Płetwy do składania

Płetwy do składania, takie jak u ryby

Skomentuj 0 0

Filip Kowalik

8 lip, 14:45

Polska firma stworzyła płetwy naśladujące te prawdziwe – rybie. A są przy tym składane, idealne na wakacyjny wyjazd. Za pieniądze NCBiR uruchomi masową produkcję. Szykuje się światowy hit

Od kuchenki mikrofalowej, przez kamery cyfrowe, aż po internet. Długa jest lista wynalazków stworzonych dla wojska, które sprawdziły się w świecie cywili. Dziś podobną drogę zamierza przejść dwójka konstruktorów z Gdyni: Mariusz Szymański i Tomasz Krause. Kilka lat temu opracowali składane płetwy, które zostały docenione przez wojskowych – w 2014 roku dostali złoty medal na Militarnych Targach MSPO w Kielcach. Wyposażyły się w nie już elitarne jednostki sił specjalnych w Polsce, testowane są przez wojskowych płetwonurków na całym świecie od USA przez Izraela, a na Korei Południowej kończąc. Referencje już mają i właśnie z nimi chcą zawojować rynek cywilny. W grę wchodzi zarówno sprzęt ratunkowy, jak i płetwy które każdy dzieciak chce mieć wybierając się na plażę.

– Jestem fryzjerem, no więc zająłem się wynalazkami – żartując, zaczyna rozmowę inicjator całego projektu Mariusz Szymański. Mistrzostwo fryzjerskie przejął po ojcu. Odziedziczył po nim jednak także zainteresowanie sprawami mundurowych – zakład fryzjerski ojca znajdował się w bazie marynarki wojennej. Mariusz od dziecka pasjonował się więc wojskiem morskim, a później sam strzygł wojskowych. Zaczął też nurkować i obok strzyżenia stało się to jego drugim poważnym zainteresowaniem. Pod wodą jest nie tylko turystą, ale i zawodowcem. Dokonuje prac na głębokościach i bierze udział w akcjach poszukiwawczych.

Woda tak go pochłania, że odtworzył nawet Błotniaka, to taka wojskowa jednostka przypominająca podwodny samochód. To wówczas spotkał Tomasza Krausego, który pomógł mu w składaniu pojazdu.

W głowie miał jednak jeszcze jeden pomysł: zrobienie płetw, które składają się jak fryzjerskie nożyczki. Łatwe w noszeniu i użytkowaniu. – Opowiedziałem o tym Tomkowi. Zaproponował, że zrobi taki prototyp. Wcześniej rozmawiałem już z kilkoma inżynierami, którzy obiecywali, że coś takiego dla mnie zrobią, ale bez skutku. Tymczasem Tomek po dwóch dniach przyniósł mi prototyp. Proste materiały posklejane srebrną taśmą, ale to było to o co mi chodziło – wspomina Szymański. Była zima, pierwsze próby musieli więc wykonywać w spartańskich warunkach.

Zaczęli pracować poważnie nad pierwszą w pełni sprawną wersją, którą można pokazać profesjonalnym nurkom. Mariusz Szymański zaczął promować produkt wśród znajomych zawodowców i wojskowych. No i sprzęt spodobał się elitarnym jednostkom sił specjalnych w Polsce.

– Nasze płetwy to zmiana jakościowa: są dwa razy lżejsze niż tradycyjne, a co najważniejsze po złożeniu mają wielkość pompki do roweru. Łatwo można je przypasać do nogi. Dla żołnierza obładowanego sprzętem to ogromna wygoda – mówi Mariusz Szymański. – System składania spowodował też, że same pióro płetwy nie jest wykonane ze sztywnej gumy, ale elastycznego materiału. W czasie pracy w wodzie wygina się więc i faluje, tak jak płetwy u ryb. Dzięki temu efektywniej odgarnia się wodę i lepiej kontroluje samo płynięcie – dodaje Tomasz Krause.

