L. Trocki.
Pozdrowienia dla polskiej Lewicowej Opozycji
W
ciągu ostatnich lat w szeregach Międzynarodowej Lewicowej Opozycji
nieraz powstawało pytanie: Czym wyjaśnić to, że frakcja
bolszewików-leninowców nie znajdowała do tej pory jakiegoś
znaczącego odzewu w szeregach Komunistycznej Partii Polski? Polski
komunizm ma starą i poważną tradycję teoretyczną, wywodzącą
się od Róży Luksemburg. Do Międzynarodówki Komunistycznej weszły
w całości tylko cztery organizacje utworzone przed wojną światową,
i to na długo przed nią: rosyjscy bolszewicy, polska
Socjaldemokracja, bułgarscy tesniacy i holenderska lewica (pomijając
socjaldemokrację łotewską, która rozwijała się w bezpośredniej
łączności z rosyjską, podczas gdy polska Socjaldemokracja miała
odrębną genezę i samodzielne stanowisko). Wszystkie pozostałe
sekcje Kominternu powstały, a ściślej ich zalążki, albo w czasie
wojny, albo już po niej.
Jednak między marksistami polskimi z
jednej strony a bułgarskimi i holenderskimi z drugiej była ogromna
różnica. Tesniacy i lewicowcy holenderscy - to były organizacje
propagandowe. Głosiły one dość radykalne hasła, ale poza ramy
ich głoszenia nigdy nie wyszły. A polska Socjaldemokracja, tak jak
bolszewicy, uczestniczyła w ciągu 15-20 lat przed wojną w
bezpośredniej walce rewolucyjnej przeciw caratowi i kapitałowi.
Podczas gdy na czele partii tesniaków ukształtowały się dwa typy
ludzi: ciasnych i nieżyciowych moli książkowych, w rodzaju
Kabakczijewa, albo skończonych urzędasów, w rodzaju Kołarowa i
Dimitrowa, to polska stara Socjaldemokracja wypracowała typ
rzeczywistego rewolucjonisty. Co prawda z PPS-Lewicy do szeregów
zjednoczonej partii komunistycznej przeszedł szereg całkowicie
ukształtowanych mieńszewików, którzy się już nie zmienią
(Walecki, Łapiński, w znacznym stopniu Kostrzewa i in.) Jednak
najlepsi z robotników - członków PPS-Lewicy, którzy przeszli
szkołę walki przeciw caratowi, szybko rozwijali się w kierunku
bolszewizmu.
Przełomowy i tu był rok 1923, rok haniebnej
klęski rewolucji w Niemczech i haniebnego zwycięstwa moskiewskiej
biurokracji centrystowskiej, która znalazła oparcie w fali
termidora. Żeby uzmysłowić sobie upadek polskich epigonów
luksemburgizmu, dość przypomnieć, że Warski, niegdyś najlepszy
uczeń Róży, w latach 1924-1927 popierał politykę stalinowców w
Chinach i w Anglii, powitał z radością w 1926 r. przewrót
Piłsudskiego w Polsce, a teraz, za pośrednictwem Barbusse'a, brata
się z francuskimi masonami pod sztandarem pacyfizmu!
Tym
bardziej alarmujący powinien był wydawać się fakt, że zgubny i
niegodny kurs epigoństwa nie napotkał w szeregach polskich
komunistów stanowczego oporu, w osobie bolszewików-leninowców.
Wyjaśnienie tego faktu tkwi w znacznej mierze w tych wyjątkowo
trudnych warunkach, w jakich znalazła się Komunistyczna Partia
Polski, walcząca w warunkach nielegalnych, a przy tym pod
najbardziej bezpośrednią obserwacją sztabu stalinowskiego. W ten
sposób polskim bolszewikom-leninowcom przyszło działać w
atmosferze podwójnej nielegalności: po pierwsze nielegalności
względem Piłsudskiego, po drugie wobec Stalina. W sytuacji
działania w podziemiu dla każdego rewolucjonisty wykluczenie z
partii, okraszone nagonką i zgniłymi oszczerstwami, jest podwójnym,
potrójnym ciosem. Takie są warunki, które tłumaczą do pewnego
stopnia powolność kształtowania się polskiej Lewicowej Opozycji i
jej skrajnie ostrożne pierwsze kroki.
Teraz te pierwsze kroki
już zostały zrobione. W Komunistycznej Partii Polski ukształtowało
się pewne jądro opozycyjnych robotników z poważnym stażem
partyjnym i doświadczeniem bojowym. Aktywnie zajmują się oni
tłumaczeniem na języki polski i jidisz oraz kolportażem literatury
Międzynarodowej Lewicowej Opozycji. Niektóre broszury udało się
już wyprowadzić przez ucho igielne polskiej cenzury na światło
dzienne. W Brukseli wyszedł pierwszy numer polskiej opozycyjnej
gazety "Proletariat", obejmujący obszerny materiał
faktograficzny. Numer 2, o ile wiemy, już jest przygotowywany do
druku. Wśród członków partii w Polsce krążą z rąk do rąk
także publikacje Opozycji w językach obcych: rosyjskim, niemieckim,
francuskim i innych. Nie wątpimy, że skoro już idee Lewicowej
Opozycji przenikły do wykwalifikowanego rewolucyjnego środowiska
polskich komunistów, to znajdą w nim szeroki i aktywny
odzew.
Gorąco pozdrawiamy naszych zwolenników w Polsce!
L.
T.
Prinkipo, 31 sierpnia 1932 r.