Kim jest generał?
Ante Gotovina, były chorwacki generał, oskarżony o zbrodnie wojenne i przebywający w haskim więzieniu, dostał z okazji tegorocznych świąt Bożego Narodzenia prawie 100 tysięcy kartek z życzeniami od swoich rodaków. Niezmiennie od lat sondaże wykazują, że w kraju zamieszkałym przez 4,4 miliona ludzi ponad 80 procent mieszkańców uważa Gotovine za bohatera narodowego.
Kiedy kilkanaście dni temu Ante Gotovina został aresztowany w eleganckim hotelu na hiszpańskiej Teneryfie, zaskoczenie było całkowite. Oto człowiek, który od 2001 roku ukrywał się i był ścigany jako zbrodniarz wojenny, zupełnie bezkarnie zażywał wczasów na ekskluzywnych Wyspach Kanaryjskich. Dodatkowo w paszporcie Gotoviny znaleziono pieczątki świadczące o jego licznych podróżach w ciągu ostatnich kilku lat m.in. do Czech, Chile, Hiszpanii i Chin.
A przecież jeszcze całkiem niedawno główna prokurator Trybunału ds. Zbrodni w byłej Jugosławii Carla Del Ponte atakowała Watykan sugerując, że generał ukrywa się w jednym z klasztorów franciszkańskich i korzysta z szerokiej pomocy Kościoła katolickiego...
Chorwacki blitzkrieg
Przez wiele lat Gotovina walczył jako najemnik - najpierw w Legii Cudzoziemskiej, do której wstąpił jako nastolatek pod przybranym nazwiskiem na początku lat siedemdziesiątych, potem w Argentynie, Gwatemali i Kolumbii.
Jednak na wieść o proklamacji niepodległości wrócił w rodzinne strony, by wspomóc swoim wojskowym doświadczeniem młode chorwackie państwo. Zrobił to w samą porę - w 1991 roku Chorwacja została zaatakowana przez serbską armię. Doszło do czystek etnicznych. Zginęły tysiące Chorwatów, a na zdobytych terenach Serbowie proklamowali własne państewko - samozwańczą Republikę Serbskiej Krajiny.
W 1995 roku wojska chorwackie w wyniku błyskotliwej operacji „Oluja" (Burza) odbiły z serbskich rąk cały zajęty teren. Częścią chorwackich sił dowodził właśnie Ante Gotovina, robiący błyskawiczną karierę w chorwackiej armii.
Wtedy stał się bohaterem narodowym. W 1996 roku awansowano go na generała-majora. Potem przez kilka lat był naczelnikiem chorwackiej armii.
Tak było do śmierci konserwatysty Franjo Tudjmana, pierwszego prezydenta niepodległej Chorwacji, słusznie uważanego za ojca chorwackiej niepodległości. Kiedy jednak do władzy doszli socjaldemokraci, sytuacja zmieniła się całkowicie. Gotovina, który podpisał list krytykujący współpracę Chorwacji z haskim Trybunałem, popadł w konflikt z prezydentem Stipe Mesiciem. W 2000 roku jako 45-la-tek został odesłany na emeryturę. Rok później oskarżono go o zbrodnie wojenne.
Gotówka za Gotovine
Przez cztery ostatnie lata Ante Gotovina skutecznie wodził za nos międzynarodowy wymiar sprawiedliwości. Jak twierdzą przedstawiciele haskiego Trybunału ds. Zbrodni w byłej Jugosławii, było to możliwe jedynie dzięki wydatnej pomocy chorwackich władz.
W końcu jednak Zagrzeb został postawiony przed wyborem: albo Gotovina zostanie wydany, albo nie rozpoczną się rozmowy akcesyjne z Chorwacją w sprawie jej członkostwa w Unii Europejskiej. Brak postępów w tej sprawie spowodował, że wbrew pierwotnym ustaleniom nie doszło 17 marca ub.r. do rozpoczęcia rokowań, bo - jak powiedziała pani Del Ponte - Chorwaci niewystarczająco współpracują z haskim Trybunałem. W październiku negocjacje w końcu jednak ruszyły.
Tymczasem chorwackie społeczeństwo kategorycznie nie zgadza się na wydawanie narodowych bohaterów w ręce oenzetowskiego Trybunału. Zdaniem Chorwatów jest to próba „kryminalizacji wojny ojczyźnianej". Zarzucają też własnemu rządowi, że ten chce sprzedać Gotovine za unijne pieniądze. Co najwyżej - a i tak chce tego zdecydowana mniejszość - Chorwaci zgadzają się, by generał był sądzony we własnej ojczyźnie.
Ale Ante Gotovina znajduje się już w Hadze. Kilka dni po aresztowaniu, podczas pierwszego przesłuchania przed trybunałem ONZ ds. zbrodni w dawnej Jugosławii były chorwacki dowódca usłyszał akt oskarżenia:
„Od lipca do listopada 1995 roku planował i wydawał rozkazy, do których wykonywania osobiście zagrzewał, dotyczące deportacji, morderstw, wypędzeń, prześladowania, grabieży oraz niszczenia bez powodu dobra publicznego i prywatnego, niszczenia miast, osiedli i wsi". Zdaniem przedstawicieli haskiego Trybunału żołnierze Gotoviny mieli zamordować 150 cywilów, a ponad 200 tys. zmusić do ucieczki. Jeśli sąd udowodni zarzucane zbrodnie, byłemu chorwackiemu generałowi grozi najwyższy wymiar kary - dożywotnie więzienie. On sam twierdzi, że jest niewinny.
Jak Kuba Bogu...
Po aresztowaniu Gotoviny przez całą Chorwację przetoczyły się wielotysięczne marsze z poparciem dla niego. Nic w tym dziwnego zważywszy, że do niedawna w jego rodzinnym Zadarze i wielu innych chorwackich miastach na bramach wjazdowych znajdowały się zdjęcia generała. Rodacy pamiętają mu bowiem, że oswobodził znaczną część ich ziem spod serbskiej okupacji. To uratowało życie tysięcy Chorwatów przed czystkami etnicznymi. Wszak Serbowie w ramach realizacji polityki „Wielkiej Serbii" dążyli na podbitych przez siebie ziemiach do całkowitej eksterminacji mniejszości narodowych. Tak działo się w Krajinie, gdzie Chorwaci byli mordowani i wypędzani bez jakiegokolwiek dobytku. Cztery lata później sytuacja się odwróciła. Teraz to Chorwaci zajmowali Krajinę, a uciekali Serbowie. Różnica polegała na tym, że chorwackie „czystki" były jednak o wiele mniej brutalne. Pomimo to z Krajiny uciekło ponad 300 tysięcy Serbów, z których w rodzinne strony wróciła zaledwie jedna trzecia.
Podobno hascy prokuratorzy dysponują zeznaniami świadków, którzy twierdzą, że Gotovina zachęcał swoich żołnierzy do mordów. Na razie jednak istnieją raczej dowody świadczące o tym, że generał ścigał tych żołnierzy chorwackich, którzy łamali prawo. Faktem jest, że kilkuset z nich za jego sprawą znalazło się w rękach sprawiedliwości.
Czy uda się zatem haskiemu Trybunałowi udowodnić, że Gotovina wydawał rozkazy nakłaniające do zbrodni? A może jednak jest on niesłusznie oskarżonym bohaterem? Tych wątpliwości nie mają jedynie Chorwaci. Tutaj w niemal każdym miejscu wiszą podobizny Gotoviny z napisem: „Heroj a ne zloćinac!".
Adam Balcer, Ośrodek Studiów Wschodnich
- W mediach za szybko nazywa się generała Gotovinę zbrodniarzem, tymczasem jak na razie jest on jedynie oskarżony o zbrodnie wojenne. To duża różnica zważywszy na to, że haski Trybunał nie zawsze wydaje skazujące wyroki. Z pewnością nie można też stawiać znaku równości pomiędzy działaniami Gotoviny i choćby serbskiego generała Ratko Mladicia. Różni ich przed wszystkim skala zarzucanych im zbrodni. Mladić jest oskarżany o ludobójstwo i spowodowanie śmierci kilkudziesięciu tysięcy osób. Gotovinie zarzuca się zbrodnie wojenne w czasie gdy dowodził on frontem południowym podczas operacji „Oluja". Zginęło wówczas kilkuset serbskich cywilów. Chorwaci nazywają tamtą wojnę „ojczyźnianą" i przedstawiają ją jako obronę konieczną. Tak wygląda to z ich perspektywy. Rodzi się też pytanie, na ile Gotovina mógł kontrolować działania swoich żołnierzy i czy próbował zapobiec mordom na cywilach. Te wątpliwości będzie musiał rozstrzygnąć haski Trybunał, który niedawno uniewinnił bośniackiego generała, kiedy ten udowodnił, że nie był w stanie przeszkodzić popełnianym zbrodniom. Dziś generał Gotovina stanowi dla mieszkańców Chorwacji symbol ich sprzeciwu wobec sądzenia narodowych bohaterów wojennych. Dlatego w ostatnim czasie gwałtownie spadło poparcie Chorwatów dla członkostwa w Unii Europejskiej. Uważam jednak, że Gotovina popełnił błąd. Gdyby się nie ukrywał, tylko od razu poddał, przyniosłoby to większą korzyść dla jego kraju. Wtedy stałby się innego rodzaju symbolem. Tak jak Ramush Haradinaj, były premier Kosowa, który złożył dymisję i dobrowolnie oddał się w ręce haskiego Trybunału, by bronić tam swojej niewinności.