Naród wyklęty przez męty fragm Tom I Pająk

Mamy pecha. Henryk Pająk

Fragment książki Henryka Pająka pt: „Naród wyklęty przez męty. Tom I.” Zachęcamy naszych Czytelników do zapoznania się z całością pracy, którą można nabyć w patriotycznych internetowych księgarniach jak i Wydawnictwie Retro pod numerem tel:  81- 50 30 616. Przypisy i zdjęcia w oryginale. 

Tylko przeszłość jest widzialna Tylko ona ma przyszłość.

Skąd mogą nadciągnąć gradowe chmury?

W 2014 roku dał odpowiedź na to pytanie były prezydent Wałęsa ps. „Bo­lek”. Oświadczył, że powinniśmy„połączyć się z Niemcami”. Wałęsa wie, że już jesteśmy „połączeni” z Niemcami stalowymi obręczami faszystowskiej Unii Europejskiej, ze wszystkimi jej konsekwencjami obowiązującymi kraj opanowany przez euro-żydostwo.

Jeżeli tego połączenia z Niemcami Wałęsie za mało, to czas zaorać granice z Niemcami i stać się wschodnim landem IV Rzeszy Niemieckiej. Tym samym Niemcy przestaną nam zagrażać militarnie. Byłaby to kalka kapitulacji Francji w 1940 roku. Poddała się bez wystrzału, choć uchodziła za gospodarczą i mi­litarną potęgę Europy. Niemcy powołali kolaboracyjny rząd Vichy, na czele z „legendą” pierwszej wojny światowej marszałkiem Petain’em. W rezultacie, na Paryż nie spadła ani jedna bomba, wszystkie knajpy, kawiarnie i burdele praco­wały przez całą wojnę 24 godziny na dobę. Po wojnie, ratując honor Francji, pospiesznie wymyślono „francuski ruch oporu”. Prezydenta de Gaullea to nie zadowoliło. Przed sądem stanął marszałek Petain, a przed powieszeniem go na wieży Eiffla uratowała go chyba jego waga. Istniała realna szansa, że chudy jak skrzypce Paganiniego marszałek Petain mógłby dyndać żywy przez wiele godzin.

Pomysł Wałęsy o poddaniu się Szkopom bez walki, z zachowaniem honoru polskiego oręża, w marcu 2015 roku podjął poseł Palikot, szef Twojego Ruchu, na fali strategii, mocą której, w razie napaści jakiegoś państwa (czytaj – Rosji) powinniśmy się poddać bez wystrzału. Palikot musiał się gdzieś dowiedzieć, że tak właśnie postąpiła Austria potem Czechosłowacja wreszcie Francja. W 1938 roku Austria poddała się bez walki, Niemcy weszli do Austrii krokiem defila­dowym, owacyjnie witani przez mieszkańców.

Propozycję posła Palikota warto byłoby zmodyfikować w ten np. sposób, że nie czekając na czyjąś inwazję, wdrożyć program permanentnego prowokowania Ukraińców, którzy doprowadzeni do wściekłości, wejdą do Polski także krokiem marszowym, bez przeszkód dotrą do Suwałk, Olsztyna, Gdańska, Koszalina i Szczecina. Tym chytrym podstępem odbierzemy Niemcom i Rosja­nom ochotę na powtórzenie koncentrycznej inwazji z zachodu i wschodu. Taką szansę miała II RP: poddać się Niemcom pod pozorem wspólnego z Hitlerem sojuszu, następnie wspólnie z nim pomaszerować na Moskwę. To samo, tyle że w odwrotnym kierunku proponowali nam towarzysze radzieccy w ramach Paktu Warszawskiego, aż wreszcie samotny Wałęsa wywołał rewoltę gdańską, obalił Pakt Warszawski, Związek Radziecki i światowy komunizm. Teraz chce nas podarować Niemcom za darmo. Ale zostały tylko resztki.

Ustalmy więc naszych wrogów, bliższych i dalszych, którzy ryją pod nami i czekają na jakieś europejskie tąpnięcie, aby przyjść nam z przyjacielską od­sieczą.

Znakomitego materiału porównawczego w tym zakresie dostarczyła żydo-amerykańska dywersja na Ukrainie. Z dnia na dzień ujawniła się pol­skojęzyczna agentura. Obsadziła strategiczne przyczółki władzy do frontalnego ataku już dawno, pomiędzy Majdanem I i Majdanem II. Schetyna u boku Tuska, Siemoniak jako szef MON, Paweł Kowal przy J. Kaczyńskim w Knesejmie i dalej w dół, setki innych krypto-banderowców. Zlecone im zadania wykonali celująco: nie minął rok, a zrobili z Polski pierwszą linię frontu antyrosyjskie­go. Obecnie wróg ukraiński jest dla nas najgorszy, bo rządzi na szczytach władzy i jest wszechwładny, a to dlatego, że jego siła pochodzi z zewnątrz, od trzech „sakramenckich” wrogów Polski – z USA, Izraela i Niemiec.

Krótko o każdym.

Żydoamerykańska inwazja na Polskę trwa od dziesięcioleci. Jej skutki, to obecny agonalny stan Polski: gospodarczy, finansowy, zniewolenie polityczne, medialne, żydo-amerykańska agentura wpływu działa wszędzie.

Inwazji izraelskiej nie sposób odróżnić od żydo-amerykańskiej. Na niektórych odcinkach antypolskiego frontu ich interesy, cele i możliwości różnią się od siebie, ale zbiegają się w jednym zgodnym podboju Polski. Żydzi ame­rykańscy wyrąbują tu przyczółek do strategicznej inwazji na Rosję. Osaczają ją od Estonii, Łotwy i Litwy, Rumunii, Bułgarii, Ukrainy i Gruzji.

