Paryż,
15.08.1968r.
Drogi Ojcze!
Wybacz, ale muszę opuścić
dom i wyjechać z miasta. Nie mogę dłużej wytrzymać atmosfery,
jaka panuje w domu. Rozmawiałam też o tym z Kleantem i powinieneś
wiedzieć, że popiera on moją decyzję i sam również zastanawia
się nad przeprowadzką.
Jak zapewne wiesz, ludzie nie mają o
Tobie dobrego zdania. I naprawdę nie było mi łatwo, kiedy
przechodziłam koło osób, które wytykały mnie palcami i mówiły:
"Idzie córka dusigrosza". Nie dzieliłeś się z nami
pieniędzmi, które posiadasz. Nigdy nie dostaliśmy od Ciebie
żadnego prezentu, chociażby na urodziny. Ale nie chodzi mi tutaj o
rzeczy materialne. W ogóle nie interesuje Cię ani moje szczęście,
ani szczęście mojego brata. Gdybyś miał taką okazję,
sprzedałbyś nas, bo tylko pieniądze są dla Ciebie najważniejsze.
Nie obchodziło Cię to, czy kocham Anzelma. Zależało Ci jedynie na
jego majątku, a nie na moich uczuciach.
Czy kiedykolwiek
rozmawiałeś ze mną jak ojciec z córką? Pytałeś o moje
zmartwienia i problemy? Nie, ponieważ zawsze byłeś zajęty
liczeniem pieniędzy i sprawdzaniem, czy nic Ci nie zginęło. O
kradzież podejrzewałeś wszystkich. Nawet mnie. Czy naprawdę nie
stać Cię na choćby odrobinę zaufania dla własnych
dzieci?
Wreszcie
mam odwagę powiedzieć Ci prawdę: jesteś wstrętnym człowiekiem!
Wiem, że nie powinnam tak mówić, bo jesteś moim ojcem, ale nie
można inaczej nazwać kogoś takiego jak Ty. Jeśli nie zmienisz
podejścia do innych ludzi, nie będziesz miał nikogo
bliskiego.
Proszę, zastanów się nad sobą i nad swoim życiem.
A jeśli zrozumiesz, że źle postępujesz, może zdecyduję się na
powrót.
Żegnam,
Eliza