''ZANIM POWIESZ KOCHAM'' FRAGMENTY KS M MALIŃSKI

"ZANIM POWIESZ KOCHAM" (fragmenty)



ks. M. Maliński



MIŁOŚĆ

"Bez miłości człowiek nie jest człowiekiem. Obowiązuje to każdego niezależnie od wieku i sytuacji życiowej. Bez miłości człowiek marnieje, więdnie, niszczeje. Staje w miejscu, cofa, gaśnie, umiera, usycha. Oczywiście mając tu na myśli miłość w najogólniejszym tego słowa znaczeniu. A więc np. miłość do pracy zawodowej (powołanie) , do świata, do ludzi (rodzina, przyjaciele..) Aż po tę jedyną wielką miłość do tej jedynej wybranej osoby..."



"...cechą istotną miłości jest zachwyt, podziw, oczarowanie. Pięknem - dobrem, które ujrzy się w tym czymś, w tym kimś. To może być ruch ręki, kolor włosów, głos, oczy, usta, to może być twarz, postać, zachowanie się, sposób bycia, formułowania myśli, budowa zdań, dobór słów. Ale za tym co na zewnątrz kryje się to co w głębi. Każdy z tych szczegółów jest symbolem czegoś głębszego, wartości człowieczych, jedynych, niepowtarzalnych, które tak zauroczyły. Chce się za tym kimś iść, wpatrywać się w niego, słuchać go, uczestniczyć w jego życiu. Bo zachwyt ma to właśnie do siebie, że czyni podobnym...do drugiej osoby, człowieka, który nagle stanął na drodze. Aby ten człowiek uwielbiany nie musiał odwrócić głowy, ale żeby przynajmniej spojrzał z akceptacją, z uznaniem..."



"coraz to rodzą się sympatie do ludzi, z którymi się spotyka na co dzień- w szkole, w pracy, w gronie znajomych. Nazywa się je szacunkiem, podziwem, lubieniem, kolegowaniem, przyjaźnieniem się. Coraz to rodzą się sympatie z tłem erotycznym. To mogą być sympatie bez cienia wzajemności jednostronne lub całkowicie odwzajemnione. Trwają krócej- jak bańka mydlana- lub dłużej, czasem nawet towarzyszą latami nie będąc jednak miłością to jedyną, wielką, absolutną. Może nawet w którymś momencie wydawało się że to będzie wielka miłość ale po krótszym czy dłuższym czasie okazywało się że to jeszcze nie ten, jeszcze nie ta..."



"Miłość to jest zauroczenie, zafascynowanie, oczarowanie- wszystkie te słowa nie oddają istoty rzeczy, ale posługuje się nimi, ponieważ nie znajduje się lepszych. Jest się pod czyimś czarem, jest się kimś oczarowanym, ale nie bez powodu: ten obiekt jest piękny dla kogoś, kto go podziwia, jest po prostu wartością. To zauroczenie sprawia, że się wszystko daje, wszystko co się ma i całego siebie. Miłość zmienia, człowiek otwiera się, wychodzi ze swej małości, egoizmu, pięknieje się- zmienia się na korzyść pod wpływem miłości ku tamtemu człowiekowi. To nie jest tylko "granie roli", "maska" przywdziana na okres "zdobywania". To jest rzeczywiste przeobrażenie pod wpływem prawdziwej wartości tamtego człowieka. To już jest coś więcej niż stawanie się na wzór tego człowieka: obiektu miłości. To jest stawanie się na wzór Dobra, które się przez tego człowieka ukazało..."



"Miłość...powinno się dodać prawdziwa miłość. Bo tyle razy jest to pożądanie, które nazywa się miłością- pożądanie, którego celem jest zdobycie drugiego człowieka. A wtedy to wszystko co nazywamy dojrzewaniem do Dobra jest "maską", która zostanie odrzucona, gdy tylko dojdzie do zdobycia celu..."



"... gdy jesteś oczarowany drugim człowiekiem to nie musisz "starać się" być wartością nawet nie zdaje się z tego sprawy, że staje się lepszym, w tym nie ma nic uciążliwego. To sprawia pełną radość gdy można czynić cokolwiek dobrego dla ukochanego człowieka..."



"...czy się kocha, czy zauroczenie jest autentyczne, prawdziwe- legitymacją jest czyn- jeżeli daje się siebie, a nie żąda się nic w zamian. Można to pokazać na zasadzie przeciwstawienia. W momencie kiedy chłopak czy dziewczyna mówią: "to ja dla ciebie tyle a ty dla mnie nic" tzn. że to nie jest miłość. Gdy przestaje się dawać, a zaczyna się obliczać, gdy się daje ale chce się też coś za to otrzymać- to nie jest miłość. Więc gdy się kocha- to się daje, a gdy w momencie kiedy dwoje ludzi zaczyna sobie wyliczać, odmierzać, targować się, wykłócać się o każdy detal- ile się dało uśmiechów, dobrych słów, komplementów, przynoszenia herbaty, gazety- a ile ta druga osoba, gdy jedna strona boi się by druga nie dostała więcej- miłość skończyła się- jeżeli w ogóle była.

...dotąd się kocha, dokąd daje się bezinteresownie. Odkąd przestaje się dawać bezinteresownie- przestaje się kochać..."



"...jeśli ktoś wciąż prosi kogoś (o coś poważniejszego), to ta druga osoba proszona nie może wyjść z założenia, że "jak mnie kocha to i tak będzie kochać" bo nigdy nie można być pewnym kiedy się coś w tym drugim człowieku przerwie, kiedy przekroczy się próg jego wytrzymałości kiedy ta osoba w rozpaczy zburzy to co zbudowała własnymi rękami. W jakiś sposób osoba ta skreśli tego drugiego, wyczerpie się u niej zasób ufności jaki miała, zasób nadziei..."



"... jeśli jedną osobę przestanie interesować co się dzieje z tą drugą, nie stara się pomóc ani wysłuchać, przestaje obchodzić- to zachwyt zaczyna zmniejszać się. Przestaje się być zachwyconym tak jak dawniej i automatycznie, podświadomie nie stara się już tak dawać jak dotąd. I wtedy z kolei partner przestaje być zachwycony i daje jeszcze mniej... wtedy już wszystko jedno, czy towarzysz jest czy go nie ma w pokoju, to już nie stanowi żadnej różnicy, już się miłość skończyła, a najpewniej to nie było jej wcale. Owszem osoba ta jest znowu cudna, najpiękniejsza gdy wychodzi z domu. Wtedy dopiero zaczyna żyć, istnieć, zaczyna się starać być wartością, ponieważ spodziewa się, że spotka kogoś kto w niej zobaczy wartość..."



"my ludzie skłonniejsi jesteśmy do złego niż dobrego. W każdym człowieku siedzi egoista, który z wszystkiego na świecie kocha tylko siebie"





JAK RODZI SIĘ MIŁOŚĆ?

"co to jest miłość? To jest uczucie, akt woli. To przeżycie swoistego gatunku, które ogarnia całego człowieka: przeżycie, w którym uczestniczy niewątpliwie i uczucie"



"...jak to się dzieje? Jak do tego dochodzi? Od nagłego olśnienia aż po trwające czasami całe lata narastanie tego uczucia. Te dwie osoby spostrzegą się w grupie ludzi. Jeszcze się sobie dobrze nie przyjrzeli, jeszcze z sobą nie zamienili ani słowa, nie znają swoich nazwisk, a już się w nich zaczyna budzić jakaś siła przyciągająca. Zaczną dążyć do spotkania. Zauroczenie, oczarowanie. Zachwyt sobą nawzajem. Każde zbliżenie się do siebie na płaszczyźnie towarzyskiej potęguje to napięcie. Wszystko inne przestaje obchodzić. Następuje przegrupowanie hierarchii ważności spraw: jest już tylko jedna sprawa ważna- właśnie ten człowiek. Cieszą się każdym nowo spostrzeżonym odruchem, gestem, szczegółem urody, sposobem zachowania się... Każde z nich się dziwi- że nie wszyscy oszaleli na jej punkcie, a tylko on, nie wszyscy oszaleli na jego punkcie a tylko ona. Dążą do przelotnego nawet dotyku, uściśnięcia ręki. Okresy niewidzenia się wydłużają się im nieznośnie. Pojawia się męka niepewności- czy jest się akceptowanym przez drugą osobę. Strach przed ewentualnością odrzucenia. Każda oznaka, nawet tylko tolerancji wywołuje falę szczęścia. To jest życie w ciągłym uniesieniu. W miarę upływu czasu maleje ostrość czy gwałtowność tych przeżyć, ale trwa wciąż radość, teraz już pogłębiona, schodząca w coraz szersze pokłady osobowości. Ten drugi człowiek jest potrzebny coraz bardziej do życia na co dzień. Bez jego akceptacji nawet zwyczajnych spraw, wszystko jest jakoś niepełne, a nawet nieważne"



"wyobraź sobie, że każdy człowiek jest jak skomplikowany element, który trzeba dopasować do drugiego- i wtedy dopiero "prąd" zacznie płynąć. Jest mnóstwo wrębów, wycięć, zaczepów, zatrzasków- one wszystkie muszą znaleźć w tej drugiej części odpowiednie uchwyty, bolce, zaczepy. Tylko wtedy może płynąć stale prąd. W przeciwnym razie można uzyskać kontakt, ale chwilowy. Czasem może się zdawać, że znalazło się, a okaże się, że jest jakiś detal, który przeszkadza, wadzi i jest na dłuższą metę nie do zniesienia..."



"...trwa bezustanne przyglądanie się sobie. Obserwowany jest każdy ruch ręki, spojrzenie, słowo, zachowanie się. I jeżeli za każdym razem wciąż stwierdza się: tak- wtedy rośnie zachwyt drugą osobą. Wtedy podziwia się ją. I jest tylko jedno pragnienie; aby być takim jak ta osoba, aby się nauczyć mądrości, dobroci, stanowczości, prostoty, ciszy, radości tej osoby. Wie się, że się tą osobę kocha, że chce się z nią być na zawsze. Pozostaje wciąż pytanie: czy ta osoba chce mnie, czy chce być ze mną na zawsze. Chociaż wie się, że nie jest się w stanie dorosnąć do tej osoby to usilnie się stara, bo się kocha tą osobę..."



SAMOTNOŚĆ

"...potrzeba drugiego człowieka, który pomoże, ostrzeże, upomni w imię dobra, życzliwości. Potrzeba drugiego człowieka, który uratuje od rozpaczy. Potrzeba człowieka wiernego, który nie zdradzi, nie odejdzie, nie opuści, gdy zdarzy się czas próby, niepowodzeń, klęsk, katastrof życiowych- gdy wszyscy się odsuną, potępią, zapomną, który pocieszy, podeprze, poda rękę, pozwoli uwierzyć w siebie, przyniesie nadzieję i radość. Potrzeba człowieka, który pomoże się starzeć, przy którym nie będzie wstyd słabości fizycznych i psychicznych, w którego twarzy nigdy nie zobaczy się pogardy , wstrętu, ale co najwyżej współczucie...."



"jeśli chce się by było się kochanym to trzeba sobie na to zasłużyć, na miłość trzeba sobie zarobić. Złe to słowa, bardzo nieadekwatne, bo przecież do istoty miłości należy bezinteresowność. Już jakoś tak jest: chce się być kochanym to trzeba kochać. A więc umieć podziwiać, zachwycać się pięknością, mądrością, dobrocią ludzi, cieszyć się szczęściem innych, radością innych. Być gotowym do każdej pomocy, usłużenia drugiemu człowiekowi gdy zaistnieje potrzeba. Nauczyć się sprawiać innym drobne radości, pamiętać o ważnych i mało ważnych sprawach, którymi się kłopoczą lub cieszą, na które czekają, których się boją. Uczestniczyć w życiu innych ludzi aktywnie. Angażować się w ich sprawy na tyle, na ile widzi się, że potrzeba"



JESTEŚ ZAKOCHANY CZY KOCHASZ?

"...zakochać się tzn. być olśnionym, zachwyconym. Pięknem zewnętrznym, czy też wewnętrznym drugiego człowieka. Pozostawać pod jego urokiem. Tak chciałoby się być w towarzystwie tego człowieka, tak bardzo się tęskni, każda chwila bez niego zdaje się być stracona, marzy się o tym by znów go spotkać. Chce się słyszeć głos tego człowieka, wpatrywać się w każdy jego ruch, gest. Pocałunek jest szczytem marzeń..."



"zakochanie się ma ten charakterystyczny element bierności. Jeszcze w początkowej fazie nie jest to egoizmem, ale istnieje niebezpieczeństwo, że tak będzie. Taki zachwyt, który jest podstawowym elementem miłości powinien być jej pierwszym etapem. Człowiek od zakochania się powinien przejść do pokochania. To nie jeden krok ale to przepaść, którą trzeba przekroczyć. Bo miłość to bycie do dyspozycji, to gotowość do tego by usłużyć, pomóc, przydać się, zaopiekować się. To chęć bycia potrzebnym..."



"pokochanie nie jest obce oczarowaniu. Wprost przeciwnie. Człowiek zachwycony drugim człowiekiem pozostający pod jego urokiem, prawdziwie za nim tęskniący, szukający jego towarzystwa, podświadomie wyczuwa, że nie można poprzestać na patrzeniu, na słuchaniu, że nie może wszystko skończyć się na biernej postawie brania, czerpania, chłonięcia, ale trzeba wejść w życie człowieka, w którym się zakochało, zbliżyć się do niego, złączyć się z nim, być razem. Świetnym sposobem bycia razem jest wspólna praca. Bo to nie tylko uczestniczenie w tym co ukochana osoba robi, ale to uczestniczenie w jej życiu, w jej osobowości. Bywa tak, że tylko jedna strona przechodzi z etapu zakochania się na etap pokochania i stąd wynikają dziwne sytuacje, bo partner, który do tego kolejnego etapu nie dorósł, nie bardzo wie o co chodzi, traktuje usiłowania drugiej strony jako wtrącanie się, ingerencję w jego sprawy. Ale bywa że wreszcie zrozumie. Wtedy już będzie chciał by wszystko było razem. Będzie się cieszył z każdej wspólnej pracy, z każdego wspólnego obcowania..."



"treścią życia powinno być właśnie bycie razem przy każdej nadarzającej się okazji, jakakolwiek by była"



"jak się nauczyć miłości, gdzie się nauczyć miłości... najprościej w domu- przy rodzicach. Patrząc na rodziców widzi się jak rodzice razem pracują, jak sobie wzajemnie pomagają, jak cieszą się będąc razem, dzieląc się swoimi osiągnięciami, satysfakcjami, strapieniami, szukając u siebie pomocy, zrozumienia, zwierzając się sobie ze swoich kłopotów, będąc razem w pełni szczęśliwi. A gdy w domu jest źle? Na złych przykładach też można się nauczyć- na zasadzie negacji. Kiedy stwierdza się że we własnym małżeństwie będzie przeciwnie"



MODY W MIŁOŚCI

"Miłość nie jedno ma imię: u każdego człowieka przebiega inaczej. U każdego człowieka oznacza ona co innego. Dzieje się tak również dlatego, że człowiek jest istotą bardzo niedoskonałą. Aby to wyjaśnić, sferę uczuć człowieka można podzielić na trzy płaszczyzny: na płaszczyznę duchową- czyli racjonalno- wolitywną, po drugie uczuciową i zmysłową (identyfikowaną z grupą doznań erotycznych czy seksualnych)". W klasycznym przypadku słowo miłość oznacza przeżycie ogarniające równomiernie wszystkie te trzy sfery. Ale tych klasycznych przypadków jest niewiele. Na ogół miłość rozwija się w ludziach nieharmonijnie. I często kończy się katastrofą, tragedią albo przynajmniej nieszczęściem".



"...bo bywa, że wybucha w człowieku przeżycie erotyczne eliminując, przygłuszając, nie dopuszczając do głosu pozostałych dwóch sfer. Człowiek cały jest wpatrzony w tego, który go podnieca pod względem erotycznym. On objawia mu się jako idealny partner, by mu dostarczyć maksymalnych przyjemności zmysłowych- stąd to pożądanie- chce się z nim jak najszybciej złączyć, posiąść go. Nic więcej go nie obchodzi, nic więcej nie jest ważne, nie liczy się. Cały świat wiruje przed oczami, wyobraźnia dostarcza karkołomnych kolorowych obrazów, angażując człowieka totalnie. Wszystkie myśli, wszystkie działania na tym są skoncentrowane, by dojść do celu swoich pożądań. Zupełne szaleństwo albo jeszcze dokładniej- opętanie. Bo opętanie to zawsze jakaś jednostronność, jakieś zafałszowanie rzeczywistości. Aż dojdzie do spełnienia pragnień. I faktycznie może się tak zdarzyć, że kontakt z takim obiektem pożądania dostarczy wymarzonych przyjemności erotycznych. Aż dojdzie do jakiegoś nasycenia, wyrównania, uspokojenia. I wtedy ma szanse obiektywna ocena partnera. I może się okazać, że ten który był obiektem pożądania, szaleństwa, upojenia, rozkoszy jest po prostu nie do wytrzymania, że z nim nie da się żyć, że jest beznadziejnie głupi albo obrzydliwie egoistyczny, że w życiu na co dzień ma zachowania się nie do przyjęcia, że denerwuje każdym słowem, poruszeniem, całym sposobem bycia. Że w gruncie rzeczy nigdy go nie kochałeś, bo nie byłoby co kochać. A wszystko to co było dotąd nie byłą żadną miłością, a tylko żądzą, że w końcu jak można było być tak głupim żeby tego wszystkiego nie widzieć. Jak można było łączyć się z kimś tak niemożliwym".



"...może być zupełnie przeciwnie. Może być dwoje ludzi, którzy się znakomicie rozumieją w sferze intelektualnej. Obydwoje bardzo inteligentni, obydwoje stwierdzają pokrewieństwo duchowe. Mają podobne zainteresowania. I bywa, że dochodzi do tragedii, bo się okazuje, że ci ludzie zupełnie sobie nie odpowiadają, np. pod względem seksualnym. Że pod tym względem nic do siebie nie czują".



"...może być wreszcie trzecia ewentualność- miłość uczuciowa. Wtedy człowiek jest zafascynowany urokiem drugiego człowieka, jego pięknem, jego sposobem obcowania z ludźmi- wszystko w nim jest takie ładne. Ma takie piękne oczy i tak potrafi głęboko patrzeć w człowieka aż się świat kręci przed oczami. Ma takie piękne usta i włosy. Ma taki miły głos. Gdy ten człowiek zaczyna mówić, ładny się staje cały świat. Ładny jest cały świat nawet wtedy gdy nie mówi, a tylko w nim się pokaże. Jest samą poezją, melodią. W jego towarzystwie można by spędzać całe dnie. Zauroczenie, zafascynowanie, które eliminuje tamte dwie inne sfery życia. I wtedy najczęściej współżycie seksualne jest odebrane jako akt brutalności, który burzy tamten wyśniony obraz spędzania życia. Życie codzienne jest katorgą i mordęgą niegodną normalnego człowieka. Gdy już jednak nie ma innego wyjścia, pozostaje życie w smutku i rozpaczy, w rozczarowaniu i żalu do tego człowieka, który tylko wtedy był cudny, a dziś zupełnie inny. Tęsknota za tym co było na początku, co już nie może wrócić..."



"Rada na to wszystko jest jedna. Nie spieszyć się. Nie decydować się zbyt szybko na nic, na żadne ostateczne kroki. Nie mówić słów- nie obiecywać zbyt szybko. Czas daje szanse, że wyrównają się wszystkie wynaturzenia i anomalie. Zacznie się patrzeć na całego ukochanego człowieka, a nie tylko na jego kawałek. Powinny się ukazać wszystkie braki, niedoskonałości, cały niedostatek partnera- jeżeli taki rzeczywiście istnieje. Czas jest zawsze tym egzaminatorem, przed którym nie ostoi się żadna złuda, zaślepienie".



OSTROŻNIE ZE SŁOWEM "KOCHAM"

"nie można powiedzieć za wcześnie człowiekowi ukochanemu słowa "kocham" . pod groźbą utraty jego miłości. Natychmiast żeby nie było wątpliwości jakiej wagi jest to stwierdzenie. Gdy powiesz za wcześnie drugiej stronie "kocham"- przegrywasz- miłość się skończyła. Wyjaśnić, udowodnić to można, tak... ...taki jest już człowiek, że chce być posiadaczem, właścicielem rzeczy i ludzi. Chce mieć już kolejną sprawę z głowy: jako zdobytą i iść dalej, walczyć i zdobywać. A z drugiej strony taki już jest człowiek, że nie chce być posiadany i nie chce być rzeczą, przedmiotem, który się ma. I gdy tylko dostrzeże, że ktoś uzurpuje sobie do niego prawo, ruchem samoobronnym odcina się od niego, zamyka się przed nim, ucieka od niego, broni się"



"jeżeli powiesz za wcześnie ukochanemu człowiekowi słowo "kocham" on stwierdza, że już cię ma, stajesz się dla niego rzeczą. Nie dość na tym, on zaczyna cię unikać, bo czuje się zagrożony, w strachu byś nim nie zawładnął. A w związku z tym likwiduje miłość ku tobie, która może już w nim była bardzo rozbudowana. W tym wszystkim nie chodzi tylko o ciebie- że ty nie będziesz kochany, ale druga strona również- żeby ona mogła cię kochać".



"można by zapytać- nigdy nie wolno powiedzieć tego słowa "kocham'? tak, ale tylko wtedy i tylko o tyle, gdy ta druga strona dorosła do przyjęcia tej wiadomości, gdy na to czeka, gdy ty jej to samo słowo, z którym już już chce się do ciebie zwrócić- z ust wyjmujesz. Najbardziej idealnie byłoby gdybyście to powiedzieli równocześnie i tyle samo. A więc w praktyce ma być tak- jedna osoba pójdzie o punkt wyżej pod tym warunkiem, że druga osoba pójdzie o punkt wyżej. Bo miłość to nie jest sprawa tylko jednej osoby, ale sprawa wspólna i nie wolno postępować jednej osobie samowolnie".



TRZY KOLORY MIŁOŚCI

"Miłość ma swoje fazy rozwojowe. Staje się coraz to inna. I bywa tak, że człowiek n iezorientowany w tym, może uznać, że jego miłość się skończyła, a to jest po prostu jej nowy etap. Może być tak- i czasem się tak zdarza- że człowiek nie chce się zgodzić na to, by jego miłość uległa przemianie, chce ją zatrzymać na zawsze w tamtym dawnym kształcie- i to może doprowadzić do tragedii..."



"..jakie są etapy, jak one przebiegają. Można by takich etapów wyliczać dziesiątki i tak nie wyczerpałoby się wszystkich. A poza tym w miłości każdego człowieka jest inaczej. Ogranicza się je więc do trzech. Są one najbardziej typowe i mogą każdemu pomóc jakoś się znaleźć, a ukazują zarazem niebezpieczeństwa, które niosą. Ale już na wstępie trzeba się zastrzec, że w każdym z tych etapów następuje następny z mniejszą lub większą siłą. Po drugie już w pierwszym etapie mogą się pojawiać cechy drugiego i trzeciego. A wreszcie nawet kolejność może ulec zachwianiu."



"...pierwsza miłość to miłość zielona. Najbardziej intensywna, emocjonalna, angażująca całego człowieka, gwałtowna, ale i najbardziej niedojrzała. Miłość marzeń, tęsknot i uniesień, oczarowań, zachwytów, radości. Jest to okres najbardziej charakterystyczny dla miłości od pierwszego spojrzenia, kiedy nagle zakołysze się ziemia pod nogami, zawiruje świat i już nie ma nikogo ani niczego na świecie, tylko ten ukochany człowiek i odtąd jest tylko ta sprawa, wszystko inne jest nieważne. Ten etap można by określić zdaniem wykrzyknikowym: "patrzę na ciebie jaka jesteś wspaniała!". I bardzo dobrze jeżeli to jest etap. Ale istnieje niebezpieczeństwo, że z tego okresu nie wyrośnie się do śmierci. I to nie w tym sensie, by żyć przez całe następne 50 lat w takiej euforii- jak długo w końcu można być takim "fajerwerkiem"? ale co gorsze- całe następne 50 lat mieć się będzie pretensje do swojego partnera, że nie jest tak wspaniały jak nim był przez 3 tygodnie- w okresie gdy się poznali.



...drugi etap- czerwony- to zjednoczenie się. Posiadanie siebie bez reszty. To jest pragnienie przebywania ze sobą bez końca, wypełnienie osobą ukochanego człowieka całego swojego czasu, wypełnienie czasu ukochanego człowieka swoją osobą. To określenie zachwytu, który niosą kolejne odkrycia wartości ukochanej osobie po okresie oczarowania jej urokiem, wdziękiem, mądrością i prostotą- czas upodabniania się do tego człowieka, którego udało nam się spotkać. Czas uciekania z ukochaną osobą od ludzi, pozostawania sam na sam, aby się nią nacieszyć, napatrzeć, nasłuchać. Czas zjednoczenia się z nim, czas dogadywania tysiąca spraw, zestawienia jego poglądów ze swoimi, czas uzgadniania stanowisk, przypatrywania się sobie, sposobom myślenia, reagowania, zachowania się. Na tym etapie pojawiają się zagrożenia. Jest nimi chęć posiadania ukochanej osoby wyłącznie dla siebie, zawładnięcia nią, podporządkowania jej sobie. Może dojść do scen zazdrości o każde spojrzenie, jakieś dobre słowo, komplement, uśmiech przesłany do kogoś innego. Może dojść do zdominowania drugiego człowieka...



...trzeci okres- złoty- to czas tworzenia. To budowanie domu, pragnienie dziecka, okres intensywnej twórczości zawodowej. Najtrudniej o nim mówić. To jest czas pokoju, ciepła, wzajemnego zaufania, poczucia bezpieczeństwa, oparcia w każdej sytuacji. Miłość dojrzała. Występują w niej wszystkie trzy poprzednie elementy- jest i podziw i zachwyt, jest pragnienie bycia razem w sensie zjednoczenia, ale przede wszystkim jest tu twórczość- budowanie. Jest dziecko, dzieci- chciane, oczekiwane. W tym okresie nie przeszkadzają miłości nawet słabości odkrywane czy odczuwane u partnera. Jest tylko troska, by go przed nimi uratować, by one nie zagroziły mu, by go nie zniszczyły. To miłość dojrzała- prawdziwa miłość. Bo jak pierwszy i drugi okres mają wyraźne elementy brania, tak teraz dochodzi się do istoty miłości- a jest nią bezinteresowność. Daje się nie dlatego, że już się coś dostało ani nie dlatego, że dostanie się kiedyś. Nie ma tu żadnego przeliczania: ile jedna osoba drugiej, ile uśmiechów, przebaczeń itp. drugiej osobie. Daje się dlatego, że się kocha- za nic. I każde takie dawanie jest radością: "cieszę się, że mogę ci sprawić radość, że jesteś choć troszkę szczęśliwszy, bo przecież to jest moim głównym marzeniem". Może to słowo "dawanie" jest słowem za konkretnym, zbyt jednoznacznym. Nie oddaje dobrze tego o co naprawdę chodzi. Ktoś może zrozumieć, że trzeba tego umiłowanego człowieka zasypywać od rana do wieczora swoimi uśmiechami, dobrymi słowami, swoimi wszelakimi usługami, prezentami- nie zależnie czy on tego chce czy on tego potrzebuje czy nie, zupełnie mechanicznie aż do zdemoralizownia, rozleniwienia. Może tu trzeba by posłużyć się sformułowaniem G.Marcela- być do dyspozycji. Ale to z kolei brzmi zbyt materialnie, porównując człowieka z narzędziem. Może lepsze byłyby jeszcze inne słowa- być gotowym- być gotowym do wszelkiego działania, które jest potrzebne dla ukochanego człowieka".



...JESTEŚ ODPOWIEDZIALNY ZA SWOJĄ RÓŻĘ....

-Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś. Jesteś odpowiedzialny za twoją różę. -Jestem odpowiedzialny za moją różę...- powtórzył Mały Książę aby zapamiętać.



(A.S.Exupery)



"Poczucie odpowiedzialności za drugiego człowieka: za wszystko- za siebie, za świat, za pracę. Bo albo jest się człowiekiem odpowiedzialnym- człowiekiem- albo nie. Odpowiedzialnym za wszystko, a najbardziej za drugiego człowieka. Bierze się odpowiedzialność za tego człowieka, z którym się zetknęło. A zwłaszcza w wypadku, gdy spostrzeże się, że w tym człowieku, którego się spotkało coś się zaczyna dziać. Trzeba uważać, żeby nie zrobić nikomu krzywdy, uważać żeby nikogo nie zawieść. Żeby nie powiedzieć słowa za dużo..."



"Nie wolno powiedzieć za wcześnie słowa "kocham", gdyż człowieka nieprzygotowanego można w ten sposób zrazić do siebie. Nie mówić za wcześnie słowa "kocham"- za wcześnie dla siebie, gdy nie jest się do tego przygotowanym, gdy to słowo nie ma pokrycia- gdy jest to jeszcze kłamstwem. Bo może się zdarzyć tak, że trafi się na człowieka, który od dawna o tym myślał, marzył o tej miłości, chciał być razem. I ten ktoś, sądząc, że jesteś człowiekiem uczciwym uwierzy, że go naprawdę kochasz. A to jest jedna z największych krzywd, jaką człowiek człowiekowi może wyrządzić. Zresztą to nie tylko sprawa słów. Tu takie samo znaczenie mają spojrzenia, pocałunki, zachowanie się- gdy się przytuli, obejmie. To co dla jednego może być wyłącznie przyjemnością, podnieceniem, dla tego drugiego może być gestem o pełnym znaczeniu- wyrazem miłości"



"Nie można udawać miłości po to, aby kogoś zdobyć. Po to, żeby zaimponować- jakie się ma powodzenie, dlatego, że się lituje nad kimś, że chce się zdobyć czyjeś pieniądze. Dlatego, że ktoś imponuje mądrością, powiązaniami z ludźmi dla ciebie ważnymi. Albo po prostu tylko dlatego, że chce się go komuś odebrać. Nigdy. Nie wolno udawać zakochanego, gdy się nie kocha. Nie mówić o miłości, gdy jej nie ma..."



"Nie można myśleć, że odpowiedzialnym trzeba być dopiero kiedyś przy tzw. ostatecznych decyzjach. Trzeba nim być na każdym etapie i we wszystkich pozornie drobnych posunięciach. Bo potem się może okazać za późno. I będzie się winnym tragedii tamtego człowieka i swojej..."



"..nie ma takiej sprawy, która by dotyczyła tylko drugiej osoby. To wszystko nie ujdzie bezkarnie. Mówiąc, że trzeba mieć odpowiedzialność za drugiego człowieka, trzeba mieć odpowiedzialność również za siebie"



"dlatego prawdą jest teza, że ma się taką miłość, na jaką stać. Wielkość twojej miłości nadaje rangę twojej osobie"



UMIEĆ POWIEDZIEĆ SOBIE "NIE"

"Umieć powiedzieć- nie- umieć sobie powiedzieć- nie. Być odpowiedzialnym za siebie i za drugiego człowieka. Nie stwarzać nowych sytuacji, które potem będą trudne do odkręcenia. Jedno niedobre spotkanie- jedna głupio rozegrana noc może spowodować nieobliczalne skutki w twoim życiu i życiu drugiego człowieka".



NURT MIŁOŚCI

"Są rozmaite nurty w życiu człowieka. Wśród nich jednym z najważniejszych jest miłość- potrzeba kochania i bycia kochanym. Ten nurt jest tak ważny, że można powiedzieć: bez niego człowiek przestaje być sobą, przestaje być człowiekiem"



NAJWIĘKSZA MIŁOŚĆ

"Bywa, że gdy komuś zaszumi w głowie, gdy olśni go światło błyskawicy, gdy zacznie płonąć, bo znajdzie tego jedynego człowieka, na którego czekał całe życie, wtedy może ten człowiek stać się dla niego "bogiem". I nie ma już nikogo i niczego. Nie ma żadnych hamulców ani autorytetów. Nie ma rozsądku, godności własnej, szacunku dla innych. Jest pogarda dla wszystkiego i dla wszystkich. Ważny jest tylko ten człowiek, któremu się służy, któremu się oddaje hołd, któremu się jest posłusznym na kształt niewolnika. A wtedy już tylko o krok od katastrofy. Wtedy gdy ten człowiek zginie lub umrze, nie pozostaje nic innego, jak samemu położyć się na stosie, na którym spali się ciało ukochanego. Wtedy, gdy ten człowiek zawiedzie albo odejdzie, nie pozostaje nic innego jak skok z mostu albo odkręcenie kurków gazu. A przecież tak nie wolno! Człowiek, nawet najbardziej uwielbiany, jest tylko człowiekiem. Nie jest naszym panem- ani życia ani śmierci ani naszego losu. Nie ma się obowiązku zdradzać przed nim wszystkich swoich tajemnic, nawet gdyby o to prosił, gdyby tego żądał. Gdybyś powiedział twojemu ukochanemu człowiekowi to czego on bezprawnie żąda, skrzywdzisz go, możesz spowodować jego wcześniejsze czy późniejsze odejście..."



OPĘTANI SPRAWĄ

"Tak to już jest, że kocha się człowieka dla jego wielkości. Bo miłość ma u swojego źródła zawsze podziw. Tym większy podziw im większy czyn, im większa mądrość, im większe serce...

Jeżeli w miarę upływu lat nie gaśnie, a sprawdza się wielkość człowieka to miłość nie tylko twa, ale i rośnie. Bo choć piękność zewnętrzna przeminie, bo choć siły fizyczne osłabną, to na końcu okazuje się, że to, co się naprawdę liczy to jest piękność duszy człowieka"



DBAĆ O SIEBIE

"Nie ma "kochałam" jeżeli kocham to już na zawsze. Można mówić "zakochałam się", "byłam taka zakochana", ale "kocham" ma tylko czas teraźniejszy. To znaczy być nastawionym całkowicie na tego drugiego człowieka, z pragnieniem żeby właśnie on mi choćby jedno słowo powiedział, że cieszy się, że ja ładnie wyglądam, że pomagam, że wnoszę coś w jego życie. Bo chociażby cały świat leżał u moich nóg to wszystko nic nie jest warte wobec jego słowa uznania i podziwu"



POPĘD SEKSUALNY

"Popęd seksualny jest popędem najsilniejszym, najbardziej dynamicznym. Gdyby odjąć go światu, stałby się świat szary, bezbarwny. W wymiarze człowieka to nie tylko popęd rozrodczy dla przetrwania gatunku ludzkiego. Gdybyśmy go odjęli ludziom, staliby się szarą masą bezbarwną, apatyczną, nudną. On wyrywa człowieka z samotności, nieśmiałości, z jego zahamowań, kompleksów, z odosobnienia. On pcha człowieka ku innym ludziom, ku kontaktom z nimi, ku znalezienia partnera odpowiadającego jego tęsknotom, pragnieniom, wymaganiom, wyobrażeniom. On zmusza do maksymalnej aktywizacji, koncentracji, do dawania z siebie jak najwięcej pod każdym względem, by zdobyć drugiego człowieka, by zwrócić na siebie uwagę, by zainteresować go sobą, by być wartym pożądania, uznania, szacunku, podziwu, miłości".



"Popęd seksualny nie jest osobną warstwą naszej osobowości. Jesteśmy całością, jednością. On znajduje się wszędzie, we wszystkich naszych przeżyciach, działaniach, motywacjach. Przybiera najrozmaitsze formy, czasem trudny do rozszyfrowania, zidentyfikowania, bo już taki uduchowiony, a przecież wciąż obecny. Jest i w serdeczności, przyjaźni, życzliwości, w najwyższych formach miłości bezinteresownej"



"Błędem jest spychanie go za brzeg naszych ludzkich kontaktów, traktowanie go jako coś wstydliwego, poniżej godności ludzkiej, czemu poddajemy się tylko ze względu na naszą słabość, czemu ulegamy ze względu na nasze żądze, co jest konieczne na to, aby posiadać dzieci."



"Jeżeli miłość to troska by dać szczęście ukochanemu człowiekowi, by mu było dobrze ze mną, a nie tylko mnie z nim. To nie ma być więc wyładowanie potencji seksualnej, to nie dążenie by mieć jak najwięcej przyjemności, nie wymaganie od partnera by doprowadził mnie do rozkoszy. A gdy tylko zdobędzie się to, na czym zależało, można spokojnie odwrócić się plecami i zasnąć. To nie akt zwierzęcy, ale ludzki- akt miłości. A więc musi być w nim wszystko co tylko pod słowem miłość można sobie wyobrazić. Jeżeli tak, wtedy dziać się to nie może w pośpiechu, ale w atmosferze czułości i delikatności, wrażliwości na to jak reaguje ten ukochany człowiek, sprawdzianem, ze wszystko przebiega tak jak przebiegać powinno, jest radość, która w obojgu powinna wzrastać.



Stosunek jest tylko uwieńczeniem tego, co rozwijać się powinno, np. przez cały dzień..."



WIERNOŚĆ

"Wierność to jest po pierwsze pozostawanie, trwanie przy człowieku, który odszedł, upadł, zdradził, który złamał słowo. Sens takiego trwania można dopiero wtedy zrozumieć, jeżeli pomiędzy wiernością a miłością postawi się znak równości. Wierność jest innym aspektem tej samej rzeczywistości, którą nazywa się miłością- aspektem gdzie podkreślony jest element woli opartej o ocenę obiektywną"



"Jeżeli się kocha, to miłość to nie przelotne uczucie, to ona się tak łatwo nie rozsypie, nawet wtedy, gdy druga osoba w jakiś sposób zdradzi. Człowiek zdradzony wie dobrze dlaczego kocha: wie, że ten kogo on kocha, jaki był taki jest, mimo że się potknął, że z jakiegoś powodu odszedł"



"Druga sprawa to sprawa człowieka, który przestał być wierny, który zdradził, odszedł. Wtedy jest bardzo ważne, aby nie zapominać o tym, że jesteśmy ludźmi. Nie zapominać, że ja, który odszedłem jestem wstanie wrócić. Bo może się zdarzyć, że upadnę, odejdę, zdradzę drugiego człowieka, ale przecież wiem, kim on jest, wiem że nie pokochałem go bez powodu. I fakt, że zdradziłem go nie zmienia faktu wartości tego człowieka, którego kocham. Wobec tego, gdy wreszcie przyjdę po rozum do głowy, opanuję się, stwierdzę, że to była moja słabość, że to było moje potknięcie się- wtedy wracam. Wracam i przepraszam" .



"Na końcowych etapach znajomości- związku obowiązuje wierność prawie taka jak wierność małżeńska. I z jednej i z drugiej strony. W miarę upływu czasu, gdy coraz bardziej się kocha, coraz bardziej ogranicza swoje sympatie- coraz bardziej określa się słowem "mój", jemu poświęca się maksimum uwagi, czasu, troski, myśli, uczucia. Nie chce się go okradać ze swojego uczucia, by ktoś zabierał choćby cząstkę miejsca w sercu. To jest wierność....."



"...gdy pojawi się ktoś trzeci, którego zacznie się pytać o rady, powierzać mu swoje sprawy, szukać oparcia, pociechy. Aż partner stanie się obcy- i to jest gorsze niż zdrada fizyczna. Aż odejdzie się od człowieka, którego się kochało i który kochał naprawdę, a którego straciło się przez własną głupotę- przez to, ze nie umiało się być wiernym w czasie próby..."



ZAZDROŚĆ

"Zazdrość. A przecież trzeba być wolnym i traktować drugiego człowieka jako wolnego. Nieprzypadkowo. Przecież można zaufać temu, kogo się kocha. Nie dać się opętać podejrzeniom. Nie zamykać się na cztery spusty przed tymi, którzy mogliby zagrozić twojej miłości, nie trzymać tego drugiego człowieka przy sobie, a dokładniej dla siebie, czyli nie uważać swojego partnera za swoją wyłączną własność, za kogoś, komu już nic innego nie wolno, bo przecież przyrzekał miłość i wierność. A już nigdy się do tego nie odwoływać, nie szukać w tym argumentu."



"Miłość nie może ani ciebie ani twojego partnera ograniczać, ale powodować rozwój. To wypływa z istoty miłości. Otwieranie się na wszystko co dobre, co piękne, co wspaniałe. Ukochanie tego piękna nie tylko w martwej przyrodzie, ale przede wszystkim w ludziach"


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Zanim powiesz kocham fragmenty
Malinski Mieczyslaw Zanim powiesz kocham
ZANIM POWIESZ KOCHAM
list 5 Zanim powiesz kocham 16
ks Maliński Mieczysław Ostrożnie ze słowem Kocham
Zanim powiesz do widzenia
Zanim powiesz
Zanim powiesz do widzenia
Błędy ks Malińskiego
ks Maliński Mieczysław Bajki nie tylko dla dzieci
Lewicki R J , Hiam A , Oleander K W Pomyśl zanim powiesz str 168 202
Gosia Andrzejewicz Zanim powiesz(1)
Eliza Orzeszkowa O powieściach T T Jeża z rzutem na powieść w ogóle (fragmenty)
Zanim powiesz do widzenia Cz
Aby nieustać w drodze ks Mieczysław Maliński
ks Mieczysław Maliński REKOLEKCJE WIELKOPOSTNE 2010 dz 1
Chodzący po morzu ks Mieczysław Maliński
Pacyński Tomasz Cykl Sherwood 04 Wrota światów 02 Garść popiołu (Fragment powieści niedokończonej
ks Mieczysław Maliński Królestwo Boże jest w was

więcej podobnych podstron