James Patrick Cannon
Pamięci Staruszka (wspomnienie o Trockim)
Napisane:
Przemówienie wygłoszone na wiecu poświęconym pamięci Lwa
Trockiego, przeprowadzonym w hotelu „Diplomat”
w Nowym Jorku 28 sierpnia 1940 r.
Po
raz pierwszy opublikowane: „Socialist
Appeal”
z 7 września 1940 r.
Wersja
elektroniczna: Polska
sekcja MIA
Adaptacja:
Cezary
Cholewiński
, Jarosław
Grota
Całe dorosłe życie Towarzysza Trockiego, od czasu gdy przyłączył się do ruchu robotniczego w prowincjonalnym mieście Rosji – Mikołajowie, mając osiemnaście lat, aż do chwili jego śmierci w Meksyku w czterdzieści dwa lata później, było całkowicie poświęcone pracy i walce o jedną główną ideę. Opowiadał się on za wyzwoleniem robotników i wszystkich uciskanych ludzi świata i za przekształceniem społeczeństwa z kapitalistycznego w socjalistyczne w drodze rewolucji społecznej. W jego koncepcji ta wyzwoleńcza rewolucja społeczna wymaga dla swego zwycięstwa – kierownictwa rewolucyjnej partii politycznej awangardy robotniczej.
W całym swym dorosłym życiu Towarzysz Trocki ani razu nie odstąpił od tej idei. Nigdy w nią nie zwątpił i nigdy nie zaprzestał walki o jej urzeczywistnienie. Na łożu śmierci, w swym ostatnim przesłaniu dla nas, swoich uczniów, w swym testamencie – potwierdził swą wierność tej idei swego życia: „Powiedzcie towarzyszom, że jestem pewny zwycięstwa Czwartej Międzynarodówki. Naprzód!”
Cały świat wie o jego dziele i jego testamencie. Dalekopisy rozniosły po świecie wiadomość o nim i zaznajomiły z nim miliony ludzi. I w umysłach i sercach tych wszystkich ludzi, którzy łączą się z nami tej nocy, jedna myśl, jedno pytanie jest najważniejsze: „Czy ruch, który on zainspirował i stworzył, przeżyje jego śmierć? Czy jego uczniowie będą zdolni do utrzymania zwartych szeregów, do wykonania jego testamentu i urzeczywistnienia emancypacji uciskanych przez zwycięstwo Czwartej Międzynarodówki?”
Bez najmniejszej wątpliwości dajemy na to pytanie odpowiedź twierdzącą. Ci wrogowie, którzy przepowiadają zapaść ruchu trockistowskiego bez Trockiego, i ci przyjaciele o słabej woli, którzy się tego boją, jedynie udowadniają, że nie rozumieją Trockiego, kim on był, co on znaczy i co on po sobie pozostawił. Nigdy żadna osierocona rodzina nie dostała w spadku tak bogatego dziedzictwa, jak to, które Towarzysz Trocki, jak przezorny ojciec, pozostawił dla całej postępowej ludzkości, powierzając troskę o nie Czwartej Międzynarodówce. Pozostawił nam wielkie dziedzictwo idei, które nakreślą walkę o wielką, swobodną przyszłość całej ludzkości. Potężne idee Trockiego są naszym programem i naszym sztandarem. Są jasnym podręcznikiem działania w całej złożoności naszej epoki i stałą gwarancją, że mamy rację i nasze zwycięstwo jest nieuniknione.
Sam Trocki wierzył, że idee są największą potęgą w świecie. Ich twórców można zabić, ale idee, raz ogłoszone, żyją swym własnym życiem. Jeśli są właściwymi ideami, to torują sobie drogę poprzez wszelkie przeciwności. Oto była centralna, dominująca koncepcja w filozofii Towarzysza Trockiego. Wyjaśniał nam ją wiele, wiele razy. Kiedyś napisał: „To nie partia tworzy program (ideę); to program tworzy partię”. A innym razem, w prywatnym liście do mnie, napisał:
„Jesteśmy
uzbrojeni w najwłaściwsze i najpotężniejsze w świecie idee, choć
liczebność naszych sił i środki materialne im nie dorównują.
Ale właściwe idee, w dłuższym okresie, zawsze zwyciężają,
zdobywając konieczne dla siebie środki materialne i siły”.
