Muzyka w Kościele
Śpiew liturgiczny posiada właśnie taką charakterystykę, iż melodia jest narzędziem wspomagającym śpiewane słowo a nie odwrotnie.
Artykuł „Co śpiewać na Mszy” (PK 45/2008) wywołał wiele różnych głosów. Można powiedzieć, iż został włożony „kij w mrowisko”. Te reakcje są z pewnością wyrazem zainteresowania muzyką wykonywaną w naszych świątyniach.
Tekst prezentował inne treści, aniżeli gotowe zestawy śpiewów, które należy wykonać podczas liturgii. Dlatego jedni po lekturze czuli spory niedosyt, drudzy uważali pewne kwestie za niedokończone, inni ocenili tekst pozytywnie, twierdząc, że jest to próba podjęcia bardzo trudnego tematu. Jeszcze inna grupa kwitowała z politowaniem: „i tak ksiądz niczego nie zmieni”. Skąd zatem taka rozbieżność zdań? Czyżby wynikała ze stopnia znajomości tematu, czy też może chodzi o sprawę gustów i upodobań liturgiczno-muzycznych?
Moim zamiarem nie było jednak przedstawienie katalogu śpiewów, który stanowiłby pomoc dla muzyków kościelnych. Taka praca przekroczyłaby ramy kilku wydań tygodnika. Intencją było spojrzenie na śpiewy, które słyszymy podczas Mszy św. w świetle historycznych przemian rytualno-teologiczno-muzycznych. Innymi słowy, tekst był z założenia refleksją człowieka zatroskanego o jakość liturgii, którą sprawuje każdego dnia i który patrzy na dzisiejszą muzykę liturgiczną z perspektywy dokumentów Kościoła, historii liturgii, a także przez pryzmat innych obrządków Kościoła rzymskokatolickiego i nie tylko. Zatem nie ma mowy o preferencjach, ale o rzetelnym przyjrzeniu się sprawie.
Słowo
Podstawowym narzędziem oddziaływania, jakie wykorzystuje Msza św., jest proklamacja Słowa: Bożego, tekstów liturgicznych oraz, na ile jest to możliwe, wprowadzeń i komentarzy. Osobną kwestią jest sposób jego przekazywania. Zgodnie z zapisem w Ogólnym Wprowadzeniu do Mszału Rzymskiego wszystkie teksty są przeznaczone zarówno „do śpiewu, jak i recytacji” (OWMR 1986 nr 18 oraz 2002 nr 38). Może szczególnie w obchodzonym Roku Pawłowym nasza refleksja skieruje się na słowo śpiewane lub recytowane przez posługujących lub przez nas samych („wiara rodzi się z tego co się słyszy” - Rz 10, 17). Niejednokrotnie ma się bowiem wrażenie, że np. wspólnie recytowane lub śpiewane Ojcze nasz jest mechanicznym odtworzeniem tekstu na „komendę”, a nie modlitwą proklamowaną z zaangażowaniem i zrozumieniem.
Antyfony
O ile wszelkie teksty celebransa (tzw. formularz mszalny) oraz czytania liturgii Słowa są ściśle określone i nie wolno ich zmieniać, zastępować ani opuszczać (a jeśli jest to przepisane można dokonać wyboru), o tyle w praktyce parafialnej wybór śpiewów często podlega zupełnie innym kryteriom: tradycji, możliwościom wykonawczym, upodobaniom zgromadzonych wiernych. Bardzo często ich wybór naznaczony jest brakiem rozumienia liturgii.
Do Soboru Watykańskiego II śpiewy (tzw. antyfony) na rozpoczęcie liturgii, na przygotowanie darów oraz na Komunię św. musiały być obowiązkowo wykonane. W praktyce czynił to celebrans, recytując je. Co istotne: każdy formularz mszalny miał własne antyfony! Można sobie wyobrazić, jak wiele było wówczas różnych śpiewów. Kiedy 101 lat temu ukazał się pierwszy śpiewnik dla całego Kościoła rzymskokatolickiego („Graduale Romanum”), potrzeba było blisko 900 stron na zamieszczenie całego repertuaru. Wyselekcjonowano śpiewy na każdy dzień Adwentu, Bożego Narodzenia, Wielkiego Postu, okresu wielkanocnego oraz na wszystkie niedziele, uroczystości, święta i wspomnienia, a także do formularzy Mszy wspólnych, wotywnych i na różne okoliczności.
Zdarzają się powtórzenia tekstów Ewangelii i czytań; to samo dotyczy antyfon mszalnych. Ale i tak repertuar jest ogromny! Niemniej największy zachwyt budzi jakość materiału, a nie jego ilość. Przygotowanie repertuaru na Mszę św. zajęło Kościołowi sporo czasu (III-VIII w.), co wskazuje na ważkość sprawy selekcji tekstów oraz skomponowania melodii według ścisłych kryteriów.
Śpiewniki
Przechodząc do liturgii posoborowej, która dopuściła śpiewy w językach narodowych, zauważamy znaczne różnice. Pierwszą jest liczba śpiewów zebranych w śpiewnikach. Jest ich o wiele mniej w stosunku do cytowanego „Graduale”. Po drugie, układ śpiewnika jest zupełnie inny. W „Graduale Romanum” mamy podział na formularze mszalne, zatem nie ma niejasności, które śpiewy należy wykonać podczas liturgii, natomiast w dzisiejszych śpiewnikach podstawą podziału są okresy roku liturgicznego lub funkcje śpiewu, do jakich został on przeznaczony. W rzeczywistości parafialnej często staje się to jedyną wytyczną w doborze repertuaru liturgicznego; wystarczy zwykła przynależność śpiewu np. do okresu Bożego Narodzenia i od razu wydaje się, że jest zdatny do liturgii. W innym przypadku dany śpiew został uznany za „komunijny”, więc wykonuje się go podczas Komunii… Niestety to kryterium jest zbyt szerokie. W świetle pracy liturgistów i kompozytorów początku średniowiecza okazuje się niegodnym tego rodzaju uproszczanie Mszy św.
Słowo na Komunię
W dostępnych nam śpiewnikach prawie wszystkie śpiewy komunijne dotyczą treści eucharystycznej, choć w antyfonach mszalnych na Komunię św. nie znajdziemy treści eucharystycznych, poza jednym dniem - Uroczystością Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa. Wszystkie antyfony na Komunię św., zawarte w Mszale Rzymskim, stanowią wyjątek tekstu Ewangelii z danego dnia - ukazują spójność liturgii.
Refleksja nad słowem pierwszego i drugiego czytania oraz Ewangelii nie zamyka się w homilii ani nie kończy z chwilą zamknięcia Lekcjonarza lub Ewangeliarza. Ona cały czas trwa przez Prefację, Modlitwę eucharystyczną i powraca także w procesji komunijnej. Pouczeni słowem Pana i przyjmując Go pod postacią chleba zostajemy umocnieni i stajemy się silniejsi na kolejne dni życia. Tak można w pewnym uproszczeniu wyrazić głębię teologiczną tej części Eucharystii. Zastosowanie pieśni eucharystycznej nie wyrazi tego, czego naprawdę domaga się liturgia. Ks. Blachnicki wołał: „nie róbcie z Komunii Bożego Ciała!”.
Odpowiedni śpiew
Sobór Watykański II, umożliwiając odprawianie Mszy św. w językach narodowych, jakby podniósł rangę istniejących śpiewów i pieśni ludowych, które były obecne w liturgii, ale według innych zasad. Konferencje episkopatów zatwierdziły je natomiast do użytku liturgicznego, uznając, że można je wykonywać w czasie Mszy św. Pozostał jedynie problem, jaki śpiew, w którym momencie. Określa wspominany już „scenariusz Mszy św.” – Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego. Odnosząc się do wspominanego śpiewu na procesję komunijną, czytamy: „Jako śpiew na Komunię można wziąć albo antyfonę z Graduału Rzymskiego z psalmem lub samą, albo antyfonę z psalmem z Graduału zwykłego, albo inny odpowiedni śpiew zatwierdzony przez Konferencję Episkopatu” (OWMR ’86 nr 56 oraz OWMR ’02 nr 87). Co to znaczy? Istnieje określona hierarchia: na pierwszym miejscu stawia się antyfonę z „Graduale Romanum”. W praktyce nie mamy jednak takiej możliwości jej wykorzystania – brak śpiewników oraz nieznajomość, zresztą bardzo trudnego, repertuaru. Można sięgnąć po „Graduale Simplex”, tu repertuar jest już łatwiejszy, ale również brakuje „śpiewnika”. Dalej można wykonać… Tu właśnie pojawia się nasz problem. Ze zrozumieniem przymiotnika „zatwierdzony” nie mamy żadnych kłopotów, natomiast jak rozumieć wyrażenie „odpowiedni śpiew”? Często oznacza to po prostu „według bardzo osobistego uznania”.
Uwielbienie, zakończenie
Powyższe refleksje dotyczą nie tylko śpiewów na Komunię św., ale również na rozpoczęcie liturgii oraz przygotowanie darów, czyli towarzyszące procesjom wejścia, z darami oraz komunijnej. Istnieją ponadto dwa inne momenty Mszy św., które nie są precyzyjnie scharakteryzowane, tj. śpiew po Komunii św., tzw. uwielbienie, oraz śpiew po rozesłaniu wiernych.
Sięgając do przepisów odprawiania Mszy św. czytamy, że na uwielbienie wykonuje się „psalm lub inną pieśń pochwalną albo hymn” (OWMR ’02 nr 88). Daje się tu zauważyć od razu diametralną różnicę w wyznaczeniu kryteriów w stosunku do śpiewów procesyjnych. Zaskakuje jeszcze bardziej to, że nie ma żadnych wskazówek odnośnie do tego, co wykonać na zakończenie Mszy św. Nie jest to zapomnienie czy pominięcie. Rzecz wynika z uwarunkowań historycznych ewolucji rytu Eucharystii. Dlatego w tym i tylko w tym przypadku można zastosować kryterium przynależności danej pieśni do okresu. Nie mając w tych dwóch miejscach liturgicznych żadnych wskazówek co do treści testu, jakie mają zostać wykonane, możemy zastosować szerokie kryterium doboru.
Sposób dobierania
Przechodząc do rzeczywistości parafialnej, wybór repertuaru do liturgii należy rozpocząć od poprawnego odczytania treści danego formularza i posługując się antyfonami na wejście, na Komunię św. oraz samym tekstem Liturgii Słowa, starać się wyrazić te same treści za pomocą odpowiednich śpiewów. Warto przypomnieć, że przygotowanie liturgii winno odbywać się w gronie wszystkich posługujących.
W przypadku śpiewu na wejście i na Komunię św. treści są wyrażone w przywoływanych antyfonach. Pewna trudność pojawia się odnośnie do śpiewu na przygotowanie darów. Mszały po Soborze Watykańskim II nie zamieściły tych antyfon, ponieważ zmieniła się funkcja tej części liturgii. Dlatego śpiew na procesję z darami powinien korelować z tematyką liturgii Słowa.
Po Komunii św. wystarczy, że śpiew będzie nosił znamiona pieśni pochwalnej. Podczas wyjścia celebransa z asystą wystarczy teoretycznie jakikolwiek śpiew przeznaczony do liturgii.
Dobierając śpiewy, należy przeglądać cały materiał, bowiem może się okazać, że dopiero któraś kolejna zwrotka odpowiada naszym oczekiwaniom. Może się zdarzyć, że znajdziemy odpowiedni śpiew, ale okaże się nam nieznany. Wtedy powinno nas to zachęcać do poszerzania repertuaru. Najgorsza sytuacja jest wtedy, kiedy nie znajdujemy śpiewu, który będzie odpowiadał. Wówczas potrzebny jest kompromis pomiędzy wyzwaniami liturgii i rzeczywistością. I nawet kiedy zdecydujemy się na śpiew „mniej odpowiedni”, to już będzie bardzo dużo, ponieważ będziemy świadomi tego co robimy.
Sylaby, słowa, treść
Najlepiej porzucić dotychczasowe klasyfikacje śpiewów proponowane przez wydawców śpiewników i traktując wszystkie równorzędnie, lepiej skupić się na czytaniu i rozumieniu treści, jakie zawierają.
Absolutnie nie jestem przeciwnikiem kolęd, pieśni maryjnych czy też całego dotychczasowego repertuaru. Jestem co najwyżej przeciwny traktowaniu liturgii Mszy św. jako „przechowalni” tradycji, która często ma mało wspólnego z jej godnością oraz pięknem. Tradycja przez małe „t” ma znaczenie dla rozwoju duchowości wiernych danego kraju czy regionu, ale również ma swoje określone miejsce w Kościele. Jasno mówią o tym dokumenty ostatniego soboru i najnowsze, np. „Dyrektorium o pobożności ludowej i liturgii”.
Dlatego pragnę uwrażliwić czytelników na jakość wykonywanych śpiewów liturgicznych; kiedy włączam się w śpiew lub słucham go podczas liturgii, to staram się rozumieć słowa oraz treści, jaki zawiera. Śpiew liturgiczny charakteryzuje się tym, że melodia jest narzędziem wspomagającym śpiewane słowo a nie odwrotnie. Dźwięki jedynie obrazują śpiewany tekst, dlatego powinny stać na drugim planie. Papież Pius X mawiał, że muzyka w liturgii jest służebnicą słowa. Dlatego w czasie Mszy św. winniśmy śpiewać nie dźwięki i melodie, nawet nie sylaby, słowa czy zdania. One są tylko środkiem do przekazywania treści, która jest naszym celem. Dostrzegamy, jak bardzo istotny staje się dobór śpiewów.
Jakość liturgii
Zarówno w doborze śpiewów, jak i w ich wykonawstwie nie wystarczy kryterium „chwalenia Pana Boga” (opinia jednego z czytelników), które bardzo często jest sprowadzane do postawy, że nie jest aż tak ważne co, jak i kiedy wykonujemy, byleby mieć dobrą intencję. Tak naprawdę często usprawiedliwiamy nim nasze lenistwo oraz niewiedzę liturgiczną. Trzeba wyraźnie powiedzieć, że taka postawa jest zupełnie obca duchowi i jakości liturgii, o czym dokumenty Kościoła jasno przypominają już od wieków. Liturgia oczekuje czegoś więcej niż tylko pobożnych zamiarów. Stawia na jakość, w tym również i tekstów, którymi zgromadzenie liturgiczne chwali Boga.
Nie wystarczy być „od kilku lat ściśle związanym z muzyką kościelną”, czyli mieć długoletnią praktykę oraz dobre intencje. Jeśli ktoś czuje się odpowiedzialnym za muzykę kościelną, to koniecznie powinien ją studiować, rozumieć oraz właściwie interpretować. Dobre chęci to dopiero początek rzetelnego przygotowania ludzi, którzy będą zajmowali się muzyką liturgiczną w sposób profesjonalny, służąc wspólnocie parafialnej oraz Kościołowi.
opr. aś/aś