O tym, że rządy wielu (demokracja) są najgorsze cz.I
Jeśli już trzeba wybierać z dwóch rzeczy, a za każdą z nich czyha niebezpieczeństwo, należy mocno opowiedzieć się za tą, która pociąga mniejsze zło.
A monarchia przecież, jeśli obróci się w tyranię, mniej zła za sobą pociąga, niż rządy licznych najlepszych, którzy ulegli zepsuciu. Bo przecież spory, które najczęściej wynikają z rządów wielu, są przeciwne dobru pokoju - dobru pierwszorzędnemu dla społeczności. Tego dobra tyrania nie unicestwia, lecz raczej stoi na przeszkodzie [realizacji] pewnych dóbr poszczególnych ludzi, chyba że chodzi o jakiś szalony przerost tyranii, który ciąży na całej wspólnocie. Bardziej zatem należy życzyć sobie rządów jednego niż wielu, choć obie sytuacje niosą za sobą niebezpieczeństwa.
Do tego wydaje się, że bardziej należy unikać wszystkiego, co częściej pociąga za sobą wielkie niebezpieczeństwa. Największe przecież niebezpieczeństwa dla zbiorowości idą częściej z rządami licznych, a nie z rządami jednego. A i częściej się zdarza, że wśród wielu komuś nie starcza zainteresowania dobrem wspólnym, niż stanie się to z jednym. Gdy którykolwiek z przywódców odwróci się od troski o dobro wspólne, wtedy zagraża niebezpieczeństwo niezgody między poddanymi, ponieważ ze sporów książąt bierze się niezgoda w społeczności. Jeśli zaś na czele stoi jeden, to zwykle ogląda się on za dobrem wspólnym, a gdy tylko wzgardzi dobrem wspólnym, nie musi to od razu znaczyć, że ma zamiar uciskać poddanych, co jest szalonym przerostem tyranii i - jak zostało pokazane wyżej - najwyższym stopniem niegodziwości rządów. Bardziej zatem należy unikać niebezpieczeństw, które wynikają z sterów wielu, niż jednego.
Co więcej, nie rzadziej rządy wielu obracają się w tyranię, niż rządy jednego - lecz znacznie częściej. Kiedy bowiem, za sprawą rządów wielu, przychodzą spory, często się zdarza, że jeden staje ponad innymi i sam sobie przywłaszcza panowanie nad innymi - jest to jasne dla tego, kto oddał się studiom nad historią. Najczęściej bowiem rządy wielu kończyły się jako tyranie, co widać na przykładzie republiki rzymskiej, która długo była zarządzana przez licznych urzędników, i było tam wiele rywalizacji, sporów i wojen domowych, aż przypadła [republika] najokrutniejszym tyranom.
I jeśli ktoś dokładnie rozważy ogół przeszłych zdarzeń, także to, co dzieje się obecnie, ten odkryje, że częściej tyrania szaleje na ziemiach, na których króluje wielu, niż tych, które są sterowane przez jednego. Jeśli więc królestwo, które jest najlepszym systemem rządów, wydaje się najbardziej zasługiwać na unikanie z powodu tyranii, a tyrania zdarza się nie rzadziej, ale częściej, tam gdzie rządzi wielu, a nie jeden, to nie pozostaje nic innego, jak uznać, że lepiej jest żyć pod jednym królem, niż pod rządami wielu.
św.Tomasz z Akwinu