Trocki, uczeń Marksa, podzielał jego pogląd, że „idea, która wchodzi w masy, staje się siłą społeczną”. I dlatego nigdy nie wątpił, że jego dzieło go przeżyje. I dlatego na łożu śmierci powiedział, że wierzy w przyszłe zwycięstwo Czwartej Międzynarodówki, która wciela w życie jego idee. Ci którzy w to wątpią – widać nie znali Trockiego.
Sam Trocki uważał, że największe znaczenie i największa wartość człowieka zawarta jest nie w fizycznej egzystencji, nie w epickich dziełach, choćby usunęły w cień dzieła innych bohaterskich postaci z historii, z ich gestami i ich wspaniałością – lecz w tym, co pozostawi po sobie, choćby został zamordowany. Wiedział, że wydano na niego wyrok, i spieszył się, żeby jak najwięcej pozostawić nam, a za naszym pośrednictwem ludzkości. Przez jedenaście lat swego ostatniego wygnania przykuł się do pulpitu jak galernik i pracował jak nie wiem co, z taką energią, taką wytrwałością i samodyscypliną, jak tylko ludzie genialni mogą pracować. Spieszył się, aby przelać na papier całą bogatą zawartość swego potężnego umysłu i zachować ją w trwałej, pisanej formie dla nas i dla tych, co przyjdą po nas.
W
tych jego książkach, artykułach i listach zawarty jest cały
Trocki – podobnie jak cały Marks. Jego wielotomowa korespondencja,
która zawiera jego pewne najbardziej błyskotliwe myśli i jego
najintymniejsze osobiste uczucia i opinie, musi teraz zostać zebrana
i opublikowana. Kiedy to zostanie wykonane, kiedy jego listy zostaną
opublikowane, tak samo jak jego książki, broszury i artykuły,
będziemy mieli stale pomoc od naszego Staruszka – dla nas i dla
tych, co się przyłączą do naszej walki o wyzwolenie ludzkości.
On
wiedział, że Stalin, ten kremlowski super-Borgia i Kain, który
zniszczył już całe pokolenie Rewolucji Październikowej, już
skazał go na śmierć i wyrok ten wykonają prędzej czy później.
Oto dlaczego pracował tak pilnie. Oto dlaczego spieszył się, aby
przelać na papier wszystko, co było w jego umyśle – żeby nadać
temu trwałą formę, której nikt nie będzie mógł zniszczyć.
Wczoraj wieczorem rozmawiałem przy kolacji z jednym z zaufanych sekretarzy Staruszka – młodym towarzyszem, który pracował dla niego przez długi czas i znał najbardziej poufne szczegóły z jego osobistego życia w ostatnich latach na wygnaniu. Przynaglałem go do bezzwłocznego spisania wspomnień. Powiedziałem: „Musimy spisać wszystko, co wiemy o Trockim. Każdy musi spisać swoje wspomnienia i swoje wrażenia. Nie możemy zapomnieć, że krążyliśmy wokół największej osobistości naszych czasów. Miliony ludzi, pokolenia, które przyjdą po nas, będą głodne każdego skrawka informacji, każdego słowa, każdego wrażenia, które rzuca światło na niego, jego idee, jego dążenia i jego życie osobiste.
Towarzysz ten odpowiedział: „Mogę pisać jedynie o jego cechach osobistych, tak jak je obserwowałem, jego metodach pracy, jego humanizmie, jego szlachetności. Ale nie mogę napisać nic nowego o jego ideach. One są już spisane. On wszystko, co miał do powiedzenia, wszystko o czym myślał, przelał na papier. Wyglądało na to, że był bardzo zdeterminowany, aby wydobyć to ze swego umysłu do dna, i wszystko wydobył i dał światu w swoich pismach. Pamiętam, że bardzo często przy kolacji toczyła się przypadkowa rozmowa, nieformalna dyskusja na jakiś temat, i wtedy Staruszek wygłaszał swoje zawsze bardzo aktualne opinie. I prawie zawsze wyniki tej rozmowy przy kolacji nieco później znajdowały wyraz w jego książce, artykule czy liście”.