Żydostwo izraelskie w postaci wszechobecnego i wszechwładnego sy­jonizmu, jest jak zmajstrowane przez nich „Państwo Islamskie” – nie zna gra­nic, przenika przez każdą przeszkodę niczym niszczycielskie promieniowanie. Zanim zatrzymamy się przy tym wrogu numer jeden, zerknijmy w geny tegoż „Państwa Islamskiego” jest to bowiem bękart i narzędzie syjonizmu izraelsko-żydoamerykańskiego. Sieje grozę i destrukcję na Bliskim Wschodzie, już zagraża Włochom,Francji, Niemcom. Uciekający z północnej Afryki arabowie stają się plagą Włoch. Polsce UE przydzieliła 1000 zbiegów.

Hersztem ISIL (ISIS) jest profesjonalny agent izraelskiego Mosadu Simon Elliot ps. „Abu Bakr al Baghdadi”, a pełna dywersyjna ksywa brzmi: Ibrahim ibn Awad bin Ibrahim al Bardi al Aradui Husseini[1].

Konia z rzędem każdemu gojowi, który wykuje to na pamięć.

Simon Elliot (także ps. Baghdadi) mieni się „kalifem” ISIL – „Państwa Islamskiego” – Iraku i Lewantu.

Zestaw fotografii opublikowanych przez „Veteran Today” a reprodukowa­nych w „Patriotycznym Ruchu Polski” z 15 lutego 2015 roku, pokazuje gęby tych krwawych najemników. Mamy tam obok Beghdadiego McCaina – syjonistę (amerykańskiego „neokona”), m.in. współorganizatora zbrodni „Ameryki” na „Ameryce” – zburzenia wież nowojorskich (WTC). McCain ostatnio pokazywał się w roli syjonistycznego „demokratazora” Ukrainy. Informacje o „Beghdadim” ujawnił Edward Snowden, nieoceniony „zdrajca” najtajniejszych tajemnic ame­rykańskiego syjonizmu, który uciekł do Rosji i stamtąd dawkuje swoje zasoby.

Elliot Shimon – „Baghdadi” został specjalnie wyszkolony do roli fa­natycznego islamisty, będąc oficerem operacyjnym izraelskiego Mosadu (Mossadu). Urodził się z żydowskiego ojca i żydowskiej matki. Tenże Elliot został zwerbowany przez Mosad i uczył się swojej roli „na odcinku” wojny psychologicznej i szpiegostwa, przeciwko i islamskim społecznościom. Te in­formacje pochodzące ze „zbiorów” Edwarda Snowdena zostały opublikowane w Internecie i gazetach. W „polskich” – panuje o tym przestępcy grobowe milczenie. Przerwała je wolna polska.

Elliot vel Baghdadi współpracował z wywiadami Wielkiej Brytanii i USA z zadaniem docelowym – utworzyć terrorystyczną organizację przyciągającą do swoich szeregów ekstremalnych terrorystów z całego świata, bez względu na granice państw i kontynentów (źródło: Radioajval.com).

Tę sensację potwierdziło kolejne źródło: Egu-Press.

Zajęły się one „Baghdadim” ze szczególnym zainteresowaniem media irań­skie. Opierając się na dokumentach fotograficznych, zdemaskowały prawdziwą tożsamość tego „emira ISIL” – perfekcyjnie wyszkolonego agenta Mosadu.

Jego głównym zadaniem było przeniknięcie do wojskowego i cy­wilnego kierownictwa krajów uznanych jako zagrażające Izraelowi.

Cel – osłabiać je z zadaniem ich niszczenia poprzez wewnętrzny terror pod fałszywą flagą. Ułatwić – w przyszłości, ich wchłonięcie przez „biblijne” państwo syjonistyczne na obszarach Bliskiego Wschodu, w celu budowy „Wielkiego Izraela” od Nilu do Eufratu.

Fakty ujawnione w połowie lutego 2015 roku potwierdzają tę gigantyczną false flag. „Kalif”: Baghdadi został desygnowany przez Izrael do siania terroru, chaosu, przerażenia i paniki w krajach sąsiadujących z chazarskim potworem pod nazwą Izrael.

Autorzy tych ustaleń są zdania, źe ten „projekt” został przygotowany pod jeszcze jedną kolejną false flag – fałszywą flagą w już istniejącej false flag.

ISIL ujawniło otwarcie swojego programu grożąc, że teraz zabierze się za „barbarzyńskich Żydów”,oblegających Gazę. W rzeczywistości, jest to ta sama, zakrwawiona szmata mająca odwrócić uwagę od siebie przez prowokacyjną napaść na „ziemie Izraela” co pozwoli Żydom amerykańskim i izraelskim na barbarzyńskie atakowanie „terrorystów” ich w obronie rzekomo napadniętego Izraela.

To pretekst opracowany w ramach cięgla tej samej „wiosny arabskiej” – w celu destabilizacji Iraku, Sudanu, Egiptu, Tunisu, Libii i zwłaszcza Syrii oraz innych państw arabskich o mniejszym znaczeniu.

Kiedy USA zaczęło bombar­dować pozycje islamistów w Ira­ku i zabierało się do tego same­go w Syrii, premier tego państwa oświadczył, że potraktuje tę „po­moc” jako inwazję na Syrię.

Ważny Żyd Bernard Henri Levy powiedział o „arabskiej wio­śnie” że: „jest ona dobra dla Izra­ela” (Le Vraie Verite”).

Tak właśnie: rozbicie Libii, krwawe rewolty w wymienionych krajach, były bardzo dobre dla Izra­ela. Zawiodła tylko Syria: broniła swej suwerenności z determinacją, ale gdyby nie parasol ochronny Rosji i Chin („wara od Syrii!” – w ONZ), to Syria już dawno by została doszczętnie zdemo­kratyzowana.

Zgromadzeni w jednym miejscu (na obszarach rozbitego Iraku) najemnicy ISIL stworzyli bandy sadystycznych morderców z piekła rodem, bez miłosier­dzia dla bezbronnych ofiar, głównie dla chrześcijan. Nagrania z tych masowych rzezi i rytualnych egzekucji sami zamieszczają w Internecie. To przedstawienia aranżowane w profesjonalny sposób. Miały być nagrywane w studiach filmo­wych Hollywood. Nigdzie nie znajdziemy tam całych filmów z tych rytualnych „egzekucji”.

