydarzenia, które "spadają jak grom z jasnego nieba". W praktyce jednak prawidłowa interpretacja "co karty chciały przez to powiedzieć", jest dość trudna, ponieważ dowolność interpretacji jest duża.
ÓSMA POZYCJA
Kolejne pozycje mają sens "kontry". Skoro karta na siódmym miejscu mówi o niespodziankach i o tym co nieznane, niebrane pod uwagę, to kontra na to jest pytanie: "A co w takim razie jest pewne, cóż takiego się nie zmieni?" Karta nr osiem przynosi odpowiedź. Mówi o tym, co jest niezmiennym i trwałym elementem sprawy, o którą pytasz.
Na ósmej karcie też można przestać - tzn. można umówić się z Kartami, że odpowiedź na dane pytanie będziesz czytać z 8 kart.
DZIEWIĄTA POZYCJA
Skoro coś okazało się trwałe, to kontrą jest pytanie: "a jak ja mogę się w to włączyć?" Tutaj troska pytającego sięga daleko i w pytaniu nie chodzi o doraźne korzyści, tylko o trwałe wartości, które z rozwoju danej sprawy pytający (czy ogólniej: podmiot wyroczni, ten komu jest wróżone) może wynieść. To jest karta pytająca o doskonalenie, o rozwój lub pracę nad czymś. Można to pytanie wyrazić tak: "Jak mnie (podmiot wyroczni) ta sprawa rozwinie i wzbogaci?"
DZIESIĄTA POZYCJA
W dziewiątym pytaniu pytaliśmy o własną korzyść; kontrą jest: a co będą inni z tego mieć? Stąd sens tej pozycji: obiektywny pożytek i sens "dla wszystkich", ogólnospołeczny. Coś więcej niż tylko pożytek dla paru bezpośrednio zaangażowanych osób.
Na dziesiątej karcie śmiało może przestać, czyli umówić się na rozkład 10 kart.
JEDENASTA
Ponieważ wszystkie pożytki zostały wyczerpane w poprzednich pytaniach, jedenaste pytanie jest negatywne: Co się nie uda? (- Z tego o co pytasz.) Co się nie rozwinie, pozostanie w planach, co zostanie taką "nierozwiniętą larwą" pomysłu?
DWUNASTA
Tu zauważmy, że pytania układają się w serie:
Druga pozycja mówi, czego brakuje. Czwarta (2*2) mówi, co przeszkadza zalegając, przez swoja nawykową bezwładność. Ósma (2*4) mówi, co się nie zmieni.
Trzecia pozycja mówi, co robić. Szósta (2*3) pozycja mówi, co z tego wyniknie. Dziewiąta (3*3) mówi co warto doskonalić.
Piąta mówi o innych. Dziesiąta (2*5) o obiektywnych pożytkach dla innych, dla wszystkich.
Serie zbiegają się w pozycji 12 (2*6, 3*4, 4*3). Dlatego nasuwa się sens taki, że pozycja 12 odnosi się do tego samego pytania początkowego, tylko że należy mu się jeszcze raz przyjrzeć - w świetle zarówno tej karty jak i całej przybyłej informacji i własnych przemyśleń. Czyli sensem tej karty jest ponowna ocena całości sprawy. Pozycja dwunasta wspiera więc pozycję pierwszą.
Trzynasta
Skoro już "wszystko" wiemy, to kontrą jest pytanie: "Czego tu nie ma, a co kiedyś zaistnieć by mogło?" I to jest sens pozycji: Co się na pewno teraz nie wydarzy, ale za to możliwe jest w przyszłości? Albo: Wprawdzie nie teraz, ale w następnym "cyklu losu". Albo: rzeczy "przewidziane" na dalszą przyszłość, które właśnie dlatego nie wydarzą się "teraz" czyli w tym zakresie przyszłości do którego sięga zamysł pytającego.
Bywa, że pierwszą kartą jest jakaś blotka, za to na którejś dalszej pozycji leży karta silna - zwłaszcza atutowa, czyli jedna z Wielkich Arkanów. Czujemy, że coś ważnego zostaje powiedziane właśnie przez tę kartę. Taką kartę nazwijmy władcą rozkładu - na wzór podobnego pojęcia w wyroczni z Księgi Przemian. Prócz znaczenia samej tej karty ważne też jest, w którym miejscu rozkładu wypadła ta karta. Pojawienie się silnej karty jest nie tylko wskazaniem na sens samej tej karty, ale zarazem wskazaniem na sens pozycji, na której leży ta karta. Jeśli na tle kart słabszych, w rozkładzie leży np. X-Moc na miejscu piątym, to znaczy, że Karty chcą ci powiedzieć, że w danej sprawie najważniejsza jest pewna inna osoba, twój partner w pytanej sprawie, który ma moc przemienienia skupionym wysiłkiem samego siebie i zapewne ciebie wraz z nim.
Jeśli jest kilku władców (w powyższym sensie) w jednym rozkładzie, nie ma prostych reguł, który jest najważniejszy - potrzebna tu jest zarówno intuicja jak i rozeznanie zarówno w sensie kart jak i w pytanej sprawie.
Pojęcie mostu wynika stąd, że karty występują w jednym egzemplarzu. Jeśli ta tajemnicza inteligencja, która odpowiada ci przy pomocy kolejnych kart, zechciałaby umieścić np. tę samą Dwójkę Mieczy i na pozycji pierwszej (mówiąc ci, że ogólnym sensem sprawy jest podział obowiązków i zawarcie umów), i na pozycji trzeciej (mówiąc ci, że masz podzielić się obowiązkami z kimś i zawrzeć umowy), to nie uczyni tego, ponieważ nie ma dwóch Dwójek Mieczy. Dlatego musi zastąpić tę kartę podobną, np. Czwórką Mieczy na trzecim miejscu. Stąd bierze początek idea mostu: jeśli na dwóch pozycjach (jak w powyższym przykładzie) leżą karty jakoś podobne, oznacza to, że te dwie "pod-sprawy" należy rozpatrywać razem i właściwie powinny być określone jedną kartą. Takie pozycje są jakby połączone, spięte mostem, stąd nazwa.
Most tworzą dwie lub więcej kart jednego koloru, lub dwie lub więcej kart z tym samym numerem lub figurą. Czasem czegoś jakby mostu można się dopatrzyć w pozycjach obsadzonych przez Wielkie Arkana albo jedną kartę z Wielkich i drugą z Małych. (Np. można się dopatrzyć podobieństwa między XV-Umiarkowanie i 8 Monet. Albo XV-Diabłem a 9 Monet. Zachęcam do własnych dociekań!)
Symbole planetarne w kartach atutowych tarota
Poniższy tekst napisałem w dwóch odcinkach do tygodnika "Gwiazdy Mówią". Zamieszczam go tutaj jako wykład, ponieważ [A] nie wszyscy czytają "Gwiazdy" (i nie muszą), [B] w chwili gdy to piszę, drugi odcinek jeszcze nie został zamieszczony, [C] tutaj (w Kursie) będziemy związki astrologii z tarotem badać dokładniej.
Tarot jest gęstymi nićmi powiązany z astrologią. Twórcy tarota, a raczej "gry w tryumfy", il trionfi, a później tarocchi, znali przecież astrologię wybornie, bo w tamtych czasach, XV wiek, to była podstawa wiedzy.
W astrologii, badając horoskop, nieustannie wyszukujemy symboliczne odpowiedniki. Ktoś ma Słońce w Koziorożcu, więc patrzymy, który następny element przypomina je swoimi wpływami. Może Mars w Pannie? Może aspekt Saturna do Urana? Poszukamy więc takich podobieństw czyli symbolicznych ekwiwalentów pomiędzy planetami i kartami tarota.
Która karta najbardziej przypomina Marsa? Na którym z tarotowych obrazów dzieje się coś, co oddaje marsowego ducha? Mars to atak, ruch naprzód, najlepiej z ostrym narzędziem w ręku. Najbardziej by pasował do tej planety jakiś wojak z mieczem. Są tacy, ale na małych kartach. Jedyny wojownik, i to bardzo groźny, odpowiadajacy temu obrazowi, to karta XIII-Śmierć. Ale ów wojak to kościotrup! Kości i szkielet to symbol saturnowy. Widzimy więc, że karta XIII-Śmierć, choć wyraża marsową ideę ataku i użycia ostrego żelaza, ma zarazem coś z Saturna. To się będzie powtarzać: karty atutowe tarota nie odpowiadają pojedynczym planetom, ale raczej kilku naraz.
W której karcie są jeszcze marsowe elementy? Kiedy przesuwać kolejne karty od początku, długo nie widać nic. Dopiero karta VII-Rydwan ma w sobie coś marsowego, bo rydwanów używano do wojen i do wyścigów. Ale woźnica rydwanu w tej karcie stoi bez ruchu, każąc się niemo podziwiać... Podziw i stanie na trybunie, a także tryumf, to cechy (głownie) Jowisza. Więc ta krata jest jowiszowa z domieszką Marsa.
VIII-Sprawiedliwość trzyma marsowy miecz, ale w postaci tej bogini nie ma nic marsowego. Główna idea pochodzi tu od Wenus: utrzymanie równowagi, na co wskazuje waga w drugiej ręce. Ale i utrzymanie porządku, co należy do Saturna. Tą kartą rządzą więc Wenus i Saturn, a Mars dopiero na dalszej pozycji. Dalej w tarocie nie ma już marsowych motywów, a jeśli są, to śladowe. Przejdźmy do następnej planety.
Saturn. Która jest najbardziej saturnowa karta? Z pewnością IX-Pustelnik, gdzie jest stary mężczyzna oświetlający sobie drogę przez mrok. To jest niewątpliwie saturnowy symbol. Ale w naturze Saturna nie leży wędrowanie. Planetą wędrówek i poszukiwań jest Merkury! Dlatego kartę IX-Pustelnik uznajemy za podlegająca pospołu Saturnowi i Merkuremu.
IV-Cesarz, to też postać spod Saturna, wskazuje na to jej czarny sztywny pancerz, który psychoanalityczne podręczniki każą rozumieć jako personę, czyli tę sztywna maskę, którą niektórzy zakładają, by pokazać się światu. Ale istoty saturnowe z natury nie zajmują się rządzeniem, władaniem, to domena Jowisza. Ta karta jest jowiszowo- saturnowa, o czym też świadczy orzeł, ptak Jowisza, którego Cesarz na tarczy ma.
XVI-Wieża, o tak, to jest symbol Saturna. Ale wieża, mocarna budowla byłaby symbolem tej planety, gdyby nie płonęła... Uderzenie pioruna, burzące mury, to dzieło Urana. Karta XVI-Wieża podlega więc Uranowi, a Saturnowi na drugim miejscu. Wieże, i to stojące trwale, są też na karcie XVIII-Księżyc, która zawiera symbole kilku planet. Dopatrzymy się w niej Saturna, ale to Księżyc i Neptun są w tej karcie silniejsze. W karcie XIX-Słońce od Saturna jest mur, zwykle tam rysowany. W dalszych kartach symboli saturnowych można ledwie się domyślać.
Wspomniałem Merkurego. Jego symboli widać w tarocie mnóstwo. Już pierwsza postać, 0-Głupiec, jest z ducha Merkurego, bo to przecież wędrowiec, człowiek znikąd, idący zarazem do przodu i do tylu. Oczywiście nie jest to postać czysto merkuryczna, tylko z domieszką Neptuna, planety złudy i niezdecydowania.
Czystej krwi Merkury jest tytułowym Magikiem na karcie nr I. Trochę twórca-geniusz, trochę uliczny sztukmistrz, nie tyle kreuje coś, co przykuwa uwagę gapiów. Moc kreacyjna pochodzi jednak z innej planety: to cecha Słońca. Ta karta ma domieszkę słoneczną.
O merkuryczności Pustelnika już wspomniałem. Obecności wyobrażenia tej planety domyślamy się też w karcie XX-Sąd Ostateczny: agentem Merkurego jest tam ów dmący w trąbę anioł. - Gdyby ten anioł nie miał ducha Merkurego, nie przyszłoby mu do głowy dąć w instrument. A trąbka to instrument szczególnie związany z Merkurym.
Gdzie jest Jowisz? Na karcie V-Papież! Jako centralna, władcza postać, odbierająca hołdy poddanych. Ale widać go też w karykaturze i negatywie tamtej karty, czyli w XV-Diable. Chociaż tam z domieszką planety-bóstwa podziemi czyli Plutona. Wspomniałem wcześniej, że cechy Jowisza ma też postać na VII-Rydwanie.
Słońce? Ciekawe, że słoneczną kartą jest X-Moc. Zwycięska, budująca i twórcza Moc to przecież główny wyraz energii naszej gwiazdy. A na tamtej karcie wyobrażona jest postać, która zwycięża (drapieżną bestię), ale ani nie unosi się tryumfem, ani pokonanemu nie czyni krzywdy. Dokładnie tak wyraża się spokojna Moc Słońca. I dlatego poskramia zwierza będącego słonecznym symbolem - lwa.
Powyższe spostrzeżenia można zebrać w tabeli:
karta |
odpowiadające planety |
0-Głupiec |
Merkury Neptun |
I-Magik |
Merkury Słońce |
IV-Cesarz |
Jowisz Saturn |
V-Papież |
Jowisz |
VII-Rydwan |
Jowisz Mars |
VIII-Sprawiedliwość |
Saturn Wenus Mars |
IX-Pustelnik |
Saturn Merkury |
XI-Moc |
Słońce |
XIII-Śmierć |
Mars Saturn |
XV-Diabeł |
Pluton Jowisz |
XVI-Wieża |
Uran Saturn |
XVIII-Księżyc |
Neptun Księżyc Saturn |
XIX-Słońce |
Słońce Saturn |
XX-Sąd Ostateczny |
Merkury |
Kart jest tylko 14, ponieważ tyle dotąd omówiliśmy. Przyjrzyjmy się pozostałym.
Karta II-Papieżyca, zwana także Wysoką Kapłanką lub podobnie, z planet odpowiada Księżycowi. Księżyc ma naturę, mówiąc z chińska, Yin, receptywną, i tym przypomina kobietę, podczas gdy mężczyźnie i Słońcu starożytni przypisali naturę Yang - aktywną i przeciwstawną do Yin. Dlatego na tej karcie rysowana jest dostojna niewiasta, a także półksiężyc i woda, czyli księżycowy żywioł. Prócz Księżyca, czuje się w tej karcie także Neptuna, jako że kobieta-papież reprezentuje iluzję, mrzonkę.
Następna karta, III-Cesarzowa, upostaciowuje drugą żeńską planetę: Wenus. Na rycinach podkreślona jest uroda owej władczyni. W niektórych taliach, Cesarzowa jest w ciąży, co jeszcze silniej afirmuje jej kobiecość i seksualność, cechy w astrologii wiązane z Wenus. Ale spodziewanie się dziecka wyobraźnia astrologów łączy z Księżycem, więc Księżyc jest współwładcą tej karty.
VI-Kochankowie to także karta wenusowa: Wenus tutaj występuje w swej roli łączenia ludzi i innych istot w pary; powietrzny Amor-Eros sygnalizuje, iż Wenus jest tu w swej postaci aktywnej. Ten Amor ze strzałą to jednocześnie wskazanie na Merkurego.
W karcie XIV-Umiarkowanie też jest duch Wenus, jako równowaga - pamiętajmy, że znak Wagi podlega planecie Wenus. Zarazem w tej karcie działają Merkury (przez skojarzenia z alchemią) i Saturn (jako idea porządku).
Także XVII-Gwiazda jest prawdziwym królestwem Wenus! Wielka gwiazda rysowana na tej karcie to przecież Wenus w swojej fizycznej postaci jako wschodząca Jutrzenka, a dziewczyna nad wodą to ta sama Wenus w swoim ludzkim (lub boskim?) wcieleniu. Ale widać w tej karcie również Księżyc (w postaci wody) i Merkurego (jako ptaka).
Wreszcie ostatnia karta XXI-Świat przedstawia kobiecą postać, którą może być tylko Wenus. Zarazem jednak akcentowanie w tej karcie porządku i czworoboczności wskazuje na Saturna, zaś idea stabilności i mocy kojarzy się ze Słońcem.
Zupełnie inna jest karta X-Koło Fortuny. Zawarta w niej idea zmienności, przypadku i cykliczności losu kojarzy się z Merkurym, a idea nieoczekiwanej przemiany - z Uranem. Jeśli dorysowano na tej karcie faliste morze, to do planet trzeba dopisać Neptuna; ja jednak nie radzę go z tą kartą łączyć. Jego właściwe miejsce jest gdzie indziej...
...W karcie XII-Wisielec! To jest najbardziej neptunowa z kart. Widzenie świata na odwrót, do góry nogami, inaczej niż nakazuje rozum i rozsądek, to jest właśnie działanie Neptuna. Stan zawieszenia, oderwania od praktycznej zapobiegliwej krzątaniny - to także Neptun. Samo wiszenie głową w dół było praktyką szamańską, a szamani to przecież synowie Neptuna.
Przeglądam karty jeszcze raz, szukając, czy przy którejś nie pominąłem zaznaczonej tam planety...
W karcie XI-Moc: ten zwierz-lew, czyli nasza niższa i groźna natura, która powinna być okiełznana, w symbolice planet wyraża się jako Pluton. Zatem tej karcie patronują zarazem Słońce i Pluton.
Karta XIII-Śmierć, ponieważ są tam rysowane odcięte części ciała, kojarzy się z ideą dekompozycji, rozbicia czegoś na części składowe. W astrologii odpowiada temu Uran.
W karcie XIX-Słońce są dzieci - czyli symbole Księżyca.
Na rysunku XX-Sądu Ostatecznego jest nie tylko powietrzny anioł, znak Merkurego, ale i otwierająca się ziemia, żywioł w astrologii skojarzony z Saturnem. I to już chyba pełna lista.
Zobaczmy jak to wygląda w tabeli:
karta |
odpowiadające planety |
0-Głupiec |
Merkury Neptun |
I-Magik |
Merkury Słońce |
II-Papieżyca |
Księżyc Neptun |
III-Cesarzowa |
Wenus Księżyc |
IV-Cesarz |
Jowisz Saturn |
V-Papież |
Jowisz |
VI-Kochankowie |
Wenus Merkury |
VII-Rydwan |
Jowisz Mars |
VIII-Sprawiedliwość |
Saturn Wenus Mars |
IX-Pustelnik |
Saturn Merkury |
X-Koło Fortuny |
Merkury Uran |
XI-Moc |
Słońce Pluton |
XII-Wisielec |
Neptun |
XIII-Śmierć |
Mars Saturn Uran |
XIV-Umiarkowanie |
Wenus Merkury Saturn |
XV-Diabeł |
Pluton Jowisz |
XVI-Wieża |
Uran Saturn |
XVII-Gwiazda |
Wenus Księżyc Merkury |
XVIII-Księżyc |
Neptun Księżyc Saturn |
XIX-Słońce |
Słońce Saturn Księżyc |
XX-Sąd Ostateczny |
Merkury Saturn |
XXI-Świat |
Słonce Saturn Wenus |