Rewolucja amerykańska

Rewolucja amerykańska

To wydarzenia oraz idee, których rezultatem było oddzielenie się trzynastu kolonii północnoamerykańskich od Królestwa Wielkiej Brytanii oraz ich przekształcenie w Stany Zjednoczone Ameryki. Obejmowała działania wojenne od 1775. Zakończyła się podpisaniem traktatu paryskiego 3 września 1783 w Wersalu, Brytyjczycy uznali niepodległość Stanów Zjednoczonych Ameryki. Ponadto zrzekli się na rzecz Hiszpanii Florydy, Minorki, a na rzecz Królestwa Francji kilku wysp antylskich, kilku miast w Indiach Wschodnich oraz Senegalu i Gorei w Afryce. W imieniu Republiki Zjednoczonych Prowincji pokój podpisał Mattheus Lestevenon.


Wprowadzenie

Ukształtowano nowy pogląd na sprawy rządu i jego organizacji . Demokracja i republika w formie rządu, którego władza opiera się na prawach jednostki, a nie na woli władcy.


Choć na rewolucję amerykańską wpływ miały wcześniejsze trendy historyczne, jej korzenie sięgają Kongresu z Albany z 1754, i zakończyła się zaprzysiężeniem Jerzego Waszyngtona w 1789 jako pierwszego prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Kongres w Albany odbył się w 1754 roku i był spotkaniem przedstawicieli siedmiu północnoamerykańskich kolonii brytyjskich. Reprezentanci spotykali się codziennie, od 19 czerwca do 11 lipca w Albany (w prowincji Nowy Jork) aby dyskutować o lepszych stosunkach z plemionami indiańskimi oraz o wspólnych środkach obronnych przeciw Francuzom. Zawarli traktaty z tymi plemionami, które wystawiły swoich reprezentantów, lecz pokój z niektórymi z nich został złamany w czasie brytyjskiej wojny z Francuzami i Indianami.

Przed rewolucją większość mieszkańców północnoamerykańskich kolonii brytyjskich uważała się za lojalnych poddanych Korony brytyjskiej, mających te same prawa i obowiązki jak mieszkańcy Wielkiej Brytanii. Po rewolucji utworzyli oni nową, niepodległą republikę.

Tworzenie się świadomości narodowej Amerykanów

Rewolucja amerykańska została przygotowana przez powolną amerykanizację kolonistów, czyli proces stapiania się różnych grup etnicznych i religijnych żyjących na obszarze angielskich kolonii w Ameryce Północnej i tworzenia się wspólnej tożsamości amerykańskiej[1]. Obszar kolonii brytyjskich zamieszkany był przez ok. 150 odrębnych grup etnicznych i religijnych. W tej różnorodności, dominację zachowała kultura angielska, dzięki związkom z władzą, oraz przewadze liczebnej brytyjskich imigrantów. Nie stanowili oni jednolitej grupy, lecz przybywali falami, różniącymi się pochodzeniem społecznym i wyznaniem religijnym. Stopniowo przedstawiciele poszczególnych grup zaczęli coraz częściej określać się jako mieszkańcy kolonii („Wirginijczycy” czy „Nowojorczycy”), zamiast odnosić się do swojego pochodzenia.


"EFEKT POGRANICZA" (frontier effect), opisany przez Fredericka Jacksona Turnera najważniejszy czynnik kształtujący wspólny charakter Składały się na niego m.in. szerokie, dostępne do zasiedlania terytoria na Zachodzie, walki z Indianami i ciągłe poczucie zagrożenia, oraz przeświadczenie, że można liczyć przede wszystkim na własne siły. Czynniki te miały mieć zasadnicze znaczenie na kształtowaniu się takich cech amerykańskiego charakteru, jak indywidualizm, przedsiębiorczość, agresywność czy optymizm. Równie ważne były także względnie duża tolerancja religijna w koloniach (nie obejmująca jednak często katolicyzmu), czy słabość władzy.

Amerykanizacja kolonistów była procesem długotrwałym i podskórnym. Dopiero pod koniec XVIII wieku, rosnący sprzeciw wobec korony brytyjskiej i świadomość wspólnych interesów kolonistów, doprowadziły do artykulacji amerykańskiej tożsamości, czego świadectwo dają dokumenty związane z rewolucją amerykańską[3].

Korzenie

Wpływ na rewolucję i nadanie jej impetu miały cztery wielkie trendy historyczne w Europie i Ameryce osiemnastego wieku: Oświecenie, które zmieniło intelektualne wzorce myślenia; wielkie przebudzenie, które zaowocowało zmianami emocjonalnego i religijnego podejścia do życia; europejskie wojny dynastyczne, które odmieniły pogląd na narody i ich wzajemne relacje; oraz narastające zmiany ekonomiczne, wpływające na życie codzienne.

Pierwsze wielkie przebudzenie[edytuj]

Nazywany niekiedy pierwszym wielkim przebudzeniem ruch religijny pojawił się w latach 30. i 40. XVIII wieku w północnoamerykańskich koloniach. Inspirowany doktryną pietystów objął wszystkie kościoły protestanckie w Ameryce.

W koloniach zaczęły masowo pojawiać się ruchy odnowy religijnej, kierowane przez charyzmatycznych kaznodziejów. Zwolennicy odnowy zrywali z dotychczasowym, zinstytucjonalizowanym kościołem oraz sztywnymi praktykami religijnymi, propagując typ nowej, indywidualnej duchowości. Kaznodzieje odwoływali się do emocji zgromadzonych, propagując szukanie Boga w sobie. Ruch ten odrzucał intelektualne dociekania teologiczne, opierając wiarę na wewnętrznych przeżyciach duchowych.

Pierwsze wielkie przebudzenie doprowadziło do zatarcia różnic pomiędzy amerykańskimi kongregacjonalistami i prezbiterianami, doprowadzając do zerwania ich łączności z macierzystymi europejskimi kościołami. Z wielkiego przebudzenia narodziło się chrześcijaństwo ewangeliczne, a jego brytyjskim echem było powstanie i metodyzmu, który w USA rozpowszechnił się daleko bardziej niż w Wielkiej Brytanii.

Ruch wielkiego przebudzenia wywarł wielki wpływ na późniejszą rewolucję amerykańską. Był pierwszym ruchem, który ogarnął wszystkie kolonie i spowodował wykształcenie wspólnego typu religijności i umysłowości.

Bezprecedensowe żądania metropolii wobec kolonii Amerykanie z trudem znosili myśl o płaceniu podatków na rzecz metropolii i przyzwyczaili się, że sami regulują swoje sprawy podatkowe, a także wszystkie inne. Nie wiedzieli gdzie i czy w ogóle zakończą się brytyjskie żądania. Byli wrogo nastawieni do brytyjskiego monopolu manufakturowego. Okazywało się, że dobro kolonii i kraju ojczystego nie zawsze są wobec siebie tożsame. Już pierwsze brytyjskie Akty Nawigacyjne tworzyły fundamenty quasi-merkantylizmu, którego celem były zmiany bilansu handlowego powodujące gromadzenie kruszcu i monet na terytorium Wielkiej Brytanii. Tak samo jak w przypadku działań wojennych, brytyjskie założenie o ograniczonych zasobach, gdzie zasobem krytycznym była posiadana ziemia, w Ameryce nie miało racji bytu, gdzie czynnikiem ograniczającym rozwój był brak siły roboczej i wykształconej kadry. Systemy monetarne, poczynając od funta szterlinga oraz rosnące tempo wynalazczości wchodziły w początkowy okres rewolucji przemysłowej. Istniejący system dążył do skupienia tych osiągnięć w Anglii, podczas gdy kolonie były traktowane jako źródło surowców.

Oświecenie podniosło rangę filozofii natury oraz zapoczątkowało wypieranie argumentacji opartej na tradycji i autorytecie przez opartą na obserwacjach i niezależnym rozumowaniu. Skutki wcześniejszej rewolucji naukowej zaczęły wszędzie wywierać większy wpływ na życie codzienne i świadome myślenie człowieka. Rozwój i wzrost piśmiennictwa oraz komunikacji między ludźmi myślącymi podobnie spowodowały poddanie kwestionowaniu i rozważaniom dziedzin dotychczas nieruszanych. Wczesne dzieła myślicieli takich jak John Locke stały się obiektem analiz prowadzonych przez następców, do których zaliczał się np. Monteskiusz.