Nie ujrzymy głów odciętych dziennikarzom przez „bojowników” ISIL. Nie ujrzymy ich nie z powodu drastyczności tych scen, a po prostu dlatego, że ich tam nie ma! To lipa! To teatr, wzorowany na innych takich false flag.

Czy to nam coś przypomina? Ależ tak – „Charlie Hebdo” Żadnego wi­doku trupów. Żadnych pogrzebów. Żadnych rozpaczających rodzin! W zamian – podobno milion francuskich gojów maszerujących ulicami Paryża w proteście przeciwko „islamskiemu terroryzmowi”. Jednak rzeczniczka organizacji „Free Gaza” (Wolna Gaza) Greta Berlin, oświadczyła w styczniu 2015 roku, że zamach na „Charlie Hebdo” zorganizował izraelski Mosad:

To po prostu Mosad zaatakował paryskie biuro „Charlie Hebdo” nieudolnie próbując zorganizować fałszywą prowokację, w celu zaszkodzenia porozumieniu między Palestyną a Francją. Pozostaje mieć nadzieję, że francuska policja będzie w stanie rozwikłać to, co narobił dobrze wyszkolony izraelski wywiad, a nie zakładać, że to muzułmanie zaatakowali Francję, że będą poważne konsekwencje, jeżeli zagłosują za Palestyną. Nawet czteroletnie dziecko rozumie, kto jest odpowiedzialny za ten atak.

Podobną ocenę wystawił tej prowokacji także rosyjski generał-pułkownik w stanie spoczynku Leonid Iwaszow, prezes rosyjskiej Akademii Problemów Geopolitycznych[1].

Za kulisami tej plugawej prowokacji stały konkretne cele. Już w cztery dni po prowokacji (11 I), ministrowie spraw zagranicznych Europy, USA, Kanady spotkali się, aby „potępić atak”. Po spotkaniu opublikowali oświadczenie i pro­gram zapobiegania kolejnym „aktom terroryzmu”. Zaproponowano w trybie pilnym zwiększenie międzynarodowej współpracy nad kontrolą Internetu (!) polegająca na „blokowaniu” i usuwaniu nieprawomyślnych publikacji utworzenia międzynarodowego rejestru podróżujących.

W tej nasiadówce wzięła udział polska minister MSW Teresa Piotrowska. „Polskie” MSW opublikowało następujący komunikat:

(…) Spotkanie odbyło się w czwartek. Do udziału w nim, poza Niemcami, Francją, Wielką Brytanią, Włochami, Hiszpanią i Pol­ską zaproszeni zostali przedstawiciele USA, Kanady i Turcji https://www.msw.gov.pl/pl/aktualnosci/12583, Spotkanie-ministrow-spraw- wewnetrznych-Grupy-G6-w-Paryzu.

Oto, w skrócie, punkty z oświadczenia ministrów:

pkt. 1

Atak na „Charlie Hebdo” był złym czynem.

pkt. 2

Ażeby chronić bezpieczeństwo i tolerancje potrzebne są wzmożone środki kontroli wypowiedzi w Internecie.

Cytat: „Mając to na uwadze, partnerstwo wśród głównych dostawców usług internetowych jest niezbędne, aby stworzyć warunki do szybkiego zgłaszania materiałów, które mają na celu nakłaniania do nienawiści i terroru oraz możliwość do usunięcia takich treści w stosownych przypadkach”.

pkt. 3

ISP [Internet Service Provider] – dostawca usług internetowych] potrzebu­je uprawnień do zamknięcia, szpiegowania oraz blokowania dostępu do stron internetowych uznanych za naganne przez ministrów spraw wewnętrznych.

Wszystkie kraje członkowskie UE powinny zwiększyć wykorzystanie psy­chologicznych działań [propagandy]. W szczególności Unia Europejska powinna wykorzystać zalecenia opracowane przez SSCAT [Syria Strategie Communica- tion Advisory Team – Syryjski zespół doradztwa strategicznego i komunikacji]. Raport SSCAT: http://www.statewatch.org/news/2014/may/eu-council-coter- -syrian-fighters-9280- 14.pdf

SSCAT z pomocą środków z budżetu UE musi otworzyć biuro w Brukseli [obecnie siedziba biura mieści się w UI<]. W raporcie tej organizacji można przeczytać zalecaną politykę dla państw UE, a to w związku z wydarzeniami w Syrii, m.in. wspierać działalność portali internetowych tworzonych przez młodych ludzi wspierających „wolnych obywateli Syrii” [czytaj – terrorystów] oraz wprowadzić system monitorowania podróżnych [Przeczytanie raportu SSCAT pozwala zrozumieć drugie dno wojny w Syrii],

UE powinna zwiększyć wewnętrzną kampanię wizerunkową [czytaj – pro­pagandę] w celu zwiększenia wrażliwości na prawa człowieka i wartości różnych populacji, pkt. 4

Odnowić projekt Wewnętrznej Strategii Obrony UE [European Union Internal Security Strategy]. pkt. 5

Istniejące obecnie przepisy dotyczące broni palnej w żadnym stopniu nie są w stanie zapobiec podobnemu atakowi terrorystycznemu. Proponuje się wzmożone prace nad wprowadzeniem PNR [Passenger Name Record].

PNR to system kontroli pasażerów, zbiera i przetwarza dane biometryczne [linie papilarne, tęczówka oka, itp.], dane kontaktowe [numer telefonu, adres], kierunek a też cel podróży. System PNR, to nie tylko ruch lotniczy, obejmuje on także transport kolejowy i autobusowy. PNR będzie zbierał i magazynował dane pasażerów do których służby bezpieczeństwa będą maiły bezpośredni dostęp, pkt. 6

Wszystkie przedstawione na spotkaniu projekty powinny być kontynuowane na obradach Global Counterterrorism Forum [GCTF]. Oficjalna strona organi­zacji rządowej GCTF: https://www.the-gctf.org/web/guest/home pkt. 7

Nawiązanie ściślejszej międzynarodowej współpracy w celu szerzenia po­koju i tolerancji, pkt. 8

Kontynuacja podjętych tematów na konferencji zorganizowanej przez or­ganizacje – Justice and Home Affairs Council [JHA] 29 stycznia 2015 roku w Rydze.

