Będzie problem z nagraniami
Nasz Dziennik, 2011-01-26
J
aką
wartość będą mieć w sądzie "taśmy" Jerzego Millera?
Pozyskane nieformalną drogą nagrania z wieży kontroli lotów
smoleńskiego lotniska mogą zostać zakwestionowane w sądzie jako
materiał pozyskany drogą nieprzewidzianą postępowaniem
przygotowawczym.
Sposób,
w jaki polscy eksperci weszli w posiadanie nagrań z kontroli lotów
lotniska Siewiernyj, jest niejasny. Czy nagrano je podczas
odsłuchiwania, czy też może pochodzą one od polskich służb.
Minister spraw wewnętrznych i szef komisji cywilnej badającej
okoliczności katastrofy smoleńskiej Jerzy Miller podkreśla, że
zostały pozyskane drogą nieformalną. Może to stanowić problem w
jego wykorzystaniu przez prokuraturę. Wojskowi śledczy prowadzący
dochodzenie w sprawie katastrofy na każdym kroku podkreślają, że
dowody od strony rosyjskiej muszą być pozyskiwane na drodze
formalnej. Pytana w tej konkretnej sprawie prokuratura odpowiada
ogólnie. - Każdy dowód uzyskany w sposób procesowy w sprawie
katastrofy smoleńskiej zostaje włączony w poczet akt śledztwa, a
następnie jest poddany dogłębnej analizie i swobodnej ocenie przez
prokuratorów prowadzących śledztwo - deklaruje płk Zbigniew
Rzepa, rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej. - Tak
dokonana ocena będzie następnie podstawą określenia wartości
danego dowodu. Wynika to z przepisów obowiązującego kodeksu
postępowania karnego - dodaje.
Mecenas Bartosz Kownacki,
pełnomocnik części rodzin ofiar tragedii smoleńskiej, uważa, iż
nagranie to powinno być pozyskane na drodze formalnej. - Powinniśmy
to nagranie uzyskać w ramach pomocy prawnej - stwierdza. -
Pozyskanie ich inną drogą w zasadniczy sposób utrudnia ich
wykorzystanie dowodowe - dodaje. Polska prokuratura już w trzecim
wniosku o pomoc prawną z 20 kwietnia ubiegłego roku zwracała się
o udostępnienie kopii zapisów rozmów kontroli lotów z lotniska
Siewiernyj.
Jeżeli nagrania te pozyskano z wykorzystaniem
służb specjalnych, o czym spekulują politycy opozycji i media,
pozostaje kwestia legalności uzyskania tych nagrań. Kownacki zwraca
uwagę, że rodzi to obawy, czy mają wartość dowodową. Jednak jak
zwraca uwagę karnista prof. Piotr Kruszyński, w polskiej procedurze
karnej zasada tzw. owoców zatrutego drzewa, czyli nieuznawania
dowodów zdobytych w nielegalny sposób, obowiązuje w ograniczonym
zakresie. - Nie widzę żadnych przeciwwskazań, żeby te nagrania
były uważane za pełnowartościowe - mówi mecenas Piotr
Pszczółkowski reprezentujący Jarosława Kaczyńskiego. - Zasada
anglosaska owoców zatrutego drzewa do polskiej procedury karnej nie
została recypowana, nie miałbym takich obaw co do wartości tych
dowodów - dodaje.
Pszczółkowski uważa, że jak "będziemy
sobie ograniczać te dowody, to możemy się zetknąć z sytuacją,
że nie będziemy mieli żadnych dowodów". Adwokat zwraca
uwagę, że te nagrania mają bezcenny charakter dla poznania prawdy
o roli kontrolerów. - W moim głębokim przekonaniu rosyjscy
kontrolerzy lotów złamali procedury i powinni mieć postawione
zarzuty - stwierdza. Zaznacza, że jest jednak sceptyczny, czy do
tego dojdzie, ze względu na różne uwarunkowania formalnoprawne na
styku polskiego i rosyjskiego prawa.
Pełnomocnicy rodzin
smoleńskich oczekują, że wniosek o pomoc prawną mówiący o
przekazaniu nagrań kontrolerów zostanie zrealizowany.
-
Niebawem się dowiemy, co nam dadzą, a czego nie, na razie nie dali
niczego takiego, czego byśmy w zasadzie sami nie mieli - mówi
Pszczółkowski. - Jeżeli tych nagrań nie dali komisji Millera, to
może nie dostać ich również prokuratura - dodaje.
Prokuratura
może jeszcze w sposób pośredni skorzystać z tych nagrań,
wykorzystując jako materiał dowodowy ustalenia raportu komisji
Millera.
Zenon Baranowski