Zabito Trockiego nie tym jednym ciosem, kiedy ten morderca, agent Stalina, ugodził go czekanem w tył głowy. To był tylko ostatni cios. Zabijano go ciągle. Zabijano go wiele razy. Zabijano go siedmiokrotnie, kiedy zabijano po kolei jego siedmiu sekretarzy. Zabijano go czterokrotnie, kiedy zabijano po kolei jego czworo dzieci. Zabijano go, kiedy zabijano jego starych towarzyszy z rewolucji rosyjskiej.
Ale na przekór temu wszystkiemu on trwał, gotów do wypełniania swoich zadań. Chociaż był stary i chory, przetrwał te wszystkie ciosy moralne, uczuciowe i fizyczne, aby spisywać swój testament dla ludzkości, kiedy tylko miał czas. Zebrał wszystko razem – każdą myśl, każdą ideę, każdą lekcję wynikającą z doświadczeń przeszłości – aby odłożyć dla nas ten literacki skarb, którego nie zjedzą mole i nie stoczy rdza.
Była głęboka różnica między Trockim a innymi wielkimi ludźmi czynu i przemijającymi przywódcami politycznymi, którzy wywierali wpływ na wielkie masy w swoich czasach. Potęga takich ludzi, prawie wszystkich, była czymś osobistym, czymś nieprzekazywalnym innym ludziom. Ich wpływ nie przetrwał ich. Przypomnijmy sobie na chwilę wielkich ludzi naszego pokolenia, albo pokolenia, które niedawno odeszło: Clemenceau, Hindenburga, Wilsona, Theodore’a Roosevelta, Bryana. Oni mieli wielkie masy zwolenników i naśladowców. Ale umarli, a ich wpływ umarł wraz z nimi. Pozostały po nich tylko mowy pogrzebowe i pomniki. W ich osobowościach nie było nic wybitnego. Oni byli oportunistami, przywódcami chwili bieżącej. Nie pozostawili idei, które mogłyby kierować ludźmi i inspirować ich, kiedy z ich ciał pozostaną tylko prochy, a z ich osobowości pozostanie tylko pamięć o nich.
A
z nim, z Trockim było inaczej. On był inny. Pewnie, że był także
wielkim człowiekiem czynu. Jego czyny weszły do historii
największej rewolucji w historii ludzkości. Ale inaczej niż u
oportunistów i przywódców chwili bieżącej, jego czyny były
zainspirowane przez wielkie idee, a te idee wciąż żyją. On nie
tylko dokonał rewolucji; on opisał jej historię i objaśnił
podstawowe prawa rządzące wszystkimi rewolucjami. W swej ”Historii
rewolucji rosyjskiej”, którą uważał za swoje najważniejsze
dzieło, dał nam wskazówki do dokonania nowych rewolucji, albo
raczej rozszerzenia na cały świat tej rewolucji, co zaczęła się
w październiku 1917 r.
Trocki, wielki człowiek idei, był
uczniem jeszcze większego – Marksa. Trocki nie zapoczątkował, i
nigdy nie twierdził, że zapoczątkował, najbardziej podstawowych
idei, które rozwinął. On budował na fundamentach położonych
przez wielkich budowniczych dziewiętnastego stulecia – Marksa i
Engelsa. W dodatku przeszedł wielką szkołę Lenina, uczył się od
niego. Geniusz Trockiego polegał na tym, że przyjął za swoje idee
pozostawione przez Marksa, Engelsa i Lenina. W mistrzowski sposób
posługiwał się ich metodą. Rozwinął ich idee w nowoczesnych
warunkach, i po mistrzowsku zastosował je we współczesnej walce
proletariatu. Jeśli chcecie zrozumieć Trockiego, to musicie
wiedzieć, że był on uczniem Marksa, ortodoksyjnym marksistą.
Walczył pod sztandarem marksizmu przez czterdzieści dwa lata! W
ostatnim roku życia wszystko inne odłożył na bok, aby stoczyć
wielką walkę polityczną i teoretyczną w obronie marksizmu w
szeregach Czwartej Międzynarodówki! Jego ostatni artykuł,
pozostawiony na pulpicie w niewygładzonej formie, ostatni artykuł,
nad którym pracował, był obroną marksizmu przed współczesnymi
rewizjonistami i sceptykami. Potęga Trockiego po pierwsze i przede
wszystkim była potęgą marksizmu.
Chcecie konkretnej ilustracji potęgi idei marksistowskich? Pomyślcie: Kiedy Marks zmarł w 1883 r., Trocki miał cztery lata, a Lenin trzynaście. Żaden z nich nie znał więc Marksa osobiście, nawet nie słyszeli o nim za jego życia. A jednak obaj zostali wielkimi postaciami historycznymi dzięki Marksowi, dzięki temu, że puścił on w obieg swoje idee jeszcze zanim oni się narodzili. Te idee zaczęły żyć własnym życiem. One ukształtowały życie Lenina i Trockiego. Idee Marksa były z nimi i kierowały nimi na każdym kroku, kiedy dokonywali oni największej rewolucji w historii.
Tak samo idee Trockiego, które są rozwinięciem idei Marksa, będą wpływały na nas, żyjących po nim jego uczniów. One będą kształtowały życie o wiele większych uczniów, którzy dopiero nadejdą, którzy dziś jeszcze nie słyszeli o Trockim. Niektórzy z tych, którym będzie dane być największymi trockistami, bawią się dziś jeszcze na boiskach szkolnych. Ale wykarmią ich idee Trockiego, jak jego i Lenina wykarmiły idee Marksa i Engelsa.
Rzeczywiście,
nasz ruch w Stanach Zjednoczonych utworzył się i wyrósł na jego
ideach bez jego fizycznej obecności, nawet bez żadnego kontaktu z
nim w pierwszym okresie. Kiedy w 1928 r. zaczynaliśmy w naszym kraju
swoją walkę o trockizm, Trocki żył na zesłaniu w Ałma-Acie. Nie
mieliśmy z nim żadnego kontaktu, a przez długi czas nie
wiedzieliśmy nawet, czy jeszcze żyje. Nie mieliśmy nawet dostępu
do jego prac. Wszystko, co mieliśmy, to był jeden jedyny egzemplarz
jego najnowszego dzieła „Krytyki prowizorycznego programu
Kominternu”. Ale to wystarczyło. Tylko w świetle tego jednego
jedynego dokumentu widzieliśmy naszą drogę, początek naszej walki
w najgłębszej tajemnicy, przeszliśmy przez rozłam bez zwątpienia,
budowaliśmy ramy krajowej organizacji i założyliśmy nasz tygodnik
trockistowski. Nasz ruch został zbudowany od samego początku jako
mocny ruch i pozostał mocny, bo został zbudowany na ideach
Trockiego. Dopiero prawie rok później mogliśmy nawiązać ze
Staruszkiem bezpośredni kontakt.
Tak samo było z sekcjami
Czwartej Międzynarodówki na całym świecie. Tylko niewielu
towarzyszy spotkało się z Trockim twarzą w twarz. Ale wszędzie
był znany. W Chinach i po drugiej stronie wielkiego oceanu: w Chile,
Argentynie, Brazylii. W Australii, w praktycznie każdym kraju
Europy. W Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Indochinach, Południowej
Afryce. Nigdy go tam nie widzieli, ale idee Trockiego zgromadziły
ich wszystkich w jednolitym i mocnym światowym ruchu. I tak będzie
trwało po jego śmierci. Nie ma wątpliwości.
Miejsce
Trockiego w historii jest już utrwalone. Pozostanie w niej na zawsze
jako wybitna postać obok trzech wielkich gigantów proletariatu:
Marksa, Engelsa i i Lenina. To możliwe, a nawet dość
prawdopodobne, że w pamięci historycznej ludzkości jego imię
będzie wywoływać najcieplejsze uczucia serdecznej wdzięczności
spośród nich wszystkich. Dlatego że on walczył tak długo,
przeciw tak wrogiemu światu, tak uczciwie, tak bohatersko, i z takim
samopoświęceniem!
Przyszłe pokolenia wolnej ludzkości będą patrzyły wstecz z nienasyconym zainteresowaniem na tę szaloną epokę reakcji, i krwawej przemocy, i zmiany społecznej – epokę agonii jednego systemu społecznego i bólów porodowych drugiego. Kiedy zobaczą w pracach historyków, jak uciśnione masy ludu wszędzie były zastraszone, ślepe i nieświadome, będą wspominać z nieskończoną miłością imię geniusza, który dał nam światło, jego wielkie serce, które dodało nam odwagi.
Ze wszystkich wielkich ludzi naszych czasów, ze wszystkich osób publicznych, do których masy zwracały się o poradę w tych niespokojnych, strasznych czasach, tylko Trocki wyjaśniał nam te sprawy, tylko on dał nam promień światła w ciemności. Tylko jego umysł przeniknął tajemnice i złożoność naszej epoki. Wielki umysł Trockiego był tym, czego bali się jego wrogowie. Nie mogli się z nim mierzyć. Nie mogli znaleźć na niego właściwej odpowiedzi. W tej niewiarygodnie straszliwej metodzie, jaką go zniszczyli, jest ukryty głęboki symbol. Strzaskali mu głowę czekanem! Ale najbogatsze płody jego myśli są wciąż żywe. One już się wydostały na świat i nigdy nie będą mogły być uwięzione i zniszczone.
Nie umniejszamy ciosu, jaki na nas spadł, na nasz ruch i na świat. Straciliśmy kogoś niezmierzonej wartości, kogoś nie do zastąpienia. Straciliśmy natchnienie, jakim była jego fizyczna obecność, jego mądre rady. To odeszło na zawsze. Lud rosyjski najbardziej ucierpiał od tego straszliwego ciosu. Ale przez sam fakt, że stalinowska kamaryla zabiła Trockiego w jedenaście lat po tym, gdy wypędziła go z Moskwy, że poświęciła całą swą energię i plany na zdeptanie życia Trockiego – dała największe świadectwo, że Trocki wciąż żyje w sercach rosyjskiego ludu. Oni nie uwierzyli w kłamstwa. Oni czekali i mieli nadzieję na jego powrót. Jego słowa są wciąż z nimi. Pamięć o nim żyje w ich sercach.
Kilka dni przed śmiercią Towarzysza Trockiego wydawcy „Biuletynu Rosyjskiego” otrzymali list z Rygi. Został on wysłany przed wcieleniem Łotwy do Związku Radzieckiego. List w prostych słowach donosił, że napisany przez Trockiego „List otwarty do robotników ZSRR”(14) dotarł do nich, dodał odwagi ich sercom i pokazał im drogę. List z Rygi donosił, że przesłania Trockiego wyuczyli się na pamięć i podają je sobie z ust do ust, aby nic się nie mogło stać. Prawdziwie wierzymy, że słowa Trockiego będą żyć dłużej w Związku Radzieckim niż krwawy reżim Stalina. W nadchodzący wielki dzień wyzwolenia przesłanie Trockiego będzie sztandarem rosyjskiego ludu.
Cały świat wie, kto zabił Towarzysza Trockiego. Świat wie, że na łożu śmierci oskarżył on o to morderstwo Stalina i jego GPU. Oświadczenia zabójcy, przygotowane na wypadek zbrodni, są ostatecznym dowodem, więcej już nie potrzeba, że to morderstwo było robotą GPU. To jest czcze powtórzenie kłamstw z procesów moskiewskich; głupia jak policja próba spóźnionej rehabilitacji nadbudowy, która zdyskredytowała się w oczach całego świata. Motywy tego zabójstwa wyrosły ze światowej reakcji, strachu przed rewolucją i zdradzieckich uczuć nienawiści i zemsty. Angielski historyk Macaulay zauważył, że zdrajcy we wszystkich epokach okazywali wyjątkową złość na tych, których zdradzili. Stalina i jego zdradziecki gang zżerała wściekła nienawiść do człowiek, który pamiętał ich przeszłość. Trocki, symbol wielkiej rewolucji, przypominał im stale sprawę, którą porzucili i zdradzili, i oni go za to nienawidzili. Nienawidzili go za wszystkie wielkie i dobre ludzkie cechy, które on uosabiał, a które im są całkowicie obce. Oni byli zdeterminowani pozbyć się go za wszelką cenę.
Teraz przechodzę do sprawy, która jest bardzo bolesna, do myśli, która – jestem tego pewny – tkwi w nas wszystkich. W chwili, gdy przeczytaliśmy o dokonaniu zamachu, jestem pewny, ze każdy z nas zadawał pytanie: czy on przeżyje? Czy nie ocalilibyśmy go, gdybyśmy bardziej próbowali, gdybyśmy zrobili więcej dla niego? Drodzy towarzysze, nie róbmy sobie wyrzutów. Towarzysza Trockiego osądzono i wydano na niego wyrok śmierci wiele lat temu. Zdrajcy rewolucji wiedzieli, że żyła w nim rewolucja, tradycja i nadzieja. Wszystkie zasoby potężnego państwa, puszczone w ruch przez nienawiść i zemstę Stalina, nakierowano na zabicie jednego człowieka bez żadnych zasobów, jedynie z garstką bliskich uczniów. Wszyscy z jego współpracowników zostali zabici: siedmiu jego wiernych sekretarzy; jego czworo dzieci. I jeszcze, w obliczu faktu, że skazali go na śmierć zaraz po jego wygnaniu z Rosji, potrafiliśmy go chronić przez jedenaście lat! To były najbardziej owocne lata w całym jego życiu. Był to okres wieku dojrzałego, w którym poświęcił się zadaniu podsumowania swych doświadczeń i swych myśli i nadania im trwałej formy.
Ich tępe policyjne umysły nie mogły wiedzieć, że Trocki pozostawił nam najlepszą cząstkę siebie. On nawet martwy ich frustruje. Dlatego że te sprawy, które najbardziej chcieli zabić – pamięć i nadzieja na rewolucję – Trocki pozostawił po sobie. Zabójca, który czyha na swoją ofiarę nocą i dniem, bardzo często przebija się przez największą ochronę. Nawet rosyjscy carowie i inni władcy, otoczeni przez całą policyjną potęgę wielkich państw, nie zawsze potrafili uniknąć śmierci z rąk niewielkiej grupki zdeterminowanych terrorystów, wyposażonych w najszczuplejsze środki. To się zdarzyło niejeden raz w Rosji w czasach przedrewolucyjnych. A tu, w wypadku Trockiego, mieliśmy wszystko na odwrót. Wszystkie zasoby były po stronie zabójców. Wielki aparat państwowy, zamieniony w morderczą machinę, przeciwko jednemu człowiekowi i kilku oddanym uczniom. I w końcu oni dopięli swego, a my możemy tylko pytać się, czy uczyniliśmy wszystko co było możliwe dla zapobieżenia temu lub odwleczenia tego? Tak, zrobiliśmy wszystko, co było możliwe. Z całą świadomością musimy powiedzieć, że zrobiliśmy wszystko, co było możliwe.
W
ostatnich tygodniach, po zamachu z 24 maja, znów stanęła na
porządku dziennym naszego komitetu kierowniczego sprawa ochrony
Towarzysza Trockiego. Każdy towarzysz się zgodził, że to jest
nasze najważniejsze zadanie, najważniejsze dla mas na całym
świecie i dla przyszłych pokoleń: mimo wszystko zrobić wszystko,
co w naszej mocy, aby chronić życie naszego geniusza, naszego
towarzysza, który tak bardzo nam pomagał i który nam przewodził.
Delegacja przywódców partyjnych złożyła wizytę w Meksyku.
Okazało się, że to była nasza ostatnia wizyta. Wtedy przy tej
okazji w rozmowie z nimi zgodziliśmy się co do nowego zadania:
wzmocnienia ochrony. Zebraliśmy w naszym kraju pieniądze, tysiące
dolarów, aby ufortyfikować jego dom; wszyscy nasi członkowie i
sympatycy odpowiedzieli na ten apel z wielkim poświęceniem i
szlachetnością.
A jednak morderca machina przełamała te
fortyfikacje. Ale ci, którzy nam pomogli choćby w małym stopniu,
czy to finansowo, czy swoim wysiłkiem fizycznym, nigdy nie będą
żałować tego, co zrobili, aby chronić Staruszka i pomóc mu.
Kiedy
Towarzysz Trocki został zabity, ja akurat wracałem pociągiem ze
szczególnego wyjazdu do Minneapolis. Wyjazd ten był poświęcony
sprawie ściągnięcia nowych i szczególnie wykwalifikowanych
towarzyszy do ochrony domu w Coyoacan. W drodze do domu siedziałem w
pociągu z uczuciem satysfakcji, że zadanie związane z tym wyjazdem
zostało wykonane, zatroszczyłem się o wzmocnienie ochrony.