Cały tekst oświadczenia z 11 stycznia 2015 roku w formacie PDF: http:// globalguerrillas.typepad.com/files/joint-statement.pdf

To zbrodnie, wobec których bledną wyczyny „islamskich terrorystów” z ISIL. Zatem, odsłonimy jeszcze raz podszewkę owego „9/11”. Bo są nowe fakty.

Jak można pozostawać w sojuszach z państwami rządzonymi przez samowybierające się bandy zbrodniarzy, oszustów, kłamców, zboczeńców, nihilistów? Idź po rozum do głowy. Masz niedaleko!

Oto USA, jaskinia morderców ponad trzech tysięcy obywateli, którzy ni­czego nie podejrzewając poszli do pracy w dwóch wieżowcach, śmiertelnych pułapkach, zaminowanych, przeznaczonych na wyburzenie razem z ludźmi.

Mija trzynaście lat od tej mega-zbrodni. I nic. Ani jeden z politycznych organizatorów tej zbrodni, ani jeden z setek jej technicznych wykonawców nie został aresztowany, skazany i powieszony! W zamian wciąż wisi w powie­trzu niemy krzyk tych spopielonych. I pytania pozostawione bez odpowiedzi dotyczących tego krwawego Armagedonu, praźródła wszystkich zamachów XXI wieku. Oto demaskatorskie pytania dr I<evina Barretta wykazujące, wśród setek innych jego poprzedników, że był to ludobójczy akt terrorystyczny na własnych obywatelach, który przekształcił się w oś światowego zła.

Podstawowe pytanie brzmi, co stało się, do jasnej cholery, z 1116 brakującymi ofiarami z „9/11”? Ciała wszystkich, ponad 3 000 osób w jakiś magiczny sposób znikają. Nikt nie ocalał, żaden strzęp buta, pantofelka, żadna kość, kawałek kości!

W ciągu 13 łat nie udało się odszukać licznych śladów istnie­nia tych trzech tysięcy ludzi, pomimo „skrupulatnego przesiewania gruzów” i „rycia w ziemi” na podobieństwo rycia w ziemi smoleńskiej „na głębokości metra”.

Ale 1634 osoby z tych trzech tysięcy nie zniknęły całkowicie.

Większość ludzkich szczątków odkryto, nawet ustalono ich DNA. Odnaleziono je w postaci rozdrobnionych, zutylizowanych kawałków.

Na szczątki, na kawałki ciał 1634 osób nie natrafiono w ogóle – taki był oficjalny komunikat, ale wiadomo, że chodzi o ślady znacznie większej ilości ludzi.

I co stało się z pozostałymi tych wież? Z meblami biurowymi? Podob­nie jak ciała, zostały zamienione w mieszaninę drobnych odłamków, w pył, o średnicy mniejszej niż 100 mikronów; pył rozwiany w powie­trzu, który odpłynął nad ocean, pokrył sąsiednie budynki.

Jeden z przesiewaczy „ruin” oświadczył, że ustalił kawałek blatu biurka.

Co więc stało się z prawie trzema tysiącami ciał, które zostały, w ciągu zaledwie dziesięciu sekund, spopielone lub uniesione ze 110 piętrowych bliźniaczych wież, z ich stalowych konstrukcji?

Trzynaście lat później władze Nowego Jorku uznały, że ten wybryk natury, praw fizyki i wszelkich innych praw natury; że te resztki gru­zów kryją jakieś tajemnice. Do rodzin ofiar wysłano zawiadomienia, że w poniedziałek 1 kwietnia 2015 roku (Prima Aprilis!) na polecenie szefa Medical Examiner zacznie się przeszukiwanie zawartości 60 ciężarówek gruzu z WTC, znajdującego się na wysypisku Fresh Kills w Staten Island. Władze miasta mają nadzieję na znalezienie pozostało­ści po ponad 1116 osobach, których szczątków nigdy nie odnaleziono.

Teraz, po trzynastu latach? Sadystyczna kpina z ludzkich istnień, z cierpień rodzin. Tak, morderca (-cy) zawsze wracają na miejsce zbrodni. Całkiem to przypomina nakaz G. Busha szukania broni chemicznej i biologicznej w Iraku! Powinny się były zachować setki ciał zmiażdżonych, ale nie rozdrobnionych na pył lotny. Nie zachowały się. Powinny się były zachować dziesiątki tysięcy ton ścian, stalowych konstrukcji, a wywieziono zaledwie 60 ciężarówek.

Brak ponad 50 procent masy wież dowodzi, że Twin Towers nie zawaliły się, ale eksplodowały[1]. To jest jedynym racjonalnym wyjaśnieniem jednego z licznych „niepojętych” tam zjawisk fizycznych, jakimi było znalezienie frag­mentów ludzkich kości na dachu sąsiedniego budynku – Deutsche Bank dopiero w 2006 roku! A budynki miały zapaść się w pionowym, grawita­cyjnym osuwaniu w dół, jak to przedstawiono w raporcie rządowym. Nie mogło dojść do rozerwania na strzępy ciał ludzkich i wyrzucenia ich na dach sąsiedniego budynku.

Wieże i ludzkie ciała zostały rozerwane na kawałki w wyniku eksplozji wewnętrznych. Są tego pewni członkowie rodzin ofiar i setki wybitnych nieza­leżnych ekspertów. Wieża zostały wyburzone za pomocą ładunków o nadzwy­czajnej temperaturze spalania.

Roberto Mellvaira, którego syn został tam zamordowany stwierdził, że połowa członków rodzin jest pewna, iż wieże zostały wyburzone w atakach z niezliczonej serii innych terrorystycznych zbrodni pod osłoną false flag.

William Rodrigues, znany aktywista-demaskator tej zbrodni, w wystąpie­niach do setek tysięcy słuchaczy niezmiennie twierdzi, że zagłada wież była dzie­łem „kontrolowanego wydarzenia” które już od lat jest „tajemnicą poliszynela”.

Naukowiec Carl Sagan już dawno temu stwierdził, że „brak dowodu nie jest dowodem braku dowodu”.

Brak połowy z liczby ciał, brak połowy masy wież są czymś w rodzaju wciąż dymiącego pistoletu zbrodniarza:

Zobacz na youtube film pt. „North Tower Exploding”.

Pisali o tym Sławomir Kozak w trzech swoich kolejnych książkach o tej zbrodni oraz Henryk Pająk w „Ostatni transport do Katynia”

Czyżby zostali przejęci na lotnisku, wsadzeni do innych samolotów i zamordowani, tak jak to sugeruje Krzysztof Cierpisz w przedrukowanym przez nas artykule o zbrodni smoleńskiej?

Najważniejsze informacje o czterech lotach kompletnie „wyparowały” także wbrew prawom fizyki. W zamian za to, cudownie odnalazły się przecież papierowe paszporty rzekomych porywa­czy, w tym jeden należący do dowódcy porywaczy – Mohammeda Atta. Znaleziono je nienaruszone obok ruin.

Wśród wielu cudownych zniknięć, braków, jest także brak 2,3 miliarda dolarów, za które rabin Dov Zakheim był osobiście odpowiedzialny, a które przepadły jak kamfora. A może także wy­frunęły, pokonały Atlantyk i znalazły się w Izraelu, w formie zapłaty za „usługi” wyświadczone przez Izrael (Mosad) w planowaniu i realizacji „9/11”?

Krwawy biznes udał się i opłacił wielokrotnie. Posłużył jako pretekst do ataku na Afganistan i Irak. W Iraku zabito ponad milion mieszkańców, państwo zostało zrujnowane wojną i barbarzyńskim terrorem a sprawcy znów przebierają nogami, aby takie „numery” powtórzyć. Oczywiście, tym razem nie u siebie, nie w USA, tylko „na wyjeździe” najlepiej tysiące kilometrów od USA. Gdzieś na Bliskim Wschodzie. Może na Ukrainie. Gdziekolwiek, aby tylko interes się kręcił, aby ginęły tysiące, miliony ludzi[1].

Sługusi, namiestnicy tych ludobójców z USA i Izraela, od 25 lat okupują Polskę w ramach nacyjnej przyjaźni i współpracy. Kneset na wyjazdowym po­siedzeniu w okupowanym Krakowie „namaścił” A. Dudę na swojego kandydata na prezydenta. Jeżeli Platforma Obywatelska nie sfałszuje wyborów o jakieś 10 procent, to już 10 lub 24 maja udręczony, okupowany kraj i naród polski otrzyma nowego namiestnika USA i Izraela – Andrzeja Dudę.

I wszystko będzie po staremu, a nawet gorzej, bo to młody, zdrowy, gada­tliwy byczek i nie będzie pisał słowa „ból” przez „bul”, jak nieuk Komorowski. Czas na zmiany!

Trzeci w kolejności i ważności wróg polski, to zuchwale odradzający się ukraiński nacjonalizm firmowany przez spadkobierców ludobójczego „bande- ryzmu” – ideologii integralnego nacjonalizmu Dmytro Doncowa, „twórczo” rozwiniętej w krwawej praktyce przywódcy UPA – Żyda Stepana Bandery i R. Szuchewycza.

Do tego odrodzenia zbrodniczego banderyzmu nigdy by nie doszło tak nagle, tak masowo, tak łatwo, gdyby tej recydywy nie pilotowali, nie sponsoro­wani politycznie i finansowo syjoniści ukraińscy w roli oligarchów oraz syjoniści amerykańscy i izraelscy. Wspólnie sprowokowali rozruchy w Kijowie, następnie przeniosły się na próby opanowania Ukrainy wschodniej i Krymu przez USA, co spowodowało wymuszoną kontrakcję Rosji i krwawe walki na Ukrainie wschodniej. Tę inwazję syjonizmu na Ukrainę, ukrytą podfalseflag demokracji, obrony Ukrainy przed odradzającym się imperializmem Rosji, przedstawiłem w książce „Ukraińska recydywa faszyzmu, banderyzmu, syjonizmu” (Retro, 2014 r.). Wojna trwa tam nadal, w różnym natężeniu, a zakończy się najpewniej rozpadem Ukrainy na dwie lub trzy części. Precedens rozbicia i rozpadu Jugo­sławii jest nadal aktualny, kuszący.

Zamykając tu wątek trzeciego wroga, jakim jest obecna Ukraina, należy stwierdzić wyraźnie, że ten trzeci wróg Polski jest integralnym segmentem dwóch poprzednio wzmiankowanych wrogów, Izraela i Waszyngtonu. Łączy je syjonizm – historyczna perwersja zniewalania narodów za pomocą bomb i setek różnych false flag. Zniewolona, okupowana Polska jest w Europie Środ­kowej pierwszą ofiarą tej krucjaty, rozpoczętej w pierwszej wojnie światowej, a dokończoną skutkami drugiej wojny światowej. Pierwsza wojna była robotą światowej lichwy żydowskiej. Talmudyczni syjoniści Zachodu ją wspierali, m.in. za pomocą sabotażu. We Francji na początku XX w. było wtedy „tylko” dwieście tysięcy, a w 1939 roku już osiemset tysięcy Żydów. Było głupotą oczekiwać, że zażydzona Francja przyjdzie nam z pomocą.

Syjonizm to permanentna agresja, zbrodnia, ludobójstwo, grabieże, wszyst­ko to w otoczce zuchwałej demagogii obrony lub budowania „demokracji”, choćby nie miał zostać kamień na kamieniu.

