Kościół katolicki a wojna domowa w Hiszpanii
Pobożni zakonnicy, czyli katolicka ewangelizacja Hiszpanii 1936-1939
KLER katolicki od najdawniejszych czasów dysponował w Hiszpanii szczególnie wielką władzą. Tamtejszy Kościół, już w czasach antycznych, rażąco zaciekle zwalczał kacerzy. Prześladowanie Żydów ciągnęło się w Hiszpanii bardzo długo, niewolnictwo przetrwało do XVIII wieku, inkwizycja zaś prosperowała tam, jak w żadnym chyba innym kraju.
Natomiast pod względem gospodarczym i kulturowym, jeśli weźmiemy pod uwagę choćby poziom wykształcenia ludności, rozkwitu odnotować nie sposób. Jeszcze w roku 1870 ponad 60% Hiszpanów było analfabetami; zresztą i na włoskich terytoriach papieskich odsetek analfabetów był jednym z najwyższych w Europie. (Dzisiaj też żyje w katolickich Włoszech bez mała pięć i pół miliona ludzi nie umiejących pisać i czytać, a siedem i pół miliona Włochów to półanalfabeci.) Nawet w Madrycie 8tys. dzieci nie uczęszczało w 1930 roku do żadnej szkoły. Nakłady na oświatę były w Hiszpanii niewiarygodnie niskie, a sytuacja materialna większości mieszkańców kraju wprost przerażająca. Tymczasem hierarchowie Kościoła, współdziałający ze szlachtą i wielkim kapitałem, posiadali fabryki, banki, kopalnie, koleje; jezuici zaś mieli około roku 1912 jedną trzecią całego hiszpańskiego kapitału w swoich rękach.
Z generałem Franco
Rosnące bogactwo Kościoła i ubożenie ludności sprzyjały w coraz większej mierze odżegnywaniu się od katolicyzmu. Około 1910 roku prawie dwie trzecie Hiszpanów nie praktykowało już tej religii. W roku 1931, po obaleniu monarchii, spośród 80 000 mieszkańców jednej z dzielnic Madrytu, tylko 3,5% ludzi uczęszczało na msze, 25% dzieci nie miało chrztu, 40% ludności umierało bez sakramentów! W Andaluzji już tylko 1% ludności uczestniczył w służbie Bożej. Rozżalenie na kler kazało Hiszpanom, od roku 1931 do wybuchu wojny domowej, zburzyć, jak się podaje, 700 kościołów i klasztorów. Natomiast w piśmie okólnym biskupów hiszpańskich, napisanym po pierwszym roku wojny domowej, wymieniona jest liczba ponad 20 000 zniszczonych kościołów i kaplic.
O porażce Kościoła mówią nawet katolicy. Otóż wiosną 1936 roku prymas Hiszpanii, kardynał Goma, zdobył się w jednym z listów pasterskich na następujące wyznanie: „Nie jesteśmy już przewodnikami duchowymi naszego narodu, nie tylko odnosi się on do nas z niechęcią, ale wręcz widzi w nas wrogów swej pomyślności”.Pod koniec tegoż roku, również pewien niemiecki jezuita zauważa, że Kościół katolicki Hiszpanii „jest przez bardzo wielu ludzi” postrzegany jako „sprzymierzeniec konserwatywnych warstw posiadających”, a „jego działalność socjalna rozwija się w sumie słabo”.
Kościół hiszpański, który przed I wojną światową sprawił, że tysiące ludzi średniowiecznymi metodami torturowano w więzieniach, a setki rozstrzelano — z każdym kolejnym dziesięcioleciem tracił zatem na prestiżu. Ludność coraz chętniej popierała partie liberalne, socjalistyczne i radykalnie socjalistyczne. Na początku lat trzydziestych Hiszpania nie była już krajem katolickim. Na drodze pokojowej, przy aprobacie przytłaczającej większości obalono monarchię, proklamowano republikę i w następnych latach przeprowadzono cały szereg torpedowanych wcześniej, lecz pilnie potrzebnych reform.
Z generałem Franco
Nowy rząd, powołany w wyniku prawomocnych wyborów, nie był bynajmniej antyreligijny czy skory do uczynienia z Hiszpanii państwa antychrześcijańskiego. Wprawdzie rozwiązał on zakon jezuitów [sztandarowe narzędzie Inkwizycji] i pozostałe zakony objął ścisłą kontrolą, a także zezwolił na rozwody, ale równocześnie nie przeszkadzał Kościołowi w głoszeniu jego nauk i gwarantował wolność wyznania i sumienia. Przeważająca większość hiszpańskich hierarchów przystąpiła jednak niezwłocznie do akcji, której celem było odzyskanie dawnej wysokiej pozycji.
Episkopat otwarcie podburzał przeciwko rządowi, przy czym szukał poparcia u zwolenników starego reżimu, posiadaczy wielkich majątków ziemskich, szlachty oraz ze strony warstwy najbardziej zacofanej — ludności chłopskiej, wśród której jeszcze w trzeciej dekadzie XX wieku było 80% analfabetów — dzięki katolickiej edukacji. Już w roku 1933 biskupi hiszpańscy sformułowali w jednym z listów pasterskich, papież natomiast w encyklice z 3 czerwca, postulat „świętej krucjaty dla całkowitego przywrócenia Kościołowi jego praw”.
Kościół sprzymierzył się przede wszystkim z przywódcą utworzonej w roku 1931 Acción Popular — Gilem Roblesem, który był entuzjastą Hitlera, oraz z generałem Franco. Szwagier tego ostatniego, Serrano Suñer — sekretarz związku młodzieży katolickiej, później zaś minister spraw wewnętrznych i zagranicznych, należał do grona przyjaciół Mussoliniego i Hitlera, a pod koniec 1942 roku został przez papieża odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Piusa IX. Na dwa miesiące przed tym wydarzeniem Suñer poinformował korespondenta jednej z duńskich gazet, że już 15000 Hiszpanów walczy na niemieckim froncie wschodnim i że liczba tych żołnierzy wzrośnie do miliona, gdyby Niemcy tego potrzebowały.
Rosnący wpływ sił kościelnych i faszystowskich w Hiszpanii skłonił socjalistów, syndykalistów i komunistów do połączenia się, w styczniu 1936 roku, we Froncie Ludowym. Odbyte w lutym tego roku wybory przyniosły Frontowi 269 mandatów, podczas gdy prawica uzyskała 140 miejsc, a partie centrowe — około 70 mandatów. Ta druzgocąca klęska strony katolickiej stała się dla monarchistów i katolików okazją do otwartego buntu przeciw rządowi, przy czym trzeba tu wspomnieć, że wśród 473 deputowanych do parlamentu znalazło się tylko 15 komunistów.
Wojna, pobłogosławiona przez Kościół, rozpoczęła się 16 lipca 1936 roku. Kler katolicki usilnie orędował na rzecz przywódcy faszystowskich rebeliantów z ambon i w prasie, i to z widocznym skutkiem nawet w takich krajach protestanckich, jak Wielka Brytania czy USA. Również papież, który został jako pierwszy poinformowany przez generała Franco o wybuchu powstania, apelował pisemnie i ustnie do światowej opinii publicznej, a prócz tego współdziałał nie tylko z Mussolinim, który przysłał powstańcom około 100 000 żołnierzy, ale i z Hitlerem, który wsparł generała Franco eskadrami bombowców i czołgami.
Watykańskie czasopismo „Civiltà Cattolica”, wydawane przez jezuitów, nieustannie propagowało tę wojnę domową. „Podczas puczu faszystowskiego — pisano 2 stycznia 1937 roku — wojsko wykazało się postawą chwalebną, zasługującą na stokrotne błogosławieństwo”. W wydaniu z 20 listopada 1937 roku, ten półoficjalny organ Watykanu stwierdza: „Obecnie wszyscy uczciwi obywatele muszą, nie zważając na różnice poglądów w innych kwestiach, zjednoczyć się we wspólnym dziele pozbycia się tamtych nowożytnych barbarzyńców bez ojczyzny i bez Boga — cokolwiek by miało z tego wyniknąć”.
Biskupi
niemieccy ogłosili już 30 sierpnia 1936 roku (nakłonieni do tego
bezpośrednio przez sekretarza stanu, kardynała Pacellego) list
pasterski, który na tematy hiszpańskie wypowiada się tak oto:
„Zadanie,
jakie przypada w udziale naszemu narodowi i naszej ojczyźnie jest
oczywiste. Oby nasz Führer zdołał z pomocą Bożą zrealizować to
nadzwyczaj trudne dzieło obrony
(!) z
niezachwianą konsekwencją i przy pełnym współudziale wiernych
rodaków”.
I już 3 stycznia 1937 roku niemieccy biskupi znowu — i też w
związku z Hiszpanią — urabiają wiernych:
„Umiłowani
diecezjanie! Nasz Führer, kanclerz Rzeszy Adolf Hitler, przewidział
zawczasu ekspansję bolszewizmu i dołożył wszelkich starań, by
odsunąć to straszne niebezpieczeństwo od narodu niemieckiego i od
świata zachodniego. Niemieccy biskupi uważają za swój obowiązek
wspierać przywódcę Rzeszy w tej walce obronnej wszystkimi
środkami,
jakimi obdarzył ich Bóg.
Pierwszą obcą flagą, nad kwaterą główną generała Franco w Burgos, była flaga papieska, nad Watykanem zaś powiewała odtąd flaga frankistowska.
Biskup Salamanki, Enrique Pla y Deniel, już we wrześniu, w dwa miesiące po rozpoczęciu wojny domowej sformułował moralne usprawiedliwienie tejże — „wykazawszy nie lada uczoność”, jak zapewnia organ niemieckich jezuitów.
Antonio Ruiz Villaplana, cieszący się uznaniem sędzia — bynajmniej nie komunista — działający podczas wojny domowej w Burgos, opowiada w swej książceAsí es Franco, że Kościół katolicki nie tylko uczestniczył wtedy we wszelkich wiecach, organizowanych dla poparcia wojny, ale im nawet przewodził, że poświęcano broń i organizowano śpiewanie Te Deum — tak samo było w Niemczech, w czasie wojny wywołanej przez Hitlera. „W toku tej walki — pisze Villaplana — duchowieństwo ani przez chwilę nie zapomniało o zemście. (…) Niczym bęben wojenny brzmi głos tego, który powinien być pasterzem i przewodnikiem ludu, lecz wypowiada wojownicze wezwania: «Nie możemy żyć razem z tymi bezwstydnymi socjalistami… trzeba wojny, krwi i ognia! Nie może być rozejmu ani pardonu, póki nie zostanie zapewniony triumf religii i ładu… .
Jak wielki pożytek miał Caudillo z kolaboracji Kościoła katolickiego, niech wykaże ponadto ta oto wypowiedź kardynała Goma: „Jesteśmy całkowicie zgodni z rządem narodowym, który nie podejmuje żadnych kroków bez mojej rady, lecz zawsze się do niej stosuje”.
Gdy republika została zlikwidowana, papież przesłał 1 kwietnia 1939 roku generałowi Franco telegram gratulujący zwycięstwa i zachęcił go do przywrócenia„dawnych tradycji chrześcijańskich”.I znowu położono w Hiszpanii kres wolności słowa, prasy i zgromadzeń; literatura, sztuka filmowa, radio znalazły się pod ścisłą cenzurą; zabroniono działalności wszystkich partii, prócz faszystowskiej Falangi i uniemożliwiono praktykowanie wszelkich wyznań niekatolickich, między innymi doszło do zamknięcia wszystkich świątyń i szkół protestanckich. Katolicyzm stał się religią państwową, przy czym znamienny jest fakt, że na prowincji zniknęły bez śladu wszelkie egzemplarze Biblii. W Madrycie policja skonfiskowała ich aż sto tysięcy. Przy wjeździe do Hiszpanii odbierano je nawet podróżnym. Stały wzrost ilości sprzedanych egzemplarzy Biblii, jaki obserwowano przed wojną domową, osiągnął w roku poprzedzającym jej wybuch liczbę dwustu jedenastu tysięcy.
Jeszcze
w trzy lata po zakończeniu wojny domowej, w roku 1942, około
półtora miliona osób pozostawało w więzieniach z przyczyn
politycznych (byli wśród nich także duchowni baskijscy); tysiące
więźniów rozstrzelano. Nowa dewiza Hiszpanii brzmiała:
„Jeden
naród, jedno państwo, jeden przywódca, jedna wiara, jeden
Kościół”.
Tymczasem Franco, sojusznik Mussoliniego, Hitlera i papieża, od którego po zakończeniu wojny domowej kilkakrotnie otrzymał błogosławieństwo oraz krzyż Orderu Piusa IX „za szczególne zasługi dla Boga i Kościoła”, wyraził w lipcu 1940 roku podziw dla „wojsk niemieckich, które staczają te bitwy, na które Europa i świat chrześcijański czekały tak długo”.
Generał
Arando i generał Davila (od prawej) oraz biskup Lugo, arcybiskup i
kanonik Santiago oraz biskup Madrytu — przed katedrą
w
Santiago de Compostela, z faszystowskim pozdrowieniem, przyjmują
defiladę wojskową.