Wielkie przebudzenie było amerykańskim nawiązaniem do wcześniejszych przemian religijnych w Europie. Kwestionowało ono mądrość ustalonego kościoła oraz kładło nacisk na znaczenie świadomości indywidualnej i doświadczeń jako źródła doznań religijnych. Wielkie przebudzenie również zapoczątkowało lub zwiększyło obecność poglądów baptystów w koloniach. Było również pierwszym ruchem, który opanował wszystkie kolonie brytyjskie, od Nowej Anglii po obie Karoliny i stał się w nich wspólną praktyką.

Europejskie wojny dynastyczne, do których zaliczała się też wojna z Francuzami i Indianami, obudziły wśród kolonistów północnoamerykańskich pewne bardzo ważne idee. Jedną z nich było znaczenie samodzielności obronnej, i towarzysząca temu świadomość, że na skalę kontynentu europejskie instytucje wojskowe były znacznie mniej efektywne, a siły zbrojne i technologie zdolne obronić np. Wielką Brytanię, Francję czy Holandię były w słabo zaludnionej Ameryce Północnej zwyczajnie nieudolne. Kongres z Albany nauczył kolonistów znaczenia współpracy pomiędzy mającymi rozbieżne interesy koloniami brytyjskimi. Innym efektem tych wojen było rosnące poczucie frustracji, gdyż zwycięstwa odniesione po części dzięki krwi i majątkowi kolonistów przehandlowywano w negocjacjach w zamian za zyski w Azji czy na Karaibach.

Przyczyny bezpośrednie

Osobny artykuł: Herbatka bostońska.

Momentem zwrotnym w polityce Wielkiej Brytanii wobec jej kolonii w Ameryce, było zakończenie wojny siedmioletniej i pokój paryski w 1763.

Przypieczętował on klęskę Francji, która utraciła na rzecz Wielkiej Brytanii część posiadłości zamorskich: m.in. Kanadę i niektóre inne kolonie w Ameryce i Indiach. Francja przestała być liczącym się mocarstwem kolonialnym, zaś dominację na morzach i w koloniach uzyskała Wielka Brytania. Zwycięstwo w wojnie siedmioletniej miało głębokie konsekwencje w systemie międzynarodowym, gdyż położyło fundament pod opartą o dominację na morzach i oceanach imperialną hegemonię Wielkiej Brytanii w świecie na następne 150 lat[3][4][5][6][7], a także pod dominującą pozycję anglosfery w ciągu następnych 250 lat.

Do tego momentu społeczność brytyjską zarówno w Europie jak i na ziemi amerykańskiej łączyły wspólne cele militarne, dlatego rozmaite inne problemy schodziły na razie na plan dalszy. Jednakże po wyeliminowaniu ostatniego zagrożenia Anglii, jakim była Francja, problemy pomiędzy koloniami a metropolią zaczęły wychodzić na światło dzienne z niespotykaną dotąd intensywnością. Anglia, która po traktacie paryskim zaczęła boleśnie odczuwać efekty wojny, przyjęła nowe cele polityczno-ekonomiczne, dotychczasowa merkantylistyczna polityka Brytyjczyków, została zastąpiona wyniszczającym kolonie amerykańskie, imperializmem ustawodawczo-politycznym. Wcześniej mimo pewnych obciążeń ustawodawczo-ekonomicznych, kolonie uczestniczyły w wielkim obrocie handlowym z Imperium Brytyjskim, poza tym miały zagwarantowaną pomoc militarną w wypadku agresji Indian bądź Francuzów. Po wprowadzeniu nowej polityki prowincje amerykańskie zostały zepchnięte do roli środka mającego zapewnić zwiększenie potęgi finansowej i wojskowej Wielkiej Brytanii. Na takie przedmiotowe wykorzystywanie Amerykanie odpowiedzieli głośnym sprzeciwem.

Pierwsza dekada sporu Korony z Koloniami opierała się na wzajemnej polemice. W początkowych fazach sporu Amerykanie odwoływali się do ustawodawstwa Wielkiej Brytanii. Gdy jednak taktyka ta nie przynosiła rezultatów, koloniści zaczęli opierać swoje poglądy o bardziej uniwersalną doktrynę, jaką było prawo naturalne. Gdy spór polemiczny nie rozwiązał problemu, konflikt przybrał formę walki zbrojnej.

Działania Brytyjczyków, wymierzone w ludność zamieszkałą na kontynencie amerykańskim, były przyjmowane przez kolonistów z niezadowoleniem. Ustawa skarbowa Revenue Act z 1764, znana też szerzej jako ustawa o cukrze (Sugar Act), która była czymś więcej aniżeli tylko obniżeniem cła na melasę z 6 do 3 pensów za galon, była przede wszystkim zamachem na ukształtowaną już od dawna amerykańską praktykę łapówkarską. Poza tym melasa była w Ameryce surowcem bardzo popularnym, ponieważ produkowano z niej rum . Sugar Act wprowadzał też dwa inne postanowienia. Po pierwsze, sankcjonował eksport z kolonii, odtąd niektóre ważne produkty, jak drewno, mogły być wysyłane tylko do Anglii. Ponadto cały ładunek statku miał być dokumentowany, co miało na celu wyeliminowanie korupcji i nadużyć. Nowa ustawa zmieniała także funkcjonowanie sądownictwa w koloniach, które od tej pory miały być podporządkowane królewskim sądom, a nie jak wcześniej lokalnej administracji. Ponadto oskarżony mieszkaniec kolonii musiał udowadniać przed sądem swoją niewinność, tym samym zasada domniemania niewinności tutaj nie obowiązywała.

Ustawa o cukrze zapowiadała kolejne kroki legislacyjne przeciwko koloniom. Niecały rok później, w marcu 1765, król angielski z dynastii hanowerskiej Jerzy III podpisał ustawę stemplową (Stamp Act), która była nowością na gruncie amerykańskim. Wprowadzała ona podatek obciążający prasę, dokumenty urzędowe oraz wszelkie inne druki. Kolonie nie płaciły do tej pory podatków zewnętrznych jednak, ówczesny premier, Lord Grenville uznał, iż Amerykanie w zamian za bezpieczeństwo i nowe szanse uzyskane kosztem wygranej wojny, zobligowani są do spłaty długów zaciągniętych podczas konfliktu brytyjsko-francuskiego. Parlament brytyjski mógł od tej pory decydować o ich sprawach majątkowych, narzucając im odgórnie obowiązek uiszczania podatków, przez co zdaniem kolonistów naruszał ich konstytucyjne prawo własności. O ile pierwsza z ustaw godziła w dość wąską grupę społeczną, powodując co najwyżej bunty wśród kupców i destylatorów na północy, to ustawa stemplowa uderzała we wszystkich prawie kolonistów. Ludzie obciążeni dodatkowym opodatkowaniem okazali się być zdolni do walki o swoje interesy.

Już w tym czasie dochodziło do pewnych teoretycznych rozważań na temat przyszłości relacji kolonii amerykańskich z Anglią. Lord Kramden, deputowany do Parlamentu brytyjskiego, snuł już wtedy profetyczne wizje rozpadu imperium. W licznych rozmowach z przebywającym wtedy w Londynie, Beniaminem Franklinem przyznawał, że panująca już wtedy napięta sytuacja doprowadzi w końcu do eskalacji konfliktu.

Pierwsi wystąpili Wirginijczycy, w których imieniu głos zabrał znakomity mówca Patrick Henry. Podczas wystąpienia na zgromadzeniu stanowym wygłosił on historyczną mowę, w której potępił działania króla angielskiego i zażądał pełnej niezależności dla Wirginii. Przyszły autor Deklaracji Niepodległości Thomas Jefferson, na którym owa mowa zrobiła wielkie wrażenie, dodał, iż Henry przemawiał tak jak Homer pisał . Nastrój panujący na zgromadzeniu udzielił się reszcie przedstawicieli stanu, a owocem owego wystąpienia było zatwierdzenie szeregu ustaw sprzeciwiających się ustawom Parlamentu angielskiego.

Wydarzenia, które miały miejsce w latach następnych, były już tylko konsekwencją wprowadzenia owych dwu ustaw. Wspomniane zarządzenia Parlamentu, wywoływały liczne protesty wśród ludności kolonialnej doprowadzając do bojkotu niektórych towarów handlowych względem Korony. Reakcją Amerykanów na ustawę stemplową był także tzw. Kongres stemplowy, który był zarazem pierwszym wspólnym wystąpieniem w imieniu interesów kolonii. Po raz pierwszy w historii na Kongres kolonialny przybyło aż tak wielu delegatów z różnych prowincji. Na nim została wypracowana petycja adresowana do króla brytyjskiego oraz do obydwu izb parlamentu. Dokument ten przygotowany przez Johna Dickinsona był końcową rezolucją Kongresu. W 13 punktach wyrażał sprzeciw wobec nakładania na kolonie nowych podatków bez zgody samych zainteresowanych, którzy nie mając swoich reprezentantów w Parlamencie angielskim, nie czuli się konstytucyjnie zobowiązani do płacenia nowych podatków. Dickinson, w imieniu zebranych na Kongresie prowincji, stwierdził także, iż Brytyjski parlament ma prawo opodatkowywania ludności, ale mieszkającej w Anglii. Podkreślając pełną lojalność i nierozerwalność z macierzą, dokument wyrażał nieugięte stanowisko wobec praw, które panowały do tej pory, a poprzez kolejne ustawy Parlamentu brytyjskiego były nieprzestrzeganie.

Mieszkańcy kolonii byli to w większości Anglicy , którzy w swojej mentalności mieli zakorzenione zasady ustrojowe oparte na takich dokumentach jak: Wielka Karta Swobód (Magna Charta Liberatum) z 1215, Petycja o Prawo (Petition of Right) z 1628 czy Karta Praw (Bill of Rights) z 1689. Stąd narzucanie, przez obcy dla nich Parlament, nowych podatków bez ich zgody Amerykanie uznali za proceder sprzeczny z konstytucją i uznali, że mają prawo do obrony swoich przekonań.

W koloniach przeciwko ustawie stemplowej organizowały się specjalne kluby patriotów, powstałe pod koniec 1765, a zwane Synami Wolności (Sons of Liberty). Miały one na celu niedopuszczenie do zbierania opłat stemplowych na rzecz Korony. Podobny charakter miała, powstała jakiś czas później, organizacja zrzeszająca kobiety, występująca pod nazwą Córy Wolności (Daughters of Liberty) . Gorącym zwolennikiem zniesienia ustawy stemplowej był przebywający w tym czasie w Londynie, Benjamin Franklin. Mając wpływ na członków Izby Gmin, poprzez wielokrotne sprawozdania charakteryzujące nastroje amerykańskie, walnie przyczynił się on do zniesienia, wprowadzonych wcześniej przez Parlament, budzących opór obciążeń podatkowych względem kolonii. W Londynie opinię Franklina uważano za wykładnię nastrojów dużej części Amerykanów, stąd jego zdanie było niezwykle cenione i liczono się z nimi.

Gdy kupcy angielscy zaczęli odczuwać coraz dotkliwiej straty finansowe spowodowane działaniami kolonii, wtedy dopiero Parlament zdecydował się ugiąć przed polityką amerykańską i wycofał problematyczną ustawę stemplową. Dla kolonii decyzja macierzy oznaczała aprobatę dla swoich racji. Dawało to im także przekonanie, iż w jedności tkwi siła oraz że działania zjednoczeniowe Kolonii dają rezultaty i trzeba je podtrzymać w imię wspólnych interesów. Mimo niewątpliwego sukcesu kolonistów, Anglia nie zamierzała wycofywać się ze swojej pierwotnej polityki, co sygnalizowała już ustawa deklaracyjna (Declaration Act), która weszła w życie wraz z wycofaniem Stamp Act w marcu 1766. Nowa ustawa potwierdzała prawo Parlamentu brytyjskiego do ingerencji legislacyjnej względem Kolonii.

W czerwcu 1767 na kolonie spadły trzy nowe ustawy, zwane potocznie ustawami Townshenda (Townshend Acts), które wprowadzały cła od wielu towarów importowanych, a także centralizowały administrację w koloniach. Na ten kolejny desperacki krok Metropolii Amerykanie zareagowali w sposób stanowczy – zbojkotowaniem importu towarów z Anglii. Najbardziej burzliwie na ustawy Townshenda zareagowały miasta w kolonii Massachusetts, a w szczególności bostończycy, którzy swoimi manifestacjami dali impuls i przykład innym prowincjom amerykańskim. W miarę upływu czasu i braku perspektyw na uzyskanie kompromisu do protestu przyłączyły się także pozostałe dwa wielkie porty amerykańskie Filadelfia i Nowy York. Oprócz nich bojkot zaczęły popierać także inne mniejsze handlowe ośrodki kolonii. Bunt przeciwko królowi i jego polityce rósł, a dzięki ożywionej korespondencji międzystanowej, Amerykanie ponownie łączyli się w imię wspólnego interesu. Unifikacji dodatkowo sprzyjały wybitne postaci, którzy forsowali politykę niezależności, a do nich należeli m.in.: radykałowie wirginijscy, wspomniany już Patrick Henry oraz Thomas Jefferson. Na północy, w Bostonie, czynnie w walkę o obronę swoich praw włączyli się przede wszystkim: Samuel Adams i James Otis. To właśnie Adams na łamach Boston Gazette wzywał do zjednoczenia się kolonii w celu obalenia niekonstytucyjnych dla nich ustaw. Swoje wywody i poglądy opierał na naturalnych prawach człowieka, zwracał uwagę na przywileje, zapisane w konstytucji oraz do warunków umowy wiążącej Koronę, z ich koloniami w Ameryce.

Momentem przełomowym dla konfliktu z Brytyjczykami była tzw. masakra bostońska (Boston Massacre). Wojsko królewskie stacjonujące w Bostonie posiadało liczne przywileje, które drażniły miejscową ludność. Wynikające z tego konflikty doprowadzały do licznych prowokacji z obydwu stron. Apogeum wzajemnej niechęci miało miejsce w poniedziałek 5 marca 1770 i poprzedzone było licznymi incydentami. Owego feralnego dnia doszło do bójki pomiędzy jednym z cywili, a żołnierzem brytyjskim sierżantem Hugh White'em. Przybyły na miejsce oddział rojalistów z dowódcą kapitanem Thomasem Prestonem na czele, otoczył tłum mieszkańców zebrany w centrum miasta. Napięta atmosfera panująca po obydwu stronach doprowadziła do użycia broni przez żołnierzy. Kule trafiły 11 ludzi, zabijając na miejscu 5 z nich, reszta tłumu rozbiegła się w panice. Niedługo po tym zdarzeniu w akcie rewanżu na ulice wyszło tysiące ludzi domagających się zemsty na kapitanie Prestonie. Zdesperowany lud został uspokojony przez gubernatora Massachusetts, Thomasa Hutchinsona, który rozkazał uwięzić sprawcę masakry i osądzić go.

Dzień po masakrze bostońskiej w Izbie Lordów wystąpił premier, William Pitt, który przypomniał mieszkańcom kolonii amerykańskich, iż należą do Imperium Brytyjskiego, oraz że Anglia jest ich Matką, której należy słuchać i wszelkie rozporządzenia Parlamentu winny być przez prowincje akceptowane.

Mimo ostrego tonu ze strony Pitta tragedia bostońska spowodowała wycofanie ustaw Townshenda. Korona zostawiła jednak cła na herbatę w celu pokazania, iż to ona nadal wyznacza koloniom podatki. Mimo usilnych prób Bostonu, Nowego Jorku i Filadelfii po tragedii bostońskiej nie udało się im na nowo zawiązać szerszej koalicji. Większość wcześniej buntujących się portów zaakceptowała działania Parlamentu brytyjskiego, grzebiąc tym samym cały dorobek unifikacyjny, który udało się do tej pory wypracować. Poza tym kolonie były bardziej zainteresowane były lokalnymi sporami, takimi jak spory graniczne, aniżeli globalną polityką.

Masakra w Bostonie odbiła się echem na całym kontynencie amerykańskim. Odtąd każde najmniejsze spięcie mieszkańców kolonii z lojalistami brytyjskimi powodowało coraz większe pogłębianie się i tak już napiętej atmosfery. Mimo wielu mniejszych spięć, względny spokój panował do 1773. Kolejnym powodem sporów było wydanie przez Parlament brytyjski pięciu ustaw tzw. ustawy uciążliwe (Intolerable Acts), ustanawiające rynek amerykański jako miejsce zbytu dużej ilości indyjskiej herbaty po zaniżonej cenie. Na taki stany rzeczy jako pierwsi, w grupie około 100 osób, zareagowali kupcy bostońscy. Przebrani za Indian dokonali śmiałego aktu niesubordynacji, wyrzucając 345 skrzyń przybyłej z Indii herbaty do morza. Radykałowie poparli ten akt, jako wyraz frustracji przeciwko bezprawnym działaniom brytyjskim. Lojaliści królewscy nazwali ów czyn diabolicznym, który nie przybliża kolonii do pokojowego rozstrzygnięcia konfliktu z macierzą. Nawet tak zasłużeni amerykańscy działacze jak Benjamin Franklin, czy John Dickinson, potępili działania bostończyków. W historii wydarzenie to zostało określone jako wielkie picie herbaty (Boston Tea Party), a zarazem jako bezpośrednie preludium do wojny wewnątrz imperium. Parlament brytyjski na zaistniałą w Bostonie sytuację, zareagował bardzo szybko i stanowczo. Jeden z największych portów na kontynencie amerykańskim został mocą ustawy zamknięty i poddany okupacji wojskowej. Ustawy Parlamentu brytyjskiego miały na celu ukaranie miasta za czyny, których dopuścili się jego mieszkańcy. Pomysłodawca tych represji, Lord North, liczył na to, iż pozostałe kolonie widząc sankcje, jakie spadły na Boston, przestraszą się i nabiorą ogłady. Paradoksalnie jednak działania Northa zapoczątkowały gesty solidarności względem Bostonu i zarazem całej kolonii Massachusetts. Duży wpływ na upowszechnienie wiadomości o wydarzeniach bostońskich miały Komitety Korespondencyjne. Pierwszy powołany został na początku listopada 1772 w Bostonie z inicjatywy Samuela Adamsa. Idea Komitetów zakładała powstanie tożsamych instytucji w innych miastach w kolonii Massachusetts. W przyszłości, fala komitetów miała zalać całą Amerykę, a przydatność takich ciał miała być niebotyczna. Adams zakładał, że będą one prowadziły między sobą korespondencję i zacieśniały wspólne więzy. Komitety miały też śledzić wszystkie akty i rezolucje Parlamentu brytyjskiego dotyczące Amerykanów oraz informować ludność danych prowincji o ewentualnym łamaniu ich praw przez Koronę. Bardzo szybko nowe instytucje rozszerzały się na cały kontynent tak, że na początku 1774 były obecne w każdej kolonii.

Solidarnością z bostończykami jako pierwsi wykazali się reprezentanci Wirginii. Na zgromadzeniu prowincjonalnym uchwalili oni rezolucję ogłaszającą dzień 1 czerwca 1774, dniem postu i modlitwy za ofiary tragedii w Massachusetts. Od tego momentu prowincje występowały już w celu obrony coraz bardziej widocznych wspólnych interesów i wolności. Deklaracje wspólnego oporu wobec działań wymierzonych w którąkolwiek z kolonii to tylko jeden z przykładów prężnej ewolucji w kierunku zjednoczenia. Wobec chęci ustalenia szczegółów dalszej współpracy i omówienia bieżącej sytuacji na kontynencie z inicjatywy Wirginii zapowiedziano zwołanie ogólnokolonialnego zjazdu do Filadelfii na wrzesień 1774.

Najszerzej znaną bezpośrednią przyczyną było wydarzenie nazwane potocznie Herbatką bostońską w 1773. Wtedy to Amerykanie przebrani za Indian napadli na brytyjski transport herbaty.

Tak zwane Ustawy nie do zniesienia z 1774 były kroplą, która przepełniła czarę.

Rewolucja

Ta sekcja jest zalążkiem. Jeśli możesz, rozbuduj ją.

Błędne koło zaczęło się, gdy koloniści zaczęli działać przeciw temu, co uważali za niesprawiedliwe traktowanie, wywołując ostrą reakcję metropolii, na którą odpowiedzią była silniejsza reakcja kolonii, która z kolei powodowała jeszcze ostrzejszą reakcję brytyjską. Ta napędzająca się spirala stała się w końcu przyczyną wybuchu rewolucji.

Odrzucając Koronę, koloniści zaczęli się radykalizować również w innych dziedzinach, poświęcając więcej uwagi idei szeroko pojętej demokracji oraz ludziom takim, jak Thomas Paine, który trochę wcześniej byłby potępiony jako "niwelator" (ang. leveller), a który napisał pamflet zatytułowany Common Sense (pol. "Zdrowy rozsądek"), w którym dowodził, że jedynym rozwiązaniem problemów jakie koloniści mieli, w stosunkach z Wielką Brytanią, jest niepodległość.

W tej sytuacji rozpoczęcie działań zbrojnych było już tylko kwestią czasu. W wyniku wojny Wielka Brytania musiała uznać niepodległość Stanów Zjednoczonych.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron