Warszawa,
20.09.2009r.
Drogi Panie Kochanowski!
Piszę ten
list, gryż wiem, ze jest Pan w głębokim żalu, rozpaczy i
tęsknocie za córką, która Panu umarła.
Rozumiem Pańskie
uczucia. Wiem, jak bardzo boli utrata kogoś bliskiego. Jednakże
taki jest juz świat, że ludzie odchodzą, zostawiając po sobie
puste miejsce. Nasi ukochani umierają, lecz my i nasze życie trwa
nadal. Musimy być silni i wytrwali. Powinniśmy iść dalej z
uśmiechem na twarzy. Wszystko po to, aby szczęśliwie przeżyć
swój czas otrzymany od Boga. Musimy w pełni korzystać z każdej
chwili. Są momenty smutku, ale takze i radości. Nie możemy
zakłócić tej równowagi. Każdy powinien zasmakować tyle bólu,
ile szczęścia. Wtedy możemy je w pełni docenić.
Poza tym,
bliscy, którzy odeszli z tego świata, a my darzyliśmy ich
odwzajemnionym uczuciem, zapewne pragnęliby naszego szczęścia.
Chcieliby, abyśmy otarli łzy i dalej podążali przez życie z
wysoko podniesioną głową. A my, możemy spełnić te pragnienia.
Własnym zachowaniem mamy szansę uczcic ich śmierć i pokazać, jak
duzo dla nas znaczyli i ciągle znaczą.
Lecz poprzez pogrążanie
się w smutku, nie jesteśmy w stanie nic zrobić w tej
sprawie.
Cichy Pomocnik