Wszystko zmierza do III wojny globalnej. Syn W Churchilla, Rudolph (Ru­dolf) Churchill po wizycie w rezydencji finansjera pierwszej wojny światowej, Bernarda Barucha, powiedział z przekonaniem:

(…) napięta sytuacja na Środkowym Wschodzie, w każdej chwili grozi zbrojnym konfliktem. Nie sądzę jednak, by cywilizacja miała pogrążyć się w nowej wojnie. Trzecia Wojna Światowa, jeśli na­dejdzie, nie będzie dziełem przypadku, lecz zimnych kalkulacji i planów.

Powiedział to w 1956 roku[1] i jego diagnoza jest nadal aktualna, nowa zawie­rucha nie będzie dziełem przypadku. Ogniskiem takiej zawieruchy jest powstałe w 1948 roku „państwo Izrael” , pierwszy w czasach nowożytnych przypadek podboju innego słabszego państwa przez włóczęgów z zewnątrz. Po podboju Palestyny, wypędzeniu setek tysięcy rodzin palestyńskich, żyjących tam nieprze­rwanie już w czasach przedchrystusowych, chazarski syjonizm proklamował historyczny powrót „Żydów” do Palestyny. Ben Gurion oświadczył w „Jewish Herald” (24 XII1952 r.), że Izrael „nie pozwoli pod żadnym warunkiem na po­wrót wychodźców arabskich” – to znaczy prawowitych gospodarzy Palestyny. A co do Jerozolimy, podzielonej między Syjon a Jordanię (do czasu umiędzyna­rodowienia Jerozolimy) pod administracją ONZ Ben Gurion obwieścił:

bez względu na to idiotyczne rozgraniczenie, dla nas przyszłość tego miasta jest równie nie podlegająca dyskusji jak Londynu. Nie ma mowy o żadnych negocjacjach.

Ben Gurion nie widział problemu z pozyskaniem milionów Żydów dla po­wstałego państwa. To „pozyskiwanie” Żydów z zagranicy ma doprowadzić do „imigracji czterech milionów w ciągu następnych dziesięciu lat” – według ocen ówczesnego ministra spraw zagranicznych Moshe Sharetta (czerwiec 1952 r.).

W celu wzniesienia „domu” dla chazarskich potomków Kaina, należało pilnie sprowadzić 1,5 miliona Żydów. Do tego była przedtem potrzebna krwawa rewolucja (1917 roku), dwie wojny światowe – pisał Douglas Reed w„Kontrowersje Syjonu”. Oznaczało to cztery miliony kolejnych Żydów z innych państw mających zasilić państwo Chazarów rosyjskich, konieczność wywołania trzeciej wojny światowej. Ben Gurion oceniał, że ten nowy exodus Żydów, większy niż egipski, miałby kosztować osiem miliardów dolarów. Według siły obecnego dolara – więcej niż wynosił ówczesny narodowy dług Włoch i pięciokrotnie większy od długu Wielkiej Brytanii z 1914 roku. Ben Gurion liczył na to, że Żydzi amerykańscy [czyli FED – H. P.] postarają się o te pieniądze.

Cytowane tu proklamacje syjonistów oznaczały jedno: wojny z sąsiednimi państwami arabskimi, co potwierdził przedtem polski Żyd Menachem Begin (Biegun) herszt grupy morderców, która dokonała słynnej masakry w Dajr Jasin.

W maju 1953 roku, w czasie koronacji króla Jordanii, Begin zagroził mu śmiercią z mocy Prawa Deuteronomy, tego samego, które „usprawiedliwiało” mord mieszkańców Dair Jasin. Begin powiedział wtedy na wiecu partii socja­listycznej w Jerozolimie:

W tej godzinie odbywa si e koronacja młodzieńca arabskiego (król miał wtedy 18 lat) na króla Galilei, Basanu, Nabusu, Jerycha i Jero­zolimy. Oto właśnie chwila, aby oświadczyć jemu i jego panom: „My wrócimy i oswobodzimy miasto Dawidowe.

Jak raportował Henry Labouisse, dyrektor Biura Pomocy Narodów Zjed­noczonych w Palestynie, (kwiecień 1956 r.), w Palestynie żyło wtedy 900 tysięcy Palestyńczyków; w Jordanii 400 tysięcy; w Syrii 88 tysięcy; 103 tysiące w Libanie i 215 tysięcy w Egipcie (obszar Gazy).

Tak rozpoczęła się długa seria najazdów i masakr ludności arabskiej.

Pierwsza (październik 1953 r.) to wymordowanie wszystkich mieszkańców wioski Qiba. Znaleziono tam 66 ciał, głównie kobiet i dzieci. Po tej masakrze, 499 tysięcy obywateli Jordanii otrzymało wystarczającą lekcję poglądową o bestialstwie Żydów chazarskich. To jakby powtórka z rzezi wołyńskich.

Jak pisze Douglas Reed, arcybiskup Jorku oświadczył, że świat cywilizowany został tym mordem „wstrząśnięty” a „głosy żydowskie w Nowym Jorku mają paraliżujący wpływ na politykę ONZ w Palestynie”.

Dodał, że jeśli nie podejmie się stanowczej decyzji, „to Środkowy Wschód rozpali się ogniem”. Rada Bezpieczeństwa Brytyjskich Żydów nazwała to oświad­czenie „prowokacyjnym i stronniczym”. Burmistrz Nowego Jorku Robert Wagner wyraził „szok” i oświadczył, że „zacny arcybiskup najwyraźniej nie zna realiów amerykańskich”, a my teraz spróbujmy zgadnąć z jakiego plemienia wywodził się burmistrz Wagner.

W lutym 1955 roku duża jednostka armii Izraela wtargnęła na obszar Gazy przydzielonej Arabom przez ONZ w 1949 roku i pozostającej pod wojskowym nadzorem Egiptu. Na tym kawałku jałowego wybrzeża pokrytego w 70 procen­tach piachem, wegetowało w skrajnej nędzy 205 000 arabskich uciekinierów[1]. Żydzi zamordowali tam 39 Egipcjan i nieznaną liczbę arabskich uchodźców, uchodźcy z rozpaczy i wściekłości spalili pięć placówek ONZ. W ten sposób pozbawili się swych nędznych racji żywieniowych, dostarczanych za pośrednic­twem ONZ. Komisja Rozbrojeniowa ONZ potępiła chazarskich ludobójców za „brutalną agresję” z góry zaplanowany atak.

Mord przeszedł wtedy w Radzie Bezpieczeństwa ONZ jedenastoma głosa­mi. Jednogłośnie napiętnowano Izrael. Przedstawiciel Stanów Zjednoczonych oznajmił, że jest to czwarty zbiorowy mord („podobny incydent”) dokonany ze szczególną premedytacją. Delegat Francji dodał, że obecna rezolucja powinna stanowić ostatnie ostrzeżenie.

Kolejna zbiorowa zbrodnia została dokonana przez żydochazarów 8 czerwca 1955 roku. Napiętnowano Izrael za to następne pogwałcenie zawie­szenia broni, przez przekroczenie granicy i zabicie kilku Egipcjan. Jedynym skutkiem tej reprymendy było aresztowanie przez Żydów sześciu obser­watorów wojskowych ONZ (!), m.in. kanadyjskiego majora-generała El M. Burnsa, następnie Izrael ponowił atak na Gazę, mordując 35 Egipcjan[1]. Tego samego miesiąca morderca Ben Gurion oznajmił w wywiadzie, że zaata­kuje Egipt w ciągu roku. Nastąpiło to w październiku 1956 roku – w okresie „wydarzeń październikowych” w PRL, że sprowokowanych przez polskich Żydów dla zaprzątnięcia uwagi i złości polskich gojów w KC PZPR i wojsku.

ONZ nie miała już odwagi aby „potępić” tę zbrodnie, gdyż w tym czasie rozpoczynały się wybory w żydowskiej kolonii pod nazwą Stanów Zjednoczo­nych. Potępienie mogło by zaszkodzić elekcji żydowskiego namiestnika. Zaleciła wycofanie wojsk żydowskich i egipskich na odległość 500 metrów od utworzonej strefy zdemilitaryzowanej, co Egipcjanie wykonali już wcześniej.

25 października 1955 roku generał Burns „potępił” Izrael za atak na Syrię, w którym porwano kilku Syryjczyków, a obserwatorom generała Burnsa unie­możliwiono ich pracę – w tym czasie trzymano ich pod kluczem.

27 października izraelski minister spraw zagranicznych Mosze Szaret oświadczył w Genewie dziennikarzom, że w razie potrzeby Izrael rozpocznie wojnę prewencyjną przeciwko Arabom. Nazajutrz, Syjonistyczna Organizacja w Ameryce opublikowała płatne ogłoszenie w głównych gazetach, gdzie pisała, że także Wielka Brytania przyłączyła do obozu wrogów Izraela. W tym mo­mencie Anthony Eden, który rok później wziął udział w ataku izraelskim (!) rozważał jakieś drobne korekty graniczne.

W grudniu 1955 roku wojska izraelskie dokonały silnego wypadu na Syrię. Zabili 56 osób cywilnych. Tym razem ONZ wystąpiła z „najostrzejszym” jak dotąd „potępieniem”.

W styczniu 1956 roku Rada Bezpieczeństwa przypomniała cztery wcze­śniejsze potępienia, które nie powstrzymały Żydów. Jak na to odpowiedział Izrael? Po swojemu: zażądał jeszcze więcej broni od USA!

16 marca 1956 roku Ben Gurion oświadczył, że tylko dostawy broni mogą zapobiec „atakowi arabskiemu”, a agresorami będą egipski „dyktator” Nasser i jego sprzymierzeńcy – Syria i Arabia Saudyjska.

5 kwietnia, gdy Rada Bezpieczeństwa przygotowywała wysłanie swego sekretarza generalnego Daga Hammarskjólda z misją pokojową na Środkowy

Wschód, izraelska artyleria zbombardowała Gazę, zabijając 42 osoby, raniąc 10 cywilów arabskich, z których niemal połowę stanowiły kobiety i dzieci.

19 czerwca 1956 roku: Ben Gurion usunął Szareta ze stanowiska ministra spraw zagranicznych, mianując Goldę Meir – Żydówkę polsko-rosyjską. Miała ona prowadzić politykę „bardziej aktywną”.

24 czerwca: potępienie Izraela przez ONZ za ostrzelanie Jordanii. W od­powiedzi na „potępienie” Żydzi zażądali usunięcia z Komisji Narodów Zjedno­czonych członka, którego głos przeważył w głosowaniu o potępieniu. Generał Burns uległ – wycofano amerykańskiego oficera marynarki Terrilla i zastępiono go oficerem kanadyjskim.

Obserwatorzy ONZ nie mogli liczyć na poparcie swoich rządów. Dwa lata przedtem, obserwator amerykański głosował przeciwko potępieniu Jordanii i został usunięty, gdy Izrael zbojkotował Komisję, co oznaczało, że „ogon ciągle merda psem” Po powrocie do Ameryki napisał on książkę o sytuacji Środkowego Wschodu o nieprzemijającej – jak stwierdził D. Reed, wartości historycznej. Pisał tam, że jedynym sposobem uśmierzenia terroru izraelskiego, jest pozwo­lenie uchodźcom arabskim na ich powrót do domów i przyznanie, że granice rozejmowe z 1949 roku są tymczasowe. Jerozolimę należy umiędzynarodowić, aby ją ustrzec przed zamianą w pole bitwy.

24 czerwca 1956 roku: dwóch obserwatorów wojskowych ONZ wraz z oficerem jordańskim, zostało rozerwanych przez minę na terenie Mount Scopus, który, jak przyznali syjoniści, stanowił część „starego izraelskiego pola minowego”.

Dwóch egipskich pułkowników, których syjoniści podejrzewali o pracę w wywiadzie, zginęło od „bomby listownej”, dostarczonej przez pocztę. Dzie­sięć lat przedtem usiłowano takim sposobem zabić w Anglii oficera brytyjskiego, kapitana Roy’a Farrana, który naraził się syjonistom podczas pobytu w Palesty­nie. Zginął jego brat o podobnym imieniu, który otworzył przesyłkę.

29 lipca 1956 roku obserwator ONZ (Duńczyk), zginął od wybuchu bomby lub miny w pobliżu Gazy, a dwóch innych obserwatorów zostało rannych od kul karabinów. Tak oto, „aktywizm” Goldy Meir i jego następców pacyfikował nieposłusznych oponentów.

28 sierpnia 1956 roku Izrael po raz kolejny został „potępiony” prze ONZ za „poważne naruszenie rozejmu”.

12 września nastąpił nowy atak jednostki izraelskiej na Jordanię: zginęło około 20 Jordańczyków i zburzyli posterunek policji w Rahaw. W odpowiedz: na protesty generała Burnesa przeciwko tym zbrodniom, Izrael ponownie (14 września) zaatakował Jordanię, zabijając około 30 osób. Brytyjskie MSZ wyraziło stanowczy protest za ten atak na Jordanię (sojusznika Wielkiej Brytanii). Brytyj­ski Komitet Żydowski odpowiedział „protestem” na to „stronnicze wystąpienie’

19 września: MAC ponownie „potępiła” Izrael za „wrogie i agresywne akty”. Chodziło o atak z 12 września. Odpowiedzią syjonistów był komunikat z Jerozolimy o największej dotąd inwazji armii izraelskiej na jordańską placówkę w Husan, gdzie zginęło 25 Jordańczyków.

4 października: MAC zareagowała najbardziej ostrym „potępieniem” tej agresji. Żydzi odpowiedzieli ripostą z użyciem moździerzy i dział, torped i sa­molotów. Obserwatorzy ONZ znaleźli ciała 48 Arabów. Masakra spotkała się w Anglii z oświadczeniem „ostrzegawczym”, że w przypadku kolejnego ataku Żydów na jej jordańskiego sojusznika, Wielka Brytania wywiąże się ze swoich sojuszniczych zobowiązań.

Atak z 26 września był ostatnią zbrojną napaścią z lat 1953-1956. Tuż po tym nastąpiła otwarta wojna. Działo się to w czasie, kiedy Ben Gurion zapew­niał o „bezbronności Izraela”, a politycy w Londynie i Waszyngtonie, jak pisał D. Reed: „wprost prześcigali się w spełnianiu żądań Izraela” o dostawy broni „dla odparcia agresji arabskiej”.

Douglas Reed, autor tej krwawej kroniki pisał, że inwazja na Egipt była nieuchronna, a czas ataku także – szczytowy okres kampanii prezydenckiej, w której żydowscy władcy USA sparaliżują dyplomatyczne sprzeciwy USA i Wielkiej Brytanii.

Czego jednak ten wnikliwy analityk nie przewidział? Sam przyznaje:

Myślę, że ja sam przygotowany byłem na ponowną kapitulację Zachodu wobec Syjonu, w takiej czy innej formie.

Nigdy bym jednak, przed faktem nie uwierzył, że mój własny kraj, Wielka Brytania, przyłączy się do agresji.

Jego wypowiedź jest wystarczającym potwierdzeniem jego autorskiej nie­wiedzy lub naiwności o stanie i stopniu zniewolenia Anglii przez zbrodniczy syjonizm.

Do czasów obecnych, ONZ wydała już około 170 takich proklamacji. Wszystkie – jak groch o ścianę. Ludobójcy izraelscy byli i są bezkarni. Jed­nak nasi okupanci kolaborują z nimi na wszystkich poziomach „współpracy”. Tak jest obecnie, pół wieku później. Oto 2 grudnia 2014 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ ogromną większością głosów przyjęło wniesioną przez państwa arabskie rezolucję, wzywającą Izrael do zrzeczenia się broni nuklearnej i nie­zwłocznego przystąpienia do traktatu o jej nierozprzestrzenianiu, a także do przekazywania obiektów nuklearnych pod nadzór Międzynarodowej Agencji Atomowej. Za przyjęciem rezolucji głosowało 161 państw, pięć wyraziło sprze­ciw: USA, Izrael, Kanada, Palau i Mikronezja, czyli mikro-państewka będące parodią słowa „państwo”.

(Za: http://xportal.pl/?p=17764)

A co z wrogiem niemieckim? Ten nie wymaga reklamy jako odwieczny, ludobójczy wróg polskości. Opisałem go w wielu książkach. Wiodącą jest „Nie­mieckie ludobójstwo na polskim narodzie” (Retro 2004 r.).

I wreszcie Rosja. Czy Związek Radziecki (Związek Socjalistycznych Re­publik Radzieckich), morderca dziesiątków milionów Słowian, to dzisiejsza Rosja? Płatni wrogowie słowiańskich narodów wmawiają nam, że ZSRR i Rosja to jedno, tylko pod inną nazwą i w innym czasie.

Przemawiając kiedyś w Knesecie, prezydent L. Kaczyński zapewnił rząd Izraela, że rządy w Polsce będą się zmieniać, ale przyjaźń i współpra­ca z Izraelem będą się rozwijać i pogłębiać. Z Izraelem – wrogiem każdego wolnego państwa, ludobójcą narodu palestyńskiego w szczególności Polskę i Polaków zajadle oskarżają o „antysemityzm”, zarzucając im mordowanie Żydów podczas drugiej wojny światowej wespół z „nazistami”.

Nagonka talmudycznych „Srulów” trwa na przekór wieczystej przyjaźni z talmudycznymi braćmi. Doczekała się ta antypolska krucjata odrębnej mojej książki: „Strach być Polakiem” (1996 rok). Przykłady tej nagonki zamieszcza­łem w ponad 20 moich książkach, m.in. w: „Urbana «NIE» w wojnie z Ko­ściołem katolickim” (Retro 1993 r.), w „Jedwabnych geszeftach” (2002 r.), „Żydowskie oblężenie Oświęcimia” (1999 r.).

Henryk Pająk






Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron