Próbka niezabezpieczona nie stanowi dowodu Nasz Dziennik, 2011 02 22

Próbka niezabezpieczona nie stanowi dowodu

Nasz Dziennik, 2011-02-22

W ekspertyzie sądowo-medycznej Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) badającego katastrofę smoleńską jest informacja, że fiolka z krwią gen. Andrzeja Błasika była nieopieczętowana. Zdaniem prawników, taka sytuacja podważa wyrażoną przez Rosjan opinię o rzekomym wykryciu 0,6 promila alkoholu u dowódcy Sił Powietrznych RP. Specjaliści medycyny sądowej wskazują, że źle zabezpieczone próbki w ogóle mogą nie stanowić materiału dowodowego w sprawie.

Na brak zabezpieczenia próbki dla badań na zawartość alkoholu we krwi gen. Błasika zwraca uwagę mecenas Bartosz Kownacki, pełnomocnik Ewy Błasik, żony tragicznie zmarłego w katastrofie dowódcy Sił Powietrznych RP. Jak zaznacza, nie została ona opieczętowana.
- Można tym samym kwestionować wiarygodność przeprowadzonej ekspertyzy, ponieważ fiolki, do których pobierane są próbki, powinny być odpowiednio przygotowane. Muszą być czyste, wysterylizowane, wykonane z odpowiedniego materiału. Następnie muszą być opisane i prawidłowo zabezpieczone, aby nie doszło do jakiegokolwiek zanieczyszczenia. Jeżeli nie jest to zrobione, wynik badania może być niezgodny ze stanem faktycznym i można kwestionować wiarygodność takiej opinii albo żądać jej powtórzenia - zaznacza Kownacki. Zwraca jednak uwagę, że w wypadku tej drugiej czynności "będzie to raczej trudne, gdyż prawdopodobnie nie ma już tych próbek". - Nie sądzę, żeby zabezpieczono drugą próbkę, by można było porównać wyniki tego badania - zastanawia się mecenas Kownacki.
Prawnicy przyznają, że źle zabezpieczone fiolki z krwią mogą nie stanowić w ogóle materiału dowodowego w sprawie. - Jeżeli były to próbki niezabezpieczone, to trudno mówić o jakiejś dużej wiarygodności tych badań. W zasadzie nie są one pewne - ocenia mecenas Bogdan Borkowski. Jak zaznacza, w swojej praktyce sądowej spotkał się z przypadkami podważenia autentyczności materiału dowodowego, który nie został odpowiednio zabezpieczony. - W sprawach karnych naturalną rzeczą jest, że kwestionuje się pewne dowody, jeżeli istnieją wątpliwości co do pochodzenia danego materiału porównawczego albo jego niewłaściwego zabezpieczenia - podkreśla Borkowski.
Również specjaliści z zakresu medycyny sądowej podają w wątpliwość wiarygodność niezabezpieczonego materiału biologicznego. - Każda ekspertyza medyczno-sądowa wykonywana jest w oparciu o zlecenie prokuratorskie. Organy ścigania: policja, prokurator, sąd - to instytucje, które zlecają i pilotują całą sprawę. Do ich obowiązków należy, żeby materiał został zabezpieczony w sposób właściwy - mówi dr n. med. Tomasz Janus z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. Zaznacza, że próbki zabezpiecza się "trwale i jednoznacznie", a więc po włożeniu na przykład do pojemnika powinny być zaopatrzone "w metryczkę dowodową", czyli tzw. śladową, która zawiera m.in. numer sprawy, numer dowodu czy śladu, datę i miejsce pobrania. Doktor Janus zwraca jednocześnie uwagę, że niezabezpieczone próbki nie stanowią materiału dowodowego. - Jeżeli próbka nie jest zabezpieczona w sposób techniczny i procesowy - bo tak to się nazywa - nie może zostać uwzględniona w śledztwie. Takie materiały, które są nieprawidłowo zabezpieczone, sąd oddala i nie bierze pod uwagę jako materiału dowodowego w sprawie - konkluduje dr Janus. Zastrzega jednak, że o stwierdzeniu, iż próbka została rzeczywiście niezabezpieczona, decyduje zawsze prokurator.

 

Jacek Dytkowski

 

************************

 

0,6 promila tylko u Morozowa?

Z prof. dr. hab. farm. Romanem Wachowiakiem z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu rozmawia Jacek Dytkowski

Z ekspertyzy medyczno-sądowej Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego wynika, że próbka, na podstawie której wykonano badania na obecność alkoholu we krwi gen. Andrzeja Błasika, była nieopieczętowana.
- Jeżeli nie była zabezpieczona, to skąd ten wynik 0,6 promila podany przez Rosjan? Przecież nie wzięto go z sufitu. Wykluczam możliwość, żeby ktoś, nie dysponując zabezpieczoną próbką krwi, podał informacje o wyniku badań.

Można te badania
zweryfikować?

- Myślę, że ta próbka może jeszcze być dostępna. Jedyną rzeczą, jaką można w tym przypadku zrobić, to przeprowadzić reanalizę. W medycynie sądowej jesteśmy standardowo zobligowani przetrzymywać próbkę krwi przez trzy miesiące na wypadek zastrzeżeń wnoszonych przez strony postępowania. Na przykład w sytuacji, kiedy ktoś zaprzecza, że nie pił alkoholu, a wyniki wskazują na coś innego. Jeżeli w tym czasie nikt nie zgłosi zastrzeżeń, to daną próbkę utylizujemy. Wiadomo przecież, że nasze możliwości magazynowe są ograniczone.

Mówimy jednak o możliwościach rosyjskiej medycyny sądowej...
- Trzeba wziąć pod uwagę, że upłynął już prawie rok od momentu katastrofy. Nie chcę prorokować co do działań rosyjskich prokuratorów, ale często zachodzą pewne nadzwyczajne okoliczności. A w taki sposób można określić katastrofę z 10 kwietnia 2010 roku. Istnieją więc sytuacje, kiedy prokurator zastrzega sobie magazynowanie danej próbki na czas nieokreślony. Kiedy mija np. rok lub mijają dwa lata od jej pobrania, przypominamy mu o tej sprawie. Wtedy kieruje on pismo, w którym prosi o dokonanie utylizacji materiału o podanym numerze. Taka jest przynajmniej procedura w Polsce.

Sposób przechowywania próbki mógł wpłynąć na wzrost w niej poziomu alkoholu endogennego, czyli powstałego na skutek procesów gnilnych?
- Istnieje prawdopodobieństwo, że mogło do tego dojść. Aczkolwiek moje doświadczenie wskazuje również, że taka próbka w niektórych sytuacjach jest wyjątkowo stabilna. Mianowicie że po pełnym roku przechowywania dokonana reanaliza wykaże podobny wynik. Ale może również nastąpić niespodzianka i okaże się, że doszło do zwiększenia ilości alkoholu we krwi. Dobrze, jeśli próbki są przechowywane w lodówce w temperaturze do 5 stopni Celsjusza. Natomiast jeszcze lepiej, jeżeli je zamrożono. Gdyby więc w takim układzie wchodził w grę tylko alkohol egzogenny, czyli powstały w wyniku spożycia, to wynik badania przeprowadzonego po roku mógłby ponownie jeszcze oscylować w granicach 0,6 promila.

Jest to więc do sprawdzenia?
- Tak. Uważam zresztą, że ze zwykłej ciekawości można byłoby dokonać tej reanalizy. Wyjaśniłaby się wówczas również kwestia domniemanej obecności alkoholu endogennego. Gdyby bowiem wynik tego kolejnego badania wyniósł powyżej 1 promila, można by wtedy mówić, że pewne kontaminacje bakteryjne w tej próbce od samego początku rzeczywiście mogły mieć miejsce.

Dziękuję za rozmowę.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron