Imigranci czyli jak Polska „grzebie” Jana Pawła II
Polski rząd Szydło sympatyzuje z węgierskim Orbána w kwestii zamykania granic przed uchodźcami. Nauczanie pierwszego papieża z Europy wschodniej odeszło tym samym w zapomnienie
Andrea
Tornielli
Watykan
Biskupi i teologowie sięgają garściami do dokumentów św. Jana Pawła II w kwestii rodziny, tymczasem wiele z nauczania Papieża Polaka wydaje się dziś odeszło w zapomnienie, przede wszystkim jego w Ojczyźnie. Zamknięcie na migrantów i uchodźców manifestowane przez Beatę Szydło, członkinię partii Jarosława Kaczyńskiego, zapatrzoną w chrześcijańskiego premiera Węgier Viktora Orbana, jest dowodem na to jak spuścizna po pierwszym pochodzącym z bloku Europy Wschodniej Papieżu została pospiesznie wtrącona do archiwum i zapomniana. A to właśnie nikt inny jak Papież Wojtyła, przez lata, pisał ważne teksty i dokumenty dotyczące zjawiska migracji i jej przyczyn.
Wolność integracji
W Orędziu na Światowy Dzień Migrantów w 1985 roku, Jan Paweł II pisał: „Każda próba przyspieszenia, czy opóźnienia integracji, czy też wykluczenia migrantów, zwłaszcza ta inspirowana poczuciem wyższości wynikającym z nacjonalizmu, polityki lub systemu społecznego, może jedynie stłamsić i zniszczyć pożądaną różnorodność głosów, która wynika z prawa do wolności integracji”.
Rok później Papież Wojtyła potwierdzał, iż „Kościół z uporem powtarza, że dla państwa prawa, opieka nad rodzinami, a zwłaszcza nad rodzinami emigrantów i uchodźców dodatkowo doświadczonych nowymi trudnościami, stanowi obowiązkowe i priorytetowe zadanie”. Zadanie, które należy realizować „unikający przy tym jakiejkolwiek formy dyskryminacji w kwestii pracy, zamieszkania, dostępu do opieki medycznej, nauki i kultury”.
Walka z niesprawiedliwością
W 1987, Św. Jan Paweł II przypomniał, że „Jezus chciał przedłużyć Swoją obecność między nami przebywając w skrajnych warunkach wśród najbardziej potrzebujących. Wśród nich jasno wymieniał imigrantów”. Kraje „bogate nie mogą być obojętne wobec kwestii migracji, a tym bardziej nie wolno im zamykać granic, czy też zaostrzać przepisów, które jedynie pogłębią przepaść między państwami bogatymi i biednymi, z których to właśnie wychodzą fale migrantów”. W tej mierze walka „katolików świeckich z niesprawiedliwością i w obronie człowieka, powinna być znacznie intensywniejsza niż zaangażowanie innych”.
Emigranci i uchodźcy jak rodzina z Nazaretu
W 1988 r. Papież Wojtyła kładzie podkreśla jednoznacznie, że święta Rodzina z Nazaretu była rodziną emigrantów, zmuszona uciekać „ z powodu prześladowań i zagrożeń jakie zawisły nad życiem Jezusa”. Dzisiaj wyjątkowym aspektem migracji są „miliony uchodźców, których wojny, klęski naturalne, prześladowania i dyskryminacje różnego rodzaju, pozbawiły domów, pracy, oderwały od rodziny i ojczyzny”, pisał papież Polak. Zaprosił jednocześnie „wszystkich by pomyśleli i zaangażowali się konkretnie w wyeliminowanie przyczyn, dla których tyle milionów osób zostaje wyrwanych ze swoich ziem ojczystych; każdy, w miarę swoich możliwości, niech w duchu chrześcijańskim otworzy się i przyjmie uchodźców i migrantów”.
Przyjąć wyznawców innych religii
Rok później, po upadku Muru Berlińskiego, Jan Paweł II prosił by emigranci innych wyznań niż chrześcijańskie, mogli rozpoznać „wśród chrześcijan, zawsze, wyraźne świadectwo miłości Boga w Chrystusie. Przyjęcie takich osób powinno być tak serdeczne i bezinteresowne, by pobudziło ich do refleksji nad chrześcijaństwem i nad motywami tak wspaniałej miłości”. Wojtyła zauważył, że „sporo krajów ma tendencje do zamykania swoich granic; społeczeństwa, do których docierają imigranci żyją według ścisłych i rygorystycznych zasad, pozostawiając tym samym niewiele możliwości pełnej integracji dla nowych przybyszy, dopuszczają ich jedynie do prostych prac, najbardziej wycieńczających i najgorzej opłacanych. W takich warunkach, emigranci, nawet jeśli polepsza się ich sytuacja ekonomiczna, pozostają nadal ubodzy z punktu widzenia przyjęcia ich i akceptacji, bezpieczeństwa, przysługują im niewielkie prawa, oni i ich dzieci mają ograniczone możliwości społecznego i zawodowego awansu”. A to jest coś czego „w poczuciu sprawiedliwości i należytej solidarności, osoba wierząca nie może zaakceptować, coś z czym musi walczyć”.
Różnorodność etniczna i kulturowa częścią stworzenia
W 1991 Papież prosił by nie zapominać, „że różnorodność kulturowa, etniczna i językowa należą do konstytutywnego porządku w akcie stworzenia i jako takie nie mogą być wyeliminowane”. Przypominał też, że „każda osoba ma prawo do godności i szacunku w jej kulturowej odmienności. Zasada ta znajduje szczególne zastosowanie w przypadku migracji. Każdy migrujący powinien być traktowany nie jako narzędzie produkcji, ale jako osoba, której należy się pełen szacunek ludzki”.
Kraje bogate nie mogą myśleć tylko o sobie
Rok później, przytaczając doniesienia o „wędrówce biednych ludów do krajów bogatych” i o „dramacie uchodźców zawracanych z granic”, Wojtyła stwierdził: „Niech chrześcijanie z troską, dadzą świadectwo, że wspólnoty, do których docierają migranci, są miejscami gdzie przyjmuje się innych z miłością i radością, tak by każdy przybysz rozpoznał w nich twarz Chrystusa”. Papież zauważył jednak realistycznie, że „kiedyś emigrowało się by stworzyć lepsze perspektywy życia: z wielu krajów dzisiaj emigruje się tylko po to, by przeżyć. Sytuacja ta powoduje, że różnica między pojęciem uchodźcy i migranta zaciera się, tak bardzo, że obie kategorie sprowadzają się do wspólnego mianownika konieczności”. Stwierdzając, że dla krajów rozwijających się „kryterium, którym określa się próg wytrzymałości nie może sprowadzać się jedynie do kwestii obrony własnego dobra, nie może nie uwzględniać potrzeb tych, którzy zostali zmuszeni do dramatycznej decyzji zwrócenia się z prośbą o gościnę. Dzisiaj rośnie fala migracji, ponieważ pogłębia się przepaść ekonomiczna, społeczna, polityczna między krajami bogatymi i biednymi. Zmniejsza się też liczba tych pierwszych, a powiększa tych drugich”.
Nielegalny uchodźca też ma godność i prawa
W 1995 r. Papież „przynaglał” wspólnoty chrześcijańskie by przyjmowały rodziny emigrantów, a rok później uściślał: „Nieuregulowana sytuacja prawna emigranta nie pozbawia go godności, ma on swoje niezbywalne prawa, których nie sposób ignorować ani naruszać”. Prosił też by „czuwać by nie narodziły się żadne formy współczesnego rasizmu czy zachowania ksenofobiczne, które usiłują z tych naszych braci uczynić kozły ofiarne w ewentualnych trudnych sytuacji lokalnych”. W 1997 roku, wobec „złożonych i trudnych do rozwiązania problemów” związanych z imigracją, Papież podkreślał po raz kolejny, że Kościół „ze swej strony, niczym dobry samarytanin, czuje obowiązek bycia blisko nielegalnych migrantów i uchodźców, współczesnej ikony ograbionego wędrowca, pobitego i porzuconego na uboczu drogi do Jerycha”.
