Kocie opowieści. Scenariusz przedstawienia teatralnego
Przedstawienie
jest tematycznie związane z Dniem Matki lub Dniem Rodziny.
SCENA
I
Dziecinny pokój,
świeci się nocna lampka, widoczne otwarte okno. Mama pospiesznie
rozrzucone ubrania i układa zabawki.
Mama : Aurelia do
łóżka!
Już dawno powinnaś spać.
Aurelia: Ale mamusiu...
Mama:
Nie ma żadnego ,,ale”. Nie rozumiem, dlaczego jesteś takim
grymaśnym dzieckiem.
Wszyscy się dla ciebie tak starają.
Przecież niczego ci nie brakuje.
Aurelia: A tatuś?
Mama:
Tatuś na spotkaniu. Wróci późno! No, już! Nie zapomnij zamknąć
okna.
Aurelia: Dobrze mamo.
Mama: A pluszaki proszę
odłożyć. Jesteś już dużą dziewczynką, nie musisz zasypiać
z
przytulanką. Dobranoc.
Aurelia: Dobranoc.
Dziewczynka
przytula pluszowego kotka.
Widzisz Mruczku! Mama cię nie lubi.
Jak jeszcze raz zajrzy do pokoju
może cię
zabrać. Dlaczego inne mamusie nie pracują, są
grube i wesołe, i mają połamane
paznokcie? Szkoda, że nie
umiesz nic powiedzieć. Może opowiedziałbyś jakąś
kocią
bajkę? Gdybym mogła mieć żywego kotka... Mamusia nigdy się nie
zgodzi.
A! Okno. Zaraz zamknę...
Ziewa i usypia...Okno
pozostaje uchylone.
SCENA II
Z zewnątrz dochodzą głosy,
słychać je coraz wyraźniej, przez okno wchodzą
koty...
Bonifacy:Ciszej Filemonie , ciszej! Jeszcze ktoś
usłyszy!
Filemon:Co ty opowiadasz? Ciemno, wszyscy
śpią.
Bonifacy:Okno otwarte.
Mruczek, gdzie
jesteś?
Mruczek:Jestem tutaj. Aurelia zawsze chowa mnie pod
kołdrą.
Filemon:A co ty tam robisz?
Bonifacy:Oj, Filemon,
Filemon, kiedy ty dorośniesz?
Filemon:Ja jestem duży, prawie
dorosły.
Mruczek:Nie sprzeciwiaj się, lepiej powiedz, co
słychać na waszym podwórku?
Filemon:Och, nic takiego, życie
płynie leniwie, myszy się pochowały, na podwórku spokój.
Śpiewa
piosenkę
Dzisiaj przy gwiezdnej i ciepłej
pogodzie
opowiem wam bajkę o naszej zagrodzie.
Mieszkają
tam bardzo przyjazne zwierzaki
i wierzcie mi proszę- to nie są
pluszki.
Hau, hau, hau, miau, miau, miau, cóż to za
zagroda?
Mu, mu, mu, kwa, kwa, kwa, miła i wesoła.
Wiele
o nich wszystkich można opowiadać,
za przykład dla wszystkich
można by ich dawać.
Gdzie jest ta zagroda , chcielibyście
wiedzieć,
Tego wam niestety nie mogę powiedzieć.
Hau,
hau, hau...
Mruczek: Ileż bym dał, aby mieszkać na wsi.
Tyle przestrzeni, świeże powietrze. W mieście
Mażna się
zgubić .Tu jest Aurelia, jestem jej przyjacielem.
Kot w butach:
Miau! Okno otwarte?
Filemon: Kto to ?
Kot w butach: Nie
jestem miś Uszatek, nie jestem byk Fernando, ja jestem sobie kot,
kot
w butach na dodatek. Śpiewa. Miau, miau la, la, la, la, la
, la, ... Jak się macie?
Mruczek: O! Kot w butach! Dawno cię
nie widziałem. Jak ci się wiedzie w baśniowej
krainie?
Kot
w butach: Mojej roli nie można zmienić .Po prostu jestem nieodzowny
w tej baśni.
Filemon: Jesteś sławny! Też bym tak chciał. Na
naszym podwórku...
Bonifacy: Już dosyć mały, życie kota
światowego to zupełnie coś innego od leżenia na
zapiecku i
ganiania myszy.
Filemon:Bonifacy, ja już umiem
polować.
Bonifacy:O, tak, gapisz się tylko w
telewizor.
Mruczek: Właśnie, a gdzie jest Budzik?
Budzik:
Jestem, nocą trudno tu trafić. Ja zwykle poruszam się w dzień.
Ruda idziesz?
Ruda: Tak, tak Budzik , jestem.
Budzik:
Mruczek, Bonifacy, Mały. Podchodzi i wita się ze wszystkimi
kotami.
Filemon: Opowiedz coś o telewizji.
Budzik: Nie ma
czasu. Tu podobno ktoś jest chory, a ja potrafię być lekarzem,
myszki
kiszki.
Mruczek: Filemon ostatnio miał
kłopoty...
Filemon: Ja! Nie!
Ruda: Pan kotek był chory i
leżał w łóżeczku. I przyszedł pan doktor.
Budzik: Jak się
masz koteczku?
Ruda: I łapkę wyciągnął do niego. Wziął za
puls pan doktor poważnie chorego
i dziwy mu prawi.
Budzik:
Zanadto się jadło. Co gorsza nie myszki, lecz szynki i sadło. Źle
bardzo,
gorączka. Źle bardzo koteczku. Oj, długo ty, długo
poleżysz w łóżeczku.
I nic jeść nie będziesz, kleiczek i
basta! Broń Boże kiełbaski, słoninki lub ciasta!
Filemon: A
myszki nie można? Lub z ptaszka małego choć parę udeczek?
Budzik:
Pijawki i dieta ścisła, od tego pomyślność w leczeniu
zawisła.
Ruda: I leżał koteczek, kiełbaski i kiszki nie
tknięte. Kotek przebrał miarę, musiał
więc nieboraczek
sroga ponieść karę.
Filemon: No dobrze, już
wyzdrowiałem.
Dachowiec: Oczywiście, że wyzdrowiał.
Wychowany na krowim mleku, nie to, co ja,
amator szybkich dań
na śmietniku.
Kot w butach: Nieźle wyglądasz, choć
trochę...
Dachowiec: Czasem sprawność mnie zawodzi. Mruczek,
a co u Aurelii?
Mruczek: Jej mama ciągle pracuje...
Dachowiec:
A tata na szkoleniach?
Mruczek:
No tak.
Aurelia się budzi. Siada na łóżku. Rozgląda się.
Przeciera oczy. Wszystkie koty
podchodzą do łóżka
dziewczynki i cichutko nucą melodię kołysanki. Gdy mała
zasypia
śpiewają coraz ciszej, melodia milknie...
Ruda:
Przestraszyłam się. Dobrze, że zasnęła.
Mruczek: Dlaczego
nie ma jeszcze Raperka? Obiecał, że się nie spóźni!
Filemon:
A kto to taki? Przez okno wskakuje kot Raperek, energicznie i
zadziornie.
Raperek: Zaraz zobaczysz , Mały. Właśnie
czmychnąłem z koncertu.
Filemon: A z jakiego
koncertu?
Mruczek: Nie czas na wyjaśnienia, prawie świta.
Raperek, śpiewamy!
Raperek i pozostałe koty rapują:
Ele
mele dutki, dla Aurelii nutki,
żeby dobrze spała, sny
wspaniałe miała/bis/.
Bo to jasne jest jak słońce, mama
kocha cię gorąco.
Nawet, gdy jej czasem nie ma, nikt jej nie
chce zmieniać.
Deus kosmateus, baśń to kocia przecież,
byleby
Aurelia wstała dziś z uśmiechem/bis/.
Lecz niełatwa jest to
sprawa, by z rodzina była.
Koty chciałyby to zmienić, we śnie
dziecko rozweselić.
Ene due myszki, po cośmy tu
przyszli,
Budzić i Raperek śpiewajcie weselej/bis/.
Mruczek
to przyjaciel wierny, aż się kręci w głowie.
Dba o nastrój
małej pani, każdy kot to powie.
Aurelia się
budzi.
Aurelia: Nie, to niemożliwe! Jeszcze przed chwilą,
mogłabym przysiąc, były tu
koty. Rozmawiały. Co ja plotę?
To był sen, piękny sen. Budzik w roli lekarza...
Mama:Aurelia,
wstałaś? Pospiesz się! Autobus
nie będzie czekał! A jeszcze śniadanie.
Aurelia:Mamo, mamo
nie uwierzysz! Mruczek ożył i zaprosił do mojego pokoju
koty!
Mama:Widzę, że masz dobry humor.
Aurelia:Ten dzień
musi być udany. Chodźmy już na śniadanie.
Mama: Chodźmy!
Może zamiast autobusem, przejdziemy przez park?
Mruczek:Chyba
się udało, Aurelia jest wesoła!
Pokój już pusty. Koty zza
okna machają łapkami na pożegnanie.