I
wtedy, gdy pociąg jechał przez Pensylwanię, około czwartej rano,
przyniesiono mi poranne gazety z wiadomością, że zabójca przedarł
się przez ochronę i ugodził czekanem w głowę Towarzysza
Trockiego. To był początek strasznego dnia, najgorszego dnia w
naszym życiu, kiedy czekaliśmy godzina za godziną, a Staruszek
toczył swą ostatnią walkę ze śmiercią. Ale nawet wtedy, w tej
godzinie strasznego smutku, gdy otrzymaliśmy telefon z daleka z
fatalną wiadomością: „Staruszek nie żyje” – nawet wtedy nie
pozwoliliśmy sobie na płacz. Natychmiast rzuciliśmy się do
roboty, aby bronić jego pamięci i wykonać jego testament. I
pracowaliśmy ciężej niż kiedykolwiek przedtem, bo pierwszy raz
realizowaliśmy z pełną świadomością to wszystko, co teraz mamy
zrobić. Już nie możemy zdać się na Staruszka. To co trzeba
zrobić, musimy zrobić my. Oto jest duch, w którym od teraz musimy
pracować.
Kapitalistyczni władcy świata instynktownie rozumieli znaczenie imienia Trockiego. Przyjaciel uciskanych, twórca rewolucji był wcieleniem tego wszystkiego, czego oni nienawidzą i boją się! Urągają mu nawet po śmierci. Ich gazety obrzucają błotem jego imię. On był wygnańcem świata w czasach reakcji. Nigdzie żadne drzwi nie stały przed nim otworem, oprócz tych w Meksyku. Fakt, że Trocki był wypędzany ze wszystkich krajów kapitalistycznych, jest sam przez się najjaśniejszym dowodem przeciwko wszystkim potwarzom stalinistów, wszystkim brudnym oskarżeniom, że zdradził on rewolucję i zwrócił się przeciwko robotnikom. Oni nigdy nie przekonali kapitalistycznego świata do tego. Ani na chwilę.
Kapitaliści wszelkiego rodzaju boją się i nienawidzą nawet jego zwłok! Drzwi do naszej wielkiej demokracji są otwarte dla wielu uchodźców politycznych, oczywiście. Wszystkie odmiany reakcjonistów; demokratyczne kanalie, które zdradziły i opuściły swój lud; monarchiści, a nawet faszyści – wszyscy oni byli serdecznie witani w nowojorskim porcie. Ale nawet zwłoki przyjaciela uciśnionych nie mogą znaleźć tu miejsca spoczynku! Nie zapomnimy tego! Schowamy tę krzywdę głęboko w naszych sercach, a w stosownym czasie się za nią pomścimy.
Wielka i potężna demokracja Roosevelta i Hulla nie pozwoliła nam sprowadzić i pochować jego zwłok. Ale on i tak jest tu z nami. Każdy z nas czuje, że on jest tu w tej sali dziś wieczorem – nie tylko w swoich wielkich ideach, ale także, szczególnie dziś wieczorem, w naszej pamięci o nim jako człowieku. Mamy prawo być dumni, że jednym z nas był najlepszy człowiek naszych czasów, największy umysł i najsilniejsze i najwierniejsze serce. Społeczeństwo klasowe, w którym żyjemy, wydaje łajdaków, oszustów, egoistów, kłamców i prześladowców ludu. Trudno wymienić jakiegoś przedstawiciela intelektualistów w rozpadającym się społeczeństwie klasowym, który nie byłby nędznym hipokrytą i godnym pogardy tchórzem, zajętym przede wszystkim swymi własnymi niekonsekwentnymi sprawami osobistymi i zachowaniem własnej nic nie wartej skóry. Cóż to za łotrowskie plemię. Nie ma wśród nich ani uczciwości, ani natchnienia, w ogóle. Nie ma wśród nich ani jednego człowieka, który mógłby rozpalić iskierkę w sercu młodzieży. Nasz Staruszek był zrobiony z lepszego materiału. Nasz Staruszek był zrobiony z całkiem innego materiału. On wyrastał ponad tych pigmejów w swej moralnej wielkości.
Towarzysz Trocki walczył nie tylko o nowy porządek społeczny oparty na ludzkiej solidarności jako o przyszły cel; w każdym dniu swego życia żył według jego wyższych i szlachetniejszych standartów. Nie pozwalali mu zostać obywatelem żadnego kraju. Ale w rzeczywistości on był kimś o wiele większym. On był już, w swym umyśle i w swym prowadzeniu się, obywatelem komunistycznej przyszłości ludzkości. Pamięć o nim jako człowieku, jako towarzyszu, jest cenniejsza niż złoto i rubiny. Trudno zrozumieć człowieka tego typu żyjącego wśród nas. Wszyscy jesteśmy schwytani w stalową sieć społeczeństwa klasowego z jego nierównościami, jego sprzecznościami, jego fałszywymi wartościami, jego kłamstwami. Społeczeństwo klasowe zatruwa i zżera wszystko. Wszyscy jesteśmy przez nie skarłowaceni, wykrzywieni i oślepieni. Trudno nam sobie wyobrazić, jakie będą stosunki międzyludzkie i zrozumieć, jaka będzie osobowość człowieka w wolnym społeczeństwie.
Towarzysz Trocki dał nam jego antycypowany wizerunek. W nim, w jego osobowości jako człowieka, jako ludzkiej istoty, uchwyciliśmy rzut oka na komunistę, takiego jaki ma być. Ta pamięć o nim jako człowieku, jako towarzyszu, jest naszą największą gwarancją, że duch człowieka, walczącego o ludzką solidarność, jest niezwyciężony. W naszej strasznej epoce wiele rzeczy przeminęło. Stalin i Hitler, i Roosevelt, i Churchill, i wszystkie te kłamstwa, i niesprawiedliwości, i hipokryzja, którą oni oznaczają, przeminą we krwi i ogniu. Ale duch komunisty, który reprezentował Towarzysz Trocki, nie przeminie.
Przeznaczenie uczyniło nas, ludzi ze zwykłej gliny, najbardziej bezpośrednich uczniów Towarzysza Trockiego. Teraz otrzymaliśmy spadek po nim i zostaliśmy obarczeni misją wykonania jego testamentu. On w nas wierzył. W swych ostatnich słowach zapewniał nas, że mamy rację i zwyciężymy. Musimy tylko wierzyć w siebie i w idee, tradycję i pamięć, które on pozostawił nam w spadku.
Wszystko mu zawdzięczamy. Zawdzięczamy mu nasze polityczne istnienie, nasze rozumienie, naszą wiarę w przyszłość. Nie jesteśmy sami. Są inni, tacy jak my, we wszystkich częściach świata. Trocki wychował kadry uczniów w ponad trzydziestu krajach świata. Oni są przekonani do szpiku kości, że mają prawo do zwycięstwa. Oni nie będą wątpić, żaden nie będzie wątpić. „Jestem pewny zwycięstwa Czwartej Międzynarodówki!” – to były ostatnie słowa Towarzysza Trockiego. Tak, my też jesteśmy pewni.
Trocki nigdy nie wątpił i my nigdy nie będziemy wątpili, że uzbrojeni w jego broń, jego idee, wyprowadzimy uciśnione masy świata z krwawego zamętu wojny do nowego społeczeństwa socjalistycznego. Oto nasze świadectwo, dane dziś wieczorem tu u grobu Towarzysza Trockiego.
I tu u jego grobu zaświadczamy także, iż nigdy nie zapomnimy jego ostatniego nakazu, ze będziemy chronić i kochać jego żonę, wojowniczkę i wierną towarzyszkę wszystkich jego walk i wędrówek. „Opiekujcie się nią – powiedział – ona była ze mną tyle lat”. Tak, będziemy się nią opiekować. Przed wszystkim innym będziemy się opiekować Natalią.
Dochodzimy teraz do ostatniego słowa pożegnania naszego największego towarzysza i nauczyciela, który teraz stał się naszym najsławniejszym męczennikiem. Nie przeczymy, że żal ściska wszystkie nasze serca. Ale to nie jest żal z powodu klęski, żal który złamie naszą wolę. On jest złagodzony przez wściekłość, nienawiść i determinację. Zamienimy go w energię walki, aby poprowadzić dalej walkę Staruszka. Pożegnajmy go w sposób godny jego uczniów, jak dobrzy żołnierze armii Trockiego. Nie popadając w słabość i beznadzieję, ale stojąc wyprostowani, bez łez w oczach i z zaciśniętymi pięściami. Z pieśnią walki i zwycięstwa na ustach. Z pieśnią wiary w Czwartą Międzynarodówkę Trockiego, Międzynarodową Partię, która ogarnie ludzki ród!