W uchodźcach spotykamy Jezusa
W 1998 roku Papież Wojtyła stwierdził, że „dla osoby wierzącej przyjęcie drugiego nie jest jedynie gestem filantropii, ale naturalnym odruchem i troską o bliźnich. To nawet coś dużo więcej, bo w każdym człowieku, chrześcijanin potrafi spotkać i zobaczyć Chrystusa, który czeka na miłość i troskę w braciach, a szczególnie w tych najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących”. Rok później, Jan Paweł II zwracał uwagę, jak „Kościół ze swojej natury jest solidarny ze światem migrantów, którzy ze swoją różnorodnością języków, ras, kultury i obyczajów, przypominają mu o tym, że jest właśnie niczym lud pielgrzymujący z każdego zakątka ziemi do Ojczyzny niebieskiej”. Takie spojrzenie pomaga chrześcijanom wyzwolić się z wszelkiej logiki i myślenia nacjonalistycznego i wyrwać się z ciasnych schematów ideologicznych”. Istotnie, „katolickość nie przejawia się jedynie w jedności z braćmi ochrzczonymi, ale w gościnności jakiej udziela się innym, bez względu na ich wyznanie”.
„Nie” dla zamknięcia się i ksenofobii
W Roku Jubileuszowym 2000 zaproszenie do gościnności stawało się „coraz bardziej aktualne i przynaglające”. „Jak osoby ochrzczone mogą uzurpować sobie prawo do przyjmowania Chrystusa, jeśli jednocześnie zamykają drzwi przybyszom, którzy do nich pukają?”. W 2003 Jan Paweł II wyjaśniał, że „solidarność nie jest kwestią spontaniczności. Wymaga ona przygotowania i oderwania się od postaw zamknięcia, które to w wielu dzisiejszych społeczeństwach stały się bardziej subtelne i powszechne. By stawić czoła temu zjawisku Kościół dysponuje wieloma środkami edukacyjnymi i formacyjnymi na różnych płaszczyznach. Zwracam się zatem do rodziców i nauczycieli, by walczyli z rasizmem i ksenofobią zaszczepiając w młodych dobre postawy oparte na katolickiej nauce społecznej Kościoła”.
Prawo do pozostania we własnej Ojczyźnie
I wreszcie w 2004 roku, Papież Wojtyła, poza prawem do emigracji, mówił także o prawie do „nie emigrowania, to znaczy do życia w pokoju i w godności we własnej Ojczyźnie. Dzięki dobrej polityce i zarządzaniu na poziomie lokalnym i ogólnokrajowym, poprzez handel oparty na sprawiedliwych zasadach i przez solidarną współpracę międzynarodową, każdy kraj powinien móc zapewnić swoim mieszkańcom, oprócz wolności słowa i głoszenia poglądów, swobody poruszania się, także możliwość zaspokojenia podstawowych potrzeba jak dostęp do żywności, opieki zdrowotnej, pracy, mieszkania, edukacji, których to brak zmusza wielu ludzi do przymusowej emigracji”.
Nie bądźcie obojętni
Niech nikt, apelował Papież, „nie pozostaje obojętny na warunki jakie dotykają i w jakich żyją migranci!”. Karol Wojtyła zabierał głos tak dzisiaj zapomniany, także w jego własnym kraju. Głos, czasem celowo przemilczany, przez tych, którzy także w samym Kościele, chcieliby słowa jego następcy Franciszka w odniesieniu do uchodźców, przedstawić jako absolutną nowość.
Przełożyła Joanna Bątkiewicz-Brożek
http://vaticaninsider.lastampa.it/vatican-insider-polacco/articolo/articolo/45195/