Ich wynalazek ma różne osiągi w zależności od długości trasy – przede wszystkim człowiek mniej się męczy machając nimi. Mariusz Szymański ocenia z grubsza, że można w nich pływać nawet dwa razy szybciej niż z tradycyjnym sprzętem.

Sukces na arenie wojskowej już za nimi. Teraz chcą się przenieść na znacznie większy rynek cywilny. Odwzorować ich w skali jeden do jednego się jednak nie da, bo to, co dla armii robią, jest bardzo skomplikowanym systemem modułowym, który składa się ze 122 elementów, co ma odzwierciedlenie w cenie systemu – 1380 zł za parę.

– Po pierwsze myślimy o płetwach ratunkowych. Jednorazowych, takich które byłyby na wyposażeniu statków razem z kamizelkami ratunkowymi. To nie może być drogi sprzęt. Według wstępnych szacunków i bez uwzględniania procedur certyfikacji jego koszt może kształtować się w przedziale 30-50 zł – mówi Mariusz Szymański. Uproszczenie musi być znaczne. Chodzi o to, aby w czasie katastrofy morskiej marynarz lub pasażer, mógł dzięki nim szybko dotrzeć do np. tratwy ratunkowej.

To kluczowe, gdy woda jest zimna: 90 proc. rozbitków umiera z wyziębienia. W przypadku katastrofy Heweliusza w 1993 roku tratwy ratunkowe były puste, bo ludzie nie zdołali do nich dopłynąć – dodaje, tłumacząc że dzięki ich płetwom dystans do tratwy pokonaliby jedną trzecią szybciej.

Chociaż konstrukcja byłaby prostsza niż dotychczas, idea pozostanie ta sama: proste do złożenia płetwy, które można by przypiąć do kamizelki ratunkowej. Łatwość użycia miałaby być też przewagą w przypadku płetw do zastosowań rekreacyjnych.

– Jak wynika z badań przeprowadzonych przez PADI (Professional Association of Diving Instructors) oraz DEMA (The Diving Equipment and Marketing Association) potencjał rozwoju branży nurkowej jest ogromny. Według szacunków tych organizacji w 2020 r. na całym świecie będzie 17,5 mln nurków zawodowych oraz aż 26 mln nurków rekreacyjnych – mówi Szymański.

– Dziś mało kto jadąc na wakacje zabiera własne płetwy. Jest skazany na to co dostanie na miejscu w bazie. A nasze zestawy bez problemu można będzie zabrać do walizki – dodaje Krause. Sprzęt kierowany na rynek masowy będzie bardzo konkurencyjny wobec obecnie dostępnych produktów i zgodnie ze wstępnymi szacunkami będzie kosztował ok. 250-350 zł.

Na razie to tylko projekt, Exotech dopiero zabiera się za opracowanie prototypu: na pierwszy ogień mają iść płetwy ratunkowe. Badanie i rozwój produktu będzie możliwe dzięki otrzymanemu dofinansowaniu z NCBiR. Niezależnie od przyznanego dofinansowania, na rozwój swojego innowacyjnego w skali globalnej pomysłu, Exotech poszukuje środków także wśród innych funduszy prywatnych i publicznych.

– Pod względem wytwarzania sprawa jest trudniejsza niż w płetwach wojskowych. Tamte po prostu składa się z wielu elementów: pracę tę zlecaliśmy podwykonawcom. Płetwy ratunkowe i do zastosowań rekreacyjnych zamierzamy produkować w oparciu o własne zasoby wykorzystując autorskie procesy produkcji. Opracujemy także formy wtryskowe, na bazie których uruchomimy produkcję masową – mówi Mariusz Szymański. Przyznane z NCBiR dofinansowanie umożliwi realizację tego scenariusza w perspektywie najbliższych dwóch lat.

1/4 Exofin płetwy składane

mat. prasowe / Redakcja Forbes

2/4 Exofin - płetwy składane jak nożyczki

mat. prasowe / Redakcja Forbes


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron